• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski 1927.11.03, R. 7, nr 127 + dodatek powieściowy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski 1927.11.03, R. 7, nr 127 + dodatek powieściowy"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

610S WĄBRZESKI

PONMLKJIHGFEDCBA

Ś ro d a D zień Z ad u szn y C zw artek H u b erta b.

P iątek K aro la B .

Wąbrzeźno, czwartek 3 listopada 1927 r.

Pi-'TArlnlnkn ł weksped. miesięcznie 1,50 zł z od- JFrzeopiala • noszeniem przez pocztę 20 gr więcej. W wypadkach nieprzewidzianych, przy wstrzy­

maniu przedsiębiorstwa, złoieniu pracy, przerwaniu ko­

munikacji, otrzymujący nie ma prawa tędać pozatermi- nowych dostarczeń gazety, lub zwrotu ceny abona­

mentu. Za dział ogłoszeń, redakcja nie odpowiada.

y « Za ogłosz. pobiera się od wiersza OglOSZenia • mm. (7 lam.) 10 gr, za reklamy na sir. 3-łam. w wiadomościach potocznych 30 gr na pierw­

szej str. 50 gr. Rabatu udziela sie przy częstem ogła- acaniu. „Głos Wąbrzeski" wychodzi trzy razy tygodn.

i to w poniedziałek, środę i piątek. Skrzynka poczto- wa 23. Redakcja i administracja ul. Mickiewicza 11 Telefon 80. Kon*o czekowe P. K. O. Poznań 204,252.

D ziś w sch ó d sło ń ca 0 g o d z. 6.31 zach . 16. 8

Ju tro » » » 6.33 „ 16. 7

D ziś k sięży ca 11.20 „

Nr. 127 Rok VII

Slas sumienia ludu polskiugu

W y stąp ien ie(‘S enatorń B ojki 2 ,P iasta* w y w o łało o g ro m n e p o ru szen ie w stro n ' nictw ie. O d jed n eg o z d ziałaczy lu d o­

w y ch na P om orzu o trzy m u jem y niniej­

szy arty k u ł, k tó ry zam ieszczam y jako zn am ien n y w y raz opinji p an u jącej w d alszy ch sferach stro nn ictw a „P iasta.* 4

R edak cja.

D użo zła i niepraw ości m usiało się n ag ro m a­

dzić w sferach kierujących stronnictw em P iasta, gdy czcigodny, sędziw y w kilkudziesięcioletniej w alce o praw a ludu polskiego sterany tw órca i przyw ódca duchow y ruchu ludow ego — senator Jakób B ojko w idział się zm uszony do zerw ania ze sw em stronnictw em i w ydania odezw y do b ra­

ci chłopskiej, naw ołującej do oczyszczenia ruchu ludow ego od szkodliw ych naleciałości i skiero ­ w ania go na drogę w spółpracy z rządem dla do­

bra ludu i P olski.

T en gorący protest sędziw ego bojow nika spraw y ludow ej jest bezw ątpienia najpraw dziw szym w yrazem w ew nętrznych przekonań ludu polskie­

go bez w zględu na to, do jakich partyj politycznych on się zalicza... T am z głębin sum ienia szero­

kich w arstw chłopskich płynie ten zew , to hasło szczerej i uczciw ej w spółpracy z rządem , który pragnie P olskę w ydźw ignąć z niem ocy i posta­

w ić na należnem jej stanow isku m ocarstw ow em . M asy lu d u polskiego w idzą i o d czu w ają w iel­

k ą p o p raw ę w sw em p o ło żen iu w sto su n k u do n ied aw n ej jeszcze p rzeszło ści n ieo gran iczo n ego p artjo w ład ztw a w P o lsce. O ne czu ją in sty n k to­

w nie, źe ich dobro i pom yślność m u szą leżeć w p ro g ram ie rządu, k tó ry za sw e zad an ie uw aża podźw ignięcie ek o n o m iczn e całeg o kraju, a zw łasza cza jeg o szerokich w arstw ludow ych,

T a św iadom ość w sp ó ln o ty interesów lu d o­

w ych z in teresem państw ow ym tk w i w sercach i u m y słach m as p o lsk ieg o ludu w iejskiego. N a p rzeszk o d zie jed n ak do ujaw nienia ty ch uczuć i do szczerej w sp ó łp racy z rządem sto ją ci, k tó­

rzy w yforsow aw szy się n ap rzód , ch cą uchodzić za rep rezen tan tó w i w yrazicieli opinji ludow ej.

C i, k tó rzy dzierżąc w sw em ręku rząd y i ster partji sw oją w olę i poglądy, n arzu cają m asom ludow ym i przy pom ocy całej sfery d o b rze zor­

g anizow any ch n ag an iaczy tero ry zu ją b iern ą m asę ch ło p sk ą, ab y w jej im ieniu w ystępując, o so b iste p og ląd y, d y k to w an e p ry w atn em i intereaam i, jak o w olę i żąd an ia m as ludow ych podaw ać.

C i to w łaśn ie przyw ódcy, d ążący d o w łasn e­

go w yniesienia, do zasp o k o jen ia sw oich osobis­

tych am bicyj i am bicyjek, łam ią jed n o ść ru ch u ludow ego, w aśn ią i ju d zą p o jed y ń cze o d łam y te­

goż lu d u przeciw ko sobie, w zajem nie niszcząc tym sp o so b em olbrzym ią siłę i zn aczen ie, jakie m asy lu d o w e w innyby o d eg rać w tw órczej pracy państw ow ej.

'P rzeciw k o tej korupcji i dem oralizacji, p rze­

ciw ko n ad u ży w an iu ruchu ludow ego d la celów osobistych przyw ódców , p rzeciw k o frym aręzeniu i szach erk o m isto tn em i in teresam i lu d u — roz­

legł się dzisiaj w P o lsce glos czło w iek a o k ry ­ ształow ym ch arak terze i n ajzacn iejszy ch in ten ­ cjach, praw dziw ego w yraziciela n ajlep szy ch i n aj­

szlach etn iejszy ch pierw iastków , d rzem iący ch w d u ­ szy ludu polskiego.

T en p ro test szlach etn eg o d ziałacza ludow ego, p o d y k to w any szczerą i b ezin tereso w ną tro ską o czystość ru ch u ludow ego, o praw dziw e dobro ludu i in teresu p ań stw a — n ie m oże p rzeb rzm ieć w P o lsce bez echa, oraz szerokiego o d d źw ięk u w m asach ludow ych. W zniesiony w ysoko przez sędziw ego b o jo w n ik a spraw y ludow ej sztan d ar, skupi n iezaw o d n ie d o o k o ła sieb ie w szystko to, co w P iaście i innych stro n nictw ach jest szczerze praw dziw ie, a b ezin tereso w n ie o d d an e służeniu sp raw ie ludow ej.

D ługo w ażył się i w ah ał ten głos su m ien ia ludu polskiego p rzed pow zięciem o stateczn ej d e­

cyzji. P rag n ął on szczerze bez rozłam u i w alki, o słab iającej zaw sze szeregi ludow e, skierow ać sw e stro n n ictw o na d ro g ę zgodną z in teresem w arstw ludow ych, z. p o stu latam i i d ążen iam i państw a.

Z odezw y w idzim y, że w ysiłki te były b ez­

ow ocne, że sp o tk ały się o n e z k p in am i i d rw in a­

m i tych, którzy in teresam i lu d u frym arczyć i oso­

b iste korzyści z nich osiągnąć pragnęli. G ran ice cierpliw ości m usiały się w k o ń cu w yczerpać. S u ­ m ienie ludu nie m ogło już d łu żej m ilczeć i ścier- pieć p iętrzący ch się coraz w yżej n iepraw o ści k ie­

row ników stro n n ictw a.

D o pracy n ad o d ro d zen iem m o raln em ru ch u ludow ego, n ad jego oczyszczeniem od złych na leciałości, od zepsucia, k o ru p cji i szach rajstw a p arty jn eg o — stan ął szlach etn y stary bojow nik o id eały ludow e. N iezaw odnie w k ró tce zaw rze w stro n n ictw ie g o rąca w alk a dobrego ze złem .

U czciw ych sum ień szerokich m as ch ło p sk ich

W odpowiedzi na zaczepki „Deutsche Tageszeitung".

W berlińskim o rg an ie n acjon alistó w n iem ie­

ckich, „D eu tsch e T ag eszeitu n g ", u k azała się w nr. 458 n o tatk a p o d sen sacy jn y m n ag łów k iem

„Irred en ta polska sięga aż p o d S zczecin", w k tó ­ rej p o d aje się ze źró d eł „poufnych* o trzy m an e sp raw o zd an ie ze zjazdu d eleg ató w Z w iązk u O b ro ­ ny K resów Z ach o d n ich , o d b y teg o rzekom o w P o ­ zn an iu d n ia 17 sierp n ia br. W ciekaw ym tym elab o racie czytam y, źe:

„O b rad o m p rzew o d n iczy ł k iero w n ik p o lskie­

go U rzędu L ikw idacyjnego, prof. C h rzan o w ­ sk i, k tó ry też w ygłosił b ard zo zn am ien n e p rzem ó w ien ie, w yw odząc m . in. co n astęp u­

je:.... S zczeg ó ln ą w agę p rzy p isać należy p ro­

p ag an d zie po tam tej stronie granicy. R ząd staw ił już k o n su lato m w iększe sum y na ten cel d o dyspozycji, ab y um ożliw ić szero k o zak ro jo n ą ak cję uśw iadam iania żyw iołu p o l­

skiego w p asie pogranicznym . Z szczegół n em zad o w o len iem p o w itał m ów ca w d ro żo n ą n areszcie ak cję kolonizacyjną poza g ran ica­

m i państw a. W p lan ie przew idziany jest w y­

k u p w iększych p o siad łości p rzez P o lak ó w i o sad zan ie na nich p o lsk ich robotników se­

zonow ych. W ten sp o só b stw orzy się zw ar­

te obszary językow e, k tó re stan ą się p o d p o­

d la m ieszk ająceg o w ro zsy p ce żyw iołu polskiego. O b o w iązk iem Z w iązk u O . K . Z . jest zw rócić u w ag ę em ig ru jący ch o b y w ateli p o lsk ich (robotników sezo n ow y ch ) na te u rzą­

dzenia. T y lk o p rzez p lan o w ą ak cję m ożpa w przyszłości niew yzw olone k resy p o łączy ć z m acierzą. K o lo n izację p rzep ro w ad zać się b ęd zie za p o m o cą p o lsk ich k red y tó w p ań ­ stw ow ych, ro zd zielany ch p rzez k o n su laty p o l­

skie. K ażdy o d b io rca k red y tu m usi zaśw iad ­ czyć sw ą polskość p rzez poręczycieli. N ie­

długo już, a w ybrzeże polskie sięgać b ęd zie od S zczecina do R ygi i P o lsk a zajm ie n ale­

żne sobie stanow isko w św iecie® .

T yle D eu tsch eT ag esztg . N am stw ierdzić w ypada, źe:

Zamach na prezydenta republiki greckiej.

B erlin. D o n o szą w A ten , źe na p rezy d en ta rep u b lik i g reckiej d o k o n an o zam ach u rew o lw e­

row ego, gdy o p u szczał ratusz, gdzie b rał u d ział w k o n feren cji z b u rm istrzem . K ula rew o lw ero­

w a n ie trafiła p rezy d enta, lecz przebiw szy szybę sam ochodu, raniła jed n eg o z tow arzyszy. C on- duriotis raniony zo stał lek k o o d łam k am i szyby.

T łu m ch ciał zlinczow ać sp raw cę zam ach u i p o b ił go silnie. P o licja o d staw iła n iezw ło czn ie sp raw cę do w ięzienia. W śledztw ie p ierw iastk o w em sp raw ­ ca, k tó ry przy sobie nie p o siad a żad n y ch p ap ie­

rów . n ie ch ciał nic w yjaw ić.

S praw ca zam ach u jna p rezy d en ta rep u b lik i K o n d u rio tisa nazyw a się Z afio ro s G ussiós, liczy 28 lat. P o aresztow aniu zaczął sym ulow ać głu-

z p rzeb ieg ło ścią i ch y tro ścią p arty jn y ch m en erów i ich zauszników . N ie zb rak n ie przytem zap ew ne n ap aści i oszczerstw n a sędziw ego m arzy ciela i id ealistę, jed n ak że p o jeg o stro n ie stan ą te sze­

regi uczciw ych praw dziw ych ludow ców , k tó re w stro n n ictw ie nie szu k ają d la siebie żeru i zaszczy­

tów , lecz jed y n ie p racy dla d o b ra lu d u i p ań stw a.

S tan ą przy nim ci w szyscy, którym otw orzą się oczy n a fałszyw ą grę d o ty ch czaso w y ch p rzy ­ w ódców , ci w szyscy, którzy in teres i d o b ro p ań ­ stw a staw iają p o n ad in teresy kliki p artyjn ej. M a­

sy ludow e nietylko z P iasta lecz i z in n y ch stro n­

nictw’ m uszą o d ezw ać się n a ten głos d u ch o w e ­ go w odza ludu i sk u p ić w jed no lity , p o tężn y b lo k ludow y, na k tó ry m jak na g ran ito w ej sk ale o p rze się b u d o w a p ań stw a, d la k tó reg o w ów czas żad n e w ichry i b u rze dziejow e groźnem i n ie b ęd ą.

L u d o w iec z P om orza.

1. D n ia 17 sierp n ia br. n ie było żad n eg o zjazdu d eleg ató w Z w iązk u O . K . Z ., an i w P o ­ znaniu, an i g d ziek o lw iek in d ziej;

2. W o b ec teg o nie m ó g ł na nim n ik t p rze­

m aw iać, a w szczególności;

3. „K ierow nik p o lsk ieg o U rzęd u L ik w id acy j­

nego, prof. C hrzanow ski", bo kierow nika U rzęd u L ik w id acy jn eg o i p ro feso ra o tem nazw isku w P o zn an iu n iem a;

4. N ie p o w stały catem , an i też n ie istnieją żad n e p ro jek ty k o lo n izo w an ia n iem ieck ieg o p o­

g ran icza w sch o d n ieg o p o lsk iem i ro b o tn ik am i sezo- now em i. P o m y sł ten zresztą jest, w o b ec zn an ej p o lity k i m niejszościow ej, k o lo n izacyjn ej i S ofort- p ro g ram m ó w rząd u p ru sk ieg o , tak g ro tesk o w y i ab su rd aln y , że n ik t w m ożliw ość tak ich zam ia­

rów po stro n ie p o lsk iej n ie uw ierzy, ani n aw et b ezk ry ty czn y i zacietrzew io n y zw olenn ik D eu t­

sch e T ag eszeitu n g .

M ożem y W k o ń cu zap ew n ić, że Z w iązek O . K . Z . n ie m yśli o żad n y ch zd o b yczach na cu d zem tery to rju m , tylko broni i b ro n ić b ęd zie zaw sze, to co p o siad am y . W ie o fem D eu tsch e T ag eszeitu n g d o b rze. B redząc o „irred en cie p o l­

skiej od R ygi, aż do S zczecin a", zapom ina, że sam a codzień nieom al w yciąga ręk ę po polskie w ybrzeże p o m o rsk ie i w oła o zw rot tak zw . k o ­ ry tarza g d ań sk ieg o . Ż y czym y jej zrozum ienia, że tak ie p o stęp o w an ie jest o b łu d ą aż n ad to p rzej­

rzystą, a p rzed ew szy stk iem życzym y jej — lep ­ szego k o resp o n d en ta p o zn ań sk ieg o , n iety le „p o ­ ufnego", ile w ięcej d b ałeg o o sw oje obow iązki.

B raku p raw d ziw y ch i ścisłych inform acyj nie w y­

rów na się fan tazjam i i k łam stw em , w d o d atk u tak k iep sk o i n iezd arn ie sk lecon em i.

N a zarzu ty k łam liw e, o d n o szące się do p o l­

sk ich p lacó w ek k o n su larn y ch , jak i do rząd u p o l­

skiego, nie n aszą rzeczą jest o d p o w iad ać. W ie­

rzym y, że zajm ą się niem i o d p o w ied zialn e czy n­

niki rządow e.

choniem ego. Z ezn an ia sw o je sk ład a na piśm ie.

Z ap rzecza, jak o b y m iał w spólników . W czasie p rzep ro w ad zo n ej w jego m ieszk an iu rew izji zn a­

leziono książki i d zien n ik i k o m u n isty czn e.

Znowu katastrofa kolejowa.

R zym . Z B ari donoszą, źe na linji k o lejo ­ w ej B ary-L ocorotondo n ajechał p o ciąg sp ecjaln y na p o ciąg osobow y. P rzy zd erzen iu szereg w a­

gonów pociągu n ad zw y czajn eg o oraz k ilk a w ag o­

nów p o ciąg u osobow ego u leg ło zu p ełn em u ro z­

biciu. D o ty ch czas w iadom o, źe 6 osób jest za­

bitych i 80 ran n y ch , w tem 30 ciężko rannych.

(2)

Niemcy kpią z całego świata.

Buta pruska święci nadal triumfy.UTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Paryż. „Echo de Paris’* z pow odu w czoraj­

szego przem ówienia kanclerza Rzeszy pisze, że m owa niemieckiego kanclerza przerazi Brianda i Paul Boncoura. Spostrzegą oni, że obecni nie­

m ieccy m inistrowie, cesarzowi W ilhelmow i i in­

nym „bandytom“, którzy w ciągu 4 lat ’wytaczali krew z Europy, zarzucają jedynie ich niepow o­

dzenia, ale nie ich przestępstwa. W obec oświad-

Po manifeście senatora Bojki.

Lwów. Dzisiejszy „Dziennik Lwowski*' do­

nosi jakoby poseł W itos pod w pływ em nacisku niemal całego swego klubu m iał zam iar ustąpić z prezesury klubu i stronnictw a P. S. L. Piast.

Pogłoski, które krążą — dodaje „Dziennik"

m ówią o w icemarszałku Sejm u Dębskim, jako następcy W itosa na stanowisko prezesa klubu i stronnictw a; m oźliwem jest również, że prezesem stronnictw a zostanie w icem arszałek Jakób Bojko, a prezesem klubu parlamentarnego, tj. zarazem

Patriotyczny Śląsk zakupił 2 okręty han­

dlowe dla państwa.

W ojew ództw o śląskie uzgodniło z M in. przem . i handlu projekt w spółdziałania w rozbudowie polskiej państw ow ej floty handlowej.

M ianow icie Śląsk zakupił 2 okręty handlowe, każdy o pojem ności 5000 ton, które m ają być głów nie przeznaczone na przewóz węgla na od­

leglejsze rynki zagraniczne.

Tak w ielkich jednostek transportowych pel­

s’ '.3 flota handlow a dotychczas nie posiadała.

O kręty te, których kupno nastąpi w najbliż- s m czasie, ofiarow ane będą na w łasność pań- stvju t. j. Polskiej Państwowej Żegludze H andlowej.

M in. przem ysłu i H andlu w uznaniu zasług G. Śląska dla rozwoju polskiej państw ow ej floty handlowej pow oła do składu Rady adm inistracyj­

nej Żeglugi Polskiej przedstaw iciela Śląska, w ska­

zanego przez W ojewództwo.

Sukces polski.

Cieszyn, 29. X. W czoraj odbyły się w ybo­

ry bur m istrza i w iceburm istrzów m. Fristadta. Po­

raź pierw szy za rządów czeskich przyszło do utw orzenia koalicji polsko-czeskiej. Burmistrzem w spom nianego m iasta został w ybrany Czech, zaś na stanow isko pierwszego w ice-burm istrza Polak p. W iktor Sambo!. W śród Niemców, któ­

rzy dążyli do utw orzenia bloku czesko-niem ie=

ckiego, ' w ybór Polaka w yw ołał w ielką kon­

sternację.

Ofiara obowiązku.

W arszawa, O negdaj rano o godz. 6-ej konduktor pociągu K atow ice—W arszaw a, spraw ­ dzając bilety u podróżnych w jednym z w ago­

nów znalazł pasażera bez biletu, którego na st.

Żyrardów oddał w ręce policji. Po) w yruszeniu pociągu z Żyrardow a, robotnicy, koledzy pasa­

żera bez biletu, rzucili się na konduktora i gdy­

by nie interw encja jadących, w yrzuconoby go przez okno. K ilku podżegaczy oddano w ręce policji.

Trzęsienie ziemi.

Tokio, (Jap.) O dczuto tu dość silny w strząs podziem ny, który nie spowodow ał jednakże żadnych szkód. W ielkie zaniepokojenie w śród udności japońskiej w ywołało ośw iadczenie ob-

Pogrzeb

d

tradycji ludo polskiego.

Śm ierć, jako w ynik działania sił zaziem - skich, zapow iadają w edle w ierzeń ludow ych polskich (opisanych obszernie w specjalnem dziele dr. Fischera pt. „Zw yczaje pogrzebw e ludu polskiego**) niezwykłe oznaki, w śród których najczęstsze jest dziw ne zachowanie się zw ierząt.

K ret, pies, koń stają się zw iastunam i śm ierci szczególnie przez sw e kopanie, grzebanie lub rycie w ziem i, które w um yśle ludzkim kojarzy się z grzebaniem , a w ięc ze śm iercią. Obok zw ierząt i ptaków zapowiadają śm ierć w szelkie dziw ne, niewyjaśnione hałasy i stukania w do­

m u, spadanie obrazu ze ściany, przyćm iony blask św iecy, w reszcie różne w ydarzenia nie­

zw ykłe w codziennych zajęciach rolniczych i gospodarskich.

Z życiem rozstaje się lud nasz z zupełnem poddaniem się, a lęka się czy to zbyt nagłego zgonu lub też pow olnego konania. Przekonanie, że w ynika to skutkiem zaklęcia, lub jako kara za popełnione w iny, w ywołuje różne za­

biegi, m ające na celu ułatw ienie śm ierci.

Z chw ilą śm ierci w dom u m usi się przestrze­

gać w ielu niezbędnych zarządzeń, które m ają na celu w ypraw ienie nieboszczyka na drugi św iat z zabezpieczeniem jego ducha od złych i dem o­

nicznych sił, a zarazem uchronienie pozostałych przy życiu od szkodliw ych w pływ ów zm arłego.

W dom u zawiesza się też w szelką pracę, po-

czeń kanclerza w spraw ie odszkodow ań Parker G ilbert będzie pierwszym , który ucieszy się z o- becności wojsk sojuszniczych w Nadrenji. Po m owie w Essen, która jest potwierdzeniem prze­

m ówienia w Tannenbergu należy się zapytać cze­

m u służy polityka francuskiego m inistra spraw zagranicznych i co stanie się z Europą, gdy Niem­

cy poczują się dostatecznie silnie.

leaderem politycznym partji na czas wyboru wi ceprezes Jan Dębski.

Poseł W itos m a podobno w yjechać na dłuż­

szy czas do A m eryki.

Praw dopodobnem jest, że w razie objęcia prezesury Klubu przez posła D ębskiego i po uzy­

skaniu zgody od w icemarszałka Bojki na pow rót, jego do stronnictw a i objęcia przez niego preze­

sury, pow róciliby również inni posłow ie, którzy w ystąpili z K lubu i w takim razie nie doszłoby do rozłamu w Piaście.

serwatorjum uniwersyteckiego w Tokio, które na m ocy konstelacji plam słonecznych staw ia przypuszczenie, iż w roku przyszłym Japonja naw iedzona zostanie ponow nem trzęsieniem ziem i.

Szkodliwe pielgrzymki.

Berlin, 1. 11. — W ładze kościelne zakaza­

ły odw iedzin i pielgrzym ek do K onnersreuth, gdzie zam ieszkuje Teresa N eumann. Zakaz w ydany był na skutek prośby rodziców i pro­

boszcza, którzy stw ierdzają, iż stan zdrow ia Te­

resy N eum ann pogorszył się, a pielgrzym ki przybrały charakter szkodliw y dla interesów kościoła.

Hallo! Hallo! Tu Radjo Wąbrzeźno!

O tern, że W ąbrzeźno w szybkiem tempie za­

m ienia się w wielkie m iasto, świadczy wym owa takiego doniosłego faktu, jak otw arcie przed kil­

ku dniami w ielkiej radjo-stacji nadawczej w na- szem m ieście. W ubiegły w torek studjo radjo- stacji wąbrzeskiej poza całością norm alnego pro­

gramu recytatorsko-koncertow ego nadało pod ko­

niec w części „wiadom ości potoczne" zapowiedź odbyć m ającej się „W enty". N iestety jednak no- w ozainstalow ane studjo pracuje jeszcze nieco sła­

bo i nieraz z trudem chw yta radjoam ator dźwię­

ki i słowa.

Z wtorkowej audycji zdołano zanotować na­

stępujące fragm enty obwieszczenia, które podaje- m y z obowiązku dziennikarskiego, zaznaczając, że trudno odgadnąć z nich w łaściw ą treść.

Wenta... wielka... bardzo wielka... czyli...

wieczór towarzyski... koncert, deklamacje...

śpiew .. niespodzianki... tańce.. w niedzielę..

6 listopada.. odziać biednych... dać głodnym...

kęs chleba... Wenta jakiej jeszcze w Wąbrze­

źnie nie było---tu nastąpił długi gwizd, potem krótki gwizd i--- nastąpiło nie­

przerwane milczenie.

Zaciekawionych i zaintrygowanych radioama­

torów Redakcja „G łosu" zapew nia, że wyśle w najbliższych [dniach swego reportera, który doło­

ży wszelkich starań, by dotrzeć do sedna rzeczy i m óc w [następnym num erze „Głosu" w całej rozciągłości wyjaśnić tajemnicze ogłoszenie radjo- stacji nadaw czej w W ąbrzeźnie.

niewaź zw łoki rzucają jakby urok na w szelką czynność kolo nich dokonyw aną i skazują z gó­

ry na niepowodzenie. D latego w dom u nie gotuje się w tedy. N iekiedy opuszcza się na­

w et chatę zam ieszkiwaną. Trzeba nawet śpią­

cych w dom u pobudzić,’żeby nie pom arli. Dom , w którym leżą zw łoki m usi być specjalnie ozna­

czony, a całą osadę zawiadamia się o śm ierci jednego z jej m ieszkańców przy pom ocy odpo­

w iedniej w ici.

Lud przestrzega pilnie, aby zm arłem u dać do trum ny w szystkie należne m u rzeczy, gdyż inaczej w raca on i upom ina się o sw oją w łas­

ność. Przy zw łokach płonie zaw sze światło, które złe duchy odpędza i drogę duszy ośw ie­

ca. Dla duszy błądzącej jeszcze przez pew ien czas koło ciała, ustaw ia się krzesło i ręcznik, a także jadło i napoje. U stawianie pokarm ów obok nieboszczyka w ytw arza też ogólną ucztę koło zw łok, która przetrw ała pod postacią czę­

stow ania odw iedzających zm arłego.

O płakiwanie zw łok było pow szechne w da­

w nej Polsce, dziś pozostały u nas tylko słabe ślady tego zw yczaju, a nawet jest zakaz zbyt­

niego opłakiw ania w obaw ie przed niepokoje­

niem zm arłego.

Zw łoki w iezie się na w ozie powoli, unikając w szelkich w strząśnień. Pochód odbyw a się zresztą zupełnie w edług przepisów kościelnych, a tylko w razie chow ania osób bezżennych przybiera pogrzeb znamiona obchodu w eselnego. M owę pożegnalną w ygłasza się najczęściej w drodze

Święto poległych bohaterów.

Dzień W szystkich Św iętych — święto zm arłych w Polsce m a szczególnie silną i głęboką tradycję, zarówno wśród ludu prostego^ jak i inteligencji.

O piera się ona na starym , jeszcze z czasów po­

gańskich pochodzącym kulcie dla zm arłych, a um ocniła ją jeszcze poezja i przeżycia tragiczne narodu naszego.

Lud nasz w ierzy, że w noc zaduszną w szyscy zm arli m ają dozwolone zejście na ten św iat wśród żyw ych, że choć niewidzialni w noc tę odwiedzać m ogą zm arłe m atki — dzieci sieroty, dzieci-rodzi- ców i t. d. — jedyny raz w ciągu roku.

To święto zm arłych w żadnym bodaj kraju niema tak wybitnego jak w Polsce charakteru re­

ligijno-m oralnego. Jest ono nietylko okazją do od­

wiedzania grobów, dla złożenia na nich wieńców i palenia świateł, ale równocześnie dniem m odłów za dusze pokutujące, wreszcie dniem szczególnego uczczenia pam ięci zm arłych i poległych bojowni­

ków i m ęczenników narodowych.

Blisko m iljon tych grobów bohaterów liczy ziemia polska i dalekie strony św iata. Rozrzuco­

ne są one po cm entarzach m iejskich i wiejskich, często jeszcze w polach w pobliżu tych m iejsc św iętych, gdzie boje o wolność naszą staczano.

Lecz są to cm entarze, na które nie przyjdzie nikt, są to groby, na których nikt nie zapali ni św iatła, ni garści kwiatów jesiennych nie rzuci, ni pieśni sm utnej nie zanuci.

Są to cm entarze hen rozrzucone po świecie — po lasach poleskich, litewskich, białoruskich, po ukraińskich stepach, po tajgach sybirskich, po tun­

drach m armańskich, w głębinach m órz dalekich i nieznanych, we Francji tam pod Verdun, w lesie Argońskim i tam w słonecznej Italji nad Piawą.

Po całym świecie rozrzucone, polskie kości — sa­

m otne, opuszczone, bezdom ne naw et po śm ierci.

M amy dziś święto um arłych, św ięto czci dla tych, co odeszli do lepszego świata, stało się w wolnej Polsce świętem czci przedewszystkiem dla tych, co za Polskę polegli. Jest to święto cu­

chów nieśm iertelnych, tysiącem tajem niczych nici ze św iatem związanych, święto tych, których pro­

chy kryją wielkie m ogiły bratnie, święto „orląt**

lwowskich, skautów płockich, święto bezim iennych twórców wielkiego „cudu nad W isłą", ofiar bez­

bronnych na progu ojczystej chaty, przez wroga okrutnie pom ordowanych.

Nie z cudu Polska się w yczarow ała, ale z krw i i ofiary narodu. Niechże w'ięc każde m iasto, każda wieś czci swoich bohaterów.

Poległ na bruku Poznania Franciszek Rataj­

czak, pierwszy swą krw ią pieczętując dzieło od­

kupienia drogiej nam W ielkopolski z niewoli. La­

la się krew naszych braci pod m urami bohater­

skiego Lwowa, pod W ilnem , na błotach poleskich i t. d., lała się ta krew ofiarna, purpurową w stę­

gą kreśląc i krzyżam i grobowemi w ytyczając gra nice Rzeczypospolitej.

Na krańcach ziemi polskiej i obcej polegli za Ojczyznę jej najlepsi synowie, stosam i ciał swych torując drogę ku świetlistej przyszłości następnym pokoleniom . Niechajże więc w dniu tym pochwa­

lone będzie imię tysięcy bezim iennych bohaterów.

W ięc gdy na tych samotnych opuszczonych i nieznanych nikomu m ogiłach nie zapłoną dziś i jutro kaganki żałobne, niechaj choć m y­

śli nasze ku nim pobiegną i złożą cichy m ilczą­

cy hołd i cześć poległym ojcom , synom i braciom . Ku tym , którym Ojczyzna nasza wolność zawdzięcza, niechaj pójdzie m yśl wszystkich. Ich groby chociaż nieznane, należą do całego narodu, bo ich krew ofiarna przyniosła nam dar bezcenny, dar wolności.

pod figurą. Przew ażnie żałoby lud nie nosi;

w w ielu w ypadkach zachow ała się dotąd daw na słowiańska barw a żałobna, a m ianow icie biała.

K ażdy w ieśniak spoczyw a najchętniej na w iej­

skim rodzinnym cm entarzu. Zm arłego chow a się tw arzą ku w schodow i, a celem pow strzym ania zm arłych od błądzenia po św iecie, sypie się m ak na m ogiłę. G rób zm ienia się czasem w m iejsce w yw ołujące pełne lęku, poszanowanie, dlatego nie wolno zryw ać kw iatów z m ogiły. Specjalny lęk w ywołują w szyscy zm arli śm iercią nagłą i nienaturalną. Szkodliw y w pływ na otoczenie ujawnia się szczególniej u w isielców przez w y­

w oływ anie w iatrów i burz, a duchy samobój­

ców zm ieniają się przew ażnie w złośliw e upiory i w am piry. Z podobnym lękiem odnosi się lud do zabitych.

W drodze pow rotnej z cm entarza lęk przed duchem zm arłego zakazuje oglądania się, a po przyjściu do dom u następuje oczyszczalne m y­

cie się, celem usunięcia szkodliw ych w pływów jakie w ydzielają zw łoki. O brzęd pogrzebow y kończy stypa, na której niekiedy nie brak na­

w et tańców .

W tej form ie zatem przedstaw iają się zw y­

czaje pogrzebow e ludu polskiego, m ające w ielą znamion w spólnych ze zw yczajami ogólnosło- w iańskiem i. Rzecz jasna, iż te zw yczaje po­

grzebow e nie są jednolite na obszarze całej Polski i w niektórych stronach kraju w ykazuje pew ne zm iany i odchylenia.

(3)

W ia d o m o ści p o to czn e

Wąbrzeźno, ZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBAd n ia 2 lis to p a d a

U r o c s y ito ść W s z y s tk ic h Ś w ię ty c h - W e w to re k w d z ień , w k tó ry m o b c h o d z iliśm y u ro ­ c z y s to ś ć W s z y stk ic h Ś w ię ty c h p o w s ta ł d z io n e k c h m u rn y , d z io n e k s m ę tn y . W ic h e r ś w is z c z ą c z ry ­ w a ł re s z tk i p o ż ó łk ły c h liśc i — o b ie ra ł d rz e w a z e

s w e j s z a ty . t ,

W ty m d n iu u ro c z y sty m w k o śc ie le n a s z y m o d p ra w ia ły się M sz e św . ju ż o d g o d z . 6 ,3 0 . S u m ę o g o d z . 1 0 .3 0 o d p ra w ił k s. p ro b o sz c z Z a k ry ś.

P o p o łu d n iu o g o d z . 3 -c iej o d p ra w ił n ie sz p o ry k s . w ik a ry M ó w iń sk i, p o c z e m w y g ło sił k a z a n ie k s. p ro b o sz c z o ż y c iu d u s z y , o ra z o s ą d z ie i o s ta ­ te c z n y m .

N ie sz p o ry ż a ło b n e o d p ra w ił k s. p ro b o sz c z Z a ­ k ry ś w a s y ś c ie k s. k s. w ik a ry c h O d a ń ca i M ó - w iń sk ieg o , o ra z s tu d e n ta te o lo g ji R a c k ie g o . P o c z e m u d a ła się p ro c e s ja n a c m e n ta rz . T u p o o d p ra w ie ­ n iu o d p o w ie d n ic h m o d łó w n a s tą p iło ś w ię c e n ie g ro b ó w .

M iejsce w iec z n e g o s p o c z y n k u , tj. g ro b y , b y ły ‘ w ty m ro k u b a rd z o rz ę siś c ie ilu m in o w a n e .

Z a z n a c z y ć w y p a d a , ż e w ień c e s k ład a n e n a g ro b a c h b y ły b a rd z o p ię k n ie i g u sto w n ie w y k o n a ­ n e p rz e z Z a k ła d o g ro d n ic z y „ F lo ra “ p . G ru d z iń ­ sk ieg o . O k n o w y s ta w o w e te jże firm y , n a u lic y K o le jo w e j p rz e d s ta w ia ło się o k a z a łe . F irm ę tę

m o ż em y S z a n . C z y te ln ik o m p o le c ić .

P o c z ą te k u ro c z y s to ś c i W s z y stk ic h Ś w ię ty c h je s t n a s tę p u ją c y : P rz e d N a ro d z e n ie m C h ry s tu s a w R z y m ie w y b u d o w an o n a c z e ś ć b o g ó w w s p a n ia łą ś w ią ty n ię z w a n ą P a n teo n . K ie d y z a ś c h rz e ś c ija ń ­ s tw o p o k o n a ło c ie m n o śc i p o g a ń stw a , ś w ią ty n ia ta p rz e s z ła w rę c e c h rz e ś c ija n a p a p ie ż p o św ięc ił ją k u c z c i N a jśw . P a n n y M a rji, ja k o K ró lo w e j M ę ­ c z e n n ik ó w i k a z a ł ta m p rz e n ie ś ć re lik w ie w s z y ­ s tk ic h m ę cz e n n ik ó w . W 8 3 4 r. P a p ie ż G rz e g o rz IV u sta n o w ił ś w ię c ić je d en d z ień w ro k u n a p a ­ m ią tk ę W s z y s tk ic h Ś w ię ty c h , a u ro c z y s to ść ta p rz y p a d a n a d z ień 1 listo p a d a . W d n iu ty m k o , ś c ió ł o d d a je C z e ść i ty m ś w ię ty m k tó rz y n ie m a ­ ją w ro k u o so b n e g o ś w ię ta . W ie rn i p o w in n i m o d lić się g o rą c o w ty m d n iu i p ro sić Ś w ię ty c h o

w s ta w ie n n ic tw o sie z a n ie m i, a b y C h ry s tu s n a m d o ­ p o m ó g ł p rz e z w y c ię ż y ć ś w ia t i je g o p o k u sy i p rz e ­ b y ć w sz e lk ie n ie b e z p ie c ze ń stw a i a b y ś m y d o sta li s ię d o c h w a ły n ie b ie sk ie j i m o g li w ra z z e ś w ię te - m i w ie lb ić im ię B o g a .

Z w ią z e k P o d o f. R e z e r . R z e c z p o s p . P o l­

s k ie j Z ie m Z a c h ., K o ło W ą b r z e ź n o , u rz ą d z a k u u c z c ze n iu ro c z n ic y p o w s ta n ia listo p a d o w eg o -d n ia 6 . X I. w K s ią ż k a c h n a sa li p . D e u ts c h m a n n a p rz e d s ta w ie n ie a m a to rsk ie , p . t. „ D z ię sią ty p a w i­

lo n ". P o p rz e d s ta w ie n iu z a b a w a ta n e c z n a . S z a n o ­ w n e O b y w a te ls tw o g m in y K sią ż k i i o k o lic z n y c h w io se k , p o p rz e n ie w ą tp liw ie w y siłk i ta k p o p u la r­

n e g o i z a słu ż o n e g o to w . ja k ie m je st Z w iąz e k P o d o - iic e ró w R e z e rw y .

B r o d n ic a . (M o rd e rs tw o c z y s a m o b ó j­

s tw o ? ) W le s ie k o lo le ś n ic z ó w k i C ie s z y fe k ie j w o d d z ia le 9 8 z n a le z io n o le ż ą c e p rz y d rz e w ie w z n a k z ro z k rz y ż o w a n e m i rę k a m i m a rtw e c ia ło k o b ie ty , o b o k m a ły k o s z y k z g rz y b a m i. J e s t to , ja k s tw ie rd z o n o , 3 3 -le tn ia ro b o tn ic a A n to n in a

G o n ta rs k a . W y s z ła o n a o s ta tn i ra z z d o m u w u b . n ie d z ie lę p rz e d p o lu d . o g o d z . 9 i p ó ł d o la s u , rz e k o m o p o g rz y b y i w ię c e j n ie w ró c iła . M ą ż je j z a tru d n io n y b y ł ja k o ro b o tn ik ro ln y u s ą s ie d n ie g o g o s p o d a rz a . W n ie d z ie lę d o p o ­ łu d n ia ró w n ie ż b y ł n a g o s p o d a rs tw ie , a w ró c iw ­ s z y d o d o m u , d o w ie d z ia ł s ię , ż e ż o n a p o s z ła ju ż ra n o d o la s u . U d a ł s ię z a te m w la s , c h c ą c je j o d s z u k a ć , a le ju ż p o k ilk u m in u ta c h w ró c ił.

D o p ie ro n a d ru g i d z ie ń , t. j. w p o n ie d z ia łe k z w o ła ł s ą s ia d ó w , k tó rz y w s p ó ln ie u d a li s ię d o la su c e le m o d s z u k a n ia z a g in io n e j. O g o d z . 3 p o p o łu d . n a tra fio n o te ż n a G o n ta rsk ą , le c z ju ż m a rtw ą .

O g o d z . 1 2 i p ó l w p o łu d n ie z je c h a ła n a m ie jsc e K o m is ja s ą d o w o -le k a rs k a , s k ła d a ją c a się z p p . D r. R o n o w s k ie g o , p ro k u ra to ra S y s k ie g o , s ę d z ie g o ś le d c z e g o M a tu sz e w sk ie g o i a p lik a n ta R o z w a d o w s k ie g o .

D o ty c h c z a s n ie m o ż n a b y ło s tw ie rd z ić , c z y z a c h o d z i tu m o rd e rs tw o c z y p o p e łn iła o n a s a ­ m o b ó js tw o . J a k ju ż w s p o m n ie liś m y , le ż a ła d e ­ n a tk a n a z ie m i. W k o ło s z y i m ia ła fa rtu c h z w ią z a n y n a p ę tlic ę , a k o ń c e fa rtu c h a o b ję ło d rz e w o ró w n ie ż p ę tlic ą z w ią z a n e . I tu w ła ś n ie tk w i c a ła z a g a d k a , c z y to b y ło m o rd e rs tw o c z y te ż s a m o b ó js tw o ? G d y b y G o n ta rs k a c h c ia ła p o ­ p e łn ić s a m o b ó js tw o p rz e z p o w ie s z e n ie s ię , to m u s ia ła b y z a ło ż y ć k o ń c e fa rtu c h a p rz y n a jm n ie j o k o ło 2 m tr. n a d rz e w o p o n a d z ie m ią . O ile z a ś fa rtu c h b y s ię p o d rz e w ie z s u w a ł, s ta rłb y m e c h z k o ry d rz e w a . T e g o je d n a k s tw ie rd z ić n ie b y ło m o ż n a . L e ż ą c a p o z y c ja tru p a ró w n ie ż n ie w s k a z y w a ła n a s a m o b ó js tw o . W o b e c p o ­ w y ż s z e g o z a c h o d z i s iln e p o d e jrz e n ie , ż e G o n ­ ta rs k a z o s ta ła n a p a d n ię ta i z a m o rd o w a n a p rz e z u d u s z e n ie . S p ra w c a p o d o k o n a n iu m o rd e rs tw a c h c ia ł p ra w d o p o d o b n ie w w y ż e j o p is a n y s p o só b u p o z o ro w a ć „ s a m o b ó js tw o " .

S iln ie p o d e jrz a n y o d o k o n a n ie m o rd e rs tw a je st m ą ż n ie s z c z ę ś liw e j, 2 6 -le tn i J ó z e f G o n ta rs k i.

T o te ż o k u te g o w k a jd a n k i s p ro w a d z o n o c e le m k o n fro n ta c ji n a m ie js c e w y p a d k u , a n a s tę p n ie o d s ta w io n y z o s ta ł d o d y s p o z y c ji s ę d z ie g o ś le d ­ c z e g o d o tu t. w ię z ie n ia . D e n a tk a p o z o s ta w iła 3 d z ie c i, z k tó ry c h n a jsta rs z a d z ie w c z y n k a je s t w 7 ro k u , n a jm ło d s z e d z ie c k o 1 i p ó ł ro k u .

— B r o d n ic a . (Z n o w u z a b ó js tw o ). J e s z c z e n ie p rz e b rz m ia ły e c h a m o rd e rs tw a p o p e łn io n e - n e g o n a ś. p . A n to n in ie G o n ta rs k ie j w C ie c z y - n a c h , a ju ż m a m y d ru g i s tra sz n y w y p a d e k z a ­ b ó js tw a d o z a n o to w a n ia . O tó ż p rz y u lic y 18 S ty c z n ia p o d n r. 2 8 z n a jd u je m y 1 -p ię tro w y d o m . J e s t to w ła s n o ś ć p . B ro n is ła w a N o w ia k a , z a tru ­ d n io n e g o w B a n k u S p ó łd z ie lc z y m w R y p in ie , g d z ie s ta le z a m ie sz k u je . T u w B ro d n ic y w je ­ g o w ła sn o ś c i n a p ię trz e m ie s z k a ją d w ie d o ro ­ s łe c ó rk i N o w ia k a , k tó re „ rz e k o m o " tru d n ią s ię k ra w ie c z y z n ą . N o w ia k , k tó ry m ia ł w B ro d n ic y d o z a ła tw ie n ia ro z m a ite s p ra w y , z je c h a ł d o c ó ­ re k n a k ilk u d n io w y p o b y t. W c z o ra j w ie c z o re m p o w ró c iw s z y z c ó rk a m i z k in a p o ło ż y ł s ię N o ­ w ia k n a s p o c z y n e k , n ie p rz e c z u w a ją c w d o m u n ic z łe g o .

N a g le o g o d z . 2 ,3 0 z o s ta ł z b u d z o n y z e s n u s iln e m p u k a n ie m d o d rz w i k u c h n i. — N o w ia k

s ą d z ił, iż m a p rz e d s o b ą n a p a s tn ik ó w , g d y ż m ia r­

k o w a ł, ż e z a d rz w ia m i je s t ic h w ię c e j.. N a p a ­ s tn ic y , k tó rz y w ie d z ie li, iż c ó rk i m ie sz k a ją s a ­ m e z a s k o c z e n i b y li g ło s e m m ę ż c z y z n y , p o c z ę li w ię c u c ie k a ć . I w ty m w ła ś n ie m o m e n c ie ro ­ z e g ra ła s ię k rw a w a s c e n a . N o w ia k k rz y k n ą - 3 ra z y „ s tó j" i d a ł o g n ia d o u c ie k a ją c y c h . 2 s trz a ^ ły re w o lw e ro w e c h y b iły ; trz e c i s trz a ł b y ł c e ln y

W s ie n i n a p ię trz e , o k o ło 4 m e tró w o d d rz w i k u c h n i w id z im y w k a łu ż y k rw i z w ło k i 2 4 -le tn ie g o m ę ż c z y z n y . J e s t to M a rja n M o ls k i, s y n 6 0 -m o rg o w e g o g o s p o d a rz a M o lsk ie g o z P o d ­ g ó rz a . K u la tra fiła w p ro s t w c z o ło , o d k tó re j M o ls k i m u s ia ł p a ś ć n a m ie jsc u . K o le d z y je g o A lfo n s K u n ig o w s k i, A le k s a n d e r W a s z e w s k i z B ro d n ic y o ra z S ta n is ła w G o s z k o w s k i.

D o c h w ili tra g ic z n e j b a w ili s ię w s z y sc y n a z a b a w ie w lo k a lu R z e ź n i m ie js k ie j. N a ty c h ­ m ia s t p o w y p a d k u z a w ia d o m iła c ó rk a N o w ia k a s z w a g ra , k tó ry z a m ie s z k u je p rz y u l. P o d g ó rn e j, te n z a ś d o n ió s ł z a jśc ie p o lic ji. W rę c e s p ra ­ w ie d liw o ś c i o d d a ł s ię N o w ia k s a m , k tó re g o

a re s z to w a n o . . ..

J a k s ię d o w ia d u je m y , M o lsk i b y ł P o lic ji b ro d n ic k ie j d o b rz e z n a n y . — T ru p a o d w ie z io ­ n o d o k o s tn ic y w s z p ita lu . P o o g lę d z in a c h le ­ k a rs k ic h w y d a n e z o s ta n ą ro d z ic o m d o p o ­ c h o w a n ia .

B y d g o s z c z . (K a ra ś m ie rc i z a o jc o b ó jstw o .) P rz e d tu te js zy m s ą d e m o k rę g o w y m z a k o ń c z y ła s ię d w u d n io w a ro z p ra w a p iz e c iw k o 2 0 -le tn ie m u J a n o w i Z a s tę p o w s k ie m u , o s k a rż o n e m u o z a m o r­

d o w a n ie s w e g o o jc a, k tó re m ia ło m ie js c e w m a r­

c u r. b . w e w si M a rja m p o l p o d B y d g o sz c zą . S p ra w a ta p rz e d sta w ia ła się n a s tę p u ją c o : 4 4 -le - tn ia W e ro n ik a Z a s tę p o w s k a , m a tk a o s k a rż o n e g o , u trz y m y w a ła b liż sz e s to s u n k i z 2 5 -le tn im J ó z e ­ fe m Ł u k o w s k im , k tó ry b y ł ró w n o c z e ś n ie p rz y ja c ie le m je j sy n a . P o n ie w a ż m ą ż Z a s tę p o w s k ie j p rz e s z k a d z a ł ty m s to s u n k o m , o s k a rż o n y z a n a ­ m o w ą sw e g o p rz y ja c ie la z a s trz e lił o jc a , n a d a ją c p o z o ry , ja k o b y m o rd u d o k o n a li b a n d y c i, k tó rz y k ry ty c z n e j n o c y z a k ra d a li się d o ic h d o m u , S ą d p o p rz e s łu c h a n iu lic z n y c h ś w ia d k ó w w y d a ł w y ­ ro k s k a z u ją c y J a n a Z a s tę p o w s k ie g o n a k a rę śm ie rc i, z a ś J ó z e fa Ł u k o w s k ie g o z a p o m o c w m o rd e rs tw ie n a 8 la t c ię ż k ie g o w ię z ie n ia .

— K a to w ic e . (P rz y ła p a n ie m o rd e rc ó w .) A re ­ s z to w a n y z o s ta ł p rz e z w ła d z e p o lic y jn e Z a g łę b ia , d ru g i s p ra w c a m o rd u n a ś. p . J a n ie M a n d z i, 2 0 -le t- n i S ta n isła w G ru d z ie ń , z a m ie s z k a ły o s ta tn io w S o sn o w c u . G ru d z ie ń p rz e s ła n y z o s ta ł d o d y s p o ­ z y c ji p o licji ś le d c z e j. P ie rw s z y m o rd e rc a T rz a lic z o s ta ł ró w n ie ż a re sz to w a n y m i o d s ta w io n y d o w ię ­ z ie n ia w Ż o ra c h .

R U C H T O W A R Z Y ST W .

> W ą b r z e ź n o . B a c z n o ś ć „ L u tn ia " D z iś w e ś ro d ę d n ia 2 lis to p a d a o d b ę d z ie s ię le k c ja ś p ie w u o g o d z . 8 w ie c z o re m .

O lic z n y u d z ia ł c z ło n k ó w p ro s i Z a r z ą d .

D ru k ie m i n a k ła d e m „ G ło su W ą b rz e sk ie g o * ' (B o le s ła w S z c z u k a ) W ą b rz e ź n o - P o m o rz e u l. M ic k ie w ic z a . R e d a k to r o d p o w ie d z ia ln y B o le sła w S z c z u k a , W ą b rz e ź n o

Z a d z ia ł o g ło s z e ń R e d a k c ja n ie o d p o w ia d a

W y c ią g z D z . U . R P . N r. 7 8 , p o z . 6 8 3 z r o k u 1 9 2 7 .

ROZPORZĄDZENIE

M in is tr a S p ra w W e w n ę tr z n y c h z d n ia 1 6 s ie r p n ia 1 9 2 7 r . w y d a n e w p o r o z u m ie n iu z M in istr a m i P r z e ­ m y s łu i H a n d lu , S k a r b u i R o ln ic tw a o p r z e m ia le ż y ta . N a p o d s ta w ie a rt. 1 p u n k t a ) ro z p o rz ą d z e ­ n ia P re z y d e n ta R z e c z y p o sp o lite j z d n ia 31 s ie r­

p n ia 1 9 2 6 r. o z a b e z p ie c z e n iu p o d a ż y p rz e d m io tó w p o w s z e d n ie g o u ż y tk u (D . U , R . P . N r. 9 1 p o z . 5 2 7 .) z a rz ą d z a s ię c o n a s tę p u je :

4 1. Z a k a z u je s ię p rz e m ia łu ż y ta n a m ą k ę p o n iż e j 6 5 p ro c , w y m ia łu .

5 2 . Z a k a z u je s ię u ż y w a n ia w z a k ła d a c h p rz e m y sło w y c h d o p rz e ro b u n a w s z e lk ie g o ro d z a ­ ju p ie c z y w o m ą k i ż y tn ie j p o c h o d z ą c e j z p rz e ­ m ia łu p o n iż e j n o rm y , p rz e w id z ia n e j w § 1 n in ie j­

s z e g o ro z p o rz ą d z e n ia .

6 3 . D la u m o ż liw ie n ia k o n tro li n a d p rz e ­ s trz e g a n ie m p o s ta n o w ie ń n in ie jsz e g o ro z p o rz ą d z e ­ n ia p o w ia to w e w ła d z e a d m in is tra c ji o g ó ln e j u p ra ­ w n io n e s ą d o :

a ) ż ą d a n ia p o trz e b n y c h w y ja śn ie ń e w e n ­ tu a ln ie n a p o d sta w ie k s ią g i d o k u m e n tó w h a n d lo ­ w y c h o d o só b i z a k ła d ó w , z a jm u ją c y c h s ię p rz e ­ m ia łe m w c e la c h p rz e m y s ło w y c h ż y ta , h a n d lu ­ ją c y c h m ą k ą ż y tn ią , p rz e tw a rz a ją c y c h w c e la c h p rz e m y sło w y c h m ą k ę ż y tn ią n a p ie c z y w o i a rty ­ k u ły s p o ż y w c z e o ra z p o s ia d a ją c y c h n a s k ła d a c h m ą k ę ż y tn ią 1 p ie c z y w o i in n e a rty k u ły s p o ż y w ­ c z e w y ra b ia n e z m ą k i ż y tn ie j.

b ) w s tę p u d o lo k a ló w p rz e m y sło w y c h , h a n ­ d lo w y c h i s k ła d ó w o só b i z a k ła d ó w w p u n k c ie a ) w y m ie n io n y c h .

§ 4 . W in n i p rz e k ro c z e n ia p rz e p is ó w n in ie j­

s z e g o ro z p o rz ą d z e n ia k a ra n i b ę d ą n a p o d s ta w ie a rt. 4 i 5 ro z p o rz ą d z e n ia P re z y d e n ta R z e c z y ­ p o s p o lite j z d n ia 3 1 s ie rp n ia 1 9 2 6 r. (D z . U . R . P . N r. 9 1 , p o z .« 2 7 ).

§ 5 R o z p o rz ą d z e n ie n in ie js z e w c h o d z i w ż y ­ c ie w m ie sią c o d d n ia o g ło s z e n ia i o b o w ią z u je n a c a ły m o b s z a rz e R z e c z y p o s p o lite j P o ls k ie j.

M in iste r S p ra w W e w n .: S ła w o j S k ła d k o w s k i, M in is te r P rz e m y s łu i H a n d lu : W . K w ia tk o w sk i, M in iste r S k a rb u : G C z e c h o w ic z ,

M in iste r R o ln ic tw a : K . N ie z a b y to w s k i.

P o w y ż sz e ro z p o rz ą d z e n ie p o d a ję d o p u ­ b lic z n e j w ia d o m o ś c i i ś c isłe g o z a s to so w a n ia się . W ą b rz e ź n o , d n ia 6 . X . 1 9 2 7 r.

M iejsk i U rząd P elle. (-) SCH W ARZ, bunm islrz

Filip Białecki, Wąbrzeźno

H a lle r a 9

poleca oa sezon zimowy w wielkim wyborze i po bardzo niskich cenach:

Płaszcze damskie barankowe, rypsowe, plu­

szowe jedwabne, flauszowe

I

TT

^1 Ubrania, paltoty ulstrowe, kurtki

^1 męskie i chłopięce — Palta na wa- telinie z fokowym kołnierzem

n

Olbrzymi wybór w bławatach, dywany, chód- niki linoleum, kołdry watowane, firany

*

= Solidnym na bardzo dogodnyofy w arunkach spłaty =

Od 3 go bm, występować będzie

zespól baletowy

codziennie w ieeio rein od god z. 8-m eJ v lo k a lu „D w oru W ą b rzesk ieg oa.

W czasie kina odbędzie się występ na scenie, po kinie w lokalu.

P rem iera baletu w czwartek 3-go podczas kina • Bilety do kina nie podwyższone, w lokalu wstęp wolny.

O liczny udział prosi

G O SPO D A R Z .

Pokój

u m e b lo w a n y d o w y n a ję c ia

M a te jk i 2 0

PANIENKA

o trz y m u ją c a w p o s a g u 1 0 ty s . z a p o z n a p a n a p o ­ s ia d a ją c e g o w ię k sz y m a ­ ją te k z ie m s k i, p o s ia d ło ść m ie js k ą e w e n tu a ln ie le ­ p s z e p e w n e s ta n o w is k o . Ł a sk a w e o fe rty w ra z z fo to g ra fją u p ra s z a s ię d o - e k s p . n in ie jsz e g o p ism a . C e l m a try m o n ja ln y . A n o ­

n im y d o k o s z a .

Przetarg przgniusosy

W p ią te k , d n ia 4 lis to p a d a 1 9 2 7 r . o g o d z . 1 0 p rz e d p o ł. s p rz e d a w a n e b ę d z ie n a jw ię c e j d a ją ­ c e m u z a n a ty c h m ia s to w ą z a p ła tę g o tó w k ą o b o k k o ś c io ła e w a n g e lic k ie g o

biurko i 2 szafy żelazne.

MIEJSKI URZĄD EGZEKUCYJNY

p rz y M a g istra c ie w W ą b rz e ź n ie .

Licytacja przymisoiaa

D n ia 3 . X I. b r. o g o d z . 1 3 -te j s p rz e ­ d a w a ć b ę d ę z a g o tó w k ę w W ie lk ie m B u l­

k o w ie u p . B o le s ła w a B e tle je w śk ie g o

m a szy n ę d o szy eia (o r g in a l) L itw in , komornik sądowy w Golubiu

I I O T K L

.B IA Ł Y M O R Ł E M '

. .T e l. 5 --- — p o lec a d z ie n n ie :

Fl II M l p ° ^r® ie w ^e c ^ u

[ LhIiIp °rc ja 1 0 0 z t

n w ł a s n w y ro b u p o

HNvrrp >a ■°rze,‘

jŁlliLLLporcjai'50zł

Fr. Szgm ańshi

SZPIPET

mahoniowy, czysty dźwiękza cenę 800 sprzeda rządca Młlek Orłowo

GĘSINĘ

s p rz e d a je w e W to rek , śr o d ę, p ią te k i so b c tę

E . G O E T Z

W ą b rz e ź n o te le f. 1 7 4 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pan Imre, który zwykle dłużej musiał się namyślać, porozumiał się spojrzeniem z żoną, a następnie zbliżył się do Huszta i milcząc wymownie, potrząsnął mu uroczyście

Przyłączenie wspomnianych wyżej powiatów i miast będzie miało pierwszorzędne znaczenie dla ukształtowania się stosunków ekonomicznych i uwarstwowienia społecznego

pełniłem już to głupstwo, muszę panie zapewnić, że nie jestem ani obraźliwy, ani zarozumiały i dlatego rozmowy dwóch nudzących się w drodze dam, nie biorę poważniej,

C óż kiedy po tym słom ianym ogniu zapału nastąpiła w krótce obojętność dla tej tak w ażnej spraw y i pow oli społeczeństwo nasze nasyci ­ wszy się widokiem

Nagle otwarło się jedno z okien parterowych, a w niem ukazała się głowa starca siwowłosego..

nych reflektorów przechadzały się tłumy ludzi, ciesząc się widokiem strzelających w niebo rakiet, puszczanych przez marynarzy z greckich okrętów wojennych. Byłem sam i

N a w ew nątrz, pow iększenie w sejm ie ilości posłów obcych naradow ości nie m oże się też przyczynić do polepszenia i uzdrow ienia naszego życia parlam entarnego

pać się ku okienku, ale w tej chwili otwarły się drzwi z lewej strony, a na progu ukazała się Palma z płonącą świecą w ręku.. —