Patryk Hoła / 8 lot
GULIWER 4 (78)
KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA
październik - listopad - grudzień 2006
W numerze:
• Podróże „Guliwera” 3
WPISANE W KULTURĘ
• Jolanta Olkusz: Zmysłowe postrzeganie świata w wierszach Heleny Bechlerowej S
• Katarzyna Chrobak: Podążając śladami dziecka - o poezji Wandy Chotomskiej 12
• Agnieszka Sikorska: Ludzie, książki, piękno i napoleon, czyli o Krajobrazie dzieciństwa
L. M. Montgomery 16
• Kinga Kruz: Motyw pierwszej miłości we współczesnej literaturze młodzieżowej 18
• Agnieszka Kulik-Jęsiek: Kocie oblicza - marzyciele, neurotycy, pociechy... 24 RADOŚĆ CZYTANIA
Bogna Skrzypczak-Walkowiak: Zagmatwana tajemnica jerozolimska 28
• Anna Fornalczyk: Matylda, czarowice i pewien bardzo fajny olbrzym, czyli o komizmie
w książkach Roalda Dahla 31
• Alina Zielińska: Panienka z okienka 37
• Agnieszka Sobich: Barbara Ciwoniuk - Igor 40
• Izabela Tumas: O żydowskim piśmiennictwie dziecięcym czasów holocaustu 46 PRZEKRACZANIE BAŚNI
• Alina Zielińska: Jan Kasprowicz i jego baśnie 49
• Alina Zielińska: Zofia Urbanowska i jej baśń Złoty pierścień SI WSPOMNIENIA Z ZATOPIONEGO KRÓLESTWA
Jerzy Ficowski: Książki zaczarowane S4
• „Lolek zawsze we mnie tkwił” - Rozmowa z generałem Wojciechem Jaruzelskim S6 NA LADACH KSIĘGARSKICH
• Anna Gomóła: Pętle i szarady. W życie jak w podróż autobusem (M. Gutowska-Adamczyk:
220 linii) S7
• Joanna Papuzińska: Strych jest wszechświatem (G. Kilworth: Attyka) 59
• Bernadeta Niesporek-Szamburska: „Literackie” koty (J. Dubois: A wszystko przez faraona) 61
• Bernadeta Niesporek-Szamburska: Poetycki obraz świata Emilii Waśniowskiej
(E. Waśniowska: Pamiątka babuni) 63
• Bernadeta Niesporek-Szamburska: Nowe opowieści o zwierzętach (G. Ruszewska, P. Fąfrowicz: Leon i kotka, czyli ja k rozumieć mowę zegara; Wielkie zmiany
w dużym lesie) 64
• Bernadeta Niesporek-Szamburska: O wierszykach wyssanych z palca (B. Biały: Wierszyki wyssane z palca. O zakochanym bocianie, naiwnym kurczaku, mądrym krokodylu...) 66
• Barbara Pytlos: Seks i inne przykrości oraz Tango ortodonto według Joanny Fabickiej
(J. Fabicka: Seks i inne przykrości; Tango ortodonto) 68
• Zofia Beszczyńska: Śnienia i zmyślenia (J. Kulmowa: Co się komu śni,
a nawet i nie śni) 70
• Joanna Gut: Współczesna przygoda (K. Szymeczko: Fałszerze w sieci) 72
• Joanna Gut: Z pomieszanego archiwum pani Basil E. Frankweiler (E. L. Konigsburg:
Z pomieszanego archiwum pani Basil E. Frrankweiler) 73
• Izabela Mikrut: Różowa polewka (M. Musierowicz: Czarna polewka) 75
• Agnieszka Sobich: Polska dla młodego podróżnika (Atlas samochodowy. Polska
dla młodego podróżnika. Red. D. Nawalany i M. Wieczorek) 77
• Sylwia Pięta: O świnkach, świniach, klarach... (R. Jędrzejewska-Wróbel: Kamienica) 78
• Karolina Jędrych: Samotność pokrzywdzonej nastolatki (A. Provoost: Moja ciotka
je st delfinem) 81
• Karolina Jędrych: Czytać pod kontrolą! (M. Wollny: Bardzo bzdurne bajdurki) 82
• Sylwia Pięta: Kontrowersyjna, ale edukacyjna (N. Davies: Kupa) 84
• Izabela Mikrut: Małe zwierzątka (Janosh: Świerszczyk, muzykant i kret) 86
• Ala Dante: Dawid Grosman - Kto ze mną pobiegnie? (D. Grosman: Kto za mną
pobiegnie?) 88
Z RÓŻNYCH SZUFLAD
• Anna Maria Krajewska: O wolności szkolnej interpretacji wierszy 90 Z LITERATURY FACHOWEJ
• E. Z.: Radosne spotkania z książką 91
• Elżbieta Pańta: Głos na marginesie konferencji 94
• Anna Onichimowska: Kongres IBBY W Chinach 95
• Aneta Saława: Konkurs plastyczny „Podróże Guliwera. W piętnastolecie !” 96 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ
• Renata Zaborska: Od japońskiego kałamarza do polskiego elementarza, czyli jak narodziła
się pasja zbierania elementarzy świata 97
• Festiwal Twórczości Dziecięcej „Brombolandia” 101
BIOGRAMY
• Wioletta Bojda: William Steig 102
ABSTRACT 107
PODRÓŻE „GULIWERA”
Zazwyczaj przypadkami rządzi los. Zapewne ślepy. I chyba tylko przez przypadek wpadła mi w ręce mała, niepozorna książeczka o zażółconych kartkach, sama w sobie zaprzeczająca wszelkim regułom szlachetnej sztuki edytorskiej. W ydana nakładem Wiktora Smudy, zupełnie nieznanego mi autora, którego zresztą fotografia ozdabia to sierm iężne wydawnictw o. W idzim y na niej zażyw nego starszego pana, w ciem nym garniturze, w okularach z zawadiacko przekręconym wąsem a la W ilhelm II i ze szkla
neczką pełną trunku, chyba jednak niezbyt szlachetnego, kojarzonego niemal nawyko
wo z tytułem traktatu wielkiego Jana z Czarnolasu, którego tytuł brzmi: iż pijaństwo to rzecz sprośna, a nieprzystojna człowiekowi. Nieprzypadkowo piszę o figlarnościach człowieczej egzystencji i połajankach Kochanowskiego. Bo ów W iktor Smuda - zapew
ne w dwudziestoleciu międzywojennym - w ydał Mowy, toasty i deklamacje na chrzciny, wesela, im ieniny i na wszelkie uroczystości inne, w towarzystwach, ja k też i w rodzinie.
Dziełko przedziwne. Zbiór różnych mów urozmaicających spotkania, wręcz można rzec - uszlachetniające je, gdzie owa szklaneczka staje się ukonkretnieniem powtarzające
go się refrenu: Ż eby się spełniły życzenia nasze, proszę szklaneczki podnieść i wznieść toast: now orodek i je g o rodzice: Niech żyją; A że b y spełniły się życzenia nasze, niech żyją rodzice i dziecko szczęśliwie zawsze; Na spełnienie naszych życzeń, proszę pod
nieść szklanki i wznieść toast: Noworodek i je g o rodzice, niech żyją! A co ta niezbyt chwalebna czynność ma wspólnego z literaturą dla dzieci i młodzieży? I mało, i dużo.
Mało - bo wśród owych przedziwnych okolicznościowych m ikrotekstów pojaw ią się przemówienia wygłaszane na chrzcinach pierworodka, wierszowane laudacje na pierw sze chrzciny (pisane z błędem, ale wybacz, Panie, korekcie), czy mowy przeznaczone dla rodziców chrzestniaka (sic!). Dużo - bo przem ówienia te są nad wyraz skrom ną konkretyzacją założeń wielkiej sztuki wymowy, retoryki, ogromnej tradycji, sięgającej zapewne początków człowieczeństwa. Sytuacji, gdy po raz pierwszy spotkali się dwaj rozmówcy i próbowali się wzajemnie przekonywać. Skutecznie. I gdy zdali sobie spra
wę, iż przy pomocy sugestywnego słowa, gestu, mowy ciała, ale i ciszy, kontrastującej z wrzaskiem drugiej strony, można osiągać przewagę. I musiało minąć wiele stuleci, by Kwintylian i Cyceron owe doświadczenia skodyfikowali, a A rtur Schopenhauer w Ery- styce czyli sztuce prowadzenia sporów spetryfikował w postaci 38 sposobów, z których ostatni brzmi tak: Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik je s t silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański.
Ale owa ars bene dicendi (sztuka dobrego mówienia) to nie tylko skuteczne przeko
nanie, pouczenie, sprawienie przyjemności i zaskakiwanie rozmówcy w ielością możli
wości, to także doskonały tekst, w którym słowo (verba) i treść (res) stają się jednością godną zastanowienia, zamyślenia, kontemplacji. A przez to wierności wielkiej tradycji humanistycznej. By jednak tak się działo, konieczne jest przekonanie każdego autora,
mówcy, retora o jedności wiedzy i etyki. Autor preferujący etykę staje się dogmatykiem, w yznawcą jedynie słusznej drogi, nigdy nie dopuszczającej racji innych. Uproszczonej i jednoznacznej. W efekcie - bezmyślnej. Autor uczony bez etyki staje się tw órcą dys
pozycyjnym, piszącym na każdy tem at i o każdej porze. Bo wiedza bez etyki, to ja k miecz u szalonego. Niszczy, poraża, poniża.
Szkoda, że dzisiejsi interlokutorzy publicznych debat coraz częściej pomijają 37 spo
sobów Schopenhauerowskiej erystyki, pozostawiając sobie trzydziesty ósmy, którego symbolem staje się kij bejsbolowy.
Jan Malicki
WPISANE W KULTURĘ
Jolanta Olkusz
ZMYSŁOWE POSTRZEGANIE ŚWIATA W WIERSZACH HELENY BECHLEROWEJ
H e le n a B e c h le ro w a (1 9 0 8 -1 9 9 S ) uznawana jest za je d n ą ze znaczących pi
sarek w powojennej literaturze dla najmłod
szych, sygnującą swym nazwiskiem utwory znane, lubiane, często publikowane i w zna
wiane, charakteryzujące się wysokimi wa
lorami poznawczymi, wychowawczymi i ar
tystycznym i.
Dostrzegane w utworach Bechlerowej dom inanty artystyczne sprzyjają w takim samym stopniu ja k ich budowa kształtowa
niu świadomości literackiej odbiorców. Róż
norodność bowiem środków stylistycznych, celowość ich wyboru i zastosowania zachę
ca odbiorców do stawiania tekstowi pytań typu: „jak?”, „dlaczego tak?”, odwołujących się do sposobu przedstawiania świata i wy
rażania postawy emocjonalnej. Obecność w utworze określonych chwytów stylistycz
nych intensyfikuje siłę przeżycia, stopień poruszania wyobraźni czytelników, a także uruchamia różne rodzaje wrażliwości. Tym samym utwory Bechlerowej sta ją się dla dzieci istotnym źródłem przeżyć i doświad
czeń, a to z kolei kieruje twórczość autorki Domu p o d kasztanami w stronę koncepcji doświadczania estetycznego, według któ
rej „pełniejsze doznawanie świata wynika równocześnie z doznania i działania, stano
wiących dwa aspekty jednego i tego same
go ludzkiego doświadczenia”1.
O d d zia ływ a n ie e ste tyczn e u tw orów Bechlerowej należy rozpatrywać jako pro
p ozycję w ychow aw czą, u w zg lę d n ia ją cą
„rolę bodźców estetycznych w organizowa
niu stosunku człowieka nie tylko do auto
n o m iczn e g o ś w ia ta s z tu k i, a le p rze d e wszystkim do rzeczywistości przedm ioto
wej i społecznej, do świata w artości, do każdej konkretnej ludzkiej istoty”2. Troska pisarki o jakość i różnorodność przeżycia estetycznego widoczna je st między inny
mi w warstwie tworzywa językowego. Jest ono traktowane jako element stymulujący jednocześnie percepcję, uczucia, wyobraź
nię, intelekt i kreatywność.
Ważnym komponentem struktury utwo
rów wierszowanych je s t rytm i rym. Zda
niem Jana Brzechwy „rym dla dziecka staje się punktem ogniskującym uwagę, mobili
zu ją cym pam ięć. E le m e n ty d źw ię ko w e wiersza w ybijają się na czoło także i dlate
go, że w samym dziecku tkwi przyrodzona skło n n ość do rym ow ania”3. U m iłow anie przez dzieci rytmu i jego znaczenie pod
kreśla Kornel Czukowski w klasycznej już książce O d dw óch do p ię ciu pisząc, że
„dzieci m ogą deformować słowa, ale za nic w św ie cie nie naruszą melodii. Przeciwnie, zawsze gotowe s ą złożyć rytmowi w ofie
rze poprawność każdego słowa - w miarę potrzeby w ydłużają je, skracają, przesta
w iają akcenty”4. Przekonanie Bechlerowej o słu szn o ści tych stw ie rd ze ń w id a ć we w szystkich okresach tw órczości pisarki, która zarówno w strofach równo- ja k i róż- nosylabicznych stosuje zawsze regularne rymy. Są one najczęściej styczne, w ukła
dzie dystychowym (aa bb) lub krzyżowe, wiążące co drugi wers tekstu (ab ab), co egzem plifikują fragm enty wierszy:
Nie śpij, kotku, kotku bury! a Na saneczkach zjedziesz z góry. a
1 bałwana ulepimy b
Nic się, kotku, nie bój zimy5. b - Były bazie na leszczynie? a gwizdał szpak? Pachniała mięta? b 1 trzmiel buczał w koniczynie? a Nie pamiętam! Nie pamiętam!6 b
szczególnie w yczuw alna w takich utw o
ra ch , ja k W K o n w a lio w e j G o s p o d z ie i Chodź żabko do walczyka, a w ięc w tek
stach eksponujących motyw tańca i m u
zykowania o wyrazistym rytmie powtarza
ją c y m się w p o szc z e g ó ln y c h w e rsa ch . Is to tn y m e le m e n te m w y k o rz y s ta n y m w brzm ieniowej organizacji tych utworów jest regularny rozkład akcentów w obrębie w ersów i zastosowanie jako techniki wier
szowania sylabotonicznego toku trocheicz- nego, np.:
WKonwaliowej Gospodzie, dużo gości je s t co dzień!
Gra tu piękna muzyka, dawno znana w tych stronach7.
D om inująca je d n o s ta jn o ś ć m iarow a to ku a k c e n to w e g o ro z p la n o w a n a je s t w sposób sugerujący lekki, taneczny rytm, a wrażenie takie amplifikuje też spora licz
ba w yra zó w pochodzenia m uzycznego, które uw ydatniają desygnaty typowo mu
zyczne: orkiestra, piosenka, walczyk, tań
czy, gra, muzyka. W yeksponowanie w ten sposób funkcji instrumentalnej rymu i ryt
mu wychodzi naprzeciw naturalnym skłon
nościom dzieci do słownych igraszek i za
baw rytmicznych. Mając na uwadze potrze
by i możliwości małego odbiorcy, pisarka w cytowanych tekstach na plan pierwszy wysunęła brzm ieniową stronę wypowiedzi i mnemotechniczne właściwości rytmu i ry
mu.
S u gestie b rzm ieniow e, w y w o łu ją ce u odbiorcy określone skojarzenia i stany emocjonalne, widoczne są w wierszu Ma- ków kowy teatrzyk. Tu pożądany nastrój - wrażenie spokoju, wielkiej, zupełnej ciszy - konstruuje Bechlerowa odwołując się do zjawiska instrumentacji dźwiękowej, opar
tej na cechach artykulacyjnych spółgłosek półotwartych (m, n), zwartych (k, t) i szcze
linowych (ż, s, ś):
Pisarka chętnie sięgała także po rymy dokładne typu: poziomkami || paprociami;
niełatwa || tratwa; kosmaty || kwiaty, obej
mujące obszarem współdźwięczności całą zgłoskę (np. Jak kotek zwierzęta mlekiem częstować R oboty na drutach; Wisienka;
Miś na huśtawce). Natomiast dla później
szego okresu je j tw órczości charaktery
styczne jest stosowanie rymów przybliżo
nych, np.: leszczyn || deszczu; białe || za
pomniałem ; nowy || śniegowych, ja k ma to miejsce między innymi w Zielonym wier
szu, B a jce m a jo w e j, B a jce dla m am y, Trzech ścieżkach, Święcie umartych czy Gdy gaśnie lampa. Zarówno w zbogacają one wiedzę kilkuletniego czytelnika o języ
ku, ja k i stanow ią zachętę do sam odziel
nego tworzenia ciągów skojarzeń opartych 0 poznany mechanizm słowotwórczy. Taki układ i rodzaje rym ów naw iązują bezpo
średnio do brzmieniowej tożsamości słów 1 sprawiają, że odbiorcy łatwiej jest uchwy
cić zbieżność rymów i w łaśnie na nich - jako na elementach pobudzających w istot
ny sposób w rażliw ość słuchow ą - skon
centrować uwagę.
W większości w ierszy poetki obecne są rymy żeńskie o takich samych końców
kach gramatycznych, pojawiające się w za
kończeniu w e rsó w i sp ełniające funkcję wyrazistego elementu rytmizującego, któ
ry nadaje utworowi melodyjność. Jest ona
Już tata, Mak z wąsami, macha w górze rękami, i kłania się, i śpiewa, ja k to się mak zasiewa.
Do rodziny mówi tak:
- Razem ze mną siejcie mak!
Sieje mak razem z tatą mama w chustce w kwiaty i córeczki w sukienkach:
duża, mała, maleńka8.
A by efekt ten został wywołany, nie
zbędny je st - jako sygnał w ywoławczy - tzw. „semantyczny kontekst”, który w oma
wianym wierszu stanowi zwrot „sieje mak”.
W M aków kow ym te a trz y k u w ytłu m ie n iu dźwięków i tworzeniu w rażenia jednostaj
nie łagodnego nastroju służy nadto zasto
sowanie po każdej strofie refrenu. Jest on nie tylko zakończony formami przymiotni
kowymi o dodatnim zabarwieniu em ocjo
nalnym, ale także i układem graficznym , p odp o w ia d a ją cym in te rp re ta cję b rzm ie niową, co dodatkowo w zbogaca wartości eufoniczne tekstu.
U kształtow anie brzm ieniow ej strony utworu za pośrednictwem nagromadzenia wyrazów skupiających podobne brzmienio
wo głoski ma także miejsce między inny
mi w Deszczowej piosence, Leśnym stru
m yczku, W ichurze, D eszczyku, W ietrze i chochole czy Marcowym wietrze. W wier
szu W icher dźwiękonaśladowczość reali
zuje się poprzez powtarzanie głosek ć, ź, ś, sz, cz, które w wyrazach: mroźny, leci, zamieci, liście, świszczesz, chcesz, śnie
życę brzm ią ostro i tw orzą foniczny odpo
w iednik świstu silnego, zimowego wiatru.
W yrazista instrum entacja głoskow a je s t dostrzegalna także w D eszczyku i D esz
czow ej piosence - wierszach zaw ierają
cych w dużej liczbie spółgłoski o łagodnej artykulacji. W ielokrotne pow tarzanie gło
sek szumiących sz, ż oraz ciszących m, ń imituje szum deszczu, podbudowuje war
stw ę d ź w ię k o w ą tekstu i tw o rzy nastrój pozwalający słyszeć przyrodę. Zabiegi ta
kie silnie oddziałują na odbiorcę, zwłasz
cza jeżeli efekty eufoniczne w zm acniane s ą jeszcze dodatkowo leksyką. Brzmienia p o z a ję z y k o w e w cyto w a n ych utw orach naśladują np. takie słowa, jak: puka, gra, gw izdnął, św iszczesz, trrrrach!, pluskał, dzwonił, buczący, szumiący, które kojarzą się w świadomości odbiorców w konkret
nym kontekście z odgłosami wiatru i desz
czu. Z kolei przestrzeń kształtow aną w y
razami o jednolitej, spokojnej dynam ice, sugerującej pustkę i ciszę prezentowanych miejsc przedstawia Bechlerowa w Strumy
ku (np. pustej, przycichł, przystaje, śpi, nie ma, zgasła, zapomniała, szepcze) i w W par- ku (np. pusta, długa, cisza, błądzi, uśpio
nej).
Obok takiego wzbogacania wierszy pi
sarka stosuje brzmieniowo-ruchowe9 prze
tw arzanie zjaw isk przyrody i budow anie świata przedstawionego. W utworach Le
śn y strum yczek, Wicher, M arcow y w iatr odpowiednio dobrane i zestawione wyrazy
wywołujące skojarzenia słuchowe, to takie słowa, jak: szepcze, gada, opowiada, taniec, gwiżdżesz, świszczesz, wicher, suche liście, stłukł, tańcowała, gwizdnął, wiatr. Charak
teryzują one opisywaną sytuację i podkre
ślają foniczność literackiej wypowiedzi. Za
razem z wrażeniami słuchowymi łączą się w tych utworach wrażenia ruchowe. Są one wywoływane obecnością czasowników na
zywających ruch i szybką zm ianę miejsc akcji. W Leśnym strumyczku prędkość pły
nącej wody oddają czasowniki: skacze, roz
siewa, zaprasza, a inicjalne sformułowanie Skacze leśny strumyczek
z kamyczka na kamyczek rozsiewa srebrną rosę i szepcze cichym głosem10
podkreśla idylliczną, niczym nie zakłóconą n a s tro jo w o ś ć o b ra z o w a n e g o m ie js c a . Inna z kolei je s t atm osfera em ocjonalna Wichru i Marcowego wiatru, gdzie odczu
cie dynam izm u tw orzą czasow niki o na
cechow aniu ekspresyw nym , oddającym g w a łto w n o ś ć z d a rz e ń : ta rg a , p o rw ę , skradł, gnał, sypnął, gwizdnął, uskoczył, stłukł, gnał, skręcił.
O bok wrażeń akustycznych Bechle- rowa odwołuje się do doświadczeń w izu
alnych młodych czytelników. Potwierdzają to takie wiersze, ja k Poziom kowa godzi
na, S re b rn y w ie rs z y k , Z ie lo n y w iersz, a przede wszystkim cały zbiorek W Kon
w a lio w e j G ospodzie. P oznajem y w nim Bechlerową jako poetkę niezwykle w raż
liw ą na kształty i barwy otaczającej rze
czywistości, tw orzącą bardzo sugestyw ne opisy m iędzy innymi dzięki kilkakrot
nym pow tórzeniom nazw barw istotnych dla konkretnej scenki, ukazującej najbar
dziej reprezentatyw ne sym ptom y danej pory roku czy zjawiska. Ten sensualistycz- ny s p o s ó b d o ś w ia d c z a n ia ś w ia ta z e wnętrznego, zwłaszcza jego aspektu ko
lorystycznego, pisarka potwierdzała i ko
mentowała następująco: „Zaw sze fascy
nowały mnie barwy. Jestem w rażliwa na kolory, mam kolorow e sny. Każde imię, nazwa m iejscow ości itp. ma swój odpo
w ie d n ik w ba rw ie . O cz y w iś c ie w m ojej wyobraźni. Interesuje mnie nadal syneste- zja chrom atyczna i A rtur R im baud”11.
W a lo ry z a c ja k o lo ry s ty c z n a ś w ia ta przedstawionego konkretyzuje się w posta
ci tekstów, w których liczba epitetów barw p rz e k ra c z a n a w e t 10% (K a c z u s z k i - 1S,9%; Idą chmurki - 12,S%; w całym zbio
rze - 4,27% ), co w porów naniu z prze
ciętną frekwencją barw wyznaczoną przez Piotra W róblewskiego dla 10 najwybitniej
szych „kolorystów ” spośród polskich pro
zaików (0,72% )12, jest dowodem celowych działań autorskich.
Wysoka frekwencja określeń barw nie stanowi wszakże automatycznie o w rażli
w o ści k o lo ry s ty c z n e j i u m ie ję tn o ś c i je j przekazywania odbiorcy. Rzeczywiste bo
gactwo palety barwnej warunkuje dopiero liczba nazywanych barw oraz sposób ich określania; fakt różnorodności je st w tym przypadku istotniejszy nawet od częstości użycia.
S ym fonia kolorów sygnalizow anych przez Bechlerową mieści się w następują
cych grupach barw chromatycznych i achro- matycznych:
- czerwona i barwy pochodne: czerwo
na, różowa;
- żółta i barwy zbliżone: żółta, złota;
- niebieska i je j odm iany: niebieska, błękitna, liliowa;
- zielona: zielona;
- brązowa i barwy zbliżone: brązowa, śniada, bura;
- czarna i jej odmiany: czarna, szara;
- biała i barwy pochodne: biała, srebr
na, siwa.
Multiplikację tych barw stanowią jesz
cze e pitety sugerujące odm iany kolory
styczne, ich odcienie czy niuanse w s to p - niu nasycenia (np. ciemna zieleń).
P rzestrzeń u tw o ró w z okre śle n ia m i barw obejmuje ogród (Bal w ogrodzie, Ko
newka), las (Leśna bajeczka, Leśny stru
myk), pole (K olczatek idzie na bal, Trzy dymy), łąkę (Kaczuszki, Mak), a w ięc całe tło przyrodnicze, którego bogactwo kolory
styczne nazywane jest zazwyczaj bezpo
średnio i wyrażone przede wszystkim w for
mie przym iotnikow ej, co ma podkreślać naturalne w alory ko lo rystyczn e okazów przyrody (np. żółte kaczeńce, żółte mlecze, zielony mech, zielona trawa, srebrna rosa, białe stokrotki, błękitne niebo, bury miś), wyczulać na nie dzieci i pomagać im wła
ściwie barwy te definiować. Jest to o tyle istotne, że - ja k dowodzą badania prowa
dzone nad rozwojem wrażliwości analiza
tora w zrokowego - kilkuletniemu dziecku łatwiej jest barwy rozróżniać niż je prawi
dłowo nazywać, zaś jego upodobania kolo
rystyczne koncentrują się wokół barw czy
stych, żywych (nasyconych), chrom atycz
nych i zasadniczych13. Na marginesie tych spostrzeżeń warto podkreślić też fakt sto
sowania - choć z dużym umiarem - epite
tów złożonych („białow łosa” , „białosiw a” ,
„sinobroda” - Idą chmurki).
Chcąc zw rócić uwagę odbiorców na kolorystyczne bogactwo przyrody, pisarka posiłkuje się także określeniam i, pośred
nimi dbając, by ich obrazotwórczy charak
ter zgodny był z realnym wyglądem przy
rody i jej naturalnymi kolorami. W tym celu posługuje się np. nazwami popularnych kw iatów (słonecznik, stokrotka, w rzos), ow o có w (p o zio m ka ), g rz y b ó w (m u ch o mor). Przy tym sposobie wywoływania sko
jarzeń kolorystycznych dominuje porówna
nie, u ła tw ia ją c e d z ie c io m u c h w y c e n ie
wspólnych różnym zjawiskom elementów barwy. W Leśnej bajeczce berecik Jasia zestawiany jest z poziomkami, muchomo
rami, biedronkami i to one określają kolor czapeczki chłopca. Ten chwyt stylistyczny pełni funkcję kolorystycznego obrazow a
nia ś w ia ta p rz e d s ta w io n e g o ró w n ie ż w wierszu Idą chmurki („chmura ja k gołąb biało-siwa”), Ćma („bratki ciemne ja k noc”), M ak („mak ja k płomyk”), Wisła (rzeka się
„srebrzy ja k łuska”). W tym ostatnim utwo
rze oznacznik koloru pojawia się w formie osobowej czasownika, sugerując migotli- w o ść i zm ienne nasycenie św iatłem , co zbliża do malarstwa impresjonistycznego.
Podobnie delikatną fakturę kolorystyczną projektuje inicjalny fragm ent Dwóch ko t
k ó w :
Na wodzie, na wodzie, tańczą plamki złota, w wodzie srebrne rybki14.
Poetka zachęca w ten sposób do wni
kliwej obserwacji natury, zw racając uwa
gę na w ra że n ia św ie tln o -k o lo ry s ty c z n e powstałe pod wpływem migotania barw na powierzchni wody i ucząc pośrednio wraż
liwości na malarstwo pointylistyczne.
Zarówno w Wiśle, ja k i w Dwóch kot
kach bezpośrednio ukazany jest kolor srebr
ny, który jest dominujący w twórczości Be
chlerowej. Barwa ta, tak popularna w po
ezji polskiej (por. np. tw órczość liryczną K onstantego Ildefonsa G ałczyńskiego), pojawia się - podobnie ja k niemal wszyst
kie użyte przez pisarkę - w formie tzw. bar
wy powierzchniowej (przedmiotowej lub rze
czowej), która „występuje na powierzchni przedmiotu, wchodzi z nią w stosunki kom
pleksowe, poddaje się kształtowi. Przyjmu
je światło, posiada własną gęstość i mate
rialną mikrostrukturę. Jej cechą jest mate
rialna konkretność, którą odczuw am y” 15.
Zatem epitet srebrny użyty w utworach ma
szczególne walory estetyczne św iadcząc o bogactw ie kolorystycznym i św ietlnym określonych desygnatów (połyskujących, świecących ja k srebro, wyróżniających się blaskiem lub jasnością). Poza cytowanymi przykładami w Leśnym strumyku jest srebr
na rosa, srebrzysta woda, w wierszu Idą chmurki pojawia się chmurka srebrem dzia
na, w Muszelce srebrna muszelka o czaro
dziejskiej mocy, a w Bajce majowej i w Mle
czach mlecze mają puszyste głowy ze sre
bra, kule srebrne i srebrne puszki.
W e w szystkich utworach takie upla
stycznienie kreowanej rzeczywistości wpro
w adza nastrój spokoju, zaw iera dodatni ła d u ne k em ocjonalny. Jest rów nież ele mentem konstrukcyjnym Srebrnego wier
szyka, w którym urokliwość zimowego wie
czoru, n a s tro jo w o ś ć ro d zin n e j s ytu a cji wyrażona jest tylko jednym, odrealnionym kolorem:
Srebrna bajka się kończy, Srebrny sen za oknami, W srebrne szyby ju ż puka Srebrzystymi palcami16.
D rugą barw ą uprzyw ilejow aną przez B e ch le ro w ą - o czym św ia d czy je j fre kw encja - je s t złoto. Tym o kre śle n ie m barwy o heraldycznym i em otywnym cha
rakterze, preferowanym zwłaszcza w sztu
ce sym b o liczn o -re lig ijn e j17, pisarka opa
truje dośw iadczane w rażenia w zrokow e dotyczące przyrody, np.: złoty żuczek, zło
te oczka (Z lo ty żuczek), złociste brzozy (Strumyk), gałązki w złocie (Motyle), mle
cze złote (Mlecze), żabka złota (M iś za błądził), ogienek złocisty (S re b rn y w ier
szyk), mlecze w złotych koronach (Bajka majowa). Pisarka nasycając tą pogodną, ciepłą barw ą wspom niane utwory starała się odw ołać bezpośrednio do indywidual
nych odczuć małych odbiorców, obudzić w nich aktywny, pełen życzliwej pasji sto
sunek do otaczającego świata. Taki spo
sób jego obrazowania to także inspirowa
nie dośw iadczeń plastycznych dziecka, rozw ijanie jego ekspresji kolorystycznej, wzbogacanie słownictwa potrzebnego do zdefiniow ania wrażeń i wyobrażeń w zro
kowych.
Funkcję n a stro jo tw ó rczą nadała też Bechlerowa barwie w utworach Leśny stru
m yczek, Leśna ścieżka, W n o c ś w ię to jańską. Realizowała ją stosując takie okre
ślenia, ja k cienisty, ciemny, które prymar- nie w skazyw ały na stopień jasności bar
wy. Cieniste zieloności, ciemne gęstwiny to sformułowania odnoszące się do lasu, zieleni w przyrodzie jako źródła prawdzi
wego piękna, które przywołują poznawczo- estetyczne doznania czytelnika. Jednakże nad obiektywnym, fizykalnym charakterem barwy nadbudowują się często sensy zsu- biektywizowane, a w ięc o emotywnym czy afektyw nym ch a ra kte rze 18. Epitet barwy tw o rz y w ó w c z a s d o m in a n tę p s y c h o lo giczną, ja k ma to m iejsce np. w Leśnej ścieżce, gdzie określenie cienisty wprowa
dza dodatkowo atm osferę zagadkowości - dokąd zaprasza leśna ścieżka w p isa nego w tekst zbiorowego odbiorcę? Rów
nież epitet ciemny (ciemna woda, ciemny staw) funkcjonuje w utworze W noc św ię
tojańską w charakterze określenia nastro- jotw órczego, budując napięcie em ocjonal
ne. Mroczną, m agiczną aurę w ytw orzoną na wstępie w iersza tym epitetem potęgują stopniowe powtórzenia: „cicho, cichutko”,
„wolno, w olniutko” , „lekko, leciutko” oraz pojawienie się baśniowych postaci: w od
nych duszków, wodnego Psotnika zielone
go, złotej żabki w złotej koronie. Takie na
grom adzenie i spiętrzenie elem entów or
ganizujących nastrój sprawia, że utwór na
sycony jest klimatem nie tylko oddającym n a p ię c ie e m o c jo n a ln e , a le ró w n ie ż je
wzmagającym. Jednak pisarka nie dopusz
cza do tego, aby p rz e o b ra z iło się ono w strach lub lęk, bowiem w zakończeniu pojawia się pozytywne rozładowanie emo
cji, gdyż wtedy, gdy „ktoś krzyknie głośno, znika w szystko”, a „woda ciemna” się za
myka.
Odczuciom wzrokowo-kolorystycznym w utworach Bechlerowej tow arzyszą czę
sto inne doznania zmysłowe. I tak „puszy
ste uszy” , „m iękka łapka” (R óżow y zają
czek), „mech miękki” (Leśny strumyczek),
„gąski puch a te ” (G ąski), „ch ło d n y cie ń ” (Majowa piosenka) - to wzmacniające wra
żenie wizualne epitety działające ja k bodź
ce na receptory dotykowe, bowiem „dotyk pełni funkcję w yjaśniającą i uzupełniającą w stosunku do stenograficznej pracy oczu [...], uczy nas, że życie ma głębię i kontu
ry, daje nam trójwym iarowy obraz świata i nas samych”19. Z kolei określenia „pach
nie majem” , „ziemia pachnie chlebem ” to przenośnie, odw ołujące się do pozytyw nych doznań węchu, a za jego pośrednic
twem do dziecięcej wyobraźni.
O b e cn o ść w utw orach B echlerow ej określeń dźw iękow ych, kolorystycznych, d o ty k o w y c h w ła ś c iw o ś c i o ta c z a ją c e g o nas św iata, pozw ala dziecku lepiej do
strzegać i rozum ieć np. piękno przyrody.
Jest to bowiem poetyckie przetwarzanie rzeczywistości doświadczanej przez dziec
ko w sposób konkretny, co zna ko m icie wpływa na rozwój wrażliwości, uczy inter
pretowania przejaw ów życia za pom ocą zmysłów, sprzyja kształtowaniu osobowo
ści „nastawionej na zm ysły”20, czyli odczu
wającej doznania zm ysłow e i czerpiącej z nich radość.
1 I. Wojnar: Teoria wychowania estetyczne
go. Zarys problematyki, Warszawa 1976, s. 223.
2 Tamże, s. 224.
3 J. Brzechwa: O poezji dla dzieci [w:] Benia- minek czy podrzutek. Glosy o literaturze dla dzie
ci i młodzieży. Wybór tekstów H. Bielawska, War
szawa 1982, s. 40.
4 K. Czukowski: Od dwóch do pięciu. Przeł.
W. Woroszylski, Warszawa 1962, s. 172.
5 H. Bechlerowa: Zimo, baw się z nami [w:]
Kolorowy świat. Wiersze i proza dla dzieci. Wy
bór C. Żmihorska, Warszawa 1968, s. 398.
6 Taż, Strumyk, „Świerszczyk” 1964, nr 44, s. 693.
7 Taż, W Konwaliowej Gospodzie, „Świersz
czyk” 19S9, nr 38, s. 600.
8 Taż, Makówkowy teatrzyk, „Świerszczyk”
1962, nr 11, s. 162.
9 W. Żuchowska: Oswajanie ze sztuką sło
wa. Początki edukacji literackiej, Warszawa 1992, s. 131.
10 H. Bechlerowa: Leśny strumyczek,
„Świerszczyk” 19S6, nr 44, s. 708.
11 J. Olkusz: „Liczyło się dziecko...”. Rozmo
wa z Heleną Bechlerową (1908-199S), „Wycho
wanie w Przedszkolu” 1998, nr 3, s. 172.
12 P. Wróblewski: Stylistyczna funkcja okre
śleń barw w prozie Brunona Schulza, „Przegląd Humanistyczny” 1978, nr 7/8, s. S9. Zob. też:
W. Olkusz, W kręgu barwy. O funkcji określeń barw w tomikach „Italia” i „Drobiazgi z podróżnej teki” Marii Konopnickiej, „Zeszyty Naukowe WSP w Opolu. Filologia Polska XXV” 1986.
13 M. Przetacznikowa: Wiek przedszkolny, [w:] Psychologia rozwojowa dzieci i młodzieży pod red. M. Żebrowskiej, Warszawa 197S, s. 439;
A. Trojanowska: Dziecko i plastyka, Warszawa 1983, s. 46-S8.
14 H. Bechlerowa: Dwa kotki, „Świerszczyk”
19S9, nr S6, s. 881.
15 M. Rzepińska: Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, t. 1, Kraków 1973, s. 23.
16 H. Bechlerowa: Srebrny wierszyk, „Świersz
czyk” 1949, nr S, s. 11.
17 H. H. Hofstatter: Symbolizm, tłum. S. Błaut, Warszawa 1980, s. 1S4: Wszelka sztuka symbo
liczna, która stara się promieniować sakralnym natchnieniem [...] posługuje się barwą złotą. [...]
Złote tło ma znaczenie dogmatyczne. Wyraża isto
tę i władztwo boskiego ducha.
18 Zob.: A. Zausznica: Nauka o barwie, War
szawa 19S9, s. 443.
19 D. Ackerman: Historia naturalna zmysłów, Zang. przeł. K. Chmielowa, Warszawa 1994, s. 108.
20 Tamże, s. 14.
Katarzyna Chrobak
PODĄŻAJĄC ŚLADAMI DZIECKA - O POEZJI
WANDY CHOTOMSKIEJ
W o b e c tw ó rczo ści W andy C hotom - skiej nie sposób przejść obojętnie. Mimo iż jest pisarką dla dzieci, niemałe emocje w yzw ala również wśród w ielu dorosłych czytelników. Niesłabnąca od wielu lat po- czytność oraz fenom en popularności au
torki polegają na tym, że, ja k sama mówi:
Zawsze starałam się pisać dla dzieci tak, żeby dorośli się nie nudzili. A dorośli nie
kiedy dopowiadali sobie w ięcej...1 W śród dojrzałego już pokolenia Pola
ków nazw isko C h o to m skie j p rzyw o łu je przede wszystkim nostalgiczne refleksje z dzieciństw a, kiedy to w szystkie dzieci z podwórka zbiegały się w domu, aby obej
rzeć kolejny odcinek słynnej w całej Pol
sce dobranocki J a c e k i A g a tka . M łodsi czytelnicy kojarzą pisarkę przede w szyst
kim z wesołymi w ierszykam i, które same w p a d a ją w ucho, z rym o w a n ka m i oraz tekstam i piosenek harcerskiego zespołu Gawęda. Najmłodsi zaw dzięczają je j m.in.
oryginalne opow ieści Kubusia Puchatka czy przygody Martyn- ki. Podobnie ja k Brzechwa, Tu
wim czy K onopnicka, rów nież Wanda Chotomska jest pisarką, która zdołała zbudować pomost literacki, łączący kilka już poko
leń Polaków.
W ielu odbiorców literatury nie ma św iadom ości faktu, że dorobek pisarki nie ogranicza się jedynie do zręcznie napisanych wierszyków dla dzieci. Kto przyj
rzy się jej biografii twórczej do
kładniej, dostrzeże nie tylko im ponujący dorobek literacki. Składają się nań zarów
no utwory prozatorskie, liryczne, dram a
tyczne, satyryczne oraz piosenki. Wanda Chotomska angażuje się również w sze
roko rozum ianą działalność społeczną: pik
niki literackie, spotkania a utorskie oraz pracę na rzecz fundacji i stowarzyszeń.
L ite ra tu ra osobna, z racji odrę b n e j specyfiki, kieruje się odmiennymi zasada
mi, normami estetycznymi i w ogóle pod
lega innym rygorom warsztatowym: literac- kości ja k o kryterium nie m ierzy się zbio
rem norm estetycznych, jedynych i uniwer
s a ln y c h d la c a łe j g lo b a ln e j tw ó rc z o ś c i literackiej. O prawie bycia literaturą osobną przesądza spełnienie tekstów według norm poetyki własnej, dyktowanej wewnętrzny
m i prawami, a i zewnętrznym i w ym ogam i kom unikacji kulturowejP.
W jaki sposób wskazane norm y po
etyki własnej s ą realizowane w liryce W an
dy Chotomskiej? Podążać śladami dziec
ka, oto klucz do sukcesu poetki.
Paidialność dzieła literackiego to jeden z nieodłącznych w arunków istnienia tekstu literackiego w środowisku dziecięcym. Dla
tego Chotomska wprowadza do tekstu ele
m enty satyry i groteski, urozm aicając je
grą słów, opartą niejednokrotnie na zaska
kującym czytelnika skojarzeniu, paradok
sie, nonsensie oraz zamierzonym „przeina
czeniu” świata rzeczywistego w świat „na op a k” . Fantastyka i św iat na niby s p ra wiają, że dom inantą organizacyjną utwo
rów literackich są: nonsens, absurd, żart oraz ironia. W iersze uzyskują żartobliwy c h a ra k te r dzięki n ie p ra w d o p o d o b n e m u kontekstowi sytuacyjnemu. Ilustruje to na
stępujący przykład:
Mieszka w Opaczu zmyślony chłopak, wszystko, co robi - robi na opak:
w nocy szuka słońca, listy pisze od końca, [.. ,]3
To nie tylko zabawa słowem, ale swo
ista próba angażowania czytelnika do od
kryw ania w utw orze oczyw istych ab su r
dów. Dla młodego odbiorcy poetycka de
form acja św iata lirycznego stanowi oka
zję do dostrzeżenia różnic między światem realnym a przeinaczonym. Poetka, podą
żając sposobem myślenia dziecka, uprasz
cza to, co jest zbyt skomplikowane, ufan- tastycznia to, co realne, parodiuje to, co pow ażne. O p ie ra ją c się na s c h e m a cie
„świata na opak”, autorka inicjuje lubianą przez dzieci zabawę polegającą na igra
niu z prawami logiki.
Jednym z bardziej interesujących spo
sobów nawiązywania kontaktu przez po
etkę z czytelnikiem je st subtelne angażo
w a n ie go do o d e g ra n ia ko n k re tn e j roli w utworze. Zatem lektura wierszy nie jest ograniczona jedynie do biernego jej czyta
nia. Prowokacja wobec czytelnika polega na stosowaniu przez poetkę celowych nie
dopow ie d ze ń , za p ra sza n iu tym sam ym dziecka do podjęcia aktywnej roli odbiorcy - współtwórcy dzieła. Pokazuje to wiersz Kropka. W ykrzyknik! Znak zapytania?, któ
ry, poza oczywistą funkcją zabawową, pełni również rolę edukacyjną (uczy rozróżnia
nia znaków interpunkcyjnych oraz uświa
damia ich funkcję w konstruowaniu komu
nikatu językowego):
Jest sklep.
A nad nim napis taki:
. ! ?
Tu się sprzedaje pisarskie znaki do ozdabiania każdego zdania.
Tego, kto głośno szyld odczyta, nie robiąc przy tym żadnych byków, sklepikarz w progu grzecznie wita, prosząc o wejście do sklepiku.
Na półkach - puszki od landrynek, a w każdej puszce znaków kopka.
Tutaj wykrzyknik! Tam przecinek, cudzysłów”” myślnik - średnik; kropka .
Oto przykład modelu lektury aktywnej, w której wiele zależy od samego odbiorcy tekstu literackiego. Edward Balcerzan ów sposób odbioru dzieła literackiego nazy
wa teorią dzieła zorientowanego na odbiór5.
Pierwiastki wychowawcze i dydaktycz
ne są oczywiście obecne w twórczości Cho- tomskiej. Nie są jednak nigdy wobec czy
telnika natarczywe. Raczej skutecznie od
działują na jego w yobraźnię i w spółgrają z jego emocjami. Zatem zabawowa funk
cja literatury, zgodna z naturą i oczekiwa
niami dziecka, je s t przez poetkę konse
kwentnie realizowana. Jedną z głównych cech literatury dla dzieci jest jej dialogowy charakter, ponieważ dziecko baw iąc się, rozm awiając komunikuje się ze światem.
Obecne w wierszach Chotomskiej dialogi n a d a ją mu d y n a m iczn y c h a ra k te r oraz tw orzą iluzję języka mówionego, odzwier
ciedlają tendencję do skrótowości nadając em ocjonalny charakter w ypow iedzi oraz oddają spontaniczność rozmowy.
Wanda Chotomska posiada niebywałą umiejętność asymilowania z pozoru sprzecz
nych i niepasujących do siebie rzeczy oraz zjawisk. I tak oto w utworze lirycznym zgod
nie współistnieją przedmioty użytku codzien
nego: kieszeń, grzebień, talerze czy czapka (przedmioty tak banalne, że „nie wypada”
o nich pisać wierszy), oraz zjawiska przyrod
nicze i astrologiczne jak: księżyc i gwiazdy.
Poetka wyraźnie zachęca do budowania sko
jarzeń, nawet tych, które z pozoru m ogą wydawać się dziwne czy bezsensowne. Mi
sternie i bez pośpiechu buduje napięcie utwo
ru po to, by nieoczekiwanie je rozładować zaskakującą puentą. Im bardziej zaskakują
cy pomysł, tym chętniej akceptowany przez czytelnika.
Rosyjski pedagog i badacz literatury dziecięcej - Kornel Czukowski, wiedział, że słowne igraszki powinny być głównym gatunkiem w ierszy dla dzieci małych, bro
nił pedagogicznej celowości literatury tego rodzaju, której mistrzem był w Polsce Ju
lian T uw im . D zie ci d la te g o ś m ie ją się z form zdeformowanych, ponieważ to w ła
śnie je zn a ją jako w łaściwe i prawidłowe.
Przecież to, co najbardziej w zrusza w li
teraturze dziecięcej, to jej szczerość, au
tentyczność i niekłamana prostota. Pisa
rze, którzy m ają św iadom ość tego faktu, ce lo w o s ta ra ją się n a ś la d o w a ć m ow ę dziecięcą. C zukow ski przestrzegał: jeśli dorośli będą krępować dzieci w sw obod
nym w yrażaniu uczuć i myśli, je ż e li nie
dadzą luzu ich wypowiedziom em ocjonal
nym, ryzykują wówczas, że odbarwi to ich mowę, uczyni ją ubogą i anemiczną, za
bije w niej to, co cudownie dziecinne, i w y
rządzą w ten sposób szkodę nie do na
praw ienia6.
Wiele utworów Chotomskiej nawiązu
je do brzm ieniowej form y wyrazu, w yko
rzystuje wartości fonemów, w spółbrzm ie
nia oraz aliteracje. Maksymalna intensyfi
kacja środków brzmieniowych w wierszach jest celowa i odzwierciedla naturalne skłon
ności dzieci do eksperym entowania języ
kiem. Autorka, która w wywiadach podkre
śla, że bacznie obserwuje dzieci; ich spo
sób zachowania, myślenia i mowę, świa
d o m ie s ty liz u je fra g m e n ty w ie rs z y na mowę dziecięcą. Stosuje w tym celu roz
maite środki językowe, np. inwersję:
Gdyby tygrysy jadły irysy, to by na świecie nie było źle, bo każdy tygrys
irys by gryzł,
a mięsa wcale nie [...]7
C elo w e p rz e s ta w ia n ie n a tu ra ln e g o szyku wyrazów w zdaniu w ynika z uważ
nej obserwacji przez poetkę sposobu bu
dowania wypowiedzi przez młodsze dzie
ci. Popełnianie tego typu błędów przez dzie
ci wynika z braku znajomości poprawnych konstrukcji gram atycznych. Jedynym ich celem je st więc przekazanie komunikatu, nie zważając na obowiązujące normy ję zykowe. U poetki przeciwnie - znajomość i świadom ość stosowanych przez nią za
biegów stylistycznych nadaje tekstowi nie
powtarzalny charakter i doskonale naśla
duje mowę dziecięcą.
W tym samym celu stosuje poetka za
równo w poezji ja k i w prozie kolokwializmy, które nadają wypowiedzi literackiej orygi
nalny, swobodny oraz autentyczny charak
ter:
[ . ] z antylopą mógłby tygrys iść do kina
i irysy by w tym kinie sobie wcinał [...]V
Nawiązując do mowy dziecka, poetka wykorzystuje również jego naturalną ten
dencję do rymowania. Podobnie ja k w w y
pow iedziach dzieci, również w utworach literackich treść ma w tórną rolę, liczy się przede w szystkim zestaw dźwięków, me- lodyczność oraz rytm wiersza. U Chotom- skiej rym owanki p rz y b ie ra ją najczęściej postać wyliczanek.
W anda C hotom ska sw o ją działalno
ścią tw órczą daleko wykracza poza ogól
nie przyjęte normy pisarskie. Jest bowiem nie tylko p o e tką i nauczycielką, wchodzi rów nież w rolę dziecięcego psychologa.
Poetka doskonale zna naturalne potrzeby dziecka, do których należą m iędzy inny
mi: zaspokojenie potrzeby ciekawości - stąd liczne ciągi pytające w je j utworach lirycznych, np: D laczego dachy są z da
chówek? Dlaczego delfin nie je mrówek?
D la cze g o d e s e r to p o tra w a ? D la cze g o dziura je s t dziurawa?
Poetka wie, że u podstaw twórczości dziecięcej tkwi sztuka podpatrywania dzie
cięcego świata. Autorka znana je st z w y
myślania wierszyków, rymowanek, dedy
kacji na poczekaniu. Jej inwencja tw ó r
cza w ydaje się w tej dziedzinie niewyczer- p a ln a . P o d c z a s s p o tk a ń a u to rs k ic h z młodymi czytelnikam i nie tylko zachę
ca do wspólnej zabawy, ale sama daje się je j ponieść. Słynie na przykład z braw u
rowego w ykonania w łasnego w iersza Dla
czego cielę ogonem m iele? W rapowym rytm ie, przy użyciu rekw izytu w postaci s z a lik a (o g o n c ie la k a ), k tó ry m k rę c i w rytm deklam owanego w iersza. Zacho
w anie rymu i rytmu w wierszach dla dzie
ci w ynika rów nież z etapu ich psychicz
nego rozwoju oraz upodobań do zabaw opartych na powtarzających się sekwen
cjach, np. s ło w n ych lub d źw ię ko w ych . Poetka wchodzi jednocześnie w rolę au
to ra - w y k o n a w c y te k s tu lite ra c k ie g o . C hotom ska nie tylko tworzy teksty, ale je
„urzeczywistnia” , w chodząc w rolę w yko
nawcy, podobnie ja k dziecko podczas lek
tury podejm uje rolę badacza. Epoka me
diów i techniki sprzyja poetce w realizo
w aniu rozm aitych pom ysłów , m ających zachęcić czytelnika do obcow ania z lite
raturą. Paradoksalnie - nowinki technicz
ne, które w obecnych czasach stanow ią najgroźniejszą konkurencję dla literatury (płyty CD, g adżety dźw iękow e itp.), au
to rka w yk o rz y s tu je ja k o „w a b ik ” w obec młodego odbiorcy. Stąd w spółpraca pisar
ki z mediami. Chotomska, świadom a no
w atorskich rozwiązań technicznych oraz fa s c y n a c ji, ja k ą w z b u d z a ją w m łodym p o k o le n iu , p o s ta n a w ia w y k o rz y s ta ć je w swojej twórczości jako swoiste novum.
Pokazuje więc literaturę „od kuchni” , po-
zwala podpatrzeć dziecku proces tworze
nia. Demaskuje to, co do tej pory stano
w iło sw oiste tabu dla czytelnika. O dkry
w a w szystkie tajniki w a rszta tu pisarza, pokazuje poszczególne etapy tworzenia, ale przede wszystkim namawia do podję
cia w łasnych prób literackich.
W anda Chotomska, pytana o to, dla
czego nie pisze rów nież dla dorosłych, odpowiada, że nie zamierza robić im kon
kurencji. Jest wielu dobrych pisarzy dla dorosłych, a tak niewielu dobrych dla dzieci - mówi poetka.
BIBLIOGRAFIA PODMIOTOWA:
W. Chotomska: Tere-fere, il. B. Butenko, Warsza
wa 19S8.
W. Chotomska: Kropka. Wykrzyknik! Znak zapy
tania?, il. J. Stanny, Warszawa 1963.
W. Chotomska: Kolorowe znaki przestankowe, il. J. Zagner-Kołat, Łódź 2004.
W. Chotomska: Gdyby tygrysy ja d ły irysy, il. M. Uszacka, Warszawa 1968.
1 Cyt. za: Jakmatka-kwiat nie poszła w świat.
Wanda Chotomska, „Gazeta Wyborcza. Wysokie obcasy”, 2001, nr S .
2 Cyt. za: J. Cieślikowski: O naturze i sposo
bach istnienia literatury dla dzieci [w:] idem, Lite
ratura osobna, Warszawa 198S, s. 10.
3 W. Chotomska: Chłopak na opak, [w:] idem, Tere-fere, „Nasza Księgarnia” 19S8.
4 W. Chotomska: Kropka. Wykrzyknik! Znak zapytania?, Ruch, Warszawa 1963.
5 Por. E. Balcerzan: Przez znaki. Granice autonomii sztuki poetyckiej na materiale polskiej poezji współczesnej, Poznań 1977, s. 7-38.
T Na temat dziecięcych słownych igraszek pisał K.Czukowski [w:] idem, Od dwóch do pięciu, tłum. i oprac. W. Woroszylski, Warszawa 1962, s. 17S.
7 W. Chotomska: Gdyby tygrysy jadły irysy, Ruch, Warszawa 1968.
8 Ibidem.
Agnieszka Sikorska
LUDZIE, KSIĄŻKI, PIĘKNO I NAPOLEON, CZYLI O KRAJOBRAZIE DZIECIŃSTWA
L. M. MONTGOMERY
K ra jo b ra z d z ie c iń s tw a to p ie rw sza czę ść p a m ię tn ikó w pisarki, obejm ująca okres ośmioletni, od 1889 do 1897 roku.
Początkowe w pisy nie s ą zbyt interesują
ce, z a w ie ra ją głów nie inform acje o tym, gdzie mała Maud była, z kim i w jakim celu.
W m iarę upływu czasu zapiski s ta ją się ciekawsze, wzbogacone o refleksje o ży
ciu i religii. Obraz, jaki się z tych wpisów wyłania, to dziewczynka (a potem dziew
czyna) radosna, przyjacielska, ciesząca się popularnością wśród rówieśników i rosną
cym za in te re so w a n ie m płci przeciw nej.
A je d n ak między wierszam i w yczytujem y historię jej niewątpliwej traumy. W ychowy
wana przez surowych dziadków, oddzielo
na od ojca, który założył now ą rodzinę, mamę wspomina właściwie tylko raz, przy okazji pracy dom owej dotyczącej pierw szych wspomnień. Dowiadujemy się wów
czas, że jej pierwsze wspomnienie to w i
dok martwej matki.
C zy te ln ic z k i M o n tg o m e ry w je j pa
miętniku bez trudu w ytropią ślady Emilki czy A ni. U m iło w a n ie pię kn a, przyrody, świat książek, pierwsze próby literackie - to wszystko, czym później obdarzyła bo
haterki sw oich książek, było c zę ścią jej życia.
W ydaje się, że często Maud nie mia
ła się z kim podzielić najgłębszym i w ą t
p liw o ś c ia m i i p rze m y ś le n ia m i i - ja k ż e niewiele zmieniło się przez ubiegły w iek - były to zazwyczaj przem yślenia religijne,
które nie spotkałyby się z aprobatą doro
słego, skostniałego świata. Bardzo tra f
nie opisuje lęki małej dziewczynki, która dosłownie i bezkrytycznie przyjmuje św ia
topogląd podany jej na tacy przez opie
kunów. Niebo w yobraża sobie jako złote miasto, w którym wierni przechadzają się z harfami i wieńcami nieustannie śpiewa
ją c hymny i: gdzie zapanuje „nieskończo
ne św ięto”1. Odczuwa więc dysonans po
znawczy, bo sądzi, że pow inna uw ażać ta k ą wersję życia wiecznego za coś po
żądanego, a jednocześnie czuje, że wieje od tego nudą, gdyż: Jedna niedziela na ziem i wydawała się ciągnąć w nieskończo
ność - więc ja k b y to było, gdyby rzeczy
w iście trw a ła b e z k o ń c a ? 2. P rzy czym okresow o s z a rp ią n ią ogrom ne wyrzuty sumienia, gdy stwierdzając, że nie pasu
je do szablonu w zorow ej chrześcijanki, odczuw a paraliżujący lęk przed piekłem
i postanawia: p olubić czytanie B iblii b ar
dziej niż książek z opowieściami, nie od
czuw ać zniechęcenia [...] w kościele i nie czuć niechęci do niedzieliQ. Te zwierzenia z końca dziewiętnastego wieku w ydają mi się nadal aktualne w naszej rzeczywisto
ści. Zapewne niejedno dziecko przeżywa podobne rozterki religijne i św iadom ość tego faktu może pomóc rodzicom i w ycho
w aw com w prow adzeniu dialogu z pod
opiecznym .
Zaciekawić może również obraz epo
ki wyłaniający się z tego dziennika. Niezli
czone wieczorki kościelne, koncerty, odczy
ty, Towarzystwa Literackie, Towarzystwa Wstrzemięźliwości z całą pewnością silnie integrowały lokalną społeczność i nie po
zostawały bez wpływu na rozwój młodzie
ży. Były przykładem zaangażowanej posta
w y społecznej, kształtowały zapewne umie
jętność form ułowania myśli i publicznego ich wyrażania. To niesamowite, ja k ludzie nie znający telewizji i weekendowych prze
chadzek po centrach handlowych, potrafi
li wspólnie organizow ać sobie czas, być ze sobą, a w publicznych dysputach nie stronić od tak specjalistycznych tem atów jak: Kto był wybitniejszym generałem, Na
poleon czy WellingtonR.
N ie ste ty m oja le ktu ra p a m ię tn ikó w M o ntgom ery m usiała za ko ń czyć się na p ierw szym tom ie, gdyż w ydane praw ie dziesięć lat temu nie były od tej pory wzna
wiane, a w bibliotekach o nie trudno. Czy nie warto by tego zmienić?
1 L. M. Montgomery: Krajobraz dzieciństwa.
Pamiętniki 1889-1897, Warszawa 1996, s. 262.
2 Tamże.
3 Tamże, s. 263.
4 Tamże, s. 110.
Kinga Kruz
MOTYW PIERWSZEJ MIŁOŚCI WE WSPÓŁCZESNEJ
LITERATURZE MŁODZIEŻOWEJ
Miłość jest jednym z najbardziej roz
powszechnionych, jak również pożądanych motywów podejm owanych przez literatu
rę od czasów starożytnych do w spółcze
sności. Począwszy od antycznej wizji mi
łości ukazanej chociażby w liryce Safony z Lesbos (VII w p.n.e.), która stała się prze
w odniczką koła ku czci muz, i bogini miło
ści Afrodyty, poprzez twórczość odrodze
niową Franciszka Petrarki (znanego jako twórca sonetów do Laury, swej wyideali
zowanej miłości), ja k również późniejsze kreacje tragicznej m iłości rom antycznej (w dziełach: Adam a Mickiewicza, Johan- na W. Goethego, Georga Byrona, Aleksan
dra Fredry), aż po poezję Krzysztofa Ka
mila Baczyńskiego, Czesława Miłosza oraz pozostałych twórców współczesnych, mi
łość zmieniała swoje oblicze wraz z następ
stwem epok literackich i ich filozofią.
Ukazanie historii miłosnej dwojga za
kochanych stało się także częstym w ąt
kiem literatury młodzieżowej, szczególnie jej nurtu obyczajow ego. Uwaga pisarzy skupiła się w okół wątku pierwszej miłości, która z założenia powinna być uczuciem najprostszym. W okresie PRL-u na kształt dzieła literackiego wpływ ały ponadto na
kazy polityki socjalistycznej. Pisarz musiał bowiem być nauczycielem i wychowawcą, a jego podejście do odbiorcy musiało być
„sp e cja ln e ” 1. U kazanie zatem pierwszej miłości było najprostsze, a pierwsze na
miętności zaprezentowane w powieściach obyczajow ych doby Polski Ludowej bar
dziej przypominały przyjaźń niż miłość.
Hanna Ożogowska w powieści Za mi
nutę pierwsza miłość (1973) przedstawiła odbiorcom przygody grupy rów ieśniczej, przyjaciół z ósmej klasy jednej z warszaw
skich podstawówek. Bohaterowie tej po
wieści to pary przyjaciół: Irka i Ewka, a tak
że Bigos i Kostek, którzy znali się od daw
na, ale dopiero w ósm ej klasie znaleźli w sp ó ln y ję z y k i zechcieli poznać siebie nawzajem poza murami szkolnymi. I tak, między Irką a Kostkiem zrodziła się praw
dziwa przyjaźń, głównie za spraw ą odkry
cia wspólnych zainteresowań. Bohaterowie Ci spędzali ze sobą coraz więcej czasu, nie zapom inając jednak o łączeniu przy
jem ności z obowiązkam i. Inna była rela
cja Ewy i Bigosa, którzy umawiali się na
Rys. Gwidon Miklaszewski
prawdziwe pierwsze randki, spotykając się w kawiarniach, spacerując razem po mie
ście w oderwaniu od rzeczywistości.
P o d o b n ie ja k H anna O ż o g o w s k a , pierwszą miłość zaprezentował Aleksander Minkowski w powieści Błękitni z latającego talerza, wydanej także w latach siedemdzie
siątych. Bohater tejże pozycji to nastoletni Jarema, którego ojciec służył w marynar
ce, dlatego chłopiec mieszkał z dziadkami na wsi na Mazurach. Dom jego dziadków nie tylko sta n o w ił sch ro n ie n ie dla syna marynarza. Dziadkowie zdecydowali się wy
najm ow ać pokoje letnikom , a dokładnie dziewczynie z Warszawy, w której Jarema zakochał się niedługo po jej przybyciu na Mazury. Ich m iłość przypom inała w alkę dwóch silnych osobowości, które starały się zabić rodzącą się fascynację, jednak w sze
regu potyczek ponieśli klęskę. Nowe uczu
cie Jaremy było w sta n ie zniszczyć nawet dotychczasowy związek z Marzeną.
In n ą p o w ie ś c ią z te g o o kre su je s t Czas A braham a Krystyny Siesickiej. Jej bohater Kuba, to uczeń dziesiątej klasy, syn p is a rz a . C h ło p ie c b y ł z w ią z a n y z A nną, c ó rk ą stom atologa. Je dnak ten układ zaczął go męczyć, bowiem przeko
nał się, że z A n n ą nic go nie łączy, poza przywiązaniem. Ponadto dziewczyna mę
czyła Kubę egoistycznym zachow aniem i próbami zniewolenia go wbrew jego woli.
Drugi powód odrzucenia Anki jest bardziej przyziem ny. Kubę zafa scyn o w a ła nowa koleżanka, Agnieszka, która jednak nie od razu pozwoliła zbliżyć się do siebie. Uwa
żała, że kiedy zostanie dziew czyną Kuby, straci przyjaźń Anny. Trudnem u położe
niu bohaterów z pom ocą przyszedł czas, a dokładnie ferie świąteczne. Kuba w yje
chał do Zakopanego, gdzie wypoczywała Agnieszka. Tam udało mu się przekonać ją o prawdziwości swoich uczuć. Problem
Anki zniknął sam, gdyż po aresztowaniu ojca, d zie w czyn a m usiała w y je c h a ć do rodziny, o d e jś ć ze szkoły, gdzie każde spojrzenie kolegów i koleżanek wytykało jej sytuację doktora. Anna na zawsze po
żegnała przyjaciół. Kuba i Agnieszka mo
gli cieszyć się sobą. Jednak sama autor
ka p o d k re ś liła n ie trw a ły c h a ra k te r ich uczucia poprzez zdaw kową wizję przyszło
ści, w której zapowiedziała kolejnego part
nera dla Agnieszki.
Motyw miłości po transformacji ustro
jowej w 1989 roku przeszedł ewolucję. Miało to związek z ogólnymi zmianami w obrębie lite ra tu ry m ło d z ie ż o w e j. W y n ik a ły one przede wszystkim z faktu, iż zniesiona zo
sta ła cenzura. Innym pow odem tychże zmian była konieczność dopasowania po
ziomu książek do wym agań czytelników.
Wraz z rozwojem mediów, postępującą glo
balizacją zmieniły się potrzeby odbiorców.
Zmienić musiała się tematyka wydawanych powieści oraz podejście autorów do mło
dzieży, z tradycyjnego na liberalne. Powol
ny w z ro s t czyte ln ic tw a d o p ro w a d z ił do zwiększenia zapotrzebowania na najnowszą literaturę. Doszło do sprzężenia zwrotnego między infrastrukturą a literaturą2.
C hoć w iele aspektów pozostało nie
zmiennych, m otyw pierwszej miłości mu
siał ulec w literaturze młodzieżowej trans
formacji. W spółczesnej miłości daleko już do przyjaźni łączących bohaterów książek z lat PRL-u. W powieści obyczajowej dla młodego odbiorcy pojawiła się sfera ciele
sności: ciąża nastolatki, poznawanie swej seksualności, fascynacje erotyczne płcią przeciwną. Jednocześnie literatura dla mło
dzieży odeszła od dydaktyzmu, od morali- zow ania i pokazyw ania w ła ściw e j drogi postępowania.
N iechciana ciąża ja k o sku te k m iło snych uniesień i jej konsekwencje stanowi
te m a t p o w ie ś c i M a rty Fox M a g d a .d o c (1996) i jej kontynuacji Paulina.doc (1997).
Obydw ie pow ieści scala postać głównej bohaterki, Magdy, która podczas wakacyj
nej przygody z kolegą z klasy zaszła w cią
żę. Dziewczyna wiązała z nim nadzieje na w spólną przyszłość. Magda nie mogła li
czyć na pomoc matki, bowiem ta jej nie
n a w id ziła . W o b e c w ro g o ś c i ro d z ic ie lk i Magda zamknęła się na jej gorzkie słowa.
N ie z n a la z ła ta kże o p a rc ia w Ł u ka szu Młodszym, gdyż nieplanowane ojcostw o kolidowało z jego planami na przyszłość.
Dziadek jej dziecka, Łukasz Starszy, za
oferował dziewczynie sw oją pomoc mate
rialną, co dla Magdy było prawdziwym w y
bawieniem. Zam ieszkała bowiem z dale
ka od matki i je j złośliw ych komentarzy.
Uciekła od poniżenia. Można się jednak za
stanowić, czy Magda nie wpadła w kolejną życiową zasadzkę. Kiedy już otrząsnęła się po stracie Łukasza Młodszego, o jej w zglę
dy zaczął starać się Łukasz Starszy. Choć na początku jego zabiegi mogły stanowić je d yn ie form ę pom ocy młodej matce, to je d n a k z czasem udało mu się o budzić w M a g d zie now e uczucie. D zie w czyn a p rz y w ią z a ła się do n ie d o s z łe g o te ś c ia i z czasem pokochała. Być może dała tym sam ym w yraz podstaw owym potrzebom c z ło w ie k a , o k tó ry c h sa m a M arta Fox mówi:
Dziś, tak samo ja k przed latami, pragniemy dobra, serdecznosci, zrozumienia, bliskości. Ciągle tęsknimy, pragniemy, marzymy. Chcemy mieć kogoś, z kim można byłoby
porozmawiać, kto zrozumie właściwie, kto podzieli nasze przekonania, wartości, pragnienia3.
Magda znalazła w Łukaszu Starszym oparcie, którego nie zyskała ze strony mat
ki i ojca jej dziecka. Z powieści Marty Fox
można wysnuć wniosek, iż zdaniem pisarki tylko człowiek kochany i zadowolony z ży
cia może daw ać innym radość i miłość.
W arte je d n ak zastanow ienia s ą przyszłe losy Magdy i Paulinki. Magda, chcąc uchro
nić córkę od niegodziwości świata i zapew
nić jej dorastanie w ciepłej domowej atmos
ferze, dała jej zastępczego ojca, który jest tak naprawdę dziadkiem Pauliny. Tym sa
mym prawdziwy ojciec dziewczynki stanie się jej przyrodnim bratem.
Motyw pierwszej miłości, którą nisz
czy niechciana ciąża, pojaw ił się także w p o w ie ś c i J a n in y Z a ją c ó w n y W esele m ojej m am y (1996). Jest to opowieść o roz
padzie rodziny, ale pojawiają się w niej rów
nież historie miłosne. Magda jest ciekawą świata, zdolną licealistką. Romans ze star
szym o kilka lat m ężczyzną skończył się dla dziewczyny tragicznie. Magda zaszła
w ciążę. Nie pozostała je d n ak ze swoim problemem sama. Mogła liczyć na pomoc i wsparcie ze strony ojca dziecka. Pomoc tę o d rzu ciła , ta k ja k m iło ść i lojalność.
Magda usunęła ciążę, konsekwencję pierw
szej wielkiej miłości.
To, iż motyw pierwszej miłości prze
szedł ewolucję, uświadamia nam również M ariusz M aślanka, autor pow ieści B idul (2004). Opowiada on historię chłopca, któ
ry jako dziecko zamieszkał w domu dla sie
rot. W miejscu, gdzie miał mieć lepsze wa
runki życiowe niż w biednym domu rodzin
nym, Borys spotkał się z przemocą seksu
alną, n ie s p ra w ie d liw o ś c ią , p o n iże n ie m i brakiem miłości. W chłopcu dojrzewa tę
sknota za czystym uczuciem, za prawdziwą miłością. Jednak po wyjściu z domu dziec
ka szybko dostrzega, że nie potrafi odróż
nić miłości od zafascynowania seksualne
go. Związuje się z młodą kobietą, spędza z nią noce, ale nie potrafi powiedzieć, czy to je s t miłość. Dlatego rezygnuje z tego związku. Przesycona seksualnością je st m iłość ukazana w powieści Barbary Ko
smowskiej Niebieski autobus (2004). Jest to opowieść o miłości mieszającej się z ero
tyzm em . Miśka, główna bohaterka, jako uczennica liceum zakochuje się w koledze z klasy. Jest on dla niej w zorcem osobo
wym. Jednak chłopiec wyjeżdża. Miśka idzie na studia. Tam poznaje prawdziwe życie.
Wiąże się najpierw z rewolucjonistą, potem z kinomaniakiem, ale żadnego z tych chłop
ców nie kocha. S ą to zwykłe fascynacje płcią przeciwną, kończące się seksem. W ielbi
ciel filmów przypadkiem zostaje ojcem jej dziecka. Miśka odrzuca jego oświadczyny.
Postanawia być sam otną matką.
Można zaryzykować stwierdzenie, że współczesna miłość daleka jest od wznio
słości i dostojeństwa prawdziwego uczucia.
Młodzież traktuje ją w sposób niedojrzały,
krzywdząc siebie i swoich partnerów po
przez odebranie godności i brak szacunku do drugiego człowieka. Jednak, aby ocalić honor młodzieży i pokazać, że nie zawsze miłość wiąże się z cielesnością i traktowa
niem przedmiotowym, literatura młodzieżo
w a p rze d sta w ia m otyw m iłości trudnej, o którą młody człowiek musi walczyć. Wi
doczne jest to szczególnie w powieściach Krystyny Siesickiej Dziewczyna Mistrza Gry (1997) i Wróć Aleksandrze (2001). Pierw
sza z nich to opowieść o miłości nastolatki do owładniętego manią gier komputerowych rówieśnika. Marysia i Kamil mieli zupełnie inne podejście do miłości. Chłopiec bowiem stworzył na użytek gry RPG postać wyima
ginowanej kobiety, Pii Gizelli. Postać ta miała służyć jedynie rozszerzeniu fabuły gry, jednak jej obecność w życiu Kamila spra
wiła, że Marysia zaczęła się jej bać. Na szczęście para odnalazła się w odpowied
nim momencie. Pia Gizella musiała znik-