• Nie Znaleziono Wyników

Zwrot, R. 56 (2004), Nry 1-12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zwrot, R. 56 (2004), Nry 1-12"

Copied!
1008
0
0

Pełen tekst

(1)

miesięcznik społeczno-kulturalny Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Republice Czeskiej

(2)

TACY BYLIŚMY

fo już druga fotografia pokazująca ludzi sp ołeczn ie zaangażowanych z Nydku. którą przekazał do dyspozycji naszej redakcji MYDr Jan Kucki z Ostrawy, rodem z Nydku. Ofiarowała m u ją p. Aniela Kupiec, która z pamięci odtworzyła nazw iska pań uw iecznionych na zdjęciu.

(3)

S ą to członkinie Koła G ospodyń w Nydku, obecne wówczas na pożeg­

nalnym zebraniu z okazji odejścia H eleny D olais ze stanow iska dyrek­

torki Szkoły G ospodarstwa W iejskiego w Końskiej.

Pierwszy rząd u dołu od lewej:

1. ?, 2. Anna Bajtkowa ze sklepu, 3. ?, 4 . Anna Sikorowa od Fojta, 5. H elena Raszkowa, kierow niczka, 6 . H elena D olais, 7. ?, 8. ?, 9. Anna Rucka, 10. Anna N ogow a, 11. Anna Konderlówna, po mężu Polokowa.

Drugi rząd:

12. Morcinkowa z „nade młyna“ , 13. Szturcowa z Połednej, 14. Z . Mi- lerska z Farki, 15. M orcinkowa z Nowosady, 16. S zolon a, 17. Ewa Gajdzicówna, po mężu H eczkow a, 18. Z agórów na, 19. Szturcowa

„spod Jaw ora“ , 2 0 . Szym eczkowa z „chałupiska“ , 21. H ódzieczkowa z Potoków, 2 2 . Świdrowa, 2 3 . B artoszow a, 2 4 . Taskowa z Ciuchowej, 2 5 . M itręgow a ze Segietk a. 2 6 . Kantorowa ze młyna, 27. Konderlowa z D ziołu (m atka Anny, poz. 11).

Porównując niniejsze zdjęcie z fotografią z r. 1917, opublikowaną w październikowym num erze Z W R O T U , stwierdzamy obecność niektó­

rych pań na obu: (pierw sza cyfra dotyczy fot. z r. 1 9 3 5 , następna z r. 1917) - 4 /5 , 2 5 /7 , 9 /4 .

W tym okresie powstała też odznaka, która była wspólna dla obu organizacji kobiecych na Z aolziu. Początkowo była przeznaczona dla Z w iązku Absolwentek K ońszczanek, później jednak nosiły ją „od świę­

ta “ również panie zrzeszone w Z w iązku Kół Gospodyń W iejskich.

W stępny projekt i k ształt odznaki wykonał Jerzy Rucki, nauczyciel, mąż Anna Ruckiej. Projekt konsultowany był z prof. G. Fierlą. D ziś już nie wiadom o, kto odznaki wyrobił. Brak też informacji, ile odznak wykona­

no, ewentualnie ile rozdano członkiniom i czy była użyta jako prezent dla kobiet znaczących (wybitnych), np. przy okazji obecności na Zaolziu pisarki Poli Gojawiczyńskiej lub wojewodziny G rażyńskiej.

Zwracamy się do PT Czytelników z prośbą o przesyłanie uzupełnień, poprawek i uwag. Prosim y też o przesłanie dokumentów z pieczątkam i Kół G ospodyń lub Zarządu G łów nego w C zeskim C ieszynie na adres re­

dakcji lub O środka Dokum entacji Kongresu Polaków w C z. C ieszynie, K om eńskiego 4 . Dziękujemy.

(4)

Rok LV, Nr 6 5 0 C ena num eru 15,00 Kć W prenum eracie pocztowej 2 2 ,0 0 Kc

M i»

XrfclEl

3 Polska społeczność n a Zaolziu i jej k u ltu ra artystyczna H A L IN A R U S E K 7 S p u ściz n a i sta n o becny polskiego szkolnictw a średniego w R C IR E N A K U FA 1 4 P olacy - Ślązacy - N iem cy: w po sz u k iw an iu to ż sa m o śc i n a G ó rn y m Śląsku

A R K A D IU S Z M A R K O W SK I 2 0 P o lo n ia ^ U n ia E u ro p ejsk a - now a jak o ść w sp ó łp racy E L Ż B IE T A S T R Ó Ż C Z Y K

2 3 W antuła o sobie i innych RO B ER T D A N E L

2 6 K ażdy m oże zo stać p isarzem - sp o tk a n ie z p isa rk ą Jo a n n ą O lech

C ZESŁA W A R U D N IK

3 0 Pow roty B- F

3 4 K ronika: 150 lat szkolnictw a polskiego w G n o jn ik u , W ystaw a Polskiej K siążki, 14. Je sien n e Mgły, W aw rosz w M ilikowie, N ow e, jed y n e p rzedszkole w K arw inie,

55 lat ru c h u tan eczn e g o w Orlowej L utyni _________

4 6 G ó rn o su sk ie św ięto folkloru D A N IE L K A D Ł U B IE C

5 0 Poezja L ib o ra M a rtin k a 5 2 A foryzm y L ech a Przeczka

5 3 G aw ędy o poezji (4 ) W ŁA D Y SŁA W SIK O RA

5 4 N a p ó łk ach księgarskich K A Z IM IE R Z JA W ORSKI

5 9 Festiwal Teatrów M oraw i Śląska p o ra z trzeci C Z ESŁ A W A R U D N IK

6 3 N a naszej scenie CZESŁA W A R U D N IK

6 6 E ch o w ydarzeń m uzycznych JÓ Z E F W IE R Z G O Ń

7 2 W sp o m n ien ia B R U N O G R Z E B IE Ń

7 4 W ojenny list

7 7 O p o w iad an ia n a sz a rą godzinę D A R. JO C H E L

N u m er z a m k n ię to 17. 12. 2 0 0 3

iWi NlUMŁI

2

(5)

SKA SPOŁECZNOŚĆ NA ZAOLZIU I JEJ KULTURA ARTYSTYCZNA

Zaolzie - polska enklawa w Republice Czeskiej - leży na pograniczu dwóch państw, kultur i narodów. D o okresu m iędzywojennego nikt takiej nazwy nie używał, pojawiła się dopiero po 1920 roku, po podziale Śląska Cieszyńskiego pom iędzy Polskę i Czechosłow ację. Polską część konsekwent­

nie nazywa się dalej Śląskiem Cieszyńskim, natom iast dla części zachodniej, włączonej do Czechosłowacji, poszukiwano nowej nazwy. Historycy czescy najczęściej mówią ćeske Teśinsko (czeski Śląsk Cieszyński) lub prościej Teśinsko. Polscy historycy o tym obszarze mówią: Czechosłowacki Śląsk Cieszyński, Śląsk Cieszyński w Czechosłowacji, Zaolziański Śląsk Cieszyń­

ski czy Zaolzie. Jest to obszar zamieszkiwany przez etniczną ludność polską, nieobejmujący całości Śląska Cieszyńskiego po czeskiej stronie, ale tylko obszar dw óch przedwojennych powiatów - czeskocieszyńskiego i frysztac- kiego, a po reform ie adm inistracyjnej w 1960 roku powiat karwiński i w schodnią część powiatu frydecko-misteckiego.

Obszar, który obecnie nazywamy Zaolziem , m a długą historię jako teren pograniczny - od wieków znajdował się n a styku kultury niemieckiej, aus­

triackiej, czeskiej, słowackiej i polskiej. Te rozliczne kulturowe wpływy znaj­

dują odbicie we współczesnej rzeczywistości społeczno-kulturowej Zaolzia, które nadal pozostaje pograniczem , zajm uje tę sam ą przestrzeń geograficz­

ną, a tylko zm ieniają się granice państwowe, a więc zm ienia się przestrzeń społeczna i kulturow a tego regionu. D latego tak trudno wyznaczyć jego przestrzenny zasięg.

Zaolzie jest regionem pogranicznym, bo znajduje się na pograniczu państw, narodów i kultur. Jeżeli przyjrzymy się rozlicznym definicjom i określeniom po­

granicza, to okaże się, że m ożna na ich podstawie wyróżnić charakterystyczne cechy takiego obszaru rozumianego dosłownie: pogranicze leży na styku państw lub regionów; cechuje go zróżnicowanie kulturowe i etniczne; występu­

je tu specyficzny, synkretyczny typ kultury będący wynikiem przenikania się ele­

mentów różnych kultur, czego wskaźnikiem jest między innymi dw u- lub wie­

lojęzyczność; m am y tu ponadto do czynienia z niejednorodną często identyfikacją narodową mieszkańców i niejednorodną ich tożsamością.

Zaolzie wykazuje te podstawowe cechy obszaru pogranicznego, a także inne, specyficzne dla siebie. Jest obszarem usytuowanym przy granicy pol­

sko-czeskiej po tej drugiej jej stronie. Jego specyfiką jest to, że żyje tu polska mniejszość narodowa, o której losach zadecydowały m echanizm y polityczne, a nie wybór. Ziem ia ta często zm ieniała przynależność państwową, żeby

(6)

w końcu ponad osiem dziesiąt lat temu znaleźć się w państwie czechosło­

wackim, a obecnie czeskim. Śląsk Cieszyński podzielono w 1920 roku mię­

dzy Polskę i Czechosłowację, przecinając jego jedność kulturową, więzi re­

gionalne, nawet rodzinne, a podział ten, jak się okazało, nie zadowolił całko­

wicie żadnej ze stron. Polska otrzym ała obszar o pow ierzchni 1 002 km 2 z 139,6 tys. m ieszkańców (powiat bielski, część powiatu cieszyńskiego i kil­

ka gmin powiatu frysztackiego), a Republika Czechosłow acka część regionu najbardziej uprzemysłowioną, z węglowym zagłębiem karwińskim i koleją koszycko-bogumińską, o powierzchni 1 280 km 2 i z 295,2 tys. mieszkańców.

Jedni historycy mówią, że po czeskiej stronie znalazła się wówczas ok.

110-tysięczna społeczność Polaków, inni, że 80-tysięczna, ale faktem jest, że Polacy ci nie musieli przystosowywać się do zupełnie nowej struktury spo­

łecznej, bo znawcy twierdzą, że między polską i czeską częścią Śląska Cie­

szyńskiego nie wytworzyły się w ram ach tej struktury poważniejsze różnice.

Zaolzie leży na styku dwóch narodów - polskiego i czeskiego i pozostaje pod wpływem dwóch kultur narodowych: kultury polskiej płynącej ze źródeł z Polski, kultury czeskiej, ale też swojej kultury polskiej tworzonej przez pol­

ską m niejszość tu zamieszkującą. Ale jest jeszcze jeden wymiar kulturowy, w którym żyją m ieszkańcy tego regionu - jest to kultura śląska, m ająca swo­

je źródła wykraczające poza Śląsk Cieszyński i nieobca także tej ludności za- olziańskiej, która identyfikuje się jako ludność czeska. To ta kultura powo­

duje, że Śląsk Cieszyński po obu stronach granicy zachowuje w pewnym wymiarze swoją jedność i ciągłość kulturową, bo m ieszkańcy tego pograni­

cza realizują wiele takich samych wzorów kulturowych. Jako wynik krzyżo­

wania się kultur wzory te są zresztą elem entem życia także czeskiej więk­

szości zamieszkującej ten region.

N a Zaolziu jako terenie przygranicznym zachodzi nieustanna dyfuzja kul­

turowa, przenikanie wzorów kulturowych z jednej kultury do drugiej i two­

rzenie się nowych wzorów, specyficznych dla m ieszkańców takiego obszaru.

Procesy te stymuluje najważniejszy dla społeczności mniejszościowych, a więc także polskiej społeczności zaolziańskiej proces - asymilacja. M a ona podwójny wymiar: z jednej strony m a charakter naturalnego zjawiska okre­

ślającego życie polskiej m niejszości uwikłanej w codzienne obcowanie z cze­

ską większością, zacieśniającej więzi z tą społecznością, np. poprzez m ałże­

ństwa polsko-czeskie, ale z drugiej strony proces ten do niedaw na przybierał charakter restryktywnej polityki asymilacyjnej wobec Polaków. Ten szczegól­

ny splot oddziaływań powoduje, że we wzorach życia Polaków zaolziańskich trudno szukać jednorodności kulturowej i pierwiastków tylko jednej kultury.

T rudno też doszukać się jednego wymiaru w ich tożsam ości etniczno-kultu- rowej i identyfikacji narodowej. Najbardziej klarownym wskaźnikiem działa­

4

(7)

nia procesów asymilacyjnych - tych w wymiarze naturalnym ja k i sterowa­

nym - są liczby: w ciągu osiem dziesięciu lat swojego trw ania liczebność polskiej grupy zaolziańskiej zmniejszyła się prawie o połowę, a według nie­

których statystyk jeszcze bardziej.

W ielu Polaków z Zaolzia twierdzi, że polska m niejszość w coraz większym stopniu asymiluje się z czeską większością. Przyczyny tego zjawiska są różne:

przede wszystkim zawieranie m ałżeństw mieszanych narodowościowo, pres­

ja wywierana przez społeczność czeską do wchłonięcia polskiej społeczności, obcowanie na co dzień z Czecham i, zobojętnienie wobec ważnych dla pol­

skiej grupy spraw, chęć osiągnięcia, zwłaszcza przez m łodych Polaków, lep­

szej pozycji życiowej dzięki czeskiej identyfikacji oraz niechęć do wyróżnia­

nia się z czeskiego otoczenia.

Polska m niejszość zaolziańska rzeczywiście coraz wyraźniej asymiluje się z czeską większością, ale jednocześnie wytworzyła specyficzne m echanizm y obronne wobec tego procesu. M echanizm y te dają się odkryć w różnych sfe­

rach życia Polaków, a przede wszystkim w ich działalności społeczno-kultu­

ralnej realizowanej przez liczne organizacje, instytucje czy stowarzyszenia - nieprzypadkowo w przeszłości w odniesieniu do tej m niejszości używano określenia „fenomen kulturowy“ ze względu na szczególnie intensywne życie organizacyjne. W wielu pracach naukowych poświęconych społecznościom etnicznym podkreśla się dużą rolę organizacji i instytucji w zachow aniu to­

żsamości etnicznej jednostek i grup. Organizacje te m ają do spełnienia wie­

le funkcji, a najważniejsze to podtrzym anie identyfikacji grupowej, kultywo­

wanie kultury i tradycji całej zbiorowości, ułatwianie tw orzenia się poczucia wspólnoty kulturowej wśród członków zbiorowości mniejszościowej. Organi­

zacje te zachęcają członków grupy do pozostania wewnątrz niej. Ten m echa­

nizm obronny wydaje się być znaczącym i silnie działającym na rzecz prze­

trw ania i rozwijania się polskiej m niejszości zaolziańskiej.

Szczególne ożywienie życia organizacyjnego Polaków przypada na okres międzywojenny, kiedy na Zaolziu działało ponad 100 polskich organizacji politycznych, społeczno-gospodarczych, wyznaniowych, kulturalno-oświato­

wych, zawodowych i spółdzielczych. Po drugiej wojnie światowej nie reakty­

wowano żadnej z tych organizacji, a przez długie lata aż do 1989 roku, dzia­

łała tylko je d n a o rganizacja pod p a tro n a te m K om unistycznej Partii Czechosłowacji - Polski Związek K ulturalno-O św iatow y. Poza tym od 1951 roku działa nieprzerw anie w Czeskim Cieszynie polski teatr zawodowy Sce­

na Polska, także ostrawskie radio nadaje audycje w języku polskim. Ukazują się polskie pisma: dziennik (trzy razy w tygodniu) Głos Ludu, czasopism a Zwrot oraz N asza G azetka i Ogniwo dla młodzieży, a także Jutrzenka dla dzieci. Swoje pism o W iarus wydaje Koło Polskich Kombatantów.

(8)

Od ponad dziesięciu lat odradza się na Zaolziu polskie życie organizacyj­

ne, a w procesie tym daje się zauważyć pow rót do wzorów z okresu między­

wojennego. Pod opieką Rady Kongresu Polaków - organu wykonawczego Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, który powołano w 1990 roku, dzia­

ła już 19 różnych organizacji.

Dużym problem em w organizacji polskiej oświaty jest coraz szybciej zmniejszająca się liczba dzieci posyłanych przez rodziców do polskich szkół, co powoduje często ich zamykanie. Przyczyną tego jest przede wszystkim wspomniany już fakt zawierania m ałżeństw polsko-czeskich, co najczęściej wiąże się z wybraniem przez rodziców dla dzieci czeskiej szkoły. W ielką dba­

łość o losy polskiego szkolnictwa wykazuje Kongres Polaków w RC oraz Macierz Szkolna w Republice Czeskiej. W Czeskim Cieszynie utw orzono C entrum Pedagogiczne dla Polskiego Szkolnictwa Narodowościowego w RC, którego działalność przyczyniła się wyraźnie do podniesienia przygotowania metodycznego nauczycieli w polskich szkołach i poprawy zaopatrzenia w polskie podręczniki.

Polacy zaolziańscy m ają swoje m iejsca skupienia, odgrywające niezwykle ważną rolę w integrowaniu tej społeczności - są to działające na terenie ca­

łego Zaolzia Dom y Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego, najlicz­

niejszej polskiej organizacji, budowane społecznie przez członków tej orga­

nizacji i częściowo z jej środków. Działa ich obecnie 36. Polacy organizują w nich różne imprezy kulturalne i oświatowe lub po prostu spotykają się tam, żeby ze sobą pobyć. Gdybyśmy spróbowali ułożyć hierarchię czynników in­

tegrujących polską społeczność, Dom y PZKO znalazłyby się w jej górnych partiach.

Polska mniejszość zaolziańska zachowała w pewnym stopniu swoją odręb­

ność etniczną i kulturową, ale tylko w pewnym stopniu, bo w jej sposobie ży­

cia tyle jest pierw iastka polskiego, co czeskiego, a m oże tego drugiego nieco więcej. Jak wykazują coraz liczniejsze badania socjologiczne, najczęściej tych, którzy uważają się za Polaków, charakteryzuje podwójna identyfikacja - z narodem czeskim i polskim. C harakteryzuje ich ponadto podw ójna kul- turowość. Ta podw ójność powoduje, że nie zawsze Polacy zaolziańscy potra­

fią powiedzieć, która kultura jest im bliższa, bo zarówno na gruncie kultury polskiej jak i czeskiej poruszają się z taką samą swobodą. Polacy zaolziańscy są społecznością pogranicza i to pogranicze noszą w sobie.

Współczesne oblicze Zaolzia, a przede wszystkim jego jeszcze wyraźnie polski charakter ukształtow ała historia i determ inacja m ieszkańców tego re­

gionu do zachowania polskiej tożsam ości i jej trwania. Zawsze wspierali ich w tym zadaniu liderzy, wielcy społecznicy i działacze kulturalni, których zie­

mia zaolziańska miała wielu.

6

(9)

Przez ponad 80 lat trw ania polskiej społeczności na Zaolziu wytworzyła się na jej gruncie specyficzna form a kultury, którą możemy nazwać kulturą zaolziańską, pam iętając o tym, że składają się na nią dokonania Polaków od 1920 roku m ieszkających w czeskiej części Śląska Cieszyńskiego. Jest to za­

tem kultura polskich autochtonów żyjących dawniej w Czechosłowacji, a obecnie w Republice Czeskiej i m oże być jedynie porównywalna z kulturą Polaków żyjących na Litwie, Białorusi i Ukrainie.

Korzenie kultury zaolziańskiej tkwią w polskiej tradycji narodowej i jako taka kultura ta od zarania jej dziejów stała się przedm iotem zainteresowania badaczy i publicystów, a także krytyków wielu dziedzin sztuki, przede wszystkim literatury, plastyki i teatru. K ultura zaolziańska zawsze była boga­

ta pod względem treści i form, m a swoich wielkich prekursorów i naśladow­

ców.

H A L IN A RUSEK Jest to obszerny fragment referatu prof, dr hab. Haliny Rusek, prorektora ds. Filii w Cieszynie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, członka Rady Kongresu Polaków, wygłoszonego na sesji naukowej „Polacy w świecie i ich dzieła“ zorganizo­

wanej przez Instytut Badań nad Kulturą Polonijną w Monachium. Jego druga część poświęcona była historii Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego.

SPUŚCIZNA I STAN OBECNY

POLSKIEGO SZKOLNICTWA ŚREDNIEGO W REPUBLICE CZESKIEJ

23 września 1909 r. doszło do otwarcia Gimnazjum Realnego im. J. Słowac­

kiego w Orłowej na O brokach. O wyborze miejsca pod nowy zakład szkolny zadecydowała lokalizacja - bardziej w centrum Zagłębia niż Karwina i Frysztat oraz względnie dobra kom unikacja kolejowa i tramwajowa, niemniej ważna była liczebność szkół ludowych, których uczniowie mieli zasilać nową placówkę oświatową.

W r. 1910 w powiatach sądowych Cieszyn, Frysztat, Frydek, Ostrawa było 105 polskich szkół ludowych, w których uczyło się 24 848 uczniów. Jeden rocznik to około 5 000 uczniów.

W r. 1909 do I klasy orłowskiego gimnazjum przyjęto 92 absolwentów szkół ludowych, w roku następnym naukę podjęło już 145 uczniów. Co roku oko­

ło 2 proc. uczniów kończących szkoły ludowe rozpoczynało naukę w orłowskim gimnazjum. Macierz Szkolna zakładała także polskie szkoły wydziałowe

(10)

w Morawskiej Ostrawie, Niemieckiej Lutyni, Dąbrowej i Polskiej Ostrawie. W la­

tach 1907-1918 uczęszczało do nich 1 393 uczniów. W tym czasie oprócz Orłowej działały polskie szkoły ponadpodstawowe w Cieszynie i Dąbrowej (Polskie Gimnazjum Orłowa, Szkoła Rolnicza Cieszyn, Kurs Handlówki Orło­

wa, Szkoła Gospodyń Domowych Orłowa, Szkoła Górnicza Dąbrowa). W szko­

łach tych w latach 1907-1918 uczyło się 1 543 osób, z tego 1 188 to uczniowie Polskiego Gimnazjum w Orłowej, czyli średnio ponad 76 proc. ówczesnych mło­

dych ludzi kształcących się w szkołach ponadpodstawowych było uczniami orłowskiego gimnazjum.

Pierwszym dyrektorem tej placówki został profesor jednego z krakowskich gimnazjów dr Jan Jarosz, który funkcję tę wykonuje w latach 1909-1912, jego następcą był Kazimierz Piątkowski (1912-1920). Pod względem liczby uczniów w roku szkolnym 1913-14 orłowskie gimnazjum było drugą największą tego ty­

pu placówką szkolną na Śląsku Cieszyńskim i Opawskim, ustępując tylko nie­

mieckiemu gimnazjum w Bielsku. Wybuch wojny światowej zakłócił, a następnie całkowicie przerwał wszelką działalność gimnazjum. Pod broń powołano dyrek­

tora Piątkowskiego i prawie wszystkich profesorów. Na okres kilku miesięcy zo­

stała wstrzymana praca szkoły. N a początku 1915 r. udało się Piotrowi Feliksowi, zastępującemu przez cały okres wojny dyrektora szkoły, uzupełnić grono profe­

sorskie, jednakże częste zmiany w jego składzie wskutek powoływania uczących do służby wojskowej utrudniały pracę szkoły.

Po roku 1920, kiedy zapadła decyzja o przynależności Orłowej do Czecho­

słowacji, Polskie Gimnazjum przez dłuższy czas było jedyną średnią szkołą real­

ną na tym terenie. W roku 1924 otrzymało prawa tzw. szkoły publicznej, w któ­

rej możliwe było składanie egzaminu maturalnego i uzyskanie państwowych świadectw dojrzałości. Szkoła miała jednak stale społeczny charakter, utrzymu­

jąc się głównie dzięki ofiarności polskiej społeczności. Nie utraciła też dobrej opinii placówki proponującej wysoki poziom nauczania i rzetelne wychowanie młodzieży.

SZKOLNICTWO POLSKIE W LATACH 1 9 2 0 -1 9 3 8

SZKOŁY 1920 1925 1929 1933 1934 1937

Przedszkola 782 1323 2211 2 3 9 4 23 2 9 1912

Ludowe 2 0 7 9 7 11234 10111 10129 9742 7481

Wydziałowe 1076 1526 1287 2317 25 8 3 2 3 0 0

Ponadpodstawowe 592 507 599 63 5 729 887

Razem 23247 14590 14208 15475 15383 12580

W tych pierwszych powojennych latach wiele szkół ludowych i wydziałowych zamknięto. Wiele dzieci ubyło w szkołach polskich szczególnie w okresie kryzy­

8

(11)

su gospodarczego na przełomie lat 20. i 30. Niemała część inteligencji polskiej przeniosła się do Polski.

W 1920 r. w powiatach sądowych Cieszyn, Jabłonków, Frysztat, Bogumin, Polska Ostrawa, Morawska Ostrawa było 91 polskich szkół ludowych, w których uczyło się 20 797 uczniów. W tym samym czasie działało 14 polskich szkół wy­

działowych w czterech powiatach: Czeski Cieszyn (5), Frysztat (7), Frydek (1), Morawska Ostrawa (1). Ogółem we wszystkich polskich szkołach wydziałowych było 1 076 uczniów. W roku 1937 w tych samych powiatach sądowych było 94 szkół ludowych, ale pozostało w nich już tylko 7 447 uczniów.

Szkolnictwo ponadpodstawowe miało w 1920 r. 592 uczniów, z tego 543 ucz­

niów w orłowskim gimnazjum, tzn. że około 92 proc. młodzieży szkół ponad­

podstawowych kształciło się w Polskim Gimnazjum Realnym w Orłowej, 165 z nich zdobyło następnie po ośmiu latach nauki maturę, tj. 30 proc. W roku szkolnym 1937-38 naukę prowadzono w 14 oddziałach, w których uczyło się 620 uczniów. Był to okres największej świetności szkoły, a zarządzał nią wtedy dyrektor Piotr Feliks. Z tej liczby uczniów maturę (łącznie z przerwą wojenną) zdało 340 uczniów, tj. ponad 54 proc.

Polskie Gimnazjum Realne w Orłowej było jednak zbyt oddalone od Czes­

kiego Cieszyna, Bystrzycy czy Jabłonkowa. Nie wszyscy chętni do podjęcia nau­

ki mogli zamieszkać w przyszkolnej bursie, a codzienny dojazd do Orłowej był dla wielu drogi i uciążliwy. Znaczna część młodzieży polskiej powiatu czesko- cieszyńskiego uczęszczała do polskich szkół w Cieszynie wschodnim, lecz miała potem wielkie trudności z nostryfikacją matury. Część młodzieży uczęszczała również do czeskiego gimnazjum w Czeskim Cieszynie.

Po wielu staraniach 1 września 1938 r. doszło do otwarcia I klasy Polskich Paralelek przy Czeskim Gimnazjum Realnym w Czeskim Cieszynie. Założy­

cielem był jeden z profesorów orłowskiego gimnazjum - Henryk Bolek. Do szkoły zgłosiło się 50 chętnych, ale egzamin wstępny zdało tylko 30 uczniów i 15 uczennic.

Ogromne były straty, jakie poniosło szkolnictwo polskie na Zaolziu, w tym również orłowskie gimnazjum, w czasie II wojny światowej. Placówki polskie za­

mknięto. Życie utraciło pięciu profesorów i około 140 uczniów i wychowanków gimnazjum orłowskiego. Wśród ofiar znalazł się również dyrektor Piotr Feliks, który zginął w Oświęcimiu.

W maju 1945 r. powstał w powiecie fysztackim i czeskocieszyńskim Komitet Szkolny, w sierpniu tego samego roku uzyskał pozwolenie na przeprowadzenie zapisów do polskich szkół ludowych, wydziałowych i do Gimnazjum Realnego w Orłowej, lecz na otwarcie polskich paralelek przy Czeskim Gimnazjum Realnym w Czeskim Cieszynie władze szkolne zgodzić się nie chciały i dopiero po usilnych zabiegach i interwencji w samym Ministerstwie Szkolnictwa w Pradze pozwolono na ich otwarcie. 30 kwietnia 1948 r. Rada Rodzicielska Polskich Paralelek uchwaliła petycję do Ministerstwa Szkolnictwa w Pradze,

(12)

żądając przekształcenia Paralelek w samodzielne Polskie Gimnazjum w Czes­

kim Cieszynie. Władze ustosunkowały się przychylnie i od 1 lutego 1949 r. spo­

łeczność polska na Zaolziu miała dwie równorzędne placówki oświatowe.

W orłowskim Polskim Gimnazjum Realnym funkcję dyrektora pełnił przez okres 20 lat do 1964 r. dyrektor Alojzy Drozd, wychowanek tej szkoły. W czeskocie- szyńskim Polskim Gimnazjum Realnym dyrektorem został Henryk Bolek, a po nim Antoni Zahraj (1953-1970), Jan Kowala (1970-1984), Bogdan Kiszą (1984-1996), Alojzy Kufa (1996-2001) i Krystyna Herman.

W okresie powojennym działało w dwu powiatach (Frysztat i Czeski Cieszyn) 88 polskich szkół ludowych, w których w 1945 r. podjęło naukę 5 659 uczniów, w 16 szkołach wydziałowych uczyło się w tym samym roku 2 070 uczniów.

W gimnazjum w Orłowej podjęło naukę w tym samym 1945 roku 343 uczniów, SZKOLNICTWO POLSKIE W LATACH 1 9 4 5 -1 9 5 9

SZKOŁY 1945 1947 1948 1952 1955 1957 1959

Przedszkola 746 - 1886 2417 2166 2146 1837

Podst. I-V 5 6 5 9 4 6 7 9 5144 5 0 4 4 3091 3 0 3 3 29 9 9

Podst. I-IX 2 0 7 0 2 0 6 4 2 3 5 8 3 3 7 0 3913 3 6 3 0 3981

Specjalne - - - - 23 25 37

Ponadpodstaw ow e 5 3 5 681 596 702 1131 1080 924

Razem 9010 7424 9984 11533 10324 9914 9842

a w Czeskim Cieszynie 273 uczniów. To znaczy, że ogółem w wymienionych pol­

skich szkołach, nie wliczając przedszkoli i reszty szkół ponadpodstawowych, w 1945 r. uczyło się 8 345 polskich uczniów, natomiast w 1948 r. było to 8 098 uczniów, w 1952 r. 9 116 uczniów, a w 1959 r. 8 005 uczniów. W przedszkolach w tym samym czasie było odpowiednio 746, 1 886, 2 417 i 1 837 dzieci.

SZKOLNICTWO POLSKIE W LATACH 1 9 6 0 -1 9 8 9

SZKOŁY 1960 1963 1966 1969 1972 1975 1983 1986 1989

Przedszkola 1815 1609 1516 1559 1468 1562 1549 1368 1272

Podst. I-V 2918 2712 1991 1611 1366 1003 5 2 6 542 4 8 9

Podst. I-IX 5 2 2 7 5 5 6 2 5 4 5 6 4 6 6 2 3 9 0 6 3 7 7 8 3126 3104 2 8 9 4

Specjalne 38 46 55 57 42 44 38 40 23

Ponadpodstaw ow e 7 5 5 801 819 1052 1079 1009 9 0 9 7 0 3 759

Razem 10753 10730 9837 8941 7861 7396 6148 5757 5437

(13)

Od lat 60. zaczyna się niż demograficzny i w każdym następnym roku stopnio­

wo ubywa dzieci w przedszkolach, szkołach podstawowych i ponadpodstawowych.

W 1964 r. polską placówkę w Orłowej połączono z Polską Ogólnokształcącą Szkołą Średnią w Czeskim Cieszynie. (Kilkakrotnie dochodziło do reform orga­

nizacyjnych szkolnictwa, gimnazjum w latach 1953-1961 przekształca się w je­

denastoletnią szkołę średnią, a w latach 1961-1969 w ogólnokształcącą szkolę średnią, w 1969 r. powraca do dawnej nazwy gimnazjum.) Dziś oficjalna nazwa to Gimnazjum z Polskim Językiem Nauczania w Czeskim Cieszynie. Obecnie dawne orłowskie gimnazjum - jako filia czeskocieszyńskiej placówki - ma od 1993 r. swoją siedzibę w Karwinie Granicach, gdzie wynajmuje lokale w Prywatnej Akademii Bankowo-Handlowej. Gimnazjum w Karwinie kontynu­

uje chlubne tradycje historyczno-kulturalne „Orłowskiego G niazda“. W lutym 1997 r. szkoła została przyjęta do Stowarzyszenia Liceów Ogólnokształcących im. Juliusza Słowackiego z siedzibą w Chorzowie. Należy tam 15 liceów z Polski oraz Kolegium Nauczycielskie z Krzemieńca na Ukrainie. Młodzież wspomnia­

nych liceów spotyka się na tradycyjnych zlotach, nauczyciele i uczniowie mają autentyczną szansę kreowania europejskiego oblicza gimnazjum. Tak więc wieszcz nie przestaje patronować poczynaniom naszej młodzieży gimnazjalnej i ich opiekunom, co powinno dobrze rokować na przyszłość.

SZKOLNICTWO POLSKIE W LATACH 1 9 9 0 -2 0 0 3

SZKOŁY 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996

Przedszkola 1048 987 961 1001 9 2 3 919 872

Podst. I-V 4 6 8 4 4 3 4 8 3 4 6 2 4 8 3 479 473

Podst. I-IX 2876 2 7 7 8 2 6 4 5 2 5 0 5 2 3 2 9 2 2 3 8 2147

Specjalne 7 9 7 7 10 10 10

Ponadpodstaw ow e 7 5 8 8 5 8 855 8 6 9 870 8 5 0 848

Razem 5157 5075 4951 4844 4615 4496 4350

SZKOŁY 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003

Przedszkola 812 8 0 3 7 7 3 7 8 6 7 5 5 7 0 5 718

Podst. I-V 517 5 2 9 49 9 471 4 4 5 310 349

Podst. I-IX 2 3 4 6 2221 2183 2101 2019 1916 1943

Specjalne 8 5 6 7 5 6 7

Ponadpodstaw ow e 6 6 9 611 600 519 70 0 6 8 6 7 0 8

Razem 4352 4169 4061 3884 3924 3623 3725

(14)

W roku szkolnym 2002-2003 w polskich szkołach podstawowych w powia­

tach Frydek Mistek i Karwina uczyło się 2 192 uczniów, w tym 294 w ostatniej klasie, a w szkołach średnich 708 uczniów, w tym 368 w gimnazjum w Czeskim Cieszynie i 95 w gimnazjum w Karwinie. Z 294 uczniów IX klasy szkoły pod­

stawowej podjęło naukę w polskich klasach ponadpodstawowych 176 uczniów, tzn. ponad 59 proc. wszystkich uczniów kończących polską szkołę podstawową kontynuuje naukę po polsku, z tego 40 proc. w gimnazjum.

Ilość u czn ió w IX klas

r o k s z k o l n y

W aktualnym roku szkolnym w polskich szkołach podstawowych dawnych po­

wiatów Frydek Mistek i Karwina uczy się 2 098 uczniów, a w szkołach średnich 612 uczniów, w tym 365 w gimnazjum w Czeskim Cieszynie i 95 w gimnazjum w Karwinie. Z 279 uczniów IX klasy SP podjęło naukę w polskich klasach po­

nadpodstawowych 151 uczniów, tzn. około 54 proc. wszystkich uczniów koń­

czących polską szkołę podstawową kontynuuje naukę po polsku, z tego około 37 proc. w gimnazjum.

O dobrych wynikach nauczania w gimnazjum świadczy fakt, iż 80-90 proc.

maturzystów po pomyślnym zdaniu egzaminów wstępnych otrzymuje indeksy 12

(15)

uczelni wyższych w kraju i za granicą. Studenci w ostatnich latach wybierają przeważnie następujące kierunki: prawo, historia, filologia, medycyna, psycho­

logia, pedagogika, ekonomia, informatyka, budownictwo, architektura, elektro­

technika.

Pomyślnie rozwija się działalność pozalekcyjna młodzieży gimnazjalnej.

O dobrych wynikach świadczą liczne wyróżnienia, dyplomy czy akty uznania dla tych, którzy z powodzeniem reprezentują szkołę w różnych konkursach, olimpia­

dach przedmiotowych, rozgrywkach sportowych i działalności kulturalnej.

Trudno byłoby wyobrazić sobie działalność PZKO bez młodzieży gimnazjalnej.

Spotkać ją można w każdym chórze, w każdym większym zespole.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż nasza przyszłość i dalsze losy Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie i jego Filii w Karwinie zależeć będą od sto­

sunku całej naszej polskiej grupy narodowej do tych placówek. To, jak długo będą one istnieć, zależeć będzie od nas samych.

IRENA KUFA

Referat przygotowany na seminarium z okazji 120. rocznicy urodzin Piotra Feliksa.

Autorka jest dyrektorem Centrum Pedagogicznego dla Polskiego Szkolnictwa Narodowościowego w RC.

(16)

POLACY-ŚLĄZACY-NIEMCY:

W POSZUKIWANIU TOŻSAMOŚCI NARODOWEJ NA GÓRNYM ŚLĄSKU

Problem atyka Śląska jest ciągle przedm iotem badań wielu uczonych z róż­

nych dyscyplin naukowych, zarówno ze strony polskiej, czeskiej jak i nie­

mieckiej. M ieszkańców potocznie zwie się Ślązakami, aczkolwiek bardziej precyzyjnie byłoby nazywać ich G órnoślązakam i. N ie wszyscy jednak mieszkańcy tego terenu uchodzą za Ślązaków. W iększość bowiem obecnych m ieszkańców Śląska stanowi - głównie pow ojenna - ludność napływowa z innych regionów Polski. Motywacje ich osiedlenia się na ziemi śląskiej by­

ły różne. Bądź były one następstw em wojen, bądź poszukiwania lepszych wa­

runków życia. A utochtoni legitymujący się swą śląskością z „dziada pradzia­

da“ stanowią jedynie ok. 30% całej ludności Śląska. W iększość stanowią jedynie na obszarach Opolszczyzny, R aciborza, Rybnika, Wodzisławia Śląs­

kiego, Cieszyna i w niektórych okolicach G órnośląskiego Okręgu Przemy­

słowego (G O P).

Po 1989 roku silnie wzrosło poczucie regionalnej odrębności i identyfi­

kacji. System centralistyczny zwalczał, dławił i deprecjonow ał cechy i odręb­

ności regionalne. Potrzeba i dążenie do poznania i zaakceptow ania specy­

ficznej tożsam ości regionalnej są szczególnie widoczne na G órnym Śląsku, gdzie geneza tych tendencji tkwi w poczuciu odrębności kulturowej, języko­

wej i politycznej względem innych regionów Polski. W yrażają to takie okre­

ślenia jak: śląskość, górnośląskość, tożsam ość górnośląska, miłość Małej Ojczyzny, sam oidentyfikacja górnośląska. Egzem plifikacją tego zjawiska jest fakt, że wiele z tych określeń znalazło się bądź to w nazw ach instytucji i ad­

m inistracji państwowej (województwo śląskie, Sejmik Śląski, Bank Śląski, G órnośląski Bank G ospodarczy), stow arzyszeń i związków (Zw iązek Górnośląski, R uch A utonom ii Śląska, Związek L udności N arodow ości Śląs­

kiej,) czy instytucji edukacyjnych (G órnośląska Wyższa Szkoła Handlowa, G órnośląska Wyższa Szkoła Pedagogiczna im. kard. A. H londa).

Chcę być Ślązakiem

W czerwcu 2003 roku Główny Urząd Statystyczny ogłosił raport z prze­

prowadzonego rok wcześniej spisu powszechnego. Po raz pierwszy od 1931 r.

prowadzący spis rachm istrze pytali m.in. o narodowość. Odpowiedzi zasko­

czyły wszystkich, ponieważ na pierwszym miejscu pojawili się Ślązacy, a na drugim dopiero Niemcy. Ślązakami określiło siebie 173,2 tys. osób, nato­

m iast N iem cam i tylko 152,9 tys. osób (co zresztą negatywnie zaskoczyło

(17)

przedstawicieli m niejszości niemieckiej). Tymczasem kilka lat tem u Sąd Naj­

wyższy odmówił rejestracji Związku Ludności N arodow ości Śląskiej, bo - jak stwierdził - naród śląski nie istnieje. K azim ierz K utz, reżyser i senator, znawca historii i śląskich klimatów, po ogłoszeniu wyników spisu, stwierdził:

To wielki trium f demokracji. Ludzie nareszcie przestali się bać przyznać, kim są.

Mają do tego prawo. Na Śląsku zm ieniały się rządy i państwa, a oni byli tylko od roboty. Teraz zademonstrowali, że jed n a k istnieją i dobrze by było, żeby wła­

dza to zrozumiała. Czy to oznacza, że wbrew wszelkim zaprzeczeniom pol­

skich władz naród śląski jed n ak istnieje? W szak A n n e -M arie Thiesse w swo­

im dziele „Tworzenie tożsam ości narodow ej“ stwierdza: Prawdziwe narodziny narodu stanowi moment, w którym garstka jednostek stwierdza, że naród istnie­

je i postanawia to udowodnić. Senator prof. D orota Sim onides uważa, że gło­

sowanie za „śląskością“ to w głównej m ierze wynik protestu przeciwko stosunkowi władz do Śląska. N atom iast Tadeusz W nuk, były wojewoda kato­

wicki, obecnie senator, uważa, że Ślązacy m ają pełne prawo podkreślać swo­

ją odrębność, podobnie jak W ielkopolanie czy krakowianie, ale i tak - jak sądzi - wszyscy są obywatelami Polski i Polakami.

Faktem trudnym do pom inięcia w polityce narodowościowej jest to, że już w 1994 r. 27% m ieszkańców regionu przypisało sobie narodow ość śląską, 44% było zwolennikami autonom ii, 17% całkowitej niezależności Śląska, a 39% zachowania stanu dotychczasowego.

Przeprow adzone w 1990 r. badania socjologiczne n a terenie Opolszczyzny wykazały, że 63% respondentów czuje się bardziej Ślązakiem niż Polakiem, a 15% czuje się bardziej Polakiem niż Ślązakiem. Pow tórka badań w tym sa­

mym rejonie w roku 1994 wykazała, że 66% sondowanych uznało się za Polaków, 27% za Ślązaków, a 6% za Niemców. Instytut Śląski w O polu sza­

cował, iż w połowie lat 90. 1/3 m ieszkańców województwa opolskiego to Ślązacy.

Mniejszość niemiecka - Śląsk na rozstaju dróg

Ślązacy stanowią również szacunkowo 40% społecznego zaplecza N iem ­ ców w Polsce. W iększość członków zorganizowanej m niejszości niemieckiej w Polsce to m ieszkańcy G órnego Śląska. Masowe ujawnianie niemieckiej przynależności narodowej na początku lat 90. często skrywało w sobie na­

dzieję na ułatwienie wyjazdu do R FN , uzyskanie pom ocy m aterialnej, było sposobem n a zerw anie związków z tym, co uchodziło za spuściznę komu­

nizmu z cywilizacyjnym, w tym ekonom icznym zapóźnieniem . Członkowie niemieckich organizacji legitymują się zróżnicowanym powiązaniem z nie- mieckością, z czego doskonale zdają sobie sprawę przywódcy tych organi­

zacji. Najm niej liczni, ale za to najbardziej w artościowi są tzw. „prawdziwi

(18)

N iem cy“, władający biegle językiem niem ieckim w mowie i piśmie, jeszcze zazwyczaj urodzeni przed 1939 r. w Niemczech, w urzędowych deklaracjach stale potwierdzający swą niemiecką narodowość. Drugą i trzecią kategorię two­

rzą N iemcy z tzw. „dobrymi papierami lub słabymi papieram i“. Niemcy z „dob­

rymi papieram i“ są to osoby mające już obywatelstwo niemieckie lub będący w trakcie starań o nie, natomiast Niemcy ze „słabymi papieram i“ są to potom­

kowie osób przynależnych do okupacyjnej III i IV „volkslisty“. Najsłabszą kate­

gorię tworzą „Polacy niemieckiego pochodzenia“, czyli osoby, które poczuwają się do więzi z niemieckim narodem, ale które nie posiadają odpowiednich do­

kumentów, oraz „kandydaci na członka mniejszości niemieckiej“ powodowani jedynie wolą bycia Niemcem, niepopartą żadnymi dokumentami.

W środowiskach deklarujących niem iecką tożsam ość problem em pozosta­

je oficjalnie nieuznaw ane przez obie strony tzw. podwójne obywatelstwo.

Podwójne obywatelstwo teoretycznie pow inno się równać podwójnym przy­

wilejom i obowiązkom realizowanym przez oba państwa i wobec obu państw.

Rodzi to uzasadnione wątpliwości i komplikacje odnośnie zameldowania, praw wyborczych, upraw nień do pom ocy socjalnej, świadczeń em erytalnych i zdrowotnych czy zasadniczej służby wojskowej.

Obecnie m im o rozczarow ania wynikami spisu powszechnego mniejszość niem iecka uchodzi za najlepiej zorganizow aną m niejszość III RP, zyskując m iano odrębnej siły politycznej. Najbardziej rozpoznawalnymi, wręcz „sztan­

darowymi“ postaciam i reprezentującym i interesy m niejszości są dzisiaj poseł do parlam entu H enryk Kroll oraz przew odniczący Niemieckiej W spólnoty Pojednanie i Przyszłość D ietm ar Brehmer.

M niejszość niem iecka za główny cel stawia sobie równouprawniony udział w życiu społecznym w Polsce przy zachowaniu tożsam ości kulturowej oraz przejęciu funkcji pom ostu w zakresie stosunków polsko-niem ieckich, jednak nie w sensie „kulturkam pfu“, lecz wzajem nego poszanow ania i od­

działywania na siebie we wspólnym europejskim domu, którego członkiem Polska m a stać się w roku bieżącym. Respektowane w III RP prawa mniej­

szościowe przyniosły już oczekiwane rezultaty, ludność przyznająca się do niem ieckich korzeni i tradycji przestała przynależeć do drugiej kategorii oby- wateli, przezwyciężone zostało jej upośledzenie i marginalizacja. Utworzenie i okrzepnięcie w latach 90. określonych struktur mniejszości niemieckiej zo­

stało w dużej m ierze już dokonane:

- powołano organizacje m niejszości niemieckiej: Organizacja Naczelna Związek N iem ieckich Stowarzyszeń Społeczno-K ulturalnych w Polsce (V dG ), Towarzystwo S połeczno-K ulturalne Niemców na szczeblu woje­

wódzkim (TSK N ), Towarzystwo S połeczno-K ulturalne na szczeblu powia­

towym i gminnym (D TK ), N iem iecka W spólnota Pojednanie i Przyszłość,

(19)

mniejszość niem iecka m a znaczenie na szczeblu lokalnym i regionalnym w województwie opolskim,

- przedstawiciele m niejszości niemieckiej zasiadają w Sejmie RP: H enryk Kroll i Helm ut Pazdzior,

istnieje instytucja m ająca na celu wspieranie gospodarki i jej rozwój:

Fundacja Rozwoju Śląska oraz W spierania Inicjatyw Lokalnych,

- funkcjonuje instytucja m ająca na celu wspieranie dialogu i przełamywa­

nie m eandrów historii: D om W spółpracy Polsko-N iem ieckiej,

- powstała instytucja m ająca na celu wspieranie języka niem ieckiego, tak­

że jako ojczystego: N iem ieckie Towarzystwo Oświatowe,

- funkcjonują m edia m niejszości niemieckiej: Schlesisches W ochenblatt, Hoffnung, audycje radiow e „Schlesien A ktuell“ i telewizyjne „Schlesien Jour­

nal“,

- powołano instytucje działające w zakresie spraw socjalnych i medycz­

nych,

- utworzono instytucje wspierające pracę z młodzieżą: Związek M łodzieży Mniejszości Niemieckiej.

Lista ta ukazuje m.in. najważniejsze struktury m niejszości niemieckiej, działające obecnie aktywnie przy wsparciu środków polskich i niemieckich.

Autonomiści z Ruchu Autonomii Śląska

W czasie obrad Okrągłego Stołu opozycja dem okratyczna, w ypertrakto­

wawszy jedną z pierw szych gwarancji sw obodnego funkcjonow ania m niej­

szości - „Prawo o stow arzyszeniach“, nie zdawała sobie sprawy, że prawo to może posłużyć nie tylko m niejszościom .

Najgorętszą podówczas kwestią była kwestia m niejszości niemieckiej, któ­

rą kanclerz H elm uth Kohl określił w listopadzie 1990 rdzeniem przyszłego układu o dobrym sąsiedztwie m iędzy obom a krajami, który zresztą podpisa­

no 17 czerwca 1991 r„ a gwarantował on m.in. praw a dla m niejszości nie­

mieckiej w Polsce. Jednak norm y dem okracji przyjęte za fundam ent III RP pozwoliły na dojście do głosu nie tylko m niejszościom narodowym , ale rów­

nież takim organizacjom jak R uch A utonom ii Śląska (RA Ś), który opowia­

dał się nie tylko za przyznaniem autonom ii regionowi Śląskiemu, ale także za uznaniem Ślązaków jako odrębnej grupy.

Działalność RAŚ zaowocowała założeniem w 1997 r. w Katowicach Związku Ludności N arodowości Śląskiej (Z L N Ś ) przez E rw ina Sowę i Jerze­

go Gorzelika. Rejestracja Związku w Sądzie W ojewódzkim w Katowicach wywołała natychm iastowy sprzeciw wojewody katowickiego. Sąd Najwyższy w Warszawie uchylił decyzję o rejestracji Związku. W związku z tym Komitet Założycielski ZLN Ś wniósł skargę do Europejskiej Komisji Praw Człowieka

(20)

w Strasburgu o naruszenie przez polskie władze prawa do swobodnego zrzeszania się. Inicjatywę katowickich aktywistów skrytykował poseł mniejszo­

ści niemieckiej H enryk Kroll, zarzucając im nielojalność wobec Polski.

W grudniu 2001 r. Trybunał w Strasburgu odrzucił skargę ZLNŚ. Uznał za­

sadność twierdzenia, iż rejestracja ZLN Ś w istocie miała możliwość skorzysta­

nia z preferencji wyborczych przewidzianych w ordynacji wyborczej dla mniejszości narodowych. Uzasadniając swój wyrok, stwierdził, że gdy w grę wchodzi stabilność dem okratyczna państwa, w tym jego systemu wyborczego, jednostki i grupy m uszą czasem ograniczyć swoje prawa i wolności.

Po ogłoszeniu wyników badania narodowości w Narodow ym Spisie Po­

wszechnym 2002 na fali entuzjazm u R uch A utonom ii Śląska, niezależnie od sprawy rejestracji Związku Ludności N arodow ości Śląskiej ponownie roz­

patrywanej przez Wielką Izbę Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, podjął działania na rzecz nadania Ślązakom statusu m niejszo­

ści. Przewodniczący R uchu skierował w tej sprawie list na ręce przewodni­

czącej Sejmowej Komisji M niejszości N arodow ych i Etnicznych, posłanki Genowefy Wiśniowskiej. Bez względu na wynik rozprawy w Strasburgu uzys­

kanie p rzez Ślązaków, najliczniejszej niepolskiej grupy narodow ej w Rzeczpospolitej, praw przysługujących m niejszościom zależeć będzie od ujęcia ich w Ustawie o m niejszościach narodowych i etnicznych, której pro­

jekt od wielu lat czeka na uchwalenie. W projekcie wymienia się dziewięć mniejszości narodowych posiadających oparcie we własnym państwie naro­

dowym oraz cztery etniczne, bezpaństwowe. N ie m a w śród nich Ślązaków.

Wyniki spisu niektóre środowiska usiłowały wykorzystać w celu poróżnie­

nia działaczy RAŚ i Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców, czemu sprzyjały niezbyt wyważone wypowiedzi niektórych przedstawicieli górno­

śląskiej m niejszości niemieckiej. O tym, że nie są one m iarodajne, świadczy wspólna konferencja prasowa RAŚ i TSKN, która m iała miejsce w K ato­

w icach 25 czerw ca 2003 roku. Przew odniczący RAŚ Jerzy G orzelik i Katowickiego O ddziału TSK N Eryk Sojka wydali w spólne oświadczenie, zawierające ocenę wyników badania narodowości. Obecny n a konferencji H ubert Beier, działacz m niejszości niemieckiej w woj. opolskim, podkreślił, że ujawnienie się śląskiej grupy narodowej w spisie powszechnym jest ubo­

gaceniem G órnego Śląska.

Obecnie RAŚ w swoim program ie opowiada się za E uropą zjednoczoną, Europą stu flag, w której znikną państw a narodowe, większość kompetencji przekazując historycznym regionom. Będzie to E uropa ludów: Ślązaków, Morawian, Szkotów, Basków, Bretończyków, itd. Prezentuje sprecyzowaną wizję Śląska jako podm iotu w zjednoczonej Europie, opatrzonego takimi atrybutam i jak własny parlam ent, skarb i rząd.

(21)

Oponenci działalności RAŚ zwracają uwagę na potencjalne naśladownictwo ze strony innych grup etnicznych (Mazurów, G órah, Kaszubów), mających nie gorsze argumenty za staraniam i o uznanie ich za narody niż Ślązacy.

Fakt pozostaje faktem, działalności ZL N Ś nie m ożna ignorować, ponie­

waż dalsza dyskredytacja akcji Jerzego G orzelika przyczynia się tylko do wzrostu jego popularności i oddaje mu wielką przysługę. Co obrazują zresz­

tą słowa, które inicjator powołania ZLN Ś wypowiedział zaraz po ogłoszeniu wyników: To dla nas wielki sukces. Podobno nas wcale nie ma. Startowaliśmy od zera, a okazało się, że jest nas najwięcej.

Tradycyjnie na G órnym Śląsku istnieje tendencja do bagatelizowania pro­

blemów, nie nazyw ania ich po im ieniu lub wygładzania zgodnie z m ottem

„jakoś to bydzie“. O dnosi się to również do współżycia różnych narodowości w regionie. Strategia ta m oże być skuteczna krótkoterm inow o jako strategia przeżycia, wątpliwym jest jednak, czy będzie w ystarczająca jako w zajem ne pozytywne oddziaływanie na siebie kultur. N iekw estionow aną i uznaną nor­

mą w Unii Europejskiej jest ochrona m niejszości będąca instrum entem gwa­

rantującym zachowanie przez m niejszość własnej tożsam ości kulturowej w ramach społeczności większościowej. Podstawowe pytanie brzmi: Jakie struktury m uszą zostać powołane, by stworzyć w arunki do wzajem nie wzbo­

gacającego się w spółistnienia kultur. P unktem wyjścia do wszelkich rozwa­

żań musi być stwierdzenie, że próby określonej m niejszości (dotyczy to zresztą każdej grupy) do odgraniczenia się nie m ogą być postrzegane jako coś negatywnego, gdyż pew ne odgraniczenie jest konieczne dla zachow ania własnej tożsam ości. Jeśli nie m a odgraniczenia, to nie m a też odrębnej toż­

samości, a to oznacza, że nastąpiła asymilacja. To sam o działa także w dru­

gą stronę. Jeśli odgraniczanie posuwa się za daleko, prowadzi do izolacji i może prowokować konflikty. Sztuką jest więc znalezienie takiego kom pro­

misu, który zaspokoi zarówno potrzebę odgraniczenia (tzn. zachow ania od­

rębnej tożsam ości), jak i intensywnej wymiany z innym i kulturami.

A R K A D IU SZ MARKOW SKI

Autor artykułu stud iow ał p o lito lo g ię na U niw ersy tecie J a g ie llo ń s k im w K rakow ie, o b ecn ie je s t doktorantem Uniwersytetu O stra w sk ieg o n a K atedrze H isto r ii.

Opracowane m .in . na podstaw ie:

J. Bahlcke, „Śląsk i Ślązacy“, Warszawa 2001

D. Berlińska, „Mniejszość niemiecka na Śląsku Opolskim w poszukiwaniu tożsam ości“, Opole 1999 M. Czapliński, E. Kaszuba, G. Wąs, R. Żerelik, „Historia Śląska“, Wroclaw 2002

D. Matelski, „Niemcy w Polsce w XX wieku“, W arszaw a-Poznań 1999

T. Schäpe, Referat pt. „Sytuacja i perspektywy rozwoju mniejszości niemieckiej w Polsce", Kamień Śląski 2002

(22)

POLONIA A UNIA EUROPEJSKA Nowa jakość współpracy

Już wkrótce w połączonej Europie w obrębie 25 państw, które podpisały traktat o poszerzeniu wspólnoty, znajdzie się prawie czteromilionowa mniej­

szość polska. Siłą faktu ta nowa rzeczywistość stawia przed organizacjami po­

lonijnymi wyzwanie przeorientowania sposobu patrzenia na wewnętrzne uwa­

runkowania organizacji krajowych, ich stosunku do takowych w krajach ościennych i do Polski. Na pytania, jakie korzyści, wyzwania i zagrożenia nie­

sie dla polskiej diaspory w Europie nowa rzeczywistość starali się odpowie­

dzieć uczestnicy zorganizowanej pod patronatem marszałka senatu RP prof.

Longina Pastusiaka przez Krakowski Oddział Stowarzyszenia Wspólnota Polska konferencji w dniach 24-25 października ub. r. Jej uczestnikami byli przedstawiciele organizacji polskich i polonijnych z różnych krajów Europy, za­

równo tych reprezentujących dotychczasowy układ polityczny kontynentu, czy­

li dawnej unijnej piętnastki, jak i dziesięciu nowych, i krajów Europy Wschod­

niej, których proces jednoczenia nie dotyczy (Ukraina, Białoruś, Rosja), a mieszkająca tu polska mniejszość została poza granicami Europy z wszyst­

kimi negatywnymi konsekwencjami procesów integracyjnych. Stroną dialogu podczas konferencji byli także przedstawiciele Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych (EUW P) i reprezentujący kraj przedstawiciele senatu (senator Janina Sagatowska), M SZ, Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej (M ENiS), Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców (M SW iA), Biura Integracji Europejskiej przy Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim i profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Helena Miziniak, prezydent Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, w swo­

im wystąpieniu zaakcentowała znaczenie i rolę w nowej rzeczywistości tejże organizacji, przypominając, że przełomowym momentem w integracyjnym my­

śleniu Polonii na świecie było uzyskanie przez Polskę niepodległości i jej przystąpienie do rodziny państw demokratycznych. Konferencja w Rzymie w ro­

ku 1990, spotkanie w Czeskim Cieszynie w roku następnym i krakowski Zjazd Polonii Świata (1992) dały mocne podwaliny do otwarcia zachodnich struktur polonijnych na wschód i południe, czego konsekwencją był Zjazd w Pułtusku w roku 1996. Tu nastąpiło definitywne włączenie w europejskie struktury po­

lonijne nowych organizacji (obecnie jest ich 35 z całej Europy). Wspólnoty pol­

skie, które dotychczas były jedynie obiektami pomocy, zasiadły do stołu obrad,

(23)

by stanowić o przyszłości zintegrowanego europejskiego ruchu polonijnego.

I teraz paradoksalnie w momencie łączenia się Europy, co nie pozostaje bez wpływu na kontakty Polonii z krajem, duża i znacząca historycznie grupa Polaków z graniczącej z Polską Rosji, Białorusi i Ukrainy staje wobec nowego podziału: ich status ulega pogorszeniu, bo jako przedstawiciele krajów pozo­

stających poza Unią przy wjeździe do Polski, jak do pozostałych krajów euro­

pejskich, muszą legitymować się wizą. Toteż w referatach i dyskusji raz po raz powracała sprawa Karty Polaka i zmian w ustawie o obywatelstwie polskim.

Padały przykłady pozytywnych rozwiązań wobec mniejszości w innych krajach, np. Węgrów, którzy podpisali stosowną umowę w tym zakresie z Rumunią, gdzie żyje duża mniejszość węgierska. Polonia z krajów dawnej piętnastki wskazywała na większe jej dowartościowanie w krajach zamieszkania z tytułu wejścia Polski do Unii, ponieważ tym samym przestają być postrzegani jako przedstawiciele krajów „trzeciego świata”.

Nie ulega wątpliwości, że zmiany zachodzące w Europie nie pozostaną bez wpływu na strukturę polskiej diaspory. Coraz więcej będzie osób przebywa­

jących w danych krajach czasowo, natomiast liczba osób zamieszkałych tam na stałe będzie spadać. Starsi odchodzić będą z powodów biologicznych, a młodsi stawać się będą Europejczykami. Dziś trudno przewidzieć, na ile polskość i jej akcentowanie będzie miała dla nich znaczenie, czy zastany w danym kraju do­

robek polskości w postaci struktur organizacyjnych będzie dla nich na tyle atrakcyjny, by włączyć się w nie. Z drugiej strony dało się zauważyć, że Pola­

cy zamieszkujący Europę zachodnią obawiają się nowych przybyszy z kraju i wręcz oczekują od władz Polski, że te uchronią ich przed zalewem Polaków poszukujących pracy poprzez kontakty polonijne.

Wszyscy biorący udział w konferencji, niezależnie od obecnego miejsca za­

mieszkania, dobitnie podkreślali, że chcą współpracować między sobą i z kra­

jem poprzez istniejące już struktury, ale polskie władze muszą bardziej wsłuchiwać się w wyrażane postulaty i propozycje. Narzekano na brak popula­

ryzacji wiedzy na temat Polonii w polskich mass mediach, czego przykładem jest sondaż przeprowadzony przez Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor na temat, co Polacy wiedzą i myślą o Polonii, z którego jednoznacznie wynikało, że Polonia kojarzona jest tylko ze Stanami Zjednoczonymi i raczej postrzega­

na negatywnie, jako skłócona wewnętrznie. Skądinąd wiemy dobrze na włas­

nym przykładzie, że wiedza o Polakach na Zaolziu w Polsce, nawet na tere­

nach przygranicznych, jest równie skąpa.

Co do jednego wszyscy byli zgodni: w każdym środowisku polonijnym waż­

nym zadaniem na dziś jest właściwe umotywowanie potrzeby zaangażowania

(24)

młodego pokolenia. Stąd postulat, by nacisk na historyczne pojęcia emocjo­

nalne zmniejszyć, choć nigdy nie można o nich zapomnieć. Musimy jednak zwrócić uwagę na to, że dla młodzieży dużo bardziej zrozumiałe są argumenty odzwierciedlające nowoczesność w dobrym tego słowa znaczeniu.

Padła w Krakowie jeszcze jedna istotna deklaracja - wzajemnej pomocy organizacji polonijnych w zjednoczonej Europie. Otóż w krajach na wschodzie i południu niezbędny jest monitoring przestrzegania praw człowieka i praw mniejszości, gdyż tu właśnie często spychane są one na drugi plan polityczny i ekonomiczny w sposób zamierzony, a związana zasadami dobrosąsiedzkimi polska dyplomacja nie chce lub nie może wykazać w tym zakresie należnego wsparcia. Ale może to czynić Europejska Unia Wspólnot Polonijnych.

Istotnym punktem rozważań uczestników konferencji były sprawy obywatel­

stwa, repatriacji i pobytu w Polsce członków polskiej diaspory z punktu widze­

nia polskich aktów prawnych, które zaprezentował przedstawiciel Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców. O ile problem repatriacji dotyczy osób pol­

skiego pochodzenia zamieszkujących azjatyckie kraje byłego Związku Radzieckiego, to z pewnością mogą nas zainteresować zasady i warunki wjaz­

du i pobytu obywateli państw członków Unii Europejskiej oraz członków ich ro­

dzin na terytorium RP, która wejdzie w życie w momencie przystąpienia Polski do Unii. Ustawa z 27 lipca 2002 wprowadza uproszczony i nieco uprzywilejo­

wany system pobytu w RP obywateli państw zjednoczonej Europy. Z tych regu­

lacji będą mogli również korzystać obywatele państw Unii Europejskiej, którzy legitymują się polskim pochodzeniem, z kolei nowa ustawa o cudzoziemcach (w świetle polskiego prawa status cudzoziemców posiadają również osoby pol­

skiego pochodzenia zamieszkujące na stale poza granicami RP, a nieposiada- jące obywatelstwa polskiego) z 13 czerwca 2003 wprowadza ułatwienia w lega­

lizacji pobytu na terytorium RP dla małżonków polskich będących cudzoziemcami.

Obok wielu praktycznych informacji udzielonych przez osoby reprezentu­

jące różne organy władzy w RP były również wskazówki dotyczące pozyskiwa­

nia europejskich funduszy pomocowych i zapowiedź zorganizowania kursu w tym zakresie dla liderów polskich organizacji w Europie w roku bieżącym przez Krakowski Oddział Wspólnoty Polskiej.

Przyczynek w postaci głosu o języku polskim w Republice Czeskiej wygłosił doc. Tadeusz Siwek z Uniwersytetu Ostrawskiego.

ELŻBIETA STRÓŻCZYK 22

(25)

WANTUŁA O SOBIE I INNYCH

Przed pół wiekiem zm arł Jan W antuła z ustrońskich Gojów. Śmierć jego była piękna, jak opiewana w prowansalskiej balladzie - napisał Gustaw Morcinek. - Pożegnał się ze swoim obejściem, ze swymi jabłoniam i w sadzie, z Czantorią, wrócił do izby, pożegnał się ze swymi książkami, usiadł w fotelu i umarł. Przyszła wnuczka Urszulka i chciała go zbudzić, bo wydawało się jej, ie starzyk usnął. Nie zbudziła...

W antuła był człowiekiem niepospolitym . M im o że szkolną edukację zako­

ńczył na trzech klasach szkoły ludowej, do której uczęszczał zresztą nieregu­

larnie, gdyż m usiał pom agać rodzicom w polu, stał się wytrawnym bibliofi­

lem, b adaczem regionalnych dziejów, działaczem narodow ym . Jego osiągnięcia pisarskie zostały uhonorow ane Srebrnym W awrzynem Polskiej Akademii Literatury.

Z okazji półwiecza śm ierci „piśm iorza“, jak sam nazywał siebie W antuła, zorganizowano sesje naukow o-w spom nieniow e, a na frontonie budynku Muzeum H utnictw a i Kuźnictw a w U stroniu odsłonięto tablicę pamiątkową.

Ale

N A JC E N N IE JS Z Y PO M N IK

wystawiła swemu onegdajszem u działaczowi M acierz Ziem i Cieszyńskiej, wydając jego „Pam iętniki“.

J. W antuła cenił pam iętnikarstwo; dał tego dowód, publikując w Zaraniu Śląskim „Pam iętnik gazdy Jury Gaydzicy z Cisownicy“. Sam zabrał się do spisywania w spom nień w roku 1925, ale odłożył pióro na dwa dziesięciole­

cia. Po II wojnie światowej napisał nową wersję pam iętnika, która kończy się jednak na początkach m inionego wieku. Trzecia, najobszerniejsza, powstała w roku 1947 i otrzym ała tytuł „Pam iętnik i wrażenia życiowe“. Z ostała opar­

ta na odm iennej od dwu poprzednich koncepcji, najwięcej m iejsca poświęcił bowiem autor ludziom - wybitnym i mniej wybitnym - z którym i zetknął go los. Ale również tego opracow ania W antuła nie dokończył. Szkoda.

Pam iętniki ustrońskiego m iłośnika książek przeleżały kilkadziesiąt lat w szufladzie. W 1970 roku przepisał je na m aszynie syn autora Andrzej, bis­

kup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Przed kilku laty otrzy­

małem w podarunku jed n ą z kopii. K orzystałem z mej, pisząc w tym roku artykuł o W antule dla Zwrotu. Wyglądało jed n ak na to, że dostęp do tego arcyinteresującego dokum entu będą mieli - jak dotąd - tylko regionalni szpe­

racze. A ż tu taka niespodzianka!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Od tego czasu wzrósł znacznie autorytet matki w oczach dziecka (,,moja mama umie coś, czego inni nie umieją, i ja się tego teraz też uczę!“) Chłopiec uczy

— Takich wypadków jest mało, ale jest taka możliwość. Najczęściej jednak dajemy szansę tym, którzy już uczą, na przykład bez aprobacji na dany przedmiot,

— Trudno mi na ten temat dyskutować. Wiem, że wśród członkiń naszego grona była opozycja, ale trudno, tak być musi. Uważam, że jedynki może im mocniej przemawiały do

sie ostatnich kilku lat państw a te starały się wprowadzić określone regulacje ochrony praw mniejszo­.. ści w postaci przyjmowania

siącu ktoś się zgłosi - tw ierdzi Pieczonka. Często zwracają się do mnie muzea o przeprow adzenie napraw i uzupełnień. Wtedy mam okazję do kontaktu z pracą

kańskich, niemożność dorównania tym wzorom itd. To wszystko nie przekreśla faktu, że METRO stało się bezpornie wydarzeniem kulturalnym, odbieranym przez widownię

Lecian przyznał się do wszystkich włamań do kas pancernych, nie przyznał się jednak do żadnego z popełnionych zabójstw.. Po przesłuchaniach Lecian przy zapew nieniu

rocznicy zakończenia II wojny światowej 6 maja odbyło się w Klubie PZKO przy ul.. Bożka