• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 23, nr 1 (1891)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szczutek : pisemko humorystyczne. R. 23, nr 1 (1891)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Lwów, Niedziela dnia 4. Stycznia 1891.

R O I I I I I I ,

Nowym Rokiem.

Co wam zyczyć w ojców domu W przygnębieniu i rozterce, (idy się smuci polska dusza, (idy się krw aw i polskie serce?

(idy w zwątpieniu myśl się błąka I gdy próżno ocalenia

W tej przyszłości chmurnej szuka, Co nam wszystko na złe zmienia ?

Niecli więc w iara przedewszystkiem Zstąpi znów pod ojców strzechę;

Niechaj ona biednym, smutnym I zwątpiałym da pociechę.

Niechaj ona będzie gwiazdą,

W dni pochmurnych, szarych rzędzie 1 niech ona podwaliną

Wszelkich czynów naszych będzie.

A w raz z uńarą i nadzieją Niechaj sił nam nowych doda, Ona, która po dniach burzy

Wschodzi zawsze jak pogoda.

Wszakze słuszną nasza sprawa, Więc zwycięstwo będzie przy niej;

O tern winna nas pouczyć Dziejów wszelkich pra-m istrzyni.

A z nadzieją tą i wiara.

Niechaj miłość wielka w stan ie;

Miłość tego, co jest nasze

W chacie, w dworku i na łanie, Niechaj ona do ostatka

Wciąż ma groźne dla nas tonie, V,eto wznosząc, gdy rej zechcąi Wieść tu u nas... obce dłonie.

PISMO SATYRY GZNO - POLITYCZNE.

S z c z u te k w ychodzi od roku 1868.

P re n u m era ta zamiejscowa i p rzesy ł­

ka pocztowa wynosi całorocznie 10 z łr.

półrocznie 5 złr.. ćwierćrocznie 2 z ł r 50 ct., miesięcznie 85 ct.

W W ielkiem księstw ie PoznańsKiem 3 talary 50 fen.

We F ran cji, Szw ajcarji i W łoszech całorocznie 16 franków .

P renum erow ać można w A dm inistra­

cji „S zczutka“ przy ulicy Łyczakow skiej 1. 3.. we wszystkich księgarniach i ajencjach dzienników i we w szystkich urzędach pocztowych.

Reklamacyj nie opłaca się.

L isty przyjm uje się tylko opłacone M anuskryptów nie zw raca się.

In se raty dru k u ją się za opłatą 6 et.

od w iersza drobnym drukiem w jednej szpalcie. S tronnica inseratow a zawiera cztery szpalty.

In se raty p rz y jm u ją : A dm inistracja

„Szezutka“ przy ul. Ł yczakow skiej 1. 3.

W W iedniu B iu ra o g ło szeń : H aasen- stein a & Voglera, Rudolfa Mossego i A.

O ppellika.

W P a r y ż u : A dam . Rue de St- P eres 81.

P re n u m era ta we Lwowie w ynosi ca­

łorocznie 10 złr.. półrocznie 5 złr., ćw ierć­

rocznie 2 złr. 50 ct., m iesiecznie 85 ct.

N um er pojedynczy kosztuje 20 ct.

Dodatek zaw iera ła m ig łó w k i, sza­

rady, zadania szachowe i inseraty.

(2)

- 2

Rozpamiętywania.

Niegdyś się chlubnie wysilił Virgili, Aby wiek złoty opisać dosadnie,

Gdzie wszyscy w zgodzie i spokoju żyli, Gdzie bez aresztów nikt nigdy nie kradnie, Gdzie sejm się żaden prawami nie trudzi, A państwo kwitnie uczciwością ludzi.

Lecz ów wiek złoty, to dzieciństwo prawie Wobec dzisiejszych reform i oświaty,

Gdzie rząd jak sternik przy poddanych nawie Za swą opiekę powiera opłaty...

Nie z chęci zysku - - lecz obywatele Sami się reszty zrzekają połowy Pojmując wyższe opiekuńcze cele Jakie ma dla nich urząd podatkowy.

Jakżeby na tem chrześćjańska pokora, Jakżeby skromność wymogów cierpiała, Gdyby bez części w kieszeń protektora Rola nam cały czysty dochód dała.

Któżby mógł spadek otrzymać bezpiecznie, Bo cóż testament i co znaczą świadki — Jedną poreką potrzebną koniecznie

»Są w złotym wieku spadkowe podatki.

Każda ugoda, rewers na papierze

Świstkiem jest tylko, nie żadnym kontraktem, Aż gdy od stempla bierzmowanie bierze, Staje się z świstka prawomocnym aktem.

Nawet od szewca otrzymane buty Nie są butami jeszcze wobec prawa, Jeśli na stemplu rachunek osnuty Obywatelskich praw im nie nadawa.

Przebóg, Y irgili! nie myśl że rząd chciwy, Wszak list bez marki dojdzie w koniec świata, Lecz rząd o pewność dostawy troskliwy Więc dubeltowa musi być opłata.

O Twój wiek złoty, to marzenia wieszcze, Wiek dziewiętnasty, to wiek postępowy Gdybyś, przeto, mógł dzisiaj żyć jeszcze, Nazwałbyś złotem urząd podatkowy.

Którego ciężka utrzymuje praca, Który człowieka najsłuszniej ocenia Na miarę skali, którą się opłaca Za tę opiekę i życia i mienia!

Telegramy „Szczutka“

Hsunburg d. 3. stycznia. Ks. Bismark nie może wyjść z podziwienia, że już rok mija, a on nie został napowrót do Berlina powołany. „Odczegoż ja rzekłem: h roi mc revcrra ? — mówił książę do redaktora IJamhuryer Naclir. Ci głupcy fuszerują tam jeszcze z moją najmizerniejszą robotą, z trój przymierzem środkowo-europejskim, a jabym im zrobił nowy alians z Rosją i byłaby nowa h eca!!!

Petersburg d. 3. stycznia. Przygoto­

wują tu na Nowy Rok miłą niespodziankę dla żydów. Wszystkim będzie wolno mie­

szkać w carstwie — bez wyjątku — jeśli się tylko wykażą, że od trzech pokoleń są prawosławnymi. Wolno im będzie również handlować wszystkimi rzeczami, oprócz tych, którymi chrześcijanie handlują, i chodzić do wszystkich szkół, w których nie będzie in­

nych uczniów. Traw. Wiesłnik sławi wol­

nomyślność cara i liberalne jego rządy i dziwi się, po co właściwie urządzają w Lon­

dynie mityngi za żydami.

PODSŁUCHANE.

— „Co tam słychać?“ — „Palestyna W Galilei je s t w skrzeszoną.“

- „ J a k to ? “ — „W szak fundację Hirsza, Ja k donoszą, zatw ierdzono.“

„Times“ o Polakach,

N ad n ied o lą P o lak ó w T im es n areszcie płacze.

L e p ie j późno, ja k n ig d y . L ecz sk ą d te rozpacze ?...

A no, bo odkąd z R o sji m uszą zm ykać żydzi, T o n a w et u c isk P o lsk i T im es łask aw y widzi...

S tą d n au k a, że żydów do p iero potrzeba, B y u jrza n o , ja k polska pokrw aw iona gleba.

Z n o w u ...

Znowu Serb się na Bułgara burzy, Uzbrojenia snać kolą go w oczy.

Więc obsadza swą małą granic^, Bułgarowi patrzy groźnie w lice.

Ejże, dajcie spokój tej zawiści Która innym przysporzy korzyści Pamiętajcie że na ową burzę Już czyhają kruki, kracząc w górze.

Walka z paragrafem,

c z y li

P raktyczn e studja u staw y karnej.

F r u ś , c h ło p , k rew k iej n a tu ry , w net po z d an iu m atu ry , N a w szechnicę w yjeżdża do m iasta,

W ięc w ypraw ę mu m atu ś, grosza d a ł m u pan tatu ś Bo k a rje rę m a zrobić i — b a s t a !

D ziew czę w kącie g dzieś p łacze, jem u serce kozacze P u k a , żąd n e n ieznanych rozkoszy,

D u m n y puszcza się w d re g ę, dom opuszcza, niebogę, B u tn y , bo go załata dźw ięk groszy.

L ecz n ie w ie d ział nieboże, że on w m ieście tam może O p a ra g ra f zaczepić po drodze,

T u p rym d zierży ustaw a, a p a ra g ra f i praw a, M ogą z tonu p an icza zbić srodze.

L ed w ie w jeżdża do m ia sta , akcyzników w y rasta, Ja k b y g rzybów po deszczu tłu m m n o g i-

W śc ib ia nos m u w bagaże... „o p sia w iary wy w raże, P re c z stą d , gdy wam łb y m iłe i n o g i !“

L ecz ju ż w śród tej zam ieci, p ó ł k siężyca blask św ieci J u ż za k o łn ierz F r u ś chw ycon k raciasty ,

„Chodź p an , je ś liś łask aw y , w szak ty g w ałcisz ustaw y K arn ej ustęp trze ch setn y -d w u n a sty ".

J a k się d alej rzecz m ia ła, taje m n ica to cała, L ecz p o głoska w y niosła coś p rzecie,

Ż e dać w ia ry nie m ogę, przezn aczen ie zbyt srogie F r n s ia trzy d ni n ie było n a św iecie.

L e c ? dość o te m ; w net, potem w idzim F r u s ia z łoskotem Z szykiem w ielk im , psem w iększym n a p ask u , K roczącego przez b łoto, kiedy nagle w tem oto —

W rz a s k pow staje, p rzy czy n ą kto w rzasku ?

T o p ies F r u s ia n iecn o ta, p rz y k rz ą c space r śród bło ta P s i to zw yczaj ju ż ta k i je s t b rzy d k i —

N ie p y tając o p raw a, czy dozw ala ustaw a C hw ycił żyda bezczelnie za ły d k i.

„G w ałt, p o lic a j“ żyd krzyczy, p ies się sz a rp ie na sm yczy, A re w izo r n a m iejscu tuż pierw szy :

„G w ałcisz p an ie łask aw y , znów p a ra g ra f ustaw y T rz y s ta dziew ięń d ziesiąty i pierw szy*.

F r u ś p rz ed sądem znów staje, sąd go w innym uznaje F r u s iu bied n y , szlach cicu naiw ny,

Znów m asz kłopot z ustaw ą, oto sro g ie cię praw o Z nów skazuje bez w zględu n a grzyw ny.

By ukoić swe sm u tk i, — n am y sł starczy tu k ró tk i, F r u ś ju ż siedzi z a stołem w k aw iarn i,

N auczony zbyt srogo, za p ó ł darm o, n ie drogo, P o z b y ł w krótce się całej swej p s ia rn i.

W ła ś n ie liczy swe zyski, na sto lik u rz n ąc k resk i W tem m u k e ln e r h e rb a tą z la ł suknie,

F r u ś czerw ony ja k b u ra k , w rz as n ął „ b y d ło ! to d u r » k “ I k e ln e ra siarczy ście w łeb huknie.

K e ln er się n ie o d w in ą ł, ale m ie sią c n ie m in ą ł R adość w ielk a w k e ln e rsk iej g rz m i kaście:

Bo F r u ś , — boskie sk a ran ie — d o sta ł z sąd u w ezw anie Z a c z te ry s ta znów i jed en aście.

S zed ł do sądu z o tu ch ą , że mu u jd zie n a su c h o : Z a k e ln e ra go k a ra ć — a k t z g r o z y !

S ędzia jed n a k in aczej, p a rag ra fy tłu m aczy , Z a k e ln e ra F r u ś poszedł do kozy.

„ P rz eb ó g — z g rz y tn ą ł p o n u ry — m iejskie rzucam ju ż m ury F ia k rz e nieś m ię, g d zie n io są cię oczy.

D alej, prędzej a żywo, dam g u ld en a n a piwo, P ę d ź , co koń twój fiak iersk i w yskoczy."

F ia k e r pędzi a leci, gdy wtem n ag le zaśw ieci, P ó łk się ży c a tw arz zło ta a cich a,

Zanotował dorożkę, c is n ą ł g łu c h ą p o g ró ż k ę;

F ia k e r m r u k n ą ł: „Ź le będzie, do l ic h a ! 8

(3)

Imci pan O n u fry.

— Ciężka oś zaszła bieda z tą konskryp- cją, bo ja k się człow iek w ziął do spisyw a­

nia w szystkiego, to aż głow a rozbolała.

C hyba trz a b y oś być literatnikiem , aby opisać cliałupę całą; fam ilję taj całe g o ­

spodarstw o naw eć z kotem , psem. I je s z ­ cze im pam iętaj, kiedy się w szystko po­

rodziło. U nas n a przedm ieściu próbowali djaki robić hagitację. coby w lubryce, ja k im kto językiem gada, napisane było, że po rusku. Człowiek tam czasem klnie po rusku, ale w łaściw ie gadanie na całem przedm ieściu je s t po polsku, taj tak m u­

si być w lu b iy ce zapisane. Taj za to strasznie się gniew a nasz kum ten, ze staro p ig i, bo powiada, że idzie o to, co- by w yrachować, ile je s t narodow u nas.

Z g a d ł a rcy m is trz batoga, gdyż nasz F r u ś znów nieboga W ra c a w krótce do są d u do m iasts,

„P an — rz e k ł m u tara ju r y s ta — o p a r a g r a f ezery sta D w ad z ie śc ia siedem z ac zep ił i — b a s t a 1“

F r u ś n asz p ełen g o ry czy , rz u ca w y d z iał p raw n iczy , P a ra g ra fó w ju ż m ając do syta

„ P re c z z te o rją — rz e k ł — m arn ą , g dym ustaw ę ja k a rn ą P rz e stu d jo w ał p ra k ty c z n ie i — k w ita !

R u sz y ł n a w ieś do ro li, tam Itid po łb ac h do woli, , P s y na żydów szczuć może b ezk arn ie,

Z czasem p rz y jd z ie też pora, bez dyplom u doktora P ra w — F r u ś m an d at do Sejm u zag arn ie.

_____________ l in g o P f .

Zechciej posłuchać.

Zechciej posłuchać mojej rady O , Jerem iaszu! smętny, blady I łzaw y, jak twe jerem jady!

•Tesli straciłeś ideały,

J a k świadczy pieśni twych tom cały — N ietęgie one być m usiały!

Pomiędzy nami, cny kolego,

C h w alić się wcale nie ma z czego, Sm utnych się zresztą ludzie się strzdgą.

Ciekawość, ja k 011 to w yrachuje, kiedy ja k św iat św iatem był u nas w całym oś k raju ino je d e n naród. Co jenszego oś we Lwowie. Tu oś są dwa osobne narody, niby m y i je n te lig e n ty , ale na to żadnego rachunku nie ma, bo niejeden je n te lig e n tn ik dziś należy do jen te lig e n - tów, a ju tro , ja k mu trz e b a raptem cho­

dzi razem z nam i i w m aistracie trzym a z nam i tak oś tw ardo ja k pan Gołąb z panem Rajwachowiczem. A znowuś w lubryce, gdzie stoi, ażeby napisać, czy kto m ądry czy durny, bo tam ta k w y­

drukow ano, każdy pisze że m ądry, bo ciekawość, ktoby tak i d urny był, coby siebie samego durnym opisał. Właściwie na to pow inna być osobna kom isja, któ- raby porachow ała w mieście w szystkich m ądrych i durnych.

Szkoda ino, co nie m a lu b ry k i na przem ądrych. Przem ądrych je s t u nas najw ięcej i toby była najw iększa lubry- ka — nib y lubryka m udrahelów lwow­

skich. Naweć na wołowej skórze nie spi­

sałby ich w szystkich.

Rozpow iadają sobie także ludziska o jed n y m takim , co w lubryce, gdzie stoi pytanie z czego żyje, n ap isał: z m a­

g istratu . I takich by się lubryka cała znalazła, ale ten je d e n ino praw dę n a p i­

sał, choć powiadają, że mu to ktoś na psikus ta k napisał, a on ju ż bał się zm a­

zać. Taj tak zostało.

A najw iększa kom edja z kum a z gu- bernji, bo ani rusz w ym iarkować, jak im w łaściw ie języ k iem gada. Z początku po­

w iada gadał ino po niem iecku, potem trocha po rusku, potem znowuś długo ino po polsku, a .te r a raptem gadać musi tro ch a po polsku a trocha po rusku —

Gdy chcesz obudzić ich współczucie, Przestań na cienkiej śpiewać nucie, K tó ra się kończy na... kogucie.

Straciłeś wiarę w ludzi, życie?

J eśli rozumiem należycie,

To chciałeś mówić 0... k r e d y c i e...

Co ci pozować na B ajrona?

Z W eltschmerzu dzisiaj nikt nie kona, N azw a... Geldschmerzcn zastąpiona...

Ham let w ierszow ał (patrz Gervinus) Tylko niekiedy i... od biedy!

Nie badź Hamletem więc in m in u s!

_____________ W . D.

Z perskich pieśni Hafiza,

Gdy twój oddech wietrzyk wchłonie, Gdy omuśnie twe kędziory,

N a chorego niechaj wionie — Uzdrowiony wstanie chory...

Gdy anioły w niebie głoszą A llah ow i chwałę pieniem G twe imię wiatrów proszą, Czczą A lla h a twem imieniem...

niby jed n o słowo po rusku, a drugie po polsku. I ponoś kum się z tego nie w y­

kręci i pobałam uci — taj tylko!

ROZMOWA GOGĄTEK.

— Ty! um iesz ja k ą kolendę?

— Umiem jedną, ale i to po francusku.

Korespondencje redakcji.

— Y . I. Z. w e L w o w ie . M y śli „ tró jk i“ nie tęgie. — W . w e L w o w ie . T y tu ł w ielo o b iecu jący . P ro sim y o resztę. — X . w K . D laczego z ta k ą fu r ją ? T o szkodzi. — L . w e L w o w ie . Z a w iele

sm ętku. _____________

Od Administracji.

Prosim y o rychłe odnowienie p ren u ­ m eraty na rok 1891.

Razem z pren u m eratą m ożna posłać 40 ct. na K alendarz H aliczanin i Nowo- I rocznik Szczutka.

Gdybym w ład ał serc iniljonem, Gdyby tron w yw alczył sobie — Miljon serc z królewskim tronem D o stóp kornie niósłbym tobie...

W ięc dlaezego o bogini, Bez oazy i wybrzeży, Niezmierzona głąb ’ pustyni, Między mną a tobą leży?...

J ó z e f K u c e y m k i.

Na wieczorku.

Tak ta panna cudnie tańczy, Że mnie w szyscy djabli bio rą:

Idę do niej i powiadam:

— P an i-ś była Terpsychorą.

N a to ona zapłoniona Szepcze z minką arcym iłą:

— „G dybym była c h o r ą panie, Toby tutaj mnie nie było!

P .' K

(4)

Niebezpieczna ślizgawka na kopule św. Jura.

W y d a w c a i o d p o w ie d zialn y re d a k to r L ib e r a t Z ajączk o w sk i. Z d ru k a rn i i lito g ra fii P ille r a i S p ó łk i. (T e le fo n u N r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Czemu, odpowiedz otwarcie Dziewczyna pyta mnie pusta..

żający największe oburzenie, iż Kurd-bej, który dozwolił ajentom rosyjskim porwać Łuckiego, kazał sobie za to aż dwieście funtów tureckich zapłacić.. Jest

G oryczy spory kielich Los każe im wychylić do dna, A na dnie czary tej się kryje.. K apitulacja

Ten, który jadem P lw ał do niedaw na na garstkę naszą, Dziś w pojednania strojny djadem Z miodu słodkiego zjawia się czaszą, Twierdząc, iż mimo

Gdzie pagody zadumane Marzą w lasach aloesu, Cichą piosnką kołysane Eozszemranych fal Gangesu, Gdzie bambusów wiotkie szczyty W jasne nieba prą błękity,..

Wydawcai odpowiedzialny redaktor

Mogli- byśmo im także sprzedać trocha jen teli- gentów naszych na nasienie. Podobało się nam ale tylko ze względów

Czy w górze słońce pała, czy grom błyska, Przed twojem one niewidoczne