NAUKOWEGO ZAKŁADU
I M I E N I A
*
P I S M O P O Ś W I Ę C O N E
Dz i e j o m, b i b l i o g r a f i i, r o z p r a w o m i w i a d o m o
ś c i o m N A U K O W Y M .
TOM I.
k
L W Ó W.
W ytlocznia Józefa Schnaydera.
1 8 4 2>
J t-' cr\
Y ‘ D ^ / U
W S T Ę P DO NOWEGO
C Z A S O P I S M A
N A U K O W E G O , Z A K Ł A D U N A R O D O W E G O I M I E K I A
O S S O L I Ń S K I C H .
U s ta w a , Mora Ossoliński Zakładowi swemu
' ozakreślił obręb, wytknął cel i wskazał po
stępowania drogę nie tylko świetnym pozo
stanie pomnikiem jego wspaniałomyślnych, o dobro ziomków, ich oświatę i wzrost na
rodowego pismienictwa gorliwych zabiegów, ale razem da niczem nieodparte świadectwo 0 gruntownym, bo na doświadczeniu i dłu
giej dojrzałej rozwadze uzasadnionym sądzie je g o , tak względem tego co się dla litera
tury naszej istotną stało potrzeba, co ją za
chować a nawet wznieść je st zdolnem, jako 1 względem sposobów, któremiby zamiłowa
nie umysłowego wykształcenia w granicach prawdy, w dążności ku prawdziwemu dobru wzmagać się i upowszechniać mogło.
W przeświadczeniu że każda literatura tylko na rodzinnym gruncie wzróść i zakwi
tnąć je st w stanie, uznał on dzieje narodowe
4*
za najwłaściwszą jćj podstawę, na której, zwłaszcza gdy ją kluby zdrowej krytyki ujmą i utwierdzą, wzniesiona nauk i piśmien
nictwa budowa, nie tylko świetnym kształ
tem zajaśnieje, ale i odpowiednią uży teczno
ścią się zaleci i nie da się wypaczyć i ska
zić, ani urojeniom rozgorzałej wyobraźni, ani wybujałych spekulacyi paradoxom, ani namiętności zapędom. To głębokie przeko
nanie podniecało w Ossolińskim ową nie
zmordowaną skrzętność, z jaką wszelkie za
bytki dziejów i piśmiennictwa gromadził, ową w poszukiwaniu drobnych nawet na pozór wiadomości pilność, w użyciu zaś ich oglę
dną baczność, i ze tak powiedzieć skrypu- latną sumienność. Za to tez czyli on poje
dyncze w dziełach swych wyprowadza osoby, czy tez roztacza w ohszerniejszem zakolu cały wątek jakiego zdarzenia, obrazy jego pełne są zajmującej prawdy, pełne życia które się czytającym udziela. Zbyteczną by
łoby rzeczą przytaczać tu tego przykłady;
jest to właściwą i powszechną dzieł Osso
lińskiego cecha, ich wzorowa zaleta.
O o 7 c eCzuł on ie siły zwątłone wiekiem nie podołają dziełu na stopę tali rozległą na ja ką do niego zbierać zaczął materyały. T ro skliwy ażeby takowe nie zostały wskazane po śmierci jego także na wieczny spoczy
nek , a razem ażeby nagromadzone przez
niego w księgach i rekopismach skarby cie
kawych wiadomości użyte w duchu jego stały się publiczności udziałem, włożył on na Dyrekcyą ustanowionego przez siebie Za
kładu obowiązek wydawania pisma czasowe
go, do czego udzielone przez Monarchę po
zwolenie za najważniejszą łaskę dla Zakładu swego poczytał. Z uczuciem szczerej pocie
chy i słusznej chluby tak on się w tej mie
rze z zaufałością w liście do Wiel. Adama llościszewskiego wywnetrza . . . .
j> otrzy
m aw szy pozwolenie Najwyższe na połącze-
»nie z biblioteką drukarni, także pisma mie
sięcznego literackiego i zawiązania towa
rz y stw a mającego go układać poszczęściło ymi się zająć w nią ogólny przedmiot roz- ykrzewienia narodowych umiejętności. W in-
>»nych krajach, a szczególnie w Prowincy-
»ach Państwa Austryackiego wspólne Stanów
^usiłowania przez założenie Muzeów to u- yiszczają co ja wykonałem prywatną ofiarą i
»do czego epokę postanowienia mego zwa
biając pierwszy im dałem powód.« — Za- szłemi wypadkami zmuszony po trzykroć zmieniać ustanowienie swoje nie przepo- mniał za żadną razą pisma te g o ; przepisuje nawet onego ty tu ł, i rozwija zasady według których chciał by takowe wydawanem by
ło. — Tak gdy połączenie Zakładu Osso
lińskiego z ordynacyą zamojską według
(
5)
pierwiastkowej myśli jego nie mogło potem przyiść do skutku, przy pierwszej zaraz zmianie ustanowienia swego urządza wyda
wanie przez Dyrekcyą pisma peryodecznego pod tytułem: »Biblioteka literatury dawnej
»i teraźniejszej, mającego mieć za cel biblio
g ra fią i historyą, zawierać oraz wiadomo
ś c i o postępie i wzroście umiejętności, tu-
»dzież o dziełach uczonych i ich Autorach,
»wypisy tak z rękopismów niedrukowanych,
»jal«o tez i ksiąg rzadkich, któreby bibli
o te k a posiadała, roztrząśnienia zawiłości
»filologicznych, a w dodatku doniesienia o
^książkach nowych, z krótkiem przytocze
n ie m zdań o nich najlepszych literackich
^dzienników i gazet uczonych.« — Później w r. 4823. podobnież wyraża się względem pisma tego w jednym z listów do Kanonika Siarczynnkiego pisanych: i>Gdy ta fundacya
»(inówi on) l.u początkowi zamierza, radbyiu
»zeby i pismo biblioteczne, pozwolone przy-
^wilejem wychodzić zaczęło.« Sądziłbym dać mu ty tu ł: yDzieje biblioteki publicznej na
grodowej imienia Ossolińskich z rozmaitościa
m i, wybranemi z książek jej rzadszych i rę-
>>kopismów, tudzież z rostrząśnieniami wma-
»teryach historyi i literatury osobliwie kra
jo w e j. Przyłączają się też różne ogólne
^bibliograficzne wiadomości i doniesienia.
^Chciałbym żeby to pismo miało poważną
(
6)
rpostać, a nie było fraszkami i bagatelami rzaprzątnione. Miałbym do tego znaczny za- rsób z moich ułomków różnych i dawnych i-rekopismów krajowych, których mam kilka
s e t . Miałbym sobie za zaszczyt gdybyś
;>WMWMI’an Dobrodziej chciał przyozdobić 2'to pismo wyciągami z swoich d zieł, które
»według teraźniejszych okoliczności nie tak
»prędko w swoim ogóle będą mogły wyiść yna świat. — Poddaję te myśl moje pod
"Zdanie i roztrzaśnienie WMWMPana Do-
c»brodzieja; większyby był pożytek z tako-
"wego pisina peryodycznego w rozkrzewie-
»niu gustu do nauk i wiadomości niż ze
^zbiorów nic nie zawierających jak fraszki
»i lekkości poetyckie.«
Objąwszy Siarczyński zarząd nad Za
kładem Ossolińskiego począł niezwłocznie w myśl tegoż wydawać w czterech ćwierć- rocznych zeszytach pismo, któremu dał ty tu ł:
Czasopism naukowy księgozbioru publicznego imienia Ossolińskich, sądząc tytuł przez Os
solińskiego w Ustawie głównej wskazany:
Wiadomości o dziełach uczonych, dla pisma czasowego mniej stosownym.
Przy wyczerpnieniu funduszów zakła
dowych na budowlę, przedsięwziął Siarczyń
ski wydawanie pomienionego Czasopisma na
(
8)
własny rachunek. Z tąd też wziął sobie za powinność, jak się zdaje, pismo to własne- ii)i zapełniać płodami; a choć tym ani wa
żności przedmiotu, ani zalet pióra odmówić nie można, zarzucano im jednak to, że bę
dąc wszystkie zajęte wyłącznie badaniami łiistorycznemi, nie dosyć urozmaicały Cza
sopismo.
Za następnej redakcyi zakres pisma te go co do przedmiotów w niem umieszczo
nych sięgnął szarzej nierównie. Zaczęto w niem umieszczać częściami ważniejsze pisma Ossolińskiego i Siarczyńskiego, wiadomości o kraju i znajdujących się w nim staroży
tnościach, rozprawy tyczące się gospodar
stwa narodowego, przyrodoznastwa i t. p.
umiejętności, zdania pism cudzoziemskich o dziełach wychodzących z pod pras krajo
wych, tychże krytyczne, może zbyt za ob
szerne i za ostre rozbiory, poezye a nawet tłómaczenia z dzienników zagranicznych nie mające z piśmiennictwem krajowem właściwe
go związku. Jednakże zdaniem naszem i to pismo nie odpowiedziało powziętej wzglę
dem niego myśli Ustanowiciela, gdyż nie-
chcąc zamknąć się w granicach przez tegoż
sobie wskazanych, i bydź poniekąd tylko
rozgłosem zabytków uczonności wieków u-
biegłych, usiłowało raczej, sądząc to odpo-
wiednein potrzebie czasu, stać się wyrazem literackiego życia, jakie się w kraju obja
wiało i poniekąd przewodniczyć onemu.
Jak pierwsza tak druga redakcya zdaje się że nie brała tego dosyć na uw agę, c»
Ossoliński Czasopismowi swemu za główne kładł zadanie , a to je st aby przez pisino to upowszechniała się wiadomość o naukowych zbiorach jego, któraby jednych zachęcała do bliższego zapoznania się z niemi, drugich uczyła cenić wartość skarbów podobnych i stawała się pobudką do poszukiwania i rato- wania od zagłady tych ważnych umysłowego życia świadectw i owoców, tym nastręczała sposobność do wykrycia nie jednej zapoznanej prawdy, do wyświecenia nie jednego przy
jętego bledu, owym znowu poddawała z mo
zolą poszukiwany materyał do uczonego dzieła. Przyczynę dla której niwa dziejów ojczystych prace pisarzów naszych tylko skąpym tak długo uwieńczała plonem przy
pisać śmiało można tem u, że u nas dotąd tak mało zajmowano się upowszechnieniem materyałów historycznych* Bez nich jednak
że historya jest tylko czczeni, bezużytecz- nem zmyśleniem, a często nawet w obłąd prowadzącą ułudą. Sam geniusz tyle mogący, dziejów stworzyć nie zdoła. Nie minęło pra
wie ćwierć wieku jak za pobudka Bentkow-
‘ 2
sldego gęściej krzątać zaczęto się około od
grzebywania i zbierania rozprószonych wia
domości do dziejów oświaty i piśmiennictwa naszego, a już widzimy skreślony pracą Jo- chera Obraz ogólny bibliografii polskiej w takiej dokładności, ze do uzupełnienia go nic wiele się pewnie wynajdzie — już za
powiadają nam wyszłe tomy llistoryi litera
tury Wiszniewskiego mimo wykazanych dro
bnych uchybień i nieco uprzedzonego sądu, dzieło które wyjaśniając dzieje oświaty cza
sów ubiegłych, przyszłym zostawi naukę, a obecnego zostanie zaszczytem.
Usiłowania Hr. Edwarda Raczyńskiego, Ambrożego Grabowskiego, Sienkiewicza, Nowakowskiego, Balińskiego, Podgórskiego i t. p. równych skutków spodziewać się po
zwalają.
Nowa Dyrekcya Zakładu przedsiebiorąe według obowiązku swego dalsze wydawanie pisma czasowego, rozważywszy jakiem ta
kowe Ustanowiciel Zakładu mieć pragnął, i
chcąc razem przy braku szczególnie pism
czasowych pogodzić z żyezeniem tegoż wzgląd
na inne naszego piśmiennictwa stosunki i
potrzeby, postanowiła umieszczać w piśmie
tem :
( H )
d. Z rekopismów w księgozbiorze znaj- dujących się w całości lub wyjątkach rozmaite materyaty historyczne jako to : pamiętniki, opisy zdarzeń, żywo
ty, dyplomata, listy, mowy i t. p.
3. Prace uczone pisarzy już nieżyjących, dotąd drukiem nieogłoszone wcale lub mało znane, i tak udzielane będą czę
ściowo prace Ossolińskiego, które na
leżycie wykończyć i wypracować u- trata wzroku mu nie dozwoliła, pi
sma Siarczyńskiego i innych.
3. Wiadomości o Zakładzie Ossolińskiego, jego naukowych zbiorach, rękopisinacli, rzadszych drukach , numizmatach , o- Lrazach i t. d. Coroczne zdanie spra
wy o czynnościach Zakładu. Ogłosze
nie składanych dla Zakładu darów.
4. Wszelkie rozprawy naukowej treści w języku polskim pisane, szczególniej mające za przedmiot dzieje, staroży
tności lub piśmiennictwo polskie, pol
ską mowę, wiadomości o kraju i jego mieszkańcach, nauki, oświatę lub przemysł krajowy i t. p.
Dodane beda nakoniec rozmaitości lite-
o crackie mieszczące w sobie wiadomości o za-
3*
ltładach naukowych, uczonych ludziach i no- wych dziełach polskich , tychże rozbiór; tu
dzież wszelkie krótsze doniesienia, spostrze
żenia, sprostowania i t. p. wzmianki o rze
czach ojczystych, aby i te drobne ułamki znalazły w tym naukowym Pamiętniku dla siebie przechowanie i nie ginęły bezowocnie.
Wychodzić to pismo będzie pod tytu
łem : Biblioteka naukowego Zakładu imie
nia Ossolińskich, pismo poświecone dziejom, bibliografii, rozprawom i wiadomościom na
ukowym w czterech ćwierć-rocznych, naj
mniej 10 arkuszy w 8ce zawierających zeszy
tach.
ALBO
POLSKIEGO KRÓLESTWA SZCZĘSCIE,
y W o . X ię s( w a L ilg o . A p o ty m te g o ż s z c z ę ś c i a s z w a n k o w a n ie w R o k u IG 12 y 1013. O p isan e p r z e z A n d r z e ja z L u -
b ień ca L u b ie n ie c k ie g o .^ )
O Zyymoiicie pierwszym (1506) we w szy
stko, szczęśliwym K rólu Polskim i Li
tewskim.
ygmónt pierwszy Kaziemierzów Syn, na ten czas będąc Xiążęciem Głogowskim y 0 - pawskim, y Starostą oboyga Śląska, obran na Xięs.two Litewskie, Xiązęcą czapką koro
nowali , a potym na Królestwo Polskie obran
Vr) R ę k o p is m o , z k tó r e g o r z e c z w y j ę t a , z n a jd u je s ię w k s ię g o z b io r z e Z a k ła d u O s so liń sk ie g o z a p is a n e w k a ta lo g u pod lic z b ą C X .
G d y J W . A le k s a n d e r B a t o w s k ł D e p u la t h o n o r o w y W y d z i a ł u S ta rto w e g o z a jm u je s ię s z c z e g ó ł nem o p isa niem w s z y s t k ic h r ę k o p ism ó w k s ię g o z b io r u O s s o liu s k ie -
a p r z y t y m
ROZDZIAŁ XII.
4
zgodnie y koronowan w Krakowie, bo y Król C zeski, y Węgierski Władysław Brat Jego, wlał na niego swe prawo przyrodzo
ne , przez Posła Sw ego, na Jego Króle
stwo zezWalaiąc, y swe Vota które miał na E lekcyey, iemu puszczając. Był ten Pan dła swego rozumu, Męstwa, Cnot, Statecz
ności , y umiętności wiela języków, miły nie tylko swym poddanym , ale y obcym; bo y gdy przy Bracie Władysławie mieszkał, wię- cey się nań Czechowie, y Węgrowie oglą
dali, niż na Króla swego, ale nawet gdy potym Ludwik Synowiec Jego w Bitwie z Turki u Mukacza zginął, tak Czechowie ia- ko Węgrowie wzywali go na swe Króle
stwo, lecz on przyjąć niechciał, niechcąc o- sierocić Polaków y Litwy, y potrudnić Ich woynami. Tak tez przedtym Szwedowie, y Norweyczycy, do niego posyłali, gdy z Kró
lestwa Chrysterna Króla Duńskiego, Szwedz
kiego y Norweyskiego wygnali, chcąc go mieć za króla swego, ale się on Im wymówił. Potym miasta Pomorskie wszystkie z konfederowane, słali do niego prosząc, aby Ich Opiekunem i 0 - brońcą był. A ón kontent był z tych Państw,
g o , i ta k o w e w B ib lio tec e n a s z e j p u b lic z n o śc i o g ł a s z a ć p o s t a n o w ił * p r z e to i w iadom os'd d o k ła d n ą o r ęk o p ism ie P o lo n e u t y c h y i liiilń e n ie ck ie g o z n a j d z ie c ie k a w y w s w ć m m iejscu , i d la te g o j e j t u , u n ik a ją c p o w ta r z a n ia n ie u - m le s z c za r n y . (P r ^ y p is e k R e d a k c y i.J
(
45)
nad któremi go był Fan JJóg przełożył, y z tego szczęścia, którym go Fan Bóg był opatrzył, że na Królestwie Folskiin miawszy Dziada y S try ia, widział Oyca, Braciey dwa, a potym y Syna, nad to Brata, Królem Wę
gierskim, y Czeskim, a potym Ludwika Sy
nowca , na tymże inieyscu , y zięcia Królem W ęgierskim, a myśmy potym widzieli Zię
ciów dwa y Wnuka Królami, Polskieini y Szwedkiemi. KróIoAvał Połakom y Litwie szczęśliwie Lat 4 1 , na woyny ten Pan o- byczajnie nacierał, z dobrą naradą, y namy
słem, y dla tego za szczęśliwego był miany.
Z Tureckim Cesarzem Przymierze trzym ał, y choć Papieżowie Julius II. Leo X. Adri- anus VI. y Clemens VII. pobudzali go, tak
że y Cesarzowie na woynę przeciw Turkom, y na zrucania Przymierza, pomocy obiecuiąe y Hetmanem Woyslt Chrześciańskich go mia- nuiąc. Ale Zygmont obyczaynie tego zbywał bo lidze i obietuicoin niedufał, pomniąc co się Stryoin dla ich obietnic y złamania przymierza sta ło ; Przeto choć się Polakom dostawało Turków bijać, tak w polach Bia- łogrodzkich, iako i Woloszech; w zgodzie z sobą mieszkali. A jako Bajezatowi proszą
cemu pozwolił był przymierza na ieden rok tak ie potym z Selimem Synem Jego, utwierdzał przez Laskowskiego Polaka po- turczonego, Posła Selimowego, który był
1 *
posłany, o Przymierze prosząc, y w Przy- iaźni z nim statecznie stał, a po nim y So- liman naystatecznieyszy, y naywaleczniey- szy, między Cesarzami Tureckiemi za się i za Syna swego Mustafę, tak z Zygmuntem ialto y z Synem Jego Augustem, wieczne przymierze uczynił. O co Solimana Aviele innych Panów Clirześciańskich prosiło, (1535) y otrzymać tego nie mogli, że tez potym Soliman zakazowa!, Tatarom , y Wołochom, niepokoić Państw Króla Zygmónta; I gdy wieść była omylna do Turek przyszła, żeby oba Królowie Nasi mieli pomrzeć, y Ociec y S y n , barzo Ich żałował Soliman, y po
siał Avnet do Polaków i Litwy, z tym ża
lem się opowiedając, y życząc Im aby Króla sobie dobrego obrali, a iezliby im kto prze
szkadzać chciał obiecuiąc pomoc, y Ludźmi y pieniędzmi; ale chwała Bogu nie trzeba by
ło, bo Królowie żywi byli: Widział to ie- dnalt Zygmont cnotliwy, iako po śmierci iego żałować go miano, co iest pars Beatitudinis.
Także z Cesarzini chrześciańsltiemi, a nay- przód z Maxyinilianem, skoro się z sobą w Widniu pokumali, (1515) gdzie Zygmónt ieździł kosztem wielkim i z wielką ozdobą koronną we 3000 koni przebranych Ludzi
bo Cesarz tak był Zygmónta umiłował, że
w przeciw niemu Krzyżakom obrońcą się
zywał, to potyin przeciw nim pomoc chciał
dać K rólow i. Potym- Carolus V. Cesarzem zostawszy w Braterskim prawie poszanowa
niu był z Zygmóntem y Barskie mu Xię- stwo z ochotą puściły y niedopuścił nie
mieckim Xiążętóm pomagać Krzyżakom prze
ciw K rólow i, y Aureuin velus Królowi Zy- gmóntowi posłał. Także potyin Brat Jego Ferdynand Cesarz, izali na rozsądku Zy- gmóntym nieciiciał przestać, o spór który miał z iego zięciem Królem Węgierskim Ja
nem , o Królestwo W ęgierskie, y iako w wielkiey uczciwości zawsze miał Zygmónfa, z a widy go swiętobliwie wspominając, a po- tym śmierć iego opłakując, obchód pogrzebu Jego przy wielu Xiążąt niemieckich obser
wował; z Królini Francuskieini się też bar-
zo dobrze chował, y ze wszystkiemi in-
szeini Pany Chrześciańskiemi, że też od
wiela był zwany Pater Patriae, iakom to
y sam słyszał od starszych ludzi w cudzych
krajach. Wasil Kniaś moskiewski, ile kroć
się kusił o spustoszenie Krajów Litt. tyło
razy porażony b y w ał; (4514) Między in-
szemi pamiętną porażkę odniósł w Orszy nad
Dnieprem iako Wapowski opisuje, gdzie
przed małym Woyskiejn królewskim, legło
Moskwy na placu około 40,000 aż potokami
krew z pobojowiska ciekła do Dniepru. Pół-
kowników y Hetmanów poymano 10. Rot-
mistrzow 14. Bojarów y Pospólstwa około
4000. A od tego czasu Moskwicin strzelił się Polney bitwy, z Królewslsiemi woyskami, y żałował tego że Królowi przymierza nie do- dzierzał, które z sobą byli przedtym uczy
nili, bo przez zdradę Smoleńska dostał, po trzykroć różnych czasów mocno się oń ku
sząc, (1309) y z zelżywością do niego od
chodząc, (1514) przeto y po tey porażce gdy Król (1517) słał do niego upominając mu się Smoleńska, a ón go wrócić niechciał, posłał Król (1549) wielkie Woyska w zie
mię Moskiewską, którey barzo wiele spu
stoszono, a mianowicie około Pskowa, y po- tym w Rok pod Płockiem Nasi, których tyl
ko było 2000 koni zbili, y we dwie lecie potem Moskwa wpadła za Granicę Litewską, pustosząc, których Nasi zebrawszy się gonili, y zbili y korzyść im, y więźnie oddięli.
Zaczyni w rok potym Moskwicin prosił o pokoy Króla przez posły sw oie, y o wię
źnie , których w Wilnie było barzo wiele.
Król odpowiedział iż ani Pokoju, ani wię
źniów mieć nie będzie, jeśli Smoleńska nie- wróci, który przez zdradę wziął. (1522).
Także potym znowu posyłał o Przymierze na pięć lat prosząc, a to otrzymał i gdy czas miiał tego Przymierza, znowu posiał po nie na sześć lat prosić, y to otrzymał. A gdy to Przymierze wychodziło słał Król do Knia
zia, Smoleńska się upominając, (1527) chceli
dłużej Przymierze mieć, ale on chciał Smo
leńska wrócić. Przeto Król wyprawił do Moskwy Oslam Sółtana Cara Perekopskiego z Woyskiem , który pustosząc, zaszedł aż po Stolicę, (1533) y tam Woyska Moskiew
skiego 30,000 poraził, które się było do Litwy nagotowało. W Rok potym gdy się Moskwa do Litwy gotowała, Nasi przez Szpiegi się tego dowiedzieli , y zebraAvszy się szli ku nim, nie czekając Ich w swey ziemie, i dali sohie bitwę u Staroduba, gdzie Nasi y Moskiewskie wielkie Woysko pora
zili y Starodub spalili, a potym na dwoje się rozdzieliwszy, Moskiewską ziemie wo- iuiąc, każde Woysko swym kołem się ku Domowi obróciło, y całe wyszło. W Rok potym z Woyskiem nie małym Zimie wpadł, do Litwy znaczny Wojownik Moskiewski y Hetman Owczyna (4535) Iwana młodego Kniazia Opiekun, który szkody nie mało w Litwie y okrucieństwa czynił, y brał się ku W ilnu, y usłyszawszy tam o Królu, wrócił się. Król Litewskich Woysk cokol
wiek zebrawszy, posłał za nim ale darmo, y tal; się Król na to zebrał do Moskwy.
Woysk Polskich był Hetmanem Jan Tarnow
ski, a Litewskich Radziwiłł Wda. Wileński.
Ci poszli w ziemię z Woyskami, y nay-
przód Chomel wdzieli mocą, potem szli pod
Starodub, gdzie się był zamknął, Owczyna,
(
20)
y dway drudzy Hetmani z wielkim Woy- skiein, y obiegli ie Nasi a potym ie dobyli, y w więzienie pobrali, aż się ich potym y sami bali, bo ich mało nie tak wiele było iako naszych; Zaczyni Tarnowski więźnie tylko celnieysze zostawiwszy, inne kazał ścinać. Czego tak wiele było, że Katowi u- stawali scinaiąc. Jam to słyszał od tych któ
rzy na to patrzali. A tak potym Król y Zie
mia Jego była w Pokoju od Moskwy póki byl żyw przez lat 13. Z Wołoskim Woje
wodą albo Hospodarem, rozmaicie Król po
stępował ; Nayprzód Królem zostawszy, zmó
wiwszy się z Władysławem Królem Wę
gierskim, Bratem swym, posłali do Bohdana*) Woiewody, który na ten czas, woysko zbie
ra ł; żeby zaniechał niepokoić ziem Króla Zygmonta, grożąc mu oba srodze, y odgro- zili go na ten czas, ale potym we dwie le- cie woyslta zebrawszy Bohdan, z Wołoszey y Mułtanów, Turków, y Tatarów, prze
szedłszy przez Niestr, u Chocimia, Kamień
ca dobywał, ale nie mogąc mu nic uczynić, do Halicza poszedł, a tam się byli żołnierze na zamku zaw arli, miasto spaliwszy, a gdy Halicz obiegł Wołoszyn, y dobywał, bronili mu się nasi mężnie, nawet wycieczkami wie
le nieprzyiaciół pobili, y w szańce wpadszy
* ) Ma b y ć z a p e w n e P io tr . (01). B ie ls k i, w y d . B on iom . 5510}.
działa wytoczyli, y w wał pospuszczali. Ze też Wołoszyn odstąpić musiał, y poszedł po de Lwów, y tego cztery dni dobywał darmo, ho zwątpiwszy odstąpił a potym Ro
hatyn wybrawszy odszedł do Wołoch; Co barzo Króla bolało, y wskolt sam się goto
wał na Ratunek swoim, sposabiał strzelbę w ielbą, y insze potrzeby, ruszył pewne Woiewodztwa, y zebrał woyska około 60000 koni, oprócz piechoty, y ze Lwowa woyska wyprawił, a sam dla febry zostać musiał w Lwowie, barzo żałuiąc że sam do Wołoch iść nie mógł. To woyslto poruczył Kamie
nieckiemu Mikołajowi, który wszedłszy w Wołoską ziemie wielkie spustoszenie i szko
dy czynił przez trzy niedziele. A gdy się iuż nazad idąc przez Dniestr przeprawiali nasi, uderzyli na ostatnie ludzie Wołosza, y T ur
cy, y Tatarow ie, y bili się z sobą długo, ale ie naostatek Nasi przemogli, y iedne pobili drugie poymali. Znacznych więźniów dostali nie mało , a potym Król Węgierski poiednał Króla z Bohdanem. Potym (1523) Stefan Hospodar posłał do Króla Przymierze utwierdzając. Gdy Petryło Hospodar stęsknił sobie w Pokoiu, zebrał Woysko nie małe, wszedł w Pokucie, y szkody nie mało poczy
niwszy zamków kilka wziąwszy, swemi ludź
mi osadził. Przeto Król Jana Tarnowskiego z woyskiem którego było 4000 posiał przeciw
ni
(
23)
ko nim, którzy wszedłszy Pokucie, do dwana
ście Kroć z Wołochy się bili, a co raz zwy
cięstwo otrzymali, y one zamki Wołochom odięłi, a w tym Hospodar z Wołoch po
słał tiOOO koni Wołochow przeciw Naszym, y te Nasi zbili u (Jostka, y zamek ten wzięli, y swemi osadzili a potym Sam Hos
podar przyciągnął ze 20,000 Ł udzi, y z Strzelbą wielką z Wołoch na Granicę, y po
łożył się obozem blisko obozu polskiego libertyna a potem uderzył na nasze, oboz nasz otoczywszy woyskami swojemi, bojąc się by nasi niepouciekali. Nasi częścią z o- bozu strzelbą ich psowali, częścią wyciecz
kami na strzelbę przywodząc, szkodzili, asz nawet wychodząc z obozu, wręcz się z so
bą bili, y imali, a potym ich Oboz y dział 50 pobrali, Król potym posłał do Solimana skarżąc się na Hospodara iż mu szkody po
czynił, y to oznaymując że się nad nim po
mścił, a prosząc go żeby Hospodarowi, iako Hołdownikowi swemu, kazał się w Pokoju zachować. Co też obiecał Soliman uczynić, a temu się dziwował iż tak małe woysko kró
lew skie, tak wielkie Wołoskie poraziło.
Była ta Bitwa Obertyńska sławna asz do Na
szych czasów, y między Pospólstwem. W lat siedem Nasi z Wołochami zadzierali, a mia
nowicie nasi żołnierze wpadając do Wołoch
szkody czynili. Na które się AVołochowie
zebrali we 20,000; wtargnowszy w Podole (4538) szkody czynić poczęli na które się kilkanaście Rot naszych iezdnych do kupy zebrali, y bitwę im dali, u Rzeki Seretu, ale mocy wielkiey Wołoskiey y Tureckiey wytrzymać niemogli y zginęło tam Naszych do 800 a miedzy temi samych Szlachciców 60. Co obaczywszy Turek, bojąc się by Wo
łochom Zygmont nie oddał tego, tak iako przed siedmią lat, y nieosiadł Ich, uprzedził go bo Woyska w ielkie, wskok posiawszy, wziął Ziemie Wołoską w Moc y Regiment swoy. A tu tez iuż moc tego nieprzyjaciela ztępiała, y miała Polska do śmierci Zyg- montowey pokóy od Wołoch. Moyłci byt K ró l dobrze podołać Wołochowi, y Ziemie Wołoską wziąć ale itiechcial dla tego iż wo
lał od Turków mieszkać za ścianą. Woło
ską, 7iiż obok. Tatarscy Carowie acz się w przymierze do Króla wpraszali, ieduak i ltozactwo ich y Carzykowie (4500) za pa
nowania (4545) Zygmontowegoj razów 40.
wpadali w Państwa Jego w Podole, Wołyń, y Litwę, rzadko ieduak odeszli bez klęski iakiey swey znacznej, iako mianowicie po dwakroć, Dwoie Woysko Tatarskie we dwie bitwach, (4542) poraził na Głowę Konstan
tyn Xże Ostrogski Hetman L itew ski, nad Słuckiem , y Olszanicą. Więc u Wisniowca zbito Ich Woysko, gdzie naszych 0000 Ty
2*
siecy uderzyli na Kosz Tatarski tam przy Koszu Tatary zbiwszy, zagony do Kosza się wracające, bili y imali, y więźnie odejmo
wali, tak iż mało Tatar uszło. (1515). Tak
że u Wisniowca potym rycliło znowu ie Na
si porazili, y tegoż Roku na czterech miey- scach ie nasi bili. Potym też iedno AYoysko Tatarskie nie wielkie, ale zbite na Podolu, w którym Jakub Struś ochotny Rycerz za
bity Roku 1524; wpadło też było nie mało Turków y Tatarów w ziemię, których potym mało uszło, (1530) bili je nasi na kilku miey- scach, a u Rohatyna Mikołay Zamoyski Je- litczy k , dodał serca drugim, wielkiego na- iezdnika Turczyna zabiwszy. Więc u Ka
niowa (1527) 20,000 Tatarów pobił iednego dnia Konstanty Xiąże Ostrogski. A tych do
stało się też było bić Szczęszemu Zamoy
skiemu Jelitczykowi w Chełmskiej ziem i, gdzie Ich zagon nie mały poraził i ucieka
jące na Wieprzu potopił, inszych równych bitew wygranych Naszych, było niemało, co by długo wyliczać, są tego pełne Kroniki.
Tośmy tu mieli krótkie opisanie spraw y
rospraw Zygrnuntowych, (1516) z przed-
nieyszemi Sąsiady. Zostaią dwoi Krzyżacy
z których Pruscy mając Mistrza Xcia Alberta
Margrabię Pana młodego, Domu zacnego,
poczęli zadzierać z Polakami, a na wojnę
poczęli się ltoułederować, z Inflandzkiemi
(
25)
Krzyżakami, lecz widząc Królewską goto
wość, ucicknęli do czasu, a i potym we trzy lata znowu ożyli, i poczęli się na woynę gotować. Król tez Woyska zebrawszy, (1519) posiał przeciwko Nim z Hetmanem Mikoła
jem Firlejem , który im Miast wiele pobrał, y na kilku mieyscach ie poraził. Także z Woyskiem Mazowieckim Secigniowskiego ; a tam dostało się znacznie y Niemcom, którzy byli na pomoc przyszli Krzyżakom morzem.
Więc sparli wieley Polacy, y przez Wisłę niepuścili Woysk Xiążąt Niemieckich, na po
moc Krzyżakom idących, że się też od Wi
sły wrócić musieli, a samym Krzyżakom tak dokuczyli że musieli prosić o Przymierze do Lat czterech, (1535) a potym się mu
sieli z Prus umykać y po światu rozwinąć.
Nawet i sam Ich Mistrz Albert uciekł się w Laskę do Króla poddając mu się a pro
sząc, aby go już pod obronę swoją wziął, y Xieciem Litewskim uczynił Chorągiew mu daw szy; Co się stało , bo Albert do Kra
kowa przyiachawszy Zakon swóy porzucił, zrzuciwszy z siebie biały płaszcz , z czar
nym Krzyżem, a w świecką szatę się obłokł, y Królowi przysiągł, a potym go Król jako Siostrzeńca umiłował, do Ożenienia z kró
lewną Duńską pomógł, a gdy ią prowadzono Roku 1526. wysłał Król przeciwko niey Ja
rosława Łaskiego, z inszemi Panięty któ
rzy ią w itali, y częstowali, y ilo Królewca wyprowadzili. W tey mieszaninie Pruskiey, dostało się Inflandzkim Krzyzakom, którzy szli na pomoc Pruskim , bo ie Polacy pobili u Bartenszteyna, y uskromili ze ich tez sły
chać nie było aż do śmierci Królewskiey.
Roku 4524 posłali do Zygmonta Król Szwedz
ki Gustavus y Król Duński Fryderyk, y Xięta Pomorskie, y N ekielburskie, zadając przymierza y Przyiazni z Zygmontem, <y otrzymali. A Papież Clemens VII. (1525) widząc wielkie szczęście Króla Zygmonta, posiał mu darować Czapkę i Miecz winszu
jąc mu szczęścia do konia, iako też potem Papież Królowi Augustowi Paulus III. za żywota Zygmontowego posłał czapkę y miecz.
Tak ci Pan Bóg błogosławił temu Szlachet
nemu Panu (1540) przez wszystek wiek Je
go, ale y przez Lat 41 Jego Panowa że nie tylko fortunnie bronił Granic swoich, ale y tak wiele zwycięstw nad nieprzyiaćiołmi od- niosł, cztery tylko bitwy Ludzie jego prze
grali; Pierwsza przegrana w Moskwie u Opoczki, którey nasi dobywając darmo, od
stąpić musieli, a tam raczey sromotę niż szkodę nasi odnieśli. Druga a ta znaczniey- sza była przegrana Bitwa z Tatary u So
kala, gdzie Naszych było 4000 a Tatarów 40000. Tam Naszych zbito 1200 a Tatar
skich Trupów na mieyscu zostało 4000 y
mogła tam bydź wygrana by było Rady Xcia Constantcgo słuchano, ale Młódź Ru
ska y Podolska ochotna, y mieysca y wia
tru nie upatrując, gwałtem się przez Rug przeprawując, darli się do Tatarów, którzy w sprawie czekali za Pogorzeliskiem Mia
steczka Sokala, który iuż byli spalili, a Na
si inszego placu nie mieli do szyku, ieno na tym pogorzelisku, y lak szwank odnieśli żałosny. Trzecia gdy Jazłow iecki, Sieniaw- ski y Latalski, zabrawszy się ochotnikami, których mieli 1000. Szli Kozactwo pod O- czaków, y tam niespodziewanie napadli na wielkie Woysko Tatarskie, którym mogli by się byli bronić y caio do domu wrócić, ale Traktatami połowieni są. Czwarta bitwa by
ła przegrana z Wołochy u Seretu gdzie Na
szych kilkanaście Rot ze 20000 Wołochów się bijąc, ustępować się musieli, może też to tu przypomnieć że sewirskiey ziem ie, część niemała odeszła od Litwy, ale się to za zdradą Glińskiego stało. Teć są cztery bitwy przegrane , nie iakiem nieszczęściem Królewskiem, ale bezpieczeństwem, nierzą
dem , uporem, y niesfornością naszych, y niebyły też te przegrane nie podobne do wygranych bitew7. A tu zaraz uważyć się godzi, ialto temu Królowi Pan Róg dać ra
czył Pokoy od Nieprzyiaciół wszystkich, na
końcu dni iego właśnie tak iako Dawid
mówi w Psalmie 37 że Ludzie dobrzy na końcu żywota swego Dni spokoynych za- żyią w Dziedzictwie swoim, y uyrzą upadek nieprzyiacioł swoich. Takich dni z aż y ł, y sam Dawid, na koniec żywota swego, za co Panu Bogu dziekuie Psalm 22, a zażył, takich, y ten zacny Król Zygmont, bo y z Turkami sobie y Synowi swemu do
żywotne przymierze uczynił przed śmiercią, (1534) na Lat 14. acz z temi i dawniej już w pokoiu żył. (1535.) Z Moskwą 13. Lat przed śmiercią Pokóy miał od Porażki Mo
skwy u Staroduba, z Wołochami przez lat
10 nic a nic niepokoiu nie było od oney
bitwy u S e re tu , bo Turcy w panowaniu
swyin Wołochy trzymali; Interim iednak
Roku 1546. Eliasz Hospodar (1531) posyłał
o przymierze prosząc. Od Tatarów po wiel-
kiey części przez 17 lat Król y Ziemia Jego
przed śmiercią w Pokoiu była, co nie szło
z cnoty Tatarskiey, ale z rozkazania y przy-
grożenia Solimana Cesarza Tureckiego, ia-
ko to Wapowski opisuje. Bez tego iednak
bydź nie mogło, aby Kozactwo Tatarskie
głodne, którzy iv płomieniu ogniowym c/ileba
szukaja, wpadać w ultrainę nie m iało, ale
ci bardzo mało szkody czynili. A przećie y
tym Pan Bóg kazał dać Królowi pokoy,
przez ośm lat od tego czasu jako Pretwicz
szedłszy za niemi aż do Oczakowa namordo
wał zon i dzieci (ch (d54d). Z Krzyżakami Pruskimi którzy z Litwą naprzód, a potym z Polakami w niepokoiu mieszkali około 220 lat, taki Król uczynił Pokoy sobie y Koronie (1525) że ie wykorzenił, y Imię Ich w Prusiech zagubił. Lat przed śmiercią swą 23. A insi wszyscy krześciańscy Pano
wie w- wielkiey Miłości, y pokoju, z Kró
lem ż y li, y dalsi y bliżsi, iako się to wy- żey pokazało. On ie upominał, y iednał iako Cesarza Maxymiliana z Wenetami, F e r
dynanda Rzymskiego, y Czeskiego Króla (1515) z Janem Królem Węgierskim, ponie
kąd też y Franciszka Króla Francuzkiego, z Cesarzem Karłem V. o co go Franciszek p ro sił, y słał Król do Cesarza upominaiąc go aby się poiednał z Królem Francuskim, (1544) także y z Duńskim Królem. Co też uczynił Cesarz rychło potym , o czym pil
ność czynił K ró l, słał y do Papieża, pro
sząc y napominaiąc, aby wedle swey po
winności, ie poiednać pomógł, a przedtym słał Biskupa Kamienieckiego do Papieża, u- pominaiąc go y prosząc, aby myślił o pręd
kim złożeniu Concilium (1539) gdyż się o- bawiał wielkiego odstąpienia od kościoła iako Bielski opisuie. Jednał też Króla Duń
skiego z Królem Szwedzkim, y inszym wszy- tkim sąsiadom był powodem do dobrego, ia
ko y swemu Synowcowi Królowi Węgier-
3
skiemu, ra d lił, do Pokotu z Cesarzem Tu
reckim , y sam go chciał poiednać, ale on go niesluchaiąc zmamiony namowami węgrów swych, także Papieża y Cesarza, woynę pod
niósł przeciw Turkóm ale zabity y woysko porażone u Mukacza stracił. Tu z postron- nemi sprawy Zygmontowe uważywszy, y dziwne Błogosławieństwo Hoże, których za
żył , maiąc w Niemczech Siostrzeńców y Szwagrów, pełno z pięci . sióstr swych na
rodzonych , sam miał żon dwie domów za
cnych, z któremi też miał córek pięć, z któ
rych iedne za Oyca, drugie , po śmierci J e go żonami zostały ludzi wielkich. Trzy mę- że Króle, a dwie zacne Xiążęta miały. Miał y Syna Augusta, którego w lat 10 widział na Królestwo Polskie y Xięstwo Litewskie koronowanego, a na królewskim majestacie przez lat 18, podle siebie siedzącego, a po
tym y ożenionego którego odumarł. Senato
rom Polskim y Litewskim, y Rycerskim, także Panny córki dwie oddawszy, y zale
ciwszy. Y w tym do Dawida Króla szczę
ścia podobny : który Panu Bogu dziękował ,
że Syna Salomona odumierał Królem na
swym mieyscu, y te mu Królestwo y iego
królestwu oddawał, tak do wielu lat królo-
wawszy iako Dawid. Miał ten Pan Senat
taki iaki żaden Król przed nim y owszem
za iego czasu żaden Monarcha Senatu tak
poważnego niemiał, bo on Urzędy dawał Senatorskie nayprzód ludziom zacnych, y Starożytnych Familiy, potym Ludziom go
dnym y
a vrzeczach biegłym, a przytym cno
tami wsławionym. Miał też y na to oko , żeby Ludzie osobiście przy boku iego w radzie siadali, a ktemu y to miał że ciż y szaty swe Senatorskie, iuż inaksze mieli, niż ludzie insi pospolici, w czym go też po wielkiey części naśladował syn iego August;
iako pamiętam w Seyin Lubelskiey uniey*
nieuyrzaleś tam Senatora gołowąsego, ani kusego włoszka, ani wygolonego usarza, oprócz Łaskiego Wdy. Sieradzkiego, y do
syć statecznie ubranego. Miał Zygmont ISe- tmany y wodze woysk swych różnych czasów, Jana Tarnowskiego Hetmana Wo. Ko., Kon
stantego Xcia Ostrogskiego, Hetmana Litew
skiego, Firleia, Jerzego Radziwiłła, Mikołaja Andrzeia z G órki, Przecława y Stanisława Lanckorońskiego , Mikołaja Sieniawskiego , Jana, Marcina', y Mikołaja Kamienieckiego.
Jana Boratyńskiego, Jana Swirczewskiego, Jana Tworowslsiego, Jakuba Sieciegniew- skiego, y Pretficza. A iako obronę podda
nym swym, Król obmyśłiwał stateczną, tak y sprawiedliwość, bo y sam pilne sądy swe odprawował, y miał to na pieczy, że wszy
stkie Subsellia toż czynili. Dwór Jego nie tylko przykry Obywatelom nie b y ł, ale nie
3 *
mieli sobie Ludzie nic m ilszego, iako gdy Król do nieb na mieszkanie przyiachał bo wszędy byl dobry Rząd, Stan Szlachecki dzi
wnie miłował, y w wolnościach Jch się kochał, y one pomnażał, że choć się mu też czasem niezgodami swemi przykrzyli, y na Seymach, y na Sejmikach, zniósł to po Oycowsku, y aby na Sejm y posłowie byli porządnie od Szlachty obierani; (4524) przez Listy; Najr- pierwey Seymilti Powiatowe im oznaczać począł, także y generalne potyin w Korczy
nie, w Kole y Wiśni. Niechciał ten Pan tego dobrodziej stwa umykać Szlachcie , które od przodków Jego w zięli, ale ieszcze w le
pszą Ryzę wprawił. A iż Szlachta w tym byli barzo Angaryowani, że Lada kiedy do Eiskupów byli pozywani, o ziemskie rzeczy : tedy na Seymie w Piotrkowie do
mówili się tego, y Król to konkludował, że nie powinni przed Biskupami stawać w tych rzeczacli które się Świeckich Spraw doty
czą, także j' z strony odmienienia Nabożeń
stwa co iest potym w Dziewięć lat na Piotr
kowskim Seymie potwierdzono, y wina za
łożona na te , którzyby śmieli się, o wyżej mianowane rzeczy przed Biskupy pozywać.
A to czy nie wielkim iest świadectwem,
(4538) tego Pana dobroci, iż o wielki
Excess na sejm Piotrkowski Szlachcie po-
zwaney, tak zfolgował, że żadnemu włos
7
jgłowy nie spadł, napominaniem Oycow- skim ich Król odprawił, miasto ostrości De
kretu. Mówię o tych tu Hersłach Rokoszo
wych pozwanych, którzy w Lwowie na Ro
koszu na pospolitym ruszeniu, Woyny (4537) Kokoszą woyną nazwaney, na Pany Sena- tory się zwasniwszy, i/, chcieli rozdwoić Stan Szlachecki, y iedne znaczniejsze Do
rni/, drugie podleysze po czesku uczynić. A ieden tez tam z nich był Szlachtę ubogą nazwał szu iu , zaczym przyszło do tęgo że Szlachta zawołali na bracią swą, którzy u Patiów służyli, aby od nich odstąpili mówiąc, który z was iest cnotliwy szlachcic, podź do nas, y tak słudzy odstępowali od Panów, że drudzy Panowie poiedynkiem zostali, bo w ten czas nasi Panowie kozactwa ani Ilay- dukow nie w iedzieli, ieno sługi Szlachcice y chwalili się ty m ; że lak dobre sługi cho
wam iako Sam. A wnet Szczyciński niejaki z Kujaw, Broni dobywszy zawołał. Nuż w te niecnotliwe Pany, y nie było w tym bez czego żałosnego, by był tego sam Pan Bóg cudownie nie rozwiódł, który w mgnieniu oka wiatr z Wichrami wzbudził, a potym deszcz gwałtowny dopuścił, że ledwie człowiek czło
wieka widzieć mógł, tak każdy uciekał gdzie
l>to mógł: Tom ia słyszał od tych którzy
przy tym byli, nie ra z , y od Oyca niego,
gdy to sobie nie raz przypominali. D ekre
tom sprawJedlwym y mądrym tego Króla w sądach wydziwie się Ludzie nie mogli, y za mey pamięci ie wspominali, polsi Ludzi tamtego wieku stawało. Juko bowiem ten Pan mądrze niemiał mówić i czynić, który pismo święte rad czytał, uważał, y wedle niego Rady, mewy y Sprawy swe dyrygo
w ał, iako to y Kromer w Oracyey swey pogrżebowey wspomina, y Jam się tego od wielu Ludzi nasłuchał, że u tego niemiał w Sądach takiego mieysca fawor, iako spra
wiedliwość, co pamiętno iest y do tego cza
su w wielkich sprawach, y w ubogich do
mach nas niektórych : Za temi Cnotami, y rozumem tego Pana Polacy z Litwą co da- ley to barziey z sobą stawali się iednym ciałem, y onera woienne równą z sobą dźwi
gać poczęli: Także Prusacy, tak Xiestwo zatorskie, tak MazoAvsze do Polski przyłą
czone, gdy przedtym przez 400 Lat po ro
zerwaniu Korony, na cztery części swe Xią- żęta y Prawa miewali, których za Zygmónta nie stało, a w tenczas Mazowiecka Szlachta y Panowie, Królowi przysięgali, (1530) a potym w trzy lata, na Piotrkowskim Sey- mie, y Panowie radni, Mazurowie z Rada
mi koronnemi, y Litewskiemi, pierwszy raz zasiedli. Zamków y miast wiele za Zygmonta (1539) i ukraiunych Zamków, iedne pobu
dowano, drugie restaurowano. Owo ten oso
bliwy Pan z każdey miary się o to starał, iakoby się miał za Oyca od swych Podda
nych, y tak mu się też stało; za żywota y po Śmierci iego. Mawiał to y sam za ży
wota swego, iż taka Miłość mam u Podda
nych, y tak im ditfam, że głowę swoię na każdego łonie położyć, a iednym uchyleniem Czapki mogę 10 0 ,0 0 0 W oyska w Połscze y w Litwie zebrać. Szczęśliwy to był P an , ale niemniej szczęśliwsi Poddani, którzy ta
kiego Pana m ieli, czego im zayrzało wszy
stko Chrześciaństwo, chociaż też mieli za Jego w ieku, Pany takie y Chrześcianie, y Poganie, że w te żaden wiek ani przedtym, ani potym tak szczęśliwy nie był, iako wiek Zygmontów. Zył Lat 82. Królował Lat 41.
po którego śmierci było żalu y Płaczu po
wszystkich Państwach Jego, długo, y barzo
wiele. Ale cały Rok, y wielcy, y mali mało
nie wszyscy w żałobie chodzili; Riesiad,
Tańców, y M uzyk, Cały Rok słychać nie
było w Litwie y Koronie. Odumarł S y n a,
iako on święty Dawid Salomona, napomina-
iąc go barzo pięknie. Rzepltą Jemu, a Je
go Rzeptey oddawszy.
G O T F R Y D
( Z r ę k o p ism a J ó z . M ax. h r. O s s o liń s k ie g o .)
rodził się w Gdańsku z Wincentego Łen- gnicha obywatela i kupca tamecznego i Ka
tarzyny M ołerin, która go wydała na świat 4go Grudnia roku 1689. W trzynastym roku odesłano go do Mewy czyli Gniewa dla na
uczenia się języka polskiego. Powróciwszy z tamtąd zaczął łacinę w szkołę parafialnej P. Maryi w Gdańsku, której wspólrządca Dawid Czerniewslti nąjwięcej przyłożył się do zaszczepienia w młodym umyśle miłości do nauk. Kończył je od r. 1707 do r. 1710 w gymnazyum gdańskim. Potym w akade
mii halskiej gdzie słnchąjąc publicznych le- kcyi nie tak jeszcze z nich jak z poufałego obcowania z nauczycielami, przebywania w ich bibliotekach tudzież z własnej pilności i pracy wiele korzystał w krasomowrstwie hi- storyi i jurisprudencyi. Gudling szczególniej
4
go polubił: nawet przypuścił do pracowania nad pismem miesięcznem pod swoim okiein wychodzącem: Nowa Italska Biblioteka. W Październiku 4718 odprawił dysputę stara
jąc się o doktorstwo w prawie który sto
pień otrzymał. W następującym zaś, nadzie
je osiągnienia katedry tejże nauki w aka
demii halskiej odjęła mu śmierć króla pru
skiego Fryderyka I. Zawiedziony w tein zamyślał kierować się w Polszczę, lecz Woy- ciech Rozenberg utrzymał go w ojczystym mieście, ofiarowaniem mu swojej życzliwości i pomocy. Wziął sie cała siła do historyi.
A «/ o u o oNie przeto jednak mniej się poświęcił ćwi
czeniu w historyi naszego kraju łącząc z nią pruską i szczególniej własnego miasta. Za
grzało jego ochotę wysokie o niin rozumie
nie młodzieży ćwiczącej się w gymnazyuin, która hurmem cisnęła się do niego po wy
kład zawilszych wiadomości literackich. Ro
ku 1722 senat gdański pozwolił mu koń
czyć kroniki Szulca i wstępu do swojego archiwum, na drugi rok już mu i pensyą wyznaczył. Spotkała go razem na drugi rok pensya z katedrą wymowy i rymotwor- stwa w gymnazyuin , od której z początku uchylał się, nakoniec podjął się je j i 4721) w Czerwcu publicznie wyborną mową ła
cińską zagaił. Sławny Gotsched ubiegał się
także o ten stopień. Choć zaś go i mi
nął nie uwodził się podłą zazdrością; ow
szem bywszy przytomnym wspomnionej mo
wie , z tym się oświadczył, że niema sobie za wstyd, danego pierwszeństwa tak bie
głemu i uczonemu członkowi.
W r. 17.37 dyplomatem pod dniem 22.
Marca, cesarzowa rossyiska Anna mianowa
ła go członkiem towarzystwa petersburskie
go nauk wyzwolonych. W krotce August III.
wyznaczył mu iurgielt 4200 talarów, który od r. 4739 do 4756 początku nieszczęśliwej dla Saxonii wojny całkowicie pobierał. Dwór saski wypłacił mu razem przez połowę za wszystkie lata roku 4763. Tenże Król pisał za nim do senatu gdańskiego z największe- mi zaletami, wyrażając, że dla staroświec
kiej cnoty, rzadkiej nauki, nie porównanej w rzeczach polskich, i pruskich biegłości, powszechny od wszystkich odniósł szacunek nawet ze na próżuoby szukali bądź między swemi bądź i między obcemi do kierowania spraw ważnych zdolniejszego, któryby go czy roztropnością czy doświadczeniem ce
lował. Sam tez ozdobił go tytułem radcy legacyi 4740, wszakże nadto był przezorny Lengnich iżby nie znał dobrze że w Gdań
sku nie najlepiejby patrzono na obywa
tela któryby się obcemi godnościami nad
stawiał , więc ón z swemi krył się raczej niżeli sie popisywał. Jednakże wysokie o
4*
nim w Polszczę mniemanie było szczegól
niej uprzejmym z strony Króla dla n ie
go wyrazem. Pokazało się gdy wezwany do Warszawy etj kanclerza, udawszy się tamże za pozwoleniem urzędu gdańskiego, bawiąc tam przez 3 miesiące wszystko pomyślnie sprawił.
Po zmarłym Wittenbergu roku 1748 w W rześniu w następującym roku powierzo
no mu dozoru gymnazyuin razem z katedrą prawa i kistoryi ale już znano jego zda- tność do wyższych w ojczyźnie usług. Gdy więc zawakowalo syndykostwo sprawowa
ne przez owege Rozenberga, który to po-~
mógł był jego początkom i przez łat czter- dzieście dawał mu nie odmiennej przyjaźni dowody, chciano go mieć jego następcą. Po
stąpił na ten urząd 5. Maja 1750 w same porę zakłóceń, które wyciągały niemniej biegłego jak ón był człowieka. W dziesięć dni zaraz przypadło mu jechać z dwoma radzcami do dworu. Skutek pomyślny uiścił powzięte o nim nadzieje. Starzec siedmdzie- siątletni musiał się trudzić w r. 1767 na sławny zjazd dyssydentów polskich i pru
skich do Torunia. Gale to zgromadzenie przyjęło go z uszanowaniem, które wiekowi i wysokiej nauce jego należało.
Od dnia 2. Czerwa r. 1733, żył był w
szczęśliwem małżeństwie z Fiszerówną cór
ką Jana Lorenca Fischera 5 najstarszego di
akona przy kościele gdańskim Panny Ma
ryi, wdową po Karolu Ludwiku Hoheisels profeissorze w gymnazyutn gdańskim języ ków hebrajskiego i grechiego, z której miał dwie córki. Starsza wcześnie zmarła, młod
sza w r. 1773 poszła za Karola Beniamina Lengnicha kaznodzieije gdańskiego synowca jego. Skończył życie r. 1774, dnia 28. Kwie
tnia mające lat 84 miesięcy kilka. Przywy
kłego od młodości do czynnego i pracowitego życia, osłabienie które prawdziwą przyczyną było jego śmierci na pół roku przed nią przykuło go do łóżka. Czuł najnieznośniej
sze dla siebie katusze , atoli i ostatnie je szcze radby był wywrzeć siły, na pełnienie, ile mu dopuszczały, obowiązków urzędo
wych. Wstrzemięźliwość i pewny porządek życia zachowało go przy trwałej aż do 0- statniego omdlenia czerstwości i doprowa
dziły go do sędziwego wieku, na które z młodości nie zdawało mu się zanosić. J e szcze bowiem w Hali nadtargało mu sił zbytnie nad nauką sieczenie, nawet nabawi
ło go nie lekkiej słabości. Ta też to była
mu powrodem, stałemi prawidłami szlachetną
namiętność pomnażania swojego oświecenia
w pewny karb ująć, nie wyrzekając jej się,
czego by był na sobie nie wymógł; lecz
obmyślając sposób nasycaaia jej porządniej
szy, wziął tedy sobie za prawidło pra
ce kończyć o ósmej, Maść się spać o dzie- siątey, wstawać o piątej albo o w pół do szóstej i ju ż wciąż pracować. Prawo to któ
re z przypadku sobie przepisał, obróciło się w nałóg I jeżeli kiedy z trybu wystąpił, już cały dzieii był kwaśny i nie swój. Izba w której poświęcał się uczonym pracom sty
kała się z sypialną. Tedy prawie jednym krokiem ruszał od łóżka i przysiadał się do stolika. Nic go z niej za próg nie wypro
wadziło jeżeli nie jaka urzędowa powinność.
Śniadał z domownikami swemi. Herbata była napojem który najwięcej lubił i którym przyjmował gości i przyjaciół. Nie przery
wał przezto obcowania swego z książkami, choć o każdej godzinie wolny miał przystęp kto chciał albo potrzebował go odwiedzić.
Żaden zaś nieznajdował w nim odludnego czyli niedogodnego dziwa albo nieokrze
sanego bakalarza, i zrzędę porywczego na
uczać i strofować. Mówiących uprzejmie słu
chał i zdawał się chcieć raczej korzystać z ich światła niż ich ćmić swoim, lub przywa
lać gwichtem przeważającej mądrości, sam
krótko i zwiezie mówił, zawrze prosto w
cel trafiając. W poufałem towarzystwie nawet
rozsępiał czoło i nie stronił od żartów. Ile
kroć wiek w którym żył na inny model tak
co do literatury jako i obyczajności prze-
ksztalcał się, (wiemy zaś jak często to przy
padło) był i ón gotów przerabiać się na ten krój. Jawno to w pośledniejszych jego pi
smach w których jak układ tak i ton różni się. Czyim raz był przyjacielem, był nim już zawsze. Zapewniony o jego sercu nie miał się przyczyny lękać, żeby go w przychyl
ności ostudziło zdarzenie, nawet bojaźń za
chwiała, albo gwałt przełomal. Ale przyja
cielskich odezw nietrzeba było od niego wy
ciągać, i to już mieć za wiele, kiedy ustnie przez okazją pozdrowił. Czas jego nie był prawie jego własnością; zdawałoby mu się było że powołanie swoje uczone i urzędowe ukrzywdził gdyby był choć chwilę im prze
znaczoną do czego innego oderwał, krzywił się kiedy mu się sprzeciwiano. W drwin- kach zdarzało mu się i złośliwe niekiedy uszczypnąć. W rzeczach publicznych zapalał się. W przeciwnościach nadzieję prędko tra
cił. Jakieżkolwiek mógł mieć przywary, wszystkie z wielkiemi cnotami, miłością do
bra publicznego, przywiązaniem do swojej ojczyzny, ohy lą występków, gorliwością za przyjaciółmi, roztropnością, graniczyły; i na
wet wkradały się do niego pozorem ; nie- kaziły jego szlachetności i raczej jako cie
nie pysznego obrazu blask jego potfnosily.
W luterskiin wyznaniu był nieporuszonym
z przekonania. Obrządków które mu jego
stan przepisywał nigdy nie uchybiał. W nie*
dziele nieopuszczał nabożeństwa ani czyta
nia pisma nawet i jego objaśniaczów. Wcze
śnie obeznał się był z klasycznemi łacini- kaini
i avnich sobie smakował, Horacy
iTa
cyt , mieli u niego pierwszeństwo, nawet brał ich za wzór. Czytając przez cały wiek swój tak długi prawie bez wytchnienia z u- podobaniem, przy stałej i wiernej pamięci całą prawie bibliotekę miał w swojej gło
w ie, ani mu trudno było przytaczać całko
wite miejsca z autorów, nawet liczby kart.
Pisywał łacińskie wiersze nie zle. Gdy je szcze był żakiem w gymnazyum gdańskim chwyciła mu się myśli przerabiać Eneidę Wirgiliusza. Ktoś dopadł tej ramoty składa
jącej się z 13 arkuszy i wspomniał o niej już w jego podeszlejszym wieku. Języki grecki, polski i włoski dobrze rozumiał, ta
kże łacińskim i francuzltiin równie snadno i doskonale mówił jak niemieckim.
Był nauczycielem w historyi polsłtiej trzech starszych synów Stanisława Ponia
towskiego Kasztelana krakowskiego miedzy któremi znajdował się nasz ostatni Król *)
W ro zru ch a ch b e z k r ó l e w i a , p o A u g u śc ie II* S t a n is ła w P o n ia to w s k i W d a . na ó w c z a s m a z o w ie c k i s c h r o n iw s z y s ię z L e s z c z y ń s k im do G d a ń sk a z n a l a z ł j u ż r o z s z e r z o n ą s ł a w ę LengniCha* S am o p isu je j a k s ię m ię d z y n iem i z ą w ią z a ło ., ż c m u w y c h o w a n ie s w o ic h s y n ó w p o -
za co mu tenże z uprzejmością i wdzięcz
nością w listach swoicli zawsze oświadczał się. Przed wyniesieniem swoim na tron pi
sał do niego dnia 9. Czerwca 1762, list, któ
ry tu tłómaczy się z niemieckiego. » Tyłeś mnie JWPan powodami do wdzięczności dla siebie i osobistego szacunku zobowiązał, ze prawdziwie wykroczyłbym , gdybym kiedy kolwiek mógł zapomnieć, co mu jestem wi-
w i e r z y ł . „ G d y ś po o s ta tn ie y n a s z e g o m ia sta k lę s c e u
„ n a s g o ś c i ł , m ó w i do n ie g o p r z y p is u ją c mu s w ó j k r ó tk i
„ z b ió r h is t o r y i p o ls k ie j , d la w s z y s t k i c h ł a c n y i lu d z k i
„ p o z w o l i ł e ś te ż i m n ie w s łę p u w t w ó y dom . Z p ie r w s z e g o z a r a z w s z c z ę ł a s ię m ię d z y nam i m o w a o n a -
^ u k a ch s z la c h c ic o w i p o lsk ie m u p r z y z w o it y c h ; k ła d łe ś
„ n a c z e le in n y ch z n a io m o ś ć d z ie ió w i p r a w o j c z y s t y c h
„ M ia łe ś n a ó w c z a s s z e ś c iu s y n ó w * a z n ich tr z e c h
„ k t ó r y c h d o y r z a l s z y w i e k iu ż b y ł do g ru n t o w n ie j s z e g o
„ ć w ic z e n ia u s p o s o b ił. W y n u r z a ł e ś w i ę c ż y c z e n i e , w ty m
„ s p o s o b ie dać im w y c h o w a n ie , ż e b y p rzed w s z y s t k im
„ s w ó j k r a j, p o t r z e b y i p o ż y t k i o g a r n ę li, a la k p o w o li
„ p r z y w y k a l i do tej r z e c z y p o s p o lit e j , k tórej m ie li w
„ c z a s i e radam i s w e m i s ł u ż y ć . P r z y (ej o k a z ii n a m k n o -
„ ł e ś ra zem ż e ś n i e w ą t p i ł , iż b y m ia n a jlep ie j z d o ł a ł u -
„ i ś c i ć to t w o j e p r z e d s ię w z ię c ie . P r z e k ła d a łe m ci m ojo
„ n ie u d o ln o ś ć i s z c z e r z e tłó m a c z y łe m c i s ię m oją n ie
„ ( a k w i e l k ą j a k t y s ą d z iłe ś o w s z e m w c a le d rob n ą w
„ t y c h p rzed m io ta ch b ie g ło ś c ią ; j e d n a k tej s ile t w o je j
„ w y m o w y i u p rz e jm o śc i , k ió r ą n a j o p o r n ie j s z e u m y s ł y
„ z w y c i ę ż a s z , w y p a d ł o i m n ie n a k o n ic c u le d z . W y c h o -
„ w a łe m le d y , co so b ie z a n a j z n a k o m it s z y z a s z c z y t p o -
„ C zy tu je , twroich s y n ó w g o d n y m i b y d ź t w e i n i , c h o ć b y
„ i n ie z d a r z y ł b y ł im tej z a l e t y lo s u r o d z e n ia . U c z y -
^ łe in ich te d y c z ę ś c ią u stn ie c z ę ś c i ą d y k tu ją c . Z o s ła t - , , n ie g o teg o sp o so b u w y r o s ł o d z ie łk o k tó re d z isia j ( w o -
„ jem u im ie n io w i p o ś w ię c a m .u Z l ic z b y o w e j m ło d z i