• Nie Znaleziono Wyników

Zapachy, które pamiętam z dzieciństwa - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zapachy, które pamiętam z dzieciństwa - Joanna Rulikowska-Ollier - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

JOANNA RULIKOWSKA-OLLIER

ur. 1931

Miejsce i czas wydarzeń Mełgiew, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Wirtualna podróż w czasie, pałac w Mełgwi-Podzamczu, codzienność w pałacu

Zapachy, które pamiętam z dzieciństwa

Zapachów wiele nie było, bo kuchnia była daleko, długi korytarz był między nami, ale były zapachy w ogrodzie. Na wiosnę czeremchy. Potem lipy. Były piękne zapachy takich innych kwiatów. Jedzenie było dobre. Moja mama dbała o to, żeby było. Był kucharz, który uczył się kucharstwa we Francji i Kasia była jego pomocnicą.

Pamiętam, że on mnie kiedyś ciągnął na saneczkach przez śnieg i wywrócił mnie. On odszedł właśnie jak ja byłam jeszcze dzieckiem. Potem została Kasia, która przy nim się nauczyła różnych francuskich przepisów i bardzo dobrze gotowała. Oczywiście ogród dostarczał wspaniałych warzyw i owoców i mieliśmy własną mąkę i kaszę, i chleb się piekło w domu. Pierwsza piekarnia otworzyła się po drodze do Mełgwi tuż przed wojną i bardzo szybko się zamknęła. Tak że znowu piekło się chleb w piecu.

Pod koniec wojny ktoś nawet zaczął robić lody w takiej maszynie, gdzie się solą posypywało i tak jakoś zamrażało, bo lodówek nie było, ale był lód. Każdej zimy zbierało się lód ze stawów i był przykryty workami, liśćmi i glebą, i potem się ten lód wyciągało w ciągu lata, tak że te lody można było zamrażać. To była wielka sensacja, jak były czyjeś imieniny, to zawsze były lody. W sezonie chodziło się do lasu bardzo często zbierać grzyby i, o ile prawdziwków i kozaczków wiele się nie znajdowało, to rydzów były takie ilości w tych plantacjach świerków, że można było wiadrami zbierać. Strasznie lubiłam smażone rydze i to się dosyć często jadało.

Data i miejsce nagrania 2012-06-28, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Anna Stelmach

Redakcja Dagmara Spodar

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na jesieni zawsze było polowanie, bo trzeba było zmniejszyć ilość zwierząt w lesie i na polu, inaczej zjadłyby oziemienie.. I wtedy zapraszało się wszystkich

Byłam na święcie szkoły w Podzamczu parę tygodni temu i mówiłam jakie to było piękne dzieciństwo w tym dużym parku pełnym ptaków i kwiatów. Słowiki śpiewały w nocy,

Ciocia finansowo nie bardzo dobrze stała i jak jej się pierwsze dziecko [urodziło], to jeszcze było nie najgorzej, ale jak drugie dziecko się urodziło to już było dla niej za dużo

Teraz odwiedziłam kuzynkę w Warszawie, która powiedziała, że „mój ojciec uważał, że twój ojciec był bardzo dobrym rolnikiem” I zdaje się, że czasem nawet studenci

To jest taka historia, że w [19]39 roku jeden z tych Żydów przyszedł zapłacić mojemu bratu za przyszłe plony, które już były bliskie i mój brat powiedział, że nie chce brać

Dalej była kuchnia, [dalej] były kurniki, pralnia i chlewnia dla świń, która dochodziła do stawu i świnie miały taki odgrodzony kawałek ziemi, który zwykle był błotnisty i

Najpierw była Józia, która potem wyszła za mąż, wtedy przyszła Wikcia, która też wyszła za mąż pod koniec wojny i ona już do końca była, nazwisk nigdy nie znałam..

Widywaliśmy się z nim często, on miał syna Renusia, który możliwie, że jeszcze żyje w Warszawie, on był sporo ode mnie starszy.. [W Mełgwi] był doktór, wysiedlony z