www.chn.kz.pl
N r 9-10
(668-669)
2007
U kazuje się od 1929 r.
CHRZEŚCIJANIN
ISSN O iim -m m INDEKS
-
spi s t r e ś c i
i . '' ÖSSää t V A iM A ilttiä & B k
s. 3 on renami s. 24 świadectwo
Monika Kwiecień Włodzimierz Wiercioch
^ ' zna Moja droga do Jezusa
s. 4 Kazanie
Horst Krüger Boso przed Bogiem
s. 6 nasza wiara
Edward Czajko Wieczerza Pańska
s. 10 PoczatKi Kościota
Wojciech Gajewski Droga Kościoła do samodzielności
Lata 7 0 -1 0 0 p o Chr.
s 15
Synod Nadzwyczajny
K ościoła Z ie lo n o ś w ią tk o w e g o w RP
s16
Weronika Zakrzewska Półwiecze Operation Mobilisation
,19
Katarzyna Sobon
Wieści ze statku„Doulos"
, 2 2 misia I ewanoeiizacia
Paweł Nowakowski
„Bramy Nieba i Płomienie Piekła"
D9- 1D / 2ÜÜ7 * G nn.KZ.PI
,2 6 z zvcla KaScinta
Ewangelizacja w brzmieniach muzyki gospel
,2 7 z życia KaScinta
Lidia Nowakowska V Kongres Okręgu Zachodniego
,2 8 z życia Kościoła
Robert Repucha II Obóz Letni Duszpasterstwa Osób Stanu Wolnego
,2 9 intarmiiJemy
Cezary Wojtasik
Międzynarodowa Szkoła Chrystusa
, 30 oaeszii do pana
Prezb. Leon Sławecki
,3 0
Tadeusz Gaweł
Prezb. Aleksander Mańkowski
W s p o m n ie n ie w 2 0 -le c ie ś m ie rc i
fot. Gary Scott
fot. ty ł okładki Agata Urbaniak
Miesięcznik „Chrześcijanin" jest orga
nem prasow ym Kościoła Z ielo n o św iątko w ego w Polsce. Ukazuje się od 192 9 r.
Wydawca: ARKA W yd aw n ictw o i Poligrafia, ul. Bóżnicza 5 ,4 3 -4 0 0 Cieszyn
Redakcja: Monika Kwiecień - redaktor na
czelna, Edward Czajko, Krzysztof Matuszewski - redaktor, Sławomir K asjan iu k- design & pre press, Mariusz Jańczak - webm aster
Adres Redakcji:
ul. Sienna 6 8 /7 0 ,0 0 -8 2 5 W arszaw a, te l. i faks (2 2 )6 2 0 0 2 65;
e -m a il: chn@ kz.pl;
WEBsite: h ttp ://w w w .c h n .k z .p l Konto: M iesięcznik„Chrześcijanin", BZ WBK, 10 O /W arszaw a,
nr 4 9 1 0 9 0 2574 0000 0006 4400 8327
Prenumerata 2007:
krajowa: roczna - 42 zł;
półroczna - 21 zł,
cena pojedynczego num eru - 7 zł;
zagraniczna: Czechy - 12 USD;
Europa Zach.- 2 0 Euro;
Ameryka P ł n . -25 USD;
Ameryka Płd. i Australia - 32 USD.
Redakcja nie odsyła m a te ria łó w n iezam ó - w ionych, zastrzega sobie praw o red ag o w a
nia nadesłanych tekstó w oraz nie o d p o w ia
da za treść reklam i ogłoszeń.
od r e d a K c J i
5 !. i zn a
Dziwna rzecz ta pamięć. Pamiętam - dajmy na to - datę b itw y pod Cedynią, a zapom i
nam zadzwonić do X, która trw ała przy mnie w najcięższych chwilach. Rozpamiętuję doznane krzywdy, natomiast zupełnie nie przypom inam sobie tych, które w yrządzi
łam innym. A jeśli już ślad takich w spom nień się odezwie, klajstruję go czym prędzej balsamem usprawiedliwień.
Chrześcijaninie muszą dbać o pamięć. Służą do tego inne środki niż te specyfiki, przed użyciem których należy zapoznać się z ulotką bądź skonsultować z lekarzem lub farm a
ceutą. Na przykład coś, co się nazywa rachunkiem sumienia. A nade wszystko wdzięcz
ność, czyli pamięć o tym , z czego Bóg nas w yrw a ł oraz do czego przeznaczył.
Jak to się robi w praktyce? „Zapisz to dla pamięci w księdze i w bij to w głow ę..."
- poleca Pan Mojżeszowi (2 M 17,14). „Rozpamiętuję wszystkie dzieła tw o je " - wyznaje psalmista (77,12-13). „Wspominam dow ody łaski Pana [...], tę wielką dobroć, jaką okazał dom ow i izraelskiemu wedle swojego miłosierdzia i obfitości swoich łask" - powiada Iza
jasz (63,7), a Daniel stwierdza: „Zachowałem to słowo w mojej pamięci" (7,28). Tak samo Maria „zachowywała wszystkie te słowa w sercu swoim" (Łk 2,51). „Miej w pamięci Jezusa Chrystusa, który został wskrzeszony z m artw ych" - zaleca apostoł Paweł (2 Tm 2,8).
Dziwna rzecz ta pamięć. Taka dziurawa, taka wybiórcza. A jednocześnie o praw
dziwej miłości Biblia m ówi, że „nie pamięta złego" (1 Kor 13,5 PE). To nie znaczy, że zapomina, lecz że odm awia rozpam iętywania. Pozwala się zabliźnić ranom - dzięki przebaczeniu, dzięki pojednaniu. Dzięki łasce.
Z dziesięć lat tem u oglądałam pewien reportaż. Nie pam iętam szczegółów, tylko ogólny zarys, no i sedno.
Bohaterowie:
- w ie lo p ię tro w y blok, w tym bloku korytarz z szeregiem anonim ow ych drzwi;
- pijak z końca korytarza. Po alkoholu ro b ił się agresywny. Żył jak menel, ale w ra
cał na swoje śmieci;
- sąsiadka. Niepozorna em erytka mieszkająca sam otnie w sw oim schludnym , przeciętnym mieszkaniu.
Co w y w o ła ło je g o wściekłość? Może zwróciła mu uwagę, może nawrzeszczała.
Aw anturow ał się, załatw iał na wycieraczkę, w końcu p od pa lił drzwi. Ogień szczęśliwie szybko ugaszono, nikom u nie stała się krzywda, mieszkanie nie zdążyło się spalić.
On tra fił chyba w te d y do pudła. Rzędy anonim ow ych drzwi odetchnęły z ulgą. Ale w rócił. Ciężko chory, praktycznie umierający - na tym etapie pokazuje go kamera.
„Pow inna się nim zająć opieka społeczna". Zajął się ktoś inny. Domyślacie się, prawda? Ale to nie ona ściągnęła ekipę telewizyjną. Może zrob ił to ktoś zza tych ano
nim ow ych drzwi?
Nie zapom nę wyrazu tw a rzy tego człowieka, kiedy m ów ił o niej, a ledw o m ów ił i głos m iał jak żużel. To ona - ona jedna - przygotow yw ała mu posiłki i karmiła go, bo nie był w stanie samodzielnie jeść ani się podnieść. Pytanie reportera, dlaczego zajm uje się kimś, kto tak jej uprzykrzał życie, ucięła szybką odpow iedzią: „On potrze
buje pomocy".
Podczas pracy nad tym numerem „Chrześcijanina" natknęłam się na w ypow iedźjed- nej z misjonarek „Operation Mobilisation". Jackie Pullinger od czterdziestu lat pracuje z najbardziej zmarginalizowanymi mieszkańcami Hongkongu. „Zachęcam chrześcijan, by w ytrw ale kochali swoich faktycznych bliźnich, bezpośrednich sąsiadów [w języku an
gielskim sąsiad i W/źn/'to jedno słowo] - na przykład staruszkę z tej samej klatki. Gdyby wszyscy wierzący tak postępowali, po tygodniu świat byłby odmieniony".
To fakt, że nieraz doznajem y od bliźnich ran ciętych, kłutych i szarpanych. To fakt, że nieraz nie pozostajemy dłużni. Ale, jak to ujął Edward Stachura, mamy w ybór:
Człowiek człow iekow i w ilkiem Lecz ty się nie daj zwilczyć Człowiek człow iekow i bliźnim Z bliźnim się możesz zabliźnić
WYZNANIE WIARY
Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce
Wierzymy,
że Pismo Święte - Biblia - jest Sło
wem Bożym, nieomylnym i natchnio
nym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia.
tć u ru
Wierzymy
w Boga w Trójcy Świętej jedyne
go, w osobach Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Wierzymy
w Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego, naro
dzonego z Marii Dziewicy; w Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego zmartwychwstanie w ciele;
w Jego wniebowstąpienie i powtór
ne przyjście w chwale.
Wierzymy
w pojednanie z Bogiem przez opa
miętanie i wiarę w ewangelię, w chrzest i Wieczerzę Pańską.
Wierzymy
w chrzest Duchem Świętym, przeży
wanie pełni Ducha i Jego darów.
Wierzymy
w jeden Kościół, święty, powszech
ny i apostolski.
Wierzymy
w uzdrowienie chorych jako znak łaski i mocy Bożej.
Wierzymy
w zmartwychwstanie i życie wieczne.
G M l.K Z .D I * 0 9 -1 0 /2 1 )0 7
3
K a z a n i e
050 prze
Zdejm z nóg sandały swoje, bo miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą.
2 M 3,4
W y . ••'
d
iem
RELIGIA JEST ZW O DNICZA N ie d a w n o z o b a c z y łe m na u lic y o grom ne zdjęcie uśm iechniętego Da- laj Lamy i hasło pouczające o osiąganiu szczęścia w codziennym życiu. Zdjęcie to było ulokow ane o b o k plakatów re
klamujących proszki do prania, m odne ciuchy i nabiał, które mają nam jakoby przysparzać szczęścia. Reklamy zdom ino
w ały nasze życie codzienne, choć wiemy, że zwodzą. Do szczęścia nie prowadzą rów nież religijne pra ktyki buddyzm u, podobnie jak stosowanie tych czy innych środków piorących nie tylko nas nie za
dowala, ale nierzadko irytuje.
Jednakże nie bez powodu Dalaj Lama je st tak reklamowany. W 2003 roku na Kirchentagu (Kongres kościelny) w Ber
linie tysiące ludzi zebrało się, by go słu
chać. Bez w ątpienia je g o osoba budzi fascynację, która w kręgach chrześcijań
stwa daw no zanikła. Tym, co przyciąga ludzi, je s t zapew ne egzotyka. Jednak nawet jeśli się je j zakosztuje, nie da ona zaspokojenia. Religia nie nasyci lud z
kiego serca; ona nie darzy prawdziw ym szczęściem. Nie może. Do szczęścia trze
ba czegoś więcej.
A ja k je s tz nami? Chociaż mamy p o znanie prawdy, często ulegamy poboż
nym zwiedzeniom , m im o iż w iem y d o brze, że Biblia jasno i wyraźnie uczy o bli
skiej więzi z żywym Bogiem. Doznaliśmy społeczności z Nim i wiemy, że gdy tylko pozwolimy, On przenika nasze życie, da
jąc prawdziwe szczęście. Bliskość Boga jest tym , co w życiu ziemskim najpięk
niejsze. W społeczności z Nim przeży
wamy cuda, które dowodzą Jego miłości, dobroci i kosztownej bliskości.
Na Pustyni Synajskiej, prawie trzy i pół tysiąca lat tem u, pewien człowiek pasą
cy owce przeżył coś ta k niezw ykłego, że ko m p le tn ie o d m ie n iło to je g o losy.
Osiemdziesięcioletni Mojżesz, który dwie
trzecie życia m iał ju ż za sobą, sp otka ł Boga żywego.
OBUDZENIE
To naturalne, że człowiek czuje znu
żenie, gdy w upalny dzień pasie owce na p ustyn nym stepie. Rozgląda się ospa
le dokoła. Tak było z Mojżeszem. To nic niezwykłego, że krzewy pustynne stają w płomieniach. Ogień powstaje choćby od uderzenia pioruna, na stepie zdarza się samozapłon. Mojżesz uznał to za zjawisko normalne: ot, kolejny płonący krzew.
Jego uw agę budzi d o p ie ro to , że krzew się nie spala. Dlaczego? Gdy p o d chodzi, by przyjrzeć się niezwykłemu zja
wisku, rozlega się Głos: „Mojżeszu! Mojże
szu! A on odpowiedział: Oto jestem! Wte
dy rzekł: Nie zbliżaj się tu! Zdejm z nóg sandały swoje, bo miejsce, na któ rym stoisz, jest ziemią świętą" (2 M 3,4).
Oto nagle Mojżesz wie: M ówi do mnie Bóg! Mówi m i po imieniu! I to go przeraża.
A przecież m ogło się zdarzyć, że prze
spałby najważniejszą godzinę swego ży
cia. To przydarza się w ielu ludziom . Żyją w otępieniu, nie bacząc na małe ani na w ielkie znaki, które Bóg stawia na ich drodze, by ich zawrócić ku sobie. Dzięki temu m ogliby Go poznać i zaspokoić naj
głębsze pragnienia swojego serca - lecz oni niczego nie widzą.
Żyjemy w czasach, w których nasze zmysły są pobudzane przez tyle bodźców, iż ulegamy otum anieniu. Kryje się za tym metoda - właśnie o to chodzi, byśmy byli otępiali. Apostoł Paweł w Liście do Efezjan napisał o poganach, że „postępują w próż
ności umysłu swego, mając przyćm iony umysł i [są] dalecy od życia Bożego przez nieświadom ość" (4,17-18). Tym bardziej powinniśm y być wdzięczni Bogu, że był taki dzień, kiedy nasze zm ysły zostały obudzone i pojęliśmy, że sam Bóg do nas m ówi. Że woła nas po imieniu.
BÓG STWARZA NOWE
Boży zam iar w o b e c nas polega na tym , aby to, co jest bezowocne, przynio
sło owoc. Bóg chce w nas dokonać prze
miany. Mówi o tym cała Biblia. Zbawienie jest przemianą, zbawienną przemianą.
W czasach, o których wspominamy, Bóg chciał, by Mojżesz stanął bosymi sto
pami na ziemi, ponieważ była ona uświę
cona Bożą obecnością. Rzecz nie w tym , że je g o sandały były zanieczyszczone.
Chodziło o to, żeby świętość Boża ogar
nęła go od stóp do głów. Sens tej sce
ny jest następujący: cały człowiek
pow inien być przeniknięty obecnością i chwałą Bożą.
Zdjęcie sa ndałów św iadczy także 0 tym , że człow iek rezygnuje z prawa do siebie - poucza o tym Księga Rut 4,7, gdzie mężczyzna na znak wyrzeczenia się swoich praw zdejm uje sandał. My także rezygnujem y ze swoich praw, gdy zb li
żamy się do Boga, ponieważ tam, gdzie zstępuje Bóg, otwiera się brama Niebios, raj, nowe stworzenie. Tego doświadczył także Jakub (1 M 28,17), o tym pisał Eze
chiel (36,25-35).
Ale nie na tym koniec. Kiedy w Piśmie Św iętym je st m ow a o pustyni, zw ykle użyte zostaje inne słow o niż to, które występuje w przytoczonym tekście. Gdy Bóg mówi o ziemi, w Biblii pojawia się w y
raz adama, które oznacza rolę uprawną, czerwonawą glinkę, z której został wzięty adam, człowiek.
Tutaj ziemia jałowa, która symbolizuje Mojżesza, zostaje przemieniona w ziemię urodzajną. Oto sens zwiastowania, któ
re dota rło do Mojżesza: z ziemi pustyn
nej ma powstać ziemia uprawna, ogród.
Podobnie jak w przypadku gorejącego krzewu, pojaw ia się nowa jakość, k tó rej nie sposób ogarnąć, o dw ołu ją c się w yłącznie do zjaw isk naturalnych. Tak dzieje się zawsze, gdy Bóg się objawia 1 przenika nasze życie.
NIEW OLNIK CZY PAN
W tekście 1 M 4,2nn. czytamy, że Kain był rolnikiem („uprawiał rolę"). Dokładniej słowo to znaczy „niewolnik ziemi". To ktoś 0 usposobieniu niewolnika, przywiązany do rzeczy materialnych, które w konse
kwencji pow odują zazdrość, rywalizację 1 zawiść, wreszcie m orderstwo. Tak Kain, religijny niewolnik rzeczy ziemskich, staje się mordercą wierzącego Abla, który swo
je zaufanie pokłada w Bogu (4,4).
Noe był inny. Dowiadujemy się, że nie pozwolił, by materia nad nim panowała (por. 1 M 5,29). Był człowiekiem, który „zna
lazł łaskę w oczach Pana"(1 M6,8). Bóg po
stanowił, że przeżyje potop - straszny sąd, który m iał spaść na wszystkich ludzi.„Noe był mężem sprawiedliwym, nieskazitelnym wśród swego pokolenia. Noe chodził z Bo- giem"(1 M 6,9). Jako człowiek sprawiedli
wy, pragnął ratunku dla swoich bliźnich.
Mimo przekleństwa spoczywającego na ziemi (por. 1 M 3,17),
ludzie mie
li prawo zadecydować, czyimi będą sługa
mi: Boga żywego czy ziemi. W zwiastowa
niu n ow otestam entow ym znajdujem y słowa Jezusa, który naucza:„Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a dru
gim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i m amonie"(Mt 5,24). Bogu nieodmiennie zależy na naszym wyborze!
Ludzie, którzy służą Bogu, są szczęś
liw i i otwarci. Jezus mówi, że mają dobre albo zdrowe oko (Mt 6,22nn.), to znaczy są hojni i pogodni. Inni, którzy mają złe oko, jak Kain, są ponurzy, zawistni i nie
życzliwi. Lecz osądźmy najpierw siebie samych: czy jesteśmy uzależnieni od ma
mony, która nas wiąże z ziemią, czy też stoim y na ziem i uświęconej, w oln i od chciwości i pożądania bogactw?
BÓG PRAGNIE
CAŁKOWITEJ O D N O W Y
Człowiek zniszczył siebie przez ego
centryzm . Zniszczył także ziemię. W ie
m y w szyscy o dziurze ozon ow ej, za
nieczyszczeniu rzek, m órz i atmosfery.
Nieczystość grzechu wyraża się też cał
kiem konkretnie w nie dającym się opisać brudzie zewnętrznym . Bywa, że ludzie żyjący w grzechu mieszkają w strasznie brudnych domach. Często są na dystans z wodą, m ydłem i porządkiem.
Izrael został usunięty ze swojej ziemi z trzech pow odów :
- z powodu bałwochwalstwa i związa
nej z nim nieczystości seksualnej w świą
tyniach pogańskich;
- z pow odu niesprawiedliwości spo
łecznej, pogardy wobec biednych, którzy często popadali w niewolnictwo, a w swej nędzy w ołali do Boga o ratunek,
- oraz z pow odu skażenia ziemi. Bóg zagroził swemu ludowi, że z powodu bez
względnej eksploatacji ziemia będzie od poczywała przez 70 lat, aż w ype łnią się przewidziane w Prawie lata szabasowe.
Człowiek, która nawraca się do Boga, doznaje odnowy wtrzech sferach swojego życia. Jego sumienie zostaje oczyszczone, staje się wolny od nieczystości seksualnej, zmienia się je g o stosunek do biednych i słabych. Jego portfel o tw ie
ra się w dobrym celu dla sprawy Królestwa Bożego i ulega zmianie stosunek do świa
ta stworzonego przez Boga. Zmienia się niszczycielskie lub bezmyślne podejście do wody, powietrza i ziemi. Zmienia się też jego postawa wobec bliźnich. To nie
bywałe, jak wielkie cuda zaczynają dziać się wżyciu ludzkim. Małżeństwa odradzają się, w rodzinach następuje pojednanie, znika wrogość między ludźmi.
Ta przemiana jest następstwem od now y za sprawą Ducha Świętego, któ
rego - niczym skarb - otrzym ujem y do naszych glinianych naczyń. Ziemia pełna cierni i ostów, którą symbolizuje gorejący krzew - staje się żyzna i zaczyna w yda
wać owoce. Owoc i dary Ducha Święte
go opanowują życie nowo narodzonego człowieka. Na tym polega doświadczanie zbawienia, że w nas i przez nas, dzieci Boże, przejawia się życie Jezusa Chrystu
sa.To dlatego obiecał nam posłać Pocie
szyciela, Ducha Świętego.
LUDZIE Z MISJĄ
Bóg spotkał się z Mojżeszem na pu styn nym stepie, aby go p rzyg oto w ać i wyposażyć do realizacji swego niezw y
kłego zadania. Od tam tej pory niezliczo
ne m nóstw o mężczyzn i kobiet doznało takiego przeżycia. Jest to doznanie, k tó re do głębi wstrząsnęło ich życiem i nie rozpłynęło się bez śladu. Dlatego stali się gotow i nie tylko żyć, lecz również oddać swoje życie dla tej wielkiej sprawy.
Zbawienie to wielki tem at całej Biblii.
Jest ono także głośnym krzykiem świata - nawet wtedy, gdy sam świat nie wie, w jakim celu i do kogo woła. Lecz Bóg może na to rozpaczliwe wołanie odpowie
dzieć. On wysłuchał uciemiężonych Izra
elitów w Egipcie, gdy cierpieli i krzyczeli z bólu. Czy i my słyszymy krzyk udręczone
go świata? Jeśli tak, to wejdźmy wreszcie do Świątyni, by otrzymać od Pana pełno
m ocnictwo i miłość do naszych bliźnich i przynieść im Ewangelię, zgodnie z Jego żarliwym pragnieniem.
Horst Krüger, pastor i misjonarz, syn związanego z Polską
kaznodziei Gerharda Krugera
n a s z a w i a r a
■ Edward Czajko
„Wierzymy w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i wiarę w ewangelię, w chrzest i Wieczerzę Pańską".
09- 10/2007 * GDO.KZ.PI
W ieczerzę Pańską1 u s ta n o w ił Jezus Chrystus podczas swojej ostatniej Pas
chy, zwanej często Ostatnią Wieczerzą.
A było to tak.
„A g d y o ni je d li, w z ią ł Jezus chleb i pobłogosław ił, łam ał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie,jedzcie, to jest ciało moje.
Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy; albowiem to jest krew moja now ego przymierza, która się za w ielu w ylew a na o dp usz
czenie grzechów. Ale pow iadam wam:
Nie będę p ił odtąd z tego owocu w in o rośli aż do ow ego dnia, g dy go będę p ił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego"
(Mt 26,26-29). Paweł zaś na podstaw ie tradycji, jaką przejął, do tych słów d o daje zdanie: „Ten kielich to nowe przy
m ierze w e krw i m ojej; to czyńcie, ile kroć pić będziecie, na pam iątkę m oją"
(1 Kor 11,25).
Obrzęd ten stał się niezwłocznie waż
nym punktem nabożeństwa wczesnego Kościoła. Mamy przekaz Łuka sza m ówią
cy o tym , że pierw si uczniow ie „trw a li w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łam aniu chleba i w m odlitw ach. [...]
C odziennie też je d n o m y ś ln ie uczęsz
czali do św ią tyn i, a łam iąc ch le b po dom ach, przyjm ow ali pokarm z wese
lem i w prostocie serca, chwaląc Boga"
(Dz 2,42.46).
Na p od staw ie te g o u ryw ka Pisma Świętego, i podobnych, Wieczerza Pań
ska bywa czasem nazywana także Ła
m aniem Chleba. W ty m , że nie ma tu w zm ianki o kielichu, nie któ rzy znaleźli uzasadnienie dla praktyki sprawowania Wieczerzy Pańskiej pod jedną postacią, a m ianow icie pod postacią chleba ty l
ko. Jednakże należy pam iętać, że te r
m in „łam anie chleba" b y ł n orm a lnym określeniem całej społeczności posiłku i dlatego Łukasz w Dziejach w ogóle nie wspomina o kielichu. To, co najważniejsze - to radość i uwielbienie, które tow arzy
szyły tym posiłkom z ty tu łu przeżywa
nia obecności zm artw ychw stałego Pana i społeczności Ducha Świętego. Kiedy Paweł pisał swój Pierwszy List do Koryn
tian (około 55 roku), Wieczerza Pańska była normą w życiu tam tejszego zboru, choć istniały pew ne nieprawidłow ości, zresztą nie tylko w tej dziedzinie, które w ym agały naprawy.
POSIŁEK PRZED PANEM
Niektórzy komentatorzy (na przykład W ayne G rudem , Systematic Theology, s. 988) podstaw ę now otestam entow ej,
a w ięc chrześcijańskiej W ieczerzy Pań
skiej w idzą w obrazie jed zen ia i picia przed Panem, któ ry spotykam y w Sta
rym Testamencie. Na przykład, g dy lud Izraela stanął obozem pod Górą Synaj po otrzym aniu Dekalogu, Bóg w ezw ał przyw ódców na górę, by się z nimi spot
kać. Wówczas „w stąp ił Mojżesz i Aaron, Nadab i A b ihu oraz siedem dziesięciu ze starszych Izraela na g ó rę i u jrzeli Boga Izraela [...]; a p o te m je d li i p ili"
(Wj 24,9-11).
Następnie, w związku z dziesięciną czytamy: „Na miejscu, które Pan w yb ie rze na m ieszkanie dla sw ego im ienia, będziesz ja d ł przed Panem, Bogiem tw o im, dziesięcinę z tw e go zboża, wina i o li
w y oraz z pierw orodnych tw o je go bydła i trzody, abyś uczył się bojaźni Pana, Boga tw ego, po wszystkie dni [...]. I będziesz tam ja d ł przed Panem, i będziesz się w e
selił, ty i tw ó j dom " (Pwt 14,23.26).
A jeszcze w cześniej - m ó w i prof.
W. G rud em - Bóg u m ie ś c ił A dam a i Ewę w ogrodzie Eden i dał im prawo jeść z je g o obfitości, z w yjątkiem o w o cu drzewa poznania dobra i zła. Ponie
waż nie istniał grzech, a Bóg s tw o rzył ich dla społeczności z sobą samym i dla sw ojej chwały, to każdy posiłek, któ ry Adam i Ewa spożyw ali, b y ł uroczystą ucztą przed Panem.
Nawet wtedy, gdy społeczność z Bo
giem została zerwana przez grzech, Bóg nadal zezwalał na pewne posiłki, które ludzie spożywali przed Jego obliczem . Stanowiły one częściową odbudowę spo
łeczności z Bogiem, jakiej Adam i Ewa doświadczali przed upadkiem , chociaż były już zniekształcone przez grzech. Do
skonała społeczność Boga z człowiekiem nastąpi bow iem dopiero wówczas, gdy nastanie weselna uczta Baranka (por. Obj 19,9). Będzie to czas wielkiego radowania się w obecności Pana.
Pismo Święte m ów i, że zam iarem Boga jest doprow adzenie ludzi do spo
łeczności z sobą, a jednym z wielkich ele
m entów radości, jaka z tej społeczności p łyn ie, je s t fa kt, że m ożem y jeść i pić przed Panem. Byłoby wspaniale, gdyby Kościół zawsze uświadamiał sobie zna
czenie obecności Boga, i rzecz jasna Je
zusa Chrystusa, podczas sprawowania Wieczerzy Pańskiej.
ŻYDOW SKA PASCHA
N iew ątpliw ie jednak bezpośrednim
„cieniem przyszłych d óbr" (łJbr 10,1), gdy idzie o Wieczerzę Pańską, jest żydowska
Pascha. Tam właśnie znajdują się starote- stamentowe korzenie nowotestam ento- wej, chrześcijańskiej Wieczerzy Pańskiej.
Ostatnia Wieczerza Jezusa z Jego ucz
niami to posiłek pożegnalny, wyraźnie połączony z myślą o żydowskiej Passze.
Jest jasne, że idea paschalna była obecna w myślach i słowach Jezusa, gdy z D w u
nastoma spędzał czas przy stole. Później Paweł przedstawi Jezusa jako „naszego baranka paschalnego" (1 Kor 5,7), który został ofiarowany dla nas. Spójrzmy więc na podobieństw a i różnice, jakie można zauważyć m iędzy Paschą a chrześcijań
ską Wieczerzą Pańską.
PASCHA „CZTEROWYMIAROWA"
Uczestnicy Paschy byli w zyw ani do spojrzenia w czterech kierunkach. Po pierwsze, m ieli spojrzeć w przeszłość - przez p rzyp o m in a n ie sobie Bożego m iło sie rdzia, okaza ne go im w czasie ich w yjścia z d o m u n ie w o li, z Egiptu.
Istotnym elementem tego obrzędu było o pow iadanie h istorii Wyjścia (łac. exo
dus, gr. exodos). To o pow iadanie nazy
w ano haggadą. Tej opowieści o wyjściu n ig d y nie p o m ija n o , n a w e t g d y b y ło w iadom o, że większość obecnych, o ile nie wszyscy, doskonale ją zna. N ajm łod
sze dziecko w rodzinie m iało w o d p o w ie d n im m om encie u c z ty zadać s to sowne pytan ia (Wj 12,26: „A g d y was zapytają synow ie wasi: Co znaczy ten wasz obrzęd?"). O dpow iadając na nie, celebrans, k tó ry m b y ł o jciec rodziny, o po w ia d a ł historię cu do w n eg o w y b a w ienia z Egiptu.
Nie sp ro w a d zało się to je d n a k do z w y k łe g o w s p o m in a n ia . Lud Izraela był bow iem w zyw any do przeżywania swego w yzw olen ia w pew nym sensie na nowo. Gorzkie zioła znacząco przy
p o m in a ły im g o rycz n ie w o li, ja k ą ich ojcow ie znosili w Egipcie. Kielichy zaś m ów iły o przyszłym w ybaw ieniu. Rabini pouczali Żydów: „W każdym pokoleniu człow iek tak ma siebie traktow ać, jak
by to właśnie on sam w yszedł z Egiptu".
I każdy z d o m ow n ikó w m iał jeść Paschę tak, jak gdyby to on sam uczestniczył czy też przeżyw ał swoje w yzw olen ie z n ie
w oli. Świadczyło o ty m słowo haggady w yjęte z Wj 13,8: „W tym dniu opowiadać będziesz synowi swemu, m ówiąc: Jest tak z pow od u tego, co mi u czynił Pan, g dy w y c h o d z iłe m z Egiptu". Te słowa m ó w ią o o s o b is ty m zaangażow aniu, jakie go od Ż ydów oczekiw ano w każ
dym pokoleniu. Ponadto głow a dom u,
trz y m a ją c ch le b w ręce, m ó w iła : „To je s t chleb utrapienia, k tó ry je d li o jc o w ie nasi, gdy w yszli z Egiptu" (por. Pwt 16,3). Oczywiście, nie był to dosłow nie tam ten chleb, który jedli przodkowie, ale go sym bolizow ał, przedstaw iał i w ten sposób pom agał Żydom uczestniczyć w przeżywaniu doświadczeń ich ojców.
Jest to ważne dla zrozum ienia słów Je
zusa, w ypow iedzianych podczas Ostat
niej W ieczerzy: „To je s t ciało m oje, to je st krew moja".
Po drugie, z Paschą było związane wezwanie do w glądu w siebie. Żyd m iał oczyścić samego siebie i swój dom ze wszystkiego, co złe. Zanim nadeszła Pas
cha, był dzień oczyszczenia (po ogólnym w iosennym sprzątaniu). Głowa d om u dokonyw ała określonego rytuału. Mia
now icie g ospodarz b ra ł w je d n ą rękę światło, w drugą zaś szczypce i dokładnie przeszukiwał cały dom, szukając choćby o d ro b in y kwasu. P raw dopodobnie go nie znajdował, bo cały dom był już sta
rannie uprzątnięty. Ale sym bolika jest jasna. Kwas sym bolizuje zepsucie, zło.
Zanim w ięc m iano obchodzić Paschę, wszelki ślad zepsucia w tym dom u miał być usunięty.
Po trzecie, podczas Paschy Żyd był w zyw any do rozejrzenia się w około sie
bie. Uroczystość ta w żadnym sensie nie była sprawą prywatną. Angażowała cały dom , dzieci i wszystkich dom ow ników . Istniał też zwyczaj zapraszania na ucztę paschalną kogoś obcego czy też cudzo
ziemca, któ ry przebyw ał w ty m czasie poza dom em , z dala od bliskich. Zapra
szano go, by uczestniczył w czyjejś uro
czystości rodzinnej i radow ał się w espół z gospodarzami.
Po czwarte, Żyd m iał spojrzeć także w przyszłość. Było to wezwanie do ocze
kiwania epoki mesjańskiej, kiedy Boży cel wobec Izraela zostanie osiągnięty. Dlate
go przy stole będzie jedno wolne miejsce jako znak oczekiwania na przyjście Elia
sza, który poprzedza Mesjasza. Tak głosi haggada: „Tego roku jesteśmy tutaj, na
stępnego zaś w ziemi Izraela. Tego roku jesteśmy niewolnikami, roku następnego - ludzie wolni". Obchodząc Paschę, ocze
kiwano przyszłego zbawienia.
WIECZERZA PAŃSKA JAKO PASCHA
Naszym Egiptem, naszą niewolą była niewola grzechu i teraźniejszego czasu złego: „Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa, który
GIM.KZ.PI * 0B-10/2IID7 I
w ydał samego siebie za grzechy nasze, aby nas w yzw olić z teraźniejszego wieku złego w edług w oli Boga i Ojca naszego, któremu chwała na wieki wieków. Amen!"
(Ga 1,3-5).
Nasze Wyjście, nasz Exodus, to śmierć krzyżowa Jezusa Chrystusa: „I oto dwaj m ężowie rozm awiali z nim [Jezusem], a byli to Mojżesz i Eliasz, którzy ukazali się w chwale i m ów ili o jego zgonie [gr.
exodos], który m iał nastąpić w Jerozoli
mie" (Łk 9,30-31).
Naszym zaś baran kiem p asch al
nym jest Chrystus: „A lbow iem na naszą W ielkanoc jako baranek został o fia ro wany Chrystus" (1 Kor 5,7b). Ofiarowa
ny - w odróżnieniu od baranka Starego Przymierza - raz na zawsze: „Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wie
lu" (Hbr 9,28).
Nasze Wyjście w spom inam y i prze
żyw am y ciągle na nowo, uczestnicząc w W ieczerzy Pańskiej, któ rą - ja k ju ż zostało p o w ie d zia n e - u s ta n o w ił Je
zus Chrystus. A było tak: Jezus Chrystus w ziął chleb i kielich - części składowe ówczesnego pow szedniego posiłku - i p rz e k s z ta łc ił je w d u c h o w e p rzeży
cie dla w ierzących, pełne g łę b o k ie g o znaczenia.
Wartość tego przeżycia zależy jednak od stanu serca tych, którzy w tym obrzę
dzie uczestniczą. Do Wieczerzy przystę
pujem y w sposób g odny i z p rzyg o to w anym sercem. Gdy Koryntianie w tej sprawie grzeszyli. Bóg musiał ich karcić:
„Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niem ało zasnęło [um arło]" (1 Kor 11,30). Jeśli p od cho dzim y do niej z właściw ym nastawieniem, Wieczerza Pańska sprawia duchow y wzrost i przy
nosi wiele błogosławieństwa.
CZTERY W YMIARY WIECZERZY PAŃSKIEJ
W czasie Wieczerzy Pańskiej my rów
nież - wierzący w Chrystusa - spogląda
my, i pow inniśm y spoglądać, w czterech kierunkach.
Po pierw sze, sp og lą da m y wstecz.
W sp o m ina m y z d zię kczynie nie m m i
łosierdzie, które nam okazał Bóg, w y prowadzając nas z niew oli grzechu na skutek śmierci Syna Bożego, poniesio
nej raz na zawsze. Z uwagi na składane dziękczynienie, Wieczerza Pańska nazy
wa się także Eucharystią. Łamany chleb przypom ina, przedstawia (jest znakiem, symbolem) ciało Chrystusowe. Podobnie i kielich, g dy idzie o Jego krew. O dku
8 I 0 9 -1 0 /2 0 0 7 * GtlO.KZ.PI
pieńcza śmierć Chrystusa miała miejsce raz na zawsze. Była ona jedną, doskonałą i wystarczającą ofiarą za grzech świata.
Nie można jej powtarzać ani też dodawać czegoś do dzieła, które raz na zawsze dokonało się w Chrystusie.
Jednakże znaki chleba i wina w Wie
czerzy Pańskiej nie są pustym i znaka
m i2. Są one uroczystym zapewnieniem o m iłosierdziu Boga i przebaczeniu ofe
row anym grzesznikow i na pod staw ie śmierci Chrystusa.Wierzący w Chrystusa je st wezwany do przeżywania ciągle na nowo, do odnoszenia śmierci Chrystusa do siebie samego. Musi sobie uśw iado
mić za każdym razem, że Chrystus umarł za niego, że je g o grzech je s t sprawcą śmierci Chrystusa.„To nie gwoździe Cię przybiły, lecz m ój grzech. To nie gw oź
dzie Cię trzymały, lecz mój grzech.To nie ludzie Cię skrzywdzili, lecz m ój grzech!"
- ja k słusznie śpiew am y i wyznajem y.
Chrystus um arł za grzechy nasze. Umarł za nas, um arł zamiast nas, zamiast m nie (por. Iz 53,6,; 1 P 2,24). Osobiste p rzyj
m o w a n ie chleba i w in a podkreśla tę prawdę. Jedząc ch le b W ieczerzy i p i
jąc z kielicha, jesteśm y u czestnikam i śm ierci Chrystusa, uczestnikam i Jego ciała i krwi. „Kielich błogosław ieństw a, któ ry błogosław im y, czyż nie je st spo
łecznością (gr. koinonia) krwi Chrystuso
wej? Chleb, który łam iem y, czyż nie jest społecznością ciała C hrystusow ego?"
(1 Kor 10,16).
Jedząc chleb i pijąc z kielicha w W ie
czerzy Pańskiej, s p o g lą d a m y zatem w przeszłość. Wspominamy śmierć Chry
stusa, poniesioną przez Niego - d o b ro w o ln ie i zg o d n ie z w olą Ojca - za na
sze grzechy i z m iłości do nas (Rz 5,8).
Wspominamy, że odd ał On swoje ciało w ręce nieprawych ludzi, by w ciele po nieść grzechy świata.
Przy czym należy pamiętać, że nasze w spom inanie nie jest po prostu przy
pom inaniem historycznych faktów. Jest uczestniczeniem w duchow ej rzeczywi
stości. WWieczerzy Pańskiej nie chodzimy wokół jakiegoś monumentu, by go podzi
wiać. Mamy raczej społeczność z żyjącym Zbawicielem, gdy w wierze kierujemy ku Niemu nasze serca.
Po drugie, jako uczestnicy W iecze
rzy Pańskiej spoglądamy także w siebie, patrzym y we własne serce. Nas również Pismo wzywa: „Usuńcie stary kwas, aby
ście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni" (1 Kor 5,7). My też m u
simy mieć chwile oczyszczenia z wszel
kiego kwasu. Pamiętajmy, że nasz kwas nie jest materialny. Jest nim to, co Pismo nazywa uczynkami ciała (por. 1 Kor 5,8-11;
6,9-10; Ga 5,19-21).
Potrzebę oczyszczenia uświadamia nam jasne przesłanie Pisma, skierowane do dzieci Bożych: „Jeśli mówimy, że grze
chu nie mamy, sami siebie zw odzim y, i prawdy w nas nie ma. Jeśli w yznajem y grzechy swoje, w ierny je st Bóg i spra
w iedliw y i oczyści nam grzechy, i oczyści od wszelkiej nieprawości. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy Orędownika u Ojca, Je
zusa Chrystusa, któ ry jest sprawiedliwy.
On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze"
(1 J 1,8-9; 2,1-2). I dlatego wezwanie do o p a m ię tan ia i m o d litw a p o k u tn a p o przedzają nasze uczestniczenie w W ie
czerzy Pańskiej.
M od lim y się: „W szechmogący Boże, Ojcze nasz w niebiesiech, wyznajem y, że zgrzeszyliśmy wobec Ciebie i naszych bliźnich myślą, słowem, uczynkiem i za
niedbaniem , czyniąc to, co złe i nie go d ne z wolą Twoją, przez naszą obojętność, ułomność, niestałość i świadome niepo
słuszeństwo Twym św iętym praw om . Szczerze żałujem y i błagam y o odpusz
czenie naszych grzechów . Dla zasług Twego Syna, Jezusa, któ ry um arł za nas, zm iłuj się nad nami i odpuść nam nasze winy. Spraw, abyśmy m ogli służyć Ci na
szym o dn ow ion ym życiem, dla chw ały Tw ojego św iętego imienia. Amen".
Albo tak: „Wszechmogący Boże, któ ry czytasz w sercach wszystkich i znasz wszystkie nasze myśli, słowa, czyny i za
niechania, dla którego nie ma nic skry
te go - oczyść serca nasze i spraw, by
śmy m ogli m iłow ać Cię m iłością dosko
nałą i g od nie czcić Twoje św ięte imię;
przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Amen".
A lb o jeszcze inaczej: „Panie Boże, przychodzim y do Ciebie nie w p oczu
ciu naszej sprawiedliw ości, ale z wiarą w Tw oje w ie lk ie m iło sie rdzie. Nie je steśmy godni spożywania nawet okru
chów z Twego Stołu. Ty jednak jesteś po wszystkie czasy naszym łaskawym i m i
łosiernym Ojcem. Prosimy Cię, przebacz to wszystko, co nas od Ciebie oddziela, i przyjm ij nas na now o do siebie, ja k o j
ciec przyjął m arnotraw nego syna i za
prosił na ucztę pojednania. Tobie niech będą dzięki na w ieki. Amen".
M o d litw y pokutnej uczył swoich w y znawców, a więc dzieci Boże, sam Jezus:
„I odpuść nam nasze winy, jak i my o d puszczam y naszym w in o w a jc o m " (Mt
6,12). M usimy więc regularnie m odlić się 0 przebaczenie.
N ie któ rzy w kręgach e w angelikal- nych zastanawiają się, dlaczego jest ono konieczne. Czy nie przebaczono nam grzechów - m ówią - kiedy nawróciliśmy się do Boga, kiedy staliśmy się chrześci
janami? Na to pytanie odpow iem teks
tem cudzym:
„Jest ważne, by nie mieszać grzesz
nego stanu, w którym stanęliśmy przed Chrystusem, prosząc o zbawienie, i grze
chów, które wciąż popełniam y już jako wyznaw cy Chrystusa. Chrześcijanie do świadczyli Bożego przebaczenia, działa
jącego raz i na zawsze, gdy przyjęli ofiarę Chrystusa na krzyżu. Oto przebaczenie
„kierunkowe", przenoszące nas od śmier
ci do życia. Tego nie trzeba powtarzać.
Istnieje rów nież przebaczenie „relacyj
ne", o które prosim y ja k o o w ciąż n ie
zbędny elem ent naszego now ego życia w Chrystusie. Podczas gdy przebaczenie
„kierunkow e"m a swoje źródło w stanię
ciu przed Bogiem jako Sędzią, o przeba
czenie „relacyjne" prosimy, gdy stajemy przed Bogiem jako Ojcem.
D obrze o brazuje to o bm ycie stóp uczniów. Piotr nie chciał, by je g o stopy zostały umyte, lecz Jezus nalegał. Wtedy Piotr poprosił, by u m ył go całego, lecz nie b yło to konieczne [...]. Droga nie m oże uczynić nas całkiem b ru d n y m i, poniew aż zostaliśm y w sposób trw a ły oczyszczeni. Kierunkowe oczyszczenie, które w y p ły w a ze zbaw ienia [...], nie w ym aga p ow tó rze nia , ale praktyczne oczyszczenie p o trzeb n e je st co dzien nie, poniew aż każdego dnia nie dosta
je nam doskonałej świętości Boga. Jak stw ierdził sam Jezus: »Jeśli cię nie um y
ję, nie będziesz m ia ł udziału ze mną«
(J 13,8). D uchow e oczyszczenie, które ma swe ź ró d ło w co dzien nym szuka
niu przebaczenia, je st decydujące dla utrzym yw ania naszego »udziału« w Je
zusie, oznaczającego trw a ły zw iązek 1 bliskość"3.
Wierzący w Chrystusa musi znaleźć czas na w ew nętrzne rozsądzanie się, za
nim przyjm ie Boże przebaczenie i znaki C hrystusow ej śmierci. Tę konieczność m ocno zaakcentował Paweł, gdy pisał:
„Przeto, k to k o lw ie k by ja d ł chleb i p ił z kielicha Pańskiego niegodnie, w inien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije. Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny
je i pije. Dlatego jest m iędzy wam i w ie lu chorych i słabych, a niemało zasnęło"
(1 Kor 11,27-30).
Podobnie jak w sym bolicznym dniu paschalnego oczyszczenia, m y ró w nież musimy mieć chwile „wiosennego uprzątnięcia" naszych serc. Musimy p o z w o lić św iatłu Ducha C hrystusow ego zbadać nasze serca, czy nie ma tam nie wyznanego grzechu, zanim przystąpimy do Wieczerzy Pańskiej. Musimy wyznać wszystko, o czym wiemy, że jest złe, by Bóg m ógł nam przebaczyć i nas oczyścić.
„O bchodźm y więc święto nie w starym kwasie ani w kwasie złości i przew rotno
ści, lecz w przaśnikach szczerości i praw
dy" (1 Kor 5,8).
Uczestnicząc w Wieczerzy Pańskiej, spoglądam y także w oko ło siebie. A lb o wiem Wieczerza Pańska jest społecznoś
cią (gr. koinonia), komunią świętą rodziny Bożej, zgrom adzonej na posiłek. Nasza jed no ść w yraża się w uczestniczeniu w jed nym posiłku, w jedzeniu tego sa
m ego chleba i piciu z te go samego kie
licha: „Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowim y jed no ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba" (1 Kor 10,17). Dlatego nasza spo
łeczność jest najpierw i przede wszyst
kim społecznością z Chrystusem, który jest wśród nas obecny, ale także społecz
nością jednych z drugim i. To prawdziwa uczta miłości, podczas której dośw iad
czamy miłości Boga. Wieczerza Pańska to rodzinny posiłek odkupionych, ura
to w an ych, zbaw ionych. D latego - jak już pow iedzieliśm y - Wieczerza Pańska jest komunią.
I po czwarte, uczestnicząc w Wiecze
rzy Pańskiej patrzym y również w przy
szłość: „A lbow iem , ilekroć ten chleba je cie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie" (1 Kor 11,26).
Jezus m ów ił do uczniów: „Zaprawdę p o wiadam wam, nie będę odtąd p ił z o w o cu winorośli, aż do owego dnia, gdy go będę p ił na nowo w Królestwie Bożym"
(Mk 14,25). Mając p ew nośćżyw ej obec
ności Chrystusa teraz, wspólnota chrześ
cijańska raduje się, że Jego panowanie ju ż się zaczęło. M ożem y w ięc patrzeć w przyszłość w p ełnym zaufaniu i na
dziei, oczekując weselnej uczty Baranka.
Chociaż wierzymy, że Mesjasz już przy
szedł, Wieczerza Pańska nadal p o w in na mieć charakter antycypacji, czekamy bow iem na p o w ró t Chrystusa w chwale.
Stare aramejskie zawołanie: „Marana tha"
(„Panie nasz, przyjdź") jest szczególnie
adekwatne dla tej naszej chrześcijańskiej uroczystości.
PEŁNA MOCY
OBECNOŚĆ CHRYSTUSA
W końcu, kiedy schodzim y się ra
zem jako Ciało Chrystusowe, w miłości i w spólnocie z naszym Panem i z sobą nawzajem, możemy oczekiwać, że Chry
stus będzie wśród nas obecny w mocy.
„Bardzo często - m ówi David Watson4- widziałem niewierzących, którzy docho
dzili do w iary w Chrystusa w czasie W ie
czerzy Pańskiej. Inni, przekonani o grze
chu, powracali do Zbawiciela. Jeszcze inni doznawali uzdrowienia".
Czas W ieczerzy Pańskiej to dobra sposobność, by m odlić się o uzdrow ie
nie, by wkładać ręce na potrzebujących świeżego Bożego dotknięcia. To w łaś
nie na podstawie dzieła dokonanego na krzyżu, łącznie ze zm artw ychw staniem , wniebowstąpieniem i darem Ducha Świę
tego, Chrystus w yciąga swoje ręce ku nam i mówi, pełen miłości: „Pójdźcie, oto
wszystko gotowe". ■
1 Por. Stanowisko Kościoła Zielonoświątkowe
go w Polsce w sprawie Wieczerzy Pańskiej,
„Chrześcijanin", nr 3-4/2003, s. 9.
2 David Watson, / Believe in the Church, Lon
don 1978,s.239.
3 James Emery W hite, M odlitw a,jakiej pragnie Bóg, Kraków 2006, s. 79-80.
4 David W atson, dz. cyt., s. 244.
p m w a t K l t n s c i o t a
Droga Kościoła
do samodzielności
Lata 70-100 po Chr.
Wojciech Gajewski
Lata sześćdziesiąte były czasem kryzysu. Śmierć ponieśli główni przywódcy Kościoła, Jerozolima weszła w otw arty konflikt z Rzy
mem, ten zaś zauważył chrześcijaństwo i odróżnił je od judaizmu.
Ostatnie trzy dekady I wieku spowijają Kościół szczelną mgłą ta jem nicy. Gdy za sprawą źródeł m gła opada, w chrześcijaństwie dostrzegamy nowe zjawiska. Okażą się one wyjątkowo istotne dla jego dalszych dziejów.
Druga połowa pierwszego wieku to czas ważnych przemian w dziejach wczesne
go Kościoła. Mimo że okres ten rozpoczął się kryzysem lat sześćdziesiątych, to jego ostateczny bilans je st pozytyw ny. Do
świadczenie w spó lno ty w iary i historii, ale również prześladowania i odrzucenie przez w spółbraci oraz społeczeństw o im perium sprawiło, że Kościół dostrzegł własną specyfikę.
Na p ie rw szym p lanie znalazła się różnica m iędzy Kościołem a Synagogą.
Nieporozum ieniem je st przekonanie, iż z chwilą narodzin Kościoła narodziła się też św iadom ość odrębności od ju d a i
zmu. Nie stało się to ani w dniu Zielonych Świąt, ani naw et w ciągu je d n e g o czy dwóch pokoleń. Fakt, że Kościół to zu
pełnie now y byt, odrębny od judaizm u oraz innych religii, jest w świetle znanych nam źródeł czymś oczyw istym . Wśród samych wyznawców Jezusa przekonanie to rodziło się jednak stopniow o i, jak się wydaje, bardzo boleśnie.
Początkowo Kościół działał w poczu
ciu jedności z judaizm em , je g o in s ty tu cjami, wiarą i zwyczajami. Jeśli wspólnota zm artw ychw stałego Jezusa dostrzegała sw oją w yjątko w ość, to nie w ykra cza ła ona zasadniczo poza granice o k re ślone prorockim pojęciem Reszty Izra
ela1. Ślady takiego rozum ienia w łasnej tożsamości odnajdujem y je d n a k także w śród faryzeuszy, z e lo tó w i esseńczy
ków2. D ow odem budzenia się poczucia rzeczywistej odrębności jest pojawienie się w pierwszym pokoleniu chrześcijan term inu „Kościół Boży" (hebr. kehal'el, gr.
ekklesia tou Theou)3. W skomplikowanym procesie narodzin tożsamości Kościoła
Ü W yobrażenie w nętrza Świątyni jerozolim skiej na mozaice z synagogi w Scytopolis (Bet-Szean) z VI w. po Chr.
isto tną rolę odegrała misja w ykracza
jąca poza żydowską diasporę. W środo
wiskach etnicznie mieszanych albo nie- żydowskich łatw ie j było dostrzec nową jakość Kościoła, o czym świadczy czę
stość w ystępowania te go term inu w li
stach Pawła.
Pewne kręgi szczególnie przyczyni
ły się do rozw oju świadom ości Kościo
ła. Byli to zwłaszcza helleniści, Barnaba i Paweł wraz z apostołami-misjonarzami oraz Piotr i je g o otoczenie. Na uwagę zasługuje też środowisko judeochrześ- cijańskie związane z apostołem Janem.
Postać ta, chyba najbardziej tajemnicza z grona filarów Kościoła (Ga 2,9), swoją aktywność rozwinęła po śmierci Jakuba, Piotra i Pawła, a przynajmniej tak to widzi klasyczna historiografia kościelna. Jan i je g o otoczenie w y warli ogrom y w p ły w na myśl wczesnochrześcijańską i m ieli udział w procesie odłączania się Kościoła od Synagogi.
Określeniu tożsamości religijnej to w arzyszy poczucie w s p ó ln o ty z ty m i, którzy należą do „nas" oraz odrębności w obec „innych". Pierwszy aspekt w yra
żał się świadomością więzi w gronie w y znawców Mesjasza Jezusa, drugi przyjął postać negacji judaizm u. Wydaje się, że ten drugi czynnik był przez pewien czas nieobecny, ale gdy się ujawnił, w y w o ła ł olbrzym ie zamieszanie. Wyraził się osta
tecznie zerwaniem więzi z instytucjam i judaizm u, czego wyrazem będzie o p o zycja wobec Synagogi, a skrajną postacią - antyjudaizm .
Po śm ierci g łó w nych p rz y w ó d c ó w g m iny zaczęły szukać now ych rozw ią
zań o rg a n iz u ją c y c h życie w s p ó ln o t.
D oprow adziło to do w zm ocnienia d ru gorzędnych dotychczas in s ty tu c ji w e- w nątrzzborow ych. M iało to istotne zna
czenie dla wykuwania własnej tożsam o
ści. Podobnie jak w yłonienie się nowych św iąt, na czele z niedzielą, pow stanie specyficznej drogi inicjacyjnej i rozwój życia liturgicznego. Kościół k o n ty n u o w ał wprawdzie głów ne zasady judaizm u w te o lo g ii, liturgii, pobożności in d y w i
dualnej i w spólnotow ej, nadał im jednak n o w y sens i u z u p e łn ia ł o ry g in a ln y m i elem entam i.
Do najważniejszych wyróżników Koś
cioła należy własny zbiór pism świętych, czyli kanon Nowego Testamentu. Chociaż inne stronnictw a także posiadały swoje pisma (esseńczycy) lub tradycje ustne (faryzeusze), to jed na k nie staw iały ich na rów ni z Biblią hebrajską. Ewangelie
i inne pisma apostolskie to największe dobro wniesione do Kościoła przez po kolenie trzech ostatnich dekad p ie rw szego wieku.
JUDEOCHRZEŚCIJAŃSKIE NADZIEJE
Przed w ybuchem w ojny z Rzymem dostrzegam y duże zaangażowanie ju - deochrześcijan z Judei i Galilei w reli
gijne życie Izraela. Gorliwe w ypełnianie Prawa Mojżeszowego przez hebraistów, co opisał Łukasz w Dziejach, oraz rola Jakuba jako swoistego pom ostu między judeochrześcijaństw em a jud aizm em , obliczone były na pozyskanie Żydów dla sprawy Jezusa.
Sytuacja judeochrześcijan po w ojnie żydowskiej jeszcze bardziej się skom pli
kowała. Euzebiusz, opisując zbliżający się koniec Jerozolimy, wspom ina o ma
sowej emigracji wierzących do Pełli. Za
pewne część zginęła lub dostała się do n ie w oli, inni zamieszkali w diasporze.
Powracający stracili nie tylko naturalne centrum - Świątynię, synagogi, ale także zasadniczy trzon swego p rzyw ództw a oraz coś zdecydow anie cenniejszego:
jedność. Po w ojnie w judeochrześcijań- stw ie ujaw niły się różnice teologiczne, które d oprow adziły do pierwszych po działów. Poza nurtem trzym ającym się poglądów na tem at Jezusa, wyrażonych w ewangeliach kanonicznych, w latach 70. p o ja w ili się tacy, k tó rz y uznawali w Nim Mesjasza, ale tw ierdzili, że Jego biologicznym ojcem był Józef, a d o p ie ro w czasie chrztu w Jordanie zstąpił na Niego Mesjasz pod postacią gołębicy4.
Grupę tę Epifaniusz, badacz herezji z IV wieku, nazwał ebionitam i.
Tymczasem ju d e o chrze ścija nie Ja
ku bo w i nie ustali w działaniach m isyj
nych. Ewangelię głoszono w Jerozoli
mie i w okolicznych ośrodkach diaspory, szczególnie w Syrii. Misji tow arzyszyło nadzwyczajne napięcie eschatologicz
ne. Okropności w ojny p o tw ie rd z iły za
chowane przez w spólnotę jerozolim ską proroctw a Jezusa o losie Świątyni i Je
rozolim y. Klęska nasiliła jeszcze ocze
kiwanie rychłej paruzji. Czytając ewan
geliczne „m ałe apokalipsy", należy mieć w pamięci tragedię Izraela, zrujnow ane Święte Miasto, spaloną Świątynię i spu
stoszoną Judeę.
Zauważymy wówczas, że Mateusz ze
stawia zburzenie Świątyni z wydarzenia
mi eschatonu:„Rzekł do nich [Jezus]: Wi
dzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam
wam, nie zostanie tu kamień na kamie
niu, który by nie był zwalony. A g dy sie
dział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?" (24,2-3 BT). W podobnym kontekście osadzają mowę eschatologiczną Marek (13,1-16) i Łukasz (21,5-20). Proroctwa te musiały brzmieć w yjątkow o aktualnie w uszach tych, którzy oglądali zagładę Jerozolimy i słyszeli wieści o imperium pogrążającym się w chaosie po tyranii Nerona.
Wierzący w Mesjasza byli przekona
ni, że dramat ludu wybranego spowodu
je zrewidowanie poglądów pozostałych Ż ydów na te m a t U krzyżowanego i na
wrócenie. Doskonale wiedzieli, że dzieje Izraela to ustawiczne pasmo p o w ro tó w do Boga z krętych dróg grzechów i sła
bości. Historiozbawcze pytanie o sens narodowej tragedii, jaką było zburzenie Świątyni, m ogło doprow adzić do o d n o w y religijnej i m oralnej, jak stało się to w trakcie i po niew oli babilońskiej. Wy
daje się, że ta idea przyświecała misyjnej aktywności judeochrześcijan. Ukazywali oni śmierć Jezusa i zburzenie Jerozoli
my jako w ypełnienie planów O patrzno
ści. Wzorem były dla nich m ow y p ro ro ków z okresu w ygnania5. Wskazali oni związek m iędzy dram atem Jerozolimy a grzechami Judy i Izraela. Ten to k rozu
mowania pozwalał judeochrześcijanom odczytać zniszczenie d ru gie j Świątyni w p e rspe ktyw ie p ro ro ckiej - ja k o im puls służący nawróceniu. Śladem takiej in te rp re ta c ji m oże być d ra ż liw y te kst M t 27,25.
W podobnym duchu utrzym any jest również syryjski list z końca I wieku, au
torstw a bliżej nieznanego Mara Bar-Se- rapiona. Zachęca on syna do nieustan
nego poszukiwania mądrości. Wspomina przy okazji Sokratesa, Pitagorasa i Jezusa, których śmierć przyniosła poszczegól
nym społeczeństwom tragiczny los: „Jaką korzyść odnieśli Ateńczycy z w ydania Sokratesa na śmierć? Przyszedł na nich głód i zaraza jako pomsta za ich zbrodnię.
Jaką korzyść wynieśli mieszkańcy Samos ze spalenia Pitagorasa? W jednej chwili kraj ich został zasypany piaskiem. Jaką korzyść osiągnęli Żydzi z tego, że skazali swego m ądrego króla? Przecież wkrótce zn ikn ęło ich królestw o. Spraw iedliw ie Bóg pomścił tych trzech mędrców. Ateń
czycy poginęli z głodu, tych z Samos po chłonęło morze, Żydzi - zrujnowani i w y
pędzeni z własnego kraju - żyją w całko-
Clin.KZ.DI * 09-10/2007 I
w itym rozproszeniu. [...] Nie umarł mądry król - żył nadal w swojej nauce"6.
Tekst ten pochodzi ze środowiska po- zachrześcijańskiego, stanowiąc dow ód na historyczność Jezusa. Choć autor nie używa im ienia Jezus, z tekstu wynika, że właśnie Jego ma na myśli. Przyczyny tragedii narodu żydowskiego upatruje w zam ordow aniu„m ądrego króla", który żyje nadal „w swojej nauce". Tekst łączy śmierć Jezusa ze zniszczeniem królestwa Izraela. Skąd autor zaczerpnął tę ideę? Za
pewne stały za nią poglądy jakiejś grupy chrześcijan. Bar-Serapion nie tylko bo
wiem słyszał o Jezusie, ale wie, że był na
uczycielem Żydów i pozostawił uczniów, którzy pielęgnują Jego naukę. Syryjskie pochodzenie autora może wskazywać na środowisko judeochrześcijańskie. Może
my założyć, że wśród chrześcijan (w An
tiochii?) istniało przekonanie o zburzeniu Świątyni jako konsekwencji odrzucenia mesjańskiej godności Jezusa przez więk
szość Żydów.
Jeśli rzeczywiście tu tkw ią korzenie tego poglądu, to pierwotnie miał on inny sens od tego, jaki nadało mu późniejsze chrześcijaństwo. Przede wszystkim jaw i się jako dialog w łonie judaizm u. Sami Żydzi p ró b o w a li o d p o w ie d z ie ć sobie na kluczowe pytanie, czemu doszło do zburzenia Świątyni. Judeochrześcijanie odczytali dramat Jerozolimy jako w oła nie Boga o nawrócenie Izraela. Dopiero później, gdy chrześcijaństwo zacznie od cinać się od swoich żydowskich korzeni, myśl ta ulegnie zwyrodnieniu. Od II wieku pewne kręgi chrześcijan z pogan zaczną
głosić, że Izrael został przez Boga odrzu
cony, o czym świadczyć miało zburzenie Świątyni7. Gdy oderw ie się tekst od jego kontekstu, można nim dow olnie m ani
pulować, co jednak zawsze prowadzi do przekłamań.
TRUDNA RZECZYWISTOŚĆ Jak nietrudno zauważyć, judeochrześ
cijanie chcieli być postrzegani jako część wielkiej rodziny żydowskiej, podkreślając swoją wierność Torze i obyczajom. Ekspo
nowali jednak również fakt, że prawdzi
wym Żydem jest ten potomekAbrahama, któ ry uw ierzył w Jezusa jako zapow ia
danego Mesjasza Izraela. Pewne teksty chrześcijańskie z tego okresu przedsta
wiają judeochrześcijan jako najw ierniej
szych reprezentantów judaizm u po zbu
rzeniu Świątyni (Mt 11,11; 16,16; por. 5,20;
21,33-43). Mimo wiernego przestrzegania Prawa - podobnie jak czynił to sam Jezus - nie zdołali przekonać największych au- to ry te tó w ju d a iz m u do idei Cierpiącego Mesjasza. Wydaje się, że na przeszkodzie stało „zgorszenie krzyża". Dla większości Żydów było po prostu nie do pom yśle
nia, aby Mesjasz-Król umarł jak pospolity zbrodniarz i niewolnik.
Faryzeizm w ra b in ic z n e j szacie, wzmocniony „akademią" w Jamnii i głosa
mi autorytetów Prawa, rozpoczął zwycię
ski pochód wśród stronnictw judaizm u.
„Wkrótce ortodoksyjny judaizm rabinicz- ny stał się normatywem prawowierności, a nazarejczycy zostali obłożeni przez ra
binów specjalną klątwą"8. Kontrolę nad synagogami przejęli ostatecznie faryze
usze i wraz z uczonymi w Piśmie stali się podstaw ową opozycją dla w yznawców Mesjasza. Już wcześniej stronnictw o to w ystępowało przeciw uczniom Ukrzyżo
wanego. M iało to miejsce, gdy helleniści pod p rzyw ództw em Szczepana zaczęli głosić hasła skierowane przeciw tra d y cyjnej interpretacji Tory i Świątyni. Tylko w tym przypadku Dzieje Apostolskie m ó
wią o prześladowaniach ze strony faryzeu
szy. W innych okolicznościach potrafili oni sprzeciwić się saduceuszom i zapewnić wyznawcom Mesjasza w zględny spokój (por. Dz 23,7). W latach osiemdziesiątych faryzeusze stanęli na czele ruchu odnowy, zmierzającego do sformułowania czegoś w rodzaju judaistycznej ortodoksji. Nie było w niej miejsca dla w yznaw ców M e
sjasza Jezusa. Sytuacja judeochrześcijan, po dojściu rab in ó w do głosu, stała się dramatyczna. Synagoga nabrała wyraźne
go dystansu wobec pobocznych nurtów judaizm u, określonych mianem herety
ckich. Konsekwencją będzie ostatecznie ich wyklęcie i prześladowanie.
Wszyscy czterej ewangeliści wśród znaków zbliżającego się eschatonu w y mieniają prześladowania naśladowców Chrystusa (Mt 24,17; Mk 13,10-13;Łk21,12;
J 16,2). Ich źródło osadzają w środowisku w ładzy świeckiej i religijnej. Mowa jest także o synagogach jako miejscu ch ło sty (M t 24,34; Mk 13,9). W ym ierzano ją za uparte głoszenie w iary w Mesjasza Jezusa (J 9,22; 12,42). Upór prow adził do w ykluczenia ze w spólnoty.
Wydaje się, że do prześladowań nie doszło zaraz po roku siedemdziesiątych.
Dopiero po um ocnieniu się zwycięskiej partii, czyli od p ołow y lat osiemdziesią
tych, rabini rozpoczęli proces oczyszcza
nia judaizm u z luźniejszych grup. Zapew
ne inaczej przebiegał on w Judei i Galilei, a inaczej w poszczególnych diasporach.
Najbardziej nieprzejednaną form ę prze
śladow ania p rzyjęły podczas pow sta nia Bar Kochby (132-135). Justyn, dw a
dzieścia kilka lat po upadku rewolty, pi- sał:„przywódca żydowskiego powstania Barkochebas [Bar Kochba] samych tylko chrześcijan kazał poddaw ać o kru tnym męczarniom, gdy nie chcieli zaprzeć się Chrystusa i bluźnić Mu"9. Przyczyny prze
śladowania chrześcijan w trakcie II w ojny żydowskiej są nieco inne niż przedsta
w ione przez Synagogę. Z jednej strony służą rozbiciu nieprzychylnych powstaniu ośrodków w ew nątrz judaizm u. Z drugiej mają za podstawę fakt, że sam Bar Kochba uważał się za mesjasza. Nie dziwi zatem ] O dcinanie się przez chrześcijaństwo od własnych żydow skich korzeni
prow adzi do przekłam ań
12
0 9 -1 0 /2 0 0 7 * Onn.KZ.DIjeg o zapał w przymuszaniu w yznawców Jezusa do odstępstwa.
REAKCJA PRZEŚLADOWANYCH Wśród tekstów pisanych z perspek
ty w y prześladowanych w ym ienić należy w pierwszej kolejności Ewangelię M ate
usza. Jezus szczególnie krytycznie o d nosi się w niej do faryzeuszy i uczonych w Piśmie. W ystarczy p rzyw oła ć liczbę i charakter e p ite tó w p iętnujących fa ł
szywą pobożność uczonych w Piśmie i faryzeuszy10. Jezus przeciw staw ia tu niedoskonałą sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszy doskonałej spra
w iedliw ości uczniów Królestwa Niebie
skiego (5,20; 23,3). Są to głosy d op ły w a jące z lat trzydziestych, ale w ydają się szczególnie aktualne p ó łw ie k u później.
Dlatego znaczna część b ib listów uważa, że Ewangelia Mateusza powstała w latach 80-9011. Wciąż istnieje związek m iędzy Synagogą a Kościołem, skoro aktualne pozostaje proroctw o o usuwaniu wierzą
cych z synagog. Oznacza to, że zerwanie jeszcze nie nastąpiło. Chrześcijanie nie m ogli jednak liczyć na zmianę koniunk
tury, co zdarzało się wcześniej. Mogli albo mężnie znosić szykany, albo w rócić do judaizm u. Wydaje się, że ten dylem at ma na myśli autor innego tekstu z tego okre
su: „Przypomnijcie sobie dni poprzednie, kiedy po swym oświeceniu w ytrwaliście w licznych zmaganiach z utrapieniam i, czy to gdy byliście wystawieni publicznie na zniew agi i udręki, czy też g dy w ier
nie staliście przy tych, z któ rym i się tak obchodzono. [...] Nie porzucajcie więc ufności waszej!" (Elbr 10,32-35).
P o do b ne napięcia o d z w ie rc ie d la ostatnia księga NT, z około 95-100 roku.
W listach do lokalnych zborów znajduje
my w ypow iedzi w yjątkow o nieprzychyl
ne Synagodze: „Wiem, że bluźnią to bie ci, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, ale są synagogą szatana" (Obj 2,9; 3,9).
Najwyraźniej gm iny w Smyrnie i Filadel
fii przeżywały prześladowania przez nią inspirowane.
POCZĄTKI CHRZEŚCIJAŃSKIEGO ANTYJUDAIZMU
Konieczna jest tu uwaga natury o gól
nej. Z w rot „b ra t wyda na śmierć własne
go brata" (Mt 24,21) to nie tylko aluzja do tragedii w ielu żydowskich rodzin te go okresu. W niedalekiej przyszłości sytu
acja ta znowu się pow tórzy, ty m razem je d n a k prześladowany będzie „straszy brat", judaizm .
W Kościele przez w ieki podkreśla
no s z y k a n o w a n ie chrześcijan przez Żydów . Służyło to u s p ra w ie d liw ie n iu antyżydow skich ekscesów. Należy za
uważyć, że w ty m rozum ow aniu kryje się pow ażny błąd logiczny. Prześlado
wania, o których piszą ewangeliści, są w ew nętrzną sprawą Ż ydów - dotyczą tych , k tó rz y id e n ty fik u ją się z ludem Izraela, począwszy od Jezusa. Prześla
dow ani m ogli ostro krytykow ać swoich prześladowców, nie pow inn o to jednak dawać podstaw y do odczytyw ania tych słów w duchu propagandy a n tyżyd o w skiej. O bie stron y sporu reprezentują ten sam naród - trzeba to uwzględniać, odczytując teksty now otestam entow e, które na pierw szy rzut oka m ogą suge
rować antysem ityzm (np. 1 Tes 2,13-16;
M t 8,10-13; J 5,15-18). Nie z a p o m in a j
my, że k o n flik t te n m ia ł m iejsce, g d y naród żydowski był poddany rzymskim represjom i działał w stanie zagrożenia bytu narodow ego. Próby rewanżyzm u (pom ijając to, że nie przystoją uczniom Chrystusa) w y n ik a ją z n ieznajom ości bądź lekceważenia historii.
KOŚCIOŁY PAWŁOWE PO ŚMIERCI ZAŁOŻYCIELA Gdy gm iny judeochrześcijańskie zna
lazły się pod w pływ em tendencji judai- zujących i szukały kolejnego sposobu na dotarcie do „braci w ed ług ciała", zbory paw łow e pozostaw ały na uboczu. Dla judeochrześcijan wierzący z pogan stali się kimś w rodzaju „kom prom itujących braci", jak to przedstaw ił w swoim stu
d ium nad początkam i chrześcijaństwa E. Trocme. Teologia Apostoła narodów - akcentująca u sp ra w ie d liw ie n ie bez udziału Prawa i jedność w Duchu w ie rzących w Jezusa Mesjasza: Żydów i po gan - była nie do przyjęcia dla znacznej części współbraci, nie m ówiąc o innych Żydach. Ebionici uważali, że Paweł w y
krzyw ił naukę Jezusa. W ich literaturze czytam y:„niektórzyztych pochodzących z pogaństwa odrzucili moje [Piotra] na
uczanie zgodne z Prawem, aby przyjąć naukę przeciwną Prawu, czczą gadaninę rozpowszechnianą przez nieprzyjazne
go człowieka [Pawła]" {Kerygmat Piotra 2,3)12. Otwarcie się na pogan odczytali jako odszczepieństwo, szczególnie po doświadczeniu narodowej klęski.
Dwa czynniki zd ecyd ow ały jed na k o ty m , że zb ory założone przez Pawła nie rozpłynęły się w ogólnie panujących tendencjach judaizujących. Pierwszy to
wspomniana już klęska judeochrześcijan w sporze z faryzeuszami o prym at w ju daizmie. Im bardziej byli prześladowani przez judaizm rabiniczny, tym oczywist
sza stawała się konieczność oparcia się wyłącznie na własnym środowisku. Dru
gim powodem był uniwersalizm teologii Pawła. A p o s to ł za p ro p o n o w a ł zw artą koncepcję ludu Bożego, w którym nikogo nie wyklucza się z pow odów etnicznych, a przynależność do niego zawdzięcza się jed ynie dziełu Chrystusa i wierze. Ta koncepcja opisała zasadę tożsam ości Kościoła.
Czy jakaś część literatury Pawłowej pozwala prześledzić proces budowania tożsamości chrześcijańskiej w ostatniej ćwierci pierwszego wieku? Jedni bada
cze stoją na stanow isku, że cały zb ió r pism Pawła (13 lub 14 listów, jeśli d o liczyć List do H ebrajczyków ) w yszed ł spod ręki Apostoła w znanej nam postaci do p o ło w y lat sześćdziesiątych13. Inni są zdania, że tw orzenie te go zbioru prze
szło długą drogę redakcji. Paweł chętnie posługiw ał się form ą listu, aby kontak
tow ać się z pracow nikam i i w spó lno ta mi przez siebie założonym i. Część tych pism zaginęła (1 Kor 5,9; 2 Kor 2,3-4), inne połączono. Tak p ra w d o po do bn ie pow sta ł Drugi List do Koryntian14. Listy Pawła rozproszone były na obszarze od Rzymu po Galację w Azji Mniejszej. Ucz- niowie-redaktorzy, którzy kom pletowali ten zbiór po roku 70, posiadali zarów no listy (może naw et w kilku wersjach -odpisach), jak i inne zapiski Apostoła.
Zapewne nie była to praca prosta, p o nieważ kiepskiej jakości papirus ła tw o ulegał zniszczeniu15.
Zwrócono także uwagę, iż Listy Pa
sterskie (pierwszy i drugi list Do Tym ote
usza oraz Do Tytusa) wyraźnie odbiegają treścią i form ą od pozostałych pism Pa
wła. W edług badaczy listy te, w kształcie dziś nam znanym, pow stały w ostatniej fazie procesu redakcyjnego (lata osiem
dziesiąte)15. O ddają też nieco inny k li
mat panujący w Kościele. Przedstawiają odm ienną organizację w spólnot, a rady udzielane w ty m zakresie należą do w y jątkow ych w Nowym Testamencie. Na
strój, który w nich panuje, wskazuje na w yjątkow ą ofensywę judeochrześcijań- stwa, dotkniętego już herezjami. Dlatego można przychylić się do zdania uczonych, że listy te pow stały w dw óch etapach:
zapiski Pawła poddano procesowi redak
cyjnem u, w któ rym uczestniczyli je g o uczniowie17.