• Nie Znaleziono Wyników

Wodonosze i inne profesje - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wodonosze i inne profesje - Adam Tomanek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ADAM TOMANEK

ur. 1928; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, profesje, wodonosze

Wodonosze i inne profesje

Byli tacy, co wodę rozwozili. Tego już nie ma. Nie tak dawno jeszcze wodę rozwożono w Krasnymstawie przecież pamiętam. Aha i taki zawód, który zanika, praktycznie go już nie ma, chociaż gdzieś się czasem pojawia, to taki nosiłki z kamieniami do ostrzenia noży i widelców nosi i staje gdzieś przed jakimś domem i drze się: „Ostrzę noże i widelce”, tam jeszcze jakiś rymowany wierszyk miał i schodzili wtenczas z domów, przeważnie dzieci schodziły wysłane przez matki, dawały, no i ten facet ostrzył na ulicy te noże, czy widelce czy nożyczki. To było bardzo rozpowszechnione. No w tej chwili to rarytas jak zobaczę takiego, chociaż widziałem nie tak dawno takiego, który ostrzy noże i widelce.

Data i miejsce nagrania 2004-06-09, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Moja mama, Władysława Łobodowska, to była siostra rodzona Józefa Łobodowskiego, znanego poety przed wojną w Polsce, młodego poety, który potem przeszedł jako żołnierz

Ja więcej wyniosłem ze szkoły podstawowej od pani Madejowej, niż potem ze szkoły średniej, chociaż nie mogę powiedzieć, że w szkole średniej było źle, na przykład polonista

To były kamienie polne więc jak jakiś samochód jechał, albo furmanka, bo one miały wtenczas z końmi wjazd do miasta, tam nie było zakazów, to wiadomo, że te koła to były

Grał na skrzypcach, znaczy on nie grał tylko jakimś patykiem po starych skrzypcach rzępolił i tak tańczył wokół siebie i też zbierał pieniądze.. To takie były

Nawet mam nagrodę, gdzieś nawet mam cukiernicę, że jeździła do Lwowa jako reprezentantka Lublina w pchnięciu kulą. Także zawody,

No ale polski język znali, tylko ten akcent żydowski mieli: „No co ty idziesz, po co idziesz, ja idę na niemu.” To był żydowski, powiedzmy, akcent taki śpiewny i po tym Żyda

I teraz Polak mówił tak: „Jak on może za 10 groszy sprzedawać skoro ja płacę po 12 czy po 13 groszy i mam 2 grosze zarobku?” A może.. Dlatego, że oni

I jak Niemcy 17 września weszli do Lublina to te Żydówki już poleciały: „No już skończy się bombardowanie, już wreszcie będzie spokój, będzie dobrze”.. Nie przewidziały,