• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 2005, nr 9/10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 2005, nr 9/10"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

BSpis treści

S .

3 OD REDAKCJI M o n ik a K w ie cie ń

C zy n ie b o jesł ła tw o p a ln e ?

s.“T KAZANIE

D a w id W ilk e rs o n

P odatność na p rz e m ia n ę

S . 6 NASZA WIARA E d w a rd C zajko Duch Ś w ię ty

s.9

J u lita R ach w alska P o ko le n ie X

,1 3

J u lita i A rk a d iu s z R a ch w alscy G im n a z ja liś c i w Kościele

■ Pokolenie X fot. G rz e g o rz N iew iad om ski

s.16 WYWIAD

C zego m ło d z ie ż p o trz e b u je n a jb a rd z ie j.

Rozmowa z M a g d a le n ą S harifi-D em bow ską

,1 8

W o jte k Roszka

A ta k K lo n ó w . / O g ó ln o po lski Z lo t dla M łodzieży G im nazjalnej

,1 9

A lin a K o z ło w s k a

C zego g im n a z ja liś c i o c z e k u ją o d K ościoła?

s .2 o HISTORIA

D a n iel M ic h a le c k i

Z a p o m n ia n y s z e s n a s to w ie c z n y e w a n g e lis ta W 500-lecie urodzin M ik o ła ja Reja

,2 3 ŚWIADECTWO

A n n a M a ria Z im n y O g ro m n y d a r

,2 6 RELACJA

Leszek C z e rw iń s k i

A p o k a lip s a czy n a d z ie ja ?

SONDAŻ

,2 7

,2 8 JEDNO Z DZIESIĘCIU M a rc in Z e ra ń s k i

D e k a lo g V

.29 Z ŻYCIA KOŚCIOŁA

,3 0 ODESZLI DO PANA A d e la K o z iu ra

,31

M a riu s z A n to s z c z u k

P ie rw s z y E kum en iczn y D zień K u ltu ry C h rze ścija ń skiej

s.2 5

A rk a d iu s z K rz y w o d a jć R a d y k a ln i 2 0 0 5

2

3 2

G im n a z ja liś c i w K ościele - d w u g ło s

s.

CHRZEŚCIJANIN 09/10/2005 • www.chn.kz.pl

(3)

W Y ZN A N IE W IARY

Kościoła Z ie lo n o św ią tko w e g o w Pol.scc

W ie r z y m y ,

że Pismo Święte - Biblia - jest Słowem Bożym, nieom ylnym i natchnionym prze z Ducha Św iętego, i stanowi je dyn ą normę w ia ry i życia.

W ie rz y m y w Boga w Trójcy Świętej je dyn ego , w osobach O jc a i Syna, i Du­

cha Św iętego.

W ie rz y m y w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego, narodzonego z M a rii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego zm artwychwstanie w ciele; w Jego w n ieb o­

w stąpienie i pow tórne przyjście w chwale.

W ie rz y m y w po je d n a n ie z Bogiem p rze z o p am iętanie i w ia rę w ew angelię, w chrzest i W ie c z e rz ę Pańską.

W ie rz y m y w chrzest Duchem Świętym , prze ż yw a n ie pełni Ducha i Jego darów .

W ie rz y m y w jeden Kościół, święty, p o ­ w szechny i apostolski.

W ie rz y m y w uzd ro w ie n ie chorych jako zna k łaski i m ocy Bożej.

W ie rz y m y w zm artw ychw stanie i życie w ieczne.

Bod Redakcji

czy nieDO Jest łatwopalne?

N a sto la tki, gim nazjaliści: już nie dzieci, jeszcze nie dorosła m łodzież, m yśląca o życiu na w łasny rachunek i z a ło ż e n iu rodziny. A le proces dorastania, p rz e p o c z w a rz a n ia się w m otyla, a w ię c w dorosłość, już rozp oczę ty. W ła sn e d o jrz e w a ją c e c ia ło - w p ło ­ m ieniach. Ś w iat - w płom ieniach. N ie b o , czyli w ia ra ... W łaśn ie. W życiu nastolatka wszystko się kom plikuje, bo i perspe ktyw a niezm iernie się poszerza. Robi się trudno, ale też pro w o kują co, ciekaw ie. Tyle d ró g się otw iera, pierw sze w a żn e decyzje, tyle no­

w ych szans. I starych niebezpieczeństw , tylko że te z kolei to - ich zdaniem - w ro g a p ro p a g a n d a pokolenia, które już tylko siedzi na kanapie i ma m łodym za złe.

Z dezorientow anym rodzicom w y d a je się, że ich ufne, kontaktowe dziecko nagle stało się zbuntow ane, dzikie. Traktuje ich jak w rogów , w najlepszym razie jak zgredów . Broni do siebie przystępu, wszelkimi sposobam i z azn a c za ją c swą odrębność. Zapew ne właśnie d o św ia d cza ją cy tej przem iany rodzic, m ający na szczęście autoironiczny dystans (oraz kota), jest autorem ż a rto b liw e g o spostrzeżenia, które po da ję w skróconym przekładzie:

„C o w s p ó ln e g o m ają ze sobą nastolatki i koty?

A ni nastolatki, ani koty nie reagują, kie dy je w ołasz.

Bez w z g lę d u na to, co dla nich zrobisz, to n ig d y nie w ystarczy. W istocie w szelkie tw oje starania z ledw o ścią z d o ła ją zrekom pensow ać p rzyw ile j, jakim jest czekanie na ich pow rót.

Rzadko w id z i się kota id ą c e g o ulicą z człow iekiem . Podobnie nastolatek nie jest skłonny p o k a z y w a ć się z rodzicam i.

Koty i nastolatki m ogą całym i dniam i leżeć be z ruchu na kanapie i nie p o d z ie la ją tw oich gustów m uzycznych.

Koty m ają po no ć d zie w ię ć żyw otów . N astolatki postępują tak, ja kby też tyle miały.

Jeśli w ię c komuś p rz y p a d ło w u d zia le w y c h o w y w a ć nastolatków , po w in ie n pam ię­

tać o p o d sta w o w e j z asa dzie: kłaść żyw n ość na w id o ku i nie rob ić żad nych g w a łto w ­ nych ruch ów w ich stronę. K iedy sami zechcą, p rz y jd ą , ż e b y ich przytulić i pocieszyć.

Będzie to ch w ila triumfu dla wszystkich zaintere sow a nych ".

A teraz całkiem serio. Johann Christoph A rn o ld , au tor książki W niebezpieczeń­

stwie. Twoje dziecko we w ro gim świecie (w w w .b ru d e rh o f.c o m ), w ro zd zia le Czyny, nie słow a cytuje list am erykańskiej studentki, napisany po tym, jak dw óch szesnastolatków zastrzeliło z broni m aszynow ej kilkanaścioro swoich rów ieśników (zob. też „C h rześci­

ja n in " ł - 2 / 2 0 0 4 , s. 2 2 ).

„[...] te pyta nia z a d a ję nie ty lko ja, ale całe pokolenie, które zm a g a się z dorasta­

niem i p o układa niem sobie św iata. N a z y w a ją nas »pokoleniem przyszłości«, ch o cia ż o d p o w ie d n ie js za b y ła b y na zw a »p okolenie DLACZEGO?«.

D la cz e g o większość z was kła m ała ślubując, że tylko śmierć w as rozłączy?

D la cz e g o daliście sobie w m ó w ić, że ro zw ó d okaże się na dłuższą metę lepszym ro zw ią za n ie m dla dzieci?

Skąd w am przyszło d o głow y, że o b c y c z ło w ie k w św ietlicy b ę d z ie lepszym w y ­ c h o w a w c ą niż rodzice?

D la cz e g o p o tę p ia c ie ro d zica , który g o tó w jest z re z yg n o w a ć z pracy, by z a ją ć się w ych ow a niem dzieci?

D la cz e g o p o z w a la c ie nam o g lą d a ć film y ocie ka ją ce przem ocą, a jednocześnie oczekujecie, że za ch o w a m y d zie cię c ą niewinność?

D la cz e g o g o d z ic ie się, byśm y tkw ili g o d zin a m i w Internecie, i jesteście zszokow ani, że wiem y, ja k konstruow ać bom by?

D la cz e g o b o icie się od czasu d o czasu p o w ie d z ie ć nam »Nie«?

N a z y w a jc ie nas, ja k chcecie, i tak nie pasujem y d o w aszych szufladek. Z bie racie , coście posiali. [...] T ragedia w Littletown to krop la w m orzu w po ró w n a n iu z tym, co m oże się stać, g d y z a n ie d b a n e p rze z w as »pokolenie DLACZEG O ?« przejm ie stery".

Ktoś p o w ie d z ia ł, że dorośli p o w in ni p rze jm o w a ć się nie tyle tym, że d zie ci nie chcą ich słuchać, ile tym, że stale ich ob serw ują . Ta sama reguła o b o w ią z u je w Kościele. Je­

śli chrześcijanie są n ie w ia ry g o d n i, nieb o nastolatków staje się ła tw op aln e...

P ow akacyjny numer „C h rz e ś c ija n in a " po św ię cam y w dużej części pokoleniu gim ­ n a zja listó w - z myślą o tych, którzy d o ra sta ją w naszych z b o ra ch , o ra z o ich kolegach ze szkoły c zy p o d w ó rk a . W szystkim nam zależy, a b y w y g ra li życie!

Miesięcznik „Chrześcijanin" jest orga­

nem prasowym Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce. Ukazuje się od 1929 r.

Wydawca: ARKA W ydawnictwo i Poligra­

fia, ul. Bóżnicza 5, 43-400 Cieszyn

Redakcja: Monika Kwiecień - redaktor naczelna, Edward Czajko, Krzysztof Matuszew­

ski - redaktor, Sławomir Kasjaniuk - design

& pre press, Mariusz Jańczak - webmaster Adres Redakcji:

ul. Sienna 6 8 /7 0 , 00-825 Warszawa, tel. i faks (22) 6 2 0 02 65; e-mail: chn@kz.pl;

WEBsite: http://www.chn.kz.pl Konto: Miesięcznik „Chrześcijanin", BZ WBK, 10 O /W arszawa,

nr 4 9 1090 2574 0 0 0 0 0 0 0 6 4 4 0 0 83 27 Prenumerata 2 0 05 :

krajowa

roczna - 4 2 zł; półroczna - 21 zł, cena pojedynczego numeru - 7 zł;

zagraniczna:

Czechy - 12 USD; Europa Zach. - 20 Euro; Ameryka Płn. - 2 5 USD;

Ameryka Płd. i Australia - 3 2 USD.

Redakcja nie odsyła materiałów niezamówio- nych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów oraz nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.

(4)

ÜKazanie

Podatność na przemianę

D aw id W ilkerson

„ A d o a n io ła zboru w Sardes napisz: [...]

Znam uczynki tw oje:

M a s z imię, że żyjesz, a jesteś um arły".

O b j 3,1

Jestem Bożym strażnikiem. M uszę być w ierny p o w ołaniu i czasami nie mogę zw iastow ać kojącego poselstwa. Pan posyła do Kościoła strażników, którzy potrafią z o b a c zyć to, co nadchodzi, by ostrzec C ia ło Chrystusa. O t­

w ó rzm y Księgę O b ja w ie n ia 3,1-5. Chcę z a ty ­ tułow ać to kazanie: Podatność na przem ianę.

Słowa, które będziem y czytać, oka żą się te­

stem, czy jesteście na nią podatni.

Bóg chciał, by Jan p rz e k a z a ł siedem orę d zi siedmiu zbo rom i ich pastorom . Pięć z nich otrzym uje napom nienie, a poselstwo to jest w yra zem miłości. Chrystus miłuje Koś­

ciół, za który umarł; kocha swoje sługi, naw et jeśli są letni. Dzisiaj także spotykam y chrześ­

cijan typu efeskiego, d o innych z kolei o d n o ­ szą się uw ag i z listu d o Pergamonu, znam y też w spółczesnych laod ycejczykó w . M n ie je dn ak le ży na sercu list d o zb o ru w Sardes (to, co zam ierzam prze kaza ć, nie jest oskar­

żeniem Kościoła w Polsce).

„Z nam uczynki tw o je " - m ów i Jezus.

Z w ra ca się n a jp ie rw d o pastorów . Jesteśmy o d p o w ie d z ia ln i za Kościół, za nasze z b o ry i pe w n e g o dn ia staniemy przed Chrystusem.

To o rę d zie jest adresow ane d o mnie, a nie tylko d o pastora sprzed stuleci. Ten list musiał być dla nieg o szokiem. Jego z b ó r m iał w y ro ­ bion ą op inię, on sam też m iał d o b rą reputa­

cję. C zy ktoś c h cia łb y usłyszeć: „M a s z imię, że żyjesz, a jesteś um arły"? Przez te słowa Pan m ówi d o nas: Chcę was zaszczepić prze­

ciw ko chorobie. Chcę, byście zobaczyli, ja k Kościoły um ierajq. Z b o ry niegdyś pełne życia m og ą obum rzeć. Chcę ostrzec pastorów , że m oże was pochw ycić duchow a śmierć.

O w ie rzą cych z Sardes m ów iono, że w y ­ konują w sp a n ia łą pracę: karm ią głodnych,

troszczą się o w d o w y .

N ie wie- d z q

" ' £' “ ' . - I

je d ­

nak, że coś w k ra d ło się d o Kościoła. W Sar­

des z a p a n o w a ł do b ro b yt, w y tw a rz a n o pięk­

ne szaty, kw itło zło tn ictw o . W ra z z z a m o ż ­ nością d o Sardes p rz e n ikn ą ł duch śmierci.

Pan mówi: „B ą d ź czujny i utw ierdź, co jesz­

cze pozostało, a co bliskie jest śmierci; nie stw ierdziłem bow iem , że uczynki tw oje są d o ­ skonałe prze d moim B ogiem " (w. 2). O to co d zie je się, g d y lu dzie z a c z y n a ją za jm o w a ć się w łasnym i spraw am i.

Pamiętam mój pierw szy p rzy ja zd do Pol­

ski [1 9 8 6 r. - red.]. Z a p o w ia d a łe m w ów czas po p ra w ę sytuacji bytowej, w zrost za m o żn o ­ ści. Bóg z radością błog osła w i swemu ludo­

w i, nie ma nic z łe g o w fakcie m aterialnego po w o dzen ia . Jednak historia nie zna pokole­

nia chrześcijan, które z d o ła ło b y ostać się bez walki. W eźm y przykład Chin. Kraj ten rozw i­

ja się w niesam owitym tempie. W śród komu­

nistycznych prześladow ań podziem ny Kościół rósł i um acniał się. Teraz narasta tam pra gn ie­

nie rzeczy materialnych.

Pamiętam kryzys g o s p o d a rczy w Stanach Z jednoczonych. C o niedziela ludzie przych o­

dzili d o kościoła, rod zice m odlili się o z b a ­ w ienie swych dzieci. C o niedziela słyszeli­

śmy: „Pan n a d c h o d z ił". Słyszeliśmy zw iasto­

w a n ie o braniu na siebie krzyża. O tym, że piekło istnieje i że na de jdzie dzień sądu, g d y ka żd y grzesznik stanie przed tronem Boga.

Lecz teraz stało się z nami to, co z Izraelem w p ro roctw ie Izajasza: „jest to lud przekorny, synow ie zakłam ani, [...] którzy nie chcą słu­

chać zakonu Pana, którzy m ów ią d o jasnow i­

dzó w : N ie miejsce w idzeń ! a d o w ieszczów : N ie w ieszczcie nam p ra w d y ! M ó w c ie nam raczej słowa przyjem ne, w ieszczcie rzeczy złudne! Z ejd źcie z drogi, zb o cz cie ze ścież­

ki, d a jcie nam spokój ze Świętym Izraelskim "

(Iz 30 ,9-11).

C zy te słowa brzm ią w am znajom o? N ie odnoszę się d o o b e cn e g o stanu Kościoła w Polsce. M ó w ię o tym, co m oże się w y d a ­ rzyć. Ten uryw ek Pisma Św iętego w strząsnął mną d o g łę b i - nie otrzym ałem g o jako teks­

tu kazania, lecz jako osobiste przesłanie i w c ią ż przejm uje mnie ono drżeniem .

Co stało się z Kościołem w Sardes?

Z ycie w y cie ka ło stamtąd, na kazalnicę w k ra d ł się duch śmierci. D laczeg o ten z b ó r p o w o li um ierał? U pro ro­

ka A gg eu sza czytam y: „S iejecie w iele , lecz m ało zbiera cie, jecie, lecz nie d o syta, pijecie, lecz nie gasicie pra gn ien ia , ub ie racie się,

(5)

lecz nikt nie czuje cie pła ; a kto pracuje, by z a ro b ić, pracuje dla d ziu ra w e g o w o rk a " (Ag 1,6).

W Kościele p o ja w iło się coś nieczystego. Ta nieczystość może o b e jm o w a ć w ie le rzeczy, także po rn o g ra fię . C hoć nie jest to te­

m at m ego kaza nia, chcę w ob liczu św iętego Boga p o w ie d z ie ć tym, którzy o g lq d a jq m ateriały p o rn o g ra ficzn e : są tu ta cy - mó­

w ię to w duchu m iłosierdzia - których Bóg ostrze g a ł w ielo krotnie, ale ż y w ic ie pewność, że to nie ma w p ły w u na w asze dusze. O to teraz chcę w am po w ie d zie ć , że śmierć zstąp iła d o waszych dusz, nie bę d zie cie mieli m ocy ani autorytetu, Duch Ś w ięty nie b ę dzie w am tow a rzyszył. Spotkało to m ło d e g o lidera z Teen C hallenge, je d n e g o z najlepszych ka zn o d zie jó w , jakich znałem . O strze g a ­ łem g o i prosiłem, by z e rw a ł z p o rn o g ra fią . O n tym czasem pró­

b o w a ł w c ią g n ą ć w to żonę. W końcu ro z w ie d li się i po ślu bił ko­

bietę, która jest cza ro w n icą . Teraz sam czci d ia b ła .

Istnieje dziś w ie lkie skalanie w Kościele Jezusa Chrystusa.

M o ż e to o z n a c z a ć b a rd z o różne p o żą d liw o ści. Jednak istota tej skazy sp ro w a d za się d o tego, że nasze pra gn ien ia stają się w a ż ­ niejsze od pragnień Boga w Jego Kościele.

A gg eu sz m ów ił o tym, że b u d o w a św iątyni Pana została w strzym ana. Duch Ś w ięty po sła ł g o d o a rcyk a p ła n a i ludu: N a d ­ szedł czas o d b u d o w y dom u Bożego, tymczasem ka żd y krzą ta się g o rliw ie koło b u d o w y w łasnego dom u i wasze p ra g n ie n ia zniew o­

liły was. Liczy się tylko z a ra b ia n ie pieniędzy, w y ka ń cz a n ie w łas­

nych dom ów , p o g o ń za rzeczam i m aterialnym i. W ie rz ę , że Bóg pragnie, byś m iał dom , nie ma też nic niew łaściw eg o w kupow aniu mebli. Problem p o le g a na tym, że ludzie, którzy w y k o n y w a li tak d o b re d zie ło , byli pełni z a p a łu i ż a rliw i w m od litw ie - nagle a lb o niepostrzeżenie za c zę li stygnąć du cho w o. Z a ję li się p o g o n ią za w łasnym i spraw am i. Jest to d zisiaj najw iększa skaza w Kościele Jezusa Chrystusa. N ie lic z n i pa storzy się m odlą, niew ielu płacze

prze d Bogiem. M a to z w ią z e k z osobistą dyscypliną.

Jak pro rok A ggeusz, tak i Pan Jezus m ówi d o Kościoła w Sar­

des: Poczuliście się bezpieczni, straciliście za p a ł, d o Kościoła w k ra d ła się letniość. K ażd y jest tak z a b ie g a n y , że staliśmy się nie­

dzielnym i chrześcijanam i. Ci, któ rzy p ro w a d z ili spotkania m od­

litew ne lub z radością szli na nabożeństw o, są znużeni. N a w e t w dom u Bożym b łą d z ą myślą w o k ó ł w łasnych spraw. Przynosicie skażone o fia ry - m ów i Bóg. - Dla siebie macie czasu w bró d. N ie b ra k g o wam, by g o d z in a m i o g lą d a ć telewiz/ę. A le zanie dbu je cie m ój dom . K ie dy to o rę d zie mnie d o się gło , b yło jak ostry nóż. Bo g d y stanę prze d Jezusem, m ó g łb y p o w ie d zie ć: „D a w id z ie , w i­

działe m p ó ł w ieku tw o je j d o b re j pracy, a teraz...". M am 74 lata i dziś toczę najw iększą w alkę: muszę w a lc z y ć o swój czas z Bo­

giem , zm a g a ć się z tym wszystkim, co w nas uderza. Z po trze b ą sukcesu, która w y z ie ra zew sząd, z p o ż ą d liw o ś c ią rzeczy, która w d z ie ra się w serca.

G d y je z u s b y ł na ziem i, w z y w a ł d o czujności. Inaczej spra w y teg o św iata zduszą w nas Słow o, z d ła w ią po w o ła n ie . A w te d y uschniemy. O to skutek staw iania w łasnych spra w nad Bożymi.

N a jb a rd z ie j w inni w śród nas są zara zem n a jb a rd zie j tego nie­

św iadom i. G d yb ym p o d s ze d ł i p o w ie d z ia ł, że Duch Ś w ięty m ówi o tob ie, za p rze czyłb yś. Sam tak zrob iłe m i Pan p o k a z a ł mi p ra w ­ dę. Poczułem się bezpieczny, spocząłem na laurach. „Już dość się na pra co w a łe m - uznałem . - Chcę przejść na em eryturę. Po­

zw ó l mi o d p o c z ą ć , cieszyć się rod zin ą. Bycie Bożym strażnikiem zm ę czyło m nie". Lecz Duch Ś w ięty o d p a rł, że ż a d e n czło w ie k p o w o ła n y p rze z Boga d o służby nie p rz e c h o d zi na em eryturę - mam na myśli po staw ę serca. Lecz jeśli przestaniesz szukać Boga, bę dziesz z a n ie d b y w a ć Jego Słowo, to nie bę dziesz chciał

d ź w ig a ć brzem ienia Pana i skończy się tak, jak p ro ro ko w a ł A g ­ geusz: „S iejecie w iele , lecz m ało z b ie ra c ie ". Bóg p rz e d z iu ra w ił tw ój w orek: im w ię ce j grom adzisz, tym mniej d a je ci to z a d o w o le ­ nia. Deszcz Ducha Ś w iętego już nie p a d a . Pytacie o przyczynę?

- m ówi Bóg. - O to p o w ó d : zanie dba liście m ój dom.

K ie dy byłem w Polsce za komunizmu, p o k a za n o mi megasam, w którym nie było p ra ktyczn ie nic. W id z ia łe m kolejki po kaw ałek mięsa czy parę butów. C h o c ia ż dzisiaj też w ielu ludziom braku­

je pieniędzy, to je dn ak żyje się lepiej. Być m oże po raz ostatni jestem w śród was, p o z w ó lc ie w ięc, że pow iem w am w duchu Chrystusowym : to się może p rz y d a rz y ć Kościołow i w Polsce, że obrośnie w d o b ra i w rezultacie uzna, że niczego w ię ce j nie p o ­ trzebuje. A w te d y stracicie zdo ln ość d o zm iany, podatność na przem ianę. Bóg m oże posyłać p ro ro kó w i strażników, których o rę d zie p o w in n o w strząsnąć naszą duszą, lecz my m ożem y sie­

dzie ć niewzruszeni. Tak jak w Sardes. Pan je dn ak p o w ie d zia ł:

„Lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat"

(w. 4 ). Jest resztka trw a ją c a nieugięcie.

P ozw ólcie, że prze każę d o b rą nowinę: Pan jest teraz z wami.

O tó ż kie dy Izraelici usłuchali Słowa pro rockie go , Pan p o b u d z ił Z o ro b a b e la i resztkę ludu, by p o w ró c ili do b u d o w y Domu Pań­

skiego. M yślę, że na tym p o le g a ć b ę d zie najw iększy spra w d zian dla Polski i najw iększa pokusa d la Kościoła. Będzie święta reszt­

ka, pa storzy m ło dzi i starzy, którzy b ę d ą słyszeć, jak Pan p rz y ­ pom ina, by trw a li blisko Chrystusa, na kolanach w m odlitw ie, by o d w ra c a li się od um iłow ania spra w teg o św iata, by z a ch o w a li czyste o c z y i serce.

Z ch w ilą g d y lud p o sta n o w ił p o no w nie po staw ić spra w y Boże na pierw szym miejscu, Bóg z a p o w ie d z ia ł: „ O d dnia d z i­

siejszego Ja bę dę w am b ło g o s ła w ił" (Ag 2,19). Będę b ło g o s ła ­ w ił m ój Kościół - m ów i Pan - p o n ie w a ż po djęliście decyzję, by wasze spra w y zeszły na d ru g i plan. Ponieważ odzyskaliście ż a r­

liwość o m ój dom i p o w ra c a cie d o m o d litw y na osobności. N ie bę dziecie siedzieć bezczynnie, ale w eźm iecie na b a rk i brzem ię Pańskie. O d teg o dnia zatem (Pan p o d a je konkretną datę, g d y ta d e cy zja została p o djęta) Bóg b ę d z ie zsyła ł błogosław ieństw o.

W Starym Testamencie bło g o sła w ie ń stw o Boże o b e jm o w a ło ro­

dzinę, p o la i stada, miasto i wieś, w ejście i wyjście, zaspokojenie p o trze b, kwestię długów . Ś w iat pozna, że Bóg jest z w am i. O d tej chw ili Bóg jest z Kościołem ew an gelikalnym w Polscel G d y Bóg otw iera niebiosa i Duch Ś w ięty za cz yn a o b ja w ia ć Chrystusa, sły­

szymy Słow o p o ch o d zą ce z góry.

O d n ó w naszą miłość d o Ciebie, Panie Jezu! Strzeż swego K ościoła! Panie, za ch o w a j nas - swój Kościół. Spraw, by nasz duch b y ł zawsze żyw y!

Przed w ielu la ty słynny statek w y p ły n ą ł w rejs z A n g lii do Sta­

n ó w Zjednoczonych. M ó w io n o , że jest nieza ta pia ln y. U d e rz ył je dn ak w gó rę lo d o w ą i po szedł na dno.

G ó ra lo d o w a istnieje, ale Duch Ś w ięty d z ia ła jak radar. Przy­

ch o d zi d o Kościoła z w e zw an ie m d o czujności. Ustami Bożego strażnika ostrzega prze d niew łaściw ym krokiem, w z y w a d o w y ­ boru d o b re j dro g i. G d y b y na „T itanicu" b y ł strażnik cz u w a ją cy p rz y ekranie radaru, statek by nie zato nął. Lecz Kościół jest d a le ­ ko w sp a n ia lszy od „T ita n ic a " i Bóg nie dopuści, byście ro z b ili się o gó rę lo d o w ą . O n p rz e k a z a ł w am słow o w ie d z y. A lle lu ja ! D zię­

kujmy Bogu, radujm y się i o d d a jm y M u chw ałę l

W ro c ła w , 17 c ze rw ca br.

T łum aczył M a r e k Kam iński, o p ra c o w a ła M o n ik a K w iecień

5

(6)

IMAGE8/2004, J, Mahler

iNasza wiara

Duch Święty

„Wierzymy w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego

Edw ard Czajko

Poczęty z Ducha Świętego Jezus d o swojej służby p o trz e b o w a ł n om aszczenia Duchem Świętym.

6

Podobnie jak Bóg O jc ie c i Bóg Syn, Bóg Duch Ś w ięty jest osobą.

Przy czym na le ży pam iętać o tym, co po w ie dzieliśm y w naszych ro z w a ża n ia ch o Bogu w Trójcy jedynym . M ia n o w ic ie , termin

„ O s o b a " p o ch o d zi od w czesnych te o lo g ó w Kościoła i musimy p o słu giw ać się nim z w ie lk ą ostrożnością. O w szem , Bóg o b ja w ił się jako O s o b a i p o słu g iw a ł się słowam i, których używ a ją osoby w celu w za je m n e g o kom unikow ania się. A le pow inniśm y pam ię­

tać, że Bóg jest w iększy niż lu dzie i że trzy O s o b y Boże są z łą ­ czone ze sobą tak, iż trudn o nam to d o g łę b n ie pojąć. I cho cia ż posłu giw an ie się terminem „ O s o b a " w odniesieniu d o Boga jest usp ra w ie d liw io n e , to je dn ak w tym w y p a d k u termin ten z n a czy 0 w ie le w ię ce j niż w ów czas, g d y odnosi się d o ludzi.

Duch jest Osobq

Duch Ś w ięty nie jest „czym ś". N ie jest b e zo so b o w ą mocą.

O n jest d u c h o w ą O sob ą. Cechy, p rz y m io ty i d z ia ła n ie Ducha Św iętego, o jakich m ów i Pismo, n a le żą tylko d o osoby. S pójrzm y na następujące p rzy kła d y:

• Duch Ś w ięty m ów i: „ A g d y oni o d p ra w ia li służbę Pańską 1 pościli, rzekł Duch Św ięty: O d łą c z c ie mi B arnabę i Saula do teg o dzieła , d o którego ich p o w o ła łe m " (Dz 13,2). „K to ma uszy, niechaj słucha, co Duch m ów i do zb o ró w . Z w yc ię z cy dam sp o ży­

w a ć z drze w a żyw o ta , które jest w raju B ożym " (O b j 2 ,7 ).

• Duch Ś w ięty naucza: „Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego O jc ie c pośle w imieniu moim, na uczy w as wszystkiego i p rzyp om n i w am wszystko, co w am p o w ie d z ia łe m " (J 1 4 ,26).

• Duch Ś w ięty p ro w a d zi: „Lecz g d y p rz y jd z ie O n, Duch Prawdy, w p ro w a d z i w as w e wszelką p ra w d ę , b o nie sam od sie­

bie m ów ić będzie, lecz co ko lw ie k usłyszy, m ów ić bę dzie, i to, co ma przyjść, w am o z n a jm i" (J 16,13). „B o ci, których Duch Boży p ro w a d zi, są dziećm i B ożym i" (Rz 8,14).

• Duch Ś w ięty w staw ia się: „P od ob nie i Duch w spiera nas w niem ocy naszej; nie w iem y bow iem , o co się m odlić, jak nale­

ży, ale sam Duch w staw ia się za nami w niew ysłow ionych wes­

tchn ien iach " (Rz 8 ,2 6 ).

• Duch Ś w ięty św iadczy: „ G d y p rz y jd z ie Pocieszyciel, które­

g o Ja w am poślę od O jc a , Duch Prawdy, który od O jc a w y c h o ­ dzi, z ło ż y św iade ctw o o m nie" (J 15,26).

N astępnie, Duch Ś w ięty m oże być traktow a ny p rze z innych jako osoba.

M o ż n a mu skłam ać: „I rzekł Piotr: Ananiaszu, czym to om o­

ta ł szatan serce tw oje, że okłam ałeś Ducha Ś w ię te g o " (Dz 5 ,3 ).

M o ż e być kuszony: „ A Piotr d o niej: D laczeg o zm ów iliście się, by kusić Ducha Pańskiego?" (Dz 5 ,9 ). M o ż e m y p o p e łn ić w o b e c Ducha Św iętego grzech bluźnierstw a: „D la te g o p o w ia d a m wam : K ażd y grzech i bluźnierstw o b ę d zie ludziom odpuszczone, ale bluźnierstw o p rz e c iw D uchowi nie b ę dzie o d p u s zcz o n e " (M t 12,31). M o ż n a mu się sprzeciw ić: „w y zaw sze s p rze ciw ia cie się D uchow i Świętem u" (Dz 7 ,5 1). M o ż e być zasm ucony: „ A nie z a ­ sm ucajcie Bożego Ducha Św iętego, którym jesteście z a p ie c z ę ­ tow a ni na dzień o d k u p ie n ia " (Ef 4 ,3 0 ). W końcu, Duch Ś w ięty m oże być zniew a żon y: „ O ileż sroższej kary, sądzicie, g o d zie n jest ten, kto Syna B oże go p o d e p ta ł i zb e zcze ścił krew Przymie­

rza, p rze z którą zosta ł uświęcony, i z n ie w a ż y ł Ducha ła s k i!" (H br 1 0 ,29).

Duch Ś w ięty ma umysł, w o lę i uczucia. M a wszystkie cechy, które określają osobę. N ie jest w ię c b e zo s o b o w ą siłą, lecz du­

cho w ą O sobą.

CHRZEŚCIJANIN 09/10/2005 • www.chn.kz.pl

(7)

Bóg Duch Ś w ię ty

Duch Ś w ięty jest O s o b ą Boską. Jesttrzecią O so b ą Boga w Trój­

cy je dyn ego . Posiada przym ioty, które są przym iotam i Boga. W y ­ m ieńm y niektóre z nich, u za sad nia ją c je Słowem Pisma.

• Duch Ś w ięty jest w ie czn y: „ O ileż b a rd z ie j krew Chrystusa, któ ry p rz e z Ducha w ie c z n e g o o fia ro w a ł sam ego siebie b e z ska­

z y Bogu, oczyści sumienie nasze od m artw ych uczynków , abyśm y m ogli służyć Bogu ż yw e m u " (Ebr 9,14). Z n a cz y to, że nie było czasu, kie d y O n, Duch Święty, nie istniał.

• Duch Ś w ięty jest wszechm ocny: „I o d p o w ia d a ją c anioł, rzekł jej: Duch Ś w ięty zstąpi na cie b ie i m oc N a jw y ż s z e g o z a ­ cieni cię. D lateg o też to, co się na rod zi, b ę dzie święte i b ę dzie na zw a n e Synem B ożym " (tk 1,35).

• Duch Ś w ięty jest w szechobecny: „D o k ą d ujdę p rze d Duchem twoim ? I d o k ą d prze d obliczem tw oim ucieknę?" (Ps 139,7).

• Duch Ś w ięty jest w sz e ch w ie d zą cy: „A lb o w ie m nam o b ja ­ w ił to Bóg p rze z Ducha; g d y ż Duch b a d a wszystko, naw et g łę ­ bokości Boże. Bo któż z ludzi w ie, kim jest czło w ie k, p ró c z ducha lu dzkie go , który w nim jest? Tak samo kim jest Bóg, nikt nie p o ­ znał, tylko Duch B o ży " (1 Kor 2,10-11).

• Duch Ś w ięty n a zw a n y jest Bogiem: „I rzekł Piotr: A n a n ia ­ szu, czym to om o ta ł szatan serce tw oje, że okłam ałeś Ducha Ś w iętego i zach ow ałe ś dla siebie część p ie n ię d z y z a rolę? C zyż póki ją miałeś, nie była tw o ją , a g d y została sprze da na, czy nie m ogłeś ro z p o rz ą d z a ć pien ięd zm i d o w o li? C ó ż cię skłoniło d o tego, żeś tę rze cz d o p u śc ił d o serca swego? N ie lu dziom skłam a­

łeś, lecz B og u" (Dz 5 ,3 -4 ).

• Duch Ś w ięty w ystępuje o b o k O jc a i Syna, pierw szej i dru­

gie j O s o b y Boga w Trójcy je dyn ego , na p rz y k ła d w W ie lkim N a ­ kazie M isyjnym o ra z w apostolskim błog osła w ie ństw ie: „Id ź c ie te d y i czyńcie uczniam i wszystkie narody, ch rzczą c je w imię O jc a i Syna, i Ducha Ś w iętego, ucząc je prze strze ga ć wszystkie­

go, co w am p rz y k a z a łe m " (M t 2 8 ,1 9 -2 0 ); „Łaska Pana naszego, Jezusa Chrystusa i miłość Boga O jc a , i społeczność Ducha Św ię­

te g o niech b ę d zie z w am i wszystkim i" (2 Kor 13,13).

Duch Ś w ię ty i Jezus

Pismo mówi, że Jezus został poczęty z Ducha Świętego. U M a ­ teusza czytam y: „ A z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak: G d y matka jego, M a ria , została poślubiona Józefowi, oka zało się, że zanim się zeszli, była brzem ienna z Ducha Ś w iętego" (M t 1,18).

Rozm yślającem u nad tą spra w ą Józefow i, zaręczonem u z M a rią , a n io ł w e śnie ró w n ie ż p o tw ie rd ził, że p o czę cie w ło ­ nie M a rii na stąpiło z Ducha Św iętego: „Józefie, synu D a w id a , nie lękaj się p rz y ją ć M a rii, żo n y swej, a lb o w ie m to, co się w niej p o czę ło , jest z Ducha Ś w ię te g o " (M t 1,20). Ten fakt p o tw ie rd za ró w n ie ż Ew angelia Łukasza, który - jak na le ży p rzyp u szcza ć - d o b rz e w y p y ta ł M a rię o szczeg óły p o czę cia i n a rod zenia Pań­

skiego. C zyta m y tam, że g d y M a ria z a p y ta ła G a b rie la : „Jak to się stanie, skoro nie znam m ęża?", a n io ł o d p o w ie d z ia ł: „D uch Ś w ięty zstąpi na cie bie i moc N a jw y ż s z e g o zacien i cię. D latego też to, co się na rod zi, b ę d z ie święte i b ę d z ie na zw a n e Synem Bo­

ży m " (Łk 1,3 4-35 ). A w ię c mam y b ib lijn ą podstaw ę, by w ierzyć, że Jezus Chrystus, Syn Boga, p o c z ą ł się z Ducha Św iętego.

C o to z n a czy „p o c z ą ł się z Ducha Ś w iętego"? O to jak o d ­ p o w ia d a na to pytanie Karol Barth: „ N ie o zn a cza [to], że Duch Ś w ięty b ył niejako O jcem Jezusa Chrystusa. W y ra ż o n a jest przez to, ściśle rzecz biorąc, w yłą cz n ie negacja: czło w ie k Jezus C h ry ­ stus nie ma ojca. Jego poczęcie nie m iało prze biegu identycznego z za w ią zyw a n ie m się istnienia ludzkiego; bow iem ta ludzka eg­

zystencja zaczyn a się w wolności sam ego Boga, w sw obodzie, w której O jcie c i Syn są j e d n y m [w yróżn ie nie - K. B.] w w ięzi miłości, w Duchu Świętym. S p o g lą d a ją c zatem na początek istnie­

nia Jezusa Chrystusa, w e jrzeć winniśm y w tę ostateczną głębię bóstwa, w której O jcie c i Syn są jednym. To wolność w ew nętrz­

nego życia Boga i w tejże wolności ro zp o czyn a się egzystencja teg o człow ieka anno Dom ini 1. Przez to, że to się dzieje, prze z to, że Bóg sam z a p o czą tko w u je tu całkiem konkretnie sam ego siebie, ow a istota ludzka, która ani by była z siebie samej d o tego zdo ln a, ani po temu chętna, może nie tylko głosić Słowo Boże, lecz tak­

że sama Słowem Bożym b y ć [w yróżn ie nie - K. B.]. W pośrodku starej nastaje now a ludzkość. O to cud Bożego N a ro d z e n ia ', cud p o częcia Jezusa Chrystusa bez ojca. N ie ma to ż a d n e g o z w ią z ­ ku z o p o w ia d a n y m i [...] w historii religii mitami o spłodzeniu ludzi p rze z bo gó w . Tu nie cho dzi o takie spłodzenie. Bóg sam w kracza na scenę jako Stwórca, nie zaś jako partner tej Dziewicy. Sztuka chrześcijańska daw niejszych czasów starała się o d d a ć fakt, że tu nie cho dzi o zajście stosunku płciow eg o. I trafnie m aw iano, że to poczęcie z re a lizo w a ło się raczej p rze z ucho M a rii, którego doszło Słowo Boże" (D ogm atyka w zarysie. W a rs za w a 1994, s. 9 2 ).

N o w y Testament przedstaw ia także inne opisy zw iązku Ducha Świętego z Jezusem, w cielonym Synem Boga. Poczęty z Ducha Świętego Jezus d o swojej służby - służby słowem i czynem - po­

trze b o w a ł nam aszczenia Duchem Świętym. G d y rozp oczyn ał swo­

ją publiczną działalność, przyszedł d o Jana C hrzciciela, by - w y ­ pe łniając wszelką sprawiedliwość, jak rzekł - przyjąć chrzest.

„ A g d y Jezus zosta ł ochrzczony, w n e t w y s tą p ił z w o d y i oto o tw o rz y ły się niebiosa, i u jrz a ł Ducha Bożego, któ ry z stąp ił w p o ­ staci g o łę b ic y i sp o c z ą ł na nim " IM t 3,16). W c ie lo n y Syn Boga, Jezus Chrystus p o c z ę ty z Ducha Św iętego, zosta ł nam aszczony Duchem Świętym . Jezus oznajm ił: „D uch Pański na de mną, przeto nam aścił mnie, abym z w ia s to w a ł [...] d o b rą n o w in ę " (Łk 4,1 8).

Temu fa kto w i d a je też św ia d e ctw o Piotr, g d y m ów i o Panu:

„B ó g nam aścił g o Duchem Świętym i m ocą, ja k cho dził, czyniąc d o b rz e i u z d ra w ia ją c wszystkich opętanych p rze z d ia b ła , bo Bóg b ył z nim " (Dz 1 0 ,3 8 ). Jasno z a p o w ia d a ł to S tary Testament, że ta k jak kró lo w ie i kap ła ni o trzym yw a li nam aszczenie olejem , Jezus Chrystus, Król k ró ló w i N a jw y ż s z y Kapłan N o w e g o Przy­

m ierza, zostanie nam aszczony Duchem Świętym . Izajasz p ro ro ­ kow ał: „I w yrośnie różd żka z pn ia Isajego, a p ę d z je g o korzeni w y d a ow oc. I spocznie na nim Duch Pana, Duch m ądrości i rozu­

mu, Duch ra d y i mocy, Duch p o zn a n ia i b o ja źn i B oże j" (11,1-2).

N astępnie w ym ieńm y zw ią ze k Ducha Św iętego z Jezusem w Jego cierpieniu i śmierci. List d o H e bra jczyków stwierdza: „ O ileż b a rdziej krew Chrystusa, który prze z Ducha w ieczne go o fia ro w a ł sam ego siebie be z skazy Bogu, oczyści sumienie nasze o d mar­

twych uczynków, abyśmy m ogli służyć Bogu żyw e m u" (H br 9,14).

A w ięc Jezus o fia ro w a ł sam ego siebie przez Ducha Świętego.

N ie in aczej też było ze zm artw ychw staniem Chrystusa:

„ A jeśli Duch tego, który Jezusa w z b u d z ił z m artw ych, mieszka w was, te d y Ten, który Jezusa Chrystusa z m artw ych w z b u d z ił, o ż y w i i w asze śmiertelne cia ła p rze z Ducha swego, który miesz­

ka w w a s" (Rz 8,11). Z naczenie teg o w iersza jest zrozum iałe:

Duch Święty, który m ieszkał w Chrystusie, w z b u d z ił G o z mar­

twych. Przez zm artw ychw stanie Jezus Chrystus o b ja w ił się jako Syn Boga w mocy.

S ym bole Ducha Ś w ię te g o

W spom n ie liśm y już, że po chrzcie Jezusa Duch Ś w ięty zstąpił na N ie g o w postaci g o łę b ic y i sp o cz ą ł na Nim . G o łęb ica jest

________________ 7

(8)

jednym z sym boli Ducha Św iętego. S ym bolizuje ona piękno du­

chowe: niewinność, pokój, czystość i w d zię k , czyli te cechy natu­

ry Bożej, które w dziecia ch Bożych kształtuje Duch Święty. Duch Ś w ięty ma nie tylko n a d zw y cza jn ą moc, ale jest także Duchem pokoju, d o b ro ci, niewinności, czystości i w dzięku.

Pięknym sym bolem Ducha Św iętego jest rów nie ż w o d a . Tym sym bolem po słu żył się Jezus, g d y m ów ił: „K to w ie rz y w e mnie, jak p o w ia d a Pismo, z w n ętrza je go p o p ły n ą rzeki w o d y ż y w e j", co ew angelista w y ja ś n ił następująco: „ A to m ó w ił o Duchu, którego mieli otrzym ać ci, którzy w niego u w ie rz y li" (J 7 ,3 8 .3 9 ). Kiedy Jezus w y p o w ia d a w o b e c S am arytanki słowa: „A le kto na pije się w o dy, którą ja mu dam , nie b ę dzie p ra g n ą ł na w ieki, lecz w o d a , którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem w o d y w ytryskującej ku ż y w o to w i w ieczne m u" (J 4,1 4), ma na uw ad ze Ducha Św iętego, który zam ieszka w sercach w ierzących .

Duch Ś w ięty obm yw a, odśw ieża, koi pragnienie, um o żliw ia przynoszenie ow ocu i rozprzestrzenia się strumieniem b ło g o sła ­ w ieństw a na wszystkie strony. W scenie z w o d ą w W j 17,5.6 zna jd uje m y w skazów kę, że Bóg jest w Trójcy jedyny: „I rzekł Pan d o M o jże sza : [...] oto Ja stanę p rze d to b ą tam na skale Horeb, i uderzysz skałę, i w y n ijd ą z niej w a d y, które b ę dzie p ił lu d ". Pa­

w e ł interpretując ten tekst w 1 Kor 10 ,4 m ów i, że tą skałą, która została ud erzona d la uratow ania ludu, b ył Chrystus. W o d a zaś jest znakiem Ducha Św iętego. O to w sp a n ia ła p ra w d a : dla na­

szego zb a w ie n ia w id z im y w sp ó łd z ia ła n ie wszystkich O só b Boga w Trójcy je dyn ego . Jedynie Duch Ś w ięty jest w stanie za sp oko ić najgłębsze pra gn ien ie lu d zkie g o serca, p o n ie w a ż tylko O n może p o ka z a ć nam piękno Jezusa i na pełnić nas m iłością Bożą.

N a stę pn ie mam y sym bol o g n ia. W Starym Testamencie w y ­ stępow anie og n ia łą c z y ło się z ukazaniem po tęgi Boga. O g ie ń s ym b o liz o w a ł Jego świętą obecność. Jako p rz y k ła d p o d a jm y ukazanie się Boga M o jże s zo w i w płonącym krzew ie (W j 3 ,2 ) c z y je g o tow a rzyszen ie lu do w i w czasie w ę d ró w k i w postaci słu­

pa ognistego (W j 13,21).

W N o w ym Testamencie Jan C h rzciciel p o w ie d z ia ł o Jezu­

sie: „O n was chrzcić b ę dzie Duchem Świętym i ogniem . W ręku je go jest w ie ja d ło , by oczyścić klepisko swoje i z e b ra ć pszenicę do spichlerza swego, lecz p le w y spali w ogniu nieugaszonym "

(tk 3,16-17). S łow o „o g ie ń " w ystępuje tu dw ukrotnie, g d y ż Jan m yślał o ogniu Bożej świętości: ogień Ducha po w in ie n oczyścić w ie rz ą c e g o , a ogień sądu Bożego zniszczy n ie w ie rz ą c e g o (ple­

w y). Duch B oży jest Duchem Świętym. Przychodzi nie tylko, a b y przynieść Bożą miłość i pokój, ale także spalić to, co zepsute, i uczynić nas p o d o b n ym i d o Jezusa. Duch Ś w ięty niczym ogień oczyszcza, ośw ieca, o g rz e w a , rozprzestrzenia się. D aje o d w a ­ gę i ża rliw o ść w składaniu św iade ctw a. „D uch Ś w ięty [...] jako og ie ń oczyszcza nas, p o z w a la ją c jednocześnie naszemu życiu za b łysn ąć Bożym blaskiem " (C. H. Spurgeon). N ic przeto d z iw ­ nego, że w dniu Pięćdziesiątnicy, g d y Duch Ś w ięty zstąpił, to „ję ­ zyki ja k b y z o g n ia " usiadły na każdym z obecnych.

Sym bol w ia tru , z kolei, m ówi o suwerenności Ducha Świę­

tego, o Jego od ro d ze ń czym dziele, Jego tajem niczym i ż y c io d a j­

nym d z ia ła n iu . „W ia tr w ie je do kąd chce i szum je g o słyszysz, ale nie w iesz, skąd p rz ych o d zi i do kąd id zie; tak jest z każdym , kto się n a ro d z ił z D u cha " (J 3 ,8 ). C zytam y też, że w dniu Pięćdzie­

siątnicy „p o w s ta ł nagle z nieba szum, ja k b y w ie ją c e g o g w a łto w ­ nego w iatru, i na p e łn ił ca ły dom [...]. I na pełnieni zostali wszyscy Duchem Ś w iętym " (Dz 2,2-4).

N ajczęściej spotykanym w Piśmie Świętym symbolem Ducha Świętego, który posila, oświeca, uzdraw ia o ra z udziela d a ró w

8

i m ocy d o służby, świadectw a i modlitwy, jest olej. Był on w Pa­

lestynie w codziennym użytku jako składnik pożyw ie nia, źró d ło światła, środek kosmetyczny i leczniczy. Jego symbolika jest w ięc b a rdzo bogata. Przypomnijmy połączenie oleju i Ducha w przy­

padku D a w ida: „W te d y w z ią ł Samuel róg z olejem i nam aścił go w gronie jego braci; i od tego dnia Duch Pański spo czął na Da­

w id zie i pozostał na nim n a d a l" (1 Sm 16,13). Nowotestamento- w y List Jakuba m ówi: „C horuje kto m iędzy wam i? Niech przyw oła starszych zboru i niech się m odlą nad nim, namaściwszy g o oliw ą w imieniu Pańskim. A m odlitw a płynąca z w ia ry uzdrow i chorego i Pan g o p o d ź w ig n ie " (Jk 5,14.15). C h ocia ż m ożna się spotkać z ar­

gum entacją, że posługiw ano się tutaj olejem ze w z g lę d ó w czysto medycznych (oliwy, czyli oleju z oliwek, używ ano jako lekarstwa i zew nętrznie, i w ewnętrznie), to ba rdziej p ra w d o p o d o b n e jest to - pisze David W atson - iż Jakub chce pow iedzieć, że olej powinien być faktycznym znakiem u zd raw iającej m ocy Ducha Świętego.

Pieczęć. Z chw ilą , kie dy uw ierzyliśm y, staliśmy się istota­

mi z a p ie czę to w a n ym i na dzień od kup ien ia , z a p ie czę to w a n ym i p rze z Ducha Św iętego. W Izraelu z a p ie cz ę to w a n ie z n a c z y ło z a ­ kończenie jakiejś transakcji. Po uzyskaniu zg o d y , s p o rz ą d z a n o dokument, a g d y cena została z a p ła c o n a , na dokum encie tym w yciskano pieczęć, a b y transakcję uczynić ostatecznie w a ż n ą (Jr 3 2 , 9.10). Podobnie Duch Ś w ięty staje się Bożą p ieczę cią, p o ło ­ żo n ą na odkupionych na znak, że są o d tą d p ra w o m o cn ą Bożą w łasnością. O n d a je w ie rzą cym pewność, że zostali uratow ani i p rzy g o to w a n i na ó w dzień, w którym zb a w ie n ie uzyska sw oją pełnię. N a jeszcze jeden elem ent zw ra ca u w ag ę M a rty n Lloyd- -Jones, g d y m ów i, że pieczę ć jest też znakiem autorytetu, w ła d z y - jak ostem plow ana le gitym a cja czy inny o p ie c z ę to w a n y do ku­

ment, na p rzy kła d akt p o w o ła n ia .

O roli Ducha Ś w iętego w Kościele i świecie, o pełni Ducha w życiu w ie rz ą c e g o czło w ie ka, o d a rach du cho w ych i ow ocu Ducha b ę dzie z a p e w n e m ow a w kom entarzu d o innych a rtyku ­

łó w naszego w y z n a n ia w ia ry . ■

1 W przekładzie angielskim, który jest mi w tej chwili dostępny, zarówno w tym urywku, jak i w tytule rozdziału występuje termin „Christmas", a więc Narodzenie Chrystusa, Narodzenie Pańskie. Tak też nazywa się święto, obchodzone 25 grudnia, w środowiskach ewangelikalnych.

IpJS. ■ ; vtSSSSRS : ■ - JpS B® . _. : . KSBSBS

, N a leżytonapisaćw ielkim iliteram i:D U C H Ś W IĘ T Y JE S T O S O B Ą . J O n nie jest entuzjazmem. N ie jest od w a g ą . N ie jest energią. I

N ie jest upostaciowieniem jakichś cnót, jak D ziadek M ró z jest

* personifikacją m roźnej zimy. W istocie Duch Ś w ięty nie jest $ ż a d n ą personifikacją. [...] O n ma w łasną in dyw idu aln ość. Jest ,, : konkretną O sob ą. M a w o lę i inteligencję. Posiada słuch. M a ■

§ w ie d z ę , w sp ółczu cie i zdolność, by kochać, w id z ie ć i myśleć. » O n słyszy, m ów i, pragnie, smuci się i raduje. Duch Ś w ięty jest *

I O sob ą. *

A id e n W ils o n Tozer, The Councelor

I *

Za każdym razem, g d y m ów im y „W ie rz ę w Ducha Ś w iętego", m am y na myśli to, iż wierzym y, że istnieje Bóg żyw y, który m oże i pragnie w kro czyć w osobow ość człow ieka i zm ienić ją.

John B e rtra m Philips (1 9 0 6 - 1 9 8 2 ) , | tłu m a c z Pism a Ś w ię te g o

O p r .M . K.

I

t a : - ' : ' or anesr mmss ; : ^

CHRZEŚCIJANIN 09/10/2 005 • www.chn.kz.pl

(9)

Pokolenie X - tej nazwy użył w stosunku do swoich nastoletnich uczniów dyrektor jednego z państwowych gimnazjów. Skqd ta­

kie określenie, nietrudno wytłumaczyć. Gimnazjaliści to gru­

pa młodzieży, o której niewiele wiadomo, choć nie pojawiali się z dnia na dzień. Dotychczas trudny okres przechodzenia z lat dzie­

cięcych w dorosłość rozpoczynał się w szkole podstawowej i kończył w szkole średniej. Reforma oświaty z roku 1998, oprócz zmian pro­

gramowych, stworzyła również gimnazja, czyli miejsce edukacji dla młodzieży w wieku 13-16 lat. Pomijając dyskusję o zaletach i wadach tej reformy, trzeba przyznać, że wyszła naprzeciw nastolatkom wcho­

dzącym w okres dojrzewania. Wyodrębnienie to spowodowało jednak również wytworzenie się wśród tej grupy specyficznej kultury gim­

nazjalistów. Pokolenie X, Pokolenie Niewiadomej, stworzyło włas­

ny świat, zamknięty przed dorosłymi i jeszcze nie zbadany. Przyj­

rzymy się kilku najważniejszym elementom, które leżą u jego podstaw.

P O K O L S U E

O k re s d o jrz e w a n ia

O k o ło 13 roku ż y c ia m ło d y c z ło w ie k z a c z y n a staw iać p ie rw s ze kroki ku dorosłos'ci. T ow a rzyszą temu g w a łto w n e z m ia n y w sferze e m o cjo n a ln e j, fiz y c z n e j, sp o łe czn e j, a także d u cho w ej.

„ W m łodym o rg an izm ie następuje w yb u ch horm onów , p o w o ­ d u ją c y w ie lk ie p rze m ian y fizyczne. N a sto la te k d o ś w ia d c z a okre­

sów s zybkieg o w zrostu szczeg ólnie szyi, rąk i nóg, co spraw ia, że czuje się kanciasto i niezg rabn ie . R o zw ijają się n a rz ą d y p łc io ­ w e. W y d z ie la n ie potu staje się intensyw niejsze, p o ja w ia ją się pryszcze. [...] G ło sy c h ło p c ó w ła m ią się piskliw ie, a dziew czyn ki ro z p o c z y n a ją m iesiączkow anie. Z m iany te następują tak szybko, że ka żd y dzień m oże przynieść coś n ie o c z e k iw a n e g o "1.

W sferze myślenia nastolatek za c z y n a sięgać p o z a w y z n a ­ czone p rze z ro d z ic ó w granice. Sam p ró bu je p o zn a ć św iat i o d ­ na le źć w nim siebie. Szukanie w łasne j tożsam ości i pra gn ien ie sam o dzieln eg o p o d e jm o w a n ia d e cy zji często przyn osi tak z w a ­ ny czas buntu. M o ż e on p rz e b ie g a ć z różnym nasileniem . Dla je d n e g o nastolatka w yra żen iem siebie b ę d zie stw ierdzenie: „ N ie chce mi się te ra z te g o ro b ić ", dla in ne go - nagm inny b a ła g a n

Julita Rachw alska

w pokoju. Będą i tacy, którzy z różnych p o w o d ó w , czasam i od nich niezależnych, na tej d ro d z e w dorosłość nieco się po g u b ią .

M im o to, jak pisze cyto w a n a już Ruth M a x w e ll, „D o jrz e w a n ie to czas e m o c jo n a ln e g o z d ro w ia , a nie choroby. M ło d z i lu dzie nie stają się kimś innym i obcym . [...] K ie dy p rze jd ą proces d o jrz e w a ­ nia, [...] b ę d ą c o ra z b a rd z ie j sam odzielni i o d p o w ie d z ia ln i, z a ­ czną św iado m ie w y ko rzys ty w a ć sw oje um iejętności, na uczą się w ra żliw o śc i na d ru g ie g o czło w ie ka i tego, że d o b rą rzeczą jest także d a w a ć, nie tylko b ra ć "2.

Zanim to się stanie, z a d a ją sobie i innym pytania: „Kim je­

stem? C o tutaj robię? C zy Bóg n a p ra w d ę istnieje?". A le nie b ę d ą chcieli słuchać o d po w ie dzi tylko w ramach rodziny czy Kościoła - b ę d ą ją chcieli z n a le źć sami. Pytania te często b ę d ą z a d a w a ć swoim zach ow aniem , czasam i ro b ią c coś za ka za n e g o . Innym ra­

zem zakom unikują je zm ianam i nastrojów : od niezw ykłej euforii i o tw a rto ści po w yciszenie i samotne rozm yślania.

M im o że w tym okresie następuje w yzw a la n ie się spod opieki dorosłych, to trw ałość rod zin y i autorytetów jest w te d y dla nastolat­

ka niezw ykle w ażna. Często rodzice kierując się tym, że ich dzie­

cko w y g lą d a doroślej, spędzają z nim cora z mniej czasu, decydu-

9

(10)

jq się na długą nieobecność w domu, biorq dodatkow e zlecenia w pracy.

M yśląc, iż nastolatek już wszystko ro­

zumie, w c ią g a ją g o w sferę swoich nie­

udanych m iędzyludzkich i małżeńskich relacji. Jednak cho cia ż dorastający człow iek ma zw ycza j p o d w a ż a ć au­

torytety, potrzebuje stałych i niezmien­

nych zasad. M a ją c w łaściw e wzorce, w yb ierze w końcu to, co prze z lata d a w a ło mu poczucie bezpieczeństwa.

A le jeżeli nagle do w ie się, że jego ro­

dzice już się nie kochają, a co gorsza - biorą rozw ód, zakw estionuje wszyst­

ko, co mu na temat małżeństwa m ów io­

no. N ie rza d ko zacznie w inić siebie, a w jego umyśle w y tw o rzy się chaos, bo zam iast zapew nienia, że można kochać jedną osobę aż do śmierci, usłyszy: „Jesteś już dorosły, na pewno to zrozum iesz". W a rto w ięc zainw e­

stować w to, by stworzyć nastolatkom świat zdrow ych, nienaruszalnych w a r­

tości - przynajm niej ten najbliższy im świat, na który mamy w pływ .

W p ły w oto czen ia

Drugim czynnikiem w p ływ a ją cym na życie gim nazjalistów są zmiany, jakie zaszły w naszym kraju, a które w zasadzie dotyczą już całego świa­

ta. Rozwój techniki, prze p ływ inform a­

cji, wzrost tem pa życia sprawiły, że dzi­

siejsza m łodzież w ie i umie więcej. Kie­

dyś lokalna społeczność m ogła chronić dzieci na przykład przed niemoralnoś- cią. Szczytem o d w a g i było przynie­

sienie d o szkoły kaw ałka zachodniej gazety z panią w bikini. Dzisiaj m łody człow iek ma praktycznie nieograniczo­

ny dostęp do m ateriałów m ocno prze­

syconych treściami erotycznymi. N ikt nie kontroluje sprzedaży pism, nie mó­

w ią c o m ożliwościach, jakie daje Inter­

net czy telew izja. Rodzice coraz mniej w ie d zą o swoich dzieciach, a one tw o­

rzą własny świat. Jedna z gimnazjali- stek na pytanie, ile jej rówieśnicy i ona m ów ią rodzicom p ra w d y o swoim ży­

ciu, ze śmiechem o d p o w ia d a : „G im n a ­ zjaliści m ów ią p ra w d ę tylko, jak się po­

mylą. To lekka przesada, ale p ra w d ą jest, że i ja, i moi rówieśnicy dostarcza­

my rodzicom tylko tych inform acji, któ­

re uw ażam y za właściw e. Kłamstwo stało się rzeczą normalną, bo ab y być na fali, trzeba robić rzeczy, o jakich starzy do w ie dzieć się nie pow inni".

W spółczesny świat daje m łodzie­

ży nieograniczone możliwości rozw o­

ju, a jednocześnie zatrzym uje ją już na samym początku drogi. Pragnienie czerpania garściam i z życia i osiąg­

nięcia sukcesu miesza się ze strachem.

Brak rodziców , zajętych z d o b y w a ­ niem pieniędzy, tw orzy pustkę w rela­

cjach rodzinnych. Towarzystw o d zia d ­ ków, cioć, sąsiadów zastąpił telewi­

z o r i komputer. Przeciętny nastolatek spędza przed ekranem kilka go dzin dziennie. O p ró c z pro gra m ów publi­

cystycznych i edukacyjnych, o g lą d a masę film ó w i reklam przesiąkniętych przem ocą i erotyzmem . Z nich d o w ia ­ duje się, że może być szczęśliwy, jeże­

li będzie m iał tę czy inną rzecz. Pomi­

ja jąc proszki do prania i m argarynę, większość reklam uderza w podstaw o­

w e pragnienia m łodych ludzi: p iw o za ­ pew ni ci świetną za b a w ę , a jako po­

siadacz komórki będziesz m iał mnó­

stwo w spaniałych p rzyjació ł. W ię k ­ szość nastolatków nie potrafi się przed tym obronić. N ie mają pojęcia, że ktoś chce na nich za ro b ić i kreuje to, jak m ają się z a ch o w yw a ć i w yg ląd ać.

W e ź m y c h o c ia ż b y telefon kom ór­

kowy, którego p o s ia d a c za m i jest co­

ra z w ię ce j gim nazjalistów . A b y prze­

konać ro d z ic ó w d o teg o zakupu, na­

stolatek z a z w y c z a j argum entuje, że zaw sze b ę d ą w ie d z ie li, g d zie jest, a p o z a tym rod zice Stasia i Zosi już d a w n o im kom órki kupili. Tymczasem m ło d y czło w ie k chce p o s ia d a ć rzecz, która po m oże mu zaistnieć w śród ró­

wieśników . To z nimi chce mieć kon­

takt. Spotykam m łodych ludzi, któ­

rzy w jeden dzień p o tra fią „wyes- e m e sow ać" ca łą sw oją kartę. N a jednym z o b o z ó w byłam św iadkiem , jak po d cza s w y k ła d u d w ó jk a gim n a ­ zja listó w po stano w iła ze sobą cho­

dzić, p o czym p o piętnastu minutach d zie w cz yn a ó w „z w ią z e k " z e rw a ła . W szystko o d b y ło się d ro g ą esemeso- w q . Kom órka stała się po dstaw ow ym narzędziem flirtu, m ożna to robić z kilkom a osobam i jednocześnie i nikt się nie p o ła p ie . Telefon kom órkow y określa dziś tożsamość m ło d e g o c zło ­ w ieka i tylko nieliczni p o tra fią się bez niego obejść. Procesu teg o nie z a h a ­ mujemy, pozostaje w ię c nauczyć m ło­

dzież, jak z nowości technicznych ko­

rzystać, by nie stały się pułapką.

O p ró c z w z b u d z a n ia w nastolat­

ku pra gn ien ia p o sia dan ia rzeczy, któ­

re p o z w o lą mu być „c o o l", kolejnym zagrożeniem jest przesycenie jego

(11)

otoczenia treściami erotycznym i. D ojrze­

w a ją c y czło w ie k jest b a rd zo w ra ż liw y na bo d źc e o p o d ło żu seksualnym. N a jednym z o b o z ó w d la gim nazjalistów , podczas w y ­ kładu d o tyc zą ce g o sfery płciow ej nastolat­

ków, w y k ła d o w c a p o w ie d z ia ł, że „ M ło d y m ężczyzna statystycznie myśli o seksie co 5 minut". Z sali o d e z w a ł się c hłop ięcy głos:

„C h y b a co 5 sekund". Erotyczne o b ra z y w telew izji, na okładkach dostępnych wszę­

dzie czasopism czy w Internecie w y w o łu ją w m ło d zie ży napięcie erotyczne, z którym często nie po tra fi sobie ona p o rad zić.

Relacje pom ię dzy chłopakam i i d zie w ­ czynam i co ra z mniej m ają w sobie p rz y ja ź ­ ni i platon iczne go uczucia, a co ra z mocniej d o tyka ją sfery fizycznej. O to kilka przykła­

d ó w listów z g a ze ty powszechnie czytanej prze z gim nazjalistów :

„M a m 16 lat i o rok starszego chłopaka.

Postanowiliśmy rozpocząć w spółżycie. Co zrobić, ab y było ono w pełni dla nas zaspa­

kajające; nie chcemy już zatrzym yw ać się na form ach połow icznych" - Iza, 16 lat.

„M a m fa jn e g o ch łop aka. C h o d zim y ze sobą o d 4 miesięcy. Bardzo g o kocham , ale on chce, abyśm y poszli d a le j niż p o c a ­ łunki i pieszczoty. C o mam z ro b ić ? " - N a ­ ta lia , 15 lat.

P rzykłady te nie n a le żą d o n a jb a r­

d zie j szokujących. C zasam i w a rto kupić taką g a z e tę ja k „B ra v o ", by z o b a c z y ć , co dzisiejsi gim na zjaliści cz yta ją i czym ży ją . K ażd a strona przesiąknięta jest m ieszanką seksu o ra z p o ra d da lekich od za sa d mo­

ralnych. O czyw iście , pism o to nie jest w iernym od b icie m ży cia gim ­ nazjalistów . Jednak ch o c ia ż w ie ­ lu nastolatków jest jeszcze da le kich o d ro z p o c zę cia seksualnej a k ty w n o ­ ści, to presja stale się zw iększa:

„B ycie d z ie ­ w ic ą w w ieku

18-19 la t jest

uw a ża n e z a w styd, nie pasuje d o naszych cz a só w lub św iadczy, że jest się o d ra ż a ją ­ cą. W każdym razie w ielu c h ło p c ó w m ówi wprost: Jeżeli nie masz o ch oty ze mną się kochać, to s p a d a j" - Delfina, 14 lat.

G ra n ica in icja cji seksualnej o b n iż a się zastrasza ją co. Kilkanaście lat temu d o ty ­ czyła m ło d z ie ż y kończącej szkołę śred­

nią, ob ecn ie na w s p ó łżyc ie d e c yd u ją się nastolatki w w ieku 15 lat. C zy to o d p o w ia ­ d a p ra w d zie ? - za p y ta ła m zn a jo m ą gim- nazjalistkę.

- Do końca nie w iem , jak to w y g lą ­ da. W naszej szkole d w ie dz ie w cz yn y są w ciąży, a przyn ajm n ie j p o ło w a m ówi o tym , co ro b iła ze swoim chłopakiem , tym aktualnym c zy po prze dnim . N a pe w no jest m oda na chodzenie, jak d zie w czyn a n ig d y z nikim nie c h o d z iła , to się śmieją, że z niej pasztet jest.

A lko ho l, nikotyna i narkotyki to następ­

na rzecz, z jaką - niestety, już na co dzień - gim na zjaliści muszą się zm ierzyć.

- W naszej klasie p a lą w szyscy chło­

p a c y - m ów i uczeń dru giej klasy gim na­

zjum - niektórzy to tylko ta k dla szpanu, że b y się kolegom p rz y p o d o b a ć , ale część to już musi palić.

- A cz y ty też palisz?

- N o , jak wszyscy, to wszyscy. W ła ś ­ ciw ie rob ię to tylko w szkole, bo w dom u bym bęcki dostał.

- W szkole?

- Z d z iw io n a ? N o pew nie, w szko­

le, no i ja k się gdzieś tam p o lekcjach spotykam y.

- U nas to p o p a la pra ­ w ie d z ie w ię ć d z ie sią t pro-

- m ów i m oja p o p rz e d n ia roz­

m ów czyni. - N a u c z y c ie le już

z nich p rz e c h o d z ił koło

To było b a rd z o z a b a w n e , bo kolesie też m aryhę p a lili. N o , m arihuanę. W szkole rz a d ko b io rą narkotyki, też trudniej je na tym terenie dostać, ale na dyskotekach to norm alne. Z moich kręg ów sporo osób już m iało kontakt z jakim iś procham i.

- A alkohol, jak ta spraw a w y g lą d a ? - P róbow ało już pew nie jakieś siedem­

dziesiąt procent. A le pije znacznie mniej, najczęściej na dyskach a lb o im prach.

O czyw iście ci z pierwszych klas są bar­

dziej pow ścią gliw i, d o p ie ro jak się rozbu­

jają w dru giej a lb o trzeciej klasie, to w te d y p o z w a la ją sobie na co ra z w ięcej rzeczy.

M usim y z d a w a ć sobie spraw ę z tego, że problem , który kiedyś d o tyc zył tylko w ielkich miast lub specyficznych środowisk, dzisiaj zaczyn a dotyczyć każd eg o skupi­

ska m łodzieży. Jak pisze R. M a xw e ll: „ N a j­

ba rdziej niepokojące jest to, że m łodzi lu­

dzie w wieku o d piętnastu d o dwudziestu lat - tradycyjnie najzdrow sza część społe­

czeństwa - stali się gru p ą na jb ardziej z a ­ g ro ż o n ą "3.

Ostatnio bę dą c na zakupach, byłam świadkiem, jak dw udziestolatek kupow ał alkohol dla swoich niepełnoletnich kole­

gów, wśród nich byli rów nież gimnazjaliści.

Uczestników dyskotek też nikt nie kontrolu­

je. Każdego sobotniego w ieczoru p o d ok­

nami m ojego bloku przechodzi rzesza mło­

dzieży, idąca d o nocnych klubów i pubów.

M o c n o w ym alow ane, 15-ló-letnie dziew czyny w e jd ą na imprezę bez trudu, po m ogą im starsi koledzy, a i właścicielom lo­

kali zależy na jak najwięk­

szych obrotach.

Dostęp d o uży­

w e k nie stanowi obecnie pro b­

lemu, a naj­

gorsze jest to, że zm ie­

niły się

• 1- ...

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponad wszystko jednak powinniśmy się modlić. Jak wiadomo m odlitwa jest dialogiem z naszym Panem, otwarciem się na poznanie Jego woli. Przebywanie w bliskości z Nim pozw oli

konać się, jak wspaniały jest Bóg który interesuje się naszym codziennym ży­.. ciem, a jeżeli nas doświadcza, to czyni to zawsze dla naszego

naniu, że należy ono do olbrzymiej rodziny Bożej i powinno być dumne z tego, że kocha Boga, poznaje Jego Słowo i modli się do Niego.. Dziecko powinno być świadome tego,

Znajduje się w nim słowniczek obrazkowy z wymową – jest w nim więcej zwierząt, niż w wymaganiach przewidzianych na obecne zajęcia – można

Celem konferencji było połączenie chrześcijańskich je się do ducha wysiłków w celu ewangelizacji świata „w czasie jed- czasu, w tym wię- nego pokolenia”.

Na początku jest zbyt wiele nic nie wnoszących narracji Rafałka (mogłaby zostać sama randka) oraz historii rodowych?. Oczywiście, są one ważne, ale można je spokojnie

wania się na rzecz naszych charytatywnych organizacji, a tym, którzy już działają, pozwolą choćby częściowo zrekompensować włożony przez nich

Dlatego stali się gotow i nie tylko żyć, lecz również oddać swoje życie dla tej wielkiej sprawy.. Zbawienie to wielki tem at