Maria Janion
"Styl i poetyka twórczości
dwujęzycznej Brunona Jasieńskiego.
Z zagadnień teorii przekładu",
Edward Balcerzan,
Wrocław-Warszawa-Kraków 1968,
Zakład Narodowy imienia
Ossolińskich... : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 60/4, 341-346
na w nikliw ych analizach poszczególnych zagadnień i poszczególnych utworów. Praca L ipskiego posiada jednak walor nie tylko historycznoliteracki. Jest w równej m ierze propozycją m etodologiczną określonego typu m onografii pisarza, propo zycją, która — w edług zapowiedzi autora — kontynuowana będzie w dwu tomach następnych. Dopiero po ich ukazaniu się ocenić będzie można w pełni rezultaty zaprezentow anej m etody: tam bowiem znajdzie ona zastosow anie w badaniu cał k ow icie ukształtow anej indyw idualności twórczej, do r. 1891 znajdującej się za led w ie w fazie w stępnej sw ego rozwoju.
Roman Loth
E d w a r d B a l c e r z a n , STYL I POETYKA TWÓRCZOŚCI DWUJĘZYCZ NEJ BRUNONA JASIEŃSKIEGO. Z ZAGADNIEŃ TEORII PRZEKŁADU. Wro cław —W arszawa—K raków 1968. Zakład Narodowy im ienia Ossolińskich — W ydaw n ictw o Polskiej A kadem ii Nauk, ss. 334, 2 nlb. „Z D ziejów Form A rtystycznych w Literaturze P o lsk iej”. Tom X I. K om itet Redakcyjny: M a r i a R e n a t a M a y e n o w a , J a n u s z S ł a w i ń s k i , J a n T r z y n a d l o w s k i , M a r i a Ż m i g r o d z k a . Sekretarz Redakcji: T e r e s a K o s t k i e w i c z o w a . Instytut Badań Literackich P olsk iej A kadem ii Nauk — K atedra Teorii Literatury U niw ersytetu W arszawskiego.
K siążka Balcerzana w ym aga zastosowania szczególnych kryteriów oceny, a to z tego w zględu, iż została pom yślana i wykonana nie tylko jako „dzieło naukow e”, lecz również jako „dzieło artystyczne”, i że w rozprawie tej ukryw a się — by użyć ulubionego term inu Balcerzana — „autor w ew nętrzny”, który jest jednocześnie uczonym , poetą i pow ieściopisarzem . Przy czym nie należy sądzić, że praca B al cerzana, opublikow ana pod auspicjam i Polskiej A kadem ii Nauk, nie spełnia tzw. w ym ogów naukowości. Przeciw nie — spełnia je w najw yższym stopniu. N aw et z naddatkiem . Idzie jedynie o to, że niedostrzeżenie jej artystycznej kunsztow ności byłoby oczyw istą niespraw iedliw ością, gorzej — niew ybaczalnym przeoczeniem czegoś, co stanow i o rzadkim i dziw nym uroku tej trudnej i uczonej książki. N ie m am na m yśli kokieteryjnych w dzięków eseju — o jakie rozprawa Balcerzana w ogóle się nie ubiega. Jest w niej natom iast zręczność, sprawność, odkrywczość, celność, koherencja i ład nowoczesnej poezji, nazywanej czasem „lingwistyczną^’, co oczyw iście koresponduje z bliską Balcerzanowi „poetyką lingw istyczną” Romana Jakobsona.
Edward B alcerzan — jedna z najciekaw szych indyw idualności m łodego poko len ia — jest już szeroko znany publiczności czytającej ze sw ych w ybitnych i ory ginalnych publikacji, ogłaszanych zwłaszcza w „Poezji” i w „Twórczości”; zwrócić też warto uw agę na jego słow o w stępne — wyznanie w iary poprzedzające książkę Stanisław a Furm anika pt. S łowo i obraz. We w szystkim , co pisze Balcerzan, w i doczne jest dążenie do ujaw nienia pew nej całości, którą należałoby nazwać w łasną „teorią literatury”, co w iąże się z uprawianiem przezeń w e w szystkich zakresach pisarstw a „m etodologicznego” (jak taką działalność nazyw a Michał Głowiński). Ta nad wyraz k onsekw entnie pom yślana całość kształtuje w szystkie w ypow iedzi Balcerzana i sprawia, że interesują nas z reguły nie tylk o przekazyw ane przezeń „inform acje sem antyczne”, lecz to w łaśnie, jak są one zorganizowane.
Również i do om awianej książki Balcerzana trzeba zastosować w łasne jego określenie dotyczące toczącej się w sztuce „gry m iędzy inform acją a organizacją, m iędzy tym, czego się z danego dzieła dowiadujem y, a tym , jak rozum iemy jego
uporządkowanie” к Uderza n asilenie kom pozycyjnych zabiegów autora, u w yd atn ia jącego zasadę kunsztownej organizacji m ateriału. A le ten „poemat rozkw itający” jest jednocześnie „poematem pedagogicznym ”. Bo książka św iadczy o ogrom nym w yczuciu dydaktycznym autora — tak rzetelnego w obec sw ego czytelnika. W szystko jest tu m aksym alnie przem yślane tak, by w tek ście można było pom ieścić jak najw ięcej odpowiednio zorganizowanych informacji, ale też i tak, by każda in ter pretacja m ogła być przez odbiorcę natychm iast sprawdzona 2.
Lektura książki upewnia w przekonaniu, że ustalanie i podtrzym yw anie czystej i nośnej relacji bez zakłóceń m iędzy „nadawcą” a „odbiorcą” to jedna z obsesji m etodologicznych Balcerzana. „Twierdzę, że dzieje się tak zaw sze, to znaczy: w cen trum każdej poetyki, tak teoretycznej, jak i norm atywnej, leży określona koncepcja sem iologiczna. Każdą poetykę m ożna traktować jako rodzaj użycia sem iologii. Twórca poetyki, świadom ie lub nie, opiera się na pew nym system ie pojęć czy przeświadczeń dotyczących znaku i znaczenia. W pew ien sposób opisuje lub tylko w yobraża sobie m odel porozum ienia m iędzyludzkiego” (s. 118). Tak w książce o Jasieńskim . A w niedawno opublikowanej rozm owie zatytułow anej Uczynić
odbiorcę w spółtwórcą Balcerzan w yznaje, że jedno tylko pociąga go ku fu tu ryz
m ow i (którego filozofia, m odel kultury, poetyka są mu całkow icie obce): jego ostre odczucie niepokojącego zerwania w ięzi z odbiorcą. Trzeba ją restytuow ać. Twórczość w ięc dla Balcerzana to: „Poszukiw anie dialogu. Prow okow anie dialogu”, a ta „w ielogłosow ość” nie jest etycznie o b ojętn a3.
Jedna z prezentowanych m etod naocznej w eryfikacji łączy ze spraw nością poety „intuicję badaw czą” (tej Balcerzan nie wyklucza, kilkakrotnie zastrzegając to w y raźnie, nie należy go zatem posądzać o zapędy „cyberantropa” — term in Le- feb vre’a). Jest to metoda „eksperym entu interpretacyjnego”, polegająca np. na „eksperym entalnej rekonstrukcji m odelu zapisu poetyckiego” (s. 155). U jej podstaw tkw i założenie sform ułowane w podtytule jednego z rozdziałów: Tłu m aczenie jako
in terpretacja. Interpretacja jako tłumaczenie. Autor zapowiada: „Obok tłum aczeń
filologicznych wykonam y również k ilka przekładów poetyckich, tj. takich, które będą usiłow ały odtworzyć styl i poetykę oryginału nie tylko na poziom ie substan cji, ale również na poziomie fun kcji” (s. 43). Pisanie o literaturze spraw dzane tu jest przez pisanie literatury. A dokonany dla celów eksperym entu interpretacyjnego przekład w iersza W. K am ieńskiego pt. Lecę (s. 71) zam ieścił Balcerzan również w sw ym tom iku poetyckim pt. Granica na moment.
W książce Edwarda Balcerzana zawarta jest jego w łasna „teoria literatury
” 4
1
E. B a l c e r z a n , Słowo w stępn e. W: S. F u r m a n i k, Sło wo i obraz, Poznań 1967, s. 11.2
To zam ierzenie pedagogiczne w jednym tylko okazało się zgubne. Autor m ianow icie cytuje w iersze Jasieńskiego za tak silnie kw estionow anym przez k ry tykę wyborem jego utw orów sporządzonym przez A. S t e r n a , artykuł o fu tu ryzm ie za antologią krytyki literackiej z r. 1966, a jeden z w ierszy — za antologią poezji dwudziestolecia opracowaną w r. 1962 przez R. M a t u s z e w s k i e g o i S. P o 11 а к a. Wszystko, jak się w ydaje, w trosce o to, by czytelnik m ógł sięgnąć do łatw o dostępnych tekstów .3 Uczynić odbiorcę współtwórcą. R ozm ow a z E dw ardem Balcerzanem. „W spół czesność” 1969, nr U .
4
B. E j c h e n b a u m (Teoria „m etody form aln ej”. „Przegląd H um anistyczny” 1962, nr 3, s. 81), om awiając interpretację Tristrama S han dy Sterne’a dokonaną przez Szkłowskiego, w skazyw ał na to, jak poddane analizie utw ory „staw ały sięprzedstaw iana na różnych płaszczyznach praktyki naukowej i literackiej, ale trzeba też podkreślić, że twórczość Brunona Jasieńskiego nie została bynajm niej potrak tow ana pretekstowo. O historycznoliterackich walorach rozważań Balcerzana będzie się m ówić dalej. Tu w szakże mam praw o zastanowić się nad tym, jak idee autora zdeterm inow ały wybór futurystycznej twórczości Jasieńskiego jako przedmiotu badań i dlaczego w łaśnie „problem dw ujęzyczności” znalazł się w centrum zaintere sowań Balcerzana.
Zw iązki futuryzm u rosyjskiego z działalnością „Opojazu”, z form alizm em i strukturalizm em — to dziś jedna z obiegowych tez hum anistyki, u jej podstaw tkw i jednak bardzo doniosła m yśl o zw iązkach (a m oże izomorfizmach?) m iędzy poetyką norm atywną jakiegoś kierunku literackiego a poetyką opisową określonej szkoły badań literackich (pisał o tym pięknie niegdyś Dawid Hopensz'tand w roz praw ie pt. Filozofia literatury form alistów wobec p o e ty k i futuryzm u). W Jasień- sk im -futuryście Balcerzan odkrywa sem iologa. Bo „m odele strukturalne w ierszy Jasieńskiego [...] dają się sprowadzić do schem atów aktu kom unikacji [...]” (s. 159). To jest jedno z podstaw owych tw ierdzeń rozprawy Balcerzana i w iększość p rze prowadzanych w niej analiz układa się w okół „trzech najbardziej aktyw nych e le m entów m odelu komunikacji: R zeczywistości, Komunikatu i K ontaktera (s. 175)” 5. W om ówieniu tłum aczeń w ierszy Jasieńskiego na język rosyjski (poświęcony tem u został rozdział 4) interesuje Balcerzana „zachowanie w tłum aczeniach tez teore tycznych [zawartych w wierszach] Jasieńskiego [...]” (s. 160). Przekłady na rosyjski, potęgujące w yrazistość modelu, w yostrzające refleksję teoretyczną, potw ierdzają słuszność przedstaw ionej w rozdziale 3 koncepcji poetyki Jasieńskiego. A naliza tych tłum aczeń jest zatem sposobem w eryfikacji w ytypow anych wcześniej przez Balcerzana „modeli strukturalnych” w ierszy Jasieńskiego, bo tłum acze rosyjscy „m odele” te w łaśnie ujaw niają i w yostrzają (jeden z nich w ręcz w ydobyw a i rea lizuje „schemat b a l l a d y o K o n t a k t e r z e , lekko tylko przez utwór Jasień skiego zasygnalizow any” (s. 173)).
„Podstawę sem iologiczną poetyki Jasieńskiego stanow i taki m odel aktu kom u nikacji, w którym człowiek przyjm uje rolę Kontaktera. Nadawcą jest R zeczywistość, a Kom unikat upodabnia się do strum ienia sym ptom ów lub j e s t strum ieniem sym ptom ów ” (s. 131).
F ilozoficzne „wizje sem iologiczne”, jak by powiedział Balcerzan, odnajdujem y w kulturze europejskiej — m ówiąc sw obodnie — od Hamanna do Gombrowicza, a autor sem iologię rozciąga na całe dzieje sztuki, skoro dowodzi, co już cytow ałam , że „w centrum każdej poetyki, tak teoretycznej, jak i norm atywnej, leży określona koncepcja sem iologiczną” i że „Nigdy jednak nie dzieje się tak, by poetyka k ształ tow ała się całkow icie bez — potencjalnego choćby — udziału teorii znaku i zna czenia” (s. 118). Gatunkiem ogólnie przydatnym „dla przedstaw ienia modelu kom u nikacji” jest zdaniem Balcerzana ballada (należy odnotować w iele oryginalnych uwag o balladzie zaw artych w pracy) i dlatego „Na dobrą sprawę ballada A. M ic kiew icza pt. Romantyczność jest rów nież poetyckim przekazem modelu kom unikacji bardziej zrozum iałe w św ietle problem ów teoretycznych”, oczyw iście problem ów form alistycznej teorii literatury. Określona, arbitralna „teoria literatury” u m ożli w iła zatem nowatorską interpretację tekstów .
5
„Proponuję, poprzez analogię do K odera i Dekodera, m ówić o człow ieku w Kanale jako o K o n t a k t e r z e . Ktoś, kto sam nie produkuje Kom unikatów, lecz jedynie przyjm uje gotow e i odsyła dalej, dbając zwłaszcza o m aksym alnie sprawne działanie Kontaktu, jest K o n t a k t e r em” (s. 119).z tą różnicą, że »stację nadawczą« u m ieścił M ickiew icz nie w obrazie św iata real nego, lecz w zaśw iatach” (s. 123). (Pytanie tylko, czy R om antyczn ość to ballada.) W ydaje się jednak, że autor poskąpił kontekstu porów naw czego dla „w izji sem iolo- gicznych” — m ożna przecież um ieścić Jasieńskiego m iędzy rom antykam i (którzy byli na ogół przekonani, że „w szystko jest znakiem ”; to było „uznakow ienie” totalne) a surrealistam i (pragnącymi w prow adzić w życie hasło Lautréamonta: „Poezja w inna być czyniona przez w szystkich, nie przez jednego” 6). I od jednych, i od drugich sem iologia Jasieńskiego w szak różni się dość w yraźnie, choć ma również i punkty styczne.
W problem atykę dw ujęzyczności wprowadzają już pierw sze zdania książki, która sytuuje się na pograniczu lin gw istyki i nauki o literaturze. To pogranicze jest jednak sw oiście rozumiane. A utora in teresuje nade w szystko pytanie, co zm ienia się w problem atyce badawczej „dwujęzyczności”, gdy pojęcie to przenosim y z te renu lin gw istyki do nauki o literaturze. D w ujęzyczność jest dla n iego — zaznacza to od razu w tytu le rozdziału — „przedm iotem badań literackich”. W repertuarze teoretyka literatury „bilingw izm ” pozw ala ujaw nić i w yostrzyć szczególny fen o men: identyfikację „dwujęzyczności” jakiegoś tekstu z jego „dw usystem ow ością”. Bo w spółdziałanie dwu języków etnicznych to „g r a dwu s y s t e m ó w ” (s. 5). W yśm ienita analiza Palę P a r y ż i Я жгу Париж odsłania, że d w u j ę z y c z n o ś ć tego d w u c z ł o n u „jest, na wyższym piętrze strukturalnym , jego l i t e r a c k ą d w u s y s t e m o w o ś c i ą ” (s. 320): futuryzm u i realizm u socjalistycznego.
Już na s. 16 rozprawy Balcerzan w yraźnie deklaruje różnice m iędzy w łasnym punktem w idzenia a zainteresow aniam i lin gw istów sp ecjalistów od „dw ujęzycz ności” : koncentrują się oni na „samym człow ieku ”, badają p sychikę ludzką; w na uce o literaturze zaś nie autor jest obiektem badawczym . („Nie interesuje nas [...] dwujęzyczność człow ieka, lecz dwujęzyczność przekazu w ielotekstow ego [...]” (s. 36)). W ielokrotnie jeszcze w rozprawie Balcerzana napotykam y w ystąpienia skierow ane bądź przeciw determ inizm ow i i genetyzm ow i, bądź — co na jedno w tym wypadku wychodzi — psychologizm owi. Jedna z n ajistotniejszych w tym w zględzie d ek la racji m etodologicznych brzmi: „Różnica m iędzy determ inistycznym a strukturalis- tycznym rozum ieniem odniesień m iędzy artystą a dziełem polega na tym, że to, co dla genetyki stanow i łańcuch powiązań przyczynow o-skutkow ych, dla nas ma charakter u k ł a d u o d n i e s i e n i a ” (s. 22). Stąd też odróżnienie „okoliczności” od „przyczyny”. Takim „układem odniesienia” będzie dla Balcerzana biografia Nadawcy.
Reprezentując radykalny antypsychologizm , Balcerzan rew iduje pojęcia „auto ra”, autorskiej „intencji” oraz „biografii” pisarza i — w zgodzie z tendencjam i w pływ ow ego odłamu strukturalizm u — przyjm uje tezę o istnieniu „autora” nie poza tekstem , lecz w sam ym tekście: jest to ów „autor w ew nętrzny”, „autor im plikow any”, nie tożsam y z Nadawcą, z żywym , człow iekiem („z krwi i k ości”). Gra „autora w ew nętrznego” z „idealnym adresatem ” (również zawartym w tek ś cie) stanow i o napięciach sensów w ew nątrztekstow ych. Z w yw odu na s. 22—23 m ogę wnosić, że Balcerzana nie interesuje np. s e n s rozdźw ięku m iędzy dziełem a „intencją zew nętrzną”; „intencja w ew nętrzna” może być jedynie potwierdzona przez dane zaczerpnięte spoza tekstu. Serge D oubrovsky w sw ej książce Pourquoi
la nouvelle critique? podjął polem ikę z „optym istyczną sem antyką” Picarda, dla
którego to, co w dziele jest powiedziane, m a być tym , co autor świadom ie zam ie
6
U Jasieńskiego — w edług Balcerzana — „C złowiek-K ontakter to potencjalny poeta nowych czasów [...]” (s. 304).rzył. D oubrovsky tw ierdzi пр.: „Literatura jest w tym samym stopniu zrobiona z ciszy, co ze słów . To, co ona m ó w i , nabiera pełnego sensu poprzez to, czego n i e m ó w i : i to w łaśnie jest dokładnie tym , co c h c e p o w i e d z i e ć ” 7. Ale czyż do tego celu nie jest konieczne w prowadzenie „intencji zew nętrznej” na rów nych prawach z „w ew nętrzną”?
Ostateczną konsekw encją stanow iska Balcerzana jest takie sform ułowanie: „Głównym przedm iotem badań tej rozprawy będzie w i e l o t e k s t o w y p r z e k a z d w u j ę z y c z n y z hasłem autorskim »Jasieński«” (s. 32). Takie sform uło w anie, ujęcie nazwiska autora, „Jasieński”, w cudzysłów będzie z pew nością zaska kiw ało czytelników książki Balcerzana. W nauce anglosaskiej już kilka lat tem u W ayne C. Booth pisał „Fielding” w cudzysłowie. I m y będziem y m usieli uznać uprawnienia tej szkoły m yślenia teoretycznoliterackiego.
Bo Balcerzan jest nieugięty (raz jedynie pojawia się zdanie, które jest dla m nie w kontekście antypsychologistycznych poglądów Balcerzana niejasne: „tym poważniej trzeba się liczyć z g o s p o d a r z e m t e j k o n w e n c j i i z r e g u l a t o r e m c h w y t ó w , a jest nim w łaśnie — mimo wszystko, w brew ideom dehum anizacyjnym — pew na projekcja osobowości tw órczej” (26)) i nie dopuszcza do siebie ani tego unow ocześnienia „determ inizmu”, jakie zaproponował Georges Gurvitch, ani tych propozycji na tem at „genezy” i „struktury”, jakie zgłosił Jean Piaget. N ie ustosunkow uje się również do pom ysłów tak mu bliskiego Jakobsona (z rozprawy Co to jest poezja? czy studium o Maju Machy, gdzie m ożna odnaleźć sym boliczny w yraz „incestualnego pociągu, przenikniętego incestualnym strachem ” przy założeniu, że poeta utożsamia się z bohaterem i całą sym boliką poem atu). Jakobson badał bow iem napięcie m iędzy autorem (bez cudzysłowu!) a tekstem i bynajm niej nie odrzucał „m itów osobistych” jako elem entu interpretacji histo rycznoliterackiej, co zresztą potwierdza kontakt m iędzy strukturalizm em a psycho analizą, tak w yraziście ujaw niony w „psychokrytyce” — m etodzie zaprezentowanej przez Charles Maurona w Des m éta phores obsédants au m y th e personnel.
Polem iki m erytorycznej z autorem podejm ow ać nie będę, różnice m iędzy nami sprowadzają się bowiem do sporu rozm aitych szkół m yślenia o literaturze. Można mu tylko radzić, by — eksponując sw e uzasadnione naukowo poglądy — staranniej je ufortyfikow ał, ustosunkow ując się do tych w szystkich propozycji w e w spół czesnej nauce, które przeciwstaw iają się „odpodm iotowieniu” uprawianem u przez w ielu strukturalistów i które nadal widzą sens hum anistyki w tzw. orientacji antropologicznej.
Jak już m ożna się domyślać z dotychczasowych cytatów zaczerpniętych z k siąż ki Balcerzana, najbardziej uderzającą jej cechą jest kom pletna zmiana języka nauki. Nie należy jednak sądzić, że stało się tak gw oli rozkoszy elitarnego góro w ania nad „tłum em ” (np. operowanie sym bolami, pisanie „nazw elem entów układu kom unikacyjnego z dużych liter” (s. 119), bądź tak ie zdania, jak: „Regulatorem procesu kodowania jest zespół obiektyw nych historycznych w arunków Q, czyli R zeczywistość” (s. 14), lub gdzie indziej: „na W ejściu układu transform acyjnego był zapis, (raport policyjny), na W yjściu ballada, (piosenka uliczna)” (s. 149)). N ow a problem atyka m usi być w ypow iedziana w nowym języku, język wręcz stwarza tę problem atykę (na co w skazał Roland Barthes) i nie można w żadnym wypadku proponować autorowi, by to samo powiedział „piękną polszczyzną” d la Ignacy Chrzanowski (był to n iew ątpliw ie w ielk i uczony, który sw ą problem atykę w yraził językiem pozytywizm u i bergsonizmu). Zresztą w moim przekonaniu polsz
czyzna Balcerzana jest bez skazy. A przede w szystkim bez gazetow ych banałów, które tak często się przytrafiają obrońcom „piękna języka ojczystego”.
Oczywiście, podstaw owym sprawdzianem opłacalności now ego języka m usi być odpowiedź na pytanie: czy Balcerzan pow iedział coś nowego o futuryzm ie i o fu turystycznych tekstach Jasieńskiego? Otóż zdecydow anie tak. P o raz pierwszy w polskiej literaturze naukowej — przy „zaprojektowaniu pew nego postępowania badawczego, nakierowanego na futuryzm jako na s y s t e m z n a k ó w ” (s. 89) — tak w nikliw ie zostały obnażone antynom ie futuryzm u i odsłonięta „podstawa sem iologiczną poetyki Jasieńskiego” (s. 131). Zwłaszcza zaś analizy gatunków „po w ołanych do przekazu idei sem iologicznych w twórczości Jasieńskiego” (s. 132) nie waham się uznać za św ietną. Najbardziej odkrywczo przedstaw iony został stosunek futuryzm u do tradycji i ujawniona pew na „niem oc” destrukcyjna, jaka w tym zakresie cechow ała futurystów: skandal futurystyczny _ „Będąc znakiem, ale znakiem b e z w ł a s n e g o K o d u , kształtow ał sw e sensy poprzez operację niszczycielską w gotow ym K odzie kultury” (s. 92). K siążka Balcerzana to również pierwsza w polskiej nauce o literaturze sem iologia futuryzm u. Analiza paradoksu „literackości-nieliterackości Now ej Sztuki”, która była skrajnie autoteliczna i za razem utożsam iała się z „Życiem ”.
Jeden z najw ybitnieszych przedstaw icieli m łodej „nowej k rytyki” w e Francji ogłaszał nie tak dawno narodziny nowej w iedzy — sem iologii, z nie skrywanym , w yznaw czym patosem: „Od lat wiadomo, że »język« jest w m odzie, a m oda ta jest głęboko zakorzeniona, gdyż nauka ze swej strony odkrywa, że rzeczyw istość jest tylko komunikatem, zbiornikiem i n f o r m a c j i , ogromnym tekstem do »usta lenia« i do rozszyfrowania. Sem iologia zw iastow ana przez de Saussure’a i p ow sta jąca na naszych oczach zlew a się z decyzją opanowania królestw a języka, który jest obecnością człow ieka w św iecie i św iata w człow ieku. Jest ona także, być może, w ięcej niż nową wiedzą: jest now ym sposobem m yślenia i w ysłuchania w szechśw iata” 8.
Edward Balcerzan m ógłby się podpisać pod tym i słow am i. Jako poeta i jako autor S tylu i p o etyk i twórczości d w u ję zy c zn e j Brunona Jasieńskiego. N ie powin niśm y już zaczynać się m artwić, że grozi nam w nauce jakiś pansem iologizm . W ręcz przeciwnie. Teoria i praktyka „m etodologii sem iologicznej” — to jest naj głębszy sens książki Balcerzana — pozostanie na trw ałe u początków polskiej drogi do sem iologii.
Maria Janion
A n t o n P o p o v i c , PREKLAD A VŸRAZ. B ratislava 1968. V ydavatelstvo Slovenskej Akadem ie Vied, ss. 250, 2 nlb. [Streszczenie w języku angielskim , s. 223—232]
Tradycyjna komparatystyka, stwierdza Anton Popović, oferowała badaczom przekładów „sym etryczne” i norm atywne zarazem m odele ujm ow ania zjaw isk sztuki tłumaczenia. „Sym etryczne”, ponieważ — zakładając jakby ponadhistor.yez- ny, uniwersalny, bezinteresow ny punkt w idzenia — kazała traktować obydw ie literatury, obcą i rodzimą, jako system y o identycznych m ożliwościach. Zróżnico w anie rozwojowe tych literatur, ich specyficzne uw ikłania w ideologię, politykę, ich zobowiązania wobec w łasnych języków, tradycji, narodów itd., w szystko to
■®G. G e n e t t e , Naissance d ’une science: la sémiologie. „Le N ouvel O bserva teur” z 10 XII 1964.