• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1977, nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1977, nr 3"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

EWANGELIA - ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Brzeg Jordanu w Ziem i 8 w. Na zdjęciu jedno z miejsc, gdzie

ŚWr Jap ftaFfett Wszy­

stkich, którzy prag- nfili Życia Btwggp —

,,thr7.|p m uH ą m ięta - Hją” (Ror. ]\It 3,6 nn.)

(2)

CIIZESCIJUII

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Nr 3., marzec 1977 r.

B CHRYSTUS A CNOTY POSŁUSZEŃSTWO

ZIARNO GORCZYCY I KWAS OJCIEC ABRAHAM: NA DRODZE WIARY

DWIE SIŁY

O DZIEJACH JĘZYKA STAREGO TESTAMENTU

KIM BYŁ NATANAEL?

Św i ę t a n o w o r o c z n e W PRASIE CZYTAMY

CZY CHCIAŁBYŚ NAPRAWDĘ NAMI RZĄDZIĆ?

KRONIKA KALENDARZ

„CHRZEŚCIJANINA”

M ie sięczn ik „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie je d n a k c z a ­ s o p is m a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te ln ik ó w . W szelk ie o f ia ry n a c z a so ­ p ism o w k r a j u , p r o s im y k ie ro w a ć n a k o n to Z je d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e ­ lic z n e g o : PK O W a rsz a w a , I O d d z ia ł M ie j­

sk i, N r 1531-10285-136, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro c ie b la n k ie tu . O fia ry w p ła c a n e z a g r a n ic ą n a le ż y k ie ro w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p ie k i n a a d r e s P re z y d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a g ó rn a 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje K olegium : Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), M ieczysław Kwiecień, Marian Suski, Jan Tołwiński, Ryszard Tomaszewski.

Adres Redakcji i Adm inistracji:

00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.

Telefon: 29-52-61 (w. 5). M ateriałów nadesłanych n ie zw raca się.

Indeks: 35462

RSW „Prasa-Książka-Ruch”, War­

szawa, Smolna 10/12. Nakł. 5000 egz.

Obj. 3 ark. Zam. 1822. F-104.

Chrystus a cnoty

D ożycie i poznanie d u c h o w e j r ó ż n i c y m ię d zy cnotami chrześcija ńskim i a J ezu sem C hrystusem , daje w ielkie uwolnienie i w y r a ź n y postęp w ży c iu dla Pana. To w ażne, b y potrafić odróż­

niać m ię d z y np. pokorą a C h rystusem , np. cierpieniem a Chry­

stu sem , np. św iętością a C hrystusem , itp. R zecz jasna: i pokora, i cierpliwość, i dobroć, i m iłość — to cnoty, k tó ry c h udzielić mo­

że ty lk o Bóg. On jed n a kże nie p a trzy na nie w oderw aniu od Daru sw o jej laski. Bóg nie jest, ja k b y , d robnym , p r y w a tn y m sklepika­

rzem , k tó r y w torebkach odw aża ka żd em u to, czego potrzebuje, zgodnie ze zło żo n y m M u zapotrzebow aniem . N ie je s t w ięc to tak, że np. g n iew liw e m u — daje porcję cierpliwości, chciw cow i porcję m iłości, p y sza łk o w i — porcję po kory; ka żd em u zaś por­

cję, czegoś tam , czego w danej chw ili po trzeb uje!

Bóg m a na w szy stk o Jedną O dpow iedź, Jedną N orm ę, Jeden Spo­

sób, Jedno B łogosław ieństw o, Jedną Cnotę, Jeden Dar; ten wspa­

n ia ły Dar — to Pan Jezu s C hrystus!

P o w ierzchow ne m ó w ien ie i przedstaw ienie np. B ożej świętości, p ra w d y, m iłości, czystości i in n ych , polega m .in. na ty m , że mó­

w i się, iż k a żd y detal ludzkiego życia m a być św ię ty , etc. I na ty m koniec. Tak, ale w takim, p rzyp a d k u idzie o to, że m a się w nas objawiać o w o c (rezultat) św iętości, p ra w d y, m iłości (oraz w szelkich in n yc h cnót). Lecz samą świętością, prawdą, miłością, czystością, dobrocią, mądrością (itp.), jest t y l k o J e z u s C h r y s t u s ! On i ty lk o On. On w yłącznie. N ik t i nic innego.

P o w ied zm y, dzisiaj rozlegnie się w Zborze w ezw a n ie: „Musimy okazać pokorę!” No i co? N ie idzie, przecie, o pokaz pokory (by­

w ają „pokazy m o d y ”), ja k to się n ieraz dzieje w różnych

„chrześcijańskich zgrom adzeniach” — ale o Jezusa C hrystusa w nas! Ju tro m ogą zacząć wołać to Zborze: „O, bracia i siostry, po­

k a żm y św ia tu nasze czyste chrześcijańskie życie!” No i co? A no nic! Z am iast czystego życia u k a zu je się oto — n a szym zdum io­

n y m oczom i oczom „świata tego” — po prostu jakaś paskudna chrześcijańska „pralnia i farbiarnia” (na dodatek jeszcze pełna

„ chrześcijańskich” karaluchów!). Brrr!

A le spokojnie. C zy n a leży z tego w nosić, że Zbór chrześcijański nie p o trzeb u je p o kory i św iadectw a czystego życia chrześcijańskiego?

O czyw iście, po trzeb u je! W łaśnie dlatego p o trzebuje objawienia w k a żd y m sw oim czło n ku — pełni B ożej czystości i pokory, i m n ó stw a in n yc h cech, czyli pełności Jezusa C hrystusa. Gdy w ięc w Zborze, lub Tobie i m nie, b rakuje cnót Pana, nie pow in­

no się składać Bogu za m ów ień o u zu pełn ienie w ystępujących braków , ale potrzebne je s t pragnienie i dożycie p e ł n o ś c i Oso­

b y J e z u s a C h r y s t u s a !

Są i dziś tacy, k tó r z y m ów ią: „C złow iekow i, k tó ry u w ierzył Pa­

n u i stał się chrześcijaninem , niczego w ięcej nie potrzeba!” Uhm?

S łow o B oże m ó w i inaczej. N p : „I w łaśnie dlatego dołóżcie w szel­

kich starań i uzupełniajcie waszą w iarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściąglivoością, pow ściągliwość w y trw a n iem , w y trw a ­ nie pobożnością, pobożność b raterstw em , braterstw o miłością [...]

S pokojnie. G d y b y W am dano m ożność w y b o ru : „M ożesz stać się posiadaczem szkla n k i c zyste j krysta liczn ie w o d y lub cystern y ta­

k ie j św ie tn e j w ody. Co w y b ierzesz? ” Ja b y m w yb ra ł cysternę!

Dlaczego? Bo to w ięcej! A g d y b y m ożna było zostać posiadaczem całego Źródła, z którego w y p ły w a taka dobra woda, lub też cy­

ste rn y ta kie j w ody, to, co b y było lepiej w ybrać? M yślę, że każ­

d y chciałby m ieć całe Źródło. Z e Źródła m ożna napełnić wodą m nó stw o szkla n e k i cystern. Jasne, to dobra odpow iedź! A co lepsze i w ię k sze : C hrystus czy cnoty? Źródło czy te ż jakaś ilość w o d y, która z niego w y p ły w a ? W iadom o: lepsze Źródło! W iado­

mo : J e z u s C h r y s t u s !

P ism o Ś w ię te m ó w i: „Prawda jest w J ezu sie” (Ef 4,21); „W szyst­

ko na N im je s t u gru n to w a n e” (Kol 1,17); „I macie pełnię w N im ”.

— B ra ku je n a m cnót? W obec tego p o trze b u je m y Jezusa Chry­

stusa w Jego całej pełności! T y lko Jego! Korn 2

(3)

Posłuszeństwo

Z zagadnieniem posłuszeństw a spotykam y się na co dzień w domu, pracy, szkole, Zborze i w obcow aniu z Bogiem. S p o ty kam y ludzi po­

kornych i posłusznych, pysznych i nieposłusz­

nych i w ielu innych. P rz y p atrzm y się, w św iet­

le Słowa Bożego, co to jest posłuszeństw o. Co czeka ludzi n i e p o s ł u s z n y c h .

W Piśm ie Ś w iętym je st w iele przykładów nieposłuszeństw a. A oto n iek tó re z nich: P ie rw ­ sze nieposłuszeństw o człow ieka w zględem Bo­

ga, jest opisane n a początku Biblii. Bóg stw o­

rzył św iat, a k oroną stw orzenia uczynił c z ł o ­ w i e k a , którego postaw ił w ogrodzę Eden, aby go u p raw iał i strzegł. D ał też Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzew a tego ogrodu możesz jeść, ale z d rzew a poznania do b ra i zła nie w olno ci jeść. (1 Moj. 2:15-17). Takie było Boże polecenie. Lecz człow iek nie zastosow ał się do niego. D ał posłuch in n em u głosowi, nie Bożemu, lecz szatanow i. Przez to nieposłuszeń­

stw o człow iek u m arł duchowo, a rów nocześnie został w ypędzony z ogrodu Eden i została zer­

w ana łączność z Bogiem.

Z nany nam je s t król izraelski, S a u 1. Gdy w yruszał na w ojnę z A m alekitam i, Bóg przez proroka Sam uela pow iedział do niego: „Idź więc tera z i pobij A m aleka, i w ytęp' jak o obło­

żonego k lątw ą jego i w szystko, co do niego n a ­ leży: nie litu j się nad nim ale w y trać m ężczy­

znę i kobietę, dzieci i niem ow lę, w ołu i owcę, w ielbłąda i osła. (1 Sam. 15:3). T ak brzm iał Bo­

ży rozkaz. Je d n a k Saul nie w ykonał go. Gdy w racał z pola b itw y przyszedł do p ro ro k a S a­

m uela i pow iedział: „Błogosław ionyś ty u P a ­ na! W ypełniłem rozkaz P ań sk i!” (1 Sam. 15:13).

Okłam ał p ro ro k a i Boga, poniew aż jego lu ­ dzie przyprow adzili najlepsze sztu k i z owiec i z bydła, aby je ofiarow ali P anu. Bóg rozgnie­

wał się n a Saula i w zgardził nim . O debrał mu.

Pan królow anie nad Izraelem i dał je D aw ido­

wi.

P ro ro k J o n a s z został posłany przez Bo­

ga do N iniw y. Lecz nie usłuchał Bożego głosu i chciał uciec od oblicza Bożego. Dlatego też m usiał za to p rzebyw ać trz y dni i noce we w nętrznościach ryby.

P rzed zniszczeniem Sodom y i Gom ory dwaj aniołow ie przyszli do L o t a, aby go w y ­ prow adzić z tego złego m iasta, k tó re m iało być zniszczone. Gdy zostali w yprow adzeni za m ia- 8tQ i r^ekł jed en z ąnięłów : „R atuj się, bq cho*

...oto posłuszeństwo jest lepsza niż ofiara.

(1 Sam. 15:24)

dzi o życie tw oje; nie oglądaj się za siebie i nie zatrzym uj się w całym ty m okręgu: uchodź w góry abyś nie zginął” (1 Moj. 19:17), Dla w szystkich by ł ratu n ek . Je d n a k żona Lota oglądnęła się za siebie, w b rew poleceniu jakie otrzym ali i zam ieniła się w słup solny.

L u d i z r a e l s k i prow adzony przez M oj­

żesza do ziem i obiecanej, w iele raz y sprzeciw iał się Bożym rozkazom. Dlatego też przychodziły n a n ich k ary . Pism o Ś w ięte m ów i: „P rzem a­

w iałem do ciebie w czasie tw o jej pomyślności, lecz odpow iedziałeś: N ie chcę słuchać. Takie było tw o je postępow anie od m łodości”, (Jer.

22:21). T aką opinię w yd ał Bóg o ludzie w y b ra ­ nym . D latego za to, że Izrael nie słuchał Boga, ani proroków , przez k tó ry ch przem aw iał Bóg, zostali odrzuceni od Boga, i rozproszeni po ca­

łej ziemi, m iędzy w szystkie narody.

Pow yżej przytoczone p rzyk łady nieposłu­

szeństw a bardzo dobrze obrazują nam , ja k zo­

stali u k a ra n i ci, co nie zastosow ali się do Bo­

żych nakazów .

N ieposłuszeństw o jest straszn ym grzechem ! Słowo Boże m ów i: „G dyż nieposłuszeństw o jest tak im sam ym grzechem , jak czary i krnąbrność, jak bałw ochw alstw o i oddaw anie czci obrazom.

Poniew aż w zgardziłeś rozkazem Pana, więc i On w zgardził tobą i nie będziesz królem ” (1 Sam. 15:23). W O bjaw ieniu J a n a czytam y:

„U działem zaś bojaźliw ych i niew ierzących, i skalanych, i zabójców, i w szeteczników , i b ał­

wochwalców, i w szystkich kłam ców będzie je­

zioro płonące ogniem i. siarką. To jest śm ierć d ru g a ” (Obj. 21:8). „W ogniu płom ienistym , w ym ierzając k a rę tym , k tó rzy nie zn ają Boga oraz tym , k tó rz y nie są posłuszni ew angelii P a n a naszego Jezu sa” (2 Tes. 1:8).

Drogi czytelniku! P opatrz, jaki tragiczny będzie koniec w szystkich, k tó rzy nie w y ko n y­

w ali Bożej woli, Bożych rozkazów, oraz tych, k tórzy nie chcieli być posłusznym i ew angelii P a n a Jezusa. N i k t , kto ta k czyni, nie w ejdzie do Nowego M iasta, lecz w szyscy m uszą ponieść konsekw encję swojego nieposłuszeństw a.

W dzisiejszych czasach odstępstw a, n a każ­

dym kroku, spotykam y się z grzechem niepo­

słuszeństw a. Nie tylko w ty m świecie, lecz i w śród ludzi k tó rzy u w ażają się za w ierzących.

Z astanów m y się czy to jest nap raw d ę Boży Kościół, czy też sztuczne chrześcijaństw o. Cier­

pią n ą ty m nasze Zbory, domy, całą nasza"spo- 3

(4)

leczność, a zarazem jest to bardzo złym św ia­

dectw em dla innych.

Jak o ludzie w i e r z ą c y i oddani Bogu, m am y świecić p r z y k ł a d e m w e w szystkim i w p o s ł u s z e ń s t w i e także.

W Piśm ie Św iętym czytam y: „W edług po­

wziętego z góry p ostanow ienia Boga, Ojca, po­

św ięconych przez D ucha k u posłuszeństw u...”

(1 P io tra 1:2). J e s t rzeczą zrozum iałą, dla k aż­

dego, że jeżeli oddajem y nasze życie Bogu, to ON będzie nim kierow ał, a m y jako Jego słu ­ dzy m usim y być posłuszni Jego słowu. Nie w yobrażam sobie takiego sługi, (który sam p rz y ­ chodzi do swojego P a n a i prosić Go o p rzy ję ­ cie w Jego szeregi, a później będzie się Mu sprzeciw iał i lekcew ażył Jego zalecenia. Czy taki sługa jest praw dziw y m sługą? O ddanym całkowicie sw ojem u P a n u ?

W szyscy, i to bez w y ją tk u zostaliśm y w y ­ b ran i przez Boga i pośw ięceni przez D ucha ku posłuszeństw u. W szyscy m am y być posłuszni w zględem Naszego P a n a Jezusa, przełożonych, rodziców, poniew aż do tego zostaliśm y w y b ra ­ ni i pośw ięceni. Być posłusznym —■ to w ielkie zadanie, a też i praca. Może zap y tam y ■— skąd wziąć to posłuszeństw o? ■—■ jak je zdobyć?

Nie jest ono darem , ani nie m ożna go odziedziczyć po rodzicach. Lecz każdy człowiek m usi się sam nauczyć posłuszeństw a, jak to sam P a n Jezu s uczynił. „ I c h o c i a ż b y ł S y ­ n e m , n a u c z y ł s i ę p o s ł u s z e ń s t w a przez to, co w ycierpiał, a osiągnąw szy pełnię doskonałości, stał się dla w szystkich, k tó rzy m u są posłuszni, spraw cą zbaw ienia w iecznego”

(Hebr. 5:8-9). Z tek stu w ynika, że aby się n a ­ uczyć posłuszeństw a, m usim y przejść w iele do­

świadczeń, cierpieć dla Pana. M usim y w ielu rzeczy się w yrzec, odrzucić w szystko, co nie służy k u naszem u duchow em u w zrostow i, a tylko przebyw ać z P an em i słuchać Jego słów.

Jeżeli chcesz w iecznie przebyw ać w Bożym K rólestw ie, to m usisz nauczyć się posłuszeń­

stwa, bo tak i jest w a ru n e k (Hebr. 5:9). M usisz się uniżyć. Jeżeli nauczym y się posłuszeństw a względem P a n a Jezusa, to będziem y m ogli być posłuszni w szystkim : naszym przełożonym , starszym w Zborze, będziem y ich doceniać dla pracy jakiej się podjęli w śród nas (1 Tym . 5:17:

1 Kor. 16:16: 1 P io tra 5:5), naszym rodzicom (Efez. 6:1-3, Kol. 3:20), naszym w ładzom w pracy, szkole itp. (Kol. 3:22; T y tu sa 2:9-10; 1 P io tra 2:13-17).

Czytając Słowo Boże m ożem y zauważyć, że Ap. P aw eł p rzyprow adzał ludzi — nie do w iary — lecz d o p o s ł u s z e ń s t w a w i a ­ r y ‘(Rzym. 1:5; 15:18; 16:26).

Je st w ielu ludzi, k tórzy m ów ią że w ierzą, lecz nigdy nie b y li posłusznym i Bogu, w k tó ­ rego rzekom o w ierzą. Bóg chce, abyśm y w ie­

rząc w Niego otrzym ali, odpuszczenie grzechów, stali się Jego dziećmi. Je d n a k nie n a ty m ko­

niec. M usim y być Je m u posłuszni, w ykonyw ać Jego w olę i P a n Jezus m usi być naszym P a- n e m.

Słowo Boże m ów i: „Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługam i tego, kom u jesteście po­

słuszni, czy to grzechu k u śm ierci, czy też po­

słuszeństw a k u spraw iedliw ości” (Rzym. 6:16).

C zytając te n w e rset m ożem y powiedzieć, czyimi sługam i jesteśm y. W jak im k ieru n k u zdążają nasze czyny, m yśli, czym jest napełnione nasze serce. Czy żyje w nas P a n Jezus, czy też żyje­

m y jeszcze dla siebie, pogrążeni w grzechu?

Drogi P rzyjacielu! P o patrz na ż y c i e P a ­ n a J e z u s a . W Nim znajdziesz najlepszy wzór. Ucz się od Niego! On był posłuszny we w szystkim sw em u Ojcu. „Zstąpiłem bowiem z niebios, ab y w ypełnić w olę Tego, który m ię posłał” . (Jan 6:38). „Lecz św iat m usi po­

znać, że m iłu ję Ojca i że czynię tak, jak mi polecił Ojciec”. (Jan 14:31). „Jam Cię uwielbił na ziem i: dokonałem dzieła, któ reś m i zlecił, abym je w y ko n ał” . (Jan 17:4). „Jezus rzekł do nich: Moim pokarm em jest pełnić wolę Tego, k tó ry m nie posłał i dokonać Jego dzieła”. (Jan 4:34). „U niżył samego siebie i był posłuszny aż do śm ierci i to do śm ierci krzyżow ej” (Fil.

2:8).

P a n Jezus w ykonał w szystko, aby nas zba­

wić, okazując sw oje p o s ł u s z e ń s t w o O j c u . Dlatego, że by ł posłuszny, został w y­

w yższony i o bdarzony im ieniem ponad wszel­

kie im ię (Fil. 2:9).

D rogi czytelniku! Jeżeli będziem y posłusz­

ni, odniesiem y zwycięstwo, to m am y cudowne obietnice w Słowie Bożym : „Zw ycięzcy pozwo­

lą zasiąść ze m n ą n a tro n ie moim, jak i Ja zw yciężyłem i zasiadłem, w raz z Ojcem, moim na tro n ie Jeg o ” (Obj. 3:21). „...Zwycięzcy dam nieco z m an n y u k ry te j, i k am yk dam m u biały, a n a k am yk u ty m w ypisane now e imię, którego n ik t nie zna, jak tylko, k tó ry je otrzym u je”.

(Obj. 2:17).

C zytelniku! czy znasz już sw oje imię? No­

we im ię otrzym ane od P a n a Jezu sa? P rzyjdź do Jezusa dziś i ogłoś Go swoim Panem !

Uczm y się posłuszeństw a od P a n a Jezusa, najlepszego nauczyciela i zbaw iciela całego św iata.

Słowo Boże m ówi: „...Czy tak ie m a Pan upodobanie w całopaleniach i w rzeźnych ofia­

rach, co w posłuszeństw ie dla głosu P an a? Oto:

Posłuszeństw o jest lepsze niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz b a ra n i” (1 Sam.

15-22).

B ądźm y posłuszni naszem u P anu, bo ma w ty m upodobanie!

A.II.

4

(5)

Ziarno gorczycy i kwas

M yśli zaw arte w podobień­

stw ach o ziarnie gorczycznym i zakw aszonym cieście w skazu­

ją n a m n a proces i działanie za­

chodzące w K rólestw ie Bożym.

Ju ż S ta ry T estam ent w ska­

zu je nam n a m ęża Bożego, A braham a. Z jego pokolenia w yszedł naród, m ający w ielkie znaczenie i przynoszący błogo­

sław ieństw o całem u rodzajow i ludzkiem u. Z pokolenia A b ra- ham ow ego w yszedł Józef, syn Jak u bow y, sp rzed any w pod­

stę p n y sposób do niew oli za p a ­ srebrników . Poniżany w w ięzieniu, w yszedł stam tąd, by stać się rato w nik iem całego ple­

m ien ia od klęski głodu.

W spom inam y M ojżesza, gdy jeszcze jako m aleńkie dziecko, niem ow lę, znalazł się w w ik li­

now ym koszyczku na rzece. W cudow ny sposób u rato w any, w późniejszym czasie stał się ucie­

k in ierem z ziem i M adianitów . P o tem w rócił z w ygnania, s ta ­ n ął n a czele n a ro d u i w yp ro w a­

dził go z niew oli najw iększego ówczesnego m ocarstw a, z Egip­

tu.

Z h isto rii n aro d u w ybranego pam iętam y postać Dawida. Nie m ocny Saul, lecz D aw id z p a­

ste rz a stał się w ielkim , niezw y­

ciężonym i nieporów nyw alnym królem . W życiu n aro d u w y ­ branego byw ały też okresy od­

stęp stw a od Boga i okresy grzechu, lecz; w te d y spotykały ich k a ry i ciężkie doświadcze­

nia. P am iętam y słow a Psalm u, w k tó ry m jest mowa, ja k nad rzekam i babilońskim i płakali, a h a rfy sw oje zaw iesili na w ierzbach. Lecz kiedy pokuto­

w ali i w m odlitw ach swoich zw racali się o przebaczenie, Bóg ich w ysłuchiw ał, w tedy w racali z radością i odbudow y­

w ali zniszczony swój kraj.

„Tedy rzekł: Do czego jest po­

dobne Królestwo Boże i do czego je przyrównam? Podobne jest do zia­

rnka gorczycznego, które w ziąi pewien człowiek do sw ego ogro­

du, i wyrosło, i stało się drzewem, i ptaki niebieskie zagnieździły się w gałęziach jego. I znów rzekł: Do czego przyrównam Królestwo Boże?

Podobne jest do kwasu, który n ie­

wiasta pewna w zięła rozczyniła w trzech miarach mąki, aż wszystko się zakwasiło”.

Łuk. 13,18-21.

Podobieństw a zapisane w świętych Ew angeliach, k tó re wypowiadał P a n Jezus, służyły i służą ku tem u, ażeby poruszo­

ne zagadnienie uczynić bardziej zrozumiałym i słuchającego bardziej przybliżyć do Boga.

Miłość Boża do każdego czło­

wieka objaw iła się w pełn i w Panu Jezusie C hrystusie. P an Jezus chce, ażeby człow iek z pełnym zaufaniem i w ia rą od­

nosił się do w szelkich spraw Bożych, zaw arty ch i podanych w Piśmie Św iętym . Niech wszelka niejasność, w ątpliw ość i zw ątpienie odejdzie od każde­

go czytającego i słuchającego Bożych słów. N iech przedm io­

tem naszych m odlitw będzie prośba, ażeby D uch Św ięty wprowadzał nas w e w szelką prawdę, prow adzącą do po jed ­ nania z Bogiem, w ykonyw ania woli Jego św iętej, a też do p o j­

mowania Jego obietnic i cudów służących do rozszerzania K ró ­ lestwa Bożego n a ziemi.

Przytoczone n a w stępie dw a podobieństwa P a n a Jezusa, wprowadzają nas od raz u w zagadnienie K rólestw a Bożego.

Przykłady o ziarnie gorczycz­

nym i kwasie, służącym do za­

czynienia ciasta nie są nam obce.

Zastanaw iam y się nad w zro­

stem rozczynionego ciasta, do którego dolany został kwas.

Możemy nie znać skom plikow a­

nego procesu, jak i tu zachodzi, ani tajem nego p raw a m ocy po­

wodującej w zrost w jed n y m i

drugim przyp adku. N ie pomoże n am tu żaden system , an i fo r­

m uła. Nie u jaw n ią nam tej ta ­ jem n icy psychologia i socjolo­

gia, ani żadne stu d ia biologicz­

ne, czy chem iczne. N a ów cud w skazuje n a m P a n Jezu s w y ­ kazując istnien ie i działanie K rólestw a Bożego n a ziem i i przyb liżając n as do jego zro­

zum ienia. Z m aleńkiego ziarn a w y ra sta w ielkie drzewo, o w y ­ sokości rzę d u trzech do czterech m etrów . Istn ieją ziarn a siew ne, z k tó ry c h w y ra sta ją jeszcze w iększe drzew a, lecz nie o to tu chodzi. T u chodzi o te n za­

sadniczy k o n tra st, jak i istn ieje pom iędzy początkiem , a końco­

w ym w zrostem . O w ita ln ą siłę, m ającą swój początek w ty m m ało w idocznym ziarnie.

Słuchacze P a n a Jezu sa nie byli chem ikam i, nie posiadali m ikroskopów , nie znali też pod­

staw ow ej budow y kom órki. P a n Jezu s Sw oim słuchaczom przed ­ staw ił drugie podobieństw o. Po­

dobieństw o o kw asie pow odują­

cym w zrost ciasta do w ypieku chleba. T en p rzy k ład znało każ­

de dziecko w ty m k raju , p rzy ­ glądające się w ypiekow i chleba.

M atka przygotow ując w ypiek chleba, b rała pew n ą ilość m ąki, soli i w ody i po w ym ieszaniu dodaw ała jeszcze troch ę ciasta zakwaszonego. W ym ieszane cia­

sto, odstaw ione n a stronę za­

czynało w zrastać. W ew nątrz zaczynało się coś dziać, ciasto jak b y ożyło. Zaczęła się w nim jak aś niew idoczna praca. Nie znając procesu, k tó ry w nim zachodził, określano to jako za­

gadkę i cud.

Nie chodzi tu o zagadkę, czy proces tam zachodzący, lecz z a ­ chodzący k o n tra st pom iędzy nieznacznym początkiem a w iel­

kim i efek tow nym końcem . Mo­

żem y podziw iać m oc w zrostu i d ziałan ia i n ie pow iem y za d u ­ żo, jeśli nazw iem y to cudem, w yw odzącym się z Bożej m ąd­

rości i zapew ne określenie oka­

że się tra fn e, poniew aż w skazu­

je i p rzy bliża nas do Bożych p raw i Jego wszechobecności.

A le podobieństw o o ziarnie gorczycznym i zakw aszonym cieście przyw odzi n am n a m yśl P a n a Jezusa, narodzonego w ubóstw ie w b etlejem skim żło­

bie. Bogobojny starzec Sym eon, przeb y w ający w św iątyn i je ro ­ zolim skiej, w ziął to now onaro­

dzone Dziecię, P an a Jezusa, w ram ion a i w proroczym w idze­

niu w ypow iedział znam ienne słow a: „T eraz puszczasz sługę Swego, Panie, w edług słowa Sw ego w pokoju, gdyż oczy m o­

je w idziały zbaw ienie Twoje, 5

(6)

które przygotow ałeś przed obli­

czem w szystkich ludów : św iat­

łość, k tó ra oświeci pogan, i chw ałę lu d u Twego izraelskie­

go1’. A potem w zgardzono J e z u ­ sem, nazyw ając Go synem M arii i „N azarejczykiem ” .

O debrano M u cześć, poniżono Go i sponiew ierano. U korono­

w ano k oroną z ciernia. A kied y stan ął przed P iłatem p o tw ier­

dził, że jest królem , lecz kró les­

tw o Jego nie jest z tego św iata.

B ronił p raw d y i b y ł P raw dą.

P rz y b ity do drzew a krzyża, w spółum ierającem u i p o k u tu ją ­ cem u grzesznikow i p rzy rzek ł niebo. U m arł, lecz złożony do grobu zm artw ychw stał.

Zw yciężył śm ierć.

Z m artw y ch w stały u k azał się uczniom, utw ierd ził ich w iarę.

O św iadczył im, że m a m oc n a niebie i n a ziemi. Pójdzie do nieba, lecz gdy w y p ełn i się czas, On w eźm ie ich do Siebie,

ab y pozostali z N im już na zawsze w Bożej chwale. M aleń­

ka Jego trzoda, pozostająca na ziemi, m a się jed n a k nie bać.

On ześle im D ucha Pocieszycie­

la, D ucha P ra w d y i Łaski. I tam , gdzie dw óch lu b trzech zgrom adzi się w Jego Im ieniu, On w D uchu Św iętym będzie w pośród nich. P a n Jezus pow ie­

dział im, że tej społeczności na ziem i b ram y piekieł nie p rze­

mogą. A potem dał im zadanie:

„Idźcie i czyńcie uczniam i w szystkie n a ro d y ” .

W ślad za uczniam i P ańskim i i zgodnie z poleceniem P a ń ­ skim, fizycznie m ały i nie n a j­

lepszego zdrow ia A postoł P a ­ w eł zakłada i u tw ierd z a Zbory Pańskie. P rześlad ow an y i w trą ­ cony do ró żnych w ięzień, pod d y k tan d o i w m ocy Ducha.

Św iętego, pisze listy, k tó re w ie­

lu grzesznych ludzi aż do n a ­ szych czasów i dopóki P a n nie

przyjdzie znowu, zmieniają, czynią now ym i ludźm i, utw ier­

dzają ich w iarę i przybliżają do Boga, czego my, ludzie praw­

dziw ie w ierzący, jesteśmy św iadkam i.

M ądrość cudu, zaw arta w po­

dobieństw ie o ziarnie gorczycz­

nym i zakw aszonym cieście, po­

tw ierdza się w K rólestw ie Bo­

żym w sercach lu d u Bożego na ziemi. A le nie tylko to.

Ono przypom ina i zobowiązu­

je do p rac y i współpracy, po­

w odującej w zrost w Królestwie Bożym n a ziemi, zgodnie z Bo­

żym i obietnicam i.

Zgodnie z obietnicam i tego podobieństw a uczm y się i służ­

m y Bogu, a będziem y świadka­

m i w spaniałego w zrostu i Bo­

żych błogosław ieństw . Niech d o bry i m iłosierny Bóg nam w ty m dopomoże.

Kazimierz Muranty

OJCIEC ABRAHAM (2)

Na drodze wiary

A b rah am z ro dzin ą „przyszli do H a ra n u i m ieszkali ta m ” (Gen. 11:31). Ich w yjście z U r nie było łatw e : zapew ne m usieli zm ienić try b życia z osiadłego n a koczowniczy. Im szli da­

lej ty m w chodzili w k raj coraz m niej żyzny, coraz biedniejszy. Z m ieniał się też klim at. Ich droga w iodła przez Babilon, stolicę, siedzibę królów. M ijali ten „B abilon ono m iasto w iel­

kie!...”, k tó re „w inem w szeteczeństw a swego poi w szystkie n a ro d y ” (Obj. 14:8). M ijali m iasto M a- ri znane w ów czesnym św iecie ze swej k u ltu ry , bogactw a i złej sław y.

W ykonyw ali pastersk i zawód, k tó ry nie b ył ich zaw odem uprzednio. N a swej drodze m ieli jedn ak coś, co m usiało nieść ich ja k n a skrzyd­

łach: Boży rozkaz! w ięcej: Bożą obietnicę!: „A uczynię cię w n aró d w ielki i będęć błogosławił, i uw ielbiał im ię tw oje, i będziesz błogosław ień­

stw em . I będę błogosław ił błogosław iącym tobie, a przek lin ające cię p rzek lin ać będę i b ędą bło­

gosław ione w Tobie w szystkie n a ro d y ” (Gen.

12:1,3).

„... i umarł Tare w Haranie’' (Rodź. 11:32)

„I rzekł Pan do Abrahama: wynijdź z ziem i tw ojej” (Rodz. 12:1)

„A był głód w ziemi onej...”

(Rodz. 12:10)

W reszcie H aran. T u zam ieszkali oczekując o- biecanego błogosław ieństw a.

„I u m arł T are w H a ra n ie ” (Gen. 11:32). Ża­

łoba, a potem now e obowiązki, now e prace. W oczekiw aniu n a błogosław ieństw o, n a rozmnoże­

nie w n aród w ielki — polecenie Boga: „wyjdź do ziem i k tó rąć pokażę” (Gen. 12:1). A Abraham co uczynił? „... w yszedł jako m u rozkazał Pan!”

(Gen. 12,4). Szedł więc A brah am dalej, nie wie­

dząc dokąd idzie, w iedział jednak, że idzie z Bo­

giem. Szedł bez ojca, bez potom stw a, bez m ająt­

ku, ufność pokładając w Bogu. „U w ierzył Abra­

h am B ogu” (Rzym. 4:3) i ta w ia ra sprawiała, że om ijał przeszkody, że po jed n y m etapie drogi wchodził w etap n astęp n y — jeszcze trudn iej­

szy. Po w yjściu z Chaldejskiego U r m ijał m ia­

sta — przeszkody, po do tarciu do H aran pocho­

w ał ojca swego T are i zam iast osiedlić się szedł za sw ym Rozkazodaw cą „do Sychem i aż do ró w n in y M orech” (Gen. 12:6).

C hannanejczycy b y li n a stę p n ą przeszkodą, ci m ieszkańcy ró w n in y M orech, k tó rą na Boży roz­

(7)

kaz m usiał przejść A braham . P otem Betel, po­

tem Haj, a n a koniec ... głód. „P otem ru szy ł się A braham idąc i ciągnąc k u południow i” (Gen.

12:9). Bóg nie chce, ab y w ykonać dla Niego

„czyn”. Bóg pragnie, aby za Nim iść, iść d ro ­ gą, k tó rą tylko O n zna, Je m u zaufać, potargać i odrzucić w szystkie sw oje plany, w szystkie swoje koncepcje i iść za N im bezustannie aż do końca, k tó ry On w yznacza. On w te d y może p ro ­ wadzić drogą nieznaną, po ścieżkach niew y d ep- tanych, O n oczekuje w yzbycia się w szystkie­

go, rów nież lęku, w ted y w eźm ie i poprow adzi.

„Izraelu, ufaj Panu!... D om u A arona, ufaj P a ­ nu!... wy, k tórzy się boicie P a n a u fajcie Panu!...

Pan pam ięta o nas, będzie błogosław ił” (z Ps.

115:9— 12).

A braham ufał, w ierzył. Szedł za sw ym Panem , pokonyw ał przeszkody, zwyciężał. Po każdym zaś zw ycięstw ie chw alił Boga zbudow ał tam ołtarz P a n u i w zyw ał im ienia P ańskiego” (Gen.

1 2 :— 8).

Ciebie i m nie chce P a n też doprow adzić tam , gdzie On jest, do tro n u Ojca N iebieskiego K ró ­ lestwa! Drogę zna jed n a k tylko On, Jezu s C h ry ­ stus — nasz Zbawiciel, dlatego m ówi: „Jam jest droga” (Jan 14:6).

To co czynił dla ludzi staro testam en to w y ch —

uczyni i dla nas, czynił i czynić będzie przez w szystkie w ieki dla każdego, kto uw ierzy, do czasu aż sam przyjdzie.

On p ragn ie naszego zw ycięstw a, dlatego Sam pierw szy je odniósł. O n p rag n ie w ielkiego zw y­

cięstw a, dlatego w ysy ła nas ja k uczniów swo­

ich, n a głębszą wodę, a tam nie m ożna mieć żadnego b a g a ż u !

Jezus w ysy ła nas n a głębię i pragnie abyśm y czekali n a Jego rozkazy... „a bądź tam aż ci po­

w iem ” (Mt 2:13), w ypełniali je i zwyciężali. Po­

m yślm y więc o naszym dniu w czorajszym i dzi­

siejszym . Czy w pełn i zaufaliśm y, czy oczekiwa­

liśm y n a polecenia Pańskie, czy ja k A braham w yzbyliśm y się całego bagażu, aby móc iść od zw ycięstw a do zw ycięstw a, od dośw iadczenia do dośw iadczenia i od chw ały do chw ały, a za każ­

dym razem oddaw ać chw ałę i cześć Jezusow i C hrystusow i, przez którego i w k tó ry m nasza siła i nasza moc!

„A braham długo oczekując dostąpił obietnicy”

(Hebr. 6:15). D ostąpim y jej i m y!

„K ochaj się w Panu... spuść n a P an a drogę tw oję, a ufaj w Nim, a On w szystko uczyni...

poddaj się P anu, oczekuj G o” (z Ps. 37). „Pan jest blisko” (Fil. 4:5).

cm

D w i e

D oniesienia prasow e z różnych k rajó w i rejonów św iata in fo rm u ją nas, że w ty m lub innym k ra ju (rejonie św iata) n a stę p u je pola­

ryzacja poglądów i postaw społeczno-politycz­

nych. P olary zacja w język u publicystycznym może oznaczać skupianie się ludzi i ich poglą­

dów w okół pew n ych spraw , idei lu b osób. W w ielu k raja ch św iata p rzeciw staw ne siły poli­

tyczne zaciekle w alczą o w p ły w y i k ontrolę nad niezdecydow aną jeszcze częścią społeczeń­

stwa. D okonuje się rów nież system atycznie, acz czasam i niepostrzeżenie, polary zacja po­

staw i poglądów wszystkich zw ykłych ludzi. To jedno z ch arak tery sty czn y ch zjaw isk naszych czasów nie om ija rów nież chrześcijań stw a jako całości. W m oim przek o naniu je st ono jed n y m ze znaków czasu, poprzedzającym ta k zw any

„punkt (moment) zerow y”, od którego zaczną się toczyć law inow o w y padk i poprzedzające drugie przyjście C h ry stu sa na ziemię. P rzy okazji dodam, że te n „m om ent zerow y” zacznie się — zdaniem w ielu biblistów — od rozpo­

częcia przez Żydów budow y now ej św iątyni w Jerozolim ie, n a m iejscu daw nej św iątyni Salomona. W tej w łaśnie św iąty n i zasiądzie antychryst (2 Tess. 2, 4). Zjawisko polaryzacji zostało jednak wyraźnie przewidziane w Biblii.

W ostatniej księdze Biblii — O bjaw ieniu Sw.

Jana, w o statnim 22 rozdziale, w w ierszach 10— 11 czytam y: „I rzecze do m nie. Nie pie­

czętuj słów pro roctw a tej księgi! A lbow iem czas bliski jest. Kto czyni niepraw ość, niech

s i ł y

nadal czyni niepraw ość, a kto b rud n y, niech nadal się brudzi, lecz kto spraw iedliw y, niech n adal czyni spraw iedliw ość, a kto św ięty, niech n ad al się uśw ięca” . Poza ty m Ap. P aw eł mówi nam w 2 Tym. 3, 1— 9 jacy będą ludzie „w dniach ostatecznych” . Słow a te (z O bjaw ienia Sw. Jana) są w praw dzie zapisane w try b ie roz­

kazującym , ale sens ich należy rozum ieć, w św ietle inn ych w ypow iedzi biblijnych, w tr y ­ bie oznajm ującym . D uch Ś w ięty po p ro stu oz­

n ajm ia, że ta k będzie w ostatecznych czasach.

J a k to zjaw isko u zew n ętrzn ia się w prakty ce d nia codziennego?

W obecnym ta k zw anym świecie chrześci­

jańskim do głosu i w ładzy dochodzą ludzie, k tó­

rzy odrzucają (nie zawsze publicznie i o tw ar­

cie) podstaw ow e p raw d y i w ym agania Biblii odnośnie praw dziw ego, ew angelicznego chrze­

ścijaństw a. W zw iązku z tym , w łonie tak .zwanych w ielkich i n iek tó ry ch m ałych deno­

m inacji chrześcijańskich, trw a niepoham ow ana

„gonitw a” za stw orzeniem „relig ijny ch (koś­

cielnych) konglom eratów ” . Dzieje się to z dw u przyczyn: po pierw sze — większość denom inacji chrześcijańskich pow stała w w y n ik u głębo­

kiego przekonania i przyw iązania do pew nych praw d biblijnych. Poniew aż teraz większość ty ch przeko nań w y daje się być relaty w n y m i i kw estionow anym i (tak ja k zresztą cała Biblia), dlatego zdaniem ty ch działaczy nic nie uza­

sadnia obecnego podziału chrześcijaństw a. Je d ­ ność w ierzących, z całą pewnością, jest rzeczą

(8)

w ażną i konieczną, aie nie za cenę w yrzecze­

nia się podstaw ow ych p raw d biblijnych. Po drugie — w m iarę tego, jak duchow ni i k az­

nodzieje w ielu Kościołów w p rak ty c e o ddala­

ją się od p raw d biblijnych, tra c ą a u to ry te t i w pływ n a ludzi. N ie w ypełniw szy podstaw o­

wego w a ru n k u biblijnego w sw oim w łasn ym życiu — now o n aro d zenia się — nie są w stanie zaspokoić podstaw ow ych potrzeb czło­

wieka. W rezultacie nie są w stan ie utrzym ać ludzi w kościele. W tej sy tu a c ji u ciek ają się do in nych zajęć i „pow ołań”, tw orząc lu b w y ­ żyw ając się w „now ych stru k tu ra c h ” , su p e r- -organizacjach, „am b itn y ch p ro g ram ach ”, itp.

Znane są jask raw e przy p ad k i duchow nych, którzy system atycznie tracąc ludzi ze swoich zborów i p arafii, z w ielkim zapałem oddają się „pracy m iędzykościelnej”. O tak ich m iędzy innym i, ludziach pisał Ap. P aw eł w 2 Liście do T ym oteusza 3,5: „K tórzy p rz y b ie ra ją pozór po­

bożności, podczas gdy ich życie jest zaprzecze­

niem jej m ocy”.

P rz y p atrzm y się zjaw isku ucieczki m łodych ludzi z kościołów in sty tu cjo naln y ch . P rz y czym nie zawsze ucieczka ta m a c h a ra k te r fo rm al­

nego zerw ania z kościołem. Młodzi ludzie w swej m asie o d rzucają bezosobowo, dobrze zor­

ganizow ane organizacje kościelne z ich upodo­

baniem do „ cen traln y ch siedzib” (budynków) cerem onii i zew nętrznej fasady. Młodzi szukają prostoty, osobistych i zadaw alających odpow ie­

dzi n a sw oje p y tan ia i problem y, tęsk n ią do życia opartego n a trw ałych , p raw dziw ych w a r­

tościach. Nic też dziwnego, że w ielu m łodych zn ajd u je się dzisiaj n a czele ru ch u p o w ro tu do zasad i sty lu życia pierw o tn y ch chrześcijan (w kościele katolickim ■— ta k zw ane „w spólnoty”, oazy, itp., w świecie pro testan ck im — w iększe i m niejsze ru ch y m łodzieżowe o p arte w yłącz­

nie n a osobistej gorącej w ierze w Jezu sa C h ry ­ stusa i p rag n ien iu służenia Mu). W m iarę u- p ływ u czasu przepaść m iędzy praw dziw ym i w ierzącym i w C hrystusie, a tym i, k tó rzy b a ­ w ią się w m askarad ę „sług spraw iedliw ości”

będzie się powiększać, aż w końcu doprow adzi do otw artego k onfliktu. Praw dziw ie w ierzący, znajdu jący się w zm niejszającej się m niejszoś­

ci, będą stopniow o ograniczani przez „praw o­

w ie rn ą większość” . Zresztą, już dzisiaj w iele gru p w ram ach kościoła katolickiego i w koś­

ciołach p ro testan ck ich działa „półlegalnie” lub tylko za „cichym przyzw oleniem ” w pływ ow e­

go p ro tektora.

P rz y p atrzm y się ja k w ielkie organizacje ko­

ścielne i m iędzykościelne coraz bardziej d ry ­ fu ją w k ieru n k u sp raw społeczno-politycznych, pom ijając m ilczeniem lub tra k tu ją c zdawkowo p raw d y biblijne.

Co m ożem y pow iedzieć o in n ych zjaw iskach?

N aw et najbogatszym k rajo m św iata zagląda dziś w oczy w idm o kryzysów gospodarczych, niepokojów , rozprzężenie i beznadziei. P rz y ­ p a trz m y się bliżej naszym znajom ym , sąsiadom,

przyjaciołom , a najb ard ziej sobie — ci, k tó rzy kilka la t tem u byli jeszcze „katolikam i (lub

pro testantam i) ń ie p ra k ty k u ją cy m i”, dzisiaj od­

rzu cają n aw et te n zbędny dodatek „katolickoś- ci” (protestantyzm u). In n i zaś, k tórzy przed ła­

ty lu b do nied aw na jeszcze głęboko wierzyli obyw ając się n a co dzień tylko ceremoniami religijnym i, dzisiaj czy tają sam odzielnie lub w e „w spólnocie” Pism o Św ięte. W ielu duchow­

nym w ystarczyło do nied aw na być pomazanym

„sk aram entem k a p ła ń stw a ” (ordynacji), dzisiaj dochodzą do przekonania, że m uszą się na no­

wo narodzić...

Tak, dw a bieguny, dw ie siły przyciągają człow ieka i ludzkość: Bóg i szatan. Znajdujem y się, często nie zdając sobie n a w e t z tego spra­

wy, w polu przyciągania jed nej z tych sił (biegunów). M om ent w ahania, „m artw e pole”

— trw a krótko... W końcu jed n a k wpadam y w pole przyciągania jednej lub drugiej siły. Al­

bo należym y do tych, k tó rzy z upodobania, p rzy m u su lub nieśw iadom ości czynią niepra­

wość, k tó rzy coraz bardziej się brudzą, albo do tych, k tó rzy coraz bardziej się uświęcają, sta ra ją c się coraz bardziej Je m u podobać i być podobnym i do Niego (2 Kor. 5, 9; 1 J a n a 3, 2).

Rozm aw iając kiedyś z pew ny m działaczem chrześcijańskim , zresztą bardzo uczciwym i sum iennym człowiekiem , zapytałem go po pro­

stu — co robi dla Boga?... O dpow iedział zdzi­

w iony — jak to, przecież służąc ludziom, słu­

żę Bogu... Tak, odpowiedziałem , tylko KTO MA Z T W O JE J SŁUŻBY CHWAŁĘ, TY, TW ÓJ KOŚCIÓŁ, CZY SAM BÓG? Nie otrzy­

m ałem n a to odpowiedzi. Mój rozm ówca za­

m iast odpowiedzi w y raził chęć ponownego spotkania się i głębszego porozm aw iania o tej spraw ie.

P olaryzacja w życiu duchow ym jest zjawi­

skiem zachodzącym w e w szystkich Kościołach.

Dzisiaj żaden kościół (nie m ów im y o k ierun­

k ach sekciarskich i heretyckich) nie m a od­

w agi powiedzieć, że jako całość należy do „wy­

b ran y ch P ańsk ich”, do O blubienicy C hrystuso­

w ej. S tąd m .in. to poczucie b ra te rstw a i jednoś­

ci z innym i chrześcijanam i. Z dajem y sobie bo­

w iem spraw ę z naszych brak ó w i tryw ialności p rzy pisyw an ia sobie nieom ylności i w zorca po­

stępow ania. Dlatego też polaryzacja zachodzi w poprzek kościołów i denominacji. W każdym kościele są ci, k tó rzy coraz bardziej się b ru ­ dzą i ci, k tó rzy się coraz w ięcej uśw ięcają. Po­

p atrzm y n a koniec n a p u ste ław ki i krzesła w naszych kaplicach, „no rm aln ie” zajęte w niedzielne p o ran ne nabożeństw a... Na wszystko .m usim y” m ieć czas w ciągu tygodnia, tylko nie na system atyczne czytanie i studiow anie Biblii.

N a w szystko „m usim y ” mieć czas, tylko nie na usilną, w y trw a łą i p ełn ą ufności m odlitw ę. Na w szystko „m u sim y” m ieć pieniądze, tylko nie n a spraw y Boże. N a w szystkie sp raw y „musi­

m y ” poświęcać siebie i sw oje zdolności, tylko nie n a służbę Bogu. W teorii uznajem y koniecz­

ność szczerości wobec Boga i ludzi, praktycz­

n ie pow iadam y — „nie w a rto i nie m ożna być szczerym ” . A co m ożem y powiedzieć o skupia­

n iu się ludzi (w Kościołach) w okół pewnych osób, spraw i interesów pozornie tylko du-

(9)

W KRĘGU BIBLII (4)

O dziejach Języka Starego Testamentu

JĘ Z Y K S T A R O H E B R A JS K I

Z w y jątk iem k ró tk ic h fra g m en tó w w księdze D aniela 1 Ezdrasza, pisan y ch po ara m ejsk u , cały S ta ry T e­

stam ent spisany został w jęz. h eb ra jsk im , a ściślej — starohebrajskim . Ję zy k te n przechodził niezw ykłe dzieje, n a podobieństw o św iętych K siąg b ib lijn y ch i w arto je s t te j sp ra w ie pośw ięcić uw agę, poniew aż znajom ość h isto rii pozw ala, w n ie k tó ry ch p rz y p a d ­ kach, lepiej zrozum ieć te k st ksiąg biblijnych.

Język h e b ra jsk i należy do jęz. s e m i c k i c h ; języki te, z kolei, podzielone zostały n a trzy n a s tęp u jące g ru ­ py:

1. G rupa północno-w schodnia: języki b abiloński i asy ­ ryjski (tw orzące g ru p ę a k k a d y js k ą );

2. G rupa północno-zachodnia: języki ugary ck i (Ras Szam ra), fenicki (punicki), k an a n ejsk i, m oabski (stel- Ia k ró la Meszy), h eb ra jsk i (dzielący się n a sta ro h e b - rajski, śro d k o w o h eb rajsk i i n o w o h eb rajsk i — „ iv rit”), aram ejski, sk ła d ający się z k ilk u d ia lek tó w : a) g ru p a za ch o d n io -a ra m .; sam ary ta ń sk i, a ra m e jsk i używ any przez ch rześcijan zam ieszkałych w P alestynie, palm y - reń sk i; b) g ru p a w sc h o d n io -a ra m .: syryjski, język w którym n ap isan o „T alm ud b ab ilo ń sk i”, m a n d a jsk i;

3. G rupa p o łu d n io w o -sem ic ka : języki a ra b sk i (północ- r.o-arabski, klasyczny jęz. arab sk i, p o iu d n io w o -arab - ski), sabejski, etiopski (staroetiopski, m łodsze d ia lek ty : tigrina, am harski) i inne.

W b ib lijn y ch księgach ST czytam y je d n ak ż e tylko o języku ż y d o w s k i m (lub j u d e j s k i m — w n o ­ wym p rzekładzie p ro testan c k im ); por.: 2 K ról. 18,26.28;

2 K ron 32,18; Izj. 36,11.13) lu b też, po prostu, o „języ­

ku K a n a a n u ” (lub „m ow ie K a n a a n u ”) — por.: Izj.

19,18.

D okładne dzieje tego języka, a ta k że pism a h e b ra j-

Dw ie siły

(c.d . z e str . 8)

chowych? Do k tó rej z ty ch dw u g ru p Ty n a ­ leżysz?

Pow tarzam : m ożna znajdow ać się w polu przyciągania tylko jednej z sił — Bożej lub diabelskiej. M ożna znajdow ać się w błogosła­

wionej m niejszości lub ginącej (naw et relig ij­

nej) większości. Od czego zacząć? J a k zw ykle

— od oddania swego serca i życia Jezusow i Chrystusowi. To dopiero początek. P otem n a ­ śladuj Go w m ocy i pod kierow nictw em D ucha Świętego. Uczyń to jak najszybciej, czas bo ­ wiem jest krótki!

Jan Tołwiński

skiego nie zostały jeszcze szczegółowo zbadane. Bibliś- ci przypuszczają, iż rozw ój tego języka m a zw iązek z A b ra h am em i jego kręgiem rodzinnym , w k tó ry m za­

częto używ ać go p raw dopodobnie — w o parciu o je ­ den ze sta ry c h d ialektów k an an ejsk ich . W tym więc k ręg u — por.: I M ojż 31,47, (w łączności z d ialektam i aram ejskim i) ro zw in ął się język h e b r a j s k i , w k tó ­ ry m spisany został. S ta ry T estam ent.

Spółgłoskow e pism o h a b ra jsk ie sk ła d a się z 22 liter i w y k azu je blisk i zw iązek z pism em fenickim . Przez cały okres dziejów Izrae la pism o to było używ ane w y ­ łącznie w fo rm ie spółgłoskow ej; dopiero uczeni ży­

dow scy — w trosce o ciągłość dziedzictw a religijno- -społecznego (w okresie 600—800 po Chr). — o p a­

trzy li T eksty Ś w ięte sp e cja ln ą p u n k ta c ją , za w ierającą oznaczenia sam ogłoskow e, akcentow e i inne znaki in ­ te rp u n k c y jn e. Uczonych tych nazw ano — „m asoreta- m i” lu b „ p u n k ta to ra m i”. O bok S tarego T estam entu odnalezione zostały in n e napisy h eb rajsk ie, lu b w ję ­ zykach pokrew nych, podczas b ad a ń w ykopalisko­

w ych. Do najw ażn iejszy ch należy tzw. „k alen d arz ro l­

niczy” z G ezer (okres ok. 900 r. p rze d Chr.) oraz m nó­

stw o ostraków , tzn. fra g m en tó w glinian y ch tabliczek lu b naczyń z różnego ro d za ju in sk ry p cjam i (napisam i).

Do b ard z iej znanych należy także n ap is odnaleziony w tu n e lu w iodącym do sadzaw ki Syloe (Syloah); napis te n pochodzi z okresu k ró la H iskiasza (Ezechiasza), czyli z ok. 700 r. przed Chr. In n e zab y tk i języka h e ­ brajskiego — to k o resp o n d e n cja odnaleziona n a te re ­ nie Lachisz (z okresu p rzed zburzeniem Jerozolim y r. 586 p rzed Chr.), oraz — bodaj n ajb a rd z ie j znane — zab y tk i piśm iennicze odnalezione w g rotach Q um ran n a d M orzem M artw ym , o d k ry te ju ż po II w ojn ie św ia­

tow ej.

Z n iek tó ry ch tek stó w ST m ożna w nioskow ać, iż język h e b ra jsk i p osiadał w łasn e d i a l e k t y . Np. księga S ę­

dziów (12,6) do starcza n am bardzo w yrazistego dow o­

du, n a pow yższy te m a t: „m ów ili do niego: Pow iedz Szibbolet, a te n w y m aw iał Sibbolet, bo nie m ógł w y­

m ów ić inaczej...” .

Podczas niew oli b abilońskiej język h e b ra jsk i znalazł się pod silnym w pływ em jęz. aram ejskiego, k tó ry w ta m te j dobie sta ł się „językiem m iędzynarodow ym o św iatow ym zasięgu, (na podobieństw o jęz. ak k a d y j- skiego w II tysiącleciu przed C hrystusem )” — pisze F. R ienecker.

W CZA SA CH Z IE M S K IE J D ZIA ŁA LN O ŚCI JE Z U S A CH R Y STU SA

W czasach ziem skiej działalności Je zu sa C h ry stu sa ję ­ zykiem u żyw anym w codziennym życiu — n a te re n ie P ale sty n y i w sąsiednich k ra ja c h — był język a r a ­ m ejski, a w łaściw ie — n o w o a r a m e j s k i . W tym znaczeniu należy ta k że rozum ieć n ie k tó re fragm enty Nowego T estam entu, gdzie je st m ow a o „języku h e b ­

ra jsk im ” ; por. Ł k 23,38; J a n 5,2; 19,17.20; Dz 21,40;

9

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan”

nej przez w ielkiego Stw órcę. I dziś dla każdego człowieka istn ieje szansa pow rotu do Boga. Niniwezycy uw ierzyli i zaufali Bogu. P o tra fią naw et przygotow ać

Ludzie izolują się, pow staje niekończąca się pustka... Jerem iasz oglądał zepsucie i odstępstw o swego narodu przez ponad 40

Szczęście chrześcijanina nie polega na sile w oli; nie om am ia on też siebie ustaw icznie tw ierdzeniem , że w szystko jest lepiej niż jest istotnie... W pływ

praca zborów Kościoła C hrystusow ego prow adzona jest w ram ach Zjednoczonego Kościoła

Pismo Święte objawia Chrystusa, który jest Chlebem Życia dla zgłodniałej duszy, a wodą życia dla spragnionego serca.. Jeśli zaniedbamy codziennego żywienia się

Słowa, któ re usłyszał, w zbudziły jego zainteresow ania, dlatego też chętnie w łączył się do prow adzonej rozm owy.. N aw iązała się

Fakt zaś, że księga żywota znajduje się w takich rękach, napawa wierzącego chrześcijanina radością