ew n eg o d żd ży s te g o w ie c zo ru w lo n d y ń s k im m ie s zk a n iu ro s y js k ie - j i]. 9 ° re w o lu |o n is ty — A le k s a n d ra H e rc e n a — z ja w ił się o c ie k a ją c y
fj a
w odą p rz y b y s z , k t ó r y p o w ita w s z y z e b ra n y c h w g a b in e c ie lu d zi, i i — C a rs k a k o r w e ta s ta n ę ła dziś na T a m iz ie !...j Zeb ra/ l i p o r w a li się z m ie jsc, z a s y p u ją c go g rad e m p y t a ń ; nim je d n a k o m ó w im y co m ó g ł on o d p o w ie d zie ć — z o r ie n tu jm y się w p ie rw w k ilk u zasadniczych szczegóła h, k tó r e n a d a ły to k w y d a rz e n io m w n i
n ie js z e j h is to rii. B y ł to b o w ie m ro k 1863...
N a zie m ia c h p o ls k ic h t r w a ło w o w y m czasie p o w s ta n ie . N a po
m oc w a lc z ą c y m prze« iw c a ra to w i b o jo w n ik o m — e m ig ra c ja p o lity c z n a p o s ta n o w iła z o rg a n izo w a ć w y p r a w ę m o rs k ą , k t ó r e j celem m ia ło b y ć w y sad zenie desantu na Z m u d /d . K ie ro w n ic tw o w y p r a w y p o w ie rzo n o pod n a is k ie m m a g n a te rii — p u łk o w n ik o w i Ł a p iń s k ie m u , c z ło w ie k o w i nie o d p o w ia d a ją c e m u na pew n o te j r o li, je d n a k m otorem p r z e d s ię w z ię c ia b y ł sam g e n ia ln y K a ro l M a rk s i w ie lk i re w o lu c jo n is ta ro s y js k i, p r z y ja c ie l F o la k o w A le k s a n d e r H e rc e n , w k tó re g o m ie szkan iu r o d z iły się aa w s p ó ln y c h d eb atach ś m ia łe zam ie rze n ia .
T a m iz ie stał ju ż w o w y m czasie n o w iu te ń k i b o c zn o k o ło w ic c , , W a r d J a c k s o n ” — p e łe n b ro n i i a m u n ic ji i m a ją c y ju ż z a o k rę to w a n y na p o k ła d z ie s iln y o d d z ia ł d e s a n to w y , w sk ła d k tó re g o , pró cz P o la k ó w , w e s z ła r e w o lu c y jn a m ło d z ie ż ró ż n y c h n aro d o w o ś c i — R o sjan, F ra n c u zó w , W ło c h ó w i N ie m ó w .
I oto pew n eg o d żd ży s te g o w ie c zo ru z j a w i ł się w g a b in e c ie H e r cena n ie z n a jo m y p rzyb y sz z p o n u rą n o w in ą , donosząc o c a rs k ie j k o r - w e .i e na T a m iz ie . O k r ę t ten p r z y b y ł przed zachodem s ł o ń 'a i n ie bez p rz y c z y n y za c u m o w a ł o 100 s ą ż n i od p o lskieg o s ta tk u . Z d a w a ło s ię , ż e w ty c h w a ru n k a c h p lan w y p r a w y u p a d ł c a łk o w ic ie . W ła d z e c a rs k ie m u- s ia ły zostać p o w ia d o m io n e o przezn a czen iu „ W a r d J a c kso n ” , a ro s y js k a k o r w e ta , po opuszczeniu T a m iz y przez p o ls k i s ta te k , ła tw o m o g ła b y ła go doś cign ąć i pod ja k im ś p re te k s te m z a to p ić . B ó j m o rski n ie m ógł w ch o d zie zu p e łn ie w rach u b ę.
■^e w k r y ty c z n e j c h w ili w pom oc w y p r a w ie p rz y s z ła w s p ó l
n a id e a w a lk i z^ c aratem , łą c z ą c a b ra tn ie n a ro d y — p o ls k i i ro s y js k i.
Z a r a d ą M a z z in ie g o i H e rc e n a i p ra w d o p o d o b n ie p rzy pom o c y r o s y j
s k ie j e m ig ra c ji p o lity c z n e j — u d a ło się n a w ią z a ć k o n ta k t z z a ło g ą k o r w e ty . M a r y n a r z e ro s y js c y zap o zn aw s zy się z celem w y p r a w y — p r z y r z e k li u n ie s z k o d liw ić k o r w e tę , u s zk a d za ją c j e j m aszyn y.
T a k te ż się sta ło i d z ię k i o fia rn o ści i b o h a te rs tw u ro s y js k ic h m a r y n a r z y , k tó r y c h n a zw is k n ie p rz e k a z a ła nam h is to ria — „ W a r d Ja c k s o n ” o u d a ł cum y i p o p ły n ą ł w d ó ł T a m iz y .
M im o , ż e c a ła e k s p e d y c ja p rz y g o to w a n a b y ła w ta je m n ic y , na ko m o rze c e ln e j w G ra vesen d w k r o c z y ła na p o k ła d b r y ty js k a s tra ż cel
n a , k tó r a z a ż ą d a ła w s k a za n ia s k ła d u b ro n i i a m u n ic ji na s ta tk u . T ł u m aczen ia i p o w o ły w a n ia się na id e e w a lk i o w o ln o ść — n ie o d n io s ły żadn ego s k u tk u , d la te g o też n a le ż a ło obrać in n ą d ro g ę . S tra ż n ic y zo stali po prostu r o z b ro je n i i o d e s ła n i w szalu p ie na b rzeg , a „ W a r d J a c kso n ” op u ścił b rze g i A n g lii.
O p a n o w a w s zy po drodze b u n t a n g ie ls k ie j z a ło g i — p o w s ta ń c y s k ie r o w a li się do M a lm o e , gd zie S zw ed zi n a jn ie s p o d z ie w a n ie j n a ło ż y li areszt n a statek i ła d u n e k . Z a p a n o w a ło o g ó ln e p r z y g n ę b ie n ie . M a lm o e opuszczono na paro w cu „ F u lt o n ” a w K o penha >ze za o k rę to w a n o się na s ta te k „ C h ris tia n a L o re n z a ” , p ły n ą c y do L o n d y n u . W s z y s tk o w s k a z y w a ło n a to , ż e w y p r a w a c a łk o w ic ie z a w io d ła . Á le b y ł to t y lk o pod
stęp , k t ó r y z d e zo rie n to w a ć m ia ł szp ieg ó w c ars k ic h . N a p e łn y m m orzu n a p o tk a n o w n o r y s zku n er „ E m ilia ” , p e łe n e k w ip u n k u d la p o w s ta ń c ó w . N a p o k ła d z ie tego w ła ś n ie ż a g lo w c a z a w ita n o w re s zc ie do b rzeg ó w M ie r z e i K u ro ń s k ie j, gd zie p la n o w a n o w y s a d z ić desant. D esant ten m ia ł p rze d rze ć się w g łą h lą d u i p o łą c z y ć p ó ź n ie j z g łó w n y m i s iła m i po
w s ta ń c z y m i, d o s ta rc za ją c im ś w ie że g o e k w ip u n k u b o jo w e g o .
N ie s te ty — desant z a k o ń c z y ł się fa ta ln ie . Szereg b łę d ó w t a k ty c zn y c h , ja k n p . z b y t o d le g łe od brzeg u u s ta w ie n ie s ta tk u , n ie u m ie ję tn o ś ć k ie r o w a n ia s za lu p ą , n ie p rz y g o to w a n ie sprzętu m o rskieg o itp . s p o w o d o w a ło , ż e w czasie siln e g o s z k w a łu 24 p o w s ta ń c ó w u to n ę ło , a res ztę n a z a ju trz , k ie d y „ E m ilia " z a w in ę ła n a G o tla n d — in te rn o w a li S zw edzi.
O p e ra c ja ta , m im o sw ego tra g ic zn eg o k o ń c a , s ta n o w i je d e n w ię c e j p rz y c z y n e k do d z ie jó w naszych m orskich z a m ie rz e ń , gd zie po raz p ie rw s z y ta k ja s k r a w o w y s tą p iła p r z y ja ź ń d w ó c h b r a t n i'h n a ro d ó w , u g ru n to w a n a w ogn iu w s p ó ln e j w a lk i z c a ratem o raz m ię d z y n a ro d o w a s o lid arn o ść lu d z i w a lc z ą c y c h o w y z w o le n ie .
Po w stanie s ty c zn io w e u p a d ło , a le ja k p is a ł K . M a r k s — „ p r z y c z y n iło się ono do z a w ią z a n ia M ię d z y n a r o d ó w k i, k tó r a p o w s ta ła p rzy w s p ó łu c z e s tn ic tw ie w y c h o d ź c ó w p o ls k ic h ...” Z a w ią z a n ie I M ię d z y n a r o d ó w k i za p o c z ą tk o w a ło zo rg a n iz o w a n y ru c h r o b o tn ic z y p ro le ta r ia tu całeg o Ś w ia ta, k t ó r y d o p ro w a d z ił do p rze p ro w a d ze n ia z w y ' ię s k ie j R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j, a n a s tę p n ie p r z y w r ó c ił n a ro d o w i p o ls k ie m u w y z w o le n ie
n aro d o w e i spo łeczn e. ^S¡e r j
— C a rs k a k o r w e t a s ta n ę ła d z iś n a T a m iz ie !
O d Redakcii
N asi młodzi Czytelnicy z du
żą niecierpliwością czekają zapewne na ten numer ,,Młodego Żeglarza". D ziw i ich też może ta trochę przydługa przerwa. Dlaczego tak długa zwłoka?
Chwilę cierpliwości — młodzi przyjaciele! Po przeczytaniu po
niższych słów wszystko się w y jaśni.
Wiecie dobrze, że „M łody Żeglarz" zaczyna drugi rok swe
go istnienia. Przez długie dwa
naście miesięcy przynosił on w szeregi młodzieży espowskiej po
wiew wiatru morskiego i szum fal mórz dalekich. Pokazywał — jak pracuje robotnik w porcie i w stoczni, marynarz i rybak na statku. M ó w ił o pracy morskiej innych państw — a szczególnie o wielkich osiągnięciach naszego sojusznika — Zw iązku Radziec
kiego.
Obiecaliśmy W am — młodzi entuzjaści morza — że będzie
my nieśli w Wasze szeregi rze
telną wiedzę o morzu, że p rzy
bliżymy to morze do świetlic ju nackich i szkół, że pokażemy je Wam z różnych stron. Liczne li
sty napływające do Redakcji z miejscowości bardzo nieraz od
ległych od W ybrzeża świadczą, że zew morza dotarł daleko.
Jek wiadomo — Powszechna Organizacja „Służba Polsce" — przez swoje Koła Przysposobie
nia Marynarskiego obejmowała liczne rzesze młodzieży — w pro
wadzając je w „świat morski"
zarówno teoretycznie — jak i praktycznie. Całą tę pracę przej- muje teraz Liga Morska — której ,,Służba Polsce" przekazała swój zorganizowany aparat ludzki, ośrodki, flotyllę...
.M ło d y Żeglarz" — lak jak dawniej — będzie służył tym wszystkim, którzy interesują się morzem. Zmienił on tylko „wła
ściciela .
O d 1 stycznia 1950 r. pismo to ¡est znów wydawane przez Państwowe Centrum W ychowa
nia Morskiego. Zespól redakcyj
ny nieznacznie tylko zmieniony nadzieję, że nadal szeregi młodzieży morskiej, rozsiane po całym kraju — będą darzyły na
sze pismo swoją sympatią.
Wiemy, jak wielu chłopców Pragnie dostać się do szkół mor
skich, a jednocześnie nasze k il
kuletnie doświadczenie dowiodło nam — jak mało młodzież nasza
praca marynarza, jak ona w y
gląda, jakie są jej blaski i cienie W poprzednich numerach Żeglarza" i „Młodego Żegla
rza" było wiele artykułów, obra
zujących życie ludzi morza. Tym niemniej ■ młodzież trafiająca L } ° Szkoły Jungów czy do Szko
ły Z y s k ó w Morskich nie wie
działa prawie nic o tym, co ją czeka na morzu; wszyscy kan
dydaci pisali, że od małego ko
chają morze — ale o tym morzu prawie nic nie wiedzieli.
To niedobrze. Trzeba prze
cież poznać warsztat swojej przyszłej pracy! 1 tu przyjdzie
W\Y
7> 2 pomocJ nasze pismo.
W roku bieżącym inaczej też będzie wyglądała rekrutacja do ) ? <d. Ministerstwa Żeglugi.
Kandydaci będą się musieli w y
kazać podstawowymi wiadomo
ściami o sprawach morskich. Z a
kres tych wiadomości i inne wa
runki przyjęcia będą podane w Inform atorze P C W M , który u-
każe się w najbliższym czasie.
Ta młodzież, która chce po- się pracy w kołach Ligi Morskiej, która daleko od mo
rza będzie pracowała z myślą o morzu — też znajdzie wiele cen
nych dla siebie wiadomości na tamach „Młodego Żeglarza“.
. Chcemy jeszcze bardziej zbli
ży1 : nasze pismo do Was, mło
dzi Czytelnicy. Dlatego też u- tym numerze rozpoczynamy druk wspomnień młodych mary
narzy, absolwentów Szkoły jun
gów P C W M , którzy’ też parę łat temu — tak jak W y — o mo
rzu marzyli. Chcemy, aby co
raz więcej młodych chłopców — tych pływających — i tych cze- kaiacych na swoją „kolejkę" — zabierało glos w „M łodym Że glarzu". Redakcja otwiera Wam łamy swego pisma.
*
M łod zi przyjaciele! Redakcja nasza doskonale rozumie wa
szą chęć poznania morza, waszą tęsknotę za nim. M y przecież też kiedyś ulegliśmy „pokusie morskiej“.
I dlatego „M łod y Żeglarz"
chce Wam pomóc w pogłębianiu waszych wiadomości morskich chce Wam rozszerzyć Wasz ,,horyzont morski".
Rozpoczynamy nowy rejs. 1 W am — i sobie życzym y „do
brego wiatru".
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
W A O K ŁA D C E : statek „H el" — zwycięzca pierwszego etapu współzawodnictwa pomiędzy jednostkami Polskiej Floty H an dlowej. Uzyskując 89 punktów zajął on pierwsze miejsce we współzawodnictwie, dystansując 33 rywalizujące z nim statki.
Zwycięstwo uzyskał „H el“ dzięki dotrzymaniu rozkładu rejsów, dzięki odbyciu dodatkowej podróży do Kopenhagi, dzięki dba
łości o ładunek i harm onijnej współpracy z dyrekcją GAL.
W dziale maszynowym załoga uzyskała znaczną poprawę stanu kotłów i maszyn, wykazała oszczędności w paliwie i m ateria
łach konserwacyjnych. Uzyskano również oszczędności w kosz
tach wyżywienia załogi oraz zmniejszono do minimum zakupy zagranicą — nie ujm ując przy tym wysokiej wartości utrzym a
nia. Dalsze miejsca w pierwszym etapie współzawodnictwa za
ję ły statki: „Lewant“ (88 punktów) 1 „Tobruk“ (87 punktów),
fot, K, Komorowski
N ie zawsze rok zaczyna się 1 stycznia. Oto dla wielu gałęzi naszego przemysłu pierwszy rok planu sześcio
letniego rozpoczął się jeszcze w 1949 r. Plan trzyletni został wykonany przed terminem, wykonany z nad
wyżką. Dum ni mogą być z tego osiągnięcia zarówno górnik ze Śląska, ja k i stoczniowiec z Wybrzeża, robotnik, chłop i inteligent pracujący — wszyscy ci, których trud przyczynił się do osiągnięcia takich rezultatów.
Nigdy jeszcze k ra j nasz nie przechodził tak wspaniałe
go tempa rozwoju!
Na skutek osiągnięć wzrósł znacznie dobrobyt ludności pracującej. Robotnicy i chłopi m ają dziś lepsze zarobki, le
piej się odżywiają, lepiej mieszkają. Nieustannie wzrasta oświata, wzrasta nowa, socjalistyczna kultura.
A ja k przedstawia się sprawa naszej żeglugi, portów i stoczni, sprawa naszej M arynarki Handlowej?
Wystarczy cofnąć się myślą wstecz i przypomnieć sobie zdewastowane porty, stocznie i zatopione statki aby pojąć, ja k w ielkim wkładem pracy osiągnięto dzisiejszą sytuację
„Ministerstwo Żeglugi wykonywało skutecznie swoje za
dania w zakresie gospodarki portowej, żeglugi morskiej, prze
mysłu budowy okrętów i rybołówstwa morskiego“ — stw ier-
I dził premier Józef Cyrankiewicz w exposé na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego R.P. — „Tonaż naszej floty jest dziś wyższy od przedwojennego. Polska buduje dziś i oddaje do użytku statki pełnomorskie, które na burtach noszą nazw i
ska przodowników pracy, działaczy robotniczych i daty h i
storycznych wydarzeń w historii ruchu robotniczego“.
Bez „pomocy“ amerykańskiej, bez wtrącania nosa za
morskich bankierów, osiągnęliśmy wyniki, które wzbudziły podziw w krajach kapitalistycznych. Razem jednak z podzi
wem wyłonił się w ośrodkach wielkiego kapitału lęk przed rozkwitającym polskim przemysłem. Z ja w ili się u nas opła
ceni za dolary i fra n k i — szpicle i sabotażyści — tacy jak Robineau i Klimczak, których zadaniem był agresywny w y wiad wojskowo-przemyslowy, przygotowywanie dywersji itp.
Wzmożona czujność klasy robotniczej nie dopuściła do tego, aby szajka pachołków obcego wywiadu zbyt długo grasowała w naszym K raju . Zdemaskowanie k lik i siatek szpiegowsko- dywersyjnych i ukaranie winnych, stało się ostrzeżeniem dla podobnych prób na przyszłość, a jednocześnie wzmogło rewolucyjną czujność całego narodu.
Obserwując gigantyczne osiągnięcia planu trzyletniego nasuwa się pytanie — czemu przypisać tak wspaniały rozwój naszej gospodarki? Bo przecież z tych osiągnięć musimy w y ciągnąć naukę na przyszłość, aby w miarę możliwości jeszcze bardziej ulepszać metody, pozwalające nam wytwarzać szyb
ciej, lepiej, taniej.
Otóż — zasadniczym warunkiem rozwoju naszego K raju była 1 jest władza ludowa, spełniająca funkcje dyktatury
proletariatu. Fakt ten przecież zadecydował o uspołecznieniu przemysłu i odsunięciu wpływów kapitalistycznych, oraz o narodzeniu się u nas nowego, socjalistycznego stosunku do pracy. Robotnik poczuł się wreszcie współgospodarzem K ra ju i współtwórcą własnej przyszłości. O możliwości ujęcia władzy przez lud pracujący zdecydowało istnienie kraju zwycięskiego socjalizmu — Związku Radzieckiego, którego wzory i braterska pomoc w znacznej mierze przyczyniły się do naszych osiągnięć gospodarczych.
Obecnie wkroczyliśmy w etap budownictwa fundamen
tów socjalizmu, w etap realizacji planu sześcioletniego. W ie
my, ja k bardzo zmieni się w tym planie oblicze naszego K raju , ja k wielkie mamy przed sobą zadania. Zadania te mogą być zrealizowane tylko na drodze twórczego wysiłku całych mas pracujących. Na drodze zrozumienia istoty rewo
lucyjnego przeobrażenia w marszu do socjalizmu.
Walaszczyk, Matela, M arkiew ka — oto ludzie, których bierzemy sobie za wzór. Oto nasi towarzysze pracy, którzy zgłosili gotowość nowych form w alki, zastosowania nowych metod pracy. Metody te muszą być wykorzystane i użyte w walce o podwyższenie jakościowe i ilościowe naszej produk
cji. Jeszcze bardziej musimy na tej drodze zacieśnić naszą braterską przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, sojusz z w a l
czącymi o pokój masami pracującymi całego świata, wzmóc czujność przeciw wrogom klasowym i rozbudować racjona
lizację i współzawodnictwo pracy przez podniesienie pozio
mu uświadomienia ideologicznego mas pracujących.
O przyszłości naszej gospodarki morskiej m ówił ró w nież na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego R.P. — premier Józef Cyrankiewicz. W exposé czytamy co następuje: „Porty zostały z dniem 1 stycznia skomercjonalizowane i reorgani
zacji ulegnie też zarząd żeglugi w ramach obowiązujących ustaw i przepisów. Znacznie wzrosną kredyty na szkolnic
two i szkolenie w tym resorcie. Przed żeglugą polską otwiera się jasna i zaszczytna przyszłość, której osiągnięcie zależne jest od nas samych“.
„Polska Ludowa ma wszystkie w arunki ku temu, aby w najbliższym dziesięcioleciu zbudować jeden z przodujących na świecie przemysłów budownictwa okrętowego — oświad
czył Minister Żeglugi Adam Rapack telegramie do stocz
niowców. — Pomyślcie, czym były Wasze stocznie 4 lata te
mu a czym będą. Pomyślcie, czym była na morzu Polska K a pitalistyczna a czym stanie się jeszcze za Waszego życia — dzięki Waszej pracy i Waszemu zapałowi. Pomyślcie — ile sił doda Wasza praca światowemu obozowi pokoju, któremu przewodzi Związek Radziecki“.
Kontynuujemy W IE L K I REJS! Wiemy, że nie jest on łatwy, świadomi bowiem jesteśmy niebezpieczeństw, które czyhają wokół. W iem y jednak również z całą pewnością, że potrafimy tym niebezpieczeństwom się przeciwstawić i osią
gniemy cel naszej drogi — S O C JA LIZM .
L E N IN i S T A L IN — tw ó rc y niezwyciężonej A r m ii Radzieckiej
P rzed pięciu laty naród polski wyzwo
lony został spod jarzm a niewoli hitle
rowskiej. Dokonały tego siły zbrojne K raju zwycięskiego socjalizmu — Zw iąz
ku Radzieckiego, które w gigantycznej ofensywie na lądzie, na morzu i w powie
trzu zdruzgotały nieprzyjacielską machinę wojenną.
Kiedy żołnierz radziecki i walczący u jego boku — żołnierz polski — dobijali fa szystowskiego zwierza w jego legowisku
— w tym samym czasie robotnicy polscy obejmowali we władanie fabryki, kopal
nie i stocznie, a chłop przeprowadzał re
formę rolną, przekreślając raz na zawsze krzyw dy doznane od jaśniepańskiego dwo
ru. Dzięki zwycięstwu A rm ii Radzieckiej naród polski mógł przystąpić do budowy ustroju ludzi wolnych i szczęśliwych, do stawiania fundamentów socjalizmu.
Dlatego wiecznie żywa jest w sercu każdego Polaka miłość do niezwyciężonej A rm ii Radzieckiej, tej arm ii, która dziś twardo stoi na straży pokoju światowego;
dlatego tak głębokim szacunkiem i czcią otacza każdy je j wodza — Generalissimusa Stalina.
W BOJU O Z W Y C IĘ S T W O I U T R W A L E N IE W Ł A D Z Y REW O LU C YJN EJ
A rm ia Radziecka narodziła się w dniu W ielkiej Rewolucji Socjalistycznej.
W prawdzie jednym z pierwszych de
kretów, wydanych przez władzę robotni
czo-chłopską był dekret w sprawie pokoju, jednak reakcja światowa i kontrrewolucja wewnętrzna — zorganizowały pochód wo
jenny przeciwko młodej republice radziec
kiej. Potwierdziło się na tym przykładzie twierdzenie Lenina, że rewolucja prole
tariacka nie może i nie powinna pozostać nieuzbrojona. Rewolucja nie mogła zw y
ciężyć i utrw alić swej władzy bez oręża.
Mroźnego lutowego dnia 1918 r. pod
pisany został dekret o utworzeniu Czer
wonej A rm ii, a wkrótce potem — dekret o organizacji Czerwonej M arynarki. Pod kierownictwem Lenina i Stalina utworzo
na została pierwsza na świecie arm ia w y zwolonych robotników i chłopów, armia braterstwa między narodami, armia, któ
rej sojusznikiem był zarówno kulis chiń
ski z Szanghaju, ja k i robotnik z M arsylii.
Kiedy mroźny wicher lutowy szeleś
cił naklejonymi na murach i płotach ode
zwami, wzywającym i do ochotniczego za
ciągu w szeregi Czerwonej A rm ii — u li
cami maszerowały już kadrowe oddziały robotniczo-chłopskiego wojska, śpiewając swe bojowe, rewolucyjne pieśni...
Chw ila była poważna. Ze wszystkich stron świata nadciągał wróg... Na północy
— na półwyspie Kola, u bram Piotrogro- du, na południu — pod Odessą, na brze
gach Oceanu Spokojnego, na Kaukazie i pod Astrachaniem — lądowały świetnie wyekwipowane wojska amerykańskie, an
gielskie, włoskie, japońskie i francuskie.
W pomoc im poszli białogwardyjscy zbóje ze swoimi bandami. Na żołd anglo-ame- rykański zameldował się Judenicz, W ra n - gel, Denikin i Kołczak. Od zachodu szy
kował napad Piłsudski wespół z ata- manem Petlurą, spełniając posłusznie wo
lę anglo-francuskich kapitalistów. Na do
m iar tego — wewnątrz młodej republiki radzieckiej działał wróg klasowy, działał sabotażysta i dywersant...
W takich warunkach wyczerpane czte
roletnią wojną narody radzieckie zdoby
ły się na gigantyczny wysiłek. Pod genial
nym kierownictwem Lenina i Stalina roz
gromione zostały kolejno wszystkie armie interwencyjne. W pierwszych liniach fron
tu pod Piotrogrodem, ną przedpolach fo r
tów Krasnaja Górka i Sieraja Łoszadź, w okopach Carycyna — później przemia
nowanego na Stalingrad, u wybrzeży M o
rza Czarnego i Kaspijskiego —■ wszędzie tam, gdzie chwiał się front, gdzie ważyły się losy rewolucji, losy ludzkości — zja w iał się osobiście Stalin, wyprowadzając zwycięsko operacje bojowe i przynosząc klęskę wrogom.
W rezultacie bohaterskich bojów mło
da arm ia rewolucyjna odniosła zwycię
stwo na wszystkich frontach. Związek Ra
dziecki został ocalony.
A R M IA R O B O T N IK Ó W I CHŁOPÓW
Z awsze żywa będzie wypowiedź Lenina o zasłyszanej przypadkowo w wago
nie kolejowym rozmowie — kiedy to jakaś staruszka opowiadała towarzyszom podróży ja k zbierając chrust w lesie spot
kała „człowieka z karabinem“. Człowiek ten nie tylko że nie ukarał je j, co czynili carscy żandarmi — ale sam w zbieraniu dopomógł. „Dziś już nie trzeba się bać człowieka z karabinem“ — oświadczyła na zakończenie opowiadania staruszka.
Człowiek z karabinem — ja k stwierdził wówczas Lenin — bronić m iał odtąd mas pracujących, prowadząc nieubłaganą w a l
kę z wyzyskiwaczami.
Po zwycięskim zakończeniu wojny do
mowej nie zapomniano o dalszym umac
nianiu potęgi sił zbrojnych Zw iązku R a
dzieckiego. W wyniku realizacji polityki socjalistycznego uprzemysłowienia kraju i kolektywizacji rolnictwa — powstała silna baza gospodarcza, na której rozwijać się mogła arm ia i m arynarka K ra ju Rad.
W referacie na nadzwyczajnej IV sesji Rady Najwyższej ZSRR marszałek K . W o-
roszyłow przedstawił rozwój radzieckich sił zbrojnych od 1930 do 1939 r. stw ier
dzając gigantyczny wzrost jakościowy 1 ilościowy sprzętu technicznego i uzbroje
nia w tym okresie. Powołana została do życia Flota Oceanu Spokojnego i Flota Północna. Radziecka M arynarka Wojenna otrzymała nowoczesny sprzęt, a wybudo
wane w tym okresie krążowniki klasy
„K irów “ zadziwiły cały ówczesny świat, nie mając sobie równych w tej kategorii na całym świecie — do dzisiaj.
T rw ałe fundamenty ustroju radzieckie
go uczyniły z jego arm ii niezwyciężoną si
łę bojową.
O cechach A rm ii Radzieckiej tak mó
w ił Generalissimus Stalin:
„S IŁ A N A S Z E J A R M II CZERW ONEJ P O L E G A N A T Y M , ZE OD Z A R A N IA SWEGO IS T N IE N IA W Y C H O W A N A JEST O N A W D U C H U IN T E R N A C J O N A L IZ M U , W D U C H U M IŁ O Ś C I I S ZA C U N K U D L A R O B O T N IK Ó W W S Z Y S T K IC H K R A JÓ W , W D U C H U Z A C H O W A N IA P O K O JU M IĘ D Z Y N A R O D A M I.
A R M IA N A S Z A JEST A R M IĄ RO
B O T N IK Ó W W S Z Y S T K IC H K R A JÓ W . ŻE JEST TO Ź R Ó D Ł E M S IŁ Y I P O TĘ G I N A S Z E J A R M II, O T Y M P R Z E K O N A SIĘ K IE D Y Ś B U R Ż U A Z J A Ś W IA T A , JE Ś LI O D W A Ż Y S IĘ N A P A Ś Ć N A N A S Z K R A J.
U JR Z Y O N A W ÓW CZAS, ŻE A R M IA C ZE R W O N A W Y C H O W A N A W D UC HU IN T E R N A C J O N A L IZ M U M A N IE Z L I
C ZO N Ą IL O Ś Ć P R Z Y J A C IÓ Ł I SOJUSZ
N IK Ó W W E W S Z Y S T K IC H C ZĘ Ś C IAC H Ś W IA T A OD S Z A N G H A J U DO NEW Y O R K U I OD L O N D Y N U DO K A L K U T Y “ .
W O K R ES IE W IE L K IE J W OJNY NARODOW EJ
W ielka W ojna Narodowa była ciężką próbą dla narodu radzieckiego i je go sił zbrojnych, które musiały pro
wadzić długotrwałą i zaciekłą walkę z sil
nym i przebiegłym nieprzyjacielem. Jak
wiadomo — walką tę prowadzi! Związek Radziecki przez długie lata samodzielnie, podczas gdy na Zachodzie trw ała „dziw
na wojna“, sprowadzająca się głównie do zapewnień o otwarciu w krótkim czasie drugiego frontu i często niemal operetko
wych działań wojennych. Żołnierz radziec
k i w tych warunkach potrafił nie tylko wytrwać i obronić własną ojczyznę, ale również zdruzgotać nieprzyjacielską ma
chinę wojenną i ocalić przez swoje zw y
cięstwo całą ludzkość.
Punktem zwrotnym wojny była sławna operacja stalingradzka. W wyniku opra
cowanego przez samego Generalissimusa Stalina — planu rozbicia wroga — nie
mieckie wojska zostały okrążone i zmu
szone do kapitulacji. Pamiętnego dnia 2 lutego 1943 roku kapitulowały niedobitki faszystowskiej arm ii. Nie pomogły spie
szące na pomoc wojska Mannsteina. Ż e
lazny pierścień pancernych dyw izji gene
rała Rokossowskiego potrafił i z tym i wrogami dać sobie radę.
H u k dział stalingradzkich, huk salw zwycięstwa odbił się silnym echem po ca
łym świccie, zapowiadając ostateczne zw y
cięstwo, zapowiadając wyzwolenie wszyst
kich narodów pozostających w faszystow- skiej niewoli. Szereg potężnych uderzeń A rm ii Radzieckiej rozgromił i wypędził okupanta poza granice radzieckiej ojczyz
ny. Jesionią 1944 r. wojska radzieckie, a wraz z nim i wojska polskie — stanęły nad Wisłą.
Słusznie powiedziano, że wiosna 1945 r.
zawitała na ziemie polskie bardzo wcześ
nie, bo aż w styczniu. Wiosna ta nastała w dniu rozpoczęcia w ielkiej ofensywy, któ
ra w yzw oliła całkowicie ziemie polskie. Za entuzjastycznie witanym i brygadami czoł
gów i „Katiusz“ wracało na ziemie pol
skie nowe życie...
Jednym z największych i najsław niej
szych dowódców tej ofensywy, kierowanej przez samego Stalina, byl nasz M inister Obrony Narodowej, syn robotniczej W a r
szawy — Marszałek Polski Konstanty Ro
kossowski. To jego wojska w yzw oliły Warszawę, rozbiły zgrupowanie niemieckie na pojezierzu mazursko-warmińskim, w y swobodziły Gdynię, Gdańsk i cały pas wybrzeża polskiego.
Hitlerow ski wróg został dobity w jego własnym legowisku — w Berlinie. Z w y cięstwo A rm ii Radzieckiej przyniosło w y zwolenie nie tylko narodowi Polski, ale również innym narodom Europy. Kiedy zaś zwycięski sztandar radziecki załopotał nad K urylam i i Port A rturem — dawało to rękojm ię wyzwolenia wszystkich uciś
nionych ludów A zji.
N A S TR A ŻY POKOJU
Z aledwie zakończona została Druga Wojna Światowa — reakcyjne k lik i wielkiego kapitału zaczęły snuć ma
rzenia o nowej zawierusze wojennej.
Sprzeczności właściwe awanturniczej gos
podarce imperializmu postawiły wielkich monopolistów w obliczu kryzysu. Dolaro
wa polityka, stosowana przez panów z W a ll Streetu nie mogła i nie może urato-
wać od zagłady przeżartego trądem ustro
ju. Zawiódł „Plan Marshalla“, zawiódł m it 0 bombie atomowej, ale podżegacze do no
w ej wojny nie zaprzestali swej haniebnej 1 zbrodniczej dyplomacji...
W takich czasach rękojm ią pokoju, rę kojm ią budowy nowej, lepszej przyszłości
— stał się Związek Radziecki, k ra j ludzi wolnych, mocarstwo socjalistyczne, na cze
le którego stoi W IE L K I S T A L IN — wódz światowego obozu postępu i pokoju.
Praca pokojowa narodu radzieckiego, gigantyczne budownictwo, jakie rozwinęło się w ZSRR w związku z realizowaniem powojennego stalinowskiego planu odbu
dowy i dalszego rozwoju gospodarki naro
dowej w marszu do Komunizmu, postawi
ły nowe zadanie wobec Radzieckich Sił Zbrojnych. Polega ono na tym, aby czujnie ochraniać pokojową pracę twórczą naro
du radzieckiego, niezawodnie stać na stra
ży interesów państwowych Związku Ra
dzieckiego — rękojm i światowego pokoju, a granice radzieckiej ojczyzny uczynić nie
dostępne dla wrogów.
Żołnierze radzieccy są bezgranicznie w ierni ideom bolszewickiej partii Lenina i Stalina, w której cala postępowa ludz
kość widzi rozum, honor i sumienie naszej epoki.
S Ł A W O M I R S I E R E C K I
O F E N S Y W A W O LN O Ś C I — rozpoczęta pamiętnego 12 stycznia 1945 ro k u p rz y niosła ca łko w ite w yzw olenie naszemu K ra jo w i, aż po Odrę, Nysę i B a łty k oraz do
p ro w a d ziła zw ycięskie W ojska Radzieckie na przedpola B e rlin a . Zamieszczona po
w yżej m apka pokazuje głów ne k ie ru n k i uderzeń A r m ii R adzieckiej oraz walczące
go u Je j boku odrodzonego W ojska Polskiego. Biorące u d zia ł w ofensyw ie — z w y cięskie w o jska 2 F ro n tu B iałoruskiego, pod dow ództw em M arszałka Rokossow
skiego ro z g ro m iły h itle ro w c ó w w ope ra cji m azursko-pom orskiej w y z w a la ją c Gdańsk
i G dynię.
P iętnaście lat temu, latem 1934 roku, zebrali się na Kremlu, pod przewod
nictwem Generalissimusa Stalina, kierownicy partii bol
szewickiej i rządu, aby powitać uroczyście, szczęśliwie uratowa
nych uczestników rejsu statku
„Czeluskin". Podczas tej uro
czystości Stalin omawiał z doś
wiadczonymi polarnikami naj
bliższe zadania w związku z u- ruchomieniem W ielkiej Drogi Północnej.
Kapitan „Czeluskina" W . I.
W oronin tak pisał o tym spot
kaniu:
„Towarzysz Stalin podszedł do mnie i zapytał, jak mocną budowę i jakie wzmocnienia przeciwlodowe na dziobie i śró
dokręciu posiadał „Czeluskin", jak wykonane były wzdłużnice, jaką ziarnistość posiadała stal z której je wykonano, kiedy i w jakich warunkach nastąpiły pierwsze pęknięcia wręgów.
Stałem zdumiony — pisał da
lej Woronin — gdyż zarówno pytania, jak i znajomość tematu wskazywały na to, że rozma
wiałem z poważnym specjalistą, który budował w swym życiu wiele różnych jednostek.
N a zakończenie spotkania towarzysz Stalin stwierdził, że winniśmy opracować na podsta
wie naszych doświadczeń z r ej- su, zarówno projekt radzieckie
go lodołamacza, jak i statku do żeglugi w A rktyce i budować
je na własnych stoczniach".
Tak więc z inicjatywy Jó
zefa Stalina radzieckie stocznie okrętowe opracowały i rozpo- częły budowę silnych, nowo- czesnych lodołamaczy. Pier-
| wszy z nich, na cześć wielkiego wodzą i projektodawcy, otrzy
mał podczas wodowania nazwę
„Józef Stalin".
Im ię to prowadziło załogę w jej pracy, a życie i czyny wiel
kiego Stalina były dla nie) przykładem i źródłem siły w pokonywaniu trudności.
* ii *
Związek Radziecki od lat dzierży pierwszeństwo w budo
wie lodołamaczy. Tradycje te przejął on jeszcze z czasów carskich, kiedy to w drugiej po
łowie minionego stulecia, zbu
dowano na rosyjskiej stoczni pierwszy parowy statek, przy
stosowany do pływania wśród lodów.
Oto kronsztadski kupiec M . O. Brytniew, właściciel kilku niewielkich parowczyków, po
stanowił zbudować statek, który mógłby ruszać na morze wcze
sną wiosną, nie czekając stop
nienia lodu. Idąc za radą jed- dnego ze swych kapitanów, Brytniew przerobił w tym celu jeden ze swych pasażerskich stateczków — „Pilot". Wzmoc
niono Więc stewę dziobową zmieniając równocześnie jej kształt na podobny do dzisiej
szej jej formy u lodołamaczy.
Wiosną 1864 roku w jednej z gazet kronsztadskich pojawiło się ogłoszenie Brytniewa, że rozpoczyna on przewożenie pa
sażerów „Pilotem" z Kronsz- tadtu do miejscowości Orańien- baum na południowym brzegu Zatoki Pińskiej natychmiast po zamknięciu prowadzonego po lodzie przewozu saniami.
Ogłoszenie to spotkało się z ogólnym niedowierzaniem, lecz Brytniew dotrzymał słowa. M a leńki „Pilot", posiadający ma
szynę parową o mocy 85 . IIP .
z łatwością kruszył miękki, wiosenny lód. Tak powstał pierwszy w świecie lodołamacz.
Krótkowzroczny rząd carski, opierający się na rzeszy sprze- dajnych sługusów nie potrafił należycie ocenić powodzenia
„Pilota “ ani ważności wynalaz
ku dzielnego konstruktora. Lo
dołamacz Brytniewa doczekał się zwykłego w carskiej Rosji losu: zainteresowała się nim najpierw zagranica. Rysunki konstrukcyjne zakupili inżynie
rowie niemieccy, wprowadzili do nich pewne ulepszenia i w ybu
dowali cały szereg jednostek dla Łaby i portu w Hamburgu.
Przyczyniło się to w dużym stopniu do przedłużenia nawi
gacji na Łabie i wybitnie zwię
kszyło możliwości nawigacyjne portu hamburskiego.
Wkrótce potem statki wzo
rowane na brytniewskim „Pi
locie" stały się stałymi miesz
kańcami innych portów euro
pejskich, zamarzających w okre
sie zimowym; trafiły też w koń
cu i do portów rosyjskich. W ten sposób na początku X X wieku w portach europejskich czynnych było około 40 róż
nych lodołamaczy', wzorowa
nych na „Pilocie". Osiem naj
większych i najsilniejszych pra
cowało w portach rosyjskich:
Kronsztadcie, Rydze, Hango, Nikołajewie, Władywostoku, Saratowie i na jeziorze Bajkał.
Lecz wszystkie te jednostki nie były jeszcze tak mocne aby kruszyć gruby, zimowy lód i pracowały zazwyczaj późną je- sienią, kiedy lód dopiero nara
stał i wczesną wiosną, gdy miękł i zaczynał topnieć.
Następny etap rozwoju lodo
łamaczy — budowę dużych jednostek do kruszenia lodu zimowego —• rozpoczęli w świa
towym przemyśle okrętowym konstruktorzy rosyjscy, a ojcem pierwszego z nich był znany li
czony, podróżnik i wielki do
wódca floty, admirał Stefan M a karów.
W 1892 roku, wracając z po
siedzenia Wszechrosyjskiego In stytutu Geograficznego, opo
wiadał admirał M akarów swe
mu przyjacielowi, profesorowi Akadem ii Morskiej, F. F. Wran- glowi o swojej pracy nad skon
struowaniem silnego lodola- macza, który zdolny byłby poruszać się w lodach A rktyki.
M ó w ił on wówczas, że w za
chodniej części Oceanu Lodo
watego Północnego nie ma pól pochodzenia lodowcowego, że są to takie same lody, jak np.
w Zatoce Fińskiej, i że wobec tego można te lody kruszyć od
powiednio silnymi lodołama- czami. N ie łatwo było jednak myśl taką zrealizować w car
skiej Rosji, toteż minęło prawie dziesięć lat, nim M akarów do
piął swego.
— M ó w i się, że niepokonane są lodowe przestrzenie A rktyki.
To nieprawda. Człowiek może je pokonać. Niepokonane są tylko ludzkie przesądy... — pisał wówczas rozgoryczony Makarów, obrazując tym naj
lepiej trudności, jakie musiał przełamywać.
W końcu jednak zwyciężyła wola i energia M akarowa. W lutym 1899 roku zakończono
Pierwszy na świecie oceaniczny lodołamacz „Jermak“
. — dzieło admirała Makarowa
pod jego kierownictwem budo
wą najmocniejszego w świecie i pierwszego pełnomorskiego lo- dołamącza.
Zima była wówczas na B ałty
ku bardzo surowa. Już w gru
dniu gruby łód skuł zupełnie Zatoką Fińską. Jedenaście łado
wnych statków, zaskoczonych wczesnymi i niezwykłe silnymi mrozami, zamarzło w lodach o- podal Tallina w drodze do Pe
tersburga. Otoczyło ich pokry
te grubą warstwą śniegu pole lo
dowe i zdawało sią wszy
stkim, że statkom tym pozosta
je czekać tylko wiosny.
Jednakże pewnego ranka na granitowych skałach nadbrzeż
nych w Kronsztadcie, zebrały sią tłum y mieszkańców miasta.
Patrzyli oni w zakrytą śnieżycą dał, skąd dobiegał trzask kru
szonego czymś lodu. Tu i ów
dzie dawały sią zauważyć po
wstające w lodzie szerokie szczeliny, a w końcu, zza śnież
nej zasłony ukazała sią niewy
raźna sylwetka statku, dążącego poprzez lody w kierunku otwartego morza.
Zgromadzone na brzegu tłu
my nie w ierzyły oczom. Statek poruszał sią tak, jakby miał przed sobą nie gruby łód a naj
zwyklejszą wodą. Jego stewa dziobowa z łatwością wchodzi
ła na lodową taflą, która z o- strym trzaskiem pąkała pod cię
żarem statku na drobne kawał
ki, rozstąpując sią na strony.
Dziwną miał budową ten nie
widziany dotąd statek, o niskich zaokrąglonych burtach, rozsze
rzonych ku wodzie i o kształcie żelazka do prasowania, zaopa
trzonego w dwa dymiące komi- ny.
Statek szedł poprzez lód tak szybko, że już po chwili można było odczytać na jego burcie napis — „Jermak" i dostrzec stojącego na mostku kapitań
skim człowieka z długą brodą.
B ył to twórca dziwnego statku
— admirał M akarów.
O czy admirała błyszczały ra
dością. Spełniły sią w końcu jego wieloletnie marzenia, któ
rym poświęcił znaczną część swego życia, Rosji natomiast przybył pierwszy w świecie sta
tek, przystosowany do walki z grubym zimowym lodem, pier
wszy w świecie pełnomorski ło- dołamacz.
Ludzkość zrobiła jeszcze je
den wielki krok naprzód w wal
ce z przyrodą, zrobiła go dzięki rosyjskim uczonym, konstrukto
rom i budowniczym okrętów.
Lecz admiralo>wi Makarowowi nie dane było dożyć chwili, w której spełniłaby sią główna myśl, jaka towarzyszyła mu pod
czas budowy ,,Jermaka". Jego pierwszy rejs do N o w ej Ziemi nie powiódł sią; a nie pozwolo
no mu na zorganizowanie dru
giej wyprawy.
W ielkie wody A rk ty k i roz
stąpiły sią po raz pierwszy do
piero przed karawanami statków
radzieckich. Nastąpiło to wów
czas, gdy do szturmu przeciw lodowym bezkresom ruszyły nowozbudowane z inicjatywy Józefa Stalina na stoczniach ra
dzieckich wielkie i potężne lo- dołamacze.
Regularną żeglugą w A rk ty ce rozpoczął w 1939 roku pier
wszy z serii tych lodołamaczy
— „Józef Stalin" — nazwany tak na cześć wielkiego inicjatora żeglugi arktycznej. Dziś cała ich flotylla pełni ofiarnie swą cięż
ką służbą, przeprowadzając W ielką Drogą Północną kara
wany ładownych statków. A r k tyka stanęła otworem.
tłu m a c z y ł z ro s y js k ie g o — S .W .
Potężny radziecki lodołamacz „J. Stalin“ — prototyp serii, która umożliwiła Związkowi Radzieckiemu całkowite opanowanie
A rktyki
G A W ĘD A BOSMANA KĘDZIORY
osmana Kędziorę spotkałem na obiedzie w Domu M a -
B rynarza. Przy stoliku nie był oczywiście sam, ale ja k zwykle towarzyszyło mu kilku młodych ludzi, w któ
rych rozpoznałem nowy narybek marynarski. Dyskret
nie zająłem miejsce obok, nasłuchując o czym to mówi bosman Kędziora.
— Jeżeli rzeczywiście ruszymy wkrótce w tak daleki rejs, to wierzcie mi chłopcy, że będzie na co popatrzeć — grzmiał tubalnym głosem bosman. — Z Gdyni do Chin szmat m il — Morze Śródziemne, Suez, Morze Czerwone, Ocean In dyjski... Monsuny i kto wie — może nawet tajfun! Ale to głupstwo — nie w takich opresjach bywał już nasz „N ar
w ik “. Zresztą — poznał ujście Amazonki i L a Platy, niech pozna teraz mętne wody Jang-tse. W tych mętnych wodach chcieli anglo-amerykańscy kapitaliści łapać „złote ryb ki“. — No cóż — nie udało im się to przedsięwzięcie. Musieli swój
„sprzęt rybacki“ zapakować na statki i zmykać za ocean...
No, ale jedzcie chłopcy, bo zupa stygnie!...
— Moglibyście opowiedzieć nam o Chinach, bosmanie.
Przecież nie raz tam bywaliście jeszcze przed wojną...
— Bywało się, bywało... Była wtedy ze mnie taka sama szprotka, ja k z was dzisiaj. Pamiętam rozjarzony światłami
„Bund“ i „Avenue de deux Republique“ w Szanghaju... Pa
miętam kolorowe żagle dżonek na Rzece Pereł pod Kanto
nem i niebezpieczne wybrzeża Amoy. Ale cóż W am po mo
ich wspomnieniach jeśli W y ujrzycie zupełnie inne Chiny, zupełnie inny Szanghaj, Kanton czy Amoy... I dlatego przed
wyruszeniem w drogę, należałoby się Wam raczej trochę w ia
domości o dzisiejszych Chinach...
— M y już trochę wiemy, bosmanie — wczoraj oficer oświatowy wygłosił nam pogadankę o zwycięstwie Chin L u dowych — rzekł jeden z chłopców.
— Nic W am nie zaszkodzi, jeśli i ja W am jeszcze o tym opowiem. Od przybytku głowa nie boli, a wyjdzie W am to na pewno na pożytek. Czy wiecie kto rządzi dzisiaj w Chi
nach?
— Wiadomo — naród... — odparł któryś z marynarzy.
— Racja, że naród, ale odpowiedź taka dobra dla babci.
Pełnym zdaniem trzeba odpowiadać. Chinami rządzi dziś lud pracujący. Rządzi kulis i chłop. Pewnie, że ich, a nie obszar
ników i bankierów będziemy nazywać narodem. W alka i pracą mas ludowych kieruje Komunistyczna Partia Chin, która wychowała takich bojowników o wolność — ja k M ao- Tse-Tung czy C zu-En-Laj. Partia komunistyczna organizo
wała walkę przeciw japońskim okupantom i ta sama partia przewodziła. Chińczykom w wyzwoleńczej wojnie przeciw ciemnym siłom rodzimej reakcji. W iemy, że zdrajcom naro
du z k lik i Kuomintangii przysłali amerykańscy bankierzy brqń i ekwipunek, czołgi i samoloty, instruktorów, a nawet własne wojska, które wylądowały w Tsing-Tau. Kapitaliści angielscy ofiarowali Kuomintangowi okręty wojenne, a na wody Jang-tse skierowali własną flotę wojenną. A skutek tej akcji?... Oto armie kunmintangowskie zostały rozgromio
ne, sprzęt amerykański zdobyty, wojska amerykańskie spie
sznie ewakuowały Tsing-Tau, załogi okrętów Kuomintangu przyprowadziły swoje jednostki do portów Chin Ludowych, a brytyjska flota została wypędzona z Jang-tse. A wiecie dla
czego to wszystko możliwe było do przeprowadzenia? Ro ist
nieje Związek Radziecki — k ra j zwycięskiego socjalizmu, którego A rm ie rozbiły ostatecznie japońskiego okupanta i oswobodziły Mandżurię, stwarzając przez to trw ałe prze
słanki dla zwycięstwa ustroju sprawiedliwości społecznej w całych Chinach. I dlatego naród chiński stanowi dziś po
tężne ogniwo w światowym obozie Pokoju i Postępu, na któ rego czele stoi Związek Radziecki...
Dyskretnie usunąłem się z Domu Marynarza, aby zapi
sać dla „Młodego Żeglarza“ zasłyszaną gawędę bosmana.
Kiedy byłem już na ulicy, z wnętrza Domu Marynarza do
biegał jeszcze gwar głosów dyskutujących nad pogadanką
Kędziory,
O. S. M. W.
M f a lam ach pop rze d n ich n u m e ró w „ M ło d e g o Ż e - g la r z a " p ro w a d z iliś m y C ię — C z y te ln ik u — w / W H n aszych sta ły c h fo to re p o rta ża c h z ż y c ia M a r y
n a r k i W o je n n e j — z o k rę tu n a o k r ę t, z je d n o s tk i na je d n o s tk ę : b y liś m y razem n a „ B ły s k a w ic y " » ,,Is k r z e 'r, „ Ż u r a w iu " , n a o k ry c ie p o d w o d n ym i n a t r a ło w c a c h . N im z w io sn ą ro zp o c zn iem y d a ls zą w ę d ró w k ę » n im p o n o w n ie w y p ły n ie m y z k tó ry m ś o k rę te m n a ć w i
c zen ia c zy p a tro l — o d w ie d z im y obe cnie s z k o ły M a * r y n a r k i — k tó r e zim ą d ź w ig a ją n a sobie c a ły c ię ż a r s zk o le n ia i dos ko n alen ia k a d r.
W ie s z za p e w n e, C z y te ln ik u , co zn ac zy ó w s k ró t w y m ie n io n y w ty tu le : O S M W ? T o — O F IC E R S K A S Z K O Ł A M A R Y N A R K I W O J E N N E J . S zk o ła , o k t ó r e j z p e w n o ś c ią m arzysz i o k tó r e j m a rz y w ie lu T w o ic h k o le g ó w . P a
m ię ta j Jednak, że same m a rze n ia to stanow czo zb y t m a ło . W . p arze z m a rze n ia m i m usi iść w ie d z a , z a in te re s o w a n ie i z a p a ł do n a u k i. Bo O S M W to n ie ty lk o p ię k n y m un d u r w y jś c io w y , d a le k ie re js y i m a ry n a rs k ie ż y c ie
— O S M W to przede w s z y s tk im w y tr w a ła , in te n s y w n a n a u k a . L e k c ja za le k c ją , le k c ja za le k c ją . N ie chcę C ię m a r tw ić C z y te ln ik u — zn ac zn ie tego tu je s t w ię c e j n iż u C ie b ie w szko le p o d s ta w o w e j!
D z ie ń w O S M W je s t t a k w y p e łn io n y z a ję c ia m i, ż e d o s ło w n ie n ie ma w n im n iem al zb ęd n ej m in u ty . W y k ła d y z p rze d m io tó w o g ó ln o k s zta łc ą c y c h (z d j. 1) p rze
p la t a ją się z p rzed m io tam i fa c h o w y m i, t a k im i Jak n a w i
g a c ja (z d j. 2), lo c ja astron m ia , w ie d z a o k r ę to w a itd . itd . D o tego dochodzą ć w ic z e n ia i z a ję c ia p ra k ty c zn e w lic zn y c h p raco w n iach (np. w e le k tro te c h n ic z n e j z d j. 3 i 4) o raz w w ars zta ta c h szko ln yc h (z d j. 5 i 6 ). R ó żnego ro d z a ju z b ió r k i, a p e le , m u sztry d o p e łn ia ją c a ło ści i ta k ju ż b a rd zo p raco w iteg o dn ia. N a w e t w ie c z o ry n ie za
w sze są na t y le w o ln e , a b y za g ra ć sobie s p o k o jn ie p a r
t y jk ę szachów w p ię k n e j, s zko ln ej ś w ie tlic y (z d j. 7).
W ie c z o ra m i b o w iem k w itn ie przeb o g ate w O S M W ż y cie spo łeczn e i o rg a n iza c y jn e (z d j. 8).
S z y b k o p ły n ą p ra c o w ite d n i p o d c h o rą ży m z O S M W . T o , ż e czas ta k p rę d k o m ija je s t g łó w n y m p o w ode m , iż p o d c h o rą ż o w ie nie u le g a ją zm ęczen iu , n ie tra c ą hum oru i f a n ta z ji. W s z a k K ażdy m in io n y d z ie ń p r z y b liż a ic h do te j c h w ili u p ra g n io n e j k ie d y tw a r d ą ł a w k ę z a m ie n ią n a c h w ie jn y p o k ła d , k ie d y zam iast p ió r i o łó w k ó w c h w y cą w d ło n ie lin y lu b w io s ła . P rz y s w a ja n ą podczas z im y te o rię w zm o cn i ju ż n ie z a d łu g o p r a k t y k a . T a w y m a rz o n a
m a ry n a rs k a p ra k ty k a .
A le zanim to n a s tą p i, zan im n a b ia łe j, ś lic zn e j
„ Is k r z e " w y p ły n ą m ło dsze ro c z n ik i p o d c h o rą ży c h w d a
le k i s zk o ln y r e js , zanim starsi n a „ B ły s k a w ic y " w y jd ą w m orze odb yć ostre s trz e la n ia , zan im d la n ich n a d e jd ą g ro źn e eg za m in y z c a ło ści m a te ria łu op a n o w an eg o w S zk o le , zan im w y n ik i ty c h e g za m in ó w u k o ro n u je u io - czysta p ro m o c ja — w co d zie n n y m , szarym tru d zie zdo
b y w a ją p rz y s z li o fic e ro w ie odrod zo n ej M a r n a r k i W o je n n e j p o d s ta w o w ą , te o re ty c z n ą w ie d z ę — uczą c s ię , ucząc się i jeszcze r a z się u czą c.
I d la te g o — m ło d y C z y te ln ik u — n iech ten fo to re p o rta ż s p e łn i p o d w ó jn e za d a n ie : n iech p o k a że C i k i l k a fra g m e n tó w z ta k bard zo in te re s u ją c e j C ię u c ze ln i, a ta k ż e n iech C i ja k n a jm o c n ie j p o d k re ś li, ż e s z k o ły m o rs k ie , z a ró w n o O S M W ja k i in n e , o p a rte są przede w s z y s tk im na nauce — a n ie n a p rzy g o d zie i w r a ż e n ia c h .
W s z y s tk ie z d ję c ia W A F — U k le je w s k i