• Nie Znaleziono Wyników

Informowanie o terminach spotkań - Bożena Iwaszkiewicz-Wronikowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Informowanie o terminach spotkań - Bożena Iwaszkiewicz-Wronikowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

BOŻENA IWASZKIEWICZ-WRONIKOWSKA

ur. 1950; Słupsk

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Katolicki Uniwersytet Lubelski, życie polityczne, opozycja w PRL

Informowanie o terminach spotkań

Pracowałam na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i dość łatwo było się tam spotkać. W tamtych czasach KUL był uniwersytetem mniejszym niż teraz.

Spotykaliśmy się i mówiliśmy sobie: „będzie ten i ten, wpadnijcie”. A poza tym od pewnego momentu był już stały termin. To się z czasem zmieniało, były wtorki, były środy. I było wiadomo, że „we środę u Wrony”, bo tak się mówiło o mnie wtedy. Tak się spotykaliśmy. Kto chciał, to mógł przyjść. Czasami był jakiś interesujący gość, czasami byliśmy tylko my i też było bardzo przyjemnie.

Data i miejsce nagrania 2005-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Wioletta Wejman, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeszcze ta Czechówka jakiś czas wegetowała, ale raczej obecnego jej stanu nie można powiązać z tamtymi wydarzeniami, bo jeszcze długo, długo była, a jak wiemy

Lepiej ubrałem się w sobotę i święta, bo na święta miałem inne ubranie.Ja ostatni opuściłem dom, bo wszyscy już mieli rodziny, mieli dzieci i oni już mieszkali

Oczywiście gdyby to robić w sposób systematyczny, tak jak zalecają lekarze czy naukowcy, którzy się apiterapią zajmują, to takie sesje co dwa tygodnie - dwadzieścia

Było to duże przeżycie, bo oni nieśli przez miasto, z KUL-u do mnie do domu, tę skrzynię na zabawki wypełnioną wydrukowanymi [czasopismami] – to były „Spotkania”,

Chodziło o niezależność od oficjalnej propagandy, od oficjalnego stanowiska również Kościoła, bo to było robione też trochę wewnątrz Kościoła, ale jednocześnie z

Teraz to jest nie do wyobrażenia, ale to były najtrudniejsze rzeczy, takie właśnie poniżające, bo bez innych można było się obejść. Dokładnie pamiętam momenty, w

Jak drukowałem gazetę, to pierwsze egzemplarze sprawdzał redaktor, czy wszystko jest i podpisywał mi gazetę do druku. A później odstąpili od tego z czasem, bo [postawili

Natomiast dla nas, jako „Kresów”, było też takie spotkanie organizacyjne; bo ci redaktorzy pism, właściwie wszystkich tych ważniejszych pism literacki[ch], które