• Nie Znaleziono Wyników

Wilżyną okadzano krzyczące dziecko - Czesław Maj - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wilżyną okadzano krzyczące dziecko - Czesław Maj - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

CZESŁAW MAJ

ur. 1923; Motycz

Miejsce i czas wydarzeń Motycz, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe Etnografia, magia, okadzanie, chore dziecko

Wilżyną okadzano krzyczące dziecko

[...]dziecko krzyczało nieraz, cho, chore było to, była wilżyna taka, ziele, i to rwały kobiety, suszyły i potem kadziły. Ten dym dziecko wchłaniało i ta choroba przechodziła. [...] Wilżyna ciernista. […] Było takie wierzenie, że kobiety mówiły: „Do chrztu to jak dziecko, a po chrzcie to się obraca w jakieś ciorta, tak się drze”. Bo jak były, na przykład chrzciny i jakie małe pomieszczenie, siedzieli ludzie, pili, palili to, a to dziecko leżało, ono już chore było wtedy.

Data i miejsce nagrania 2011-04-05, Motycz

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Rafał Czekaj

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Byłam na Majdanku z samego początku, to jeszcze widziałam to wszystko - te taczki, te kości w tych piecach to wszystko.. Tam było dwunaste pole, tam gdzie ten piec stoi, to tam

Zapluł później, bo to była taa, klepisko takie, przecież podłóg nie było nigdzie, to dziecko to już ono chore było. To omotane dziecko było, leżało

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

Studium Dramaturgii Współczesnej, gdzie odbyło się ponad 80 premier tekstów, które poza fachową literaturą, jaką był „Dialog”, nie ukazały się nigdzie więcej i nie

Później żeśmy się przeprowadzili na ulicę Ogródkową, też na Wieniawie, ponieważ ten dom, to mieszkanie, w którym żeśmy mieszkali, było bardzo zimne, słabe..

Były dwie takie, jedna była Michalina, się nazywała, a druga jak znowuż... To płachty takie mieli, to tam dziadek im dał, to jajów, to chleba kawałek, to przyszli