• Nie Znaleziono Wyników

Lubelski Lipiec - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lubelski Lipiec - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA ŚWIDA-SZACIŁOWSKA

ur. 1928; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Zwierzyniec, Świdnik, Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, strajki, Lubelski Lipiec

Lubelski Lipiec

Jak to się zaczęło wszystko, byłam w Zwierzyńcu, to był lipiec. Zaczęło się w Świdniku, typowo o kotlet, dlatego że tam właśnie robotnice się upomniały o pieniądze i potem poszło. Syn był nad morzem. Myśmy się zjechali tutaj w końcu lipca i on taki zły przyjechał, bo dzień za późno przyjechał znad morza – już puszczano pociągi. On przyjechał znad morza pierwszym pociągiem, który jechał do Lublina. Wiedział już, że coś się dzieje, bo ja do niego napisałam kartkę: „Uważajcie na pogodę”, więc on oczywiście domyślił się, o co chodzi. Zresztą już głośne [to] było, już się mówiło, że przerwy w pracy są. To nie były strajki, to były przerwy w pracy – oficjalnie się [tak] nazywało, że są przerwy w pracy, że w Lublinie wszystko stoi, bo wytoczono wszystkie wagony, wszystkie lokomotywy na tory, zablokowany był dworzec kompletnie. A pierwszy pociąg, którym można było wjechać, to był ten, którym on wrócił i był zły taki okropnie. Leciał zaraz po mieście, robił zdjęcia wszystkich plakatów, odezw najróżniejszych, żeby się uspokoić, żeby skończyć ze strajkami – on to zaniósł do Teatru NN. Więc te zdjęcia zaczął robić i zaraz potem przyjechałam, to już było właściwie po wszystkim.

W Zwierzyńcu akurat był wtedy świeżo wybudowany kościół i po wieczornej mszy robiliśmy koncerty. Była aktorka z Warszawy, Marysia Korzeniowska, był Maciek Rayzacher, taki aktor, też z Warszawy, i ja. Oni recytowali, ja śpiewałam, cały czas o tych robotnikach na Wybrzeżu on recytował, ona recytowała: „Niech prawo – zawsze prawo znaczy. A sprawiedliwość – sprawiedliwość” z „Kwiatów polskich” [Juliana]

Tuwima. Śpiewało się patriotyczne rzeczy, po czym się szło prędko do proboszcza na komunikaty [o tym], co się dzieje, kto zwolniony, kto wypuszczony, kogo wyrzucono.

Wtedy wyleciał ten Maciej Szczepański sławny z telewizji. Stefan twierdzi, że najlepsze programy były wtedy w telewizji, kiedy on był, ale to był podły człowiek, więc wszyscy się cieszyli, że on wyleciał. Więc wtedy słuchaliśmy radia u proboszcza i oglądało się telewizję u proboszcza i cały czas był ten nastrój wyczekiwania co będzie, cały czas się żyło myślą, co się dzieje na Wybrzeżu.

(2)

Taką falą poszło właśnie z Lubelszczyzny w sierpniowe strajki. Od Lubelszczyzny się zaczęło i poszło w górę. Jeszcze się mówiło: „Jak to do Gdańska dojdzie, to dopiero pokażą, co potrafią. Dopiero wtedy będzie wesoło”. I rzeczywiście tam ta fala strajków doszła i tam dopiero zaczęły się właśnie te zasadnicze rozmowy.

Data i miejsce nagrania 2005-10-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W Krokodylu] znajdował się taras, gdzie często [się spotykał] cały przekrój społeczny.. Był tłumek bardzo sympatycznych ludzi, z którymi dobrze nam

„Gwałtu, co się dzieje!” Jeszcze jak dyrektorem teatru był Jerzy Torończyk (świetny dyrektor, ojciec Krzysia; bardzo się z nim przyjaźniłem), to on mi dawał propozycje

W okresie międzywojennym chodziłam do przedszkola przy ulicy Kochanowskiego i tam urządzane były różne przedstawienia, zabawy.. Ale to wszystko trwało dość krótko, dlatego

W każdym razie nie można tego przesądzić, czy [ludzie starego reżimu] byli tak pewni wygranej i tego, że wszystko się odwróci, podczas gdy nastroje społeczne, sytuacja

A z nauczycielami ze spółdzielni, bo w radzie nadzorczej spółdzielni byli nauczyciele, których ja nie znałem i oni mnie też już nie znali, w ogóle nie znali, ot jest

To wszystko było śpiewane przeważnie z chórem „Echo”, z tym że któryś z tych koncertów, nie pamiętam który, był śpiewany z chórem UMCS-u, który prowadziła pani

A potem bardzo prędko zrobili ten plac, nazywał się plac Zebrań Ludowych, teraz się nazywa Zamkowy. Tam robili różne wiece, spędzali ludzi do protestów przeciwko

[Cmentarz] niewiele się zmienił, dlatego że w tej chwili nie chowa się już na nim ludzi, on jest zamknięty, ale nie było tej całej [jednej] części, tu był wszystko