• Nie Znaleziono Wyników

Życiorys - Bronisława Friedman - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życiorys - Bronisława Friedman - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BRONISŁAWA FRIEDMAN

ur. 1932; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, współczesność

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Żydzi, życie codzienne, dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny

Życiorys

Nazywam się Bronisława Friedman, urodzona w Lublinie 3 listopada 1932 roku.

Mieszkałam przy ulicy Krakowskie Przedmieście 30. Jak wybuchła wojna to ukończyłam tylko przedszkole. Jak zaczęli bombardować [Lublin] – moi rodzice, ja i moja siostra – wyjechaliśmy naszym autem na wschód do Lwowa. We Lwowie mieszkaliśmy kilka tygodni i rodzice zarejestrowali się [żeby] wrócić do Lublina.

Pewnej nocy przyszli Rosjanie, kazali się pakować. Wzięli nas ciężarówką na stację kolejową i tam wsadzili do wagonów bydlęcych. I kilka tygodni jechaliśmy. Nie wiedzieliśmy dokąd, co i jak. Były bardzo ciężkie warunki, niehigieniczne i na koniec okazało się, że byliśmy na Uralu w okolicy Czelabińska. To mała miejscowość. I tam byliśmy prawie półtora roku. Później zwolnili nas, dali nam dokumenty i nie pozwolili osiedlić się w dużych miastach, tylko w małych miasteczkach. Mój ojciec kiedyś był w Izraelu w 1925-27 roku i on chciał przez Persję dotrzeć do Izraela. Ale zdjęli nas z pociągu i powiedzieli: „Nie wolno!” I wtedy wędrowaliśmy pociągami. Zatrzymaliśmy się w Uzbekistanie w Taszkiencie, bo ja i moja siostra zachorowałyśmy. Ja na zapalenie płuc jakoś wyzdrowiałam, a moja siostra zachorowała na dyfteryt i zmarła po dwóch dniach. Jak moja matka przyszła nas odwiedzić, to dali jej trupka mojej siostry. Oczywiście, że moja matka zemdlała. Powiedzieli jej: „Słuchaj. Ty jeszcze jesteś młoda, będziesz miała inne”. I od tego czasu moja matka chorowała na serce i była bardzo załamana.

W grudniu 1944 roku wróciliśmy do Lublina. Nie mieliśmy gdzie mieszkać. Moja matka spotkała znajomą sprzed wojny – to była dozorczyni tego domu, gdzie mieszkaliśmy – i ona pomimo świąt zaprosiła nas do siebie na kilka dni. I odstąpiła mojej mamie swoją sypialnię i oczywiście, że karmiła nas. I zamówiła dla mamy lekarza i dbała o nią. Nie mam słów dla tej kobiety. To była bardzo ludzka osoba.

[Nazywała się] Feliksa Muciek. Mój ojciec wyremontował pokój w tym samym domu

(2)

na trzecim piętrze i cztery rodziny tam mieszkały. Moja mama zachorowała i leżała w szpitalu u [szarytek]. Po dziewięciu lub dziesięciu dniach zmarła w wieku 35 lat. Ja zostałam z ojcem. Po roku on zapoznał jakąś młodą kobietę o czternaście lat młodszą od siebie. On się z nią ożenił i od wtedy zaczęło się moje piekło. To była bardzo niekulturalna osoba, nieżyczliwa, lubiła przeklinać, poniżać i kłamać. Ale za każde kłamstwo Bóg ją zawsze karał. Ja nigdy nie opowiadałam ojcu, że mnie obraziła, że mnie przeklinała, bo się wstydziłam. Do takich słów nie byłam przyzwyczajona. Ale życie było ciężkie i mój ojciec też nie miał ani jednego szczęśliwego dnia. On chciał się rozwieść. Widział, że postąpił głupstwo, ale ona nie chciała się rozwieść. Powiedziała, że wyskoczy z balkonu z trzeciego pietra i powie, że przez nas popełniła samobójstwo. Wykłóciła się z wszystkimi sąsiadami. Nie było rady, to wyjechaliśmy z Lublina do Łodzi. A mój ojciec podał w gazecie amerykańskiej w języku żydowskim, że on poszukuje swoich kuzynów, którzy wyjechali w czasie wojny. I odezwał się jeden z południowej Ameryki z Boliwii, że jego brat mieszka w północnej Afryce. I on nam przysłał bilety i myśmy wyjechali do Maroka. Tam byliśmy dwa lata, zanim przyjechaliśmy do Izraela w 1949 [roku].

W Izraelu ukończyłam szkołę pielęgniarek i 34 lata pracowałam jako dyplomowana pielęgniarka. Teraz jestem na emeryturze, pomagam synowi wychowywać wnuczki.

Wnuczki są bardzo związane i ze mną, i były też związane z moim mężem. Trzy tygodnie temu mój mąż umarł. Po prostu jestem obecnie załamana, ale życie musi biec dalej i muszę się wzmocnić dla dzieci i dla wnuków.

Moje życie było zawsze spokojne, nieburzliwe.

Data i miejsce nagrania 2006-12-24, Giwatajim

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Dominika Ładziak

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tamtych latach [przed wojna] jej mąż z rodzicami mieszkał, a jak ja przyjechałam po raz pierwszy dwadzieścia lat temu, to ja ją poznałam, ja się z nią

Ja czuję, że moje serce jest rozdarte między Izraelem a Lublinem. To i w Lublinie się czuję dobrze, i w Izraelu się

I ja uważam, że trzeba wszystko zrobić, żeby taka rzecz się nigdy w życiu nie powtórzyła i że każdy i Polak, i Żyd powinien oglądnąć ten obóz i dać sobie sprawozdanie,

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W..

Była zima, padał śnieg, było zimno, przyjechaliśmy w obdartych ubraniach.. Mój ojciec starał się wyremontować jakiś pokój w tym samym domu na trzecim

A myśmy się zatrzymali w jakimś polu [w czasie ucieczki z Lublina] i każdy podszedł do jakiegoś drzewa.. A ja się tak przylepiłam do drzewa, że ciężko było mnie odłączyć

W Rosji chodziłam do szkoły rosyjskiej, w domu mama uczyła mnie języka polskiego, że jak wrócimy do Polski, żebym mogła wstąpić do odpowiedniej klasy na mój wiek.. W Maroku