• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1930, R. 10, nr 34

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1930, R. 10, nr 34"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Cenm oglosz«Ä i Wmmm w wy#oko4d 1 milimetara na stroni* 6-iainowej 15 gr, na stroui# 50 pv na 1 stronl« 60 gr, — Ogioazenia drobne: Napisow«

iltrwm (Uzuito) 60

gr

fcmMm d&Xaz« ftlowo 15 gr, Ogioftzenla zagran. 100% wiQoe|»

Mmmmr t e l e l o n u : N o w a m la s t o 8.

N r . 3 4

Nowa enuncjacja marsz.

Pitsudskiego.

Dlaczego marsz. Piisudski ule przyföJ mlsji szefa gabinetu?

Warszawa. 19. 3. P. Minister Spraw Wejsko- wrych marszatek Pitsudski, zaszczyeil Ajencjg „Iskra“

nast§pujqcq enuncjacjq, ktörq podajemy w stre- szczeniu.

Wczoraj, to znaczy w poniedziatek, po decyzji P. Prezydenta oprzyj^ciu dymisji gabinetu P. Bartla.

P. Prezydent zwröcil si§ do mnie, abym objqt pre- zydjum i uformowat nowy rzqd.

Nie zwyktem odmawiad Panu Prezydentowi jabiejkolwiek pomocy w jego urzedowaniu, nie zwyktem dlatego, ze zawsze w pami§ci mam ten pi§kny i niepi^kny dla mnie ezas, fciedy bytem Naczeinikiem Panstwa i Naczelnym Wodzem armji, fo^dqcej w wojnie i zostatem zupetnie sam ze swojq pracq tak dalece, ii z wyjqtbiem bardzo szczuptego otoczenia, nie miaiem w centrum panstwa zadnej szczerej i zadnej chftnej pomocy.

Dtugq jednak rozmowe z P. Prezydentem za- konczytem kn swemn wstydowi, nie powiem, zupelnq odrnowq, lecz prokbq w stosnckn do P. Prezydenta, aby zechciat zrobic inne pröby, n ii ze mnq, gdyz nie mogtem nie stwierdzic, ze to zadanie byloby w tej sytuacji, w jakiej iyjemy, dla mnie prawie po- nad sily. Dodstem zak Pann Prezydentowi, ze nie b§dg mögt wytlumaczye publicznie motywöw, dla ktörych tak nietadnie w stosonku do P. Prezydenta postqpitem.

Przypuszczam, ze niejednemu z Polaköw i nie- jednej z Polek jest znany möj wslr^t organiczny do metody praey, ktörq wogöle pariament, a nasz Sejm specjalnie, stosujq do swoich roböt. Istotnie, wydaje ml si§ niekiedy, ze metoda praey Sejmu wymyllona dlatego, aby wzniecic u kazdego pogard§

dla tej metody.

Tak przeezy ona bowiem kazdemn poj§ciu 0 praey, tak przeezy ona bowiem wszystkiemu, co moze byc nazwane sumiennem, produktywnem, a juz nie möwi§, roznmnem, czy nawet rozsqdnem.

K aida bowiem praca techniczna, a rzqd kszdy praey czysto tecbnicznej ma najwiecej, staje sä§ atechni- niczna, trekc sama praey otrzymuje cios natychmiast, gdy minie przedsionek pewnego gmachu na ul.

Wiejskiej.

Lecz nie byt to ten motyw, ktöry mnie zmu- szat do odmowByeh w stosunkn do propozycji P.

Prezydenta mykli. Nad tem przeszedlbym nie tru- dno do porzqdku dziennego.

Przeszkody gtöwne dla mnie, ktöre P. Prezy- dentowi krötko wyluszczylem, sq calkiem innej na- tory. PierwBzq jest ta niezwykia tatw.oke u panöw postöw b ru d zen lat st biej^sry feowniezwykle tat wem u nich o s z c z e rs iw e m . Nie mcg§ nie zwröeic na to nwagi, iz przerazony bytem ta stronq zycia p. p.

postöw, jeszcze wtedy, gdy bytem Naczeinikiem Panstwa. Przytem rzeezq ßajeharakterystyczniejszq 1 najbardziej mkezemnq jest zawsze to, ze taki oszczerczy j§zyk zaczyna swojq niecnq robot? na­

gle i niespodziewanie wtedy jedynie, gdy chcdzi | 0 osoby, ktöre wchodzq w ten czy inny sposöb w jafeq gr§ politycznq. Tak, ?e taki oszczerczy j?zyk nie moze nie dae powodu do myAlenia, ze dziataj^

w tym wypadkn nie inne motywy, jsk drobny na­

wet interes wlasnej korzygei, czy zazdrcöci, ezy teÄ i korzykei jakiejk grupy, ezy grupki panöw postöw. |

Nie szcz§dzq tedy ci panowie ani przyjaciöt an! nieprzyjaciöt, utrzymujtt zresztg z takim panem j z a s z c z e k a n y m i z a b ru d z o n y m ieb b tn d o q Slinq stosunkt nawet zazyttj znajomokei tak, ie topost^po- j wanie wygl^da mi zawsze jako nieodtqczne od fa- i ebu pana posia, jako cok, eo wydaje si§ prawdepo- t dobnie tym panem za prac§ pana peeta, koniecznq t 1 obowi^zkowq. Dodam, ie nie szcz^dza wtedy ani j czci kobiet ani dziecka ani kogokclwiek, nawet i z pobiiskicb znajomycb, danego cbjektu dla ich j brudnej kliny. Dodam jeszcze, ze taki pan nadzwy- 1

czaj tatwo ust§puje przy najltejszym naciskn od oszczerstwa.

Wobectego, iz w zyciu swejem nie zncsz§ wegöle oszczerstwa, wyrzucatem za drzwi conajmniej setki osöb za pröb§ oszczerstwa w stosunku nawet do dal- szych moich znajomycb, wobec tego, ze wi^kszq iloke skrzyczatem tak, j§zyka w g^bie zaperoina- l i ; nie jestem w stanie przy puszczac, abym mögt tatwo, a nawet i bardzo trudno oddyebac atmosfer^, przepelnionq tak^ nikezemnokeia-

W zwyczajach i obyczajach panöw postöw istnie- je jakak kmieszna, jakak nieprzyzw oita forma bytowa- nia, ktöra dla mnie jest peprosta niedopuszczalna.

Taka zwykta gadanina. I zawsze sobie möwi§: a nieebby sobie tak möwili. Ale dlaczego ja, sumien- ny cziowiek, ktöry si§ na rzeczy zna i rzeczowo o niej mykli, mam siuchac tych stow nierzeczowyc h, dlaczego mam si§ m^czyc i wymyklac obreklenia, ktöreby analfabecie wyttumaczyc mogty to, czego on niezdolny jest zrozumiec.

Lecz nie mögtbym tatwo i trudno nawet znosic tonu paEÖw postöw, ktöry pozwala nie na uszczy- pliwokei i ztokliwokei, gdy z to takze jest mniejsze, lecz na ton wyzszokci swego czysto durackiego s$dn w stosunku do ludzi, ktörzy mas§ praey wtoiyli w to, aby o rzeczy rzeczowo möwic.

Tego nikezemnego tonu wyzszokci, ktöry jakoby oznacza presiizowe stanowisko pana posta, tej na- pastliwej, gtupio przyczepskiej formy ja osobikeie poprostu nie znosz§, bez wzglgdu na to, czy tyczy si§ to mnie, czy kogo innego. Jekli uiytem stewa

„nikezemnoke“, to dlatego, ze i w tym wypadkn nie mogg nie dostrzec stale l cisgie. ie zwyczajem pa­

nöw postöw jest bezceremonjalny stosnnek, gdy cbodzi o osobist^ korzyke, czy zawikc, lecz tez o fec- rzyke tak zwanej przezemnie „wygödki partyjnej.“

Nie cbc§, aby mnie zle ttumaezono. Cztowiek gtupi i niewyksztatcony bardzo czysto ma bardzo pi^knq dusz§. Zwykle ja sobie zgöry möwi^, ie jest gdziek jabik z? kfjtek praey ludzkiej, gdzie ja takze jestem glupszy i rrniej wyksztatcony i ena- eznie mnie] rzeczowy, niz taki esobnik. I wcale si§ nie wstydz§ swojej w tej mierze skromnokei.

Lecz pan poset jako meodpcwiedzialny, a nie hono- rowy ani pod wzgledem czci ani pod wzgl^dem rozumu ani pod wzgledem rozsqdku ani pod wzgl§- dem praey i uciekajqey jsk najstaranniej od odpo- wiedzialnokci, czyni ze siebie peprostu potworka, ktöry dla swego jakoby preetizu skacze po röznych pracatb, w kaidej chwili zmieniaj^c swöj sqd o rze­

czy, czepiajqc si§ ludzi w spoeöb jakiegek gatgan- skiego psa.

Nie kto inny jak ja byt w^Polsee wynalazc^

Sejmu, a zatem i wynalazcq panöw postöw i nie mog«} mi powiedziec, ie natychmiast nauezony nikezemnokeiq niecnego sejmu pierwszego i przypa-

trujqc si§ obyczajom i zwyczajom tego nowego w Polsce zjawiska, twierdzitem sobie ci^gle i dot^d to twierdz§, ie pomiodzy nowemi zabytkami, ktöre Polska ma od czasu swego niepodlegtego bytu bo daj najnikczemniejszym jest pan poset do sejmu Dotqd w pami§ci mi stojq post^powania tycb po stöw w stosunku do Prezydentöw Rzeczypospolitej

Oto jeden z charakterystyczniejezych obrazköw Wszyscy u nas przysi^gali, przygi^ga kaidy z mi niströw. Pan Prezydent, s^dzia, tficer i ci pano wie jakoby klubujq i widzialem t^ scen§, jak ja nazy wem, klubewanie: taki bezczelny pan, ktöry od innych przysi^gi iqda, rozwalony, z rozpi^temi spodniami, taskawie wymawia tak, ie go nibt nie rozumie, jakiek stowa, zaczynajqce ei§ na s.., Takle klubowane portki ebeq odbierae i chcq si§ panoBzyc swym brudnym, jakoby prestiiowym j^zykiem.

| Ta nieprzyzwoita forma prestizu, tak uchybiajq- ca cztowiebowi normalnego bytowania, naleiy do tych

t

. takeiwokei ebarakteru poiskiego, ktöre znosz§

z takim trudem, gdy w zyciu t§ wlakciwokc spoty- kam, ze nie mog§ nie twierdzic, iz bez zmniejsze- nia tego prestiiu, chociazby gwattem, nie mögtbym przeiyc z takimi panami nawet dwöch dni.

Przychcdz^ do trzeciego punktu prawie cie- mczliwcgo mego wspetzycia nawet ze Sejmern, juii nie möwif, wepötpracy. Möwi§ tu o poczuciu ho- noru. Wyznaj§, ze, b^dqc Naczeinikiem Panstwa, przypu-szczatem, ie znajd^ w Polsce, gdzie jakoby honor stoi wyeobo, jabik edrueb, niweczqcy to niecne dzieto p. Trqmpczynskiego. O sobikeie w id z ia le m lu d z i, b t ö r z j m n ie p ro s iil o p o z w o le n ie j a k o w o d z a , z a s tr z e le n ia b llk u p a n ö w , m i^ d z y in - n j m i 1 p T j q m p f z j M k g o 1 k tö r z y , g d y m im tf go o d m ö w il, s z u k a ii k m ie rc l sa m o b ö j- c z e j. Niestety, tego spodziewanego odruchu nie znalaztem. Jednafaie w ostatnim czasie, gdy z po­

wodu ostatnich wyboröw weszto do Sejmu grono ludzi calkiem kwieiycb, ktörzy z brudami panöw pos'öw nie mieli do czynienia, mam nareszcie w tym samym Sejmie najliczDiejszy kiub, mianowicie Klub Bk ku Bezp. Rz., ktöry publicznie si§ wyrzekt przywileju poselskiej nietykalnokci. Jekli jednak pestfpowanie w itkszosci panöw postöw wtaknie dlatego najwi^bszy blub poselski wytqcza z miana postöw, to moja sytnaeja w takiem towarzystwie staje si§ nie do wytr/ymania.

Wytuszezajqc te motywy P. Prezydentowi, za- konczytem prokbq do Niego, aby zechciat moie spröbowac innych wyjkc, nie robiqc dla mnie tak witlbiego wysitku, w ktörym dusza moja zanadto wabac si§ b^dzie. Pozostaje we mnie jednak wstyd, ie Prezydentowi odmöwic mogtem pomocy.

Ale okwiadezytem, ie gdyby Panu Prezydento­

wi inne pröby si§ nie udaty, staj§ do jego rozpe- rzqdzenia.

Sensacyjna misja!

W a rs z a w a , 18. 3 K a n ee la rj© r j w jJna P a - n© F v tz y d e n ta K zcczy p c s p n ilti j zfcfctn » n ik c - v a l a : F a n F r e z y d t n t p u i e r j j l m jg j^ tw o - rz « n !a g a b i m t u p r c l f s u o m » J u lja n c w i Szy- m i M I t B B , n r n m i l t o z i S e n a t» ,

Warszawa, 18. 3. Marszalek Senalu Szymaöeki, proszcny p n ez przedstawicieli klubu sprawczdawcöw parlamentarnych o poinformowanie prasy o treöci odpowiedzf, jakai dal Panu Frezydentowi ca cdzie- Ion3 mu misj§ ulworzenia gabsnertu, odpotuedzial:

» W toku rozmowy, jaka miaiem wczeraj na Zairkn z Panem Prezytientem Rzplitej razem z mar- szalkiem Sejmu, c&wisdczylem Panu Prtzydentow j,

ie zdaniem mojem wspölpraca Rzidu ze* Sejmem

bylaby jeszcze rroiliwa j nie »aleiy z niej zrezy- gnowac. W kaidym razie zakcnezjlcm dewszq —

„concordia rea parvae erescunt, disecrdia magnae dilabunlur“. Nalezy zyczyc, aby to bylo zrozumia- ae i w Sejmie.

Wczeraj wieczorem zostalem przez P a ra Prezy- denta zaproezony ponewnie na Zem tk. Pan Prezy- dent oäwiadczyl

bi

S, ie wobec ttgo, wyrazilcm przekonanie o mo&ncäci wepölpraey ze Sejmem, cbce

mi povferzyc iriej^ twerzenia gabinetu. Poprosilem o czaa do namysJu i wöwczas udaicm si§ do Pana Maiszalka Piisudslw go. Pan Marszalek powiedzial mi, ze cn eam nie jest w sianie rozmawiac ze Sej- iriem, o sie za§ j8 m; m jetzcze moino^c rozmawia- nia — azefcjm si§ ptdjal misji tweizenia gabinetu.

Dziö o gcdzinie 3-ciej po poludniu otrzymalem polwicidzenie Pana Prezydenta Rzplitej powierzenia mi misji. Odbylem niez^loeznie konferencje z p, premjtrem Bartlem i z merszaikiem Sejmu p. Da- szyüstim . Z m*agi na jutrzejsze uroezystoöci wMrcymaro dalsze kcnftrencje, natcmiast w czwrar- tek rczpoczn? rc2mo»y z przedstawicielami stron- nictw sejmowych“.

vO d r e d . : Powäerzenie misji panu marszal- kowi Senatu Szymanskiemu jest niemale) niespo- dz>ankq. Z cäwiadcztnia p. marszalka moznaby wnioskowae, ze ma on zamiar utworzye rzqd Parlamentsrny. Nie jesteömy prorokami, ale zdaje nam si§, ze t§dy wyjgcia nie ma. Jak wognle, ma- my wraienie, ie ta kandydatura nie zlagedzi, ate raczej zacstrzy eytuaeie).

«iwat» ew tk ew e

P.B

L. O» Posnaft nr. 204 litt. Qgata p^gofry&eaeif«» »gptemplarza 15 groszy.

g D O D Ä T K A M I i „ O P I E K Ü N M L O D Z I B f c Y “ , * N A S Z P R Z Y J A C I E L “ 1 „ R O L N I K “

Jtem qßiF wpAefei $ MMfr faakmm wm wtomk, m w artofc i raaa. —

I

wmmA #&

M i

IJ® &

WmrnmMim 4J&S si ■ &M

I

w Ätkm

«w Now«miast<>-Pomor2«w

B o k X . M o w e m i a s t o - P o m o r z e , S o b o t a d n l a 2 2 m a r c a 1 9 3 0 .

M a r s z a l e k S e n a t u p r o f . S z y m a f i s k i t w o r z y n o w y R z a d .

(2)

RAT. Uroczystosci imienin marsz. Jozefa Pitsudskiego we Warszawie?

Warszawa, 19. 3. Z okazji imienia Marszalka Polski Jozefa Ptlsudskiego w sm^tyniach warsza- wskieh odprawioao szereg naboienstw.

Wszystkie domy przybraue byly chorqgwiami o barwach narodowych. Na wystawach widuialy wizerunki Marszalka, przybraae emblematami uaro- dowemf. Od wczesnego rana okolo Bel weder u gro- madzUy si§ liezne rzesze publieznoäci, witaj^ce przybywaj^ce szafety, ktöre niosly adresy holdo«

wnicze dla wodza Narodu.

Do pafacu belwederskiego przybyli celem zloie- nia zyczen p. Marszalkowi cztonkowle Rz^du

2

p. Premjerem na czele, marszalek Senatu Szyraan- ski, przedstawlckde dochowienstwa wszystkich wy- znah, ambasadorowie i poslowie panstw obcych itd.

Pri} bywajqcy dygaitarze zgromadzili si§ w sali

racepcyjne] Belwederu, wpisaj^c si§ do specjalaej ksiegi pami^tkowej.

Zfcrodnicze zamachy UWO w katedrze sw. Jura «e Lwowie.

P o d e z a s n a b o ie n s tw a z a m a rs z . J . P ib tid sfaie g o n a s tg p ily e k sp lo z je .

Lwow, 19. 3. Cerkiew Sw. Jura we Lwowie byta we srod§ rano widowniq dwöch prowokaeyj- nych wyst^pöw Ukrainskiej Wojskowej Organizacji, zmierzaj^eyeh do zaklöcenia spokoju w dniu obchodu imienia marszalka Pitsudskiego.

O godz. 8,45 tuz po ukonazeniu ofiejalaej mszy Sw. na mtenej§ solenizanta, odprawionej przez ks.

biskupa Budk^. rozlegla si§ u wejSeia do cerkwi pot^zna detouacja, po ktörej chmury dymu zalegty Swiqtyni§. Ks. biskup Budka, ktöry w momeneie eksplozji nie zeszedl jeszeze ze stopai ottarza, po- bie/t natychmiast na miejsce wybacbu, uspakajajqc po drodze publieznoSe, ziozonq przewazaie z uczniöw gimnazjalnych.

Na miejscu eksplozji zwröcit si§ do biskupa uczen III kl. gimrtazjum Dmytro Blaszezuk z oSwiad

czeniem,

ze gdy udawai si§ na chör, kopnqt nogq

jakis przedmiot, lez^cy na ziemi, ktöry ekspiodowat,

raniqc go.

Bezposredaio po pierwszym wybuehu areszto- wauo kr^ctjcego si§ obok cerkwi Wtodzimierza Muikiewicza, brata niebezpiecznego bojowca U W 0., przebywaj^cego obecnie w Belgji.

Przy rewizji zaaleziono u Muikiewicza ulotki U. W. 0., wydane z okazji imieuin marszalka Pit­

sudskiego, petne obelzywyeh zwrotöw.

W niespeina godzin§ potem, po skonezeniu drugiego nabozenstwa, w chwili, gdy mtodzieä gi- mnazjaiua opuScita Swi

3

tyni§, nast^pita druga eksplo- zja materjaiu wybucbowego na kamienuym tarasie cerkwi. WiadomoSc o niepoczytalnych wybrykach wywrotoweöw wywotata we Lwowie powszechue oburzenie.

S w ü w o ln e w y b r y k t w T o ru n lu w n o c w igi- lijn q Im ien in m a rs z , F itsu d s k ie g o . — N a p a d y

n a d r u k a r n ie p ism o p o z y e y jn y c h .

Torun, 19. 3. Dzisiejszej nocy zamalowano smotq dwa okna wystawowe „Stowa Pomorskiego“ oraz wybito szvb^ w okuie gabiuetu dyrektora drukarni torunskiej, wychodzqcem na ulie§. RöwnoczeSnie ci sami pewnie sprawcy wybili dwa okna wystawowe w drukarni robotniczej i 15 szyb w lokalu „Gtosu Robotnika“, orgauu N. P. R., mieszczqcego si§ przy lezaeej na uboczu uliey Kopernika.

„Stowo Pom.“ mieSei si§ przy bardzo rnchliwej uliey Sw. Katarzyny, Sprawcöw jednak nie uj§to.

D e m o n s tr a c je w L u b a w ie w w lg llj$ im ie n in m a rs z . F itsu d s k ie g o . — A re s z to v ra n o

12 osöb.

Lubawa, 19. 3. Wczoraj na tle uroczystosci imieniowych doszto w Lubawie do ekscesöw. 0 godz.

Do Czytelniköw!

!

19 min. 30 z podwörza sem. naucz. ruszyt na ry- nek pochöd, ktöry tworzyta grajqca capstrzyk orkie- stra seminarjnm m^skiego, dalej oddziaty strazy granicznej i polieji. W drodze na rynek otoczyt pochöd ttum publiczaoSci, ktöry odt^d stale jej to- warzyszyt. Publicznosc wolata ciqgle: Niech zyje

S Jözef Haller! Kiedy orkiestra na rynku zacz<jta J grac „Pierwszq brygad§“, publicznoäc zacz§Ia öpie- |

! ! w ac: „Bo2e, co§ Polsk§“, zagtuszaj^c orkiestr§ i Spie- wajqcych. Gdy zakonezono Spiewy, znowu wzno- szono okrzyki na czeSc solenizanta Jozefa Hallera. 5

Orkiestra wöwezas zagrata hymn : „Wszystkie nasze ;j

| dzienne sprawy“, a ttum odSpiewat hymn. Gdy go |

I zakonezono, wznoszono znowu okrzyki na czeSc ■

| gen. Hallera.

Na zakonczenie uroczystoSci orkiestra zawröci- f

| la do zaktadu seminarjalnego w otoczeniu ttumo, J I ktöry ciqgle wotat: Niech iyje solenizant gen. Jözef

* H aller! Po odprowadzeniu orkiestry, gdy ttum 1 wracal do SrödmieSeia, zjawita si§ polieja, wspoma-

\

gana przez straz graniczni%

i

dokonata aresztowan.

J DwanaScie osöb odprowadzono do komisarjatu. W

* mieScie zapanowato silne wzburzenie. Do Lubawy I Ssiqgai^to polieja z calego powiatn. Po mieSeie kur-

sujjj ciqgle patrole policyjne.

Nast^onego duia urzqdjiono uroczyst^ akademj§

l o godz. 7.30 wiecz. na sali hotein „Pod Ortem“.

' Sala wypetniona byta po brzegi, (mi§dzy ktörq dla utrzymania porzqdku znajdowata si§ atraz graniczna

| i polieja wraz z tajnymi agentami). Z przemöwie-

| niem wystqpil p. dyr. Podoba. PublicznoSc, nie j zgadzajqc si§ na treSc przemöwienia, zagtuszata stowa Preiegenta okrzykiem: „Niech zyje generat Haller i Dmowskil“, wskutek czego Prelegent mnsiat za- niechac dalszego przemöwienia. P. starosta Beder- i skl udekorowat p. Drosta, naucz. sem., krzyzem, za zaslugi, potozoue ua poluPW . Potem nastqpily de- kiamacje i Spiewy chöralne. Gdy zacz^to spiewac

„Brygad§“, wstaty tylko pierwsze dwa rz§dy krzeset

\ i zaöw okrzyki gluszyly pieSn. Nie pomogta interweu-

;■ eja p. Burmistrza, proszqcego o spoköj. Wskutek zamieszan i krzyköw przerwauo akademj§. Po

! akademji, ttumy publicznoSsi samorzutuie urz^dzity j pochöd przez uiiee miasta, wzaoszqc entuzjastyczne

; okrzyki: „Niech zyje gen. Haller“.

Mieszkaöcy Lubawy rozgoryczeni i wzburze- { ni, wskutek urzijdzania podobnycb imprez przez

> jedaostki, nie cieszqce si§ tu popularnoSci^, a tem mmej poparesem, a ktöre wywolujq wzburzenie i roz- J goryezenie wSröd publicznoSci, jak to miato miejsce w roczuicg 10 lecia przytqczenia Pomorza do Polski, gdzie to pewlen nauczyciel seminaryjuy swem nie- dowarzonem zachowaniem popsut catq uroczystoSc.

To, co zaszlo w daiu 1‘8 i 19, jest tylko nast^pstwem takich niedorzecznycb poczynan.

Obowiqzek dziennikarski nas wzywa — wi§e stajemy do apelu, zapraszajqc Czytelniköw na- szycb do przedptaty z okazji koncz^eego si§

I. kwartatu.

Czytelnicy nasi znajq nas juz dawno, nie potrzebujemy zatem im

„ D R W £ C Y “

zachwalac — do tych zaS, ktörzy przychodz%

nowi, z porady swvcb znajomycb lub krewnych

— to kaidy nasz Äbonent powiedziat im szcze- rze, ze „DRWECA“ to pismo nawskroS ka- tolickie i poiskie, a przyst§pne dla prostaezka, jak i dla inteligenta.

Do 25 btn. przyjmujq prenumerat? listowi.

w i A D o n o s e i .

H o w ® m i m i o , dal« 21 marca 1%Z§ t.

Kalandarcyk. 21 marca, Pi^tek, Banedykta op.

22 marca, Sobota, SieJmrn bol. N. M, P.

23 marca, Nied^iala, 3 Postna Glucha.

Wöcliöd »loüom g. 6 — 1 m, vio ä m g, 18 — 14 m„.

Wcohöd k§.U}if$ü g, 2 — 56 m« 9 — 27

P r z y g o to w a u ia n le m lec k ie do w o ja y . Berlin. Wedtug informacyj jednego z pism ber- linskicb, preliminarz budzetowy Rzeszy na rok 1930 przewiduje w wydatkach na Reichswehr^ 700 miljo- nöw marek. W przedmowie do preliminarza budze- towego ministerstwa Reichswebry znajduje si§ uwa- ga, iz rz^d Rzeszy uwaza wydatkowanie kazdej pozycji w budzecie wojskowym za rzecz uzasadnionq.

Na wzmoenienie fortyfikaeyj przyznano ogötem 30 miljonöw marek. Koniecznoäc tego wydatku moty- wuje preliminarz budietowy w sposöb nast§puj^cy:

— „Zamiana granic Rzeszy na wschodzie wy- maga w zwiqzku z istniejqcemi tarn urzqdzeniami i fortyfikaejami szczegölnych zarzqdzen, ktöre bada- ne na podstawie przeprowadzonych rozmöw pa- ryskich w styczniu 1927 r. muszq byc obecnie podj§te“.

Dbaj o kulturQ narodow^. Zapisz si^ na czlonka wspieraj^eego TCL.

W s p r a w ie n o w y c h p rz e p ls ö w o u lg o w y c h p a s z p o r ta c h z a g r a n tc z n y c h ,

Wojewödztwo Pomorskie w Toraniu badesM o podadresem Zwi^zka Towarzystw Kupieckich na Pomorza pismo treici nast§puj^cej:

W nr. 7 Dzieaaika Ustaw Rzeczyposp. P. z tego rokot zostaio ogtoazone pod poz. 57. rozporz^dzenie Ministra Skarba w porozumieaia z Ministrem Spraw Wewn^trznych z dm&

29. L 1930 r. w sprawie op^at za paszporty iia wyjazd zagra- nic§. Rozporz^dzenie to weszto w iycie z daiem 28. 2. 1930 i zmienUo m. in. dotychczasowe stawki aormalnych opiat paazportowych oraz ulgowych opiat za paszporty s a wielo- krotay wyjazd zagrauic^, tudziei p r z e k a z a lo p o w la t o w y m w k d z o m a d m in la t r a o j l o g d la e j I-e j t a a ia n o j i (S ta * r o s t o w i e , P r e z y d e a c l m la s t ) z a t a t w i a a i e s p r a w p r z y - z o a w a ii ia u lg w o p la t a c h p a s z p o r t o w y c h o i o b ö m , w y j e t d t a j q e y m z a g r a n ln ^ w c a ia o h h a n d lo w y c h la b p r z e m y s l o w y e h .

Z daiem zatem 26 ab. m. upadt obowi^zek starania si§

przez osoby, praga^ce wyjechac zagranic§ za paszportem ulgowym w ceiach haadlowych lab przemyslowych o za-

^wiadezeaia na takle paszporty z tutejszego Urz^da, a nato- miast z wnioskami o odnoäne paszporty nalefcy si^ zwracac wprost do wlasciwych wladz administraeji ogölnej I*ej iastaaeji.

Wladze te otrzymaly odpowiednie instrukeje, w jakich wy- padkach wzgl. na podstawie jakich dowodöw maj{\ uwzgl^dniac podania o paszporty ulg owe na wyjazd zagraoic§ w ceiach haadlowych lab przemyslowych. Aäeby jednak ulatw ic wspomnianym wladzom orjentaej^ w odnoSnych sprawach i wykluczyc ewent. nieporozamienia jest bardzo po^^dane, aby do podah o paszporty haadlowe wzgl. przemyslowe po ceoie ulgowej byly doi^czaae — jak to si$ praktykowalo dotychczaa

— opinje Izby Frzemysiowo—Haadlowej (przemyslowey i kupey) lab Izby Rzemieälaiezej (rzemie§iaicy) wzgi. Izby Rolaicze] (rolaicy).

% f

W ielk i w le c m a n ife s tiic y jn y w L u b a w ie .

L u baw a« W pi^tek, dnia 14 marca, odbyl si§ w ielk i wiec manifestaeyjny przeeiwko obecaem a systetnowi politykl panstw. Na wezwanie powiatowego Komitetu sfcronaictwa Narodowego zebraia sie olbrzymia masa lada wiejskiego na wielki wiec do sali p. Kowalskiego, na ktörym mial przema- wiae p. poset Sacha. Zebr«lo si§ z görq, pöltora tysi^ca osöb z bliskich i dalszych zak^tköw obwoda Labawskiego, brako- walo tylko przedstawicieli Starostwa Labawskiego i Urz§dti Skarbowego pornimo specjalaego zaproszeaia, ktöre zostaio wysiane i to w tym celu, azeby im daö mozaoäc w ysluchania wszystkich bol^czek, ktöre nas przygniataj^. Panktaalnio 0 godz. 12-tej zagail wiec miejscowy prezes Stronnictwa Narod, p. Leon Szulc z Lubawy, ktöry po przemöwienia wst$pnem powolal do prezydjam, na sekret, p. Wronskiego z Lubawy, na iawniköw pp. Meggera z Pr^taicy, Lewalskiega ze Ziotowa, Czajkowskiego z Lubawy, Go!§biewskiego i. Lubawy 1 Kaczyüskiego z Fijewa. Opröcz tego za3iedii przy prezydjam przewieiebni XX.: ks. pralat Kasyna, ks. prob. Majka, ks. prob.

Hoff mann oraz ks. wikary Lange. Na sali zauwazono ks. prob.

Dunajskiego ze Ziotowa, ks. prob. Zagörskiego, ks. adm.

Grzeni§ i wiele innych.

Wöröd podnioslego nastroju oddal p. Przewoda. glos re*

daktorowi „Stowa Pomorskiego“ p. Kanarowsktemu, ktöry*

wytlumaczywszy nieobecno^c p. posla Sachy z powoda w ai- nych rozpraw i gtosowaö w sejmie, przyst^pil do omöwienia

P O f W O I Y L V S Z S I I .

PO W I E S Ö. 79

(Ci^g dalszy.)

Marceli cofo^t si§ ze wstr^tem i wybiegt z po- koju. Gdy Irena dowiedziala si§ od niego o cier- pieniacb tycb ntjdzniköw, zawotata pierwszego lep- szego poliejanta i prosita go, aby si§ zajqt nimi, zostawiajqc znacznq sum§ na przeniesienie ich do szpitaia. Taka byta zemsta szlachetnej kobiety na tych, ktörzy m§czyli lata cale jej syna.

W koneu, po dtugiej dosyc podrözy, stan§fa orozka przed sklepem kwiatöw, ktörego wlaSciciel- k^ byta ciotka malej Gizeli.

Marceli drzat z wzruszenia i niepokoju.

— Ach, to to ta j! — szepnqt ze tzami w oczacb.

— Patrz, mamo, — doaal, wskazujqc na przeciwle- giq brame hotelu, — tutaj statem godzinami i pro- siteui przechodzacych o jatnmzng. I tu zooaczytem i rozmawiaiem po raz pierwszy z Gizelq!

Irena obj§?a gtow§ syna i ucatowata go cznle.

— Wszystko to juz min§to, — rzekta przytfu- mionym gtosem. — A teraz bqdz odwazaym i nie

obawiaj si§ niczego!

Potem weszli oboje do sklepu.

Marceli obejrzal si§ uwaznie — Gizeii jednak nie zobaczyb Nie tez nie zdradzalo jej bytnoäci w mieszkaniu — nigdzie nie lezata ani ksij|zka, ani robötka, ani zadan inny przedmiot, aalezqcy do dziewezynki w jej wieku,

Po chwili ukazala si§ wlaäcicielka sklepu, py- tajqc o zyezenia wytwornych goäci.

Irena zamöwila bukiet röz i kazala go przysiac sobie do hotelu na oznaczonq godzin§. Kupcowa zapisala nazwisko jej w ksiqzce, poczem zawolala jednq ze swych uczeunic, w celu wydaoia jakiegoä rozporz^dzenia. Mtoda, ciemaowfosa dziewezyna wyszla z przyleglego pokoju i staugfa za stolem.

— Czy to Gizela? — szepngla Irena.

— Nie, m am o! — odrzekl chtopiec.

— Nie mieszkala dawniej u pani pewna dziew- czynka, imieniem Gizela ? — zapytata Irena ku- pcowej.

— Gizela ? — odpowiedziala kobieta, marazczcjc gniewnie czoio.

— T a k ! Ca sig z niq staio ?

— 0, uciekfa odemnie, niewdzigczna, — zawo- lata kupcowa pogardliwie.

— I pani nie wie, gdzie ona znajduje sig obecnie ?

Kobieta spojrzala podejrzliwie aa Ireng i rzekla szorstko:

— Wigc pani interesuje sig ni

— Tak. Dziewczynka ta podobala mi sig bardzo.

— Wigc sluehaj p a n i! krzykngta stara uniesio- na gniewem. — Wziglam jq do siebie z milosier- dzia i taski, a ta niegodziwa, ieniwa dziewezyna uciekta! Co sig z nlq stato, tego nie wiem, aie cieszg sig, ie w ten sposöb pozbytam sig ktopotu z niq. Moze byc, iie wrösila do Francji, moze zgi- ngta, u m arla! Co mnie do tego !

Moze byc, ze kupcowa rzeczywiäcie nie wigeej nie wiedziala, w kazdym razie niczego juz nie mo- 4na byto dowieddec sig od niej. Marceli byl w rozpaczy.

— Pojedziemy do Paryza, — pocieszala go matka. — Postaram sig tarn o najlepszego agenta policyjnego i ten z pewnoäciq odszuka jq. Nie placz möj synku ukochany! Jaieli Gizela iyjo, w takim razie znajdziemy j g !

Tego saraego daia jeszeze opuäcita Irena z sy-

nem Londyn i adata sig do Paryia. (C. d. n).

(3)

Wr, 98

Jak gen. Weygand, obecnie naizdolnielszy wödz Francji - ktörego Francja w kryty- cznych dniach r.1920 przyslafa Polsce Jako doradcg - möwi o öwczesnem polskiem

dowodztwle i o narodzie polskim.

J a k o d o w ö d i t w l e ?

Öwczesne dowödztwo wojokowe w Polsce gen.

Weygand okreöla tak :

— „Majqe röwnoöe sit na widownl podrz§dnej bylo (dowödztwo polskle) w wybltnej niiszoöci na widowni rozstrzygajqcej....

A j a k o n a r o d z ie p o ls k im ?

— „Cud Wisty“ powiedziano. Cad, czy to znaczy zdarzenie, w ktörem objawia st§ r§ka Opatrznoöd ? Nie ja b§d§ temn przeczyl, bo podziwialem w owym sierpnin r.1920, z jakq iarllwoöciq naröd polski pa- dal na kolanq w koöcioiach i szedl w procesjaeh po ulicach Warszawy. A zresztq, czyi przygotowa- niem tego drugiego cudu nie byl jui plerwszy, gdy po wcjaie öwiatowej widzialo si§ pod skrzydiami Orla Bialego zroSni§cie trzech cz§§ci rozdartycb, ktöre byly mi§dzy siebte rozdzielily na wl§cej n ii sto lat trzy cesarstwa....

Lecz, jak möwi nasze stare przyelowie: poma- gaj sobie, a niebo ci dopomoie, tak tez i Polska

cudownie eobie pomogla.

j

Naprzöd, w dlugim okreste czaso ...wszystkie i jej dziecl, gdziekolwlekby byly, czyto zyjqc w niewo- \ 11 na ziemlacb dawnej Polski, czyto na wychodz- j Btwie w krajach Earapy 1 Ameryki, nigdy nie prze- staiy byc Polakami, kocbac Ojczyzny, znac jej dzieje, möwic jej jqzykiem, pragnqc gorqco jej zoawienia.

To tez, gdy wielkie dni nadeszly, wszyscy po- wstali, by spelnic zadanie, do ktörego od kilkn po- kolen przygotowywali si§ ojcowie. I oto na wez- wanie Paderewskiego przybylo ze St. Zjedn. Amery­

ki ponad 15.000 oehotnlköw, ktörzy stworzyll pod- stawQ polzklch dywizyj, utworzonych we Francji.

A potem, w czasie ci^zkich przejöc rokn 1920, widziellöcie, jak bardzo Polska aoble pomagala i jak

■prowadzona niemal do wlasnych tylko swych zaso- böw, dzi§ki silnej woll rzqda 1 dowödztwa, nieustra- szonej odwadze i ofiarnoöci zolnlerzy, wierze wszy- stklch Polaköw w losy Ojczyzny, mogla podnleöc

a\q z kl§skl w sposöb tak prawdziwie niezwykly.

A od tego czasu okazala si§ te i Polska godnq swe-

go zwyci§stwa“. — , , . .

Nie odmawia gen. Weygand zaslug am rzqdowi ani dowödcom, ani zolnierzom, aniinarodowi — lecz

stwierdza, ze te wszystkie czynnlki stanqly w sier- pniu 1920 r. na wysokoöci zadania, naprawiajqc poprzednie bi§dy i przygotownjqc nowe zwyci^stwo.

I tak tez bylo w rzeczywistoöcl. Wspölnym wysil- kiem — przy pomocy Boiej — ocbroniono kraj od zguby.

17 ty s i§ c y A n g te le k g o to w y c h d o p o S lu b len i*

K iep u ry.

Jak z Londynu donosi „Corriere della Sera“, kilka dni temu polski tenor Jan Kiepura — prseby- wajqcy obecnie w stolicy Angtji dia nakr§canla filmu dzwi§kowego, wyrazil si$ w wywladzie. udzie- lonym prasie, ie najch§tniej ozenllby sl§ z Angiel- kq. W przeciqgu kilka dni tenor otrzymal niemntej jak 17 tysiijcy ofart matrymonjalnycb, w ktörych tylaä dziewic albiofiskich sklada u jego nög swe serca. Listy 1 fotograf je nadchodzq podobno w dal- szym clqgn w takiej iloöci, ie Eiepura zaczyna siq obawiac, ii owe 2 miljony kobiet, przewyiszajqcych iloäc m^iczyzn w Angiji, w yraiq gotowoäc poölu- bienia go. Prawdq jest jedaak — stwierdza dzien*

nik — ie Kiepura nletylko posiada oblicze stupro- centowego „asa“ filmowego, lecz röwnlei glos, przynoszqcy mu 40 tys. fantöw szterlingöw rocznle.

D orocztte sIowlÄÄSkio k o ä g r e sy O ltm pljskle.

Delegaci polscy na kongres Mi§dzynarodowego Komitetu Olimpijskiego nawiqzali kontakt z przed- stawicielami innych narodöw slowianskicb, przyczem Czesl wysun§li propozycj§ zwolywania raz do roka posiedzenia delegatöw komitetöw olimpljsklch naro­

döw slowlaösklch, ktörzy tworzyllby t. zw. Maly Kongres Olimpljski.

Zebrania te mialyby za zadanie poroznmienie sl§ panstw slowiaöskich w sprawle taktyki na kon- gresacb mi§dzynarodowych, wyborn delegatöw do faderacyj mi§dzynarodowych orazdo Mi§dzynarodo- wego Komitetu Olimpijskiego.

Projekt powyiszy b§dzie wz!§ty pod rozwag§

przez Polski Komltet Ollmpijski, ktöry porozumle sl§ przed powzi§ciem decyzji z czynnikami mlaro- dajnemi.

M eu d a le o szn stw o w e k slo w e .

W Poznanin wykryta zostala wlelka afera wekslowa, ofiarq ktörej paöc mial pewien powainy przemyslowiec poznanskl. Oto byly jego pracownik na blaokiecie wekslowym, opiewajqeym na snmQ okolo 130 000 zl, podrobil podpis tego przemy- slowca, oddal ten weksel do protesto, a nast§pnie w drodze przez egzekntora naloiyl areszt na majq-

tek tego przemyslowca. Sprawq tq zajQla si§ pre- kuratorja i wreszcie uj§to oszusta, ktöry chcial nagle zbogacic si§. Jest nim nlej. Stan. Raszkie- wicz, byly wlaöclciel bankn prywatnego naW ielkich Garbaracb. Za kompanem osznsta, niej. Bol. Kono- pinskim, rozeslano listy goftcze.

W zrnszajqcy czy n P o la k ö w z A m eryk i.

Zarzqd Glöwny LOPP w WarBzawie otrzymal od Stow. Weteranöw Armji Poiskiej w Ameryce llst, wyslany z Jersey City, pod dat§ 25 lipca rb.

List brzmi w oryginale:

„Placöwka 51 Stowarzyszenia Weteranöw Armji poiskiej w Jersey City zaplsuje sl§ do szeregöw LOPP. My, Placöwka 51 Stowarzyszenla Weteranöw Armji Poiskiej w Ameryce, byll iolnierze Armji Poiskiej, pozostajqc w sluibie wojskowej Ojczyzny, nie umiemy zaposaniec o dalszej sluibie pokojowej dla dobra Polski.

Przesylamy narazie sumy 10 dolaröw oplat

> czloakowsklch. Kiedy otrzymam pokwitowanle od L*gi Obrony Powietrznej i Przeclwgazowej, to ja, j jako eekretarz Stowarzyszenia Weteranöw Avmji

\ Poiskiej, postaram si§ o wi§kszy datek. Moiliwem

jest, ie kaidy czlonek Plac. wstqpi w szeregt LOPP.

Prosimy laskawej odpowledzi i przeslanie nam informacji czlonkostwa 1 jakie roczne oplaty?

Czeöö!

Sekretarz Placöwki 51. Stow. Weteranöw Armji Poiskiej w Ameryce (—) Waclaw Czupajllo.

Jersey City, 25 lipca 1930 roku.

List powyiszy, öwiadczqcy o patrjetyzmie Pola­

köw amerykanskich, weteranöw armji poiskiej, poda- jemy w brzmienin doslownem z zacbowaniem ory- ginalnej pisowni.

C z y ib y z * p o w le d i a o w e j k a U d tro fy w o W lo szo ch ?

Od kilkn dni ladnoSc Sorrento, pi§knego mia- steczka w poblliu Neapolu, jest zywo zaniepokojona.

W krypcie bazyltki 6w. Antoniego, ozdobionej koln- mnaml, pochodzqcemi z prastarych 6wlqtyn pogan- skicb, na polowie jedaej z tych kolnmn marmuro- wycb nkaznjq si§ perjodycznie obfite krople rosy, ktöra pöznlej wysycha, aby zjawic si? ponownle za par§ godzln. Miejscowe laboratorjum cbemlczne miejskte zabralo plyn öw do analizy. Zaniepokoje- nie tlumaczy siQ tem, ie dziwne to zjawisko mlato mtejsce w r. 1924 w wigilj? oberwania sie chmury nad Amalfi oraz w 1926 na kilka dni przed wyba- chem Wezuwjasza, ktöry zniszczyl djszcz§tnie miasteczko Terzlgno. Sorrentczycy sq przekonani, ze w najbliiszym czasie jakai nowa katastrofa nawiedzi poladnlewe Wlocby.

.« u w

— 136 — Sk m olot J e z u ltö w .

Jezulcl amerykanscy zakapill wielkl monoplan, ktöry ochrzclll nazwisklem slynnego misjonarza lat ubieglych, O. Marqnette a.

Samolot ten sluiyc b§dzle Jezuitom w Ich pracy misyjaei wAlasce.

„Marqnette“ pllotowany jest przez O. G. J. Feltesa.

GloäAe n a w r ö e e n ie si<? paatora na k a to llcy zm .

Wielkie wraienle wywolalo w kolach religijnych Nowego Jorkn nawröeenie sie popnlarnego pastora Sildena Dohanny, ktöry opuöcil swe stanowlskoi przeszedl do Koöclola katollckiego. Byl on znanym dzialaczem protestancklm i dyrektorem najwainiejszego czasopisma protestanckiego w Stanach Zjednoczonych „America Church Moathly .

Znaczkl poeztow © z w ln ie tk a m l z i y c i i m isJonar»y.

Kongo belgijskle wydalo nowq serj§ znaczköw pocztowycb, ktörych rysnnkl uwzglqdnlajq sceny z iycia mlsjonarzy katolickicb.

Dwie z poäröd tych winietek przedstawiajq zakonnice, opleku]qce sie dzieemi tubylczemi. Inna zawiera rysunek murzynki, ktora niesle dzlecko do szczepienia ospy do szpitala staeji misyjnej.

Zvsk ze snrzedaiy znaczköw przeznaczony zostal na poparcie akcj!

charytatywnej, ktörq z takiem po§wl§ceniem prowadzq mlsjonarze

katoliccy. _________

M lsjonarze k fttollccy pfdblersm l k u ltn ry .

Misjonarz, ks. Barriol, przy pomocy swycb wlernycb wyciql w pnszczy w Iado-Chinach 6cleik§, ktöra polqczyla dwie glowne mlejscowofici w tej okolicy, Paksan i Nongbua. Pragnqc przyjSc z Domocq tragarzom, ktörzy nosill tarn ciqiary na piecacb, postaral sie o pewnq iloöc koni i wozöw i oddal je do dyspozycjl swycb narafian. CI, wspomaganl przez swego proboszcza, przeksztalchi äciezke na drog§ dla wozöw i przedluiyli jq nawet o 5 klm. w jednym klernnku od Nongbua 1 10 klm. w innym. W ten sposob dziekl pomyslowoöci I wysilkom misjonarza oraz jego wlernycb, okÄg Paksan, przez ktöry prowadzi szlak tragarzy do Ksieng-Kuang, posiada obecnie 30 klm. drogi kolowej.

S * rk of*g sw . MarcjabÄ odüftlezioüy pod N eapolem , W Yonafro okolo Avallino zostali om^czeni kilka wieköw temu öwleci: NIkander, Marcjan i Darfja. Wedtug kronik m^czen- nicy zostali poebowant przez wiernych na miejscu umpczeula.

W poblliu tego miejsea wznosi si§ malutki koiciolek w stjuu go- tyckim obok klasztoru. Benedyktyni, do ktörych klasztor nalezy, zaczell poszukiwac staroiytnej krypty, jaka miala istniec w koäciolkn pod wielkim oltarzem. Dokonaae wykopallska wykazaly brak kryp­

ty, ale natomiast znalezlono sarkofag z napisem. «twierdzajqcym, ie w nim zloiono clala m§czenniköw: Marcjana, Nlkandra i Darfji.

NASZ PRMCIEL

Kok III.

Oodstitk do JJrwtcy**.

Nowem iasto, dnia 23 sierpnia 1930.

n* 34

Na nledztelQ XI, po S w lq tk ach .

E WA N G E L J A ,

napliana n §w. Marka, w rozdz. VII w. 31—37.

Onego czasn, wyszedtszy Jezus z granlc Tyru, przyszedl przez Sydon do morza Galllejgkiego, przez ärodek granlc Dekapolskich.

I przywiedli mu glachego i niemego, a proslll go, aby naö rqk§

wloiyl. A wzlqwszy go na stron^ od rzeszy, wpnöcil palce swe w uszy jego; a splnnqwszy, dotknql j§zyka jego. A wejrzawszy w niebo, westchnql I rzekl mn: Effeta! to je s t: otwörz si§. I wnet si§ otworzyly nszy jego i rozwiqzala s!§ zwiqzka j§zyka jego 1 möwil dobrze. I przykazal im, aby nikomn nie powiadali. Ale im oa wi§cej zakazowat, tem daleko wi§cej rozslawlali i tem bardziej si<3 dziwowal!, möwiqc: Dobrze wszystko nczynil i glucbe nezynil, ze slyszq, nieme, ie möwiq.

Mitosierdzie nasze wzgledem kalek. — Ich zachowanie sie woher swego kaledwa.

Gdy w ostatnim roku nauczania zbllial si§ Zbawiciel drogq kn mlastu fenickiemu Sydon, przyprowadzono przed Niego glucbonle- mego i proszono, aby nan r§k§ wlozyl. Kto go przyprowadzil, nie wspomina E wangelji §w., w kaidym razie musieli to byc ludzie mllosierni, wspölczujqcy z jego kalectwera. Smutne mnsialy byc doi iycia tego biedaka, gdy nigdy nie slyszal glosu ojea, matkl, a ciszy, pauujqcej zawsze dokola niego, nie przerywal iaden dzwi^k, iadne przyjazne slowo. Gtuchy 1 niemy zarazem nie umial glosem wyrazic swych myäli i uczuc, nie mögl porozumle wac si§ inaczej,,jak tylko znakami. Jak widzimy, los tego biednego kalek), pozbawlonego mowy i stuebu, byl bardzo cl§iki, teua elqiszy, ie nie mögt zapracowac sobte dostatecznle na kawalek cbleba. Poclechq jednak wtelbq byla chwila, gdy znalezll si^

mllosierni ludzie, ktörzy tak ch§tnte zaj^li jego przykrq doiq.

Dzisiaj mamy röwniez wleie nie«zcz§§liwycb kalek. Starajmy sl§ tym biedakom na wszelki moiltwy sposöb nieäö pomoc, po- dobnle jak owi mllosierni z Ewangeljl öw., prowadzqcy gtucbonle-

„ 0 R W S C K " — S 8 B ; 0 T A , f S I S 2 3 . S C S I E K P N I Ä I * * « *.

__ _ ___ - >ii"< '«*** irnrwn«iaiww^woMU'»»'»»*«»»' ■—■***** »ijuhu*mmmmmw"—W l'

(4)

Z R 0 S J 1.

KatAfttrofälny späd^k soT rieckiego piettlqdzft.

D olar — 40 rubll.

Sygnallzowany oddawna spadek czerwonea przybiera w ostatoicb dnlach rozmiary katastrofalno.

Za dolara amerykaüskiego placq na prowincji jnz 40 rubli. (Ofic jalny knrs dolara wynosi 2 ru b le !).

Kupcy odmawiajq przyjmowania pieni§dzy ro- syjskicb, dokonujqe transafccyj jedynle w obcej wa- lacie albo w starych srebrnych pieniqdzach carskich.

Wladze rozpocz^ly w oetatnich dniacb prze&la- dowania osöb, n ktösych znaleziono srebrne mone- ty. U nlektörych przy rewizji bylo po kilka tysigcy rubli srebrem.

Wladywostok. Ludnosc maiowo opuazeza raia- sto w obawie przed glodem. W sowieckich koope- ratywacb nie zostalo nie pröcz mödki.

Oddzialy cyklistöw, wytlanych na wieg, konfi- sknjq mqk§, kartofie, kasz? isnrow eryby. Wszyst- kie zaknpy w mieseis dokonuje si§ za obeq walute.

O p row ad zen ie p r z ed sta w ieie la haudl. w S*a- r j i n p r z ez G. P. U.

Paryl. „Liberte“ donosi, le szef oddzialu so- wieckiego przedstawicieletwa bandlowego w Paryiu, Feinberg, od kilku dai zaginql w tajemniczy sposöb.

Feinberg uchodril za przyjaciela niejakiego Janowi- tza, ktöry mial odgrywac wybitnq rol? w gloöDej w Bwoim czasie aferze uprowadzenia gen. Eutjepowa.

Ostatnio Feinberg zeznawal jako öwiadek w proce- sie Litwinowa, a nastepnie otrzymal ze sireny swoicb wladz przelozonych wezwanie do natyeh- miastowego powrotu do Moskwy. Ponsewaz Fein­

berg wezwaniu temu nie uczynii zadoäe, nasuwa sie podejrzenle, ze zostal on uprowadzony przez agentow G. P. U.

S o w ie ty kupujq m aterj& ly w ojettn e w e W ioszBcb.

RöwnoezeSnie z podpisaniem sowiecko-wloskie- go traktata bandlowego zakonezono rokowania o dostawy wloskie dia sowietöw.

W ciqgu dwöcb lat przemysl wloski ma dostar- ezyc Sowletom samoebodöw osobowycb i ci^zarowycb, motoröw aeroplanowych, maszyn rolniczycb i tkaniny baweinianej, Iqcznej wartoSci 1050 miljonöw liröw (pol miljarda zlotych).

Ponadto bawi we Wloszech specjalna misja wojskowa, ktöra zajmuje si§ zakupami materjalöw wojennych.

D ziw ü e w ypftdki sa m o ch o d o w e.

Warszawa. Nadeszly tn z P arv la wiadomogei, ze po katastrofie samoebodo, w btörym jecbal na*

tiepca Kotiepowa, general Miller, zaszedl drugi po-

dobny wypadek, ktorego ofiarq stal sie byly radea ambasady sowieckiej w Paryzu, Biesiedowski. Wy- jeefaat on w ttmarzystwie wybitnego dzialacza antysowieekiego, Maalowa. W drodze samoeböd ich osobowy o specjalnie silnej konstrubeji zde- rzyi ai? z innym samochodem, Karoserja najechanego sameehodu zostala strzaskana. Bießie- dowski odniösl ei§zkle okaleczenäa gfowy i r§ki, a Maelow ogölne potluczenia. Sprawca zderzenia pozostawil swöj samochöd i zbiegl.

T rap y s k ß z sn c ö w Jako p ok arm d ia sw iii so w ie c k ic h .

Moskwa. Od nledawna

w

Sowletacb rozpoczgto

gwaltownq propagand§

za

intensywDq hedowiq

gwiü.

W tym celu specjalne oddzialy zbierajq wszelkie odpadki i przegotowojq Je w specjalnie w tym celu zbudowanycb kotlacb, poczem karmlq niemi swinie.

Poniewai budowa kotlöw koeztowala bardzo duzo, odpadköw jest zag malo, w mieöeie Saratowo bolszewiey zaez^li gotowac w kotlacbtrupy straconych przez G. P. U. oraz trupy, znalezione na ullcacb (!!!).

Wiadomo4c o tem rozeszla

b

!§ po calej Rosji i o gotowaniu trupöw möwi sie juz powazeebnie na ulicacb.

Robotnicy, mimo glodu, nie chcq je§c w tych jadlodajuiacb, gdzie podaja wieprzowir§, w obawie ßkonsumowania wieprzy, tuczonycb trupami.

N ieurodzaj w K osjl.

Rezaltaty zniw w poludniowej Rosji nie spelnily pokladanycb w nicb nadziel. Na pölwyspie Erym- skim zebrano zaledwie 37 proc. zboza w stosucku do roku ubieglego, w Uzbeki&tanie 15 proc., za§

republika Eirgiska dostarczyla tylko 10 proc. Do­

stawy zboza do miast ulegajq zwloce ztegopowodu, poniewaä brak spicblerzy zbozowycb, a przedewszy- stkiem worköw do transportu.

O std te c z tte o b llc z e n le o f ia r W Ie lk le ] W ojny.

Wspominajac 16-letnia rocznic§ Wielklej Wojny, gazety berlinskie podaja nastepujacy straszliwy bilans strat: zabitycb zostalo 1.805.545 zolnierzy nie- mieckicb, 14.000 zolnierzy czarnycb z niemieckiej kolonji, 10 mil. Zolnierzy innycb narodowoSd. 900,000 Niemcöw poleglych pochowanycb jest w 26 rozma- itych krajacb. Jeszcze w 1929 liezono 200.000 za- ginionych. Rannych bylo 18.000.000 wszelkicb na- rodowoSci. Niemcöw 4.247.143.

MlQdzyAkrodowa banda han d larzy k o b iet zllk w ld o w a n a .

Gloöna przed niedawnym czasem sprawa wy- krycia w Warszawie mi^dzyaarodowej bandy han­

dle rzy iywym towarem, znanej jak afera Baskina i wicekonsula amerykaüskiego Halla, doizla wreszcie do likwidacji. Jak to ju4 w swoim czasie pisalifimy,

wicekOEßnl

Halle zostal w Ameryee skazany na

wi?zienie i jednoczeänie prowadzone bylo obszerne

öiedztwo, tak w Polsce, jak i w Stanacb Zjedno-

czoriycb.

Obecnie donoszg z Nowego Jcrku, 4e dostal si§

tarn wkoneu w r§ce pclicji drugi obok wspomnia- nego Baskina herszt bandy, szef „przedsi^biorstwa“

wywozu kobiet do Ameryki Poludniowej, Samuel Szapiro, ktöry po zamkni§ciu Halla ukrywal si§

i wreszcie przypadkowo wpadl w ce wladz. Usi- lowal on przedostac si§ przez granic§ Stanöw Zjedn.

nielegalnie i dzi^kl temu, zatrzymany przez straz granieznq, zostal aresztowany. Przy badanlu przed- st&wionych przezen dokumentöw okazalo sl§, ze ma on paszport na inne nazwisko, a jest wlaönie poszukiwanym przez policj§ nowojerska Szapirq.

Aresztowano go i pod silnq e&kortq przeslano do Nowego Jorku.

Wielka ta i doskonale zorganizowana banda, majqca agentow we wszyetkich wi§k§zycb miaitacb Europy, zajmowala si§ nietylko handlem zywym towarem. ale tak le przemycaniem emigrantöw do Stanöw Zjedn. W Polsce dotychczae zebrano b ar­

dzo wiele materjalu obci^zajqeego oraz aresztowano

okolo 500 oiöb, ktörych ezpo przeslucbaniu wy- puBzczono, oddajqc pod dozör pollcyjny.

Wykrycie tej bandy jest znacznym sukeesem naszej polieji, a szczegölnie urz$du warszawskiego, ktöry w ten *>po«öb zlikwidowal jedno z gniazd handln kobietami. Sie dz t wo ze wzgl§du na rozmiary afery, jak i wielkq liezb§ w nlej zamieezanycb,, nkonezone byc moze dopiero za kilka miesigey i prowadzi si$ dalej w Polsce i w Ameryee.

D zleck o z w y b item l p r z ez grad oczym a.

W poludniowej Holandji szalal ostatnio cyklon, ktöry szczegölnie wielkie spustoszenia wyrzqdzil w Brabancji. Wiele donsöw, przedewszystkiem pc wsiacb, zostalo cz§dciowo zburzonycb. Zapasy zbo­

za ulegly zniszczenin.

We wsi Udgastel podezas burzy silny grad po- ranil wiele osöb, a pewnej dziewczynce wybiloczy.

Gdy tylko grad przestal padac, na horyzoncie pojawila si§ czarna chmora w ksztalcie leja, ktöra z szalonq szybkoöciq i przerazliwym öwistem runzle na wiefi. W jednej chwili prawie wszystkie dacby z domöw zostaly zerwane i uniesione na odlegioic blisko 3 klm. Gwaltowny wlcber przewracal ludzi wlok%c ich kilkanaäcie metröw po ziem).

Zonft b e lg ljsk le g o nast^ p ey tr o a u p rzeszla n a k a to licy zm .

Belgljski naat§pca tronn, ksiqz§ Leopold, olenil si§, jak wladomo, w roku 1926 ze szwedzkq kai§2ni- czkq Aitrydq, ktöra [byla protestantkg. Obecnie przeszla ona na katolicyzm, ebrztn dokonal kardy- nal z Liege.

— 134 —

mego do stop Jezusa. Za milosierdzle obieenje Bög nagrod?, 0 ktörej wspomina Pismo iw.: „Milosierdzle 1 prawda niech cl? nie opnszczaja, obwin je okolo szyi twojej i napisz na tablicach serca twego, a najdziesz lask? i rozum dobry u Boga i u ludzi“. Zapisz to w seren swojem, abyfi glucboniemego syna lub cörk? poslal do odpowiedniej szkoly, gdzie sl? nauczy czytania, plsania i jakiegoö rzemiosla. Jelell nie stac ci? na to, starsj si$ nauczyc twe biedne dzlecko co£ nie coi o prawdacb naszej wlary iw., o spowiedz!

1 komunji §w. a choclal to trndno, serce ojea lab matki wymyöli sposöb najiatwiejszy, azeby dziecku te prawdy przyswoic. Rodzice, slulbodawcy czy epiekunowie powiuni kaleki takle prowadzlc w duchu Bozym, osladzac im ci?zkle iycle, chronic od napaöci zlych ludzi. bowiem — ku hanbie ludzkoöci — i tacy, ktörzy za cel swoich zartöw, kpin i szyderstw ebierajq gluchoniemycb iub inne kaleki, krzy wdz^ ich na mieniu, drocz$ sl? z nimi i drazniq. Jeieli zaö sami tego nie czynfq, to tak niegodziwego post?powanla nie wzbraniajq swoim dzieciom i oboj?tnie patrzq, jak one, juz zawczasn kierujqc ei? na opryszköw, pojq si? Izaml biednych kalek. Po- dobnycb zdziczalych ludzi 1 ich dzieei cl?2ka czeka kara Boska wedlug slow Pisma öw.: „Niech wyginle z ziemi pamiqtka leb, przeto, ze nie paml?tali czynic miloslerdzla“.

Miloöc biizniego nakazuje kazdemu dobrze czynic, a stokroc bardztej na trosk? i milosierdzle zaslogujqcema kalece. „Wprawiaj si? — powiada §w. Bonawentura — bez przerwy w wykonywanin dobrych uczynköw i miloslerdzla, bo lelazo, kiedy nie cz?sto jest w uzyciu, pr?dko rdzewieje“. Czlowiek niemilosierny rdzewieje, jak lelazo, to znaczy, traci lask? Bolq i wkoöcu nie nadaje sl? do czego innego, jak tylko do wyrzucenla na ömietnik.

Ulomny czlowiek mnsl ze swojej strony doioiyc wszelkiego starania, aieby chorob? lub kalectwo swoje znosil cierpliwle, z poddaniem si? woli Bozej. W tym wzg!?dzie dobrej rady udziela 6w. Franciszek Salezy w nast?pujqcycb slow ach: „Podezas swojej choroby trzymaj si? w cieniu krzyia i spcgiqdaj cz?sto na kona- jqcego Zbawiciela! Tarn choroby i cierpfenia stajq sl? zbawienne i przyjemne, gdzie Bög sam zbawil nas cierpieniem“. Jezeli jest ebromym, niech spojrzy na r§ce i nogi Pana Jezusa, tak nieludzko do krzyla gwozdziami przybite; jeöli glucsboniemyin, niech pomni, jak Zbawiciel z miloöci ku nam byl niemym I gluchym na wszy- stkie obelgi, j&kie nan rzucano.

^m ierc z a slu io n e g o kaplana.

W szpitalu wloskira w Jerozolimie zmarl zaloiyeiel Domu Polsklego w tem mieöcie, §p. ks. kanonik Marcin Pinczurek.

Przybyl on do Palestyny przed 30 laty i jako cel swego zycla postawil ßoble stworzenie przytulkn polskiego w Jerozolimie, na wzör innycb narodöw, die pielgrzymöw, przybywajqcych z Polski.

Nlostrudzenie zbieral akladki <v Polsce ) Ameryee i osiatecznie w roku 1908 kupil dom w pobiiza Groba Swi?tego.

— 135 —

W 1926 r. zaplsal kt. kan. M. Pinczurek kupiony dom archi- diecezji guiezniensko-poznanskiej, oddajqc go w opiek? Prymasowi Polski, sobie rezerwujqc do ömierci jeden tkromny pokoik. Nosll sl? z z&miarem powi?kszenia knpionego domu, ale smi&rc prze- szkodzila jego planom.

W pogrzebie wzl?la udzial cala polska kolonja w Jerozolimie, a kierownik polskiego koneulatu, p. T. Zbyszewski, wyglosil nad grobem przemöwienle. ---

B y ly p u lk o w n ik z o sta l k si?dzem .

W roku 1916 dowodzil na froacle ausirjackim bataljonem pie- choty major Hugon Richter. W czasie cfenzywy rosyjskiej arm ja Bruselowa przerwala front austrjacki i bataljou Ricbtera zostal otoezony. Pizez 7 dni Richter brenit si?, nie baczqc, te z 2000 ludzi zostala tylko mala garstka. Na siödmy dzien Rosjanie za- äqdali poddania si? Ricbtera, lecz spotkali si? z kategorycznq odmowq. Wtedy artylerja rosyjska ctrzymala rozkaz otwarcia cgnia szrapnelowego wprost na eddzial Ricbtera. Pod morderczym ogniem i w obliczu pewnej Smierci Richter zloiyl ölubowanie, ze, o ile uda mu si? uratowac reszt? sweieb ludzi, po ukonczouej wojniewstqpi do klaszteru. Tej samej nocy rozpocz?la si? austrjacka kontrofen- sywa i oddzial Ricbtera zostal uratowany. Skonczyla sie wojna, Richter wröcil w szariy pulkownika, z orderem Maiji Teresy na piersiacb. Mial lat 50 1 wielki majqtek osobisty. Rodzina starala si? wplynqc na niego, by nie wykonat ölubowania.

Lecz pulkownik opuöcil Wieden i w zaciszu majqtkn wiejskie- go studjowa} lacln? i uezyl si? do egzaminöw do akademji ducho- wnej. Ukonezyl jq wiosnq 1930 i obecnie zostal uroezyöcie wy- öwiecony na ksiedza w 61 roku lycia.

WyStAwa d sr ö w ju b ileu szo w y ch Plus» XI.

W ogrodacb watykanskkh rozpoczeto budowac pawilony, w ktörych zostanq pomieszezone wszystkie dary, jakle Ojclec öwlety Pius XI otrzymal od katoliköw calego öwiata z okazji swego jubileuszu baplaätkiego. Wyatawa ta zostanie otwarta wobecnoäci Ojca §wi§tego dnia 25 wrzeinia rb. i trwac bedzie caly miesiqe.

Wloskie koleje panstwowe na powyzszq wystaw? zacflarowaly znizk? 30 proc. od biletöw normalnycb.

C u d o w h e a k a z a n ie *i$ M kdonny n a la n ie k u k u r y d z y w « W loszech.

W miejscowoici San Vitale na lanie kuknrydzy ukazala sie Madoana 12-Ietniej pasterce, Marji Guarlento. Eiedy wystraszona dziewezyna pobiegla do domn i sprowadzita na miejsce starszq swojq siostr? Ludwlke, Madonna poraz drugi ukazala ßi? dziewezetom.

Wiege o endownem ukazaniu si? Madonny na niwie kukury­

dzy blyskawicq rczaszia si? po calej okoliey i jest wgröd ludu

tlumaczona w ten sposöb, ze do panstwa wloskiego, ktöre szerzy

propagand? rolniczq, przyszla „Madonna dal Gano*.

Cytaty

Powiązane dokumenty

da objawi siq wtedv, jezeli b§dq gtosowali na tych, ktörzy stale (a nie tylko w czasie wyboröw) prowa- dzq walk$ z Niemcami.. Wiec zafiwiadczyt o nastrojach w

Po do- konania napada na szko!§ „etahlhelmowcy“ wtargn^li po kolei do kllka domöw, zamleszkalycb przez Po- laköw, poszakujqc naaczyciela.. Mleszkanle mararza

Przy obecnych wyborach ma spcleczenstwo nasze in na Pomorza dwa gtöwne zadanla do spetalenia, a mia- nowicie dac po I-sze liezbq oddanych gfosöw 1 iloöclq

Pochód trwał z górą godzinę, poczem rozwiązał się około gmachu uniwersytetu, a publiczność w spokoju rozeszła się do domów.. Studenci polscy na Litwie w

Anglja przez dlngie wieki nie posiadala wogöle pisanej konsty- tucjl, przez dlugi czas röwniei i Franeja.. Mlmo to w ostatnlch generacjach nie czytano ani nie

Z ipatrywa- nie senata, i« morski handel zagraniczny nigdy nie przewyiszy 11 mlljonöw tan I ie Polska jest kra- jem kontynentalnym, ktörego handel coraz

Pose! Dybski jest od dfuiszego czasu chory na serce, z tego wzgl$dn blerze nlewielki udzial w iyciu polltycznem, a nawet w parlamentarnym kln- bie Stronnictwa

wszelk«t przyzwoito^c, tak, jak gdyby chcieii powiedziec. J eieli pan zeclice spojrzec, jak ta nieprzyzwcito^c wyglf^dß w Konstytueji, to pan znajdzie, ie od