• Nie Znaleziono Wyników

Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2006, nr 4 (78)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2006, nr 4 (78)"

Copied!
110
0
0

Pełen tekst

(1)

Patryk Hoła / 8 lot

(2)

GULIWER 4 (78)

KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA

październik - listopad - grudzień 2006

W numerze:

• Podróże „Guliwera” 3

WPISANE W KULTURĘ

• Jolanta Olkusz: Zmysłowe postrzeganie świata w wierszach Heleny Bechlerowej S

• Katarzyna Chrobak: Podążając śladami dziecka - o poezji Wandy Chotomskiej 12

• Agnieszka Sikorska: Ludzie, książki, piękno i napoleon, czyli o Krajobrazie dzieciństwa

L. M. Montgomery 16

• Kinga Kruz: Motyw pierwszej miłości we współczesnej literaturze młodzieżowej 18

• Agnieszka Kulik-Jęsiek: Kocie oblicza - marzyciele, neurotycy, pociechy... 24 RADOŚĆ CZYTANIA

Bogna Skrzypczak-Walkowiak: Zagmatwana tajemnica jerozolimska 28

• Anna Fornalczyk: Matylda, czarowice i pewien bardzo fajny olbrzym, czyli o komizmie

w książkach Roalda Dahla 31

• Alina Zielińska: Panienka z okienka 37

• Agnieszka Sobich: Barbara Ciwoniuk - Igor 40

• Izabela Tumas: O żydowskim piśmiennictwie dziecięcym czasów holocaustu 46 PRZEKRACZANIE BAŚNI

• Alina Zielińska: Jan Kasprowicz i jego baśnie 49

• Alina Zielińska: Zofia Urbanowska i jej baśń Złoty pierścień SI WSPOMNIENIA Z ZATOPIONEGO KRÓLESTWA

Jerzy Ficowski: Książki zaczarowane S4

• „Lolek zawsze we mnie tkwił” - Rozmowa z generałem Wojciechem Jaruzelskim S6 NA LADACH KSIĘGARSKICH

• Anna Gomóła: Pętle i szarady. W życie jak w podróż autobusem (M. Gutowska-Adamczyk:

220 linii) S7

• Joanna Papuzińska: Strych jest wszechświatem (G. Kilworth: Attyka) 59

• Bernadeta Niesporek-Szamburska: „Literackie” koty (J. Dubois: A wszystko przez faraona) 61

(3)

• Bernadeta Niesporek-Szamburska: Poetycki obraz świata Emilii Waśniowskiej

(E. Waśniowska: Pamiątka babuni) 63

• Bernadeta Niesporek-Szamburska: Nowe opowieści o zwierzętach (G. Ruszewska, P. Fąfrowicz: Leon i kotka, czyli ja k rozumieć mowę zegara; Wielkie zmiany

w dużym lesie) 64

• Bernadeta Niesporek-Szamburska: O wierszykach wyssanych z palca (B. Biały: Wierszyki wyssane z palca. O zakochanym bocianie, naiwnym kurczaku, mądrym krokodylu...) 66

• Barbara Pytlos: Seks i inne przykrości oraz Tango ortodonto według Joanny Fabickiej

(J. Fabicka: Seks i inne przykrości; Tango ortodonto) 68

• Zofia Beszczyńska: Śnienia i zmyślenia (J. Kulmowa: Co się komu śni,

a nawet i nie śni) 70

• Joanna Gut: Współczesna przygoda (K. Szymeczko: Fałszerze w sieci) 72

• Joanna Gut: Z pomieszanego archiwum pani Basil E. Frankweiler (E. L. Konigsburg:

Z pomieszanego archiwum pani Basil E. Frrankweiler) 73

• Izabela Mikrut: Różowa polewka (M. Musierowicz: Czarna polewka) 75

• Agnieszka Sobich: Polska dla młodego podróżnika (Atlas samochodowy. Polska

dla młodego podróżnika. Red. D. Nawalany i M. Wieczorek) 77

• Sylwia Pięta: O świnkach, świniach, klarach... (R. Jędrzejewska-Wróbel: Kamienica) 78

• Karolina Jędrych: Samotność pokrzywdzonej nastolatki (A. Provoost: Moja ciotka

je st delfinem) 81

• Karolina Jędrych: Czytać pod kontrolą! (M. Wollny: Bardzo bzdurne bajdurki) 82

• Sylwia Pięta: Kontrowersyjna, ale edukacyjna (N. Davies: Kupa) 84

• Izabela Mikrut: Małe zwierzątka (Janosh: Świerszczyk, muzykant i kret) 86

• Ala Dante: Dawid Grosman - Kto ze mną pobiegnie? (D. Grosman: Kto za mną

pobiegnie?) 88

Z RÓŻNYCH SZUFLAD

• Anna Maria Krajewska: O wolności szkolnej interpretacji wierszy 90 Z LITERATURY FACHOWEJ

• E. Z.: Radosne spotkania z książką 91

• Elżbieta Pańta: Głos na marginesie konferencji 94

• Anna Onichimowska: Kongres IBBY W Chinach 95

• Aneta Saława: Konkurs plastyczny „Podróże Guliwera. W piętnastolecie !” 96 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ

• Renata Zaborska: Od japońskiego kałamarza do polskiego elementarza, czyli jak narodziła

się pasja zbierania elementarzy świata 97

• Festiwal Twórczości Dziecięcej „Brombolandia” 101

BIOGRAMY

• Wioletta Bojda: William Steig 102

ABSTRACT 107

(4)

PODRÓŻE „GULIWERA”

Zazwyczaj przypadkami rządzi los. Zapewne ślepy. I chyba tylko przez przypadek wpadła mi w ręce mała, niepozorna książeczka o zażółconych kartkach, sama w sobie zaprzeczająca wszelkim regułom szlachetnej sztuki edytorskiej. W ydana nakładem Wiktora Smudy, zupełnie nieznanego mi autora, którego zresztą fotografia ozdabia to sierm iężne wydawnictw o. W idzim y na niej zażyw nego starszego pana, w ciem nym garniturze, w okularach z zawadiacko przekręconym wąsem a la W ilhelm II i ze szkla­

neczką pełną trunku, chyba jednak niezbyt szlachetnego, kojarzonego niemal nawyko­

wo z tytułem traktatu wielkiego Jana z Czarnolasu, którego tytuł brzmi: iż pijaństwo to rzecz sprośna, a nieprzystojna człowiekowi. Nieprzypadkowo piszę o figlarnościach człowieczej egzystencji i połajankach Kochanowskiego. Bo ów W iktor Smuda - zapew­

ne w dwudziestoleciu międzywojennym - w ydał Mowy, toasty i deklamacje na chrzciny, wesela, im ieniny i na wszelkie uroczystości inne, w towarzystwach, ja k też i w rodzinie.

Dziełko przedziwne. Zbiór różnych mów urozmaicających spotkania, wręcz można rzec - uszlachetniające je, gdzie owa szklaneczka staje się ukonkretnieniem powtarzające­

go się refrenu: Ż eby się spełniły życzenia nasze, proszę szklaneczki podnieść i wznieść toast: now orodek i je g o rodzice: Niech żyją; A że b y spełniły się życzenia nasze, niech żyją rodzice i dziecko szczęśliwie zawsze; Na spełnienie naszych życzeń, proszę pod­

nieść szklanki i wznieść toast: Noworodek i je g o rodzice, niech żyją! A co ta niezbyt chwalebna czynność ma wspólnego z literaturą dla dzieci i młodzieży? I mało, i dużo.

Mało - bo wśród owych przedziwnych okolicznościowych m ikrotekstów pojaw ią się przemówienia wygłaszane na chrzcinach pierworodka, wierszowane laudacje na pierw ­ sze chrzciny (pisane z błędem, ale wybacz, Panie, korekcie), czy mowy przeznaczone dla rodziców chrzestniaka (sic!). Dużo - bo przem ówienia te są nad wyraz skrom ną konkretyzacją założeń wielkiej sztuki wymowy, retoryki, ogromnej tradycji, sięgającej zapewne początków człowieczeństwa. Sytuacji, gdy po raz pierwszy spotkali się dwaj rozmówcy i próbowali się wzajemnie przekonywać. Skutecznie. I gdy zdali sobie spra­

wę, iż przy pomocy sugestywnego słowa, gestu, mowy ciała, ale i ciszy, kontrastującej z wrzaskiem drugiej strony, można osiągać przewagę. I musiało minąć wiele stuleci, by Kwintylian i Cyceron owe doświadczenia skodyfikowali, a A rtur Schopenhauer w Ery- styce czyli sztuce prowadzenia sporów spetryfikował w postaci 38 sposobów, z których ostatni brzmi tak: Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik je s t silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański.

Ale owa ars bene dicendi (sztuka dobrego mówienia) to nie tylko skuteczne przeko­

nanie, pouczenie, sprawienie przyjemności i zaskakiwanie rozmówcy w ielością możli­

wości, to także doskonały tekst, w którym słowo (verba) i treść (res) stają się jednością godną zastanowienia, zamyślenia, kontemplacji. A przez to wierności wielkiej tradycji humanistycznej. By jednak tak się działo, konieczne jest przekonanie każdego autora,

(5)

mówcy, retora o jedności wiedzy i etyki. Autor preferujący etykę staje się dogmatykiem, w yznawcą jedynie słusznej drogi, nigdy nie dopuszczającej racji innych. Uproszczonej i jednoznacznej. W efekcie - bezmyślnej. Autor uczony bez etyki staje się tw órcą dys­

pozycyjnym, piszącym na każdy tem at i o każdej porze. Bo wiedza bez etyki, to ja k miecz u szalonego. Niszczy, poraża, poniża.

Szkoda, że dzisiejsi interlokutorzy publicznych debat coraz częściej pomijają 37 spo­

sobów Schopenhauerowskiej erystyki, pozostawiając sobie trzydziesty ósmy, którego symbolem staje się kij bejsbolowy.

Jan Malicki

(6)

WPISANE W KULTURĘ

Jolanta Olkusz

ZMYSŁOWE POSTRZEGANIE ŚWIATA W WIERSZACH HELENY BECHLEROWEJ

H e le n a B e c h le ro w a (1 9 0 8 -1 9 9 S ) uznawana jest za je d n ą ze znaczących pi­

sarek w powojennej literaturze dla najmłod­

szych, sygnującą swym nazwiskiem utwory znane, lubiane, często publikowane i w zna­

wiane, charakteryzujące się wysokimi wa­

lorami poznawczymi, wychowawczymi i ar­

tystycznym i.

Dostrzegane w utworach Bechlerowej dom inanty artystyczne sprzyjają w takim samym stopniu ja k ich budowa kształtowa­

niu świadomości literackiej odbiorców. Róż­

norodność bowiem środków stylistycznych, celowość ich wyboru i zastosowania zachę­

ca odbiorców do stawiania tekstowi pytań typu: „jak?”, „dlaczego tak?”, odwołujących się do sposobu przedstawiania świata i wy­

rażania postawy emocjonalnej. Obecność w utworze określonych chwytów stylistycz­

nych intensyfikuje siłę przeżycia, stopień poruszania wyobraźni czytelników, a także uruchamia różne rodzaje wrażliwości. Tym samym utwory Bechlerowej sta ją się dla dzieci istotnym źródłem przeżyć i doświad­

czeń, a to z kolei kieruje twórczość autorki Domu p o d kasztanami w stronę koncepcji doświadczania estetycznego, według któ­

rej „pełniejsze doznawanie świata wynika równocześnie z doznania i działania, stano­

wiących dwa aspekty jednego i tego same­

go ludzkiego doświadczenia”1.

O d d zia ływ a n ie e ste tyczn e u tw orów Bechlerowej należy rozpatrywać jako pro­

p ozycję w ychow aw czą, u w zg lę d n ia ją cą

„rolę bodźców estetycznych w organizowa­

niu stosunku człowieka nie tylko do auto­

n o m iczn e g o ś w ia ta s z tu k i, a le p rze d e wszystkim do rzeczywistości przedm ioto­

wej i społecznej, do świata w artości, do każdej konkretnej ludzkiej istoty”2. Troska pisarki o jakość i różnorodność przeżycia estetycznego widoczna je st między inny­

mi w warstwie tworzywa językowego. Jest ono traktowane jako element stymulujący jednocześnie percepcję, uczucia, wyobraź­

nię, intelekt i kreatywność.

Ważnym komponentem struktury utwo­

rów wierszowanych je s t rytm i rym. Zda­

niem Jana Brzechwy „rym dla dziecka staje się punktem ogniskującym uwagę, mobili­

zu ją cym pam ięć. E le m e n ty d źw ię ko w e wiersza w ybijają się na czoło także i dlate­

go, że w samym dziecku tkwi przyrodzona skło n n ość do rym ow ania”3. U m iłow anie przez dzieci rytmu i jego znaczenie pod­

kreśla Kornel Czukowski w klasycznej już książce O d dw óch do p ię ciu pisząc, że

„dzieci m ogą deformować słowa, ale za nic w św ie cie nie naruszą melodii. Przeciwnie, zawsze gotowe s ą złożyć rytmowi w ofie­

rze poprawność każdego słowa - w miarę potrzeby w ydłużają je, skracają, przesta­

w iają akcenty”4. Przekonanie Bechlerowej o słu szn o ści tych stw ie rd ze ń w id a ć we w szystkich okresach tw órczości pisarki, która zarówno w strofach równo- ja k i róż- nosylabicznych stosuje zawsze regularne rymy. Są one najczęściej styczne, w ukła­

(7)

dzie dystychowym (aa bb) lub krzyżowe, wiążące co drugi wers tekstu (ab ab), co egzem plifikują fragm enty wierszy:

Nie śpij, kotku, kotku bury! a Na saneczkach zjedziesz z góry. a

1 bałwana ulepimy b

Nic się, kotku, nie bój zimy5. b - Były bazie na leszczynie? a gwizdał szpak? Pachniała mięta? b 1 trzmiel buczał w koniczynie? a Nie pamiętam! Nie pamiętam!6 b

szczególnie w yczuw alna w takich utw o­

ra ch , ja k W K o n w a lio w e j G o s p o d z ie i Chodź żabko do walczyka, a w ięc w tek­

stach eksponujących motyw tańca i m u­

zykowania o wyrazistym rytmie powtarza­

ją c y m się w p o szc z e g ó ln y c h w e rsa ch . Is to tn y m e le m e n te m w y k o rz y s ta n y m w brzm ieniowej organizacji tych utworów jest regularny rozkład akcentów w obrębie w ersów i zastosowanie jako techniki wier­

szowania sylabotonicznego toku trocheicz- nego, np.:

WKonwaliowej Gospodzie, dużo gości je s t co dzień!

Gra tu piękna muzyka, dawno znana w tych stronach7.

D om inująca je d n o s ta jn o ś ć m iarow a to ku a k c e n to w e g o ro z p la n o w a n a je s t w sposób sugerujący lekki, taneczny rytm, a wrażenie takie amplifikuje też spora licz­

ba w yra zó w pochodzenia m uzycznego, które uw ydatniają desygnaty typowo mu­

zyczne: orkiestra, piosenka, walczyk, tań­

czy, gra, muzyka. W yeksponowanie w ten sposób funkcji instrumentalnej rymu i ryt­

mu wychodzi naprzeciw naturalnym skłon­

nościom dzieci do słownych igraszek i za­

baw rytmicznych. Mając na uwadze potrze­

by i możliwości małego odbiorcy, pisarka w cytowanych tekstach na plan pierwszy wysunęła brzm ieniową stronę wypowiedzi i mnemotechniczne właściwości rytmu i ry­

mu.

S u gestie b rzm ieniow e, w y w o łu ją ce u odbiorcy określone skojarzenia i stany emocjonalne, widoczne są w wierszu Ma- ków kowy teatrzyk. Tu pożądany nastrój - wrażenie spokoju, wielkiej, zupełnej ciszy - konstruuje Bechlerowa odwołując się do zjawiska instrumentacji dźwiękowej, opar­

tej na cechach artykulacyjnych spółgłosek półotwartych (m, n), zwartych (k, t) i szcze­

linowych (ż, s, ś):

Pisarka chętnie sięgała także po rymy dokładne typu: poziomkami || paprociami;

niełatwa || tratwa; kosmaty || kwiaty, obej­

mujące obszarem współdźwięczności całą zgłoskę (np. Jak kotek zwierzęta mlekiem częstować R oboty na drutach; Wisienka;

Miś na huśtawce). Natomiast dla później­

szego okresu je j tw órczości charaktery­

styczne jest stosowanie rymów przybliżo­

nych, np.: leszczyn || deszczu; białe || za­

pomniałem ; nowy || śniegowych, ja k ma to miejsce między innymi w Zielonym wier­

szu, B a jce m a jo w e j, B a jce dla m am y, Trzech ścieżkach, Święcie umartych czy Gdy gaśnie lampa. Zarówno w zbogacają one wiedzę kilkuletniego czytelnika o języ­

ku, ja k i stanow ią zachętę do sam odziel­

nego tworzenia ciągów skojarzeń opartych 0 poznany mechanizm słowotwórczy. Taki układ i rodzaje rym ów naw iązują bezpo­

średnio do brzmieniowej tożsamości słów 1 sprawiają, że odbiorcy łatwiej jest uchwy­

cić zbieżność rymów i w łaśnie na nich - jako na elementach pobudzających w istot­

ny sposób w rażliw ość słuchow ą - skon­

centrować uwagę.

W większości w ierszy poetki obecne są rymy żeńskie o takich samych końców­

kach gramatycznych, pojawiające się w za­

kończeniu w e rsó w i sp ełniające funkcję wyrazistego elementu rytmizującego, któ­

ry nadaje utworowi melodyjność. Jest ona

(8)

Już tata, Mak z wąsami, macha w górze rękami, i kłania się, i śpiewa, ja k to się mak zasiewa.

Do rodziny mówi tak:

- Razem ze mną siejcie mak!

Sieje mak razem z tatą mama w chustce w kwiaty i córeczki w sukienkach:

duża, mała, maleńka8.

A by efekt ten został wywołany, nie­

zbędny je st - jako sygnał w ywoławczy - tzw. „semantyczny kontekst”, który w oma­

wianym wierszu stanowi zwrot „sieje mak”.

W M aków kow ym te a trz y k u w ytłu m ie n iu dźwięków i tworzeniu w rażenia jednostaj­

nie łagodnego nastroju służy nadto zasto­

sowanie po każdej strofie refrenu. Jest on nie tylko zakończony formami przymiotni­

kowymi o dodatnim zabarwieniu em ocjo­

nalnym, ale także i układem graficznym , p odp o w ia d a ją cym in te rp re ta cję b rzm ie ­ niową, co dodatkowo w zbogaca wartości eufoniczne tekstu.

U kształtow anie brzm ieniow ej strony utworu za pośrednictwem nagromadzenia wyrazów skupiających podobne brzmienio­

wo głoski ma także miejsce między inny­

mi w Deszczowej piosence, Leśnym stru­

m yczku, W ichurze, D eszczyku, W ietrze i chochole czy Marcowym wietrze. W wier­

szu W icher dźwiękonaśladowczość reali­

zuje się poprzez powtarzanie głosek ć, ź, ś, sz, cz, które w wyrazach: mroźny, leci, zamieci, liście, świszczesz, chcesz, śnie­

życę brzm ią ostro i tw orzą foniczny odpo­

w iednik świstu silnego, zimowego wiatru.

W yrazista instrum entacja głoskow a je s t dostrzegalna także w D eszczyku i D esz­

czow ej piosence - wierszach zaw ierają­

cych w dużej liczbie spółgłoski o łagodnej artykulacji. W ielokrotne pow tarzanie gło­

sek szumiących sz, ż oraz ciszących m, ń imituje szum deszczu, podbudowuje war­

stw ę d ź w ię k o w ą tekstu i tw o rzy nastrój pozwalający słyszeć przyrodę. Zabiegi ta­

kie silnie oddziałują na odbiorcę, zwłasz­

cza jeżeli efekty eufoniczne w zm acniane s ą jeszcze dodatkowo leksyką. Brzmienia p o z a ję z y k o w e w cyto w a n ych utw orach naśladują np. takie słowa, jak: puka, gra, gw izdnął, św iszczesz, trrrrach!, pluskał, dzwonił, buczący, szumiący, które kojarzą się w świadomości odbiorców w konkret­

nym kontekście z odgłosami wiatru i desz­

czu. Z kolei przestrzeń kształtow aną w y­

razami o jednolitej, spokojnej dynam ice, sugerującej pustkę i ciszę prezentowanych miejsc przedstawia Bechlerowa w Strumy­

ku (np. pustej, przycichł, przystaje, śpi, nie ma, zgasła, zapomniała, szepcze) i w W par- ku (np. pusta, długa, cisza, błądzi, uśpio­

nej).

Obok takiego wzbogacania wierszy pi­

sarka stosuje brzmieniowo-ruchowe9 prze­

tw arzanie zjaw isk przyrody i budow anie świata przedstawionego. W utworach Le­

śn y strum yczek, Wicher, M arcow y w iatr odpowiednio dobrane i zestawione wyrazy

(9)

wywołujące skojarzenia słuchowe, to takie słowa, jak: szepcze, gada, opowiada, taniec, gwiżdżesz, świszczesz, wicher, suche liście, stłukł, tańcowała, gwizdnął, wiatr. Charak­

teryzują one opisywaną sytuację i podkre­

ślają foniczność literackiej wypowiedzi. Za­

razem z wrażeniami słuchowymi łączą się w tych utworach wrażenia ruchowe. Są one wywoływane obecnością czasowników na­

zywających ruch i szybką zm ianę miejsc akcji. W Leśnym strumyczku prędkość pły­

nącej wody oddają czasowniki: skacze, roz­

siewa, zaprasza, a inicjalne sformułowanie Skacze leśny strumyczek

z kamyczka na kamyczek rozsiewa srebrną rosę i szepcze cichym głosem10

podkreśla idylliczną, niczym nie zakłóconą n a s tro jo w o ś ć o b ra z o w a n e g o m ie js c a . Inna z kolei je s t atm osfera em ocjonalna Wichru i Marcowego wiatru, gdzie odczu­

cie dynam izm u tw orzą czasow niki o na­

cechow aniu ekspresyw nym , oddającym g w a łto w n o ś ć z d a rz e ń : ta rg a , p o rw ę , skradł, gnał, sypnął, gwizdnął, uskoczył, stłukł, gnał, skręcił.

O bok wrażeń akustycznych Bechle- rowa odwołuje się do doświadczeń w izu­

alnych młodych czytelników. Potwierdzają to takie wiersze, ja k Poziom kowa godzi­

na, S re b rn y w ie rs z y k , Z ie lo n y w iersz, a przede wszystkim cały zbiorek W Kon­

w a lio w e j G ospodzie. P oznajem y w nim Bechlerową jako poetkę niezwykle w raż­

liw ą na kształty i barwy otaczającej rze­

czywistości, tw orzącą bardzo sugestyw ­ ne opisy m iędzy innymi dzięki kilkakrot­

nym pow tórzeniom nazw barw istotnych dla konkretnej scenki, ukazującej najbar­

dziej reprezentatyw ne sym ptom y danej pory roku czy zjawiska. Ten sensualistycz- ny s p o s ó b d o ś w ia d c z a n ia ś w ia ta z e ­ wnętrznego, zwłaszcza jego aspektu ko­

lorystycznego, pisarka potwierdzała i ko­

mentowała następująco: „Zaw sze fascy­

nowały mnie barwy. Jestem w rażliwa na kolory, mam kolorow e sny. Każde imię, nazwa m iejscow ości itp. ma swój odpo­

w ie d n ik w ba rw ie . O cz y w iś c ie w m ojej wyobraźni. Interesuje mnie nadal syneste- zja chrom atyczna i A rtur R im baud”11.

W a lo ry z a c ja k o lo ry s ty c z n a ś w ia ta przedstawionego konkretyzuje się w posta­

ci tekstów, w których liczba epitetów barw p rz e k ra c z a n a w e t 10% (K a c z u s z k i - 1S,9%; Idą chmurki - 12,S%; w całym zbio­

rze - 4,27% ), co w porów naniu z prze­

ciętną frekwencją barw wyznaczoną przez Piotra W róblewskiego dla 10 najwybitniej­

szych „kolorystów ” spośród polskich pro­

zaików (0,72% )12, jest dowodem celowych działań autorskich.

Wysoka frekwencja określeń barw nie stanowi wszakże automatycznie o w rażli­

w o ści k o lo ry s ty c z n e j i u m ie ję tn o ś c i je j przekazywania odbiorcy. Rzeczywiste bo­

gactwo palety barwnej warunkuje dopiero liczba nazywanych barw oraz sposób ich określania; fakt różnorodności je st w tym przypadku istotniejszy nawet od częstości użycia.

S ym fonia kolorów sygnalizow anych przez Bechlerową mieści się w następują­

cych grupach barw chromatycznych i achro- matycznych:

- czerwona i barwy pochodne: czerwo­

na, różowa;

- żółta i barwy zbliżone: żółta, złota;

- niebieska i je j odm iany: niebieska, błękitna, liliowa;

- zielona: zielona;

- brązowa i barwy zbliżone: brązowa, śniada, bura;

- czarna i jej odmiany: czarna, szara;

- biała i barwy pochodne: biała, srebr­

na, siwa.

(10)

Multiplikację tych barw stanowią jesz­

cze e pitety sugerujące odm iany kolory­

styczne, ich odcienie czy niuanse w s to p - niu nasycenia (np. ciemna zieleń).

P rzestrzeń u tw o ró w z okre śle n ia m i barw obejmuje ogród (Bal w ogrodzie, Ko­

newka), las (Leśna bajeczka, Leśny stru­

myk), pole (K olczatek idzie na bal, Trzy dymy), łąkę (Kaczuszki, Mak), a w ięc całe tło przyrodnicze, którego bogactwo kolory­

styczne nazywane jest zazwyczaj bezpo­

średnio i wyrażone przede wszystkim w for­

mie przym iotnikow ej, co ma podkreślać naturalne w alory ko lo rystyczn e okazów przyrody (np. żółte kaczeńce, żółte mlecze, zielony mech, zielona trawa, srebrna rosa, białe stokrotki, błękitne niebo, bury miś), wyczulać na nie dzieci i pomagać im wła­

ściwie barwy te definiować. Jest to o tyle istotne, że - ja k dowodzą badania prowa­

dzone nad rozwojem wrażliwości analiza­

tora w zrokowego - kilkuletniemu dziecku łatwiej jest barwy rozróżniać niż je prawi­

dłowo nazywać, zaś jego upodobania kolo­

rystyczne koncentrują się wokół barw czy­

stych, żywych (nasyconych), chrom atycz­

nych i zasadniczych13. Na marginesie tych spostrzeżeń warto podkreślić też fakt sto­

sowania - choć z dużym umiarem - epite­

tów złożonych („białow łosa” , „białosiw a” ,

„sinobroda” - Idą chmurki).

Chcąc zw rócić uwagę odbiorców na kolorystyczne bogactwo przyrody, pisarka posiłkuje się także określeniam i, pośred­

nimi dbając, by ich obrazotwórczy charak­

ter zgodny był z realnym wyglądem przy­

rody i jej naturalnymi kolorami. W tym celu posługuje się np. nazwami popularnych kw iatów (słonecznik, stokrotka, w rzos), ow o có w (p o zio m ka ), g rz y b ó w (m u ch o ­ mor). Przy tym sposobie wywoływania sko­

jarzeń kolorystycznych dominuje porówna­

nie, u ła tw ia ją c e d z ie c io m u c h w y c e n ie

wspólnych różnym zjawiskom elementów barwy. W Leśnej bajeczce berecik Jasia zestawiany jest z poziomkami, muchomo­

rami, biedronkami i to one określają kolor czapeczki chłopca. Ten chwyt stylistyczny pełni funkcję kolorystycznego obrazow a­

nia ś w ia ta p rz e d s ta w io n e g o ró w n ie ż w wierszu Idą chmurki („chmura ja k gołąb biało-siwa”), Ćma („bratki ciemne ja k noc”), M ak („mak ja k płomyk”), Wisła (rzeka się

„srebrzy ja k łuska”). W tym ostatnim utwo­

rze oznacznik koloru pojawia się w formie osobowej czasownika, sugerując migotli- w o ść i zm ienne nasycenie św iatłem , co zbliża do malarstwa impresjonistycznego.

Podobnie delikatną fakturę kolorystyczną projektuje inicjalny fragm ent Dwóch ko t­

k ó w :

Na wodzie, na wodzie, tańczą plamki złota, w wodzie srebrne rybki14.

Poetka zachęca w ten sposób do wni­

kliwej obserwacji natury, zw racając uwa­

gę na w ra że n ia św ie tln o -k o lo ry s ty c z n e powstałe pod wpływem migotania barw na powierzchni wody i ucząc pośrednio wraż­

liwości na malarstwo pointylistyczne.

Zarówno w Wiśle, ja k i w Dwóch kot­

kach bezpośrednio ukazany jest kolor srebr­

ny, który jest dominujący w twórczości Be­

chlerowej. Barwa ta, tak popularna w po­

ezji polskiej (por. np. tw órczość liryczną K onstantego Ildefonsa G ałczyńskiego), pojawia się - podobnie ja k niemal wszyst­

kie użyte przez pisarkę - w formie tzw. bar­

wy powierzchniowej (przedmiotowej lub rze­

czowej), która „występuje na powierzchni przedmiotu, wchodzi z nią w stosunki kom­

pleksowe, poddaje się kształtowi. Przyjmu­

je światło, posiada własną gęstość i mate­

rialną mikrostrukturę. Jej cechą jest mate­

rialna konkretność, którą odczuw am y” 15.

Zatem epitet srebrny użyty w utworach ma

(11)

szczególne walory estetyczne św iadcząc o bogactw ie kolorystycznym i św ietlnym określonych desygnatów (połyskujących, świecących ja k srebro, wyróżniających się blaskiem lub jasnością). Poza cytowanymi przykładami w Leśnym strumyku jest srebr­

na rosa, srebrzysta woda, w wierszu Idą chmurki pojawia się chmurka srebrem dzia­

na, w Muszelce srebrna muszelka o czaro­

dziejskiej mocy, a w Bajce majowej i w Mle­

czach mlecze mają puszyste głowy ze sre­

bra, kule srebrne i srebrne puszki.

W e w szystkich utworach takie upla­

stycznienie kreowanej rzeczywistości wpro­

w adza nastrój spokoju, zaw iera dodatni ła d u ne k em ocjonalny. Jest rów nież ele ­ mentem konstrukcyjnym Srebrnego wier­

szyka, w którym urokliwość zimowego wie­

czoru, n a s tro jo w o ś ć ro d zin n e j s ytu a cji wyrażona jest tylko jednym, odrealnionym kolorem:

Srebrna bajka się kończy, Srebrny sen za oknami, W srebrne szyby ju ż puka Srebrzystymi palcami16.

D rugą barw ą uprzyw ilejow aną przez B e ch le ro w ą - o czym św ia d czy je j fre ­ kw encja - je s t złoto. Tym o kre śle n ie m barwy o heraldycznym i em otywnym cha­

rakterze, preferowanym zwłaszcza w sztu­

ce sym b o liczn o -re lig ijn e j17, pisarka opa­

truje dośw iadczane w rażenia w zrokow e dotyczące przyrody, np.: złoty żuczek, zło­

te oczka (Z lo ty żuczek), złociste brzozy (Strumyk), gałązki w złocie (Motyle), mle­

cze złote (Mlecze), żabka złota (M iś za ­ błądził), ogienek złocisty (S re b rn y w ier­

szyk), mlecze w złotych koronach (Bajka majowa). Pisarka nasycając tą pogodną, ciepłą barw ą wspom niane utwory starała się odw ołać bezpośrednio do indywidual­

nych odczuć małych odbiorców, obudzić w nich aktywny, pełen życzliwej pasji sto­

sunek do otaczającego świata. Taki spo­

sób jego obrazowania to także inspirowa­

nie dośw iadczeń plastycznych dziecka, rozw ijanie jego ekspresji kolorystycznej, wzbogacanie słownictwa potrzebnego do zdefiniow ania wrażeń i wyobrażeń w zro­

kowych.

Funkcję n a stro jo tw ó rczą nadała też Bechlerowa barwie w utworach Leśny stru­

m yczek, Leśna ścieżka, W n o c ś w ię to ­ jańską. Realizowała ją stosując takie okre­

ślenia, ja k cienisty, ciemny, które prymar- nie w skazyw ały na stopień jasności bar­

wy. Cieniste zieloności, ciemne gęstwiny to sformułowania odnoszące się do lasu, zieleni w przyrodzie jako źródła prawdzi­

wego piękna, które przywołują poznawczo- estetyczne doznania czytelnika. Jednakże nad obiektywnym, fizykalnym charakterem barwy nadbudowują się często sensy zsu- biektywizowane, a w ięc o emotywnym czy afektyw nym ch a ra kte rze 18. Epitet barwy tw o rz y w ó w c z a s d o m in a n tę p s y c h o lo ­ giczną, ja k ma to m iejsce np. w Leśnej ścieżce, gdzie określenie cienisty wprowa­

dza dodatkowo atm osferę zagadkowości - dokąd zaprasza leśna ścieżka w p isa ­ nego w tekst zbiorowego odbiorcę? Rów­

nież epitet ciemny (ciemna woda, ciemny staw) funkcjonuje w utworze W noc św ię­

tojańską w charakterze określenia nastro- jotw órczego, budując napięcie em ocjonal­

ne. Mroczną, m agiczną aurę w ytw orzoną na wstępie w iersza tym epitetem potęgują stopniowe powtórzenia: „cicho, cichutko”,

„wolno, w olniutko” , „lekko, leciutko” oraz pojawienie się baśniowych postaci: w od­

nych duszków, wodnego Psotnika zielone­

go, złotej żabki w złotej koronie. Takie na­

grom adzenie i spiętrzenie elem entów or­

ganizujących nastrój sprawia, że utwór na­

sycony jest klimatem nie tylko oddającym n a p ię c ie e m o c jo n a ln e , a le ró w n ie ż je

(12)

wzmagającym. Jednak pisarka nie dopusz­

cza do tego, aby p rz e o b ra z iło się ono w strach lub lęk, bowiem w zakończeniu pojawia się pozytywne rozładowanie emo­

cji, gdyż wtedy, gdy „ktoś krzyknie głośno, znika w szystko”, a „woda ciemna” się za­

myka.

Odczuciom wzrokowo-kolorystycznym w utworach Bechlerowej tow arzyszą czę­

sto inne doznania zmysłowe. I tak „puszy­

ste uszy” , „m iękka łapka” (R óżow y zają­

czek), „mech miękki” (Leśny strumyczek),

„gąski puch a te ” (G ąski), „ch ło d n y cie ń ” (Majowa piosenka) - to wzmacniające wra­

żenie wizualne epitety działające ja k bodź­

ce na receptory dotykowe, bowiem „dotyk pełni funkcję w yjaśniającą i uzupełniającą w stosunku do stenograficznej pracy oczu [...], uczy nas, że życie ma głębię i kontu­

ry, daje nam trójwym iarowy obraz świata i nas samych”19. Z kolei określenia „pach­

nie majem” , „ziemia pachnie chlebem ” to przenośnie, odw ołujące się do pozytyw ­ nych doznań węchu, a za jego pośrednic­

twem do dziecięcej wyobraźni.

O b e cn o ść w utw orach B echlerow ej określeń dźw iękow ych, kolorystycznych, d o ty k o w y c h w ła ś c iw o ś c i o ta c z a ją c e g o nas św iata, pozw ala dziecku lepiej do­

strzegać i rozum ieć np. piękno przyrody.

Jest to bowiem poetyckie przetwarzanie rzeczywistości doświadczanej przez dziec­

ko w sposób konkretny, co zna ko m icie wpływa na rozwój wrażliwości, uczy inter­

pretowania przejaw ów życia za pom ocą zmysłów, sprzyja kształtowaniu osobowo­

ści „nastawionej na zm ysły”20, czyli odczu­

wającej doznania zm ysłow e i czerpiącej z nich radość.

1 I. Wojnar: Teoria wychowania estetyczne­

go. Zarys problematyki, Warszawa 1976, s. 223.

2 Tamże, s. 224.

3 J. Brzechwa: O poezji dla dzieci [w:] Benia- minek czy podrzutek. Glosy o literaturze dla dzie­

ci i młodzieży. Wybór tekstów H. Bielawska, War­

szawa 1982, s. 40.

4 K. Czukowski: Od dwóch do pięciu. Przeł.

W. Woroszylski, Warszawa 1962, s. 172.

5 H. Bechlerowa: Zimo, baw się z nami [w:]

Kolorowy świat. Wiersze i proza dla dzieci. Wy­

bór C. Żmihorska, Warszawa 1968, s. 398.

6 Taż, Strumyk, „Świerszczyk” 1964, nr 44, s. 693.

7 Taż, W Konwaliowej Gospodzie, „Świersz­

czyk” 19S9, nr 38, s. 600.

8 Taż, Makówkowy teatrzyk, „Świerszczyk”

1962, nr 11, s. 162.

9 W. Żuchowska: Oswajanie ze sztuką sło­

wa. Początki edukacji literackiej, Warszawa 1992, s. 131.

10 H. Bechlerowa: Leśny strumyczek,

„Świerszczyk” 19S6, nr 44, s. 708.

11 J. Olkusz: „Liczyło się dziecko...”. Rozmo­

wa z Heleną Bechlerową (1908-199S), „Wycho­

wanie w Przedszkolu” 1998, nr 3, s. 172.

12 P. Wróblewski: Stylistyczna funkcja okre­

śleń barw w prozie Brunona Schulza, „Przegląd Humanistyczny” 1978, nr 7/8, s. S9. Zob. też:

W. Olkusz, W kręgu barwy. O funkcji określeń barw w tomikach „Italia” i „Drobiazgi z podróżnej teki” Marii Konopnickiej, „Zeszyty Naukowe WSP w Opolu. Filologia Polska XXV” 1986.

13 M. Przetacznikowa: Wiek przedszkolny, [w:] Psychologia rozwojowa dzieci i młodzieży pod red. M. Żebrowskiej, Warszawa 197S, s. 439;

A. Trojanowska: Dziecko i plastyka, Warszawa 1983, s. 46-S8.

14 H. Bechlerowa: Dwa kotki, „Świerszczyk”

19S9, nr S6, s. 881.

15 M. Rzepińska: Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, t. 1, Kraków 1973, s. 23.

16 H. Bechlerowa: Srebrny wierszyk, „Świersz­

czyk” 1949, nr S, s. 11.

17 H. H. Hofstatter: Symbolizm, tłum. S. Błaut, Warszawa 1980, s. 1S4: Wszelka sztuka symbo­

liczna, która stara się promieniować sakralnym natchnieniem [...] posługuje się barwą złotą. [...]

Złote tło ma znaczenie dogmatyczne. Wyraża isto­

tę i władztwo boskiego ducha.

18 Zob.: A. Zausznica: Nauka o barwie, War­

szawa 19S9, s. 443.

19 D. Ackerman: Historia naturalna zmysłów, Zang. przeł. K. Chmielowa, Warszawa 1994, s. 108.

20 Tamże, s. 14.

(13)

Katarzyna Chrobak

PODĄŻAJĄC ŚLADAMI DZIECKA - O POEZJI

WANDY CHOTOMSKIEJ

W o b e c tw ó rczo ści W andy C hotom - skiej nie sposób przejść obojętnie. Mimo iż jest pisarką dla dzieci, niemałe emocje w yzw ala również wśród w ielu dorosłych czytelników. Niesłabnąca od wielu lat po- czytność oraz fenom en popularności au­

torki polegają na tym, że, ja k sama mówi:

Zawsze starałam się pisać dla dzieci tak, żeby dorośli się nie nudzili. A dorośli nie­

kiedy dopowiadali sobie w ięcej...1 W śród dojrzałego już pokolenia Pola­

ków nazw isko C h o to m skie j p rzyw o łu je przede wszystkim nostalgiczne refleksje z dzieciństw a, kiedy to w szystkie dzieci z podwórka zbiegały się w domu, aby obej­

rzeć kolejny odcinek słynnej w całej Pol­

sce dobranocki J a c e k i A g a tka . M łodsi czytelnicy kojarzą pisarkę przede w szyst­

kim z wesołymi w ierszykam i, które same w p a d a ją w ucho, z rym o w a n ka m i oraz tekstam i piosenek harcerskiego zespołu Gawęda. Najmłodsi zaw dzięczają je j m.in.

oryginalne opow ieści Kubusia Puchatka czy przygody Martyn- ki. Podobnie ja k Brzechwa, Tu­

wim czy K onopnicka, rów nież Wanda Chotomska jest pisarką, która zdołała zbudować pomost literacki, łączący kilka już poko­

leń Polaków.

W ielu odbiorców literatury nie ma św iadom ości faktu, że dorobek pisarki nie ogranicza się jedynie do zręcznie napisanych wierszyków dla dzieci. Kto przyj­

rzy się jej biografii twórczej do­

kładniej, dostrzeże nie tylko im ponujący dorobek literacki. Składają się nań zarów­

no utwory prozatorskie, liryczne, dram a­

tyczne, satyryczne oraz piosenki. Wanda Chotomska angażuje się również w sze­

roko rozum ianą działalność społeczną: pik­

niki literackie, spotkania a utorskie oraz pracę na rzecz fundacji i stowarzyszeń.

L ite ra tu ra osobna, z racji odrę b n e j specyfiki, kieruje się odmiennymi zasada­

mi, normami estetycznymi i w ogóle pod­

lega innym rygorom warsztatowym: literac- kości ja k o kryterium nie m ierzy się zbio­

rem norm estetycznych, jedynych i uniwer­

s a ln y c h d la c a łe j g lo b a ln e j tw ó rc z o ś c i literackiej. O prawie bycia literaturą osobną przesądza spełnienie tekstów według norm poetyki własnej, dyktowanej wewnętrzny­

m i prawami, a i zewnętrznym i w ym ogam i kom unikacji kulturowejP.

W jaki sposób wskazane norm y po­

etyki własnej s ą realizowane w liryce W an­

dy Chotomskiej? Podążać śladami dziec­

ka, oto klucz do sukcesu poetki.

Paidialność dzieła literackiego to jeden z nieodłącznych w arunków istnienia tekstu literackiego w środowisku dziecięcym. Dla­

tego Chotomska wprowadza do tekstu ele­

m enty satyry i groteski, urozm aicając je

(14)

grą słów, opartą niejednokrotnie na zaska­

kującym czytelnika skojarzeniu, paradok­

sie, nonsensie oraz zamierzonym „przeina­

czeniu” świata rzeczywistego w świat „na op a k” . Fantastyka i św iat na niby s p ra ­ wiają, że dom inantą organizacyjną utwo­

rów literackich są: nonsens, absurd, żart oraz ironia. W iersze uzyskują żartobliwy c h a ra k te r dzięki n ie p ra w d o p o d o b n e m u kontekstowi sytuacyjnemu. Ilustruje to na­

stępujący przykład:

Mieszka w Opaczu zmyślony chłopak, wszystko, co robi - robi na opak:

w nocy szuka słońca, listy pisze od końca, [.. ,]3

To nie tylko zabawa słowem, ale swo­

ista próba angażowania czytelnika do od­

kryw ania w utw orze oczyw istych ab su r­

dów. Dla młodego odbiorcy poetycka de­

form acja św iata lirycznego stanowi oka­

zję do dostrzeżenia różnic między światem realnym a przeinaczonym. Poetka, podą­

żając sposobem myślenia dziecka, uprasz­

cza to, co jest zbyt skomplikowane, ufan- tastycznia to, co realne, parodiuje to, co pow ażne. O p ie ra ją c się na s c h e m a cie

„świata na opak”, autorka inicjuje lubianą przez dzieci zabawę polegającą na igra­

niu z prawami logiki.

Jednym z bardziej interesujących spo­

sobów nawiązywania kontaktu przez po­

etkę z czytelnikiem je st subtelne angażo­

w a n ie go do o d e g ra n ia ko n k re tn e j roli w utworze. Zatem lektura wierszy nie jest ograniczona jedynie do biernego jej czyta­

nia. Prowokacja wobec czytelnika polega na stosowaniu przez poetkę celowych nie­

dopow ie d ze ń , za p ra sza n iu tym sam ym dziecka do podjęcia aktywnej roli odbiorcy - współtwórcy dzieła. Pokazuje to wiersz Kropka. W ykrzyknik! Znak zapytania?, któ­

ry, poza oczywistą funkcją zabawową, pełni również rolę edukacyjną (uczy rozróżnia­

nia znaków interpunkcyjnych oraz uświa­

damia ich funkcję w konstruowaniu komu­

nikatu językowego):

Jest sklep.

A nad nim napis taki:

. ! ?

Tu się sprzedaje pisarskie znaki do ozdabiania każdego zdania.

Tego, kto głośno szyld odczyta, nie robiąc przy tym żadnych byków, sklepikarz w progu grzecznie wita, prosząc o wejście do sklepiku.

Na półkach - puszki od landrynek, a w każdej puszce znaków kopka.

Tutaj wykrzyknik! Tam przecinek, cudzysłów”” myślnik - średnik; kropka .

Oto przykład modelu lektury aktywnej, w której wiele zależy od samego odbiorcy tekstu literackiego. Edward Balcerzan ów sposób odbioru dzieła literackiego nazy­

wa teorią dzieła zorientowanego na odbiór5.

Pierwiastki wychowawcze i dydaktycz­

ne są oczywiście obecne w twórczości Cho- tomskiej. Nie są jednak nigdy wobec czy­

telnika natarczywe. Raczej skutecznie od­

działują na jego w yobraźnię i w spółgrają z jego emocjami. Zatem zabawowa funk­

cja literatury, zgodna z naturą i oczekiwa­

niami dziecka, je s t przez poetkę konse­

kwentnie realizowana. Jedną z głównych cech literatury dla dzieci jest jej dialogowy charakter, ponieważ dziecko baw iąc się, rozm awiając komunikuje się ze światem.

Obecne w wierszach Chotomskiej dialogi n a d a ją mu d y n a m iczn y c h a ra k te r oraz tw orzą iluzję języka mówionego, odzwier­

ciedlają tendencję do skrótowości nadając em ocjonalny charakter w ypow iedzi oraz oddają spontaniczność rozmowy.

Wanda Chotomska posiada niebywałą umiejętność asymilowania z pozoru sprzecz­

nych i niepasujących do siebie rzeczy oraz zjawisk. I tak oto w utworze lirycznym zgod­

(15)

nie współistnieją przedmioty użytku codzien­

nego: kieszeń, grzebień, talerze czy czapka (przedmioty tak banalne, że „nie wypada”

o nich pisać wierszy), oraz zjawiska przyrod­

nicze i astrologiczne jak: księżyc i gwiazdy.

Poetka wyraźnie zachęca do budowania sko­

jarzeń, nawet tych, które z pozoru m ogą wydawać się dziwne czy bezsensowne. Mi­

sternie i bez pośpiechu buduje napięcie utwo­

ru po to, by nieoczekiwanie je rozładować zaskakującą puentą. Im bardziej zaskakują­

cy pomysł, tym chętniej akceptowany przez czytelnika.

Rosyjski pedagog i badacz literatury dziecięcej - Kornel Czukowski, wiedział, że słowne igraszki powinny być głównym gatunkiem w ierszy dla dzieci małych, bro­

nił pedagogicznej celowości literatury tego rodzaju, której mistrzem był w Polsce Ju­

lian T uw im . D zie ci d la te g o ś m ie ją się z form zdeformowanych, ponieważ to w ła­

śnie je zn a ją jako w łaściwe i prawidłowe.

Przecież to, co najbardziej w zrusza w li­

teraturze dziecięcej, to jej szczerość, au­

tentyczność i niekłamana prostota. Pisa­

rze, którzy m ają św iadom ość tego faktu, ce lo w o s ta ra ją się n a ś la d o w a ć m ow ę dziecięcą. C zukow ski przestrzegał: jeśli dorośli będą krępować dzieci w sw obod­

nym w yrażaniu uczuć i myśli, je ż e li nie

dadzą luzu ich wypowiedziom em ocjonal­

nym, ryzykują wówczas, że odbarwi to ich mowę, uczyni ją ubogą i anemiczną, za­

bije w niej to, co cudownie dziecinne, i w y­

rządzą w ten sposób szkodę nie do na­

praw ienia6.

Wiele utworów Chotomskiej nawiązu­

je do brzm ieniowej form y wyrazu, w yko­

rzystuje wartości fonemów, w spółbrzm ie­

nia oraz aliteracje. Maksymalna intensyfi­

kacja środków brzmieniowych w wierszach jest celowa i odzwierciedla naturalne skłon­

ności dzieci do eksperym entowania języ­

kiem. Autorka, która w wywiadach podkre­

śla, że bacznie obserwuje dzieci; ich spo­

sób zachowania, myślenia i mowę, świa­

d o m ie s ty liz u je fra g m e n ty w ie rs z y na mowę dziecięcą. Stosuje w tym celu roz­

maite środki językowe, np. inwersję:

Gdyby tygrysy jadły irysy, to by na świecie nie było źle, bo każdy tygrys

irys by gryzł,

a mięsa wcale nie [...]7

C elo w e p rz e s ta w ia n ie n a tu ra ln e g o szyku wyrazów w zdaniu w ynika z uważ­

nej obserwacji przez poetkę sposobu bu­

dowania wypowiedzi przez młodsze dzie­

ci. Popełnianie tego typu błędów przez dzie­

ci wynika z braku znajomości poprawnych konstrukcji gram atycznych. Jedynym ich celem je st więc przekazanie komunikatu, nie zważając na obowiązujące normy ję ­ zykowe. U poetki przeciwnie - znajomość i świadom ość stosowanych przez nią za­

biegów stylistycznych nadaje tekstowi nie­

powtarzalny charakter i doskonale naśla­

duje mowę dziecięcą.

W tym samym celu stosuje poetka za­

równo w poezji ja k i w prozie kolokwializmy, które nadają wypowiedzi literackiej orygi­

nalny, swobodny oraz autentyczny charak­

ter:

(16)

[ . ] z antylopą mógłby tygrys iść do kina

i irysy by w tym kinie sobie wcinał [...]V

Nawiązując do mowy dziecka, poetka wykorzystuje również jego naturalną ten­

dencję do rymowania. Podobnie ja k w w y­

pow iedziach dzieci, również w utworach literackich treść ma w tórną rolę, liczy się przede w szystkim zestaw dźwięków, me- lodyczność oraz rytm wiersza. U Chotom- skiej rym owanki p rz y b ie ra ją najczęściej postać wyliczanek.

W anda C hotom ska sw o ją działalno­

ścią tw órczą daleko wykracza poza ogól­

nie przyjęte normy pisarskie. Jest bowiem nie tylko p o e tką i nauczycielką, wchodzi rów nież w rolę dziecięcego psychologa.

Poetka doskonale zna naturalne potrzeby dziecka, do których należą m iędzy inny­

mi: zaspokojenie potrzeby ciekawości - stąd liczne ciągi pytające w je j utworach lirycznych, np: D laczego dachy są z da­

chówek? Dlaczego delfin nie je mrówek?

D la cze g o d e s e r to p o tra w a ? D la cze g o dziura je s t dziurawa?

Poetka wie, że u podstaw twórczości dziecięcej tkwi sztuka podpatrywania dzie­

cięcego świata. Autorka znana je st z w y­

myślania wierszyków, rymowanek, dedy­

kacji na poczekaniu. Jej inwencja tw ó r­

cza w ydaje się w tej dziedzinie niewyczer- p a ln a . P o d c z a s s p o tk a ń a u to rs k ic h z młodymi czytelnikam i nie tylko zachę­

ca do wspólnej zabawy, ale sama daje się je j ponieść. Słynie na przykład z braw u­

rowego w ykonania w łasnego w iersza Dla­

czego cielę ogonem m iele? W rapowym rytm ie, przy użyciu rekw izytu w postaci s z a lik a (o g o n c ie la k a ), k tó ry m k rę c i w rytm deklam owanego w iersza. Zacho­

w anie rymu i rytmu w wierszach dla dzie­

ci w ynika rów nież z etapu ich psychicz­

nego rozwoju oraz upodobań do zabaw opartych na powtarzających się sekwen­

cjach, np. s ło w n ych lub d źw ię ko w ych . Poetka wchodzi jednocześnie w rolę au­

to ra - w y k o n a w c y te k s tu lite ra c k ie g o . C hotom ska nie tylko tworzy teksty, ale je

„urzeczywistnia” , w chodząc w rolę w yko­

nawcy, podobnie ja k dziecko podczas lek­

tury podejm uje rolę badacza. Epoka me­

diów i techniki sprzyja poetce w realizo­

w aniu rozm aitych pom ysłów , m ających zachęcić czytelnika do obcow ania z lite­

raturą. Paradoksalnie - nowinki technicz­

ne, które w obecnych czasach stanow ią najgroźniejszą konkurencję dla literatury (płyty CD, g adżety dźw iękow e itp.), au­

to rka w yk o rz y s tu je ja k o „w a b ik ” w obec młodego odbiorcy. Stąd w spółpraca pisar­

ki z mediami. Chotomska, świadom a no­

w atorskich rozwiązań technicznych oraz fa s c y n a c ji, ja k ą w z b u d z a ją w m łodym p o k o le n iu , p o s ta n a w ia w y k o rz y s ta ć je w swojej twórczości jako swoiste novum.

Pokazuje więc literaturę „od kuchni” , po-

(17)

zwala podpatrzeć dziecku proces tworze­

nia. Demaskuje to, co do tej pory stano­

w iło sw oiste tabu dla czytelnika. O dkry­

w a w szystkie tajniki w a rszta tu pisarza, pokazuje poszczególne etapy tworzenia, ale przede wszystkim namawia do podję­

cia w łasnych prób literackich.

W anda Chotomska, pytana o to, dla­

czego nie pisze rów nież dla dorosłych, odpowiada, że nie zamierza robić im kon­

kurencji. Jest wielu dobrych pisarzy dla dorosłych, a tak niewielu dobrych dla dzieci - mówi poetka.

BIBLIOGRAFIA PODMIOTOWA:

W. Chotomska: Tere-fere, il. B. Butenko, Warsza­

wa 19S8.

W. Chotomska: Kropka. Wykrzyknik! Znak zapy­

tania?, il. J. Stanny, Warszawa 1963.

W. Chotomska: Kolorowe znaki przestankowe, il. J. Zagner-Kołat, Łódź 2004.

W. Chotomska: Gdyby tygrysy ja d ły irysy, il. M. Uszacka, Warszawa 1968.

1 Cyt. za: Jakmatka-kwiat nie poszła w świat.

Wanda Chotomska, „Gazeta Wyborcza. Wysokie obcasy”, 2001, nr S .

2 Cyt. za: J. Cieślikowski: O naturze i sposo­

bach istnienia literatury dla dzieci [w:] idem, Lite­

ratura osobna, Warszawa 198S, s. 10.

3 W. Chotomska: Chłopak na opak, [w:] idem, Tere-fere, „Nasza Księgarnia” 19S8.

4 W. Chotomska: Kropka. Wykrzyknik! Znak zapytania?, Ruch, Warszawa 1963.

5 Por. E. Balcerzan: Przez znaki. Granice autonomii sztuki poetyckiej na materiale polskiej poezji współczesnej, Poznań 1977, s. 7-38.

T Na temat dziecięcych słownych igraszek pisał K.Czukowski [w:] idem, Od dwóch do pięciu, tłum. i oprac. W. Woroszylski, Warszawa 1962, s. 17S.

7 W. Chotomska: Gdyby tygrysy jadły irysy, Ruch, Warszawa 1968.

8 Ibidem.

Agnieszka Sikorska

LUDZIE, KSIĄŻKI, PIĘKNO I NAPOLEON, CZYLI O KRAJOBRAZIE DZIECIŃSTWA

L. M. MONTGOMERY

K ra jo b ra z d z ie c iń s tw a to p ie rw sza czę ść p a m ię tn ikó w pisarki, obejm ująca okres ośmioletni, od 1889 do 1897 roku.

Początkowe w pisy nie s ą zbyt interesują­

ce, z a w ie ra ją głów nie inform acje o tym, gdzie mała Maud była, z kim i w jakim celu.

W m iarę upływu czasu zapiski s ta ją się ciekawsze, wzbogacone o refleksje o ży­

ciu i religii. Obraz, jaki się z tych wpisów wyłania, to dziewczynka (a potem dziew­

czyna) radosna, przyjacielska, ciesząca się popularnością wśród rówieśników i rosną­

cym za in te re so w a n ie m płci przeciw nej.

A je d n ak między wierszam i w yczytujem y historię jej niewątpliwej traumy. W ychowy­

wana przez surowych dziadków, oddzielo­

na od ojca, który założył now ą rodzinę, mamę wspomina właściwie tylko raz, przy okazji pracy dom owej dotyczącej pierw ­ szych wspomnień. Dowiadujemy się wów­

czas, że jej pierwsze wspomnienie to w i­

dok martwej matki.

C zy te ln ic z k i M o n tg o m e ry w je j pa­

miętniku bez trudu w ytropią ślady Emilki czy A ni. U m iło w a n ie pię kn a, przyrody, świat książek, pierwsze próby literackie - to wszystko, czym później obdarzyła bo­

haterki sw oich książek, było c zę ścią jej życia.

W ydaje się, że często Maud nie mia­

ła się z kim podzielić najgłębszym i w ą t­

p liw o ś c ia m i i p rze m y ś le n ia m i i - ja k ż e niewiele zmieniło się przez ubiegły w iek - były to zazwyczaj przem yślenia religijne,

(18)

które nie spotkałyby się z aprobatą doro­

słego, skostniałego świata. Bardzo tra f­

nie opisuje lęki małej dziewczynki, która dosłownie i bezkrytycznie przyjmuje św ia­

topogląd podany jej na tacy przez opie­

kunów. Niebo w yobraża sobie jako złote miasto, w którym wierni przechadzają się z harfami i wieńcami nieustannie śpiewa­

ją c hymny i: gdzie zapanuje „nieskończo­

ne św ięto”1. Odczuwa więc dysonans po­

znawczy, bo sądzi, że pow inna uw ażać ta k ą wersję życia wiecznego za coś po­

żądanego, a jednocześnie czuje, że wieje od tego nudą, gdyż: Jedna niedziela na ziem i wydawała się ciągnąć w nieskończo­

ność - więc ja k b y to było, gdyby rzeczy­

w iście trw a ła b e z k o ń c a ? 2. P rzy czym okresow o s z a rp ią n ią ogrom ne wyrzuty sumienia, gdy stwierdzając, że nie pasu­

je do szablonu w zorow ej chrześcijanki, odczuw a paraliżujący lęk przed piekłem

i postanawia: p olubić czytanie B iblii b ar­

dziej niż książek z opowieściami, nie od­

czuw ać zniechęcenia [...] w kościele i nie czuć niechęci do niedzieliQ. Te zwierzenia z końca dziewiętnastego wieku w ydają mi się nadal aktualne w naszej rzeczywisto­

ści. Zapewne niejedno dziecko przeżywa podobne rozterki religijne i św iadom ość tego faktu może pomóc rodzicom i w ycho­

w aw com w prow adzeniu dialogu z pod­

opiecznym .

Zaciekawić może również obraz epo­

ki wyłaniający się z tego dziennika. Niezli­

czone wieczorki kościelne, koncerty, odczy­

ty, Towarzystwa Literackie, Towarzystwa Wstrzemięźliwości z całą pewnością silnie integrowały lokalną społeczność i nie po­

zostawały bez wpływu na rozwój młodzie­

ży. Były przykładem zaangażowanej posta­

w y społecznej, kształtowały zapewne umie­

jętność form ułowania myśli i publicznego ich wyrażania. To niesamowite, ja k ludzie nie znający telewizji i weekendowych prze­

chadzek po centrach handlowych, potrafi­

li wspólnie organizow ać sobie czas, być ze sobą, a w publicznych dysputach nie stronić od tak specjalistycznych tem atów jak: Kto był wybitniejszym generałem, Na­

poleon czy WellingtonR.

N ie ste ty m oja le ktu ra p a m ię tn ikó w M o ntgom ery m usiała za ko ń czyć się na p ierw szym tom ie, gdyż w ydane praw ie dziesięć lat temu nie były od tej pory wzna­

wiane, a w bibliotekach o nie trudno. Czy nie warto by tego zmienić?

1 L. M. Montgomery: Krajobraz dzieciństwa.

Pamiętniki 1889-1897, Warszawa 1996, s. 262.

2 Tamże.

3 Tamże, s. 263.

4 Tamże, s. 110.

(19)

Kinga Kruz

MOTYW PIERWSZEJ MIŁOŚCI WE WSPÓŁCZESNEJ

LITERATURZE MŁODZIEŻOWEJ

Miłość jest jednym z najbardziej roz­

powszechnionych, jak również pożądanych motywów podejm owanych przez literatu­

rę od czasów starożytnych do w spółcze­

sności. Począwszy od antycznej wizji mi­

łości ukazanej chociażby w liryce Safony z Lesbos (VII w p.n.e.), która stała się prze­

w odniczką koła ku czci muz, i bogini miło­

ści Afrodyty, poprzez twórczość odrodze­

niową Franciszka Petrarki (znanego jako twórca sonetów do Laury, swej wyideali­

zowanej miłości), ja k również późniejsze kreacje tragicznej m iłości rom antycznej (w dziełach: Adam a Mickiewicza, Johan- na W. Goethego, Georga Byrona, Aleksan­

dra Fredry), aż po poezję Krzysztofa Ka­

mila Baczyńskiego, Czesława Miłosza oraz pozostałych twórców współczesnych, mi­

łość zmieniała swoje oblicze wraz z następ­

stwem epok literackich i ich filozofią.

Ukazanie historii miłosnej dwojga za­

kochanych stało się także częstym w ąt­

kiem literatury młodzieżowej, szczególnie jej nurtu obyczajow ego. Uwaga pisarzy skupiła się w okół wątku pierwszej miłości, która z założenia powinna być uczuciem najprostszym. W okresie PRL-u na kształt dzieła literackiego wpływ ały ponadto na­

kazy polityki socjalistycznej. Pisarz musiał bowiem być nauczycielem i wychowawcą, a jego podejście do odbiorcy musiało być

„sp e cja ln e ” 1. U kazanie zatem pierwszej miłości było najprostsze, a pierwsze na­

miętności zaprezentowane w powieściach obyczajow ych doby Polski Ludowej bar­

dziej przypominały przyjaźń niż miłość.

Hanna Ożogowska w powieści Za mi­

nutę pierwsza miłość (1973) przedstawiła odbiorcom przygody grupy rów ieśniczej, przyjaciół z ósmej klasy jednej z warszaw­

skich podstawówek. Bohaterowie tej po­

wieści to pary przyjaciół: Irka i Ewka, a tak­

że Bigos i Kostek, którzy znali się od daw­

na, ale dopiero w ósm ej klasie znaleźli w sp ó ln y ję z y k i zechcieli poznać siebie nawzajem poza murami szkolnymi. I tak, między Irką a Kostkiem zrodziła się praw­

dziwa przyjaźń, głównie za spraw ą odkry­

cia wspólnych zainteresowań. Bohaterowie Ci spędzali ze sobą coraz więcej czasu, nie zapom inając jednak o łączeniu przy­

jem ności z obowiązkam i. Inna była rela­

cja Ewy i Bigosa, którzy umawiali się na

Rys. Gwidon Miklaszewski

(20)

prawdziwe pierwsze randki, spotykając się w kawiarniach, spacerując razem po mie­

ście w oderwaniu od rzeczywistości.

P o d o b n ie ja k H anna O ż o g o w s k a , pierwszą miłość zaprezentował Aleksander Minkowski w powieści Błękitni z latającego talerza, wydanej także w latach siedemdzie­

siątych. Bohater tejże pozycji to nastoletni Jarema, którego ojciec służył w marynar­

ce, dlatego chłopiec mieszkał z dziadkami na wsi na Mazurach. Dom jego dziadków nie tylko sta n o w ił sch ro n ie n ie dla syna marynarza. Dziadkowie zdecydowali się wy­

najm ow ać pokoje letnikom , a dokładnie dziewczynie z Warszawy, w której Jarema zakochał się niedługo po jej przybyciu na Mazury. Ich m iłość przypom inała w alkę dwóch silnych osobowości, które starały się zabić rodzącą się fascynację, jednak w sze­

regu potyczek ponieśli klęskę. Nowe uczu­

cie Jaremy było w sta n ie zniszczyć nawet dotychczasowy związek z Marzeną.

In n ą p o w ie ś c ią z te g o o kre su je s t Czas A braham a Krystyny Siesickiej. Jej bohater Kuba, to uczeń dziesiątej klasy, syn p is a rz a . C h ło p ie c b y ł z w ią z a n y z A nną, c ó rk ą stom atologa. Je dnak ten układ zaczął go męczyć, bowiem przeko­

nał się, że z A n n ą nic go nie łączy, poza przywiązaniem. Ponadto dziewczyna mę­

czyła Kubę egoistycznym zachow aniem i próbami zniewolenia go wbrew jego woli.

Drugi powód odrzucenia Anki jest bardziej przyziem ny. Kubę zafa scyn o w a ła nowa koleżanka, Agnieszka, która jednak nie od razu pozwoliła zbliżyć się do siebie. Uwa­

żała, że kiedy zostanie dziew czyną Kuby, straci przyjaźń Anny. Trudnem u położe­

niu bohaterów z pom ocą przyszedł czas, a dokładnie ferie świąteczne. Kuba w yje­

chał do Zakopanego, gdzie wypoczywała Agnieszka. Tam udało mu się przekonać ją o prawdziwości swoich uczuć. Problem

Anki zniknął sam, gdyż po aresztowaniu ojca, d zie w czyn a m usiała w y je c h a ć do rodziny, o d e jś ć ze szkoły, gdzie każde spojrzenie kolegów i koleżanek wytykało jej sytuację doktora. Anna na zawsze po­

żegnała przyjaciół. Kuba i Agnieszka mo­

gli cieszyć się sobą. Jednak sama autor­

ka p o d k re ś liła n ie trw a ły c h a ra k te r ich uczucia poprzez zdaw kową wizję przyszło­

ści, w której zapowiedziała kolejnego part­

nera dla Agnieszki.

Motyw miłości po transformacji ustro­

jowej w 1989 roku przeszedł ewolucję. Miało to związek z ogólnymi zmianami w obrębie lite ra tu ry m ło d z ie ż o w e j. W y n ik a ły one przede wszystkim z faktu, iż zniesiona zo­

sta ła cenzura. Innym pow odem tychże zmian była konieczność dopasowania po­

ziomu książek do wym agań czytelników.

Wraz z rozwojem mediów, postępującą glo­

balizacją zmieniły się potrzeby odbiorców.

Zmienić musiała się tematyka wydawanych powieści oraz podejście autorów do mło­

dzieży, z tradycyjnego na liberalne. Powol­

ny w z ro s t czyte ln ic tw a d o p ro w a d z ił do zwiększenia zapotrzebowania na najnowszą literaturę. Doszło do sprzężenia zwrotnego między infrastrukturą a literaturą2.

C hoć w iele aspektów pozostało nie­

zmiennych, m otyw pierwszej miłości mu­

siał ulec w literaturze młodzieżowej trans­

formacji. W spółczesnej miłości daleko już do przyjaźni łączących bohaterów książek z lat PRL-u. W powieści obyczajowej dla młodego odbiorcy pojawiła się sfera ciele­

sności: ciąża nastolatki, poznawanie swej seksualności, fascynacje erotyczne płcią przeciwną. Jednocześnie literatura dla mło­

dzieży odeszła od dydaktyzmu, od morali- zow ania i pokazyw ania w ła ściw e j drogi postępowania.

N iechciana ciąża ja k o sku te k m iło ­ snych uniesień i jej konsekwencje stanowi

(21)

te m a t p o w ie ś c i M a rty Fox M a g d a .d o c (1996) i jej kontynuacji Paulina.doc (1997).

Obydw ie pow ieści scala postać głównej bohaterki, Magdy, która podczas wakacyj­

nej przygody z kolegą z klasy zaszła w cią­

żę. Dziewczyna wiązała z nim nadzieje na w spólną przyszłość. Magda nie mogła li­

czyć na pomoc matki, bowiem ta jej nie­

n a w id ziła . W o b e c w ro g o ś c i ro d z ic ie lk i Magda zamknęła się na jej gorzkie słowa.

N ie z n a la z ła ta kże o p a rc ia w Ł u ka szu Młodszym, gdyż nieplanowane ojcostw o kolidowało z jego planami na przyszłość.

Dziadek jej dziecka, Łukasz Starszy, za­

oferował dziewczynie sw oją pomoc mate­

rialną, co dla Magdy było prawdziwym w y­

bawieniem. Zam ieszkała bowiem z dale­

ka od matki i je j złośliw ych komentarzy.

Uciekła od poniżenia. Można się jednak za­

stanowić, czy Magda nie wpadła w kolejną życiową zasadzkę. Kiedy już otrząsnęła się po stracie Łukasza Młodszego, o jej w zglę­

dy zaczął starać się Łukasz Starszy. Choć na początku jego zabiegi mogły stanowić je d yn ie form ę pom ocy młodej matce, to je d n a k z czasem udało mu się o budzić w M a g d zie now e uczucie. D zie w czyn a p rz y w ią z a ła się do n ie d o s z łe g o te ś c ia i z czasem pokochała. Być może dała tym sam ym w yraz podstaw owym potrzebom c z ło w ie k a , o k tó ry c h sa m a M arta Fox mówi:

Dziś, tak samo ja k przed latami, pragniemy dobra, serdecznosci, zrozumienia, bliskości. Ciągle tęsknimy, pragniemy, marzymy. Chcemy mieć kogoś, z kim można byłoby

porozmawiać, kto zrozumie właściwie, kto podzieli nasze przekonania, wartości, pragnienia3.

Magda znalazła w Łukaszu Starszym oparcie, którego nie zyskała ze strony mat­

ki i ojca jej dziecka. Z powieści Marty Fox

można wysnuć wniosek, iż zdaniem pisarki tylko człowiek kochany i zadowolony z ży­

cia może daw ać innym radość i miłość.

W arte je d n ak zastanow ienia s ą przyszłe losy Magdy i Paulinki. Magda, chcąc uchro­

nić córkę od niegodziwości świata i zapew­

nić jej dorastanie w ciepłej domowej atmos­

ferze, dała jej zastępczego ojca, który jest tak naprawdę dziadkiem Pauliny. Tym sa­

mym prawdziwy ojciec dziewczynki stanie się jej przyrodnim bratem.

Motyw pierwszej miłości, którą nisz­

czy niechciana ciąża, pojaw ił się także w p o w ie ś c i J a n in y Z a ją c ó w n y W esele m ojej m am y (1996). Jest to opowieść o roz­

padzie rodziny, ale pojawiają się w niej rów­

nież historie miłosne. Magda jest ciekawą świata, zdolną licealistką. Romans ze star­

szym o kilka lat m ężczyzną skończył się dla dziewczyny tragicznie. Magda zaszła

(22)

w ciążę. Nie pozostała je d n ak ze swoim problemem sama. Mogła liczyć na pomoc i wsparcie ze strony ojca dziecka. Pomoc tę o d rzu ciła , ta k ja k m iło ść i lojalność.

Magda usunęła ciążę, konsekwencję pierw­

szej wielkiej miłości.

To, iż motyw pierwszej miłości prze­

szedł ewolucję, uświadamia nam również M ariusz M aślanka, autor pow ieści B idul (2004). Opowiada on historię chłopca, któ­

ry jako dziecko zamieszkał w domu dla sie­

rot. W miejscu, gdzie miał mieć lepsze wa­

runki życiowe niż w biednym domu rodzin­

nym, Borys spotkał się z przemocą seksu­

alną, n ie s p ra w ie d liw o ś c ią , p o n iże n ie m i brakiem miłości. W chłopcu dojrzewa tę­

sknota za czystym uczuciem, za prawdziwą miłością. Jednak po wyjściu z domu dziec­

ka szybko dostrzega, że nie potrafi odróż­

nić miłości od zafascynowania seksualne­

go. Związuje się z młodą kobietą, spędza z nią noce, ale nie potrafi powiedzieć, czy to je s t miłość. Dlatego rezygnuje z tego związku. Przesycona seksualnością je st m iłość ukazana w powieści Barbary Ko­

smowskiej Niebieski autobus (2004). Jest to opowieść o miłości mieszającej się z ero­

tyzm em . Miśka, główna bohaterka, jako uczennica liceum zakochuje się w koledze z klasy. Jest on dla niej w zorcem osobo­

wym. Jednak chłopiec wyjeżdża. Miśka idzie na studia. Tam poznaje prawdziwe życie.

Wiąże się najpierw z rewolucjonistą, potem z kinomaniakiem, ale żadnego z tych chłop­

ców nie kocha. S ą to zwykłe fascynacje płcią przeciwną, kończące się seksem. W ielbi­

ciel filmów przypadkiem zostaje ojcem jej dziecka. Miśka odrzuca jego oświadczyny.

Postanawia być sam otną matką.

Można zaryzykować stwierdzenie, że współczesna miłość daleka jest od wznio­

słości i dostojeństwa prawdziwego uczucia.

Młodzież traktuje ją w sposób niedojrzały,

krzywdząc siebie i swoich partnerów po­

przez odebranie godności i brak szacunku do drugiego człowieka. Jednak, aby ocalić honor młodzieży i pokazać, że nie zawsze miłość wiąże się z cielesnością i traktowa­

niem przedmiotowym, literatura młodzieżo­

w a p rze d sta w ia m otyw m iłości trudnej, o którą młody człowiek musi walczyć. Wi­

doczne jest to szczególnie w powieściach Krystyny Siesickiej Dziewczyna Mistrza Gry (1997) i Wróć Aleksandrze (2001). Pierw­

sza z nich to opowieść o miłości nastolatki do owładniętego manią gier komputerowych rówieśnika. Marysia i Kamil mieli zupełnie inne podejście do miłości. Chłopiec bowiem stworzył na użytek gry RPG postać wyima­

ginowanej kobiety, Pii Gizelli. Postać ta miała służyć jedynie rozszerzeniu fabuły gry, jednak jej obecność w życiu Kamila spra­

wiła, że Marysia zaczęła się jej bać. Na szczęście para odnalazła się w odpowied­

nim momencie. Pia Gizella musiała znik-

Cytaty

Powiązane dokumenty

pięcie staje się zbyt silne i czytelnik chce je zredukować - jest właśnie częścią twórcze­.. go procesu, czymś najbardziej osobistym 1 powodującym, że każdy odbiorca

Samo w słuchiw anie się we Fredrę, „m ów ien ie Fredrą" może zaskoczyć jeszcze bardziej, gd y w p am iętnym roku usłyszeliśmy sławne i donośne „N ie

ników w stolicy Tatr: na jp ierw wszyscy ludzie bardzo się nudzą; odliczam y dwie godziny na obiad, jedną na kolację, zostaje jeszcze dw a­.. naście godzin na siedzenie w

Wydaje się też, że ta opowieść-baśń jest też napisana dla tatusiów, bo słowo klucz wypowiedziane przez Pyzatą zdaje się wskazywać też innego odbiorcę. Pokazuje,

Zaznaczyć warto jednak, że smok jako bohater literacki współcześnie nie pojawia się już tak często w literaturze dla dzieci jak w minionych

je się bowiem zaledwie na jednej książeczce dla dzieci, która wydaje się na tyle ciekawa, że można na jej podstawie pokusić się o - choćby częściową -

Język psi, właściwie przełożony przez człowieka, może się też stać źródłem in­.. formacji,

Jej obraz daleki jest jednak od ideału, rządzona przez panią dyrektor Pałkę szkoła staje się miejscem, które tłamsi, niszczy indywidualność i jest miejscem