• Nie Znaleziono Wyników

Głos Ziemowida, 1926, R. 2, nr 34

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Ziemowida, 1926, R. 2, nr 34"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Opłata poczt, uiszczona ryczałtem.

Cena 30 gr

POLSKI

r r

dawniej „GŁOS ZIEMOWIDA“.

Organ Wyznawców Polsko-Katolickiego Kościoła Narodowego.

Tygodnik poświęcony sprawom religijnym, społecznym i naukowym.

Rok II. Polska, Dąbrowa Górnicza, 29 sierpnia 1926 r. JNs 34.

PRENUMERATA: Rocznie złotych 10, półrocznie złotych 5, kwartalnie złotych 3.

Numer pojedynczy 30 groszy. : : Konto czekowe P. K. 0. w Warszawie 63.166.

W Ameryce rocznie 2 doi. We Francji rocznie 50 fr. kwart. 15 fr. M Telefonu 1.27.

Adres redakcji i administracji: Polska, Dąbrowa Górnicza, .Polski Kościół Narodowy“.

TREŚĆ NUMERU:

Kazanie ks. Huseny. — Błąd opinji z racji naszego zjednoczenia się z Polskim Ko­

ściołem Prawosławnym. — O przyczynach unieważniających i rozwiązujących zwią­

zek małżeński, uświęcony w sakramencie małżeństwa. — Ustrój Kościoła Powszech­

nego w pierwszych wiekacli chrześcijaństwa. — W jedności siła. — Prawosławni czy prawowierni ? — Jezuityzm i jezuici. — Fałszywym patrjotom (do albumu). —

_ Przyrodolecznictwo. — Przegląd polityczny.

Kaz. ks, Duszny o wyższości skarb, duchów, nad skarbami świata.

Ewangelja według św. Mateusza r. 6.

Onego czasu: Mówił Jezus uczniom swoim: Żaden nie może dwóm pa­

nom służyć, bo albo jednego będzie nienawidził: a drugiego będzie miło­

wał: albo jednego trzymać się będzie, a drugim wzgardzi. Nie możecie Bo­

gu służyć, i mamonie. Dla tego powiadam wam, nie troszczcie się o duszę waszą, cobyście jedli; ani o ciało wasze, czembyście się odziewali. A zaż dusza nie jest ważniejsza niż pokarm, i ciało nizll odzienie? Wejrzyjcie na ptaki niebieskie, iż nie sieją, ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je. Azali wy niedaleko ważniejsi, niż one? I któż z was obmyślając, może przydać do wzrostu swego łokieć jeden ? A o odzienie czemu się troszczycie: przypatrzcie się liljom polnym, jako rosną: nie pra­

cują, ani przędą. A powiadam wam, iż ani Salomon we wszelkiej chwale swej nie był przybrany, jako jedna z tych. A jeśli trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, Bóg tak przyodziewa, jakoż daleko więcej was małej wiary ? Nie troszczcież się tedy, mówiąc: Cóż będziemy jeść, albo cóż będziemy pić, albo czem się będztem przyodziewać? bo tego wszystkiego poganie pilnie szukają. Albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcież tedy najprzód królestwa Bożego, i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydano.

(2)

2

NAJMILSI BRACIA!

™JLJ W Ewangelji dnia dzisiejszego Chrystus Pan podno- IHL. si: wartości duchowe kosztem wartości materjalnych.

Czem bowiem jest odzienie w stosunku do ciała, tern jest ciało w stosunku do ducha, światło wiedzy w stosunku do pięniędzy, Szukajcie naprzód Królestwa Bożego i sprawiedli­

wości jego, a reszta będzie wam przydana, oto zawołanie Jezusa Chrystusa w dniu dzisiejszym. Bóg jest Prawdą, Bóg jest Miłością, a Królestwo Boże to Królestwo Prawdy, Kró­

lestwo miłości. Celem naszym jest szczęście doczesne i wiecz­

ne ludzkości. Człowiek ciemny i głupi, człowiek dziki, bar­

barzyńca w dążeniu swojem do szczęścia, podobny jest do bydlęcia, które do celu swego, podyktowanego głodem i chu­

ciami zmysłowemi, zmierza bez liczenia się z jakiemikolwiek względami, dla niego raj i szczęście polega na tern, aby się najeść, upić i w jakikolwiek sposób zdobyć majątek. Skarby duchowe jak praworządność, miłość Ojczyzny, światło wie­

dzy dla niego nie istnieją. Mylą się jednak ci, którzy na sy­

tości brzucha, posiadaniu wielkich obszarów ziemi i skarbów materjalnych całe szczęście pokładają, bo np. któż dorówna żarłoczności ludożerców, któryż naród w Europie posiada tak bogate ziemie jak Afryka południowa lub Rosja, a jed­

nak o żadnym z krajów nie czyta się i nie słyszy, aby była tak wielka nędza materjalna, jako w tych krajach. Przyczy­

ną zaś tej nędzy było brak kultury duchowej, któraby na­

kazywała szukać wyższych rzeczy i dążyć do ideału. Kultu­

ra chrześcijańska nakłada na nas przeto obowiązek, abyśmy umysł i serce swoje odiwwali od rzeczy materjalnych, cie­

lesnych i ziemskich a p(nanosili do rzeczy wyższych i du­

chowych. Każe nam przedewszystkiem szukać Boga i Jego królestwa, każe nam szukać prawdy i miłości, które płyną z Boga jako promienie ze słońca. Jak słuszna jest ta uwaga Źbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, dowodzi tego stan na­

szej Ojczyzny. Bo czegóż nam brakuje ? Mamy urodzajną glebę, przebogate lasy, spławne rzeki, wszystkie kruszce, bogactwa ziemne: węgiel, sól, naftę, rudy żelazne, cynk, marmury, mamy lud pracowity i oszczędny; a jednak pod względem kultury i szczęścia społecznego idziemy w ogon­

ku narodów Europy. A dlaczego? Bo nie słuchamy rady

(3)

3

Chrystusa, „szukajcie Królestwa Bożego i sprawiedliwości je­

go“, bo my Polacy słusznie nazwani pawiem i papugą Eu­

ropy, dbamy o obce kapitały, o względy i łaski papieża i jego urzędników, o przywileje jednostek, więcej niż o praw­

dę i miłość. Aż nadto przeczuleni jesteśmy na głos opinji Europy, lecz głusi jesteśmy na krzyk rozpaczy tysięcy bez­

robotnych i emigrantów, tułających się po obcych ziemiach, poniewieranych i wyzyskiwanych przez obcy kapitał, złorze­

czących i bluźniących imię Polski. W Polsce bezrobocie ?!

W tej Polsce, która nie ma ani poczciwych dróg, ani mostów, ani dostatecznie rozwiniętej sieci kolejowej, która cierpi na brak mieszkań, brak szkół, wylewy rzek, która obejmuje ty­

siące hektarów nieużytków Polesia, zdolnych przy dobrej kulturze wyżywić całą Polskę. My jednak ze spokojnem su­

mieniem przechodzimy do porządku dziennego, tłumacząc się tern, że bezrobocie wszędzie istnieje. Pamiętamy natomiast o tern, o czem żaden kraj kulturalny nigdyby nie myślał.

Oto stało się coś niezwykłego, w Dąbrowie Górniczej zjawił się jakiś ks. Duszno. „Zbrodniarz“ ośmielił się w papieskim folwarku po polsku się modlić. Własnym kosztem pod po­

zorem składu na materjały budowlane, 3 lata temu zaczął budować kaplicę, już cały zrąb domu postawiono, gdy że­

lazna ręka władzy, potulna natchnieniu rzymskich pachołków, wdała się w tę „nieczystą" sprawę, zabroniła mu kończyć budynek, żeby zaś nie zmylił czujności władz, postawiono we dnie i w nocy policję. Zamiar tego zbrodniarza udaremnio­

no, lecz nie na długo, bo w rok potem tenże „bezbożnik“, na nazwisko swego gospodarza Tomasza Legomskiego zy­

skuje zezwolenie na budowę szopy na produkta rolne. Po­

licja węszyć zaczyna, że i to coś będzie nieczystego, bada plany i właściciela budynku, lecz znalazłszy wszystko w po­

rządku, odbiera pisemne przyrzeczenie, że budynku tego nie wynajmie ks. Dusznie na kaplicę.

Budowlę skończono, a gospodarz wierny zobowiązaniu, budynku tego nie wynajmuje, lecz takowy sprzedaje na włas­

ność. Ks. Duszno w swojej szopie urządza kaplicę i modli się, o zgrozo—po polsku. Rok jeden był spokój, aliści pod ko­

niec roku na rozkaz władz polskich zjeżdża komisarz policji i pieczętuje kaplicę, po dwóch tygodniach Sąd Po­

koju w obawie manifestacji pieczęcie zdjąć każe. Sprawa

(4)

4

idzie na drogę sądową, przegrana w Sądzie Pokoju z racji nielegalnych nabożeństw, wędruje do Sądu Okręgowego, stamtąd do Sądu Najwyższego, lecz i tam zawyrokowano ka­

plicę zamknąć, już nie z racji nielegalnych nabożeństw, ale z przyczyny uchybienia przepisom budowlanym. Te pieczęcie na kaplicy P. K. N. w Dąbrowie Górniczej dziś są i w hi- storji będą dokumentem, że Polska w roku 1926 nie szuka­

ła jeszcze Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, nie by­

ła naprawdę wolną, ale idąc na pasku rzymskiej niewoli, grzęzła po uszy w błocie barbarzyństwa i nietolerancji.

Błąd opinji

z racji naszego zjednoczenia się z Polskim Kościołem Rrawosł.

Większość głosów opinji publicznej potępia nas za uriję z Wscho- dnio-Katolickim Kościołem prawowiernym (prawosławnym), widząc w naszym kroku czyn haniebny, żeśmy podali rękę odwiecznym wro­

gom polskości i Polski, żeśmy podali rękę tym, których usta sławiły cara i jego opryszków gnębiących Polskę. Winią nas za to, żeśmy ośmielili się przyczepić do swej nazwy to znienawidzone przez każde­

go Polaka — „prawosławie", żeśmy uznali nad sobą władzę biskupów tego Kościoła. — Gdybyż to tak było, jak sobie wyobraża bezkryty­

czna opinja! naszych pism, to zaiste godni bylibyśmy klątwy narodu i niegodni polskiego imienia, ale niestety tak nie jest. 1 ten błąd opi­

nji chcemy sprostować.

Gdybyśmy czynu tego dokonali wówczas, gdy byli u nas Mo­

skale, gdy car rządził nami, to nie mielibyśmy żadnego wytłumaczenia, bo głową cerkwi prawosławnej wówczas był car „batiuszka"; ktoby się kumał z prawosławiem, tenby się kumał z carosławieni, tenby podawał rękę naszemu śmiertelnemu wrogowi. Ale dzisiaj, kiedy carów już nie­

ma i niema widoków, aby takowi prędko nastali, dzisiaj, kiedy Rosja bolszewicka wyrzekła się prawosławia i tępi je we wszelki możliwy sposób, dopatrywać się w cerkwi prawosławnej carosławia, to trzeba być nieukiem skończonym. Dzisiaj wszyscy ludzie rozsądni z tern się godzą, że Kościół prawosławny w Polsce jest najlojalniejszym Kościo­

łem w stosunku do Polski. Biskupi tego Kościoła z nabożeństwem słuchają orzeczeń Rządu polskiego, jak niegdyś z nabożeństwem słucha­

li dekretów cesarskich. — Dla nich wrogiem śmiertelnym — to bolsze­

wicka Rosja, a lud, któremu przewodniczą, to prócz garstki emigrantów rosyjskich, lud białoruski i ukraiński, który marzy o autonomji i naro­

dowym języku w Kościele. Nic tego ludu nie ciągnie ani do bolsze­

wickiej Rosji, ani do caratu, chyba komuniści marzą o czerwonym ra­

(5)

5

ju, których zresztą i wśród Polaków nie brakuje. Utożsamiać przeto cerkiew dzisiejszą z cerkwią prawosławną carskich czasów jest naj­

większym błędem.

Co się zaś tyczy nazwy, to byliśmy, jesteśmy i będziemy Pol­

skim Katolickim Kościołem Narodowym, to jest nasza nazwa prawdziwa. Tej nazwy nam nie odmawiają biskupi prawosławni, ale odmawia nam prawo polskie. Niech nam dzisiaj Rząd polski po­

zwoli na używanie tej nazwy, a biskupi prawosławni nic nie będą mie­

li przeciwko temu, ale w takim razie powiedzą nasi prawnicy—musicie mieć legalizację, a te otrzymacie na tamtym świecie. — Czyja więc wina w tern, że to znienawidzone przez nas Polaków słowo ma być przyczepione do nas? Nie nasza, nie biskupów prawosławnych, ale czynników rządowyćh, które nie mogły się zdobyć po trzech latach naszego oczekiwania na akt legalizacji.

Winujcie i potępiajcie grabszczyznę, całującą pantofel papieski, lecz nigdy nas, którzy byliśmy i jesteśmy Polakami z krwi i ducha.

Czeniże my dla Polski nie będziemy, byle ją ratować z niewoli rzym­

skich despotów ? Toż Chrystus—powiadacie—żydem został, żeby tylko ludzkość zbawić, więc i my, gdybyśmy nawet zostali prawosławnymi w tym celu, aby ratować Polskę przed zachłannością Rzymu i jego urzędników, tobyśmy nie bardzo zgrzeszyli, ale myśmy przecież pra­

wosławia tego, co się utożsamia z caroslawiem, nigdy nie przyjęli a zjednoczyliśmy się z Polskim Wschodnio-Katolickim Kościołem, który jest w Rumunji, Serbji, Bułgarji, Grecji, Aleksandrji, Jerozolimie, An- tyochji, z Kościołem, który niezależnie od Rosji takiej, czy innej istnie­

je od 2 tysięcy lat. To, że większość tego Kościoła w Polsce stano­

wią mniejszości narodowe, mianowicie: Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy jest rzeczą przypadkową i, gdy Polacy go przyjmą w liczbie nie 30 ty­

sięcy, które dzisiaj do tego Kościoła należą, a w liczbie dziesięciu rni- Ijonów, to Kościół ten będzie tak polskim, jak dzisiaj nazywany jest rosyjskim.

Bajki też piszą pisma o naszem użależnieniu od Metropolity i bi­

skupów rosyjskich, bo w warunkach naszej unji jest powiedziane:

§ 13. Polsko-Kat.Kość.Naród, uznaje jurysdykcję Metropolity Polskie­

go Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego wraz z św. Syno- dem, złożonym z biskupów Djecezjalnych obu Kościo­

łów, a przez nich jednoczy się z całym Kościołem Wschodnio-Kato­

lickim z Ekumenicznym Patrjarchą na czele.

A więc uznajemy zależność nie od samego metropolity, ale od metropolity z św. Synodem i nie z synodem, z biskupów prawosław­

nych złożonym, ale z synodem biskupów obu Kościołów t.j. prawo­

sławnego i Polskiego Narodowego Kościoła. Czyli, że będziemy za­

leżni sami od siebie. W synodzie zaś nasi biskupi zasiadać będą jako równi z równymi, co gwarantuje § 15 umowy.

Gdy więc większość biskupów w synodzie będą stanowić Polacy,

lub gdy który z biskupów polskich zyska zaufanie większości członków

synodu, to Polski Narodowy biskup może być wybrany metropolitą

Polskiego Wschodnio-Katolickiego Kościoła obu obrządków. Czyż wie-

(6)

dy mogą powiedzieć Rosjanie, Ukraińcy, że są zależni od polskiego metropolity?—Nie, bo będą zależni sami od siebie. Wszak samorząd czyli autonomję § 19 mamy zagwarantowaną.

Obecna unja kościelna otwiera Polsce drogę do wewnętrznego skonsolidowania i daje moralny klucz do ręki do stworzenia Stanów Zjednoczonych Środko- • wej Europy, do unji i braterstwa państw sławjańskich.

Wyzwala Polskę z pod pantofla papieskiego i z kop­

ciuszka Europy czyni ją królową Europy. Potrzeba tylko Polsce wskrzesić w sobie ducha Piastowiczów i Jagiellonów i nie dyndać u klamki Włochów czy Anglików, bo my, Sławjanie, mamy w sobie moc taką, jakiej żadna rasa nie posiada, ale musimy się uwolnić od obcych a wrogich nam wpływów niemiecko-rzymskich. Rosja carska zbłądziła, że nas bra­

ci- Sławjan za poduszczeniem niemieckich faktorów pragnęła zniszczyć, wytępić i do swego morza rosyjskiego wcielić i Polska zbłądzi, jeżeli ducha swego nie wyzwoli z pod wpływów rzymsko-papieskiej polityki.

Niechajże dla nas świętą będzie przestroga Juljusza Słowackiego: Pol­

sko! Twa zguba w Rzymie...!

Niechaj los, głupiej i barbarzyńskiej w stosunku do nas Polaków Rosji, nie będzie naszym udziałem. Musimy dać dowód swej wyższo­

ści duchowej i kultury nie słowami, ale czynami. Nie potrafili oni dla nas być braćmi, pokażmy im, że my to potrafimy.

Wymyślanie przeto na episkopat prawosławny za to, że nam dali prawo modlić się po polsku i być Polakami z ducha, jest wysoce rze­

czą nietaktowną i nieuczciwą.

Czyn ten raczej należy przyjąć jako okup z ich strony za zbro­

dnie caratu i carosławia, dokonane na Polsce, raczej jako zadosyćuczy- nienie za krzywdy wyrządzane Polsce.

Dziwię się, jak krótkowzroczni, jak głupi są ci nasi domorośli po­

litycy i partyjnicy, którzy nie pojmują, co sławę i szczęście Polsce nie­

sie. Zastanówcie się wy, garbarze chłopskiej skóry i okłamywacze ludu, którzy czyn nasz potępiacie, do czego prowadzi wasz punkt patrzenia.

Wasza etyka nakazuje wet za wet, oko za oko, ząb za ząb, czy takie stawianie sprawy jest chrześcijańskie? Moskal nas gnębił, mordował, gnał w tajgi Sybiru — to prawda, ale czy za zbrodnie swoje nie od­

pokutował? Czyż mamy w czambuł cały naród rosyjski potępić i zgo­

dy z nim unikać za to, że klika carskich urzędników pod namową wspólnych nam wrogów — Niemców nas gnębiła, mamyż na wieki z nimi się bić i kłócić? Nie, tak rozumować może tylko warjat lub barbarzyńca.

To też mamy nadzieję, że zdrowa część opinji publicznej z nami solidaryzować się będzie i w imię tolerancji, braterstwa Sławjan i wol­

ności duchowej Polski śladem naszym pójdzie.

Ks. Andrzej Huszno

Administrator Polskiego Katolickiego Kościoła Narodowego.

Prasę ktajową i zagraniczną prosimy o łaskawy przedruk niniej­

szego artykułu w imię prawdy.

(7)

O przyczynach

unieważniających i rozrywających związek małżeński, uświę­

cony w sakramencie małżeństwa.

Wobec tego, że wiele osób zwraca się do nas o informacje, kiedy i z jakich powodów mogą uzyskać rozwiązanie małżeństwa, uważamy za właściwe podać do wiadomości publicznej ogólne zasady, które przestrzega Kościół Wschodnio-Katol. w Polsce, na mocy postanowienia św. Soboru Wschodnio-Katolickiego Ko­

ścioła, które i nas dzięki unji obowiązują.

Związek małżeński żony i męża, uświęcony w sakramencie mał­

żeństwa, winien być u wszystkich prawowiernych chrześcijan zachowa­

ny święcie i nienaruszenie aż do śmierci jednego z małżonków. Wszy­

scy małżonkowie posłuszni woli Bożej winni w cierpliwości znosić swój los i kłopoty małżeńskie, aby zadosyćuczynić słowom Chrystusa:

Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza—Mat. XIX w. 6.

Rozwiązanie związku małżeńskiego św. Kościół dozwala ze wzglę­

du na ludzkie ułomności i z troski o zbawienie ludzi, aby zapobiec występkom nieuniknionym i grzechom z niestosownego pożycia mał­

żeńskiego, oraz w celu ulżenia ludzkim cierpieniom, i to pod warun­

kiem, że takowy związek już przestał istnieć i niema widoków przy­

wrócenia takowego.

Związek małżeński przez Kościół uświęcony nie może być ina­

czej rozwiązany, jak tylko na mocy wyroku sądu kościelnego, na sku­

tek starania się samych małżonków i to na podstawie określonych przyczyn należycie udowodnionych i przy zachowaniu warunków, wy­

szczególnionych poniżej.

Przyczyny, rozrywające związek małżeński, są następujące:

a) Cudzołóstwo i obcowanie przeciwne naturze.

Uwaga 1. Sprawa o rozwiązanie związku małżeńskiego z powodu cudzo­

łóstwa może być wniesiona w okresie 3 letnim od chwili, kiedy naruszenie świę­

tości małżeństwa cudzołóstwem stało się wiadomem stronie proszącej o roz­

wód. Jeżeli zaś znieważenie świętości związku małżeńskiego przez cudzołóstwo ma miejsce stale, to wniesienie skargi rozwodowej może być uskutecznione przez cały ten czas a nawet w okresie 3-cti lat po zaniechaniu cudzołóstwa.

W każdym razie skarga rozwodowa nie może mieć miejsca, jeżeli od czasu dokona­

nia cudzołóstwa lub przerwania takowych upłynęło 10 lat.

Uwaga 2. Cudzołóstwo jednego z małżonków nie może służyć za przy­

czynę do rozwiązania związku małżeńskiego, jeżeli takowe było dokonane za zgodą lub z namowy drugiej strony, mającej zamiar tą drogą stworzyć sobie powód do rozwiązania związku małżeńskiego.

b) niezdolność do życia małżeńskiego (impotentia).

Uwaga 1. Niezdolność do życia małżeńskiego jednego z małżonków może służyć za przyczynę do rozwiązania związku małżeńskiego stronie drugiej o ile ta­

kowa miała miejsce przed ślubem i tu w rachubę nie wchodzi starość lub uwiąd starczy.

Uwaga 2. Skarga o rozwiązanie związku małżeńskiego z powodu niezdol­

ności do życia małżeńskiego nie może być wniesiona wcześniej, jak w dwa lata po ślubie. Termin ten nie obowiązuje jednak w tycli wypadkach, kiedy niezdolność ta

(8)

nie daje żadnej wątpliwości i wypływa z nieobecności drugiego małżonka lub nie­

normalnej budowy anatomicznej ciała.

Uwaga 3. Przyczyną do rozwiązania związku małżeńskiego z niezdolno­

ści do życia małżeńskiego, może też być niezdolność jednego z małżonków nabyta nawet po ślubie, jeżeli ona miała miejsce wskutek cielesnego uszkodzenia, rozmyśl­

nie zadanego sobie samym małżonkiem (ą) w tym celu lub jeżeli to uszkodzenie było zadane kimś drugim za jego zgodą.

c) Trąd lub syfilis jednego z małżonków.

Uwaga 1. Choroba trądu daje prawo prosić o rozwiązanie związku małż.

tak stronie chorej jak i zdrowej.

Uwaga 2. Syfilis jednej ze stron uprawnia zdrowego małżonka do starań o rozwód, jeżeli dalsze pożycie zagraża niebezpieczeństwem zarażenia się stronie drugiej lub jego dzieciom.

d) Zaginienie bez wieści.

Uwaga 1. Zaginienie bez wieści jegnego z małżonków może służyć za przyczynę do rozwodu, o ile trwa nie mniej 3-ch lat. Termin ten jednak może być skrócony do lat 2-cli dla małżonków tych osób, które zaginęły bez wieści w zwią­

zku z działaniami wojennemi lub dzięki jakimś katastrofom żywiołowym oraz dla małżonków osób, znajdujących się na zatopionym podczas pływania okręcie i nie dających znaku życia o sobie od chwili zatopienia.

Uwaga 2. Terminy powyższe należy liczyć od końca tego roku, w ciągu którego od zaginionego były ostatnie wiadomości. Przyczetn wyrok o rozwiązaniu związku małżeńskiego z powodu zaginienia w związku z działaniami wojennemi nie może być wydany wcześniej jak w rok po skończonej wojnie.

e) Zasądzenie jednego z małżonków na karę z pozbawieniem wszystkich praw obywatelskich.

Uwaga 1. Sprawa o rozwiązanie związku małżeńskiego na skutek osądze­

nia jednego z małżonków na karę połączoną z pozbawieniem wszystkich praw mo­

że być wytoczona dopiero po uprawomocnieniu wyroku.

Uwaga 2. Ułaskawienie zasądzonego a także zmiana wyroku, zezwalająca na ponowne rozpatrzenie sprawy usuwa powód do rozwodu, jednakże nie ma mo­

cy skasować wyrok o rozwiązaniu już wydany.

Uwaga 3. Związek małżeński nie podlega zerwaniu z tej przyczyny, jeżeli współżycie małżonków trwało jeszcze po uwolnieniu osądzonego.

f) Zamach na życie lub zdrowie drugiej strony lub dzieci.

Uwaga 1. Wolno jest prosić o rozwiązanie związku małżeńskiego z tej przyczyny w wypadkach następujących: a) o ile miał miejsce zamach jednego z małżonków na życie drugiego lub jego dzieci oraz b) w razie rozmyślnego spo­

wodowania małżonkowi lub dzieciom ciężkiego kalectwa, ran, nieuleczalnego ze­

szpecenia twarzy, ciężkiego pobicia połączonego z niebezpieczeństwem dla życia lub z powodu złośliwego dokuczania i szkody dla zdrowia.

Uwaga 2. Rozwiązanie związku małżeńskiego z przyczyn powyższych mo­

że mieć miejsce tylko w tym wypadku, jeżeli Sąd Kościelny przyjdzie do przeko­

nania, że dalsze współżycie małżeńskie dla strony proszącej o rozwód jest niemo­

żliwe. Wyżej wspomniane (pod literą „F“ uwaga 2) nie ma zastosowania w tym wypadku, gdy ma miejsce przyczyna podana pod literę „G*.

g) Kazirodztwo, oraz ułatwianie zdrady małżeńskiej stronie dru­

giej, w celu ciągnienia zysków.

Uwaga 1. Wolno jest prosić o rozwód, jeżeli jedna ze stron dopuściła się kazirodztwa, lub ułatwiała drugiej stronie i namawiała ją do zdrady w celu ciąg­

nięcia z niej korzyści.

h) Wstąpienie w związek małżeński jednej ze stron.

Uwaga 1. Wolno jest prosić o rozwód, jeżeli jedna ze stron zawarła nowy związek małżeński przy istnieniu związku poprzedniego ze stroną proszącą o rozwód.

(9)

9

i) Nieuleczalna ciężka choroba umysłowa jednego ze strony mał­

żonków, czyniąca dalsze pożycie niemożliwe»!, co musi być potwier­

dzone świadectwami lekarskiemi.

Uwaga 1. Wyleczenie z choroby umysłowej, mające miejsce przed wyro­

kiem sądu kościelnego o rozwiązanie związku małżeńskiego, usuwa wprawdzie po­

wód do rozwiązania lecz nie usuwa mocy wyroku, jeżeli już takowy był wydany.

j) Złośliwe opuszczenie, o ile takowe czyni niernoźliwem dalsze pożycie wedfug uznania sądu duchownego.

Uwaga 1. Prawo staraniu o rozwód przysługuje opuszczonym.

JĘDRZEJ SŁAW,

Ustrój Kościoła Powszechnego w pierwszych wiekach chrześcijaństwa,

Głową Kościoła Powszechnego jest sam Jezus Chrystus, gdyż wszy­

scy członkowie Kościoła są ciałem Chrystusowern (1 kor, 12.27). My wszyscy jesteśmy w jednym Duchu oehrzceni, dlatego żyjemy jednym Duchem, który od Ojca jest posłań, by dał świadectwo o Jezusie Chry­

stusie (Jan 15,26). Jeżus Chrystus — mówił Apostoł Paweł — jest ka­

płanem według porządku Ali-Meichizedechowego (I kor. 12,12), a zatem wszyscy kapłani różnych obrządków i Kościołów narodowych są uczestni­

kami kapłaństwa Chrystusowego. Obok kapłanów wszyscy jesteśmy po­

wołani do pracy w Kościele Bożym, ale tak, by ręka nie urwała ucha, albo lewa noga, by prawej nie połamała. Apostoł Paweł mówi: „acz wie­

le członków, ale jedno ciało (I kor. 12,28). Jeżeli jedno ciało, natenczas wszyscy jesteśmy ciałem Chrystusowern, a jako ciało Chrystusowe je­

steśmy powołani dog życia w Kościele Bożym. Będąc powołani dożycia jako członkowie z członka, wiedzmy, że acz wiele obowiązków, ale jeden Duch, albowiem Bóg nie jest rozterkiem, ale pokojem. W Adamie świat umarł w błędzie, ale w Chrystusie — każdy w swym rzędzie powraca do życia, gdyż „wszystko mu jest poddano, bez wątpienia, okrom tego, który mu poddał wszystko (I kor. 15,20)* O ile wszystko jest poddane Bogu przez Chrystusa, tedy ustrój Kościoła musi być takim, jakimi są członkowie, aby Bóg był wszystkiem we wszystkich. Gdyż inaczej życie parafji i całego Kościoła byłoby umarłe.

W czasach apostolskich i w pierwszych wiekach Kościół, jako or­

ganizacja ludzi stworzonych na obraz i podobieństwo Boże w różnych czasach — różne przechodził koleje. W Piśmie świętym i w dziejach Ojców Apostolskich odnajdujemy dwie kategorje zwierzchności kościel­

nej: duchowieństwo i lud wierny, reprezentowany przez radę parafjalną i powszechne zebranie parafji.

Duchowieństwo pierwszych wieków chrześcijaństwa zależne było od miejscowych zwyczai, pojęć i samego obrządku. Apostoł Paweł, pisząc do swego pomocnika Philemona, mówi: „Paweł, więzień Chrystusa, i Timo-

(10)

~— j o —

theusz brat Philemonowi miłemu a pomocnikowi naszemu“. Ten sam św.

Paweł pisze do Tymotheusza: „Wierna mowa — kto biskupstwa pożąda, dobrego dzieła pożąda". (Phil. 1,1; I Tymot. 3,1).

Z tego wynika, że już w czasach konwentu Apostolskiego istniała różność obrządków. Ustrój parafjalny i krajowy uzależniony był od stop­

nia uświadomienia członków i od panującej formy rządu. Początkowo nad całym Kościołem stał konwent dwunastu Apostołów, później po­

wszechnie się przyjął ustrój monarchiczno-demokratyczny z konwentem apostolskim na czele. W poszczególnych miejscowościach centralnych kraju byli biskupi z rnonarchiczną władzą w sprawach wiary, ograniczeni demokratycznym ustrojem Kościoła. Badania ścisłe wykazują nam, że azjatyckie Kościoły miały prezbytrów, natomiast europejskie i Kościoły za­

łożone przez św. Pawła, posiadały pomocników, starszych lub biskupów.

Jednakowoż działalność prezbytera i biskupa była jedna i ta sama, co po­

twierdzają apostolskie listy pasterskie (1 Timot, 3,1; 4,14; Tyt. 1, 5,7;

Dzieje Apost. 20, 17 i 28). Natomiast w zupełnie inną sferę autorytetów kościelnych wprowadza nas list św. Pawła do światłych Efezów (4,11), gdzie mamy Apostołów, ewangielistów, proroków, pasterzy i doktorów.

To samo powtarza się w Koryncie (I Korynt. 12, 28— 29) i w Antyochji (Dz. Apost. 13, 1—4). Stawia się w pierwszym rzędzie Apostołów, w dru­

gim proroków, w trzecim ewangielistów, a w czwartym pasterzy i nau­

czycieli. Kim byli doktorzy i pasterze, to przez długie lata było rzeczą sporną. Dopiero, gdy odnaleziono listy apostolskie i różnych apologetów, wykazano, że pasterze i doktorzy są to światli mężowie, powołani do swej czynności mocą Ducha świętego. Na ich działalność i osobę szeroki ogół wiernych nie miał wpływu, gdyż oni byli wykładnikami nauki Jezusa Chrystusa i Apostołów. Do obowiązków Apostołów należało, że oni szli za ewangielistami i zakładali nowe punkty Kościoła Bożego. Prorocy i doktorowie odwiedzali Kościoły i nauczali wiernych w rzeczach wiary, życia i wiedzy. Zdarzało się, że prorocy i doktorowie osiedlali się w jed­

nej parafji, wówczas powierzano im sprawy kultu i nauczania. D. n.

Nowy pracownik na niwie P. K. K. N.

W tych dniach został przyłączony do Polskiego Katolickiego Ko­

ścioła Narodowego X. Dr. Stanisław Zacharjasiewicz. Pochodzi on ze starej rodziny szlacheckiej ormiańskiej, odznaczając się umysłem i temperamentem na wskroś wschodnim. W 1914 r. wszczął walkę o sprawiedliwość i prawdę z arcbp. warsz. Kakowskim. Proces trwał do 1918 r. Podwójny wyrok sądu niemieckiego na arcbp. Kakowskiego, bo Rzym jak zawsze głuchy na podobne sprawy, dowiódł wielkiej ko­

rupcji Kościoła rzymskiego i jego sług. Sprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych, a gdy X. Zach. domagał się dopuszczenia pu­

bliczności, a przynajmniej księży, plenipotent oskarżonego orzekł: „ro­

zruchy powstaną na ulicy, jeżeli ta sprawa będzie sądzona] przy

drzwiach otwartych“. Aresztowany podstępnie po odprawionem nabo-

(11)

żenstwie wskutek tajnej korespondencji arcbp. Kokowskiego z ówcze­

snymi Niemcami, został wtrącony do najstraszniejszego więzienia, stąd żadna ludzka siła, pomimo 3 adwokatów nie mogła go wydostać, „bo to własność Rzymu i jego świętych sług“. Cudem po 5 miesiącach ocalony, przeszedł do stanu świeckiego. Posiadając wyż­

sze zagraniczne i krajowe wykształcenie, oddał się pracy pedagogicz­

nej. Warszawa doskonale go pamięta i zna jako pierwszorzędnego kazno­

dzieję, głos którego rozlegał się prawie po wszystkich świątyniach.

Obdarzony niezwykłą inteligencją, starannem wychowaniem i umysłem nawskroś przenikającym każdą duszę, dla Kościoła Narodowego stano­

wi wielki nabytek. Powyższe talenty, niezwykła energja, a przytem czystość życia z pracowitością pociągną za sobą tłumy ludu i inteli­

gencji, wśród której ma tysiące uczniów i uczennic. X. Dr. Zach. obej­

muje stanowisko pierwszego proboszcza P. K. K N. w Warszawie i urzędnika stanu cywilnego oraz delegata do Konsystorza Warszaw­

skiego Metropolitalnego.

Ver.

Prawosławni czy prawowierni?

Dzięki Unji z prawosławnymi zyskaliśmy prawo w Polsce modlenia się po polsku. Pytanie, czy zyskamy prawo nazywania się po polsku.

Oto urzędowa nazwa naszego Polsko-Katolickiego Kościoła Narodowego gwoli zadosyć uczynieniu wymogom prawnym musi nosić nazwę zgoła nie polską Polsko-Narodowy Kościół Prawosławny. Nazwę tę zmuszeni byliśmy przyjąć, aby uzyskać automatyczną legalizację. Do tej nazwy nie zmusili nas biskupi prawosławni, ale polskie prawo. Bis­

kupi ci w każdej chwili gotowi są przyznać nam urzędową nazwę Pol­

sko Katolickiego Kościoła Narodowego. Czulibyśmy się w siódmym nie­

bie, gdyby Rząd nasz Polski przyznał nam taką nazwę, jaka nam rze­

czywiście przysługuje. A bylibyśmy wdzięczni, gdyby nam przynajmniej wolno było nazywać się w Polsce po polsku, mianowicie; Polsko-Naro­

dowy Kościół Prawowierny.

Wyraz bowiem prawosławny jest zgoła niepolski, ale czysto rosyj­

ski. Po grecku ortod’oxus, po rosyjsku prawosławny, po polsku znaczy prawowierny. — Dziwimy się niezmiernie, dlaczego Rząd, spolszczywszy cerkiew na Kościół, nie spolszczył prawosławny na prawowierny.

I niechajże sobie będzie ten wyraz używany względem Rosjan prawowier­

nych, bo ten wyraz jest dla nich całkowicie zrozumiały, ale do nas Polaków z ducha i ze krwi stosować nazwę rosyjską zgoła nie wypada.

Apelujemy przeto tą drogą, aczkolwiek i innych dróg nie zaniechamy do Władz naszych, aby nam pozwoliły w Polsce mówić i nazywać się po polsku.

(12)

12

Jezuityzm i jezuici.

(Ciąg dalszy).

Jezuiccy teologowie, mówiąc o potrzebie kobiet nierządnych, uznali za wskazane, wyliczając różne kategorje, wspomnieć o zakonni­

cach, prowadzących niemoralne życie, podając jednocześnie okoliczno­

ści, w których wolno jest duchownemu zdejmować swoją odzież, czy­

li przebierać się, w celu uczęszczania do domów publicznych. Ci sami teologowie pozwalali osobom stanu duchownego zbywające fundusze swoje obracać na posagi dla swych nieślubnych (t. j. nieprawych) có­

rek1).

Chyba fakty te są dostateczną miarą moralności będącego w roz­

kwicie duchowieństwa łacińskiego...

Nauka jezuitów o tajemnej satysfakcji wymagała, jako antydotu, powiększenia środków obrony. W tym celu dozwolono zabić złodzieja, kiedy tego wymaga ocalenie przedmiotu, wystawionego na niebezpie­

czeństwo lub gdy przedmiot ma większą wartość. Lecz jak oznaczyć granicę wartości? O tern długo myśleli jezuici i zdecydowali, że „wol­

no zabić, jeżeli przedmiot ma wartość większą od dukata“. Wolno by­

ło za dukata zabić człowieka. Takie rozwiązanie problemu wartości przedmiotu nie podobało się nawet papieżowi Innocentemu XI, więc artykuł ten wyklął (Prop. damn. 2 Mart. 1679 Nr. 31). Wówczas pod­

niesiono cenę do dwóch dukatów, a niektórzy, powodowani „zapew­

ne“ miłością bliźniego, podwyższyli ją do czterech dukatów... Wyższej ceny na życie człowieka nikt nie naznaczał, sądząc przynajmniej ze świadectw poczciwego Buzenbauma, który te wszystkie zdania przyta­

cza, a w końcu sam mówi; „Prawdopodobnie, że przy tych samych warunkach dokonane morderstwo przebacza się i księżom, nawet za­

konnikom, gdyż mimo przeczących temu postanowień, należy je rozu­

mieć w znaczeniu zakazu przekroczenia granic, potrzebnych do obrony prawnej".

Na zabójstwo, szczególnie z zasadzki, ciosem wymierzonym z ty­

łu, z miejsca niewidzianego, w kącie lub przez najętego mordercę, na zabójstwo w stylu Niewiadowskiego, jezuici mają bardzo wiele pobła­

żania...

Ellendorf pod względem wyszukiwania usprawiedliwień dla mor­

derstwa jest wprost nieporównanym genjuszem: naprzykład „niewinny w obronie swego honoru lub majątku może nietylko przyjąć wezwanie na pojedynek, ale i wyzwać przeciwnika; wprawdzie daleko lepiej, nie wyzywając, skrycie pozbyć się swego przeciwnika, jeżeli się to uda;

lepiej dla tego, że niewinny najpierw sam się od niebezpieczeństwa uwalnia, a powtóre uwalnia przeciwnika od morderstwa niewinnego2).

*) Ant. dc Escobar, liber theologiae Moralis etc. tract. I, Exam. VIII, Cap. Ill, praxis circa Sextain mandaturn ex Societe Je.su doctoribns, p. 201, § 102, trac. 6, Ex.

VII, p. 103, p. 734, rr. VI, Ex. I, C. V, 08, Ex. VII, 103. E. Filliitcius, rr. 31, C. 9, Nr. 231, Eilend, pap. 71, 140, 242, 244.

z) Ellendorf, str. 92, 93.

(13)

13

„We wszystkich tych zdarzeniach, w których zabójstwo jest dozwolo­

ne, może być dokonane przez inną osobę, w zastępstwie tej, której to dozwolono albowiem do tego pobudza miłość bliź­

ni ego1).

Miłość (rozumie się: ewangeliczna) jakoś jezuitom nie przypada do gustu: to zapominają, to wspominają o niej zawsze niestosownie.

Bez względu na wartość tych przepisów, widocznie korzyść z nich ogranicza się dosyć rzadkiemi, nadzwyczajnemi wypadkami. Bo prze­

cież nie potrzeba codziennie sięgać do cudzej kieszeni lub używać no­

ża i browninga, aby uniknąć niebezpieczeństwa przed kratką sądową.

Dla tego w ogólnym interesie kierunku sumieniami ważniejszem było usprawiedliwienie i wytłumaczenie codziennych wad, błędów i grze­

chów od zapobiegania im. W tym celu jezuici nagromadzili takie

„skarby", że wybór między nimi staje się bardzo trudny.

Oto próbki:

„Nie wymaga się od pana, aby oddalił służącą, z którą żył w ści­

słych związkach, to jest niekoniecznie oddalenie to jest potrzebne dla dania mu rozgrzeszenia, jeżeli to mu sprawia przyjemność (ad oblecta- mentum concurbinarii), że bez niej życie stałoby mu się ciężarem, i jeżeli zamiana jej na drugą robi wielkie trudności2).

„Stosunek z mężatką, gdy ma miejsce z wiedzą jej prawego mę­

ża, nie uważa się za cudzołóstwo3)".

') Buzenbanm, L. III, Tr. IV, C. I, D. Ill, R. c. 10.

*) Propos, damn, ad Alex. VII, Mart. 18, 1666 Nr, 41.

*) Prop. damn. ab. Innoc. XI, 2 Mart. 1679, Nr. 50.

Fałszywym patrjotom

(do albumu)

Oto ci, którzy milczeli i w kułak się śmiali wtedy, gdy policja zamykała nam kaplicę, kolbami rozpędzała modlących się ludzi, gdy nie było miesiąca, aby mię nie wzywano przed kratki sądowe za wy­

kroczenia przeciwko nietolerancyjnym przepisom prawa zaborcy, gdyś­

my ostatecznie zostali wyrzuceni z pod własnego dachu na ulicę wy­

rokiem Sądu Najwyższego, opiewającego zamknięcie kaplicy, teraz, gdy się ujrzeli okrążeni naszym rozpaczliwym — lecz taktycznym krokiem unji z prawosławnymi, wyleźli na światło dzienne jak te żmije jadowi­

te, sycząc, i kąsając i o zdradę Polski pomawiając — nas — dla któ­

rych Polska to ziemia święta jest. Nas, którzy mamy odwagę być Po­

lakami z ducha. Wy sługusy i adoratorzy pantofla papieskiego, niegodni imienia polskiego — macie czelność i odwagę nam zdradę zarzucać?

Uderzcie się w piersi wy, faryzeusze i obłudnicy!

Ja, dziecię ludu polskiego i syn Polskiej Ziemi; ja, kapłan Pol­

ski Zmartwychwstałej; ja, pierwszy męczennik za polską wiarę i Polski

Kościół, oskarżam Was, kanalje, o zdradę mej Matki — Polski. Zdraj-

(14)

14 —— ■

cą Polski ja nigdy nie byłem i nim nie będę, a krok, który postawi­

łem, nie hańbę, lecz chlubę Polsce przyniesie. Ja byłem, jestem i będę Polakiem i Kościół nasz był, jest i będzie polskim. Wstydźcie się tyl­

ko wy, że obcy i Rosjanie lepiej rozumią i lepiej dbają o interes Pol­

ski niż wy, patentowani patrjoci.

Przyrodolecznictwo.

(Ciąg dalszy).

ZIOŁA SIERPNIOWE.

1. Melisa albo Rojownik lekarski.

— Rośnie dziko w połudn.

Europie, u nas tu i owdzie po polach; kwitnie w lipcu i sierpniu. Posia­

da kilka łodyg 4-rokątnych, wyrastających krzakiem z korzenia, u góry nieco kosmate. Liście jasno zielone, jajowate, na długich szypułkach, Kwiaty drobne białe, zebrane w półkrążki. Woń potartego ziela początko­

wo przypomina pluskwy, następnie mile aromatyczna.

Działa pobudzająco, zwłaszcza na nerwy i narządy trawienia, pędzi mocz. Użytek z całego ziela, szczególniej ze suszonych liści, zebranych przed kwitnięciem.

Wewnętrznie jako herbatka służy: w nerwowych cierpieniach brzu­

cha, błędnicy, histerji, w kurczach żołądka, kolkach i wzdęciach, od mig­

reny, bicia serca, zawrotów i bólu głowy.

Zewnętrznie jako napar liści służy do podniecających łaźni. Okłady z pogniecionych liści dobrze działają na rany, chłodząc i uśmierzając bó­

le. W niektórych krajach używano rojownika przy wyrobie piwa zamiast chmielu i piwem takim znacznie prędzej można się było upić, niż zwy­

kłym. Rojownik i olejek z niego znany był w starożytnej Grecji.

2. Podróżnik lekarski czyli Cykorja pospolita.—

Posiada ło­

dygę rowkowaną, gładką, gałęzistą. Liście szorstko omszone, dolne liro- wate, ku górze pierzasto wrębne, kwiaty niebieskie. Smak bardzo gorzki.

Rośnie na skrajach lasów, przy drogach, w suchych rowach, na miedzach, koło domów, nieraz jako uciążliwy chwast.

Działanie: czyści krew, wspiera trawienie, podnieca apetyt, niszczy kwasy; przy nadużyciu jednak szkodzi oczom.

Wewnętrznie odwar korzenia można używać przy zaflegmieniach żołądka, obrzmieniach wątroby i śledziony; przy cierpieniach nerek, żół­

taczce i histerji.

Zewnętrznie zaleca się okłady ze sparzonego ziela w chorobach piersiowych i żołądka i na przewlekłe wyrzuty skórne. Przepalony korzeń służy do zastąpienia kawy lub jako jej doprawa.

3. Rdes ptasi.

— Cała roślina naga. Łopyga rozesłana po ziemi, skąd puszcza gałązki od 30—60 cm. długie. Liście lancetowate, kończy- ste lub tępe. Kwiatki małe po 2—5, w środku zielone, u góry i na brze­

gu białe, lub lekko czerwone. Rośnie przy płotach, na błoniach, pastwis­

kach, murach, na polach (jako chwast). U nas to ziele bardzo pospolite.

Działanie: ściągające, moczopędne, czyści krew.

(15)

15

—-

Wewnętrznie napar ziela pije się w chorobach nerek i pęcherza, szczególnie na kamienie, przeciw kile i rzeżączce, cierpieniom wątroby, płuc, wrzodom w żołądku i kiszkach.

Zewnętrznie używa się odwaru do przemywania ran i owrzodzeń.

4. Świetlik lekarski.

— Rośnie u nas dziko po suchych łąkach, pastwiskach, brzegach dróg i lasów. Łodyga walcowata niska, najwyżej do 30 cm. wysoka, omszona. Liście jajowate, głęboko piłkowane. Kwiaty białe, liljowo-prążkowane.

Działa ściągające.

Wewnętrznie herbatka lub proszek tego ziela, używa się od cierpień oczu i żołądka.

Zewnętrznie jako woda składająca się z 2 części odwaru tego zie­

la i 5 części wody przekroplonej, do codziennego przemywania osłabio­

nych ócz, lub przykładanie na nie płatka zwilżonego.

5. Nawłoć pospolita inaczej Prosiana włóć.

— Łodyga prosta do 1 m. wysoka, liście dolne jajowato-podłużne, piłkowane, górne lancetowate, całobrzegie. Kwiaty żółte, stoją w wydłużonym gronku. Ro­

śnie po gajach, lasach, zaroślach. Udaje się na każdej ziemi, byle nie na czystym piasku, rośnie najlepiej w położeniu słonecznem.

Działa moczopędnie.

Użytek.—Odwar gałązek kwietnych pije się w chorobach nerek, od kamienia i cierpień pęcherza, rówjnież do płukania gardła w chorobach podniebienia i przełyku, Pogniecione ziele i wyciśnięty sok niegdyś wy­

soce ceniony jako środek na rany.

W przemyśle nawłoć służy do wyrobu żółtego barwnika.

Przegląd polityczny.

Polska.

Z Białogrodu donoszą, że 19 sierpnia skończył się zjazd delegacji polsko-jugosłowiańskiej w sprawie zawarcia traktatu między Polską i Jugosławją. Traktat ten został zawarty na podstawach statutu Ligi Narodów. Podpisanie tego traktatu odbędzie się w Genewie, dokąd przybędą przedstawiciele p. Zaleski i p. Ninczicz. W sprawie aajęęia sta­

łych miejsc w Lidze Narodów przez Polskę i Hiszpanję angielskie gaze­

ty donoszą, iż dyplomaci Anglji i Francji radzą nad uzyskaniem kompro­

misowej ugody.

Belgja.

W ostatnich dniach Niemcy zaproponowały Belgji kupno okręgów Eupen i Malmedy za sumę 800 miljonów funtów szterlingów.

Okręgi te po wojnie europejskiej traktatem wersalskim przyznane zostały Belgji. Powyższa propozycja jest zamachem na traktat wersalski. W ko­

łach politycznych mówią, że rząd belgijski znalazł się istotnie w bardzo trudnych stosunkach płatniczych, ponieważ w najbliższym czasie ma do spłaty dług w Ameryce, wykupienie marek okupacyjnych i wreszcie sta­

bilizacja franka belgijskiego. Prasa francusko-angielska zapowiedziała sta­

nowcze veto przeciwko tej politycznej tranzakcji, dokonanie której mogło­

by utorować drogę Niemcom do dalszej rewizji traktatu wersalskiego.

(16)

16

Ameryka.

Według oficjalnych wiadomości w Nicaraguy wybu­

chła rewolucja. Połączenia telegraficzne przerwane, ruch kolejowy wstrzy­

many. Zdaniem kół politycznych powodem powstania jest odmowa rządu amerykańskiego uznania prezydenta Cammoro.

Rosja.

Z Mukdenu donoszą, iż znany generał rosyjski Siemionów rozpoczął na nowo organizowanie anty bolszewickich oddziałów, złożonych z byłych oficerów armji carskiej i miejscowych koloni) rosyjskich. Zamia­

ry Siemionowa ma popierać Japonja, która w tym celu skłoniła generała Czang Tso Lina do okazania pomocy gen, Siemionowi. Wojska gen.

Siemionowa użyte byłyby przeciwko armji narodowej i oddziałom gen.

Fenga.

Anglja.

Jak donoszą angielskie gazety, rokowania przemysłowców angielskich z górnikami w sprawie likwidacji strajku spełzły na niczem.

Górnicy żądają 7-mio godzinnego dnia pracy, oraz gotowość do ustępstw pod względem płacy o 10%, zaznaczając by układ ten obejmował całą Anglję. Przemysłowcy warunki te odrzucili.

W komunikacie, wydanym przez komitet wykonawczy górników, jest twierdzenie, że właściciele kopalń żądali bezwzględnego poddania się i zdania się na ich łaskę. Kończy się wezwaniem do dalszego oporu, oraz odwołuje się do całego społeczeństwa angielskiego o pomoc.

Damaszek.

Pisma francuskie donoszą, że bombardowanie Da­

maszku trwa od 13 lipca dniem i nocą. Połączenie kolejowe z Dama­

szkiem jest przerwane z powodu ataku powstańców. Aresztowanych jest około 500 osób.

Obserwator.

OGŁOSZENIE.

Kto chce poznać dokładnie nauki;, zasady i cele Pol­

skiego Katolickiego Kościoła Narodowego niech zaprenume­

ruje tygodnik:

„POLSKI KOŚCIÓŁ NARODOWY”.

OGŁOSZENIE.

W Redakcji „Głosu Ziehiowida“ nabyć można broszurkę

„Pacierz naszych czasów“. Cena 20 groszy. Jest to ta sama broszura, która była przedmiotem rozprawy sądowej w dniu 30 kwietnia w Sosnowcu.

Wydawca I redaktor odpowiedzialny: TOMASZ LEOOMSKI.

26—565. Drukami« „St. Swląckl-, Dąbrowa Górnicza.

Cytaty

Powiązane dokumenty

czonych, a jeden się tylko znalazł, który się wrócił, by dać chwałę Bogu, tak i Europa cała może o sobie powiedzieć, że jest chrześcijańską, lecz nie wszystkie narody i

cami Polskiego Kościoła Narodowego staje obecnie aktualne pytanie, kto jest nasz bliźni.. Odpowiedź na to

skiej wbrew konkordatowi z Polską — bo w myśl tego konkordatu Gdańsk miał należeć do diecezji, w Polsce będącej — jest dowodem nie miłości dla Polski — ale

bożeństwie tu tylko daje się słyszeć, że wartałoby go mieć w Brazylji, a nawet słyszałem o kilku młodzieńcach, którzy się wybierają do New-Yorku w Stanach Zjednoczonych,

4. Rano, gdy dano sygnał do wstawania, więzień obowiązany jest natychmiast wstać, zasłać pościel, umyć się i uczesać, oczyścić ubranie i ubrać się, robiąc to

Jednakże pamiętajmy o tern, że jak nie wszystko złoto co się świeci, tak też i nie każdy kościół jest Narodowy, choć się za taki uważa... Kościół naprawdę Polski

z brzozy białej liście zbiera się wczesną wiosną, gdy tylko rozwiną się i nie nabiorą jeszcze koloru zielonego. Pączki zbiera się przed rozwinięciem, gdy tylko spostrzeżemy,

I dlatego to Polska w tern wszystkiem może odegrać dziejową rolę, bo nic się nie robi dla sympatji, przez współczucie, ale idzie się kon­. sekwentnie