• Nie Znaleziono Wyników

Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.09.30 nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kaszuby : dodatek regjonalny "Gazety Kartuskiej" poświęcony sprawom Ziemi Kaszubskiej, 1938.09.30 nr 9"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

KASZUBY

Dodatek regionalny „ G a z e t y K a r t u s k i e j “ poświęcony sprawom Z i e m i K a s z u b s k i e j .

N r. 9 K a rtu z y , d n ia 3 0 w rz e ś n ia 1 9 3 8 r. R o k 3

TREŚĆ:

JAN KARNOWSKI: W sprawie stroju ludowego na Kaszubach. — LEON H E JK A : Powrót do Kaszebskji. — Mgr K. DĄBROWSKI. Rybołówstwo na Kaszubach.— BRUNON R1CHERT: Obrzędy żniwiarskiedudu kaszubskiego.

JAN ORŁOWSKI: Król August II nad polskim morzem. — Ks. dziekan FR. PODLASZEWSKI: Zarys historii pa­

rafii grabowskiej (ciąg dalszy). — J. STAMIR: Uwięziona księżniczka na zamku kartuskim. (Podanie ludowe). - Życie kulturalne Kaszub.

Jan Karnowski

W sprawie stroju ludowego na Kaszubach.

Józef G ajek u m ie ś c ił w „Tece P o m o rs k ie j“ (R.

I I I n r 3) cie kaw y a r ty k u ł p. t. „S tro je ludow e na P om orzu“ . A r t y k u ł ten jest ty lk o poglądow y i dlatego z n a tu ry rzeczy pobieżny. N ic dziwnego, z n a jd u je m y się dopiero w początkach badan na ty m polu. Z a n ik s tro jó w lu d o w ych , k tó ry dopie­

ro od w o jn y fra n c u s k ie j (1870/71) stał się k a ta s tro ­ fa ln y , tłu m a czy a u to r rozm aicie. .Nie w szystkie przez niego podane pow ody w y d a ją m i się s łu ­

szne. N a jw a żn ie jszym pow odem b y ła ta n ia fa ­ b ry k a c ja m a te ria łó w w łó kie n n iczych , przez co do­

m o w y ich w yrób, w ym a g a ją cy ogromnego n a k ła ­ du pracy, się nie opłacał. P rzyspieszył ten proces p rz y k ła d zie m ia n i in te lig e n c ji, k tó ra ju ż znacznie wcześniej poczęła się u bierać po „ m ie js k u ', w re ­ szcie w p ły w m iast. N a to m ia st jest przesadne je ­ go tw ie rdze nie , że niechęć w ła d z p ru s k ic h do p o l­

s k ic h s tro jó w lu d o w y c h p rzyspie szyła ten proces z a n iku . O tej niechęci i je j w p ły w ie n ic p o z y ty ­ wnego dotąd nie w ie m y. W p ły w w ła d z p ru s k ic h , 0 ile chodzi o stronę k u ltu ra ln ą , w ogóle do g b u ra 1 ro b o tn ik a rolne go nie docierał. Również jest niesłuszne tw ierdzenie, że lu d p o ls k i na Pom orzu m a te ria ln ie i m o ra ln ie odczuw ał pew ną wyższość, kolonistów 1' iiie m ie c k ic h , i to wyższość ic h p ozycji społecznej. K aszubi (na w si) tej wyższości nie w id z ie li i nie u z n a w a li. P rzeciw nie zachow ali wobec w ie js k ie j lu d n o ści n ie m ie ckie j, k tó ra b y ła przew ażnie w y z n a n ia lu te rskie g o , stanow isko zu­

pełnie eksklu zyw n e i po g a rd liw e . Z N iem cam i nie z a w ie ra li m ałżeń stw i z n im i nie obcowali, a swej pogardzie d a w a li w y ra z w poniżających przezw iskach i szyderczych śpiew kach. S łow incy i K a batkow ie, szczepy kaszubskie izolow ane i ska­

zane na szczepową zagładę, ż y w iły tę pogardę do N iem ca i jego c y w iliz a c ji aż do samego końca.

Z ja w is k o to p o d kre śla ją z szczególną em fazą ta k L o re k, ja k i T etzner (p. „S lo w in z e n u. Lebaka- schuben“ ) N a te ry to riu m naszych Kaszubów (k a to lic k ic h ) K aszubi p ra w ie w s z y s tk ic h k o lo n i­

stów, k la szto rn ych , fry d e ry k o w s k ic h i p ó źn ie j­

szych, o ile nie sie d zie li z w a rtą masą, za sym ilo ­ w a li i ska szu b ili, ta k , że ty lk o niem ie ckie n a z w i­

ska zostały. S zyb ki z a n ik s tro jó w lu d o w y c h na

Kaszubach s ta ł się dopiero w idoczny po w o jn ie fra n c u s k ie j. W a ln ie się do tego z a n ik u przyczy­

n i li w ychodźcy sezonowi, k tó rz y rokro cznie cho­

d z ili na ro b o ty sezonowe w M e k le m b u rg ii, S ak­

sach i W e s tfa lii. N ie k tó rz y księża s ta w ia li w osta­

tn ic h dziesią tkach la t ubiegłego s tu le cia te m u procesow i n iw e la c y jn e m u stanow czy opór, ja k np.

proboszcz b ru s k i „B ib e r“ , k tó ry w z a n ik u k u ltu r y ludow ej w id z ia ł pierw szy stopień u p a d k u obycza­

jó w i s ta ra ł się w swej p a ra fii zachować k u ltu r a l­

ny „s ta tu s quo“ , c z y li b ło g i stan kaszubskiej „m u - zealności“ . Po d łu g o le tn ie j walce u le g ł i m u s ia ł ustąpić. Nowoczesna k u ltu r a polska, k tó ra do­

pie ro po w o jn ie fra n c u s k ie j poczęła w kraczać na Kaszuby razem z p o ls k im ru ch e m ekonom icznym , przyszła p rz y b ra n a w s tró j m ie js k i, p a ń s k i i dla s tro ju ludow ego ja k w ogóle d la k u ltu r y lu d o w e j zro zu m ie n ia nie m ia ła i d la je j ko n se rw a cji n ic nie czyniła. Z w ro t da tu je dopiero od odezwy To­

w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N a u k w P o znaniu z lu teg o 1909 r. i w ys tą p ie n ia „G ry fa “ (p. „G ry f", 1910: „O czytelnie i zb io ry ludoznaw cze“ ).

Jeśli obecnie chodzi o rozpoznanie poszczegól­

nych faz s tro ju , c z y li „m o d y “ lu d o w e j, to trzeba dotrzeć do is tn ie ją c y c h fra g m e n tó w i in n y c h źró­

deł. G ajek podaje w sw ym a rty k u le różne źródła, ale nie w y lic z a jednego, zdaniem m o im n a jw a ż ­ niejszego, a m ia n o w icie s ta rych a k t g ru n to w y c h m n ie j więcej od pierwszego ro z b io ru aż do u k o ń ­ czenia w o jen nap ole ońskich (1772— 1815). Otóż w ówczesnych k o n tra k ta c h , testam entach, teksta ch spad kow ych z n a jd u je m y często w ylicze n ie żeń­

skie j odzieży i b ie liz n y i sprzętów dom owych, wówczas używ anych. D la ilu s tra c ji podaję nastę­

p ujący p rz y k ła d . —

Czarnow'o pod B ru s a m i b yło ta k zw aną w sią szlachecką, podzieloną n a ca 10 udziałów', na k tó ­ ry c h sie dzie li d ro b n i szlachcice, a po rozbio ra ch przew ażnie gburzy. Jeden u d zia ł, obszaru 2 w łó k , d zie rżył w r. 1771 szlachcic W ojciech Ciszewski.

B y ł on żonaty z Agnesą H am erską, k tó ra w r. 1804 zm arła. Po je j ś m ie rc i n a stą p iło oszacowanie je j m ie n ia wniesionego. W ed łu g spisu jest ta.m w y ­ m ie niona m. i. następująca pościel, odzież, sprzęt etc: „1 skrzyn ia , 1 koponka, 2 cynowe talerze, 1 cynow y lic h ta rz , 5 poduszek, 2 lich e p ie rzyn y, 2 p ie rz y n y (dobre), 1 prześcieradło, k a m z e l k a • w o ry g in a le napisano „ K a m i s o T ' , praw dopodo­

bnie ’ „ s ta n ik “ — c z e r w o n a s u k n i a k a m -

(2)

1 o t o w a, 2 c z e p k i , 2 z a p a s k i (fa rtu ch y) k a r t u n o w e , 2 c h u s t k i k a r t u n o w e i k o t­

ko (k o ło w ro te k )“ —

Skoro k ilk a d z ie s ią t ta k ic h p rz y k ła d ó w z ka ż­

dego p o w ia tu się zgrom adzi to łącznie z in n y m m a te ria łe m ła tw o będzie m ożna dojść do opisu i u s ta le n ia „m o d y “ w s tro ju lu d o w y m . S tró j lu ­ dow y bow iem także u le g a ł modzie, chociaż nie ta k często, ja k m ie js k i. W obecnym s ta d iu m jest je ­ szcze przedwczesne z fra g m e n tó w i szczątków w y ­ snuw ać daleko idące porów naw cze w n io s k i, ja k to czyni a u to r w spom nianego a rty k u łu .

Z r. 1S30 pochodzi cie kaw y opis Z ie m i Z ab or­

skie j, cz y li kaszubskiej części pie rw o tn e g o p o w ia ­ tu -chojnickiego, na p isa n y przez ch o jnickiego re ­ g io n a lis tę B e n w itz a (Pr. P ro v in z ia lb la ,tte r 1830, str. 17). Pisze on ta m o s tro ju kaszub skich Za­

bór zan ta k :

..Powyżej w y m ie n ie n i Kaszubi są k a to lik a m i i noszą jeszcze dziś, szczególnie starzy, d łu g ie , na m odłę p o lską szyte su k m a n y z h a czyka m i i w ą sy“ . To samo pisze B e n w itz o n ie m ie c k ic h Kosz- n a jdrach, z a lu d n ia ją c y c h od daw na, bo od p ie rw ­ szej po ło w y 15 stulecia, p o łu d n io w ą część p o w ia tu chojnickiego, a sąsiadujących z za b o rs k im i K a ­ szubam i, B o ro w ia k a m i i K ra jn ia k a m i:

„W e w siach Silno, O strow ite , P iastoszyn i in ­ nych, leżących m iędzy T u ch o lą a C h ojn icam i, oraz w w ioskach, leżących opodal, ja k n ie m ie c k i Cekcyn, Sław ęcin, Obrowo i t. d. n o s ili m ieszkań­

cy (N ie m e y-ka to licy) jeszcze na począ tku tego (tj.

dziew iętnastego) stu le cia długie, na p o ls k i sposob szyte su km a n y (Rócke) z h a cz y k a m i zam iast g u ­ z ikó w , pasy (Scharpen) i wąsy, chociaż wszyscy m iędzy sobą ty lk o po n ie m ie cka m ó w ią “ K to p rz e ją ł ten s tró j, czy K aszubi-Zaborzanie od Ko- sznajdrów , czy K o sznajdrzy od Kaszubów, lu b in ­ n ych sąsiednich p o ls k ic h szczepów? — Po czyjej stro n ie b yło to rzekom e poczucie wyższości społe­

cznej, o k tó re j G ajek m ów i?

Tej jo straszne m jo ł w jid z e n je : K ró j nasz w o da zalew ała, Cemno w oda p riska ją co , Z riw a ją ce Ksęstw a brzegji.

Ł is k n ą ł g ro m i s w ja t sę zm ro cził A jo bjeg sę skrec w ja s k jin ji,

Bo sę tero ro zpętała N jig a n je w jid z a ło burza;

C a li s w ja t sę w o g n ju zdowoł, Morze derno p lu sko ta ło , Reczoł g ro m i dębe łó m oł, Z c h m u r sę b eczkji welew ałe.

B u rz a przeszła. Spjewające

„B ó g to chce“ nasz o k rę t resził, A le jo n a jin im czołnje

W k ró tc e odp łen ął do G re ckji;

Tej na m o rzu zaszemjało, P rz ć k ą sta n ą ł s ta tk ra b u szn i I sę ją ł pod nasz podsewac,

„H o la , s tó j!“ zeń roz-koz podo.

T a k jo chwocę mjecz i k rz ik n ę

„Z a ro m dę“ i do n jic h wskoczę.

B ój bel k r ó tk ji. Co jo w jidzę?

M nóstw o b ra n k ta m porzeszonech!

Skąd w a jesta? „M e z, Kaszebskji, Krziżoce nas posprzedale!“

Do A te n jo w zą ł je w G re ckji 1 je odesłoł do k ra ju .

O Atćne, ja ś n i grodze!

T u Demoistenes, tu P aw eł W egłoszale w jeczni słow a!

Dzeń jo bel i p łe n ą ł d a li.

D roga szła przez D ardanele Jaż do g ro d u K o n sta n tin a , Co ja k d re g ji R zim w E urópje Roz-sod sę na sćdme górach.

Leon H e jka

Powrót do Kaszebskji.

Jak na w je czó r skrzą ci gwjozde Het n a njebo wechodają,

T a k n a dnje sę m o ji desze N jeprzezdrzóni mesie rodzą;

Jedne sto ją i m jig o cą

Bez p rzestanku, d re g ji łis k n ą I przelecą, ghdzes zagjin ą, A le słechoj o pow roce!

W Krece o k rę t dłeżi stojoł, Bo na burzę sę zbjerało,

Podczos tego jo sę przeszed Nad szem jącim wespe brzegę;

Tej kroczące so po w a ła ch M je sę P a n ji ulcozała Snożo ja k K ró le w o njeba.

I sę do m je ta k odezwje:

Zdrze, na b łonach cignje burza!

T ako g ro z i tw o ji zem ji!

W ra c o j, w o ju ! K ró j w potrzebje!

R zekła to i sę ro zp łiw o .

T a m je H a g ia S ofija, Co J u s tin ia n w ebudow oł, Ten to rzek, że S a lo m ó ń skji Je możnjejsz-o. Tak, je cudno!

D a li drogą A rg o n a u tó w , Co ja k wąż sę- k rę to w jije M jidze s k a ła m i do P o ntu , O kręt bjeżi w lo t za meslą.

O krę t sta n ą ł w N a d d u n a js k ji, Stąd jo drogą starodow ną

Od gościńca do gościńca

Z m je n jo ł konje, g n o i bez przerwe, P o ls k ji k ró j po p ra w i ręce

A po le w i m u r k a rp a c k ji, M jin ą ł Śląsk i te j nad W jis łą W szczął sę s tro g ji bój krzeżackji.

T a k zakóńczo p ow jo danje Dobrogost i głębok w z d ich n je ; W k ó ł sę ju z ro b jiło cemno, H et nad lasę m erg nje m o łn ja ; M jiło s ła w a z zasłechanjo B u d z i sę nalegające:

„P o j do g ro d u !“ O n ji wóńdą, K lo n o całą noc szemarzi.

(3)

M gr Kazim ierz Dąbrowski

Rybołówstwo na Kaszubach.

Życie i obyczaje rybaków. — Duchy i straszki na jeziorach.

W zeszłym s tu le c iu b yło w ięcej ry b a k ó w n iż dziś. O koło ro k u 1870, ja k pam iętają, starsi, w k a ­ żdej wiosce położonej nad je zio re m m ieszkało k i l ­ k u ryb a kó w , k tó rz y t r u d n ili się ty lk o ry b o łó w ­ stw em od ra n a aż do wieczora, rzadziej nocą,. R o l­

n ictw e m nie z a jm o w a li się wcale w zględnie b a r­

dzo m ało, gdyż ry b a k z w ykle b y ł bezrolny, dzier­

żył najw yżej 2 m o rg i pod ogród. To je d n a k nie znaczy, b y go posądzać o ubóstw o. Przeciw nie, d a w n ie j ry b o łó w s tw o p rz y n o s iło znacznie większe zyski n iż obecnie. A to z tej ra c ji, że wówczas je ­ ziora pod w zględem za ry b ie n ia p rz e d s ta w ia ły się lepiej. W s k u te k u ż y w a n ia sieci p ry m ity w n y c h ryb a cy nie m o g li ło w ić ry b w ka żd ym m iejscu, a k le p y jeszcze w ty c h czasach nie znano. D la te ­ go większe ry b y p rz e b y w a ły na g łębinie bezpiecz­

nie, m ając możność swobodnego ro zm n a ża n ia się i to ty m bardziej, iż d a w n ie j przestrzegano ściśle czas ochrony.

R ybak w ięc z n a jd o w a ł się w ko rzystn ie jszych w a ru n k a c h , w ięcej m ógł złapać ryb, k tó re ła tw o d a ły się spieniężyć i stąd n ie ra z za ra b ia ł bardzo w iele. W św ietle in fo rm a c y j, dostarczonych przez synów ryb a kó w , sta rzy ry b a c y p rz y n o s ili zw ykle do dom u pod w ieczór 12 ta la ró w przedw ojennych, a czasem jeszcze w ięcej. D latego też nie za d ziw ia nas słowa,, w yp ow iedziane przez następcę ..mój ojciec m ógł b y ł sobie k u p ić cała wieś"'. Zresztą synow ie ry b a k ó w uczęszczali także do w yższych szkół, co w razie niezam ożności b yło b y u to pią.

Zaw ód ry b a c k i jest dziedziczny, przechodzi bow iem z ojca na syna. N a terenie K aszubskiej S z w a jc a rii w d ru g ie j po ło w ie w ie k u 19-tego ż y li następujący ry b a cy: B a w e lski, B e h la z Zaw ór, M ic h a ł Ja n ko w ski z B ro d n ic y , P io tr S ta rk z B ro ­ d n icy, T ro w s k i z Ostrzyc, B ych o w ski z Ostrzyc i Cieszyński z C hm ielna, L iczb a ich jest, n ie w ą t­

p liw ie w iększa, ale o g ran iczam y się do poda­

n ia ty lk o ty c h p o p u la rn ie jszych , k tó rz y to od je ­ zio ra do je zio ra w ę d ro w a li. N ie od rzeczy będzie dodać, iż p ra w ie w szystkie na zw iska posiada ją brzm ie n ie polskie. N ależy się w ięc naszym ry b a ­ ko m kaszub skim u zna nie za to, że nie d o p u ścili do swego tra d ycyjn e g o zaw odu — elem entu nie m ie c­

kiego.

Jezioro Raduńskie przy Borucime, jedno z najbardziej rybnych jezior w Kaszubskiej Szwajcarii.

Rybak kaszubski z nad jeziora Karlikowskiego.

W szyscy ryb a cy sw ym zd ro w y m w yg lą d e m s p ra w ia ją w rażenie lu d z i s iln y c h i zaha rtow anych, Ponieważ u staw icznie p rze b yw a ją na św ieżym po­

w ie trz u , nie zapadają na żadne choroby płucne, zresztą p ra w ie że n ig d y nie chorują.

U lu b io n ą po tra w ę ry b a k ó w sta n o w ią m ałe ryb y, zwane „M ic h a łk a m i“ , długości o koło 5 cm.

Jedzą je w p ro s t ły ż k a m i, bo sądzą, że czyszczą żo­

łądek, poza ty m ry b a k p ra w ie zawsze spożywa r y ­ by. W edle zd a n ią ryb a kó w , lu d zie ż y lib y na pe­

w no dłużej, gdyb y spożyw ali w iększą ilość ryb.

Jako p rz y k ła d m ożna w ziąć znow u sta rych ry b a ­ ków, z k tó ry c h każdy p ra w ie dożył 90 la t.

Czas w o ln y od zajęć na jeziorze spędzano z w ykle w dom u, ale i tu nie próżnow ano. Każdy k rz ą ta ł się p iln ie koło n a p ra w y sieci lu b narzędzi ry b a ckich . N iem ało tru d u m u s ia ł ry b a k w łożyć w budow ę nowego czółna, mającego w yg lą d nieco o d m ie n n y a n iże li dzisiejsze. B ra n o po p ro stu g ru ­ by pień drzew a dębowego lu b sosnowego i w y p a ­ lano, w zględnie w y c in a n o to p o ra m i w ta k ie j k ło ­ dzie w głębienie. B y ła to p ra ca nadzw yczaj m o­

zolna, z u w a g i na tw ardość drzewa. Spodek ta ­ kiego czółna s k ła d a ł się z jednej lu b z dw óch ze sobą spojonych desek, ułożo n ych w zdłuż. Długość jego dochodziła do 7 m etrów . W naszych czasach łodzie w y g lą d a ją inaczej, gdyż b u d u je się je z de­

sek.

Sieci nie w yra b ia n o , a to z pow odu n ie u m ie ­ jętności. W razie konieczności n a b ycia now ych, trzeba b yło sprow adzić sobie z P u cka albo Redy.

T a m te js i b o w ie m ry b a c y z n a li się na ty m k u n ­ szcie dobrze. P rzych o d ziło im to znacznie ła tw ie j, bo k u p o w a li z G dańska potrzebny m a te ria ł do w y ­ robu, co d la m ieszkających w głębi k r a ju b yło tru d n o osiągalne. T a ka podróż po za ku p sieci ob­

fito w a ła n ie ra z w ro zm a ite przygod y. Ż yw o staje n a m przed oczyma epopeja D erdow skiego „J a k C zo rlińści do P u cka po sece ja c h o ł“ . Naczelna po ­ stać tego u tw o ru nosi n azw isko C zorlińści, a stw orzona w o p a rciu o tra d y c ję m iejscową, stała się w y ra z ic ie lk ą najgłębszych osobistych przeżyć każdego k u p c a -ry b a k a i jego ro dzin y.

W la ta c h 1890— 1895 p o ja w iła się w u ż y c iu w ie lk a sieć z dw om a sk rz y d ła m i, zw ana „k le p ą “ , przynosząc równocześnie zm ianę w dotychczaso­

w y m sposobie połow ów . Podczas gdy dotąd zw y ­ k le ło w io n o w e dnie, teraz m ożna b y ło u p ra w ia ć p o ło w y także nocą. A le nie zawsze p o ra jest od­

pow ie dnia . Nieraz, ja k to m ów ią, „ r y b y nie id ą “ i w szelkie u s iło w a n ia są bezowocne. To też ry b a k , b y nie niszczyć sieci i nie męczyć się nadarem nie, n a jp ie rw zapoznaje się z prognozą pogody, bo to

(4)

jest rzeczą, najważniejszą., od k tó re j zależne jest powodzenie. P o m yśln y p o łó w ry b zależy przede w s z y s tk im od k ie ru n k u w ia tru . W iejące w ia try od s tro n y północno-zachodniej nie w różą n ic dobre­

go, poniew aż n ie ja k o w y g a n ia ją ry b y z po w ie rzch ­ n i w ody. W szystko id zie na dno, szukając schro­

n ie n ia w k ry jó w k a c h . Jedynie m ałe ry b y pozo­

sta ją na w ierzchu, stając się łu p e m rybaków . D ośw iadczeni ryb a cy ju ż wcześniej poznają niepom yślne w a ru n k i atm osferyczne. Szczupaki n a jle p ie j przeczuw ają zbliżającą się burzę i d la ­ tego ju ż ty d z ie ń naprzód z n ik a ją z pow ierzchni.

Połów ryb na jeziorze Brodno w porze zimowej. Zdjęcie po­

chodzi z roku 1913.

P rzezorny ry b a k może też wcześniej stw ie rd zić s ta n pogody na dłuższy okres czasu. W ty m celu w pew nych d n ia c h ro k u m u si zbadać k ie ru n e k w ia tru p rz y wschodzie słońca, aby stw ie rd zić, ja ­ k i w ia tr w ia ć będzie przez k ilk a tygodni. T y m i d n ia m i są Boże Narodzenie, Z m a rtw y c h w s ta n ie Pańskie, dzień św. Jana.

Życie ry b a k a jest w ielce urozm aicone, pełne różnych przygód i w ydarzeń. Gdy nocne ciem no­

ści p o k ry ją ziem ię, a lu d zie pogrążeni są w głębo­

k im śnie. wówczas cisza, unosząca się nad je zio ­ ra m i, p rze ryw a n a jest szum em w ody i g łosam i lu d z k im i. To głosy skrzę tn ych ryb a kó w , k tó ry m nocne p o ło w y przynoszą w ie le szczęścia. Czasem ta k ie nocne w y p ra w y po złote ru n o nie są pozba­

w ione sensacyj. N ie m a p ra w ie ry b a k a , k tó ry by w nocy z a ję ty pracą czegoś nie w id z ia ł lu b nie słyszał. Stąd zrodziło się n a ten te m a t m nóstw o legend i opow iadań, podaw a nych sobie z u st do ust. K ilk a z n ic h przyta cza m :

B y ło to w k w ie tn iu . Nagle koło północy dają się słyszeć na brzegu je zio ra ja kie ś k ro k i, a r ó ­ wnocześnie u k a z u je się mężczyzna bez głow y, u b ra n y w b ia łą koszulę. R ybacy zd ziw ie n i p a trzą p iln ie , aby przekonać się, co z tego w y n ik n ie . T a­

je m nicza postać idzie prosto do w ody, rzuca się w p ła w , a potem u sia d łszy na brzegu, mocno stęka.

K u w ie lk ie m u przerażeniu ry b a k ó w ta je m n iczy mężczyzna to samo p o w tó rz y ł aż trz y razy. W re ­ szcie p o d n ió sł się i z n ik ł w ciem nościach lasu.

W edle zdan ia o ko liczn ych m ieszkańców b y ł to duch ojca-rybaka, k tó ry za życia nie przestrzegał nakazu Boga „P a m ię ta j, abyś dzień ś w ię ty świę­

c ił“ . R ybak ten w ła śn ie w niedzielę podczas p o ło ­ w u ry b w y p a d ł p rz y p a d k ie m z ło d zi do w o d y i u- to n ą ł w m irta c h jeziora. O dtąd za karę m u si po­

k u to w a ć w ow ym m iejscu, gdzie tra g iczn ie zginął.

N a jeziorze O strzyckim m ia ło m iejsce inne zdarzenie. Często z lasu, położonego nad sam ym brzegiem , d o la ty w a ło do uszu ry b a k ó w rżenie ko ­ ni. N ieraz obaw iano się ta m zapuścić sieci. Sta­

rz y lu d zie opow iadają, że w lesie ty m kie dyś po­

w ie s ił się s ta ry leśniczy i za tę zbrodnię teraz

„chodzi na p o ku cie “ . N a jeziorze M iło szew skim zauważono znów czarnego ko n ia , pędzącego z chłopem bez głow y. Z ja w is k a tego n ik t nie po­

tr a fi w ytłu m a czyć.

Nad je ziorem M ężow skim usłyszano pewnego razu p rz e ra ź liw y głos kobiecy. Jakaś n ie w ia s ta w o ła ła : „czas, godzina tu, a n ikogo nie m a “ . Cie­

k a w i ryb a cy s k ie ro w a li swe k r o k i w stronę, skąd dochodził ów ta je m n iczy głos, ale nikogo nie zau­

w a żyli. N ie w ą tp liw ie i w ty m w y p a d k u chodziło o duszę p o ku tu ją cą . W ja k ie jś in n e j m iejscow ości rybacy u słysze li znow u tę te n t pędzącego po w o ­ dzie ko n ia . Z ch w ilą , gdy rybacy, g n a n i ciekaw o­

ścią, z b liż y li się do owego m iejsca, p o w sta ł nagle ta k i w ia tr na jeziorze, że trzeb a b yło czym prędzej ra to w a ć się ucieczką, bo w oda zalew ała łodzie.

W życiu naszych ry b a k ó w nie b ra k także zja­

w is k o in n y m za b a rw ie n iu . Podczas gdy poprze­

dnie noszą cechy raczej w ięcej n ie n a tu ra ln e , to obecnie będziem y o g lą d a li rzeczy bardziej p ra ­ wdziwe.

Pewien ry b a k zła pał w jeziorze O strzyckim dziwnego szczupaka, ważącego około 8 k ilo g ra ­ mów. Co najciekawsze, ry b a ta posiadała ro g i długości 10 cm. P yta n ie , skąd się owe ro g i w zię ­ ły ? A le u m y s ł doświadczonego ryb a ka , k tó ry ju ż niejedno w id z ia ł, u m ie sobie i z ty m poradzić, la k się okazało, b y ły to nie ro g i, lecz nogi jastrzębia.

W p o s z u k iw a n iu za żerem ja strząb w idocznie spostrzegł szczupaka i rz u c ił się na niego, zata p ia ­ jąc w n im swe szpony. W a lkę , ja k a ro ze g ra ła sie

¿pomiędzy ja strzę b ie m a szczupakiem , jastrząb przegrał, nie mogąc ju ż w y ją ć sw ych nóg. T ta k m u s ia ł szczupak w ciąż dźw igać pta ka , którego pozbył się dopiero w s k u te k ro z k ła d u . T y lk o nogi tk w iły jeszcze w ciele szczupaka. T ym sposobem cała ta je m n ic a została w yja śn io n a .

Pewnego ra zu je chał ry b a k na czółnie w zdłuż brzegu. Ze środka je zio ra dochodził ja k iś szum.

Zdaw ało się ry b a k o w i, że jest, to szam otanie sie kaczek. P o m yłkę je d n a k ry c h ło spostrzegł, gdy przed oczam i jego ro zto czył sie okaz szczupaka o w ie lk ic h ro zm ia ra ch , w a g i 18 fu n tó w , u s iłu ją c e ­ go po łkn ą ć okonia, o wadze 3 k ilo g ra m ó w . Ale pow iada p rzysło w ie : „gdzie się dw óch kłó ci, tam trzeci k o rz y s ta “ , ry b a k zręcznie sc h w y c ił ow vch dw óch m ocarzy i obyd w aj p o w ę d ro w a li do czółna.

Brunon Richert

O b r z ą d y ż n iw ia r s k ie lu d u k a s z u b s k ie g o .

U palne la to p rzyn o si ro ln ik o w i kaszubskiem u u k o ro n o w a n ie jego żm udnej pracy, gdy m ie n ią się w słońcu d ojrza łe do zżęcia, fa lu ją ce n ib y morze, ła n y zbożowe. G bur otacza je m iło ś c ią i czułą opieką, p ra g n ie je ustrzec przed posuchą, grado­

b iciem i b urzą; w id z i wszędzie czyhające na nie złe moce, w id z i też opiekuńcze dzia ła n ie mocy do­

b rych, a zarów no je d n ym ja k i d ru g im nadaje po­

stać is to t nad zm ysłow ych, m ieszkających w zbo­

żu i n im w łada jących. Ten ca ły bog aty ś w ia t

(5)

n a d zm ysło w y splata się w jedną, n ie ro z e rw a ln ą całość z obrzędam i ż n iw n y m i, k tó re na Kaszubach odznaczają się szczególnym p iętn em re g io n a ln ym .

Dzień rozpoczęcia ż n iw jest na Kaszubach dniem uroczystym . P rzy rozpoczęciu ż n iw lu d zw raca baczną uw agę n a to, k to zetnie pierwsze kłosy, gdyż zaważyć to może na pom yślności całe­

go zbioru. Zazw yczaj ż n iw a rozpoczyna przew o­

d n ik Z rozpoczęciem ż n iw w iąże się specjalny obrzęd w y z w o lin kosiarza, pracującego po raz pierw szy p rzy żniw ach. Także i dziew czyn y p ie r­

w szy raz grabiące przechodzą przeiz, łagodniejszy obrzęd w y z w o lin . Tego ro d z a ju obrzędy s y m b o li­

zu ją przyjęcie m łodszej je d n o s tk i do g ru p y społe­

cznej starszych osobników, z specjalnym p o d kre ­ śleniem, że przejście do te j g ru p y u p ra w n ia do sp e łn ia n ia czynności , zw iązanych z tą w ła śn ie grupą. Na całych Kaszubach is tn ie je też uderze­

nie, że pom iędzy 12 w p o łu d n ie a 13 po polach cho­

dzą różne złe straszki. B ia d a wówczas ś m ia łk o ­ w i spośród ż n iw ia rz y lu b ż n iw ia re k , k tó ry by od­

w a ż y ł się o tej porze kąpać, w cią g n ą go bowiem do w ody i zatopią. W n ie k tó ry c h też o kolica ch w czasie ż n iw ż n iw ia rk i i żn iw ia rze „w ią ż ą “ w ła ś c i­

ciela, jego rodzinę, ekonom ów i rządców w ten sposób, że p rze w ią zu ją przez ra m ię w stążkę z k ło ­ sami

.Tak ju ż w spom niałem , pierw sze kło sy ścina przew o dnik, a p o d łu g starego zw yczaju i tra d y c ji ostatnie p o w in ie n ściąć sam w ła ścicie l pola. Cie­

k a w ą i ch a ra kte rystyczn ą jest nazw a .,kozy‘‘, ja k ą noszą ostatnie k ło s y w zględnie o sta tn i snop, zwa­

n y w pow. koście rskim „s ta ry m “ , w pow. k a r tu ­ skim . beksem“ . w in n y c h okolica ch „p e p k ie m “ ,

„b a b ą “ lu b „d zia d e m “ . N azw y te pochodzą stąd.

że snopom ty m nadaie się k s z ta łty lu dzkie . W n ie k tó ry c h o kolica ch Kaszub um ieszczają o sta tn i snop na szczycie fu ry , p rz e ty k a ją k ij na k s z ta łt ra m io n i w k ła d a ją nań u b ra n ie i kapelusz gospo­

darza. N ie k ie d y też um ieszczają p rz y o sta tn ie j furze k ij ta k , że końcem d o ty k a szprych k o ła i w czasie ja zdy klekoce. O ile parob cy s ta w ia ją n a o sta tn ie j furze „d z ia d a “ , k o b ie ty i dziewczęta k ła ­ dą p o tro jo n ą ..babę“ .

O statnie snopy są sym bolem zboża w ogóle;

w yo b ra ża ją one ca ły plon, w ią żą się w ięc z n im i różne zabiegi, m ające zapew nić p o m yśln y p lo n na ro k następny. W z w ią z k u z ty m też o s ta tn i snop odznacza się n ie z w y k łą w ielkością, by na ro k na ­ stępny w szystkie snopy b y ły ta k w ie lk ie . Obok tego zw yczaju rozpow szechniony jest zwyczaj ob- le w a n ia go wodą. K ie d y bow iem wóz ze „s ta ry m “ zajeżdża na podwórze, g o n ią go parobcy z w ia d ra ­ m i p e łn y m i w ody, aby oblać p ię kn ie p rz y s tro jo n e ­ go „sta re g o “ i w s z y s tk ic h ja d ą cych na wozie.

Zw yczaj ten m a na celu zapew nienie p rzyszłym zasiewom dostatecznej ilo ści deszczu.

Szczególne znaczenie i tra d y c ję m a ją uroczy­

stości p rze ka zyw a n ia w ieńca gospodarzow i po sprzęcie zboża. U roczystości te zo w ią się „o ż n iw i- n a m i“ . N ie k ie d y n a zyw a ją tę p o żn iw n ą u ro c z y ­ stość „d o ż n iw k “ lu b „żniw ne,“ . Podobnie ja k o sta tn i snop lu b ostatnie kłosy, w ia n e k dożynko­

w y jest w yo bra żeniem zboża, u p le c io n y jest więc g łów n ie iz pszenicy lu b żyta. W ieńce dożynkowe posiadają zazwyczaj liczne ozdoby. Czasem w ia ­ nek ten m a in n y w yg lą d . T a k np. pod K ościerzy­

ną, w o k o lic y C za riina , przynoszą kosiarze „ k r a t ­ kę “ c z y li na p ó ł stopy d łu g ą i splecioną słomę,

p rzy k tó re j w iszą w jeden pęk związane kłosy.

Rozpowszechniony jest też zw yczaj, że uczestni­

k ó w dożynkowego pochodu z w ieńcem oblew ają wodą, co — podobnie ja k p rzy w ie zie n iu o sta tn ie ­ go snopa — m a zapewnić deszcz p rzyszłym zasie­

wom.

Orszak do żyn ko w y zb liża się do dom u gospo­

darza ze śpiewem. P ieśni dożynkowe posiadają bardzo ró żn o ro d n ą treść: są w ięc p ie śn i w yra źn ie dożynkowe, obok n ic h — re lig ijn e i kościelne oraz, k ro to c h w iln e i pełne h u m o ru . Często śpiew a się pieśń kościelną, szczególnie: „K to się w opiekę*.

P opularne zwłaszcza są dw ie następujące pie śn i:

„P lo n , nieseme, plon, Naszemu p an u w dom, Abe żetko p lo n o w a ło Po sto korci z rzeda dało!

P lon, niesema, plon, Naszemu panu w dom “ .

D zh o jesme dograhile Beczka p iw a zarobile.

P lo n nieseme — plon.

Naszym nanom w dom.

O d m v k a jta szerok w ro ta . Bo nieseme w ió n e k złota, P lo n nieseme — plon, Naszym panom w dom “ .

Zasadniczo zw yczaj w ym aga, by zastano zam ­ knięte w rota, k tó re zostają o tw a rte po prześpie- w a riiu tve h w ła śn ie pieśni.

K u lm in a c y jn y m p u n k te m uroczystości jest oddaw anie w ieńca przez przo d o w n icę do rą k go­

spodarza. Po w ręczen iu w ieńca gospodarz zapra­

sza na zakończenie uroczystości dożynkow ych ż n iw ia rz y i ż n iw ia rk i na poczęstunek, po k tó ry m następu ją zazwyczaj tańce. D ziś m a to ju ż chara­

k te r zabawy, d a w n ie j m ia ła ta uczta dożyn kow a n ie w ą tp liw ie c h a ra k te r obrzędowy.

W ie n ie c dożyn kow y powszechnie otaczany jest szacunkiem . A poniew aż jest on ta k u p le cio ­ ny, że może ja k tró jn ó g stać przez cały ro k na b iu rk u gospodarza., przechow uje sie go najczęściej aż do siew u i w te d y zasiewa się w ykru szo n e z n ie ­ go ziarno, zapew niając w ten sposób ciągłość w e­

g etacji zbożowej.

Zw yczaj dożynek m a na Kaszubach p ra s ta rą tra d ycję . I pom im o, że zaborca s ta ra ł go się z n i­

szczyć, coraz w ięcei zaczyna się odradzać na nowo ten p ię k n y w y ra z kaszubskiego fo lk lo ru

Jan Orłowski

Kró! August II nad polskim morzem.

D aw no zn a n ym ju ż było , że położony w po­

b liż u G d yn i m a ją te k K o lib k i należał do k ró la Jana I I I Sobieskiego. M a ją te k ten, do którego aż do ro k u 1931-go należało także O rłowo, b y ł w X IV w ie k u w łasnością krzyżacką, a w la ta c h 1682 do 1707 w ra z z są siednim i fo lw a rk a m i należał do ro ­ d ziny Sobieskich.

W p ię k n y m p a rk u m a ją tk u K o lib k i zn a jduje się jeszcze d zisia j ta k zw ana g ro ta k ró lo w e j M a­

ry s ie ń k i. W ed łu g tra d y c ji bow iem żona k ró la Jana Sobieskiego, odziedziczywszy K o lib k i, często tam przebyw ała,

Syn k ró la Jana Sobieskiego, A leksander, me bardzo w idocznie b y ł gospodarny, bo w ro k u 1707

(6)

z a s ta w ił m a ją te k w ra z z fo lw a rk a m i m ieszczani­

n o w i M ic h a ło w i Z agrzew skiem u z L u b lin a , k tó ry b y ł w y z n a n ia protestanckiego.

Z ag rzew ski d o ro b ił się b y ł w ie lkie g o m a ją tk u na h a n d lu m iędzy P o lską i G dańskiem , a dzięki te m u m ia ł, ja k się to m ów i, lic z n y c h m ożnow ład- ców p o ls k ic h ówczesnych „ w kieszeni"' i cieszył się sze ro kim i z ic h s tro n y w zględam i.

T y m okolicznościom należy też p rzyp isyw a ć to, że do Zagrzew skiego do K o lib e k p rzyje ch a ł k ró l p o ls k i A u g u s t I I M ocny i to z o ka zji c h rztu jego w n u c z k i A u g u s ty n y M a rii.

O fa kcie ty m , do niedaw na jeszcze nieznanym , doczytał się w księgach kościeln ych zboru p ro te ­ stanckiego w M a ły m K a cku p a sto r K usny, P o lak- ew ange lik, k tó ry p rz y b y ł do M. K acka z Łodzi.

Prow adzone w ję z y k u n ie m ie c k im księgi te zacho­

w a ły się od p o czą tku X V II w ie ku . R u b ry k a c h rztó w w yka zu je , że d n ia 19 m a ja 1716 ro k u w a lta n ie k o lib s k ie i, zwanej obecnie g ro tą k ró lo w e j M a ry s ie ń k i, w w ie lk ie j asystencji n a jd o s to jn ie j­

szych g łó w K ró le s tw a P olskiego ochrzczona zo­

sta ła A u g u s ty n a M a ria , córka F ilip a L u d w ik a D upperta, generalnego ko m isa rza ska rb u N a jja ś­

niejszej Rzeczypospolitej („G enerał C om m issarius von dem Schatz der D u rc h la u c h tig s te n Respu- b lic “ ) i jego żony Z u za nny z dom u Zagrzew skiej.

K sięgi zboru w y m ie n ia ją też ro d zicó w chrze­

stnych, a m ia n o w ic ie : „F rid e ric u s A ugustus IT Dei G ra tia Rex P o lo n o ru m selbst in persona, G raf Hans George von P rebentau (PrzebendowskL, K ro n sch a tzm e iste r in Polen. Jakob H e in ric h F le ­ m ing, F e ld m a rsch a l u n d K o n iu szy in L ita u e n , G ro ssfe ld h e rrin in P olen S zyniaw ska, h r. D öhn- h o ffo w a geb. B iliń s k a “ .

Przebendow skiego i F le m in g a zastępow ał ja ­ k iś h ra b ia , którego n azw isko jest nieczytelne.

Z o koło se tki dostoinych gości w y m ie n ia ją księ g i: ks. b isku p a w a rm iń s k ie g o Potockiego i w o ­ jewodę ch e łm ińskiego M ic h a ła Z y g m u n ta R y b iń ­ skiego.

Jak w y n ik a z n a p isu na sta re j chorągiewce, k tó ra zdobiła d a w n ie j szczyt w ie życzki zboru („G o tt h i lf u n s “ i „1572“ ), zbór w M a ły m K a cku pochodzi z X V I-g o w ie k u , a zbudow any został n ie ­ w ą tp liw ie d la osa d n ikó w n ie m ie ckich , k tó ry c h sprow adzono ja k o fachow ców do h u t i m ły n ó w p rz y rzece Kaczej.

Ks. dziekan F r. Podlaszewski

Z a r y s h is to rii p a ra fii g r a b o w s k ie j.

(Ciąg dalszy) [6

10) Ks. K o siczko w ski 1744— 46, kom endarz.

11) Ks. A n d rze j M iliń s k i 1746—56; b y ł poprze­

d n io proboszczem w N e u k irc h , deka nat F iirs te n - w e rde r, z a m ie n ił się na probo stw o w Gem licach, w 1736 r. został s p o w ie d n ikie m i kapelanem S ióstr w Ż arnow cu, a 1743 r. o trz y m a ł prezentę na G ra­

bowo. Poniew aż nie m ógł się zaraz z zajm ow ane­

go sta n o w iska zw o ln ić, 'za stę p o w a li go ks. W i­

śn ie w ski i ks. K o siczko w ki. Ks. M iliń s k i b y ł b a r­

dzo pobożnym i ascetycznym kapłanem .

12) Ks Józef Bab r u s k i 1756— 1772, b y ł zara­

zem proboszczem w R ekow nicy.

13) Ks. M a rc in P e lo w ski 1772—21. 10. 1789;

p o b udow ał w m iejscu sta re j p le b a n ii szkołę z ty m

zastrzeżeniem, że nauczyciel zawsze będzie k a to ­ lik ie m . B y ła to bardzo w ażna rzecz,, bo w iz y ta c ja podaje, że w całej p a ra fii nie b yło a n i jednego k a ­ to lic k ie g o nauczyciela.

14) Ks. M aciej F o rm e lla 21. 10. 1789— 12. 9.

1797, b y ł w ro k u 1780 sekretarzem w iz y ta to ra ks.

K rzykow skieg o, w ybudow ał: w 1796 r. now ą p le ­ banię, szopę i stodołę w R ekow nicy. On też prze­

p ro w a d z ił proces z dzierżaw cą M in d e m o w o ln y p a śn ik, ja k to ju ż czyta liśm y.

15) Ks. Jan B a ch -P a ra ski 12. 9. 1797—31. 3.

1829; b y ł kom endarzem w P rągow ie. U ro d z ił się 1767 r. w O palinie, w yśw ię cony 1791 r., p re z e n to ­ w a n y 12. 9. 1797, in s ty tu o w a n y 23. 9. 1797 i w p ro ­ w adzony przez ks. Bieszkiego, proboszcza w K o­

ścierzynie. Ks. P a ra s k i bardzo dużo z d z ia ła ł d la kościoła, ja k to ju ż czyta liśm y, o d n o w ił kościół i za o p a trzył w nowe p rzyb o ry, któ re do dziś is t­

nieją. Ks. P a ra s k i n a p isa ł k ro n ik ę p a ra fia ln ą , z k tó re j d o w ia d u je m y się dużo rzeczy z h is to r ii p a ra fia ln e j. W ro k u 1811 zapisał, że u k a z a ła się na niebie duża g w iazd a z p ło m ie n ie m n a k s z ta łt m io tły od zachodu do w schodu słońca postępuja,- ca, w- nocy w id z ia n a przez wrzesień, p a źd zie rn ik i listo p a d , coraz ciem niejsza, z n ik ła w początku g ru d n ia , o koło 10. L u d zie o p o w ia d a li sobie d z i­

wne rzeczy. Ks. P a ra s k i w sp o m in a o przem arszu w o jsk fra n c u s k ic h na M oskw ę i ic h sro m o tn ym pow rocie, podaje ilu ic h zg in ę ło od m ro zu w Gdańsku) Tczewie, G rudziądzu. Podczas oblęże­

n ia Gdańska, pisze ks. P a ra ski, ta k i b v ł głód, że lu d zie je d li k o tv , a w ró b e l kosztow a ł 3 fra n k i.

16) Ks. Jan K n itte r od m a ja 1829—20. 3. 1843.

17) Ks. K o n ra d W e ila n d 20. 3. 1843— 14. 11.

1843; b y ł lo k a ln y m w ik a ry m w Cekcynie i a d m i­

n is tra to re m w G rabow ie: po ś m ie rc i ks. Neuge- bauera poszedł ja k o a d m in is tra to r do Skarszew.

18) Ks. A n to n i A n d rz e j D ziadek 14. 11. 1843 do 10. 7. 1859. U ro d z ił sio 1. 12. 1806 r. w W a lz e r, po­

wiat, N e usta tten na Śląsku, w p ro w a d zo n y 7. 11.

1845 r. przez ks. proboszcza R u chn ie w icza z K o ­ ścierzyny, u m a rł 10. 7. 1859 r.

19) Ks. W ojciech W ie rc iń s k i 12. 7. 1859— 12. 10.

1860; b y ł w ik a riu s z e m w L ig now ach, a d m in is tra ­ to re m w Grabowie, potem proboszczem, ale b a r­

dzo k ró tk o , bo ju ż następnego ro k u , d n ia 12 pa ­ źd zie rn ika , u m a rł.

20) Ks. R obert T a n d e cki 2. 12. 1860—28. 8. 1861, przyszedł z w ik a r ia tu w K ościerzynie ja k o a d m i­

n is tra to r.

21) Ks. R obert K ochankę 28. 8. 1861—20. 1.

1864, b y ł tu m s k im w ik a riu s z e m w P e lp lin ie , ad­

m in is tra to re m w G rabowie, późn iej proboszczem w R a iko w a ch i Pogódkach, u m a rł ja ko proboszcz Pogódek nagle w S tarogardzie 28. 6. 1883 podczas za ku p ó w na odpust dn ia następnego, P io tra i P a­

w ła .

22) Ks. Ig n a cy G ro b le w ski 20. 1. 1864— 1. 7.

1884, b y ł przedtem a d m in is tra to re m w R a jko- wach, z a m ie n ił się z ks. K ochankem . początkow o b y ł a d m in is tra to re m , następnie 29. 12. 1864 in s ty - tn o w a n y n a probostw o, z rz e k ł się p ro b o stw a 2. 4.

1864 z ty m , że pozostanie w urzędzie do dnia 1 lipca.

23) Ks. N ikode m B a rtło m ie j K o w a ls k i 1. 7.

1884—4. 2. 1886. U ro d z ił się w R arłóżnie, pow.

sta ro g a rd zki, w yśw ię co n y 25. 7. 1875. b y ł w Graho- w ie a d m in is tra to re m , następnie w T o ru ń s k im P a­

pow ie, Kazanicach, osta tn io proboszczem w Gar-

(7)

czynie, gdzie u m a rł w g ru d n iu 1893 r. i jest pocho­

w any.

z4) Ks. Jan R y n k o w s k i 4. 2. 1886—9. 10. 1891, p rz y b y ł z w ik a r ia tu z Ś liw ic , b y ł w G rabowie a d ­ m in is tra to re m , od 19. 4. 188Y proboszczem, 9. 10.

1891 p rze n ió sł się do Goręczyna.

Z o ) Ks. Jan C ichocki 9. 10. 1891—25. 12. 1935.

U ro d z ił się 2ó. 6. 1857 r. w K asinie, g im n a z ju m u ko ń c z y ł w C hełm nie, w yśw ięcony 2o. 7. l8eo r.

w M o n a ch iu m w czasie w a lk i k u n u rn e j, zastępo­

w a ł ks. proboszcza w L ig n o w a c h i w u n is ła w iu 1865, b y ł a d m in is tra to re m w Goręczynie, na ­ stępnie w G rabowie od 9. 10. 1891; ¿0. ó. 1895 r.

został proboszczem, 1896 r. p o b u d o w a ł p rz y k o ­ ściele kru c h tę , 1906 r. o ty n k o w a ł ko ściół na nowo, 1912 po b u d o w a ł nową, plebanię. Ks. C ichocki w ra z z ks. prób. .W róblew skim z N iedam ow a w ielce p ra c o w a ł d la sp ra w y p o ls k ie j w o rg a n iza ­ cjach p o lskich . Od je sie n i 1933 chorow ał ciężko, dłu g ie miesiące c ie rp liw ie przele żał w chorobie.

N a ło żu boleści obchodził 25 lip c a 1935 z ło ty ju b i­

leusz k a p ła ń stw a . U m a rł 25 g ru d n ia 1935 r. W czasie choroby zastępow ali go ks. B ro n is ła w B a rtk o w s k i ja k o w ik a riu s z , oraz ja k o a d m in is tra ­ to r —

26) Ks. B o le sła w K n itte r przez styczeń 1935 — u ro d z ił się 18. 4. 1904 w K a rsin ie , w yśw ię cony 11.

6. 1927 r., b y ł a d m in is tra to re m w Cekcynie, w ik a ­ riuszem w L ipuszu.

27) Ks. Józef C hodziński 1. 2. 1936—30. 3. 1.936, u ro d z ił się 7. 4. 1904, w yśw ię cony 20. 12. 1930, b y ł w ik a riu s z e m w Dobrczu; od 1 k w ie tn ia 1935 a d m i­

n is tra to re m jeszcze za życia śp. ks. Cichockiego.

28) Ks, W a le ria n K in k a od 1. 4. 1936, u ro d z ił się 13. 12. 1904 r o k u w B rusach, w yśw ięcony 21. 12.

1929, b y ł w ik a riu s z e m w Chełm ży i w K ościerzy­

nie, skąd przeszedł do Grabowa, gdzie 1. 4. 1936 o b ją ł probostw o. A d m u lto s annos!

B) Organiści.

O rg a n istó w nie mogę n ie ste ty dużo podać.

1) iiy lb r a n d Ja ku b 1800— 1819;

2) S z u lfe rt M aciej 1838— 1841;

3) .W róblew ski 1870— 1876;

4) G rzenkiew icz Jan 1876— 1877;

5) K u c h ta Jan 1877— 1887;

6) K u cm e r B o gusław 1887— 1910;

7) B andyszew ski 1910 przez dw a m iesiące;

8) F re d a Józef 1914— 1936.

9) S a n ko w ski Z y g m u n t 1937 — obecnie urzę­

duje. ; ^ i

C) Członkowie zarządu kościelnego.

Do pom ocy księdzu, osobliw ie w zarządzie m a te ria ln y m , są członkow ie zarządu kościelnego, k tó rz y razem z n im p ra c u ją d la dobra p a ra fii i kościoła. Od ich życzliw e j w sp ółp racy dużo w p a r a fii zależy, dlatego też n a zw iska ic h i szczegól­

ne za sługi zapisać należy w h is to r ii p a ra fia ln e j.

N a zw isk z w ie k u X V III, t. j. od począ tku is tn ie n ia p a ra fii, nie mogę n ie s te ty podać. Z ró żn ych a k tó w zdołałem zebrać n a zw iska dopiero od X IX w ie k u począwszy. Oto one:

1859 K u p tz A n to n i, F re d a M a rcin , D u zow ski M aciej;

1843 B ła w a t M a rcin , H e llas Józef, A rm a to w - ski Jakub;

1859 Fliess Jan i S to ltz Józef;

1864 F lie ss Jan, K o b ie la A n to n i, K re ffta Pa­

weł, Elas M ich a ł, P lic h ta F ranciszek, Stolz P io tr;

1884 Sobiecki W a le n ty, F re d a A u gust, P lic h ta Józef, F.ngler Józef, B o rzyszko w ski A n d rze j, F.n- g le r Jan;

1891 Sobiecki, Freda, E n g le r Jan, B o rzyszkow ­ ski, P lic h ta ;

1926 K o sznik A u g u s ty n , F re d a Józef, K u p e r Klemens, B o rzyszko w ski A lo iz y ;

1928 Deja J u lia n z Szponu, D o n ija n Jan z G ra­

bow a i G le in e rt M ic h a ł z G rabow skiej H u ty ; 1936 Szczepański K a zim ie rz z H o rn ik , M ic h a ł G leinert z Grab. H u ty , J u rczyk F ranciszek z G ra ­ bowa.

IV. Wizytacje kanoniczne.

1583 ks. Rozrażewski, b is k u p w ło c ła w s k i, osobiście;

1649 ks. A lb e rt Gniewosz, późniejszy b isku p w ło c ła w s k i;

1686 ks. M a d a liń s k i, b is k u p w ło c ła w s k i;

1728 ks. Ig n a cy N a rz y m s k i;

1780 ks. Ł u ka sz Jan K rz y k o w s k i, k a n o n ik

kruszw icki;. , t. . :

1819 n a zw iska nie mogę podać;

19. 7. 1838, 18. 7. 1839, 7. 7. 184!, 17. 7. 1842: ks.

dziekan K ie ist, proboszcz w L u z in ie ;

10. 7. 1844, 4. 7. 1845, 23. 10. 1846, 12. 11. 1847:

ks. dziekan H entscheł, proboszcz w P archow ie;

21. 7. 1854, 20. 7. 1858: ks. dziekan B ieszky, p ro ­ boszcz w L u z in ie ;

2. 12. 1887, 26. 10. 1893: ks. Ziem ann, proboszcz w Strzepczu;

6. 5. 1926 ks. dziekan Ł o s iń s k i, proboszcz w S ierakow icach;

20. 7. 1926 J. E. ks. b isku p S ta n isła w W ojciech O ko n ie w ski;

20. 9. 1928, 30. 9. 1930: ks. d zie ka n Podlaszew- ski, proboszcz w D ziem ian ach;

17. 9. 1931 J. E. ks. b is k u p sufra gan K o n s ta n ty D o m in ik ;

8. 11. 1933, 16. 10. 1935: ks. dziekan Podlaszew- ski, proboszcz w D ziem ianach.

(Ciąg dalszy nastąpi).

J. Stam ir

U w ię z io n a k s i ę ż n i c z k a n a z a m k u k a r t u s k im .

(Podanie ludow e).

O Górze Z am kow ej, położonej tu ż k o ło K a rtu z, p rz y szosie do Sulęczyna, k rą ż y w śró d lu d u k a ­ szubskiego m nóstw o ró żn o ro d n ych legend, m n ie j lu b więcej szerszemu ogółow i znanych. P odania te, świadczące o b u jn e j w yo b ra źn i tego lu d u , m ó­

w ią o duchach p o k u tu ją c y c h i krą żą cych w o koło tej tajem niczej góry, o p ię kn e j księżniczce D am - ra w ie , co to nie c h cia ła w yjść za obcego je j sercu księcia, o dziew icy b łą ka ją ce j się nocam i po górze i odm aw iającej ja k ie ś m o d litw y , ‘ o zapa dłym i p rz e k lę ty m z a m ku i t. p.

C h ara kte rystyczne jest podanie, dotyczące księ cia Ś w ię to p e łka i jego córki.

Córkę tego potężnego w ła d c y Pom orza, s ły n ą ­ cą z nadzw yczajnej u ro d y, p o rw a li rycerze i u p ro ­ w a d z ili ją na zam ek k a rtu s k i. Zrozpaczony k s ią ­ żę c z y n ił w szystko, aby upro w a d zo n ą córkę od­

zyskać. Z e b ra ł więc w o jsko swoje i na czele licznego o d d zia łu doborow ych ry c e rz y ru s z y ł w stronę K a rtu z . P rzyb yw szy na miejsce, książę

(8)

w ra z z w o js k ie m otoczył zam ek s iln y m ła ń c u ­ chem, pragn ąc go zdobyć szturm em . Oblężenie trw a ło d łu g o i nie p rz y n io s ło k s ię c iu spodziew a­

nego zw ycięstw a. W ówczas Ś w iętopełk, u fn y w pom oc bożą, z w ró c ił się do jednego z zakonów z prośbą, aby zakon nicy p o m o d lili się n a jego in ­ tencję. M n is i przez trz y d n i i trz y noce tr w a li w m o d litw ie . Trzeciego d n ia wreszcie z e rw a ła się burza. B łyska w ice ra z po ra z ro z ja ś n ia ły niebo oślepiającym b la skie m , a g ro m y n a p e łn ia ły ro z le ­ głe bory, pełne d z ik ie j zw ie rzyn y, g łu c h y m , zło ­ w ro g im h u k ie m . W ia tr, o n ie b yw a łe j w p ro s t sile, h u la ł bezkarnie po k n ie ja c h i lasach, górach i do­

lin a c h , siejąc w o k ó ł w ie lk ie spustoszenie. Pod­

czas ta k ie j z a w ie ru ch y n a d le c ia ły niespodziew a­

nie dw a białe ja k śnieg łabędzie i p o fru n ę ły k u księżniczce uw ię zio n e j na zam ku, a przebyw ającej w tej w łaśnie c h w ili na d zie d ziń cu zam kow ym . Łabędzie p o rw a ły księżniczkę i u n io s ły ją w bez­

pieczne miejsce, b lis k o obozu uszczęśliwionego ojca. B urza, k tó ra w m iędzyczasie b y ła p rz y c i­

chła, ro zp ę ta ła się teraz na now o i szalała ze zdw ojoną siłą. P io ru n y b iły coraz częściej. W pew nej c h w ili g ro m u d e rz y ł w w y n io s ły zam ek i z a p a lił go. W m g n ie n iu oka cały zam ek w ra z z p rz y le g a ją c y m i doń za b u d o w a n ia m i sta n ą ł w pło m ie n ia ch . Z pięknego gm achu nie pozostało nic. Ogień zniszczył w szystko, nie oszczędzając naw et fu ndam en tów . T a k w ięc w ciągu zaledw ie p a ru godzin zam ek, w k tó ry m przez d łu g ie la ta k w itło bujne życie, p rzestał istnieć. Z achow ała się ty lk o nazw a „G ó ra Z a m ko w a “ ja k o je d yn y ślad po o w ym grodzie. K a rtu z y , 1938.

Życie kulturalne Kaszub.

Marsz kaszubski.

Z n a n y ko m p o zyto r p o m o rs k i J. M. W ieczorek z T o ru n ia zam ieścił w p iśm ie „Ś p ie w a k “ (n r 5, r. X IX ), w ychodzącym w K atow ica ch, opracow any przez siebie „M a rs z kaszu b ski“ . Jest to' u tw ó r na chór m ęski, o p a rty na o ry g in a ln y c h m otyw ach kaszubskich, zebranych przed k ilk u la ty przez ko m p o zyto ra na Kaszubach.

W trosce o rozwój przemysłu ludowego.

Z in ic ja ty w y K o ła A k a d e m ik ó w Kaszubów po­

w s ta ło w K a rtu z a c h T o w a rzystw o O chrony K a ­ szubskiej S z tu k i i P o p ie ra n ia P rze m ysłu L u d o w e ­ go. Tow. d z ie li się n a k ilk a sekcyj. — D ru g ie po­

dobne tow arzystw o, o szerszym nieco zakresie d zia ła n ia , zn a jd u je się w s ta d iu m organ izacji.

Dożynki kaszubskie w Cisowej.

D n ia 4 w rześnia dorocznym zw yczajem o db yły się w Cisowej pod G d yn ią d o ż y n k i kaszubskie.

Uroczystość n o s iła c h a ra k te r w y b itn ie re g io n a ln y.

N a obszernej p o la n ie p rzy u l. C h ylo ń skie j od­

p r a w ił mszę św. p o ło w ą ks. k a n o n ik Le w a n d o w ­ ski, k tó ry d o ko n a ł pośw ięcenia w ieńca dożynko­

wego.

Przed h o n o ro w ą try b u n ą , na k tó re j z a ję li m iejsca przedstaw icie le w ładz i duch ow ieństw a z p. w ojew odą R aczkiew iczem i ks. biskupem O k o n ie w skim na czele, p rz e d e filo w a ł b a rw n y k o ­ ro w ó d w ie ś n ia k ó w oraz ż n iw ia rz y i ż n iw ia re k , sym b o lizu ją cy w szystkie etapy prac ro ln ik a . W ło ­ d a rzo w i Z ie m i P o m o rskie j p. w ojew odzie Raczkie- w ic z o w i wręczono w s p a n ia ły w ieniec żn iw n y,

spleciony z kło sów żyta, po czym ż n iw ia rze w s tro ­ ja c h lu d o w y c h p o p is y w a li się p ie ś n ia m i i tańca­

m i ka szu b skim i. P rz y g ry w a ła o rk ie s tra ludow a.

N a zakończenie o d b yła się zabawa ludow a.

Popisy regionalnego zespołu rybackiego.

N a jb a rd zie j in te re su ją cą im p re zą tegoroczne­

go sezonu letniego na w yb rzeżu b y ły w ystępy re ­ gionalnego zespołu rybackie go z Ja sta rn i, którego p ro d u kcje w y w o ły w a ły wśród, pub liczności, złożo­

nej w przew ażnej części z le tn ik ó w , p ra w d z iw y en­

tuzjazm . Zaintere sow a nie im p re zą b yło ogromne, o czym n a jle p ie j św iadczy stan kasy. Trzeba też przyznać, że p ro g ra m b y ł doskonale ułożony i w y ­ soce a rtystyczn y. C złonkow ie zespołu, w ys tę p u ­ jąc w ka szu b skich s tro ja c h lu d o w ych , zapoznali le tn ik ó w z p ie śn ia m i, ta ń ca m i, obyczajam i i ob­

rzędam i ry b a c k im i.

„Dom Rybaka“ w W ie lkiej Wsi.

D n ia 4 w rze śn ia rb. odbyło się uroczyste po­

święcenie i o tw a rcie „D o m u R yb a ka “ w W ie lk ie j W si.

Dom w y b u d o w a n y został z in ic ja ty w y i ko ­ sztem L ig i M o rskie j i K o lo n ia ln e j. Jest to budo­

w la nowoczesna, 2-piętrow a. Posiada m. in. salę te a tra ln o -k in o w ą , o d p o w iednią zarazem na odczy­

ty i zabawy, czytelnię, b ib lio te kę , salę zebrań, ośrodek zdrow ia, ła z ie n k i, pokoje gościnne, b u ­ fet i kuchnię.

„D o m R yb a ka “ w W Telkiej W si, będący p ie rw ­ szą tego ro d za ju p la có w ką na d m orzem, m a stano­

w ić p u n k t ce n tra ln y p ra c y o ś w ia to w o -k u ltu ra ln e j w śród lu d n o ści wybrzeża.

Dotychczas lu dność ta pozbaw iona b y ła k u l­

tu ra ln y c h ro z ry w e k i ośrodka p ra cy sam o-kształ- ceniowej. „D o m R yb a ka “ lu k ę tę w d u żym sto­

p n iu w y p e łn i.

L ig a M o rska i K o lo n ia ln a , wznosząc ten Dom, stw o rz y ła trw a ły pom ost m iędzy lu d n o ścią ry b a ­ cką naszego w ybrzeża a resztą społeczeństwa p o l­

skiego.

Archiw um gdańskie wywieziono do Niemiec.

Z Gdańska w yw ie zio n o w o s ta tn im czasie re s z tk i a rc h iw u m W olnego M ia s ta do B e rlin a , ce­

lem u m o ż liw ie n ia s tu d ió w uczon ym n ie m ie ckim . Część a rc h iw u m została w y w ie z io n a do N iem iec ju ż przed ro kie m .

Podobno zb io ry a rc h iw u m gdańskiego n ie p o ­ w rócą ju ż do W olnego M iasta. W szelkie d o k u ­ m enty, dotyczące Kaszub, oraz k u ltu r a ln e j, gospo­

darczej i p o lity c z n e j łączności G dańska z daw ną Rzecząpospolitą P o lską m a ją być usunięte.

E rrata. W a rty k u le m g ra D ąbrow skiego p. t.

„W ła d y s ła w o w o — d ru g i p o rt P o ls k i“ , zam ie­

szczonym w n r 8 „K a szu b “ z r. 1938, uległo znie­

kszta łce n iu w s k u te k p rze sta w ie n ia w ie rszy p rzy ko re kcie czw arte zdanie ustępu trzeciego. Zdanie to p o w in n o brzm ieć: „R e a liza cja w ie lk ic h p la ­ nów m o rs k ic h szła w parze z w o jn a m i szw edzki­

m i, poniew aż k ró l, idąc po li n i i p o lity c z n e j swego ojca Z y g m u n ta I I I , w y tk n ą ł sobie za cel odzyska­

nie u tra c o n e j k o ro n y szw edzkiej“ .

R e daktor o d p o w ie d zia ln y: S ta n isła w B ie liń s k i w K artu z a c h , u l. D w orcow a 7.________

C zcionkam i d ru k a rn i „G azety K a rtu s k ie j“

(J. B ie liń skie g o ) w K a rtuzach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

DĄBROWSKI: Przyczynki do badania kultury na Pomorzu w czasach najdawniejszych.. JAN WOŁEK: Stare obyczaje kaszubskie na dzień

rys historii parafii grabowskiej (ciąg

— STANISŁAW KOSTKA: Zamek Kiszewski — LEON HEJKA Szterk na Swjętigórze.. PODLASZEWSK1: Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg

Zarys historii parafii grabowskiej (ciąg dalszy).. Dożywotnie zaopatrzenie dia

Rozchodzi się tu ta j o obszerne cmentarzysko prehistoryczne, które ciągnie się od tak zwanych Łysych - Gór przy Czarnowie aż do Czarnowskiej drogi.. Rok rocznie

Szczotki kopalne Żubra na ziem iach

Kozacy go ¡przepuścili, jako czło w ieka pochodzącego rzekomo z ¡Wieirzbołowa.. (Wegnerowicza przezw ali

mie, że z Komitetem paryskim staramy się u trz y ­ mać styczność przez delegatów, posiadających odpowiednie informacje.. Dopiero na kongres