• Nie Znaleziono Wyników

Młody Żeglarz : miesięcznik P.O. "Służba Polsce", 1950.01-02 nr 1/2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młody Żeglarz : miesięcznik P.O. "Służba Polsce", 1950.01-02 nr 1/2"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ew n eg o d żd ży s te g o w ie c zo ru w lo n d y ń s k im m ie s zk a n iu ro s y js k ie - j i]. 9 ° re w o lu |o n is ty — A le k s a n d ra H e rc e n a — z ja w ił się o c ie k a ją c y

fj a

w odą p rz y b y s z , k t ó r y p o w ita w s z y z e b ra n y c h w g a b in e c ie lu d zi, i i — C a rs k a k o r w e ta s ta n ę ła dziś na T a m iz ie !...

j Zeb ra/ l i p o r w a li się z m ie jsc, z a s y p u ją c go g rad e m p y t a ń ; nim je d n a k o m ó w im y co m ó g ł on o d p o w ie d zie ć — z o r ie n tu jm y się w p ie rw w k ilk u zasadniczych szczegóła h, k tó r e n a d a ły to k w y d a rz e n io m w n i­

n ie js z e j h is to rii. B y ł to b o w ie m ro k 1863...

N a zie m ia c h p o ls k ic h t r w a ło w o w y m czasie p o w s ta n ie . N a po­

m oc w a lc z ą c y m prze« iw c a ra to w i b o jo w n ik o m — e m ig ra c ja p o lity c z n a p o s ta n o w iła z o rg a n izo w a ć w y p r a w ę m o rs k ą , k t ó r e j celem m ia ło b y ć w y ­ sad zenie desantu na Z m u d /d . K ie ro w n ic tw o w y p r a w y p o w ie rzo n o pod n a is k ie m m a g n a te rii — p u łk o w n ik o w i Ł a p iń s k ie m u , c z ło w ie k o w i nie o d p o w ia d a ją c e m u na pew n o te j r o li, je d n a k m otorem p r z e d s ię w z ię c ia b y ł sam g e n ia ln y K a ro l M a rk s i w ie lk i re w o lu c jo n is ta ro s y js k i, p r z y ­ ja c ie l F o la k o w A le k s a n d e r H e rc e n , w k tó re g o m ie szkan iu r o d z iły się aa w s p ó ln y c h d eb atach ś m ia łe zam ie rze n ia .

T a m iz ie stał ju ż w o w y m czasie n o w iu te ń k i b o c zn o k o ło w ic c , , W a r d J a c k s o n ” — p e łe n b ro n i i a m u n ic ji i m a ją c y ju ż z a o k rę to w a n y na p o k ła d z ie s iln y o d d z ia ł d e s a n to w y , w sk ła d k tó re g o , pró cz P o la k ó w , w e s z ła r e w o lu c y jn a m ło d z ie ż ró ż n y c h n aro d o w o ś c i — R o sjan, F ra n c u zó w , W ło c h ó w i N ie m ó w .

I oto pew n eg o d żd ży s te g o w ie c zo ru z j a w i ł się w g a b in e c ie H e r ­ cena n ie z n a jo m y p rzyb y sz z p o n u rą n o w in ą , donosząc o c a rs k ie j k o r - w e .i e na T a m iz ie . O k r ę t ten p r z y b y ł przed zachodem s ł o ń 'a i n ie bez p rz y c z y n y za c u m o w a ł o 100 s ą ż n i od p o lskieg o s ta tk u . Z d a w a ło s ię , ż e w ty c h w a ru n k a c h p lan w y p r a w y u p a d ł c a łk o w ic ie . W ła d z e c a rs k ie m u- s ia ły zostać p o w ia d o m io n e o przezn a czen iu „ W a r d J a c kso n ” , a ro s y js k a k o r w e ta , po opuszczeniu T a m iz y przez p o ls k i s ta te k , ła tw o m o g ła b y ła go doś cign ąć i pod ja k im ś p re te k s te m z a to p ić . B ó j m o rski n ie m ógł w ch o d zie zu p e łn ie w rach u b ę.

■^e w k r y ty c z n e j c h w ili w pom oc w y p r a w ie p rz y s z ła w s p ó l­

n a id e a w a lk i z^ c aratem , łą c z ą c a b ra tn ie n a ro d y — p o ls k i i ro s y js k i.

Z a r a d ą M a z z in ie g o i H e rc e n a i p ra w d o p o d o b n ie p rzy pom o c y r o s y j­

s k ie j e m ig ra c ji p o lity c z n e j — u d a ło się n a w ią z a ć k o n ta k t z z a ło g ą k o r ­ w e ty . M a r y n a r z e ro s y js c y zap o zn aw s zy się z celem w y p r a w y — p r z y ­ r z e k li u n ie s z k o d liw ić k o r w e tę , u s zk a d za ją c j e j m aszyn y.

T a k te ż się sta ło i d z ię k i o fia rn o ści i b o h a te rs tw u ro s y js k ic h m a ­ r y n a r z y , k tó r y c h n a zw is k n ie p rz e k a z a ła nam h is to ria — „ W a r d Ja c k s o n ” o u d a ł cum y i p o p ły n ą ł w d ó ł T a m iz y .

M im o , ż e c a ła e k s p e d y c ja p rz y g o to w a n a b y ła w ta je m n ic y , na ko m o rze c e ln e j w G ra vesen d w k r o c z y ła na p o k ła d b r y ty js k a s tra ż cel­

n a , k tó r a z a ż ą d a ła w s k a za n ia s k ła d u b ro n i i a m u n ic ji na s ta tk u . T ł u ­ m aczen ia i p o w o ły w a n ia się na id e e w a lk i o w o ln o ść — n ie o d n io s ły żadn ego s k u tk u , d la te g o też n a le ż a ło obrać in n ą d ro g ę . S tra ż n ic y zo stali po prostu r o z b ro je n i i o d e s ła n i w szalu p ie na b rzeg , a „ W a r d J a c kso n ” op u ścił b rze g i A n g lii.

O p a n o w a w s zy po drodze b u n t a n g ie ls k ie j z a ło g i — p o w s ta ń c y s k ie r o w a li się do M a lm o e , gd zie S zw ed zi n a jn ie s p o d z ie w a n ie j n a ło ż y li areszt n a statek i ła d u n e k . Z a p a n o w a ło o g ó ln e p r z y g n ę b ie n ie . M a lm o e opuszczono na paro w cu „ F u lt o n ” a w K o penha >ze za o k rę to w a n o się na s ta te k „ C h ris tia n a L o re n z a ” , p ły n ą c y do L o n d y n u . W s z y s tk o w s k a ­ z y w a ło n a to , ż e w y p r a w a c a łk o w ic ie z a w io d ła . Á le b y ł to t y lk o pod­

stęp , k t ó r y z d e zo rie n to w a ć m ia ł szp ieg ó w c ars k ic h . N a p e łn y m m orzu n a p o tk a n o w n o r y s zku n er „ E m ilia ” , p e łe n e k w ip u n k u d la p o w s ta ń c ó w . N a p o k ła d z ie tego w ła ś n ie ż a g lo w c a z a w ita n o w re s zc ie do b rzeg ó w M ie r z e i K u ro ń s k ie j, gd zie p la n o w a n o w y s a d z ić desant. D esant ten m ia ł p rze d rze ć się w g łą h lą d u i p o łą c z y ć p ó ź n ie j z g łó w n y m i s iła m i po­

w s ta ń c z y m i, d o s ta rc za ją c im ś w ie że g o e k w ip u n k u b o jo w e g o .

N ie s te ty — desant z a k o ń c z y ł się fa ta ln ie . Szereg b łę d ó w t a k ­ ty c zn y c h , ja k n p . z b y t o d le g łe od brzeg u u s ta w ie n ie s ta tk u , n ie u m ie ­ ję tn o ś ć k ie r o w a n ia s za lu p ą , n ie p rz y g o to w a n ie sprzętu m o rskieg o itp . s p o w o d o w a ło , ż e w czasie siln e g o s z k w a łu 24 p o w s ta ń c ó w u to n ę ło , a res ztę n a z a ju trz , k ie d y „ E m ilia " z a w in ę ła n a G o tla n d — in te rn o w a li S zw edzi.

O p e ra c ja ta , m im o sw ego tra g ic zn eg o k o ń c a , s ta n o w i je d e n w ię c e j p rz y c z y n e k do d z ie jó w naszych m orskich z a m ie rz e ń , gd zie po raz p ie rw s z y ta k ja s k r a w o w y s tą p iła p r z y ja ź ń d w ó c h b r a t n i'h n a ro ­ d ó w , u g ru n to w a n a w ogn iu w s p ó ln e j w a lk i z c a ratem o raz m ię d z y n a ­ ro d o w a s o lid arn o ść lu d z i w a lc z ą c y c h o w y z w o le n ie .

Po w stanie s ty c zn io w e u p a d ło , a le ja k p is a ł K . M a r k s — „ p r z y c z y ­ n iło się ono do z a w ią z a n ia M ię d z y n a r o d ó w k i, k tó r a p o w s ta ła p rzy w s p ó łu c z e s tn ic tw ie w y c h o d ź c ó w p o ls k ic h ...” Z a w ią z a n ie I M ię d z y n a r o ­ d ó w k i za p o c z ą tk o w a ło zo rg a n iz o w a n y ru c h r o b o tn ic z y p ro le ta r ia tu całeg o Ś w ia ta, k t ó r y d o p ro w a d z ił do p rze p ro w a d ze n ia z w y ' ię s k ie j R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j, a n a s tę p n ie p r z y w r ó c ił n a ro d o w i p o ls k ie m u w y z w o le n ie

n aro d o w e i spo łeczn e. ^S¡e r j

— C a rs k a k o r w e t a s ta n ę ła d z iś n a T a m iz ie !

O d Redakcii

N asi młodzi Czytelnicy z du­

żą niecierpliwością czekają zapewne na ten numer ,,Młodego Żeglarza". D ziw i ich też może ta trochę przydługa przerwa. Dlaczego tak długa zwłoka?

Chwilę cierpliwościmłodzi przyjaciele! Po przeczytaniu po­

niższych słów wszystko się w y ­ jaśni.

Wiecie dobrze, że „M łody Żeglarz" zaczyna drugi rok swe­

go istnienia. Przez długie dwa­

naście miesięcy przynosił on w szeregi młodzieży espowskiej po­

wiew wiatru morskiego i szum fal mórz dalekich. Pokazywałjak pracuje robotnik w porcie i w stoczni, marynarz i rybak na statku. M ó w ił o pracy morskiej innych państwa szczególnie o wielkich osiągnięciach naszego sojusznikaZw iązku Radziec­

kiego.

Obiecaliśmy W ammłodzi entuzjaści morzaże będzie­

my nieśli w Wasze szeregi rze­

telną wiedzę o morzu, że p rzy­

bliżymy to morze do świetlic ju ­ nackich i szkół, że pokażemy je Wam z różnych stron. Liczne li­

sty napływające do Redakcji z miejscowości bardzo nieraz od­

ległych od W ybrzeża świadczą, że zew morza dotarł daleko.

Jek wiadomoPowszechna Organizacja „Służba Polsce"przez swoje Koła Przysposobie­

nia Marynarskiego obejmowała liczne rzesze młodzieżyw pro­

wadzając je w „świat morski"

zarówno teoretyczniejak i praktycznie. Całą tę pracę przej- muje teraz Liga Morskaktórej ,,Służba Polsce" przekazała swój zorganizowany aparat ludzki, ośrodki, flotyllę...

.M ło d y Żeglarz"lak jak dawniejbędzie służył tym wszystkim, którzy interesują się morzem. Zmienił on tylko „wła­

ściciela .

O d 1 stycznia 1950 r. pismo to ¡est znów wydawane przez Państwowe Centrum W ychowa­

nia Morskiego. Zespól redakcyj­

ny nieznacznie tylko zmieniony nadzieję, że nadal szeregi młodzieży morskiej, rozsiane po całym krajubędą darzyły na­

sze pismo swoją sympatią.

Wiemy, jak wielu chłopców Pragnie dostać się do szkół mor­

skich, a jednocześnie nasze k il­

kuletnie doświadczenie dowiodło namjak mało młodzież nasza

praca marynarza, jak ona w y­

gląda, jakie są jej blaski i cienie W poprzednich numerach Żeglarza" i „Młodego Żegla­

rza" było wiele artykułów, obra­

zujących życie ludzi morza. Tym niemniej ■ młodzież trafiająca L } ° Szkoły Jungów czy do Szko­

ły Z y s k ó w Morskich nie wie­

działa prawie nic o tym, co ją czeka na morzu; wszyscy kan­

dydaci pisali, że od małego ko­

chają morzeale o tym morzu prawie nic nie wiedzieli.

To niedobrze. Trzeba prze­

cież poznać warsztat swojej przyszłej pracy! 1 tu przyjdzie

W\Y

7

> 2 pomocJ nasze pismo.

W roku bieżącym inaczej też będzie wyglądała rekrutacja do ) ? <d. Ministerstwa Żeglugi.

Kandydaci będą się musieli w y­

kazać podstawowymi wiadomo­

ściami o sprawach morskich. Z a­

kres tych wiadomości i inne wa­

runki przyjęcia będą podane w Inform atorze P C W M , który u-

każe się w najbliższym czasie.

Ta młodzież, która chce po- się pracy w kołach Ligi Morskiej, która daleko od mo­

rza będzie pracowała z myślą o morzuteż znajdzie wiele cen­

nych dla siebie wiadomości na tamach „Młodego Żeglarza“.

. Chcemy jeszcze bardziej zbli­

ży1 : nasze pismo do Was, mło­

dzi Czytelnicy. Dlatego też u- tym numerze rozpoczynamy druk wspomnień młodych mary­

narzy, absolwentów Szkoły jun­

gów P C W M , którzy’ też parę łat temutak jak W y — o mo­

rzu marzyli. Chcemy, aby co­

raz więcej młodych chłopcówtych pływającychi tych cze- kaiacych na swoją „kolejkę"zabierało glos w „M łodym Że glarzu". Redakcja otwiera Wam łamy swego pisma.

*

M łod zi przyjaciele! Redakcja nasza doskonale rozumie wa­

szą chęć poznania morza, waszą tęsknotę za nim. M y przecież też kiedyś ulegliśmy „pokusie morskiej“.

I dlatego „M łod y Żeglarz"

chce Wam pomóc w pogłębianiu waszych wiadomości morskich chce Wam rozszerzyć Wasz ,,horyzont morski".

Rozpoczynamy nowy rejs. 1 W ami sobie życzym y „do­

brego wiatru".

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

W A O K ŁA D C E : statek „H el" — zwycięzca pierwszego etapu współzawodnictwa pomiędzy jednostkami Polskiej Floty H an ­ dlowej. Uzyskując 89 punktów zajął on pierwsze miejsce we współzawodnictwie, dystansując 33 rywalizujące z nim statki.

Zwycięstwo uzyskał „H el“ dzięki dotrzymaniu rozkładu rejsów, dzięki odbyciu dodatkowej podróży do Kopenhagi, dzięki dba­

łości o ładunek i harm onijnej współpracy z dyrekcją GAL.

W dziale maszynowym załoga uzyskała znaczną poprawę stanu kotłów i maszyn, wykazała oszczędności w paliwie i m ateria­

łach konserwacyjnych. Uzyskano również oszczędności w kosz­

tach wyżywienia załogi oraz zmniejszono do minimum zakupy zagranicą — nie ujm ując przy tym wysokiej wartości utrzym a­

nia. Dalsze miejsca w pierwszym etapie współzawodnictwa za­

ję ły statki: „Lewant“ (88 punktów) 1 „Tobruk“ (87 punktów),

fot, K, Komorowski

(3)

N ie zawsze rok zaczyna się 1 stycznia. Oto dla wielu gałęzi naszego przemysłu pierwszy rok planu sześcio­

letniego rozpoczął się jeszcze w 1949 r. Plan trzyletni został wykonany przed terminem, wykonany z nad­

wyżką. Dum ni mogą być z tego osiągnięcia zarówno górnik ze Śląska, ja k i stoczniowiec z Wybrzeża, robotnik, chłop i inteligent pracujący — wszyscy ci, których trud przyczynił się do osiągnięcia takich rezultatów.

Nigdy jeszcze k ra j nasz nie przechodził tak wspaniałe­

go tempa rozwoju!

Na skutek osiągnięć wzrósł znacznie dobrobyt ludności pracującej. Robotnicy i chłopi m ają dziś lepsze zarobki, le­

piej się odżywiają, lepiej mieszkają. Nieustannie wzrasta oświata, wzrasta nowa, socjalistyczna kultura.

A ja k przedstawia się sprawa naszej żeglugi, portów i stoczni, sprawa naszej M arynarki Handlowej?

Wystarczy cofnąć się myślą wstecz i przypomnieć sobie zdewastowane porty, stocznie i zatopione statki aby pojąć, ja k w ielkim wkładem pracy osiągnięto dzisiejszą sytuację

„Ministerstwo Żeglugi wykonywało skutecznie swoje za­

dania w zakresie gospodarki portowej, żeglugi morskiej, prze­

mysłu budowy okrętów i rybołówstwa morskiego“ — stw ier-

I dził premier Józef Cyrankiewicz w exposé na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego R.P. — „Tonaż naszej floty jest dziś wyższy od przedwojennego. Polska buduje dziś i oddaje do użytku statki pełnomorskie, które na burtach noszą nazw i­

ska przodowników pracy, działaczy robotniczych i daty h i­

storycznych wydarzeń w historii ruchu robotniczego“.

Bez „pomocy“ amerykańskiej, bez wtrącania nosa za­

morskich bankierów, osiągnęliśmy wyniki, które wzbudziły podziw w krajach kapitalistycznych. Razem jednak z podzi­

wem wyłonił się w ośrodkach wielkiego kapitału lęk przed rozkwitającym polskim przemysłem. Z ja w ili się u nas opła­

ceni za dolary i fra n k i — szpicle i sabotażyści — tacy jak Robineau i Klimczak, których zadaniem był agresywny w y ­ wiad wojskowo-przemyslowy, przygotowywanie dywersji itp.

Wzmożona czujność klasy robotniczej nie dopuściła do tego, aby szajka pachołków obcego wywiadu zbyt długo grasowała w naszym K raju . Zdemaskowanie k lik i siatek szpiegowsko- dywersyjnych i ukaranie winnych, stało się ostrzeżeniem dla podobnych prób na przyszłość, a jednocześnie wzmogło rewolucyjną czujność całego narodu.

Obserwując gigantyczne osiągnięcia planu trzyletniego nasuwa się pytanie — czemu przypisać tak wspaniały rozwój naszej gospodarki? Bo przecież z tych osiągnięć musimy w y ­ ciągnąć naukę na przyszłość, aby w miarę możliwości jeszcze bardziej ulepszać metody, pozwalające nam wytwarzać szyb­

ciej, lepiej, taniej.

Otóż — zasadniczym warunkiem rozwoju naszego K raju była 1 jest władza ludowa, spełniająca funkcje dyktatury

proletariatu. Fakt ten przecież zadecydował o uspołecznieniu przemysłu i odsunięciu wpływów kapitalistycznych, oraz o narodzeniu się u nas nowego, socjalistycznego stosunku do pracy. Robotnik poczuł się wreszcie współgospodarzem K ra ­ ju i współtwórcą własnej przyszłości. O możliwości ujęcia władzy przez lud pracujący zdecydowało istnienie kraju zwycięskiego socjalizmu — Związku Radzieckiego, którego wzory i braterska pomoc w znacznej mierze przyczyniły się do naszych osiągnięć gospodarczych.

Obecnie wkroczyliśmy w etap budownictwa fundamen­

tów socjalizmu, w etap realizacji planu sześcioletniego. W ie­

my, ja k bardzo zmieni się w tym planie oblicze naszego K raju , ja k wielkie mamy przed sobą zadania. Zadania te mogą być zrealizowane tylko na drodze twórczego wysiłku całych mas pracujących. Na drodze zrozumienia istoty rewo­

lucyjnego przeobrażenia w marszu do socjalizmu.

Walaszczyk, Matela, M arkiew ka — oto ludzie, których bierzemy sobie za wzór. Oto nasi towarzysze pracy, którzy zgłosili gotowość nowych form w alki, zastosowania nowych metod pracy. Metody te muszą być wykorzystane i użyte w walce o podwyższenie jakościowe i ilościowe naszej produk­

cji. Jeszcze bardziej musimy na tej drodze zacieśnić naszą braterską przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, sojusz z w a l­

czącymi o pokój masami pracującymi całego świata, wzmóc czujność przeciw wrogom klasowym i rozbudować racjona­

lizację i współzawodnictwo pracy przez podniesienie pozio­

mu uświadomienia ideologicznego mas pracujących.

O przyszłości naszej gospodarki morskiej m ówił ró w ­ nież na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego R.P. — premier Józef Cyrankiewicz. W exposé czytamy co następuje: „Porty zostały z dniem 1 stycznia skomercjonalizowane i reorgani­

zacji ulegnie też zarząd żeglugi w ramach obowiązujących ustaw i przepisów. Znacznie wzrosną kredyty na szkolnic­

two i szkolenie w tym resorcie. Przed żeglugą polską otwiera się jasna i zaszczytna przyszłość, której osiągnięcie zależne jest od nas samych“.

„Polska Ludowa ma wszystkie w arunki ku temu, aby w najbliższym dziesięcioleciu zbudować jeden z przodujących na świecie przemysłów budownictwa okrętowego — oświad­

czył Minister Żeglugi Adam Rapack telegramie do stocz­

niowców. — Pomyślcie, czym były Wasze stocznie 4 lata te­

mu a czym będą. Pomyślcie, czym była na morzu Polska K a ­ pitalistyczna a czym stanie się jeszcze za Waszego życia — dzięki Waszej pracy i Waszemu zapałowi. Pomyślcie — ile sił doda Wasza praca światowemu obozowi pokoju, któremu przewodzi Związek Radziecki“.

Kontynuujemy W IE L K I REJS! Wiemy, że nie jest on łatwy, świadomi bowiem jesteśmy niebezpieczeństw, które czyhają wokół. W iem y jednak również z całą pewnością, że potrafimy tym niebezpieczeństwom się przeciwstawić i osią­

gniemy cel naszej drogi — S O C JA LIZM .

(4)

L E N IN i S T A L IN — tw ó rc y niezwyciężonej A r m ii Radzieckiej

P rzed pięciu laty naród polski wyzwo­

lony został spod jarzm a niewoli hitle­

rowskiej. Dokonały tego siły zbrojne K raju zwycięskiego socjalizmu — Zw iąz­

ku Radzieckiego, które w gigantycznej ofensywie na lądzie, na morzu i w powie­

trzu zdruzgotały nieprzyjacielską machinę wojenną.

Kiedy żołnierz radziecki i walczący u jego boku — żołnierz polski — dobijali fa ­ szystowskiego zwierza w jego legowisku

— w tym samym czasie robotnicy polscy obejmowali we władanie fabryki, kopal­

nie i stocznie, a chłop przeprowadzał re­

formę rolną, przekreślając raz na zawsze krzyw dy doznane od jaśniepańskiego dwo­

ru. Dzięki zwycięstwu A rm ii Radzieckiej naród polski mógł przystąpić do budowy ustroju ludzi wolnych i szczęśliwych, do stawiania fundamentów socjalizmu.

Dlatego wiecznie żywa jest w sercu każdego Polaka miłość do niezwyciężonej A rm ii Radzieckiej, tej arm ii, która dziś twardo stoi na straży pokoju światowego;

dlatego tak głębokim szacunkiem i czcią otacza każdy je j wodza — Generalissimusa Stalina.

W BOJU O Z W Y C IĘ S T W O I U T R W A ­ L E N IE W Ł A D Z Y REW O LU C YJN EJ

A rm ia Radziecka narodziła się w dniu W ielkiej Rewolucji Socjalistycznej.

W prawdzie jednym z pierwszych de­

kretów, wydanych przez władzę robotni­

czo-chłopską był dekret w sprawie pokoju, jednak reakcja światowa i kontrrewolucja wewnętrzna — zorganizowały pochód wo­

jenny przeciwko młodej republice radziec­

kiej. Potwierdziło się na tym przykładzie twierdzenie Lenina, że rewolucja prole­

tariacka nie może i nie powinna pozostać nieuzbrojona. Rewolucja nie mogła zw y­

ciężyć i utrw alić swej władzy bez oręża.

Mroźnego lutowego dnia 1918 r. pod­

pisany został dekret o utworzeniu Czer­

wonej A rm ii, a wkrótce potem — dekret o organizacji Czerwonej M arynarki. Pod kierownictwem Lenina i Stalina utworzo­

na została pierwsza na świecie arm ia w y ­ zwolonych robotników i chłopów, armia braterstwa między narodami, armia, któ­

rej sojusznikiem był zarówno kulis chiń­

ski z Szanghaju, ja k i robotnik z M arsylii.

Kiedy mroźny wicher lutowy szeleś­

cił naklejonymi na murach i płotach ode­

zwami, wzywającym i do ochotniczego za­

ciągu w szeregi Czerwonej A rm ii — u li­

cami maszerowały już kadrowe oddziały robotniczo-chłopskiego wojska, śpiewając swe bojowe, rewolucyjne pieśni...

Chw ila była poważna. Ze wszystkich stron świata nadciągał wróg... Na północy

— na półwyspie Kola, u bram Piotrogro- du, na południu — pod Odessą, na brze­

gach Oceanu Spokojnego, na Kaukazie i pod Astrachaniem — lądowały świetnie wyekwipowane wojska amerykańskie, an­

gielskie, włoskie, japońskie i francuskie.

W pomoc im poszli białogwardyjscy zbóje ze swoimi bandami. Na żołd anglo-ame- rykański zameldował się Judenicz, W ra n - gel, Denikin i Kołczak. Od zachodu szy­

kował napad Piłsudski wespół z ata- manem Petlurą, spełniając posłusznie wo­

lę anglo-francuskich kapitalistów. Na do­

m iar tego — wewnątrz młodej republiki radzieckiej działał wróg klasowy, działał sabotażysta i dywersant...

W takich warunkach wyczerpane czte­

roletnią wojną narody radzieckie zdoby­

ły się na gigantyczny wysiłek. Pod genial­

nym kierownictwem Lenina i Stalina roz­

gromione zostały kolejno wszystkie armie interwencyjne. W pierwszych liniach fron­

tu pod Piotrogrodem, ną przedpolach fo r­

tów Krasnaja Górka i Sieraja Łoszadź, w okopach Carycyna — później przemia­

nowanego na Stalingrad, u wybrzeży M o­

rza Czarnego i Kaspijskiego —■ wszędzie tam, gdzie chwiał się front, gdzie ważyły się losy rewolucji, losy ludzkości — zja ­ w iał się osobiście Stalin, wyprowadzając zwycięsko operacje bojowe i przynosząc klęskę wrogom.

W rezultacie bohaterskich bojów mło­

da arm ia rewolucyjna odniosła zwycię­

stwo na wszystkich frontach. Związek Ra­

dziecki został ocalony.

A R M IA R O B O T N IK Ó W I CHŁOPÓW

Z awsze żywa będzie wypowiedź Lenina o zasłyszanej przypadkowo w wago­

nie kolejowym rozmowie — kiedy to jakaś staruszka opowiadała towarzyszom podróży ja k zbierając chrust w lesie spot­

kała „człowieka z karabinem“. Człowiek ten nie tylko że nie ukarał je j, co czynili carscy żandarmi — ale sam w zbieraniu dopomógł. „Dziś już nie trzeba się bać człowieka z karabinem“ — oświadczyła na zakończenie opowiadania staruszka.

Człowiek z karabinem — ja k stwierdził wówczas Lenin — bronić m iał odtąd mas pracujących, prowadząc nieubłaganą w a l­

kę z wyzyskiwaczami.

Po zwycięskim zakończeniu wojny do­

mowej nie zapomniano o dalszym umac­

nianiu potęgi sił zbrojnych Zw iązku R a­

dzieckiego. W wyniku realizacji polityki socjalistycznego uprzemysłowienia kraju i kolektywizacji rolnictwa — powstała silna baza gospodarcza, na której rozwijać się mogła arm ia i m arynarka K ra ju Rad.

W referacie na nadzwyczajnej IV sesji Rady Najwyższej ZSRR marszałek K . W o-

roszyłow przedstawił rozwój radzieckich sił zbrojnych od 1930 do 1939 r. stw ier­

dzając gigantyczny wzrost jakościowy 1 ilościowy sprzętu technicznego i uzbroje­

nia w tym okresie. Powołana została do życia Flota Oceanu Spokojnego i Flota Północna. Radziecka M arynarka Wojenna otrzymała nowoczesny sprzęt, a wybudo­

wane w tym okresie krążowniki klasy

„K irów “ zadziwiły cały ówczesny świat, nie mając sobie równych w tej kategorii na całym świecie — do dzisiaj.

T rw ałe fundamenty ustroju radzieckie­

go uczyniły z jego arm ii niezwyciężoną si­

łę bojową.

O cechach A rm ii Radzieckiej tak mó­

w ił Generalissimus Stalin:

„S IŁ A N A S Z E J A R M II CZERW ONEJ P O L E G A N A T Y M , ZE OD Z A R A N IA SWEGO IS T N IE N IA W Y C H O W A N A JEST O N A W D U C H U IN T E R N A C J O N A L IZ ­ M U , W D U C H U M IŁ O Ś C I I S ZA C U N K U D L A R O B O T N IK Ó W W S Z Y S T K IC H K R A JÓ W , W D U C H U Z A C H O W A N IA P O K O JU M IĘ D Z Y N A R O D A M I.

A R M IA N A S Z A JEST A R M IĄ RO­

B O T N IK Ó W W S Z Y S T K IC H K R A JÓ W . ŻE JEST TO Ź R Ó D Ł E M S IŁ Y I P O TĘ G I N A S Z E J A R M II, O T Y M P R Z E K O N A SIĘ K IE D Y Ś B U R Ż U A Z J A Ś W IA T A , JE Ś LI O D W A Ż Y S IĘ N A P A Ś Ć N A N A S Z K R A J.

U JR Z Y O N A W ÓW CZAS, ŻE A R M IA C ZE R W O N A W Y C H O W A N A W D UC HU IN T E R N A C J O N A L IZ M U M A N IE Z L I­

C ZO N Ą IL O Ś Ć P R Z Y J A C IÓ Ł I SOJUSZ­

N IK Ó W W E W S Z Y S T K IC H C ZĘ Ś C IAC H Ś W IA T A OD S Z A N G H A J U DO NEW Y O R K U I OD L O N D Y N U DO K A L K U ­ T Y “ .

W O K R ES IE W IE L K IE J W OJNY NARODOW EJ

W ielka W ojna Narodowa była ciężką próbą dla narodu radzieckiego i je ­ go sił zbrojnych, które musiały pro­

wadzić długotrwałą i zaciekłą walkę z sil­

nym i przebiegłym nieprzyjacielem. Jak

(5)

wiadomo — walką tę prowadzi! Związek Radziecki przez długie lata samodzielnie, podczas gdy na Zachodzie trw ała „dziw­

na wojna“, sprowadzająca się głównie do zapewnień o otwarciu w krótkim czasie drugiego frontu i często niemal operetko­

wych działań wojennych. Żołnierz radziec­

k i w tych warunkach potrafił nie tylko wytrwać i obronić własną ojczyznę, ale również zdruzgotać nieprzyjacielską ma­

chinę wojenną i ocalić przez swoje zw y­

cięstwo całą ludzkość.

Punktem zwrotnym wojny była sławna operacja stalingradzka. W wyniku opra­

cowanego przez samego Generalissimusa Stalina — planu rozbicia wroga — nie­

mieckie wojska zostały okrążone i zmu­

szone do kapitulacji. Pamiętnego dnia 2 lutego 1943 roku kapitulowały niedobitki faszystowskiej arm ii. Nie pomogły spie­

szące na pomoc wojska Mannsteina. Ż e­

lazny pierścień pancernych dyw izji gene­

rała Rokossowskiego potrafił i z tym i wrogami dać sobie radę.

H u k dział stalingradzkich, huk salw zwycięstwa odbił się silnym echem po ca­

łym świccie, zapowiadając ostateczne zw y­

cięstwo, zapowiadając wyzwolenie wszyst­

kich narodów pozostających w faszystow- skiej niewoli. Szereg potężnych uderzeń A rm ii Radzieckiej rozgromił i wypędził okupanta poza granice radzieckiej ojczyz­

ny. Jesionią 1944 r. wojska radzieckie, a wraz z nim i wojska polskie — stanęły nad Wisłą.

Słusznie powiedziano, że wiosna 1945 r.

zawitała na ziemie polskie bardzo wcześ­

nie, bo aż w styczniu. Wiosna ta nastała w dniu rozpoczęcia w ielkiej ofensywy, któ­

ra w yzw oliła całkowicie ziemie polskie. Za entuzjastycznie witanym i brygadami czoł­

gów i „Katiusz“ wracało na ziemie pol­

skie nowe życie...

Jednym z największych i najsław niej­

szych dowódców tej ofensywy, kierowanej przez samego Stalina, byl nasz M inister Obrony Narodowej, syn robotniczej W a r­

szawy — Marszałek Polski Konstanty Ro­

kossowski. To jego wojska w yzw oliły Warszawę, rozbiły zgrupowanie niemieckie na pojezierzu mazursko-warmińskim, w y ­ swobodziły Gdynię, Gdańsk i cały pas wybrzeża polskiego.

Hitlerow ski wróg został dobity w jego własnym legowisku — w Berlinie. Z w y ­ cięstwo A rm ii Radzieckiej przyniosło w y ­ zwolenie nie tylko narodowi Polski, ale również innym narodom Europy. Kiedy zaś zwycięski sztandar radziecki załopotał nad K urylam i i Port A rturem — dawało to rękojm ię wyzwolenia wszystkich uciś­

nionych ludów A zji.

N A S TR A ŻY POKOJU

Z aledwie zakończona została Druga Wojna Światowa — reakcyjne k lik i wielkiego kapitału zaczęły snuć ma­

rzenia o nowej zawierusze wojennej.

Sprzeczności właściwe awanturniczej gos­

podarce imperializmu postawiły wielkich monopolistów w obliczu kryzysu. Dolaro­

wa polityka, stosowana przez panów z W a ll Streetu nie mogła i nie może urato-

wać od zagłady przeżartego trądem ustro­

ju. Zawiódł „Plan Marshalla“, zawiódł m it 0 bombie atomowej, ale podżegacze do no­

w ej wojny nie zaprzestali swej haniebnej 1 zbrodniczej dyplomacji...

W takich czasach rękojm ią pokoju, rę ­ kojm ią budowy nowej, lepszej przyszłości

— stał się Związek Radziecki, k ra j ludzi wolnych, mocarstwo socjalistyczne, na cze­

le którego stoi W IE L K I S T A L IN — wódz światowego obozu postępu i pokoju.

Praca pokojowa narodu radzieckiego, gigantyczne budownictwo, jakie rozwinęło się w ZSRR w związku z realizowaniem powojennego stalinowskiego planu odbu­

dowy i dalszego rozwoju gospodarki naro­

dowej w marszu do Komunizmu, postawi­

ły nowe zadanie wobec Radzieckich Sił Zbrojnych. Polega ono na tym, aby czujnie ochraniać pokojową pracę twórczą naro­

du radzieckiego, niezawodnie stać na stra­

ży interesów państwowych Związku Ra­

dzieckiego — rękojm i światowego pokoju, a granice radzieckiej ojczyzny uczynić nie­

dostępne dla wrogów.

Żołnierze radzieccy bezgranicznie w ierni ideom bolszewickiej partii Lenina i Stalina, w której cala postępowa ludz­

kość widzi rozum, honor i sumienie naszej epoki.

S Ł A W O M I R S I E R E C K I

O F E N S Y W A W O LN O Ś C I — rozpoczęta pamiętnego 12 stycznia 1945 ro k u p rz y ­ niosła ca łko w ite w yzw olenie naszemu K ra jo w i, aż po Odrę, Nysę i B a łty k oraz do­

p ro w a d ziła zw ycięskie W ojska Radzieckie na przedpola B e rlin a . Zamieszczona po­

w yżej m apka pokazuje głów ne k ie ru n k i uderzeń A r m ii R adzieckiej oraz walczące­

go u Je j boku odrodzonego W ojska Polskiego. Biorące u d zia ł w ofensyw ie — z w y ­ cięskie w o jska 2 F ro n tu B iałoruskiego, pod dow ództw em M arszałka Rokossow­

skiego ro z g ro m iły h itle ro w c ó w w ope ra cji m azursko-pom orskiej w y z w a la ją c Gdańsk

i G dynię.

(6)

P iętnaście lat temu, latem 1934 roku, zebrali się na Kremlu, pod przewod­

nictwem Generalissimusa Stalina, kierownicy partii bol­

szewickiej i rządu, aby powitać uroczyście, szczęśliwie uratowa­

nych uczestników rejsu statku

„Czeluskin". Podczas tej uro­

czystości Stalin omawiał z doś­

wiadczonymi polarnikami naj­

bliższe zadania w związku z u- ruchomieniem W ielkiej Drogi Północnej.

Kapitan „Czeluskina" W . I.

W oronin tak pisał o tym spot­

kaniu:

„Towarzysz Stalin podszedł do mnie i zapytał, jak mocną budowę i jakie wzmocnienia przeciwlodowe na dziobie i śró­

dokręciu posiadał „Czeluskin", jak wykonane były wzdłużnice, jaką ziarnistość posiadała stal z której je wykonano, kiedy i w jakich warunkach nastąpiły pierwsze pęknięcia wręgów.

Stałem zdumionypisał da­

lej Woroningdyż zarówno pytania, jak i znajomość tematu wskazywały na to, że rozma­

wiałem z poważnym specjalistą, który budował w swym życiu wiele różnych jednostek.

N a zakończenie spotkania towarzysz Stalin stwierdził, że winniśmy opracować na podsta­

wie naszych doświadczeń z r ej- su, zarówno projekt radzieckie­

go lodołamacza, jak i statku do żeglugi w A rktyce i budować

je na własnych stoczniach".

Tak więc z inicjatywy Jó­

zefa Stalina radzieckie stocznie okrętowe opracowały i rozpo- częły budowę silnych, nowo- czesnych lodołamaczy. Pier-

| wszy z nich, na cześć wielkiego wodzą i projektodawcy, otrzy­

mał podczas wodowania nazwę

„Józef Stalin".

Im ię to prowadziło załogę w jej pracy, a życie i czyny wiel­

kiego Stalina były dla nie) przykładem i źródłem siły w pokonywaniu trudności.

* ii *

Związek Radziecki od lat dzierży pierwszeństwo w budo­

wie lodołamaczy. Tradycje te przejął on jeszcze z czasów carskich, kiedy to w drugiej po­

łowie minionego stulecia, zbu­

dowano na rosyjskiej stoczni pierwszy parowy statek, przy­

stosowany do pływania wśród lodów.

Oto kronsztadski kupiec M . O. Brytniew, właściciel kilku niewielkich parowczyków, po­

stanowił zbudować statek, który mógłby ruszać na morze wcze­

sną wiosną, nie czekając stop­

nienia lodu. Idąc za radą jed- dnego ze swych kapitanów, Brytniew przerobił w tym celu jeden ze swych pasażerskich stateczków„Pilot". Wzmoc­

niono Więc stewę dziobową zmieniając równocześnie jej kształt na podobny do dzisiej­

szej jej formy u lodołamaczy.

Wiosną 1864 roku w jednej z gazet kronsztadskich pojawiło się ogłoszenie Brytniewa, że rozpoczyna on przewożenie pa­

sażerów „Pilotem" z Kronsz- tadtu do miejscowości Orańien- baum na południowym brzegu Zatoki Pińskiej natychmiast po zamknięciu prowadzonego po lodzie przewozu saniami.

Ogłoszenie to spotkało się z ogólnym niedowierzaniem, lecz Brytniew dotrzymał słowa. M a ­ leńki „Pilot", posiadający ma­

szynę parową o mocy 85 . IIP .

z łatwością kruszył miękki, wiosenny lód. Tak powstał pierwszy w świecie lodołamacz.

Krótkowzroczny rząd carski, opierający się na rzeszy sprze- dajnych sługusów nie potrafił należycie ocenić powodzenia

„Pilotaani ważności wynalaz­

ku dzielnego konstruktora. Lo­

dołamacz Brytniewa doczekał się zwykłego w carskiej Rosji losu: zainteresowała się nim najpierw zagranica. Rysunki konstrukcyjne zakupili inżynie­

rowie niemieccy, wprowadzili do nich pewne ulepszenia i w ybu­

dowali cały szereg jednostek dla Łaby i portu w Hamburgu.

Przyczyniło się to w dużym stopniu do przedłużenia nawi­

gacji na Łabie i wybitnie zwię­

kszyło możliwości nawigacyjne portu hamburskiego.

Wkrótce potem statki wzo­

rowane na brytniewskim „Pi­

locie" stały się stałymi miesz­

kańcami innych portów euro­

pejskich, zamarzających w okre­

sie zimowym; trafiły też w koń­

cu i do portów rosyjskich. W ten sposób na początku X X wieku w portach europejskich czynnych było około 40 róż­

nych lodołamaczy', wzorowa­

nych na „Pilocie". Osiem naj­

większych i najsilniejszych pra­

cowało w portach rosyjskich:

Kronsztadcie, Rydze, Hango, Nikołajewie, Władywostoku, Saratowie i na jeziorze Bajkał.

Lecz wszystkie te jednostki nie były jeszcze tak mocne aby kruszyć gruby, zimowy lód i pracowały zazwyczaj późną je- sienią, kiedy lód dopiero nara­

stał i wczesną wiosną, gdy miękł i zaczynał topnieć.

Następny etap rozwoju lodo­

łamaczybudowę dużych jednostek do kruszenia lodu zimowego —• rozpoczęli w świa­

towym przemyśle okrętowym konstruktorzy rosyjscy, a ojcem pierwszego z nich był znany li­

czony, podróżnik i wielki do­

wódca floty, admirał Stefan M a ­ karów.

W 1892 roku, wracając z po­

siedzenia Wszechrosyjskiego In ­ stytutu Geograficznego, opo­

wiadał admirał M akarów swe­

mu przyjacielowi, profesorowi Akadem ii Morskiej, F. F. Wran- glowi o swojej pracy nad skon­

struowaniem silnego lodola- macza, który zdolny byłby poruszać się w lodach A rktyki.

M ó w ił on wówczas, że w za­

chodniej części Oceanu Lodo­

watego Północnego nie ma pól pochodzenia lodowcowego, że są to takie same lody, jak np.

w Zatoce Fińskiej, i że wobec tego można te lody kruszyć od­

powiednio silnymi lodołama- czami. N ie łatwo było jednak myśl taką zrealizować w car­

skiej Rosji, toteż minęło prawie dziesięć lat, nim M akarów do­

piął swego.

M ó w i się, że niepokonane są lodowe przestrzenie A rktyki.

To nieprawda. Człowiek może je pokonać. Niepokonane tylko ludzkie przesądy...pisał wówczas rozgoryczony Makarów, obrazując tym naj­

lepiej trudności, jakie musiał przełamywać.

W końcu jednak zwyciężyła wola i energia M akarowa. W lutym 1899 roku zakończono

Pierwszy na świecie oceaniczny lodołamacz „Jermak“

. — dzieło admirała Makarowa

(7)

pod jego kierownictwem budo­

najmocniejszego w świecie i pierwszego pełnomorskiego lo- dołamącza.

Zima była wówczas na B ałty­

ku bardzo surowa. Już w gru­

dniu gruby łód skuł zupełnie Zatoką Fińską. Jedenaście łado­

wnych statków, zaskoczonych wczesnymi i niezwykłe silnymi mrozami, zamarzło w lodach o- podal Tallina w drodze do Pe­

tersburga. Otoczyło ich pokry­

te grubą warstwą śniegu pole lo­

dowe i zdawało sią wszy­

stkim, że statkom tym pozosta­

je czekać tylko wiosny.

Jednakże pewnego ranka na granitowych skałach nadbrzeż­

nych w Kronsztadcie, zebrały sią tłum y mieszkańców miasta.

Patrzyli oni w zakrytą śnieżycą dał, skąd dobiegał trzask kru­

szonego czymś lodu. Tu i ów­

dzie dawały sią zauważyć po­

wstające w lodzie szerokie szczeliny, a w końcu, zza śnież­

nej zasłony ukazała sią niewy­

raźna sylwetka statku, dążącego poprzez lody w kierunku otwartego morza.

Zgromadzone na brzegu tłu­

my nie w ierzyły oczom. Statek poruszał sią tak, jakby miał przed sobą nie gruby łód a naj­

zwyklejszą wodą. Jego stewa dziobowa z łatwością wchodzi­

ła na lodową taflą, która z o- strym trzaskiem pąkała pod cię­

żarem statku na drobne kawał­

ki, rozstąpując sią na strony.

Dziwną miał budową ten nie­

widziany dotąd statek, o niskich zaokrąglonych burtach, rozsze­

rzonych ku wodzie i o kształcie żelazka do prasowania, zaopa­

trzonego w dwa dymiące komi- ny.

Statek szedł poprzez lód tak szybko, że już po chwili można było odczytać na jego burcie napis„Jermak" i dostrzec stojącego na mostku kapitań­

skim człowieka z długą brodą.

B ył to twórca dziwnego statku

admirał M akarów.

O czy admirała błyszczały ra­

dością. Spełniły sią w końcu jego wieloletnie marzenia, któ­

rym poświęcił znaczną część swego życia, Rosji natomiast przybył pierwszy w świecie sta­

tek, przystosowany do walki z grubym zimowym lodem, pier­

wszy w świecie pełnomorski ło- dołamacz.

Ludzkość zrobiła jeszcze je­

den wielki krok naprzód w wal­

ce z przyrodą, zrobiła go dzięki rosyjskim uczonym, konstrukto­

rom i budowniczym okrętów.

Lecz admiralo>wi Makarowowi nie dane było dożyć chwili, w której spełniłaby sią główna myśl, jaka towarzyszyła mu pod­

czas budowy ,,Jermaka". Jego pierwszy rejs do N o w ej Ziemi nie powiódł sią; a nie pozwolo­

no mu na zorganizowanie dru­

giej wyprawy.

W ielkie wody A rk ty k i roz­

stąpiły sią po raz pierwszy do­

piero przed karawanami statków

radzieckich. Nastąpiło to wów­

czas, gdy do szturmu przeciw lodowym bezkresom ruszyły nowozbudowane z inicjatywy Józefa Stalina na stoczniach ra­

dzieckich wielkie i potężne lo- dołamacze.

Regularną żeglugą w A rk ty ­ ce rozpoczął w 1939 roku pier­

wszy z serii tych lodołamaczy

„Józef Stalin"nazwany tak na cześć wielkiego inicjatora żeglugi arktycznej. Dziś cała ich flotylla pełni ofiarnie swą cięż­

służbą, przeprowadzając W ielką Drogą Północną kara­

wany ładownych statków. A r k ­ tyka stanęła otworem.

tłu m a c z y ł z ro s y js k ie g o — S .W .

Potężny radziecki lodołamacz „J. Stalin“ — prototyp serii, która umożliwiła Związkowi Radzieckiemu całkowite opanowanie

A rktyki

G A W ĘD A BOSMANA KĘDZIORY

osmana Kędziorę spotkałem na obiedzie w Domu M a -

B rynarza. Przy stoliku nie był oczywiście sam, ale ja k zwykle towarzyszyło mu kilku młodych ludzi, w któ­

rych rozpoznałem nowy narybek marynarski. Dyskret­

nie zająłem miejsce obok, nasłuchując o czym to mówi bosman Kędziora.

— Jeżeli rzeczywiście ruszymy wkrótce w tak daleki rejs, to wierzcie mi chłopcy, że będzie na co popatrzeć — grzmiał tubalnym głosem bosman. — Z Gdyni do Chin szmat m il — Morze Śródziemne, Suez, Morze Czerwone, Ocean In ­ dyjski... Monsuny i kto wie — może nawet tajfun! Ale to głupstwo — nie w takich opresjach bywał już nasz „N ar­

w ik “. Zresztą — poznał ujście Amazonki i L a Platy, niech pozna teraz mętne wody Jang-tse. W tych mętnych wodach chcieli anglo-amerykańscy kapitaliści łapać „złote ryb ki“. — No cóż — nie udało im się to przedsięwzięcie. Musieli swój

„sprzęt rybacki“ zapakować na statki i zmykać za ocean...

No, ale jedzcie chłopcy, bo zupa stygnie!...

— Moglibyście opowiedzieć nam o Chinach, bosmanie.

Przecież nie raz tam bywaliście jeszcze przed wojną...

— Bywało się, bywało... Była wtedy ze mnie taka sama szprotka, ja k z was dzisiaj. Pamiętam rozjarzony światłami

„Bund“ i „Avenue de deux Republique“ w Szanghaju... Pa­

miętam kolorowe żagle dżonek na Rzece Pereł pod Kanto­

nem i niebezpieczne wybrzeża Amoy. Ale cóż W am po mo­

ich wspomnieniach jeśli W y ujrzycie zupełnie inne Chiny, zupełnie inny Szanghaj, Kanton czy Amoy... I dlatego przed

wyruszeniem w drogę, należałoby się Wam raczej trochę w ia­

domości o dzisiejszych Chinach...

— M y już trochę wiemy, bosmanie — wczoraj oficer oświatowy wygłosił nam pogadankę o zwycięstwie Chin L u ­ dowych — rzekł jeden z chłopców.

— Nic W am nie zaszkodzi, jeśli i ja W am jeszcze o tym opowiem. Od przybytku głowa nie boli, a wyjdzie W am to na pewno na pożytek. Czy wiecie kto rządzi dzisiaj w Chi­

nach?

— Wiadomo — naród... — odparł któryś z marynarzy.

— Racja, że naród, ale odpowiedź taka dobra dla babci.

Pełnym zdaniem trzeba odpowiadać. Chinami rządzi dziś lud pracujący. Rządzi kulis i chłop. Pewnie, że ich, a nie obszar­

ników i bankierów będziemy nazywać narodem. W alka i pracą mas ludowych kieruje Komunistyczna Partia Chin, która wychowała takich bojowników o wolność — ja k M ao- Tse-Tung czy C zu-En-Laj. Partia komunistyczna organizo­

wała walkę przeciw japońskim okupantom i ta sama partia przewodziła. Chińczykom w wyzwoleńczej wojnie przeciw ciemnym siłom rodzimej reakcji. W iemy, że zdrajcom naro­

du z k lik i Kuomintangii przysłali amerykańscy bankierzy brqń i ekwipunek, czołgi i samoloty, instruktorów, a nawet własne wojska, które wylądowały w Tsing-Tau. Kapitaliści angielscy ofiarowali Kuomintangowi okręty wojenne, a na wody Jang-tse skierowali własną flotę wojenną. A skutek tej akcji?... Oto armie kunmintangowskie zostały rozgromio­

ne, sprzęt amerykański zdobyty, wojska amerykańskie spie­

sznie ewakuowały Tsing-Tau, załogi okrętów Kuomintangu przyprowadziły swoje jednostki do portów Chin Ludowych, a brytyjska flota została wypędzona z Jang-tse. A wiecie dla­

czego to wszystko możliwe było do przeprowadzenia? Ro ist­

nieje Związek Radziecki — k ra j zwycięskiego socjalizmu, którego A rm ie rozbiły ostatecznie japońskiego okupanta i oswobodziły Mandżurię, stwarzając przez to trw ałe prze­

słanki dla zwycięstwa ustroju sprawiedliwości społecznej w całych Chinach. I dlatego naród chiński stanowi dziś po­

tężne ogniwo w światowym obozie Pokoju i Postępu, na któ ­ rego czele stoi Związek Radziecki...

Dyskretnie usunąłem się z Domu Marynarza, aby zapi­

sać dla „Młodego Żeglarza“ zasłyszaną gawędę bosmana.

Kiedy byłem już na ulicy, z wnętrza Domu Marynarza do­

biegał jeszcze gwar głosów dyskutujących nad pogadanką

Kędziory,

(8)

O. S. M. W.

M f a lam ach pop rze d n ich n u m e ró w „ M ło d e g o Ż e - g la r z a " p ro w a d z iliś m y C ię — C z y te ln ik u — w / W H n aszych sta ły c h fo to re p o rta ża c h z ż y c ia M a r y ­

n a r k i W o je n n e j — z o k rę tu n a o k r ę t, z je d ­ n o s tk i na je d n o s tk ę : b y liś m y razem n a „ B ły s k a w ic y " » ,,Is k r z e 'r, „ Ż u r a w iu " , n a o k ry c ie p o d w o d n ym i n a t r a ­ ło w c a c h . N im z w io sn ą ro zp o c zn iem y d a ls zą w ę d ró w k ę » n im p o n o w n ie w y p ły n ie m y z k tó ry m ś o k rę te m n a ć w i­

c zen ia c zy p a tro l — o d w ie d z im y obe cnie s z k o ły M a * r y n a r k i — k tó r e zim ą d ź w ig a ją n a sobie c a ły c ię ż a r s zk o le n ia i dos ko n alen ia k a d r.

W ie s z za p e w n e, C z y te ln ik u , co zn ac zy ó w s k ró t w y ­ m ie n io n y w ty tu le : O S M W ? T o — O F IC E R S K A S Z K O Ł A M A R Y N A R K I W O J E N N E J . S zk o ła , o k t ó r e j z p e w n o ś c ią m arzysz i o k tó r e j m a rz y w ie lu T w o ic h k o le g ó w . P a­

m ię ta j Jednak, że same m a rze n ia to stanow czo zb y t m a ło . W . p arze z m a rze n ia m i m usi iść w ie d z a , z a in te re s o w a ­ n ie i z a p a ł do n a u k i. Bo O S M W to n ie ty lk o p ię k n y m un d u r w y jś c io w y , d a le k ie re js y i m a ry n a rs k ie ż y c ie

— O S M W to przede w s z y s tk im w y tr w a ła , in te n s y w n a n a ­ u k a . L e k c ja za le k c ją , le k c ja za le k c ją . N ie chcę C ię m a r tw ić C z y te ln ik u — zn ac zn ie tego tu je s t w ię c e j n iż u C ie b ie w szko le p o d s ta w o w e j!

D z ie ń w O S M W je s t t a k w y p e łn io n y z a ję c ia m i, ż e d o s ło w n ie n ie ma w n im n iem al zb ęd n ej m in u ty . W y ­ k ła d y z p rze d m io tó w o g ó ln o k s zta łc ą c y c h (z d j. 1) p rze­

p la t a ją się z p rzed m io tam i fa c h o w y m i, t a k im i Jak n a w i­

g a c ja (z d j. 2), lo c ja astron m ia , w ie d z a o k r ę to w a itd . itd . D o tego dochodzą ć w ic z e n ia i z a ję c ia p ra k ty c zn e w lic zn y c h p raco w n iach (np. w e le k tro te c h n ic z n e j z d j. 3 i 4) o raz w w ars zta ta c h szko ln yc h (z d j. 5 i 6 ). R ó żnego ro d z a ju z b ió r k i, a p e le , m u sztry d o p e łn ia ją c a ło ści i ta k ju ż b a rd zo p raco w iteg o dn ia. N a w e t w ie c z o ry n ie za­

w sze są na t y le w o ln e , a b y za g ra ć sobie s p o k o jn ie p a r­

t y jk ę szachów w p ię k n e j, s zko ln ej ś w ie tlic y (z d j. 7).

W ie c z o ra m i b o w iem k w itn ie przeb o g ate w O S M W ż y ­ cie spo łeczn e i o rg a n iza c y jn e (z d j. 8).

S z y b k o p ły n ą p ra c o w ite d n i p o d c h o rą ży m z O S M W . T o , ż e czas ta k p rę d k o m ija je s t g łó w n y m p o w ode m , iż p o d c h o rą ż o w ie nie u le g a ją zm ęczen iu , n ie tra c ą hum oru i f a n ta z ji. W s z a k K ażdy m in io n y d z ie ń p r z y b liż a ic h do te j c h w ili u p ra g n io n e j k ie d y tw a r d ą ł a w k ę z a m ie n ią n a c h w ie jn y p o k ła d , k ie d y zam iast p ió r i o łó w k ó w c h w y ­ cą w d ło n ie lin y lu b w io s ła . P rz y s w a ja n ą podczas z im y te o rię w zm o cn i ju ż n ie z a d łu g o p r a k t y k a . T a w y m a rz o n a

m a ry n a rs k a p ra k ty k a .

A le zanim to n a s tą p i, zan im n a b ia łe j, ś lic zn e j

„ Is k r z e " w y p ły n ą m ło dsze ro c z n ik i p o d c h o rą ży c h w d a­

le k i s zk o ln y r e js , zanim starsi n a „ B ły s k a w ic y " w y jd ą w m orze odb yć ostre s trz e la n ia , zan im d la n ich n a d e jd ą g ro źn e eg za m in y z c a ło ści m a te ria łu op a n o w an eg o w S zk o le , zan im w y n ik i ty c h e g za m in ó w u k o ro n u je u io - czysta p ro m o c ja — w co d zie n n y m , szarym tru d zie zdo­

b y w a ją p rz y s z li o fic e ro w ie odrod zo n ej M a r n a r k i W o ­ je n n e j p o d s ta w o w ą , te o re ty c z n ą w ie d z ę — uczą c s ię , ucząc się i jeszcze r a z się u czą c.

I d la te g o — m ło d y C z y te ln ik u — n iech ten fo to ­ re p o rta ż s p e łn i p o d w ó jn e za d a n ie : n iech p o k a że C i k i l ­ k a fra g m e n tó w z ta k bard zo in te re s u ją c e j C ię u c ze ln i, a ta k ż e n iech C i ja k n a jm o c n ie j p o d k re ś li, ż e s z k o ły m o rs k ie , z a ró w n o O S M W ja k i in n e , o p a rte są przede w s z y s tk im na nauce — a n ie n a p rzy g o d zie i w r a ­ ż e n ia c h .

W s z y s tk ie z d ję c ia W A F — U k le je w s k i

Cytaty

Powiązane dokumenty

T aka sobie nieduża, biedna wieś... Masz te ra z

Stąd przenosi się do Warszawy i znów jest na posterunku spółdzielczym w Związku Kooperatyw Robotniczych.. Okres ten to okres najgorętszej pracy organizacyjnej

D oskonale rozw ijająca się li n !a in dvisko -pa - kistańska jest obecn e naszym najdłuższym połączeniem regularnym obsługiw anym przez polskie

Do każdego sadza wpuszcza się 1— 2 komplety tarlaków i sadze umieszcza się w zacisz­. nym miejscu na głębokości

Na najniższym pokładzie znajduje się część pomieszczeń załogi.. W miejscu połączenia, zwanym salingiem umieszczona jest dość obszerna

ku _ to tylko drobniutki wycinek tego, co się dzieje we wszystkich zakładach pracy.. Co to

„złapała już pływalność“ , a dziób znajduje się jeszcze na pochylni — jest bardzo groźny dla kadłuba, gdyż grozi jego przełamaniem się pośrodku, w

trw ać ok. w ydziały pom iarów przy urzędach w ojew ódzkich i referaty pom iarów przy starostwach pow iatow ych i grodzkich.. Pozwolą one na usunięcie z