• Nie Znaleziono Wyników

Materiały z narady korespondentów terenowych "Palestry" w dniach 5 i 6 kwietnia 1986 r. : Dyskusja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Materiały z narady korespondentów terenowych "Palestry" w dniach 5 i 6 kwietnia 1986 r. : Dyskusja"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

Materiały z narady korespondentów

terenowych "Palestry" w dniach 5 i 6

kwietnia 1986 r. : Dyskusja

Palestra 30/8(344), 22-47

1986

(2)

22 Narada korespondentów „P alestry" w dn. S—6.IV.19S6 r. N r 8 ( 3 4 1 )

je s t człow iekiem fo rm a tu n iepow tarzalnego, co d la w szystkich je s t w idoczne. W y­ ra ż a m szczególne zadow olenie i radość, że Izb a rzeszow ska zech ciała w ta k szcze­ g ólny sposób uczcić pam ięć tego niep rzeciętn eg o Człow ieka.

W ty m czasie R edakcja, d la „ro z lu źn ie n ia” atm o sfery n ara d y , ogłosiła b ły sk a ­ w icz n y k o n k u rs n a dokonanie w y b o ru n a jb a rd z ie j cennej p u b lik a c ji spośród tych, ja k ie zam ieszczono w „P alestrz e” w 1985 r. N ajc eln iejsze u za sa d n ie n ie w y b ra n e j pozycji w p ierw szym dniu o b rad do godz. 20 m iało być nag ro d zo n e k w o tą p ie ­ n ię żn ą . P o n iew aż zebrani prosili o p rzełożenie te rm in u n a d s y ła n ia w ypow iedzi do 12 m a ja br., uczyniono zadość te j propozycji.*

N a stę p n ie przew odniczący o b ra d adw . Z ygm unt Skoczek ogłosił p rz e rw ę n a obiad.

ł,

P r z e r w a tr w a ł a d o g o d z. 15.

P o zarząd zo n ej p rze rw ie obiadow ej przew odniczący adw . Z y g m u n t S k o c z e k s p y ta ł:

Czy są ja k ieś p y ta n ia ? N ie słyszę. W obec tego p rzy stę p u je m y do dyskusji. P ie rw s z a za b ie rz e głos adw . H. P ie k a rsk a .

II

DYSKUSJA

A d w o k a t H alin a P i e k a r s k a , s e k re ta rz N R A :

P rz y c h y la m się do prośby p a n a d ziek a n a Skoczka, żebyśm y się w cią g ali do p i­ sa n ia , żebyśm y szukali talen tó w . A m ów ię o zdolnościach i ta le n ta c h pisarsk ich n ie dlatego, że sa m a je ste m żywo za an g a żo w an a w K lu b ie A dw o k ató w -P isarzy , ale d la teg o , że uw ażam , iż pió rem m ożna ta k sam o dobrze służyć a d w o k a tu rze ja k słow em .

Je s te m czy telniczką k o respondencji, w szystkiego, co przychodzi z tzw . te re n u : a rty k u łó w , arty k u lik ó w , felietonów . W idzę, ja k a je st ro la kolegów , k tórzy p rz y ­ s y ła ją te sw oje k o resp o n d en cje i uw agi, ale odczuw am pew ien n ie d o sy t z dw óch pow odów . P rz ed e w szystkim k o resp o n d en cje te dotyczą, m oim zd an iem , pew nych fa k tó w , p ew n y ch spraw o zd ań , zebrań, n a ra d . P ra w d ę m ów iąc, n ie je s t to zw ie r­ c ia d łe m tego, co rzeczyw iście dzieje się w środow isku, o czym się ta m m ów i, m yśli o ra z czym żyje a d w o k a tu ra . P o za ty m za k res te m ató w je s t m.zd. zbyt ubogi, bo przecież te m a ty d la p isa rz y i publicystów w ad w o k a tu rze leżą n a d ro ­ dze, s ą ta k rozległe ja k rzeka, ja k m orze, ja k w oda w stu d n i, k tó rą się czerpie i d n a n ie w idać. To n ie je s t lite ra c k a przesada. W ydaje m i się, że w rę cz p o m ija­ m y n a jc ie k a w sz e problem y. T eraz je d n a k p rzed Z jazdem A d w o k atu ry sp ra w a ta n a b ie r a ch y b a rum ieńców , skoro p rzed nam i sto ją b ardzo życiow e i w ażne s p ra ­ w y adw okackie.

W z w ią zk u z obecną sy tu a c ją p rz y p o m in a ją m i się d w ie w izyty, k tó re złoży­

* W p ły n ę ła ty lk o je d n a w y p o w ie d ź (k o l. d z ie k a n a J e rz e g o K e r n a z Ł o d zi), i to ju ż po u s ta lo n y m te r m in ie . W z w ią z k u z ty m n a le ż a ło u z n a ć , że k o n k u r s n ie d a l o c z e k iw a n y c h w y n ik ó w .

(3)

D ysku sja 23

Nr 8 (344)

liśm y w zeszłym ro k u w R adzie P a ń s tw a prof. Jab ło ń sk ie m u i prof. S ecom skie- m u, oraz p rzy p o m in am sobie rów n ież tro sk ę, ich w ielk ą tro sk ę o n ajn iższe o rg a ­ n y sam orządu te ry to ria ln e g o . P o w tarza m , że za m ało my, piszący publicyści i p i­ sa rz e adw okaccy, in te re su je m y się ty m n ajm n ie jszy m , n ajd ro b n iejsz y m pierw szy m o rg an e m sam orządow ym , ja k im je s t zespół, tym , co się d zieje w tych zespołach, czy rzeczyw iście zd ały one egzam in należycie, czy też — być m oże — je s t to w łaściw ie ta k i organizm , k tó ry n ie ro zw in ą ł jeszcze sw oich skrzydeł i k tó ry w r a ­ m ach dotychczasow ego p ra w a o ad w o k a tu rz e i reg u la m in u m ógłby w y g ląd ać in a ­ czej, m ógłby żyć inaczej.

N aczelna R a d a A d w o k ack a i P re zy d iu m NRA in te re su ją się bardzo życiem zespołu i tym , co się d zieje w zespołach, a w łaściw ie tym , co się nie dzieje w ze­ społach. W eźm y np. doskonalenie zaw odow e w zespołach. W iem y dobrze, ja k ono n a p ra w d ę w ygląda. A tym czasem w obec ciągłej flu k tu a c ji u sta w i ak tó w p r a w ­ nych p o w inniśm y sobie zdaw ać sp ra w ę z tego, ja k konieczne je st to d o sk o n a le­ nie zaw odow e, k tó re, p ra w d ę m ów iąc, je s t w „ p o w ijak a ch ”. J a k w y g ląd a opieka n ad ap lik an tem , k tó ry za m ia st zdobyw ać d alszą w iedzę, w łaściw ie obsłu g u je swego p a tro n a prow adzącego b ardzo w iele sp raw . T acy adw okaci nie m a ją po p ro stu czasu na k sz tałcen ie a p lik a n ta , bo n ie pow iem , żeby nie m ieli po te m u chęci. Nie m a ją czasu zaopiekow ać się sw ym ap lik an tem , nauczyć go w ielu rzeczy. P oza tym , posyłając a p lik a n ta z jed n ej sp ra w y n a dru g ą, sta ją się w spółw innym i tego że nie m a on czasu przygotow ać się n ależycie do kilk u sp ra w dziennie.

S ą zresztą jeszcze w ażn iejsze spraw y, o któ ry ch m ilczym y, ja k np. k w e stia p o w sta w a n ia kolizji in teresó w publicznych z in te re sa m i zespołu. P ow ołam tu n a j­ częściej sp o ty k a n ą sy tu a cję, sp ra w ia ją c ą n am w N aczelnej R adzie dużo kłopotu, m ianow icie k ie d y do jednego zespołu w m ałym m ieście (posiadającym je d n o w ol­ ne m iejsce) k a n d y d a t uzy sk u je w pis n a listę ad w o k ató w z określeniem m u sie­ dziby w ty m m ieście. No i te ra z zaczynają się niezw ykłe „ k o n tre d an se” z tym zespołem . D laczego o tym m ów ię? Bo w y d a je m i się, że te m a t te n trz e b a tu po­ ruszyć i trz e b a się do niego ustosunkow ać, w ięcej n aw et: trz e b a w ręcz — po­ w iedziałabym — sko n tro lo w ać nasze w te j k w estii stanow isko, stanow isko NRA, k tó re za ch w ilę p rzed staw ię. O trzy m u ję m onity z M in isterstw a, żeby zakończyć szybko sp raw y o w pis. W pis tr w a n ie k ied y 12—13 m iesięcy. Bo co się dzieje w ze­ spole? Zespół n ie chce p rzy ją ć tego kolegi, on zaś nie m a w yboru, bo n ie m a ta m innego zespołu. Zespół przez k ilk a m iesięcy n ie w yznacza te rm in u ze b ran ia , odw ołanie leży w ORA. A znam i ta k ą ORA, k tó rej dziekan m ieszka daleko, w icedziekan m ieszka daleko, ta k że nie m ożna się dowiedzieć, kied y będzie n a j­ bliższe posiedzenie ra d y ; rów nież w ta k ie j sy tu a c ji całym i tygodniam i leży p o d a­ n ie p etenta. W rez u ltac ie za m ia st regulam inow ych dwóch m iesięcy p ro c e d u ra przyjęcia tr w a 12 czy 14 m iesięcy. M y m am y przykrości ze stro n y M in isterstw a , zespół zaś n a m ośw iadcza: „P rzepraszam y, ale n a m się te n p an n ie podoba.” N ie m ożna zm usić zespołu do p o d ję cia decyzji, gdyż m a on zn aczn ą autonom ię, a z d rugiej stro n y in te re s społeczny w ym aga, żeby te n zespół fu n k cjo n o w a ł, przy czym ten kolega je st ta m rzeczyw iście potrzebny. N asze stanow isko je s t w tej kw estii takie, że uw ażam y, iż ORA w ta k im w y p ad k u m usi u w zględnić odw o­ łanie tego kolegi i dokonać w pisu, ch y b a że istn ie ją b ard z o pow ażne, osobiste przyczyny, ja k a ś kolizja, ja k ieś n iep o ro zu m ien ie m iędzy członkam i tego zespołu a tym kolegą albo w ytoczone są ja k ie ś za rz u ty n a tu ry etycznej. I to są, proszę P ań stw a , te m aty , co do któ ry ch p o w in n i się w szyscy piszący w y p o w iad a ć po uzyskaniu z izb n ależy ty ch in fo rm ac ji.

(4)

N r 8 ',314)

24 Narada korespondentów ,,P alestry" w dn. 5—6.IV.1986 r.

je st to te m a t szczególnie w ażny te ra z, tuż p rzed Z jazdem . C hodzi m ia n o w icie o sto su n ek do F u n d u szu Sam opom ocy K oleżeńskiej oraz o sto su n ek do kolegów - -em erytów . M nie się w ydaje, że w szyscy piszący n a te m aty ad w o k a c k ie p o w in n i się ja k najszybciej za ją ć sp ra w ą sto su n k u do em erytów . M ówi się u n a s cza­ sam i: „Pokaż, ja k m ieszkasz, a pow iem ci, kim je ste ś”, ale jeśli chodzi o sy tu a ­ cję ad w okatów -em erytów , to b ard z iej a d e k w a tn e byłoby p y ta n ie : „P ow iedz m i, gdzie je ste ś em erytem , a będę w iedział, ja k a je s t tw o ja sy tu a cja fin a n so w a ” . Bo jeśli się je st em ery tem w W arszaw ie, to d o sta je się 3C0 zł od R ady, a jeżeli w B iałym stoku, to np. przy p rzejściu n a e m e ry tu rę o trzy m u je się k ilk a d z ie sią t tysięcy złotych. W jed n y ch w ięc rad a c h je s t d o b ra sy tu a cja fin an so w a , a w d r u ­ gich — niekiedy b ardzo sm u tn a. C zasam i n a w e t b ra k n ie słow a „ d z ię k u ję ” w sto ­ su n k u do odchodzących n a em ery tu rę. A b y w a ją i ta k ie w y p ad k i, ja k te n , z n a ­ ny m i z auto p sji, kiedy to je d n a z k o leżanek em erytek, leżąca po o p e ra c ji b io d ra przeszło 3 m iesiące w sz p ita lu w W arszaw ie, sk arży ła się, iż n ik t je j z zespołu nie odw iedził. N ie chcę tu bliżej o m aw iać słynnego w P olsce p rz y k ła d u g o rszą­ cej znieczulicy, kiedy śm ierć sam otnego ad w o k a ta została o d k ry ta dopiero po 2 tygodniach po jego śm ierci.

W niosek z tego w szystkiego taki, że pew ne akcje, pew n e in ic ja c je n ależ ą w łaś­ nie do / p u b l i c y s t ó w . P a ń s tw o , ja k o korespondenci „ P a le stry ”, m usicie odzw iercie­ dlać w sw oich p u b lik a cjac h w szystkie te ten d en cje, k tó re is tn ie ją w środow isku, a k tó re m y tylko odczytujem y m iędzy w ierszam i.

A d w o k at d r hab . Leszek S ł u g o c k i (Izba Ł ó d zk a ):

M uszę pow iedzieć, że w zasadzie n ie b ardzo o rien to w a łem się, ja k i będzie za­ k res naszych rozw ażań, poniew aż zaproszenie, k tó re dostaliśm y, n ie m ów iło do­ k ła d n ie, o czym będzie m ow a. Szczególnie chodzi m i o pierw sze d w a p u n k ty tego zaproszenia, k tó re m.zd. n ie zb y t jasn o były zredagow ane. N ato m ia st p u n k t trzeci, k tó ry m ów ił o w ypow iedziach kolegów adw okatów , m n ie j w ięcej orientow ał, w ja k ich sp raw ac h m ożna będzie za b rać głos. I w łaśn ie chciałbym , naw ią zu jąc do w ypow iedzi zarów no p a n a P re ze sa ja k i p a n a mec. Skoczka, poruszyć tu k ilka zagadnień.

T ak się składa, że jestem ad w o k a tem o śred n im stażu, gdyż dopiero k ilk a la t tem u m inęło 30 l a t m ej p rac y w ad w o k a tu rze. To d aje ja k ą ś m a łą perspektyw ę, a w szczególności w dziedzinie, k tó ra je st przed m io tem naszych ro zw ażań czy n a ­ szej n ara d y . D latego też sięgnąłem do stosu „ P a le stry ”, k tó rą m a m u sieb ie od ro k u 1956, począw szy od n ru 1, noszącego w ted y jeszcze naz w ę „B iu le ty n ”. Po 3 pierw szych w ydanych n u m e ra ch tego „B iu le ty n u ” n astę p n y n u m e r naszego cza­ sopism a p rz y b ra ł p rze d w o jen n ą naz w ę „ P a le s tra ”. N u m er p ierw szy tej now ej „P a­ le stry ” u k az ał się w m a rc u 1957 r. W ciągu 14 la t m ia ła ona b ia łą o k ła d k ę ; do­ p iero pierw szy n u m e r styczniow y z 1971 r. (rok te n n ie został z re sztą w y d ru k o w a­ ny w num erze), u k az ał się w zielonej okładce, o bow iązującej do d n ia dzisiej­ szego.

M ówię o tym dlatego, że w łaśnie od n u m e ru pierw szego z 1957 r. przejrzałem ca łą „ P a le strę ”. Po p ro stu ch ciałem zw rócić tu uw agę w szystkich n a to, ja k ko­ losalnem u p rze o b ra żen iu u le g ła „ P a le s tra ”. Z aczęła się o d bardzo sk ro m n eg o „Biu­ le ty n u ”, gdzie i objętość b y ła nieduża, i sa m za k res arty k u ło w y był nieduży. Były to działy, k tó re się dop iero p o te m rozw inęły. N a to m ia st jeżeli spojrzym y n a n u m e r o sta tn i „ P a le stry ”, tj. ten, k tó ry ju ż doszedł do czyteln ik ó w (nr 1/86), oraz ten , k tó ry dziś n a m w ręczono (nr 2/86), to m ożem y pow iedzieć, że „ P a le stra ” isto tn ie uległa k o lo sa ln y m przeo b rażen io m , i to p rze o b ra żen io m n a korzyść.

(5)

W zasadzie „ P a le s tra ” o d d a je w sw oich działach ob raz życia ad w o k a tu ry . Sw ego czasu p ow iedziałem , że m ożna podzielić „ P a le s trę ” n a sie d em rozm aitych d ziałów : część w stę p n a , część arty k u ło w a , ro z m a ite in fo rm acje, glosy, recenzje, życie a d w o k a tu ry , u c h w a ła NRA, u ch w a ły P re zy d iu m NRA, p rze g lą d prasy, k ro ­ n ik a ce n tra ln a , k r o n ik a izb adw okackich. W ydaje m i się, że te n podział je st p raw id ło w y i w zasad zie przez nikogo n ie m oże być z a atak o w an y , że ta k i w łaśn ie sch em at je s t k o n se k w e n tn ie realizow any.

Je d n a k ż e d la m n ie pro b lem em , k tó r y n a w e t do dziś u w aż am z a n ie n a jle p ie j rozw iązany, je s t pro b lem części arty k u ło w e j. U w ażam , że n ie je s t on n a jle p ie j rozw iązan y d latego, że — n ie ch c ia łb y m tu nikogo d o tk n ą ć — a d w o k a to m tru d n o je st ta m się dostać. S łyszałem d zisia j liczby p a n a mec. S koczka, z k tó ry c h w y n ik a, że n ie je st ju ż ta k źle, sk o ro ad w okaci sta n o w ią 1/3 część piszących autorów w „ P a le strz e ” . Rzeczyw iście, było o w iele gorzej ongiś, ale w y d a je m i się, że sta n ten ta k ż e i dziś n ie je st jeszcze za d o w alający . Po p ro stu adw o k aci, którzy piszą arty k u ły , p o w in n i się ła tw ie j d o sta w ać n a łam y „ P a le stry ” . J a w iem , że R ed ak cja przepuszcza n ad e sła n e a rty k u ły przez p ew n e sita, ale s ita te pow inny m ieć m.zd. ró żn e oczka. W k aż d y m raz ie s ita te po w in n y być ła sk aw sz e dla w ielu adw okatów , 1 to z k ilk u przyczyn. Po pierw sze dlatego, że „ P a le s tra ” je s t o rg a ­ nem a d w o k a tu ry , a po d ru g ie dlatego, że arty k u ły , ja k ie m ogą pisać poszczególni adw okaci, sta n o w ią pew ien e tap pro w ad zący do zd o b y w an ia przez n ich stopni naukow ych. I to je s t rzecz, m oim zdaniem , niezw ykle w ażna. T ym czasem n ie ­ k tó rzy adw okaci, ja k m i w iadom o, z n iec h ęc ają się ju ż po p ie rw sz e j odm ow ie. D latego też — n o cóż, n ie było o ty m m ow y — zro b iłem sobie ta k ą m a łą s ta ­ tystykę, ilu ad w o k ató w zrobiło d o k to ra t w d an y m roku. N iestety, t a k rz y w a b a r ­ dzo op ad ła w ciąg u o sta tn ic h 5 lat. D latego uw ażam , że n ależ ało b y doprow adzić do tego, iżby ad w o k aci częściej m ogli o siągać ty tu ł n au k o w y d o k to ra. Pom óc w tym p o w in n a „ P a le s tra ” i w ła ś n ie z tego w zględu p o w in n a o n a być ła tw iej d o stę p n a d la adw okatów . Do tego za g ad n ie n ia jeszcze w rócę, bo będ ę ch c ia ł po­ tem jeszcze coś innego pow iedzieć.

T eraz p rzechodzę do innego za g ad n ien ia. D zisiaj padło tu słow o, że w p ra w d zie „ P a le stra ” je st o rg an e m NRA, ale p o w in n a ona być o rg an e m ca łe j adw o k atu ry . U w ażam , że isto tn ie ta k p ow inno być. U w ażam dalej, że fo rm a ln ie pow inno to uzyskać sw ój w y ra z przez zm ianę po d ty tu łu , tzn. że pow inno się w y ra źn ie napisać: „ P a le s tra ” to o rg a n a d w o k a tu ry p o lsk iej”, a n ie „organ NRA”. Od d a w n a ta k m y­ ślałem , a p o n iew aż dzisiaj p o g 'ąd te n zo stał w ypow iedziany, sądzę, że to w y p o ­ w iedzenie pow inno u to ro w ać drogę do zm iany p o d ty tu łu „ P a le s try ”. Osobiście u w ażam to za rzecz w ażną.

K w estia n astęp n a . N um ery terenow e, n u m e ry reg io n a ln e — czy należy je ko n ­ tynuow ać? M yślę, że p a n mec. Skoczek za d a ł p y ta n ie reto ry cz n e, bo sam by udzielił w ypow iedzi, że n ależy ja k n a jb a rd z ie j kontynuow ać. S p ra w a ta n ie po­ w in n a podlegać ża d n ej w ątp liw o ści. Bo n u m e ry te re n o w e a k ty w iz u ją środow isko terenow e, z n a jd u ją now ych ludzi, k tó rz y ro zp o czy n ają p isa n ie i którzy m ogą się stać sta ły m i w sp ó łp rac o w n ik am i „ P a le stry ” . D latego mój pogląd n a tę sp raw ę je st b ard z o p ro sty : n u m e ry reg io n a ln e są ja k n a jb a rd z ie j potrzeb n e, p o w in n y być k o n ty n u o w an e i — być m oże — po w in n o się je n a w e t inspirow ać. Bo są przecież dw ie izby, k tó re w łaściw ie te j p ra k ty k i n ie podjęły, ja k n p . Iz b a katow icka. W praw dzie je d en n u m e r p rze d k ilk u n a stu la ty Izba ta p rze d staw iła, je d n a k ż e je st to przecież izb a m a ją c a około 500 ad w o k a tó w . W ydaje mi się, że należy ją po­ budzić do o p ra c o w a n ia następ n eg o n u m e ru regionalnego.

T ak m y to w Łodzi w idzim y. Łódź b y ła p ie rw sz ą izbą, k tó r a przygotow ała II n u m e r regio n aln y , i będzie ró w n ież p ie rw sz ą izbą, k tó ra będzie m ia ła III n u ­

(6)

2 6 Narada korespondentów „ P alestry" w dn. 56.IV .1986 r. J j p 8 ( 3 4 4 )

m er regionalny. Bq ju ż w przyszłym ty g o d n iu o d p o w ied n i m a te r ia ł do tego n u ­ m e ru zostanie złocony w R edakcji.

„ P a le stra L ite ra c k a ” — to n a s tę p n e z a g ad n ien ie . K w e stia „ P a le stry L ite ra c ­ k ie j” budzi k o n tro w ersje . Być może, iż n a w e t bud zi k o n tro w ersje , ale za p y tu ję : w k im ? Tylko w n ielicznych jed n o stk ach . N ato m ia st c a łe środow isko ad w o k a c k ie je st jednom yślne co do tego, że to je st fo rm a u z e w n ę trz n ia ją c a o k reślo n e zd o l­ ności adw okatów , niezw ykle pozytyw na, n ie zw y k le ciepło p rzy jm o w a n a, p o w sze ch ­ n ie czy tan a, d y sk u to w a n a. M ożna n a w e t pow iedzieć, że n u m e r „ P a le stry ” , do k tó ­ rego w k ła d k ą je st „ P a le stra L ite ra c k a ”, n a jp rę d z e j z n ik a z półki danego zespołu. W szyscy go łap ią, a n a drugi dzień w szyscy d y sk u tu ją n a d tre śc ią te j w k ła d k i. N atom iast, ja k tu przed e m n ą pow iedzieli d w a j p ie rw si S zanow ni Mówcy, z cz y ­ te ln ic tw em sam ych n u m e ró w „ P a le stry ” n ie je st zaw sze n a jle p ie j. N ie m ogę je d ­ n a k zgodzić się z w ypo w ied zian y m tu poglądem , że ta m piszą głów nie ad w o k a c i- -em eryci. Oczywiście, są adw o k aci-em ery ci, no bo w ogóle w a d w o k a tu rz e są przecież nasi koledzy em eryci, a le b io rąc pod u w a g ę sk ład osobow y K lu b u A d w o ­ k a tó w 'P isarzy , ad w okaci n ie em e ry c i sta n o w ią p rzecież 50% sk ła d u osobow ego tego K lubu. M ożem y ty lk o m ieć ja k n ajw ięk sz y szac u n ek d la ty c h kolegów, k tó ­ rzy choć przekroczyli w ie k em ery taln y , są ak ty w n i n a d a l i piszą. Z resztą trz e b a tu dodać, że najczęściej k o n ty n u u ją sw e p isa n ie , bo p isali ju ż dużo w cześniej przedtem . A ty m pozostałym członkom K lubu, ty m 50% ludzi, o któ ry ch w yżej m ów iłem , b r a k do em e ry tu ry jeszcze k ilk a d z ie sią t la t. J a ja k o szeregow y czło­ n e k K lu b u A dw o k ató w P isa rz y m ogę tylko chylić czoło p rze d R e d ak c ją „ P a ­ le stry ” i p rze k aza ć je j w y ra zy n ajw ięk szeg o sz ac u n k u z a to, że ta k pozytyw nie u sto su n k o w a ła się do w y d a w a n ia „ P a le stry L ite ra c k ie j”. J a k usłyszeliśm y z u st p a n a mec. Skoczka, będzie to ko n ty n u o w an e. B raw o za to! J e s t to, ja k p o w ie­ działem , okoliczność m o b ilizu jąca, ja k n a jle p ie j św ia d cz ąca o a d w o k a tu rze, k tó ra nie tylko p o w in n a u ja w n ia ć się p rze d są d em i w p isa n y ch o p in ia ch z p u n k tu w idzenia zaw odow ych działań, ale p ow inna też w y k azy w ać sw oje w spółuczestnic­ tw o w k u ltu rz e n aro d o w ej. D latego uw ażam , że to p y ta n ie p a n a m ec. Skoczka było p y ta n iem reto ry czn y m , boć p rzecież o trzy m aliśm y in fo rm ac ję, że edycja „ P a ­ le stry L ite ra c k ie j" będzie k o n ty n u o w an a .

D alsze z a g ad n ien ie je st n a stę p u ją c e . G dy p atrz y m y n a n a sz ą „ P a le strę ”, to oczyw iście m ożem y być z n ie j dum ni, ty m b a rd z ie j że n a tle czasopism ad w o ­ k ackich w innych k ra ja c h „ P a le s tra ” p re z e n tu je się b ard z o dobrze. J e s t to b ez­ sp o rn e o siągnięcie naszej a d w o k a tu ry , ja k im n ie m ogą się poszczycić ad w o k a tu ry innych p aństw . A le n ie z a p o m in a jm y — bo p rzecież zaw sze trz e b a tro c h ę sięgnąć i w stecz — że w ok resie m iędzyw ojennym też by ła „ P a le s tra ”, w y d a w a n a w W a r­ szaw ie. Była o n a w y d a w a n a w tro ch ę m n iejszy m fo rm a c ie i by ła tro c h ę cieńsza. B yła też tzw . „N ow a P a le s tr a ” i b y ła lw ow ska „ P a le s tra ”. B yły też jeszcze inne czasopisma.* M am y w ięc w ad w o k a tu rze, oczywiście w a d w o k a tu rze po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., ja k ich ś p rek u rso ró w , m a m y z czym się porów nyw ać. Z resztą to poró w n an ie w y p a d a d la obecnej „ P a le stry ” b ard z o aw an tażo w n ie i bardzo korzystnie.

A te ra z chodzi m i o jeszcze je d n ą kw estię, k tó ra m oże się w ydać kom uś nie­ ła d n a, a to dlatego, że chciałem pow iedzieć p a rę słów o sobie.

Proszę P a ń stw a , m im o że m a m ja k n ajlep szy pogląd o naszej „P alestrze”, w ielk i szacunek dla ludzi, k tó rzy ją tw orzą, to je d n a k ch c ia łb y m n a sw oim przy­ kład zie poruszyć dw ie sp raw y , k tó ry ch n ie życzyłbym n ikom u, żeby go spotkały.

* N a p r z y k ła d : „ C z a so p is m o A d w o k a tó w P o ls k ic h " (W a rsz a w a ), „C z a so p ism o A d w o k a tó w P o ls k ic h ” , D ział w o je w ó d z tw z a c h o d n ic h (P o z n a ń ), „ S ą d i O b r o n a ” (W a rsz a w a ),

(7)

Nr 8 (344) D yskusja 27

P o w ied ziałe m ju ż kiedyś, że z m oich odrzuconych arty k u łó w m ożna by było w y d a ć zu pełnie do b ry tom , ale n ie to je st tu n ajw ażn iejsze. N ajw a żn ie jsz e są p rz y k ła d y — ja k b y tu p ow iedzieć — d la m n ie niezu p ełn ie zrozum iałe.

P ro szą P a ń stw a , ta k się złożyło, że z m o ją nieży jącą żoną, k tó ra też była ad w o ­ k a te m i k tó ra była có rk ą a d w o k a ta i w n u cz k ą ad w o k ata, m ian o w icie z doc. d r hab. M a rią D a n u tą P e łk a -S łu g o c k ą n ap isaliśm y w spólnie w iele p ra c n a te m a t przestępczości kobiet. W iele p ra c , k tó re się u k az ały i w k ra ju , i za gran icą. W P o lsce u k a z a ła się k sią żk a o przestępczości kobiet. Z aproponow ałem R edakcji n a p isa n ie rec en zji te j książki. M ów ię o tym dlatego, że p an mec. Skoczek w sp o m n ia ł o z w ra c a n iu się do au to ró w o n a p isa n ie arty k u łó w , którzy je d n a k n a to n ie reag o w ali. J a o d w ro tn ie , sa m zaproponow ałem um ieszczenie a rty k u łu bez zach ęty do n a p isa n ia go. O trzy m a łem k ró tk ie pism a treści n a s tę p u ją c e j: „R e­ d a k c ja „ P a le stry ” in fo rm u je, że n ie sk o rzy sta z o p ra c o w a n ia przez Szanow nego K olegę rec en zji k siążki «Przestępczość kobiet».” M uszę pow iedzieć, że nie w iem , czym R e d ak c ja się k ie ro w a ła p rz y p o d ejm o w an iu ta k ie j decyzji. .Zw łaszcza, że n ik t z R e d ak a cji „ P a le s try ” tego te m a tu nie opracow ał, u k az ała się zaś ty lk o je d n a re c e n z ja te j k siążki w „ P a ń stw ie i P ra w ie ” (nr 4 z 1985 r.), k tó rą n ap isała p an i d r B łac h u t z U n iw e rsy te tu Jag iello ń sk ieg o . M uszę pow iedzieć, że d la m n ie je st to p ro b le m zam k n ięty , n ie m a w ięc potrzeb y do niego w ra ca ć. Ale m im o w szy st­ ko ch c ia łb y m sobie pozw olić — p rze p ra sza m , m oże za o d w aż n ie m ów ię — zw rócić u w ag ę S zan o w n em u g re m iu m re d a k c y jn e m u „ P a le stry ”, żeby n a przyszłość b a r ­ d ziej o stro żn ie z a ła tw ia ła o d m o w n ie auto ró w , k tó rzy chcą coś n ap isać dla „ P a ­

le s tr y ”.

D ru g a sp ra w a — to cały p roblem . N ap isałe m a rty k u ł n a te m a t ro zk ła d an ia grzy w n y n a ra ty . A le p rz e d te m k ró tk ie w stę p n e w y jaśn ien ie. N ie było ż a d n ą t a ­ je m n ic ą, że p ro b lem em g rzy w n y z a jm u ję się od blisko 15 la t. Z re sz tą dla pełnej in fo rm a c ji podam , że w yszła n a te n te m a t m o ja książka, k tó ra b y ła p o d staw ą m o je j h a b ilita c ji. W n ie j — bo je s t to p ra c a n a u k o w a — n ie m ieściły się p ro ­ b le m y zw ią za n e z a d w o k a tu rą . I ta k z re sztą R e d a k c ja W y d a w n ictw a P raw niczego b ard z o m i tę p ra c ę sk ró ciła. Otóż n a p isa łe m a rty k u ł, k tó ry dotyczył roli obrońcy w p o stęp o w an iu o ro zło żen ie grzy w n y n a ra ty . I co się sta ło ? R e d ak c ja „P ales­ tr y ” n ie o p u b lik o w a ła m ego arty k u łu , d o stałem n a to m ia st — ja k b y tu p o w ie­ dzieć — re c e n z ję m ego arty k u łu , k tó rą n a p is a ł pew ien pan . P ozw olę sobie nie w y m ie n iać jego n az w isk a , bo b y ło b y , to żenujące, ale gdybym odczytał P a ń ­ stw u tę rec en zję — gdzieś tu ch y b a m am ją — to d ow iedzielibyście się, że ta m są użyte ta k ie np. sfo rm u ło w a n ia : „szkoda p a p ie ru ”, „ a rty k u ł je st n ie cie k aw y ”, „m ów i o rzeczach b a n a ln y c h ” itp. W rez u ltac ie re c e n z e n t z a ją ł stanow isko, żeby a rty k u łu n ie publik o w ać. Z ag a d n ien ie grzy w n y sa m o istn e j o p rac o w a n e przeze m n ie ja k o k siążk a zyskało u z n a n ie bard zo w ysokiego g re m iu m naukow ego. Nie w ied ziałem , dlaczego w zw ią zk u z ty m ta k ą w ła ś n ie o pinię w y d an o o m oim a r ­ tykule. D ow iedziałem się o ty m zupełnie p rzypadkow o. M uszę o tym P a ń stw u pow iedzieć, bo chcę, żeby z tego w y n ik ła ja k a ś n a u k a m o ra ln a , gdyż w p rz y ­ szłości m oże to dotyczyć każdego. Otóż k ie d y by łem w W ydaw n ictw ie P ra w n i­ czym (było to d o k ła d n ie w d n iu 21.XII.1984 r.), gdzie w ręczono m i pierw sze egzem plarze m o je j książki, p a n dyr. Z iem biński pow iedział m i: „No ta k , ja k sią żk ę o g rzy w n ie m am . T era z to ja z prof. X inaczej będ ę ro zm a w iał.” O ka­ zało się, że prof. X p o d p isa ł z W yd aw n ictw em szereg la t tem u um ow ę o n a p i­ sa n ie k sią ż k i o grzyw nie, ale jej n ie doręczył. No i w ów czas oczy m i się o tw o ­ rzyły. Ten sam prof. X sw o jej książki n ie doręczył, ale m oje a rty k u ły zd y sk w a­ lifik o w a ł do d ru k u . D la m n ie w te j chw ili je s t to ró w n ież ju ż tylko h isto ria, m nie to ju ż dzisiaj n ie dotyka, ale może to d o tk n ą ć kogoś z 6000 adw okatów ,

(8)

23 Narada ko respondentów „ P alestry" w dn. S-~6.IV.19S6 r. Nr 8 (344)

jeżeli któryś z nich będzie chciał coś napisać, ale nie będzie w iedział, że ja k iś profesor przez 10 la t nie pisze k siążki n a podobny czy iden ty czn y te m at, ch o ­ ciaż z a w a rł um ow ę. R e d ak c ja zaś „ P a le stry ” — w pełn y m z a u fa n iu do tego p ro ­ feso ra — będzie m u p rze k azy w a ła do za o p in io w a n ia d an y arty k u ł, k tó ry z tych w łaśn ie pow odów zostanie przezeń oceniony negaty w n ie. C hodzi m i o to, by R e­ d a k c ja „ P a le stry ” b ard z iej k ry ty cz n ie u sto su n k o w a ła się do o trzy m y w an y ch r e ­ cenzji. Ż a d n a re c e n z ja n ie je s t ew a n g elią i recenzenci z różnych pow odów m ogą pisać rec en zje nieobiektyw ne, to zaś m oże a u to ra ad w o k a ta zniechęcić do p isa n ia . A przecież „ P a le s tra ” p o w in n a przyciągać do siebie autorów .

Je śli za długo m ów iłem , to n ajm o cn iej przepraszam . K ończę tym , od czego zacząłem , że m am y w łasn e tra d y c je i w iem y, do czego po w in n iśm y dążyć.

A d w o k at d r K azim ierz A s k a n a s (Izba płocka):

P roszę P a ń stw a , w edług m n ie o w arto śc i pism a d ec y d u ją d w a cz y n n ik i: z a ­ w arto ść treścio w a i fu n k c ja społeczna, ja k ą dan e pism o spełnia. F u n k c ja ta p rze ja w ia się w poczytności danego pism a. W w y p ad k u n aszej „ P a le stry ” m oże­ m y pow iedzieć, że to n asile n ie cz y te ln ic tw a n ie je st ta k ie, ja k byśm y sobie życzyli, co w p ły w a n a nie zam ierzo n e przez nikogo, a już n a jm n ie j przez R edakcję, ob ­ niżen ie tej fu n k cji społecznej, ja k ą to pism o pow inno pełnić.

W szystko, co się dzieje n a św ięcie, o dbyw a się w dw óch k a te g o ria c h : w k a te ­ gorii czasu i w k ateg o rii p rze strzen i. K a te g o ria czasu m usi być uw zględniona, jeżeli ktoś nie chce się n a ra z ić n a z a rz u t ahistoryzm u. C hciałbym tu pow iedzieć k ilk a słów n a te m a t tego w łaśn ie problem u. N ie chodzi m i o trad y c je, o to, ja k ro z w ija ła się „ P a le s tra ” po w o jn ie, czy n a w e t w ok resie m iędzyw ojennym . C ho­ dzi o histo ry czn e ujęcie obecnego czasu. P ro b le m p o w iąz an ia za w arto śc i czasopis­ m a i n a sile n ie czy teln ictw a pro w ad zi ku znacznem u ro zszerzeniu z a k resu u s ta ­ leń historycznych, zm ian zachodzących w sp o łicz eń stw ie w ogóle, a zw łaszcza w środow isku adw okackim . U w ażałem za w łaściw e u w y p u k lić te n elem e n t d la ­ tego, że decyduje on o tym , czy u w a ru n k o w a n ia spoleczno-historyczne łączą się z za g ad n ien ia m i treściow ym i, czy też czytelnictw o u w a ru n k o w a n e je st nie z a ­ w a rto śc ią pism a, lecz innym i szczególnym i w zględam i. W ydaje się, że reto ry czn e byłoby pytan ie, czy n ie o d d ziału je tu — ja k o głów ny w e k to r sił — n u r t n ik łe ­ go za an g ażo w an ia społecznego. To n ik łe za an g a żo w an ie społeczne w ogóle o d b ija się na zaangażow aniu czytelniczym i odnosi się to n ie tylko do „ P a le stry ”, ale dotyczy w ogóle w szystkich pism .

P a n dziekan Skoczek był łask aw pow iedzieć tu ta j o człow ieku, k tó ry b rał „ P a le strę ” w d w a palce i w rz u ca ł ją do kosza. S m u tn a to je st rzecz i w y d a je m i się, że dobrze się stało, iż ta k pow ażne grono ludzi zostało tu dziś zaproszone. Z całą pew nością n ie b io rą oni dw om a p alca m i „ P a le stry ” i n ie rz u c a ją je j, albo­ w iem czują się m ocno częścią a d w o k a tu ry i m ocno odczuw ają, że „ P a le stra ” je st s tru k tu ra ln ie i fu n k c jo n a ln ie rów n ież częścią a d w o k a tu ry , k tó rą m y w szyscy głęboko doceniam y. A le trz e b a się zastan o w ić n a d tym , czy ów ad w o k at, który u jm o w a ł „ P a le strę ” w d w a p alce i w rz u ca ł ją do kosza, m oże sta n o w ić ja k ą ­ kolw iek w skazów kę ilościow ą czy jak o ścio w ą sta n o w isk a ad w o k a tu ry w obec „ P a ­ le stry ”. M nie się w y d aje, że ten n u r t nikłego za an g a żo w an ia społecznego, k tó ry p rz e b ija się ta k ż e w słab y m czytelnictw ie, je s t rze czą o bardzo w ielk im znaczeniu dla czy teln ictw a „ P a le stry ” w ogóle. Czy m y m am y n a to sp e cja ln y w p ły w ? No, być może, iż w naszym środow isku m ożem y z tym jakoś w alczyć, a le m usim y

(9)

Nr 8 (344) D yskusja 29

sobie pow iedzieć, że to je st p rz e ja w bardzo ogólny, może czasowy, ale istn ie­ jący. „ P a le s tra ” nie sta n o w i tu w y jątk u .

A w ra c a ją c jeszcze do tego p rzy k ła d u z człow iekiem , k tó ry b ra ł „ P a le strę ” w d w a p alc e i rzu c ał ją. M ożna by tu po staw ić p y ta n ie : a ja k ie pism a on czy­ ty w a ł w ogóle? Z ajm u jąc się od w ielu la t p ro b lem am i socjologii w adw okaturze, p o zw oliłem sobie zrobić p e w n ą próbę, m ian o w icie pozw oliłem sobie porozm aw iać z k ilk u n a sto m a kolegam i. I oto w w y n ik u rozm ow y z kolegą, k tó ry n igdy nie czy­ tu je „ P a le s try ”, bo to są „nudy n a p u d y ”, okazało się, że n ie czytuje on także „G azety P ra w n ic z e j”, nie czy tu je też „ P ra w a i Ż ycia”, nie czy tu je także żadnych ty g o d n ik ó w (czasem tylko o s ta tn ią stro n ę z „ P rz e k ro ju ”), w reszcie n ie czytuje ta k ż e p ra sy codziennej. J e s t to, m ów iąc po p rostu, „p ra so w y a n a lfa b e ta ”. Od ta k ic h ludzi nie m ożem y w ym agać, żeby czytali „ P a le strę ”, bo oni w ogóle n i­ czym się n ie in te re su ją . A ludzi ta k ic h je s t dość dużo. Ilu ? P o s ta ra m się n a to odpow iedzieć. N ie m a ją m.zd. w śród ad w o k ató w b ard z o dużej poczytności ta ­ k ie p ism a, ja k „G azeta P ra w n ic z a ”, „P raw o i Ż ycie” czy „P ań stw o i P ra w o ”.

Chcę te ra z pow iedzieć p a rę słów o m iejscu „ P a le stry ”. M iejsce „ P a le stry ” m ię­ dzy ty m i czasopism am i, k tó re pozw oliłem sobie w ym ienić, je st bardzo szczególne. „ P a le s tra ” je s t jed y n y m o rg an e m ad w o k a tu ry . T am te są o rg an a m i innych in ­ sty tu c ji, ró żn y też był ich sto su n ek do a d w o k a tu ry w przeszłości. P ew n ie w ię k ­ szość tu obecnych p a m ię ta w „ P ra w ie i Ż yciu” a rty k u ł pt. „K o n k u b in a u z d ra w ia a d w o k a tu rę ” . P a m ię ta m y te n cykl n ap aści w ów czas n a ad w o k a tu rę. „ P a le s tra ” je s t o rg a n e m ad w o k a tu ry . O rganem ad w o k a tu ry , k tó ry bez w zględu n a to, czy będzie się n az y w ał o rg an e m N BA czy o rg an e m a d w o k a tu ry , fo rm a ln ie je st p rze d ­ staw icielem ad w o k a tu ry . Jednocześnie je st ta k że n ie fo rm a ln y m p rzedstaw icielem ad w o k a tu ry , albow iem w „ P alestrz e” m ogą być zam ieszczane w szelkie w ypow iedzi, k tó re zu pełnie a b s tra h u ją od linii re p rez en to w an e j przez N aczelną Radę A dw okac­ ką. Z te j podstaw ow o zary so w an ej sy tu a cji p o w sta je jedno p y ta n ie: czy i w ja k iej m ierze m y w szyscy — p rzede w szystkim R e d a k c ja i oczywiście NR A — są zorien­ to w an i w ilościow ej, a ta k że w jakościow ej ocenie „ P a le stry ”.

J a n a p o d sta w ie k ilk u n a stu p rzep ro w ad zo n y ch rozm ów m a m pew ien pogląd i być m oże, że on n a w e t by się p o tw ie rd z ił, gdyby p rzeprow adzono n a szer­ szą sk a lę b a d a n ia socjologiczne dotyczące tych problem ów , ja k ie przed ch w ilą prze d staw iłem . O sobiście byłbym zdan ia, że tego ro d za ju b a d a n ia byłyby celow e. O czyw iście n ie n ależ ało b y w yników tych b a d a ń in te rp re to w a ć w sposób m e ch a­ niczny i pow iedzieć, że sta n je st ta k i i ta k i je st odsetek, a zatem idziem y w tym k ie ru n k u , ale — ja k ju ż p o w iedziałem — p o w in n i decydow ać o „ P a le strz e ” ci, którzy cz u ją się częścią ad w o k a tu ry , k tó rzy ce n ią „ P a le s trę ” ja k o te n organ jednocześnie fo rm a ln y i z a raze m n ie fo rm a ln y ad w o k a tu ry .

K o rz y sta jąc z tego, że je ste m p rzy głosie, chciałem zw rócić uw agę n a pew ne k w estie prak ty czn e.

P rzed e w szystkim k w e stia n a stęp u jąca . W zbogacenie „ P a le stry ” przez w kładki. Myślę, że w szyscy n ie w ą tp liw ie p o d ziela ją te n pogląd, iż te w k ła d k i m a ją k olo­ salne zn aczen ie zarów no szkoleniow e ja k i p rak ty c zn e , bo n a w e t ci, o których w iadom o w zespole, że „ P a le stry ” n ie czytują, jeżeli m a ją ja k iś problem , jeżeli d o w ia d u ją się, że w k tó ry m z n u m e ró w „ P a le stry ” był o ty m a rty k u ł, sz u k ają tego n u m e ru z n iezw y k łą gorliw ością. W skazuje to n a celow ość tego ro d za ju p ro w a d z e n ia pism a, z ja k ą się dotychczas spotykam y.

C hciałbym zw rócić uw agę jeszcze n a z a g a d n ie n ie poruszone ró w n ież przez p an a dziek an a Skoczka.

(10)

¿g tiarada korespondentów ,,P a lestry” w dn. 5—6.IV .1986 r. 8 (344)

zjaw isk, o pew nej kolizji m iędzy obow iązkiem społecznym a o b o w iązk iem ko­ leżeństw a. P ozw oliłem sobie zag ad n ien ie to rozszerzyć. Ś m iem w ięc tw ie rd z ić, że w naszej ad w o k a tu rz e je d n ą z najw iększych bolączek je s t n ie d o k sz ta łc e n ie adw okatów . Ba, proszę P a ń stw a , a d w o k a tu ra je s t częścią naszego sp o łe cz eń stw a i podobnie ja k w społeczeństw ie w y stę p u ją pew ne różnice, ró w n ież to sam o z n a jd u je o d zw iercied len ie w ad w o k a tu rze. S ą d w a m a rg in esy : je d en ch w a leb n y , ale nie ta k i w ielki, i je d e n bardzo przy k ry , ale w cale nie ta k i m ały.

P roszę P a ń stw a , m yślę, że w tej sy tu a cji pro b lem ety k i ad w o k a ck ie j w y su w a się n a czoło zagadnień. Jeszcze w cześniej należałoby o n im m ów ić. P o zw o lę so­ bie przypom nieć, że n a w ielu Z jazdach w ielu kolegów, m iędzy in n y m i i ja , p o ­ ruszaliśm y te problem y. P rz y tac za łem p rzy k ła d y działalności zespołów i ten b ra k ety k i nie w y n ik a z ja k ic h ś neg aty w n y ch w alo ró w a d w o k a ta ja k o człow ieka. On w y n ik a z niew iedzy. A dw okaci nie byli nigdy ta k szkoleni, by być szczególnie uczulonym i n a te sp raw y . Je że li ad w o k a t p o tra fi odpow iedzieć k ie ro w n ik o w i zespołu, iż on n ie w idzi żadnego pow odu, żeby m ia ł się zastosow ać do decyzji k ie ro w n ik a w ja k ie jś kw estii, no to, proszę P ań stw a , ja k p ro w a d zić tego ro d z a ju dyskusję z ta k im człow iekiem ? Z n am y w iele ta k ich przykładów . M yślę w ięc, że trz e b a uczulić „ P a le strę ” n a tę w łaśn ie p ro b lem aty k ę, k tó ra p o w in n a znaleźć sw ój w y raz w ta k ie j oto książeczce. A lbow iem chodzi n ie tylko o sam te k st Z bioru zasad etyki, k tó ry n ie k tó rzy ad w okaci m a ją — nie w szyscy je d n a k , choć p o w in n i m ieć w szyscy — ale także o to, żeby p o tra k to w a ć te n te m a t sz k o len io ­ wo. G dzie są g ra n ic e słow a, gdzie dopuszczalność takiego czy innego odnosze­ n ia się do sądu, co n ależy zrobić w ta k im czy in n y m k o n k re tn y m w y p a d k u ? Myślę, że je s t to te m a ty k a , k tó ra p o w in n a być p o ru szo n a n a ła m ac h „ P a le s try ”.

Jeszcze je d n a k w estia, k tó ra w y d aje m i się b ardzo w ażn a. P isząc b io g rafię adw okatów , z tru d e m m ożem y opracow ać życiorysy a d w o k a tó w z d aw n y ch lat. T rzeb a szukać w słynnym G eb eth n erze i w ak ta c h N ow osilcowa, w zapiskach 0 m asonach i w końcu k sz ta łtu je się jak o ś sy lw e tk a tego a d w o k a ta z p ie rw sz ej połow y X IX w iek u , chociaż nie je s t to sp ra w a an i ła tw a , an i — p o w ied z ia łb y m — p rzy je m n a, n a to m ia st w y m a g a ją c a ogrom nego n a k ła d u pracy. Z u p e łn ie inaczej je s t z ad w o k a tam i, k tó rzy rozpoczęli p ra k ty k ę choćby ponow nie czy też po raz pierw szy w ok resie pow ojennym . S ą a k ta adw okackie, w iadom o, k iedy się u ro ­ dził, i m ożna o nich lepszy czy gorszy a rty k u ł jak o ś n a te j p o d sta w ie o p rac o ­ wać. G orsza sp ra w a je s t z adw o k atam i, k tó rzy np. zostali zam ordow ani w obo­ zach, k tórzy strac ili życie w czasie II w ojny, k tó rzy u m a rli n a k ró tk o przed 1 w ojn ą. N ie m ożna znaleźć rodzin, n ie m ożna znaleźć żadnych danych. M nie się w y d aje, że je st to o sta tn i dzw onek alarm ow y, o s ta tn ia chw ila, żeby m ożna było opracow ać życiorysy tych adw okatów .

D ziekan Skoczek w sp o m n ia ł w sw oim w y stą p ien iu o M ieczysław ie S zererze, sędzim SN. P ozw olę sobie przypom nieć, że był on rów n ież ad w o k atem , s ta w a ­ liśm y z n im razem w n ie jed n y m pow ażn y m p rocesie k a rn y m . N ie w iem , czy ju ż m in ę ła czy też m ija w n ajbliższych d n iach 100 ro cznica u ro d zin M ieczysław a S zerera. N ależałoby o ty m n ie zapom inać i n ap isać o N im odpo w ied n i arty k u ł.

K ończąc p rze p ra sza m , że ta k długo m ów iłem . Chcę jeszcze dodać, że b ard z o podzielam zd a n ie pan i m ecenas P ie k a rsk ie j, iż pow inno być w ięcej p rac ad w o ­ k ató w d ru k o w an y ch w „ P a le strz e ”.

A d w okat A lfred D r e s z e r (Izba łó d z k a ):

P roszę P a ń stw a , re p re z e n tu ję K lu b A dw okatów P isa rz y i „ P a le strę L ite ra c k ą ” . A le p rzede w szystkim chciałbym p rze k aza ć k ilk a w łasnych w ra że ń , ja k ie o dnio­

(11)

Nr 8 (344) D yskusja Dl

słe m z dzisiejszego sp o tk a n ia . W ydaje m i się, że m yśl zw o łan ia takiego sp o t­ k a n ia była m yślą p rze d n ią. M uszę pow iedzieć, że z w ielkim za in tereso w an iem i u w a­ g ą słu c h a łe m w ypow iedzi p a n a P re ze sa Łojew skiego. D otk n ął on w szystkich n a j­ b a rd z ie j p alących i n a jb a rd z ie j a k tu aln y c h problem ów . D otk n ął w sposób g łę­ boki, szeroki i szczery, co przynosi zaszczyt au to ro w i w ypow iedzi.

S łu c h a łe m z z a in te re so w a n ie m całej geografii za g ad n ień p rze d staw io n e j przez p a n a d ziek a n a S koczka. G eografii za g ad n ień zw iązanych z w łaściw ym u sta w ie ­ n ie m p ro filu o rg a n u ad w o k a tu ry .

O w szy stk ich tych p ro b lem ach należałoby n ie w ą tp liw ie m oże w ięcej pisać w „ P a le s trz e ” . P o w ied ziałem , że je ste m re p re z e n ta n te m „ P a le stry L ite ra c k ie j” . W iem , że je st to z a g ad n ien ie m arginesow e, n ie m n ie j je d n a k je st ono w ażne, bo w m oim n ajg łęb szy m zro zu m ien iu św iadczy o tym , ja k b ard z o szerokie są z a in te re so w a n ia adw o k ató w , ja k b ard z o p rę ż n ą p ro b le m a ty k ą z a jm u ją się oni. J e ś li m ogą pisać le k arze , to tym b a rd z ie j p o w in n i pisać adw okaci, któ ry ch z a ­ sad n icz y m orężem codziennej w a lk i je s t przecież słowo m ów ione i pisane. P an d ziek an Skoczek zechciał ła sk aw ie pow iedzieć, że sp ra w a „ P alestry L ite ra c k ie j” je s t w p ew n y m sensie k o n tro w e rsy jn a . W ydaje m i się, że było to w ypo w ied zian e w p ew n y m sensie ja k o konieczność w y tłu m a cz en ia, dlaczego „ P a le s tra ” z a jm u ­ je się ta k że „ P a le s trą L ite ra c k ą ”, bo z d a n ie m tych, k tó rzy zg łasz ają p ew n e w ą t­ pliw ości, nie p o w ip n a się ona zajm o w ać sp ra w ą lite ra tu ry , a tylko praw em .

C hciałbym , ab y p rzy n astęp n y m sp o tk a n iu , k iedy d ziek an Skoczek będzie w spo­ m in a ł „P alestrę L ite ra c k ą ”, żeby m ów ił o ty m z dum ą, iż istn ieje tego ro d za ju d o d a te k lite ra c k i, k tó ry re p re z e n tu je ty le n ajró ż n iejszy c h za g ad n ień zw iązanych ze sztu k ą, z pięknem , z lite ra tu rą . Tego byśm y p rag n ę li. Jed n o cześn ie serdecznie d z ię k u ję za u m o żliw ien ie n a m u k a z y w a n ia w p ostaci „ P a le stry L ite ra c k ie j” w szystkich naszych lite ra c k ic h przeżyć.

A d w o k at d r S te fa n K o s i ń s k i , w ice d ziek a n (Izba k rak o w sk a):

K iedy 25 lu teg o br. otrzym ałem pism o R e d ak c ji „ P a le stry ”, zw róciłem się do sze­ re g u kolegów za p o śred n ic tw em R ady A dw okackiej w K ra k o w ie z m ałym k w e­ stio n ariu sz em , w k tó ry m byiy zg ru p o w an e te problem y, ja k ie dzisiaj są n a po­ rz ą d k u dziennym . O trzy m a łem odpow iedzi im ienne, z po d p isam i (w je d n y m w y­ p a d k u nie m ogłem odcyfrow ać, kto p odpisał tę odpow iedź). W ybrałem k ilk a n a j­ b a rd z ie j typow ych odpow iedzi.

P ierw sze p y ta n ie, ja k ie postaw iłem , b rzm iało : ja k ie są stro n y pozytyw ne, a j a ­ k ie n eg a ty w n e obecnego w y g ląd u „ P a le stry ” ?

J a k n a to m oje p y ta n ie odpow iedzieli m oi koledzy? P ow iedzieli w ięc, że s tro ­ n ą pozy ty w n ą je st to, iż „ P a le s tra ” je st b ardzo użyteczna w p rac y zaw odow ej, n a to m ia st m a n k a m e n te m w edług pew nego kolegi je s t spóźnione d o ręczanie cza­ sopism a, co z re sz tą sa m o k ry ty cz n ie ró w n ież p a n N aczelny R e d ak to r d ziek an Sko­ czek był ła sk aw p rzyznać. I to je s t dość niepokojące, bo w łaściw ie „ P a le s tra ” z m iesięczn ik a zaczyna się sta w ać k w a rta ln ik ie m . O statn io otrzy m aliśm y przed k ilk o m a d n ia m i trzy n u m e ry : 11, 12 z ubiegłego ro k u i 1 z tego roku. N iepokoi fa k t, że od k w ie tn ia — ja k słyszeliśm y — jeszcze b a rd z ie j pogorszy się sy tu a cja. J a k w iadom o, R e d ak c ja „ P a le stry ” rozsyła w y d ru k o w a n e egzem plarze do ORA i t u ta j — w okręgow ych ra d a c h — cierp ią one znów n a pew ną przew lekłość w k o lp o rta żu , bo za n im w oźny podzieli, z a a d re s u je i za n ie sie poszczególne egzem ­ p la rz e n a pocztę, u p ły w a niem ało czasu.

D rugi a n k ie to w a n y przeze m n ie kolega odpow iedział w te n sposób, że stro n ą pozy ty w n ą „ P a le stry ” je st to, iż s ta ra się n ad ą ża ć za zm ia n a m i u staw odaw czym i.

(12)

32 Narada korespondentów ,,P a lestry” w dn. 5—6.IV.19S6 r. 8 (3 4 4 )

N ato m iast jako stro n ę u je m n ą w y m ie n ił to, że p rz e ła d o w a n a je st z a m ie szc zo n y ­ m i in fo rm ac jam i sam orządow ym i. O sobiście n ie d o p a tru ję się w ty m żad n y ch cech ujem nych. P rz ec iw n ie, u w ażam , że c a ła a d w o k a tu ra p o w in n a być z a in te re ­ so w an a tym , co się dzieje w sam o rząd zie naczelnym i w sam o rz ąd a ch niższych stopni.

Jeszcze je d en z kolegów za stro n ę p o zy ty w n ą uw aż a w ielość p o ru sz a n y c h z a ­ g ad n ień oraz o b fitą in fo rm ac ję k o rp o ra cy jn ą . Z a n e g a ty w n ą zaś stro n ę u w aż a m onotonność, n ie a tra k c y jn o ść fo rm d zien n ik arsk o -p u b licy sty czn y ch . Z re s z tą p a ­ dały tu dziś w dy sk u sji głosy w łaśn ie n a te n tem at.

O sta tn i kolega n a p isa ł w m ojej ankiecie, że za m ało m ie jsc a po św ięca „P a- le s tr a ” p ro b lem aty c e a d m in istra c y jn e j i fin an so w e j. J e s t to m.zd. słuszne, zw ła sz­ cza jeśli chodzi o te re n K ra k o w a. P ro b le m a ty k a b ęd ą ca p rzed m io tem o rze czn ic­ tw a N aczelnego S ądu A d m in istra cy jn eg o je st b ard z o ciek a w a i rze czy w iście po­ w in n o znaleźć sw o je odbicie n a ła m ac h „ P a le stry ”.

D rugie p y ta n ie, k tó re p o sta w iłe m b rzm iało : czy i ja k i je s t w pływ czaso p ism a n a poziom zaw odow y adw o k ató w ?

P ierw sza odpow iedź je st w ła ś n ie tego kolegi anonim ow ego. S tw ie rd z a ona, że „ P a le s tra ” m a b ardzo pozytyw ny w pływ n a sposób w y k o n y w an ia zaw o d u przez ad w o k ata. N ato m iast d ru g i z kolegów, sceptyk, o d pow iedział n a to p y ta n ie , że „ P a le s tra ” nie m a żadnego w p ły w u n a poziom p rac y zaw odow ej. W reszcie o sta tn i kolega je st zu pełnie innego zd a n ia , gdyż uw aża, że „ P a le s tra ” n ie w ą tp liw ie w y ­ w ie ra p ozytyw ny w pływ n a poziom zaw odow y a d w o k a ta, że d o sta rc z a w iele m a te ria łu m o n o graficzno-naukow ego z różnych dziedzin p ra w a , że zam ieszcza też w iele in fo rm ac ji k o rporacyjnych.

T rzecie zag ad n ien ie z a w a rte zostało w p y ta n iu : ja k a je st o cena n u m e ró w r e ­ g ionalnych ?

J e d e n z kolegów odpow iedział, że n u m e ry reg io n a ln e są zb y t „ re g io n a ln e ” . Je st w ty m jego sta n o w isk u p e w n a n iek o n sek w e n cja . Z w róciłem się do kolegi, gdy m iałem zebrać m a te ria ł do II n u m e ru k rak o w sk ieg o „ P a le stry ” . D odaję, że zw rac ałe m się do innych jeszcze kolegów z p ro p o zy cją n a p isa n ia a rty k u łu e w e n ­ tu a ln ie w ypow ied zen ia się, ja k w y o b ra ż a ją sobie ta k pod w zględem fo rm y ja k i pod w zględem treści ten d ru g i n u m e r k rak o w sk i. Otóż ten kolega, k tó ry po ­ w iedział, że te n u m e ry reg io n a ln e są zb y t „ re g io n aln e”, zw rócił w sw ej o d p o w ie­ dzi uw agę n a to, żeby ów II n u m e r k rak o w sk i poruszył p rzed e w szystkim spraw ę adw o k ató w nieżyjących, k tó rzy d ziała li n a te re n ie K ra k o w a, bo grozi im zap o m ­ nienie. W alczył w ięc o to, żeby tem u za g a d n ie n iu czysto reg io n a ln em u p o św ię­ cić szczególną uw agę. N astępny z kolegów pow iedział, że n u m e ry reg io n a ln e r e ­ p re z e n tu ją poziom n iek ied y w yższy an iżeli p rze cię tn e n u m e ry „ P a le s try ”. I b a r ­ dzo dobrze, że się ta k dzieje. P rz ec ież w ła ś n ie n u m e ry reg io n a ln e m o b ilizu ją środow isko do p re z e n to w a n ia sw oich m yśli, doro b k u praw niczego, am b icji, sp e ­ cyfiki reg io n a ln ej, ciek aw o stk o w ej, h isto ry czn ej. T a in ic ja ty w a je s t g o d n a p o p ie­ r a n ia i u trw a la n ia . W reszcie o s ta tn ia w ypow iedź ocen iła pozytyw nie n u m e ry regionalne. D zięki n im bliżej m ożna poznać specyfikę dan eg o regionu, a ponad to je st tu dosk o n ała o k az ja do u ja w n ie n ia się w ielu ta le n tó w p isa rsk ich w śró d m ie j­ scow ych adw okatów .

P rz e d o sta tn ie z p y ta ń zam ieszczonych w an k iecie b rzm iało : ja k a je s t ocena w k ład e k ?

K oledzy, k tó ry ch o to py tałem , stw ierdzili, że w k ła d k i są pożyteczne d la p r a k ­ tyki. Je d en z kolegów m ów ił, że w k ła d k i są tr a f n ie d o b ie ra n e i że są one w a r ­

(13)

Nr 8 (344) D yskusja 33

to ściow ym i o p rac o w a n iam i, uw zg lęd n iający m i codzienne po trzeb y adw okatów . N a­ leży te w k ła d k i u trz y m a ć n a przyszłość.

A ja k o c e n ia ją pism o p ra w n ic y innych zaw odów , tacy np., ja k rad c o w ie p r a w ­ ni, n o ta riu sz e , sędziow ie, p ro k u ra to rz y ? J e s t to oczyw iście bardzo tru d n e p y ta ­ nie. N a p o d sta w ie o b se rw a c ji sa m w id ziałe m w ie lo k ro tn ie w b ib lio tece sądu w o jew ó d z k ieg o w K ra k o w ie, ja k sędziow ie k o rzy sta li z n u m eró w „ P a le s try ”. R o z m a w iałe m z k ilk o m a sędziam i, k tó rzy b ardzo w ysoko o ceniali „ P a le strę ”. W ielu sędziów sta w iało n a w e t „ P a le strę ” n ajw y ż ej spośród innych w y d aw n ic tw p raw n ic zy ch .

I o s ta tn ie za g ad n ie n ie ja k ie p o sta w iłe m w an k iec ie: ja k ie in n e k w estie, n ie o b ję te ty m i { » p rz ed n im i p u n k ta m i, n a s u w a ją się w zak resie treści i fo rm y m ie­ się cz n ik a?

J e d e n z kolegów podał, że nie w ie, ja k n a to p y ta n ie odpow iedzieć. N astęp n y p o w iedział, że trz e b a zw iększyć in stru k ta ż o w ą fu n k c ję w za k resie p ra k ty k i za­ w odow ej. C zęste a rty k u ły m ono g raficzn e są n ie je d n o k ro tn ie ty lk o p o w ta rz a n ie m u sta w y w łasn y m i słow am i, że je st to u ję cie czysto podręcznikow e, k tó re n ie m a w ięk szej w arto śc i dla p ra k ty k i i dlatego n ależało b y tego w przyszłości unikać, Jeszcze in n y kolega pow iedział, żeby u a tra k c y jn ić fo rm y d z ie n n ik a rsie fe lie to ­ nów , w yw iad ó w czy polem ik. I o sta tn ia w ypow iedź głosiła, że pism o pow inno poszerzać k rą g z a in te re so w an y c h z różnych dziedzin p ra w a , np. z z a k resu p r a ­ w a a d m in istra c y jn e g o i finansow ego, a n ie o g ran ic za ć się tylko do cyw ilisty k i i p r a w a karnego. N ie należy u n ik a ć problem ów tru d n y ch , co do k tó ry ch b ra k je st lite r a tu r y czy ustalo n y ch m odeli. O czyw iście, ła tw ie j je st pisać o sp raw ac h , k tó re ju ż zn a la zły p ew n e odbicie w lite ra tu rz e an iżeli o- sp raw ac h , k tó re tego odbicia nie znalazły. P rzy o p racow yw aniu zag ad n ień tru d n y c h m ożna się po ­ m ylić, ale ja k w iadom o, nie m yli się tylko ten, k tó ry n ic n ie robi. W szystkie o p ra c o w a n ia po w in n y rep re z e n to w a ć w ysoki poziom naukow y, a jednocześnie p o w in n y być m ocno osadzone w realiach .

T ak w y g ląd ały odpow iedzi n a p o d sta w ie tych pytań, k tó re w yded u k o w ałem z pism a, ja k ie K o m ite t R ed ak cy jn y w y sła ł do nas.

N a dzisiejszej n a ra d z ie p ad ły jeszcze p y ta n ia p rze d staw io n e w w ypow iedzi p a n a d z ie k a n a S koczka, żeby się usto su n k o w ać do tego, ja k w y g ląd a s p ra w a w y d a w a n ia je d n o tem aty c zn y c h n u m e ró w oraz ja k w y g ląd a sp ra w a w y d a w a n ia n u m e ró w okolicznościow ych i „ P a le stry L ite ra c k ie j”. O czyw iście n ie m a n a j­ m n iejszej w ątp liw o ści, że w szystkie w yżej w ym ien io n e p rzez p a n a d ziek a n a S koczka ro d z a je p u b lik a c ji pow in n y być k o ntynuow ane.

A d w o k at d r K az im ie rz O s t r o w s k i (Izba k ra k o w s k a ):

P roszę P a ń stw a , zacznę od odpow iedzi n a problem y, k tó re p oruszali ju ż moi przedm ów cy. O dpow iedź b y ła zaw sze je d n o zn aczn a, jeśli chodzi o pozy ty w n ą ocenę n u m e ró w reg io n aln y ch . W naszym ś'rodow isku o sta tn i n u m e r poznański spo tk ał się z b ard z o pozy ty w n ą oceną. Z ajm u jem y stanow isko, że p ra k ty k ę w y ­ d a w a n ia n u m eró w reg io n aln y ch należy kontynuow ać. A le chciałbym tu zazn a­ czyć — n aw ią żę w tej chw ili do p rze m ó w ien ia kolegi Sługockiego — że nu m ery reg io n aln e w y d a w a n e są w zasadzie tylko przez duże izby, ta k ie ja k Łódź, P o ­ znań, K rak ó w . To je st stanow czo za m ało. S łusznie w ięc kolega Sługocki postu­ lował, żeby R e d ak c ja „ P a le stry ” w ystępow ała ta k że do pozostałych izb ad w o k a c­ kich z in ic ja ty w ą o p rac o w a n ia num erów regionalnych.

Teraz p rag n ę pow iedzieć p a rę słów n a te m a t przem ó w ien ia p a n a P re ze sa Lo- jew skiego. Z w ielk im za in te re so w an iem słu c h ałem w ypow iedzi p a n a P rezesa I — P a le s tr a n r 8/86

(14)

3 4 Narada korespondentów „P alestry” w dn. 5—6.IV .1986 r. j j r 8 ( 3 4 4 )

l b a rd z o słusznie zw rócił się on do adw o k ató w , aby w y p o w iad a li się n a te m a t in te rp re ta c ji zasadniczych przepisów p r a w a o ad w o k a tu rze. S am pom ysł, sa m a in ic ja ty w a je st ja k n a jb a rd z ie j — w y d aje się — pozytyw na. T rz eb a ją p o d ejm o ­ w ać, trze b a się n a te te m a ty w ypow iadać.

C hciałbym zw rócić u w ag ę n a ak tu aln o ść pew nego p ro b lem u historycznego. Chodzi m i m ia n o w icie o procesy polityczne, k tó re bu d ziły z a in te re so w a n ie c a ­ łego społeczeństw a polskiego w d w udziestoleciu m iędzyw ojennym . A dw okaci, k tó ­ rzy b ro n ili w tych procesach, pow oli w y m ie ra ją . O ficjalnych dobrych w y d a w n ic tw n a te m a t tych procesów w łaściw ie n ie m a. W w ielu z tych procesów w y stę p o ­ w ałem . M am te w y d a w n ic tw a u siebie. B ardzo o stro żn ie w y ra ż a ją się o n e n a te m a t tych procesów , zw łaszcza jeśli chodzi o p ro b lem obrony. Z d a n ie m m oim ro la adw o k ató w w tych procesach by ła bardzo po zy ty w n a — z m a ły m i tylko w y ją tk a m i. Myślę, że tę rolę należy h isto ry c zn ie odpow iednio zabezpieczyć, ale je st tu je d n a tru d n o ść i n ie w iem , czy „ P a le s tra ” m ogłaby m i pom óc. B roniłem w w ielu procesach naszego południow ego reg io n u : w p ro cesie 3-M ajow ym , w p ro ­ cesie K u rii P iasto w sk iej. W iedziałem , że w szy stk ie a k ta z tych pro cesó w po ­ w in n y się znaleźć w a rc h iw u m S ąd u W ojew ódzkiego. S ta ra m się dotrzeć do tych ak t, ale w szędzie o trz y m u ję in fo rm ac ję n a s tę p u ją c e j tre śc i: „Z ostały one p odjęte 3, 4, 5, 6 la t tem u przez ro zm a ite o rg an y p ań stw o w e i n ie m a ich n a m ie jsc u .” S ą o n e odnotow ane, m a ją n u m e r w re je strz e . F o rm a ln ie są w ięc o n e w a rc h iw u m S ąd u W ojew ódzkiego w K ra k o w ie i są ta m o d notow ane, tylko że n ie m a ich n a m iejscu. Otóż gdyby się chciało pisać n a te m a t tych procesów , to chodziłoby o to, żeby w ja k iś sposób u d o stę p n ić a u to ro m a k ta spraw .

N ie w iem , czy „ P a le s tra ” m ogłaby coś zrobić w ty m w zględzie, bo to je s t za­ sad n icza trudność. B ardzo b y m chciał coś n ap isać n a te m a t jednego z tych p ro ­ cesów. T eraz w ła śn ie m in ę ła ro cznica procesu 3-M ajow ego. F a n ta sty c z n e p rze­ m ów ienie w ygłosił w ów czas n ieżyjący ju ż od d a w n a adw . R u d o lf G iin tn e r w K rak o w ie, w iced ziek an , działacz polityczny. Było to — p o w ta rz a m jeszcze raz — św ie tn e przem ów ienie, k tó re w yw arło d u że w ra że n ie n a słuchaczach. O czyw iś­ cie w żadnym o ficjaln y m sp ra w o z d a n iu tego p rze m ó w ien ia n ie m a. D latego o d d a ję pod rozw agę „ P a le strz e ”, żeby z a sta n o w iła się n ad tym , w ja k i sposób m ożna by u ła tw ić d o ta rc ie do a k t niezbędnych do tego, by n a p o d sta w ie o ry g i­ n aln y ch źródeł n ap isać uczciw ie, co było.

Z o stał poruszony ta k że n a dzisiejszym sp o tk a n iu p ro b lem tru d n o śc i w p isa­ n iu biogram ów ze w zględu n a b ra k ak t. J a k w iadom o, w n ie k tó ry ch izbach przez w zgląd n a bezpieczeństw o niszczono a k ta. Isto tn ie , a k ta n ie k tó ry c h w y­ b itn y c h adw okatów , ze w zględu n a ich bezpieczeństw o w czasie o k u p ac ji, zostały zniszczone. A le p isa n ie biogram ów ró w n ież tych adw o k ató w , k tórzy z m a rli po w o jn ie , też n ie je s t ła tw e, bo i tu w n ie k tó ry ch izbach a k ta osobow e tych adw o­ k ató w zostały zniszczone. To je s t też problem , n a k tó ry z w rac am uw agę. Dzię­ k u ję za w y słu c h an ie m nie.

A d w o k at d r Tom asz M a j e w s k i (Izba w a rs z a w s k a ):

„ P a le s tra ” nie je st je d y n y m pism em p raw n ic zy m u nas, ale je s t je d y n y m o r­ g an e m a d w o k a tu ry p olskiej. N asu w a się ta k ie p y ta n ie : ja k w y g ląd a „ P a le s tra ” na tle innych czasopism praw n iczy ch , ta k ic h ja k „P ań stw o i P ra w o ” , „N ow e P ra w o ” czy „P roblem y P ra w o rzą d n o śc i” ? J a k w iadom o, p re n u m e ra ta „ P a le s try ” je st w w iększości o b lig a to ry jn a w środow isku adw okackim . T ylko n ie w ie lk a je j część d o c ie ra do inn y ch odbiorców , a ju ż zu p e łn ie n ie m ożna je j k u p ić w księgarni. W szystko to pow oduje, że ad w okaci o trzy m u jąc y „ P a le s trę ” za d arm o z n a jd u ją

(15)

Nr 8 (344) D y s k u s j a 35

ją bez przeszk ó d u siebie n a b iu rk u , ale m a ją do n ie j lek cew ażący stosunek. Może b y w ięc w a rto było pom yśleć, czy n ie zm niejszyć ogólnej liczby egzem pla­ rzy „ P a le s try ” p rzeznaczonych d la tych o b lig a to ry jn y ch odbiorców , zw iększając je d n o cz eśn ie liczbę egzem p larzy przeznaczonych dla inn y ch ad resató w . W n ie ­ k tó ry c h są d ac h sędziow ie c z y ta ją „ P a le strę ”, ale ja k słyszeliśm y w in fo rm ac ji, do sądów d o c ie ra b ard z o m ało egzem plarzy tego czasopism a. P ra w d o p o d o b n ie w iększość sądów w cale n ie d o sta je naszego m iesięcznika, bo ja k nam . tu dziś p o w ied z ia ł p a n d ziek a n Skoczek, sądy p re n u m e ru ją ty lk o ok. 200 egz. J e s t to w ięc do ro zstrz y g n ięc ia pew ien p ro b lem polegający n a p oszerzeniu k ręg u od­ biorców „ P a le s try '’.

„ P a le s tra ” p u b lik u je w iele cennych arty k u łó w pożytecznych d la p rak ty k i. O sta­ tnio np. w n rze 2/86 z n a jd u je się p ra c a p a n a mec. O strow skiego n a te m a t n a ­ ru sz e n ia p rzepisów dotyczących obrony o b lig a to ry jn e j w p o stęp o w an iu przygoto­ w aw czym . J e s t to p ew n a k ry ty k a istn ie ją c e j u nas p ra k ty k i. T ak i sam c h a ra k te r m ia ł ta k ż e a rty k u ł m ec. Łyczyw ka, o p u b lik o w a n y w je d n y m z k ilk u n u m erów w stecz. To były a rty k u ły , k tó re d aw a ły sporo do m yślenia. I w łaśn ie p o w in n i je czytać lu d z ie spoza śro d o w isk a adw okackiego, bo dla a d w o k a tó w to n ie je s t ża d n a re w e la c ja , skoro — ja k w iadom o — o trz y m u ją ta k ie w ła ś n ie zdaw kow e odpo­ w iedzi n a sw o je pism a. N ato m iast je ste m b ardzo ciekaw , w ja k im sto p n iu d o ta rł do p r o k u ra tu r y te n n u m e r „ P a le stry ” z a rty k u łe m mec. Ł yczyw ka.

W in n y c h p o k rew n y ch n a m p ism ach p raw n iczy ch z n a jd u je się znacznie m n ie j p u b lik o w a n y ch m a te ria łó w kry ty czn y ch . J e s t d ział p r a w a sądow ego w „ P a ń stw ie i P ra w ie ” , b ard z o isto tn y , p rz e ja w ia ją c y się głó w n ie w p ostaci p u b lik a c ji glos. A le to je s t w szystko;

P roszę P a ń stw a , te ra z sp ra w a szkolenia. A d w o k a tu ra je s t je d y n ą in sty tu c ją , w k tó re j to szkolenie, to podnoszenie k w a lifik a c ji nie m a foTmy u p o rzą d k o w a­ nej. B ardzo w ą tp ię w to, czy te n o rm a ln e sposoby p odnoszenia k w a lifik a c ji p ro ­ k u ra to ró w i sędziów są rzeczyw iście rea lizo w a n e. J a k o b serw u jem y — o ty le oczyw iście, o ile je st to m ożliw e — szkolenie to stoi ta m n a n iezw y k le n isk im poziom ie i sp ro w a d z a się do tego, żeby o stro stosow ać are sz ty o raz żeby u w ie- lo k ro tn ić nałożone grzyw ny. Z tego, co w iem y, ta k ie są w ła śn ie te m a ty tych zajęć szkoleniow ych. To się b ardzo ta m zm ieniło n a niekorzyść n a tle jak ich ś w y ­ tycznych, k tó ry m i k ie ru ją się o rg an y kiero w n icze tych in sty tu cji. Myślę, że s p r a ­ w a szk o len ia zaw odow ego w a d w o k a tu rz e nie w y g ląd a źle, m im o iż te form y podnoszenia k w a lifik a c ji w śró d a d w o k a tó w n ie są w ja k iś fo rm a ln y sposób upo­ rząd k o w an e. J e s te m głęboko p rzek o n an y , t e m ożna w te} d ziedzinie zrobić o w iele w ięcej, niż się dotychczas dzieje. M ożna to zrobić m .in. dzięki „ P a le strz e ”, k tó ra p u b lik u je rzeczy w iście b ard z o w iele w arto ścio w y ch m a teria łó w , zarów no tych, k tó re w y ja ś n ia ją p ew n e pro b lem y p ra w n e , ja k i tych, k tó re w łaśn ie z a w ie ra ją ja k iś m a te r ia ł o te m aty ce badaw czej.

N a za k o ń cz an ie sw ego p rze m ó w ien ia ch ciałb y m w y ra zić m yśl, że w a rto ść n a ­ szego p ism a będzie tym w iększa, im w ięk szy będ zie ła d u n e k m a te ria łó w o p a r­ tych n a p ew n y ch tw ie rd z e n ia c h k ry ty czn y ch a dotyczących zarów no sam ej adw o­ k atu ry , je j b ra k ó w i różnych niedociągnięć, k tó re m a ją być u su n ię te w drodze podnoszenia k w a lifik a c ji zaw odow ej adw o k ató w , ja k i ogólnych błędów i w y ­ paczeń w re a liz o w a n iu przepisów p ra w a przez pozostałe o rg a n y w y m ia ru s p r a ­ w iedliw ości. B yłbym b ardzo zadow olony, gdyby n a s i k o respondenci n ad sy łali n a m m a te ria ł n a te w ła ś n ie tem aty . „ P a le s tra ” m ogłaby w te d y sp ełn ić b ardzo p o ­ zytyw ną ro ln ę n a polu w p ro w a d z a n ia pew nych k o rzy stn y ch zm ian w w y m ia rz e

Cytaty

Powiązane dokumenty

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

wadzone dw iem a drogami: a) usiłowano ustalić zależność pew nych stanów organizmu od po­.. szczególnych elem entów meteorologicznych, np. wiatru, temperatury,

ru tej okolicy tak bardzo z Braćmi Polskimi związanej. 5), z którą razem w ykonuje dwa duże zegary słoneczne na dworze typowego podjędrzejowskiego

jąć, że księżyce są meteorytami, które zakończyły swój b y t asteroidalny przez przyłączenie się do planet; obracając się zaś koło tych środków

Za naturą enzym atyczną działającej substancyi opowiedział się niedawno Fuhrm ann (Vorle- sungen uber Bakterieneiizyme, Jen a 1907, str.. Zur K enntniss der

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie

N atura człowieka, człow ie- czeństwo, choć posiada walor powszechności (jest taka sam a we wszystkich ludziach), je st fo rm ą substancjalną człow ieka i może