• Nie Znaleziono Wyników

(S. j^dres IS©d.a,ls:cyi: Krakowskie-Przedmieście, USTr ©S. J\§.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "(S. j^dres IS©d.a,ls:cyi: Krakowskie-Przedmieście, USTr ©S. J\§."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

J\§. 3 3 . W arszawa, d. 15 Sierpnia 1886 r. T o m V .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

Kom itet R edakcyjny

stanowię: P. P. Dr. T. C hałubiński, J. Aleksandrowicz b. dziekan Uniw., mag. K. Deike, mag. S. K ram sztyk, W ł. K wietniewski, J. N atanson, D r J. Siem iradzki i mag. A. Ślósarśki. _____

„Wszechświat*1 przyjm uje ogłoszenia, k tó ry ch treść m a jakikolw iek zw iązek z nauką, na następujących w arunkach: Za 1 w iersz zw ykłego dru k u w szpalcie albo jego m iejsce pobiera się za pierw szy r a z k o p .7 1/-*.

za sześć następnych razy kop. 0, za dalsze kop. 5.

j^dres IS©d.a,ls:cyi: K ra k o w sk ie-P rzed m ieście, U STr ©S.

P RENUM ERATA „W S ZE C 'H Ś W IA TA .“

W W a rs z a w ie :

rocznie rs. 8 kw artalnie „ 2

Z p rz e s y łk ą p o c zto w ą :

rocznie „ 10

półrocznie „ 5

Prenum erow ać m ożna w K edakcyi W szechświata i we w szystkich księgarniach w k raju i zagranicą.

TRYB ŻYCIAj ZWYCZAJE i POJĘCIA RELIGIJNE

K R A J O W C Ó W

ZATOKI BIAFRYJSKIEJ,

;§dczyt (S. S. Rogozińskiego

na kursach żeńskich w Muzeum d ra B aranieckiego w Krakowie.

K r a je zato k i B ia fry jsk ie j n ależą do d w u o d rę b n y c h z u p e łn ie g r u p p o d w zględem et­

nograficznym . T u albow iem o k ilk an aście m il za le d w ie od G ó r-K a m e ru ń sk ic h leży g ra n ic a e tn o g rafic zn a d zieląca A fry k ę na d w ie p ołow y: p ó łn o cn ą , czyli j a k n ie k tó rz y n a z y w a ją n ig ry ta ń sk ą , o ra z p o łu d n io w ą, czyli ro z g a łę z io n ą g ru p ę B a n tu , ciągnącą się n a zachodzie od rz e k i R io d e l R ey i G ó r K a m e ru ń sk ic h do P r z y lą d k a D o b rej N a­

dziei.

G ru p y te m a ją ta k g łęb o k o s ię g a ją c e iw y ­ ra ź n e sw e cechy o d rę b n e, że p o d ró ż n ik n ie ­ co obeznany z A fry k ą , a z a p ro w ad zo n y z za- w iązanem i oczam i do ja k ie g o k o lw ie k p u n k tu

] nieznanego m u jeszcze, a należącego bądź do tej bądź do d ru g iej g ru p y , n iezw ło czn ie pozna czy z n a jd u je się pom iędzy jak ie m k o l- w iek p lem ien iem n ig ry ta ń sk ie m czy też

j

w obrębie B antów .

G łów nem i tem i cecham i są n astęp u jące:

1) Ję z y k i (o czem m iałem ju ż sposobność w spom inać na m arcow em p o sied zen iu w y ­ d z ia łu filologicznego A k ad em ii U m .).

2) B udow le. P odczas g d y u plem ion i g ru p y północnej w idzim y p rzew ażn ie dom y i glin ian e, często k ro ć p ra w d z iw ie m isternój

ro b o ty , m ieszkania p rz e d sta w ic ie li g ru p y j B a n tu p rz e d sta w ia ją się p ra w ie zaw sze j a ­ ko ch a ty lu b szałasy z ta k zw anego b am b u - ' su afry k ań sk ieg o .

P o d w zględem krajo w ó j cy w ilizacyi i po­

trz e b sw ych osobistych, g r u p a pó łn o cn a stoi w ogóle daleko wyżój od p o łu d n io w e j

3) C e ra rasy n ig ry ta ń sk ió j z w y k le ma : ciem niejszy odcień niż u B an tó w , p rzy te m

ry sy tw a rz y p ierw szy ch , oraz k s z ta łty ich cia ła są zw ykle re g u la rn ie jsz e i p rz y je m n ie j­

sze d la oka, chociaż i po łu d n io w e szczepy

m ają m iejscow ości o w y jątk o w o p ięk n y ch

ty p a c h j a k np. K a m e ru ń sk ie plem ię D u a lla ,

oraz n ied alek o od K on g o m ieszk ające p le ­

m ię K ab in d a.

(2)

4) M uszę zazn aczy ć je sz c z e je d n ę o r y g i­

nalną, cechę o d ró ż n ia ją c ą p le m io n a B a n tu od p ó łn o c n y c h . J e s tto o d r ę b n y sposób, w j a ­ k i k ra jo w ie c w d ra p u je się n a p alm ę po w i­

no p alm o w e. P o m ię d z y p lem io n a m i B a n tu zaw sze p ra w ie u ży w a się do pom o cy p le c io ­ nej lu b zg iętćj z g ałęz i p ę tlic y . U p lem io n p ó łn o c n y c h k ra jo w ie c z w y k le w ch o d zi n a d rzew o bez teg o n a rz ę d z ia , a co n ajw y żej p rz y pom ocy sz n u ra .

Z azn aczy w szy p o w y ższy ro z d z ia ł g r u p m ożem y p rz y stą p ić do szczeg ó łó w naszego p rz e d m io tu .

W sz y stk ie n a ro d y , c h o ć b y s ta ły n a n a j ­ n iższy m n a w e t sto p n iu cy w iliz a c y i, m a ją je d n a k zaw sze sw e re lig ije i p o ję c ia o czem ś w yższem , co k ie ru je ich losam i. G d y b y śm y chcieli w tem m iejscu p rz e jść po k o lei w sz y ­ stk ie o d rę b n e p o jęcia r e lig ijn e lu d ó w z a ­ m ieszk u jący ch k r a je Z a to k i B ia fry jsk ić j, nie s ta rc z y ło b y n am czasu — ta k ró ż n o ro d n e są te p o jęcia. O g ra n ic z ę się w ięc n a p rz e d s ta ­ w ien iu p ojęć re lig ijn y c h K a m e ru ń c z y k ó w , K a la b a rc z y k o w i B u b isó w , k ra jo w c ó w w y ­ sp y F e rn a n d o -P o o .

K a m e ru ń c z y cy , p lem ię B a k w iri, zam iesz­

k u ją c e G ó ry K a m e ru ń sk ie , w ie rz ą , że w szy­

s tk ie dusze u m a rły c h tw o rz ą d w a z b io ro w e bóstw a i to w te n sposób, że dusze lu d z i t r u ­ d n ią c y c h się n a w odzie, a w ięc ry b a k ó w i w ogóle m ieszkańców b rz e g o w y c h , łączą się po śm ierci w bostw o w o d n e, o p ie k u ją c e się ry b a k a m i i żeg lu jąc em i po m o rz u . D u sz e zaś lu d z i ląd o w y ch , czyli j a k ich tam n a z y ­

w ają leśnych, łączą się w in n e z b io ro w e b ó ­ stw o leśne.

O fiary p rzy n o szą im ty lk o w te d y , g d y p ra g n ą co śk o lw iek o siąg n ąć, n p . pog o d ę, szczęśliw y po łó w ry b i t. p. W te d y ś p ie ­ w a ją c w y p ły w a ją na c z ó łn a c h z ró żn eg o r o ­ d z a ju w ik tu a ła m i, k tó re rz u c a ją do m o rza, lu b je ż e li p ro śb a odnosi się do b ó stw a le ś­

nego, sk ła d a ją ofiarow7an e p rz e d m io ty w c h a t­

k ach z a w ie ra ją c y c h ró żn e św ięte p rz e d m io ­ ty , ro d z a j fetyszów , o b d a rz o n e p o d łu g ich m n ie m a n ia n a d z w y c z a jn ą siłą , ą z w a n e p rz e z n ich „ k a la ti” . D la p o ś re d n ic tw a m ię­

dzy ludźm i a bóstw em , o ra z d la s trz e ­ żen ia ow ych „ k a la ti” p o sia d a ją ro d z a j k a ­ p ła n ó w , k tó ry c h n a z y w a ją „ n g a m b i”. K a ż ­ dy op ró cz tego p osiada ró żn eg o [ro d z a ju t a ­ lizm an y — d a w a n e p rze z „n g a m b ió w ” za

514 N r 33.

w y so k ą o p ła tą , a m ając e strzed z od ró żn y ch n ie p o ż ą d a n y ch rzeczy, ja k : chorób, s trz a łu n ie p rz y ja c ie la , złego s p o jrz e n ia i t. p.

N a rzece K a m e ru ń sk ió j u p lem ie n ia D u a l- la p o jęcia re lig ijn e są dość p o p lą ta n e ; tr a - d y c y ja i p o jęcia p ie rw o tn e zm ięszały się z tem , co k ra jo w c y sły szeli od 50-ciu la t ju ż b lisk o od m isy jo n arzy , szczególnie od zm a rłe g o n ie d a w n o S a k e ra . T a k np. g d y u m a rł s ta ry k a m e ru ń c z y k , sły szałem nieraz:

L o b a h (B óg) w z ią ł go do siebie, chociaż w ia ra ta nie z d aje mi się z b y t g łę b o k ą i b y ­ w a w y p o w ia d a n a g łó w n ie w obec b iały c h .

S ta re , p ie rw o tn e p o jęcia, zd aje się, p rz y ­ p u szczały , że lu d źm i żyjącem i, o p ie k u ją się u m a rli p rzo d k o w ie. C i, k tó rz y z ajm o w ali się p ra c ą lądow ą, tw o rz ą po śm ierci o p ie ­ k u ń cze zeb ran ie du ch ó w zw ane E d im o , o p ie­

k u ją c e się w y łączn ie lu d źm i na ląd zie, p o ­ d o b n a zaś o p iek a istn ieje i n a w odzie i n a z y ­ w a się D ż e n g u . P o d w p ły w em inisyj j e ­ d n a k ż e p rz y w y k li te ra z zlew ać sw e siły o p iek u ń c ze pod je d n e m słow em L o b a h (Bóg) T a k np. p io ru n n a z y w a ją ,.g arreh m a L o b a h ” Czyli „w ielka strz e lb a B o g a ”. P o ję c ia o z ja w i­

sk a c h p rz y ro d y są w ogóle b a rd zo p ro s te ,—

lu ed y m się p y ta ł k a m e ru ń c z y k ó w , czem są g w ia z d y p o d łu g ich m n iem an ia, o d p a rli mi że to te sam e św ie tlik i, ow ady, k tó ry c h tam w szędzie pełno,, w nocy, ty lk o , że są one w iększych ro z m ia ró w i silniój b ły szczą, a p o ­ ch o d zą z za c h m u r, z k r a ju L o b y . M n ie ­ m anie, że n a d n am i je s t in n a ziem ia ró w n o ­ le g ła z naszą, j e s t ogólnem , lecz i tu , zd a je się, w p lą ta ło się fałszyw e p rz e d sta w ie n ie d o ­ ty k a ln e g o n ieba, p o w zięte z k a z a ń m isy jo - n a rz y a n g ie lsk ic h .

W szęd zie w tra d y c y ja c h i b a jk a c h k r a ­ jo w c ó w D u a lla s p o ty k a m y psa. T a k n p . istn ie je n a stę p u ją c e p o d an ie o p o ch o d zen iu og n ia: „L udzie n a si,— m ów i le g e n d a ,— z p o ­ c z ą tk u nie z n ali ognia, lecz p ew n eg o d n ia pies u c ie k ł z m iasta do lasu sz u k a ją c poży­

w ienia. B łą d z ą c po lesie, u jr z a ł n a g le d u ­ chów E d im o . S iedzieli oni i je d li n ao k o ło

j

czegoś ja sn e g o j a k b ły sk a w ic a i gorąceg o ja k słońce, pies w ięc p o d szed ł, bo m u było zim no. P o te m bogow ie zasn ęli, pies zaś, by się ro z g rz a ć po d ro d z e do dom u, u ch w y ­ cił k a w a ł palącego się d rz e w a i p rz y n ió sł j e ” -

J a k a d z iw n a a n a lo g ija z n aszą m ito lo g iją

W SZE C H ŚW IA T.

(3)

N r 33.

WSZECHŚ WIAT.

515

— i a fry k a ń sk im w ięc bogom ogień s k ra ­ d zio n y m zo stał d la lu d zi.

Z pojęciam i re lig ijn e m i D u alló w je s t ró ­ w nież zw iązaną, in sty tu c y ja M u n g i, choć to w łaściw ie —■ p o zn aw szy rzecz bliżój — je s t p o p ro s tu ro d zaj ta jn e g o sto w arzy szen ia, m a­

ją c e g o n a celu, by n a tle k ra jo w y c h pojęć sta rsi trz y m a ć m ogli w k a rb a c h lu d , g łów nie zaś n ie w o ln ik ó w i n ie s te ty —-kobiety.

W ty m celu u tr z y m u ją p e w n e m iejsca za­

ro śn ięte gąszczem , o ra z św iąty n ie, w k tó ­ ry c h m a p rz e b y w a ć , ta k w ierzą n iew yśw ię- ceni, M u n g i, u p ió r czy bożek zły, p o ż e ra ją ­ cy w szy stk ich , k tó ry c h nie zn a (to j e s t nie w y św ięco n y ch w k u lc ie M u n g i), ile razy o śm ielają się w ejść do je g o gąszczu. D o k u ltu zaś n ależy ć nie m ogą k o b iety , m ło­

dzież i n ie w o ln icy . C zęsto k ro ć w ięc kobie­

tę s k a z a n ą n a śm ierć rz u c a ją do gąszczu M u n g i, g d zie w rzeczy sam ej z a b ija delin- k w e n tk ę w y z n aczo n y przez ta jn e sto w a rz y ­ szenie cz ło n e k k u ltu . B y zaś n ik t nie m ógł o tw o rzy ć oczu lu d o w i i pow iedzieć: „byłem , n iem a ta m ż ad n eg o M u n g i”, w ięc zaw sze gąszczy ty c h strzeże ta je m n a w a rta i k to k o l­

w iek z n iep o św ięco n y ch w szed łb y wr ich o b ręb y , ten n ie p o w ró ci, lecz zginie w nich p o d nożem stra ż y . D la te g o też słow o M u n ­ gi sieje p o s tra c h d o k o ła, p om iędzy k o b ie ta ­ m i zaś k rą ż y p rz y sło w ie : „Nie w raca k o b ie ­ ta od M u n g i”.

W y św ięcen i i w ta je m n ic z en i m a ją po j e ­ d nym , po d w a i po tr z y k rz y ż y k i (oznacza­

ją c e sto p n ie), a w ycięte n a p ra w e j stro n ie p ie rsi. M u n g i, j a k m n iem ają , p rz y b ie ra różne postaci: j a k o M u n g i c h w y ta p ó łw o l- nycli (dzieci z ojca W olnego i n iew o ln icy ), p o d in n ą p o sta cią z w a n ą E lo n g ch w y ta k o ­ biety, p o d in n ą znów zw an ą M u te lu ch w y ta n ie w o ln ik ó w .

Inaczej znów p rz e d s ta w ia ją się m niem a­

n ia re lig ijn e w k r a ja c h E fik i E fu t, t. j. n ad rz e k ą K a la b a rs k ą i w p o rz ecz u R io d el R ey.

T u p a n u je k u lt E g b o , g łów nego bóstw a r z ą ­ dzącego p rze z w ielką ilość fetyszów czyli m n iejszy ch E g b o , a p o sia d a jąc y ch siłę w róż­

n y ch sto p n iach . G łó w n y E g b o o b jaw ia fe- ty sze ro m sw ą w olę p rze z p ew n e d źw ięki, k tó re d łu g o b y ły d la nas z a g a d k ą , co do sw ego p o ch o d zen ia; n a jle p ie jb y m j e m ógł p o ró w n a ć do b rzęc zen ia, ja k ie słyszym y

p rz y k ła d a ją c u cho do s łu p a teleg raficz­

nego.

A n g ielsk i m isy jo n a rz , Ross, je d n a k ż e o d ­ k ry ł, że fety sz erzy w p ro st w y w o łu ją ow e d źw ięki p rzez zręczn e i szy b k ie ta rc ie p r ę ­ tów z g ła d k o w y p o lero w an eg o tw ard eg o d rz e w a , podczas, g d y są u k ry c i w m iejscach p ośw ięconych w y łączn ie n a k u lt E gbo.

R e g u la to ra m i je d n a k ż e całego życia o w y ch k rajo w có w , p lem io n E fik i E f u t są ow e p o ­ śred n iczące eg b y , tu zw y k le m ające 10 sto ­ p n i, a m ianow icie:

1. B a ru m b a 2. B e k u n d o 3. Ik u k a 4. Iy am p eh 5. O k u a k a m a

6. N k a n d a 7. D io d ag in g i o o 8. D o n g

9. K u '

10. M u k en m en eh . K o b ie ty m ają swe od d zieln e k lasy E g b o , n azy w ające się: M esem beh, E b o n k o M esem - beh i E k u m b a.

P o d łu g tych fetyszów cała ludność ro z ­ d zielona je s t n a dziesięć k las, k ra jo w ie c a l­

bow iem , n ie p o siad ający ani je d n e g o egba p o p ro stu nie m a żad n y ch p ra w . D o p iero stopniow o ich n a b y w a ją p rzez w y k u p y w a ­ nie od fety szeró w coraz to w yższej k lasy . T a k np. k ra jo w ie c , k tó ry p o siad a ju ż szóstą klasę egbo, zw an ą N k a n d a , m a p raw o u k ra ść sw em u sąsiadow i je g o k u ry i p ro d u k ty p la n - tacyi, je ż e li obchodzi u roczystość w św ią ty ­ ni, k rad z ież je d n a k ż e p o p e łn io n a w in n y c h celach p o z b a w iła b y p rz e stę p c ę ow ych p ra w i sw ego E gbo.

O o

Ci, k tó rz y p o sia d a ją w szy stk ie k lasy E g ­ bo, są k astą, m ającą w szelkie (p rz e ra ża ją c e n aw et) p rzy w ileje; m ogą oni p o d łu g u p o d o ­ ban ia z a b rać in n em u , w tej n ied o rzeczn ej h ie ra rc h ii niżśj sto jącem u , żonę lub có rk ę, dziecko lu b n ie w o ln ik a . S p ra w iło to sm u ­ tn y sta n m oralności. S y stem re lig ijn y w K a - la b arze, jeżeli ow e rz ą d y E g b o ta k n a z w a ć w ogóle m ożem y, n a le ż y do m o n stru a ln y c h .

P rz y p a trz m y się te ra z pojęciom re lig ij­

nym , p a n u ją c y m w innój stro n ie , a m ian o ­ wicie na w yspie F e rn a n d o -P o o , pom iędzy jó j k ra jo w c a m i B ubisam i.

W p rzeciw ień stw ie do plem ion n a d b rz e ż ­ nych, B ubisi nie czczą fetyszów .

W ie rz ą oni w d u ch a m ożnego n ie w id z ia l­

nego, U m o, k tó reg o z a p y tu ją o ra d ę za p o ­ śred n ic tw em k a p ła n ó w w ciem n y ch ja s k i­

niach.

(4)

516

w s z e c h ś w i a t .

N r 33.

R ó w n ie ż p rz y p u sz c z a ją istn ie n ie d u ch ó w zły c h , k tó re o b ja w ia ją się w zaro ślach i z a ­ b ija ją tych, k tó rz y m a ją nieszczęście ich w i­

dzieć.

N ie z d a rz y ło mi się n ig d y w idzieć nic o ry g in a ln ie jsz e g o n a d z e b ra n ie B u b isó w w g ro cie b oga U m o. K to chce w ejść do je j w n ę trz a m usi z u p e łn ie ro z e b ra ć się, g d y ż o tw ó r p ro w a d z ą c y ta m n a d z w y c z aj je s t w ą ­ ski. W ś ro d k u p a n u je z u p e łn a ciem ność i ta k a g łu c h a cisza, że w śró d tłu m ó w sąd zić się m ożna sam o tn y m . W sz y sc y obecni sie­

d zą n a n isk ic h ła w e c z k ac h lu b n a ziem i.

N a ra z k a p ła n o z n a jm ia b lisk ą c h w ilę o tw a r ­ cia okna. I rzeczy w iście ś w ia tło d z ien n e w p a d a ja s k ra w o p rz e z szczelin ę, u m ieszcz o ­ n ą p o n a d g ło w a m i z g ro m a d z o n y c h . B u b isi o ta c z a ją k a p ła n a , k a ż d y s k ła d a u stó p je g o d a ry , ja k : k u ry , b a n a n y , olej p a lm o w y , z p ro śb ą , ab y z a p y ta ł U m o o s p ra w y je g o dotyczące.

O fia rn ik a fry k a ń s k i p o w ta rz a w ję z y k u je m u ty lk o z n a n y m p y ta n ie w ie rn e g o , po- czem sta je się b a rd z o n ie sp o k o jn y m : z w ia ­ s tu je to p rz y b y c ie U m o . R ó w n o c ześn ie też d a je się słyszeć gło s d o n io sły , z d a ją c y się w y chodzić z p o d ziem i, k tó ry m bóstw o d a je o d p o w ied ź n a z a d a n e p rz e z k a p ła n a p y ­ tan ie.

Z łu d z e n ie je s t z u p e łn e m i ta k d o sk o n a- łem , że inaczćj nie u m ia łb y m te g o z ja w is k a w y tłu m a czy ć , j a k ty lk o p rz y p u s z c z a ją c , że k a p ła n je s t b rzu c h o m ó w c ą .

Z re sz tą k a p ła n i ci są n a d e r b y strz y ; w ie ­ dzą w szystko, co ty lk o d z ie je się p o m ięd zy k ra jo w c a m i, to też o d p o w ie d zi d a w a n e p rze z U m o z g a d z a ją się zaw sze z fa k ta m i. I n s ty - tu c y ja b u b ijsk ic h k a p ła n ó w je s t z re s z tą ta k | s o lid a rn ą , że p o d ty m w zg lęd em p rz y p o m i­

n a w o ln o m u larstw o .

P rz e c h o d z im y te ra z do co d z ie n n e g o życia m u rz y n a ty c h stro n .

M ie sz k a n ia k ra jo w c ó w ta k g ó r j a k i r z e ­ k i K a m e ru ń sk ić j p rz e d s ta w ia ją d łu g ie c h a ­ ty , w y b u d o w an e z d rą g ó w , z k tó ry c h s k ła ­ d a się w iąza n ie i z m at p le c io n y c h z liści p alm o w y ch , a p rz y tw ie rd z a n y c h do w ią z a ­ n ia je d n a n a d ru g ie j, j a k n asze d a c h ó w k i.

Z p o d o b n y ch m a t b u d u ją d a c h y , k tó re są ta k szczelne, że n a w e t p o d c z a s deszczów tro p ik a ln y c h nie p rz e p u s z c z a ją a n i k ro p li

w ody, d o póki n ie są zużyte. N a ro ż n e s łu ­ p y ty c h dom ów są w p ro st w bite w ziem ię, k tó ra stan o w i n a tu ra ln ą p o d ło g ę m ieszk an ia k ra jo w c a . O k ie n c h aty te n ie p o sia d a ją ża­

dn y ch , n a to m ia st d w o je d rz w i p rz e c in a ją ­ cych n a p rz e c iw k o siebie dłuższe fro n to n y . O d d z ie ln y c h izb nie p o siad a ta k a c h a ta , co- n aj w yżej z a u w aży ć m ożna d o b u d o w an e ko-

| m ó rk i, służące n ajczęściej do p rz e c h o w y w a ­ n ia p rzed m io tó w w iększej w arto ści lu b za­

w ie ra ją c e n a d e r p ro ste łóżko. C zasem j e ­ d n a k m ożna zau w aży ć ró w n ie ż w e w n ę trz u c h a ty odd zielo n e m iejsca p rz e d sta w ia jąc e się n ib y a lk o w y , a służące do tego sam ego celu.

S p rz ę ty , sta n o w iąc e z b ió r p rz e d m io tó w p o trz e b n y c h do co d zien n eg o ży cia k r a jo w ­ ca, są n ie z m ie rn ie p ro ste w g ó ra c h iCam e- ru ń s k ic h ; w ro g a c h c h a ty w id zim y o g n isk a, są to z w y k le g r u p y kam ien i, p o m ięd zy k tó - rem i ro s p a la ją ogień, s ta w ia ją c n a n ich g li­

n ia n e n ac z y n ia w łasnego w y ro b u , a n a d n iem i zaw ieszo n a je s t s k rz y n k a lu b m ata, c z ę sto k ro ć um o co w an a p o m ięd zy czte re m a s łu p a m i i p rz e d s ta w ia ją c a su sz a rn ię czyli w ę d z a rn ię żyw ności p o d leg ającej zep su ciu , j a k m ięso, ry b y , p ie p rz i t. p. N a w sp o ­

m n ia n y c h alk o w a c h leży zw y k le z n a czn y z ap as suchego d rz e w a o ra z p rz e d m io ty h a n ­ d lu , t. j. k alab d sy z ole jem palm o w y m , z w i­

nem p alm ow em , sztab y żelaza, g a rn k i i ró ż ­ nego ro d z a ju in n e p rz e d m io ty , ja k : m isk i, n a c z y n ia i t. p. W z d łu ż ścian cią g n ą się ła w k i, służące p o d czas nocy d la d o m o w n i­

ków ta k lu d z k ic h j a k zw ierzę cy ch , g d y ż c z ęsto k ro ć sp o c z y w a ją n a n ic h kozy, b a ra - ny a n a w e t n ie ro g a c iz n a i ch u d e d ro b n e k r a ­ jo w e psy żółtego k o lo ru .

R u ch o m y s p rz ę t u z u p e łn ia ją sto łk i n isk ie w y cio san e z j e d n a j k ło d y d rz e w a lu b w yż­

sze, s k ła d a n e , p o k ry te k a w a łk ie m sk ó ry a n -

j

ty lo p ie j lub koziej.

O to w g łó w n y c h z a ry sa c h o b raz, ja k i

| p rz e d s ta w ia c h a ta w g ó ra c h K a m e ru ń sk ic h ;

d o d a jm y jeszcze, że p a n u je tu p ra w ie zaw sze

d y m o g n isk , n ie p rz y je m n y w p ra w d z ie d la

E u ro p e jc z y k a , lecz o d p ę d z a ją cy m o sk ity

i in n e o w ad y , a k o n se rw u ją c y rów nocześnie

ściany i m aty od ze p su cia i term itó w ; cią g ły

ten d y m sp ra w ia , że w n ę trz e k ra jo w e j c h a ­

ty j est j ak b y w y la k ie ro w a n e n a ciem no-

b ro n zo w o .

(5)

N r 33.

W SZECHŚW IAT.

517 W ty c h c zterech ścianach i w lesie dzie­

w iczym u p ły w a ży w o t gó rala. G d y ra n o ze w schodem sło ń ca zbudzi się on ze snu, w y ­ p ro w a d z a p rz e d e w sz y stk ie m sw e k ozy i in ­ n y żyw y in w e n ta rz do lasu, n a stę p n ie , p o ­ w róciw szy do c h a ty , n a b ie ra z w y k le w k o ­ ko so w y m c z e rp a k u w ody do m ycia, je żeli położenie c h a ty n ie dozw oli m u ud ać się do blisk ieg o stru m ie n ia ; a podczas g d y k o b iety je g o zam iatają, tw ardą, natu raln ą, p o dłogę i bio rąc n ac z y n ia n a p lecy dążą po w odę do źró d e ł, c h w y ta sw o ję p ętlicę i zaw iesiw szy j ą p rz ez ra m ię dąży k u palm om , n a k tó ry c h d n ia p o p rz e d n ie g o zaw iesił k a la b a sy do w i­

n a p alm ow ego; w d ra p u je się n a nie, zb ie ra u lu b io n ą m im bę, k tó ra p rzez n oc n a c ie k ła w n aczy n ie, zaw iesza zam iast w zięty ch k a- la b a s p u ste i po g aw ęd ziw szy po drodze z n a ­ p o tk a n y m i sąsiadam i, p o w ra c a do c h aty , gd z ie je d n a z żon p rz y n io sła ju ż p ęk p la n - ta n ó w (n iesło d k ich b an an ó w ) i k r a ją c j e na k a w a łk i sta w ia w g lin ia n y m g a rn k u na ogień. J e ż e li g o sp o d arstw o m oże sobie p o ­ zw o lić n a ten z b y te k , w te d y g o tu ją je n ie- ty lk o z w odą, lecz i z olejem palm ow ym , z a p ra w ia ją c siln ie p iep rz em k ra jo w y m , liść­

m i a ro m aty c zn em i i solą.

N iezaw sze m u rz y n m a do sw ego sto łu m ięso lu b ry b y , p o sia d a on w p ra w d z ie zw y ­ k le p e w n ą ilość k u r , kóz, b a ra n ó w czasem i k ro w y , j a d a n a w e t psy i węże, ale dom o­

w e z w ie rz ę ta c h o w a d la z a m ia n y i h a n d lu , n a p rz y ję c ie z n ak o m ite g o ja k ie g o gościa, lu b d la u c z czen ia w ażnój uroczystości; je ż e li zaś m oże d o sta rc z y ć do codziennego sto łu p o k a rm ó w m ięsnych, to są one z w y k le t r o ­ feam i p o lo w a n ia lu b n a b y tk ie m d ro g ą za­

m ian y , w o sta tn im ra z ie z w y k le p a d p o sta ­ cią k a w a łk a w ędzonego m ięsa lu b ry b y . J a ­ rz y n y zato d o sta rc z a m u p rzez cały ro k p la n ta c y ja , n a k tó re j p r a c u ją przew ażnie k o b ie ty , sad ząc p la n ta n y , k o k ę (C olocasia esc u le n ta ), ja m s , k a sa d ę i czasem m ais.

G d y p rz y g o to w a n a p o tra w a je s t go to w a, w y le w a ją w szystko z g a rn k a w du żą d r e ­ w n ia n ą m iskę, sto ją c ą n a ziem i, c z a rn a fa- m ilija siada d o k o ła n iej n a n isk ic h sto łk a c h i w y b iera p o tra w ę p alcam i; n ie je d n o k ro tn ie psy b io rą w te m b e sp o śred n i u d z ia ł.

K a ż d y p ra w ie n a r ó d m a p ew n e zw ie rz ę ­ ta , k tó ry c h stosow nie do ogólnego zw yczaju nie ja d a . W sc h o d n ie n a ro d y n ie je d z ą w ie­

przo w in y , u nas p rz e c ię tn y m ieszkaniec nie ru sz y łb y ja s k ó łk i, k o n in y i ró żn y ch in n y c h rzeczy, p rz e c ię tn y ro sy ja n in n ie ja d a gołębi;

otóż k a ż d e p ra w ie z plem ion afry k a ń sk ic h m a te sam e p rz e p isy co do p ew n y ch zw ie­

rząt. W B a k u n d u nie ja d a ją k u r, w K a la - b arze i n a d rz e k ą R io d el R ey część ludności nie ja d a m ięsa kóz, w gó rach zaś K a m e ru ń - skich nie j a d a ją n ig d y b aran ó w .

P o ż y w ia się k ra jo w ie c zw y k le d w a ra z y dziennie: ra n o ' po z e b ra n iu w ina p a lm o w e ­ go i p o p o łu d n iu m niej w ięcćj półtorój g o ­ dzin y p rz e d zachodem słońca, je ż e li n a tu ­ ra ln ie sto su n k i sąsiedzkie, n a ra d a j a k a w al­

na czyli ta k n a z w a n y p a la w e r, n ie p rz y c z y ­ n ia się do p rzy p ad k o w e g o ja k ie g o u g o sz­

czenia.

P o p o ra n n y m p o siłk u k o b iety w y c ie ra ją nac zy n ia, m y ją j e albow iem rz a d k o i p rz y ­ stę p u ją bądź do ro b ó t na p la n ta c y i, b ąd ź do in n y ch zajęć, m ężczyzna zaś b ierze fu zy ją, nóż d łu g i w p o ch w ie um ieszczo n y i zaw ie­

siw szy to w raz z re sz tą u z b ro je n ia , s k ła d a ­ ją c e g o się z w y k le z k a la b a sy do p ro c h u

i z d ru g ić j do p om ieszczenia p o tłu c z o n y c h k a w a łk ó w żelaza i d ro b n y c h k am y k ó w , z a ­ stę p u ją c y c h m u śró t, o raz z to re b k i bądź pleciondg, bądź sporządzonej ze sk ó ry , u d a ­ je się n a p o lo w an ie lu b n a ta r g do b lisk ićj osady, g dyż p o lo w an ie i h a n d e l za m ie n n y stan o w ią je g o je d y n e zajęcie, ch y b a, że ch a­

ta je g o w ym aga koniecznćj n a p ra w y . W te ­ dy, d ra p ią c się w głow ę, id z ie z p rz y m u su p ra w ie do w strętn ej m u cięższój p ra c y .

P o w ita n ie k rajo w c ó w , g d y s p o tk a ją się w d ro d z e dw aj p rz y ja c ie le lu b g d y d o b ry zn ajo m y zaw ita do ch aty , stan o w i objęcie się p ra w e m ram ien ie m , przy czem p rz y c i­

sk a ją p iersi do p iersi; potem n a stę p u ją o k rz y ­ ki rad o ści, z a p y ta n ia , o p o w ia d a n ia p r z e ry ­ w ane częstem : U ó — o zn aczające z a d z iw ie ­ nie i n ie sp o d zian k ę. M niój znajo m y ch w i­

ta ją w p ro st słow am i: n d ż ia buam ! (D obrej d ro g i).

U b ió r k ra jo w c a j e s t n ie z m ie rn ie prosty:

oprócz opisan eg o u z b ro je n ia sk ła d a go k a ­

w ałek p łó tn a zaw iązanego nao k o ło b io d er,

w d ro d ze zaś p o s łu g u je się k ijem g ó ralsk im ,

za o p a trz o n y m często k ro ć w o strze d zid y .

N a szy jn ik ó w i b ra n so le te k g ó ra le u ż y w a ją

dość rz ad k o . K o b ie ty szpecą n iezm iern ie

nieforem ne k o lczy k i, je ż e li ta k n azw ać m oż-

(6)

! “ f

n a p a łe c z k i o ś re d n ic y m nićj w ięcój c z te r ­ dziesto w ki, k tó re w tłaczają, w u sz y p o sia d a ­ ją c e o d p o w ie d n ie p rzecięcie. D zieci c h o ­ d z ą z u p e łn ie nago. G d y k ra jo w ie c -wieczo­

re m p o w ra c a do swój c h a ty , z a sia d a do k o - la c y i, p o k rz e p ia się w in em p alm o wem, o p o ­ w ia d a ro zw lek le p rz y o g n isk u , co w id z ia ł i sły szał w g ó ra c h , a g d y sło ń ce zajd zie , w p ro w a d z a znów n a noc swój ż y w y in w e n ­ ta rz do ch aty . G d y zaś tra fi się p o tem u o k a zy ja, je ż e li p rz y b y li n p . ja c y ś g oście lu b z a w a rto j a k ą w a ż n ą um ow ę, w te d y ro sp o - c z y n a ją się tań ce n a p la c u p rz e d ch a tą.

O ry g in a ln e te tań ce, k tó ry c h n ie je d n o ­ k ro tn ie b y łem św ia d k ie m , c z y n ią d ziw n e w rażen ie n a w idzu. W y n o sz ą n a jp ie r w k il k a b ęb n ó w w y cio san y ch z d rz e w a , a w k tó ­ r e k ilk u k ra jo w c ó w n ie z w ło czn ie b ić ro sp o - czy n a, re s z ta fo rm u je , śc isk a ją c się n a w z a ­ je m — ko ło , p rz y m o n o to n n em śp ie w a n iu k tó re g o k ilk u ta n c e rz y i ta n c e re k z a c z y n a p o d sk a k iw a ć i d re p ta ć n a m iejscu , p o trz ą ­ sając ra m io n am i, p lecam i i g ło w ą , j a k ow e h a rle k in y p o c ią g a n e za n itk ę , a s p rz e d a w a ­ n e d la dzieci n a k o lę d ę . O d czasu do czasu c z ę stu ją się ta b a k ą (g d y ż o trz y m a n y ty to ń zaw sze tr ą n a ta b a k ę , rz a d k o g o p a lą ), w i­

nem p alm o w em lu b p rz y g o to w a n ą d la p o d ­ n ie sie n ia w esołości p o tra w ą , p o te m z n ó w u d e rz a ją w b ęb n y , aż w re sz c ie w szy stk o u sta n ie , — u sły sz y się k ilk a k r o tn ie „p d żia b u am !” i cisza n o c n a z a p a n u je d o k o ła .

(dok. nast.)

0 PRZYPUSZCZALNYCH ZMIANACH

N i POWIERZCHNI KSIEŻYGA

o

n a p is a ł

d r J a n Ję d rz eje w icz .

(Dokończenie).

P ie rw s z y p e w n ie jsz y o b ja w zm ienności u tw o ró w k się ży co w y ch d o strz e ż o n y z o sta ł p rze z S c h m id ta w A te n a c h . D o św ia d c z o n y te n b ad acz, p ra c u ją c y całem i la ta m i n a d k a r ­ tą księżyca, z a u w a ż y ł od P a ź d z ie r n ik a 1866 ro k u , że k r a te r z w a n y L in n e u sz e m , w id y ­

w an y do ow ego r o k u p rzez w sz y stk ic h i w m apach L o h rm a n n a i M a d le ra p rz e d ­ sta w ia ją c y się ja k o zn aczn e o k rą g łe w g łę ­ b ien ie, do sied m iu m il an g . śred n icy m ające, zm n ie jsz y ł się i co do śre d n ic y i co do g łę ­ bokości. P o ro k u 1866 w tem m iejscu w i­

d a ć b y ło b a rd z o n iezn aczn e zak lęśn ięcie, a w n iem tru d n o d o strz e g a ln e d ro b n e w znie­

sien ie — ta k , ja k b y d a w n e w g łęb ien ie w y­

p e łn io n e zostało now y m m a te ry ja łe m . Z m ia n a ta d o strzeżo n a i p rzez in n y c h spo- strz e g a c zy w y w o ła ła baczn iejszą u w ag ę n a d a w n ie jsz e opisy d ro b n y c h u tw o ró w d la p o ­ ró w n a n ia ich z w id o k am i dziś d o strz e g a n e - m i. R e z u lta t b a d ań n ie o g ra n ic z y ł się n a je d n y m k ra te rz e L in n e u sz a .

B lisk o zach o d n ieg o b rz e g u księży ca n a w ielk iej płaszczy źn ie zw anej „M are foecun- d ita tis ” leżą d w a m ałe k ra te ry obok siebie:

M e ssier i M essier A , o p isy w an e p rz e z M a­

d le ra podczas d łu g o le tn ic h je g o spo strzeżeń ja k o najściślej je d n a k o w e i co do p o staci i co do ro zm iaró w , a zw ra c a n o n a nie bacz­

n ą u w a g ę z p o w o d u szczególnych sm ug b ły sz c z ą c y ch n iew iad o m e g o do dziś z n acze­

n ia , w y stę p u ją c y c h ze w schodniego k r a te r u i ciąg n ący ch się n a 20 m il k u w schodow i.

W ro k u 1840 G ru ith u is e n , a za n im i in n i d o strz e g li w b rew opisow i M a d le ra zn aczn ą ró żn icę m iędzy*tem i d w o m a k ra te ra m i. Z a ­ ch o d n i s ta ł się m n iejszy m i w in n y m k ie ­ r u n k u w y d łu żo n y m aniżeli w sch o d n i, w y­

d łu ż e n ie je g o p ra w ie od z a c h o d u k u w scho­

dow i je s t sk ie ro w a n e , g d y w schodniego oś w ięk sza p rz y p a d a n a k ie ru n k u p ó łn o cn o - p o łu d n io w y m . Z m ia n a ta p rzez w iększość ży ją c y c h selen o g rafó w zo sta ła stw ie rd z o n a , a ży jący dziś a stro n o m N eison p rz y p u sz c z a, że m o g ło tu n a stą p ić zaw alen ie się w zgórz k o listy c h , o ta c z a jąc y c h k ra te r , w ta k i sposób, że z p ó łn o c y i p o łu d n ia g ru z y z su n ę ły się w e w n ą trz , ze w sc h o d u zaś i zach o d u n a z e ­ w n ą trz p ie rw o tn e g o o k rą g łe g o k ra te ru . N ie- w ch o d ząc ch w ilo w o w p ra w d o p o d o b ie ń stw o tego o b ja śn ien ia, fa k tu sam ego nie m ożna p o d d a w a ć w ątpliw ości. R óżność p o staci ł a ­ tw a do o cen ien ia w dw u ta k blisko siebie le ­ żących u tw o ra c h j e s t dziś o czy w istą i n ie je ­ d n o k ro tn ie w tu te jsz e m o b s e rw a to ry ju m b y ­ ła d o strz e g a n ą . W id o k k ra te r ó w M essiera w r. 1881, p rz e d sta w io n y je s t n a fig. 8 p o ­ d łu g r y s u n k u S tu y r a e r ta .

N r 33.

W SZE CH ŚW IAT.

(7)

N r 33.

Ws z e c h ś w i a t.

519 O bie te z m ia n y doty czą p rz ed m io tó w ju ż

istn ie ją c y c h i p rz y zagasłój z u p e łn ie d z ia ła l­

ności w u lk an iczn e j m ogą z n a leść o b jaśn ie­

nie. N ie m ogły one w strząsn ąć p ie rw o tn e ­ go p rz e k o n a n ia M a d le ra . T rz e b a było w aż­

n ie jszy ch fak tó w , aby k w e sty ją rzeczo n ą m ożna by ło n an o w o ro strz ąsać.

T a k i fa k t z d a r z y ł się w r. 1877. W M a­

j u tegoż ro k u d r K le in w K o lo n ii, z a jm u ją ­ cy się b ad an iem p o w ie rz c h n i księży ca od la t k ilk u n a s tu , d o strz e g ł p ra w ie w śro d k u ta rc z y księżyca w okolicy n iew ielk ieg o k r a ­ te ru H y g in u s a d w a u tw o ry , k tó ry c h n a ża­

dnej ze z n a n y c h k a r t nie by ło . K a rtę tój o kolicy p rz e d sta w ia fig. 9. P rz e z k r a te r H y g in u s a H p rz ech o d zi je d n a z n a jw ię k ­ szych b ró zd n a k sięży cu bb; n a północ od k ra te ru są w z g ó rza o k rą g łe S, zw an e przez M a d le ra ślim ak o w em i d la ich szczególnćj postaci; ca ła o k o lica p e łn a p o d łu ż n y c h pasm w zg ó rz i m a ły c h k ra te ró w . W tej to o k o ­ licy z n a la z ł K le in k r a te r N z p rz e d łu ż e ­ n iem w zg ó rk o w a te m i w głębieniem n , k tó ­ reg o n a żadnój ze zn a n y c h k a r t n ie było, oraz d o lin ę w g łęb io n ą d, idącą od g ó r ślim a­

k o w y ch k u k ra te ro w i H y g in u sa , d łu g ą o k o ­ ło d w u m il, k tó re j ró w n ie ż n ig d zie nie z n a j­

d o w ał. K r a te r N , p rz y o d k ry c iu o k a z u ją ­ cy w n ę trz e z u p e łn ie cza rn e z czy sty m k o n ­ tu re m , p rz e d s ta w ia ł się potem ja k o lek k ie

w g łęb ien ie bez o stry c h b rzeg ó w , co n a p ro ­ w ad zało n a m y śl z m ian w czasie sp o strz e ­ żeń zach o d zący ch . P rz y p u sz c z e n ie K le in a , że te u tw o ry są n o w o p o w sta łe, o p ie ra ło się na d o w o d ac h u jem n ó j n a tu ry , to je s t n a tym fakcie, że n ik t z d o b ry c h sp o strzeg aczy ich nie w id ział; w y w o ła ło też b a rd z o ż y w ą dys- k u sy ją m ięd zy astro n o m am i i a m ato ram i zn a ją c y m i księżyc.

O g ło szo n o k a r ty i szkice tej o k o licy p rz e d ro k ie m 1877 ro b io n e, a je d e n z ta k ic h sz k i­

ców S c h m id ta z r. 1870 p rz e d sta w ia fig. 10.

N iem a n a n im ś la d u an i N, ani d, k ie d y szkic teg o ż a stro n o m a z ro k u 1878 (fig. 11) p rz e d sta w ia o ba w g łę b ie n ia N i n o raz d o ­ lin ę d; szkic n a fig. 12 z r . 1882 p o d łu g sp o ­ strz eże n ia w P ło ń s k u rów nież oba u tw o ry w sobie z a w ie ra . N ie są to je d n a k dość s ta ­ no w cze d o w ody, że u tw o ry te n ie istn ia ły . W iad o m o do b rze, j a k ła tw o w p o d o b n y c h sp o strzeżen iach m ożna p rze o czy ć d ro b n e szczegóły n ie z n a n e i j a k ła tw o j e d o strz ed z

skoro n a istn ien ie ich zw ró co n ą będzie u w a ­ ga. P o d czas ożyw ionych sp o ró w w tym p rzed m io cie u d a ło się K lein o w i odnaleść ry - sy n ek tój o kolicy G ru ith u is e n a d o b reg o spo- strz e g a c z a i (co rzad sze je s t m iędzy seleno- g ra fa m i) d o b reg o ry so w n ik a . R y su n ek ten z r. 1824 (fig. 13) p rz e d s ta w ia całą p rz e ­ strz e ń od H y g in u sa do g ó r ślim ak o w y ch p u ­ stą, k ie d y n a ry s u n k u K le in a z ro k u 1877 (fig. 14) w m iejscu tem je s t d o lin a d dość w y ra źn a, aby p rzez ta k w p raw n eg o spo- strz e g a c za j a k G ru ith u is e n m o g ła b y ć p rz e o - czoną. P rz y p u sz c z e n ie K le in a po k ry ty c z - netn ro z e b ra n iu p rz e d m io tu zo stało p o tw ie r­

dzone p rzez N eiso n a , n a jb ie g le jsz e g o dziś znaw cę księżyca, a ty m sposobem fa k t, że pew ne zm iany do dziś o d b y w a ją się n a k się ­ życu z y sk u je coraz więcćj p ra w d o p o d o b ie ń ­ stw a.

W r. 1881 K le in ro s p a tru ją c okolicę k się ­ życa zw an ą „M are n e c ta ris” z n a la z ł n a niej k ra te r otoczony ciem ną p lam ą. K r a te r u tego niem a ani n a d a w n iejszy c h k a rta c h , ani u N eisona, je s t on ty lk o choć bez p lam y n a ry s u n k a c h N asm y th a z r. 1876. W id o k j e ­ go p rz e d sta w ia fig. 15. P o n ie w a ż o k o lica ta b y ła stu d y jo w a n a szczegółow o przez M a - j d le ra i p rzez N eisona, a k r a te r y d alek o

! m n iejsze są p rz e z n ic h oznaczone, p rz e to n ie m ożna odm ów ić słuszności w nioskow i

| K le in a , że k r a te r ten p rz e d n ie d a w n y m cza­

sem nie istn iał. D ziś w m n iejszy ch lu n e-

| tach o b se rw a to ry ju m P ło ń sk ie g o je s t on w ńdocznym w raz z ciem ną p la m ą i z p o w o ­ d u tej plam y je s t ła tw ió j d o strz e g a ln y m od sąsiednich p rzez M a d le ra ozn aczo n y ch .

P o m ija ją c jeszcze p e w n e zm ian y d o strz e ­ gan e w tw o rz e n iu się b ró z d księży co w y ch , w z a b a rw ia n iu się w e w n ę trz n y c h p łaszczyzn [ k ra te ró w , ju ż i ta m a ła ilość fa k tó w k r y ty -

j

cznie ro z e b ra n y c h w y sta rc z a do w strz ą śn ie - { n ia istn iejąceg o d o ty c h cza s p rz e k o n a n ia o u sta n iu n a k sięży cu w sz y stk ic h procesów o d b y w ający ch się n a in n y ch p la n e ta c h . S c h m id t w A te n a c h , b a d a ją c księżyc w cią­

gu la t p ra w ie 40, nie w y p o w ied ział w p ra w ­ dzie żadnej te o ry i z m ian , ale p rz y s z e d ł do p rz e k o n a n ia , że is tn ie ją tam pew ne o b ja ­ w y zm ienności n i e z a l e ż n e o d r ó ż n e g o o ś w i e t l e n i a p r z e z s ł o ń c e .

N a w yjaśnienie pow odów ty c h zm ian tr z e ­

b a jeszcze ja k iś czas poczek ać, zaró w n o b o ­

(8)

520

W SZECH ŚW IAT.

N r 08.

w iem m ożna p rz y p u śc ić , że w y m ien io n e u tw o ry p o w sta ły w n aszy m czasie albo też is tn ia ły , a ty lk o od czasu do czasu są. z a k r y ­ w an e p rz e d n aszem i oczam i p rz e z ja k ą ś m a- te r y ją dziś n ie o k re ślo n ą . O p u sz c z a ją c to d ru g ie tłu m aczen ie, do dziś żad n em i p o ży ­ ty w nem i fa k tam i n ie stw ie rd z o n e , z a sta n o ­ w im y się n a d p ierw szy m .

O p ie ra ją c się n a te o ry i L a p la c e a p rz y jm u ­ ją c e j p ie rw o tn y s ta n ro sp a le n ia w sz y stk ich ciał u k ła d u p la n e ta rn e g o , o raz n a o b ra z a c h p o w ie rz c h n i księżyca, ta k p o d o b n y c h do w u lk a n ic z n y c h o k o lic ziem i, m ożem y p r z y ­ p u ścić z w szelkim p ra w d o p o d o b ie ń stw e m , że p o w ie rz c h n ia je g o u tw o rz y ła się p o d w p ły w em w y b u ch ó w w e w n ę trz n y c h m a te - te ry ja łó w p rz e b ija ją c y c h s tw a rd n ia łą w sk u ­ te k u tr a ty ciep ła s k o ru p ę . W ię k sz o ść a s tr o ­ n o m ó w j e s t tego z d a n ia . N ie n a le ż y ty lk o zap o m in ać, że p ra w a w y b u c h ó w w u lk a n ó w księżyca in n e b yć m u szą o d p ra w w u lk a n ó w ziem sk ich , w k tó ry c h ta k w a ż n ą ro lę g r a p a ra w odna na k się ż y c u n ie istn ie ją c a . W e ­ d łu g te o ry i N a sm y th a i C a r p e n te r a , o p a rte j n a liczn y c h sp o strz e ż e n ia c h i d o św ia d c z e ­ n ia c h , m a te r y ja ł k sięży ca m oże n a łe ż y ć do ty c h ciał, k tó re , j a k w o d a n a ziem i, z w ię k ­ sz a ją sw ą objęto ść p r z y k rz e p n ię c iu ze s ta ­ n u p ły n n e g o ń a sta ły . S k o ro w ięc w p ie r- | w o tn y m sta n ie z e w n ę trz n a s k o ru p a w sk u te k

j

o c h ło d zen ia ju ż się u tw o rz y ła , z a m k n ię ty w niój szczelnie w e w n ę trz n y m a te r y ja ł p ły n -

j

n y w sk u te k częściow ego k rz e p n ię c ia i z w ię k ­ sz a n ia objętości ro z sa d z a ł s k o ru p ę a p rz ez s z p a ry z tego p o w o d u p o w s ta ją c e w y b u c h y tegoż m a te ry ja łu w e w n ę trz n e g o z n a jd o w a ły

j

o d p ły w . S z e re g i k r a te r ó w n a k sięży cu w p ew n y ch k ie ru n k a c h c ią g n ą c e się n ie są rz a d k o śc ią , ta k j a k i n a ziem i.

P r z y p ra w d o p o d o b ie ń stw ie zasa d n icz em tój te o ry i tru d n o d o ty c h c z a s j e s t szczeg ó ło ­ wo o b jaśn ić p o w sta w a n ia ty c h w ie lk ic h , po k ilk a n a śc ie m il śre d n ic y m a ją c y c h , o k r ą ­ g ły c h w g łęb ień , k tó re w ogóle k ra te ra m i n a ­ z y w a ją . P o tw ie rd z e n ie je d n a k z a sa d y z n a j­

d u je m y w in n eg o ro d z a ju u tw o ra c h d o s trz e ­ g a n y c h p rze z S c h m id ta , K le in a i w ielu in ­ n y ch , a zb liżo n y ch o b ja w a m i do ty c h stoż­

ków w u lk a n ic z n y c h , ja k ie n a ziem i są zn a ­ ne. U tw o ró \v ty c h sto su n k o w o d ro b n y c h n ie w iele d o ty ch czas n a lic zo n o . P r z e d s ta ­ w iają się one p rz y w schodzącem sło ń c u j a ­

ko n isk ie stożki z w g łę b ien iam i n a w ie rz ­ c h u ,—p rz y sło ń cu wyżój stojącem cienie ich z n ik a ją , w g łęb ien ie błyszczy ja k o ja s n y p u n k t, spód zaś sto żk a otoczony b y w a cie­

m n ą p la m ą p o w sta ją c ą p ra w d o p o d o b n ie z w y rzu co n ej p rzez w y b u ch m atery i. T a ­ kim też p raw d o p o d o b n ie je s t i k r a te r n a fig. 1 5 w y o b rażo n y , a u w a ż a n y za n o w o p o ­ w stały . P o d o b n y stoaek z n a jd u je się w ś ro d ­ k u w sp o m n ian eg o k r a te r u L in n e u sz a , k tó ry za czasów M a d le ra p rz e d sta w ia ł się ja k o o k rą g ła w klęsłość, około 6— 7 m il ang. ś re ­ d n ic y m ająca n a 1 000 stó p p ra w ie g łęb o k a, a z k tó re g o w r. 1886 pozostało ty lk o lek k ie i m ałe w g łęb ien ie z led w ie d o strz e g a ln y m sto żk iem w śro d k u . T e w łaśn ie stożki i w in n y c h m iejscow ościach księży ca z n a jd u ją c e się n ajw ię c e j m ają p o d o b ień stw a do w u lk a ­ n ó w ziem skich i p rz e m a w ia ją za tem , że zm ia n y dziś dosti-zegane m ogą być n a tu r y w u lk a n ic z n e j.

W ja k im stan ie b y ły m a te ry ja ły w y b u ­ c h a ją c e tru d n o o k re ślić p r z y w a ru n k a c h ta k ró ż n y c h od ziem skich. K le in , z w o len n ik te o ry i w u lk an iczn ej księżyca, m a p o w o d y do m n ie m a n ia , że m a te ry ja ły te m ogły być p ły n n e . O b serw o w ał on w e w n ą trz k o lis te ­ go w zg ó rza A lfo n sa na szarej p łask iej p o ­ w ie rz c h n i ciem ną p lam ę o ta czającą m a ły w u lk a n A (fig. 16). G ra n ic e tej p la m y d o ­ ch o d zą do w zg ó rz otaczających B, C, D , E , a z p o śró d p lam y w y stają d ro b n e sto żk i nie- p o k ry te p lam ą. K le in słusznie p rz y p u s z ­ cza, że m asa p ły n n a ja k o p r o d u k t w u lk a n u A ro z la ła się po m iejscach n iższy ch aż do w zg ó rz, otoczyw szy d ro b n e stożki, a n iep o - k ry w a ją c ich z w ie rz c h u , coby m iało m iej­

sce, g d y b y p r o d u k t w y b u ch u b y ł p o d o b n y do p o p io łó w ziem skich w u lk a n ó w . P r a w d o ­ p o d o b n ie ta k a m asa p ły n n a , j a k z iem sk a la ­ w a, p o tw o rz y ła w k ra te ra c h k siężyca te szczelin y , ja k ie n a fig. 4 w w ale A r is tillu s a w idzim y. C a ły w a ł je s t p o o ra n y w g łęb ie­

niam i rosch o d zącem i się po k ie ru n k a c h p r o ­ m ieni od śro d k a. P rz y jm u ją c n a w e t tę n a j­

p ra w d o p o d o b n ie jsz ą te o ry ją w u lk an iczn eg o

u tw o rz e n ia się księżyca, n ie . p o w in n iśm y

sp u szczać z u w a g i, że p rz y o b jęto ści k się ­

życa stan o w iącej zaled w ie '/i0 część o b jęto ­

ści ziem i, m asa je g o d alek o p ręd ze j o sty g ła

an iżeli m a sa ziem i, a w sk u te k teg o w y b u ch y

k sięży ca albo się ju ż sk o ń c z y ły alb o są na

(9)

Nr 33.

w s z e c h ś w i a t.

521

F 3. Potu d n ie F. 9.

Messier P ó f n i

p, Stuyraerta 17 Lut.1881

Okolica Hygmusa podług Schmidta Okolica Hyginusa podług Schmidta Okolica Hygimisa p. spust. Płońskich 6 Lipca 1870r. g.7 m.7. 2 List.1878 r 1 6 m. 0. 25 Marca 1882 g.7m .30.

Okolica Hyginusa p CruithuisBna 1824.

F. 1 5 . F.16.

Nowy krater Kleina na „Marę Kectans"

p Rudm-HefU23IttU882r

F. 14.

Okolica Hyginusa ' p.Kleina 1817r.

*r

Lit & Gtinczemlriego n WirsicmH

(10)

522

w s z e c h ś w i a t.

N r 33.

u k o ń c z e n iu , sk o ro n a ziem i d alek o w ięk sze j, ju ż one są, ty lk o rz a d k ie m iz ja w isk a m i. O b ja ­

w y teg o ro d z a ju d o strz e g a n e , j a k w sp o ­ m n ian e ro z le w y law y , mogą. b y ć ty lk o św ia ­ d e c tw a m i d a w n o m in io n ej p rzeszło ści i n ie ­ k o n iecz n ie dow odzą, że z m ian y w o sta tn ic h la ta c h zau w ażo n e są te jż e sam ej n a tu r y w u lk a n ic z n e j. I w sam ój rzeczy , n a w e t w p rz y p u sz c z e n iu z u p e łn e g o w y g a śn ię c ia w u lk a n ó w , rzeczo n e z m ia n y m ogą być w z n a ­ cznej części w y tłu m a c z o n e d z ia ła n ie m p r z y ­ czy n z e w n ą trz k sięż y ca leżący ch . P o w ie rz - ch n ia księżyca, p rz e z 15 d n i p ra w ie o d w ró ­ co n a o d słońca, sty g n ie do te m p e ra tu r y o k o ­ ło 120° niżój z e ra , ta k ie bow iem zim no p r a ­ w d o p o d o b n ie p a n u je w p rz e s tw o ra c h m ię­

d z y p la n e ta rn y c h — p rz e z n a stę p n e 15 d n i d z ia ła n ie sło ń ca ro s p a la tęż p o w ie rz c h n ię n ie p o k ry tą ż a d n ą o sło n ą g azo w ą. R o sp ale- nie to , j a k teg o d o w o d z ą z w ie lk ie m p r a ­ w d o p o d o b ień stw em p ra c e lo rd a R ossę, m o ­ że d o ch o d zić do 260°. Z m ien n o ść te m p e ra ­ tu r y ta k zn a c z n a m usi w y w o ły w a ć z m ia n y fizyczne w u k s z ta łto w a n e j n a w e t c ałk o w ic ie p o w ie rz c h n i księży ca. G ó ry k o liste m o g ą p ę k a ć , obsy p y w ać się, n o w e p ę k n ię c ia g ła d ­ kich do ty c h cz as p o w ie rz c h n i m o g ą się tw o ­ rzy ć, w y w o łu jąc z m ia n y , k tó re z z iem i w g r u ­ bych ty lk o z a ry sa c h d o strz e d z się d a ją .

O b a w ięc p o w y ższe tłu m a c z e n ia n a d a ją się do zm ian o b se rw o w a n y c h . W y p e łn ie ­ n ie k r a te r u L in n e u sz a , p rz e z S c h m id ta z a u ­ w ażone, m ogło się u sk u te c z n ić p rz e z n o w y je g o w y b u c h , alb o też o b sy p a n ie się k o lis te ­ g o w z g ó rz a w s k u te k p o p ę k a n ia od c ie p ła sło n eczn eg o . T a k ie s k u tk i p ę k a n ia w id z im y na k sięży c u w w ielu m iejsc ach w p o sta c i t a ­ ra só w n a k o listy c h w zg ó rzach , p ie r w o tn ie w s k u te k w y b u ch ó w u tw o rz o n y c h .

Z m ia n a p o staci je d n e g o z d w u k r a te r ó w M e ssiera w p o d o b n y sposób p rz e z N e iso n a b y ła o b ja śn io n ą, j a k to pow yżćj b y ło w sp o ­ m n ian e. P o d łu ż n a d o lin a H y g in u s a , p rz e z K le in a o d k ry ta , m o g ła się ró w n ież bez u d z ia ­ łu sił w u lk a n ic z n y c h u tw o rz y ć .

K w e s ty ja ta dziś p o z o sta je o tw a rtą , p o b u ­ d zen ie jó j je d n a k do życia p rz y z a stę p ie ta ­ k ic h p ra c o w n ik ó w j a k K le in , G a u d ib e rt, W e in e r, N eison zw ię k sz y n ie w ą tp liw ie m a- te ry ja ł sp o strz e g a w c z y , n a k tó ry m ty lk o ro z ­ w iązan ie je j o p rz e ć się m oże.

F L U O R

n . a , p i s a , ł ! Z n . .

Jesz cze w X V I I w ie k u było w iadom o, że m in e ra ł z d a w n a u ż y w an y p rz ez h u tn ik ó w ja k o to p n ik i d lateg o fluspatem zw an y , j e ­

żeli go oblać k w asem sia rczan y m , w ydziela k w aśn ą, b a rd z o o strą p a rę , k tó ra n a szkle tw o rz y m atow e plam y. Scheele u z n a ł tę p a rę za k w a s sw o isty fluspatow i, a G ay - L u s s a c z T h ó n a rd e m , p rz e ję c i te o ry ją L a - y o isiera , w m yśl k tó re j w szystkie k w asy tle n w sobie m ia ły z a w ie rać, p ró b o w a li ro z- m aitem i sposoby w y d zielić w stan ie czystym ó w p ie rw ia ste k , k tó ry , w e d łu g ich p rz y ­ p u sz c z e n ia , z n a jd o w a ć się m u siał w k w asie fluspatow ym . Z u p e łn e n iep o w o d zen ie d w u w ie lk ic h u czo n y ch , A m p e re s ta ra ł się o b ja ­ śnić p rz e z d o m y sł, że k w a s flu sp ato w y je s t z w iązk iem p o d o b n y m do k w a su solnego, to j e s t, n ie z a w ie ra w sk ła d z ie tle n u , lecz ty l­

k o ja k iś n ie z n a n y p ie rw ia ste k p o łączony z w o d o rem . K w a s solny sk ła d a się z w o d o ­ r u i c h lo ru , k w a s fluspatow y' s k ła d a łb y się z w o d o ru i p ie rw ia s tk u n iezn an eg o A in p e - ro w i w stan ie w o ln y m , oczekującego n a w y­

d z ielen ie i z b a d a n ie , ale k tó ry tym czasem , d la dog o d n o ści w w y sło w ien iu , m oże o tr z y ­ m ać im ię fluoru. J e ż e li k w as solny n a z y ­ w am y inaczej c h lo ro w o d o rn y m , alb o k ró c ej ch lo ro w o d o re m , to flu sp ato w y o trz y m a n a ­ zw ę k w asu flu o ro w o d o rn eg o albo flu o ro w o ­ d o ru .

K a ż d y k w as p o siad a sz ereg zw iązk ó w z nim an a lo g ic z n y ch , p o ch o d ząc y ch o d n ie ­ go, a k tó ry c h p o w sta w a n ie m ożem y w yo­

b ra z ić sobie w ta k i sposób, że n a m iejsce w o d o ru w k w asie w ch o d zi ja k ik o lw ie k m e­

tal; zw iązk i ta k ie noszą o g ó ln ą n a z w ę soli, a to d la te g o , że p o ch o d zen iem i w sz y stk ie- m i w łasn o ściam i z b liż a ją się do soli w z w y ­ k łem z n aczen iu sło w a, tój k tó ró j u żyw am y do so len ia n aszy ch p o k a rm ó w . Sól ta po­

ch o d zi w łaśn ie od c h lo ro w o d o ru p rz e z za­

stą p ie n ie w n im w o d o ru m etalem sodem ,

w je j sk ła d z ie zatem sp o ty k a m y c h lo r i sod,

a stą d w ję z y k u n a u k o w y m o trz y m a ła je s z ­

cze n azw isk o c h lo re k so d u . N a tu ra i p rz e ­

m y sł z n a ją n ie sły c h a n e m n ó stw o soli, p ra -

(11)

N r 33.

W SZECHŚW IAT.

cow nie zaś n a u k o w e u m ie ją w y tw a rz a ć ich jeszcze d alek o w ięcej. T a w ażn a g ro m a d a c ia ł b y ła b y w ięc n ad z w y c z ajn ie tr u d n a do p o z n a n ia , g d y b y n ie okoliczność, że m ożna w nićj w p ro w a d z a ć pew n e p o d ziały , o p a rte n a p o d o b ień stw a ch i ró żn ic ach pom iędzy p o jed y ń czem i solam i. Ł a tw o zrozum ieć, że w szy stk ie sole, k tó re d a n y m e ta l tw o rzy p rz y d z ia ła n iu n a ro zm aite k w asy , m uszą m ieć p o m ięd zy sobą. p ew n ą w spólność — z a w ie ra ją bow iem w sw ym sk ła d z ie ch e m i­

cznym je d e n i te n sam m eta l. T a zasada je s t o b u stro n n a: w szy stk ie sole, ja k ie d an y k w a s w y d a je p r z y d z ia ła n iu n a ro z m aite m etale, są ta k ż e p om iędzy sobą podobne.

A le w obecnej c h w ili w ażn iejszą d la n as | będzie w iadom ość, że p o d o b ie ń stw a stają się liczn iejszem i sk u tk ie m in n ćj jeszcze zasady, to je s t is tn ie n ia an alo g ij chem iczn y ch po-

j

m iędzy ro z m a ite m i p ie rw ia stk a m i. C h lo re k 1 sodu, b ro m ek so d u i jo d e k sodu nie z a d z i­

w ią n as sw ojem p odobieństw em ; c h lo re k so­

d u i c h lo re k p o tasu tak ż e z n a tu ry rzeczy m uszą b yć do siebie p o dobne; o d d a w n a ju ż je d n a k , c o n ajm n iej od p o czą tk u bieżącego w iek u , w iadom o, że ch lo rk i, b ro m k i i jo d k i w sz y stk ich m etali o k a z u ją pew ne w spólne p o m ięd zy sobą w łasności. O d p o czątk u też bieżącego w ieku tę o s ta tn ią o koliczność che­

m icy p rz y p is u ją podobieństw om pom iędzy ch lo rem , bro m em i jo d e m , k tó re w rzeczy sam ej istn ie ją w ta k ie j liczbie i w ta k im z a­

k resie, że g d y b y , d a jm y n ą to, b ro m b y ł p ie rw ia stk ie m d o ty ch c zas n ie zn an y m , to z w łasności c h lo ru i jo d u m ożn ab y w y p ro ­ w ad zić w łasności b ro m u , m o żn ab y j e p rz e ­ pow iedzieć ze zn acz n y m sto p n iem ścisło­

ści.

F lu o ro w o d ó r p o d d z ia ła n ie m m etali w y­

d aje sz e re g soli, k tó re w e w łasnościach sw o­

ich są b a rd zo p o d o b n e do ch lo rk ó w , b ro m ­ ków i jo d k ó w . Z re sz tą i w szelkie in n e zw iąz­

k i fluoru o k a z u ją p o d o b ień stw o do zw iąz ­ ków tam ty ch trz e c h p ie rw ia stk ó w . S tą d fluor od czasów A m p e ra je s t licz o n y do n a ­ tu ra ln e j ro d z in y p ie rw ia s tk ó w chem icznych, do k tó re j p ró cz niego w chodzą c h lo r, b ro m i jo d i k tó ra o d n a jz w y k le jsz e g o sw ego p rz e d sta w ic iela o trz y m u je n azw ę c h lo ro w ­ ców. Z p o w o d u n a d z w y c z ajn e j łatw ości, z j a k ą te p ie rw ia stk i, łącząc się z m etalam i, tw o rz ą sole, n azy w am y j e ta k ż e h a lo id am i,

| co na p o lsk ie \vyłożyćby m ożna p rzez „solo- ro d y ”, albo p ie rw ia stk i solotw órcze.

J e d n ą z w łasności w sp ó ln y ch w szystkim : chlorow com je s t to, że z tlen em łączą się

j

one b a rd z o tru d n o — tru d n ie j an iżeli w szy ­ stk ie p o zo stałe p ie rw ia stk i. T o d a je ła tw y sposób w y d z ielan ia ich ze zw iązk ó w czyli

j

o trz y m y w a n ia w stan ie w olnym . W y o b raź-

| m y bow iem sobie, że m am y w rę k u zw iązek ch lo ru z ja k im ś m etalem i p o d d a je m y go

| d z ia ła n iu tle n u — m etale w ogólności u tle ­ n ia ją się bard zo łatw o — w p rz y k ła d z ie w ięc

j

naszym m eta lic z n a część zw ią z k u zostanie p o łączo n a z tlen em , a c h lo r, k tó ry się nie utlen ia, odszczepi się, o ddzieli, w s ta n ie w o l­

nym . D ru g a w łasność ch em iczn a, w spólna w szystkim zw iązk o m ch lorow ców , p o leg a n a zach o w an iu się ich w obec p rą d u e le k tr y ­ cznego. W iad o m o , że p o d w p ły w e m tego c z y n n ik a w szy stk ie zw iązk i chem iczne ro s- k ła d a ją się z m n iejszą lub w iększą łatw o ścią n a sw oje części sk ład o w e. Co do zw iązków ch lo ro w co w y ch , to one p rz y podobnym ro s- k ła d z ie zaw sze u w a ln ia ją czysty ch lo ro w iec, k tó ry w y d ziela się p rz y b ieg u n ie d o d a ­ tnim .

P o w y ż sz a o g ó ln a c h a ra k te ry s ty k a c h lo ­ row ców je s t nam p o trz e b n a do tego, żeby na je j tle łatw iej zary so w ać się d a ły p ew n e szczegóły, odnoszące się do sam ego fluoru.

| Id z ie o to, że p o d o b ień stw a chem iczne nie w y k lu c z a ją i b a rd zo zn aczn y ch ró żn ic po-

| m iędzy ciałam i, n ależącem i d o je d n ó j i tej samej ro d zin y n a tu ra ln e j p ie rw ia stk ó w . W ro d zin ach p o d o b n y ch , a d zisiejsza n a u k a zn a ich ju ż w iele, d o strzed z m ożna łatw o p ew n eg o ro d z a ju sto p n io w a n ia cech i w ła- j sności p o jed y ń czy ch czło n k ó w . T a k n p . c h lo r je s t gazem ż ó łto -zielo n y m , brom — ciem noczerw oną cieczą, jo d — ciałem sta - j łem , p raw ie czarn em ; c h lo r je s t cięższy od w o d o ru (p rz y jm o w a n e g o za je d n o stk ę po­

ró w n aw czą) 35 */2 raza, p a ra b ro m u — 80 ra -

| zy, p a ra j o d u — 127 raz y ; c h lo r n a jła tw ie j spom iędzy trz e c h ty c h p ie rw ia stk ó w łączy

| się z w odorem a n a jtru d n ie j z tlenem , jo d — j n a jtru d n ie j z w o d o rem a n a jła tw ie j z tle ­

nem , b ro m w zględem w odoru i tle n u z a c h o ­

w u je się p o śred n io p om iędzy p ie rw sz y m

a o statn im z ch lorow ców . J e ż e li w ięc p o d o ­

b ień stw o m iędzy ch lo rem a brom em , albo

m iędzy brom em a jo d e m je s t b a rd zo w iel-

(12)

524

w s z e c h ś w i a t.

N r 33.

k ie , to ju ż w d a le k o m n iejsz y m sto p n iu is­

tn ie je ono p o m ięd zy ch lo re m a jo d e m . W ie m y ju ż , że, sądząc z w łasn o ści z w ią z ­ k ó w , flu o r n a leży do ro d z in y c h lo ro w c ó w — ja k ie ż stan o w isk o z a jm u je o n je d n a k w tej ro d z in ie i ja k ie są je g o w łasn o ści?—P y ta n ie to aż do tej ch w ili nie m ogło b yć ro s s trz y - g n ię te w sposób stan o w czy , p o n ie w a ż fluor w sta n ie w olnym , je ż e li n a w e t b y ł k ie d y k o l­

w iek w id zia n y , to c h y b a ty lk o c hw ilow o, m im ochodem i to n ig d y w sta n ie d o s ta te c z ­ n ie czystym . P rz y c z y n ę togo sta n o w ią szcze­

g ó ln ie g w a łto w n e w łasności flu o ru , czy li, u ż y w a ją c ję z y k a n au k o w e g o , je g o w ie lk a e n e rg ija ch em iczn a. U siło w a n ia ch em ik ó w , dążący ch do o trz y m a n ia czy steg o flu o ru , r o z ­ b ija ły się o tru d n o ść , p o z o rn ie b ła h ą — p r z y ­ g o to w a n ia o d p o w ied n io c zy sty ch , a z w ła sz ­ cza su ch y ch , zw iązk ó w , z k tó ry c h m o żn ab y te n p ie rw ia s te k w y d zielić i w y b o ru stoso­

w nego m a te ry ja łu na p rz y rz ą d y do d o św ia d ­ czenia. W p ra c o w n ia c h p o s łu g u je m y się szk łem , p o rc e la n ą , k a u c z u k ie m , k o rk a m i, w reszcie p ew n em i m e ta la m i — i m a te ry ja ły te w niższym lu b w yższym s to p n iu o k a z u ją się c h em iczn ie o b o jętn e m i, n ie p o d le g a ją zm ian o m ch em iczn y m p o d w p ły w e m w szy ­ s tk ic h ciał, z ja k ie m i c h e m ik m ie w a do cz y ­ n ie n ia , w szy stk ich — o p ró c z flu o ru .

N iem niój w id zie liśm y ju ż , że od czasów G a y -L u s s a c a i T h e n a r d a chem icy k u sili się o o trz y m a n ie czystego fluoru. U s iło w a n ia p o z y sk a ły w y tk n ię ty k ie ru n e k o d czasu, k ie ­ d y coraz w y raźn ie j p rz e k o n y w a n o się, że d o m n iem an ie A m p e r a o p rz y n a le ż n o śc i fluo­

r u do ro d z in y c h lo ro w có w jest b a rd z o u z a ­ sad n io n e i słuszne. J e ż e li k a ż d y c h lo r o ­ w iec m ożna w y d zielić ze z w iązk ó w z a p o m o ­ cą u tle n ie n ia a lb o d z ia ła n ia p rą d u , to nie id e g a w ątp liw o ści, że i flu o r ty m że sposobem o trz y m a n y być m oże. O p ró c z tego c h lo ­ ro w c e m a ją n ie je d n a k o w ą e n e rg ija c h e m i­

czną w zględem in n y c h p ie rw ia s tk ó w , a p r z e ­ to ze zw iązk ó w m o g ą być w y d z ie la n e je d n e p rz e z d ru g ie . T a k , jo d w y d z ie la się z j o d ­ k u p o ta s u pod w p ły w e m b ro m u lu b c h lo ru . B e z w ą tp ie n ia n a tej d ro d z e m o żn ab y i fluor o trz y m a ć z o d p o w ie d n ic h zw ią z k ó w . P o ­ z o staje ty lk o w y b ó r m a te ry ja łu n a p r z y r z ą ­ d y i p rz y g o to w a n ie czy sty ch z w ią z k ó w fluo­

ro w y ch .

J a k i te d w a p u n k ty w p ły w o k a z a ły n a

z a jm u ją c ą n a s k w e sty ją , n a jła tw ió j p rz e k o ­ n a m y się p rz y ta c z a ją c p e w n ą liczbę szcze­

gółów z h is to ry i u siło w a ń o trz y m a n ia i z b a ­ d a n ia fluoru. D av y p ró b o w a ł w y d zielić fluor p rze z d zia ła n ie c h lo ru n a flu o rek s re ­ b ra w sz k la n y m p rz y rz ą d z ie — szkło z o sta ­ ło z g ry zio n e, a z a m ia st fluoru zn alezio n o tle n , p o ch o d zący alb o ze szk ła, albo z w ody z a w a rte j we flu o rk u s re b ra lu b w chlorze.

D av y z a stą p ił szk ło p la ty n ą , ale ty m razem o trz y m a ł ty lk o flu o rek p la ty n y . R z u c ił w ięc m yśl, żeby fluor o trz y m y w a ć w p r z y ­ rz ą d a c h , w y ro b io n y ch z flu sp atu , k tó ry , bę­

dąc z w iązk iem fluorow ym , ju ż w dalszy m cią g u nie m oże p o d le g ać d z ia ła n iu tego p ie r ­ w ia stk u . U rz e c z y w istn ien ie m tego p o m y ­ słu z a ję li się b ra c ia K n o x o w ie i o p isu ją, że o trz y m a li c zy sty fluor w p o staci żó łteg o g a ­ zu , k tó r y siln ie n a g ry z a ł szkło. P r z y d ru - g iem je d n a k d o św iad czen iu m n ie m a n y fluor o k a z a ł się gazem b ez b a rw n y m i z in n em i niż p o p rz e d n io w łasn o ściam i. L o u y e t, p o w ta ­ rz a ją c d o św iad cz en ia K n o x ó w , o trz y m a ł ta k ­ że b e z b a rw n y gaz i p ierw szy z a u w aży ł, że flu o r d z ia ła n a d e r g w a łto w n ie n a w odę: łą ­ czy się z je j w o d o rem , a w y d ziela tlen . K a m m e re r ta k ż e o trz y m a ł b e z b a rw n y fluor, z n a la z ł je d n a k , że gaz ten n ie d z ia ła ch e ­ m iczn ie n a rtę ć , co b y ło b y w sprzeczności ze sp o strzeż en iam i in n y ch i z ogółem z n a ­ n y ch w łasności fluoru. P h ip so n o trz y m a ł fluor n ie d z ia ła ją c y n a szk ło . N ak o n iec P r a t z a u w a ż y ł, że sucliy fluor nie d z ia ła n a szk ło , ale suchość, o ja k ić j tu m ow a, b y n ajm n ie j n ie j e s t ła tw a do osiągnięcia. D o tego sp o ­ s trz e ż e n ia F re m y d o d ał, że w w ysokiej te m ­ p e r a tu rz e fluor m oże by ć z b ie ra n y w p r z y ­ rz ą d a c h p la ty n o w y c h , poniew aż flu o rek p la ­ ty n y ro s k ła d a się ła tw o p o d w p ły w em c ie ­ p ła .

T a k a b y ła su m a n aszy ch w iadom ości o fluorze ja k o o p ie rw ia s tk u , p o c z e rp n ię ty ch z b esp o śre d n ieg o d ośw iadczenia. W ia d o ­ m ości te, j a k w idzim y, b y ły b a rd zo n ie z u ­ p e łn e i, co g o rsz a, często k ro ć sp rzeczn e.

W y n ik a ła stą d szczególnego ro d z a ju t r u ­ dność p ed a g o g ic z n a, fluor bow iem n ależy do ciał, k tó r e z a jm u ją je d n o z n a jw c z e śn ie j­

szych m iejsc w k ażd y m w y k ła d zie chem ii,

w y p ad ało zatem p o c z y n ającem u u czn io w i

m ów ić o p rzed m io cie p rze z n ik o g o p ra w ie

n ie w id z ia n y m i o k tó ry m zaled w ie p r z y ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

c) nauczyciel prowadzący takie same lub pokrewne zajęcia edukacyjne. 5) Nauczyciel, prowadzący dane zajęcia edukacyjne, może być zwolniony z udziału w pracy komisji na

Jest to nadzieja, którą każdy z nas ma – mamy nadzieję, że epidemia koronawirusa się zakończy, że nie dotknie naszych rodzin, że zdrowi wrócimy do

ziornej Bajkału przed naukow cam i zajm ującym i się jej historią geologiczną w yłoniły się nowe problem y do rozwiązania. Czy ta trójdzielność jest pierw

gu doświadczeń osobistych i w ogólności akkom odacyja doskonali się dopiero przez ciągłe ćwiczenie.. P óki bowiem przedm ioty wszystkie przedstaw iają się

jącego opór rosszerzaniu się gazu, część zaś, w wieloatom owych cząsteczkach, służy do spotęgowania ruchu atomów w cząsteczce. L ekk ie więc atomy, skupiając

liły mu dojechać do rodzinnego m iasta, gdzie znalazł się w praw dziw ie opłakanym stanie, k tóry byłby naw et stanowczo k ry ty ­ czny, gdyby nie m iał

skich, zauw ażył, że żołądek i kiszka ślepa posiadają odczyn kw aśny, kiszki zaś cienkie słabo alkaliczny (te ostatnie są zatem jed y - nem miejscem, gdzie

| do w rzenia pew ną określoną liczbę funtów wody, to tak aż sama waga wodoru, spalając się, ogrzeje do w rzenia przeszło cztery rifzy większą