• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1977, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1977, nr 5"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

C H R Z E ŚM IN

EWANGELIA - ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Jed n a z bram m ie j­

sk ich w Jerozolim ie B ram a św . S zczep a­

na (n a zd jęciu). Na pod ob ień stw o J ezu ­ sa C hrystusa, „który cierp ia ł za bramą"

(H ebr 13,12) uczeń Jezu sow y, Szczepan, p on iósł m ęczeńską śm ierć za w iern ość P a n u — w y w leczo n y przez tłu m i u k a m ie­

n ow a n y za M iastem . M ęczeń stw o S zczep a­

na sta ło się p ocząt­

k iem p rześladow ań ca łeg o P razboru i jed n o cześn ie w ie lk ie j ew a n g eliza c ji (Dz. Ap.

7,58; 8,4).

(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N

EW ANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 5., maj 1977 r.

B TRY UM F JE ZU SA W NIEBO W STĄ PIEN IE W K A N IE G A LILEJSK IE J I O D PUŚĆ N A M N A SZ E W INY...

N ASZE ŚW IADECTW O K RZYK O PÓŁNO CY

JA K ZOSTAĆ N A PE ŁN IO N Y M DUCHEM ŚW IĘTYM ?

C H A N U K A — ŚWIĘTO PO ŚW IĘC ENIA ŚW IĄ T Y N I EW ANG ELIZAC JA : IN D Y W ID U A L N A POD WIECZÓR ŻYCIA RZECZYW ISTOŚCIĄ JEST CHRYSTUS

SZKOŁA N IE D ZIELN A : JU I SATO (5)

K R ON IK A

M iesięcznik „ C h rześcijanin ” w y sy ła n y je st b ezp ła tn ie; w y d a w a n ie jed nak cza ­ sop ism a u m o żliw ia w y łą c z n ie ofiarn ość C zytelników . W szelk ie ofia ry n a c z a so ­ pism o w kraju, p rosim y k iero w a ć na konto Z jed n oczon ego K ościo ła E w a n g e­

liczn eg o : PKO W arszaw a, I Oddział M iej­

sk i, Nr 1531-10285-136, zazn aczając cel w p łaty na od w rocie b lan k ietu . O fiary w p łacan e za granicą n a le ż y k ierow ać przez od d ziały zagran iczn e Banku P olsk a Kasa O pieki n a ad res P rezy d iu m Rady Z jednoczonego K ościoła E w an gelicznego w W arszaw ie, ul. Zagórna 10.

i i

W ydaw ca: P rezyd iu m R ady Z jed n o­

czonego K ościoła E w an geliczn ego w PRL. R edaguje K olegiu m : Józef M rózek (red. nacz.), E dw ard C zajko (sekr. red.), M ieczy sła w K w iecień , M arian Suski, Jan T ołw iń sk i, Ryszard T om aszew ski.

A dres R edakcji i A d m in istracji:

00-441 W arszaw a 1, ul. Z agórna 10, T elefo n : 29-52-61 (w . 5). M ateriałów nad esłan ych n ie zw raca się.

In d ek s: 35462

R SW „ P r a s a - K s ią ż k a - R u c h ” , W a r- . sz a w a , S m o ln a 10/12. N a k ł. 5000 egz.

O b j.-3 a rk . Z am . 416. F-104.

T r y u m f J e z u s a

K się g a D z ie jó w A p o s to ls k ic h o b ja w ia s z c ze g ó ln ie je d n ą p r a w d ę : u w ie lb ie ­ n ie , w y w y ż s z e n ie , k r ó le w s k ie p a n o w a n ie i t r y u m f J e z u s a ! D la p r z y k ła d u : w c a ły m p ie r w s z y m ro z d z ia le t e j k s ię g i je s t p o w ie d z ia n e w ła ś c iw ie w s z y s t­

ko , co d o ty c z y Je g o i d zie ła , k tó r e w y p e łn ił. M a m y w ię c w w . 1: „co Je zu s c z y n ił i czego n a u c z a ł od p o c z ą tk u ”, „aż do d n ia , g d y z o s ta ł w z ię t y iv górę”

( W n ie b o w s tą p ie n ie !) — w . 2; d a le j: „ o b ja w ił się ja k o ż y j ą c y ” (Z m a r tw y c h - w sta n ie !) „i d a ł lic zn e teg o d o w o d y i m ó w ią c o K r ó le s tw ie B o ż y m ” (dot.

W ła d z y B oga, B o żeg o T ro n u !) — w . 3; d a łe j p o w tó r z y ł o b ie tn ic ę w yla n ia D u ch a —- „w e ź m ie c ie m o c D u ch a Ś c ię t e g o , k ie d y z s tą p i na w as, i będziecie M i ś w ia d k a m i” (P ię ć d zie s ią tn ic a i ro zp o c zę c ie m is ji) — w . 8; d a le j c zy ta ­ m y : „I g d y to p o w ie d zia ł, z o s ta ł u n ie s io n y w g ó rę ” (W n ie b o w s tą p ie n ie !) — w . 9; „o d d a la ł się k u n ie b u ” ( W n ie b o w s tą p ie n ie !) — w . 10. J a k b y p o d su m o ­ w a n ie ty c h w y p o w ie d z i z a w ie r a w . 11: „ T en J e z u s , k tó r y od w a s został w z ię t y w g ó rę d o n ieb a , ta k p r z y jd z ie , j a k G o w id z ie liś c ie idącego do n ie b a ” — m a m y tu ta j d w u k r o tn ą w y p o w ie d ź o W n ie b o w s tą p ie n iu i ta kże z w ia s to w a n ie o Jeg o p o w tó r n y m p r z y jś c iu . S tr e s z c z a ją c te n fr a g m e n t, za ­ u w a ż a m y , iż co n a jm n ie j p ię c io k r o tn ie je s t w n im m o w a o W n ie b o w s tą ­ p ie n iu (w . 2.9.10.11 — d w u k r .), a ta k ż e o Z m a r tw y c h w s ta n iu , P ię ć d zie sią t­

n ic y , K r ó le s tw ie B o ży m , o Jeg o M is ji na Z ie m i (w . 1—2) i Jeg o u c z n ió w — w . 8). P o d k o n ie c ro z d zia łu , je s t je s z c z e ra z z w ia s to w a n e W n ie b o w s tą p ie n ie J e z u s a — w . 22); c z y ta m y w n im : „Od n a s z o s ta ł w z ię t y w g ó rę ”. Z a tem W n i e b o w s t ą p i e n i e J e z u s a — to m u s i b y ć ja k a ś b a rd zo w ażna część c h r z e ś c ija ń s k ie g o z w ia s to w a n ia , je ś li ty l k o w je d n y m ro zd zia le jest 0 ty m m o w a sześć ra z y !

A le d la czeg o m ó w im y , że W n ie b o w s tą p ie n ie J e z u s a to n ie z w y k l e w ażna część n a sz e g o zw ia s to w a n ia ? D latego, że J e z u s w s tą p ił n a n ie b io sa w tym celu , ż e b y o b ją ć p a n o w a n ie ; by „zasiąść p o p r a w ic y M a je s ta tu n a w y so ­ k o śc ia c h ” (H e b r 1,3). T a k . O n p o w r ó c ił — w p e łn i c h w a ły i m o c y — tam , s k ą d p r z y s z e d ł! O n. z s tą p ił z T r o n u c h w a ły , b y „ w y p e łn ić c a łk o w ic ie w olę O jca ” i p o w ró c ił, b y za sią ść n a T ro n ie c h w a ły , k tó r y ty ł k o J e m u p r z y s łu ­ g u je ! O, c h w a ła n ie c h b ę d zie W s z e c h m o c n e m u B o g u i O jc u ! J e z u s jest n a T r o n i e ! O n k r ó lu je ! O n m a p e łn ię w ła d z y na n ie b ie i na ziem i (por. M t 28,18).

P o w s tę p n e j czę śc i k a z a n ia m is y jn e g o , św . P io tr w o ła : W y ś c ie u k r z y ż o w a li 1 z a b ili J e z u s a r ę k a m i lu d z i b e z b o ż n y c h ■ — r ę k a m i P o g a n i Ż y d ó w : ale

„Bóg G o w z b u d z i ł” (w . 23—24). O d w ie r s z a 30, k ilk a k r o tn ie c z y ta m y o T ro­

n ie B o ż y m — w o d n ie s ie n iu d o J e z u s a ; d a le j: „ Tego J e z u s a w z b u d z ił Bóg";

„ W y ic y ż s z o n y p ra w ic ą B o żą [...] w s tą p ił do n ie b a ”, „ R z e k ł P a n P a n u m em u : S ią d ź p o p r a w ic y m o je j, a ż p o ło żę n ie p r z y ja c ió ł T w y c h p o d n ó ż k ie m stóp T w o ic h . N ie c h że te d y w ie z p e w n o śc ią ca ły d o m Izra e la , że i P anem i C h r y s tu s e m u c z y n ił G o B óg, teg o J e zu sa , k tó r e g o w y u k r z y ż o w a liś c ie ”.

J e ś li n ie c z y ta liś m y je s z c z e d o k ła d n ie D z ie jó w A p ., to z a p e w n e z d z iw ili­

b y ś m y się, ja k c zę s to D u c h Ś w ię ty z w ia s tu je w t e j K s ię d z e o W n ie b o w s tą ­ p ie n iu i o T r y u m fi e J e zu s a !

B o j a k z n a k ie m Je g o O fia r y — b y ł K r z y ż , i z n a k ie m Jeg o Ś m ie r c i — Grób;

ja k z n a k ie m Je g o Z m a r tw y c h w s ta n ia — b yło Jeg o O b ja w ie n ie się aposto­

ło m i u c zn io m , ta k z n a k i e m J e g o W n ie b o w s tą p ie n ia i T r o n o w a ­ n i a — je s t z e s ła n ie B o żeg o D ucha Ś w ię te g o , w D n iu P ię ć d zie sią tn ic y , na Je g o C iało, n a J e g o K o śc ió ł!

— C zy, t a k j a k Jeg o p ie r w s i u c z n io w ie , g ło s im y i c h c e m y d a le j głosić, że

„J e z u s je s t C h r y s tu s e m ” (Dz. A p . 18,28); że „On je s t P a n e m w s z y s tk ic h ” (D z. A p . 10,36); ż e n ie cesarz, a le je s t „ in n y K ró l, J e z u s ”! (Dz. A p . 17,7);

i c zy c h c e m y rz e c z y w iś c ie , b y „ Im ię P a n a J e z u s a b yło w ie lb io n e ” (Dz. Ap.

19,17). A p o s to ł P a w e ł — w o b e c Ż y d ó w i P ogan — w s z ę d z ie „ skła d a ł św ia ­ d e c tw o o K r ó le s tw ie B o ż y m i p r z e k o n y w a ł ich o J e z u s ie ” (D z. A p . 28,23);

„głosząc K r ó le s tw o B o że i n a u c za ją c o P a n u J e z u s i e C h r y s t u s i e śm ia ło , b ez p r z e s z k ó d ” (Dz. A p . 28,31).

— J e zu s , k tó r y U m a rł i Z m a r tw y c h w s ta ł, w s tą p ił n a N ie b io sa i kró lu je w r a z z O jc e m n a T ro n ie c h w a ły , w Jego M a je sta c ie , n ie c h b ęd zie przez n a s u w ie lb io n y , w y s ła w io n y i z iu ia s to w a n y !

— N a sza m ło d z ie ż śp ie w a n o w ą p ie śń , z a c z y n a ją c ą się od słó w : „ J e z u s , T r y u m f a t o r ! ” Ś p ie w a j m y tę p ie ś ń r ó w n ie ż , i ż y j m y w e d łu g n ie j!

M.Kw.

(3)

W n i e b o w s t ą p i e n i e

I rzekł im : Idąc na cały św ia t g ło ście E w a n g elię w szy stk iem u stw o rze­

niu. K to u w ierzy i ochrzczony zostan ie, b ęd zie zb aw ion y, a le kto n ie u w ierzy, b ęd zie p otęp ion y. A ta k ie znaki b ęd ą to w a rzy szy ły tym , którzy u w ierzy li: w im ien iu m oim d em on y w y g a n ia ć będą, n o w y m i język am i m ó w ić będą, w ę ż e brać będą, a choćby coś tru jącego w y p ili, n ie z a ­ szkodzi im . N a chorych ręce k ła ść będą, a ci w yzd row ieją. A gdy Pan Jezus to do nich p o w ied zia ł, został w z ię ty w górę do n ieb a i u siad ł po p ra w icy B oga. O ni zaś p o szli i w szęd zie k azali, a P an im pom agał i p o ­ tw ierd za ł ich sło w o znakam i, k tóre m u tow arzyszyły. (Mk. 16, 15—20)

W niebow stąpienie Jezu sa C h rystusa było peł­

nym chw ały zakończeniem Jego ziem skiej m isji.

Przyszedł na św iat, aby w ypełnić wolę i uw iel­

bić Swojego Ojca. Ten, k tó ry był Bogiem od wieczności, zstąpił na ziem ię i stał się człowie­

kiem. Ten, przez którego i dla którego zostało wszystko stw orzone, k tó ry w całej m inionej wieczności był P anem siedzącym na tro n ie wszechśw iata, przyoblókł ciało. S yn Boży stał się człowiekiem, aby w ykonać wolę Gjca.

Jego ziem ska m isja może się w ydaw ać lu ­ dziom n ieudanym i nieszczęśliw ym przedsię­

wzięciem, którego zakończeniem stała się h a ń ­ biąca śm ierć na Golgocie. Ten, k tó ry b y ł p raw ­ dziwą światłością, ośw iecającą każdego człowie­

ka, przyszedł na św iat, lecz św iat Go nie poznał i nie przyjął, odrzucił i skazał na o k ru tn ą śmierć.

Jezus C hrystus został ukrzyżow any, zab ity i zło­

żony do grobu.

W ty m w szystkim jed n ak w ykonało się Boże postanow ienie i o d w i e c z n y B o ż y p l a n . Syn Boży b y ł dla Swojego Ojca doskonałym B arankiem ku w dzięcznej i m iłej Ofierze, zło­

żonej jako w yraz i dowód najw yższej miłości Syna do Ojca i jako w yraz najw yższego uw iel­

bienia. Jezus C hrystus był ty m B arankiem , k tó ­ rego Sam Bóg u p atrzy ł sobie na O fiarę cało­

palną. Dlatego też Bóg w zbudził Go z m artw ych, rozwiązawszy w ięzy śm ierci, gdyż było rzeczą niemożliwą, aby przez nią b y ł pokonany.

Tego Jezusa, którego ludzie odrzucili i zabili, tego w zbudził Bóg. Jezu s C hrystus nie pozostał w grobie. Trzeciego dnia w swoim chw alebnym zm artw ychw staniu o bjaw ił sw oje w ielkie try ­ um falne zw ycięstwo nad śm iercią i diabłem .

Tego, którego ludzie odrzucili i ukrzyżow ali, Bóg w zbudził z m artw y ch i uczynił Go i K ró­

lem i Panem . Bóg uw ielbił i w yw yższył swojego umiłowanego Syna, w k tó ry m znalazł sw oje peł­

ne upodobanie, gdyż posadził Go na tro n ie po prawicy m aje sta tu na wysokościach.

Z m artw ychw stanie Jezu sa C hry stu sa było niesłychanie w ielkim cudem, przew yższającym jakikolwiek in n y cud. Z m artw ych w stan ie p rzy ­ ćmiło swoim blaskiem w szystko to, co dotych­

czas oglądał św iat. Bóg objaw ił i pokazał sw oją moc przew yższającą w szelką in n ą potęgę!

Lecz w dniu W niebow stąpienia Bóg uczynił coś jeszcze większego, gdy posadził C hrystusa po prawicy swojej w niebie ponad w szelką nad ­

ziem ską w ładzą i zwierzchnością, i m ocą i pa­

now aniem , i w ielkim im ieniem , jakie może być w ym ienione nie tylko w ty m w ieku, ale i w przyszłym .

Jezus C hrystus przyszedł na św iat jako czło­

wiek, aby przebyć drogę poniżenia i hańby. P is­

mo Św ięte w liście do F ilipian m ówi o s t o p ­ n i a c h J e g o p o n i ż e n i a , kiedy jako Bóg pozbaw ił się i ogołocił ze sw ojej Bożej chw ały, Stw órca stał się stw orzeniem i to nie jakim ś w ielkim człowiekiem, ale sługą. P a n w szech­

św iata p rzy ją ł na siebie postać sługi. U niżył sa­

m ego siebie i b y ł posłuszny, posłuszny aż do śm ierci, i to do śm ierci krzyżow ej. P a n życia zaw isł na rzym skiej szubienicy jak najgorszy przestępca.

Ale przez sw oje poniżenie, przez sw oje abso­

lu tn e posłuszeństw o woli Ojca zw yciężył w szel­

ką moc i zniszczył w szelkie dzieła szatana. Po­

zbaw ił szatana m ocy i w yzw olił z jego więzów w szystkich tych, k tórzy z pow odu lęku przed śm iercią przez całe życie byli w niewoli. Droga poniżenia była drogą do try u m faln eg o zw ycię­

stwa.

Dlatego też B ó g w i e l c e G o w y w y ż ­ s z y ł ! To w yw yższenie stało się jaw ne przed całym niebem w łaśnie w d niu W niebow stąpie­

nia! To b y ła potężna chw ila radości i chwały, gdy Bóg w ielce Go w yw yższył i posadził po sw ojej praw icy na tro n ie m aje sta tu swojego.

To była chw ila najw iększej radości przede w szystkim dla Sam ego Ojca, a także dla Syna i całego nieba.

Jezus opuścił tro n jako Bóg, przyszedł na zie­

mię, aby przez posłuszeństw o w ykonać wolę Ojca, zwyciężyć diabła i przynieść św iatu w yz­

w olenie z m ocy grzechu i śm ierci, otworzyć n am w szystkim drogę do zbaw ienia i życia wiecznego. U m arł i zm artw y chw stał w ciele.

A w dniu W niebow stąpienia pow rócił na tro n chw ały jako Bóg i jako człowiek. W przeszłości m iał praw o do tronu, ale przez dokonanie do­

skonałego dzieła zbaw ienia jak gdyby jeszcze b ardziej zasłużył na tron. Dlatego Bóg wielce Go w yw yższył i obdarzył Go im ieniem , które jest ponad w szelkie imię, aby na im ię Jezusa zginało się w szelkie kolano na niebie i na ziemi i pod ziemią, i ab y wszelki języ k wyznaw ał, że J e z u s C h r y s t u s j e s t P a n e m ku chw a­

le Boga Ojca!

(4)

Dlatego, że Bóg w ielce w yw yższył Jezusa C hrystu sa i posadził Go na sw oim tronie, dla­

tego m am y w N im naszego w ielkiego A rcy­

kapłana, k tó ry przeszedł poprzez niebiosa, a osiągnąw szy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, k tó rzy m u są posłuszni, spraw cą zbaw ienia wiecznego. W dn iu swojego W niebo­

w stąp ien ia C hry stu s stał się arcykapłanem , k tó ­ ry usiadł po praw icy tro n u M ajestatu w niebie, wszedł do w iększego i doskonalszego p rz y b y t­

ku, do p raw dziw ej św iątyni, k tó rą zbudow ał Bóg, a nie człowiek. Jak o arcy k ap łan w szedł do tej św iąty ni z w łasną k rw ią swoją, doko­

naw szy wiecznego odkupienia.

W n i e b o w s t ą p i e n i e Jezu sa C hry stu sa m a więc dla nas niesłychanie w ielkie znaczenie.

W swojej m odlitw ie arcykapłańskiej zapisa­

nej w 17 rozdziale E w angelii Sw. Jan a, P an J e ­ zus w ypow iedział sw oje w ielkie pragnienie:

„Ojczę, chcę, ab y ci, k tó ry ch m i dałeś, byli ze m ną, gdzie J a jeste m ’'. Jezus C hrystus pragnie, żebyśm y nie tylko naśladow ali Go na drodze poniżenia, lecz rów nież chce, abyśm y dziedzi­

czyli z N im Jego chw ałę. D latego przez Pismo Św ięte k ieru je d o n a s słow a zachęty do wy­

siłku, ab y osiągnąć zwycięstwo, ta k jak On je osiągnął.

O n z a c h ę c a i o b i e c u j e : „Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze m n ą na m oim tronie, jak i J a zw yciężyłem i zasiadłem w raz z Ojcem moim na Jego tro n ie ” (Objaw. 3,21).

W.L.

W Kanie Galilejskiej

R zecze im J ezu s: N a p e łn ijc ie stą g w ie w odą. I n a p ełn ili je aż po brzegi.

P otem rzek ł d o n ich : Z aczerp n ijcie teraz i za n ieście gospodarzow i w esela.

A o n i za n ieśli. A gd y gospodarz w e se la sk o szto w a ł w ody, która się stała w in em , (n ie w ied zia ł, skąd jest, le c z słudzy, którzy zaczerp n ęli w ody) przy­

w o ła ! o b lu b ień ca i rzek ł do n ieg o : K ażdy czło w ie k p od aje n a jp ierw dobre w in o , a gdy sob ie p odpiją, w te d y gorsze, a ty ś dobre w in o zach ow ał aż do te j c h w ili. T ak iego p ierw szeg o cudu dokonał Jezu s w K a n ie G alilejskiej.

I o b ja w ił c h w a łę sw oją, i u w ierzy li W eń u czn io w ie Jego. (Jan 2,7—11)

P rzed nam i znana historia w eselna, w k tó rej bierze udział jako zaproszony gość Jezus. J e ­ zus, m atk a Jego i uczniow ie na­

leżą do zaproszonych gości.

K rew ni Jezu sa nie byli ludźm i bogatym i i podobnie ja k Jezus byli niezam ożni, to też jakość w in a w eselnego b yła n ien a jle p ­

sza. Być może, że n a w esele przyszło w ięcej gości, aniżeli pierw otnie zapraszano, w ięc w i­

n a zabrakło. M aria w sposób p rak ty czn y ocenia sytu ację i dlatego zw raca się do Jezusa:

„W ina nie m a ją ” . Rozum iem y, że w tych słow ach zaw arta jest prośba o pomoc i radę. Oczy­

wiście, nie oczekuje ona tu ta j cudu, k tó ry później nastąpi, lecz liczy na jakiś prak ty czn y śro­

dek zaradczy, k tó ry b y zapobiegł zaistniałym trudnościom na godach w eselnych. P rzez około trzydzieści la t przebyw a Jezus w N azarecie i zachow uje się tu jako n a tu ra ln y człowiek, nie ob­

jaw iając Bożego Synostw a ota­

czającym go ludziom . W spom i­

n ając Jego cudow ne narodzenie, p rzypom inam y sobie, że zanim stał się człowiekiem , egzystow ał jako w ieczny Syn Boży i zgod­

nie z wolą Boga Ojca stał się

na pew ien okres czasu człowie­

kiem , w zw iązku z czym, p rzy ­ jął ludzkie fo rm y egzystow ania.

N a zew n ątrz i z w yglądu czło­

w iek, w ew n ątrz u k ry ty Syn Boży.

O jcowie w iary ta k form uło­

w ali: B ył P raw d ziw y m Bogiem i P raw d ziw ym Człowiekiem. Ap.

P aw eł zapisał: b ył człow iekiem jak każdy, lecz bez grzechu. J e ­ zus przez dłuższy czas swego p o b y tu n a ziem i zatrzym yw ał dla siebie tajem nicę Synostw a Bożego, bo tak a b yła w ola Bo­

ga. M aria od początku m iała u kształtow ane pojęcie o nim. W jej pam ięci pozostaw ało aniel­

skie zw iastow anie, cudow ne po­

częcie i narodzenie Jezusa. Czy­

tam y w św iętej ew angelii, że M aria w szystkie te sp raw y za­

chow yw ała w sercu swoim. I w reszcie nadszedł czas, kiedy Jezu s w sposób oficjalny obja­

wił, że jest Synem Bożym. N aj­

p ierw odczuw am y to po stosun­

k u w jak im zw raca się do M arii.

Jeżeli ktoś bliski daw ał m u ra ­ dę, k tó ra w konsekw encji pro ­ w adziła do odejścia z drogi po­

słuszeństw a Ojcu, to w takich sytu acjach Jezus b y ł tw a rd y i

bezw zględny. Odczuw ała to Ma­

ria i odczuł w późniejszym okre­

sie szczególnie boleśnie Ap.

P iotr. Lecz M aria zrozumiała Jezu sa i dlatego personelow i ob­

sługującem u wesele powiedzia­

ła: „Co w am rzecze — czyńcie”.

Zgodnie z poleceniem Jezusa sześć pu sty ch dzbanów zostaje napełnionych św ieżą wodą, któ­

ra zgodnie z w olą Jezusa staje się w inem przedniej jakości.

P ierw szy cud pokazuje najbliż­

szej rodzinie i uczniom kim jest nap raw dę Jezus. W owym cu­

dzie, ja k czytam y, Jezus obja­

w ił chw ałę swoją. To objaw ie­

nie chw ały przek on uje nas, że w szystkie cuda, k tó re nastąpią prow adzić będą do cudu cudów, k tó ry będzie m iał m iejsce w W ielki P iątek . Z am iana wody w wino nie jest przypadkiem , lecz w skazuje n a moc Bożą.

W oda jako żywioł groźniej­

sza jest od ognia, człowiek łat­

w iej radzi sobie z pożarem , ani­

żeli z powodzią, k tó ra zryw a m osty, zalew a osiedla ludzkie, niszczy ogrody i pola upraw ne.

Moce n a tu ry i praw a, które

nim i rządzą m ają w sobie coś

tajem niczego, lecz są podpo­

(5)

rządkow ane Bogu. W spom nij­

my: S y n Boży przeprow adza naród w y b ra n y „suchą nogą”

przez M orze Czerwone. Później czytam y w ew angelii, że Jezu s idzie przez m orze i w chodzi do łodzi uczniów.

Czy istn ieje w ięc w ogóle coś, czego O n dokonać nie jest w stanie? Sześć kam ien ny ch dzba­

nów z K an y G alilejskiej p rzy ­ pom ina każdem u człowiekowi, że Jezus m a moc w szystko uczy­

nić. P rzy p o m in ają i Tobie, dro­

gi C zytelniku, żebyś u w ierzy ł Jezusow i. Jezu s m a moc zm ie­

nić i Tw oje serce. I ty możesz niew iarę zastąpić w iarą. Jezus może zm ienić tw ój sto su n ek do ludzi, którzy o taczają cię w ży­

ciu codziennym . Ojcowie w iary i reform ato rzy nie byli iluzjo­

nistam i, gdy m ówili, że tam , gdzie p an u je „D uch ciem ności”

w przyszłości p ow stan ą ludzie wierzący, k tó rzy służyć będą Bogu. Dziś z całą pew nością stw ierdzić m ożem y, że ludzie ci nie pom ylili się. W iara w Je zu ­ sa C hrystu sa d aje odw agę jego w yznawcom .

Je zu s m a moc uczynić w szy­

stko nowe. Czy może zło zam ie­

nić się w dobro i w szelki sm u­

tek zam ienić w radość. W p ierw ­ szym ' cudzie u stanow ionym w K anie G alilejskiej Jezu s C hrys­

tu s o bjaw ił sw oją chwałę, lecz pełność Jego chw ały objaw iona będzie w tedy, kiedy pow stanie N ow a Ziem ia i Now e Niebo.

W ówczas zapan uje w ieczna spraw iedliw ość. W tedy zm ienią się w szystkie w ody i te n a jb a r­

dziej gorzkie. C zytam y w E w an­

gelii św iętej, że Bóg otrze w szel­

k ą łzę z oczu ich. N ie będzie tam cierpień, śm ierci i m orza tam nie będzie. A uczniow ie Jego u w ierzy li W eń — ta k b a r­

dzo ow ą w iarę podkreśla ew an­

gelista Ja n . Nie zdziw ilibyśm y się wcale, gdyby powiedział, że w szyscy goście uw ierzyli, ba, n aw et że cała K an a G alilejska u w ierzy ła w Niego. O kazuje się jednak, że w ia ra przenika do serca w sposób tru d n y . Tylko niew ielu uw ierzyło w Niego.

A ja k je s t z Tobą, drogi Czy­

teln ik u ? Czy w ia ra w Jezusa przen ik n ęła do tw ego serca? Czy

zm ieniła tw o je życie? Czy odda­

łeś Jezusow i chw ałę? Człowie­

kowi dw udziestego w iek u tru d ­ no jest uw ierzyć. Doskonałe środki techniczne, w spaniałe osiągnięcia chem ii i m edycyny zasłaniają człow iekowi istotę Bożego Św iata, na k tó ry w ska­

zuje Biblia. Są ludzie, którzy kiedyś w życiu swoim brali udział w nabożeństw ach, a teraz milczą. W olny czas w okresie nabożeństw spędzają przy tele­

wizorze, lub innych zajęciach, dając zły p rzy kład dzieciom i sw ojem u otoczeniu. Tacy ludzie w ierzą tylko w to, co oglądać i dotykać mogą, a tem u co prze­

ra sta ich horyzont m yślowy, nie w ierzą. T ak było w śród gości w K anie G alilejskiej, ta k jest i dziś. Lecz tam w K anie G ali­

lejskiej w zm ocniła i utw ierdziła się w iara uczniów i to b ył cud.

Cud w iary może n astąpić i w tw oim sercu, jeśli uw ierzysz J e ­ zusowi i przyjm iesz Go do sw e­

go serca, jako osobistego Zba­

wiciela.

K azim ierz M uranty

I odpuść nam nasze winy...

(M at. 6,12)

K ażd eg o c z ło w ie k a B óg o b d a rz y ł s u m ie n ie m . Z n a ­ ją c y i n ie z n a ją c y ży w eg o B oga, m a j ą w so b ie p ra w o w e w n ą trz p is a n e i to — m ię d z y in n y m i — t a k b a rd z o n a s ró ż n i od in n y c h , ż y ją c y c h n a ziem i, stw o rz e ń .

P o czu cie w in y je s t o b ja w e m n a tu r a ln y m i p o w ­ szechnym , n ie z a le ż n ie od p o c h o d z e n ia , s ta n o w is k a i w a ru n k ó w w ja k ic h d a n y c z ło w ie k się z n a jd u je . W p ra w d z ie b y w a ją lu d z ie p o s ia d a ją c y b a rd z ie j lu b m n iej w y c z u lo n e s u m ie n ie , a le n ie m a lu d z i p o z b a ­ w io n y ch c a łk o w ic ie teg o w e w n ę trz n e g o g łosu, k tó r y n as sa m y c h o są d z a : cźy c z y n im y d o b rz e , czy źle. M oż­

n a n a p e w ie n c z a s z ag łu szy ć te n głos, a le w c z e śn ie j czy p ó ź n ie j o d e z w ie się jeg o w o ła n ie i w te d y n ik t n ie zdoła u ciec od w y rz u tó w w ła s n e g o su m ie n ia . W h is to ­ rii lu d z k o śc i są z n a n e p rz y p a d k i, g d y lu d z ie — w y ­ d a w ało b y się — c a łk o w ic ie p o z b a w ie n i su m ie n ia , n a g le bez p rz y c z y n z e w n ę trz n y c h , w ła ś n ie p o d w p ły w e m w e w n ę trz n e g o w o ła n ia , a b y się u w o ln ić od c ię ż a ru w iny, p rz y z n a w a li się do p o p e łn io n y c h c z y n ó w z b ro d n i.

S ą sp ra w y , k tó r y c h m im o n a jle p s z y c h c h ę c i i s ta r a ń n ie d a się n a p ra w ić , w y n a g ro d z ić , d o p ro w a d z ić do s t a ­ nu p ie rw o tn e g o i w te d y p o z o s ta je ty lk o je d n o je d y n e

— o d puszczenie w in y ! J e s t to w ty m p r z y p a d k u w y ­ m azanie, n ie p rz e k r e ś le n ie , a le w y m a z a n ie tego, co było w życiu c z ło w ie k a n ie w ła ś c iw e .

J a k n a k a ż d y d z ie ń p o tr z e b u je m y „ c h le b a p o w sz e d ­ n ie g o ” t a k te ż k a ż d e g o d n ia p o tr z e b u je m y i te g o —

„ o d p u ść n a m n a s z e w in y ” !

W M o d litw ie P a ń s k ie j — p ro ś b a „ C h le b a n aszeg o p o w sz e d n ie g o , d a j n a m d z is ia j”, p o d a n a je s t b ez sp e c ­ ja ln ie p o sta w io n e g o w a r u n k u . B óg d a je c h le b w sz y st­

k im , b ez ró ż n ic y i b e z u z a le ż n ie n ia od s p e łn ie n ia j a ­ k ieg o ś d o d a tk o w e g o w y m a g a n ia . N a to m ia s t o d p u szcze­

n ie n a sz y c h (m oich) w in je s t u z a le ż n io n e i w y ra ż o n e sło w a m i „ ...ja k i m y o d p u sz c z a m y n a s z y m w in o w a j­

c o m ” . W a ru n e k te n , n ie je d n o k r o tn ie je s t b a rd z o t r u d ­ n y do w y k o n a n ia , a c zęsto n a w e t, w ogóle, n ie je s t b r a n y p o d u w a g ę , g d y — m oże ty lk o — a u to m a ty c z n ie

„ M o d litw ę P a ń s k ą ” p o w ta rz a m y z p rz y z w y c z a je n ia . Je sz c z e b a rd z ie j n ie b e z p ie c z n y s ta n n aszeg o życia w y s tę p u je w ó w czas, g dy się n a m w y d a je , że w a ru n e k te n n a s n ie d o ty czy , p o n ie w a ż m y w in n ie m am y.

W te d y n ie z w ra c a m y się do B o g a z p ro ś b ą o u d z ie ­ le n ie n a m ła s k i o d p u sz c z e n ia n a sz y c h w in , p o n ie w a ż je s te ś m y b a rd z o z a ję c i sp ra w ą , w y jm o w a n ia źd źb ła z o k a b r a t a n aszeg o , a p rz y te j c zy n n o ści w c a le n a m n ie p rz e s z k a d z a b e lk a w n a sz y m w ła s n y m o k u (M at.

7,1— 5).

T a k , je s t to p ra w d ą , że le ż y w n a sz e j lu d z k ie j n a ­

tu r z e , d ą ż e n ie do p o m n ie js z a n ia n a sz y c h w ła sn y c h

(6)

w in , k tó r e je ś li n a w e t d o s trz e g a m y s ta r a m y się s a ­ m y c h sie b ie u s p ra w ie d liw ić : "W tedy te ż o czyw iście, n ie m o żem y s k o rz y s ta ć z o d p u sz c z e n ia w in , p rz e z O jc a n a ­ szego, K tó ry je s t w n ieb ie.

Z d a rz a się te ż c z a se m in a c z e j; ow szem , w y k a z u je m y d o b rą w o lę, a b y w y p e łn ić p o s ta w io n y w a r u n e k — „ ja ­ ko i m y o d p u sz c z a m y n a s z y m w in o w a jc o m ” . A le ja k ó z n a ją c y S łow o B oże i w ie rz ą c y , ze sw e j s tro n y — z k o le i — s ta w ia m y w a r u n e k o p ie r a ją c się n a sło w a c h z a p is a n y c h w E w a n g e lii Ł u k a s z a (17,4): „A ch o ćb y sie d m k ro ć n a d z ie ń zg rzeszy ł p rz e c iw k o to b ie i sie d m - k ro ć p rz e z d z ie ń się n a c ie b ie n a w ró c ił, m ó w ią c : żal m i te g o ; o d p u ść m u ” . W te d y sło w a : „d o c ie b ie n a w r ó c ił” — b y w a ją s p e c ja ln ie p o d k re ś la n e , n a d a je się im szczeg ó ln e z n a c z e n ie , s ta w ia się p e w n e i w ie l­

k ie w y m a g a n ia , j a k m a b y ć d o k o n a n e to : „ n a w r ó c ił'’.

N ie w y s ta r c z a n a m , że b r a t n a sz p o w ie , ja k p o d a ł J e z u s : „ Ż a l m i te g o !” W ła ś n ie w te d y , o ja k ż e często ż ą d a m y , b ez c h rz e ś c ija ń s k ie j lito śc i, a b y n a s z b r a t (m oże b liźn i) p rz e s z e d ł C an o ssę, j a k ą n ie g d y ś p r z e ­ szed ł k ró l n ie m ie c k i H e n ry k IV , g d y w d n ia c h 25—

28 s ty c z n ia 1077 p rz e d b r a m a m i z a m k u , boso i w w o ­ rze, ja k o p o k u tn ik , o c z e k iw a ł n a z d ję c ie k lą tw y p rz e z p a p ie ż a G rz e g o rz a V II.

T a k ie o d p u sz c z e n ie w in y n ie je s t z g o d n e z n a u k ą M istrz a , K tó ry n a s u m iło w a ł i o c z e k u je z n a s z e j s tro n y m iło ści w s to s u n k u do k ażd e g o czło w ie k a.

S łow o B oże z a w ie ra w so b ie w s p a n ia łe p rz y k ła d y , ja k p o w in n o o d b y w a ć się w y k o n a n ie o d p u szczen ia, p rz e b a c z e n ia b r a t u n a sz e m u , b liź n ie m u c zło w ie k o w i, w in , k tó r e w s to s u n k u do n a s b y ły p o p e łn io n e .

P r z y jr z y jm y się ty m p rz y k ła d o m . W I M o jżeszo w ej (33,4) c z y ta m y : „I z a sz e d ł m u d ro g ę E zaw , i o b ła p iw ­ szy go, u p a d ł n a sz y ję jego, i c a ło w a ł go, i p ła k a l i” . T a k o d p u śc ił E z a w b r a t u s w e m u J a k u b o w i, ch o ciaż w in y te b y ły b a rd z o w ie lk ie . N ie w y m a g a ł żad n e g o

z a d o ś ć u c z y n ie n ia lu b .... >vyrównaoi.a- w yrządzonych k rz y w d ; P ie r w s z y z a p o m in a ją c o W szystkim , u ją ł w ra m io n a sw o je b r a t a sw ego, i p o c a ło w a ł go.

W in n y m m ie js c u , w I M o jżeszo w ej (45,4—5) ta k cz y ta m y :. „ T e d y rz e k ł J ó z e f do b r a c i s w e j: p rzy stąp cie, p ro sz ę , do m n ie ; i p rz y s tą p ili. Z a te m rz e k ł: J a m jest J ó z e f b r a t w asz, k tó re g o śc ie s p r z e d a li do E g ip tu . J e d ­ n a k te r a z n ie f r a s u jc ie się, a n i trw ó ż c ie sobą, żeście m ię t u s p r z e d a li; b o ć d la z a c h o w a n ia ż y w o ta w aszego p o s ła ł m ię B óg p rz e d w a m i” . J ó z e f w sz y stk o b racio m sw y m o d p u śc ił. P o n ie w ie r k ę , n ie w o lę , w ię z ie n ie — w sz y stk o w y m a z a ł z e s w o je j p a m ię c i, a n a w e t tych, k tó r z y ty le m u z ła w y rz ą d z ili p o c ie sz a s ło w a m i: „nie f r a s u jc ie się, a n i trw ó ż c ie s o b ą ”.

M y, c h rz e ś c ija n ie , m a m y o d p u sz c z a ć b liź n ie m u n a ­ szem u , n a w e t i w te d y , g d y on do n a s n ie z w ró ci się ze s ło w a m i: „ Ż a l m i te g o ” ! S k o ro s ta je m y do m o d lit­

w y i w y m a w ia m y sło w a : „i o d p u ść n a m n a sz e w in y ”, m a m y o d p u śc ić z całe g o se rc a !

N ie c h a j w ty m b ę d z ie n a m w z o re m n iesk o ń czo n a m iło ść n aszeg o Z b a w ic ie la , gd y w z g a rd z o n y , u d rę c z o ­ n y i c ie rp ią c y n a k rz y ż u m o d li się : „O jcze! o d p u ść im, b o ć n ie w ie d z ą co c z y n ią ” (Ł uk. 23,34). P a m ię ta jm y ró w n ie ż J e g o s ło w a : „B o je ź li o d p u śc ic ie lu d z io m u p a d ­ k i ich , o d p u śc i i w a m O jciec w a sz n ie b ie s k i; A le jeźli n ie o d p u śc ic ie lu d z io m u p a d k ó w ich , i O jciec w asz n ie o d p u śc i w a m u p a d k ó w w a s z y c h ” . (M at. 6, 14—15).

K a ż d y , k tó r y te g o n ie p rz e s trz e g a , a m ó w i: „I Odpuść n a m n a sz e w in y , ja k o i m y o d p u sz c z a m y n a sz y m w i­

n o w a jc o m ” , w y ro k sa m n a sie b ie w y d a je , a ty m b a r ­ d z ie j m y , z n a ją c y p rz y k a z a n ia n a sz e g o O d k u p ic ie la .

— D o p o m ó ż n a m , i m n ie , P a n ie B oże, b y śm y byli n ie ty lk o słu c h a c z a m i a le te ż i c z y n ic ie la m i Słow a T w e g o !

K onstanty S acew icz

N a s z e ś w i a d e c t w o

Dw óch kaznodziei jechało pociągiem n a kon­

ferencję. W czasie podróży rozm aw iali na te ­ m at Słowa Bożego. W ty m sam ym przedziale siedział starszy człow iek i z dużą uw ag ą p rzy ­ słuchiw ał się prow adzonej rozm owie. Słowa, któ re usłyszał, w zbudziły jego zainteresow ania, dlatego też chętnie w łączył się do prow adzonej rozm owy. Zaczął opow iadać o w ielkim niepo­

koju n u rtu ją c y m jego duszę. Często te n nie­

pokój byw a pow odem jego kon fliktó w rodzin­

nych. Oprócz tego ciężka i m ozolna p raca na roli, w k tó rej n ik t z bliskich nie mógł m u do­

pomóc, a także obłożnie chora żona, n a s tra ja ­ ły go bardzo pesym istycznie do życia. To w szy­

stko powodowało często u tra tę panow ania nad sobą, a n aw et chw ile załam ań. Nie mógł jed n ak znaleźć żadnego w yjścia z tej sytuacji. Prosił

„I rzeki im : Idąc n a ca ły św ia t, głoście e w a n g e lię w szy stk iem u stw o rzen iu ”. (Mk.

16,15).

o rad ę co m a począć. Rozm ówcy w skazali mu n a osobę P a n a Jezusa. Zbaw iciel żyje i pom aga w szystkim , którzy do Niego przychodzą. On chce przede w szystkim uw olnić nas od grze­

chów i prow adzić now ą drogę. N a tej drodze m ożna znaleźć siły do zniesienia w szelkich tru d ­ ności. Zacytow ano m u kilk a w ersetów Słowa Bożego. Ś w iadectw a i Słowo w zruszyły go do głębi. W oczach jego pojaw iły się łzy. Zobaczył m ożliwość uspokojenia i prow adzenia innego życia.

A oto inne zdarzenie. P ew ien nawrócony, m łody b ra t jechał autobusem . W czasie podróży usiadła obok niego k onduktorka. N aw iązała się rozm owa. Z astanaw iano się ja k m ożna n ajprzy­

jem niej spędzać w olny czas. N a zapytanie brata

czy lubi ona czytać książki, odpowiedziała

(7)

twierdząco. B rat zapytał j ą z kolei, czy p rze ­ czytała już n ajp ięk n iejszą książkę jak a może istnieć. S pojrzała n a niego zdziw iona. „Jakaż to książka?” — pytała. O trzym ała odpowiedź:

„Jest n ią Pism o Ś w ięte” . N astępnie k o n d u k to r­

ka usłyszała od swego rozm ów cy św iadectw o, ile radości i pokoju w nosi ta księga w życie człowieka. C zytając tę księgę m ożna n ajpoży- teczniej w ypełnić w olne chwile.

Zdarzenia te są au ten tyczne i w zięte z życia.

M ożemy podobnych do nich usłyszeć bardzo wiele. F a k t jeden, je s t bezsprzeczny, są w śród nas ludzie p o trzeb u jący duchow ej pomocy, lecz czy tylko ich dostrzegam y.

A postołow ie P io tr i J a n m ieli zapew ne po d niu Pięćdziesiątym w iele pracy. T rzy tysiące osób naw róciło się do P a n a Jezusa. T rzeba było ich nauczać i usługiw ać im. Jed n ak że w ty m ogrom ie sp raw dużej społeczności nie pom ijali oni potrzeb pojedynczych osób. P rzy k ład em te ­

go m oże być fa k t o pisany w trzecim rozdziale księgi D ziejów A postolskich. Pew nego dnia, gdy apostołow ie w chodzili do św iątyni, zwrócili uw agę n a chrom ego, żebrzącego p rzy bram ie.

(Dz. Ap. 3,4). W nadm iarze obowiązków i sp raw m ogli go nie zauw ażyć. Mogli być zajęci roz­

m yślaniem lu b dyskusją. Jed n ak że dostrzegli go i w im ieniu P ańskim uzdrow ili.

W szyscy m am y często w iele obowiązków. Za­

jęci jesteśm y pracą, rodziną, problem am i zbo­

rowym i. P rzy ty ch jed n a k spraw ach m usim y

dostrzegać obok nas poszczególnych ludzi z ich indyw id ualny m i potrzebam i. Szczególnie chodzi o tych, którzy nie poznali Jezusa jako Zbaw i­

ciela.

Być może, że dla w ielu ludzi służym y dobrą radą, może pomocą. Czy jed n a k d ajem y im co najw ażniejsze — św iadectw o o żyw ym Jezusie.

P io tr i J a n nie m ieli sre b ra i złota, nie mogli m aterialn ie chrom em u dopomóc. B yła jednak p rzy nich moc Boża. Ju ż w pierw szych słowach zw rócili oni uw agę chrom ego na P an a Jezusa.

W ty m im ieniu było rozw iązanie problem ów chrom ego.

Nic nie zastąpi w naszej usłudze i pomocy dla innych osób św iadectw a o P a n u Jezusie C hrystusie. P rzed w niebow stąpieniem Zbawiciel pozostaw ił n am rozkaz: „Idąc na cały świat, głoście ew angelię w szystkiem u stw orzeniu”

(Mk. 16,15). Słowo „głoście” m a szczególne zna­

czenie i wagę. D obre czyny m uszą być poparte w yznaniem u st o Jezusie, k tó ry przez nas w y­

konuje sw oją pracę.

P rośm y w m odlitw ach P a n a aby dopomógł nam dostrzegać w szystkich ludzi p o trzeb ują­

cych w ieści o zbaw ieniu. A byśm y nie p rze­

chodzili obok nich obojętnie. P rośm y także aby Bóg dał n am chęci i um iejętności do głosze­

nia dobrej now iny o P a n u Jezusie.

M arian Suski

Krzyk o północy

„A gdy O blu b ien iec d łu go n ie n adchodził, zd rzem n ęły się w szy stk ie i za­

sn ęły. W tem o półn ocy p o w sta ł krzyk : Oto O blubieniec, w y jd źcie na sp o tk a n ie”. (M t 25,5—6)

Na zegarze dziejów św iata czas bardzo p ostą­

pił naprzód. P rzybliżam y się do schyłku stu ­ lecia; ale czy kto w ierzy, czy nie — znaleźliś­

m y się w czasie północy. N ie pom iędzy dniem w czorajszym a jutrzejszym , lecz w najgłębszym znaczeniu tego słow a: pom iędzy przeszłością a przyszłością. Rzeczyw iście w tak im czasie, jak to przepow iedział P a n Jezu s podług słów zapi­

sanych w E w angelii Sw. M ateusza 25,5— 6. Ten k rzyk rozlega się nie od w czoraj! J u ż n a po­

czątku obecnego X X stulecia, głos te n b y ł ta k potężny, że przebiegł, bodajże, całą kulę ziem ­ ską — zwłaszcza k ra je cyw ilizow anych n aro ­ dów.

W szystko św iadczy o tym , że jesteśm y w szczytowym punkcie tego krzy k u . Lecz cóż?

Któż to poznał lu b zrozum iał, w jak im okresie rozw oju światow ego zn ajdujem y się? Przede w szystkim b ył to św iat chrześcijański, k tó ry podniósł te n k rzyk; lecz z biegiem la t k rzyk ten zam iast się wzm agać — zaczął słabnąć. Bo któż dzisiaj z przeciętnych chrześcijan, jeszcze nieodrodzonych na now o z D ucha i P raw dy, zrozum iewa głos Boży? K tóż m yśli o ty m i w ie­

rzy tem u, z ty ch tzw . „m etry kaln ych chrześci­

ja n ” , że P a n Jezus przyjdzie po w tóre na zie­

m ię? K tóż m yśli o ty m pow ażnie i przygoto­

w u je się do tego, że On m a przyjść jako Oblu­

bieniec po S w oją O blubienicę — po Kościół Sw ój? Kościół, k tó ry w y k u p ił k rw ią Swoją, aby go oczyścić i poświęcić, i w spólnie z nim w ła­

dać nad ty m św iatem tysiąc lat?!

J u ż Jego narodzeniu, jako Zbaw cy i M esjasza, tow arzyszyły proroctw a, że On zapew ni tak i pokój n a ziemi, jak i b y ł n a początku w Raju!

(„W ilk z baran k iem paść się będą...” Izj. 9,1.5—

6). W iele innych stronic Słow a Bożego świadczy 0 tym ! Ś w iat zaś śm ieje się z tego i drw i; n a­

w et w ielka liczba „chrześcijan z im ienia” w to nie w ierzy! S tanie się to jednak, i to nie z tego powodu, że ludzie o ty m w iedzą ale w to nie w ierzą, ale dlatego, ż e t a k m ó w i S ł o w o

B o ż e !

O, bied n a ludzkości, k tó ra zdobyłaś się na rozbicie atom u, k u zagładzie wszystkiego, co żyje

— gdy na to Bóg zechce pozwolić! — zam iast

zacząć dociekać tego, co P a n Bóg postanow ił

1 co się na pew no stan ie i to w niedalekiej przy-

(8)

siłpśei!.. Że, nto:, . tia • g r j^ p h ^ t& s te o f jr , '(bu się na to- nanosi), urzeczyw istni się to, za czym ludzkość tęskni i, czego w szystko stw orzenie ze w zdychaniem oczekuje — K rólestw o Pokoju pod berłem Syna Bożego, Jezu sa C hrystusa!

Pom yślm y krótko o tej cudow nej wizji, k tó rą zapisał A postoł Jan, będąc w ypędzony na bez­

lud ną w yspę Patm os, dla św iadectw a o Jezusie C hrystusie!

Na k a rta ch Biblii czytam y: „A od tro n u rozr legł się głos m ów iący: Chw alcie Boga naszego, wszyscy słudzy Jego, którzy się Go boicie, m ali i wielcy. I usłyszałem jak b y głos licznego tłu m u i jak b y szum w ielu wód i jak b y h u k potężnych grzm otów, k tó re m ów iły: A lleluja! Oto Pan, Bóg nasz, W szechmogący, objął panow anie. W e­

selm y się i rad u jm y się, i oddajm y M u chwałę, gdyż nastało w esele B aranka, i oblubienica J e ­ go przygotow ała się. I dano jej przyoblec się w czysty lśniący bisior, a bisior oznacza sp raw ie­

dliw e uczynki św ięty ch ” (Obj. 19,5— 8). Lecz to, czem u poświęcić chcę głów ną uwagę, jest poprzedzone sądam i Bożym i nad „zw szetecznia- łym Kościołem ” (por. Obj. 19,1—4). A od tro n u w niebie, rozległ się głos m ów iący: „Chw alcie Boga naszego, w szyscy słudzy Jego, k tórzy się Go boicie, m ali i w ielcy [...] A lleluja! Oto Pan, Bóg nasz, W szechmogący objął pan ow an ie” !

N asunąć się może w ty m m iejscu p y tan ie:

„Czy dotąd P a n Bóg nie panow ał nad św ia­

tem ? ” Otóż tu ta j zaw arta jest pew n a ta je m n i­

ca. P an Bóg po stw orzen iu św iata, a n a końcu i człowieka, uczynił tego człow ieka n am iestn i­

kiem Swoim, poddaw szy m u w szystko pod jego panow anie. Jedn ak że człow iek sprzeniew ierzył się Bogu i przekazał tę w ładzę — odpadłem u od Boga — aniołowi, k tó ry przez to stał się szatanem . Św iadectw o o ty m znaleźć m ożem y w Ew angelii wg Sw. Łukasza 4,6. Otóż szatan podczas kuszenia P a n a Jezu sa pow ołuje się na to i m ówi o w ładzy nad św iatem , k tó ra została m u przekazana. On pro p onu je przekazanie jej P a n u Jezusow i — za pokłon, czyli uznanie go za Boga. A postoł P aw eł pisze n astęp u jące sło­

w a o ty m (we fragm encie 2 Kor. 4,3): „A jeśli naw et ew angelia nasza jest zasłonięta, zasłonię­

ta jest dla tych, którzy giną. W k tó ry ch bóg św iata tego zaślepił um ysły niew ierzących, aby im nie świeciło św iatło ew angelii o chwale C hrystusa, k tó ry jest obrazem. Boga”.

Rów nież P salm ista pisze (w Psalm ie 115,16):

„Niebiosa są niebiosam i Pana, ale ziem ię dał synom ludzkim ” . S tąd w łaśnie te słow a try u m ­ fu w niebie! Zbliża się dzień, gdy to będzie jaw ne w szystkim , którzy m ają o tw arte ucho na głos Boży! W O bjaw ieniu (19,7 nast.) czytam y:

„W eselm y się i rad u jm y się, i oddajm y Mu chwałę, gdyż nastało w esele B aranka, i oblu­

bienica przygotow ała się” . Słowa te m ów ią o Gotowości Kościoła — O blubienicy B aranko­

w ej! „I dano jej przyoblec się w czysty lśniący bisior, ą bisior oznacza spraw iedliw e uczynki św iętych” (Obj. 19,8).

Chodzi w ty m m iejscu o w iarę nie tylko w uspraw iedliw ienie przez k rew B aranka Bożego, l e c z o t a k i s t a n , o któ ry m mówi Apostoł

do; Z boru w-.Koryncie i . o .wiarę . w ta, i co . Bóg uczynił dla nas,: ab y śm y przez w iarę w t a k i m stanie żyli i obcowali. „A lbow iem On (Bóg) Te­

go (Jezusa), k tó ry nie znał grzechu, za nas grze­

chem uczynił, abyśm y w Nim stali się spra­

w iedliw ością Bożą” (2 Kor. 5,21).

P a n Bóg nie czyni nic połowicznego; więc i zbaw ienie w C hrystusie, którego m ożem y stać się uczestnikam i, jest doskonałe. Dostępujem y go zatem nie tylko przez w iarę w Boga lecz przez w iarę (ufność) Bogu, k tó ry to Sam uczy­

nił. M y zaś w ierząc Jego dziełu i Jego Słowu, stajem y się rzeczyw iście uczestnikam i tego cu­

du. S praw iedliw y i św ięty jest On; On jest tak im a m y przez Jego łaskę nam okazaną, i Wia­

rę w to jesteśm y takim i. P o r .: „Lecz za przy­

kładem świętego, k tó ry w as powołał, sami też bądźcie św iętym i we w szelkim postępow aniu waszym. Poniew aż napisano: „Św iętym i bądź­

cie, bo J a jestem św ięty ” (1 P tr 1,15— 16). „Ale w y jesteście rodem w ybranym , królew skim kap­

łaństw em , narodem św iętym , ludem nabytym , abyście rozgłaszali cnoty tego, k t ó r y , was po­

wołał z ciem ności do cudow nej sw ojej św iat­

łości” (1 P tr 2,9). W ierzysz że tem u?

N a koniec jeszcze świadectwo: s a m e g o P a ­ n a J e z u s a o s t a n i e t y c h , k tórzy są J e ­ go. W rozm owie P an a Jezu sa z księciem żydow­

skim, N ikodem em , czytam y takie słow a: „ J jak Mojżesz w yw yższył w ęża na pustyni, ta k musi być w yw yższony Syn Człowieczy. A by każdy, kto W eń w ierzy nie zginął, ale m iał żywot w ieczny” (Jan 3,14— 16). W ąż — to obraz grze­

chu, jak im stał się S yn Boży, za m nie i za Cie­

bie; On zawisł n a D rzew ie P rzekleństw a, aby się w ypełniły Słow a: „ P rzek lęty każdy, który wisi na drzew ie” . To b yła cena zapłacona przez Sy na Bożego za nasze zbaw ienie. W ierzysz że tem u? Lecz była to także cena za wyw yższenie człowieka grzesznego do sta n u św iętości przy- czytanej nam ze w zględu na ofiarę złożoną przez S yna Bożego. W ierzysz dziełu Bożemu, albo Go zniew ażasz dla swej niew iary?

S tan ten w C hrystusie uw idacznia nam pieśń N r 606 w „Ś piew niku Pielgrzym a” :

J a ś n ie je w e w n ę tr z n e w s z e c h c h r z e śc ija n życie, C hoć sło ń ca n a z e w n ą tr z o p a lił ic h ża r;

Czym, W ła d c a n ie b ie s k i o b d a r z y ł ic h sk r y c ie , N ie z n a n e je s t ś w ia tu , a c u d n y to dar.

T o, czego n i k t n ie w ie , co ta jn ie się krzeio i, P r o m ie n n ą św ia tło ś c ią u m y s ły ic h zd o b i

I t y m ic h do B o ż e j g o d n o ści sp osobi. [...]

P ie lg r z y m i n a z ie m i, a p a tr z ą w n ie b io sa ! B e z b r o n n i są sa m i, a s trze g ą od zła ; C hoć z a m ę t d o ko ła , sp o k o jn e ic h losy;

U b o d zy , a k a ż d y b e z c e n n y s k a r b m a.

W c ie r p ie n iu w y tr w a li, o r o z k o s z n ie d b a li, N a p o zó r się zd a ją d la ś w ia ta stę p ie n i, T y m ż y w s z ą zaś w ia r ą są w c ią ż o ż y w ie n i.

G d y C h ry stu s, ic h ży c ie , u k a ż e się w ch w a le, G d y k ie d y ś o b ja w i się ja k i m je s t S a m ,

T o o n i z N im ra z e m złą c z e n i w s p a n ia le Z p r z e p y c h e m n a d z ie m s k im u k a ż ą się ta m ; I b ęd ą r z ą d zili, i będą św ie c ili

P o ch o d n ią n a n ie b ie , p ło n ą c ą rzęsiście I ra d o ś ć n a z ie m ię p o w r ó c i w ie c zy ś c ie .

Albo śpiew aj z nam i, albo oddaj się m arzy- cielstw u! W ybieraj!

K arol K aleta

(9)

Jak zostać napełnionym Duchem Świętym?

OD REDAK CJI. Przed k ilk u la ty b ratn ie W yd aw ­ n ictw o b ap tystyczn e w y d a ło k siążk ę dr T im a La H aye, zatytu łow an ą: „T em peram ent i D uch Ś w ię ty ”. Z tej bardzo in teresu ją cej pracy, w p orozu m ien iu z B raćm i B aptystam i, p rzed ru k ow u jem y ob ecn ie część 7 roz­

działu.

D zieło T im a La H aye’a p o św ięco n e jest bardzo p ra k ­ tycznej sp raw ie: otóż D uch Ś w ięty , i tylk o On, m oże i chce zm ien ia ć tem p era m en ty d zieci B ożych. K to w ięc z nas „m a p rob lem y” z sobą, ze sw o im „n ieprzerobio­

nym tem p era m en tem ” (a d oszed ł do w n iosk u , że sam sobie poradzić n ie zdoła), n iech sięg n ie po zaan on so­

w an ą p u b lik ację pt.: „T em peram ent i D uch Ś w ię ty ”, w yd. „S łow o P ra w d y ”, W arszaw a 1971, s. 195, cena zł 30,—. Z achęcam y! (Red.)

«;r:.łł

N a jw a ż n ie js z ą rz e c z ą w ż y c iu k a ż d e g o c h rz e ś c ija ­ n in a je s t n a p e łn ie n ie D u c h e m Ś w ię ty m ! P a n J e z u s p o ­ w ie d z ia ł: „B eze m n ie n ic u cz y n ić n ie m o ż e c ie ” . C h ry s ­ tu s p rz e b y w a w w ie rz ą c y c h w , o so b ie sw o je g o D u c h a Ś w iętego. D la te g o w ię c m oże O n sk u te c z n ie p rz e z n a s d z ia ła ć ty lk o w te d y , g d y je s te ś m y n a p e łn ie n i Jeg o D uchem . Je ż e li zaś n ie je s te ś m y n a p e łn ie n i D u c h e m Ś w ię ty m , n ie je s te ś m y d la N iego p ro d u k ty w n i.

J e s te ś m y c a łk o w ic ie z a le ż n i od D u c h a Ś w ięteg o . To O n p rz e k o n u je n a s o g rz e c h u p rz e d i p o n a s z y m z b a ­ w ie n iu , d a je n a m z ro z u m ie n ie e w a n g e lii, s p r a w ia n a ­ sze n o w e n a ro d z e n ie , n a p e łn ia m o c ą d o św ia d e c tw a , p rz e w o d n ic z y w ży c iu m o d litw y i we. w s z y stk ic h in ­ n y ch p rz e ja w a c h ży cia. N ic w ię c d ziw n eg o , że d u c h zła, s ta le u s iłu je fa łsz o w a ć i p o n iż a ć dzieło D u c h a Św iętego.

N ie m a c h y b a w B ib lii in n e g o te m a tu , -p o d o k tó ­ rego b y ło b y d z isia j w ię c e j n ie p o ro z u m ie ń n iż do s p r a - w y n a p e łn ie n ia D u c h e m Ś w ię ty m . W ie lu sz czery ch c h rz e ś c ija n s t a r a się id e n ty fik o w a ć to p rz e ż y c ie z m ó ­ w ie n ie m ję z y k a m i czy in n y m i e k s ta ty c z n y m i p rz e ż y ­ c iam i e m o c jo n a ln y m i. D ru d z y z n o w u , o b s e r w u ją c lu b słysząc n ie u m ia r k o w a n e z a c h o w a n ie n ie k tó ry c h w ie ­ rzą c y c h w te j sp ra w ie , w y e lim in o w a li ze sw o jeg o n a u c z a n ia n a p e łn ie n ie D u c h e m Ś w ię ty m . P o p ro s tu n ie , y z n a ją Je g o w a ż n o śc i w sw o im ży ciu .

S z a ta n s ta w ia p rz e d lu d ź m i d w ie p rz e s z k o d y : a) n ie p o z w a la im n a p rz y ję c ie C h ry s tu s a ja k o Z b a w ic ie la , a je ż e li p rz e g r a w te j d z ie d z in ie , b) u s iłu je z a c ie m n ić z ro z u m ie n ie w a ż n o śc i O so b y i d z ie ła D u c h a Ś w ięteg o . C zyni to za p o m o c ą d w ó ch o d m ie n n y c h sp osobów . S k o ro c zło w ie k n a w r a c a się, s t a r a się p rz e k o n a ć go, że n a p e łn ie n iu D u c h e m Ś w ię ty m to w a rz y s z y n ie z w y k łe p rż e ż y c ie u czu cio w e, lu b p rz e c iw n ie — k a ż e le k c e ­ w aży ć O sobę D u c h a Ś w ięteg o . [...]

N a p e łn ie n ie D u c h e m Ś w ię ty m n ie je s t d o d a tk ie m w y p o sa ż e n ia c h rz e ś c ija ń s k ie g o ży cia, le c z n a k a z e m Bożym ! Ef. 5,18 p o w ia d a : „I n ie u p ija jc ie się w in e m , k tó re p o w o d u je ro zw iązło ść, a le b ą d ź c ie p e łn i D u c h a ” . J e s t to s tw ie rd z e n ie w tr y b ie ro z k a z u ją c y m , w in n iś m y w ięc p rz y ją ć je ja k o n a k a z .

Bóg n ig d y n ie d a je n a k a z ó w n ie m o ż liw y c h do w y ­ k o n a n ia . S k o ro w ięc n a k a z u je n a m b y ć n a p e łn io n y m i D u ch em Ś w ię ty m , to f a k t te n m u s i b y ć d la n a s m o ż­

liw y do. z re a liz o w a n ia . D la te g o p o d a ję p ię ć p ro s ty c h w a ru n k ó w n a p e łn ie n ia D u c h e m Ś w ię ty m .

1. S a m o k o n t r o l a (Dz. A p. 20,28 i 1 K o r. 11,28).

C h rz e śc ija n in z a in te re s o w a n y n a p e łn ie n ie m . D u ch em

Ś w ię ty m m u s i re g u la r n ie „ b a d a ć sie b ie ” i „ u w a ż a ć n a sie b ie s a m e g o ” . N ie ch o d z i t u o p o ró w n a n ie sieb ie do in n y c h lu d zi, do tr a d y c ji, w y m a g a ń sw o jeg o zboru^

a le do w s p o m n ia n y c h p o p rz e d n io s k u tk ó w n a p e łn ie n ia D u c h e m Ś w ię ty m . Je ż e li stw ie rd z i, że n ie u w ie lb ia J e z u s a , n ie m a . m o cy do w y d a w n ia ś w ia d e c tw a o N im . n ie p o s ia d a ra d o s n e g o , p o słu sz n e g o d u c h a lu b d z ie ­ w ię c iu cech te m p e r a m e n tu n a p e łn io n e g o D u ch em , w te ­ d y b a d a n ie ta k ie u ja w n i b ra k i, o k re ś li m ie js c e ich w y s tę p o w a n ia i w te n sp o só b w y k ry je p o w o d u ją c y je g rzech .

2. W y z n a n i e w s z y s t k i c h z n a n y c h g r z e ­ c h ó w (1 J a n 1,9). „ J e ś li w y z n a je m y g rz e c h y sw o je, w ie rn y je s t B óg i s p r a w ie d liw y i o d p u śc i n a m g rz e ­ chy, i oczyści n a s od w sz e lk ie j n ie p r a w o ś c i” .

W sz y s tk ie g rz e c h y B ib lia są d z i je d n a k o w o . P o p r z e ­ b a d a n iu sie b ie w ś w ie tle S ło w a B ożego w in n iś m y w y ­ zn ać w s z y s tk ie u ja w n io n e p rz e z D u c h a Ś w ięteg o g rz e ­ ch y w łą c z n ie z b r a k a m i w d z ie d z in ie cech n a p e łn io ­ nego D u c h e m życia. Z a n im b r a k w sp ó łc z u c ia , sa m o ­ k o n tr o li, p o k o ry , ła g o d n o śc i, u p rz e jm o ś c i — n ie n a z ­ w ie m y g rz e c h e m , n ig d y n ie b ę d z ie m y n a p e łn ie n i D u ­ c h e m Ś w ię ty m . W c h w ili zaś, g d y u z n a m y te b ra k i za g rz e c h i w y z n a m y go B ogu, O n „oczyści n a s od w sz e lk ie j n ie p r a w o ś c i”. Z a n im teg o n ie u c zy n im y , n ie m o ż e m y b y ć n a p e łn ie n i D u c h e m Ś w ię ty m , gdyż n a ­ p e łn ia O n ty lk o , n a c z y n ia czy ste (2 T ym . 2,21). .

3. P o d d a j s i ę c a ł k o w i c i e B o g u (R zym . 6, 11— 13). „P o d o b n ie i w y u w a ż a jc ie się za u m a rły c h d la g rz e c h u , a za ż y ją c y c h d la B o g a w C h ry s tu s ie Je z u s ie , P a n u n a sz y m . N iech że te d y n ie p a n u je grzech w ś m ie rte ln y m c ie le w a sz y m , a b y śc ie m ie li b y ć p o ­ słu sz n i p o ż ą d liw o ś c io m jego, i n ie o d d a w a jc ie cz ło n ­ k ó w sw o ich g rz e c h o w i n a o ręż n ie s p ra w ie d liw o ś c i, a le o d d a w a jc ie sie b ie B o g u ja k o o ży w io n y ch z m a rtw y c h , a c z ło n k i sw o je B ogu n a o rę ż s p r a w ie d liw o ś c i” .

A b y z o sta ć n a p e łn io n y m D u c h e m Ś v /ię ty m n a le ż y o d d a ć się do c a łk o w ite j d y sp o z y c ji B oga, b y ć g o to ­ w y m do w y p e łn ie n ia w sz y s tk ic h n a k a z ó w D u c h a S w ię- tegoi J e ż e li w n a s z y m ży c iu p o ja w ia się coś, co p r z e ­ sz k a d z a w c h ę tn y m w y k o n y w a n iu tego, w te d y s p rz e c i­

w ia m y się B ogu, a to z a w sz e o g ra n ic z a D u c h a B o że­

go! N ie p o p e łn ia jm y b łę d u o b a w ia ją c się o d d a ć sieb ie s a m y c h B ogu! R zym . 8,23 p o w ia d a : „O n, k tó r y n a w e t w ła sn e g o S y n a n ie oszczędził, a le go za n a s w sz y st­

k ich w y d ą ł, ja k ż e b y n ie m ia ł z n im d a ro w a ć n a m w sz y stk ie g o ” ? S tą d w y ra ź n ie w id z im y , że sk o ro Bóg n a s t a k u m iło w a ł o d d a ją c za n a s n a śm ie rć w ła sn e g o S y n a, to n a p e w n o je s t z a in te re s o w a n y w y łą c z n ie n a ­ szy m d o b re m . D la te g o m o żem y i p o w in n iś m y p o w ie ­ rzy ć M u sw o je życie. W czasie w y k o n y w a n ia w o li B ożej ż a d n e g o c h rz e ś c ija n in a n ie s p o tk a ro z c z a ro w a ­ nie. B óg zaw sz e b ę d z ie m u to w a rz y s z y ł i p o b u d z a ł jeg o p ra g n ie n ie do jeszcze p e łn ie js z e g o c z y n ie n ia S w ej w oli.

S p rz e c iw ia n ie się P a n u g a si n a p e łn ie n ie D u ęh em

Ś w ię ty m . I z r a e l o g ra n ic z a ł P a n a n ie ty lk o p rz e z n ie ­

w ia rę , a le ja k p o w ia d a n a m P s a lm 78,8, p rz e z s ta n ie

się „ p o k o le n ie m opornym .- u p a r ty m : p o k o le n ie m ,--k tó re

n ie m ia ło p ra w o ś c i s e rc a a n i d u c h a w ie rn o ś c i B o g u ” .

S p rz e c iw ia n ie się w o li B ożej zaw sz e b ę d z ie p o w s tr z y ­

m y w a ło n a s p rz e d n a p e łn ie n ie m się D uchem - Bofcyno.

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan”

nej przez w ielkiego Stw órcę. I dziś dla każdego człowieka istn ieje szansa pow rotu do Boga. Niniwezycy uw ierzyli i zaufali Bogu. P o tra fią naw et przygotow ać

Ludzie izolują się, pow staje niekończąca się pustka... Jerem iasz oglądał zepsucie i odstępstw o swego narodu przez ponad 40

Szczęście chrześcijanina nie polega na sile w oli; nie om am ia on też siebie ustaw icznie tw ierdzeniem , że w szystko jest lepiej niż jest istotnie... W pływ

praca zborów Kościoła C hrystusow ego prow adzona jest w ram ach Zjednoczonego Kościoła

Pismo Święte objawia Chrystusa, który jest Chlebem Życia dla zgłodniałej duszy, a wodą życia dla spragnionego serca.. Jeśli zaniedbamy codziennego żywienia się

Fakt zaś, że księga żywota znajduje się w takich rękach, napawa wierzącego chrześcijanina radością

Istn ie je ponad to szereg innych kom isji społecznych, zajm u jący ch się w zbogacaniem h eb rajsk ieg o języka... św iętom now orocznym