• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina Chrześciańska, 1904, R. 3, nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina Chrześciańska, 1904, R. 3, nr 2"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

R ok m . K ato w ice , N ied ziela, 10-go S tyczn ia 1904 r. N r 2.

Rodzina chrześciańska

Pisemko poświęcone sprawom religijnym, nauce i zabawie.

Wychodzi raz na iydzień w J/iedzielę .

Bezpłatny dodatek do „Górnoślązaka" i „Straży nad Odrą“.

N a N ied zielę p ie rw sz ą po T rze ch K ró la ch .

Lekcya

Rzym. XII. 1 —5.

. Bracia I Proszę was przez miłosierdzie Boże, l| yście wydawali ciała wasze ofiarą żyjącą, świętą, h ^ V,* mną ® ° £ u' rozumną służbę waszę. A nie

§ oądicie podobnymi temu światu, ale się przemieńcie,, nowości umysłu waszego, abyście doświadczali, tora jest wola B>ża dobra i przyjemna i dosko- I A ' Albowiem z laski, która mi jest dana, powia- I wszystkim, którzy między wami są, żeby nie 'ęcej rozumieli niźli potizeba rozumieć: ale iżby

™zumieh wedle mierności, jako każdemu Bóg udzie-

|| miare wiary. Albowiem jako w jednem ciele

■ le<e członków mamy, a wszystkie członki nie jednę r ' ^ ma’ ą: w*c^e nas jednem ciałem jesteśmy Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiego człon- mi w Chrystusie Jezusie Panu naszym.

Ewangelia u Łukasza świętego

w R o zd ziale II.

Ir iu i J e*us był we dwunastu leciech gdy WfOOzice iego) wstąpili do Jeruzalem, wedle zwyczaju

nia świętego, A skończywszy dni, gdy się wracali, ostało dziecię Jezus w Jeruzalem; a nie obaezyli

% w CC )eg° ' ^ mn‘emak c , że on był w towarzy­

s z 1^ uszli dzień drogi, i szukali go między kre- . ymi 1 znajomymi. A nie znalazłszy, wrócili się jjo Jeiuzalem, szukając go. I stało się po trzech

ł znaleźli go w kościele siedzącego w po- odku Doktorów, a on ich słucha i pyta ich.

zdumiewali się wszyscy, którzy go słuchali, rozu-

#.°w i i odpowiedziom jego. A ujrzawszy zdziwili I rzekła do niego matka jego: Synu, cóżeś kari tak uc?ynił? oto ojciec twój i ja żałośni sza-

• t a Ł ? ? cię;. 1 rjtekł dt> nich: Cóż iest ź*ście mię

«kali ? Kie wiedzieliście, iż w tvch rzeczach, które Z u J?-? mego’ Pn,rż«ba żebym był? A oni nie ro­

p i e l i słowa, które im mówił. I zstąpił ^ nimi iy. A matka

sercu swem.

j k v n u i i i u wt i . 1 t a m -

lep Nazaret; a był im poddany.

Ą , wszystkie te słowa zachowała w st

fezus się pomnażał w mądrości i w leciech, lasce u Boga i u ludzi.

Nauka z tej Ewangelii,

Było to powinnością każdego Żyda, w pewne święta uczęszczać do kościoła Jerozolimskiego, na nabożeństwo. Jeden to tylko był kościół w ca­

łym kraju żydowskim, i w nim tylko godziło się Bogu czynić ofiary. Do tego więc kościoła, wierna w wypełnianiu swoich powinności, udawała się Pan­

na Marya z Józefem; i gdy razu jednego szli na uroczystość do Jerozolimy, wzięli 2 sobą Jezusa, który wtenczas miał lat dwanaście. Bożka ta dzie­

cina słuchała przez trzy dni nauk kapłanów, zapy­

tując się, i na ich pytania z podziwieniem wszystkich odpowiadając.

J a k ą ż z t e g o d l a s i e b i e m a m y p o * w z i ą ś ć n a u k ę ?

Oto tę: że i my Chrześcianie,, szczególniej w niedziele i święta uroczyste, powinniśmy uczę­

szczać do kościołów naszych na nabożeństwo i nauki W pobliżu mamy kościoły pańskie i nie potrzebu*' jem y dalekich i uciążliwych odbywać podróży, jak to musieli czynić Żydzi: nabożeństwo nasze daleko jest świętsze i szanowniejsze, bo świętsza jest ofiara Mszy św., która się w nich odbywa za nas, bo da*

leko świętsze są nauki, jakie nam kapłani w nich ogłaszają. Dla tego C h r z e ś c i a n i n n i e p o ­ w i n i e n o p u s z c z a ć n a b o ż e ń s t w a w d n i ś w i ę t e a n i z n i e d b a l s t w a i g n u ś n o ś c i , a n i t e ż z p r z y c z y n d o c z e s n y c h , n. p.

d l a t a r g ó w i i n n y c h s p r a w u n k ó w . Nie na to bowiem są postanowione święta, abyśmy w nie kupowali, albo przedawali, ale na to, abyśmy po ty­

godniowej pracy sobie i bydełku pozwolili wypo­

cząć, a tem bardziej zatrudniali się zbawieniem na­

szej duszy. Woła na nas przykazanie boskie: »p a*

m i ę t a j , a b y ś d z i e ń ś w i ę t y ś w ię c i

ł,«

i k o ­

ś c i ó ł n a s z z a c h ę c a i n a p o m i n a n a s p o d g r z e c h e m ś m i e r t e l n y m , w ni r d z i e l e i ś w i ę t a u r o c z y s t e ’ s ł u c h a ć z n a b o ż e ń ­ s t w e m M s z y św. i k a z a n i a lu b.nauki religij­

nej, i wstrzymać się od ciężkich i niepotrzebnych robót. Jeżeli zaś k o m u , albo stan zdrowia, albo c h o r o b a bliźniego, a l b o inne w a ż n e z a t r u .

(2)

d n i e n i a d o m o w e , k t ó r e n a ż a d e n s p o ­ s ó b b e z w i e l k i e i s z k o d y , j a k i e j B ó g p o n a i n i e w y m a g a , n i e m o g ą by t : n a p o t e m o d ł o ż o n e , n i e p o z w a l a j ą b y ć n a n a b o ż e ń s t w i e w k o ś c i e l e , p o w i n i e n , o i l e m o ż e , t e n c z a s w d o m u n a m o d l i ­ t w i e , l u b c z y t a n i u p o b o ż n e j k s i ą ż k i p r a e p ę d z i ć . Jakże więc grzeszą ci, którzy w dni św. zaniedbują

nabożeństwa, i zamiast czas ten poświęcić Bogu na chwalę i na zbawienie swo­

jej duszy, naj­

częściej i naj­

bardziej obrażają go, oddając się pijaństwu i in­

nym sprośnym namiętnościom

Z tego, co nam Ewangielia

* * . powiada o trotkliwości Pan­

ny Maryi i Jó ­ zefa, z jaką zgu­

bionego szukali Jezusa, rodzice brać sobie mają wzór do naśla­

dowania. Zwie­

rzęta w krótkim csaaie wyrastają i nauczają się radzić same o tobie: ale nie tak idzie z czło­

wiekiem. Wiele on lat potrze­

buje, nim się wychowa, nim sam o sobie my­

śleć jest zdolny.

Któż się nim ma opiekować, je­

żeli nie rodzice.

Jeżeli ci opuszczą

•woje dzieci, będą opuszczone; jeżeli ci nie będ<t się starać o ich życie, o ich zdrowie o ich stułsze utrzymanie na świecic, któż się o t) starać będzie?

[cieli d szczególniej nie będą czuwać nad ich cnotą i niewinnością, któż będzie nad nimi czui ił ? Pan- na Marya z Józefem troskliwie czuwali nad Jezusem, a przecie zgubili go pomiędzy tłumem ludu w Jero­

zolimie. Cóż się stać może z waszemi dziećmi, m- J u c e ! jeżeli najmniejszego na nie nie d.tcitr u.»cze- nia, pozwalając im biegać, gdzie irn się spod t>», bawić się, c*em zechcą patr/ei ■ « n.it >tk.t, t

słuchać choć i najgorszych Keczy? J a k w i e l e j e s t p r z y k ł a d ó w , ż e d z i e c i , p r z e z n i e b a c z n o ś ć r o d z i c ó w , na c i e l e j u s z k o - d z o n e m i z o s t a ł y . Poszły do wody, i w niej się zatopiły; wyszły na drogę, i wóz je przejechał;

bawiły się szkłem, nożem lub kosą, i kalekami *°*

stały na cale życie. A c ó ż d o p i e r o m ó w i ć o d u s z y , która daleko więcej starania potrzebuje, aniżeli ciało! Nt®

wiedzą dzieci,cu jest dobre, a co złe; co pożyt®"

czne, a co szko- dl i we; wierfl wszystkiemu, usłyszą; naśla*

dują wszystkOi co widzą. Jeżeli rodzice nie maił baczenia na dzie­

ci, i że tak po*

wiem.samopasj®

puszczają i nie prowadzą do do­

brego, ileż się złego nauczą?

Klątwy, przezy*

wania i plugawe słowa pręd umieją, jak Oj*

czenasz, bo i®

częściej słysz*

i to niekiedy od własnych rodii*

ców. Ze złeto*

dziećmi albo 2 rozpuszczoną czeladzią się ba­

wiąc przy wykaj%

powoli do ro­

bienia psoty, p°"

pełniają kradzież i kłamstwa. Icó*

z takich dziec*

może być do*

drego? Ani ro­

dzice z nich ni®

będą mieli P ciechy, arii bliźni pożytku; staną się dla ojca gnie­

wem, a dla matki żałością, jak powiada pismo święte*

Oby żaden ojciec i żadna matka tego niedożyl*' P i l n u j c i e z a t e m r o d z i c e ! d z i e c i w a*

s z y c h j u k ź r e n i c y w o k u ; czuwajcie nad niemi, aby się im nic złego nie atało ani na ciel®*

ani na d u « y, bo wszakże B ó g j e w a s z e j p 1 ®*

c z y p o r i i c c y ł , i k i e d y ś d u s z i c h o d w 8 d o p o m i n a ć s i ę b ę d z i e . W y z a * d z i ® c l>

b ą d ź c i e w e w * z y s t k i e m p o s ł u s z n w -j s y v m r o d z i c > m tak jak Jezus był P°

(3)

dusznym Pannie Maryi i św. Józefowi Uczcie się od rodziców wszystkiego dobrego. W kościele 1 szkole bądźcie skromnemi; uwaźnemi na to, czego was kapłani i nauczyciele uczą; a i za kościołem I *a szkołą sprawujcie się tak, aby można i o was Powiedzieć, co Fwangielia św. powiada o Jezusie

**e się pomnażacie w mądrości i w latach i własce II Boga i u ludzi.*

Łza Matki Bozkiej.

(Legenda).

A było to w owym czasie, kiedy to król He-

*ód, chcąc zamordować Dzieciątko Jezus, porozsyłał

*lugi swe po całym kraju, aby zabijali niewinne ro- c*ne dziatki, a św. Józef i Matka Najśw. jechali do Egiptu, żeby tam ukryć Pana Jezusa.

Ale o tem nic nie wiedzieli ci pastuszkowie, co niedaleko pól Herodowyrh mieszkali i nad rzeczką Owieczki swe paśli. Czterech ich było: Kuba, Bar­

toszek, Szczepanek i Maciuś — każdy z nich pilno­

wał swoich owieczek, a na fujarce coraz przygrywał.

Kubuś byt najstarszy, bo mu się już na jedenasty

*ok obróciło, i fujarkę miał najporządniejszą — jak

*agrał na niej, to inni przestawali grać i precz słu­

chali, a nawet owieczki pobekiwały z uciechy.

Do tej kompanii tylko Jasia jeszcze brakowało.

Aleć oto zakurzyło się na drodze i Jasio nadchodzi,

* przed nim becząc, dziesięć owiec biegnie. Wpa­

dły owieczki na Wonie, skubią trawkę jak mogą, a Jasio czerwony niby mak, pokazuje pastuszkom fUjarkę — nie fujarkę, ale flet prawdziwy!

Flet misternie odrobiony, wysrebrzony- wyzło­

cony.

— Skąd go masz? — pytają dzieci.

— W ujo przywiózł zza morza!

— A i zza morza! — dziwią się dzieci i z*wiel­

kiego dziwu buzie szeroko pootwierały.

Zagral Jasio na flecie. Tuż to było granie!

Szczebiotał jak słowik w noc księżycową, dzwonił t lak skowronek nad łanem pszenicznym, szemrał jak ttrumyk górski, gwizdał jak kosy, jak drozdy,

* w końcu to już anielskie prawie było granie, aż pastuszkowie nad tem zadumali.

Tylko jeden Kubuś nie słuchał; odszedł jak h*śda)ej z owcami, bo go zazdrość zdjęło że ten

^ l e c ośmiolatek i najuboższy prawie, taki piękny ma, a on tylko fujarkę wierzbową

Aż tu Szczepanek, kióry wycinał witki na ko­

białkę, zaciął się kozikiem w paiec, a krew dziurgiem Pociekła. Ujrzawszy to Jasio, przestał grać, przy­

niósł wody, udarł z płachtv zawiązkę i obmył, i owią-

*a* skaleczony palec.

Kiedy to czynił, owieczki |ego weszły na pole er°d a i zrobiły szkody mało wiele Jak to pa*

**Wikowie ujrzeli, rzucili się wygania1' owc«, aie ucieezvł się * tego bardzo.

I

— Poczekaj! — myśli sobie — tera* flet trtój

i) będzie napewno. _

I poszedł do Jasia i rzecze: ~

— Oddai mi flet, bo inaczej zaskarżą cie przed

Herodem. ■ 1 1 ■

Jaś zmartwił się bardzo, ale oddał flet Kubu­

siowi, bo okrutnie się bał strasznego Herodą.

Kiedy to się dzieje, nadjeżdża na osiołku M*tk*

Bożka z Panem Jezusem, a przy nich święty Józef podąża, opierając się na kiju sękatym. Pastuszko- wie ujrzeli jasność nad główką Malutkiego, więc po­

klękali w zachwycie. A Matka Bożka zeszła z osiołka i zawołała na te dzieci:

— Chodźcie tu bliżej, a niech który poda mi rękę i przez bród przeprowadzi, bośmy nie tutajtń j i brodu w tej rzece nie znamy.

Poskoczył Kubuś, rękę podaje, jako że był naj­

starszy i najmądrzejszy. Ale Matka Bożka cofnęła się od niego, bo świętem Swem okiem dojrzał* cie­

mną plamkę na białem czole Kubusia.

A święty Józef zasępił się i rzecze:

— Usuń się, chłopcze, bo ręka twoja niepewna

— boimy się o Synaczka.

Odszedł Kuba zawstydzony, a flecik Jasiow y tkwił w jego ręku, jako dowód winy. Pochylił się nad rzeczką, a w czystej wodzie odbiła się ciemna plama na białem czole. Mył ią Kuba, ale plama zmyć się nie data.

Tymczasem pastuszkowie poklękali, przed Matka Bozką, wołając:

— Matko Najśw. wybieraj, bo oto wszyscy chce­

my Cię prowadzić.

A Matka Bożka uśmiechnęła się dobrotliwie i wybrała Jasia, złożyła na jego rękach Iwiętą Dzie­

cinę, Szczepankowi podała Swoją rękę, Bartoszkowi dostał się święty Józef, a Maciuś wziąt osiołka n tizdeczkę i tak wszyscy petni radości posili do brodu.

Sam tylko Kubuś został na brzegu w smutku i zamyśleniu.

Matka Bożka żal uczuła w sercu Swojem, obró­

ciła ku niemu oczy, i zawołała go do siebie. Pod’

szedł Kubuś nieśmiało, padł na kolana i głowę po­

chylił z pokorą i boleścią wielką, bo się skruszyło w n;m serce i poczuł ^zkaradę postępku swego.

Złuźyt u stóp Bogarodzicy Jasiową fujarkę i zawołał z głębi duszy sw ojej:

— Zmiłuj się, zmiłuj, Matko Najświętsza!

Wtedy łezka jak perła stoczyła się po świętem Obliczu i spadła na splamione czoło pastuszka^

I wyrzekła Matka Najświętsza:

— Powstań, dziecię moje, w pokoju, a złoić i zdrada, niech wyjdą z serca twojego.

1 znikła plama ? czoła Kubusia i pokój itago- ścił w sercu jego.

Matka Bożka podała mu prawą rękę, i tak wszyscy pastuszkowie pełni radości i wesela i powie­

dli świętą rodzinę

(4)

Krew nie woda.

Znacie zapewne baśni ludowe, a w nich częste wzmianki o cudownym, źyciodawczym zdroju, któ­

rego woda kryształowa miała niezwykle własności, bo leczyła jakoby wszystkie choroby ciała, starcom przywracała młodość, wskrzeszała nawet umarłych.

Do tego zdroju i po taką wodę wybierali się tysiączni śmiałkowie, ale na tysiące zaledwie je ­ dnemu udaje się przebyć wszelkie przeszkody: mo­

rza i lasy, bory i góry, oraz przezwyciężyć złe duchy i różne ich pokusy.

A kto dotarł onego zdroju, kto raz skosztował onej kryształowej wody, ten jakby na skinienie różdżki czarodziejskiej powracał weselszy, rzeżwiej-

*zy, odmłodzony na duchu i ciele.

Oto wyjątek z jednej z tych baśni, wierszem wyrażonej przez poetkę naszą Deotymę:

Z a puszczami, za krajami, Kędy tysiąc pokus mami, Jest u końca, blizko słońca,

Góra sławna na świat cały.

Na S o b o tn iej g ó rz e rośnie Drzewo, co o każdej wiośnie Daje niebieskie migdały.

Na niem siedzi ptak ze śpiewem Gadającym, a pod drzewem Tryska źródło, dziw nad dziwy!

Pod kropelką jego wody Starzec się odradza młody, A umarły wstaje żywy!

Jest to wyjątek z baśni pod tytułem: »Gonitwy w Dolinie Prądnika.*

Takim miał być cudowny wpływ i cudowna moc tej wody.

Jakby to dobrze było — westchnie sobie nie jeden, co przeczyta te słowa, — jakąby to dla nas pożyteczną i zbawienną było rzeczą, gdybyśmy wie­

dzieli, gdzie szukać tego cudownego zdroju, gdzie znaleźć taką żydodawczą wodę?

Niemało zdziwicie się, czytelnicy, gdy wam po­

wiemy, że źródło takie istnieje, a jeszcze bardziej zdumieni będziecie, gdy się dowiecie, że nie trzeba po nie jechać za morza i lasy, hen na Sobotnią górę.

Znajduje się ono bliżei bo w nas samych.

Zdroje takim jest se rc e , a wodą kryształową zyciodawczł, jest ciecz, czyli sok odżywczy, czerwonej barwy, co krąży po całem ciele i utrzymuje nas przy życiu, słowem — k re w .

krew więc — to me zwykła wuda, ale wytwór odśywcsj, który się wyrabia z pokarmów, jakie przyj­

mujemy, z powietrza, jakiem oddychamy; a serce, '*ędące ciągle w ruchu, za pośrednictwem większych i mniejszych rurek krwionośnych, zwanych tętn i­

cam i i żyłam i, rozprowadza sok ów do wszystkich zakątków dała.

Zdarza się, że wskutek niedostatecznego albo nieodpowiedniego pożywienia i pracy nad siły, wy*

rabia się w ciele człowieka mniej krwi, aniżeli po*

trzeba na odżywienie jego ciała, stąd człowiek tata choruje na b e ik r w is to ś ć , a właściwiej małokrwi*

stość. Ale zdarza się również, że ciało w yrabia

krwi więcej nad potrzebę, to jest więcej, aniżeli mog*

pomieścić wszystkie rurki i naczynia krwionośne, a wtedy tworzy się przepełnienie i krew uchodzi

przez otwory przyrodzone, najczęściej przez dziur*41 nosowe.

Tak to mądrze i przezornie zbudowane jest ciało ludzkie. A jednak, chociaż wiemy i powt3' rzamy bardzo często, że »krew nie woda*; chociaż przekonywamy się, że w razie nadmiaru jej w cię’*

stara się ona znaleźć sobie ujście przez właściwe otwory, — jednak, nie zważając na to, szastamy nH bardzo lekkomyślnie, bo bez potrzeby, ot tak, z pr°‘

stego przyzwyczajenia każemy sobie nieraz upusz*

czać kwartę i więcej krwi, niby dla polepszenia- a w gruncie rzeczy z wielką szkodą naszeg0 zdrowia.

Zwyczaj ten szkodliwy bardzo jest r o z p o w s z e c h ­

niony p j wsiach, a szkodliwszym jest od i n n v c h i

szkodliwszym poniekąd od nałogu pijaństwa.

Cokolwiek człowieka naszego zaboli: ręka, i"4’

mię, krzyż, piersi, bok, noga i t. p. każe on zar»<

upuścić sobie krwi; a są to po większej części takie przypadłości, że upust krwi nietylko nic nie po*

maga, ale owszem szkodzi im stanowczo i bezwa­

runkowo.

Często też zdarza si*;, że ten lub ów włością’

nin, raz na wiosnę, a drugi raz na jesień kre^

sobie puszcza. A cyrulicy małomiasteczkowi są z tego kontenci, bo zarabiają, choć niejeden z nich zaro­

bek ten odsiedział w więzieniu. Nie potrzeba do*

wodzić, jak szkodliwie, jak Ż a b n ie puszczanie kr«n oddziaływa na zdrowie ludności wiejskiej; dość gdf powiem, że dziś lekarze zalecają upuszczenie krwi w niektórych tylko przypadłościach. Dlatego też na*

leżałoby wszelkiemi siłami zapobiegać temu zg°*

bnemu nadużyciu, bo nietylko daje się ono we znaki obecnemu pokoleniu, ale przeważnie i na co­

raz to słabsze i niedołężniejsze jego potomstwo od­

działywa źle i nader szkodliwie.

Oprócz często powtarzanych o tem wzmianek w pismach, prócz książeczek, które wykazywały jesz­

cze ‘ dobitniej, ile ofiar nieszczęśliwy ten zwyczat puszczenia krwi sprowadza — pożytecznym bywa i głos 7. ambony, który nigdy nie przebrzmiewa be*

skutku.

Radzilibyśmy również, ażeby w tym celu roz­

powszechniać po wsiach łaźn ie p aro w e . Przy P°^

wszechnym brudzie po wsiach naszych przyniosły*1?

one niewątpliwie znaczne korzyści pod wzglę^e(Tł porządku i zdrowia i zap -biegłyby w znacznej tni«*

r*e temn najszkodliwszemu, a niestety, zbyt upo

(5)

wszechnionemu po wsiach zwyczajowi puszczania krwi.

Nim to jednak nastąpi, pamiętajmy i powta- r*ajmy przy kaidej sposobności, że

k r e w nie w o d a!

»ie godzi się więc jej rozlewać po próżnicy.

G. G.

»*Hi% »

Żywot

ks. Mieczysława lir. Halki Lechowskiego i dzieje walki kulturnej.

--- (Ciąg dalsry.)

Jeieli kardynał nowo mianowany znajduje się w Rzymie, natenczas w ubiorze, jakiego przed no- minacyą swoją używał, udaje się sam łub z innymi

•świeżo mianowanymi bez wszelkiego otoczenia do

«a!i na ten cel przeznaczonej a tam przez którego­

kolwiek z dawniejszych kardynałów przyjęty, przed­

stawiony bywa Ojcu św., który mu wręcza biret.

Dopiero na najbliższym konsystorzu Papież ofiaruje mu kapelusz czerwony. Na tym konsystorzu uro­

czystym Papież ma na głowie infułę kosztowną i wy­

stępuje z właściwym przepychem, a otrzymawszy od kardynałów zwykły wyra z powolności, każe nowo mianowanym do siebie przystąpić. Ci, oddawszy po­

kłon głęboki, przystępują z odkrytemi głowami, po­

czym Papież ma do nich przemowę. W tej prze­

mowie wystawia on im przed oczy wysokość kardy­

nalskiego urzędu i dostojeństwa, poczym nowo mia­

na wani przystępują do ucałowania ręki i nogi Na­

miestnika Chrystusowego. Następnie sam Ojciec sw.

ich podnosi i kładzie im pocałowanie na usta, za nim zaś inni kardynałowie kładą na nich znamię pokoju.

Po dopełnieniu tych obrządków wkłada się na mianowanych kardynałów tak zwane insignta.

Starsi kardynałowie stoją kołem okuło Ojca św.;

każdy nowo mianowany przyklękuje, a w tej chwili wkłada mu Ojciec św. kapelusz na głowę, mówiąc tak do niego:

— Na chwałę Boga Wszechmogącego a Świę­

tej Stolicy Apostolskiej ozdobę przyjmij kapelusz czerwony, ową oznakę przedniejszej kardynalskie) ęodnoścj, przez co się oznacza, że aż do śmierci

* krwi wylania w staraniu się o wywyższenie Wiary świętej, o pokój i zgodę ludu chrześeiańskiego, o po­

większenie i trwanie świętego Kościoła Rzymskiego

*nasz się okazać nieustraszonym w Imię 0 )ca i Syna

* Ducha św.

Promacya sama nakoniec odbywa się w ten^

•posób, ze się kardynałom, klęczącym u stóp Ojca św., r°zdaie pierścienie i tytuły.

Takie mni^j więcej przepisy zachowują si§

^ e d y, gdy kardynał jest w Mieście świętym. Tężeli

! mianowany jest daleko od Rzymu, to w chwili gdy biret czerwony odbiera, zobowiązany jest przysiądz, ie nim upłynie rok czasu, stawi się ad Limina Apo- stolorum (u progów apostolskich) pod zastrzeżeniem, że w przeciwnym razie pozbawionym będzie godno­

ści co dopiero mu ofiarowanej.

Godność kardynalska jest po papiezkiej na/wyż­

sza w Kościele; mimo to mogą być kardynałowie co do porządku kapłańskiego niższymi od biskupów.

Dostojeństwo nie mierzy się porządkiem w Kościele, lecz urzędem. i władza, albowiem od tych dwojga dostojeństwo zależy. Ponieważ tedy na kardynałach opiera się cały maiestat rzeczypospolitej chrześ bań­

skiej, ztąd kardynałowie stoją przed biskupami, arcy­

biskupami i patryarchami nawet.

Najwyższe dostojeństwo kardynałów polega na tym, że są powołani do wybierania Papieża. Onym jednym przysługuje tytuł eminenłia tj. Wysokość:

bywali tez królowie, którzy im ustępowali pierwszeń­

stwa. Godność taka należy się zwłaszcza tym kar­

dynałom, któizy święte kollegium reprezentują, to jest przedstawiają na zewnątrz. Mają dla tego prawo używania insygniów, czyli oznak papiezkich, to jest takich znaków, jakich i Papież w herbie swoim używa.

Takiej to godności blask i władza zawitały od roku i87Ó-go i do polskich ziem; blask tym większy, im izadszy był za polskich dawnych czasów. Rzad­

kość tego zaszczytu pochodziła głównie ztąd, że prawem krajowym polskiem zakazano było, ahy się nikt nie poważył o godność kardynalską w Rzymie ubiegać, innemi słowy: tylko osobliwsza łaska Sto­

l i c y ś w , wraz z porozumieniem się dworu królewskiego

polskiego schodzić się musiały w tym razie, bo na­

ród polski był bardzo dbały o to, aby się nikt nad godność krajową nie wynosił. Ztąd poszło, że mie­

liśmy w Polsce dotąd przed księdzem Mieczysła­

wem Ledóchowskim tylko i} stu kardynałów; byli zas nimi:

I) Zbigniew Oleśnicki, biskup krakowski, ten który za młodu, rycerzem będąc, fagielle życie ura­

tował pod Grunwaldem; f 1455 r'

2\ Fryderyk Królewicz, brat św. Kazimierza fa gielończyka, arcybiskup gnieźnieński; f 1503 r.

3) Stanisław Hozyusz, biskup warmiński, pre­

zes soboru trydenckiego; f 1579 r-

4. Andrzej Batory, bratanek króla Stefana, bi­

skup warmiński; ■}■ 1599 r-

5) Jerzy książę Radziw iłł, biskup krakowski:

•}• ióoo r.

6) Bernard Maciejowski. arcybiskup gnieinien ski, biskup krakowski; f 1908.

7) Jan Albert, syn króla Zygmunta fri-go, hi skup krakowski; f 1634 r-

8) Jan Kazim ierz, późniejszy król polski od 1648 r. do 1668; y 1672 r.

9) Ja n Kazimierz DenhoJJ, biskup ce&enecki in parlibus mfideiibm; 7 1697 r.

(6)

10) Michał Radziejowski, arcybiskup gnieżnien ski; f 1706 r.

11) fan Aleksander Lipski, biskup krakowski;

7 *745 r-

Oprccz tych dygnitarzy, wyszłych z łona K o­

ścioła łacińskiego, byli w Polsce kardynałami trzej biskupi wschodniego obrządku, a mianowicie.

13) Izydor, metropolita kijowski, f 1463 r.

13) Michał Lewicki, arcybiskup lwowski, biskup kamieniecki, f 1858 r.

14) Symbralowicz arcybiskup Lwówski f 1898.

Tak tedy nasz Ksiądz Kardynał Prymas był ra-tym łacińskim, a w ogóle 15-stym kardynałem Pol­

skiego Królestwa.

Po roku 18/6 zamianowała Stolica Apostolska dwóch jeszcze Polaków kardynałami, byli to:

16) Włodzimierz Czacki, b. nuncyusz papiezki w Paryżu, który Polakom, zwiedzającym Rzym oka­

zywał się życzliwym, w ogóle jednak patryotyzm swego wyraźniejszych dowodów nie złoiył f roku

1888-ga.

17) Albin Dunajewski, książę Łiskup krakow­

ski, f w r. i894-tym.

18) Ja n Puzyna książę biskup krakówsk.

Mieliśmy więc w ogóle kardynałów i8*stu.

Kardynał polski na Watykanie.

Przez jedenaście jeszcze miesięcy cela ostrow­

ska

pod numerem J5 ty m była mieszkaniem ks. K ar­

dynała.

Dnia S -g o L u te g o 1876 ro k u , a więc dosło­

wnie w dwa lata po uwięzieniu, o godzinie 6-tej rano wywieziono księdza Prymasa pociągiem od strony Wrocławia, jedni myśleli że go powiozą na internowanie do Berlina, inni, że do Torgaw y; tym­

czasem ks. Prymas wyjechał prosto do Aus'ryi, ^dyż mu nowym grożono osadzeniem poniewolnym w ja­

kim miejscu dalekim, gdyby kiedykolwiek zamyślał wracać do swoich dyecezyl Stanąwszy w Berlinie w Czwartek o godzinie 4-tej po południu, stanął następnie w Pradze Czeskiej wieczorem, zabawił tam przez Sobotę i Niedzielę, a następnie pojechał do brata swego Antoniego, mieszkającego na Mura­

w ę w miasteczku Hradcu.

W Pradze przyjmował odwiedziny wszystkich dostojników kościelnych i świeckich, tudzież wielu obywateli galicyjskich. W Hradcu napisał listy dzię­

kujące za pamięć i wierność do tych gazet wielko­

polskich co o nim i o Kościele przez ten czas wię­

zienia nie zapomniały, a w Foniedziałek dnia J4 g o Lutego wyjechał do Krakowa, gdzie stanął dnia 15-go o godzinie iQ-tej rano. Pobyt jego w tej sto­

licy któlów był prawdziwie pobytym Prymasowskim;

odbierał on tem wierne h »ldy ze strony duchowień­

stwa i obywatelstwa całej Galicyi, która czuła, że

Kardynał » Prymas odzysku|e w tej chwili wszystkie prawa do władzy moralnej w narodzie. P rzyjm o ­

wane były i. kolei: duchowieństwo wielkopolskie, będące na wygnaniu, szlachta wielkopolska, szlachta krakowska, duchowieństwo krakowskie, u n iw e rsy tet

jagielloński, mJódzież akademicka i różne korporacye.

Było podobno życzeniem Galicyan, żeby ks. Kai dynał pojechał także do Lwowa, gdzie, trzech arcy­

biskupów, łaciński, ruski i ormiański, gotowało się na jego przyjęcie; ale rządy sąsiednie wpłynęły «a władze austryackie w tym duchu, żeby ks. P rym asa

od dalszej podróży po kraju odwiodły, wyjechał też ks. Prymas na dniu ii- g o Lutego do Wiednia, gdfl*

już na niego czekało na dworcu dobrane grono dii' chowne i świeckie.

Tu zabawił ks. Prymas tydzień cały, trawiąc go na odwiedzaniu klasztorów, na przyjmowaniu różnych gości z wielkiego świata. W Sobotę, dnia aó go Lutego po południu, odwiedził grób spoczy*

wających we Wiedniu na cmentarzu W ahring rodzi*

ców swoich, a w Poniedziałek dnia a8-go Lutego wyjechał do Rzymu, dokąd przybył w Piąte*

dnia }-go Marca o godzinie pól do piątej wie­

czorem.

Kardynał Borromeo i prałat Vannutelli crs*

kałi ne dworcu i zaprowadzili go do stóp Piusa IX*

którego ujrzał tego samego dnia o godz. pół do ósmej wieczorem.

— Witaj dzielny obrońco wiary! — tak zawo­

łał Pius IX-ty ze łzami i z otwartemi ramiony. Niech sobie każdy wystawi, jakie tam było przywitanie i j*' kie były rozmowy.

Z pałacyku św. Marty, w którym z początku zamieszkał, prznieść się musiał do W atykanu gdyf wMieścieniebył bezpiecznym przed włoską policyą, któ*

ra by go zaraz władzom pruskim wydała ku nowemu więzteniu.

Począwszy od konsystorza z dnia 3-go Kwic*

tnia 1876 go roku, gdzie mówił do Ojca śwętego w imieniu „ P o ls k i calc] O jczyzn y sw o jej/*

przemawiał on do Ojca chrześciaństwa, iiekroó chodziło o udowodnienie wiary naszej i przy*

wiązania do Stolicy św. Instalowany na dniu 10 Maja r. l876-go Kardynałem Kościoła A ra Cod*

w Rzymie najwyższym, położonym na górze Kapi*

tolu, stał się jakoby Ołtarzem Nieba, na któiym pali się nieustanna ofiara cierpień narodu polskiego i ka*

tolickiego w nim Kościoła. Wierności naszej i mi*

łości odbierał ksiądz Kardynał wtelokrotne dowody, począwszy od pamiętnego Wieca w Poznaniu t oka*

zyi 3o letnich rządów Piusa IX go, który uchwalił telegram do Rzymu, aż do sławnej i wiekopomnej deputacyi polskiej, którą dnia 6 -g o C z e rw ca 1877 go do stóp Ojca św. poprowadził.

Pius IX. obchodził wówczas Zloty Jubileusz bi­

skupstwa s w e g j; siedemset szlachty, mieszczan, wie*

śniaków i duchowieństwa we wspólnej pielgrzymce rozłączonej braci polskiej z pod trzech zaborów podążyło do Rzymu, aby uczcić groby śś. Apostołów-

(7)

* następnie pod wodzą Prymasa Polski zlotyć Ojcu

■w. wyrazy hołdu, i przywiązania w imieniu narodu Polskiego. Oto wiekopomne słowa, jakiem: Naraie-

Chrystusa przyjął pielgrzymów polskich.

Synowie mili!

Nie wiele będę mógł do Was mówić, gdyż

*łaby jestem i strudzony, atoli dam Wam choć kilka rad i napomnień, które w Waszem położeniu przy-

się Wam mogą.

Między licznemi pielgrzymkami, które przybyły 0 Rzymu, aby pocieszyć Namiestnika Chrystuso­

wego w jego opuszczeniu obecnem — bardzo m iłą

**la mnie jest p ie lg rz y m k a p o lsk a , tem milsza 1 tern piękniejsza, że walczyć musiała z tylu prze-

•skodami i trudnościami, o których nie tu miejsce szeroko się rozwodzić. Dziś na całem świecie Ko- 1 *ciół św. walczyć musi i potykać się bezustannie; j

^alka ta i bój wre i w waszych dzielnicach. Aby

| niej wytrwać, potrzeba Wam trzech przymiotów c ie rp liw o śc i (pazienza), htałości (fermezza) i m ę­

stw a (coragio).

Cierpliwości potrzeba, ho du cierpień stworzeni jesteśmy.

Stałości, bo ona tyłku zwyciężyć zdolna wszyst- kii prześladowania.

Męztwa we wszystkiem, at>y sit; nie obawiać po­

gróżek prześladowców.

O te daiy prosić będę Boga dla Polski.

Nie brakło p jrniędzy Wami ludzi, którzy utrzy­

mywali, jakoby silą prześladowanie odeprzeć nale­

żało; jest to niedobre zdanie, niedobre dla Polski, jj która pamiętać powinna, i e nie przemocą — jedno modlitwą przemoc odpierać należy. A na stwierdze­

nie stów moich przytoczę Wam słowa, które Zba­

wiciel wyrzekł do pierwszego Namiestnika swego, kiedy tenże miecza dobył na obronę jego •

Schowaj miecz Twój do pochwy.

Mitte gladium in vaginam.

Nie silą przeto, powtarzam raz jeszcze, jedno modlitwą odpierajcie prześladowania, nie zapominając 0 środkach, które zaleca roztropność,

Wierzajcie, ie modlitwa uciemiężonego, jeśli kie nawróci prześladowcy, to stanie się źarzewiem plonącem na głowę jego. Módlmy się wszelako ża prześladowców, aby nie uczuli ciężaru gniewu spra­

wiedliwego Boga, który jest nieubłaganym sędzią 1 s tra s z liw ie m ścić się będzie za uciem iężone

• y n y sw o je .

(Tu Ojciec £w. powstał.;

B ło g o s ła w ię K ró le s tw u P o lsk ie m u (Regno Polonia) i proszę Boga, a b y to b ło g o sła w ie ń ­ stw o sp ły n ę ło na c a łą ziem ię W aszą. Ku temu c«Jowi starajcie się usunąć przyczynę niedoli Wa-

*fej, którą jest g rzech , przyczyna wszelkiego prze-

®d ow an ia; przypominam sobie, że mi to pomiędzy ,nneou jx>wiedział u prz. czynie upadku Waszego

^etien g jenerałów polskich, nie tylko na polu bitew Ręczny, ale i pobożnością się odznaczający.

Blogósławię Wam tu obecnym, rodzinom wa­

szym, domom waszym, błogosławię Wam pod wzglę­

dem doczesnym i wiecznym. Niechaj to błogosła­

wieństwo będzie zadatkiem przyszłego błogosławieu-

I S t W i W

Benedictio Dei etc.

„Btopstawią Królestwu Polskiemu!“

Bracia! czytając te słowa, na kolana padać byśmy powinni wszyscy i Izy wdzięczności gorącej lejąc dziękować Panu B o g u ,-ie przez usta Namie­

stnika swojego błogosławił >Polskiemu Królestwu.*

Zastanówmy się nad tym; nie Polakom samym i pielgrzymom, nie rodzinom tylko, nie krewnym, nie całemu n a r o d o w i , ani nie Polsce idealnej, w ser­

cach tylko jako czucie, a w głowach jako myśl mieszkającej; nie Litwie, nie Koronie, nie Rusi, nie ziemiom osobnym dzisiejszym: Prusom, Wielko-

; polsce, Ślązkowi, Galicyi itd. itd., ale całej jednej i nierozerwanej Rzeczypospolitej, tak jak ją przed stu laty rozebrano na części, tej całej Rzeczypospo­

litej, temu całemu »Przeslawneinu Królestwu*, jak mówili starzy ojcowie nasi, błogosławi Ojciec święty, nie stojąc na ziemi, lub siedząc w lektyce, lec*

z wysokości tronu swojego, jako monarcha, jako na­

stępca tych papieży, co niegdyś brali korony złym, a dawali je dobrym książętom cbrześciańskim.

Zastanówmy się nad tym bliżej, gdyż jest to rzecz niezmiernej uwagi.

Rozebrani na części, przyłączeni do trzech po tężnych mocarstw Moskwy, Austryi i Prus, my bie­

dni Polacy ani nawet szemrać już głośno nie śmiemy na los, jaki nam przeznaczyła Opatrzność. Wszyscy, czerwoni i biali, katolicy i poganie, wszyscy przy­

szliśmy du tego przekonania, że nam nie przystoi już rwać się do oręia; ie cierpliwie znosić nam trzeba to, co nam dzisiejsi »rządcy< nasi nakładają i że trzeba oddawać cesarzowi co cesarskiego. Na wet myśli nam stanęły, > nie wiemy, za jakimby cudem niepodległość nasza nastąpić mogła dzisia

w Europie. ,

I w takiej chwili opuszczenia, w takiej chwili naszej niemocy, Król królów, ten co klucze niebio*

trzyma w swym ręku, głośno, uroczyście, w urzędo­

wej sali konsystorza, z tronu swojego przed światem uznaje, ogłasza i błogosławi Polskie Królestwo (Re gnum Poloniae).

Cóż to znaczy?

Czylii to słowa porwią nas do jakiego niero*

ważnego i niedozwolonego kroku?

Czyliź za broń pochwycimy?

Bynajmniej!

My już zbrojnych powitań robić nie będziemy ,vlv wierzym. że Bóg .sam udaru,'e nas wolności Bu czemużby nawet i u Panów naszych dzisiejszych nie mogła nadejść ta chwila, gdzieby syci i boju i zaborów sław, a widzą, --gółny i ciągły w E .

(8)

ropie niepokój, zgodnie razem wyrzekli: Dość tych zamieszek, dość zaciętej walki; połóżmy koniec nie­

ufności, złóżmy miecze do pochwy, a wskrześmy sami z siebie ów naród, który nam był dobrym i spo­

kojnym sąsiadem?

U Boga nic niepodobnego; więc jak się na rozbiór nasz zgodzono, tak się i zgodzić mogą na nasze wskrzeszenie. My nie mówim, że stanie się to tak lub stanie inaczej, ale wierzym mocno, że my bez powstania, bez krwi rozlewu, bez broni, bez porywania się na dzisiejszych wladzców, z B o ­ żego ramienia będziemy wolni i niepodlegli, jak to już na dniu 6-go Czerwca r. 1877 uznał Ojciec święty.

Ojciec święty błogosławi K r ó l e s t w u P o l ­ s k i e m u .

U rzęd o w a to nazwa, jakiej Polska dawna uży­

wała w Rzymie:

Regnum Poloniae.

Myśmy w domu zwali się różnie: to Króle­

stwem Polskim, to też mówiliśmy na sejmach: »Król Jegomość i Rzeczpospolita*, a czasem i samo »Rzecz- pospokta*, chociai byliśmy Królestwem. — Nie zwa­

liśmy się P o 1 s k ą K o r o n ę , choć tak niekiedy stoi w pieśniach nabożnych, bo >Korona* to znaczy Wielkopolska, Małopolska, Mazowsze, Ruś Czerwona w przeciwstawieniu do Litwy. Nie zwaliśmy się Państwem, ani po prostu Polską, lecz wyraźnie

• Królestwem Polskiem*, bo mieliśmy zawsze łuóla na tronie.

W tej urzępowej formie błogosławi i Papież

•Królestwu Polskiemu.*

Królestwo to dotychczas nie ma widocznych kształtów na ziemi; ale prorocze, kapłańskie i kró­

lewskie oko Piusa IX. widziało je wyraźnie, i widzieć musiało, gdy mu błogosławiło.

X. Cierpliwość, stałości i węztua / j. Schowaj miecz swój do pochwyt y Błogosławię Królestwu Polskiem uf

Te trzy zdania, jakoby testamentu Piusowego karty, ja k ie one balsamicznie goiły narodu rany, zwłaszcza gdy na czele Kościoła Polskiego stał Mąż, który wymownym jest tego Piusowego testamentu obrazem i stróżem!

Nie zatrzymujemy się dłużej nad tym przed­

miotem, bo każda chata polska ma w czterech ścia­

nach swoich krótsze lub dłuisze opisy tych scen, lakim równych nie było w całej polskiej historyi, scen, które bodaj jedno tylko jeszcze przewyższyć zdoła, to jest ta chwila, gdzie nam wróconą będzie niepodległość. . ,

I umarł ten Papież, ie tak powiemy, polski, umarł Pius IX, a ks, Mieczysław patrzeć musiał na troskliwe twarze lekarzy i domowników, słowo po ułowię odboleć musiał one szeptania pełne goryczy,

Nakładem 1 czcionkami >Gdmo*lązaka«, spółki wyda Redaktor odpowiedzialny,’ A

że już nie ma nadziei, że już nam Krzyś • krzyża nie otworzy Bazyliki Piotra św iętego !...

Kardynał Giochino Pecci ogłoszony został Pa­

pieżem w dniu 2 0 -go L u te g o 1878 rok u , ju*

w miesiąc później, dnia 6-go Kwietnia, deputacya polska stanęła u tronu Apostolskiego, aby dać wyraz uczuciom swoim dla Leona XIU-go,

Deputacya poszła wprzódy złożyć hołd i dowód swej wierności polskiemu Prymasowi: ks. Kardyu^

przyjął ją temi słowy:

(C iąg d alszy nastąpi.)

W esoły kącik.

S łu ż ą ca .

P a n i : * Dla czego opuściłaś poprzednią służbę ? S ł u ż ą c a : »A czy ja się Pani pytam dla1 czego poprzednia służąca nie mogła u Pani wy*

trzymać ?

P u n k t w y jś c ia .

Pani, kocham cię i proszę o twoją rękę.

Bardzo mi przyjemnie, ale nie mogę wyjść t*

mąi, dopóki starsza moja siostra nie wyjdzie.

A więc nie ma wyjścia z tego położenia?

Owszem, jest, ożeń się pan z moją starszł

siostrą. _________

Podoficer do rekruta: Dla czego żołnierz ni«

powinien nigdy tracić głowy?

Rekrut: Bo bo nie miałby na co włożyć czapki

»Aj ci uczeni, ci uczeni*, rzekł Maciek do Marcina, »pomyśl sobie tylko, oni już naprzód wi«*

dzą, kiedy ma być zaćmienie słońca i księżyca!

»Ej, głupi jesteś*, odpowiada Marcin, »cóż to zno*

wu tak wielkiego ? Oni przecie to wiedzą z kalendarz**

--- «.---

S Z A R A D A .

Pierwsza druga i trzecia nigdy nie zaginie, Bo to król polski, który na wiek wieków słynie*

Druga czwarta i piąta, może nie zgadniecie, Lecz w międzyrzeckim wioska ta powiecie, całość miasteczko nie wielkie nad P . . aną, Co nieraz wartko płynie zwłaszcza wiosną.

Za dobre rozwiązanie wyznaczona nagroda.

Rozwiązanie szarady z nr. i-go:

K a r - ta - ga.

Dobre rozwiązanie nadesłali: p. Teresa Polok z Siemianowic i p. p. Wiktor Całązka z Gliwic, W >n*

centy Cymlik z Koszulki, Jan Waloszek z S z y m ie s z o w * .

Jan Jondro z Chropaczowa.

Wszystkim przesłano nagrody.

aiczej z osfraniczoną odpowiedzialnością w Katowicach, toni W olski w Katowicach

Cytaty

Powiązane dokumenty

Narody które »stają się* znamionują się tem, że w tak ważnej chwili, która jest obudzeniem się ich świadomości i początkiem nagłego przypływu ich

Jak gdyby wycieńczona nadmiernym wysiłkiem ziemia, jak gdyby niechętna człowiekowi, stąpającemu za dumnie być może po jej powierzchni, lub nie umiejącemu cenić

Gdzie w jesieni pojawiła się na oziminach niezmiarka tam można się na pewno spodziewać na wiosnę rójki i szkód znacznych. Aby ich uniknąć choć trochę,

danych, a zwłaszcza liczne plemionia koczujących Arabów i mieszkańce pustyni i gór drwią sobie z jego władzy iluzyjnej i choć mu przy wstąpieniu na tron i

Naraz usłyszeli za sobą stąpanie, a gdy się obrócili, aby zobaczyć tego osobliwszego wędrowca, który prócz nich znajdował się w tem pustkowiu, ujrzeli

madziły, a gdy wicher wpadł do wieży i poruszył dzwon Piotrowy, tak, że się okropnym dźwiękiem odezwał, natenczas zdawało się, jakoby to był sygnał

Do domu moich chlebodawców ^przyjechałam dość późno, dla tego udałam się wprost do mojej sypialni, gdzie pomodliwszy się gorąco za ukochaną matkę, prędko

• O kraju nasz kraju, ty nasza Ojczyzno, Niech głośno rozbrzmiewa twe imię kochane. Kiedy Piotr Wielki, upodobawszy sobie ujścia Newy do morza, tam gdzie