EWANGELIA - ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Brzeg Jordanu w Ziem i 8 w. Na zdjęciu jedno z miejsc, gdzie
ŚWr Jap ftaFfett Wszy
stkich, którzy prag- nfili Życia Btwggp —
,,thr7.|p m uH ą m ięta - Hją” (Ror. ]\It 3,6 nn.)
CIIZESCIJUII
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929 Nr 3., marzec 1977 r.
B CHRYSTUS A CNOTY POSŁUSZEŃSTWO
ZIARNO GORCZYCY I KWAS OJCIEC ABRAHAM: NA DRODZE WIARY
DWIE SIŁY
O DZIEJACH JĘZYKA STAREGO TESTAMENTU
KIM BYŁ NATANAEL?
Św i ę t a n o w o r o c z n e W PRASIE CZYTAMY
CZY CHCIAŁBYŚ NAPRAWDĘ NAMI RZĄDZIĆ?
KRONIKA KALENDARZ
„CHRZEŚCIJANINA”
M ie sięczn ik „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie je d n a k c z a s o p is m a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te ln ik ó w . W szelk ie o f ia ry n a c z a so p ism o w k r a j u , p r o s im y k ie ro w a ć n a k o n to Z je d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e lic z n e g o : PK O W a rsz a w a , I O d d z ia ł M ie j
sk i, N r 1531-10285-136, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro c ie b la n k ie tu . O fia ry w p ła c a n e z a g r a n ic ą n a le ż y k ie ro w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p ie k i n a a d r e s P re z y d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o ś c io ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a g ó rn a 10.
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego w PRL. Redaguje K olegium : Józef Mrózek (red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), M ieczysław Kwiecień, Marian Suski, Jan Tołwiński, Ryszard Tomaszewski.
Adres Redakcji i Adm inistracji:
00-441 Warszawa 1, ul. Zagórna 10.
Telefon: 29-52-61 (w. 5). M ateriałów nadesłanych n ie zw raca się.
Indeks: 35462
RSW „Prasa-Książka-Ruch”, War
szawa, Smolna 10/12. Nakł. 5000 egz.
Obj. 3 ark. Zam. 1822. F-104.
Chrystus a cnoty
D ożycie i poznanie d u c h o w e j r ó ż n i c y m ię d zy cnotami chrześcija ńskim i a J ezu sem C hrystusem , daje w ielkie uwolnienie i w y r a ź n y postęp w ży c iu dla Pana. To w ażne, b y potrafić odróż
niać m ię d z y np. pokorą a C h rystusem , np. cierpieniem a Chry
stu sem , np. św iętością a C hrystusem , itp. R zecz jasna: i pokora, i cierpliwość, i dobroć, i m iłość — to cnoty, k tó ry c h udzielić mo
że ty lk o Bóg. On jed n a kże nie p a trzy na nie w oderw aniu od Daru sw o jej laski. Bóg nie jest, ja k b y , d robnym , p r y w a tn y m sklepika
rzem , k tó r y w torebkach odw aża ka żd em u to, czego potrzebuje, zgodnie ze zło żo n y m M u zapotrzebow aniem . N ie je s t w ięc to tak, że np. g n iew liw e m u — daje porcję cierpliwości, chciw cow i — porcję m iłości, p y sza łk o w i — porcję po kory; ka żd em u zaś por
cję, czegoś tam , czego w danej chw ili po trzeb uje!
Bóg m a na w szy stk o Jedną O dpow iedź, Jedną N orm ę, Jeden Spo
sób, Jedno B łogosław ieństw o, Jedną Cnotę, Jeden Dar; ten wspa
n ia ły Dar — to Pan Jezu s C hrystus!
P o w ierzchow ne m ó w ien ie i przedstaw ienie np. B ożej świętości, p ra w d y, m iłości, czystości i in n ych , polega m .in. na ty m , że mó
w i się, iż k a żd y detal ludzkiego życia m a być św ię ty , etc. I na ty m koniec. Tak, ale w takim, p rzyp a d k u idzie o to, że m a się w nas objawiać o w o c (rezultat) św iętości, p ra w d y, m iłości (oraz w szelkich in n yc h cnót). Lecz samą świętością, prawdą, miłością, czystością, dobrocią, mądrością (itp.), jest t y l k o J e z u s C h r y s t u s ! On i ty lk o On. On w yłącznie. N ik t i nic innego.
P o w ied zm y, dzisiaj rozlegnie się w Zborze w ezw a n ie: „Musimy okazać pokorę!” No i co? N ie idzie, przecie, o pokaz pokory (by
w ają „pokazy m o d y ”), ja k to się n ieraz dzieje w różnych
„chrześcijańskich zgrom adzeniach” — ale o Jezusa C hrystusa w nas! Ju tro m ogą zacząć wołać to Zborze: „O, bracia i siostry, po
k a żm y św ia tu nasze czyste chrześcijańskie życie!” No i co? A no nic! Z am iast czystego życia u k a zu je się oto — n a szym zdum io
n y m oczom i oczom „świata tego” — po prostu jakaś paskudna chrześcijańska „pralnia i farbiarnia” (na dodatek jeszcze pełna
„ chrześcijańskich” karaluchów!). Brrr!
A le spokojnie. C zy n a leży z tego w nosić, że Zbór chrześcijański nie p o trzeb u je p o kory i św iadectw a czystego życia chrześcijańskiego?
O czyw iście, po trzeb u je! W łaśnie dlatego p o trzebuje objawienia w k a żd y m sw oim czło n ku — pełni B ożej czystości i pokory, i m n ó stw a in n yc h cech, czyli pełności Jezusa C hrystusa. Gdy w ięc w Zborze, lub Tobie i m nie, b rakuje cnót Pana, nie pow in
no się składać Bogu za m ów ień o u zu pełn ienie w ystępujących braków , ale potrzebne je s t pragnienie i dożycie p e ł n o ś c i Oso
b y J e z u s a C h r y s t u s a !
Są i dziś tacy, k tó r z y m ów ią: „C złow iekow i, k tó ry u w ierzył Pa
n u i stał się chrześcijaninem , niczego w ięcej nie potrzeba!” Uhm?
S łow o B oże m ó w i inaczej. N p : „I w łaśnie dlatego dołóżcie w szel
kich starań i uzupełniajcie waszą w iarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściąglivoością, pow ściągliwość w y trw a n iem , w y trw a nie pobożnością, pobożność b raterstw em , braterstw o miłością [...]
S pokojnie. G d y b y W am dano m ożność w y b o ru : „M ożesz stać się posiadaczem szkla n k i c zyste j krysta liczn ie w o d y lub cystern y ta
k ie j św ie tn e j w ody. Co w y b ierzesz? ” Ja b y m w yb ra ł cysternę!
Dlaczego? Bo to w ięcej! A g d y b y m ożna było zostać posiadaczem całego Źródła, z którego w y p ły w a taka dobra woda, lub też cy
ste rn y ta kie j w ody, to, co b y było lepiej w ybrać? M yślę, że każ
d y chciałby m ieć całe Źródło. Z e Źródła m ożna napełnić wodą m nó stw o szkla n e k i cystern. Jasne, to dobra odpow iedź! A co lepsze i w ię k sze : C hrystus czy cnoty? Źródło czy te ż jakaś ilość w o d y, która z niego w y p ły w a ? W iadom o: lepsze Źródło! W iado
mo : J e z u s C h r y s t u s !
P ism o Ś w ię te m ó w i: „Prawda jest w J ezu sie” (Ef 4,21); „W szyst
ko na N im je s t u gru n to w a n e” (Kol 1,17); „I macie pełnię w N im ”.
— B ra ku je n a m cnót? W obec tego p o trze b u je m y Jezusa Chry
stusa w Jego całej pełności! T y lko Jego! Korn 2
Posłuszeństwo
Z zagadnieniem posłuszeństw a spotykam y się na co dzień w domu, pracy, szkole, Zborze i w obcow aniu z Bogiem. S p o ty kam y ludzi po
kornych i posłusznych, pysznych i nieposłusz
nych i w ielu innych. P rz y p atrzm y się, w św iet
le Słowa Bożego, co to jest posłuszeństw o. Co czeka ludzi n i e p o s ł u s z n y c h .
W Piśm ie Ś w iętym je st w iele przykładów nieposłuszeństw a. A oto n iek tó re z nich: P ie rw sze nieposłuszeństw o człow ieka w zględem Bo
ga, jest opisane n a początku Biblii. Bóg stw o
rzył św iat, a k oroną stw orzenia uczynił c z ł o w i e k a , którego postaw ił w ogrodzę Eden, aby go u p raw iał i strzegł. D ał też Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzew a tego ogrodu możesz jeść, ale z d rzew a poznania do b ra i zła nie w olno ci jeść. (1 Moj. 2:15-17). Takie było Boże polecenie. Lecz człow iek nie zastosow ał się do niego. D ał posłuch in n em u głosowi, nie Bożemu, lecz szatanow i. Przez to nieposłuszeń
stw o człow iek u m arł duchowo, a rów nocześnie został w ypędzony z ogrodu Eden i została zer
w ana łączność z Bogiem.
Z nany nam je s t król izraelski, S a u 1. Gdy w yruszał na w ojnę z A m alekitam i, Bóg przez proroka Sam uela pow iedział do niego: „Idź więc tera z i pobij A m aleka, i w ytęp' jak o obło
żonego k lątw ą jego i w szystko, co do niego n a leży: nie litu j się nad nim ale w y trać m ężczy
znę i kobietę, dzieci i niem ow lę, w ołu i owcę, w ielbłąda i osła. (1 Sam. 15:3). T ak brzm iał Bo
ży rozkaz. Je d n a k Saul nie w ykonał go. Gdy w racał z pola b itw y przyszedł do p ro ro k a S a
m uela i pow iedział: „Błogosław ionyś ty u P a na! W ypełniłem rozkaz P ań sk i!” (1 Sam. 15:13).
Okłam ał p ro ro k a i Boga, poniew aż jego lu dzie przyprow adzili najlepsze sztu k i z owiec i z bydła, aby je ofiarow ali P anu. Bóg rozgnie
wał się n a Saula i w zgardził nim . O debrał mu.
Pan królow anie nad Izraelem i dał je D aw ido
wi.
P ro ro k J o n a s z został posłany przez Bo
ga do N iniw y. Lecz nie usłuchał Bożego głosu i chciał uciec od oblicza Bożego. Dlatego też m usiał za to p rzebyw ać trz y dni i noce we w nętrznościach ryby.
P rzed zniszczeniem Sodom y i Gom ory dwaj aniołow ie przyszli do L o t a, aby go w y prow adzić z tego złego m iasta, k tó re m iało być zniszczone. Gdy zostali w yprow adzeni za m ia- 8tQ i r^ekł jed en z ąnięłów : „R atuj się, bq cho*
...oto posłuszeństwo jest lepsza niż ofiara.
(1 Sam. 15:24)
dzi o życie tw oje; nie oglądaj się za siebie i nie zatrzym uj się w całym ty m okręgu: uchodź w góry abyś nie zginął” (1 Moj. 19:17), Dla w szystkich by ł ratu n ek . Je d n a k żona Lota oglądnęła się za siebie, w b rew poleceniu jakie otrzym ali i zam ieniła się w słup solny.
L u d i z r a e l s k i prow adzony przez M oj
żesza do ziem i obiecanej, w iele raz y sprzeciw iał się Bożym rozkazom. Dlatego też przychodziły n a n ich k ary . Pism o Ś w ięte m ów i: „P rzem a
w iałem do ciebie w czasie tw o jej pomyślności, lecz odpow iedziałeś: N ie chcę słuchać. Takie było tw o je postępow anie od m łodości”, (Jer.
22:21). T aką opinię w yd ał Bóg o ludzie w y b ra nym . D latego za to, że Izrael nie słuchał Boga, ani proroków , przez k tó ry ch przem aw iał Bóg, zostali odrzuceni od Boga, i rozproszeni po ca
łej ziemi, m iędzy w szystkie narody.
Pow yżej przytoczone p rzyk łady nieposłu
szeństw a bardzo dobrze obrazują nam , ja k zo
stali u k a ra n i ci, co nie zastosow ali się do Bo
żych nakazów .
N ieposłuszeństw o jest straszn ym grzechem ! Słowo Boże m ów i: „G dyż nieposłuszeństw o jest tak im sam ym grzechem , jak czary i krnąbrność, jak bałw ochw alstw o i oddaw anie czci obrazom.
Poniew aż w zgardziłeś rozkazem Pana, więc i On w zgardził tobą i nie będziesz królem ” (1 Sam. 15:23). W O bjaw ieniu J a n a czytam y:
„U działem zaś bojaźliw ych i niew ierzących, i skalanych, i zabójców, i w szeteczników , i b ał
wochwalców, i w szystkich kłam ców będzie je
zioro płonące ogniem i. siarką. To jest śm ierć d ru g a ” (Obj. 21:8). „W ogniu płom ienistym , w ym ierzając k a rę tym , k tó rzy nie zn ają Boga oraz tym , k tó rz y nie są posłuszni ew angelii P a n a naszego Jezu sa” (2 Tes. 1:8).
Drogi czytelniku! P opatrz, jaki tragiczny będzie koniec w szystkich, k tó rzy nie w y ko n y
w ali Bożej woli, Bożych rozkazów, oraz tych, k tórzy nie chcieli być posłusznym i ew angelii P a n a Jezusa. N i k t , kto ta k czyni, nie w ejdzie do Nowego M iasta, lecz w szyscy m uszą ponieść konsekw encję swojego nieposłuszeństw a.
W dzisiejszych czasach odstępstw a, n a każ
dym kroku, spotykam y się z grzechem niepo
słuszeństw a. Nie tylko w ty m świecie, lecz i w śród ludzi k tó rzy u w ażają się za w ierzących.
Z astanów m y się czy to jest nap raw d ę Boży Kościół, czy też sztuczne chrześcijaństw o. Cier
pią n ą ty m nasze Zbory, domy, całą nasza"spo- 3
leczność, a zarazem jest to bardzo złym św ia
dectw em dla innych.
Jak o ludzie w i e r z ą c y i oddani Bogu, m am y świecić p r z y k ł a d e m w e w szystkim i w p o s ł u s z e ń s t w i e także.
W Piśm ie Św iętym czytam y: „W edług po
wziętego z góry p ostanow ienia Boga, Ojca, po
św ięconych przez D ucha k u posłuszeństw u...”
(1 P io tra 1:2). J e s t rzeczą zrozum iałą, dla k aż
dego, że jeżeli oddajem y nasze życie Bogu, to ON będzie nim kierow ał, a m y jako Jego słu dzy m usim y być posłuszni Jego słowu. Nie w yobrażam sobie takiego sługi, (który sam p rz y chodzi do swojego P a n a i prosić Go o p rzy ję cie w Jego szeregi, a później będzie się Mu sprzeciw iał i lekcew ażył Jego zalecenia. Czy taki sługa jest praw dziw y m sługą? O ddanym całkowicie sw ojem u P a n u ?
W szyscy, i to bez w y ją tk u zostaliśm y w y b ran i przez Boga i pośw ięceni przez D ucha ku posłuszeństw u. W szyscy m am y być posłuszni w zględem Naszego P a n a Jezusa, przełożonych, rodziców, poniew aż do tego zostaliśm y w y b ra ni i pośw ięceni. Być posłusznym —■ to w ielkie zadanie, a też i praca. Może zap y tam y ■— skąd wziąć to posłuszeństw o? ■—■ jak je zdobyć?
Nie jest ono darem , ani nie m ożna go odziedziczyć po rodzicach. Lecz każdy człowiek m usi się sam nauczyć posłuszeństw a, jak to sam P a n Jezu s uczynił. „ I c h o c i a ż b y ł S y n e m , n a u c z y ł s i ę p o s ł u s z e ń s t w a przez to, co w ycierpiał, a osiągnąw szy pełnię doskonałości, stał się dla w szystkich, k tó rzy m u są posłuszni, spraw cą zbaw ienia w iecznego”
(Hebr. 5:8-9). Z tek stu w ynika, że aby się n a uczyć posłuszeństw a, m usim y przejść w iele do
świadczeń, cierpieć dla Pana. M usim y w ielu rzeczy się w yrzec, odrzucić w szystko, co nie służy k u naszem u duchow em u w zrostow i, a tylko przebyw ać z P an em i słuchać Jego słów.
Jeżeli chcesz w iecznie przebyw ać w Bożym K rólestw ie, to m usisz nauczyć się posłuszeń
stwa, bo tak i jest w a ru n e k (Hebr. 5:9). M usisz się uniżyć. Jeżeli nauczym y się posłuszeństw a względem P a n a Jezusa, to będziem y m ogli być posłuszni w szystkim : naszym przełożonym , starszym w Zborze, będziem y ich doceniać dla pracy jakiej się podjęli w śród nas (1 Tym . 5:17:
1 Kor. 16:16: 1 P io tra 5:5), naszym rodzicom (Efez. 6:1-3, Kol. 3:20), naszym w ładzom w pracy, szkole itp. (Kol. 3:22; T y tu sa 2:9-10; 1 P io tra 2:13-17).
Czytając Słowo Boże m ożem y zauważyć, że Ap. P aw eł p rzyprow adzał ludzi — nie do w iary — lecz d o p o s ł u s z e ń s t w a w i a r y ‘(Rzym. 1:5; 15:18; 16:26).
Je st w ielu ludzi, k tórzy m ów ią że w ierzą, lecz nigdy nie b y li posłusznym i Bogu, w k tó rego rzekom o w ierzą. Bóg chce, abyśm y w ie
rząc w Niego otrzym ali, odpuszczenie grzechów, stali się Jego dziećmi. Je d n a k nie n a ty m ko
niec. M usim y być Je m u posłuszni, w ykonyw ać Jego w olę i P a n Jezus m usi być naszym P a- n e m.
Słowo Boże m ów i: „Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługam i tego, kom u jesteście po
słuszni, czy to grzechu k u śm ierci, czy też po
słuszeństw a k u spraw iedliw ości” (Rzym. 6:16).
C zytając te n w e rset m ożem y powiedzieć, czyimi sługam i jesteśm y. W jak im k ieru n k u zdążają nasze czyny, m yśli, czym jest napełnione nasze serce. Czy żyje w nas P a n Jezus, czy też żyje
m y jeszcze dla siebie, pogrążeni w grzechu?
Drogi P rzyjacielu! P o patrz na ż y c i e P a n a J e z u s a . W Nim znajdziesz najlepszy wzór. Ucz się od Niego! On był posłuszny we w szystkim sw em u Ojcu. „Zstąpiłem bowiem z niebios, ab y w ypełnić w olę Tego, który m ię posłał” . (Jan 6:38). „Lecz św iat m usi po
znać, że m iłu ję Ojca i że czynię tak, jak mi polecił Ojciec”. (Jan 14:31). „Jam Cię uwielbił na ziem i: dokonałem dzieła, któ reś m i zlecił, abym je w y ko n ał” . (Jan 17:4). „Jezus rzekł do nich: Moim pokarm em jest pełnić wolę Tego, k tó ry m nie posłał i dokonać Jego dzieła”. (Jan 4:34). „U niżył samego siebie i był posłuszny aż do śm ierci i to do śm ierci krzyżow ej” (Fil.
2:8).
P a n Jezus w ykonał w szystko, aby nas zba
wić, okazując sw oje p o s ł u s z e ń s t w o O j c u . Dlatego, że by ł posłuszny, został w y
w yższony i o bdarzony im ieniem ponad wszel
kie im ię (Fil. 2:9).
D rogi czytelniku! Jeżeli będziem y posłusz
ni, odniesiem y zwycięstwo, to m am y cudowne obietnice w Słowie Bożym : „Zw ycięzcy pozwo
lą zasiąść ze m n ą n a tro n ie moim, jak i Ja zw yciężyłem i zasiadłem, w raz z Ojcem, moim na tro n ie Jeg o ” (Obj. 3:21). „...Zwycięzcy dam nieco z m an n y u k ry te j, i k am yk dam m u biały, a n a k am yk u ty m w ypisane now e imię, którego n ik t nie zna, jak tylko, k tó ry je otrzym u je”.
(Obj. 2:17).
C zytelniku! czy znasz już sw oje imię? No
we im ię otrzym ane od P a n a Jezu sa? P rzyjdź do Jezusa dziś i ogłoś Go swoim Panem !
Uczm y się posłuszeństw a od P a n a Jezusa, najlepszego nauczyciela i zbaw iciela całego św iata.
Słowo Boże m ówi: „...Czy tak ie m a Pan upodobanie w całopaleniach i w rzeźnych ofia
rach, co w posłuszeństw ie dla głosu P an a? Oto:
Posłuszeństw o jest lepsze niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz b a ra n i” (1 Sam.
15-22).
B ądźm y posłuszni naszem u P anu, bo ma w ty m upodobanie!
A.II.
4
Ziarno gorczycy i kwas
M yśli zaw arte w podobieństw ach o ziarnie gorczycznym i zakw aszonym cieście w skazu
ją n a m n a proces i działanie za
chodzące w K rólestw ie Bożym.
Ju ż S ta ry T estam ent w ska
zu je nam n a m ęża Bożego, A braham a. Z jego pokolenia w yszedł naród, m ający w ielkie znaczenie i przynoszący błogo
sław ieństw o całem u rodzajow i ludzkiem u. Z pokolenia A b ra- ham ow ego w yszedł Józef, syn Jak u bow y, sp rzed any w pod
stę p n y sposób do niew oli za p a rę srebrników . Poniżany w w ięzieniu, w yszedł stam tąd, by stać się rato w nik iem całego ple
m ien ia od klęski głodu.
W spom inam y M ojżesza, gdy jeszcze jako m aleńkie dziecko, niem ow lę, znalazł się w w ik li
now ym koszyczku na rzece. W cudow ny sposób u rato w any, w późniejszym czasie stał się ucie
k in ierem z ziem i M adianitów . P o tem w rócił z w ygnania, s ta n ął n a czele n a ro d u i w yp ro w a
dził go z niew oli najw iększego ówczesnego m ocarstw a, z Egip
tu.
Z h isto rii n aro d u w ybranego pam iętam y postać Dawida. Nie m ocny Saul, lecz D aw id z p a
ste rz a stał się w ielkim , niezw y
ciężonym i nieporów nyw alnym królem . W życiu n aro d u w y branego byw ały też okresy od
stęp stw a od Boga i okresy grzechu, lecz; w te d y spotykały ich k a ry i ciężkie doświadcze
nia. P am iętam y słow a Psalm u, w k tó ry m jest mowa, ja k nad rzekam i babilońskim i płakali, a h a rfy sw oje zaw iesili na w ierzbach. Lecz kiedy pokuto
w ali i w m odlitw ach swoich zw racali się o przebaczenie, Bóg ich w ysłuchiw ał, w tedy w racali z radością i odbudow y
w ali zniszczony swój kraj.
„Tedy rzekł: Do czego jest po
dobne Królestwo Boże i do czego je przyrównam? Podobne jest do zia
rnka gorczycznego, które w ziąi pewien człowiek do sw ego ogro
du, i wyrosło, i stało się drzewem, i ptaki niebieskie zagnieździły się w gałęziach jego. I znów rzekł: Do czego przyrównam Królestwo Boże?
Podobne jest do kwasu, który n ie
wiasta pewna w zięła rozczyniła w trzech miarach mąki, aż wszystko się zakwasiło”.
Łuk. 13,18-21.
Podobieństw a zapisane w świętych Ew angeliach, k tó re wypowiadał P a n Jezus, służyły i służą ku tem u, ażeby poruszo
ne zagadnienie uczynić bardziej zrozumiałym i słuchającego bardziej przybliżyć do Boga.
Miłość Boża do każdego czło
wieka objaw iła się w pełn i w Panu Jezusie C hrystusie. P an Jezus chce, ażeby człow iek z pełnym zaufaniem i w ia rą od
nosił się do w szelkich spraw Bożych, zaw arty ch i podanych w Piśmie Św iętym . Niech wszelka niejasność, w ątpliw ość i zw ątpienie odejdzie od każde
go czytającego i słuchającego Bożych słów. N iech przedm io
tem naszych m odlitw będzie prośba, ażeby D uch Św ięty wprowadzał nas w e w szelką prawdę, prow adzącą do po jed nania z Bogiem, w ykonyw ania woli Jego św iętej, a też do p o j
mowania Jego obietnic i cudów służących do rozszerzania K ró lestwa Bożego n a ziemi.
Przytoczone n a w stępie dw a podobieństwa P a n a Jezusa, wprowadzają nas od raz u w zagadnienie K rólestw a Bożego.
Przykłady o ziarnie gorczycz
nym i kwasie, służącym do za
czynienia ciasta nie są nam obce.
Zastanaw iam y się nad w zro
stem rozczynionego ciasta, do którego dolany został kwas.
Możemy nie znać skom plikow a
nego procesu, jak i tu zachodzi, ani tajem nego p raw a m ocy po
wodującej w zrost w jed n y m i
drugim przyp adku. N ie pomoże n am tu żaden system , an i fo r
m uła. Nie u jaw n ią nam tej ta jem n icy psychologia i socjolo
gia, ani żadne stu d ia biologicz
ne, czy chem iczne. N a ów cud w skazuje n a m P a n Jezu s w y kazując istnien ie i działanie K rólestw a Bożego n a ziem i i przyb liżając n as do jego zro
zum ienia. Z m aleńkiego ziarn a w y ra sta w ielkie drzewo, o w y sokości rzę d u trzech do czterech m etrów . Istn ieją ziarn a siew ne, z k tó ry c h w y ra sta ją jeszcze w iększe drzew a, lecz nie o to tu chodzi. T u chodzi o te n za
sadniczy k o n tra st, jak i istn ieje pom iędzy początkiem , a końco
w ym w zrostem . O w ita ln ą siłę, m ającą swój początek w ty m m ało w idocznym ziarnie.
Słuchacze P a n a Jezu sa nie byli chem ikam i, nie posiadali m ikroskopów , nie znali też pod
staw ow ej budow y kom órki. P a n Jezu s Sw oim słuchaczom przed staw ił drugie podobieństw o. Po
dobieństw o o kw asie pow odują
cym w zrost ciasta do w ypieku chleba. T en p rzy k ład znało każ
de dziecko w ty m k raju , p rzy glądające się w ypiekow i chleba.
M atka przygotow ując w ypiek chleba, b rała pew n ą ilość m ąki, soli i w ody i po w ym ieszaniu dodaw ała jeszcze troch ę ciasta zakwaszonego. W ym ieszane cia
sto, odstaw ione n a stronę za
czynało w zrastać. W ew nątrz zaczynało się coś dziać, ciasto jak b y ożyło. Zaczęła się w nim jak aś niew idoczna praca. Nie znając procesu, k tó ry w nim zachodził, określano to jako za
gadkę i cud.
Nie chodzi tu o zagadkę, czy proces tam zachodzący, lecz z a chodzący k o n tra st pom iędzy nieznacznym początkiem a w iel
kim i efek tow nym końcem . Mo
żem y podziw iać m oc w zrostu i d ziałan ia i n ie pow iem y za d u żo, jeśli nazw iem y to cudem, w yw odzącym się z Bożej m ąd
rości i zapew ne określenie oka
że się tra fn e, poniew aż w skazu
je i p rzy bliża nas do Bożych p raw i Jego wszechobecności.
A le podobieństw o o ziarnie gorczycznym i zakw aszonym cieście przyw odzi n am n a m yśl P a n a Jezusa, narodzonego w ubóstw ie w b etlejem skim żło
bie. Bogobojny starzec Sym eon, przeb y w ający w św iątyn i je ro zolim skiej, w ziął to now onaro
dzone Dziecię, P an a Jezusa, w ram ion a i w proroczym w idze
niu w ypow iedział znam ienne słow a: „T eraz puszczasz sługę Swego, Panie, w edług słowa Sw ego w pokoju, gdyż oczy m o
je w idziały zbaw ienie Twoje, 5
które przygotow ałeś przed obli
czem w szystkich ludów : św iat
łość, k tó ra oświeci pogan, i chw ałę lu d u Twego izraelskie
go1’. A potem w zgardzono J e z u sem, nazyw ając Go synem M arii i „N azarejczykiem ” .
O debrano M u cześć, poniżono Go i sponiew ierano. U korono
w ano k oroną z ciernia. A kied y stan ął przed P iłatem p o tw ier
dził, że jest królem , lecz kró les
tw o Jego nie jest z tego św iata.
B ronił p raw d y i b y ł P raw dą.
P rz y b ity do drzew a krzyża, w spółum ierającem u i p o k u tu ją cem u grzesznikow i p rzy rzek ł niebo. U m arł, lecz złożony do grobu — zm artw ychw stał.
Zw yciężył śm ierć.
Z m artw y ch w stały u k azał się uczniom, utw ierd ził ich w iarę.
O św iadczył im, że m a m oc n a niebie i n a ziemi. Pójdzie do nieba, lecz gdy w y p ełn i się czas, On w eźm ie ich do Siebie,
ab y pozostali z N im już na zawsze w Bożej chwale. M aleń
ka Jego trzoda, pozostająca na ziemi, m a się jed n a k nie bać.
On ześle im D ucha Pocieszycie
la, D ucha P ra w d y i Łaski. I tam , gdzie dw óch lu b trzech zgrom adzi się w Jego Im ieniu, On w D uchu Św iętym będzie w pośród nich. P a n Jezus pow ie
dział im, że tej społeczności na ziem i b ram y piekieł nie p rze
mogą. A potem dał im zadanie:
„Idźcie i czyńcie uczniam i w szystkie n a ro d y ” .
W ślad za uczniam i P ańskim i i zgodnie z poleceniem P a ń skim, fizycznie m ały i nie n a j
lepszego zdrow ia A postoł P a w eł zakłada i u tw ierd z a Zbory Pańskie. P rześlad ow an y i w trą cony do ró żnych w ięzień, pod d y k tan d o i w m ocy Ducha.
Św iętego, pisze listy, k tó re w ie
lu grzesznych ludzi aż do n a szych czasów i dopóki P a n nie
przyjdzie znowu, zmieniają, czynią now ym i ludźm i, utw ier
dzają ich w iarę i przybliżają do Boga, czego my, ludzie praw
dziw ie w ierzący, jesteśmy św iadkam i.
M ądrość cudu, zaw arta w po
dobieństw ie o ziarnie gorczycz
nym i zakw aszonym cieście, po
tw ierdza się w K rólestw ie Bo
żym w sercach lu d u Bożego na ziemi. A le nie tylko to.
Ono przypom ina i zobowiązu
je do p rac y i współpracy, po
w odującej w zrost w Królestwie Bożym n a ziemi, zgodnie z Bo
żym i obietnicam i.
Zgodnie z obietnicam i tego podobieństw a uczm y się i służ
m y Bogu, a będziem y świadka
m i w spaniałego w zrostu i Bo
żych błogosław ieństw . Niech d o bry i m iłosierny Bóg nam w ty m dopomoże.
Kazimierz Muranty
OJCIEC ABRAHAM (2)
Na drodze wiary
A b rah am z ro dzin ą „przyszli do H a ra n u i m ieszkali ta m ” (Gen. 11:31). Ich w yjście z U r nie było łatw e : zapew ne m usieli zm ienić try b życia z osiadłego n a koczowniczy. Im szli da
lej ty m w chodzili w k raj coraz m niej żyzny, coraz biedniejszy. Z m ieniał się też klim at. Ich droga w iodła przez Babilon, stolicę, siedzibę królów. M ijali ten „B abilon ono m iasto w iel
kie!...”, k tó re „w inem w szeteczeństw a swego poi w szystkie n a ro d y ” (Obj. 14:8). M ijali m iasto M a- ri znane w ów czesnym św iecie ze swej k u ltu ry , bogactw a i złej sław y.
W ykonyw ali pastersk i zawód, k tó ry nie b ył ich zaw odem uprzednio. N a swej drodze m ieli jedn ak coś, co m usiało nieść ich ja k n a skrzyd
łach: Boży rozkaz! w ięcej: Bożą obietnicę!: „A uczynię cię w n aró d w ielki i będęć błogosławił, i uw ielbiał im ię tw oje, i będziesz błogosław ień
stw em . I będę błogosław ił błogosław iącym tobie, a przek lin ające cię p rzek lin ać będę i b ędą bło
gosław ione w Tobie w szystkie n a ro d y ” (Gen.
12:1,3).
„... i umarł Tare w Haranie’' (Rodź. 11:32)
„I rzekł Pan do Abrahama: wynijdź z ziem i tw ojej” (Rodz. 12:1)
„A był głód w ziemi onej...”
(Rodz. 12:10)
W reszcie H aran. T u zam ieszkali oczekując o- biecanego błogosław ieństw a.
„I u m arł T are w H a ra n ie ” (Gen. 11:32). Ża
łoba, a potem now e obowiązki, now e prace. W oczekiw aniu n a błogosław ieństw o, n a rozmnoże
nie w n aród w ielki — polecenie Boga: „wyjdź do ziem i k tó rąć pokażę” (Gen. 12:1). A Abraham co uczynił? „... w yszedł jako m u rozkazał Pan!”
(Gen. 12,4). Szedł więc A brah am dalej, nie wie
dząc dokąd idzie, w iedział jednak, że idzie z Bo
giem. Szedł bez ojca, bez potom stw a, bez m ająt
ku, ufność pokładając w Bogu. „U w ierzył Abra
h am B ogu” (Rzym. 4:3) i ta w ia ra sprawiała, że om ijał przeszkody, że po jed n y m etapie drogi wchodził w etap n astęp n y — jeszcze trudn iej
szy. Po w yjściu z Chaldejskiego U r m ijał m ia
sta — przeszkody, po do tarciu do H aran pocho
w ał ojca swego T are i zam iast osiedlić się szedł za sw ym Rozkazodaw cą „do Sychem i aż do ró w n in y M orech” (Gen. 12:6).
C hannanejczycy b y li n a stę p n ą przeszkodą, ci m ieszkańcy ró w n in y M orech, k tó rą na Boży roz
kaz m usiał przejść A braham . P otem Betel, po
tem Haj, a n a koniec ... głód. „P otem ru szy ł się A braham idąc i ciągnąc k u południow i” (Gen.
12:9). Bóg nie chce, ab y w ykonać dla Niego
„czyn”. Bóg pragnie, aby za Nim iść, iść d ro gą, k tó rą tylko O n zna, Je m u zaufać, potargać i odrzucić w szystkie sw oje plany, w szystkie swoje koncepcje i iść za N im bezustannie aż do końca, k tó ry On w yznacza. On w te d y może p ro wadzić drogą nieznaną, po ścieżkach niew y d ep- tanych, O n oczekuje w yzbycia się w szystkie
go, rów nież lęku, w ted y w eźm ie i poprow adzi.
„Izraelu, ufaj Panu!... D om u A arona, ufaj P a nu!... wy, k tórzy się boicie P a n a u fajcie Panu!...
Pan pam ięta o nas, będzie błogosław ił” (z Ps.
115:9— 12).
A braham ufał, w ierzył. Szedł za sw ym Panem , pokonyw ał przeszkody, zwyciężał. Po każdym zaś zw ycięstw ie chw alił Boga zbudow ał tam ołtarz P a n u i w zyw ał im ienia P ańskiego” (Gen.
1 2 :— 8).
Ciebie i m nie chce P a n też doprow adzić tam , gdzie On jest, do tro n u Ojca N iebieskiego K ró lestwa! Drogę zna jed n a k tylko On, Jezu s C h ry stus — nasz Zbawiciel, dlatego m ówi: „Jam jest droga” (Jan 14:6).
To co czynił dla ludzi staro testam en to w y ch —
uczyni i dla nas, czynił i czynić będzie przez w szystkie w ieki dla każdego, kto uw ierzy, do czasu aż sam przyjdzie.
On p ragn ie naszego zw ycięstw a, dlatego Sam pierw szy je odniósł. O n p rag n ie w ielkiego zw y
cięstw a, dlatego w ysy ła nas ja k uczniów swo
ich, n a głębszą wodę, a tam nie m ożna mieć żadnego b a g a ż u !
Jezus w ysy ła nas n a głębię i pragnie abyśm y czekali n a Jego rozkazy... „a bądź tam aż ci po
w iem ” (Mt 2:13), w ypełniali je i zwyciężali. Po
m yślm y więc o naszym dniu w czorajszym i dzi
siejszym . Czy w pełn i zaufaliśm y, czy oczekiwa
liśm y n a polecenia Pańskie, czy ja k A braham w yzbyliśm y się całego bagażu, aby móc iść od zw ycięstw a do zw ycięstw a, od dośw iadczenia do dośw iadczenia i od chw ały do chw ały, a za każ
dym razem oddaw ać chw ałę i cześć Jezusow i C hrystusow i, przez którego i w k tó ry m nasza siła i nasza moc!
„A braham długo oczekując dostąpił obietnicy”
(Hebr. 6:15). D ostąpim y jej i m y!
„K ochaj się w Panu... spuść n a P an a drogę tw oję, a ufaj w Nim, a On w szystko uczyni...
poddaj się P anu, oczekuj G o” (z Ps. 37). „Pan jest blisko” (Fil. 4:5).
cm
D w i e
D oniesienia prasow e z różnych k rajó w i rejonów św iata in fo rm u ją nas, że w ty m lub innym k ra ju (rejonie św iata) n a stę p u je pola
ryzacja poglądów i postaw społeczno-politycz
nych. P olary zacja w język u publicystycznym może oznaczać skupianie się ludzi i ich poglą
dów w okół pew n ych spraw , idei lu b osób. W w ielu k raja ch św iata p rzeciw staw ne siły poli
tyczne zaciekle w alczą o w p ły w y i k ontrolę nad niezdecydow aną jeszcze częścią społeczeń
stwa. D okonuje się rów nież system atycznie, acz czasam i niepostrzeżenie, polary zacja po
staw i poglądów wszystkich zw ykłych ludzi. To jedno z ch arak tery sty czn y ch zjaw isk naszych czasów nie om ija rów nież chrześcijań stw a jako całości. W m oim przek o naniu je st ono jed n y m ze znaków czasu, poprzedzającym ta k zw any
„punkt (moment) zerow y”, od którego zaczną się toczyć law inow o w y padk i poprzedzające drugie przyjście C h ry stu sa na ziemię. P rzy okazji dodam, że te n „m om ent zerow y” zacznie się — zdaniem w ielu biblistów — od rozpo
częcia przez Żydów budow y now ej św iątyni w Jerozolim ie, n a m iejscu daw nej św iątyni Salomona. W tej w łaśnie św iąty n i zasiądzie antychryst (2 Tess. 2, 4). Zjawisko polaryzacji zostało jednak wyraźnie przewidziane w Biblii.
W ostatniej księdze Biblii — O bjaw ieniu Sw.
Jana, w o statnim 22 rozdziale, w w ierszach 10— 11 czytam y: „I rzecze do m nie. Nie pie
czętuj słów pro roctw a tej księgi! A lbow iem czas bliski jest. Kto czyni niepraw ość, niech
s i ł y
nadal czyni niepraw ość, a kto b rud n y, niech nadal się brudzi, lecz kto spraw iedliw y, niech n adal czyni spraw iedliw ość, a kto św ięty, niech n ad al się uśw ięca” . Poza ty m Ap. P aw eł mówi nam w 2 Tym. 3, 1— 9 jacy będą ludzie „w dniach ostatecznych” . Słow a te (z O bjaw ienia Sw. Jana) są w praw dzie zapisane w try b ie roz
kazującym , ale sens ich należy rozum ieć, w św ietle inn ych w ypow iedzi biblijnych, w tr y bie oznajm ującym . D uch Ś w ięty po p ro stu oz
n ajm ia, że ta k będzie w ostatecznych czasach.
J a k to zjaw isko u zew n ętrzn ia się w prakty ce d nia codziennego?
W obecnym ta k zw anym świecie chrześci
jańskim do głosu i w ładzy dochodzą ludzie, k tó
rzy odrzucają (nie zawsze publicznie i o tw ar
cie) podstaw ow e p raw d y i w ym agania Biblii odnośnie praw dziw ego, ew angelicznego chrze
ścijaństw a. W zw iązku z tym , w łonie tak .zwanych w ielkich i n iek tó ry ch m ałych deno
m inacji chrześcijańskich, trw a niepoham ow ana
„gonitw a” za stw orzeniem „relig ijny ch (koś
cielnych) konglom eratów ” . Dzieje się to z dw u przyczyn: po pierw sze — większość denom inacji chrześcijańskich pow stała w w y n ik u głębo
kiego przekonania i przyw iązania do pew nych praw d biblijnych. Poniew aż teraz większość ty ch przeko nań w y daje się być relaty w n y m i i kw estionow anym i (tak ja k zresztą cała Biblia), dlatego zdaniem ty ch działaczy nic nie uza
sadnia obecnego podziału chrześcijaństw a. Je d ność w ierzących, z całą pewnością, jest rzeczą
w ażną i konieczną, aie nie za cenę w yrzecze
nia się podstaw ow ych p raw d biblijnych. Po drugie — w m iarę tego, jak duchow ni i k az
nodzieje w ielu Kościołów w p rak ty c e o ddala
ją się od p raw d biblijnych, tra c ą a u to ry te t i w pływ n a ludzi. N ie w ypełniw szy podstaw o
wego w a ru n k u biblijnego w sw oim w łasn ym życiu — now o n aro d zenia się — nie są w stanie zaspokoić podstaw ow ych potrzeb czło
wieka. W rezultacie nie są w stan ie utrzym ać ludzi w kościele. W tej sy tu a c ji u ciek ają się do in nych zajęć i „pow ołań”, tw orząc lu b w y żyw ając się w „now ych stru k tu ra c h ” , su p e r- -organizacjach, „am b itn y ch p ro g ram ach ”, itp.
Znane są jask raw e przy p ad k i duchow nych, którzy system atycznie tracąc ludzi ze swoich zborów i p arafii, z w ielkim zapałem oddają się „pracy m iędzykościelnej”. O tak ich m iędzy innym i, ludziach pisał Ap. P aw eł w 2 Liście do T ym oteusza 3,5: „K tórzy p rz y b ie ra ją pozór po
bożności, podczas gdy ich życie jest zaprzecze
niem jej m ocy”.
P rz y p atrzm y się zjaw isku ucieczki m łodych ludzi z kościołów in sty tu cjo naln y ch . P rz y czym nie zawsze ucieczka ta m a c h a ra k te r fo rm al
nego zerw ania z kościołem. Młodzi ludzie w swej m asie o d rzucają bezosobowo, dobrze zor
ganizow ane organizacje kościelne z ich upodo
baniem do „ cen traln y ch siedzib” (budynków) cerem onii i zew nętrznej fasady. Młodzi szukają prostoty, osobistych i zadaw alających odpow ie
dzi n a sw oje p y tan ia i problem y, tęsk n ią do życia opartego n a trw ałych , p raw dziw ych w a r
tościach. Nic też dziwnego, że w ielu m łodych zn ajd u je się dzisiaj n a czele ru ch u p o w ro tu do zasad i sty lu życia pierw o tn y ch chrześcijan (w kościele katolickim ■— ta k zw ane „w spólnoty”, oazy, itp., w świecie pro testan ck im — w iększe i m niejsze ru ch y m łodzieżowe o p arte w yłącz
nie n a osobistej gorącej w ierze w Jezu sa C h ry stusa i p rag n ien iu służenia Mu). W m iarę u- p ływ u czasu przepaść m iędzy praw dziw ym i w ierzącym i w C hrystusie, a tym i, k tó rzy b a w ią się w m askarad ę „sług spraw iedliw ości”
będzie się powiększać, aż w końcu doprow adzi do otw artego k onfliktu. Praw dziw ie w ierzący, znajdu jący się w zm niejszającej się m niejszoś
ci, będą stopniow o ograniczani przez „praw o
w ie rn ą większość” . Zresztą, już dzisiaj w iele gru p w ram ach kościoła katolickiego i w koś
ciołach p ro testan ck ich działa „półlegalnie” lub tylko za „cichym przyzw oleniem ” w pływ ow e
go p ro tektora.
P rz y p atrzm y się ja k w ielkie organizacje ko
ścielne i m iędzykościelne coraz bardziej d ry fu ją w k ieru n k u sp raw społeczno-politycznych, pom ijając m ilczeniem lub tra k tu ją c zdawkowo p raw d y biblijne.
Co m ożem y pow iedzieć o in n ych zjaw iskach?
N aw et najbogatszym k rajo m św iata zagląda dziś w oczy w idm o kryzysów gospodarczych, niepokojów , rozprzężenie i beznadziei. P rz y p a trz m y się bliżej naszym znajom ym , sąsiadom,
przyjaciołom , a najb ard ziej sobie — ci, k tó rzy kilka la t tem u byli jeszcze „katolikam i (lub
pro testantam i) ń ie p ra k ty k u ją cy m i”, dzisiaj od
rzu cają n aw et te n zbędny dodatek „katolickoś- ci” (protestantyzm u). In n i zaś, k tórzy przed ła
ty lu b do nied aw na jeszcze głęboko wierzyli obyw ając się n a co dzień tylko ceremoniami religijnym i, dzisiaj czy tają sam odzielnie lub w e „w spólnocie” Pism o Św ięte. W ielu duchow
nym w ystarczyło do nied aw na być pomazanym
„sk aram entem k a p ła ń stw a ” (ordynacji), dzisiaj dochodzą do przekonania, że m uszą się na no
wo narodzić...
Tak, dw a bieguny, dw ie siły przyciągają człow ieka i ludzkość: Bóg i szatan. Znajdujem y się, często nie zdając sobie n a w e t z tego spra
wy, w polu przyciągania jed nej z tych sił (biegunów). M om ent w ahania, „m artw e pole”
— trw a krótko... W końcu jed n a k wpadam y w pole przyciągania jednej lub drugiej siły. Al
bo należym y do tych, k tó rzy z upodobania, p rzy m u su lub nieśw iadom ości czynią niepra
wość, k tó rzy coraz bardziej się brudzą, albo do tych, k tó rzy coraz bardziej się uświęcają, sta ra ją c się coraz bardziej Je m u podobać i być podobnym i do Niego (2 Kor. 5, 9; 1 J a n a 3, 2).
Rozm aw iając kiedyś z pew ny m działaczem chrześcijańskim , zresztą bardzo uczciwym i sum iennym człowiekiem , zapytałem go po pro
stu — co robi dla Boga?... O dpow iedział zdzi
w iony — jak to, przecież służąc ludziom, słu
żę Bogu... Tak, odpowiedziałem , tylko KTO MA Z T W O JE J SŁUŻBY CHWAŁĘ, TY, TW ÓJ KOŚCIÓŁ, CZY SAM BÓG? Nie otrzy
m ałem n a to odpowiedzi. Mój rozm ówca za
m iast odpowiedzi w y raził chęć ponownego spotkania się i głębszego porozm aw iania o tej spraw ie.
P olaryzacja w życiu duchow ym jest zjawi
skiem zachodzącym w e w szystkich Kościołach.
Dzisiaj żaden kościół (nie m ów im y o k ierun
k ach sekciarskich i heretyckich) nie m a od
w agi powiedzieć, że jako całość należy do „wy
b ran y ch P ańsk ich”, do O blubienicy C hrystuso
w ej. S tąd m .in. to poczucie b ra te rstw a i jednoś
ci z innym i chrześcijanam i. Z dajem y sobie bo
w iem spraw ę z naszych brak ó w i tryw ialności p rzy pisyw an ia sobie nieom ylności i w zorca po
stępow ania. Dlatego też polaryzacja zachodzi w poprzek kościołów i denominacji. W każdym kościele są ci, k tó rzy coraz bardziej się b ru dzą i ci, k tó rzy się coraz w ięcej uśw ięcają. Po
p atrzm y n a koniec n a p u ste ław ki i krzesła w naszych kaplicach, „no rm aln ie” zajęte w niedzielne p o ran ne nabożeństw a... Na wszystko .m usim y” m ieć czas w ciągu tygodnia, tylko nie na system atyczne czytanie i studiow anie Biblii.
N a w szystko „m usim y ” mieć czas, tylko nie na usilną, w y trw a łą i p ełn ą ufności m odlitw ę. Na w szystko „m u sim y” m ieć pieniądze, tylko nie n a spraw y Boże. N a w szystkie sp raw y „musi
m y ” poświęcać siebie i sw oje zdolności, tylko nie n a służbę Bogu. W teorii uznajem y koniecz
ność szczerości wobec Boga i ludzi, praktycz
n ie pow iadam y — „nie w a rto i nie m ożna być szczerym ” . A co m ożem y powiedzieć o skupia
n iu się ludzi (w Kościołach) w okół pewnych osób, spraw i interesów pozornie tylko du-
W KRĘGU BIBLII (4)
O dziejach Języka Starego Testamentu
JĘ Z Y K S T A R O H E B R A JS K I
Z w y jątk iem k ró tk ic h fra g m en tó w w księdze D aniela 1 Ezdrasza, pisan y ch po ara m ejsk u , cały S ta ry T e
stam ent spisany został w jęz. h eb ra jsk im , a ściślej — starohebrajskim . Ję zy k te n przechodził niezw ykłe dzieje, n a podobieństw o św iętych K siąg b ib lijn y ch i w arto je s t te j sp ra w ie pośw ięcić uw agę, poniew aż znajom ość h isto rii pozw ala, w n ie k tó ry ch p rz y p a d kach, lepiej zrozum ieć te k st ksiąg biblijnych.
Język h e b ra jsk i należy do jęz. s e m i c k i c h ; języki te, z kolei, podzielone zostały n a trzy n a s tęp u jące g ru py:
1. G rupa północno-w schodnia: języki b abiloński i asy ryjski (tw orzące g ru p ę a k k a d y js k ą );
2. G rupa północno-zachodnia: języki ugary ck i (Ras Szam ra), fenicki (punicki), k an a n ejsk i, m oabski (stel- Ia k ró la Meszy), h eb ra jsk i (dzielący się n a sta ro h e b - rajski, śro d k o w o h eb rajsk i i n o w o h eb rajsk i — „ iv rit”), aram ejski, sk ła d ający się z k ilk u d ia lek tó w : a) g ru p a za ch o d n io -a ra m .; sam ary ta ń sk i, a ra m e jsk i używ any przez ch rześcijan zam ieszkałych w P alestynie, palm y - reń sk i; b) g ru p a w sc h o d n io -a ra m .: syryjski, język w którym n ap isan o „T alm ud b ab ilo ń sk i”, m a n d a jsk i;
3. G rupa p o łu d n io w o -sem ic ka : języki a ra b sk i (północ- r.o-arabski, klasyczny jęz. arab sk i, p o iu d n io w o -arab - ski), sabejski, etiopski (staroetiopski, m łodsze d ia lek ty : tigrina, am harski) i inne.
W b ib lijn y ch księgach ST czytam y je d n ak ż e tylko o języku ż y d o w s k i m (lub j u d e j s k i m — w n o wym p rzekładzie p ro testan c k im ); por.: 2 K ról. 18,26.28;
2 K ron 32,18; Izj. 36,11.13) lu b też, po prostu, o „języ
ku K a n a a n u ” (lub „m ow ie K a n a a n u ”) — por.: Izj.
19,18.
D okładne dzieje tego języka, a ta k że pism a h e b ra j-
Dw ie siły
(c.d . z e str . 8)
chowych? Do k tó rej z ty ch dw u g ru p Ty n a leżysz?
Pow tarzam : m ożna znajdow ać się w polu przyciągania tylko jednej z sił — Bożej lub diabelskiej. M ożna znajdow ać się w błogosła
wionej m niejszości lub ginącej (naw et relig ij
nej) większości. Od czego zacząć? J a k zw ykle
— od oddania swego serca i życia Jezusow i Chrystusowi. To dopiero początek. P otem n a śladuj Go w m ocy i pod kierow nictw em D ucha Świętego. Uczyń to jak najszybciej, czas bo wiem jest krótki!
Jan Tołwiński
skiego nie zostały jeszcze szczegółowo zbadane. Bibliś- ci przypuszczają, iż rozw ój tego języka m a zw iązek z A b ra h am em i jego kręgiem rodzinnym , w k tó ry m za
częto używ ać go p raw dopodobnie — w o parciu o je den ze sta ry c h d ialektów k an an ejsk ich . W tym więc k ręg u — por.: I M ojż 31,47, (w łączności z d ialektam i aram ejskim i) ro zw in ął się język h e b r a j s k i , w k tó ry m spisany został. S ta ry T estam ent.
Spółgłoskow e pism o h a b ra jsk ie sk ła d a się z 22 liter i w y k azu je blisk i zw iązek z pism em fenickim . Przez cały okres dziejów Izrae la pism o to było używ ane w y łącznie w fo rm ie spółgłoskow ej; dopiero uczeni ży
dow scy — w trosce o ciągłość dziedzictw a religijno- -społecznego (w okresie 600—800 po Chr). — o p a
trzy li T eksty Ś w ięte sp e cja ln ą p u n k ta c ją , za w ierającą oznaczenia sam ogłoskow e, akcentow e i inne znaki in te rp u n k c y jn e. Uczonych tych nazw ano — „m asoreta- m i” lu b „ p u n k ta to ra m i”. O bok S tarego T estam entu odnalezione zostały in n e napisy h eb rajsk ie, lu b w ję zykach pokrew nych, podczas b ad a ń w ykopalisko
w ych. Do najw ażn iejszy ch należy tzw. „k alen d arz ro l
niczy” z G ezer (okres ok. 900 r. p rze d Chr.) oraz m nó
stw o ostraków , tzn. fra g m en tó w glinian y ch tabliczek lu b naczyń z różnego ro d za ju in sk ry p cjam i (napisam i).
Do b ard z iej znanych należy także n ap is odnaleziony w tu n e lu w iodącym do sadzaw ki Syloe (Syloah); napis te n pochodzi z okresu k ró la H iskiasza (Ezechiasza), czyli z ok. 700 r. przed Chr. In n e zab y tk i języka h e brajskiego — to k o resp o n d e n cja odnaleziona n a te re nie Lachisz (z okresu p rzed zburzeniem Jerozolim y r. 586 p rzed Chr.), oraz — bodaj n ajb a rd z ie j znane — zab y tk i piśm iennicze odnalezione w g rotach Q um ran n a d M orzem M artw ym , o d k ry te ju ż po II w ojn ie św ia
tow ej.
Z n iek tó ry ch tek stó w ST m ożna w nioskow ać, iż język h e b ra jsk i p osiadał w łasn e d i a l e k t y . Np. księga S ę
dziów (12,6) do starcza n am bardzo w yrazistego dow o
du, n a pow yższy te m a t: „m ów ili do niego: Pow iedz Szibbolet, a te n w y m aw iał Sibbolet, bo nie m ógł w y
m ów ić inaczej...” .
Podczas niew oli b abilońskiej język h e b ra jsk i znalazł się pod silnym w pływ em jęz. aram ejskiego, k tó ry w ta m te j dobie sta ł się „językiem m iędzynarodow ym o św iatow ym zasięgu, (na podobieństw o jęz. ak k a d y j- skiego w II tysiącleciu przed C hrystusem )” — pisze F. R ienecker.
W CZA SA CH Z IE M S K IE J D ZIA ŁA LN O ŚCI JE Z U S A CH R Y STU SA
W czasach ziem skiej działalności Je zu sa C h ry stu sa ję zykiem u żyw anym w codziennym życiu — n a te re n ie P ale sty n y i w sąsiednich k ra ja c h — był język a r a m ejski, a w łaściw ie — n o w o a r a m e j s k i . W tym znaczeniu należy ta k że rozum ieć n ie k tó re fragm enty Nowego T estam entu, gdzie je st m ow a o „języku h e b
ra jsk im ” ; por. Ł k 23,38; J a n 5,2; 19,17.20; Dz 21,40;
9