• Nie Znaleziono Wyników

Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.01.29 nr 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.01.29 nr 1"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

KASZUBY

Dodatek regionalny „ G a z e t y K a r t u s k i ej “ poświęcony sprawom Z i e m i K a s z u b s k i e j .

N r. 1 Kartuzy, dnia 29 stycznia 1988 r. Rok 3

TREŚĆ:

Ks. dr L. HEYKE: Pisownia kaszubska. — M gr ANDRZEJ BUKOW SKI: Hieronim Derdowski w Kobysewie pod Kartu­

zam i.— Mgr ANDRZEJ BUKOW SKI: Nieznane prace Hieronima Derdowskiego: Lud polski nad Bałtykiem. — Mgr KAZIMIERZ DĄBROWSKI: Kaszubi w powstaniu styczniowym. — ALFRED ŚW1ERKOSZ: Brzegiem Międzymorza (ciąg dalszy). — Od wydawnictwa.

Ks. dr L. Heyke

P is o w n ia k a s z u b s k a .

Recenzent „R em usa“ — „K a s z u b y “ , ro k 2, n r 11, 1937 — porusza sprawę p iso w n i, zastosowanej w ty m arcydziele lite ra tu r y kaszubskiej. Nie jest to p is o w n ia zupełnie „o ry g in a ln a “ , ja k tw ie rd z i recenzent, lecz zm ieniona nieco p is o w n ia Cejno- w y, ja k sam a u to r to w yznaje: „P jis o v n jo szła za naszim Cejnovą“ . P ow stanie je j jest ta k ie :.

Woś Budzysz, o m aw iając p isow n ię dzieł Cej- now y — „ G r y f“ , ro k 5, n r 4, 1921 — w y lic z a trzy je j o d m ia n y: 1) polską, 2) czesko-kaszubską, 3) skorbow ą. O p is o w n i czesko-kaszubskiej pisze a u to r dosłow nie: „P is o w n ię tę czesko-kaszubską

— w p ie rw szym s ta d iu m — uw ażam za najlepszą ze w sz y s tk ic h systemów p iso w n i, ja k ie Cejnowa stw o rzył. Jest ona jasna, p ro s ta i przejrzysta.

Nie sp ra w ia c z y te ln ik o w i p ra w ie żadnych tru d n o ­ ści. Zalecałoby się je d yn ie jeszcze w yró żn ie n ie ty ln o językowego „e “ i e w e n tu a ln ie pochyłego — długiego — „ ö “ . Jedynie p is o w n ia ta może być dzisia j prze d m io te m d y s k u s ji, je ś li chodzi o stw o ­ rzenie p is o w n i p ra k ty c z n e j d la kaszubszczyzny“ . W ty m sam ym num erze pisze w ydaw ca

„G ry fa “ w ru b ryce : S praw ozdania i K r y ty k i:

„Z n a n y badacz pom orskiego c z y li kaszubskiego ję zyka — D r F. Lorentz, Kaschubische G ra m m a ­ tik , Danzig, 1919 — p o d ją ł się w powyższej książce u tw o rz e n ia n o rm a ln e j p is o w n i i s k ła d n i tego ję ­ zyka ju ż nie w celach n a u kow ych , ale do u ż y tk u praktycznego... Trudność ro zw ią za n ia spraw y p is o w n i kaszubskiej polegała na tym , że z jednej s tro n y piszący po kaszubsku zm uszeni b y li u w a ­ żać, ażeby p is o w n ia b y ła dostępna dla ty c h K a ­ szubów, k tó rz y na gazecie i elem entarzu p o ls k im n a u c z y li się czytać po polsku. Z d ru g ie j stron y je d n a k z n a k i a lfa b e tu polskiego nie w ysta rcza ły dla potrzeb kaszubszczyzny... Praca d r Loren tza obejm uje 98 s tro n ic fo rm a tu „G ry fa “ i jest pisana d la u ż y tk u praktycznego... Bez w zględu a to li na to, czy p iso w n ię je j się p rz y jm u je czy nie, p o w in ­ na praca się znaleźć w rękach każdego zajm ujące­

go się lite ra tu r ą kaszubską“ .

Z syntezy p is o w n i Cejnowy i L o re n tza po­

w sta ła p iso w n ia „R em usa“ , pow ieści napisanej przez d r A l. M ajkow skiego. Nie ulega w ą tp liw o ­ ści, że praktyczność tej p is o w n i jest w ie lka . M o­

żna by ją jeszcze w ięcej uprościć.

N ie k tó ry c h ra z i „ v “ w tej p is o w n i kaszubskiej i w zastosow aniu tegoż w id z i się cechę „s e p a ra ty ­ styczną“ . M ożna bez szkody dla p is o w n i kaszub­

skiej ten zn ie n a w id zo n y znak usunąć i czynność przydech u przelać na „ w “ , zaznaczając, że „ w “ przed „ o “ i „ u “ w y m a w ia się ja k „ ł u “ , n a to m ia st przed „ ó “ i in n y m i sam ogłoskam i ja k polskie „ w “ , np. w m wógji — łu w o d zi, w uw óżo — łuwnżo. B y ła by p is o w n ia i prostsza i logiczniejsza. Stosuje ją z pow odzeniem „Gazeta K a rtu s k a “ i inne. D ru ­ g im ka m ie n ie m obrazy jest „ j “ , w yko n u ją c a czyn­

ność m iękczenia i z powmdu tego w ystępu jąca roz­

rz u tn ie często, np. n je b je skji, n jis k ji, p je k je ln jik ji i t. d. E ste tyka zewnętrznego w y g lą d u tra c i na ty m bardzo w iele. Zresztą jest to może rzecz przyzw yczajenia.

B y u n ik n ą ć ty c h „szpecących jo t “ , zastosowa­

łem w' ro m a n tyczn e j b a lla dzie: „D obrogost i M iy - ło s ła v a “ in n ą pisow nię, w k tó re j czynność m ię k ­ czenia pozostawałem głosce „ i “ ja k w ję z y k u p o l­

skim , i piszę: ia, ie, iy, io, iu. N ajw ięcej p rzy ty m k ło p o tu sp ra w ia „ i “ zmiękczone, bo pisać dw a „ i “ , np. w iin o , d łu g ii, n iis k ii, to niezbyt ła d n ie się p rzedstaw ia; w ięc za trzym a łe m w ty m w y p a d k u p olskie „ y “ , gdyż w m ojej gw arze m ię k k ie „ i “ jest przew ażnie k ró tk ie i b rz m i is to tn ie ja k p o lskie

„ y “ , np. m iy łi, y iy tro , v iy k s z i. W p rz y m io tn ik o ­ w ych je d n a k końcó w kach „ i “ znow u jest długie, dlatego dzisiaj, np. w „ K a tilin ie “ zam iast „ i y “ piszę „ i j “ , n ad m ieniają c, że „ i j “ w y m a w ia się ja k

„ j i “ . Gdy czasem, bardzo rzadko, zajdzie potrzeba w y m a w ia n ia „ y j “ , to w ty m w y p a d k u akcentuję

„ i j “ , np. w ij,w d jta , s trij. Ta p is o w n ia czytającym nie s p ra w ia tru d n o ści.

Poniżej podaję próbę pisowmi kaszubskiej bez- jo tow ej, w k tó re j zachow uję różnicę m iędzy „ v “ i „ w “ i stosuję przydech przed każdą samogłoską.

P rzydech ten is to tn ie się słyszy i jest re g u łą w e­

dłu g Pobłockiego i R a m u łta : „w , j, h .“ H i = ji, w u = łu ; y = d łu g ie czeskie y, tw a rd e „ i “ .

Przedmova.

Vojne noc v k ó ł m ie grzemoce — Cze nastónie dzeń svobode?

Jo v m arzenio sedzę łodzy H i po po re n y fa li bieżę;

Y ko ło cysza, g ó rn y vie tv ie Drzev pobrzeżnech v ie v poreszo, H ale v ty m z wmbłokov p a rm iń Na skleniącą vodę pryśnie.

(2)

Grodzeszcze sę starożetne Jak be n o g ły cud wukoże, V ie lg i, peszny, v w o kn a cb jego Tesąc v iy d o v zamigoce!

Gród to Ksęca S viętopołka, P irszy g ró d kaszëbski zemie!

Gród m ie z n ik ba zos jo w u zd rzo ł B o g a te rski naszy dzeje.

W u z d rz o ł niebo, b ó r h i pole, Jęzora h i brzég szemiący,

D że rski lu d h i jego żece, Jego spiév h i jego boje, W od k o lib k i jego betu Jaż do czasov terozniéjszech C udny sen m ie poka zyvol Jego możność h i w u d rę k i.

Co v ty m śnie jo czuł h i vid zo ł, Chcę jo vam a wopoviedzec,

Chcę jo m ovą n ie w u d o ln ą Choc ve dva postavic viyd e ; N oród m ój, co żył to żece, Sóm dom ësli dokończenie, V jego m ovie jego chvałę Sobie jo h i Varna nócę.

N o rod nasz, co d łu g i v ie k i B y ł ja k v popiele schovôny, Dzyso sę ja k skra przebudzo H i do czënu sę p o ryvo ; Spiév w ukoże S viętopołka, Jego d v ó r h i jego boje, Dobrogosta, M iłosłavę, Redosc jic h h i rozesłanie.

Miîosiava, P irszo spieva

Co to je za zgvër ve Gdońsku?

S vię to p o łk povroco z boju, S viętopołk, co d łu g i la ta Z Krzeżokę nad V is łą vo lczył;

Dzyso won na b io ły m k o n iu Z v ie lg ą chwałą dodom vrócy, L u d w od samygo p o ré n ku Na niego w u bróm e czeko.

Vësok s to ji V ielgo B róm a K v ia ta m i w ovińcovóno,

S tanica n a n iy poviévo H i trzepoce G ry f P o m o rski;

T u grom ada chłopov stoji, T vo rz w od słońca je spolono, Tam govarzą białogłove V bestry ru c h n a vestrojony.

i t. d.

Tej p is o w n i n ik o m u nie narzucam , podałem większą, próbę ty lk o po to, by m ożna ją porów nać z p is o w n ią „R em usa“ . K tó ra z n ic h jest p r a k ty ­ czniejsza, niech ro zstrzyg n ą in n i, bezstronniej p a ­ trzą cy na zagadnienie p iso w n i. W a rto tu jeszcze podać ogólne zasady p is o w n i kaszubskiej.

1) A b e c a d ł o p o l s k i e . Nie m ożem y sto­

sować a n i czeskiego a n i ju g o słow iańskiego, d la ­ tego trzeba pisać: cz, sz, dż, rz, ż. Z samogłosek n a jm n ie j odp ow iada „ y “ , k tó re w ka szu b skim b rz m i ja k tw a rd e „ i “ . Głoskę „ y “ stosuje p iso­

w n ia ję zyka czeskiego i łużyckiego, np. P rach o s try chudoby, na v e lk y m ra m o r (czeskie). Na- m a k a m y d rje na w sze lakich piesnjach njedospoł-

nosć a z m y lk (łużyckie). Ze spółgłosek „ w “ jest b y tu swego niepewne, gdy m a oznaczać przydech.

2) W y r a ż e n i e p r z y d e c h u . W jednych, oko lica ch w ystępu je on w yra źn ie , w in n y c h m n ie j się zaznacza, dlatego je d n i go stosują, in n i zaś nie, a n ie k tó rz y ty lk o częściowo, t. j. przed „ o “ i „ u “ . P obłocki pisze: „M o w a kaszubska m n ie j jeszcze niż ję zyk ksią ż k o w y c ie rp i nadech, a za tym przed każdy w y ra z rozpoczynający się samogłoską, sta­

w ia o d p o w iednią spółgłoskę h, j, u lu b ł, np. ha- ręda, jig ła , uco ko“ . Dziś w y ra ż a m y przydech przez

,.h, j, w “ .

3) I l o c z a s s a m o g ł o s e k . M ow a kaszub­

ska posiada sam ogłoski k ró tk ie i d ługie, k tó ry c h dziś w ję z y k u p o ls k im nie ma. Długość w y ra ż a ­ m y przez kreskę, np. ó, e. D łu g ie „ a “ przechodzi w „ o “ lu b naw et „ ó “ , np. gadać, ale „godo“ lu b

„gódó. Można pisać z daszkiem : gódó. Iloczas

„ u “ i „ i “ znany jest ju ż ty lk o północnej kaszub- szczyźnie. W a rto by go zachować ja k w ję z y k u czeskim, np. a — o w zgl. ó; e — 6; y — e w zgl. iy

— i; u — e w zgl. u — u ; ó — o: dróg, droga; kur, k u ra ; duch, decha; p iy ł, p iła ; ryb, reba; bób, baba.

Z ty c h ogólnych zasad w y p ły w a ją różne m o­

żliw o ści i w s k u te k tego p o w s ta ły różne wzorce p is o w n i lite ra cko -ka szu b skie j. Poniżej je zesta­

w ia m i pisarzo m kaszub skim podaję do oceny i w yb oru .

I. Pisownia Derdowskiego.

W ystę puje w trzech odm ianach. P ierw sza od­

m ia n a u w zg lę d n ia ty lk o abecadło polskie, d ruga o d m ia n a oznacza jeszcze iloczas samogłosek, a wreszcie trzecia o d m ia na dodaje przydech przed

„o “ i „ u “ .

P ierw szy p rz y k ła d (Derdow sld).

W lece b y ł w P u c k u tó rg a ty Gnieżdżewice muszele nań boso ic. Choć o n i n ic nie k u p ile , to ty m w ic y o n i puccigo p iw a w epile. Po p o łn iu oni szle przez b łoto dodom. Kole P lu tn ic e rzek szói- tes: Gburze, tu me so nodzi umejeme.

D ru g i p rz y k ła d („G ry f“ ).

W lece b y ł w P u cku tó rg a ty Gnieżdżewice muszele nań boso ic. Choć oni n ic nie k u p ile , to ty m w ic y o n i puccigo p iw a w epile. Po p o łn iu oni szle przez b łoto dodóm . Kole P lu tn ic e rzek szółtes: Gburze, tu me so nodzi umejeme.

Trzeci p rz y k ła d („Z a ry s “ ).

W lece b y ł w P u c k u tó rg a ty Gnieżdżewice muszele nań boso ic. Choć iio n i n ic nie k u p ile , to ty m w ic y iio n i puccigo p iw a w epile. Po p o łn iu iio n i szle przez b ło to dodóm. Kole P lu tn ic e rzek szółtes: Gburze, tu me so nodzi u umejeme.

I I . Pisownia Cejnowy.

W ystę p u je rów nież w trzech odm ianach.

P ierw sza w y rz u c a z abecadła „ y “ , d ru g a w p ro w a ­ dza „ v “ a trzecia p o w ie rza „ w “ dw ie czynności:

sp ó łg ło ski i przydechu.

P ie rw szy p rz y k ła d (A ndrysów ).

W lece beł w P u cku to rg a t i Gnjeżdżewjice muszele nań boso jic . Choć o n ji n jic nje k u p jile , to tim w jic i o n ji p u c k jig o p jiw a w e p jiie . Po p oł- n ju o n ji szle przez, b łoto dodom. Kole P lu tn jic e rzek szółtes: Gburze, tu me so n o g ji umejeme.

D ru g i p rz y k ła d („R em us“ ).

V lece bśł v P u c k u tó rg a t i G njćżdżevjice muszele nań boso jic . Choć w o n ji n jic nje k u p ji-

(3)

le, to tim v jic i w o n ji p u c k jig o p jiv a ve p jile . Po p o łn ju w o n ji szle przez b ło to dodóm. Kole P lu t- n jice rzek szołtes: Gburze, tu me so n o g ji wumS- jeme.

Trzeci p rz y k ła d („K a szu b y“ ).

W lece b ś ł w P u cku to rg a t i Gnjeżdżewjice muszele nań boso jic. Choć w o n ji n jic nje k u p jile , to tim w jic i w o n ji p u c k jig o p jiw a w e pjile. Po p o łn iu w o n ji szle przez b łoto dodom. Kole P lu t- njice rzek szółtes: Gburze, tu me so n o g ji w um e- jeme.

I I I . Pisownia Gzernickiego.

Ta p is o w n ia jest syntezą, dw óch poprzednich i może być zastosowana rów nież w trzech o d m ia ­ nach. P ierw sza u su w a częściowo jo ty , w p ro w a ­ dzając „ i j “ = ji, d ru g a usuw a częściowo „ y “ , sto­

sując w śró d sło w iu „ i y “ , w pew nych końców kach

„ h i “ = ji, trze cia odm ia na zachowuje „w , v “ i „y, i “ , n a d m ieniają c, że „ y “ ty m razem jest długie ja k w ję z y k u czeskim.

P ierw szy p rz y k ła d ( „ K a tilin a “ ).

W lece beł w P u c k u tó rg a t i Gnieżdżewijce muszele nań boso jic . Choć w o n ij n ijc nie k u p ijle , to tim w ijc i w o n ij p u c k ijg o p ijw a w e p ijle . Po p o łn iu w o n ij szle przez b łoto dodom. Kole P lu t- nijce rzek szołtes: Gburze, tu me so n o g ij w um e- jeme.

D ru g i p rz y k ła d („M ig ło s ła v a “ ).

V lece b ćł v P u cku to rg a t i G nieżdżeviy ;e muszele na ń boso jic . Choć w o n h i n iy c nie k u - p iy le , to tim v iy c i w o n h i p u ckh ig o p iy v a vepiyle.

Po p o łn iu w o n h i szle przez b łoto dodom. Kole P lu tn iy c e rzek szołtes: Gburze, tu me so nog hl wum ejem e.

Trzeci p rz y k ła d („P rze d m o va “ ).

V lece b y ł v P u cku to rg a ty Gnieżdżevice muszele nań boso jic. Choć w o n i n ic nie k u p ile , to ty m v ic y w o n i p u c k ig o p iv a vepile. Po p o łn iu w o n i szle przez b łoto dodom. Kole P lu tn ic e rzek szołtes: Gburze, tu me so no g i wum ejem e.

Powyższe p rz y k ła d y , przedstaw iające różne w zo ry stosow anych p iso w n i, un a o czn ia ją k ło p o ty p isa rzy kaszubskich. Każda z ty c h od m ia n piso­

w n i m a swe uzasadnienie, je d n a głębsze, d ruga słabsze. K tó ra z n ic h zwycięży? N iech zadecy­

duje p ra k ty c z n a m y ś l i rozsądek życia.

Mgr Andrzej Bukowski

Hieronim Derdowski w Kobysewie pod Kartuzami.

W g ru d n io w y m num erze „K a szu b “ , ogłasza­

jąc dw ie nieznane prace H. Derdow skiego, zapo­

w ie d zia łe m podanie bliższych w iado m ości o po­

bycie poety w Kobysewie. D otychczasow i b io ­ g ra fo w ie „łg o rz a “ kaszubskiego: Kosisobudzki, A. M a jk o w s k i, J. K a rn o w s k i, J. W a tra -P rz e w ło c k i, w s p o m in a ją o ty m okresie życia, że b y ł w K o b y­

sewie „przez pew ień czas nauczycielem dom o­

w y m “ , je d yn ie K a rn o w s k i dodaje, że poeta „ tu ta j m ia ł sposobność poznać bliże j życie kaszubskiego społeczeństwa, a m ia n o w ic ie szla chty kaszub­

skie j, i odnośne w ra że n ia z n a la zły też w y ra z w n ie k tó ry c h ro zd zia ła ch jego epopei „J a k Pan C z o rliń s c i“ * 1). K a rn o w s k i m a tu na m y ś li szcze­

gólnie ro z d z ia ł p. t. „C z o rliń s c i w ew roco ze że- d am i w Kobesewie“ , gdzie z n a jd u je m y ta k ą topo­

g ra fię tej m iejscow ości:

„Za górami, ponad strugą, widać pałac Z wieżą, A dokoła piękne łącie i ogrode le żą ../

„A to beło we wsfc, co sę zowie Kobesewo,

Tam gdze w prawo leży pałac, a nen brańtuz w lewo“ .2 *)

Poecie n ajw ięcej u t k w ił w pa m ię ci pałac. W n im bow iem „przez pew ien czas“ przebyw ał. Lecz kie dy, ja k długo i u kogo — oto p y ta n ia , któ re dotąd nie zostały rozstrzyg n ię te i na k tó re posta­

ra m się obecnie odpowiedzieć w e d łu g danych, ja k ie zdołałem zebrać.

N a jp ie rw re la c ja ustna. Pod koniec sie rp n ia 1936 r. zb ie ra łe m w W ie lu , w ro d z in n e j w s i poety, w iadom ości, k tó re się po n im zachow ały. M. i.

uda łem się do sędziwego o rg a n is ty 8) F ra n ciszka Rzóski, k tó ry zn a ł H e ru sia Derdę osobiście. Za­

p y ta n y 81-letni starzec z tru d e m p rz y p o m n ia ł so­

bie szczegóły z czasów swej m łodości. Oto co m i opow iedział w z w ią zku z D e rd o w skim :

W la ta c h 1874— 1891 Rzóska b y ł o rg a n istą w P rzodkow ie. Do p a r a fii p rzo d ko w skie j należała wieś fo lw a rczn a Kobysewo (d a w n ie j: Kobusewo).

N iedługo po p rz y b y c iu Rzóski do P rzo d ko w a z ja ­ w ił się w Kobysew ie H ie ro n im D e rd o w ski w cha­

ra kte rze nauczyciela domowego. B yło to ok. 1876 r. W kró tce Rzóska poznał D erdow skiego i odtąd często się z n im s p o ty k a ł albo w Kobysewie u Schroedera, albo w P rzodko w ie — najczęściej p rzy k ie lis z k u . Rzóska stw ierdza, że D e rd o w ski n ig d y się nie u p ija ł, ale lu b ił w padać w stan pod­

niecenia, w k tó ry m „fa n ta z jo w a ł“ , z unie sie n ie m m ó w ił o poetach, pisarzach... i w y z y w a ł na N ie m ­ ców. „ B y ł to z a b ity P o lak, z na u czycie la m i n a ­ w e t narodow ości n ie m ie ckie j ro z m a w ia ł ty lk o po polsku, a je ś li n a p o ty k a ł n a opór, w y z y w a ł ic h od o s ta tn ic h “ . Zaglądanie do k ie liszka , w e d łu g Rzóski, b yło powodem, że D e rd o w ski s tra c ił po­

sadę nauczyciela. B y ł je d n a k w Kobyśew ie ro k lu b p ó łto ra ro k u .

Sędziw y organ ista, zachowawszy w iele p o d zi­

w u d la zdolności poety, m a dla niego ja k o n a j­

częstsze określenie: „u ta le n to w a n y czło w ie k“ . T w ie rd z i, że w ła śn ie w Kobysew ie D e rd o w ski za­

czął pisać swego „C zo rliń scie g o “ , w id z ia ł bow iem u niego rękopisy, z k tó ry c h o d czytyw a ł m u fr a ­ gm enty, ta k samo d a w a ł je do czytania profesoro­

w i Schroederow i. „Może nie u k o ń c z y ł — m ó w i Rzóska — ale początek „C zo rliń scie g o “ w ka żdym razie n a p isa ł w Kobysew ie“ 4). W zw ią zku z „C z o rliń s c im “ Rzóska p o tw ie rd z a autentyczność n ie k tó ry c h bohaterów poem atu, znał np. osobiście B a rtk a z Brus.

O okoliczn ościach p rz y ję c ia D erdow skiego przez Schroedera w Kobysew ie Rzóska ta k opo­

w ia d a : P ro f. Schroeder dał anons do gazety o za­

potrze b o w a n iu na nauczyciela domowego. Na to ogłoszenie D e rd o w ski zg ło s ił się w Kobysewie, m ów iąc: „P a n p ro fe so r ogłaszał, że poszukuje nauczyciela domowego. Jestem H eruś D erdow ski,

2) Wydanie z r. 1911 str. 18.

8) O rozmowie z Rzóską — bez podania bliższych szczegółów

— wspomina także dr Wł. Pniewski w przyczynku „Żywa po Hiero­

nimie Derdowskim pamięć w W ielu“ — Mestwin 1930, nr. 12.

l ) Według wiadomości, jakie posiadamy o „Czorlińscim“ , w y­

daje się ta część relacji mało prawdopodobna. Jest jednak ważna, gdyż dowiadujemy się z niej, że już w Kobysewie Derd. zajmował Się pracą literacką.

i ) „Poeta yagans“ — Słowo Pomorskie 1925, nr. 245.

(4)

p a n b y ł m o im profesorem ła c in y i m a te m a ty k i5) teraz przychodzę od G a rib a ld ie g o 6) i proszę, by m nie p a n p ro fe so r p r z y ją ł“ . Na te słow a m ia ł pro f. Schroeder odpowiedzieć: „Je śliś jest H eruś D e rdo w ski, to cię p rz y jm u ję “ . — D la pod kre śle­

n ia zdolności poety Rzóska w sp o m n ia ł także, że pewnego ra zu D e rd o w ski p o p ra w ił swego daw ne­

go profesora w ja k im ś w yra zie ła c iń s k im .

Oto u s tn a re la c ja ró w ie ś n ik a D erdow skiego P rzytoczyłem ją ze w s z y s tk im i szczegółami, m i­

mo, że n ie k tó re z n ic h budzą zastrzeżenia, zazna­

czone przeze m nie w przypisa ch. N ie m n ie j jest ona bardzo cenna, za w ie ra bow iem w ie le pożyte­

cznych wskazów ek, o czym się przekon ałem w czasie p o s z u k iw a n ia nad stw ie rdze nie m je i praw d ziw ości.

W sp o m n ia n y przez p. Rzóskę anons — insé­

râ t znalazłem w „Gazecie T o ru ń s k ie j“ z r. 1875 wr rira ch 106 110 (12— 16 m aja) treści następującej:

„P o szuku je się ja k najspieszniej nauczyciela do­

mowego, zdolnego p rzygotow ać chłopców do w y ż ­ szej te rc ji g im n a z ja ln e j. Osoby duchowne nie mogą być uw zględnione. Z głosić się do ekspedy­

c ji Gazety T o ru ń s k ie j“ . — B ra k tu jest podpisu i oczyw iście dlatego tru d n o pow iedzieć z cała pe­

wnością, że chodzi o ten a n ie in n y in sérâ t. Nie- m n ie j jest on praw dopodobny. P rzem aw ia za n im jego zgodność (pod względem czasu) z re la ­ cją p. Rzóski, p rz e m a w ia ją także n ie któ re o k o li­

czności, k tó re poznam y, zaglądnąw szy do d w o ru kobysewskiego.

Poznajem y zaś ten d w ó r d z ię ki dw om p ra com ') znanej lite r a tk i p o m o rskie j A n n y z B ardz- k ic h K a rw a to w e j, k tó ra w ,1. 1871—75 m ieszkała w Kobysewie. Od n ie j d o w ia d u je m y się, że Ko- bysewo przed r. 1871 b y ło w rę k u nie m ie ckim . W tym że ro k u pod jesień n a b y ł je F ranciszek Schroe­

der, p rofesor g im n a z ju m chełm ińskiego, k tó ry me cheąc być przesie dlo ny w głąb N iem iec do M onasteru, w o la ł zrezygnować z dotychczasowej posady, a za ku p iw szy m a ją te k, w ró cić na ro d z in ­ ną ziem ię kaszubską i oddać się tu ta j p ra cy spo~

łecznej i p o lityczn e j. W la ta c h 1870—73 i 1885 do 1913 b y ł posłem p o ls k im na sejm p ru s k i w B e rli nie z okręgu p u cko -w e jh e ro w sko -ka rtu skie g o . W ed łu g B a rd z k ie j b y ł to człow iek ogrom nie szla­

chetny, ś w ia tły , g łębokiej w iedzy, do końca życia żywo in te re su ją cy się za g a d n ie n ia m i n a u k o w y m i i k u ltu ra ln y m i. Żoną jego b y ła A nna, w d o ­ w a po N ikode m ie B a rd z k im , sio stra znakom itego Ignacego Ł yskow skie go z Mileszew, osoba w y ­ kształcona, k tó re j dom w C hełm nie b y ł ośrodkiem życia to w arzyskie go i k u ltu ra ln e g o . ‘ Te same za­

le ty prze n io sła do Kobysewa, o k tó ry m B a rdzka pisze: „ W o k o lic y p ięknej, ła d n y, duży dom z wieżą i w e ra n d a m i, o b ro śn ię tym i od dołu do g ó ry b u jn ą ro ślinnością, z u roczym p a rk ie m w śród położenia górzystego, okazałą i m iłą stano-

S1edzibę dla całej ro d zin y. W kró tce roznio sła się i sła w a ojca ja k o czynnego obyw atela i posła, m a tk i ja k o czynnej o b y w a te lk i i dobrej gospo­

d yn i...“ 8). ° ^

5) Schroeder był profesorem w Chełmnie w 1. 1861 71 We- i fUif v k ^ T f dia^ i g i,Rfi UCZył prZ6Cle ws2y stki” matematyki w •• 1861—66 także łaciny, poza tym w pewnych okresach przyrody, polskiego, niemieckiego i francuskiego.

,( Nieścisłość: pobyt we Włoszech przypada na r. 1868

• ”, oE'o Fr,a‘' ciszek Schroeder“ — Poznań 1917, „M oje wspo­

mnienia 1828— 1914“ — Pelplin 1932. P

8) »Moje wspomnienia“ , s tr.34. Por. Derd.: „W ieczórgwiazd­

kowy w polskim dworze nad B ałtykiem “.

n r B a rd zka b y ła pasierbicą Schroedera.

W r. 1870 ukoń czyła pensję w P oznaniu. W K o­

bysewie w dalszym ciągu sam odzielnie się k s z ta ł­

ciła, p ró b u ją c równocześnie sw oich s ił lite ra c k ic h . Og aszała w te d y a r ty k u ły w Gazecie T o ru ń s k ie j pod pseud. „B o le sła w y B .“ Z a jm o w a ła się także ośw iatą d z ia tw y w ie js k ie j, d la k tó re j u rzą d ziła szkółkę d w o rs k ą 9 *). Za pracę na ty m p o lu o trz y ­ m a ła m edal i książkę z dedykacją od T o w a rzy­

stw a M o ra ln y c h In te re só w w T o ru n iu . Prócz tego zajm o w a ła się z pew nością w ych o w yw a n ie m i kształceniem sw ych m łodszych b ra c i: Ignacego iu r 1868 r ) 8" ? 1 przyrodnie§:o b ra ta N ikodem a Oto zespół ro d z in y d w o ru kobysewskiego, ze­

spół stanow iący grono o p od nio słej atmosferze k u ltu ra ln e j, społecznej i p a trio ty c z n e j (odtw orzo­

nej po części przez D erdow skiego w „W ieczorze g w ia z d k o w y m “ ). W tę to atm osferę dostał się nasz poeta i ona to pod w ie lo m a w zg lęd am i nie ­ w ą tp liw ie o d d zia ła ła na jego um ysł, co ta k s iln ie się zaznacza w pracach, k tó re obecnie p u b lik u ję . Z lite ra tk ą A n n ą B a rd z k ą z e tk n ą ł się zapewne k ro tk o , gdyż w d. 31 sie rp n ia 1875 r. w yszła ona zamąz za dra J. K a rw a ta z W ich u lca . B a rd zka w sw ych „W s p o m n ie n ia c h “ n ic o D e rd o w skim nie m ó w i W fa kcie w y d a n ia A n n y zamąż u p a tru ję pow od sprow adzenia nauczyciela domowego, k tó ­ ry, ja k m ożna przypuszczać, m ia ł ją zastąpić w p rz y g o to w a n iu do g im n a z ju m 13-letniego Igna- sia Do takiego przypuszczenia s k ła n ia zwłaszcza zgodność dat ogłoszenia in s e ra tu w Gaz. Tor.

z datą zaręczyn A n n y, k tó re się o d b yły w Zielone Ś w ią tk i, t. j 16 lu b 17 m aja. Czas zaś do ślubu w y p e łn ia ła A n n a ja k sama pisze — „g o rliw y m k rz ą ta n ie m się około w y p ra w y “ “ ), przez co nie m ogła się oddawać dotychczasow ym zajęciom. Na tej podstaw ie określa m początek p o b ytu Derdow - skiego w Kobysew ie na d ru g ą połow ę m a ja 1875 r.

To przypuszczenie będzie m ia ło silniejsze podstaw y, je ś li z k o le i o k re ś lim y , k ie d y Derdow -

®k l Kobysewo opuścił. T u ju ż droga łatw iejsza.

Z „W ie czo ru gw iazd kow eg o“ w y n ik a , że w ig ilię Bożego N arodzenia 1876 r. spędził jeszcze w K o­

bysewie, n a to m ia st w styczn iu następnego ro k u

— ja k w skazuje obszerne opow iadanie „ K ilk a go­

dzin na polach G ru n w a ld z k ic h “ — z n a jd o w a ł sie ju z na M azurach i na Z ie m i M ich a ło w skie j.

W z w ią z k u z ty m i p ra c a m i nasu w a się p y ta ­ nie n a jisto tn ie jsze : czy rzeczyw iście D e rd o w ski k ry je się pod pseud. „H ie ro n im a z K aszub“ , czy więc n ap ra w dę jest au to re m p u b lik o w a n y c h obecnie nieznanych p ra c “ ? — Co do tego jestem n a jz u p e łn ie j pew ny. Za a u to rstw e m D erdow skie- go p rze m a w ia ją bow iem następujące a rg u m e n ty:

1) In ic ja ły „H . D .“ , umieszczone na początku te kstu pra cy „ L u d p o ls k i nad B a łty k ie m “ , k tó rą poniżej ogłaszam. T y m i sa m ym i in ic ja ła m i D e r­

d ow ski pod pisa ł w Gaz. Tor. (r. 1880, n r 59) opo­

w ia d a n ie „W p o w ie trz u “ , prze d ru ko w a n e przez J. K a rno w skiego w M e stw in ie (1931, n r 1). 2) Pod­

pis „N a p is a ł H ie ro n im z K aszub“ jest analogicz­

ny do podpisu „Z e łg o ł H eruś z W ie lo “ umieszczo­

nego w p ie rw o d ru k u „C zo rliń scie g o “ 12). 3) T r u ­ dno współcześnie wskazać innego H ie ro n im a

9) Jest o niej wzmianka w „Wieczorze gwiazdk “

) .Starsi bracia A nny studiowali w tym czasie na uniwersy- tetach niemieckich.

l ł ) „M oje wspomnienia“ , str. 36.

12) „Przyjaciel“ , Toruń 1879, nr. 51.

(5)

z Kaszub, k tó ry by ta k u m ie ję tn ie w ła d a ł piórem . N ie jest n im w każdym razie nie-Kaszuba ks.

H ie ro n im G ołębiew ski, k tó ry prze b yw a ł w Jastar­

n i w 1. 1872— 87. Przeciw ks. G ołębiew skiem u przem aw ia zwłaszcza treść opow iadania „ K ilk a godzin na polach G ru n w a ld z k ic h “ 13). 4) N a to ­ m ia st treść ogłaszanych prac nie ty lk o nie prze­

czy życiu i tw órczości D erdow skiego, ale je w pe­

w n y c h szczegółach p otw ierdza, na co wskazują, m. i. następujące szczegóły biograficzne: „...W K sięstw ie P oznańskim , gdzie dłuższy czas b a w i­

łem , w G n ieźn ień skim i na K u ja w a ch , ju ż a n i w jednej a n i w d ru g ie j o k o lic y nie n a p o tka łe m k o lę d y “ („O szopkach czyli ko lędach“ ). „P rz e ­ biegłem ten m ój k r a ik ojczysty po k ilk a razy wszerz i w zdłuż, w ięc co pow ie m o gra n ica ch jego, z własnego m am po w iększej części doświadcze­

n ia “ („L u d p o ls k i nad B a łty k ie m “ ). W ró żka

„z n a ła d o kła d n ie w szystkie szczegóły jednego ro ­ m ansu, k tó ry m ia łe m we W łoszech a z którego w naszych stronach jeszcze n ik o m u się nie w y ­ spow ia dałe m “ u ) ...„o b ja w iła m i przyszłość m oją sm u tn ą w p ra w d zie i n iew iele obiecującą, ale cze­

góż się może spodziewać m łodzieniec, k tó ry nie pam ię ta a n i pieszczot m a tk i, a n i uśm iechu ojca, ale w d zie cin n ym jeszcze w ie k u oddany pod obcą opiekę )5), odtąd od lu d z i nie czujących nad n im obronnego ra m ie n ia rodzicielskiego , sam ych t y l­

ko doznaw ał p on iew ierań , k tó ry pędzony niepo­

w s trz y m a n ą żądzą w iedzy, próżno szukał środków do zaspokojenia tejże...“ ( „K ilk a godzin na polach G ru n w a ld z k ic h “ ). Są także in n e szczegóły, któ re n ie tru d n o sko n fro n to w a ć z życiem Derdowskiego.

5) Za a u to rstw e m Derd. p rze m a w ia także stro n a lite ra c k a ogłaszanych prac. Do tej o sta tn ie j spra­

w y wrócę jeszcze p rz y in n e j okazji.

Sądzę, że powyższe a rg u m e n ty dostatecznie p o tw ie rd z a ją a u to rstw o D erdow skiego, a pośre­

dnio uza sa d n ia ją także w y w o d y o czasie jego pob ytu w Kobysewie.

13) O życiu i twórczości ks. H. Gołębiewskiego mówiłem przed mikrof. Rozgł. Pom. w d. 10. 3. 37.

14) Mamy tu jedyną wzmiankę poety o swym pobycie we W ło­

szech. P. Karnowski pisał kiedyś: „Dziwna rzecz, że D. o swej wyprawie włoskiej nigdzie w swych pismach nie wspomina.“ („P o­

eta vagans“ , Słowo Pom. 1925, nr. 246.) 16) Stryja ks. Derdowskiego z Kazanie.

Mgr Andrzej Bukowski

Nieznane prace

Hieronima Derdowskiego.

Z am ieszczony p o n iż e j sz k ic „ L u d p o ls k i n a d B a ł­

ty k ie m " z o s ta ł w y d ru k o w a n y w r. 1876 w „G a z e c ie T o ru ń s k ie j" nr. 300 (z 30 g ru d n ia ). N a p o c z ą tk u te k s tu z n a jd u ją się in ic ja ły „H . D .“ , k tó re w s k a z u ją na a u to rs tw o H ie ro n im a D e rd o w skie g o . — W p o ­ p rz e d n im num erze „K a s z u b “ z a p o w ie d z ia łe m jeszcze je d n ą n ie zn a n ą p ra c ą D e rd o w skie g o . J e s t n ią bardzo cie ka w e o p o w ia d a n ie p. t. „ K ilk a g o d zin na polaćf) G ru n w a ld z k ic h “ . Z e w zglądu na obszerność je g o z o ­ s ta n ie ono ogłoszone w n astępn ym num erze.

Lud polski nad Bałtykiem.

N a pisa ł H ie ro n im z Kaszub.

H. D. D o w ia d u ję się, że niedaw no te m u zw ie­

dzał okolicę K a rtu z p. Z y g m u n t D z ia ło w s k i z Mgo- wa, i że Kaszuby nasze, k tó re zwłaszcza teraz

wśród zim y p rze d sta w ia ją k ra jo b ra z a lp e jski, ta k go u ję ły sw ym u ro kie m , iż w lecie zam yśla w y ­ brać się do nas na całe sześć tygodni. P rzekon ał się w id a ć zacny gość, że ziem ia nasza to nie k ra j ta k i, ja k sobie np. przed czterystu la ty poeta Conradus C eltis w yo b ra ża ł Polskę:

Exercet vacuos ubt crudus Sarmata campos Et ma’e compositis incolit arva casis.

(Gdzie spustoszałe niw y orze Sarmat srogi i chaty nikczemnemi stroi swe odłogi).

To też serce nam rośnie w s k u te k tej w ia d o ­ mości, bo w id z im y , że i ten o sta tn i zakątek naszej P o lski zaczyna budzić ciekawość Tow arzystw a Naukowego. M am y nadzieję, iż pan D zia ło w ski, ja ko g łó w n y fu n d a to r m niem anego Tow arzystw a, p rzyczyn i się do szczegółowego poznania k ra ju naszego pod względem archeologicznym i etno­

g ra ficzn ym . A le potrzebaby m yśleć i o żyw ych i znaleźć skuteczne ś ro d k i p rze ciw zgerm anizo- w a n iu nas, k tó rz y z w szystkich p le m io n p o lskich na jb a rd zie j na nie w y s ta w ie n i jesteśmy. W ie lk i bow iem ju ż jest czas, zająć się na seryo środkam i zaradczem i p rze ciw ko tej zalew ającej nas law ie, k tó ra w szybkim biegu posuw a się k u w schodow i.

W ie m y z dziejów p o lskich , że Kaszuby sięgały za B olesław a K rzyw oustego aż do rz e k i Persanty, a in n e szczepy sło w ia ń skie w P o m e ra n ii aż po za Odrę; a dokądże to dzisia j w y p a rc i zostaliśm y?

N iestety granice narodow ości polsko-kaszubskiej łączą się teraz ju ż p ra w ie z g ra n ic ą p row ineyo - n a ln ą P o m e ra n ii i P rus zachodnich, a w kró tce naw et tę przekroczą, je żeli nie będziem y s ta w ia li w ro g ie m u nam ż y w io ło w i silniejszego oporu, ja k się to działo dotychczas.

A le kw e stya ta, chociaż jest bardzo w ie lk ie j wagi, będzie może m u s ia ła ch w ilo w o u stą p ić zba­

d a n iu zie m i naszej pod względem nau ko w ym . Nie w d a ję się w archeologią; ale co do g e o g ra fii i e tn o g ra fii naszej, to trzeb a je koniecznie ra z z po la ciem nych przypuszczeń w ydobyć na jasne pole p ra w d y. P ozw alam sobie tu podać w ła s n y szkic geo graficzno-etnograficzny naszych Kaszub, aby przez to w ykazać, ja k one nam w tej m ierze praw dopodobnie się przedstaw iać p o w in n y, a ja k się wogóle p rze d sta w ia ją dzisiejszem u uczonemu św iatu.

Przebiegłem ten m ó j k r a ik ojczysty po k ilk a razy wszerz i w d łu ż, w ięc co pow iem o g ranicach jego, z własnego m am po w iększej części dośw ia d­

czenia, a co do s ta ty s ty k i, czerpałem z n a jn o w ­ szych źródeł św ie ckich i kościelnych.

W w schodniej stro n ie dzisiejszej P o m e ra n ii n a jprzód n a p o ty k a się Kaszubów m ieszkających nad je z io ra m i G ardeńskiem i Łebskiem . Ztąd idzie zachodnia g ra n ica narzecza polsko-kaszub- skiego lin ią rz e k i Łeb y aż do P ru s zachodnich, a dalej g ra n icą tychże p ro w in c y o n a ln ą k u p o łu ­ d n io w i aż do rz e k i S łupy, skąd znow u się ciągnie przez P om eranią, po p ra w e j stro n ie B ytow a, aż pod M ia s tk o (R um m elsburg), gdzie się kończy.

P o łu d n io w ą granicę tego narzecza tw o rzy rzeka B rd a aż po w ieś M ę cika ł w pow iecie C h o jn i­

ckim , gdzie się zaczyna jego g ra n ica w schodnia, k tó ra się ciągnie od B rd y, zawsze w p ro s ty m k ie ­ ru n k u , k u je z io ro w i W d zyd zkie m u , a dalej w śro d ku m iędzy S karszew am i (Schoeneck) a K o ­ ścierzyną, trąca jąc o źródła rzeczki K ła d a w y, w padającej do" M o tła w y, aż do przedm ieść G dań­

ska. T a o s ta tn ia odłącza na całej swej li n j i na ­ rzecze kaszubskie od popraw niejszego języka

(6)

polskiego, ja k im mówią, ta k zw a n i B oracy i Ko- ciewiacy. P ółnocną granicę Kaszub tw o rzy B a łty k .

P rzestrzeń g ra n ic a m i te m i objęta w yn osi w przecięciu 16 m il w zdłuż, a siedem wszerz, czyli od 110 do 120 m il k w a d ra to w y c h ; są więc Kaszu­

by o je d n ą trzecią większe, niż Czarnogóra, a w y ­ ró w n y w a ją m n ie j w ięcej w ie lk o ś c i księ stw a 01- denburgskiego.

Z a lu d n io n e są Kaszuby bardzo słabo. Podczas gdy w O ldenburgu na ró w n e j przestrzen i m ieszka 316 tysięcy ludności, liczą one ledw ie 180 tysięcy, m iędzy k tó re m i jest może 50 tysięcy N iem ców i Żydów , a 130 tysięcy P olaków . Z ty c h 130 t y ­ sięcy należących do narodow ości p o ls k ie j p rz y ­ pada, na p o w ia t W e jh e ro w s k i tysięcy 39, na G dański 6, na K a rtu z k i 36, na K o ścierski 14, na C h o jn ic k i 15, na C zu łcho w ski 7, na B y to w s k i i Ł a b ib o rs k i razem 13. P okazuje się ztąd, że owa niem iecka p io sn ka „W o kom m en so viele Kassu- ben her? Es sind so viele, w ie Sand am M eer“

ju ż w daw niejszych pow stać m u s ia ła czasach, kie d y nas było znacznie więcej n iż dzisiaj.

A u to r dosyć obszernego a r ty k u łu o Kaszu­

bach w e n cyklope dyi powszechnej O rgielb ra n- d a '), k tó ry czerpał z w szystkich dotychczas w y -

sztych dzieł tra k tu ją c y c h o nas, podaje i granice i liczbę ludności* Kaszub bardzo sprzecznie z mo- je m i p o d aniam i. T a k naznacza n. p. ja k o granicę p o łu d n io w ą Kaszub ź ró d ła rz e k i W ie rzycy i'Ferse na północ m ia sta K ościerzyny); nie w ie d z ia ł snąć, że gi anice narzecza kaszubskiego sięgają jeszcze siedm m ii dalej na p o łu d n ie , aż pod rzekę Brdę, gdzie się dopiero narodowość p olska styka‘ z n ie ­ m iecką. To też n ic nie w ie on o Kaszubach m ie ­ szkających w pow iecie C h o jn ic k im i Czułchow- skim , k tó ry c h m owa, h c z k o lw ie k zbliża się naj bardziej do popraw nego ję zyka polskiego, zawsze je dnak jest kaszubską pow iatow szczyzną,

Kaszubi w pow iecie G dańskim zam ieszkali także nie są znan i a u to ro w i rzeczonego a rty k u łu . A le i ró żn ica m iędzy p o p ra w n ie jszym ję zykie m p o ls k im , a p o lsko -kaszubskim nie m u s ia ła m u być znaną. P rzyłącza bow iem w szystką ludność polską p o w ia tu Kościerskiego do Kaszub, chociaż m y s ta n o w im y tam ty lk o w iększą połow ę tej lu ­ dności; bo drugą m iejszą połow ę p o ls k ic h m ie ­ szkańców tego p o w ia tu , z s tro n y Skarszew, tw o ­ rzą Boracy, czyściejszym ju ż ję zykie m m ów iący, a nie m ogący być licze n i do nas d la tego, że ju ż m iękczą gło ski, a m ia n o w ic ie końcowe c w try b ie bezokolicznym , czego nasz lu d nie czyni. Tamci m ó w ią n. p. kochać, w idzieć, żenić się ( ja k g ra m a ­ ty k a każe) Kaszubi zaś kochac, widzec, żenić sę.

l o też po w y m a w ia n iu try b u bezokolicznego n a j­

ła tw ie j poznać czy k to B o rak, czy Kaszuba. Z przyczyn pow yższych a u to r pod ał przestrzeń k w a d ra to w ą Kaszub ty lk o na 60 m il, a liczbę lu ­ dności p o ls k ie j tegoż k r a ju na 103 tysiące. Trzeba koniecznie podobne błędy sprostować in n ą pow a­

gą naukow ą.

G erm anizow anie, k tó re ja k wyżej w sp o m n ia ­ łem, szyb kim k ro k ie m postępuje " na całej li n j i g ra n ic y polsko-kaszubskiej, n a jb a rd z ie j się daje w z n a ki w Kaszubach g ó rn ych tj. w pow iecie Ł a b ib o rs k im (Lauenburg) i w północnej połow ie p o w ia tu W ejherow skiego. W e d łu g H ilfe rd in g a , k tó ry w ję z y k u ro s y js k im n a p isa ł rozpraw ę

1) T. XIV, r. 1863, autorem artykułu jest Franciszek Maksy­

m ilian Sob ieszcz ański.

„O o s t a t k a c h S ł o w i a n n a p o ł u d n i o ­ w y m b r z e g u b a ł t y c k i e g o m o r z a “ na ­ rodowość p o lska w P o m e ra n ii w k r ó tk im ju ż czasie w yg in ą ć m u si bez śladu. P ow iada on, że w n ie k tó ry c h o kolica ch tej p ro w in c ji ju ż tv lk o stare pokolenie m ó w i po kaszubsku, i że narodo­

wość polska z n im razem idzie do grobu. A le ludność, o k tó re j to pisze H ilfe rd in g , jest w yzn a­

n ia protestanckiego, ogół zaś Kaszubów, m ieszka­

ją cy w P rusach zachodnich a będący w yzn a n ia k a to lickie g o , nie da się stósunkow o ta k ła tw o zgerm anizować.

Potrzeba ty lk o wzbudzać w lu d zie naszym więcej o św ia ty i sam ow iedzy narodow ej, k tó ry c h b ra k zwłaszcza w oko lica ch graniczących z N ie m ­ cami, n a jb a rd zie j to ru je drogę germ a n izm o w i.

Nie b ra k n ie nam w p ra w d zie m nogich w tej m ie ­ rze pom ysłów , ale b ra k n ie n a m mężów, k tó rz y b y się g o rliw ie w y k o n a n ie m tychże zajęli.

N in ie jszym szkicem m o im chciałem w ykazać, że nasze Kaszuby p rz e d s ta w ia ją jeszcze bardzo szerokie i wdzięczne pole pod względem n a u k o ­ w ym i spółeczno-narodowym .

Mgr Kazimierz Dąbrowski

K a s z u b i w p o w s ta n iu s t y c z n io w y m .

W yb u ch p o w sta n ia styczniow ego 1863 r. b y ł hasłem dla w szy s tk ic h ziem po lskich . W iadom ość 0 rozpoczętych d zia ła n ia c h w o je n n ych p rze ciw M oskalom lo te m b ły s k a w ic y przebiegła w szystkie w a rs tw y społeczeństwa polskiego. D o ta rła do najodleglejszych za k ą tk ó w daw nej Rzeczypospo­

lite j. Oczy każdego P o la ka zwrócone b y ły w stronę W arszaw y, skąd oczekiw ano ziszczenia m arzeń 1 u ty s k iw a ń narodu.

Spokojne i ciche zazwyczaj checze kaszubskie poczęły falow ać g orączko w ym i ru c h liw y m ży­

ciem. W ieści z po la w a lk w o lno ściow ych p rz e n i­

k a ły do serc i u m y s łó w w szystkich w a rs tw i sta­

nów na Kaszubach. Czy r o ln ik lu b kupiec, czy in te lig e n t — wszyscy oni bacznie i p iln ie ś le d zili przebieg ty c h w zm agań w ojennych, p rz y w ią z u ją c do n ic h w razie zw ycięstw a w ie lk ie w yd arze nie dziejowe, a m ia n o w icie oswobodzenie P o ls k i spod ja rz m a zaborców. A więc s iln a w ia ra w odbudo­

w anie utraconego b y tu politycznego b y ła ty m g łó ­ w n y m i je d y n y m bodźcem, ja k im k ie ro w a li "się Kaszubi, gdy ch od ziło o ic h stosunek do pow sta­

n ia styczniowego.

W całej tej ożyw ionej a k c ji, zm ierzającej do n iesie nia pom ocy m a te ria ln e j i duchow ej po ­ wstańcom , za d e kla ro w a ło c h lu b n y u d z ia ł nasze duch ow ieństw o k a to lic k ie . W ystę pow a ło ono zawsze w r o li obrońców ujarzm io n e g o lu d u k a ­ szubskiego, prow adząc w śród mas dzieło odrodze­

n ia narodowego. Ś m iało m ożna powiedzieć, iż pod zaborem p ru s k im nie b y ło żadnej a k c ji p o l­

skiej, zresztą tru d n o ją sobie inaczej w yobrazić, w k tó re j by nie u czestniczyło duch ow ieństw o p o l­

skie. N ie k tó rz y p u b lic y ś c i, ro zp isu ją c się na te­

m at u d z ia łu Kaszubów w p o w s ta n iu styczn io ­ w ym , p o p e łn ia ją w ie lk ą nieścisłość, nie w spom i­

nając a n i słó w kie m o księżach. Co p ra w d a ow i pisarze nie znają stosunków społecznvch na K a ­ szubach z okresu n ie w o li i ty m je d yn ie m ożna ich k ro k w y tłu m a czyć. Jeśli chodzi o ro lę ducho­

w ie ń stw a w p o w s ta n iu styczniow ym , należałoby

(7)

w ła ś n ie od niego zacząć. W e d łu g w iadom ości, zaczerpniętych od lu d z i p a m ię ta ją cych owe czasy

— księża b y li ty m i, k tó rz y nie szczędzili a n i p ło ­ m ie n n ych słów a n i groszy na cele powstańcze.

Oni to n a jb a rd z ie j z lu d e m zw iązan i m ogli n a j­

skuteczniej odd zia ływ a ć na to k spraw y. Ż y w y ten ru c h osiągnął n a jw ię kszą siłę w p a ra fia c h : par- chow skiej, stężyckiej i suleczyńskiej na terenie p o w ia tu k a rtu skie g o . Ci w łaśnie uczestnicy sam i p o tw ie rd z a ją w ie lk ą zasługę duchow nych, na k tó ry c h wezw anie lu d się g ro m a d ził, by w yru szyć w bój o w olność Ojczyzny. T a k a atm o sfera sprzy­

ja ją c a pow stańcom m u s ia ła się unosić nad in n y ­ m i w io ska m i. Ludność kaszubska w idząc w sze­

regach p a trio ty c z n y c h sw ych pasterzy dusz ty m lic z n ie j i goręcej p o p a rła tę p ię k n ą in ic ja ty w ę . To też Kaszuba le pie j n iż k to in n y m n ie ocenić tę bezinteresow ną i pełn ą poświęceń pracę, ja k ą w ło ż y ło duch ow ieństw o w akcję p o w sta n ia stycz­

niowego.

P rą d y re w o lu c y jn e oga rn ęły rów nież in te li­

gencję kaszubską. M łodzież kla s w yższych g im ­ n a zju m ch ojnickiego i w ejherow skiego, zrzeszona w k o ła c h filo m a tó w , z entuzjazm em za silała sze­

re g i walczących. Nie w s trz y m y w a ła ic h zapału p atriotyczneg o m yśl, iż należy się w ty m w y p a d k u liczyć z n a jg o rszym i konse kw en cjam i, ja k w razie szczęśliwego p o w ro tu z w y d a le n ie m ze szkoły

•Względnie z w ysie d le n ie m z g ra n ic p ań stw a p r u ­ skiego. I ta k z C h ojn ic w y ru s z y ło sześciu m ło ­ dych filo m a tó w , k tó ry c h n a zw iska b rz m ią : B onin, Borne, L ip iń s k i, M u ch o w ski, P rz y b o rs k i i Rogala.

Z n ic h ty lk o trzech w ró c iło cało, a reszta zro siła swą k r w ią kaszubską pob ojo w iska K rólestw a. Są n im i: B o n in , B orne i P rzyb o rski. N a liście pole­

g ły c h za w olność m u s im y jeszcze zanotować W o l­

skiego Oskara, m a tu rz y s tę g im n a z ju m w e jh e ­ row skiego, k tó ry z g in ą ł w b itw ie stoczonej 2kk II.

1863 r. pod C horzelanam i. Z ty c h pozostałych p rz y ż yciu M u ch o w ski jeszcze przez d łu g ie la ta p rze b yw a ł w n ie w o li m oskiew skie j. W yw iezio no go w ra z z in n y m i tow arzyszam i na S yb ir, gdzie przez 5 la t c ie rp ia ł straszne m ęki. Dopiero dzięki u s iln y m s ta ra n io m ro d z in y odzyskał wolność. Zo­

stawszy później księdzem ro z w ija ł w ie lk ą dzia­

łalność narodow ą, zaskarbiają c sobie m iłość i szczere oddanie sw ych p a ra fia n . Spoczął na cm entarzu w O ksyw iu w ro k u 1915. Z jego śm ie r­

cią zeszedł do g ro b u jeden z o s ta tn ich b o jo w n i­

kó w p o w sta n ia styczniowego.

W ślad za in te lig e n c ją poszedł także lu d k a ­ szubski. N a jw ię kszą żywotność w ty m k ie ru n k u okazał p o w ia t k a rtu s k i. N a czele tego ru c h u sta­

n ę ły m iejscow ości.S tężyca, P archow o i Sulęczyno.

Z a s ły n ą ł tu, ja k o w ie lk i a g ita to r na rzecz pow sta­

nia, Żelew ski, rodem z Łączyna, k tó ry , choć k u ­ la w y , o d b yw a ł piesze w ę d ró w k i i p u k a ł do każdej c h a tk i w ie js k ie j, zbierając pieniądze d la w o jo w n i­

k ó w styczniow ych. Jak b u jn a i ż y w io ło w a m u ­ s ia ła być jego działalność, skoro zaniepokojone w ładze p ru s k ie o fia ro w a ły m u u rzą d w ó jta , z ro ­ czną pensją wynoszącą 600 m arek. Lecz Ż elew ski nie poszedł na ow ą propozycję, o d rz u c ił ją z po­

gardą, nazyw ając tego ro d z a ju k u s ic ie li „d ia b ła ­ m i“ . O dezwała się w n im dusza kaszubska, k tó ra za swoje czyny nie żąda a n i n a g ro d y a n i naw et w spom nienia, ale w szystko czyni bezinteresownie, z pobudek czysto id e a ln y c h — oto obraz k ry s z ta ­ ło w e j duszy K a s z u b y -p a trio ty . Nie na ty m koniec.

W ie lk i ten Kaszuba także zachęcał sw ych zio m ­

kó w do w stę p o w a n ia w ochotnicze sżeregl po­

wstańcze, nie szczędząc na ten cel w ła sn ych fu n ­ duszy. Cicha w io ska Stężyca b y ła często w id o ­ w n ią grom adzących się oddziałów , złożonych z w ie ś n ia k ó w o ko liczn ych w łości. A le nie zawsze u d a ło się ujść czujności ż a n d a rm e rii p ru s k ie j.

I ja k pow ia da jeden z uczestników , Jan D ą bro w ­ ski, p o lic ja z w ykle p rz y b y w a ła w porę, le g ity m u ­ jąc zebranych, a odbierając im pieniądze, z m u ­ szała do rozejścia się. N ieraz zdarzały się p rzy ty m kom iczne sceny. P ow stańcy kaszubscy, nie chcąc, aby zebrane pieniądze dostały się w ręce żandarm ów , c h w y ta li się podstępu. Pewnego razu s k r y li fundusze w w yg arb ow a nej skórze od psa czarnego, którego ja k o żywego u lo k o w a li na w o ­ zie. In n y m razem znow u u siło w a n o przewieźć pieniądze w tru m n ie . N iestety i te ciekawe p o ­ m y s ły zaw odziły. W ta k ic h w a ru n k a c h , wobec pię trzą cych się tru d n o ś c i p rz y ka żd ym posunię­

ciu, b yło rzeczą w p ro s t nie do pom yślenia, aby któ re m u ś zapaleńcow i uda ło się z m y lić czaty p r u ­ skie i przedostać się na te ie n b itw y .

A je d n a k b y w a ły w y p a d k i, k ie d y p o m y ś ln y m zrządzeniem całe o d d zia ły p rze kra cza ły gra n iczn ą rzekę Drwęcę. T a ką przepraw ę naszkicow ał Ł u ­ kaszew ski: „w y b ra ło się ze d w u s tu cnłopa z ta m ­ tych stron, a idąc od wybrzeża B a łty k u ku g ra ­ n ic y w o je w ó d ztw a płockiego, na drogę nie p rz y ­ ję li a n i złam anego szeląga żołdu, a n i in n e j pom o­

cy. Za najem nie id zie m y się bić — m ó w ili — ale za b ra ci naszych. D ajcie nam b ro ń na M o­

skala, o resztę się nie kłopoczcie. I szli piechotą, podwód nie p rz y jm u ją c , w śród z im y w ła s n y m kosztem, z oczyma w y tę ż o n y m i w tę stronę, skąd dusza ich zdaw ała się słyszeć ję k i kn u to w a n y c h braci. C h w y c ili za broń, p rzeszli g ra n icę i — u- le g li pod obuchem przem ocy. Może m yślicie , że ro z p ie rz c h li się potem i p o b ie g li chyżo do dom u?

— Nie, m im o p e rsw a zji naszych mężów stanu, s ta li na pograniczu, g o to w i na apel. Dopiero pó­

źniej, g d y i starszyzna w o jsko w a p o w ie d zia ła im , ze w szystko stracone, ze łzą w oku p o w le k li się znow u o w ła sn ych środkach do dom u. K tóżby p o m yśla ł, że n a tej ziemi... ta k gorąco b iją serca p o ls k ie “ .

A u to r powyższej n o ta tk i d z iw i się mocno, że pow stanie styczniow e ta k im dźw ięcznym echem odb iło się na zie m i kaszubskiej. Tym czasem nie jest to przecież n ic takieg o nadzwyczajnego d la tego, k tó ry u s iło w a ł nieco z bliższej p e rsp e ktyw y p rzyjrze ć się dziejom ziem i n a d m o rskiej. Czy Kaszubi ty lk o za d e m o n stro w a li swoje gorące uczucia p o lskie w ro k u 1863 a przedtem a n i potem n ig d y? Z bytecznym b yło by w tej c h w ili przedsta- w ić całą lita n ię ty c h dow odów polskości, ja k ic h Kaszubi nie p rz e s ta li okazyw ać aż do o sta tn ie j sekundy n ie w o li. Że pow sta nie styczniow e nie b yło żadnym odruchem , zdarzającym się ja k to m ó w ią raz na tysią c la t, lecz w łaśnie o d w ro tn ie , b yło je d n y m z o g n iw tego Łańcucha w y s iłk ó w , ja k ie p ły n ę ły w ciągu w ie k ó w od m orza w stronę M acierzy P o lskie j. W spom nę ty lk o na jeden m o­

m ent, c h a ra k te ry z u ją c y n a stró j n a Kaszubach.

K ró tk o przed w ybuchem pow stania, bo ly lk o dw a la ta wcześniej, a zatem w ro k u 1861. W ty m to czasie W arsza w a obchodziła rocznicę b itw y g ro ­ chow skiej. Po skończonym nabożeństw ie u fo r­

m o w a ł się pochód, złożony z 30.000 m a n ife s ta n ­ tów, u da jąc się u lic a m i m iasta. R ozw ściekleni ty m w id o k ie m Kozacy p rz y p u ś c ili sztu rm do ze-

(8)

branych . W ie lu zostało p o tu rb o w a n ych i zabi­

tych. Z a ru m ie n iły się wówczas b ru k i s to lic y n ie ­ w in n ą k rw ią polską. Cała P olska ja k iłu g a i sze­

ro k a o k ry ła się czarnym k ire m żałoby, śląc do Boga rzewne m o d ły za poległych. T ak samo głę ­ b o k im s m u tk ie m sp o w iły się serca Kaszubów. Nie b y ł to żal p o w ie rzcho w ny, u w y d a tn ia ją c y się może w postaci p u stych słów, ale b y ł to żal in n y , bo w y ry w a ją c y w duszy kaszubskiej głęboką ranę.

W K ościerzynie odbyło się żałobne nabożeństwo z tej o k a z ji p rz y udziale w ie rn ych , w y p e łn ia ją ­ cych po brzegi św ią tyn ię . A w C h m ie ln ie o dp ra­

w io n o aż dw ie msze św. w tej in te n c ji i to w dniach 27 i 29 lutego 1862 r. Czyż zatem cały ten ru c h pow stańczy z ro k u 1863 m ógł zaistnieć nagle i czy m ożna go sobie w ogóle w yobrazić, że ta k po­

w iem , bez u p rze d n io w ty m duch u zaba rw ion ych n a stro jó w — chyba że nie.

U d z ia ł Kaszubów w p o w s ta n iu styczn io w ym b y ł w ięc w ie lk ą m a n ife sta cją w iekow ego p rzy- wdązania Kaszub do P o lski. Szkoda ty lk o , że do­

tychczas znam y zaledw ie ubogie fra g m e n ty z tego ru ch u , zakrojonego na szeroką skalę. W ie lu a w ie lu u czestników nie żyje w pam ię ci naszej.

Lecz gdyby p rz e m ó w iły m o g iły p rzy naszych k o ­ śció łkach w ie js k ic h — wówczas liczba ty c h boha­

te ró w w zro sła b y sto kro tn ie . Alfred Śwlerkosz

Brzegiem Międzymorza.

Wielka Wieś, Chałupy, Kuźnica, Jastarnia, Bór, Jurata.

Zarys monograficzny osad półwyspu Helskiego.

(Ciąg dalszy). [14

Zagadki.

W czasie d z ia n ia sieci podczas d łu g ic h zim o­

w ych w ieczorów m łodzież bardzo chętnie zabaw ia się zadaw aniem ró żn ych zagadek, k tó ry m i sta rsi ryb a cy syp ią ja k z rękaw a. D r N a d m o rs k i (Łę- gow ski) no tu je w książce swej następujące:

1. W estrzód moerza, sto i wieża,

C hcółbym przesąc, że w n i tesąc. (M aków ka).

2. Me m ąme taczegoe bulę, co czym m u w ic y żreć daje, ty m barży ręczy. (Żarna).

3. W is y desza koel rótesza,

Przeszed dech, w e tk j i póle w brzech. (K łódka i człow iek).

4. Bene b lę k e buten blęk,

A w estrzód sztek m ięsa męk. (N aparstek).

5. M ąm p ieska m ąm, A co m u jesc dąm,

Zaprow adzę goe do deski, N iech liże.

A cze przestąnie lizanie, Z n o łu m lo tk ę w łeb dostanie, Znów liże. (Hebel).

6. Me m ąme ta k ą pan i, to mó sto sukien, a cze w ia tr zawieje, te j i se je d n a k rzec liszcze. (Ko­

kosz).

7. Me mąme taczegoe pana, ten w jedno idze, a je ­ dnak na je d n y m stoi fla ch u . (Zegar).

8. Me m ąme taczegoe pana, cze me idzeme buten, to łoen nąm poed su kn ie zdrzy. (Próg).

9. W ezdrze ną m nie, wieże ną m nie,

M nie mdze lży, a tobie lepi. (Drzewo owmcowe i człow iek).

10. Zdechle wewdókó żewe z gęstegoe łasa. (Grze­

bień, wesz, w łosy).

11. Z la p il chłop św in ię za łUszę, Puscel ją w zemię i ryje ,

E poe lesenie poeglaskuje czyję (k ije m ):

A ta k w rzaśnie, z pecza trzaśnie, E zaspiewo, ło j dana.

A ta k choedzy, św in kę łoedzy, Do w ieczora łoed rana.

A cze do dóm, usze puscel, łoegon ucął, E ś w in k a nie rz e k ła a n i p ik la . (P łu g i oracz).

12. Jo je m w jedn o p u s te ln ik ie m , Nie gódaję nigde z n ik im , Godzeń są moeje poetraw e Z koerzeni leche straw ę.

C.zórne ru c h n a w żałobie,

Za poekutę m ieszkaję w grobie. (Kret).

13. Me m ąme ta k ą p a n i, cze ję se zebloko (roz­

biera) to m uszy ną nię płakać. (Cebula).

14. Sygda choedze poe drodze, R ygda koepie w łoegrodze, Sygda gódó rygdze,

Bo ce łu rb o ń idze.

W tej o ry g in a ln e j zagadce sygda oznacza sro­

kę, sygdać znaczy susy dawać, stąd w y ra z sygda;

rydgać oznacza ryć, ale z w y k le w tej fo rm ie się nie u żyw a ; Ł u rb o n pochodzi z im ie n ia własnego U rban i jest im ie n ie m w ła s n y m psa, bo na K a ­ szubach często psy n a zyw a ją im io n a m i osobowy­

m i.

Sposób wabienia zwierząt domowych.

Oprócz nazw u tw o rz o n y c h z im io n osobowych psy w o ła ją rów nież: W asser, W oebal, Z ag raj, Pso­

ta, M ró w ka , K anela, Tuz, K aro. W abienie p ta ­ ctw a i zw ie rzą t dom ow ych po p o k a rm łu b do k u r ­ n ik ó w odbyw a się n a stępu jącym n a w o ły w a n ie m : k o ty : p u j, p u j; o ile się chce go odpędzić: pst, pst;

ka c z k i w a b i się: kacz, kacz; k u ry : tip , tip , lu b : sadła tip k a , sadła tip k a , je że li się chce k u rę zła ­ pać; gęsi n a w o łu je się: p ila , p ila ; św in ie : bucz, bucz; owce: mac, mac, do psa często przem aw ia się z w ro ta m i n ie m ie c k im i.

Klątwy.

K lą tw y ryb a ckie nie ró ż n ią się n iczym od k lą tw w in n y c h okolicach, ja k rów nież ro zm a ite z a k lin a n ia się 3(i).

(Ciąg dalszy nastąpi).

36) D r Nadmorski (Ł ę g o w s k i): Kaszuby i Kociewie. Po­

znań 1892 r.

O d w y d a w n ic t w a .

Szan. C zyte ln ikó w , k tó rz y o trz y m u ją dodatek

„K a s z u b y “ pod opaską, p ro s im y o odnow ienie p rz e d p ła ty na ro k 1938 i o u re g u lo w a n ie zaległej o p ła ty za dostarczone n u m e ry w ro k u 1937.

P rze d p ła ta roczna w yn o si 3.50 zł, półroczna 1.75 zł.

R e daktor o d p o w ie d zia ln y: S ta n isła w B ie liń s k i w K a rtuzach, ul. D w orcow a 7.

C zcionkam i d ru k a rn i „G azety K a rtu s k ie j“

(J. B ie liń skie g o ) w K artuzach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

— M gr KAZIMIERZ DĄBROWSKI: Kazanie wygłoszone na pogrzebie Jana Wejhera, woj.. P0DLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej

DĄBROWSKI: Przyczynki do badania kultury na Pomorzu w czasach najdawniejszych.. JAN WOŁEK: Stare obyczaje kaszubskie na dzień

rys historii parafii grabowskiej (ciąg

— STANISŁAW KOSTKA: Zamek Kiszewski — LEON HEJKA Szterk na Swjętigórze.. PODLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg

Rybołówstwo na Kaszubach.— BRUNON R1CHERT: Obrzędy żniwiarskiedudu kaszubskiego.. JAN ORŁOWSKI: Król August II nad polskim

Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg dalszy).. Dożywotnie zaopatrzenie dia

Rozchodzi się tu ta j o obszerne cmentarzysko prehistoryczne, które ciągnie się od tak zwanych Łysych - Gór przy Czarnowie aż do Czarnowskiej drogi.. Rok rocznie

Kozacy go ¡przepuścili, jako czło w ieka pochodzącego rzekomo z ¡Wieirzbołowa.. (Wegnerowicza przezw ali