Opłata poczt, uiszczona ryczałtem. Cena 25 gr
GŁOS ZIEMOWIDÄ
Organ Wyznawców Polsko-Katolickiego Kościoła Narodowego.
Tygodnik poświęcony sprawom religijnym, społecznym i naukowym.
Rok II. Polska, Dąbrowa Górnicza, 16 maja 1926 r. 24.
PRENUMERATA: Rocznie złotych 10, półrocznie złotych 5, kwartalnie złotych 3.
Numer pojedynczy 25 groszy. Konto czekowe P. K. 0. w Warszawie 63.166.
W Ameryce rocznie 2 doi. We Francji rocznie 50 fr. kwart. 15 fr. M Telefonu 1.27.
Adres redakcji i administracji: Polska, Dąbrowa Górnicza, „Głos Ziemowida“.
TREŚĆ NUMERU:
Kazanie ks. Huszny. — Czego chce i czego uczy Kościół Polski ? — Niestarzejąca się Prawda Kościoła Sławjańskiego. — Indje i ich tajemnica. Jezuici w Polsce. — Samowola czy nakaz Rzymu? — Wśród głogów i cierni. — Ks. Duszno przed Są
dem. — Policja na usługach Ciemnogrodu. — Przyrodolecznictwo. — Przygody Zie
mowida. Przegląd polityczny. — Ogłoszenie.
Powrót Ducha Prawdy.
Ewangelja według św. Jana, rozdz. 15.
Onego czasu: Rzekł Jezus uczniom swoim: „Ody przyjdzie Po
cieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, Ducha prawdy, który od Ojca pochodzi, on o mnie świadectwo dawać będzie, i wy świadectwo dawać będziecie, bo ze mną od początku jesteście.
Tom wam powiedział, abyście się nie gorszyli. Wyłączą was z bożnic: ale idzie godzina, że wszelki, który was zabija, mnie
mać będzie, że czyni posługę Bogu. A to wam uczynią, iż nie znają Ojca, ani mnie. Alern to wam powiedział, abyście, gdy godzina przyjdzie, wspomnieli na to, żem ja wam powiedział.
ł
NAJMILSI BRACIA!Chcąc ewangelję dzisiejszą dobrze wyrozumieć, wyo
braźmy sobie ojca, który wyjeżdża od swych dzieci ocean i nie ma zamiaru prędko do nich wrócić. Po raz
— 2 —
ostatni ich żegna, rad ojcowskich udziela, o przeciwnościach losu uprzedza i wreszcie cieszy nadzieją powrotu. Podo
bna scena rozgrywa się i tutaj między Chrystusem Mistrzem i uczniami. A mówi to nie tylko do współczesnych, obej
muje myślą swoją nie tylko czasy najbliższe, ale okres świa
ta całego, który w świetle jego nauki pójdzie dalej. Wiedz
my i wierzmy, że i nas Chrystus miał na myśli, kiedy to mówił. Wszak po zmartwychwstaniu starta została moc sza
tana, ducha zła i błędu, Królestwo Boże ugruntowane, a jed
nak przewiduje Wódz Ludzkości przyszłe odstępstwo i upa
dek, ból, rozpacz i niedolę swych dzieci. Widocznie przewi
duje to wszystko skoro obiecuje Pocieszyciela — Ducha Prawdy.
Duch Boży znowu na ziemię powróci. A wtedy podo
bnie jak przedtem i teraz staniemy na świadectwo Prawdzie.
A tenże Duch Boży będzie naszą mocą i świadectwem, żeś
my od Boga wyszli i do Boga zmierzamy. Świat zaś błą
dzący podobnie jak teraz i przedtem głuchy będzie na na
sze wołanie. A w swem zaślepieniu was, świadków istotnej Prawdy Bożej, faryzeusze i kapłani wyłączą ze swego Koś
cioła jako bluźnierców i heretyków, potępiając jako zbrod
niarzy w tern przekonaniu, że Bogu służą. Wszelki, który was potępi, mniemać będzie, że czyni usługę Bogu. A dla
czego? Bo nie będą znać Boga ani Syna Jego. Własne uro
jenia i baśnie poczytywać sobie będą za nieomylne dekrety Boże i dogmaty, a biada każdemu, ktoby w te brednie nie wierzył. Mówię Wam naprzód co będzie, abyście, gdy ona godzina upadku i pokusy przyjdzie, nie stracili ducha i wia
ry w pomoc Bożą i pocieszenie w nieszczęściu. Mówię Wam naprzód, abyście świadomi odwiecznego prawa powrotu, we
dług którego losy ludzkości się układają, wiedzieli, że to wszystko przyjść musi, aby po dniach upalenia radość Wasza była tern doskonalsza.
Od onej chwili minęły wieki i tysiące lat i nadeszła noc Ducha. Ta sprzyjała, że tysiące gadzin w postaci ludz
kiej, ukryte dotychczas w ciemnych norach, powyłaziły na powierzchnię ziemi i zaczęły odgrywać parodję Królestwa Bożego. Komedjanci, strojni w cesarsko-królewskie korony, ty ary i mitry, w imię Chrystusa najbezczelniej w święcie za
częli gwałcić Jego wolę, Jego prawo, Jego przykazania, sta
wiając w to miejsce swoje prawa. Nic też dziwnego, że ta ziemia, na świątynię Boga pokoju i miłości poświęcona, pod ich „miłościwemi“ rządami stała się podobną jaskini zbój
ców, skąd wiecznie słychać jęk głodujących robotników, płacz wdów i sierot, słabych narzekania a chichot i pienia uprzywilejowanych tego świata. I przychodzi godzina, że sło
wa Chrystusa ciałem się stają t. j. wypełniają się, bo on obiecany Pocieszyciel, Duch Prawdy, Duch Boży (co się wykłada, który od Ojca czyli od Boga pochodzi) rodzi się nanowo w sercach naszych, powołując nas za świadków swoich. I oto staje nowe apostolstwo Prawdy Bożej pod sztandarem Polskiego wyznania do walki z obłudą, fałszem, przemocą i gwałtem, do walki z głupotą i pychą różnych kacyków średniowiecznych; a przeciw nim powstają fałszywi kapłani i prorocy, gromiąc z ambon jako przewrotowców, heretyków i odszczepieńców, a rodzinna strzecha, Ojczyzna Polska przytułku im odmawia, prawa do bytu nie daje w myśl tego, co Pisma mówią: Przyszedł do swoich, a swoi go nie przyjęli.
I cóż swemi zarządzeniami i klątwami dokonają biskupi i księża starozakonni? Dokonają to, że wypełnią się w nas słowa Pisma: wszelki, który was potępia (zabija), mniemać będzie, że czyni usługę Bogu jako i niegdyś mniemali kapła
ni żydowscy.
Trudno tobie, Szawle, przeciw ościeniowi wierzgać, tru
dno i wam biskupi rzymscy będzie woli Bożej się sprzeci
wić. Bóg znajdzie sobie środki i drogi, że mimo waszej przezorności Prawda Polska i Kościół Polski na widownię
świata wypłynie. Amen.
List św. Piotra, r. 14.
Najmilsi: przełóż roztropni bądźcie i czujcie w modlitwach. A nad wszystko miejcie ustawiczną miłość jedni Icu drugim: bo miłość zakrywa wielość grzechów.
Gości radzi przyjmujcie, jedni drugie bez szemrania. Każdy jaką wziął łasicę, usłu
gując ją jeden drugiemu, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej. Jeżeli który mówi, jako mowy Hoże; jeżeli Idóry posługuje, jako z siły, której Bóg dawa: aby ive wszyslkiem był Bóg pochwaleń przez Jezusa Chrystusa, któremu jest chwała i pano
wanie na wieki wieków. Amen.
Czego chce i czego uczy Kościół Polski?
Wobec wzrostu liczby czytelników „Głosu Ziemowida“ niniejszem w celach informacyjnych podajemy w streszczeniu nasze żądania, aby zapoznać z niemi świeżych czytelników „Głosu Ziemowida“.
Główne cechy Kościoła Polskiego:
1. Niezależność od Rzymu.
2. Język polski w liturgji i wszelkich modłach kościelnych.
3. Obok dosłownego duchowe czyli mistyczne tłumaczenie pism i dogmatów.
4. Możliwość rozwodów czyli unieważnienia związków małżeń
skich w tych wypadkach, gdzie Kościół rzymski, daje separację.
5. Zniesienie przymusowego celibatu osób duchownych wszelkich stopni.
6. Ustrój demokratyczny,\ przejawiający się w samorządzie para- fjalnym.
7. Pensje stałe dla duchowieństwa.
8. Jako źródła wiary przyjmuje tradycję apostolską i cały kanon ksiąg świętych, wierzy w siedem Sakramentów i symbol Nicejski zgo
dnie z Kościołem Wschodnim czyli prawosławnym.
9. Wierzy w mesjaniczne posłannictwo Polski i ludów sławjańskich.
Oto są główne wytyczne naszego Kościoła, które zamierzamy wprowadzić w życie i wprowadzamy, mimo szalonych przeszkód ze strony władz, zwlekających z legalizacją. Xs. jfl. J{uszno.
Niestarzejąca się Prawda Kościoła Sławińskiego.
Zastępy niemiecko-papieskie rozbijały się w wiekach VIII, IX i X o silne już chrześcijańskie państwa sławjańskie, w których panował obrządek wschodniego Kościoła Sławjańskiego. Dzieło Focyusza, Cy
ryla i Metodego rozpaliło nanowo ognie starej wiary, której moc sta
ła się niejako zasadniczym fundamentem jednoty Sławjańskiej. Na tern fundamencie wznosiła się świątynia, a wysokość jej dosięgała nieba dawnej wiary,' która zachwiała się w sercu prześladowanego przez wszystkich Sławjanina. Wiara ta — to Prawicdza ojców naszych, któ
ra wróciła do Sławjan jako nowo ugruntowana moc niewypowiedziana, zbrojna w epokowe moce Jezusa Chrystusa zdolna odrodzić w Sła- wjanach dawną moc, która rozgromiła Rzym Cezarów, Gotów, Awa
rów i innych najezdników, niweczących prastare i święte moce praoj
ców, żyjących i rządzących się zasadami miłości bliźniego, wolności, równości i sprawiedliwości społecznej.
Od owego czasu upłynęło wiele lat — wielkie państwo sławjań
skiej mocy rozpadło się na wiele narodów jak na Hellenów, Rzymian, później na Franków, Sasów, Hiszpanów, Persów i t. d., a ostatnio pra- ojczyzna rozpadła się na drobne ksiąstewka Czechów, Poljan, Rusów, Serbów i t. d.
— 5 —
W takich to warunkach zawitała do nas gwiazda wielkiego Wscho
du — brzemiennego w dawną moc wiary, której iskra stała się w nich niezachwianą mocą wyznania epoki -.. tego poznania odwiecznie się powtarzającej prawdy Jezusa Chrystusa. 1 wzniosły się dawne krzyże ku niebu nad Krakowem, Poznaniem, Lwowem, Pragą, Wyszegrodem, Kijowem, Biełgradem — jako moc prastarej prawdy Jesse — Lado, Światowida — Jezusa Chrystusa, Syna Boga Żywego. Kraków, Lwów, Kamieniec, Kijów, Praga i Biełgrad z Carogrodenr stały się ośrodkami odrodzenia sławjańskiego. Lud, ciemiężony od czasu upadku władzy duchowo demokratycznej, garnął się ochoczo do nowych nauczycieli starej prawdy, pojmował szczerość grecką, ich intencję i wielkość gło
szonego przez nich wyznania prastarej mocy Boga i Syna Jego Jezu
sa Chrystusa, poznawał, że zbliża się okres dawnej miłości, sprawie
dliwości i wolności sławjańskiej. Mowa sławjańska — mowa ojców naszych w obrządkach, naukach i kazaniach kościelnych, podnosiła w ludzie poczucie godności i mocy prasławjanskiej. Tego zaś brako
wało innym misjonarzom Sławjan, a w szczególności księżom łacińsko- niemieckim, którzy szerząc swą naukę ogniem i mieczem, poniżali się do rozbestwionych zwierząt, karmiących się krwią pomordowanych Sła
wjan. Rozigrane morze namiętności duchowieństwa rzymsko-łacińskie- go tłumiło poczucie godności człowieka i dlatego ich lud nie lubiał, i nie lubi ich do dnia dzisiejszego — bo wie, że oni to sprowadzili na niego pańszczyznę i zupełne pogrzebanie dawnego ustroju ducho- wo-demokratycznego. Oni to przynieśli z sobą kajdany, narzędzia osła
wionej inkwizycji, wywłaszczenie ludu z ziemi i władzę szlachty, kró
lów i możnych, co to pod grozą miecza z chłopa uczynili bydlątko — zmuszone pracować na rozpróżniaczoną szlachtę i duchowieństwo.
Gdy Cyryl i Metody niósł pojednanie się całej Słowiańszczyźnie
— zastępy rzymskiego papieża i cesarza niemieckiego niosły niewolę, wynarodowienie i zniszczenie wszystkiego tego, co przypominało daw
ny Kościół Sławjański w starej jak i nowej formie. Pomagali im w bar
barzyńskim niszczeniu książęta, możnowładcy, rycerstwo, i szlachta, gdyż i oni pragnęli w interesie swej kasty, by zginął wszelki ślad o ludowładztwie, a przytem poniszczyli zabytki kultury i cywilizacji sławjańskiej. Popalono wspaniałe zbiory rękopisów i run pisanych na drzewie. Ostatnią taką bibliotekę spalił Bolesław Chrobry, podjudzony przez kler rzymsko-niemiecki.
W owym to czasie upadku rzeczypospolitej sławjańskiej, a w okre
sie wprowadzenia rzeczypospolitej szlachecko-monarchicznej z królem na czele — nastało ujarzmienie ludu, które doszło do absurdalnego barbarzyństwa z chwilą upadku Kościoła metodyjskiego, zgnębionego mieczem książąt sławjańskich i cesarza niemiecko-rzyniskiego. Jego miejsce zajął Rzym, który nasłał nam całą falangę brutalnego ducho
wieństwa rzymsko-niemieckiego.
W owym to okresie (od 965) dojrzało w Polsce i w innych sła
wjańskich krajach prawo brutalnego papiesko-niemieckiego porządku społecznego, że lud poza szlachtą i duchowieństwem — nie ma żad
nych praw i jest własnością osobistą królów, szlachty i duchowieństwa.
— 6 —
Zęby ostatecznie lud ujarzmić, odebrano mu wszelką własność i jak bydło zmuszano go do pracy, by pracował na szlachtę, duchowień
stwo i magnatów. Lud z wprowadzeniem w sławjańszczyźnie obrzędku rzymsko-niemieckiego stał się własnością szlachty i duchowieństwa, podobnie jak ziemia, konie i bydło').
To zdziałał Rzym — ten sam Rzym, co to dziś opanował naszą ojczyznę, uginającą się pod sztucznie wywołanym bezrobociem, które ma ten sam cel, co w prawiekach, by okuć lud w kajdany uświęcone
go przez Rzym porządku społecznego — opartego na barbarzyńskim pierwiastku faszyzmu, uznającego za prawo bat stupajki rzymskiego.
Tej falandze wilków, żerujących na zmartwychwstałem ciele Pol
ski, jak w owych to czasach dawnej Polski tak i dziś przeciwsta
wia się nowa, a stara moc Kościoła Sławjańskiego, złączona węzłami mesjanistycznemi z całą ludzkością, która z bólem przygląda się pa
noszącej się reakcji rzymskiej. Cała ludzkość widzi nasze cierpienia i prześladowania, które znosimy jako synowie jednej ziemi, ujarzmio
nej przez wroga całej ludzkości — przez Rzym jaśniejący stosami krwawej inkwizycji — ociekającej krwią dwudziestu miljonów męczen
ników, poległych, spalonych lub pomordowanych.
Upadek Kościoła Sławjańskiego w dawnej Polsce — niechaj otwo
rzy oczy ludowi polskiemu i naszym przedstawicielom na to, co się dzieje i co się przygotowuje do nowego a zupełnego ujarzmienia na
rodu polskiego. Wrogowie Polski w postaci Grzegorzów XVI nie śpią
— dla nich to pracuje cała falanga jezuicka, ukryta po uniwersytetach, ministerstwach, województwach i innych urzędach. Oni to przygoto
wują nowy rozdział Polski, za co papież dostanie nowy wazon**) na
pełniony krwią prawowiernych Polaków i Sławjan.
Dlatego wznowienie — odkrycie grobu dawnej mocy jest ko
nieczne, by wyszła dawna wiara polska w całej swej okazałości i świę
tości — by zatryumfowała dawna moc ludu sławjańskiego. Wówczas to uratujemy Polskę przed nowym rozbiorem, a Rzym — ten grabarz Sławjańszczyzny pójdzie sobie za Alpy gdzie jest jego ojczyzna — i śmierć.
__ Jindrzej Wojcieszak.
*) Dobrzyński. Włościaństwo w dawnej Polsce.
**) Papież Leon XIII otrzymał od Mikołaja II, para rosyjskiego, wazon prze
cudnie wykonany a bardzo kosztowny.
Indje i ich tajemnica.
Wyraz Indje, Indusi jest przeszczepioną nazwą Wanów, Wandów, Windów, Wiedów, Widów, pochodzi od wyrazu wan-wid czyli jest to słowo wieków, uzasadniające odwieczną prawdę odkupienia, którą znaj
dujemy w Piśmie św. i innych księgach świętych. Wandea — Hindea, Sindea jest wielorakością przemian językowych, które dziś występują jako perskie H indu, indyjskie S-indhu, polskie W anda, litewskie W-
andu, babilońskie W-anada, greckie W-anth — a jest to powtarzanie pralechickiego i sławjańskiego Wana, Ar-wana, Dzie-wana. Nazwa Hin
dustan t. j. Wiedostan, czyli Jano-stan, używana jest do dnia dzisiej
szego na oznaczenie ziem całych Indji. Wszelako pisarze różnego po
kroju nazywali Hindostanem połowę kraju północną w przeciwstawie
niu do Dekano t. j. Dakkiny, Sakkiny czyli Iny, Iony t. j. prawdy krzy
ża pochodzącej zdaleka. Dekana położona jest na południe od gór Windyja czyli Windea. Krajowa nazwa brzmi znów Arja-warta to jest kraina Orionów, tonów, Wanów, ludzi królewsko-kapłańskich, szlachet
nych, stojących na straży Prawiedzy rodzaju ludzkiego. Z określenia tego stwierdzamy, że kraj Arja-warty obejmował cały kraj na południe od gór Himalaja i na północy od gór Windyja, od morza Wschodnie
go do Zachodniego. Z tego określenia, pochodzącego z epok najdaw
niejszych, pojmujemy, że łndje w bardzo odległych czasach tworzyły przednią straż Wańskiego, czyli Sławjańskiego państwa Powszechnego.
1 słusznie lndusi uważają się za autochtonów państwa powszechnego—
rodu ludzkiego, gdyż jako emigranci z praojczyzny Oriona, Warona, Wariona, Ariona, Arona nazywali siebie „arja“ t. j. szlachetny — wta
jemniczony w arkany Prawiedzy czyli ród królewsko-kapłański. Po
twierdza to język staroperski, gdzie słowo arja to samo oznacza, a napisy króla D-aryusza, przekonują nas, że był Persem synem Per
sa, który był z rodu Arjów, czyli Arionów. Gdzieindziej naucza się, że Au-ra-ma-zda jest Bogiem i Prawdą Arjów. Ten sam tytuł rodowy no
szą Sas-san-idów królowie, mieniąc się władcami Arjów i nie Arjów (arian va anarian).
To i inne fakty dowodzą, że w mrokach dziejów powoli ludzkość wynajdzie i wydobędzie na światło dzienne Prawiedzę, którą Rzym ogniem i mieczem zdławił, a Rzym papieży sfałszował i sobie przy
swoił. A uczynił to dlatego, bo tak światu było sądzone, że przez straszną niewolę i ciemnotę — dojdzie do stanu, gdzie znów Prawda popłynie w świat wiślaną falą sławjańskiego Ar-wandu.
Jl. K. Wojcieszak.
Jezuici w Polsce.
Od początku 16-go wieku t. j. od czasu reformacji zagnieździła się w Polsce plaga jezuicka i gości z przerwami po dzień dzisiejszy.
Rąbek działalności tej przedniej straży Watykanu postaram się niniej- szem przedstawić.
Wpływy jezuitów przedtem mocne wzmogły się jeszcze, gdy na tronie polśkim zasiadł Francuz — Henryk Walezjusz, co to z Kom- mendonim, nuncjuszem papieskim — będąc w zmowie, chciał hanieb
nie zdeptać uchwały o wolności religijnej w Polsce, co wykrył stary marszałek koronny — Firlej. Figiel jezuicki polegał na tern, iż bisku
pi inny zbiór ustaw podsunęli królowi do zaprzysiężenia. Firlej, nie tracąc równowagi, chwyta koronę z rąk prymasa Uchańskiego i woła:
Jeżeli nie przysięgniesz na konfederację warszawską z roku 1573 — rządzić nami nie będziesz.
Wskutek tego powstało straszne zamieszanie i rozruch. Mężna tylko postawa Firleja, Radziwiłła, Zborowskiego wymogła na królu, że zaprzysiągł pokój różnowiercom, co nie podobało się zasprzedanemu Rzymowi biskupowi Karkowskiemu, który to skwapliwie a zdradziec
ko dodał: „Jednak prawa Kościoła rzymskiego zachowywać będę“.
Wypadek ten dosadnie ilustrujący całą historję oczywistych oszustw, spowodowanych przez biskupów i nuncjuszy papieskich, miał swój smutny koniec w śmierci Firleja którego mordercza ręka rzym
skiego kleru usunęła z tego świata.
Jednak król, widząc, że stał się manekinem w rękach kleru rzym
skiego — nie namyślając się długo ucieka z Polski. Jezuici, chcąc pomścić swego pupila, rozpoczynają swą grę niegodną. Wywołują oni w praojczyźnie Ramy i Króla — Ducha rozruchy, które krwią i hańbą okryły naród polski.
Dnia 10 października 1574 wywołują oni rozruchy, które miały swój koniec w barbarzyńskiemu zburzeniu zboru w Krakowie. Za to konfederacja skazała pięciu wychowanków jezuickich na śmierć. Jezuici mszcząc się, kazali studentom zdemolować cmentarz luterski w Kra
kowie. — Działy się tam rzeczy, o których przyzwoitość słowa dru
kowanego każe zamilczeć.
W roku 1578 napadają barbarzyńscy wychowankowie jezuitów w Oktawę Bożego Ciała na pogrzeb inowierczy. Ciało zmarłej niewia
sty wyrzucają z trumny, bezwstydnie obnażają, rany zwłokom zadając
•— poczem jak tygrysy wloką zwłoki ulicami Krakowa i trupa do Wi
sły rzucają. Dzieje się to pod okiem jezuitów, biskupa i kleru rzym
skiego. Za czasów germanofila Zygmunta 111 rozwielemożniło się hul- tajstwo przez jezuitów podżegane. Prym w tej haniebnej robocie wiódł ks. Skarga Pawęski. Polakom takim jak zacny patrjota Zamojski jaw
nie wymyśla i zdradę zarzuca. W swych osławionych — rzekomo kra
somówczych kazaniach — o prawdziwych patrjotach wyraża się, że mają rozum „djabelski“ a nawet „bydlęcy“. Porwane jego mową de
magogiczną nultajstwo — spaliło zbory w Brogu, Krakowie, Wilnie i wiele innych — o czem Skarga woła, że to Bóg zesłał hultajstwo, żeby heretyków poskromić.
W Boże Ciało 1596 r. wychowankowie jezuiccy w Poznaniu jak żarłoczne wilki rzucili się na zbór braci czeskich i jak bandyci do
szczętnie go obrabowali. W Krakowie w roku 1597 wychowankowie jezuitów napadają ponownie cmentarz, gdzie to właśnie pochowano ewangieliczkę, narzeczoną jednego z obywateli Krakowa. Następnej nocy arcykatolicy i arcychrześcijańscy wyznawcy zasad tak zwanego świętego Ignacego, nie pomnąc na słowa Chrystusa, który nakazuje miłość bliźniego i pogrzebanie umarłego wychowankowie owych to jezuitów wydobywają ciało zmarłej, obnażają i przymocowują do góry nogami do ściany na widok wszystkich na zgorszenie tych ma
luczkich.
Ksiądz Skarga tymczasem jak wilk w owczej skórze woła: „Kró
lestwo tego świata służyć ma Kościołowi rzymsko-katolickiemu tak, jako sługa, nie jako pan Kościoła Bożego. Lepiej szkodę mieć na tań
szej rzeczy, niźli na droższej — na pokoju i dobru tego świata, niźli na duchownem“. A dalej odzywa się zdrajca Polski i ich interesów:
„Pierwej Kościoła bronić, niźli Ojczyzny — zginie Ojczyzna — to zba
wienie wieczne się ostoi“...
Historycznie zostało dowiedzione, że ks. Skarga z patrjotami i róż- nowiercami wojował kłamstwem i fałszem. Gdy to nie skutkowało je
zuici podburzali tłumy i robili rewolucję na rożkaz Rzymu i Niemców.
W Poznaniu jezuita Piasecki woła: „Nie chce Magistrat, nie chce rada miejska, ty tedy ludu — ktokolwiek jesteś — puść z dymem i w dym zmień przybytki djabła i Belzebuba“.
Oto czerń jest ów osławiony Piotr Skarga — kroniki go nazy
wają zdrajcą Ojczyzny i grabarzem Polski. On to podjudza katolików i króla przeciw reformacji — on to sługa Boży haniebnie —- po je
zuicki! spowodował zerwanie Sejmu warszawskiego w roku 1606.
Ta szarańcza rzymsko-hiszpańska i dziś nas obsiadła. Oni to z różnymi zaprzańcami kopią nowy grób dla Polski — oni to, a me kto inny urządzają rekolekcję dla Bogu ducha winnego staruszka, któ
ry jest Prezydentem Polski. Oni to podjudzają przemysłowca przeciw robotnikowi, a robotnika przeciw przemysłowcowi, by krwią naszą oswobodzona Ojczyzna wróciła do grobu. Nie kto inny — tylko oni podjudzają rząd d chorego Prezydenta, by zgnębić lud, robotnika i patrjotów.
Dlatego — nie zapominajmy, co powiedział Słowacki, że zguba Polski jest w Rzymie.
_/?. Przył&icki.
Samowola, czy nakaz z Rzymu?
W Pruszkowie pod Warszawą, zawsze zmarli ewangelicy chowani byli na cmentarzu katolickim i nie czyniono w tej mierze żadnych prze
szkód, a przy pogrzebach żadnych zastrzeżeń. Dnia 27 kwietnia r. b.
miał się odbyć pogrzeb ś. p. inżyniera Edmunda Wargenau, na który przybył z Warszawy ks. wikary Hause. Przed samym pogrzebem, już przybywszy na miejsce, dowiedział się, że ks. proboszcz, zezwalając na pochowanie ciała, zastrzegł się jednak, aby duchowny obcego wyznania na cmentarz nie wstąpił. Nie pozostało więc nic innego, jak zatrzymać się przed bramą cmentarną, tam ks. Hause przemówił do bardzo licznie zebranych uczestników pogrzebu, zaznaczając na wstępie, dla jakich po
wodów tym razem w ten sposób odbywa się pogrzeb, zmówił modlitwę i cofnął się.
Bez duchownego złożono ciało do grobu. Zaznaczyć wypada, że wśród żałobnych słuchaczy było wielu katolików, oraz duchowny prawo
sławny, znajomy nieboszczyka. Ks. proboszcz pruszkowski, udzieliwszy
— 10 —
poprzedniego dnia zezwolenia na pogrzeb, cofnął je w ostatniej chwili, motywując swoje postępowanie instrukcją otrzymaną od biskupa, Dziwnem się wydaje, że dotychczas podobnych instrukcyj nie było. Mamy tu więc nowy dowód wzmagającego się obskurantyzmu i nietolerancji katolickiej.
Wiadomą jest rzeczą, że na Zachodzie wszędzie istnieją wspólne cmen
tarze dla wszystkich wyznań chrześcijańskich i żadnych przeszkód ku te
mu władza duchowna któregokolwiek wyznania nie widzi. W Monachjum n.p. jest wspólna kaplica przedpogrzebowa, w której odprawiają pogrzeby kolejno duchowni katoliccy i ewangeliccy. A wszak Ba w ar ja jest krajem katolickim, ściśle trzymającym się swego wyznania. Jednak w Polsce Kościół katolicki rości sobie pretensje do innych praw, a przedewgzystkiem gnębienia wszystkiego, co jest niekatolickie, Czy ta taktyka przysporzy mu wielu wyznawców, o tern pozwalamy sobie powątpiewać. J{. Ą.
Wśród głogów i cierni.
(Pamiętniki z więzienia z r. 1919 — 20).
(Ciąg dalszy).
Więzienie Kieleckie, dnia 6 marca.
Niech żyje rząd robotniczo-włościański! Niech żyje republika ludo
wa ! Niech żyje polski lud 1 — krzyczałem w swej więziennej celi, aż się dozorcy pytali, czegom taki rad. To była odpowiedź na głos Sejmu, na głos ludu ustami posłów socjalistycznych, ludowych i Piastowców wypo
wiedziany w Sejmie, w dniu 4 marca, w dyskusji nad kwestją „patrona
tu“. W dniu tym Izba Sejmowa większością głosów wypowiedziała się za ideą Kościoła demokratycznego, za tą ideą, o którą ja siedzę w więzieniu.
Bezprawie, jakie popełniono na mej osobie, posłużyło posłom ludo
wym i socjalistycznym za kamień potępienia, którym rzucono w twarz rządowi burźuazyjno-klerykalnemu. Cieszę się niezmiernie, że potomki targowiczan dostali nosa Cieszę się, bo wiem, że duch Staszyca, Kołłątaja, Kościuszki żyje w naszym ludzie pod chłopską siermięgą i ro
botniczą kurtą. Cieszę się, bo wierzę, iż zwycięstwem w dniu 4 marca złożyli większy dowód, niż najchwalebniejszym zwycięstwem na froncie w niespożyte siły narodu polskiego. Cieszę się, bo wierzę, iż lud ten od
rodzi się i starga kajdany rzymskiej pańszczyźnianej i biurokratycznej niewoli, jak stargał kajdany swoich najeźdźców i zdusi wrogów wewnętrz
nych, którzy okryci faryzejskim płaszczem obłudy, radziby go przykuć do jarzma niewolników. Nie ciesz się „targowico“ dzisiejsza, bo długo tryum
fować nie będziesz, a przyszłe pokolenia jak Piłatów, Herodów i Kajfa
szów szacować was będą.
Stronnictwa lewicowe zwyciężyły większością 3 głosów (115 — za, 112 — przeciw), w pismach klerykalnych lament straszny z tego powo
du; pocieszają się, że to jest jeszcze kwestja nie przedyskutowana. Musi jeszcze iść do komisji, a zanim z korńisji wyjdzie, to dużo wody w Wi
śle upłynie. Ja się znów pocieszam, że komisja wieki trwać nie będzie, ducha i woli narodu nie złamie.
— ii —
Skutkiem takiego obrotu sprawy, nadzieja wolności u mnie znowuź się spotęgowała.
8 marca.
Ucieczki z więzienia.
— Słuchajno Józek, powiedz mi, na jaką to pamiątkę biją młot
kiem w kraty przy apelu ?
— A to, proszę księdza, od czasu ucieczki Guździka z czterema in
nymi bandytami.
— Jakże to było, nie mógłbyś mi opowiedzieć?
—• Dlaczego nie, mieszkałem wtedy razem z Guździkiem i byłem świadkiem wszystkiego. Mieszkaliśmy wtedy pod 12 na parterze. Pomię
dzy tymi pięcioma, co uciekli, był jeden żydek, który miał na mieście kochankę i zawsze od niej dostawał „wałówkę". Raz mu przysłała kawy w butelce, on to wykorzystał i pod dno wklęsłe butelki schował „gryp- sa“ i chlebem zręcznie zakleił. W „grypsie“ tym napisał, aby się udała do jego żydka znajomego i kupiła włosów angielskich do piłowania krat i takowe żeby w „wałówce“ przysłała. „Gryps“ ją doszedł i ona zrobiła, co jej Śrut kazał, piłki ukryła w kluskach i przysłała. Srul, jedząc kluski, nie zauważy! piłek i jednę połknął, spostrzegł się dopiero, jak już poły
kał, drugą złapał jeszcze, w zębach. Wtajemniczonym Srul się przyznał do wszystkiego. Za co dostał wymyślanie, poco zjadł piłkę i kazali mu jej pilnować przy „ wyjściu “, skoro nie upilnował przy wejściu do żołądka.
Na trzeci dzień mieli już dwie piłki i przystąpili do roboty. Piłowa
li już to we dnie, już to w nocy. Musieli się pilnować nie tylko przed dozorcami, ale nawet przed więźniami tej celi, bo o „ kapusia “ nietrudno.
— A to trudna sprawa była, a ja myślałem, że między więźniami jest jakaś solidarność złodziejska.
— Ej, księże, za papierosa, kawałek chleba niejeden szubrawiec toby rodzonego ojca sprzedał. Przed więźniami nieraz więcej trzeba się pilnować, niż przed dozorcą.
Dwa tygodnie piłowali kratę i tak ją upiłowali, że można ją by
ło całą wyjąć. W miejscach przepiłowanych oblepili chlebem, uczernili sadzami i tak sobie krata stała jak od parady przez tydzień. Czekali tyl
ko na dozorcę odpowiedniego, to znaczy więcej gapiowatego i niedołęż
nego. Wreszcie okoliczności wszystkie sprzyjały, postanowili „wiać“. Że
by byli wtenczas pukali w kraty młotkiem jak teraz, toby spostrzegli, że krata wypiłowana i ucieczce przeszkodzili, a tak, to ucieczka się udała.
— A jakże sobie poradzili z dozorcą, bo przecież i na kobiecym podwórku chodzi dozorca ?
— Ano, niech ksiądz słucha. Wyjęli kratę i postawili pod oknem, a kiedy dozorca przechodził, to Guździk skoczył mu z okna na kark i kołdrą głowę zakręcił, inni poszli za nim do pomocy. Dozorcy dali w zęby, tak, że mu kilka zębów wybili, usta zakneblowali, karabin ode
brali i związanego zostawili. Przystawili sobie drabinę do muru i przez mur do ogrodu, a tam już wolność. Zeszło z pół godziny nim się dozor
ca od knebla wyzwolił. Podnieśli alarm, ale daremnie, najwięcej myśmy ucierpieli za to, dlaczegośmy nie dali znać dozorcy o przygotowaniu ucieczki. Każdego z nas bili i na 48 godzin do ciemnej pakowali.
12 -
Myśmy się tłumaczyli, żeśmy o niczem nie wiedzieli, jako rzeczy
wiście wielu było takich, którzy o niczem nie wiedzieli. Ale cóż, dozor
cy musieli się na kimś pomścić za swoje niedbalstwo. Od tego to wła
śnie czasu w kraty przy apelu biją i drabiny podwórzowe na łańcuchy i kłódki zamykają.
— No i co, połapali ich ?
— Dwóch złapali, Małdę i Guździka, a trzech uciekło.
— No i co im było za to?
— Co? Dostali tyle, że dobry koń by zdechł od tego, po 14 dni karcu o chlebie i wodzie, kajdany na nogi i najgorszą celę 17-stkę, tak zwaną „głęboką", prócz tego czeka ich sprawa w sądzie o ucieczkę, po
bicie i rozbrojenie dozorcy, Ale co to dla nich znaczy, jak oni mają na
pady to i tak mniej jak 20 lat nie dostaną, jeżeli nie kulę w łeb.
A kiedyż sąd będzie? Przecie to już rok jak się śledztwo Guź
dzika ciągnie.
— O, to nie prędko będzie; bo on sprytny, żeby przedłużyć śledz
two, to nawciągał ludzi przeszło 50, połowa dziewcząt to o niego siedzi, na którą był cięty, to podawał ją za kochankę swoją i to wszystko siedzi.
— A nie mógłbyś mię ty objaśnić, dlaczego lampek do celi na noc nie dają? Te okienka w drzwiach ja widzę, że są świeżo powyży- nane, musieli dawniej lampki do celi dawać.
— Starzy złodzieje opowiadają, że to Austrjacy wprowadzili taką modę, a skłoniła ich do tego próba ucieczki jednego Czecha.
Oderwał on sufit i myślał sufitem dostać się na strych, stamtąd na dach i z dachu na wolność, ale belka stanęła mu na przeszkodzie. Aby ją usunąć zlał ją naftą i podpalił lampą. Wszczął się pożar, a dym, nie mając ujścia, chciał ich podusić, zaczęli krzyczeć, że się pali i ucieczka się nie udała, od tego jednak czasu lampek do celi nie dają.
Wogóle ucieczki z więzienia są bardzo trudne. Najlepiej udają się w drodze, z pociągu, kiedy jednego prowadzą a nie skują. Jeżeli prowa
dzą transport, to trudno uciekać, bo ich kują po dwóch za ręce. Prócz ucieczek tajnych, zdarzają się też ucieczki jawne za pomocą gwałtu na dworcach, obezwładniając ich siłą i rozbrajając, ale takie przedsięwzięcia muszą się dokonywać masowo; praktykuje się to podczas apelu lub space
ru. Dlatego to podczas apelu lub spaceru przychodzi w pomoc dozorcom rezerwa z dwóch albo trzech strażników złożona. D, c. n.
Ks. Huszno przed Sądem.
Dnia 30 kwietnia b. r. w Sądzie Okręgowym w Sosnowcu była rozpatrywana sprawa ks. A. Duszny i Tomasza Legomskiego o arty
kuł „Pacierz „pobożnej" Iskry i Spółki", zamieszczany w N° 11 zeszłe
go roku. Oskarżonych prokurator pociągał do odpowiedzialności z art.
74 k. k., zarzucając bluźnierczą trawestację pacierza. W imieniu oskar
żonych przemawiał D-r Pawełek, który udowodnił, że treść tego arty
kułu nie zawiera nic bluźnierczego przeciwko Bogu, a tylko zawiera
— 13 —
satyrę na obłudną „Iskrę“ i rozwielmożniony w naszych czasach kult złotego cielca. Powołując się na wzory literatury klasycznej, udowod
nił, że tego rodzaju forma pisania od wieków w piśmiennictwie pol- skiem i obcem była przyjęta i nikomu nie śniło się nigdy autora czy redaktora pociągać do odpowiedzialności sądowej. Sąd Okręgowy po dłuższej naradzie ogłosił wyrok uniewinniający. Podkreślamy ten fakt, nieznany dotychczas, jako pocieszający dla nas, że przecież mieli od
wagę sędziowie sosnowieccy uniewinnić ks. Husznę. Jesteśmy jednak w obawie, czy księża wraz z pobożną „Iskrą" nie ogłoszą ich maso
nami lub innemi wrogami P. Boga.
Świadek.
Policja na usługach Ciemnogrodu.
Walka o śluby cywilne przybiera rozmiary niebywałe. Gazety, sto
jące na usługach rzymsko-klerykalnych szumowin—rwą szaty i jak owi Judasze z Polski przedrozbiorowej wołają: „Bóg i Ojczyzna“. „Bóg i Ojczyzna“ — tymczasem Bóg wysoko, a Ojczyzna daleko — dlatego chłopie ciągnij z krową pług, płać nowy podatek majątkowy od kosy i podartej swej koszuli, dawaj księdzu setki złotych—broń postulatów ks. Kubiny i ks. Łosińskiego, a zato będziesz miał tam za gwiazda
mi rzymskie królestwo niebieskie; bo biskupi i różni zaprzańcy stworzą sobie królestwo na ziemi, obwołają króla—pałecznika, który ciebie, chło
pie i robotniku, nauczy rozumu i 12 godzin pracować.
Do tego dąży 35 biskupów polskich - popierających rządy gene
ralsko - rzymsko - bankierskie. Oni to uposażeni po geueralsku wołają do ciebie biedny ludu: „Związek małżeński, zawarty przed urzędnikiem stanu cywilnego jest nieważny, bo sprzeciwia się prawu Bożemu".
Odezwę tę przeczytano po wszystkich ambonach i dobrze wytłuma
czono jak ją należy rozumieć. Pamiętajcie mawiali księża—każdy ka
tolik i katoliczka winni wybierać na swego przedstawiciela takiego po
sła, który nie będzie głosował za niczem, co się sprzeciwia woli Rzy
mu i naszych biskupów. Kto głosuje za tern, aby akt ślubny podpisy
wał urzędnik stanu cywilnego za 2 złote — nie ksiądz za 250 zł.—ten przekracza prawo rzymsko-katolickich biskupów. Tak samo przekracza prawo Boga ten co biskupom, zakonom i obszarnikom odbiera ziemię.
Podobne kazanie wygłaszał dnia 11 kwietnia r. b. w Tarczynie warszawskim księżulek rzymski Jan Maciejewski. Słysząc te gadki księ- żulka, a nie słowo Boże — niejaki Michał Roszka z osady Tarczyn szepnął to do stojącego obok siebie sąsiada, że ksiądz — miast słowo Boże—opowiada brednie politykierskie.
Usłyszała to księża najmitka — znana rzymska dewotka, niejaka kobiecina Katarzyna Dębska i całym gardłem krzyknęła: „Komu się nie podoba, niech wychodzi z kościoła“. Księżulek jakby był w zmowie z ową babinką — momentalnie pochwycił słowa rozwydrzonej dewotki i zaczął z błotem mieszać heretyków, socjalistów i bolszewików.
— 14 —
Ale niedosyć było tego nowoczesnemu inkwizytatorowi. Zaraz po nabożeństwie—pokrzepiony duchem krwawych inkwizytorów — zawe
zwał policję, by ta wykonała wolę jego i zaaresztowała heretyka, co to ośmielił się księdza—inkwizytora krytykować.
Policja polska do wszystkiego zdolna — nie namyślając się długo
—głośno i z bojaźnią przed wielkim autorytetem rzymskiego inkwizy
tora —- zaaresztowała Roszkę, a chwała Rzymu połączona z płaczem Polski uniosła się przed tron Boga — Prawdy, który osądzi Roszkę i rzymskiego inkwizytora. Warszawianin.
/
Przyrodolecznictwo.
(Ciąg dalszy).
ZIOŁA MAJOWE.
7. Szczaw pospolity, rośnie dziko na łąkach, pastwiskach, trawni
kach, po lasach, ogrodach; uprawny w ogrodach.
Użytek: głównie z liści, lecz także z korzenia i owoców (w odwa
rze lub nastoju) w chorobach skórnych, od wrzodów w ustach, gnilca, cierpień wątroby, żółtaczki, zaparciu żywota, braku apetytu.
8. Tasznik zwany inaczej Tobołki pospolite. Rośnie przy drogach, po ugorach, pustkowiach, miedzach, polach, w ogrodach (jako uciążliwy chwast).
Użytek: zwapnia zropniałe jamy płucne, tamuje krwotoki płuc i ma
cicy i wszelkiego rodzaju krwawienia zewnętrzne.
9. Trój liść zwany inaczej koniczynka wodna albo koziełek. Liście trzech-listkowe, smak bardzo gorzki. Rośnie jako roślina ziemno-wodna, na bagnach, trzęsawiskach, błotnistych łąkach, lub w stojących wodach.
Użytek: usuwa cierpienia żołądkowe, zwłaszcza połączone z zatwar
dzeniem, choroby płucne, zimnicę, nieżyty, zołzy, wyrzuty skórne.
Oprócz ziół wypada zwrócić uwagę jeszcze na niektóre plaży i owa
dy, mające zastosowanie w przyrodolecznictwie.
Wąż zwykły majowy według D ra Marcinkowicza w Rożnowie do
bry na wielką chorobę, w tym celu żółć jego miesza się z wódką i w ca
łości wypija.
Żmija w maju schwytana, włożona do butelki, zalana szklanką spi
rytusu i zakorkowana jest znakomitym środkiem przeciw malarji i febrze (zimnięy).
W tym celu spirytus ten, gdy po paru miesiącach zżółknie, odlewa się kieliszek i miesza z czterema kieliszkami wódki zwyczajnej. W razie napadu zimnicy daje się choremu kieliszek tej mieszaniny. Po pewnym czasie ciało się rozpala, występują poty i sen, z którego chory budzi się odrazu wyleczonym. W razie potrzeby można to powtórzyć.
Pijawki mają zastosowanie przy ostrych zapaleniach płuc, mózgu, części powierzchownych, przy udarze krwi na mózg (apopleksji) i t. p.
Kantarydy czyli inaczej muchy hiszpańskie.
Jest to owad długi, metaliczno-błyszcząco-zielony, zgrabny, długo- wąsy, bardzo ładny, za naciśnięciem wydzielający płyn żółty, oleisty, wła
sności pryszczących. Muchy hiszpańskie pojawiają się niekiedy gromad
nie, obsiadając bzy i jesiony. W niektórych latach pojawienie ich bywa tak liczne, że wprost oblepiają liście, siedząc po parę na jednym.
Jest to bardzo drogi owad i kiedy tylko jest, powinien być całą siłą zbierany. Robota się opłaca, gdyż muchy hiszpańskie zawsze dobrze są płacone i bardzo chętnie nabywane przez apteki i składy apteczne. Zbie
ra je się rano, kiedy jest zimno, strząsając je na płótno, potem trzyma
jąc je w przetaku nad rozpaloną blachą lub cegłami puszcza się na nie parę gorącą, która je momentalnie zabija, potem suszy się je w sitach zawieszonych nad węglami lub w piecach po chlebie. Suszyć można i na słońcu. Sprzedaje się nie kruszone, ale w całości. D. c. n.
Przygody „Ziemowida“.
Szanowna Redakcjo i
Łowicz, dn. 2.5—1926 r.
Łowicz. Za paczkę i kartę pocztową bardzo dziękuję. Ja obec
nie znajduje się w Łowiczu, gdzie będę bawił kilka godzin, a później udam się w kierunku Główna i Strykowa. Tu, po moim wyjeździć za
panowała grobowa cisza, a ludzie, zaniepokojeni o mnie, że tak długo mię nie było, myśleli, że mnie gdzieś zakatrupili, bo najrozmaitsze bajki o mnie krążyły. Jedni opowiadali, że tam mnie ktoś widział, jak ja leża
łem w lesie sobockim zabity i że mnie policja odwiozła do Warszawy na komisję lekarską, inni znowu mówili, że mnie zamknęli do więzienia i t.p.
Lecz kiedy się zjawiłem, to naszych zwolenników i sympatyków bardzo ucieszyłem, a wrogów naszych naodwrót bardzo zasmuciłem, którzy mó
wili, żebym lepiej był sobie gdzieś kark skręcił albo nogi połamał i żeby mnie oni tu już więcej nie oglądali. Księża znowu piorunują i pienią się na ambonach, mówiąc swoim owieczkom o heretykach. Z naszych kol
porterów jeszcze żaden nie przybył tu do mnie, a na których z niecier
pliwością oczekuję. Pieniądze za prenumeratę i za numera wkrótce wy
ślę. Obszerniejszy list sprawozdawczy w Najbliższym czasie przyślę.
Z poważaniem W. Zieliński.
Przegląd polityczny.
Polska. Obchód 1-go maja w Warszawie miał przebieg burzli
wy i krwawy. Już od samego rana zaczęli gromadzić się w różnych czę
ściach miasta demonstranci. Najliczniej zebrali się na Woli i na placu Teatralnym, gdzie zabierali głos p p. Warski i Sochacki. Wreszcie ufor
mowany pochód ruszył Miodową, Krakowskiem, Marszałkowską. Po dro
dze przyszło do starcia między P. P. S. a komunistami, skutkiem czego
—— 16 —-
było 5 zabitych i około 30 rannych. Między 2-ą a 3-ią godz. po połud.
nastąpiło całkowite uspokojenie.
W Nowym Dworze na policję, która w liczbie około 30 była ze
brana pod magistratem, tłum na czele komunistów uderzył, chcąc ją rozbroić. Policja, po trzykrotnemu wezwaniu tłumu do rozejścia się, dała salwę. Wynikiem było 4 osoby zabite i kilkanaście rannych.
Anglja. Wobec odmowy zasiłków rządowych dla przemysłu wę
glowego, co spowodowało zniżkę płacy, górnicy porzucili pracę we wszystkich kopalniach. Przy pracy pozostała jedynie obsługa zapasowa, której czynności polegają na utrzymaniu dozoru w szybach. W wielu ko
palniach pozostawiono jednak tabory koni, co można tłumaczyć, że na
dzieja szybkiego wznowienia rokowań i zmiany sytuacji na lepsze jeszcze nie wygasła. Według pism londyńskich 4 miljony robotników z innych gałęzi przemysłu ma poprzeć strajkujących. W związku z rozpoczętym strajkiem, król ogłosił stan wyjątkowy.
Francja. Delegacja francusko-hiszpańska przedłożyła wysłanni
kom Abd-El-Krima warunki pokojowe. Jeżeli do 7 b. m. Francuzi i Hisz
panie nie otrzymają odpowiedzi, to będą uważać za zerwanie rokowań pokojowych i rozpoczną ofenzywę. Delegacja Riffenów wyraziła się, iż warunki podyktowane przez Francję i Hiszpanję są nie do przyjęcia, na które Abd-El-Krim napewno nie zgodzi się.
Litwa. Od pewnego czasu na granicy polsko litewskiej daje się zauważyć prowokacja naszej straży pogranicza ze strony Litwinów. Do
wiadujemy się, iż kilka dni temu patrol korpusu pogranicza, składający się z 3-ch żołnierzy, wyruszył z miejscowości Mejrany wzdłuż granicy polsko-litewskiej, celem dotarcia do znajdującego się przy samej granicy zaścianka Pokierze. Patrol ten, przechodząc przez wieś Posiniszki, został ostrzelany z karabinów przez straż graniczną litewską, ze znajdującej się tuż przy granicy polskiej stodoły. Na szczęście ofiar w ludziach nie było.
Obserwator.
OGŁOSZENIE.
W Redakcji „ Głosu Ziemowida“ nabyć można broszurkę
„Pacierz naszych czasów“ cena 20 groszy. Jest to ta sama broszura, która była przedmiotem rozprawy sądowej w dniu 30 kwietnia w Sosnowcu.
Wydawca i redaktor odpowiedzialny,: TOMASZ LEGOMSKI.
26—281. Drukarnia „St. Śwltckl», Dąbrowa Górnicza.