• Nie Znaleziono Wyników

Nasza Wspólnota, 2012, nr 15

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasza Wspólnota, 2012, nr 15"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

NASZA

WSPÓ NOTA

ISSN 2080-2374 CENA 3 ZŁ

PISMO PARAFII

PW. ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW

PIOTRA I PAWŁA W KATOWICACH

nakład: 250 egz.

NUMER 15

30.03.2012

Witraż w prawej nawie kościoła pw. św. Ap. Piotra i Pawła w Katowicach

(2)

NASZA WSPÓ NOTA

REDAKCJA:

REDAKtoR nACzElnA:

Barbara Stawowczyk sEKREtARz REDAKCJi:

Teresa Kryjon

REDAKtoR tEChniCznA:

Barbara Gaworska KoREKtA: Bożena Simka

ADREs: Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła

ul. Mikołowska 32 40-066 Katowice PRoJEKt WiniEty:

Wydawnictwo Pergamena, Jan Zając

— „Wydawnictwa w starym stylu”

sKŁAD i ŁAMAniE:

Anna Nakonieczna DRUK:

Warsztaty Szkolne Zespołu Szkół Poligraficzno-Mechanicznych im. Armii Krajowej w Katowicach nAKŁAD: 300 egz.,

ISSN 2080-2374

W nUMERzE:

z teki proboszcza s. 4 – Słów kilka o modlitwie

Duchowość s. 5

– Docenić wartość chwili obecnej

– Kościół naszym domem – Pieśni pasyjne

s. 6–9

W kręgu wartości – Czystość

– Przyjaciele po to są…

s. 6–9

U nas i wokół nas – Orszak Trzech Króli

s. 14

nasi parafianie

– Żyć długo i szczęśliwie s. 14

Młodzi piszą – Strawa dla ducha

O książce Szymona Hołowni Bóg – życie i twórczość

Drodzy

Czytelnicy!

W świątecznym numerze „Naszej Wspólnoty” zwracamy uwagę na piękny witraż związany z Drogą Krzyżową, a znajdujący się w naszym kościele i umieszczamy go na stronie tytułowej. Przypominamy gene- zę pieśni pasyjnych, które towarzyszą nam przez cały okres Wielkiego Postu.

O roli modlitwy w naszym życiu i umiejętności dialogu z Bogiem pisze ks. proboszcz, z kolei rozważania na temat czystości serca i miłości ofiar- nej przedstawia Anna van der Coghen. Jej drugi artykuł: Kościół naszym domem interpretuje wszechstronnie – także poprzez wywiady z różny- mi osobami – to hasło obecnego roku liturgicznego, które widnieje na wielu kościołach. Natomiast przyjaźń, jej różne odcienie i rolę w życiu każdego z nas analizuje Teresa Kryjon.

Artykuł Beaty Brachaczek o Ojcu Pio wpisuje się w trasę pielgrzymkową Rzym-San Giovanni Rotondo, podobnie jak zdjęcia umieszczone na po- zostałych okładkach.

Tekst W poszukiwaniu śladów Boga zapoznaje nas z wszystkimi miej- scami zwiedzanymi przez uczestników pielgrzymki i z zaskakującą, nie- spotykaną we Włoszech, aurą.

W dziale: Nasi parafianie przedstawiamy panią Kazimierę Szulik, któ- ra w październiku 2011 skończyła sto lat.

Życzę miłej lektury Barbara stawowczyk

Błogosławieństwo papieża Benedykta XVi

tablica upamiętniająca miejsce zamachu na Jana Pawła ii

3

Rzym - pielgrzymaka parafialna 30.01-06.02.2012

Z okazji Swiąt Wielkiejnocy życzymy naszym Czytelnikom radości płynącej ze Zmartwychwstania Chrystusa i pełnej ufności w Jego dobroć i miłość do każdego człowieka

Redakcja

(3)

NASZA WSPÓ NOTA

4

NASZA WSPÓ NOTA

5

Duchowość z teki proboszcza

M

odlitwa to łaska, to cen- ny dar Boga dla czło- wieka, dar, który nie zawsze jest należycie doceniany i w konsekwencji często zaniedby- wany. Tak było w przeszłości, tak też bywa i dzisiaj. Dlatego Jezus Chrystus, Boski Zbawiciel, wyrzu- ca nam ów grzech zaniedbywania modlitwy i mówi do nas: mało się modlicie, mało otrzymujecie.

W swoim nauczaniu sporo uwagi poświęcił modlitwie, zarówno tej indywidualnej jak i wspólnoto- wej. Zostawił nam wiele cennych wskazówek dotyczących dobrej modlitwy, ale nade wszystko na- uczył nas tej najpiękniejszej: Ojcze nasz.

Modlitwa jest zdolnością roz- mawiania z Bogiem i przebywania w Jego obecności. A ponieważ Bóg jest Miłością, człowiek musi w tej rozmowie posłużyć się wła- snym sercem, czyli swoją ludzką miłością. Tak pojęta modlitwa jest niezbędnie potrzebna przede wszystkim człowiekowi. Dzięki takiej modlitwie człowiek karmi się Miłością Boga, a ona staje się dla człowieka oddechem duszy – w taki sposób określają ją Ojcowie Kościoła.

Oprócz miłości istotnym ele- mentem jej skuteczności i owoc- ności jest pokora. Pokora w tym przypadku oznacza bojaźń Bożą, która jest jednym z istotnych da- rów Ducha Świętego i wyraża się w wielkim szacunku, jaki człowiek winien żywić wobec Boga Wszech- mogącego, swojego Stwórcy i Pana.

Świadomość wielkości Majesta- tu Boga prowadzi do uznania nad-

rzędności Jego woli. Modląc się człowiek prosi o coś, co jest zgod- ne z tą wolą: Panie, jeśli chcesz...

Jeśli taka jest Twoja wola, to spraw, aby się tak stało. W ten sposób człowiek uznaje wobec Boga, że On wie lepiej, co jest do- bre i czego człowiekowi naprawdę potrzeba.

Często to, czym Bóg obdaro- wuje człowieka, co daje człowie- kowi, przerasta możliwości ludz- kiego rozumienia i pojmowania.

Potrzebny jest więc jeszcze je- den element, by dobra modlitwa w pełni zaowocowała w życiu mo- dlącego się. Jest nim zaufanie, za- wierzenie. Jezu ufam Tobie, Boże nie tylko wierzę w Ciebie, ale To- bie zawierzam siebie i swoje życie.

Modlitewny dialog z Bogiem i trwanie w Bogu może się odby- wać przy pomocy słów, może być medytacją, czyli myślnym rozwa- żaniem oraz kontemplacją, czyli prostym wejrzeniem.

Słów kilka

o modlitwie

zostaje zamieniona w słup soli. Św.

Augustyn utożsamiał z nią ten rodzaj ludzi, którzy wezwani przed Boga pa- trzą do tyłu. Inną pokusą ucieczki od chwili obecnej jest ucieczka w przy- szłość. Nieustanne szukanie nowych doświadczeń i wrażeń zastępuje wie- lu osobom konieczne pogłębianie swego życia. Trzecią formą ucieczki przed teraźniejszością jest – paradok- salnie – ucieczka w teraźniejszość.

Chodzi tu o taki sposób przeżywania chwili obecnej, który przynosi jak najwięcej korzyści w myśl wezwania:

carpe diem.

Życie chwilą obecną jest bardzo ważne, gdyż dla chrześcijan to je- dyny sposób, aby w codzienności spotkać Boga oraz Jego wolę, którą On właśnie „teraz” objawia. Bł. Jan XXIII uczył, jak poprzez powtarzanie słów Jezusa: Ja się na to narodziłem, aby…, np. porozmawiać z niesympa- tyczną osobą, posprzątać, pomodlić się i odkrywać wartość małych rzeczy oraz monotonii dnia codziennego.

Człowiek winien skupiać się na tym, co w konkretnym czasie robi.

Jeśli ktoś zmywa naczynia, to jest w tej chwili wola Boża, którą powi- nien wypełnić jak najlepiej. Dzięki umiejętności życia chwilą obecną można stać się wolnym i mieć po- czucie pełni życia, poprzez dogłęb- ne przeżywanie każdej sekundy. Żyć chwilą obecną, to zaakceptować

rzeczywistość taką, jaką ona w danej chwili jest. Zgodnie z metodą prakty- kowaną przez św. Franciszka należy przyjmować ludzi takimi, jakimi są, nie osądzając, nie porównując z in- nymi. Ojciec Pio zwracał uwagę, aby nie żyć w przeświadczeniu, że wszyst- ko zrobilibyśmy lepiej „gdzie indziej”.

„Gdybanie” jest zwykłą wymówką i ucieczką od teraźniejszości: gdybym mieszkał gdzie indziej, gdybym był bogaty, gdybym miał… Aby kochać Ciebie, Boże, mam tylko dzisiaj, te- raz – mawiał. Tak więc to co najważ- niejsze w życiu, to nie kim byłem lub kim będę, ale to kim jestem teraz.

Doświadczenie „bycia teraz” stano- wi istotny element duchowości Ojca Pio, pierwszego w dziejach kapłana stygmatyka i wielkiego mistyka XX wieku.

Ojciec Pio uważał, że modlitwa jest najważniejszym apostolatem, jaki można wypełniać w Kościele. Dlate- go, gdy Papież Pius XII wezwał cały Kościół do ożywienia chrześcijaństwa przez modlitwę, Kapucyn zaczął two- rzyć Grupy Modlitwy. Pierwsze roz- poczęły swoją działalność około 1947 roku, w 1949 roku powstał statut, który uregulował zasady ich funkcjo- nowania. Od początku Grupy Modli- twy Ojca Pio były związane z Domem Ulgi w Cierpieniu – dziełem O. Pio w San Giovanni Rotondo. Z czasem zaczęły powstawać grupy modlitew-

ne w różnych parafiach Włoch, a tak- że poza ich granicami.

Dziś Grupy Modlitwy Ojca Pio istnieją na całym świecie i szerzą kult Świętego z Pietrelciny. Działają w wielu parafiach, zakonach, klasz- torach i szpitalach. Skupiają około pół miliona osób. W Polsce aktual- nie istnieje 71 Grup. W naszej parafii Grupa Modlitewna Ojca Pio działa od 2009. Spotkania odbywają się 23. dnia każdego miesiąca (z wy- jątkiem lipca i sierpnia). Uczestnicy odmawiają wspólnie Różaniec, bio- rą udział we Mszy św. (w intencjach O. Pio i powierzonych mu czcicieli), wypełniają tym samym wolę swoje- go Patrona, który na dwa dni przed śmiercią poproszony o ostatnie prze- słanie dla wiernych, biorąc do ręki Różaniec, powiedział: Tym się zwy- cięża szatana. Kochajcie Madonnę i czyńcie wszystko, aby Ją kochano.

Odmawiajcie Różaniec, odmawiajcie go zawsze. Modlitwa jest najlepszą bronią, jaką posiadamy. Jest kluczem otwierającym serce Boga. Są w życiu sytuacje, w których bez modlitwy nie odnajdziemy światła nadziei. Modli- twa zaś sprawia, że zaczynamy do- strzegać zupełnie nowe horyzonty i odnajdujemy pokój serca. Ojciec Pio był człowiekiem wielkiej nadziei, ponieważ przede wszystkim był czło- wiekiem wielkiej modlitwy.

Beata Brachaczek-Świerkot

„Duch Boga jest duchem pokoju. (…) Natomiast duch szatana – przeciwnie: podnie- ca, zacietrzewia i sprawia, że odczuwamy gniew skierowany przeciw nam samym, a tymczasem samym sobie powinniśmy okazywać przede wszystkim miłość. Stąd, jeśli pewne myśli cię wzburzają, pomyśl, że to wzburzenie pochodzi od szatana, a nigdy od Boga, który będąc duchem pokoju, obdarza cię spokojem.”

Ojciec Pio

Docenić wartość chwili obecnej

„Tu i teraz” w duchowości św. Ojca Pio

Ś

więty Ojciec Pio był jedną z naj- bardziej fascynujących postaci XX wieku. Zadziwiał i niepoko- ił darem uleczania i prorokowania, czytania w ludzkich sercach, zdol- nościami bilokacji i lewitacji, darem czynienia cudów i mówienia w wielu językach, długim obywaniem się bez snu i pokarmów. Jego stygmaty, na- macalny dowód szczególnej łaski od Boga, przyciągały tłumy do San Gio- vanni Rotondo.

Jednym z najważniejszych punk- tów duchowości Ojca Pio było szuka- nie woli Bożej „tu i teraz”. Boża wola – powtarzał – znajduje się „tutaj”.

Nie należy uciekać od codziennych obowiązków, ponieważ Pan właśnie w nich nas spotyka. Nie powinniśmy też żyć w przeświadczeniu, że wszyst- ko zrobilibyśmy lepiej „gdzie indziej”.

Mawiał: Demon jest właśnie w tym

„gdzie indziej”!

Warto zgłębić słowa Ojca Pio o „życiu chwilą obecną”, ponie- waż bez tej umiejętności nie można spotkać Boga i pełnić Jego woli. Te- raźniejszość wymaga od człowieka stawiania czoła coraz to nowym sy- tuacjom, zmusza do rozwiązywania nowych problemów, żąda kreatyw- ności i śmiałości. W związku z tym ciągłą pokusą człowieka jest ucieczka do przeszłości. Biblijnym przykładem może być tu żona Lota (Rdz 19,26n), która ogląda się za siebie i przez to

(4)

NASZA WSPÓ NOTA

6

NASZA WSPÓ NOTA

7

M

uzyka i śpiew stanowią ważny element liturgii, nabożeństw i całej trady- cji Kościoła. Kościół był i jest miej- scem gdzie realizuje się słowa św.

Pawła, z Listu do Efezjan: „Prze- mawiajcie do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysta- wiając Pana w waszych sercach”.

(Er 5. 19).

Piękno wykonywanej muzyki podkreśla znaczenie liturgii, która uświęca człowieka i pozwala do- świadczyć obecności Boga.

Św. Augustyn, doktor i nauczy- ciel Kościoła w sposób szczególnie piękny wyraził istotę oddziaływa- nia muzyki na człowieka. Pisze On w swoich „Wyznaniach” - „Confes- sioncs”: „Ile razy płakałem, słucha- jąc hymnów Twoich i kantyków, wstrząśnięty błogim śpiewem Twe- go Kościoła. Głosy te wlewały się do moich uszu, a gdy Twoja praw- da ściekała kroplami do serca, pa- rowało z niego gorące uczucie po- bożnego oddania. Z oczu płynęły łzy i dobrze mi było z nimi.”

Czas Wielkiego Postu, to czas kiedy w sposób szczególny pieśni

„wlewają się” do USZU wiernych, wyrażając treści przeżyć pasyj- nych, doświadczeń cierpienia i męki ale i radosnych, związanych z pokonaniem grzechu i Zmar- twychwstaniem Jezusa oraz na- dzieja wyzwolenia człowieka od zła. Czas 40-dniowej pokuty jest czasem łaski i wstąpienia na Górę Paschy. Czasem przejścia z śmier- ci do życia, z uniżenia do chwały, z grzechu do świętości.

Warto więc zastanowić się nad tym, skąd się biorą początki śpie-

wanych przez. nas pieśni wielko- postnych, jakie pieśni śpiewano w dawnej Polsce i co po nich po- zostało.

Początki polskiej pieśni religij- nej sięgają wieku XIII. Synod wro- cławski w 1248 roku nakazywał, by w każdą niedzielę i święta po Ewangelii księża odmawiali w ję- zyku polskim Ojcze nasz i Wierzę.

Arcybiskup Jakub Świnka wydaje na Synodzie w 1285 roku nakaz odmawiania i wykładania ludowi w języku polskim Wierzę, Ojcze nasz, Zdrowaś, po odśpiewaniu łacińskiego Credo. Wtedy więc po raz pierwszy wierni zaczęli recyto- wać i śpiewać po polsku oraz za- częto tworzyć polskie pieśni.

Według badań, z dużym praw- dopodobieństwem można stwier- dzić, że w wieku XIII, w środo- wisku polskich rycerzy powstała Bogurodzica. Wspaniała ta pieśń jest doskonała pod każdym wzglę- dem, zarówno pięknej melodii jak i wspaniałego, głębokiego tekstu.

Jak podaje Michał Hieronim Ju- szyński. w klasztorze starosądec- kim wieczorami śpiewano „pieśni ojczyste na cześć Najświętszej Panny”. Istniał tez polski psałterz księżnej Kingi, mamy także infor- mację o opacie Janie z Witowa (XIII/ XIVw.), który „złożył pieśni o Męce Pańskiej, które długo w ko- ściołach w poście śpiewano”.

W wieku XIV i XV nastąpił roz- kwit muzyki chorałowej, powsta- wały liczne hymny, sekwencje, które miały wpływ na utwory po- etyckie w języku polskim.

W religijności chrześcijańskiej tematyka pasyjna była zawsze obecna. Przedstawiano cierpienie,

mękę Jezusa, wydarzenia te były motorem do tworzenia i opisywa- nia stanów duszy przeszytej do- świadczeniem bólu.

Początki polskiej pieśni pasyj- nej wiążą się z dramatami religij- nymi i misteriami pasyjnymi. Były to przedstawienia inspirowane ewangelicznymi opisami Męki Chrystusa, odbywały się albo na cmentarzu albo obok kościoła lub na placach jarmarcznych.

Wykonawcami najczęściej byli klerycy, żacy szkolni i rybał- ci. Szczególnie okazałe dramaty przygotowywali Jezuici w swych szkołach. Towarzyszyła im muzy- ka, specjalnie komponowana, nie- rzadko przez bardzo dobrych kom- pozytorów. Ponieważ w tekstach tych dramatów często pojawia- ły się elementy nazbyt świeckie, Sobór Trydencki zakazał organizo- wania dramatów. W Polsce prze- trwały one do wieku XVIII. Przyczy- niły się do powstania wielu pieśni pasyjnych, które były śpiewane na nabożeństwach.

Jedną z najbardziej znanych i równocześnie najstarszych pie- śni jest pieśń Jezus Chrystus Bóg Człowiek - tłumaczenie łacińskich Godzinek o Męce Pańskiej. Znana też była pieśń O, wszego świata wszytek lud. Od XIV wieku kazno- dzieje coraz częściej przeplatali swoje kazania pieśniami w języku polskim, szczególnie znani z tego byli bernardyni. To właśnie z tego klasztoru wyszedł znany kazno- dzieja, autor wierszy i pieśni reli- gijnych błogosławiony Władysław z Gielniowa. Napisał on niezwykle popularny utwór Żółtarz Jezu- sów, czyli piętnaście rozmyślań

o Bożym umęczeniu. Inne znane pieśni z tego okresu to: Bądź. po- zdrowień, krzyżu święty, Mękę Kozą spominajmy. Chwała, sława, wszelka cześć. Posłuchajcie, bracia miła - znana też jako Żale Matki Boskiej pod krzyżem.

W wieku XVI nastąpił rozkwit polskiej pieśni pasyjnej. Pod wpły- wem reformacji dochodzi do głosu pieśń narodowa, powstają liczne pieśni oparte na tekstach ludo- wych, powstają także pieśni pasyj- ne, poezje łączone w większe zbio- ry tzw. kancjonały.

W późniejszych wiekach też powstają liczne pieśni pasyjne, szczególnie dużo pojawia się ich w wieku XIX, kiedy to wielu pol- skich kompozytorów tworzyło utwory religijne, także o cha- rakterze pasyjnym. Cóż więc po- zostało z tych starych pieśni wielkopostnych w naszych świą- tyniach, co pozostało z tego du- cha pasyjności, który szczególnie mocno zakorzenił się w naszym narodzie? By na to pytanie od- powiedzieć wystarczy sięgnąć do najpopularniejszego polskiego

«Śpiewnika Kościelnego» ks. Jana Siedleckiego.

Pojawiają się tam pieśni z róż- nych wieków, chętnie przez nas

śpiewane, jak na przykład Rozmy- ślajmy dziś z XVI wieku, z tekstem ks. Jakuba Wujka, Wisi na krzyżu z XVIII czy wspomniany Żołtarz Jezusów bł. Władysława z Gielnio- wa u ks. Siedleckiego pod tytu- łem Jezusa Judasz przeciął, który jest śpiewany rzadko, a szkoda bo i tekst i melodia są przepiękne.

W śpiewniku Siedleckiego po- jawiają się też tłumaczenia pieśni obcych, jak chociażby Stała Matka Boleściwa (Stahat Mater Doloro- sa) - sekwencja Jakuba z Todi -XVIII wiek, czy stary hymn nieszporny Fortunaty z VI wieku z melodią ks. A. Odrobiny.

Trzeba dużo dobrej woli ze stro- ny ludzi tworzących liturgię, by dbali o żywotność polskiej tradycji pasyjnej obecnej w pieśniach. Te głębokie utwory trzeba przybliżać zwłaszcza młodym ludziom, by nie zamykali się tylko w kręgu ich kultury muzycznej, by potrafili da- lej przekazać to dziedzictwo naszej muzyki religijnej.

To ważna sprawa, można szukać nowych opracowań pieśni, przed- stawiać fragmenty zrozumiałe dla naszego pokolenia, ale nic wol- no rezygnować ze starych melo- dii, w których zawarta jest wiara, wrażliwość i uczucia religijne.

Jasno trzeba też sobie uświa- domić miejsce pieśni pasyjnych w okresie Wielkiego Postu. Pieśni te powinny dominować już od Śro- dy Popielcowej, dlatego że okres 40-dniowej pokuty to czas, kiedy powinniśmy odnowić naszą świa- domość włączenia przez Chrzest do wspólnoty Kościoła. Czas, któ- ry powinniśmy przeżyć w duchu pokuty, oczyszczając swoje życie z nieuporządkowanych uczuć, pragnień, myśli, kiedy poprzez jałmużnę, post i modlitwę mamy przygotować się na przyjęcie ta- jemnicy śmierci i Zmartwychwsta- nia Chrystusa.

W czasie Wielkiego Postu po- winniśmy śpiewać pieśni wyraża- jące naszą wierność Bogu, przebła- ganie za nasze grzechy, wezwanie do pokuty i nawrócenia. Same pie- śni pasyjne powinny być śpiewane w piątki, Niedzielę Palmową i w Wielkim Tygodniu, lecz też szcze- gólnie w Wielki Piątek. Mają one pomóc nam przyjąć prawdę o cier- pieniu Jezusa, wczuć się w Jego krzyżowe doświadczenia, uczynić fundament do przyjęcia i przeżycia prawdy o Zmartwychwstaniu Jezu- sa Chrystusa.

Ks. Waldemar Partyka C.or.

Polskie

pieśni pasyjne

Duchowość

Duchowość

(5)

NASZA WSPÓ NOTA

8

NASZA WSPÓ NOTA

9 a werset Ewangelii kończy dzień.

A w kościele: co czwartek czuwa- nie – Adoracja przed Najświętszym Sakramentem i oczywiście w so- boty o świcie – Godzinki; Msza niedzielna i świąteczna. Radosna, niekwestionowana Obecność, za-

spokojone pragnienia. Taki oto jest mój Kościół i Dom jednocześnie. / Ewa, 88/

… dziś, nie wyobrażam sobie bycia poza Kościołem, jesteśmy przecież tu na ziemi w drodze do wieczności tylko „chwilę”, a dzięki

Kościołowi (jego autorytetom, ale też świadectwu prostych ludzi) znam kierunek. On daje mi nadzie- ję, uczy, jak postąpić, jak kochać ludzi i świat, co robić, aby się „nie pogubić”. Dzięki niemu łatwiej żyć.

Anna M. van der Coghen ocds

taki napis od kilku miesię- cy widnieje na fasadach naszych kościołów. Na pierwszy rzut oka to takie familiar- ne i nośne sformułowanie. Zasta- nowiwszy się jednak nad tym głę- biej, zaczynamy szukać w naszej pamięci faktów, które byłyby tego potwierdzeniem. Muszę przyznać, że chyba pierwszy raz uzmysłowi- łam sobie taką silną więź w stanie wojennym, kiedy to Kościół był schronieniem, przystanią, gdzie można było porozumieć się w wie- lu sprawach, obejrzeć ciekawe spektakle (zabronione przez wła- dze reżimowe). Niezapomniane są słowa mojego syna, który mając wtedy kilka lat martwił się o mnie mówiąc: mamusiu, tylko wracaj szybko, bo wiesz, że jest stan „mili- cjański”, a ja usilnie szukałam wte- dy jedności i solidarności z ludźmi dobrej woli, których można było znaleźć właśnie w Kościele. Po raz drugi uzmysłowiłam sobie taką wspaniałą jedność z Kościołem Świętym, uczestnicząc za granicą w odprawianej w obcym języku Eucharystii. Wszystko było takie znajome, takie „moje”, wtedy au- tentycznie czułam się jak w domu, domu Ojca; tego pierwszego wzru- szenia nigdy nie zapomnę. Przy następnych wyjazdach już wie- działam i teraz, czując tę ogólno- światową, katolicką solidarność, zawsze jestem bardzo szczęśliwa.

A co powiedzieć o modlitwie bre- wiarzowej – jednoczę się wtedy z wszystkimi braćmi i siostrami w Kościele Powszechnym, któ- rzy razem ze mną wznoszą hymn uwielbienia, dziękczynienia, ale i skargi, prośby o pomoc, o wy- baczenie… Jest w tym wielka siła

tak zjednoczonych na modlitwie wielu serc, ale zarazem i delikatna intymność jak w domu rodzinnym.

Na temat: Kościół naszym do- mem mogłabym jeszcze długo pisać, bowiem Kościół wkracza prawie w każdą sferę mojego ży- cia. Pozwólmy się jednak wypo- wiedzieć innym. Na zadane przeze mnie pytanie, jak rozumiem po- wyższe sformułowanie, otrzyma- łam następujące odpowiedzi:

Dom jest ostoją, bezpiecznym miejscem, gdzie się je, odpoczywa, pracuje i nawiązuje bliskie relacje z członkami rodziny. W domu od- najduje się spokój, radość i miłość oraz prawdziwe wartości. Istotą Kościoła jest tworzenie głębokich więzi z Panem Bogiem, który daje człowiekowi to wszystko, co rodzi- na, ale w większej jeszcze obfito- ści. Poprzez analogię - Kościół jest moim domem. /Teresa/

Każdy z nas szuka miejsca na ziemi, gdzie czuje się dobrze i bez- piecznie. Tymczasem dzisiejszy świat jest pełen przeciwności i nie- pokoju. Ja jestem szczęśliwa, bo znalazłam DOM, który zbudowany jest na mocnych fundamentach.

Wiem, że teraz nic mi nie grozi, bo jestem otoczona miłością samego Boga. Kościół nie jest dla mnie tyl- ko budowlą, lecz wspólnotą ludzi wierzących, gdzie czuję się siostrą i dzieckiem Bożym. Chwała Ojcu, który nie pozostawił nas opuszczo- nych i bez „dachu nad głową”! / Danuta 52/

Kościół to DOM BOGA, kiedy idę – łączę się z Nim i wtedy nastę- puje intymne zjednoczenie. Dom Boga – staje się moim domem.

Natomiast nie lubię pysznienia się w kościele i całej tej oprawy. We-

dług mnie to miejsce wymaga po- wagi i skromności wobec Bożej ta- jemnicy. Kościół to dom modlitwy, która winna płynąć prosto z serca.

Nic nie powinno być na pokaz, ale cichutko w kąciku, żeby nie zatrzeć sensu – kim jest Bóg, a kim ja – małe stworzenie, wszystko musi być na swoim miejscu. Rekolekcje – bardzo dobre; prowadzone no- wocześnie z pokazem – owszem, ale musi to być z dużą dozą miłości, a nie jak jakieś przedstawienie czy skecz. Powinny być one realizowa- ne poza miejscem-sacrum, gdzieś w świetlicy, w podziemiach, w sal- kach itp., a nie w kościele. Miejsce święte wymaga ciszy i skupienia.

Spotkania w kościele nie mają być teatrem, ani widowiskiem – liczy się tylko Miłość. A kościół jako społeczność? Ja czuję się zjedno- czony (jako dziecko tego samego Boga) z każdym człowiekiem, to jest chyba odruch naturalny. /An- drzej lat 50/

Dom-Kościół, trudno oddzie- lić te dwa pojęcia, bo są według mnie tak ciasno spojone ze sobą – jak wątek i osnowa. Dom od- dycha Kościołem tak naturalnie.

Zwykle. I tak jest dobrze. Ciepło.

Spokojnie. Nawet najgłębsze zawi- rowania po czasie ustają pod Jego tchnieniem. Do głosu dochodzi rozsądek, rozwaga, chęć zrozumie- nia drugiego człowieka, mimo wie- lu odmiennych poglądów. W koń- cu… wspólny strumień działania – ku DOBRU. Na ścianach obrazy, fotografie Jana Pawła II (ON STA- LE CZUWA), a także te o tematy- ce rodzinnej i zegar mierzący czas do wieczności. Obok łóżka tomik Ewangelii. Rano płynie do nieba Jutrznia, przed snem Kompleta,

Duchowość

Kościół

naszym domem

W katowickiej katedrze

W kręgu wartości

Autor: Anna M. van der Coghen

(6)

NASZA WSPÓ NOTA

10

NASZA WSPÓ NOTA

11 spotyka się człowieka, przypatruje

się mu, żeby zobaczyć, co on ma w sobie takiego, że wyróżnia się spośród setek innych, podobnych ludzi. Później zwraca się na nie- go uwagę i wyczuwa, że samemu też się jest dostrzeżonym i niejako wybranym z tłumu. Zaczyna się

„oswajanie” z nową sytuacją. Lu- dzie potrzebują się wzajemnie, da- rują sobie czas, uśmiech, rozmowę i chcą jak najczęściej ze sobą prze- bywać. Następuje taki moment, kiedy zaczynają włączać się emo- cje. Cieszy wspólnie spędzony czas – człowiek uświadamia sobie fakt, że ma kogoś bliskiego i że jest dla tej osoby kimś ważnym. Rozpoczy- na się etap przekazywania drugiej osobie własnych myśli, poglądów

oraz odczuć. Zmniejsza się dy- stans między przyjaciółmi, którzy powierzają sobie nawzajem coraz więcej własnych spraw i tajemnic.

Pojawiają się szczerość i zaufanie, jak również troska o bliską osobę, o jej dobro i bezpieczeństwo. Na tym, kolejnym już etapie, dosko- nale się wie, co najcenniejszego jest w przyjacielu, jaki jest jego charakter, jaką ma osobowość, bowiem sekret przyjaźni tkwi w spotkaniu osób. To nie walory ze- wnętrzne, ale zalety ducha są tą prawdziwą wartością, która przy- ciąga i pomaga zjednywać sobie przyjaciół, bo, jak powiedział Sa- int-Exupery: Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Jeżeli już znalazło się przyjaciela, to tak jak-

by znalazło się cenny skarb, więc trzeba być odpowiedzialnym za tę przyjaźń. Nie wolno jej zniszczyć przez zazdrość, gniew, egoizm czy niedyskrecję. Raz „oswojony”

człowiek ma prawo do prawdy, szczerości i wierności.

Przyjaciele są po to, żeby wspól- nie odkrywać świat wartości, po- konywać codzienne trudności, ra- zem się śmiać, żartować, chodzić po górach i godzinami dyskutować o sensie życia, po to, by stanąć u boku tego, który zwątpił i stracił nadzieję. Najwspanialszym przyja- cielem człowieka jest Jezus Chry- stus. Żyjąc w przyjaźni z Nim, na pewno uda się każdemu z nas żyć w przyjaźni z ludźmi.

teresa Kryjon

T

en dialog z polskiego serialu skłania do postawienia sobie pytania o przyjaźń – czym jest, czym różni się od znajomości, koleżeństwa, miłości. Kogo mo- żemy nazwać przyjacielem i czy w ogóle człowiek potrzebuje przy- jaciół.

Przyjaźń, jak wiemy, nie zawią- zuje się między wszystkimi ludźmi, którzy się ze sobą zetkną. Często nawet się zdarza, że ludzie znają się bardzo długo, lecz nie zaprzy- jaźniają, bo człowiek jakkolwiek ma szerokie serce, nie może przy- lgnąć do wszystkiego z jednakową siłą (Lacordaire). Gdyby tak było, jednakowo lubiłby wszystkich lu- dzi, morze i góry, kolor biały i nie- bieski. Jednak człowiek otoczony przedmiotami widzi zarówno ich piękno, jak i brzydotę; jedne rze- czy mu się podobają, inne nie, jeszcze inne są mu obojętne.

Tak samo jest też z ludźmi, dla- tego z przyjaźnią zawsze łączy się decyzja o wyborze osoby. Nie wy- bieramy koleżanek, kolegów czy znajomych, a nawet rodziny. Przy- jaciół – tak. Kolegów i znajomych spotykamy w szkole, w miejscu pracy, zamieszkania, w wojsku, klubie sportowym, a to nie zawsze wystarczy, żeby się z nimi zaprzy- jaźnić.

Co w takim razie powinno być podstawą przyjaźni i na jakim gruncie ma ona szansę na rozwój?

Niektórzy sądzą, że zaprzyjaźnić można się jedynie z rówieśnika- mi i najlepiej wtedy, kiedy jest się jeszcze młodym. Tymczasem ani wiek, ani stopień wykształcenia, ani też wspólne interesy czy taki

sam stan posiadania dóbr mate- rialnych nie świadczą o wartości i trwałości przyjaźni. Liczy się tylko człowiek, jego wnętrze oraz zaan- gażowanie woli i uczuć w stosunku do drugiej osoby. Ważne jest po- dobieństwo usposobień, przeko- nań, upodobań, dążeń, jak również ta sama hierarchia wartości, po- dobny sposób myślenia i odczuwa- nia. Przyjaźnić mogą się zarówno koleżanki z podwórka, koledzy ze studiów, rodzice z dziećmi, wnu- kowie z dziadkami, uczniowie z na- uczycielami czy trenerzy z zawod- nikami. Wspaniałymi przyjaciółmi bywają dla siebie współmałżonko- wie. Znane też są wielkie przyjaź- nie ze świata literatury, muzyki, a nawet wśród świętych, takich jak Klara i Franciszek. Jak więc roz- poznać przyjaźń? Karol Wojtyła w książce „Miłość i odpowiedzial- ność” wskazuje na jej trzy zasadni- cze elementy: życzliwość, sympa- tię, wzajemność. Życzliwość ważna jest dlatego, że pozwala cieszyć się powodzeniem i radością innych.

Jest źródłem poświęcenia, skłania do ofiarności i pomocy. Sympa- tia natomiast dotyka sfery uczuć i wzruszeń. Darzyć kogoś sympatią (z j. gr. syn - wraz z kimś, pathein - doznawać), to znaczy poznawać tę osobę emocjami i „współ-do- znawać” z nią. Jest elementem bli- skości, bez której przyjaźń byłaby chłodna i mało komunikatywna.

Nieodzownym dopełnieniem życz- liwości i sympatii jest wzajemność.

Wtedy przyjaźń jest dojrzała i je- żeli taka więź tworzy się między kobietą a mężczyzną, może sta- nowić doskonałą bazę dla miłości.

Przyjaźń różni się od niej tym, że nie wymaga wyłączności – nie jest zdradą przyjaźnienie się z kilkoma osobami. Inna różnica to taka, że w miłości, oprócz fascynacji psy- chicznej i emocjonalnej, pojawia się fascynacja erotyczno-seksual- na. Po tej dawce teorii czas na to, aby zastanowić się, czy przyjaciele są potrzebni i jaką rolę pełnią w ży- ciu człowieka. Od zawsze wiadomo, że człowiek potrzebuje drugiego człowieka, aby się rozwijać i reali- zować własne marzenia i cele. Nie chce być szczęśliwy sam, nie chce też sam płakać. Przyjaciel to ktoś, komu pozwala się wejść w świat własnych uczuć, komu przekazuje się prawdę o sobie, komu się ufa i kogo dopuszcza się do swoich ta- jemnic. Przyjacielem jest ten, kto wie wszystko o tobie i nie przesta- je cię lubić (Elbert Hubbard). Ktoś, kto wysłucha, ale też życzliwie wytknie błędy i pomoże je napra- wić. Największe smutki i cierpienia są lżejsze, a radości większe, gdy można je z kimś dzielić. Świado- mość tego, że obok jest ktoś pełen zrozumienia, kto obdarza obecno- ścią, dodaje otuchy i wspiera – do- wartościowuje każdego.

Zaprzyjaźnianie się jest trudne, szczególnie dla egoistów, ponie- waż często nie potrafią oni prze- zwyciężyć własnego „ja”. Przyjaźń nie rodzi się od pierwszego wej- rzenia, potrzeba sporo czasu, by nazwać kogoś swoim przyjacie- lem. Umacnia się w przeżywaniu wspólnych doświadczeń, a bu- dowanie tej niezwykłej więzi na- stępuje bardzo powoli. Najpierw

Przyjaciele po to są…

- Czy ma pan przyjaciół?

- Tak, sporo. Ostatnio, kiedy wznowiliśmy produkcję, dzwoni ich coraz więcej.

- To są klienci, proszę pana. Ja pytałem o przyjaciół.

Autor: ZZ

(7)

NASZA WSPÓ NOTA

12

NASZA WSPÓ NOTA

13

T

ym razem będziemy się zastanawiać nad radami ewangelicznymi. Kościół jest bezsprzecznie dla wierzących ich domem, zatem Matka-Kościół ma dla nas sugestie: jakimi cechami powinien kierować się prawdzi- wy chrześcijanin, aby mógł dojść do komunii z Bogiem i być szczę- śliwym. W trzech kolejnych nu- merach będziemy więc starali się zastanowić nad tym, jak rozumie- my następujące rady: CZYSTOŚĆ, UBÓSTWO i POSŁUSZEŃSTWO.

CzystoŚĆ /jako miłość ofiarna/

Na pierwszy rzut oka to bar- dzo oddalone od siebie Rady, po zastanowieniu – jakże zbieżne...

A wszystko zaczęło się już w Raju.

Gdzie jesteś Adamie?..., a Adam się ukrył, bowiem przez niepo- słuszeństwo i brak zaufania Bogu (brak ubóstwa ewangelicznego) pozbawił się pierwotnej czystości.

Czym zatem jest czystość (bo od niej zaczniemy)? Ks. Karol Wojty- ła w swej książce „Miłość i odpo- wiedzialność” tak pięknie kiedyś napisał: czystość to przejrzystość

wewnętrzna, natomiast Paweł VI mówił, że czystość jest atmosferą, którą oddycha miłość.

Czystość to całkowite otwarcie się na Boga, to prostota, dziecięc- two Boże, to stan, kiedy nie ma się nic do ukrycia, bo nic nie wymaga ukrycia. Zasadniczym źródłem czy- stości jest serce, czyli nasze życie wewnętrzne: życie myśli, uczuć i wyobraźni oraz nasze sumienie.

Błogosławieni czystego serca albo- wiem oni Boga oglądać będą – to jest właśnie to! Człowiek czystego serca gotowy jest zawsze do ofia- rowania się całkowicie i bez resz- ty (a także bez zastrzeżeń). Chry- stus Pan stał się przecież zarówno ofiarnikiem, jak i ofiarą, a my dzie- ci Boże, idąc za wzorem Pana na- szego, Jezusa Chrystusa, powinni- śmy być zawsze gotowi iść w Jego ślady. Przykładem takiej miłości ofiarnej jest matka, która, wydając potomstwo, siebie poświęca, aby je wychować.

Błogosławieni czystego serca – w moim mniemaniu to ci, którzy mają w sobie czyste źródło ży- cia. Panie, stwórz we mnie serce czyste … Jeśli potrafimy odkryć w sobie źródło życia i jeśli umie-

my pozwolić Bogu, by stworzył nas na nowo z głębi naszego ser- ca, tak aby istniało w nas czyste życie (jednocześnie Chrystusowe i nasze), to z pewnością wpłynie to na sposób naszego patrzenia na świat. Od tego, kim jesteśmy, zale- ży, jak świat widzimy. Jeżeli nasze życie zakorzenione jest w Bogu, będziemy widzieli Jego oczyma.

Dlatego właśnie ludzie czystego serca Boga oglądać będą. Mieć serce czyste, to wszędzie i we wszystkim widzieć Boga.

Pierwszym etapem podźwi- gnięcia się człowieka ku ostatecz- nej transcendentalnej tajemnicy Jedynego Boga będzie naturalna kontemplacja (np. poznawanie natury) powodująca „rozumne zdziwienie”. Kolejnym, powolne uwalnianie się od wszelkich „pa- sji”, czyli oczyszczenie z obcych elementów, które w jakiś sposób przeniknęły do wnętrza człowieka;

przywracanie pierwotnej niewin- ności.

Czystość serca oczyszcza nasze widzenie rzeczy, pozwala z poko- rą patrzeć na innych, widzieć ich jako zasadniczo dobrych, mimo ich okazjonalnych grzechów, gdyż człowiek sam w sobie jest dobry, jedynie jego ułomności są złe.

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że zło to deformacja dobra i nawet grzech może stać się narzędziem w ręku Boga, a upokorzenie z po- wodu własnego grzechu przynosi ostatecznie daleko więcej pożytku niż pycha z powodu sprawności moralnej.

Mieć serce czyste, to umieć spojrzeć grzechowi w twarz. Mistrz Eckhart mówi, że, jeśli odkryjemy w sobie źródło życia, będziemy widzieć tylko Boga, ale musimy się przedzierać przez wszystkie dane nam sytuacje i w tym Go odnaj- dywać. Nie ma powodu do wy- brzydzania ani zgorszenia, Bóg jest wszędzie. Mieć serce czyste, znaczy przyjmować wszystko bez szemra- nia, odważnie stawiać czoło nawet rzeczywistości na pozór najbardziej odpychającej, wiedząc, że i tam

W kręgu wartości

Czystość

U nas i wokół nas

jest Bóg. Światłość w ciemności świeci i ciemność nie może nad nią przeważać /por. J 1,5/.

Musimy jeszcze w jakiś sposób wniknąć w siebie i odnaleźć to czyste źródło życia. Nie ma chyba większego znaczenia, jak zacho- wujemy się po namyśle, ale na- prawdę ważne i prawdziwe jest to, co robimy bez namysłu. Myślę, że wtedy naprawdę się otwiera- my, ukazując się w prawdzie – bez osłonek i fasad. To właśnie od ze- wnątrz przychodzi do nas Szatan i może nas posiąść, odbierając tyl- ko wolność. Bóg natomiast działa w nas (jakie to pocieszające); dzia- ła wewnątrz naszych serc i umy- słów, wewnątrz naszej wolności.

To z serc wypływa, a właściwie wytryskuje, żywa woda Ducha.

Człowiek został stworzony na ob- raz i podobieństwo Boga i właśnie ten obraz i podobieństwo zosta- ją mu przywrócone przez łaskę, przez działanie Ducha Św. Czystość serca nie jest czymś zależnym wy- łącznie od naszego wnętrza: Je- steście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was /J 15,3/.

Jeśli posiadamy czyste serce, to dlatego, że Bóg nam je dał. Woda wytryskająca w nas ku życiu wiecz- nemu, to woda pochodząca od Ojca i Syna. To Bóg, który mieszka w nas, daje nam prawdziwe wnę- trze, rzeczywiście nasze, ale nie będące naszą własnością. Czystość serca to chyba jeden ze sposobów, poprzez które Bóg czyni się praw- dziwie obecnym w naszym świe- cie.Czystość, jak już powiedzieli- śmy, w przedziwny sposób wiąże się z miłością. Czym jest zatem mi- łość ofiarna? Według mnie, jest to najczystsza miłość, w której nie li- czę się ja, ale obiekt mojej miłości.

Człowiek kierujący się taką miło- ścią pozbawiony jest pychy, a czy- ny jego skierowane są wyłącznie na czynienie dobra. W powszech- nie przyjętym znaczeniu: ofiara to coś, co traktuje się jako zubożenie siebie, wyzbycie się czegoś. Nieraz

słyszymy: ale on się poświęca...

Mówią tak często ludzie pełni po- dziwu, ale chyba częściej – pogar- dy dla osoby, która według nich nie umie się szanować i pewnie nie jest przy zdrowych zmysłach, żeby tak dawać się wykorzystywać. Czę- sto uważa się, że człowiek, stając w postawie sługi, uchylając się w cień (aby dobry czyn się liczył, nie osoba), degraduje samego siebie. A przecież, prawdziwa mi- łość pokorna jest, nie szuka swe- go, współweseli się prawdą…./1 Kor,13/.

Miłość, to chyba najpełniejsza realizacja możliwości, które tkwią w człowieku. Dotyka ona jego ta- jemnicy i sprawia, że wznosi się on na wyżyny człowieczeństwa. Jest ona podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istot ludzkiej /Familiaris Consortio,11/ do tego stopnia, że nikt z nas nie może od- naleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z sie- bie samego /KDK 24/.

W Biblii czytamy:

Zabiegaj o sprawiedliwość, wia- rę, miłość, pokój – wraz z tymi, którzy wzywają Pana czystym ser- cem /Tm 2,22/.

Św. Piotr pisze natomiast: celem zdobycia nieobłudnej miłości brat- niej jedni drugich gorąco czystym sercem miłujcie /1P,22/.

Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności /1J 1,5/

Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć /1J 1,10/

Miłość godna osoby ludzkiej, to taka, w której energie i dąże- nia niższe są podporządkowane wyższym aż do miłości duchowej.

Owo pragnienie wzrasta z wie- kiem i dojrzewaniem, dopinguje do szukania osobowego kontaktu, w którym można odnaleźć praw- dę, dobro, piękno i źródło samego życia – Boga. Prawdziwa miłość pozwala na przekroczenie grani- cy samego siebie i otwieranie się na świat drugiej osoby. To miłość twórcza – kształtująca sferę uczuć,

integrację wewnętrzną, wreszcie siłę woli. Autentycznie zgodne małżeństwo w swojej pełnej wol- ności realizuje „oblubieńczy dar z siebie” – przyjmując i wyrażając swoją miłość.

Prawdziwa miłość nie kieruje się tylko potrzebą serca, ale i su- mieniem oraz Bożym prawem.

Małżonkowie powinni się wspie- rać wzajemnie w klimacie miłości i wzajemnego uświęcania się. Jan Paweł II w książce: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” napisze:

komunia osób oznacza bytowanie we wzajemnym „dla”, w relacji wzajemnego daru. Ta relacja jest wypełnianiem pierwotnej samot- ności człowieka. W innym jego dziele: „Miłość i odpowiedzial- ność” znajdziemy te, jakże wiele mówiące słowa: dopiero przez mi- łość tj. afirmację osoby – czystość staje się cnotą.

Bóg jest Miłością, a my… jeste- śmy stworzeni do miłości, zatem realizujmy Boży pomysł na nasze szczęście, jednak jak już powie- dziano – miłość integralnie łączy się z czystością; gdy nie ma czy- stości serca, czystości intencji, to nie ma prawdziwej miłości.

Zacznijmy więc od czystości serca.

oprac.

Anna M. van der Coghen ocds

Autor: ZZ autor Anna van der Coghen

(8)

NASZA WSPÓ NOTA

14

NASZA WSPÓ NOTA

15

U nas i wokół nas

W

tym roku po raz pierw- szy ulicami Katowic przeszedł Orszak Trzech Króli. Jego idea narodziła się w jednej ze szkół w Warszawie w r. 2005, początkowo przybiera- jąc formę jasełek; z czasem stała się okazją do przeżywania święta Trzech Króli w dużej wspólnocie, na ulicach. W zeszłym roku, kie- dy po 51 latach Trzech Króli było znów dniem wolnym od pracy, ks.

kard. Nycz dziękował organizato- rom, że Orszaki odegrały swoją rolę w trosce o przywrócenie tego święta. Uczestnicy podkreślali, że wspólne kolędowanie daje poczu-

cie bliskości i duchowej jedności z innymi i świadczy o potrzebie manifestacji wiary oraz doświad- czenia wspólnoty. Daje też okazję do wspólnego, rodzinnego święto- wania.

Czym jest Orszak Trzech Króli?

Jest to religijna, społeczna, wyni- kająca z inicjatywy rodziców im- preza polegająca na przemarszu aktorów przebranych za Trzech Króli, dwór, wojsko, Świętą Rodzi- nę, aniołów, diabłów, Heroda i in- nych. Trzy kolory strojów reprezen- tują trzy kontynenty: Europę, Azję i Afrykę. Scenariusz katowickiego orszaku obejmował kilka scen z ja-

sełek: zachęta Anioła Bożego do wytrwałości; kuszenie przez diabły do pozostania w miejscu; przyby- cie Trzech Króli do Heroda; walka aniołów i diabłów; wreszcie po- kłon w stajence.

Mimo fatalnej pogody licznie zgromadzeni mieszkańcy, którzy otrzymali korony i śpiewniki, mo- gli oglądać przejazd Trzech Króli na koniach oraz scenki odegrane z dużym przejęciem przez dzie- ci i młodzież. Wśród uczestników można było zauważyć wielu na- szych parafian.

Prof. Marek Szczepański z Uni- wersytetu Śląskiego mówi, że Or- szak Trzech Króli to manifestacja miłości i przyjaźni, podczas której staramy się wyrazić naszą wspól- notowość. Z kolei inny uczestnik zwraca uwagę, że jest to nowocze- sny sposób zaprezentowania przez wspólnotę chrześcijan swojej wia- ry i radości jej wyznawania.

Rajmund Rał

Orszak

Trzech Króli

Przejazd orszaku trzech Króli ulicą Jagiellońską Aut

or: ZZ

nasi parafianie

T

en ideał życia osiągnęła nasza pa- rafianka, stuletnia pani Kazimie- ra Szulik. Odwiedzam ją z panią Gerdą Borowy z okazji minionego jubi- leuszu, który uroczyście obchodziła 10 października 2011r. Wtedy w naszym kościele miała miejsce uroczysta Msza św., później odbyło się w Nikiszow- cu przyjęcie, w którym uczestniczyła rodzina, przyjaciele, krewni, sąsie- dzi – liczba 70 osób świadczy o wiel- kiej sympatii, jaką cieszy się Jubilatka w środowisku lokalnym.

Pani Kazimiera Szulik urodziła się w Bochni w 1911 roku, czyli jeszcze przed pierwszą wojną światową, bar- dzo wcześnie straciła rodziców i właści- wie przez całe życie szła samotnie. Żyła w trudnych warunkach materialnych, bez wsparcia najbliższych. Z Bochni przeniosła się do Krakowa, bo tam zna- lazła pracę jako księgowa – w tej pro- fesji czuła się zresztą najlepiej. Została następnie przeniesiona do Tarnowa, a potem do Katowic, gdzie zajmowała kierownicze stanowisko w dziale finan- sowym HYDROBUDOWY POLSKA S.A, skąd odeszła na emeryturę w wieku 60 lat. Na emeryturze, podobnie jak w całym swoim życiu, uwielbiała po- dróże i piesze wędrówki. Z mężem zwiedziła wszystkie ościenne kraje i Europę Zachodnią. Szczególnie miło wspomina Grecję i monastyry na szczytach skał. Niezwykłym epizodem w jej życiu jest fakt, że w czasie oku- pacji pracowała w zakładzie SOLVAY razem z Karolem Wojtyłą, wtedy mło- dym studentem. Przypomnienie tych sytuacji nastąpiło podczas wizyt p.

Kazimiery w Rzymie, kiedy rozmawia- ła z papieżem na ten temat. Pamiątką po tych spotkaniach jest osobiste bło- gosławieństwo otrzymane dla niej i jej męża od Jana Pawła II.

Na pytanie, jaki tryb życia trzeba prowadzić, żeby przeżyć 100 lat w tak dobrej kondycji, pani Kazimiera odpo- wiada, że nie należy pić alkoholu, pa- lić papierosów, nie przejadać się, nie przejmować się przeciwnościami losu.

Zawsze żyła skromnie, mając jed- nocześnie ustalone menu, któremu jest wierna do dnia dzisiejszego. Swą sprawność fizyczną (chodzi bez lasecz- ki) zachowała od czasu, gdy należała w Bochni do Towarzystwa „Sokół”

i uprawiała gimnastykę. Jeszcze do niedawna chodziła codziennie do ko- ścioła na godz.8.00, by uczestniczyć we Mszy św. Wiara jest tą wartością, która pozwala zachować jej optymizm, życzliwość dla ludzi, nadzieję na dobry każdy dzień. Zadziwia fakt, że czyta bez okularów i to dużo. A oto ostat- nie lektury: trzytomowe dzieło JP II:

„Wiara, Nadzieja, Miłość” oraz bardzo obszerna biografia papieża, której au- torem jest George Weigel.

Pani Kazimiera Szulik otoczona jest opieką życzliwych ludzi, szczególnie blisko jest z panią Marią Natanek, są-

siadką i przyjaciółką, z którą ogląda te- lewizję, chodzi na spacery, jeździła na wycieczki. Ta serdeczna więź łącząca ją z panią Natanek jest jakby więzią rodzinną. Drugą troskliwą opiekun- ką jest pani Mariola, która z ramienia urzędu przychodzi codziennie i poma- ga w prowadzeniu domu.

Panią Kazimierę odwiedza rodzina męża, sąsiedzi są wobec niej bardzo serdeczni, okazują jej swe zaintereso- wanie – dzięki tym oddanym ludziom ma ona naprawdę pogodną starość.

Z okazji 100-lecia Jubilatka otrzymała gratulacje od wielu osób, w tym od premiera, prezydenta Katowic, arcybi- skupa Zimonia, pracowników ZUS-u.

Życzenia złożył jej także osobiście nasz ks. proboszcz.

A oto motto, którym rozpoczyna gratulacje zarząd i pracownicy Hydro- budowy Polska S.A: Są dwie drogi, aby przeżyć swoje życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko (Albert Einstein). Natomiast premier Donald Tusk w zakończeniu swojego listu od- wołał się do słów papieża Jana Pawła II, który w „Liście do ludzi w podeszłym wieku” pisał: Cechą cywilizacji prawdzi- wie ludzkiej jest szacunek i miłość do ludzi starych, dzięki którym mogą oni czuć się żywą częścią społeczeństwa.

W imieniu redakcji Naszej Wspól- noty życzę Jubilatce 200 lat życia w tak doskonałym zdrowiu i sprawności.

Barbara stawowczyk

Żyć długo

i szczęśliwie…

Pani Kazimiera szulik na przyjęciu urodzinowym

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozum, który sam zdolny jest uchwycić różnicę między cierpie- niem i złem, oświecony przez wia- rę pojmuje, że dzięki łasce każdy ból może stać się

W ten prosty, obrazowy sposób tłumaczył, że nigdy nie będziemy dostawali od Boga wszystkiego, o co prosimy, a modlitwa nie może polegać na przedstawianiu listy swoich

Przejawia się on jako więź z Bo- giem i braćmi, która jest w stanie trwać mimo ucisków i prześlado- wań, wieź mogąca ten pokój nawet umacniać, a dzięki

Zda- rza  się,  że  odzywa  się  w nas  bunt,  myślimy,  że  nasza  wiara  to  tylko  cierpienie,  że  jest  smutna,  ciężka,  ponura.  Niektórzy  mówią, 

W jednym z dokumentów Sobór Watykański II przypomniał, że każde ludzkie życie może i powin- no być święte: wszyscy w Kościele, niezależnie od tego, czy należą do

Pierwszy z nich poświęcony jest Najświętszej Relikwii w Lanciano – ten Cud Eucharystyczny zdarzył się po raz pierwszy w historii Kościoła wła- śnie tam i jest

Z tej książeczki nauczyłem się, co to właściwie jest nabożeństwo do Matki Bożej. Jan Paweł II przez cały pontyfi- kat wielką czcią otaczał Najświęt- szą Maryję

co to było? Jak mogliśmy? Nie mam wątpliwości, że światło Gwiazdy Bete- lejmskiej zabłyśnie do nich z nadzieją. Do tego jednak czasu ofiary będziemy liczyć jak