• Nie Znaleziono Wyników

Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.05.31 nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.05.31 nr 5"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

KASZUBY

Dodatek regionalny „ Ga z e t y K a r t u s k i e j “ poświęcony sprawom Z i e m i Ka s z u bs k i e j .

Nr. 5 Kartuzy, dnia 31 maja 1938 r. Rok 3

ST. WALL: Rozważania na temat Kaszub i ich kultury. — Ks. dziekan FR. PODLASZEWSKI: Zarys historii pa- T ' D £ 7 Q r i' . raid grabowskiej (ciąg dalszy). — LEON HEJKA: Z jazdę do Hiszpańskji. — ALFRED ŚW1ERKOSZ: Brzegiem

1 Międzymorza (dokończenie;. — STANISŁAW KOSTKA: Diabelski kamień pod Owśnicą. (Podanie ludowe;. — Życie kulturalne Kaszub.

St. W all

Rozważania na temat Kaszub i ich kultury.

Jest rzeczą, do p ra w d y ciekawą, że w dobie obecnych badań n a u ko w ych nad k w e s tią kaszub- szczyzny p o ja w ia ją się jeszcze głosy (chociaż ju ż sporadyczne), któ re zaprzeczają is tn ie n iu sw oi­

stej k u ltu r y lu d u kaszubskiego. Do niedaw na b y ły one cha ra kte rystyczn e d la elem entu n a p ły ­ wowego. D la przeprow adzenia sw ych tw ierdzeń, n ieste ty zbyt pochopnych, używ ano ta k ic h a rg u ­ m entów : „M acie w p ra w d zie sw o istą gw arę, ale b ra k w a m p o m n ik ó w k u ltu ra ln y c h z dziedziny b u d o w n ictw a , m a la rs tw a , rzeźby; b ra k w a m p ie ­ śn i sw o istych waszem u re g io n o w i, stro jó w lu d o ­ w ych i t. p. W szystko u was tch n ie m iejskością, szablonowością, kosm opo lityzm em . P rzyp a trzcie się H u cu ło m , P o dhalanom lu b np. K u rp io m . U n ic h w id z im y niew ycze rpa ną skarbnicę tych w a rto ści, k tó re z w y k liś m y zwać k u ltu r ą lu d u “ . Nie są to zresztą — m ów iąc naw iasem — głosy, pochodzące ze źródeł nau ko w ych . Jednak p o m i­

mo tej nie n a u ko w e j podstaw y, tw o rz y ły o Kaszu­

bach n ie ra z opinię n iezbyt pochlebną, k tó re jb y m po im ie n iu nazwać nie chciał...

T u ry ś c i p rz y je ż d ż a li na Kaszuby po to ty lk o , aby p o d ziw ia ć p ię kn o k ra jo b ra z u K aszubskiej S zw a jca rii, B o ró w T u ch o lskich , w zględnie og lą ­ dać cuda wybrzeża. K w estie k u ltu ra ln e in te re ­ sow ały ic h m n ie j lu b zgoła wcale.

Tym czasem m in ę ły lata. Prace badawcze p o ls k ic h etnografów posu nęły się daleko naprzód i d a ły rew elacyjne re z u lta ty . P o w sta ła obszerna lite ra tu ra , tra k tu ją c a bardzo szeroko zagadnienia k u ltu ra ln e Kaszub. W skazuje na niesłychane bo­

gactw o k u ltu r y i na swoistość. D a ł się odczuwać pew ien b ra k p o p u la rn y c h opracow ań z dziedziny e tn o g ra fii.

Tę lu k ę z a p e łn ia ją z w id o czn ym powodze­

n ie m czasopisma, poświęcone spraw om k u l­

tu ra ln y m Kaszub. Równocześnie zaczynają do­

ceniać m ieszkańca tej ziem i, u d o w a d n ia ją c w szy­

s tk im tw ie rd z e n io m pseu dona ukow ym ra z na za­

wsze z ło ś liw y fałsz. D zisia j ju ż znaleźć możemy w dziełach pow ażnych uczonych ta k ie c y ta ty

„N ie słu szn ie więc sądzono, że b yło m u (Kaszubie) w życiu odczucia p ię k n a b rak. M ia ł je ta k, Jak

w szystkie lu d y P o ls k i i o tw ie ra ł m u swe serca“ 1).

A lb o co pisze d r Bożena S telm achow ska po dzie­

się cioletniej pra cy badawczej n a Kaszubach: „N ie ­ za p o m n ia n y u ro k ty c h w ycieczek kaszuboznaw -

czych i badań o d k ryw czych leży g łó w n ie w tym , że ekskursje moje o d b y w a ły się na tle w sp a n ia łe j p rz y ro d y p o m o rskie j, k tó re j re fle k s y u k s z ta łto ­ w a ły p sych ikę tego lu d u , pełn ą m istyczn e j głębi, skło nnej do zadu m a ń filo z o fic z n y c h i a rty s ty c z ­ nej tw órczości“ 2).

Dzieła, k tó re w yszły w o s ta tn ic h la ta c h w ska ­ zują, że k u ltu r a lu d o w a Kaszub b y ła bardzo bo­

gata. M iędzy in n y m i wspom nę tu ta j: F rie d ric h a Lorentza, A d a m a Fischera i Tadeusza L e h r-S p ła - w iń skie g o : „K aszub i, k u ltu r a lu d o w a i ję z y k “ , d r Bożeny S telm ach ow skiej „R o k obrzędowy na P o m o rzu “ , oraz dzieło, k tó re o d słania n a m n ie ­ zbadaną dostatecznie do tego czasu i m ało opu­

b lik o w a n ą dziedzinę k u ltu r y kaszubskiej pod t y ­ tu łe m „S z tu k a lu d o w a na Kaszubach“ , praca zbio­

ro w a In s ty tu tu B a łtyckie g o „P o ls k ie Pom orze“ , dzieła prof. Kam ieńskiego, P a to cka i w ie lu in n ych .

W y n ik i d łu g o le tn ic h badań uczonych p o w in ­ n y nas cieszyć, gdyż p rz y c z y n iły się one do re h a ­ b ilita c ji Kaszubów oraz naszej ro d zim e j k u ltu r y . P ra w d ą jest, że przebogata niegdyś k u ltu r a lu d o ­ w a Kaszub m a ju ż poza sobą swój okres św ie tn o ­ ści, że obecnie zn a jd u je się w s ta d iu m rozpadania się i za n ika n ia . D otyczy to szczególnie k u ltu r y m a te ria ln e j. K u ltu r a duchow a i społeczna żyje nadal w śród m ieszkańców tej zie m i — może tem ­ po je j za m ie ra n ia jest w olniejsze.

W a rto ś c i k u ltu ra ln e z a tra ca ły prędzej niż w in n y c h częściach P o ls k i swoiste oblicze. Z m ia n y te, pow stałe s k u tk ie m postępu c y w iliz a c ji zacho­

d n io -europejskie j i in n y c h w p ły w ó w k u ltu r a l­

nych a b so lutnie n a m nie u b liża ją . Nie m ożna p o ­ ró w n yw a ć stanu naszej k u ltu r y lu d o w e j ze sta­

nem k u ltu r y H u cu łó w , P odhalan w zględnie K u r­

piów . M u s im y zw rócić uwagę na w a ru n k i, w ja ­ k ic h k s z ta łto w a ły się dane k u ltu r y . Już od za­

ra n ia dziejów ziem ia, zam ieszkała przez K aszu­

bów, w y sta w io n a b y ła na liczne w p ły w y obce, działające n iw e lu ją c o na nasze w a rto ś c i k u lt u r a l­

ne. Przede w s z y s tk im położeni b y liś m y na da­

] ) Chrzanowski w przedmowie dzieła dr. B. Stelmachowskiej:

„Sztuka ludowa na Kaszubach“ .

2) Dr. Bożena Stelmachowska: „Sztukaludowa na Kaszubach“.

(2)

w n y m szla ku d ro g i b u rsztynow ej, prow adzącej przez B ra m ę M o ra w ską do M orza B a łtyckieg o.

T ą drogą prze d o sta w a ły się za pośrednictw em ku p có w i ich. w y ro b ó w obce tre ści k u ltu ra ln e , przew ażnie rz y m s k ie (budo w nictw o). Z d ru g ie j s tro n y b y liś m y n a raże ni na ustaw iczne n a jazdy i k o n ta k ty z lu d a m i s k a n d y n a w s k im i i d u ń s k im i.

Z zachodu' n a p ie ra ły lu d y germ ańskie, któ re po­

z o s ta w iły swój w id o czn y w p ły w . Szczególną ro lę niszczycielską m ia ła odegrać n ie m ie cka a kcja ko- lo n iza cyjn a , k tó re j ud a ło się to ty lk o w m a ły m procencie.

Proces u rb a n iz a c ji d o ko n yw a ł się u nas ró ­ w nież bardzo szybko. Szczególnie w ty m k ie ru n ­ k u o d d z ia ły w a ł Gdańsk w czasie sw ych dorocz­

n ych ta rg ó w w okresie św. D o m in ik a , sku p ia ją c w m ieście szlachtę całych p ra w ie Kaszub. H a n ­ del ry b a m i z lu d n o ścią G dańska lu b in n y m i m ia ­ s ta m i n a ra ża ł ry b a k a n a u s ta w iczn y k o n ta k t z lu ­ dem m ie js k im . To sty k a n ie p rz y c z y n ia ło się do u rb a n iz a c ji w a rto ś c i k u ltu r a ln y c h lu d u drogą naśla d o w n ictw a .

W ie le zm ia n w p ro w a d z iła re e m ig ra c ja robo­

tn ik ó w kaszub skich z W e s tfa lii. P rz e b y w a li oni na obcej zie m i przez k ilk a la t i w ra c a li do ro d z in ­ n ych stron, wnosząc elem enty k u ltu r y obcej.

S m u tn ą konse kw en cją tego w szystkiego jest upadek ro d zim e j w ytw ó rczości lu d o w e j, po p ro stu dlatego, że jest n iem o dna i się nie opłaca. Na wieś przedo stają się p ie rw ia s tk i m ie js k ie j, m a ło ­ m ie js k ie j lu b zgoła obcej k u ltu r y . N ie w ą tp liw y w p ły w m ia ły tu ró w n ie ż kościół, k la s z to ry i szko­

ły . K ościół i k la s z to ry zw a lcza ły przesądy, w ie ­ rzenia, zabobony, n ie k tó re obrzędy i zwyczaje 0 charakterze p o g a ń skim oraz stro je (czepki — G ry f 1909). Z d ru g ie j je d n a k s tro n y k la s z to ry w zbogacały k u ltu r ę w nowe w a rto ści, k tó re lu d p rz y jm o w a ł i p rz y s w a ja ł sobie p o d łu g w łasnej m odły. W sp o m in a o ty m B y s tro ń : „F . Seweryn, k tó ry szczegółowo zbadał „K aszub skie z ło to g ło w ia 1 nowe h a fty w d z y d z k ie “ (L u d X V III) , s tw ie rd z ił zgodność ozdób na czepkach kaszub skich z ozdo­

b a m i s ta ry c h alb i o rn a tó w p o m o rskich i w y w o ­ dzi je z kla s z to ró w n o rb e rta n e k z Ż u k o w a i bene­

d y k ty n e k z Żarnow ca, gdzie w łaśnie ta k ą naukę h a ftó w p row a dzono“ .

B y liś m y w ięc w s k u te k naszego położenia geo­

graficznego i dziejów h is to ry c z n y c h usta w iczn ie narażeni na w p ły w y obce. P o zo sta w iły one na naszej k u ltu rz e w yra źn e ślady, szczególnie na k u ltu rz e m a te ria ln e j, je d n a k nie zd o ła ły z n i­

szczyć je j w a rto ś c i duchow ych. P rzyznaje to na­

w et a u to r n ie m ie c k i L o re n tz: „Z o s ta li w ięc K a­

szubi, m im o zewnętrznego p rz y s w o je n ia sobie k u ltu r y n ie m ie ckie j, w e w n ę trzn ie tym , czym b y li od począ tku: lu d e m s ło w ia ń s k im “ .

W p o ró w n a n iu z k u ltu r ą lu d o w ą kaszubską szła k u ltu r a lu d o w a H u cu łó w , czy P odhalan po in n e j lin ii. C h a ra kte ryzu je ją d o kła d n ie d r B y ­ stro ń : „N ajboga tsza i najciekaw sza twórczość lu ­ dow a ro z w ija ła się w górach; g ó ry b y ły fa ktyczn ie przez w ie k i bezpańskie i górale, P o dhalanie, czy H u c u li, m ie li możność nieskrępow anego ro z w o ju fo rm życia społecznego i k u ltu r y technicznej, ży­

ją c w zupełnej, w olności, m ało m ając k o n ta k tu z d o lin a m i, z d w o ra m i, czy m ia s ta m i, nie pod le­

g a li n iw e lu ją c y m w p ły w o m po stro n n ym . Zresztą, n ik t w p ły w ó w ty c h n a rzu cić nie m ógł: plebanie zaczęły się m nożyć w górach dopiero w d ru g ie j

po ło w ie X IX w ie k u , szkoły szły za ple b a n ia m i, a a d m in is tra c ja nie z n a jd y w a ła posłuchu, i zaró­

w no p o lskie w o js k a koronne, ja k potem i władze a u s tria c k ie sp o ty k a ją się z zorganizow anym , n ie ­ raz skutecznym oporem z b ro n ią w rę k u “ .

Podobnie iz o lo w a n i b y li m ieszkańcy nad- o a rza ń skich puszcz, K u rp ie , tw orząc odrębną grupę nie ulegającą w p ły w o m obcym i zachow u­

jącą tra d y c y jn e w a rtości. P rz y c z y n iło się do tego rozproszenie po lasach, b ra k k o n ta k tu z dw orem , m iastem , a d m in is tra c ją oraz in n y m i c z y n n ik a m i n iw e lu ją c y m i.

Jest więc błędem zasadniczym k o n fro n to w a ­ nie stanu k u ltu r y kaszub skiej ze stanem w spo­

m n ia n ych , w zględnie in n y c h k u ltu r lu d u ziem p o lskich , gdyż k u ltu r a kaszubska szła in n y m i to ­ ra m i, u le g a ła szybszym przeobrażeniom i wcze­

śniejszym d zia ła n io m n iszczycie lskim c y w iliz a c ji zachodnio-europejskiej. N a dowód tego posłużyć może p rz y k ła d . K ie d y (podług D ynow skiego) w y ­ rób sk rz y ń i k u fró w da tu je się na L itw ie i Ż m u ­ dzi dopiero od ro k u 1885, to u nas w sp o m n ia n ych w yro b ó w lu d o w y c h nie w y k o n y w a n o ju ż w c a le , gdyż d zisia j znajdow ane s k rz y n ie m a ją ju ż około stu lat.

T a k jesteśm y ś w ia d k a m i za tra ca n ia się boga­

tej k u ltu r y lu d u kaszubskiego, s to im y wobec fa ­ k tu z n ik a n ia je j z p o w ie rzch n i życia. Proces ten ulega przyspieszeniu s k u tk ie m ogrom nego z a lu ­ d n ia n ia się w ybrzeża le tn ik a m i oraz lu d ź m i po­

szu k u ją c y m i pracy. F a k t, że Pomorze stało się p u n k te m ciężkości naszej go sp o d a rki państw ow ej, p rz y czyn ia się w pew nej m ierze do z a tra ty k u l­

tu ry lu d u kaszubskiego.

Nie jestem en tu zja stą p r y m ity w u ludow ego w życiu re a ln ym , nie pragnę, aby w X X w ie k u , w do­

bie ro z w o ju n a u k i, p rzem ysłu, te c h n ik i i r o ln i­

ctwa, r o ln ik p o s łu g iw a ł się np. „re d łe m “ d re w n ia ­ n ym lu b m eł p rz y pom ocy żarn, B y ł by to zastój w pochodzie k u ltu r a ln y m ludzkości. Jednak szkoda by było napraw dę, gdyb y w szelkie ślady po daw nej k u ltu rz e zaginęły. D latego obok prac etn o g ra ficzn ych teoretycznych p o w in n y wr ró w n e j m ierze pójść w y s iłk i w k ie ru n k u grom adzenia zbioró w m uzealnych, k tó re zawsze b y ły by naocz­

n y m dow odem opracow ań naukow ych . Literatura:

Jan St. Bystroń: „Kultura ludowa“.

Pamiętnik Instytutu Bałtyckiego: „Polskie Pomorze“.

Bożena Stelmachowska: „Rok obrzędowy na Pomorzu".

Bożena Stelmachowska: „Sztuka ludowa na Kaszubach“.

Friedrich Lorentz, Adam Fischer, Tadeusz Lehr-Spławiński:

„Kaszubi kultura ludowa i język“.

Ks. dziekan Fr. Podlaszewski

Z a r y s h is to rii p a ra fii g r a b o w s k ie j.

(Ciąg dalszy) [2

Dodaje się dalej ten w y ra ź n y w a ru n e k, że je ­ den k lu c z ko ścio ła będzie m ia ł kla szto r, a d ru g i proboszcz; dalej będzie m ógł ojciec przeor, jego zastępca, k o a d iu to r i następcy każdorazow o w r a ­ zie p o b ytu w G rabow ie spokojnie od p ra w ia ć mszę św. bez ja k ic h k o lw ie k opłat, tru d n o ś c i i p rz y b ic iu dzwonów. Tę erekcję za aprobatą najprzewiele-b- niejszego ks. b isku p a o rd y n a riu s z a za tw ie rd za i we w s z y s tk ic h p u n k ta c h , p o sta n o w ie n ia ch i zastrze­

(3)

Nr. 5 K A S Z U B Y Str. 3 żeniach nadaje je j moc obowiązującą, na wieczne

czasy.

O. P io tr Bejer, przeor k a rtu s k i, w sw o im i całego k la s z to ru im ie n iu pod pisu je w łasnoręcznie.

O. P io tr M a lir, p ro k u ra to r w sw oim i całego k la ­ sztoru im ie n iu .

A n zelm W ernesch, k o a d iu to r w sw o im i całego k la s z to ru im ie n iu .

Leopold K o ta liń s k i ja k o p u b lic z n y a d w o ka t i no­

ta riu s z wielebnego konsystorza gdańskiego i za­

przysiężony św iadek własnoręcznie.

Ks. Jan B o ro w ski, proboszcz kościerski, ja ko stro n a przeciw na, d o kła d n ie obeznany i p o in fo r­

m ow an y co do założenia p a ra fii i w yznaczenia d o ta c ji i odłączenia G rabow a od p a ra fia ln e g o k o ­ ścioła kościerskiego, zgadza się na w szystko w e­

d łu g pow agi św iętych kanonów .

M y zaś, S ta n isła w Słupek-Szembek, b isku p w ło c ła w s k i i p o m o rski, w g o rliw o ś c i pom nożenia ch w a ły Bożej k u czci N ajśw iętszej M a rii P a nny i św. A n n y , chcemy w szystko sum ien nie spełnić i uzyskaw szy zgodę ks. B orow skiego, proboszcza kościerskiego i po n a le ż y ty m w e zw a n iu i przeszło g o d zin n ym czekaniu na in n y c h w ezw anych a nie p rz y b y ły c h in teresentów , przeczytaw szy w szyst­

k ie zaproszenia i pism a, obejrzaw szy darow iznę ro li, p lo n ó w i mesznego w bieżącym ro k u d n ia 12 sie rp n ia przed T ry b u n a łe m uczynione podpisy w łasnoręcznie ojca przeora P io tra Bejera, P io tra M ahra, p ro k u ra to ra i A n zelm a W ernescha w sw o im i całego k la s z to ru im ie n iu złożone, za­

tw ie rd z a m y i przeznaczam y cztery w łó k i z w szy­

s tk im i przyna le żn o ścia m i ja k o też łą kę z ogro­

dem zw a n ym K o m rów , leżącym b lis k o kościoła p rz y now ej p le b a n ii, p a ra fia ln e m u ko ścio ło w i i z w a ln ia m y ziem ię tę d a ro w izn ą objętą od cięża­

ró w czyniąc ją w o lną , za tw ie rd za m y też meszne 50 k o rc y żyta i tyle ż owsa, a m ia n o w icie ze Sta­

rego Grabowa, G rabów ka, F o sh u ty, K łobuczyua, G rabow skiej H u ty , S z ta fro w e jh u ty , Szponu, Lerke, Jaszhuty, O ksenkopf, w szystkie w y m ie n io ­ ne odtąd do G rabow a należące, u s ta n a w ia m y ja ­ ko podlegające p ra w u proboszcza w Grabowie.

N adto za tw ie rd za m y także pob ra nie po 6 groszy od każdego gospodarza w yżej podanych wiosek, także kłosow e i po 6 ja j na W ielkano c. U la orga­

n is ty zaś przeznaczam y przez przeora podany ogród, dom m ie szka ln y i półro cznie 2 flo re n y z kasy kościelnej, a od każdego gospodarza po 10 groszy, od za g ro d n ik a zaś po 3 grosze. Jeden k lu c z będzie posiada ł prze o r lu b jego k o a d iu to r albo p ro k u ra to r; w czasie p o b y tu przeor może swobodnie o dp ra w ia ć mszę św. bez o p ła t i zacze­

pek ze s tro n y proboszcza p rz y b ic iu dzwonów.

O ddzielam y też z w yżej podanych pow odów no- w o fu n d o w a n ą p a ra fię od kościoła w K ościerzy­

nie i odtąd ludność tam te jsza należeć będzie ty lk o do p a ra fia ln e g o kościoła w Grabowie.

P onadto zgadzam y się n a meszne d la G rabo­

wa, k tó re d o tą d należało do proboszcza w Koście­

rzynie. W; końcu u s ta n a w ia m y w G rabow ie na cześć Najśw . M a rii P a n n y i św. A n n y p ra w o p a ­ tro n a c k ie d la przeora k la s z to ru k a rtu s k ie g o na wieczne czasy i ja k ie k o lw ie k zaszłe b łędy p ro s tu ­ jem y, a w szelkie w yżej podane p ra w a w yznacza­

m y, zatw ierd zam y, ogłaszam y i ra ty fik u je m y . D o ku m e n t założenia i za tw ie rd ze n ia i w szel­

k ie inne konieczności przepisaną fo rm ą w ym a g a ­ ne w ygotow ać rozkazujem y. A na dowód i u ­

tw ie rd ze n ie w łasnoręcznie p od pisu jem y i pieczęć naszą przyło żyć każem y. Dane w G dańsku w środę d n ia 21 p a ź d z ie rn ik a ro k u Pańskiego 1701.

S ta n isła w Szembek,

b isku p w ło c ła w s k i i p o m o rski, w łasnoręcznie.

F ranciszek B udziszew ski,

a k to r i n o ta riu s z K u r ii B is k u p ie j, w łasno ręczn ie“ . N o w y proboszcz o trz y m a ł od k la s z to ru całe pole, obsiane 10 k o rc a m i żyta, 2 konie, in n e b ydło i zboże, k ilk a książek do kazań n a w ie czn y in ­ w entarz. K o śció ł został zaopatrzony we w szelkie p rzyb o ry, o rn a ty każdego k o lo ru itd .

3) Przyłączenie A rn ik i Malinca do parafii grabowskiej.

Do nowozałożonej p a r a fii przyłączone zostały w ro k u 1724 A r n ik i i M a lin ie c. Ks. Jan P a ra s k i w swej kro n ice podaje n a m dosłow ny odpis ugody pom iędzy w ła ścicie le m ty c h m a ją tk ó w , L n is k im i ówczesnym proboszczem, ks. K u m a n o w skim . D o ku m e n t ten, p isa n y po p olsku, b rz m i dosłow nie ta k : „C o m p la n a tio w zględem D óbr A rn ik ó w M alinie c. Tandem n a k ło n io n y y d łu g ie m i p ro ­ żka m i y w o lą y In s ta n c ją J. W . Im c i Xsiędza Szembeka B is k u p a K u ja w y D e kretem W iz y ta to r- s k im W . J. Xsiędza Jugow skiego A rc h y d y a k o n a P om orskiego W ie lm o ż n y J. Męc. Pan Jan L n is k i sądowy zie m ski M ira c h o w s k i p o z w o lił aby w io ­ s k i Jego Dziedziczne do żadnej dotąd P a ra fji nie należące ja k o to są H o rn ik o w y dolne y górne y M a lin ie c do G rabow a należały. Ażeby owiecz­

k i C hrystusow e bez Pasterza nie zostały y w Sa­

kra m e n ta ch Ś w iętych ja k o też in S a k ra m e n ta li- bus swoie w ygodę m ia ły , naznaczył J. Męc. Do­

brodziej in C onsolationem pieczy y s ta ra n ia d u ­ chownego m nie y po m nie n a stępu jącym Xsięży G rab ow skim ztychże p o m n ie n io n y c h w iosek nay- przód owsa k o rc i dziesięć. K o le n d y od każdego m ieszkańca Xsiędzu po groszy 6, organiście po groszy 3. Także naznaczył J. Męc. D obrodziej y skazał aby każda osoba ta k K a to lic k ie j R e lig ji ja k o też y L u te rs k ie j H e rezyi od la t d w u d zie stu aż choc do sta m aiąca o d d a w a li continges czy accidens spow iedzy w ie lk a n o c n y tym że Xsięży G ra b o w skim po grosze 3 a zas od la t szesc az do dw udzjestu po p ó łto ra k u to jest po groszy P/a.

A tem u podczas k o le n d y osobliw ie L u trz y dosyć uczynić p o w in n i będą. Co się tycze Ś lubów do Xsięży G rab ow skich zgoda należyć będzie. Od pogrzebów ta k L u te rs k ic h ja k o y K a to lic k ic h ta k od m ło d ych ja k o y starych, g d z ie k o lw ie k u m a rły pogrzebion będzie po dw a T y n fy p ła cić p o w in n i będą. Od c h rz tu accidens Xsiędzu po groszy 6, organiście 3, to tid e m od w y w o d u p ła cić będo po­

w in n i. Nad to więcej W . J. Męc. D obrodziej n ic postępuje w ięc y ja y sukcessorowie m o i więcey się u p o m in a ć nie p o w in n i będą. N a co się oboja stron a d la większego o b w a ro w a n ia praesentis in teresibus podpisuie. D ziało się w Lubieszynie R oku 1724 D n ia 18. listo p a d a X. W . J. K u m a n o w - ski PI. Gr. m. pp. Jan L n is k i S. Z. M. m. p p .“

Powyższą ugodę z a tw ie rd z ił ks. F ranciszek Józef W y b ic k i, k a n o n ik w ło c ła w s k i, proboszcz skarszew ski, generalny w iz y ta to r. Z atw ie rd ze n ie to, pisane po ła cin ie , b rz m i w tłu m a c z e n iu p o l­

s k im : „P ow yższą ugodę, z a w a rtą pom iędzy w ie l­

m ożnym Janem L n is k im , asesorem zie m skim m ira c h o w s k im z jednej s tro n y a z m a rły m ju ż w ie le b n ym ks. K u m a n o w s k im , k u ra to re m Grabo-

(4)

K A S Z U B Y w a z d ru g ie j stron y, we w szystkich p u n k ta c h , za­

strzeżeniach, a rty k u ła c h , dod atka ch i obow ią­

zkach a p rob uję i uw ażam za za tw ie rd zo n ą i ra ­ ty fik o w a n ą i ją n in ie js z y m za tw ie rd za m i r a t y f i­

ku ję . N a dowód tego w czasie naszej w iz y ta c ji generalnej we w si G rabow ie 2 czerwca roku* P a ń­

skiego 1750 ks. F ranciszek W y b ic k i, k a n o n ik w ło c ła w s k i, prepo zyt skarszew ski, w iz y ta to r ge­

n e ra ln y d e p uto w an y, w łasno ręczn ie“ . 4) Dotacja probostwa w Grabowie.

a) D 1 a k s i ę d z, a.

1) O kreślenie ro li. Ks. P a ra s k i podaje nam też zupełnie d o k ła d n y i d ro b n o stko w y opis i ogra­

n iczenia p la n u zie m i proboszczowskiej, k tó rą po ­ niżej podaję dosłow nie w ówczesnej p is o w n i:

„R ole P lebańskie w ło k i cztery ra c h n ią w czte­

re ch polach, oprócz ogrodu spomianego, k tó ry jest za stodołą p rz y P le b a n ii, a p rz y C h ałupie prę tó w 16,4 — 1 Pole pod M łyn e m albo R ekow nicą, w ty m p o lu jest pięć N iw 1-sza N iw a na pien ię żn i- cę aż do Jeziora siedem p rę tó w wszerz, 2-ga N iw a n a Ław ę aż do T o b o łk i osm p rę tó w wszerz aż do Jeziora, 3-cia N iw a dziewięć p rę tó w wszerz na p rz y b ró d pod m łynem , 4-ta N iw a Ć w ierć y pięć p rę tó w wszerz p rzy m ły n ie do G ra n icy Rekow- skie j, 5-ta N iw a D w orznica, k tó ra id zie aż do G ran icy K ło b u czyń skie y dziesięć p rę tó w wszerz z okładem . 2-gie pole pod G rabow kiem , na k tó ­ ry m 1-sza N iw a D w o rzn ica dziesięć p rę tó w wszerz od p ło tu aż do K rzyżew skiego S taw u do G ranicy.

2-ga N iw a na czarną W odę wczem dziesięć p rę ­ tó w do Jeziora. 3-cia N iw a n a K a m ie ń do Jezio­

ra dziew ięć p rę tó w wszerz. 4-ta, N iw a na w ie s k i ró w osm p rę tó w wszerz do Jeziora. 5-ta N iw a p rz y w ie lk im K a m ie n iu N iw y trz y piętnaście p rę tó w wszerz obie pospołu do Jeziora.

3-cie pole pod Foshutą. 1-sza N iw a od Ow­

czarza za n o w y S ta w idzie aż do Lasu samego osm p rę tó w wszerz, 2-ga N iw a na k rzyż od p ło tu dziesięć p rę tó w wszerz aż do G ranicy. 3-cia N iw a od p ło tu na Cegielnię aż do g ra n ic y dziesięć p rę ­ tó w wszerz. 4-ta N iw a Z d ro je k pod G rabow ską h u tą dziewięć p rę tó w wszerz. P rz y n iw a c h są za­

raz y łą k i ta k szerokie ja k y n iw y , k tó re opisanie zn a jduje się w w iz y ta c ji D e kanainej K o ścierskie j ro k u 1711, gdzie n a d to w sp o m in a się o O gródku pom ieyszym niżej P le b a n ii przynależącym y o C m entarzu d ru g im g ra b k a m i obsadzonym “ .

2. Meszne p o b ie ra ł ksiądz w następującej fo rm ie :

Za g b u rskie role d w ó r g ra b o w ski daje żyta k o rcy 3 w 2, ow sa k o rc y 3 w 2, za resztę należącej tacy pastusze bezpłatnie.

karczm a rz g ra b o w ski żyta w 2 owsa w 2 sołtys g ra b o w s k i „ k 1 „ k l m ły n a rz g ra b o w ski 1 l K łobuczyno o 15 g b u rs tw 15 15

Szpon 6 6

O ksenkopf 2 2

Jaszhuta 1 i

R a m io n a o k u p n i 2 2

S zto fro w a h u ta 4 4

G rabów ko 12,2 12,2

G rabow ska H u ta 6,2 6,2

F u s th u ta 6 6

W ro k u 1724 ks. W ojciech K u m a n o w s k i bez w iedzy k o n w e n tu k a rtu s k ie g o u z y s k a ł od w ła ś c i­

Str. 4 c ie li R ekow nicy tam tejsze probostw o i odebrał też k ró tk o potem in s ty tu c ję kanoniczną, za trzym u ją c nad al i Grabowo. K o nw e nt zaprotestow ał przeciw te m u n a tych m ia st, poniew aż proboszcz o d p ra w ia ­ jąc co trzecią niedzielę i k ilk a św ią t nabożeństwa w R ekow nicy, u c z y n ił szkodę ko ścio ło w i w G ra­

bowie. A b y go znow u zachęcić i p rzyw ią za ć do Grabowa, ko n w e n t do w yznaczonych w d o ku m e n ­ cie e re k c y jn y m 50 k o rc y d ołożył jeszcze 10 ko rcy żyta i owsa. D alej po p rzyłą cze n iu A r n ik i Ma- lin c a dotacja po w ię kszyła się jeszcze o 10 ko rcy owsa, ta k, że proboszcz p o b ie ra ł razem 62,5 ko rcy żyta i 72 k o rc y owsa.

3. W ro k u 1772, d n ia 29 m aja, 0 0 . K a rtu z ja n ie jeszcze ra z d o ło ż y li do d o ta cji, n a kła d a ją c na lu ­ te ra n ó w od 10 ro k u życia po 2 grosze na W ie lk a ­ noc, a od każdego pogrzebu zarów no od dziecka ja k i od dorosłego obojga p łc i po 3 flo re n y , a re ­ sztę ja k k a to lic c y p a ra fia n ie .

(Ciąg dalszy nastąpi).

Leon Hejka

Z j a z d ę d o H is z p a ń s k ji,

Dobrogost i M jiło s ła w a Z g rodu w in d ą na podwórze T w cenji so k lo n u sądną.

M jiło s ła w a sę odezwje:

S m u tk i tesknosc przem jinęłe , W on jo bez a w je w orzśzwjo, O pow jadoj o przigodach!

Dobrogost zaczino gadać:

W tim jo czasu n je b ił doma, Jo sę obrocoł po swjece,

Z b o jo rza m i K a la tra w e Odbjeżoł jo do H is z p a ń s k ji;

D roga z Gdóńska szła do Hele, Z Hele zos do Gołigóre, D a li jaż na kóńc K aszebskji, Ghdze do m orza O dra leje.

Tam na wespje u z n o jim s k ji Leżoł gród, W jin e ta zw óni, Peszni gród s ło w ja ń s k ji zemje;

L u d pow jodo, że za g rze ch ji W cemną noc go z a to p jiła Roz nowołnosc, lu d zapewnjo, Że k je j w oda p rze w jid za ln o , Do jesz dziso sę go dozdrzec.

W ja te r d ą ł i o k rę t d a li O djachoł do m ożni Roje, Co ja k szaro z njeba ch m u ra Z a w jis ła przed naszim okę;

W espa rosła, w b la s k u słońca M jiło ja ś n i brzeg nas w jito ł, K w ja te b jo łi i rożew i

Snoże k r a jik p rze stro jiłe . Tam na b jo łi het A rk ó n je Njegdes gród stół S w ję to w jita ; W bok u ję ti le w ą ręką,

P ra w ą ró g on m jo d u trz im o ł;

Bóg w jesenną równow ogę K o rn i lu d do ucztę ro c z ił;

P rz e m jin ę ła jego chw ała, Jak p rz e m jijo dzeń godowi.

(5)

Nr. 5 K A S Z U B Y Str. 5 W ja te r dął a o krę t w o ło ł

I me d a li odpłenęle,

Jaż przed n a m i jin e morze R ozlew ało szem ni w a le;

D ziw ne morze, co sę d w jig o A tej zos na brzeg za ku rzi, Jak be chtos je w sebje w cig o ł I ze se na k ró j w eprisko.

T u p rz e c iw n i w ja te r nastoł, Morze strogo sę burzeło

1 me n jim o g le wejachac,

T a k jo szed do G liń s k ji Puszcze;

Go jo w jid z o ł? P josk i kużle, M ało drzew a w jele wrzosu, W jele pszczół a m ało ledzi, Są to naszi pobratim ce.

Przejęle m je ta k gościnno, Że m je czężko beło wracac, W jele me so spom jinale 0 tim , co ju nje p o w ró ci:

Tej sedzące prze o g n jis k u Odezwo! sę sewi w ja ru s : W popjele ja k skra schowóno Me p rzetrzim om e nowołnosc.

O derw óni od Macerze, L u d na puszczi sę u k riw o 1 w sw im n je p rze m o g łim sercu 0 zbaw jenjo czasu m a rz i;

S m u tn i łós s ło w ja ń s k jic h b ra ci Głębok w ża r sę w m oje serce:

Ród w e g jin je ! Ze łz ą w oku P o w ró c ił jo do przestónje.

Dobrogost njegodo d a li 1 spozero w doi daleką A po c h w jili zameszlenjo On do M jiło s ła w e rzecze:

Jeden m óg be jim a pomoc, S w jętop ołk, nasz dze ln i Ksążę, A le mo on dosc robotę,

Be uretac k ró j p o m o rskji.

Alfred Świerkosz

Brzegiem Międzymorza.

Zarys monograficzny osad półwyspu Helskiego.

(Dokończenie). [18

„Merki“ zagadkowe znaki rybackie. Modernizacja

„merków“ i ich użycie na cmentarzu.

Jeżeli przeglądam y sprzęt i narzędzia ryb a ckie m ieszkańców w iosek p ó łw ysp u H elskiego, za u w a ­ żym y n ie k ie d y cha ra kte rystyczn e zn a ki, w y ry te w drzewie, żelazie p rzyrzą d u , lu b w y k u te w k a ­ m ie n iu . Są to „ m e r k i“ fantastyczne, zagadkowe z n a k i; fig u r y p ro s to lin ijn e , m n ie j lu b w ięcej sy­

m etryczne, ułożone system atycznie, a w yko nane poniekąd a rtystyczn ie . W spólną cechą w sz y s tk ic h

„m e rk ó w “ jest p ro s to ta w kom pozycji. S kła d a ją się z kresek poziom ych, p io n o w ych i ukośnych, z przew agą li n i j pionow ych. W „m e rk a c h “ rza d ­ ko spotyka się lin ie krzyw e , k o ła lu b półko la . Ir i­

nie zazwyczaj łączą się ze sobą pod ką te m o strym lu b ro z w a rty m . W k a żd ym „m e rk u “ rozró żnia się części podstaw ow e i dodatkow e: podstaw ow e

użyte p ie rw o tn ie , a dodatkow e ja k o u zu p e łn ie n ia p rzy tw o rz e n iu now ych fo rm , przez ro z w ija n ie zasadniczych. „ M e r k i“ b y ły rzeźbione, cięte, ry te albo k u te w ty m celu, aby używ ane ze sprzętem ry b a c k im , nie niszczały w wodzie m o rs k ie j i nie u le g a ły s z k o d liw y m w p ły w o m atm osfery. W k o m ­ p o zycji są proste, dlatego m o g ły być z ła tw o ścią zm ieniane i uzupełniane. „ M e r k i“ bow iem prze­

chod ziły w ro d z in ie z d zia d ka na w n u ka , z p o m i­

nięciem ojca (syna), k tó ry b y ł zm uszony dla odró­

żn ienia szukać innego u k ła d u „m e rk u “ , z zacho­

w a n ie m podstaw ow ej fo rm y znaku, użytego ju ż raz w rodzinie. W zo ry do „m e rk ó w “ czerpali r y ­ bacy z p rze d m io tó w i gw iazd. G w iazdozbiór O riona, w ia tra k , ożaglow ana łódź, p rzyrzą d do suszenia sieci d a ły w zo ry do „m e rk ó w “ .

K to je za prow adził, k ie d y p rzyszły w użycie, nie w iadom o. Rybacy p o s łu g iw a li się n im i przez całe stu le cia dla oznaczania swego sprzętu. M o­

gą one m ieć do pewnego stopnia zw iązek ze sto­

sow aniem podobnych znaków przez k a m ie n ia rz y i w ogóle a rty s tó w średniow iecza na sw ych p ra ­ cach i dziełach.

Przypuszczać należy, że u żyw anie „m e rk ó w “ pochodzi z czasów, k ie d y sztu ka p is a n ia nie b yła rozpowszechniona. Jak a rty s ta swój tw ó r, kupiec swój tow ar, fa b ry k a n t swój w yró b oznaczał in i­

cjałem , w zględnie znakiem ochronnym , ta k i r y ­ bak p o s łu g iw a ł się „m e rk ie m “ do oznaczenia swego narzędzia, aby p rzy w sp ó ln ym u ży c iu tegoż w m aszoperii itd . odróżnić go od sprzętu sąsiada.

~) j D

S1. — — S2 —

„ M e r k i“ rybackie .

(6)

Każdy o swoje narzędzia ryb a ckie d ba ły ry b a k stosow ał „ m e r k i“ i ty lk o niedbalec obyw ał się bez n ic li.

„M e rk a m i“ oznaczano w yłącznie ruchom e rze­

czy; z n a ki te w id z i się na łopatach, p ika ch , p ła w i­

kach itd . D om y i łodzie oznaczano in ic ja ła m i łu b n u m e ra m i.

N arzędzia ry b a k ó w kaszub skich z doskonale w i­

docznym i zn a k a m i ry b a c k im i ta k z w a n y m i „m e r­

k a m i“ . 1. p ik a rybacka, służąca do z a b ija n ia fo k i zło w io n ych łososi; 2, 3, 4, 5, 6 różnego ro d za ju p ła w ik i z drzew a i ko rka , z w y c ię ty m i „m e rk a m i“ . Z n a k i te obecnie nie są używ ane i należą do prze­

szłości. U n ik a te m zaś są widoczne na" obrazku narzędzia ze w zględu na w y ry te na n ic h „ m e r k i“ .

R ybaczki, wiozące swoje ry b y na targ , m ia ły kosz cechowany „m e rk ie m “ . M a ry n a rz -ry b a k , p ły w a ją c y na d a le k ic h m orzach, m ia ł go na sw ojej w alizce czy k u fe rk u oraz na in n y c h przedm iotach.

„M e rk “ s p e łn ia ł tu d w o ja kie zadanie: oznaczał własność ry b a k a i p rz y p o m in a ł m u jego s tro n y rodzinne. Ł ą c z y ł go więc z ojczyzną.

„ M e r k i“ nie b y ły rejestrow a ne lu b k o d y fik o ­ wane. K ró tk ą w zm ia n kę o n ic h zn a jd u je m y w zbadanym p rz y w ile ju p ra w lu b e ls k ic h , nadanych m ia s tu H e lo w i w ro k u 1378.

N a jw ię kszą ilość „m e rk ó w “ i najstarsze po­

siada w ioska Hel.

Bieg życia m ia ł w p ły w i na c h a ra k te r „m e r­

k ó w “ . — Jest to widoczne w ic h ik o n o g ra fii; fo rm y

„m e rk ó w “ , idąc za postępem życia, z m ie n ia ły się, odbiegając od pierw otnego w yg lą d u . Poczęły się m odernizow ać przez dodaw anie do n ic h lite r y od p oczą tkow ych lite r im ie n ia lu b na zw iska w ła ś c i­

ciela, wreszcie zanikać w swej p ra s ta re j fo rm ie , w yp a rte dziś zupełnie przez alfabet. Przejście do z m ia liy „m e rk u “ w yłą czn ie na in ic ja ły jest dow o­

dem objaw u postępu, następstw em opanow ania s z tu k i p is a n ia i czyta n ia przez ludność rybacką.

„ M e r k i“ identyczne z „m e rk a m i“ ry b a k ó w kaszub­

s k ic h są rozsiane na zachodzie E u ro p y c a ły m i setkam i, ja k tego dow odzi m o n o g ra fia Homeyera.

N ie m a l d la każdego naszego „ m e rk u “ rybackiego

można znaleźć jego w ie rn ą kopię w śród „m e rk ó w “ w ło ścia ń skich lu b m ieszczańskich w A n g lii, S ka n­

d y n a w ii, H o la n d ii lu b Niemczech. D ziedzina ta.

posiadająca bogatą lite ra tu rę zagranicą, u nas n a jzu p e łn ie j leży odłogiem , zwłaszcza w p o ró w n a ­ n iu z lite ra tu r ą fra n cu ską , a n g ie lską lu b n iem iec­

ką. U nas zbiera nie m „m e rk ó w “ i ic h opracow a­

n ie m poza z m a rły m w r. 1929 pro f. Bolesławem N a m y s ło w s k im — o ile m i w iadom o —- nie zajm o­

w a ł się n i k t 89). Ze starszych a u to ró w w sp om ina 0 n ich w sw oich „O brazkach ry b a c k ic h “ ks. H ie ­ ro n im G ołębiew ski, nie podaje je d n a k żadnych ry su n kó w , a n i nie w sp o m in a o p ra w a ch zwycza­

jow ych, zw iązanych z ic h używ aniem , ty lk o pisze:

„K a żd y grobek m a swój krzyż, na k tó ry m im ię 1 nazw isko um arłego w ypisane, a często zam iast na zw iska ty lk o w y r y ty ta k zw a n y „m e r k “ , ja k o b y herb szlachecki. K ażdy ry b a k bow iem m a sobie ty lk o w ła ś c iw y znak, skła d a ją cy się z k ilk u w n a j­

przeróżniejszy sposób zestaw ionych krzesek, i to dziw na, że każdy ry b a k n ie ty lk o swój, ale też k a ­ żdy in n y zna. T ym „m e rk ie m “ naznaczają swoje w iosła, pale, szelki i inne narzędzia ryb a ckie , aże­

by w razie zgubienia każdy n a ty c h m ia s t w ła ś c i­

ciela poznał. Szczególniejsze uczucie, k ie d y się naw et krzyż grobow y ty m „m e rk ie m “ oznaczony w id zi. M o g ił grobow ych n a cm entarzu nie ma, bo ty lk o piasek m ia łb y czem swoje ig ra s z k i w y p ra ­ wiać, więc po p och ow a niu ró w n a się ziem ię i t y l­

ko krzyże w y sta w ia ją , żeby wiedzieć, gdzie k to pogrzebany“ .

Ile „merków“ jest jeszcze zachowanych w wioskach półwyspu?

W W ie lk ie j-W s i zacho w ały się ty lk o trz y

„ m e r k i“ , należące do ro d z in y G oli i Licana.

W C hałupach ro d z in : B udziszów (vel Bu- dzysz), S tru k ó w , T re n d ló w , Jęków, M użów i inne.

W „m e rk a c h “ ro d z in y B udziszów przew aża ty p in ic ja łó w , a u w y d a tn ia się b ra k ty p o w y c h zna­

ków. Razem w sz y s tk ic h „m e rk ó w “ jest ta m 38.

W wiosce K uźnice zachowało się 82 „m e rk ó w “ , ale te w yka zu ją , że u n ie k tó ry c h ro d z in w ła ś c iw y

„m e r k “ zastępow any jest przez in ic ja ły . W ię k ­ szość sta n o w ią ro d z in y Budziszów.

W Ja s ta rn i zachow ało się jeszcze 37 „m e r­

k ó w “ w odm ia nach g ra fic z n y c h ro d zin y K o n ko l i K ą ko l, K o n ka lu b K u n ke l.

W Borze zn a jd u je się ty lk o 9 „m e rk ó w “ . W H e lu 120.

Przezwiska rybackie.

Ponieważ n a zw iska ry b a k ó w na p ó łw ysp ie są bardzo n ie liczn e i w każdej wiosce p ra w ie m a m y Budziszów , K ą k o li, M użów, P ip ró w itd . dlatego obole w ła ś c iw y c h n a zw isk w y tw o rz y ły się. prze­

zw iska dla odróżnienia, z k tó ry m K ąkoiem , czy B arlaszem m a m y do czynienia. Jako c h a ra k te ry ­ styczne i ja k o swego ro d z a ju osobliwość c y tu je ­ m y je: W C hałupach Józef Budzisz zw any jest

„D ro g o w y “ , d ru g i Józef Budzisz nie sp o kre w n io n y z p ie rw szym „ J u r k “ , Jan B udzisz „J o s k a la “ , Leon Budzisz „P o s z y ri“ , Józef B udzisz „G rom ócz“ , A n ­ to n i Budzisz „P ip k a “ , A n to n i M uża „Renósz“ , Ja­

k u b M uża „B ru c h m a ń n “ , Jan K ą k o l „ W ie ld z i“ , 39

39) W pracy mej monograficznej p. t. „Z wybrzeża pol­

skiego Hel” . Rok 1930, zdołałem zebrać, opisać i zilustrować 120 „merków” rybaków wioski Helu, wywodząc historię ich właścicieli od czasów najdawniejszych. Szczegóły te jednak mimo wszystko nie wyczerpują tematu. — Przyp. autora.

(7)

Nr. 5 K A S Z U B Y Str. 7 Jan K ą k o l „ B liz o w i“ ; W K u ź n ic y : W a le n ty D e tlo f

„D u s z in “ , Jan Budzisz „P o c h w a lu n “ , A n to n i B u ­ dzisz „M ą d ri P u n “ , A u g u s ty n Budzisz „A c z k “ , Józef Budzisz „M is z k “ , A lo jz y Budzisz „P a p ó w “ , Józef B u dzisz „A n u s z y n Ju sk“ , P a w eł Budzisz

„ P a ln ik “ , Jan Budzisz „H lo p Jan“ , A u g u s ty n B u ­ dzisz „A d a “ , Józef K ą k o l „B a z y lo w y Ju sk“ , Jan K ą k o l „M is z k Jan“ , A n to n i K ą k o l „M y c z in “ , A le ­ ksander K ą k o l „K s o n d e rk “ , K o n s ta n ty K ą k o l „Pe- tró w “ , A n to n i N im o t „T u m e l“ .

W Ja s ta rn i i Borze żadnych p rzezw isk nie za­

n o to w a liśm y.

Oprócz przezw isk radzą, sobie ryb a cy też w w zajem nym o d ró ż n ia n iu się skracaniem im io n W a le n ty n a W a litk , L ita k , W alisz, W a lę tk itp., u kobiet M a ria n n a , M a ry k a , M a rc in a itp .

Ulubione imiona rybackie.

U lu b io n y m i im io n a m i, k tó re rybacy nadają p rzy chrzcie dzieciom są: Józef, Leon, Jan, W a le n ­ ty, A n na, M a ria n n a , B a rba ra . Spotkać też m ożna im io n a , k tó re w o sta tn ich k ilk u d z ie s ię c iu la tach weszły w użycie, a to: L u d w ik i, W ła d y s ła w y , E fra im y , K a je ta n i, K o lety, S ch ola styki, B ro n is ła ­ w y, Jadw igi.

Zakończenie.

D obiegła końca skro m n a praca m oja, niechże m i będzie w o ln o zakończyć ją je d n ą zw ro tk ą , z je ­ dynej św ia to w e j pieśni, k tó rą ryb a cy znają i na n u tę k ra k o w ia k a śpiewają, a napisaną przez ks.

T om aszew skiego40 4I’), k tó rą na „R yb a ka ch rozpo­

w sze chnił ks. H ie ro n im G ołębiew ski z końcem X IX w ie k u :

„J a k ta w oda czysta jest ryb a c k a dusza, W szystko co szlachetne i dobre ją w zrusza;

Nie zna co to ucisk, k rz y w d a albo b ru d y, Bo p ro sta ry b a c k a dusza bez o b łu d y “ .

Tablica „merków“ rybackich, używanych przez Kaszubów na półwyspie Helskim, z uwzględnię-

niem przezwisk.

„M erki” z Wielkiej Wsi.

We Wielkiej Wsi zachowały się tylko trzy „m erki” , nale­

żące do rodziny Goli i Licana: 1) Andrzej Gola (patrz rysunki

„m erków” ), 2) Józef Gola, 3) Ksawery Lican.

„M erki” chałupian.

W Chałupach rodzin: Budziszów (vel Budzysz), Struków, Trendlów, Jęków, Mużów i inne. W „merkach” rodziny Budzi­

szów przeważa typ inicjałów, a uwydatnia się brak typowych znaków: 4) Filip Budzysz, 5) Józef Budzysz, zwany „Drogo­

w y ” , zupełnie nie spokrewniony z poprzednim, 6) Aloizy Bu­

dzisz, 7) Józef Budzisz, zwany „Jurk” , 8) Jan Budzisz, zwany

„M ycholk” , 9) Józef Budzisz, zwany „Joskala” , 10) Leon Bu­

dzisz, zwany „Poszyri” , 11) Stefan Budzisz, 12) Ksawery Bu­

dzisz, 13) Józef Budzisz, zwany „Gromócz” , 14) Antoni Bu­

dzisz, zwany „Pipka” , 15) Augustyn Budzisz, 16) Jan Budzisz, zwany „Jank” .

W rodzinie Struków zachowały się cztery „m erki” : 17) Walenty Struli, 18) Augustyn Struk, 19) Jan Struk, 20) Jan Struk.

Rodzina Trendlów: 21) Ksawery Trendel, 22) Jakub Tren- del, 23) Bolesław Trendel, 24) Michał Trendel, 25) Michał Trendel.

40) Pieśń tę napisał ks. Tomaszewski, proboszcz z Kono- jadu, gdy jako więzień polityczny odsiadywał karę w więzieniu w Wisłoujściu pod Gdańskiem. Po raz pierwszy drukowaną była w roku 1865 w śpiewniku Chociszewskiego pod tytułem

„Pieśń rybacka” . W formie ulotki następnie wydał ją i rozpo­

wszechnił wśród rybaków zasłużony kapłan i działacz kaszub­

ski ś. p. ks. Hieronim Gołębiewski, ongiś proboszcz w Jastarni, który również pieśń tę zamieścił w pracy swej p. t. „Obrazki rybackie” .

Rodzina Jęki: 26) Alojzy Jeka, 27) Jan Jeka.

Rodzina Muży: 28) Józef Muża, 29) Antoni Muża, zwa­

ny „Renosz” , 30) Jakub Muża, zwany „Bruchmann” .

Rodzina Kąkolów, Kunkelów: 31) Józef Kąkol, 32) Józef Kunkel, 33) Antoni Kąkol, 34) Jan Kąkol, zwany „W ieidzi” , 35) Jan Kąkol, zwany „B lizow i” , 36) Walenty Kąkol.

Rodzina Boldów: 37) Józef Bolda.

Rodzina Gollów: 38) Michał Goiła.

Rodzina Krella: 39) Augustyn Krella.

Rodzina Grabów: 40) Andrzej Gruba.

Rodzina Barlaszów: 41) Antoni Barlasz.

„M erki” kuźniczan.

W wiosce Kuźnice zachowało się 82 „merków” , ale te wykazują, że "u niektórych rodzin właściwy „m erk” zastępowa­

ny jest przez inicjały. Większość „merków” stanowią znaki rodziny Budziszów.

Rodzina Prenów: 42) Józef Prena, 43) Wacław Prena, 44) Filip Prena, 45) Józef Prena.

Rodzina Detlofów: 46) Alojzy Detlof, 47) Dionizy Detlof, 48) Augustyn Detlof, 49) Teodor Detlof, 50) Jan Detlof, 51) Walenty Detiof, zwany „Duszin” , 52) Walenty Detlof, 53) Szczepan Detlof, 54) Walenty Detlof.

Rodzina Rotów: 55) Augustyn Rota, 56) Jan Rota, 57) Antoni Rota, 58) Leon Rota, 59) Antoni Rota.

Rodzina Budziszów: 60) Bolesław Budzisz, 61) Jan Bu­

dzisz, zwany „Pochwalun” , 62) Aleksander Budzisz, 63) Antoni Budzisz, zwany „Mądri Pun” , 64) Józef Budzisz, 65) Juliusz Budzisz, 66) Augustyn Budzisz, zwany „Aczk” , 67) Józef Bu­

dzisz, zwany „M iszk” , 68) Alojzy Budzisz, zwany „Papów” , 69) Józef Budzisz, zwany „Anuszyn Jusk” , 70) .Antoni Budzisz, 71) Paweł Budzisz, zwany „Pałulk” , 72) Józef Budzisz, zwany

„Miszk” , 73) Antoni Budzisz, 74) Alojzy Budzisz, 75) W iktor Budzisz, 76) Jan Budzisz, zwany „Hlop Jan” , 77) Augustyn Budzisz, zwany „Ada” , 78) Augustyn Budzisz, 79) Jakub Bu­

dzisz, 80) Aleksander Budzisz, 81) Edmund Budzisz, 82) Józef Budzisz, 83) Antoni Budzisz, 84) Antoni Budzisz, 85) Ryszard Budzisz, 86) Emilian Budzisz.

Rodzina Kąkolów: 87) Telesfor Kąkol, 88.) Piotr Kąkol, 89) Józef Kąkol, zwany „Bazylowy Jusk” , 90) Jan Kąkol, zwa­

ny „Miszk Jan” , 91) Konstanty Kąkol, 92) Maks Kąkol, 93) Antoni Kąkol, zwany „M yczin” , 94) Aleksander Kąkol, zwany

„Ksonderk” , 95) Konstanty Kąkol, zwany „Petrów ” , 96) Paweł Kąkol, 97) Wojciech Kąkol, 98) Ignacy Kąkol, 99) Antoni Ką­

kol, 100) Marian Kąkol, 101) Paweł Kąkol, 102) Konstanty Ką­

kol, 103) Edmund Kąkol, 104) Wincenty Kąkol, 105) Wojciech Kąkol, 106) Antoni Kąkol, 107) Ignacy Kąkol.

Z innych rodzin, używających „merków” , inicjałów lub liter, nieodpowiadających czasami właściwym nazwiskom, w y­

mieniam: 108) Antoni Buda, 109) Henryk Buda, 110) Antoni Nimot, zwany „Tum el” , 111) Piotr Nimot, 112) Maks Miljan, 113) Augustyn Struk, 114) Józef Struk, 115) Jan Struk, 116) Jó­

zef Muża, 117) Andrzej Muża, 118) Aleksander Gojka, 119) Alojzy Gojka, 120) Karol Kański, 121) Stanisław Długi, 122) Józef Boszk, 123) Leon Barlasz.

„M erki” z Jastarni.

W Jastarni zachowało się 37 „m erków” i to:

Rodziny Kąkolów w odmianach graficznych Konkol i Ką- kel, Konke, Konka lub Kunkel: 124) Walenty Konka, 125) Jan Konka, 126) Antoni Konka, syn Jana, 127) Jan Konka, brat po­

przedniego a svn Jana, 128) Jan Konkol, 129) Jan Konkol, 130) Franciszek Konkol, 131) Michał Konkol, 132) Florian Konkol, 133) Juliusz Konkol, 134) Karol Konkol, 135) Aleksander Ką­

kol, 136) Ambroży Kąkol, 137) Franciszek Kąkol, 138) Paweł Kąkol, 139) Bernard Kąkol, 140) Wawrzyniec Kąkol, 141) Jan Kąkol.

Inne rodziny:

142) Jan Glombin, 143) Antoni Boszke, 144) Jakub Ku­

stosz, 145)' Michał Kustosz, 146) Leon Lisakowski, 147) Józef Lisakowski, 148) Jan Lisakowski, 149) Dawid Długi, 150) Ju­

liusz Selin, 151) Paweł Selin, 152) Hipolit Wysocki, 153) Józef Necel, 154) Jan Hermann, 155) Michał Kiosk, 156) Józef Szom- borg, 157) Teofil Detlof, 158) Juliusz Selin, 159) Dawid Struk, 160) Franciszek Selin.

„M erki” z Boru.

W Borze zachowały się „m erki” :

161) Alojzy Struk, 162) Józef Muża, 163) Juliusz Muża, 164) Augustyn Barlasz, 165) Andrzej Barlasz, 166) Marcin Bo­

szke, 167) Jakub Kąkol, 168) Józef Kąkol, 169) Jan Kąkol.

(Następuje spis literatury, zawierający 90 dzieł. Spis ten został podany w broszurze „Brzegiem Międzymorza“ , która już się ukazała).

(8)

Stanisław Kostka

Diabelski kamień pod Owśnicą.

(Podanie ludow e).

W otoczeniu k a rło w a ty c h sosen, po obu s tro ­ nach w iją ce j się w śród pól drogi, prowadzącej z K ościerzyny, ro zło żyła się niedbale w io ska Owśnice, odległa od m ia s ta o 8 k ilo m e tró w , pośrod­

k u k tó re j p ły n ie le n iw ie rzeczka tej samej nazwy.

M ieszkańcy tej w io s k i to ro d o w ic i Kaszubi, spo­

k o jn i i pra co w ici. W yg lą d e m sw ym p rzyp o m in a inne w io s k i kaszubskie. A le poza ty m podobień-

„D ia b e ls k i k a m ie ń “ od s tro n y d ro g i W ie p rz n ic a — Owśnica.

stw em m a coś osobliwego, czego na pew no żadna in n a w ioseczka w pow iecie ko ście rskim nie ma.

O sobliw ością tą to „D ia b e ls k i k a m ie ń “ .

O lb rz y m ic h ro z m ia ró w głaz leży niew zrusze­

nie od n ie p a m ię tn ych la t nad samą drogą tu ż k o ­ ło w io ski. P o d z iw ia ją lu d zie jego kolosalne roz­

m ia ry i s n u ją n a jfa nta styczn iejsze o n im wersje.

H is to ria „D ia belskiego k a m ie n ia “ sięga odle­

g ły c h czasów.

B ardzo te m u dawno, k ie d y to panoszący się na ziem iach naszych p raojców K rzyżacy w barba­

rz y ń s k i sposób w y m o rd o w a li w G dańsku zebra­

n ych na ta rg u d o m in ik a ń s k im n ie w in n y c h Kaszu­

bów, p e łn ił na świecie szatańską służbę diabeł, k tó ry b y ł naocznym ś w ia d k ie m o k ru tn e j zbrodni.

P o sta n o w ił on w ja k iś sposób zemścić się na K rzyżakach. C hodziło m u przede w s z y s tk im o przeklę te dusze krzyżackie, na k tó re od daw na polow ał...

U s ia d ł w ięc diabeł na g d a ń skim moście i m y ­ ś li c a ły m i ty g o d n ia m i, n ic je d n a k w sw ym roga­

ty m łb ie w y m y ś lić nie może. Aż n a ra z podsko­

czył z d ziką radością i to ta k h a ła ś liw ie , że p ta k i, k tó re z da la m u się ciekaw ie p rz y p a try w a ły , prze­

lę k ły się i ze strachem u c ie k ły .

A h a ! M am sposób — p o m y ś la ł sobie — ja k to nie p o s k u tk u je , to będę m u s ia ł porad zić się ko ­

goś bardziej doświadczonego, a tym czasem spró­

buje sw o im sposobem... Naznoszę z całego św ia ta w ie lk ie głazy i zbom barduję n im i Gdańsk w ciągu jednej nocy.

M achną ł siarczyście ogonem i nad sam ym m orzem pole cia ł do S ka n d yn a w ii.

W górach s k a n d yn a w skich diabeł znalazł o l­

b rz y m i głaz. N iew iele nam yśla jąc się obw iązał go m ocnym łańcuchem , które go ogn iw a b y ły g ru ­ bsze od obwodu chłopa w pasie, i z a rz u c ił go sobie je d n ym zamachem na plecy.

W drodze p o w ro tn e j p o m yśla ł:

— No, spraw ię w a m teraz ta k ą ucztę, że w a ­ sze krzyża ckie czarne dusze czw ó rka m i pomasze­

ru ją do p ie kła . Cóż to będzie za uciecha! L u c y fe r na pewno za ten czyn za m ian uje m nie oficerem...

D z ik i, szatański śmiech ro zleg ł się głośnym echem po całym M orzu B a łty c k im .

Nagle potężny h u k w strzą sn ą ł m orzem i po­

w ietrzem . Od stro n y G dańska dochodził k rz y k w ie lk i i p rze ra źliw e w ycie, a nad ty m w sz y s tk im d o m in o w a ł d z ik i śmiech...

Z d z iw ie n i rybacy, zn a jd u ją cy się na m orzu, w pośpiechu p o d p ły n ę li pod m iasto. Czyżby now y m o rd k rz y ż a c k i k rz y k ten zw iastow a ł?

Nie krzyżackie, lecz d ia b ła to b y ły sp ra w ki.

Potężny głaz, zrzucony przez czarta, z b u rz y ł za­

m ek gda ński, grzebiąc pod g ru z a m i w ie lu K rz y ­ żaków. Z a śm ia ł się diabeł na w id o k sw ych o fia r i pognał z jeszcze w iększą uciechą po następny ła dune k. T y m razem p o le cia ł w A lp y szw a j­

carskie.

Z n a lazłszy ta m potężny kam ień , opasał go sw ym p ie k ie ln y m łańcuchem i u s iło w a ł zarzucić go na plecy. W te m p rze cią g ły g rzm o t potoczył się po zachodniej stro n ie nieba i b ły s k a w ic ą o ś w ie tlił A lp y .

P rzestra szył się diabeł grzm o tu. Czym prędzej więc p o rw a ł ka m ie ń i odle cia ł z niebezpiecznego miejsca. Z szaloną szybkością p ę d ził w k ie ru n k u w schodnim , do Gdańska.

A g rz m o ty i b łyskaw ice g o n iły go. Gdy prze­

la ty w a ł ju ż nad K aszubam i w yczerpany odetchnął chw ileczkę. W tej w łaśnie c h w ili w oślepiającej jasności u d e rz y ł p io ru n w łańcuch, k tó ry m opa­

sany b y ł kam ień , i ro ze rw a ł go na k a w a łk i. Ró­

wnocześnie d a ł się słyszeć głos z nieba:

— „J a m jest Sędzią, k tó ry za dobre nagradza, a za złe ka rze “ ...

P a dł diabeł na ziem ię ze s tra ch u ledw o d y­

sząc. W tej samej c h w ili z p o b lis k ie j chaty za p ia ł k u r, zw ia stu ją c bliskość dnia.

P o rw a ł się diabeł z m iejsca i odleciał ze s trz a ­ ska n ym łańcuchem , zostaw iając głęboko w r y ty w ziem ię kam ień.

Następnego d n ia zbiegli się lu d z ie z całej w io s k i i ze ¿ dziw ieniem o g lą d a li potężny ka m ie ń

„d ia b e ls k i“ , obchodząc go k ilk a k r o tn ie naokoło.

Z biegiem czasu lu d zie p rz y z w y c z a ili się do niego ta k, ja k do sw ych „ch e czi“ i teraz przechodząc obok z d e jm u ją swe czapki przed krzyżem , zn a j­

d u ją c y m się na ka m ie n iu , nie m yśląc wcale o jego

h is to rii. (P ow iat kościerski).

Redaktor odpowiedzialny: Stanisław Bieliński w Kartuzach, ul. Dworcowa 7.

Czcionkami drukarni „Gazety Kartuskiej“

(J. Bielińskiego) w Kartuzach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

KOW SKI: Nieznane prace Hieronima Derdowskiego: Kilka godzin na polach Grunwaldzkich.. Zawiera ono kilka ciekawych) wiadomości biograficznych) o Der- dowskim. Raz po

zam i.— Mgr ANDRZEJ BUKOW SKI: Nieznane prace Hieronima Derdowskiego: Lud polski nad Bałtykiem.. — ALFRED ŚW1ERKOSZ: Brzegiem Międzymorza (ciąg

— M gr KAZIMIERZ DĄBROWSKI: Kazanie wygłoszone na pogrzebie Jana Wejhera, woj.. P0DLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej

DĄBROWSKI: Przyczynki do badania kultury na Pomorzu w czasach najdawniejszych.. JAN WOŁEK: Stare obyczaje kaszubskie na dzień

rys historii parafii grabowskiej (ciąg

— STANISŁAW KOSTKA: Zamek Kiszewski — LEON HEJKA Szterk na Swjętigórze.. PODLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg

Rybołówstwo na Kaszubach.— BRUNON R1CHERT: Obrzędy żniwiarskiedudu kaszubskiego.. JAN ORŁOWSKI: Król August II nad polskim

Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg dalszy).. Dożywotnie zaopatrzenie dia