5 j » 5 * ' a 3 <2*
fc 5*5 nSS w ?->
5*
Lwów, Nieöziela dnia 5. Stycznia 1896. m i m
X X V II. rok istnienia.
P IS M O S A T Y ę Y g Z N O p O L d T Y < 2 Z N E .
„ S z c z u t e k “ w y c h o d z i o d r o k u 1 8 6 8 .
P ren u m era ta w y n o s i:
eałorocznie . , . 10 zł. I dwieróroeznie . . 2 „ 50 półrocznie . . . . 5 „ | miesięcznie . . . — „ 85 I r T - o - n a e r p 03 e d . y i j . c z 3 r I s o s z t i a j e 2 0 c e n t ó w . Prenum erow ać można w A d m in is tra c ji „G azety N arodow ej“ ul.
L udw ika 1. 3., we w szystkich k sięg arn iach , A jencjach dzienników w szystkich urzędach pocztowych.
L isty należy adresow ać:
Eedałccja „Szezutka“ ulica Karola Ludwika 3.
ct.
K arola i na
OGŁOSZENIA przyjm uje w e L w o w ie : A d m in istracja „G azety Narodowej ul. K arola L udw ika 1. 3. po 6 ct. za wiersz jedno szpaltowy lub jego miejsce a nadesłano po 30 ct. od wiersza. — W P a r y ż u : C. Adam (Ciborowski), o . rue du F o u r ; P aris. — W e W ie d n iu : H aasenstein & V ogler (Otto Maasr W alfischsasse 10. Rudolf M osse, S eilerstädte 2 ; A. O ppelik, G rünangeo gasse 12; M. Dufces W ollzeile 6 ; II. Schallek, W ol!;;eile 11. i J . Dann- berg I . Kumpfgasse 7 . — W H a m b u r g u : A .S te in e r . — W F r a n k f u r c i e : n.M . H aasenstein & V o g le r; G. L . Daube & C o m p.— W W a r s z a w ie : K eichuiann
& F ren d ler.
P ien iąd ze należy przes)'łać pod ad resem :
Administracja „Gazety Narodowej“ we Lwowie. _________
Rusinom do opłatka.
„Myr wam b ra tia “ szlemy wam serdecznie Do opłatka — i ściskamy dłoń —
W szak w spokoju żyć wszystkim bezpiecznie A braterstwo najdzielniejsza b ro ń !
W dawne czasy cofnijmy się w tej chwili Przejdźmy w myśli długi szereg lat —
W zgodzie z sobą, dziady nasi żyli, Bez różnicy — jako z bratem b rat!
„Myr wam b ra tia“ — głuszy okrzyk dziki W szak niezgoda gości pośród was — Złe podszepty łamią wasze szyki, Do jedności już powrócić c z a s!
W strony wrogie rwie się wciąż was wielu.
Chociaż szczęście pośród waszych chat...
Dążcie zgodnie do jednego celu —
„Myr wam b ra tia “ i na cały ś w ia t!
Szach-mat.
l i r t .
W Sądzie.
Obrońca-.... Nie po
mijajcie panowie je
dnej okoliczności, któ ra tak przem awia za moim klientem. Oto człowiek ten ofiarował zrabowane przedmioty swej teściowej w da
rze — a, czyn ten jest dowodem wielkiej dobroci serca i deli
katności oskarżonego, na które my byśmy się pewnie nie zdo
byli...
Miedzy literatami.
Wojna.
— A cóż będzie w ojna? pan się na tem rozumie, boś dzienni
karz.
— A która godzina?
— Pół do drugiej.
— Z pewnością bę
dzie ale z moją żoną, bo się będzie gniewać że tak późno przycho
dzę. O n: Ze w szystkich języ k ó w n a jtru d n ie jsz y angielski, a inaczej mówi.
O na: To ta k ja k i u nas, pisze się posag, a mówi się
bo inaszej się pisze, m iłość.
— W iesz moje prace kosztują mnie b a r
dzo m ało czasu.
— No to kosztują cię tyle ile są w arte.
DysKrecya.
Sędzia: Prosiłbym pa
nią o podanie wie
ku do protokołu.
B a n ia : Zostawiam to dyśkrecyi W ielm o
żnego sędziego.
Na ulicy.
— D la czego n ie u k ło n iłe ś się p a n u Y.
— A no b o n ie je s te m p o g a n in e m i b a łw a n o m się n ie k ła n ia m .
Szczjt grzeczności.
— Po kim pani w żałobie?
— Po nieboszczyku mężu.
—- Ja niestety także jestem wdowcem.
— O jak to grze
cznie z pańskiej strony.
Dowcipny.
S p o tk ałe m znajom ego — s tra s z n ie ro zsie rd zo n y S k a r ż y ł się n a b ezm iern e w y m a g a n ia żony, P o w i a d a : „ T a k o b ie ta je szc ze m nie z ru jn u je , Co ty d z ie ń now ej s u k n i odem nie w y m a g a — A c h •— m oda, to d la m ężów n a js tra s z n ie js z a
p la g a , K a ż d y m i p rz y z n a słu sz n o ść , bo k a ż d y to
c z u je ! W sp o m n ie n iem tam zo stałem d o tk n ię ty niem ile, B o m oda i m nie n ie ra z ju ż z a tr u ła chw ile,
"W ięc n a zn a k , że s ta n je g o g łę b o k o w spółczuję S erd ee żn ie d ło ń m u śc isk a m i s z e p n ą łe m :
B ia d a ! — A on m i rz e k ł z u śm ie c h e m : J e s t i n a to ra d a , Bo chociaż ona ż ą d a , ja je j n ie k u p u ję.
Szach-mat.
Trój przymierze.
N ic nowego nie m a n a świecie, J a k z Ben-A kiby u st wiecie — I trój przy m ierzą czułości
Istn ia ły ju ż w zm ierzehłej przeszłości!
W szak ju ż w b iblii kronikarz sta ry A lians trzech króli wspomina, Gdy nieśli do Betleem dary I pokłon dla Bożego Syna. — Zm ieniły się czasy na świecie, J a k sam i dokładnie to wiecie — A trój przy mierze — aż miło — Po w iekach znowu o d ż y ło ! Lecz inne jego są cele — A drogi kręte, nie la d a — Bo radzą wciąż przyjaciele, Ja k b y ograbić sąsiad a!
--- Szach-mat.
(Czysty zysl^.
— Jak się m asz?
— Nieźle!
— Jakto n ie ź le !
— A nieźle bo się ożeniłem.
— Z miłości?
_ Nje _ tylko mi jedzenie restauracyjne nie smakowało.
— No i cóż na tem zyskałeś?
— Jakto co? teraz przepadmn za jedze
niem restauracyjnem .
W cu kiern i.
—