• Nie Znaleziono Wyników

Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.11.30 nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.11.30 nr 11"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

KASZUBY

Dodatek regionalny „ G a z e t y K a r t u s k i e j “ poświęcony sprawom Z i e m i Ka s z u bs k i e j .

Nr. 11 Kartuzy, dnia 3 0 listopada 1938 r. Rok 3

TREŚĆ:

LEON KOW ALSKI: 0 Muzeum Kaszubskie w Kartuzach. — JAN KARNOWSKI: W trzydziestą rocznicę powstania

„G ryfa “ . — M gr KAZIMIERZ DĄBROWSKI: Kazanie wygłoszone na pogrzebie Jana Wejhera, woj. chełmińskiego, w Pucku 31 marca 1626 r. — LEON H E JK A : Krwawi runę. — Ks. dziekan ER. P0DLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej (dokończenie). — J. REDLECKI: Pochodzenie nazwisk kaszubskich. Nazwiska na -ing. — Potomkowie holenderskich kolonistów w Karwieńskich Błotach. — Życie kulturalne Kaszub.

0 M u z e u m K a s z u b s k ie w K a r t u z a c h .

Racjonalność i a ktu a ln o ść u rządze nia M u ­ zeum Kaszubskiego w ce n tru m geo graficznym 1 tu ry s ty c z n y m Kaszub, t. j. w K a rtuzach, w y d a ją się być bezsporne po ty m , co o tej spraw ie ju ż po­

w iedziano i napisano w. ciągu szeregu la t, co na ­ pisano w o s ta tn im num erze „K a szu b “ . D latego nie zabieram głosu w obronie zdania, że m uzeum ta kie jest potrzebne i że p o w in n o pow stać w K a r­

tuzach, ale z g ó ry pragnę skierow ać sprawę tę na to ry stopniowego re a liz o w a n ia tej k u ltu ra ln e j 1 tu ry s ty c z n e j konieczności.

D o w iedzia łem się, że w zeszłym ro k u grono osób ju ż chciało p la n ten zrealizow ać, że sta ra n ia te jednakże ro z b iły się o b ra k funduszó w i o b ra k odpow iedniego lo k a lu . N ig d y w to nie uw ierzę, a to w im ię wszędzie przez życie potw ie rd za n e j zasady, że d la chcącego nie m a n ic niem ożliw ego

— raczej przypuszczam , że nie n y ło wtenczas je ­ szcze dość d la tej sp ra w y zapa łu (czy chęci), że nie b yło dość skrystalizow ane go p ro g ra m u pracy, że dobrało się grono osób nieodpow iednie lu b zbyt szczupłe.

Z w ra ca m się zatem do m iejscow ych w ła d z a d m in is tra c y jn y c h , i m ie js k ic h z apelem, żeby z w o ła ły ja k n a jry c h le j zebranie w celu o m ów ienia tej spraw y, w celu u s ta le n ia p ro g ra m u pra cy i w celu w y b ra n ia K o m ite tu B u d o w y M uzeum K a ­ szubskiego w K a rtuzach.

T a k — trzeba m o im zdaniem budow ać odpo­

w ie d n i lo k a l w fo rm ie „checzy“ kaszubskiej, czy to w obrębie p a rk u m iejskieg o ko ło g im n a zju m , czy na terenie w o ln y m za m iastem , czy też jeszcze gdzieś in d zie j. Poniew aż „b ra k fu n d u szó w “ — dlatego trzeba pobudow ać choćby bez ty c h fu n d u ­ szów, a p rz y n a jm n ie j p rz y pom ocy funduszów7 bardzo szczupłych. Chatę pobuduje się w ro k u , dw óch czy trzech la tach , lu b nig d y, zależnie zu­

pełnie od p ra w d z iw y c h chęci K o m ite t u.

W chacie tej prócz podcienia- znajdow ać się muszą p rz y n a jm n ie j 4 u b ika cje (k u c h n ia i 3 poko­

je) na parterze, a 2 pokoje i k ilk a ko m ó re k na pod­

daszu. U b ika cje w in n y być dość obszerne, o b li­

czone na mnożenie się stopniow e zbiorów.

;W k u c h n i i je d n ym p o k o ju w in n y znaleźć ro z ­ mieszczenie zabytkow e meble, narzędzia domowe

i kuchenne, z a b y tk i zdob nictw a ludow ego itp ., oraz okazy współczesnego zd o b n ictw a ludow ego ziem i kaszubskiej, lite r a tu r y kaszubskiej itp .

W d ru g im p o k o ju niech znajdą pomieszczenie różnego ro d z a ju w y k o p a lis k a .

W trzecim p o k o ju „re p re z e n ta c y jn y m “ u rz ą ­ dzić należy dzia ł tu ry s ty c z n y : meble nowe w edłu g s ta rych wzorów, w śro d ku w ie lk a m apa w a rs tw i- cowa K aszubskiej S zw a jca rii i wybrzeża, m o rs k ie ­ go, na ścianach w a rtystyczn ych zdjęciach całe bogactwo p ię k n a Kaszub.

Na poddaszu w je d n ym p o k o ju p ra co w n ia m uzealna, gdzie uzyskane zb io ry podlegały by oczyszczeniu pp. — w d ru g im m ieszkanie dla se­

k re ta rk i Pow iatow ego K o m ite tu T urystycznego a zarazem b ib lio te k a rk i b ib lio te k i p u b licznej i s tra ż n ic z k i skarbów zabytkow ych.

Niechże m uzeum to nie będzie ty lk o m agazy­

nem „s ta ry c h g ra tó w “ , ale niech będzie rów nocze­

śnie ż y w y m ośrodkiem tu ry s ty k i i k u ltu r y now o­

czesnej. U ła tw i to równocześnie u trz y m a n ie m u ­ zeum, a to szczegół n ie m n ie j w ażny, n iż stw orze­

nie go. Ze w zględu na koszta, m uzeum to zrezy­

gnować m u s i z góry ze stałego kustosza uczonego, a ko rzysta ć będzie m u sia ło ty lk o doryw czo z od­

p o w ie d n ich s ił z G d yn i lu b T o ru n ia .

Oto w g ru b y c h zarysach m ój p ro je k t o rg a n i­

zacji M uzeum Kaszubskiego. Jeżeli go tu n a szki­

cowałem. to ty lk o na to, żeby p ro je k t ten b y ł bodź­

cem do uzu p e łn ie ń i ro zm yśla ń i żeby przez to spow odow ał u stale nie ostatecznego konkretneg o p ro je k tu przez odnośny K o m ite t, a w ślad za ty m u ła tw ił szczęśliwe jego w ykonanie.

A p ro je k t ta k i dobrze obmyśleć i czym p rę ­ dzej w yko n a ć trzeba, bo nie ty lk o pod względem gospodarczym , ale i pod w zględem k u ltu r a ln y m trzeba p olską p rz y g ra n ic z n ą ludność kaszubską podnosić w zw yż. P ra w d z iw a zaś now a k u ltu r a w in n a tk w ić s iln y m i ko rz e n ia m i w k u ltu rz e sta­

rej, k tó ra g in ie i niedostępna jest, o ile pozostanie porozrzucana po różnych zakątkach.

Niechże w ięc pow stanie to m uzeum re g io n a l­

ne i niech zsum owane w n im uczucia, p rz y w ią z a ­ n ia i tra d y c je re gio nu kaszubskiego przekazuje z p o ko le n ia na pokolenie ja k o cząstkę w spólnej coraz głębszej k u ltu r y p o lskie j.

Leon K o w a ls k i, b. staro sta pow. k a rtu s k i.

(2)

Jan Karnowski

W t r z y d z ie s t ą r o c z n ic ę p o w s t a n ia „ G r y f a “.

(W spom nienie).

Śp. d r M a jko w skie g o poznałem osobiście w r.

1908. B a w iłe m wtenczas na stu d ia c h w sem ina­

r iu m d u ch o w n ym w P e lp lin ie i za jm ow ałem się p ry w a tn ie z z a m iło w a n ie m h is to rią i ję zykie m k a ­ szubskim . Po w a lk a c h d y s k u s y jn y c h z kolegam i w „T o w a rz y s tw ie K le ry k ó w P o la kó w w P e lp lin ie “

— założyłem za pom ocą całego szeregu koiegów - Kaszubów i nie-K aszubów w obrębie tego to w a rz y ­ stw a osobną sekcję kaszubską p. n.: „K o ło Kaszu- bołogów “ . U ko n s ty tu o w a n ie tej sekcji n a stą p iło ju ż p rz y ko ń cu latow ego sem estru, w czerwcu 1908 r. Podczas w ie lk ic h w a k a c y j tego ro k u w y ­ b ra łe m się do K ościerzyny, aby d r M a jk o w s k ie m u złożyć uszanow anie i naw iązać z n im w spraw ach kaszu b skich k o n ta k t. M a jk o w s k i u c h o d z ił ju ż wtenczas za Kaszubę „K a te xo ch e n “ , za Kaszubę, którego ja źń doszła do p e łn i swej kaszubskiej świadom ości.

N iejedno o n im słyszałem i z oddala go p od zi­

w ia łe m . Z na łem jego p ie rw o c in y poetyckie, ja k :

„K oscelnego“ i „S piew e i fra n tó w c i“ , w iedziałem , że ja k o a k a d e m ik m o n a c h ijs k i założył regionalne to w a rzystw o „ V is tu la “ , w iedziałe m , że w r. 1906 re dag ow ał „Gazetę G dańską“ , a p rz y n ie j specjal­

n y dodatek kaszub ski p. n.: „D ru ż b a “ . M a jk o w s k i b y ł wówczas je d y n y m Kaszubą, k tó ry u ją ł upa da­

jące p ió ro D erdow skiego i k o n ty n u o w a ł jego p ra ­ cę poetycką. O p in ia o M a jk o w s k im b y ła wówczas u in te lig e n c ji p o ls k ie j P ru s Zachodnich, a szcze­

gólnie w k o ła c h d u ch o w ie ń stw a n ie je d n o lita . Je­

d n i u w a ż a li go za separatystę tego samego p o k ro ­ ju , co Ceynowę, in n i za w o ln o m y ś lic ie la i człow ie­

ka, nie idącego ła w ą z in n y m i, lecz kroczącego sw oją osobną ścieżką.

M im o to pojechałem do niego. Jeszcze dziś p rz y p o m in a m sobie doskonale n ie k tó re szczegóły naszego pierwszego spotkania.

P rzyję cie b yło zra zu dosyć oficja ln e .

Gdy m u opow iedziałem o założeniu „K o ła Ka- szubologów “ , o jego dotychczasowej p ra c y i o za­

m ia ra c h n a przyszłość, ucie szył się szczerze. Po­

w ie d zia ł, że nosi się z pla n e m założenia czasopi­

sma. dla sp ra w kaszu b skich i że ju ż dłużej z r e a li­

zacją tego za m ia ru zw lekać nie będzie, widząc, że m łodzież a ka d e m icka sama od siebie do spraw k a ­ szubskich się zabiera. Czasopismo io w ydaw ać będzie, chociażby na w ła s n y koszt. P ierw szy n u ­ m e r m ia ł się ju ż ukazać przed gw iazdką. Nasza rozm ow a n a te m a t czasopisma została przerw ana, gdyż p rz y b y ł kolega po fa ch u : d r P e llo w s k i, jego ś m ie rte ln y w ró g w przyszłości. Rozm ow a zeszła na te m a ty czysto lo ka ln e , szczególnie n a tem a t w a lk i z kościerską h aka tą, d la k tó re j d r M. b y ł ka m ie n ie m obrazy, szczególnie za w iersz sa tyrycz­

ny, n ap isan y przez niego p rze ciw ko ko ściersidm p io n ie ro m h a ka tyzm u . W ie rsz ten (niem iecki) w y d ru k o w a n y w fo rm ie u lo te k , ka za ł M a jk o w s k i rz u c ić do sali, w k tó re j u c z to w a li kościerscy haka - tyści, założyciele g ru p y m iejscow ej „O stm a rke n - v e re in T i“ . Każdy z ty c h n ie m ie c k ic h bojow ców zn a la zł w ty m w ie rszu swą p o kraczn ą sylw etkę.

Ten fa k t s ta n o w ił p re lu d iu m do ty c h zapiekłych i n ie u b ła g a n ych zm agań, ja k ie M a jk o w s k i staczał

później z h a ka tyzm e m wogóle, a z ko ś c ie rs k im w szczególe.

Podczas mego pierwszego s p o tka n ia z M a j­

ko w skim , o d g ry w a ła w a lk a z h a ka tyzm e m w roz­

m ow ie dużą ro lę i zdaje m i się, że p ro je kto w a n e czasopismo m ia ło w tej walce przodować. A le szczegółów" ju ż nie pam ię ta m . Z tego pierwszego s p o tka n ia u t k w ił m i doskonale w p a m ię ci zewnę­

trz n y w y g lą d mego rozm ówcy. M ia ł on na sobie brązów-ą k u rtk ę m a la rs k ą z d łu g ą w iązan ą k r a ­ w atką. Ówczesny jego w y g lą d oddaje w zupełno­

ści fo to g ra fia , um ieszczona w jego książce: „Z d ro ­ je R a d u n i“ . Od tego pierwszego s p o tka n ia datuje d łu g o le tn ia korespondencja, k tó ra podczas w o jn y z n a tu ry rzeczy się u rw a ła , zaś po w o jn ie znów się n a w ią za ła i trw a ła aż do śm ierci.

Korespondencję zacząłem w ła ś c iw ie ja, posy­

ła ją c d r M. świeżo w ydane dzieło niem ie ckie ko­

m is ji ko lo n iz a c y jn e j p. t.: „Z w a n z ig Jahre deu­

tscher K u ltu ra rb e it“ , o k tó ry m podczas naszego pierwszego sp o tk a n ia b y ła m ow a — oraz w y c in k i z „D z ie n n ik a P oznańskiego“ , zaw ierające pracę K onstantego Kościńskiego p. t.: „Id e a sło w ia ń ska na K aszubach“ . N iebaw em odebrałem od d r M.

pierw szy, i to znam ie nny lis t, następującej treści:

Kościerzyna, d n ia 28. 9 1908.

Szanow ny Panie!

Serdecznie dzię ku ję za przesłane m i dzieło i w y c in k i z D z ie n n ik a Poznańskiego. Nie m ogłem prędzej odpowiedzieć, gdyż przeprow adzałem się w ty c h d n ia ch i do w czoraj jeszcze p a n o w a ł u m nie chaos.

W y c in k i z D z ie n n ik a Poznańskiego b y ły dla m nie bardzo interesujące. Każdego Kaszubę a to li, czytającego tę pracę, ude rzy odrazu b ra k zrozu­

m ie n ia dla cechujących Ceynowę w y s o k ic h p rz y ­ m io tó w . A u to r tra k tu je tego szerm ierza sło­

w iańszczyzny n a Kaszubach po części le kko, po części p o g a rd liw ie , zarzucając m u pom iędzy in n y ­ m i, że i w to w a rz y s tw ie pań czasem nie lic z y ł się z w y ra z a m i. Jeżeli z ta k ic h rzeczy czyni się czło­

w ie k o w i tej m ia ry , co Ceynowa zarzut, to a u to r owej p ra cy nie może żądać, ażebyśmy go b r a li na serio.

Owe m i ła ska w ie nadesłane w y c in k i dowodzą a to li także, że najw yższy czas, aby m y ś li społecz­

nej na Kaszubach w y ra z ic ie la m i b y li Kaszubi sa­

m i, inaczej na zawsze pozostaniem y ko p ciu szka ­ m i w śród szczepów Rzeczypospolitej P o lskie j. — Szkoda, że nie m ia łe m czasu z o k a z ji p o b ytu P a ń­

skiego w' K ościerzynie pom ów ić z Panem obszer­

n ie j, czynię to n in ie js z y m lis to w n ie , gdyż uw ażam ta k ą w y m ia n ę m y ś li za potrzebną ze w zg lęd u na to, że w n a jb liższym czasie rozpoczniem y naszą akcję. P rzyznaję się P a n u otw arcie , że Pan p rz y ­ nosząc m i dobrą n o w in ę o „ K ó łk u Kaszubów “ i o W aszych pracach w P e lp lin ie , ogrom nej m i do­

d a ł o tuchy i odw agi. Jeżeli b o w ie m m łodzież na wyższych szkołach dopiero się zajm ie ideą odro­

dzenia Kaszub, p e w n ym być można, że z tego za­

rze w ia n ie d łu g o w y b u ch n ie pło m ie ń , o be jm ują cy Kaszuby od B rd y aż do morza.

Jestem zdania, że w ytyczn ę naszej p ra cy po­

w in n o stanow ić hasło: „K a szu b y d la Kaszubów “ . N ie p o jm u ję tego h a sła a to li w z ro z u m ie n iu ści­

słego odłączenia się od W ie lk o p o la n , prze ciw n ie jestem zdania, że we walce z ge rm a n iza cją dobrze jest, je żeli ja k n ajw ięcej ściąga ku p có w i p rze m y­

słowców z K sięstw a do nas, je że li z k o ła m i n a ro ­

(3)

Nr. 11 K A S Z U B Y Str. 3 d o w ym i w K sięstw ie zachow am y ścisłą łączność.

Z d ru g ie j s tro n y zaś uw ażam za wskazane zasto­

sowanie hasła: „K a szu b y d la K aszubów “ — na w sze lkich połach p ra c y społecznej. M u s im y m ieć posłów z naszego szczepu w yro słych , zastępców sw ych w prasie, w organizacjach w yborczych, n a u ko w ych i ekonom icznych. —

Że tego celu odrazu nie dopniem y, to jasne.

A le je żeli będziem y dążyć doń w y trw a le , to p o w o li w y ro b i się m y ś l społeczna na Kaszubach — i s k u ­ p ia ją c około nas zrazu w ykształcone osobniki, po­

ło żym y nareszcie tam ę o d p ły w o w i naszej in te li­

g e n cji kaszubskiej do obozu niem ieckiego. Roz­

chodziłoby się narazie o dw ie rzeczy: założenie p i­

sma i u tw o rze n ie zw iązku. M o im zdaniem po­

w in n o pierw sze poprzedzać drugie. A to z tej p rzyczyny, że w p iś m ie dopiero przez w ygłaszanie z d a li o ró żn ych spraw ach, ogół kaszubski obcho­

dzących, w y k la ru je się sytu a cja i stw orzy się za­

sady, na k tó ry c h zw iązek może się oprzeć i dzia­

łać in te n s y w n ie j, n iż to może czynić pismo. O ile w iem , to ju ż się u je d n a liś m y , co do tego pisma.

Narazie m am n a m y ś li t y tu ł ta k i: „ G r y f“ , — bo to herb Kaszub — „p ism o d la spraw' kaszu b skich “

— we fo rm a cie zeszytów to w a rz y s tw n a u kow ych , objętości dw óch arkusizów d ru k u . W ychodzi co miesiąc. N arazie w y d a w a łb y m chociaż na. w ła sn y koszt, gdyż sądzę, że wobec ceny 50 fg za zeszyt może by się ko szty w ró c iły . Później m ożna by u tw o rz y ć spółkę w yd a w n iczą na n is k ie u d z ia ły i w yd aw a ć rzecz n a szerszą skalę — i w ostrze j­

szym tem pie. G łów na rzecz o w sp ó łp ra co w n ikó w . D la pierw szego n u m e ru m a te ria ł ja ko ta ko goto­

wy, brakuje ty lk o coś z h is to r ii i g e o g ra fii h is to ­ rycznej. Może się Szanow ny P an u Kolegów w y ­ stara i m i doniesie. T aksam o p ro s iłb y m o zbie­

ra n ie abonentów, może odrazu na p ó ł ro ku . W ty m celu trzebaby zestaw ić listę... i t. d.“ —

W rzeczyw istości n a k re ś lił d r M. w ty m liście podstaw ow e lin ie swego p ro g ra m u , k tó ry ud a ło m u się w okresie m łod o ka szu b skim zrealizow ać.

N ie u d a ło m u się a n i w p rz y b liż e n iu zrealizow ać czołowego p o s tu la tu jego p ro g ra m u , c z y li hasła:

„K aszub y d la K aszubów “ . L is t pow yższy jest ta k ­ że zapow iedzią n a ro d zin „G ry fa “ . P ie rw szy n u m e r bow iem u k a z a ł się w g ru d n iu 1908 r. D r M. d r u ­ k o w a ł pierw sze 6 n u m e ró w n a w ła sn y koszt.

D ru k ty c h n u m e ró w w y k o n a ła o ficyn a pana Czy­

żewskiego w Gdańsku. Zatem obchodzim y obec­

nie trz y d z ie s tą rocznicę n a ro d zin „G ry fa “ . Rocz­

n icy te j n ie ste ty a u to r się nie doczekał.

Mgr K. Dąbrowski

Kazanie, wygłoszone na pogrzebie Jana Wejhera, woj. chełmińskiego,

w Pucku 31 marca 1626 r.

O tw ie ra ją c o lb rz y m ią księgę dziejów n arod u polskiego, w id z im y w n ie j n ie p rz e rw a n y ła ńcuch w y s iłk ó w i w zm agań b o h a te rskich nad u trw a le ­ niem potęgi Rzeczypospolitej. Są ta m w y ry te z ło ty m i g ło s k a m i czyny ryce rskie sła w n ych m ę­

żów i wodzów naszego narodu, o k tó ry c h pam ięć n ig d y nie w ygaśnie. Jeżeli w g lą d n ie m y uw ażnie w poszczególne k a r tk i te j księgi, p rzekon am y się, że fig u r u ją ta m n a zw iska w ięcej lu b m n ie j znane szerszemu ogółow i, że nie m ożna w Polsce znaleźć

takiego zakątka, które go re p rezentant został by p o m in ię ty . I n ic nie zdoła strą cić czło w ieka z w y ­ żyn jego dostojności. G dyby je d n a k zapytać się kogoś z P olaków , co w ie na p rz y k ła d o W ejherach, rzadko k tó ry u m ia ł by w ięcej pow iedzieć nad to, ze z a ło ż y li w ro k u 1634 m iasto W ejherow o. Jest to u b o le w a n ia godne, iż o h is to r ii zie m i nad m o r­

skiej, o je j m ieszkańcach, o życiu, ja k ie prow adzą, m am y m ało w iadom ości. Przecież zie m ia kaszub­

ska w y d a ła w ie lu bohaterów , d la k tó ry c h słow a b ro n ić O jczyzny — szlachetna to rzecz. Szli w boje na życie lu b śm ierć. P rz y p o m n ijm y sobie, że r o ­ d zina W e jh e ró w z daw na osiadła na P om orzu szczycić się może tym , że n ieom al w szyscy je j członkow ie p rz y s łu ż y li się spraw ie p o lskie j, sp i­

sując się dzieln ie i na p o lu b ite w i d yplom acji.

Niech świadczą o ty m piękne słow a kaznodziei, wygłoszone w P u c k u d n ia 31 m arca 1626 r. z oka­

z ji pogrzebu Jana W ejh era , w o jew ody c h e łm iń ­ skiego, puckiego, człuchow skiego, radzińskiego, sobowickiego starosty, k tó ry o b ją ł starostw o p u ­ ckie po śm ie rci ojca swego E rnesta w ro k u 1598.

„...S tosuym yż ten d is k u rs nasz z żyw otem Ja­

śnie W ielm ożnego W o ie w od y C hełm ińskiego a obaczym y ia k o m u w ie lm i iest przyn a le żyty.

Pam ięć iego z p o ch w a ła m i y nie z b u tw ie ie n ig d y : albow iem p rz e k lę ta zazdrość n ie m a ia k o zaw adzić k ła m i s w y m i w w y s o k i ten Cedr, w gorzkie to drzewo; m ow ie w tego człow ieka, k tó ry w szystek żywot swoy przepędził na dziełach woiennych, na dziełach tw a rd y c h y g o rz k ic h ; nie ż y ł delika cko, ia ko d o m a to r ia k i; ale żył ia k o żołnie rz w tru d a c h k rw a w y c h aż do szędziwego w łosa tego, w k tó ry m go śm ierć zastała. P ierw sza iego służba b y ła w Szwecycy, gdy w ie lk im sercem n a re b e liz a n ty P a­

na swego, Naiasnieyszego K r ó la Z y g m u n ta I I I . następował, a następow ał n a arm a tę Szwedzką, k tó ra ogrom ną strzelbę z d zia ł sw oich w ypuszcza­

ła. K u la n a ten czas p a d ła pod p ra w ą rękę iego y z ra m ie n ia y z b o ku sztukę cia ła w yszarpnęła.

T u b y d ru g i o m d la ł k re w n a zbroi zoczywszy, n ic ten, ale ia k o R z y m ia n in w b ia łe y szacie k r w ią sw oią zbroczony s iły n a b ra ł w ięcey y do nie p rzy- ia c io ł zaiuszony m ężnie poskoczył na harce, któ re na ten czas zw o d zili. U c ic h ła Szwecya troch ę nie u c ic h ł anim u sz W e yh e ro w ski, szedł do W ęgier, do W o ło ch y do M u lta n y ta m T u rk o m o d b ie ra ł z h e t­

m a n e m 'C e sa rskim za m ki y w ło ści w ie lk ie T a rg o ­ wice, B u kore st, B ia ła ce rkie w ; g ro m ił pogaństw o pod D ziu rd zio w e m ; uciekać m u ś ie li T u rcy, gdy na W eyherow e p u łk i n a p a d a li z szkodą swą w ie lk ą . Z ta m tą d zaw oła ny od K ró la J. M ści Pana naszego, aby do Szwecyey znow u p rz y b y ł P rz y b y ł y trw o ­ g am i w ie lk im i Szweda n a k a rm ił. N ie p rz e lą k ł się m orza b u rzliw e g o z lu d e m sw oim , ale y to w ie lk im sercem u ś m ie rzył, y S to k o lm u b ie g ł p rę d ko sam, n ieustra szonym będąc a w ie rn y m sługą P anu swemu.

W ie lk i W oiew odo m ó g łb y cię k to na ten czas A d m ira łe m P o ls k im nazwać, gdyś u ta rc z k i gęste S u d e rm a ń skim i ty m i K śiążęty c z y n ił na m o rzu d ziw n ie szczęśliwie słu ż y ły ć w ia try , gdyś w ięźnie P olskie z rą k h e re ty c k ic h o k ru tn y c h o d is k a w a ł;

gdyś ubogie" K a p ła n y, Z a k o n n ik i u tra p io n e , płeć żeńską ućie m ie zio n ą ia k o ow ieczki nie ia k ie z pa- szczęki w ilk a tego Suderm ańskiego w yd zie ra ł.

W pa d łszy S uderm an ia k o zboyca m o rs k i do ln - fla n t. b ra ł co się m u podobało, zapom niaw szy p rzysię g i y k rw ie w ła sn e y sw oiey: ale m u s ia ł po ty m łu p y te y p lo n y wracać, gdy W eyhera zoczył.

(4)

Z n o w u do M o skw y trzeba się b yło ruszyć y zdradę G liń skieg o opuszczone z a m k i odbierać.

Gdy sam K ró l J. M ości osobę swę sta n ą ł w Obo­

zach pod S m oleńskiem ; nie został w dom u W oie- w oda nasz C h e łm iń ski, sta n ą ł z szańcam i sw ym i pod S m oleńskiem ob a la ł baszty strzelbą sw o ią pe- d a rd a m i b ra m y w ysadzał, do s z tu rm u sam piecho­

cie swey kredensow a!. T am z hako w nice Mo- skiew skey k u lą ude rzo ny na dużey zbroi swoiey ra z ten zn ió sł bez szw a nku swego wszelakiego.

Zbroię tę p o ty m zaiachaw szy do L o re tu kędy iest obraz Bogarodzice P a n n y cu d a m i sła w n y na ście­

nię za w ie śił y z k rw a w ą karaceną sw oią naśw ięt- szey Pannie dziękuiąc, k to re y obronę z d ro w ia swego w ta k w ie lk ic h niebezpieczeństwach swych przypiso w a!.

Tyleż ty c h w o ien : Ono w o yna n ie d a w n a pod C.hocimem z o k ru tn y m Osmanem Cesarzem T u ­ re ckim , na k tó rą w szystek ś w ia t pa trza ł, n a k tó - re y sam ten ieden W oie w od a z K o ro n y P o lskie y z P u łk a m i sw o im i stanął. S ta n ą ł naprzód przed N iestrem z te y stro n y ; y gdy T u rc z y n h a rd y ze dw uchset d z ia ł ogrom nych na T ab ory kozackie strzelał, zahieżał m u w oczy p ra w ie puszkarzom iego przez rzekę od Kam ieńca, y strzelbę iego z gó­

r y z d zia ł sw oich psow ał. B łokau szow żadnych nie czekaiąc koszam i d z ia ł nie obkładaiąc prosto na T u r k i d zia ła n a ry c h to w a ł y im p re z y ich pso­

w a ł. R z u c ili się p o ty m Janczarow ie y Spaiow ie do szańców kozackich, srom o tnie uciekać m u s ie li y u ko ch a n ych d z ia ł onych stra szyd ł sw ych iedy- n ych odbiegać. Puszczali w p ra w d zie y na W o je ­ wodę naszego strzelbę swą poganie przez rzekę:

ale ta lubo to pod nogi k o n ia iego padała, n ic ie d n a k nie szkodziła personie y iedney z w oyska iego. B ie g a ły y h o rd y T a ta rs k ie w koło niego, aby ia k o z g ó ry oney z ra z ili y od strze lb y o dp ędzili ale b ie g a li ty ło , bo nie m ie li zto serca aby ztak w ie lk im mężem u c z y n ili. N a z a iu trz w ia c h a ł K ró l do obozu y przed szańcam i nie daleko b ra m y P o l­

skie y szańce nowe sobie położył, ta m w łaśnie, kędy nayw ięcey y nayczęściey n ie p rz y ja c ie l harce swe c z y n ił W yp a d a ł często od n ic h zwłaszcza na po­

s iłe k ko za ckim T ab oro m y szańcom L ite w s k im ; le dw ie k tó ra potrzeba było, abo kędy się toczyła aby tam W o iw o d y nie b y ło na p o siłe k: aż na k o ­ niec z w id z ia ło się T u rk o m iego samego ty ło zno- śić... P ó k i w o yn a C hocim ska w pam ię ci lu d z ­ k i ey będzie p o ty będzie y W e yh e r W o iw o d a Cheł­

m iń s k i, a p a m ię ci te y nie zniesie zazdrość, a n i iey u g ry z ie tw a rd o a lb o w ie m na Cedrze, na g o rz k im drzew ie, ro b a c tw u nie u ż y ty m iest w y ry ta .

A le y z d ru g ie y m ia ry pam ięć naszego W oie- w o dy p ró ch n a nie uczuie: abow iem b y ła y iest córą dobrego su m ie n ia ; to nań nie ska rżyło : a ie s li ska rżyło k ie d y b y ły sposoby na znoszenie tych ska rg w kościele św ię tym K a th o lic k im w k tó ry m od dzieciń stw a swego aż do siw y c h s k ro n i żył ś w ią to b liw ie . Złeż to sum ienie b yło k tó re w m ło - d ziu ch n ych leciech sw ych w nabożeństwie do na- świętszey P a n n y się kochało, k tó re n ig d y bez K a ­ płana, bez o fia ry św iętey iednego d n ia nie opu­

szczało. P a m ię ta m pod Chocim em w on czas przyszedł przededniem y p ro s ił K a p e lla n ó w K ró ­ le w icza .T. M. o Mszą ie d n ą (a p o ty m y o w to rą ) y ta k dopiero z Panem B ogiem szedł do potrzeby.

W oiewoda nasz Ja giełow i K ro lo w i P o lskie m u po­

dobny k tó ry nie c h cia ł na ko ń wśieśdz, aż Mszey św. w y s łu c h a ł y ta k K rz y ż a k i p o ra ził. M ów ić mo- ż«m y o W oiew odzie naszym y z ro d z ił się i ż y ł y

u m a rł w wierze K a to lic k ie y R zym skiey y ta k w ie ­ r z y ł iż oprocz tego kościoła żaden zbaw io nym bydź nie może a n i b y ł kie dy. Jaw nie tedy here- ty k i w błędach ic h stro fo w a ł, ia w n ie m o d litw y w kościele a ieszcze K a p ła ń skie R zym skie odpraw o- w a ł; ia w n ie do naświętszego S a kra m e n tu przy- im o w a n ia p rz y c h o d z ił pom niąc na słowa P ańskie:

„K to m ie w yzn a przed lu d ź m i, tego ia w yznam przed Oycem y A n y o ła m i iego“ . Pamięć sp ra w ie ­ dliw ego naszego W oie w od y z p och w ałam i. Czemu:

abowiem p o m n ia ł na ostatnie rzeczy, zwłaszcza o śm ierci, k tó ra o s ta tn ią jest lin ią w szystkich . A że b y ł K a th o lik ie m d o b rym często m a w ia ł, że m u śm ierć stra ch u żadnego nie zadawała. Gdy na- św iętszy S a kram en t c ia ła y k rw ie C hrystusow ey do niego p rzynie sion o p o rw a ł się z łoża ś m ie rte l­

nego swego, m ó w ił w szytek h y m n Tomasza św.

W ie lk i W oiew odo C h e łm iń ski, wszedziesz T y b y ł cudo w nym : na w o ynie ch naprzód, gdyś n a ta r­

czywie na n ie p rz y ja c io ły następow ał a zawsze szczęśliwie; p o ty m w kole S enatorskim , gdyś w o l­

ne, m ądre sentencye przed w ie lk ą ko ro n ą w oto- w a ł; do tego w p o stro n n ych y Z a m o rs k ic h kra ia ch , gdyś od. K. J. M. Posłem do D uńskiego K ró la b y ł w y s ła n y : obróciłeś abow iem oczy w sz y s tk ic h w ło ­ ści na się ia ko Poseł W ie lk i K ró la W ie lkie g o , ia ko m ą d ry Senator i b o io w n ik prześw ietny. Tuś na- barziey cudo w nym b y ł gdyś na ty m o s ta tn im p la cu poiedynek c z y n ił z śm ie rcią a ia ko b y w dro­

gę odieżdżaiąc, m ałżonkeś swoię Jaśnie W ie lm o ­ żną P a nią A n nę z Sczawin żegnał, gdyś synom ia ko o liw k o m m ło d y m około łoża twego stoiącym b ło g o s ła w ił: p ię k n ie ic h nap o m in a ją c do służby Bożey, do w ia ry św iętey K a to lic k ie y zachow ania statecznego, do m iło ś c i K ró la J. M. y O jczyzny, do dzieł R ycerskich, do cnot w ie lk ic h zaostrzał, aby dom swoy prze św ie tn y W e yh e ro w ski, grono lu d z i R ycerskich, zabaw am i w dom u zw yczaynym od Dziadów y P ra d zia d ó w ieszcze z a trz y m y w a li ozdabiali. S ynow ie ta k w ie lkie g o Senatora, nie potrzeba w a m in d zie szukać p rz y k ła d ó w zacnych m acie dom a w o io w n ik i w ie lk ie , k tó rz y sław y P rzo d kó w sw oich k rw ie w łasne y odwagą p o p ra ­ w ia li; a m iędzy ty m i Oyca zacnego, ktorego teraz cia ło do zie m i kładziecie. W iedzcie o tym , iż ten ka m ie ń kości ty lk o p rz y k ry ie w ie lkie g o tego Męża, sła w y żadną m ia rą nie p o k ry ie ; ta ia k o ^ i dusza pobożna nieba sięga, m iędzy g w ia zd a m i świeci...“

Leon Hejka

Krwawe runo.

Dobrogost so z M jiło s a w ą Szed n ad jezorę i p ito :

Go te zdrzisz, ta k werzaszono I njerzeczesz a n ji słowa?

M jiłosław a. sę odw ró ci:

D a g o m jir m je beł na m esli, Webacze! M jin jo n i czase!

Dobrogost ję uspokojo.

On ce kocho, to je p ro w d a ! Co on móg, on przepróbow oł, A le że on sę po-suwo

Jaż do zdradę swćgo k ra ju , I na k ró j nasz bój krzeżew i, N ostraszlew szi bój sprowodzo, To go dalek poza r a m k ji H onorow ech sprow odrzuco!

(5)

K A S Z U B Y Str. 5 Nr. 11

Splegawjono jego rę k a Cebje n jig d e njedosignje A k ra je w o spraw jedlew osc Sąd i w iro k nań ogłosi;

Zadreżeje M jiło s ła w a

I w j i b ja ło g ło w s k jim sercu W szczino dziw no sę rozte rka, Co bolestno ję ro z riw o .

Dobrogost ję pod trzem iw o Sodo z n ją na rzm je pobrzśżni;

F a la s k rz i a w je w n im glosę Przed se nócec on zaczino:

M jin ą ł bój, różano chw ała Nasz p o m o rs k ji gród oploto A pod njebo w c h m u rn i szlaćhji Nasz dobeczni G rif podloto!

N a sto ł dzeń i w jego brzasku Nowe żece sę zaploto,

Z p je sn ją bo ju spjew kochanjo Ręką. w rękę sę u ch w o to ! Słóńce s k rz i a poseł z njeba W jęze k ło p o tu rozploto, Ł a d a na słoneczni górze

Jasną szczesco przędzę m oto!

Ł za sę w o k u M jiło sła w e , Jedna łza sę zakrąceła, O n ji w stó n ą i pod górę Ju do g ro d u pow rocają;

D z ó w k ji w grodze sp rzą ta ją ci P o m e rk a ją jic h jidącech, Jedna to do d re g ji rzecze:

Z d r z e , j a k o n ji sę k o c h a ją !

Zdrze, ja k z ło ti wąż łiskoce, Co j i re m ję w k ó ł o b w jijo ! Jak jo w jem , to njeje dobrze, Z ło to w cig n je ję w njeszczesce;

Cem ni moce njezgorają, Że ten tw ó r ze łz i Sw aroga Sławę seje, rozkosz dowo, Z ło to njese dechow zemstę.

T u sę drego z n jic h przeżegno, x\be ta k sę ubezpjeczec:

Redo jo t i P a n ji służę, A le m je sę straszno stało!

W tim webjćgo s to ri slega B łędno zdrzące. „Co sę stało ?‘*

Z a p ita ją go dzewczęta I on godo jik a ją c e :

O bzśroł jo so czekaw i Jego mjecz, ten ostro jik n ą ł;

Jo sę werzas i go rz u c ił I ze sale r w o ł spłoszoni!

Służba z n jik o a po c h w jili Dobrogost do sale wchodo.

4 gbdze mjecz? A c h ta m pod scaną!

Pozdrze, ja k o b ro ń przepeszno!

On go chw oci i wecigo:

M jecz z n je b jeskjigo m e ta lu ! M jiło s ła w a sę w e lękn je:

Zdrze le, ru n ę sę k re w a w ją ! Dobrogost go w epchnje w pocłiw ę I zawjószo znów na scanje,

T ćj usodo i odrazu

Dagomjir mu w mesie przińdze.

Ks. dziekan Fr. Podlaszewski

Z a r y s h is to rii p a ra fii g r a b o w s k ie j..

(Dokończenie). [8

Spośród m ieszkańców m a ją tk u St. G rabowo p ła c ili p o d a tk i: sołtys 12 ta la ró w , ka rczm a rz 11 tal., o g ro d n ik 15 gr, m ły n a rz o d sta w ia ł 40 ko rcy żyta, połow ę z tego g o tó w ką po 1 lh ta la ra za ko­

rzec i ba ko rca ta ta rk i. H ib e rn ii p ła c ił sołtys 12, m ły n a rz 12, karczm a rz 4, każdy o g ro d n ik 3 ilo re - n y po 30 groszy, tyleż i ko w a l, in n y c h opłat nie uiszczali. K siądz i o rg a n ista o trz y m y w a li 3 korce żyta i 3 owsa, po 6 i 3 grosze kolędowego.

Wysiew wynosił: żyta owsa jęczmienia

młynarz 16 12 4 j

karczmarz *8 ^ 3

\

zbierali ziarno

każdy ogrodnik 5 4 1 J

N a w łó kę liczono 2—3 ko n i, 2—4 w o ły, 5 krów , parę owiec i św iń. O grodnicy m ie li po 2 w o ły, 3 k ro w y , 5 owiec i 4 św inie. R obotnicy po 1 krow ie.

Rządca na fo lw a rk u m ia ł 1 ko n ia , 1 kro w ę i 1 ś w i­

nię, 10 owiec, a pasterz 60 owiec. Służby na fo lw a r­

k u b yło S mężczyzn i 4 dziew czyny, parobek dosta­

w a ł 8 ta la ró w m yta , l 1/* ko rca zboża, dziewczyna 6 ta la ró w m yta. O trz y m y w a li oni drzewo opałowe z lasu, n a to m ia st ry b w jeziorze nie b yło im w o lno ło w ić. Ś w inie m o g li paść w lesie.

M ły n m ia ł 292 m ó rg zie m i i posiadał osobny p rz y w ile j z d n ia 1 lu te g o 1727 ro k u , k tó ry m u na ­ dał przeor i ko n w e n t k la s z to ru 0 0 . K a rtu z ja n ó w ; o trz y m a ł go ówczesny w ła ścicie l Jakub E ichm ann, k tó ry m ły n ten na własność k ró tk o przedtem k u ­ p ił. P rz y w ile j b y ł następującej tre ści: „W ła ś c i­

ciel m łyn a posiada m ły n , role, łą k i i ogrody w g ra ­ n icach opisanych dziedzicznie i może za w iedzą k la s z to ru in n y m odstąpić i sprzedać, lecz lasek w granicach obszaru leżący k la s z to r za trzym u je dla siebie. (W ro k u 1822 lasek m ia ł jeszcze 54 m órg, obecnie go ju ż nie ma). Jednakowoż m ły n a rz m o­

że z niego d la siebie brać drzew o opałowe i b u d u l­

cowe, nie w o ln o je d n a k n ic z tego sprzedawać, może też b y d ło swoje w n im paść. W' b ło tk u m ły n - n y rn i w ro w ie może m a ły m i narzę d zia m i dla sie­

bie ło w ić ry b y , ale nie duże. Co ósmy ro k k la s z to r spuści wodę i w y ło w i ryb y, za to dostanie m ły n a rz obniżkę dzierżaw y. Nie w o ln o m u w o d y ta k za­

trz y m y w a ć , aby się za la ły łą k i i p o n io sły szkodę.

Nie w o ln o m u obcego b y d ła brać na p a ś n ik i nie więcej ja k 50 owiec mieć, nie w o ln o m u bez zezwo­

le n ia b u d y n k ó w staw iać i lu d z i urządzać na m ie­

szkanie. P rz y w ię kszych pracach o koło ta m k la ­ sztor dopomoże drzew em i lu d ź m i. M ieszkańcy m iejscow ości do k la s z to ru należących z K łobu- czyna, P io tro w e jh u ty , G ra b o w s k ie jh u ty i Starego G rabowa będą w ozić zboże do tego m łyn a , za to on da na św. M a rc in 40 k o rc y dobrego żyta na fo l­

w a rk w S tarem Grabowie, lu b na życzenie k la s z to ­ ru za połow ę tego zboża da 30 guldenów . P onie­

waż m a w ięcej r o li ja k d a w n ie jsi m łyn a rze , za to da ł/2 ko rca kaszy tatarczanej. D la fo lw a rk u gra- bow skiego będzie m łą ł bezpłatnie i bez p o b ra n ia macowego i ś ru to w a ł przed in n y m i k lie n ta m i.

Chlebowie i pogłow ne, oraz in n e o p ła ty uiści w ra ­ zie -wojny ja k p ó łg b u r w K łobuczynie. Dziesięci­

nę, kolędow e i w ielkanocne odda. ks. proboszczowi ja k g b u r, a d n i świąteczne będzie obchodził ja k

(6)

nakazuje K ościół K a to lic k i. Od sza rw a rk u jest zupełnie w o ln y “ .

Jako św ia d ko w ie tego p rz y w ile ju są, zapisani.

A n d rze j F ilip s k i, rządca ze St. Grabowa, C h rystia n K ra tz k i, sołtys z K łobuczyna, A d am Stolz, sołtys z G rabówka, m is trz M a rc in Sicha, m ły n a rz na Angst i Bangu, F r. W ilh e lm Loesberg, przeor, B r.

B e nedykt R upprecht, w ik a riu s z , B r. Jan M arx, p ro k u ra to r, B r. Jerzy Schwengel, k o a d iu to r.

I ka rczm a rz m ia ł p rz y w ile j, k tó ry opiew ał n a ­ stępująco: „ B r a t W ilh e lm Loesberg i ko n w e n t k a rtu s k i o z n a jm ia ją n a W ielkanoc 1722 ro k u , że Jakub Glewa, nasz g b u r w g ra b o w skim dworze, k u p ił karczm ę zapadłą w S tarem Grabowie, ja k ją m ia ł pop rze dni ka rczm a rz Jakub N ikolaszek z 7 ró ż n y m i k a w a łk a m i zie m i za 200 flo re n ó w po 30 groszy i g o tó w ką w całości z a p ła c ił na dziedzi­

czną własność. Będzie on p o b ie ra ł p iw o i wódkę z d w o ru grabowskiego, a pod k a rą 10 ta la ró w nie w o ln y sprzedawać in n y c h w yrobó w , m a też m ieć chleb, śledzie, ty to ń i świece na sprzedaż. Jako podatek g ru n to w y zapłaci na W ie lk a n o c 11 flo re ­ nów po 30 groszy i m u si 3 d n i kosą i 3 d n i g ra b ia ­ m i na fo lw a rk u w G rabow ie pracow ać, ja ko k o n ­ try b u c ję i ciężary w ojenne będzie p ła c ił Var g b u r- skiego a ks. proboszczowi ko rc a żyta i 1/2 korca owsa ja k o dziesięcinę. Za zezwoleniem k o n w e n tu kla s z to ru może p rz y odstą p ie n iu 1/10 ceny k u p n a karczm ę sprzedać in n y m “ .

K ie d y w ro k u 1617 k la s z to r z a m ie n ił tę posia­

dłość grabo w ską na O słanino i B łą d ziko w o , było w G rabow ie: 6 g b u ró w i zaniedbany dw ór, sołtys, oraz gospodarstwo, na k tó ry m g b u rzy szarw arko- w a li. G ospodarstwo to zostało 1621 r. w yd zie rża ­ w io n e na 6 la t D o m in ik o w i W o ls k ie m u z g b u ra ­ m i, b ro w a re m i m ły n e m za roczną o p ła tą 250 flo ­ re n ó w po lskich . Do tego należało od daw nych la t 20 w łó k w K rzyzew ie (dziś S zum i eś) i 7*/? w łó k i niedaw no przez k la s z to r zakupione. W ro k u 1662 b y ło na n im 35 k o n i i źrebców, 13 k ró w , 11 sztuk m łodego bydła. 18 cielaków , 4 kozy i 60 świń.

W ro k u 1670 m ły n a rz p ła c ił 60 k o rc y żyta, soł­

tys 20 guldenów , ka rczm a rz 20, M a g u la 24, zdun 4 flo re n y polskie.

Grabówko.

G rabów ko c z y li Nowe G rabowo założył M aciej S ch edlin K n ie b a w s k i lu b C z a rliń s k i około ro k u 1609. W ro k u 1617 m ia ł on jeszcze d w a w o lne la ­ ta ; wonczas b y li ta m 2 s o łtysi z w o ln y m i w łó k a ­ m i, ale m u s ie li pracow ać ja k in n i. 9 g b u ró w m ia ­ ło po jednej włóce, 2 po p ó ł w łó k i, ko ścio ło w i p rz y ­ p a d a ły 2 w łó k i, ogro d n icy nale że li do gburów , ka rczm a rz m ia ł 1 w łó kę i d a w a ł 6 florenó w . Cała w ieś p ła c iła w ro k u 1621: 185 florenó w . W ro k u 1670 b y ło ta m 6 w ię kszych gospodarzy, z k tó ry c h każdy p ła c ił 16 flo re n ó w i 6 m n ie jszych po 8 flo ­ renów czynszu, k a rczm a rz p ła c ił 6 florenó w .

P rz y w ile j d la sołtysa b y ł następującej treści:

„M a cie j K n ie b o w ski, dziedzic na Grabowie, oświadcza przed sądem w S tarogardzie dn ia 10 w rześnia 1610 ro k u , że sprzedał 5 w łó k ziem i na wieczne czasy i dziedzicznie so łtyso w i w G rabów- k u z w s z e lk im i p rzyn a le żn o ścia m i A n d rz e jo w i Stenke i A n d rz e jo w i V o rb a u e r i ic h spad kobier­

com za 200 flo re n ó w p o ls k ic h po 30 groszy, z k tó ­ ry c h 100 zapłacono g o tó w ką a 100 spłaci się po u p ły w ie w o ln ych la t. M ogą tę m ajętność sołecką dalej sprzedać, nie p łacą czynszu, nie o d ra b ia ją szarwarku i nie mają żadnych innych ciężarów.

Mogą w o lne drzewo ciąć i b y d ło paść, m ogą la te m na dużym jeziorze sieci i w ę d z io rk i staw iać, na jeziorze K a m io n k a może k le p ą dla, swego sto łu ło ­ w ić. Za to m a ją swem u p a n u i jego są d o w n ictw u podlegać, być p o słu szn ym i i w y p e łn ia ć swoje obo­

w ią z k i i o ile to będzie potrzebne na swój koszt staw ić konia i wóz oraz w y p e łn ić podróże sołeckie w e d łu g zw ycza ju w p a ń stw ie p o ls k im “ .

Poniew aż do ku m e n t pow yższy w czasie w o jn y zaginął, przeor W ilh e lm Loesberg dał w ro k u 1718, d n ia 5 g ru d n ia , zatw ierdzenie tego p rz y w ile ju A d a m o w i S tolzow i, k tó ry m ó g ł p iw o b ro w a rzyć na swój użytek. D n ia 12 k w ie tn ia , n a W ie lk a n o c 1706 r. przeor P io tr B a yer o d stą p ił M a rc in o w i Zisgemu, so łtyso w i w G rabów ku, jeszcze k a w a ł zie m i z łą k ą i za ro śla m i za 150 flo re n ó w i za czynsz roczny 10 flo re n ó w n a wieczne czasy.

Grabowska Huta.

P rzeor H e n ry k V illa r iu s założył w ro k u 1621 h u tę szkla ną; w ro k u 1670 b yło tu 9 gospodarzy i każdy z n ic h p ła c ił 12 flo re n ó w , k a rczm a rz 6 flo ­ renów. K a rczm a rzo w i dał p rze o r k a rtu s k i F ilip B o lm a n u d n ia 30 w rześnia 1654 ro k u 1 w łó k ę p ra ­ cow item u Jerzemu K ru g e ro w i i żonie jego T ry n ie Hiesen z ka rczm ą w G rabow skiej H ucie i w każdej n iw ie jeden m ó rg dziedzicznie za 230 flo re n ó w p o l­

s k ic h po 30 groszy. M ia ł on sprzedawać p iw o i wódkę, w y ra b ia n ą przez k la s z to r i na św. Jana rocznie 6 flo re n ó w . W czasie ż n iw m u s ia ł 3 d n i g ra b ia m i na swój koszt szarw arkow ać w Grabo­

w ie i 20 groszy poborowego uiścić. P rzy odstąpie­

n iu IGO m ógł karczm ę dalej sprzedać za zezwole­

niem kla szto ru .

Kłobuczyn.

P iso w n ia : Kłoboczyn, K lo p s c h in , Klobczyn.

M ajętność K ło bu czyn za łożył 1605 ro k u w ła ­ ściciel grabow skiego fo lw a rk u M aciej Schedlin, k tó ry sp ro w a d ził do now ej w si 22 pom orskie ro ­ d zin y lu te rs k ie , d la k tó ry c h zbudow any został ko ­ ściół i u s ta n o w io n y p re d y k a n t. P ierw otnego do­

k u m e n tu z d n ia 24 p a ź d z ie rn ik a 1605 r. ju ż nie ma.

D n ia 25 czerwca 1730 r. k la s z to r w y s ta w ił now y d o ku m e n t tej m n ie j w ięcej tre ści:

„P rz e o r i ko n w e n t k a rtu s k i u w a ża ją to za sw oją pow inność, w sw ych posiadłościach da­

w n ie jszy przez w o jn y ostatnie zniszczony stan u - porządkow ać. Poniew aż ro z ru c h y w ojenne w y ­ rz ą d z iły i w K ło b u czyn ie p rz e w ro ty i zniszczenia,

tak, że w r o k u 1714 pozostało ju ż ty lk o 7 gospo­

darzy, a tera z za pom ocą bożą i z w ie lk im n a k ła ­ dem w e dłu g starego stanu 16 gospodarstw bez u p rzyw ile jo w a n e g o sołectw a i karczm a rza zostało n a p ra w io n ych , o d szu ka liśm y p rz y w ile j s ta ry i na życzenie g m in y z a tw ie rd z iliś m y go; a że n ie k tó re szczegóły nie m ogą się w obecnych w a ru n k a c h spełnić, poleca się dać poniższy lis t p rz y w ile jo w y n a 6 la t od św. Jana 1730 ro k u począwszy. S ołtys C h ry s tia n K ra tz k i z a trzym u je swroje daw niejsze p rz y w ile je , w o ln y jest od czynszu i sza rw a rku , lecz p ła c i chlebowe i in n e w o jskow e o płaty, ja k in n i gospodarze. S tarać się będzie o dobro m iesz­

kańców i d w oru , będzie ściągał p o d a tk i i je od­

s ta w ia ł, gospodarzy pociągnie do należytego szar­

w a rk u , będzie zacho w yw ał we w si porządek, gra­

nice i lasy przestrzegał i objeżdżał i c h ro n ił od szkody. K a rczm arz także za trzym a swój p rz y w i­

le j, m a p ó ł gospodarstw a z karczm ą, daje rocznego podatku gruntowego 15 florenów, chlebowe jak

(7)

Nr. 11 K A S Z U B Y Str. 7 półgbu r, a p iw o i w ódkę będzie b ra ł z Grabowa.

G m ina m a w o ln y paśn ik, potrzebny opał i budulec w edłu g starego p rz y w ile ju , jednakow oż bez w ie l­

kie j szkody d la lasu; ś w in ie m ogę paść w lasach dębowych i bu ko w ych , ale nie brać cudzych. Za to będę oni p ła c ić rocznie na św. M a rc in a 12 flo ­ renów i tyle ż chlebowego, każdy g b u r w edle w ska ­ zania leśniczego jeden w ie rte ł drzew a ścięć i do G rabow a zawieźć i ta m u s ta w ić p o w in ie n , a w cza­

sie ż n iw przez s iln ę osobę w G rabowie 7 d n i kosie i 6 d n i grabić. W szyscy razem la te m w yw io zę połow ę m ie rz w y z obory d w o rskie j w pole. Każdy, bez w y ją tk u , m a w ro k u zrobić dw ie podróże w interesie k la s z to ru i budulcow e drzewo i m a te ria ł zwieźć. Cała wieś oddaje ks. proboszczowi 15 korcy żyta i 15 owsa ja k o dziesięcinę. Za zezwole­

niem mogę u rzą d zić ro b o tn ik ó w , k tó rz y stosownie do starego p rz y w ile ju m uszę rocznie k ilk a d n i pracow ać na fo lw a rk u g ra b o w s k im za jedzenie ja k o w yn agrodzen ie“ .

Powyższy p rz y w ile j b y ł przed łu ża n y co 6 la t:

Od ro k u 1748 każdy gospodarz za 'i d n i g ra b ia m i p ła c ił 3 flo re n y , a od r. 1732 tę samą kw o tę za ścięcie i zwózkę drzewa.

S ołtys p o siada ł 5 w łó k i 6 m órg, a każdy g b u r 3 w łó k i, i tyle ż m ia ł karczm a rz. 5.670 ro k u było 14 gospodarzy i ka żd y p ła c ił 9 flo re n ó w , ka rcz­

m a rz 15, a so łtys za to podróżow ał. W szyscy m ieszkańcy b y li lu te ra n a m i.

C zyta liśm y ju ż poprzednio w h is to r ii p a ra ­ fia ln e j, iż OO. K a rtu z ja n ie nie b y li zadow oleni 'z tego, że w ic h posiadłości m ie ściła się w io s k a lu te rs k a z kościołem i duch ow n ym . C zyta liśm y też pism o p rotesta cyjne m ieszkańców K łobu czyna do OO. K a rtu z ja n ó w w spraw ie u su n ię cia ich p re ­ d y k a n ta i zburzen ia kościoła. W y g lą d a ło to tak, ja k o b y k la s z to r g w a łte m to u c z y n ił i ze szkodę duchownego. Tym czasem Schuch sam na str. 55 przytacza zapis k r o n ik i K ło b u czyn a przez przeora Schwengia, z k tó re j w y n ik a , że kościół kło b u - czyński zbudow any b y ł z drzewa. Poniew aż za k ilk a la t w S zym b a rku p o w s ta ł d ru g i kościół i obaj ta k b lis k o siebie m ieszkający p re d y k a n c i nie m ie li dostatecznego u trz y m a n ia , m ieszkańcy sam i z b u rz y li ko śció ł i z w o ln ili p re d yka n ta . Schuch zaczepia tę n o ta tk ę przeora ja k o nie zga­

dzającą się z tre ścią lis tu m ieszkańców do OO.

K a rtu z ja n ó w i p o p ie ra zdanie g w ałtow nego u su ­ nię cia p re d yka n ta , M a rc in a Taberta. K łobu czyn należał do ko ścioła p a ra fia ln e g o w G rabow ie aż do o s ta tn ich czasów, t. j. do ro k u 1935, w k tó ry m to ro k u p rz y d z ie lo n y został do p a r a fii w Szym ­ b a rk u

Kamionka.

(K a m io n k i — R am iona).

K la s z to r k a rtu s k i k u p ił od L n is k ie g o w H o r­

n ika ch część z ie m i i za ło ż y ł na n ie j gospodarstw o pod nazw ą K a m io n k a lu b K a m io n k i, k tó re do dziś d n ia istn ie ją . B liższych szczegółów b ra k. Miesz­

kań cy G rabów ka m o g li w jeziorze K a m io n k a ło w ić ryby.

Arnikowy.

P is o w n ia : A r n ik i, H o rn ik i, H o rn ik a u , A ren- kau.

Już pop rze dnio c zyta liśm y o przyłącze niu A r ­ n ik do p a r a fii g ra b o w skie j za czasów ks. probosz­

cza K um anow skiego, wobec czego nie będziem y tej h is to r ii tu pow tarzać.

Piotrowa Huta, Oxenkop, Jasiowa Huta.

W lasach na wschód od Grabowa, k la s z to r za­

ło ż y ł nowe osiedla, k tó re do dziś p rz e trw a ły i k tó ­ re do p a ra fii g rabo w skie j należą.

a) P i o t r o w a H u t a — da w n ie j zw ana z n iem iecka F u stp e te rsh u tte , m ia ła 4 go­

spodarzy, płacących 9 florenó w .

b) O x e n k o p , O c h s e n k o p f , m ia ło 5 w łó k, w y d z ie rża w io n ych za roczną o p ła tą 83 ta ­ la ró w 30 groszy K la tto w i, k tó ry w ysiew ał 30 ko rc y żyta, 6 jęczm ienia, 50 owsa, 3 ta ­ ta r k i a z b ie ra ł trzecie ziarno. Pogłownego i h ib e rn ii p ła c ił 8 ta la ró w i 60 groszy. Skąd ta d ziw n a nazwa?

c) J a s i o w a H u t a — J a s c h h u tte — Aschen- bude. — N azw a pochodziła może od h u ty , w k tó re j „Ja ś“ = Jan swoje węgle p a lił — w n ie j b yło 2 gospodarzy, płacących po 12 flo re n ó w każdy.

Będomin.

M a ją te k ten b y ł w łasno ścią ro d z in y W y b i­

ckich. Część le żała ja k o n ie u żyte k odłogiem , część o b ra b ia li gospodarze. F o lw a rk i gospodarze ra ­ zem w y s ie w a li 153 k o rc y żyta, 411/? jęczm ienia, 16 ta ta rk i, 9V2 grochu n a 2—3 ziarno. L ę k i b y ły liche i w y d a ły 23 f u r siana, p a s tw is k a m arne.

Lasów nie było, drzewo trzeba b yło z lasów kościerskich kupow ać. B ędom in m ia ł praw o w a ­ rzenia p iw a i w ó d k i, lecz m ieszkańcy w a rz y li t y l­

ko dla siebie na w łasne potrzeby, karczm a rza nie było, jezioro daw ało m a ło ryb. K ró w b yło 16, owiec 100, ś w iń 16 w całości.

M ły n b y ł w łasno ścią P io tra Ziegerta, a d a w a li m leć ty lk o gospodarze m iejscow i. P ła c ił 100 flo ­ renów czynszu i b y ł w o ln y od sza rw a rku . Gospo­

darze s z a rw a rk o w a li 3 d n i w zim ie i 3 d n i la te m i p ła c ili 5—7 ta la ró w , jeden 6 ta la ró w i 60 groszy i jeden 4 ta la ry ; ro b o tn ic y o trz y m y w a li m ieszka­

nie, d e p uta t i zapłatę. Pogłownego p ła c ili 72 g ro ­ sze, gospodarze 2 ta la ry i 36 groszy, księdzu w Re- k o w n ic y 6V2 ko rca żyta i 6 owsa.

T yle cie kaw ych w iadom ości w e d łu g Schucha na podstaw ie p ro to k ó łó w przejęcia Pom orza przez

P rusy... ...

J. Redlecki

Pochodzenie nazwisk kaszubskich.

Nazwiska na -ing.

Są fo rm y w yrazów , k tó re pochodzą z bardzo daw uych czasów, z ty c h m ia n o w icie , k ie d y w szy­

s tk ie lu d y in do-europejskie m ó w iły jeszcze je d n ym i ty m sam ym ję zykie m : kasz.-pol. m a tka , niern.

M u tte r, łac. m a te r; kasz. gosc, starokasz. gost, poi.

gość, niem . Gast; kasz.-pol. ro k, starokasz. v a rk i ja rk , niem . Ja h r; kasz. rem ję, starokasz. je rm , poi. ra m ię, niem . A rm .

Podobnie z bardzo da w n ych czasów pochodzą n a zw iska zakończone na i n g . W ystę p o w a ły one kie dyś na, zie m ia ch daw nych Pom orzan, S taro- p ru só w i u lu d ó w ska n d ynaw skich. Wobec tego nie w szystkie n a zw iska na i n g uw ażać należy za pom orskie, lecz pewne ty lk o , te m ia n o w icie , k tó re w pierw szej swej części skła dow ej noszą ce­

chy pom orszczyzny. Do ta k ic h należą: D rew ing , D ó rin g , G óring, H ening.

S u fiks i n g przeszedł z biegiem czasu prze­

ważnie w fo rm ę n j i k : E lb in g — L e b n jik (Lu-

(8)

b n ik ), szelbing — s le b n jik (ś lu b n ik ); podobnież na ­ zw iska: D re w in g — D re v n jik (od drzew a); D ö rin g

— D v o rn jik (od d w ór); G ö rin g — G o rn jik (od go- rae — błyszczeć; d y ft. oe po g.); H e nin g — H e n jik (od hene — ta m daleko). H e n in g znaczy w ięc t y ­ le, co daleki.

Obcego pochodzenia są. nazw iska : W ässer­

ung, E n g lin g , M e hring , H e h rin g .

Potomkowie holenderskich kolonistów w Karwieńskich Błotach.

M n ie j więcej p ó łto ra k ilo m e tra od K a rw ii, niedaleko brzegu m orskiego, zn a jd u je się bardzo o ry g in a ln a , k ilo m e tra m i ro zcią g n ię ta wieś K a r- w ienskie B ło ta , zw ana też przez m iejscow ych lu ­ dzi H o le n d ra m i. Do p o w sta n ia tej wsi, ja k zre­

sztą i w ie lu in n y c h m iejscow ości n a wybrzeżu, p rz y c z y n ił się ówczesny starosta p u c k i Jan W e j­

her. N ie mogąc sobie bow iem dać ra d y z w ie lk i­

m i, leżącym i nad m orzem te re n a m i pod m o kłych łą k i bagien, te re n a m i leżącym i zupełnie odło­

giem , W e jh e r p o s ta n o w ił sprow adzić k o lo n istó w h o lend erskich, k tó rz y p rzyzw ycza je n i u siebie w k r a ju do osuszania bagien, m o g lib y doprow adzić te w ie lk ie obszary do stanu użyteczności W ro ­ k u 1599 staro sta W e jh e r na m ocy zezw olenia k ró ­ lew skiego osadza za p rz y w ile je m sześciu p ie rw ­ szych osad nikó w holend erskich. P io n ie ra m i ty m i b y li: D a uw Heddis, G e rtt Arndes, E lem ent K re u - ger, Tomasz Eggeta i Peter D irkśe n.

Sława ty c h lu d z i, osuszających bagna, szybko się rozeszła od u jś c ia W is ły aż poza T o ru ń . W k ró ­ tce p rz y b y li H o le n d rzy do K a rw ie ń s k ic h B ło t w w iększej ilości. Do d n ia dzisiejszego zam ieszku­

ją tu p o to m ko w ie d a w n ych ho le n d e rskich k o lo ­ n istów , ró żn ią c się od otoczenia nie ty lk o re lig ią , wszyscy są bow iem e w a n g e lika m i, ale rów nież m ow ą i w yg lą d e m ze w n ę trzn ym i obyczajam i.

Pozostałością po p ie rw szych H o le n d ra ch jest gęsta i p la now o p o m yśla n a sieć row ów , k tó re od­

w o d n iły tere ny na p rzestrzen i k ilk u n a s tu k ilo ­ m e tró w k w a d ra to w ych .

Życie kulturalne Kaszub.

Wystawa „Kaszubska Szwajcaria“.

W, czasie od 31 p a ź d zie rn ika do 11 lis to p a d a rb. w łącznie o db yła się w G d yn i w y s ta w a pod h a ­ słem „P o zn a j K aszubską S z w a jc a rię 4, zorganizo­

w ana przez P o lską Im k ę p rz y p o p a rciu W y d z ia łu T u r y s ty k i M in is te rs tw a K o m u n ik a c ji. Na w y s ta ­ w ę s k ła d a ły się: fo to g ra fie , obrazujące piękno k ra jo b ra z u ciekawsze z a b y tk i i o śro d ki tu ry s ty ­ czne K aszubskiej S zw a jca rii, k o m p le ty m ap w ró ­ żnych po d zia łka ch , ciekawe plansze w opracow a­

n iu a rty s tó w m a la rzy, h a fty i p ro je k ty k ilim ó w lu d o w ych , ce ra m ika kaszubska, w y d a w n ic tw a do­

tyczące Kaszub, m a p y i zestaw ienia poglądowe, obrazy, kopie s ta ry c h ry s u n k ó w itd . W ystaw ę zw ie d ziło 1395 osób.

Po za m k n ię c iu w y s ta w y w G dyni zorganizo­

w ana została w y s ta w a objazdowa.

Podjęcie prac nad „Monografią Gdyni“.

K o m ite t R e dakcyjny M o n o g ra fii G dyni p o w ie ­ r z y ł p rzyg o to w a n ie m o n o g ra fii m ia sta In s ty tu to ­

w i B a łty c k ie m u , pracę zaś nad m o n o g ra fią p o rtu zle cił U rzędo w i M o rskiem u. Obie części ukażą się pod w s p ó ln ym ty tu łe m „M o n o g ra fia G d y n i44 w ro k u 1940, to jest w 20-lecie objęcia w posiadanie wybrzeża przez odrodzone Państwo.

Wznowienie słuchowiska „Gbur i studenci“.

D n ia 20 ubm . R ozgłośnia P om orska w z n o w iła opracowane przez m g r B u kow skiego s łu c h o w i­

sko kaszubskie pt. „G b u r i s tu d e n ci'4 w e d łu g h u ­ m ore ski L. H e jk i. S łu ch o w isko m u sia ło być po ­ w tórzone na sku te k lic z n y c h listó w , ja k ie nadeszły od słuchaczy z północnego Pomorza^ co ju ż dosta­

tecznie św iadczy o ty m , że s łu ch o w iska kaszub­

skie cieszą się ogrom ną p o p u la rn o ścią w śród K a ­ szubów, zwłaszcza, że i w yko n a n ie stało na w y ­ sokim poziom ie te ch n iczn ym i a rtystyczn ym .

W y k o n a w c y a u d y c ji o p a n o w a li dykcję w spo­

sób napraw dę w y b itn ie a k to rs k i, ta k , że każde sło­

wo p rze d sta w ia ło się n a m ja k rzeźbione, a prze­

cież ro le odtwórcze spoczyw ały w rę ka ch am ato­

rów , co ty m b a rdziej zasługuje na podkreślenie i uznanie.

S łu ch o w iska kaszubskie w naszej Rozgłośni zd o b yły sobie ju ż trw a łą pozycję i należy je k o n ­ tyn u o w a ć dalej.

Pucki Kordecki.

M g r Bieniasz, w ic e d y re k to r In s ty tu tu B a łty ­ ckiego, w y g ło s ił w G d yn i odczyt o przeszłości Ka­

szub, w k tó ry m p o d a ł p ra w ie n ieznan y szczegół z w o jen szw edzkich w w ie k u 17. Oto gdy Szwedzi o biegli P uck, pew ien F ra n c is z k a n in la k zd o ła ł za­

grzać załogę do obrony, że Szwedzi m u s ie li u s tą ­ pić, ta k , jaK spod Częstochowy.

Pobranie ziemi z historycznego cmentarza puckiego.

W, końcu p a ź d z ie rn ik a o d b yła się uroczystość p o b ra n ia zie m i z najstarszego w P u c k u cm enta­

rza, położonego p rz y u l. H a lle ra , na k tó ry m spo­

czywa w ie lu rycerzy, p o le g łych w w a lk a c h z K rz y ­ ża ka m i i Szwedami. Z iem ię złożono do u rn y , zdo­

bnej w ry s u n k i postaci ry ce rzy p o ls k ic h z czasów w o jen p o ls k o -k rz y ż a c k ic h i przekazano ją M u ­ zeum W ojsko w em u w .Warszawie.

Szczątki starej fregaty szwedzkiej na dnie kanału portowego w Gdyni.

W czasie p ra c p o g łę b ia rskich , prow a dzonych p rzy poszerzaniu k a n a łu portow ego w G dyni, na­

tra fio n o na szczątki starej fre g a ty szwedzkiej z 17 w ie k u .

S zczątki fre g a ty, posiadające nieprzeciętną w artość histo ryczn ą , zostaną w yd obyte i złożone w m uzeum .

Gospoda kaszubska w Gdyni.

W G d yn i p o w s ta ła z in ic ja ty w y k ilk u m ie j­

scowych działaczek „Gospoda pod M a k re lą 44, k tó ­ re j w nętrze urządzone je st w s ty lu kaszubskim .

W o ko ło stołów stoją kaszubskie krzesła i ła ­ w y, serw ety i k w ia ty z n a jd u ją się w kaszubskich wazonach. Obsługa nosi kaszub ski s tró j lu d o w y.

W ydaw ca: Jan B ie liń s k i w K a rtuzach.

R e daktor: S ta n is ła w B ie liń s k i w K a rtuzach, u l. D w orcow a n r 7.

C zcionka m i d ru k a rn i „G azety K a rtu s k ie j44 (J. B ie liń skie g o ) w K a rtuzach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Masywna tama betonowa systemu holenderskiego pomiędzy Karwią a Karwieńskimi Błotami kompletnie rozbita przez fale

Tomaszewski, proboszcz z Kono- jadu, gdy jako więzień polityczny odsiadywał karę w więzieniu w Wisłoujściu pod Gdańskiem. Hieronim Gołębiewski, ongiś proboszcz

KOW SKI: Nieznane prace Hieronima Derdowskiego: Kilka godzin na polach Grunwaldzkich.. Zawiera ono kilka ciekawych) wiadomości biograficznych) o Der- dowskim. Raz po

zam i.— Mgr ANDRZEJ BUKOW SKI: Nieznane prace Hieronima Derdowskiego: Lud polski nad Bałtykiem.. — ALFRED ŚW1ERKOSZ: Brzegiem Międzymorza (ciąg

DĄBROWSKI: Przyczynki do badania kultury na Pomorzu w czasach najdawniejszych.. JAN WOŁEK: Stare obyczaje kaszubskie na dzień

rys historii parafii grabowskiej (ciąg

— STANISŁAW KOSTKA: Zamek Kiszewski — LEON HEJKA Szterk na Swjętigórze.. PODLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg

Rybołówstwo na Kaszubach.— BRUNON R1CHERT: Obrzędy żniwiarskiedudu kaszubskiego.. JAN ORŁOWSKI: Król August II nad polskim