• Nie Znaleziono Wyników

Biblioteka Naukowego Zakładu im. Ossolińskich. 1842, t. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Biblioteka Naukowego Zakładu im. Ossolińskich. 1842, t. 1"

Copied!
238
0
0

Pełen tekst

(1)

NAUKOWEGO ZAKŁADU

I M I E N I A

*

P I S M O P O Ś W I Ę C O N E

Dz i e j o m, b i b l i o g r a f i i, r o z p r a w o m i w i a d o m o­

ś c i o m N A U K O W Y M .

TOM I.

k

L W Ó W.

W ytlocznia Józefa Schnaydera.

1 8 4 2>

(2)

J t-' cr\

Y ‘ D ^ / U

(3)

W S T Ę P DO NOWEGO

C Z A S O P I S M A

N A U K O W E G O , Z A K Ł A D U N A R O D O W E G O I M I E K I A

O S S O L I Ń S K I C H .

U s ta w a , Mora Ossoliński Zakładowi swemu

' o

zakreślił obręb, wytknął cel i wskazał po­

stępowania drogę nie tylko świetnym pozo­

stanie pomnikiem jego wspaniałomyślnych, o dobro ziomków, ich oświatę i wzrost na­

rodowego pismienictwa gorliwych zabiegów, ale razem da niczem nieodparte świadectwo 0 gruntownym, bo na doświadczeniu i dłu­

giej dojrzałej rozwadze uzasadnionym sądzie je g o , tak względem tego co się dla litera­

tury naszej istotną stało potrzeba, co ją za­

chować a nawet wznieść je st zdolnem, jako 1 względem sposobów, któremiby zamiłowa­

nie umysłowego wykształcenia w granicach prawdy, w dążności ku prawdziwemu dobru wzmagać się i upowszechniać mogło.

W przeświadczeniu że każda literatura tylko na rodzinnym gruncie wzróść i zakwi­

tnąć je st w stanie, uznał on dzieje narodowe

4*

(4)

za najwłaściwszą jćj podstawę, na której, zwłaszcza gdy ją kluby zdrowej krytyki ujmą i utwierdzą, wzniesiona nauk i piśmien­

nictwa budowa, nie tylko świetnym kształ­

tem zajaśnieje, ale i odpowiednią uży teczno­

ścią się zaleci i nie da się wypaczyć i ska­

zić, ani urojeniom rozgorzałej wyobraźni, ani wybujałych spekulacyi paradoxom, ani namiętności zapędom. To głębokie przeko­

nanie podniecało w Ossolińskim ową nie­

zmordowaną skrzętność, z jaką wszelkie za­

bytki dziejów i piśmiennictwa gromadził, ową w poszukiwaniu drobnych nawet na pozór wiadomości pilność, w użyciu zaś ich oglę­

dną baczność, i ze tak powiedzieć skrypu- latną sumienność. Za to tez czyli on poje­

dyncze w dziełach swych wyprowadza osoby, czy tez roztacza w ohszerniejszem zakolu cały wątek jakiego zdarzenia, obrazy jego pełne są zajmującej prawdy, pełne życia które się czytającym udziela. Zbyteczną by­

łoby rzeczą przytaczać tu tego przykłady;

jest to właściwą i powszechną dzieł Osso­

lińskiego cecha, ich wzorowa zaleta.

O o 7 c e

Czuł on ie siły zwątłone wiekiem nie podołają dziełu na stopę tali rozległą na ja ­ ką do niego zbierać zaczął materyały. T ro ­ skliwy ażeby takowe nie zostały wskazane po śmierci jego także na wieczny spoczy­

nek , a razem ażeby nagromadzone przez

(5)

niego w księgach i rekopismach skarby cie­

kawych wiadomości użyte w duchu jego stały się publiczności udziałem, włożył on na Dyrekcyą ustanowionego przez siebie Za­

kładu obowiązek wydawania pisma czasowe­

go, do czego udzielone przez Monarchę po­

zwolenie za najważniejszą łaskę dla Zakładu swego poczytał. Z uczuciem szczerej pocie­

chy i słusznej chluby tak on się w tej mie­

rze z zaufałością w liście do Wiel. Adama llościszewskiego wywnetrza . . . .

j

> otrzy­

m aw szy pozwolenie Najwyższe na połącze-

»nie z biblioteką drukarni, także pisma mie­

sięcznego literackiego i zawiązania towa­

rz y stw a mającego go układać poszczęściło ymi się zająć w nią ogólny przedmiot roz- ykrzewienia narodowych umiejętności. W in-

>»nych krajach, a szczególnie w Prowincy-

»ach Państwa Austryackiego wspólne Stanów

^usiłowania przez założenie Muzeów to u- yiszczają co ja wykonałem prywatną ofiarą i

»do czego epokę postanowienia mego zwa­

biając pierwszy im dałem powód.« — Za- szłemi wypadkami zmuszony po trzykroć zmieniać ustanowienie swoje nie przepo- mniał za żadną razą pisma te g o ; przepisuje nawet onego ty tu ł, i rozwija zasady według których chciał by takowe wydawanem by­

ło. — Tak gdy połączenie Zakładu Osso­

lińskiego z ordynacyą zamojską według

(

5

)

(6)

pierwiastkowej myśli jego nie mogło potem przyiść do skutku, przy pierwszej zaraz zmianie ustanowienia swego urządza wyda­

wanie przez Dyrekcyą pisma peryodecznego pod tytułem: »Biblioteka literatury dawnej

»i teraźniejszej, mającego mieć za cel biblio­

g ra fią i historyą, zawierać oraz wiadomo­

ś c i o postępie i wzroście umiejętności, tu-

»dzież o dziełach uczonych i ich Autorach,

»wypisy tak z rękopismów niedrukowanych,

»jal«o tez i ksiąg rzadkich, któreby bibli­

o te k a posiadała, roztrząśnienia zawiłości

»filologicznych, a w dodatku doniesienia o

^książkach nowych, z krótkiem przytocze­

n ie m zdań o nich najlepszych literackich

^dzienników i gazet uczonych.« — Później w r. 4823. podobnież wyraża się względem pisma tego w jednym z listów do Kanonika Siarczynnkiego pisanych: i>Gdy ta fundacya

»(inówi on) l.u początkowi zamierza, radbyiu

»zeby i pismo biblioteczne, pozwolone przy-

^wilejem wychodzić zaczęło.« Sądziłbym dać mu ty tu ł: yDzieje biblioteki publicznej na­

grodowej imienia Ossolińskich z rozmaitościa­

m i, wybranemi z książek jej rzadszych i rę-

>>kopismów, tudzież z rostrząśnieniami wma-

»teryach historyi i literatury osobliwie kra­

jo w e j. Przyłączają się też różne ogólne

^bibliograficzne wiadomości i doniesienia.

^Chciałbym żeby to pismo miało poważną

(

6

)

(7)

rpostać, a nie było fraszkami i bagatelami rzaprzątnione. Miałbym do tego znaczny za- rsób z moich ułomków różnych i dawnych i-rekopismów krajowych, których mam kilka­

s e t . Miałbym sobie za zaszczyt gdybyś

;>WMWMI’an Dobrodziej chciał przyozdobić 2'to pismo wyciągami z swoich d zieł, które

»według teraźniejszych okoliczności nie tak

»prędko w swoim ogóle będą mogły wyiść yna świat. — Poddaję te myśl moje pod

"Zdanie i roztrzaśnienie WMWMPana Do-

c

»brodzieja; większyby był pożytek z tako-

"wego pisina peryodycznego w rozkrzewie-

»niu gustu do nauk i wiadomości niż ze

^zbiorów nic nie zawierających jak fraszki

»i lekkości poetyckie.«

Objąwszy Siarczyński zarząd nad Za­

kładem Ossolińskiego począł niezwłocznie w myśl tegoż wydawać w czterech ćwierć- rocznych zeszytach pismo, któremu dał ty tu ł:

Czasopism naukowy księgozbioru publicznego imienia Ossolińskich, sądząc tytuł przez Os­

solińskiego w Ustawie głównej wskazany:

Wiadomości o dziełach uczonych, dla pisma czasowego mniej stosownym.

Przy wyczerpnieniu funduszów zakła­

dowych na budowlę, przedsięwziął Siarczyń­

ski wydawanie pomienionego Czasopisma na

(8)

(

8

)

własny rachunek. Z tąd też wziął sobie za powinność, jak się zdaje, pismo to własne- ii)i zapełniać płodami; a choć tym ani wa­

żności przedmiotu, ani zalet pióra odmówić nie można, zarzucano im jednak to, że bę­

dąc wszystkie zajęte wyłącznie badaniami łiistorycznemi, nie dosyć urozmaicały Cza­

sopismo.

Za następnej redakcyi zakres pisma te ­ go co do przedmiotów w niem umieszczo­

nych sięgnął szarzej nierównie. Zaczęto w niem umieszczać częściami ważniejsze pisma Ossolińskiego i Siarczyńskiego, wiadomości o kraju i znajdujących się w nim staroży­

tnościach, rozprawy tyczące się gospodar­

stwa narodowego, przyrodoznastwa i t. p.

umiejętności, zdania pism cudzoziemskich o dziełach wychodzących z pod pras krajo­

wych, tychże krytyczne, może zbyt za ob­

szerne i za ostre rozbiory, poezye a nawet tłómaczenia z dzienników zagranicznych nie mające z piśmiennictwem krajowem właściwe­

go związku. Jednakże zdaniem naszem i to pismo nie odpowiedziało powziętej wzglę­

dem niego myśli Ustanowiciela, gdyż nie-

chcąc zamknąć się w granicach przez tegoż

sobie wskazanych, i bydź poniekąd tylko

rozgłosem zabytków uczonności wieków u-

biegłych, usiłowało raczej, sądząc to odpo-

(9)

wiednein potrzebie czasu, stać się wyrazem literackiego życia, jakie się w kraju obja­

wiało i poniekąd przewodniczyć onemu.

Jak pierwsza tak druga redakcya zdaje się że nie brała tego dosyć na uw agę, c»

Ossoliński Czasopismowi swemu za główne kładł zadanie , a to je st aby przez pisino to upowszechniała się wiadomość o naukowych zbiorach jego, któraby jednych zachęcała do bliższego zapoznania się z niemi, drugich uczyła cenić wartość skarbów podobnych i stawała się pobudką do poszukiwania i rato- wania od zagłady tych ważnych umysłowego życia świadectw i owoców, tym nastręczała sposobność do wykrycia nie jednej zapoznanej prawdy, do wyświecenia nie jednego przy­

jętego bledu, owym znowu poddawała z mo­

zolą poszukiwany materyał do uczonego dzieła. Przyczynę dla której niwa dziejów ojczystych prace pisarzów naszych tylko skąpym tak długo uwieńczała plonem przy­

pisać śmiało można tem u, że u nas dotąd tak mało zajmowano się upowszechnieniem materyałów historycznych* Bez nich jednak­

że historya jest tylko czczeni, bezużytecz- nem zmyśleniem, a często nawet w obłąd prowadzącą ułudą. Sam geniusz tyle mogący, dziejów stworzyć nie zdoła. Nie minęło pra­

wie ćwierć wieku jak za pobudka Bentkow-

2

(10)

sldego gęściej krzątać zaczęto się około od­

grzebywania i zbierania rozprószonych wia­

domości do dziejów oświaty i piśmiennictwa naszego, a już widzimy skreślony pracą Jo- chera Obraz ogólny bibliografii polskiej w takiej dokładności, ze do uzupełnienia go nic wiele się pewnie wynajdzie — już za­

powiadają nam wyszłe tomy llistoryi litera­

tury Wiszniewskiego mimo wykazanych dro­

bnych uchybień i nieco uprzedzonego sądu, dzieło które wyjaśniając dzieje oświaty cza­

sów ubiegłych, przyszłym zostawi naukę, a obecnego zostanie zaszczytem.

Usiłowania Hr. Edwarda Raczyńskiego, Ambrożego Grabowskiego, Sienkiewicza, Nowakowskiego, Balińskiego, Podgórskiego i t. p. równych skutków spodziewać się po­

zwalają.

Nowa Dyrekcya Zakładu przedsiebiorąe według obowiązku swego dalsze wydawanie pisma czasowego, rozważywszy jakiem ta­

kowe Ustanowiciel Zakładu mieć pragnął, i

chcąc razem przy braku szczególnie pism

czasowych pogodzić z żyezeniem tegoż wzgląd

na inne naszego piśmiennictwa stosunki i

potrzeby, postanowiła umieszczać w piśmie

tem :

(11)

( H )

d. Z rekopismów w księgozbiorze znaj- dujących się w całości lub wyjątkach rozmaite materyaty historyczne jako to : pamiętniki, opisy zdarzeń, żywo­

ty, dyplomata, listy, mowy i t. p.

3. Prace uczone pisarzy już nieżyjących, dotąd drukiem nieogłoszone wcale lub mało znane, i tak udzielane będą czę­

ściowo prace Ossolińskiego, które na­

leżycie wykończyć i wypracować u- trata wzroku mu nie dozwoliła, pi­

sma Siarczyńskiego i innych.

3. Wiadomości o Zakładzie Ossolińskiego, jego naukowych zbiorach, rękopisinacli, rzadszych drukach , numizmatach , o- Lrazach i t. d. Coroczne zdanie spra­

wy o czynnościach Zakładu. Ogłosze­

nie składanych dla Zakładu darów.

4. Wszelkie rozprawy naukowej treści w języku polskim pisane, szczególniej mające za przedmiot dzieje, staroży­

tności lub piśmiennictwo polskie, pol­

ską mowę, wiadomości o kraju i jego mieszkańcach, nauki, oświatę lub przemysł krajowy i t. p.

Dodane beda nakoniec rozmaitości lite-

o c

rackie mieszczące w sobie wiadomości o za-

3*

(12)

ltładach naukowych, uczonych ludziach i no- wych dziełach polskich , tychże rozbiór; tu­

dzież wszelkie krótsze doniesienia, spostrze­

żenia, sprostowania i t. p. wzmianki o rze­

czach ojczystych, aby i te drobne ułamki znalazły w tym naukowym Pamiętniku dla siebie przechowanie i nie ginęły bezowocnie.

Wychodzić to pismo będzie pod tytu­

łem : Biblioteka naukowego Zakładu imie­

nia Ossolińskich, pismo poświecone dziejom, bibliografii, rozprawom i wiadomościom na­

ukowym w czterech ćwierć-rocznych, naj­

mniej 10 arkuszy w 8ce zawierających zeszy­

tach.

(13)

ALBO

POLSKIEGO KRÓLESTWA SZCZĘSCIE,

y W o . X ię s( w a L ilg o . A p o ty m te g o ż s z c z ę ś c i a s z w a n k o w a ­ n ie w R o k u IG 12 y 1013. O p isan e p r z e z A n d r z e ja z L u -

b ień ca L u b ie n ie c k ie g o .^ )

O Zyymoiicie pierwszym (1506) we w szy­

stko, szczęśliwym K rólu Polskim i Li­

tewskim.

ygmónt pierwszy Kaziemierzów Syn, na ten czas będąc Xiążęciem Głogowskim y 0 - pawskim, y Starostą oboyga Śląska, obran na Xięs.two Litewskie, Xiązęcą czapką koro­

nowali , a potym na Królestwo Polskie obran

Vr) R ę k o p is m o , z k tó r e g o r z e c z w y j ę t a , z n a jd u je s ię w k s ię g o z b io r z e Z a k ła d u O s so liń sk ie g o z a p is a n e w k a ta ­ lo g u pod lic z b ą C X .

G d y J W . A le k s a n d e r B a t o w s k ł D e p u la t h o n o r o w y W y d z i a ł u S ta rto w e g o z a jm u je s ię s z c z e g ó ł nem o p isa ­ niem w s z y s t k ic h r ę k o p ism ó w k s ię g o z b io r u O s s o liu s k ie -

a p r z y t y m

ROZDZIAŁ XII.

4

(14)

zgodnie y koronowan w Krakowie, bo y Król C zeski, y Węgierski Władysław Brat Jego, wlał na niego swe prawo przyrodzo­

ne , przez Posła Sw ego, na Jego Króle­

stwo zezWalaiąc, y swe Vota które miał na E lekcyey, iemu puszczając. Był ten Pan dła swego rozumu, Męstwa, Cnot, Statecz­

ności , y umiętności wiela języków, miły nie tylko swym poddanym , ale y obcym; bo y gdy przy Bracie Władysławie mieszkał, wię- cey się nań Czechowie, y Węgrowie oglą­

dali, niż na Króla swego, ale nawet gdy potym Ludwik Synowiec Jego w Bitwie z Turki u Mukacza zginął, tak Czechowie ia- ko Węgrowie wzywali go na swe Króle­

stwo, lecz on przyjąć niechciał, niechcąc o- sierocić Polaków y Litwy, y potrudnić Ich woynami. Tak tez przedtym Szwedowie, y Norweyczycy, do niego posyłali, gdy z Kró­

lestwa Chrysterna Króla Duńskiego, Szwedz­

kiego y Norweyskiego wygnali, chcąc go mieć za króla swego, ale się on Im wymówił. Potym miasta Pomorskie wszystkie z konfederowane, słali do niego prosząc, aby Ich Opiekunem i 0 - brońcą był. A ón kontent był z tych Państw,

g o , i ta k o w e w B ib lio tec e n a s z e j p u b lic z n o śc i o g ł a s z a ć p o s t a n o w ił * p r z e to i w iadom os'd d o k ła d n ą o r ęk o p ism ie P o lo n e u t y c h y i liiilń e n ie ck ie g o z n a j d z ie c ie k a w y w s w ć m m iejscu , i d la te g o j e j t u , u n ik a ją c p o w ta r z a n ia n ie u - m le s z c za r n y . (P r ^ y p is e k R e d a k c y i.J

(15)

(

45

)

nad któremi go był Fan JJóg przełożył, y z tego szczęścia, którym go Fan Bóg był opatrzył, że na Królestwie Folskiin miawszy Dziada y S try ia, widział Oyca, Braciey dwa, a potym y Syna, nad to Brata, Królem Wę­

gierskim, y Czeskim, a potym Ludwika Sy­

nowca , na tymże inieyscu , y zięcia Królem W ęgierskim, a myśmy potym widzieli Zię­

ciów dwa y Wnuka Królami, Polskieini y Szwedkiemi. KróIoAvał Połakom y Litwie szczęśliwie Lat 4 1 , na woyny ten Pan o- byczajnie nacierał, z dobrą naradą, y namy­

słem, y dla tego za szczęśliwego był miany.

Z Tureckim Cesarzem Przymierze trzym ał, y choć Papieżowie Julius II. Leo X. Adri- anus VI. y Clemens VII. pobudzali go, tak­

że y Cesarzowie na woynę przeciw Turkom, y na zrucania Przymierza, pomocy obiecuiąe y Hetmanem Woyslt Chrześciańskich go mia- nuiąc. Ale Zygmont obyczaynie tego zbywał bo lidze i obietuicoin niedufał, pomniąc co się Stryoin dla ich obietnic y złamania przymierza sta ło ; Przeto choć się Polakom dostawało Turków bijać, tak w polach Bia- łogrodzkich, iako i Woloszech; w zgodzie z sobą mieszkali. A jako Bajezatowi proszą­

cemu pozwolił był przymierza na ieden rok tak ie potym z Selimem Synem Jego, utwierdzał przez Laskowskiego Polaka po- turczonego, Posła Selimowego, który był

1 *

(16)

posłany, o Przymierze prosząc, y w Przy- iaźni z nim statecznie stał, a po nim y So- liman naystatecznieyszy, y naywaleczniey- szy, między Cesarzami Tureckiemi za się i za Syna swego Mustafę, tak z Zygmuntem ialto y z Synem Jego Augustem, wieczne przymierze uczynił. O co Solimana Aviele innych Panów Clirześciańskich prosiło, (1535) y otrzymać tego nie mogli, że tez potym Soliman zakazowa!, Tatarom , y Wołochom, niepokoić Państw Króla Zygmónta; I gdy wieść była omylna do Turek przyszła, żeby oba Królowie Nasi mieli pomrzeć, y Ociec y S y n , barzo Ich żałował Soliman, y po­

siał Avnet do Polaków i Litwy, z tym ża­

lem się opowiedając, y życząc Im aby Króla sobie dobrego obrali, a iezliby im kto prze­

szkadzać chciał obiecuiąc pomoc, y Ludźmi y pieniędzmi; ale chwała Bogu nie trzeba by­

ło, bo Królowie żywi byli: Widział to ie- dnalt Zygmont cnotliwy, iako po śmierci iego żałować go miano, co iest pars Beatitudinis.

Także z Cesarzini chrześciańsltiemi, a nay- przód z Maxyinilianem, skoro się z sobą w Widniu pokumali, (1515) gdzie Zygmónt ieździł kosztem wielkim i z wielką ozdobą koronną we 3000 koni przebranych Ludzi

bo Cesarz tak był Zygmónta umiłował, że

w przeciw niemu Krzyżakom obrońcą się

zywał, to potyin przeciw nim pomoc chciał

(17)

dać K rólow i. Potym- Carolus V. Cesarzem zostawszy w Braterskim prawie poszanowa­

niu był z Zygmóntem y Barskie mu Xię- stwo z ochotą puściły y niedopuścił nie­

mieckim Xiążętóm pomagać Krzyżakom prze­

ciw K rólow i, y Aureuin velus Królowi Zy- gmóntowi posłał. Także potyin Brat Jego Ferdynand Cesarz, izali na rozsądku Zy- gmóntym nieciiciał przestać, o spór który miał z iego zięciem Królem Węgierskim Ja­

nem , o Królestwo W ęgierskie, y iako w wielkiey uczciwości zawsze miał Zygmónfa, z a widy go swiętobliwie wspominając, a po- tym śmierć iego opłakując, obchód pogrzebu Jego przy wielu Xiążąt niemieckich obser­

wował; z Królini Francuskieini się też bar-

zo dobrze chował, y ze wszystkiemi in-

szeini Pany Chrześciańskiemi, że też od

wiela był zwany Pater Patriae, iakom to

y sam słyszał od starszych ludzi w cudzych

krajach. Wasil Kniaś moskiewski, ile kroć

się kusił o spustoszenie Krajów Litt. tyło

razy porażony b y w ał; (4514) Między in-

szemi pamiętną porażkę odniósł w Orszy nad

Dnieprem iako Wapowski opisuje, gdzie

przed małym Woyskiejn królewskim, legło

Moskwy na placu około 40,000 aż potokami

krew z pobojowiska ciekła do Dniepru. Pół-

kowników y Hetmanów poymano 10. Rot-

mistrzow 14. Bojarów y Pospólstwa około

(18)

4000. A od tego czasu Moskwicin strzelił się Polney bitwy, z Królewslsiemi woyskami, y żałował tego że Królowi przymierza nie do- dzierzał, które z sobą byli przedtym uczy­

nili, bo przez zdradę Smoleńska dostał, po trzykroć różnych czasów mocno się oń ku­

sząc, (1309) y z zelżywością do niego od­

chodząc, (1514) przeto y po tey porażce gdy Król (1517) słał do niego upominając mu się Smoleńska, a ón go wrócić niechciał, posłał Król (1549) wielkie Woyska w zie­

mię Moskiewską, którey barzo wiele spu­

stoszono, a mianowicie około Pskowa, y po- tym w Rok pod Płockiem Nasi, których tyl­

ko było 2000 koni zbili, y we dwie lecie potem Moskwa wpadła za Granicę Litewską, pustosząc, których Nasi zebrawszy się gonili, y zbili y korzyść im, y więźnie oddięli.

Zaczyni w rok potym Moskwicin prosił o pokoy Króla przez posły sw oie, y o wię­

źnie , których w Wilnie było barzo wiele.

Król odpowiedział iż ani Pokoju, ani wię­

źniów mieć nie będzie, jeśli Smoleńska nie- wróci, który przez zdradę wziął. (1522).

Także potym znowu posyłał o Przymierze na pięć lat prosząc, a to otrzymał i gdy czas miiał tego Przymierza, znowu posiał po nie na sześć lat prosić, y to otrzymał. A gdy to Przymierze wychodziło słał Król do Knia­

zia, Smoleńska się upominając, (1527) chceli

(19)

dłużej Przymierze mieć, ale on chciał Smo­

leńska wrócić. Przeto Król wyprawił do Moskwy Oslam Sółtana Cara Perekopskiego z Woyskiem , który pustosząc, zaszedł aż po Stolicę, (1533) y tam Woyska Moskiew­

skiego 30,000 poraził, które się było do Litwy nagotowało. W Rok potym gdy się Moskwa do Litwy gotowała, Nasi przez Szpiegi się tego dowiedzieli , y zebraAvszy się szli ku nim, nie czekając Ich w swey ziemie, i dali sohie bitwę u Staroduba, gdzie Nasi y Moskiewskie wielkie Woysko pora­

zili y Starodub spalili, a potym na dwoje się rozdzieliwszy, Moskiewską ziemie wo- iuiąc, każde Woysko swym kołem się ku Domowi obróciło, y całe wyszło. W Rok potym z Woyskiem nie małym Zimie wpadł, do Litwy znaczny Wojownik Moskiewski y Hetman Owczyna (4535) Iwana młodego Kniazia Opiekun, który szkody nie mało w Litwie y okrucieństwa czynił, y brał się ku W ilnu, y usłyszawszy tam o Królu, wrócił się. Król Litewskich Woysk cokol­

wiek zebrawszy, posłał za nim ale darmo, y tal; się Król na to zebrał do Moskwy.

Woysk Polskich był Hetmanem Jan Tarnow­

ski, a Litewskich Radziwiłł Wda. Wileński.

Ci poszli w ziemię z Woyskami, y nay-

przód Chomel wdzieli mocą, potem szli pod

Starodub, gdzie się był zamknął, Owczyna,

(20)

(

20

)

y dway drudzy Hetmani z wielkim Woy- skiein, y obiegli ie Nasi a potym ie dobyli, y w więzienie pobrali, aż się ich potym y sami bali, bo ich mało nie tak wiele było iako naszych; Zaczyni Tarnowski więźnie tylko celnieysze zostawiwszy, inne kazał ścinać. Czego tak wiele było, że Katowi u- stawali scinaiąc. Jam to słyszał od tych któ­

rzy na to patrzali. A tak potym Król y Zie­

mia Jego była w Pokoju od Moskwy póki byl żyw przez lat 13. Z Wołoskim Woje­

wodą albo Hospodarem, rozmaicie Król po­

stępował ; Nayprzód Królem zostawszy, zmó­

wiwszy się z Władysławem Królem Wę­

gierskim, Bratem swym, posłali do Bohdana*) Woiewody, który na ten czas, woysko zbie­

ra ł; żeby zaniechał niepokoić ziem Króla Zygmonta, grożąc mu oba srodze, y odgro- zili go na ten czas, ale potym we dwie le- cie woyslta zebrawszy Bohdan, z Wołoszey y Mułtanów, Turków, y Tatarów, prze­

szedłszy przez Niestr, u Chocimia, Kamień­

ca dobywał, ale nie mogąc mu nic uczynić, do Halicza poszedł, a tam się byli żołnierze na zamku zaw arli, miasto spaliwszy, a gdy Halicz obiegł Wołoszyn, y dobywał, bronili mu się nasi mężnie, nawet wycieczkami wie­

le nieprzyiaciół pobili, y w szańce wpadszy

* ) Ma b y ć z a p e w n e P io tr . (01). B ie ls k i, w y d . B on iom . 5510}.

(21)

działa wytoczyli, y w wał pospuszczali. Ze też Wołoszyn odstąpić musiał, y poszedł po de Lwów, y tego cztery dni dobywał darmo, ho zwątpiwszy odstąpił a potym Ro­

hatyn wybrawszy odszedł do Wołoch; Co barzo Króla bolało, y wskolt sam się goto­

wał na Ratunek swoim, sposabiał strzelbę w ielbą, y insze potrzeby, ruszył pewne Woiewodztwa, y zebrał woyska około 60000 koni, oprócz piechoty, y ze Lwowa woyska wyprawił, a sam dla febry zostać musiał w Lwowie, barzo żałuiąc że sam do Wołoch iść nie mógł. To woyslto poruczył Kamie­

nieckiemu Mikołajowi, który wszedłszy w Wołoską ziemie wielkie spustoszenie i szko­

dy czynił przez trzy niedziele. A gdy się iuż nazad idąc przez Dniestr przeprawiali nasi, uderzyli na ostatnie ludzie Wołosza, y T ur­

cy, y Tatarow ie, y bili się z sobą długo, ale ie naostatek Nasi przemogli, y iedne pobili drugie poymali. Znacznych więźniów dostali nie mało , a potym Król Węgierski poiednał Króla z Bohdanem. Potym (1523) Stefan Hospodar posłał do Króla Przymierze utwierdzając. Gdy Petryło Hospodar stęsknił sobie w Pokoiu, zebrał Woysko nie małe, wszedł w Pokucie, y szkody nie mało poczy­

niwszy zamków kilka wziąwszy, swemi ludź­

mi osadził. Przeto Król Jana Tarnowskiego z woyskiem którego było 4000 posiał przeciw­

ni

(22)

(

23

)

ko nim, którzy wszedłszy Pokucie, do dwana­

ście Kroć z Wołochy się bili, a co raz zwy­

cięstwo otrzymali, y one zamki Wołochom odięłi, a w tym Hospodar z Wołoch po­

słał tiOOO koni Wołochow przeciw Naszym, y te Nasi zbili u (Jostka, y zamek ten wzięli, y swemi osadzili a potym Sam Hos­

podar przyciągnął ze 20,000 Ł udzi, y z Strzelbą wielką z Wołoch na Granicę, y po­

łożył się obozem blisko obozu polskiego libertyna a potem uderzył na nasze, oboz nasz otoczywszy woyskami swojemi, bojąc się by nasi niepouciekali. Nasi częścią z o- bozu strzelbą ich psowali, częścią wyciecz­

kami na strzelbę przywodząc, szkodzili, asz nawet wychodząc z obozu, wręcz się z so­

bą bili, y imali, a potym ich Oboz y dział 50 pobrali, Król potym posłał do Solimana skarżąc się na Hospodara iż mu szkody po­

czynił, y to oznaymując że się nad nim po­

mścił, a prosząc go żeby Hospodarowi, iako Hołdownikowi swemu, kazał się w Pokoju zachować. Co też obiecał Soliman uczynić, a temu się dziwował iż tak małe woysko kró­

lew skie, tak wielkie Wołoskie poraziło.

Była ta Bitwa Obertyńska sławna asz do Na­

szych czasów, y między Pospólstwem. W lat siedem Nasi z Wołochami zadzierali, a mia­

nowicie nasi żołnierze wpadając do Wołoch

szkody czynili. Na które się AVołochowie

(23)

zebrali we 20,000; wtargnowszy w Podole (4538) szkody czynić poczęli na które się kilkanaście Rot naszych iezdnych do kupy zebrali, y bitwę im dali, u Rzeki Seretu, ale mocy wielkiey Wołoskiey y Tureckiey wytrzymać niemogli y zginęło tam Naszych do 800 a miedzy temi samych Szlachciców 60. Co obaczywszy Turek, bojąc się by Wo­

łochom Zygmont nie oddał tego, tak iako przed siedmią lat, y nieosiadł Ich, uprzedził go bo Woyska w ielkie, wskok posiawszy, wziął Ziemie Wołoską w Moc y Regiment swoy. A tu tez iuż moc tego nieprzyjaciela ztępiała, y miała Polska do śmierci Zyg- montowey pokóy od Wołoch. Moyłci byt K ró l dobrze podołać Wołochowi, y Ziemie Wołoską wziąć ale itiechcial dla tego iż wo­

lał od Turków mieszkać za ścianą. Woło­

ską, 7iiż obok. Tatarscy Carowie acz się w przymierze do Króla wpraszali, ieduak i ltozactwo ich y Carzykowie (4500) za pa­

nowania (4545) Zygmontowegoj razów 40.

wpadali w Państwa Jego w Podole, Wołyń, y Litwę, rzadko ieduak odeszli bez klęski iakiey swey znacznej, iako mianowicie po dwakroć, Dwoie Woysko Tatarskie we dwie bitwach, (4542) poraził na Głowę Konstan­

tyn Xże Ostrogski Hetman L itew ski, nad Słuckiem , y Olszanicą. Więc u Wisniowca zbito Ich Woysko, gdzie naszych 0000 Ty

2*

(24)

siecy uderzyli na Kosz Tatarski tam przy Koszu Tatary zbiwszy, zagony do Kosza się wracające, bili y imali, y więźnie odejmo­

wali, tak iż mało Tatar uszło. (1515). Tak­

że u Wisniowca potym rycliło znowu ie Na­

si porazili, y tegoż Roku na czterech miey- scach ie nasi bili. Potym też iedno AYoysko Tatarskie nie wielkie, ale zbite na Podolu, w którym Jakub Struś ochotny Rycerz za­

bity Roku 1524; wpadło też było nie mało Turków y Tatarów w ziemię, których potym mało uszło, (1530) bili je nasi na kilku miey- scach, a u Rohatyna Mikołay Zamoyski Je- litczy k , dodał serca drugim, wielkiego na- iezdnika Turczyna zabiwszy. Więc u Ka­

niowa (1527) 20,000 Tatarów pobił iednego dnia Konstanty Xiąże Ostrogski. A tych do­

stało się też było bić Szczęszemu Zamoy­

skiemu Jelitczykowi w Chełmskiej ziem i, gdzie Ich zagon nie mały poraził i ucieka­

jące na Wieprzu potopił, inszych równych bitew wygranych Naszych, było niemało, co by długo wyliczać, są tego pełne Kroniki.

Tośmy tu mieli krótkie opisanie spraw y

rospraw Zygrnuntowych, (1516) z przed-

nieyszemi Sąsiady. Zostaią dwoi Krzyżacy

z których Pruscy mając Mistrza Xcia Alberta

Margrabię Pana młodego, Domu zacnego,

poczęli zadzierać z Polakami, a na wojnę

poczęli się ltoułederować, z Inflandzkiemi

(25)

(

25

)

Krzyżakami, lecz widząc Królewską goto­

wość, ucicknęli do czasu, a i potym we trzy lata znowu ożyli, i poczęli się na woynę gotować. Król tez Woyska zebrawszy, (1519) posiał przeciwko Nim z Hetmanem Mikoła­

jem Firlejem , który im Miast wiele pobrał, y na kilku mieyscach ie poraził. Także z Woyskiem Mazowieckim Secigniowskiego ; a tam dostało się znacznie y Niemcom, którzy byli na pomoc przyszli Krzyżakom morzem.

Więc sparli wieley Polacy, y przez Wisłę niepuścili Woysk Xiążąt Niemieckich, na po­

moc Krzyżakom idących, że się też od Wi­

sły wrócić musieli, a samym Krzyżakom tak dokuczyli że musieli prosić o Przymierze do Lat czterech, (1535) a potym się mu­

sieli z Prus umykać y po światu rozwinąć.

Nawet i sam Ich Mistrz Albert uciekł się w Laskę do Króla poddając mu się a pro­

sząc, aby go już pod obronę swoją wziął, y Xieciem Litewskim uczynił Chorągiew mu daw szy; Co się stało , bo Albert do Kra­

kowa przyiachawszy Zakon swóy porzucił, zrzuciwszy z siebie biały płaszcz , z czar­

nym Krzyżem, a w świecką szatę się obłokł, y Królowi przysiągł, a potym go Król jako Siostrzeńca umiłował, do Ożenienia z kró­

lewną Duńską pomógł, a gdy ią prowadzono Roku 1526. wysłał Król przeciwko niey Ja­

rosława Łaskiego, z inszemi Panięty któ­

(26)

rzy ią w itali, y częstowali, y ilo Królewca wyprowadzili. W tey mieszaninie Pruskiey, dostało się Inflandzkim Krzyzakom, którzy szli na pomoc Pruskim , bo ie Polacy pobili u Bartenszteyna, y uskromili ze ich tez sły­

chać nie było aż do śmierci Królewskiey.

Roku 4524 posłali do Zygmonta Król Szwedz­

ki Gustavus y Król Duński Fryderyk, y Xięta Pomorskie, y N ekielburskie, zadając przymierza y Przyiazni z Zygmontem, <y otrzymali. A Papież Clemens VII. (1525) widząc wielkie szczęście Króla Zygmonta, posiał mu darować Czapkę i Miecz winszu­

jąc mu szczęścia do konia, iako też potem Papież Królowi Augustowi Paulus III. za żywota Zygmontowego posłał czapkę y miecz.

Tak ci Pan Bóg błogosławił temu Szlachet­

nemu Panu (1540) przez wszystek wiek Je­

go, ale y przez Lat 41 Jego Panowa że nie tylko fortunnie bronił Granic swoich, ale y tak wiele zwycięstw nad nieprzyiaćiołmi od- niosł, cztery tylko bitwy Ludzie jego prze­

grali; Pierwsza przegrana w Moskwie u Opoczki, którey nasi dobywając darmo, od­

stąpić musieli, a tam raczey sromotę niż szkodę nasi odnieśli. Druga a ta znaczniey- sza była przegrana Bitwa z Tatary u So­

kala, gdzie Naszych było 4000 a Tatarów 40000. Tam Naszych zbito 1200 a Tatar­

skich Trupów na mieyscu zostało 4000 y

(27)

mogła tam bydź wygrana by było Rady Xcia Constantcgo słuchano, ale Młódź Ru­

ska y Podolska ochotna, y mieysca y wia­

tru nie upatrując, gwałtem się przez Rug przeprawując, darli się do Tatarów, którzy w sprawie czekali za Pogorzeliskiem Mia­

steczka Sokala, który iuż byli spalili, a Na­

si inszego placu nie mieli do szyku, ieno na tym pogorzelisku, y lak szwank odnieśli żałosny. Trzecia gdy Jazłow iecki, Sieniaw- ski y Latalski, zabrawszy się ochotnikami, których mieli 1000. Szli Kozactwo pod O- czaków, y tam niespodziewanie napadli na wielkie Woysko Tatarskie, którym mogli by się byli bronić y caio do domu wrócić, ale Traktatami połowieni są. Czwarta bitwa by­

ła przegrana z Wołochy u Seretu gdzie Na­

szych kilkanaście Rot ze 20000 Wołochów się bijąc, ustępować się musieli, może też to tu przypomnieć że sewirskiey ziem ie, część niemała odeszła od Litwy, ale się to za zdradą Glińskiego stało. Teć są cztery bitwy przegrane , nie iakiem nieszczęściem Królewskiem, ale bezpieczeństwem, nierzą­

dem , uporem, y niesfornością naszych, y niebyły też te przegrane nie podobne do wygranych bitew7. A tu zaraz uważyć się godzi, ialto temu Królowi Pan Róg dać ra­

czył Pokoy od Nieprzyiaciół wszystkich, na

końcu dni iego właśnie tak iako Dawid

(28)

mówi w Psalmie 37 że Ludzie dobrzy na końcu żywota swego Dni spokoynych za- żyią w Dziedzictwie swoim, y uyrzą upadek nieprzyiacioł swoich. Takich dni z aż y ł, y sam Dawid, na koniec żywota swego, za co Panu Bogu dziekuie Psalm 22, a zażył, takich, y ten zacny Król Zygmont, bo y z Turkami sobie y Synowi swemu do­

żywotne przymierze uczynił przed śmiercią, (1534) na Lat 14. acz z temi i dawniej już w pokoiu żył. (1535.) Z Moskwą 13. Lat przed śmiercią Pokóy miał od Porażki Mo­

skwy u Staroduba, z Wołochami przez lat

10 nic a nic niepokoiu nie było od oney

bitwy u S e re tu , bo Turcy w panowaniu

swyin Wołochy trzymali; Interim iednak

Roku 1546. Eliasz Hospodar (1531) posyłał

o przymierze prosząc. Od Tatarów po wiel-

kiey części przez 17 lat Król y Ziemia Jego

przed śmiercią w Pokoiu była, co nie szło

z cnoty Tatarskiey, ale z rozkazania y przy-

grożenia Solimana Cesarza Tureckiego, ia-

ko to Wapowski opisuje. Bez tego iednak

bydź nie mogło, aby Kozactwo Tatarskie

głodne, którzy iv płomieniu ogniowym c/ileba

szukaja, wpadać w ultrainę nie m iało, ale

ci bardzo mało szkody czynili. A przećie y

tym Pan Bóg kazał dać Królowi pokoy,

przez ośm lat od tego czasu jako Pretwicz

szedłszy za niemi aż do Oczakowa namordo­

(29)

wał zon i dzieci (ch (d54d). Z Krzyżakami Pruskimi którzy z Litwą naprzód, a potym z Polakami w niepokoiu mieszkali około 220 lat, taki Król uczynił Pokoy sobie y Koronie (1525) że ie wykorzenił, y Imię Ich w Prusiech zagubił. Lat przed śmiercią swą 23. A insi wszyscy krześciańscy Pano­

wie w- wielkiey Miłości, y pokoju, z Kró­

lem ż y li, y dalsi y bliżsi, iako się to wy- żey pokazało. On ie upominał, y iednał iako Cesarza Maxymiliana z Wenetami, F e r­

dynanda Rzymskiego, y Czeskiego Króla (1515) z Janem Królem Węgierskim, ponie­

kąd też y Franciszka Króla Francuzkiego, z Cesarzem Karłem V. o co go Franciszek p ro sił, y słał Król do Cesarza upominaiąc go aby się poiednał z Królem Francuskim, (1544) także y z Duńskim Królem. Co też uczynił Cesarz rychło potym , o czym pil­

ność czynił K ró l, słał y do Papieża, pro­

sząc y napominaiąc, aby wedle swey po­

winności, ie poiednać pomógł, a przedtym słał Biskupa Kamienieckiego do Papieża, u- pominaiąc go y prosząc, aby myślił o pręd­

kim złożeniu Concilium (1539) gdyż się o- bawiał wielkiego odstąpienia od kościoła iako Bielski opisuie. Jednał też Króla Duń­

skiego z Królem Szwedzkim, y inszym wszy- tkim sąsiadom był powodem do dobrego, ia­

ko y swemu Synowcowi Królowi Węgier-

3

(30)

skiemu, ra d lił, do Pokotu z Cesarzem Tu­

reckim , y sam go chciał poiednać, ale on go niesluchaiąc zmamiony namowami węgrów swych, także Papieża y Cesarza, woynę pod­

niósł przeciw Turkóm ale zabity y woysko porażone u Mukacza stracił. Tu z postron- nemi sprawy Zygmontowe uważywszy, y dziwne Błogosławieństwo Hoże, których za­

żył , maiąc w Niemczech Siostrzeńców y Szwagrów, pełno z pięci . sióstr swych na­

rodzonych , sam miał żon dwie domów za­

cnych, z któremi też miał córek pięć, z któ­

rych iedne za Oyca, drugie , po śmierci J e ­ go żonami zostały ludzi wielkich. Trzy mę- że Króle, a dwie zacne Xiążęta miały. Miał y Syna Augusta, którego w lat 10 widział na Królestwo Polskie y Xięstwo Litewskie koronowanego, a na królewskim majestacie przez lat 18, podle siebie siedzącego, a po­

tym y ożenionego którego odumarł. Senato­

rom Polskim y Litewskim, y Rycerskim, także Panny córki dwie oddawszy, y zale­

ciwszy. Y w tym do Dawida Króla szczę­

ścia podobny : który Panu Bogu dziękował ,

że Syna Salomona odumierał Królem na

swym mieyscu, y te mu Królestwo y iego

królestwu oddawał, tak do wielu lat królo-

wawszy iako Dawid. Miał ten Pan Senat

taki iaki żaden Król przed nim y owszem

za iego czasu żaden Monarcha Senatu tak

(31)

poważnego niemiał, bo on Urzędy dawał Senatorskie nayprzód ludziom zacnych, y Starożytnych Familiy, potym Ludziom go­

dnym y

a v

rzeczach biegłym, a przytym cno­

tami wsławionym. Miał też y na to oko , żeby Ludzie osobiście przy boku iego w radzie siadali, a ktemu y to miał że ciż y szaty swe Senatorskie, iuż inaksze mieli, niż ludzie insi pospolici, w czym go też po wielkiey części naśladował syn iego August;

iako pamiętam w Seyin Lubelskiey uniey*

nieuyrzaleś tam Senatora gołowąsego, ani kusego włoszka, ani wygolonego usarza, oprócz Łaskiego Wdy. Sieradzkiego, y do­

syć statecznie ubranego. Miał Zygmont ISe- tmany y wodze woysk swych różnych czasów, Jana Tarnowskiego Hetmana Wo. Ko., Kon­

stantego Xcia Ostrogskiego, Hetmana Litew­

skiego, Firleia, Jerzego Radziwiłła, Mikołaja Andrzeia z G órki, Przecława y Stanisława Lanckorońskiego , Mikołaja Sieniawskiego , Jana, Marcina', y Mikołaja Kamienieckiego.

Jana Boratyńskiego, Jana Swirczewskiego, Jana Tworowslsiego, Jakuba Sieciegniew- skiego, y Pretficza. A iako obronę podda­

nym swym, Król obmyśłiwał stateczną, tak y sprawiedliwość, bo y sam pilne sądy swe odprawował, y miał to na pieczy, że wszy­

stkie Subsellia toż czynili. Dwór Jego nie tylko przykry Obywatelom nie b y ł, ale nie

3 *

(32)

mieli sobie Ludzie nic m ilszego, iako gdy Król do nieb na mieszkanie przyiachał bo wszędy byl dobry Rząd, Stan Szlachecki dzi­

wnie miłował, y w wolnościach Jch się kochał, y one pomnażał, że choć się mu też czasem niezgodami swemi przykrzyli, y na Seymach, y na Sejmikach, zniósł to po Oycowsku, y aby na Sejm y posłowie byli porządnie od Szlachty obierani; (4524) przez Listy; Najr- pierwey Seymilti Powiatowe im oznaczać począł, także y generalne potyin w Korczy­

nie, w Kole y Wiśni. Niechciał ten Pan tego dobrodziej stwa umykać Szlachcie , które od przodków Jego w zięli, ale ieszcze w le­

pszą Ryzę wprawił. A iż Szlachta w tym byli barzo Angaryowani, że Lada kiedy do Eiskupów byli pozywani, o ziemskie rzeczy : tedy na Seymie w Piotrkowie do­

mówili się tego, y Król to konkludował, że nie powinni przed Biskupami stawać w tych rzeczacli które się Świeckich Spraw doty­

czą, także j' z strony odmienienia Nabożeń­

stwa co iest potym w Dziewięć lat na Piotr­

kowskim Seymie potwierdzono, y wina za­

łożona na te , którzyby śmieli się, o wyżej mianowane rzeczy przed Biskupy pozywać.

A to czy nie wielkim iest świadectwem,

(4538) tego Pana dobroci, iż o wielki

Excess na sejm Piotrkowski Szlachcie po-

zwaney, tak zfolgował, że żadnemu włos

(33)

7

j

głowy nie spadł, napominaniem Oycow- skim ich Król odprawił, miasto ostrości De­

kretu. Mówię o tych tu Hersłach Rokoszo­

wych pozwanych, którzy w Lwowie na Ro­

koszu na pospolitym ruszeniu, Woyny (4537) Kokoszą woyną nazwaney, na Pany Sena- tory się zwasniwszy, i/, chcieli rozdwoić Stan Szlachecki, y iedne znaczniejsze Do­

rni/, drugie podleysze po czesku uczynić. A ieden tez tam z nich był Szlachtę ubogą nazwał szu iu , zaczym przyszło do tęgo że Szlachta zawołali na bracią swą, którzy u Patiów służyli, aby od nich odstąpili mówiąc, który z was iest cnotliwy szlachcic, podź do nas, y tak słudzy odstępowali od Panów, że drudzy Panowie poiedynkiem zostali, bo w ten czas nasi Panowie kozactwa ani Ilay- dukow nie w iedzieli, ieno sługi Szlachcice y chwalili się ty m ; że lak dobre sługi cho­

wam iako Sam. A wnet Szczyciński niejaki z Kujaw, Broni dobywszy zawołał. Nuż w te niecnotliwe Pany, y nie było w tym bez czego żałosnego, by był tego sam Pan Bóg cudownie nie rozwiódł, który w mgnieniu oka wiatr z Wichrami wzbudził, a potym deszcz gwałtowny dopuścił, że ledwie człowiek czło­

wieka widzieć mógł, tak każdy uciekał gdzie

l>to mógł: Tom ia słyszał od tych którzy

przy tym byli, nie ra z , y od Oyca niego,

gdy to sobie nie raz przypominali. D ekre­

(34)

tom sprawJedlwym y mądrym tego Króla w sądach wydziwie się Ludzie nie mogli, y za mey pamięci ie wspominali, polsi Ludzi tamtego wieku stawało. Juko bowiem ten Pan mądrze niemiał mówić i czynić, który pismo święte rad czytał, uważał, y wedle niego Rady, mewy y Sprawy swe dyrygo­

w ał, iako to y Kromer w Oracyey swey pogrżebowey wspomina, y Jam się tego od wielu Ludzi nasłuchał, że u tego niemiał w Sądach takiego mieysca fawor, iako spra­

wiedliwość, co pamiętno iest y do tego cza­

su w wielkich sprawach, y w ubogich do­

mach nas niektórych : Za temi Cnotami, y rozumem tego Pana Polacy z Litwą co da- ley to barziey z sobą stawali się iednym ciałem, y onera woienne równą z sobą dźwi­

gać poczęli: Także Prusacy, tak Xiestwo zatorskie, tak MazoAvsze do Polski przyłą­

czone, gdy przedtym przez 400 Lat po ro­

zerwaniu Korony, na cztery części swe Xią- żęta y Prawa miewali, których za Zygmónta nie stało, a w tenczas Mazowiecka Szlachta y Panowie, Królowi przysięgali, (1530) a potym w trzy lata, na Piotrkowskim Sey- mie, y Panowie radni, Mazurowie z Rada­

mi koronnemi, y Litewskiemi, pierwszy raz zasiedli. Zamków y miast wiele za Zygmonta (1539) i ukraiunych Zamków, iedne pobu­

dowano, drugie restaurowano. Owo ten oso­

(35)

bliwy Pan z każdey miary się o to starał, iakoby się miał za Oyca od swych Podda­

nych, y tak mu się też stało; za żywota y po Śmierci iego. Mawiał to y sam za ży­

wota swego, iż taka Miłość mam u Podda­

nych, y tak im ditfam, że głowę swoię na każdego łonie położyć, a iednym uchyleniem Czapki mogę 10 0 ,0 0 0 W oyska w Połscze y w Litwie zebrać. Szczęśliwy to był P an , ale niemniej szczęśliwsi Poddani, którzy ta­

kiego Pana m ieli, czego im zayrzało wszy­

stko Chrześciaństwo, chociaż też mieli za Jego w ieku, Pany takie y Chrześcianie, y Poganie, że w te żaden wiek ani przedtym, ani potym tak szczęśliwy nie był, iako wiek Zygmontów. Zył Lat 82. Królował Lat 41.

po którego śmierci było żalu y Płaczu po

wszystkich Państwach Jego, długo, y barzo

wiele. Ale cały Rok, y wielcy, y mali mało

nie wszyscy w żałobie chodzili; Riesiad,

Tańców, y M uzyk, Cały Rok słychać nie

było w Litwie y Koronie. Odumarł S y n a,

iako on święty Dawid Salomona, napomina-

iąc go barzo pięknie. Rzepltą Jemu, a Je ­

go Rzeptey oddawszy.

(36)
(37)

G O T F R Y D

( Z r ę k o p ism a J ó z . M ax. h r. O s s o liń s k ie g o .)

rodził się w Gdańsku z Wincentego Łen- gnicha obywatela i kupca tamecznego i Ka­

tarzyny M ołerin, która go wydała na świat 4go Grudnia roku 1689. W trzynastym roku odesłano go do Mewy czyli Gniewa dla na­

uczenia się języka polskiego. Powróciwszy z tamtąd zaczął łacinę w szkołę parafialnej P. Maryi w Gdańsku, której wspólrządca Dawid Czerniewslti nąjwięcej przyłożył się do zaszczepienia w młodym umyśle miłości do nauk. Kończył je od r. 1707 do r. 1710 w gymnazyum gdańskim. Potym w akade­

mii halskiej gdzie słnchąjąc publicznych le- kcyi nie tak jeszcze z nich jak z poufałego obcowania z nauczycielami, przebywania w ich bibliotekach tudzież z własnej pilności i pracy wiele korzystał w krasomowrstwie hi- storyi i jurisprudencyi. Gudling szczególniej

4

(38)

go polubił: nawet przypuścił do pracowania nad pismem miesięcznem pod swoim okiein wychodzącem: Nowa Italska Biblioteka. W Październiku 4718 odprawił dysputę stara­

jąc się o doktorstwo w prawie który sto­

pień otrzymał. W następującym zaś, nadzie­

je osiągnienia katedry tejże nauki w aka­

demii halskiej odjęła mu śmierć króla pru­

skiego Fryderyka I. Zawiedziony w tein zamyślał kierować się w Polszczę, lecz Woy- ciech Rozenberg utrzymał go w ojczystym mieście, ofiarowaniem mu swojej życzliwości i pomocy. Wziął sie cała siła do historyi.

A «/ o u o o

Nie przeto jednak mniej się poświęcił ćwi­

czeniu w historyi naszego kraju łącząc z nią pruską i szczególniej własnego miasta. Za­

grzało jego ochotę wysokie o niin rozumie­

nie młodzieży ćwiczącej się w gymnazyuin, która hurmem cisnęła się do niego po wy­

kład zawilszych wiadomości literackich. Ro­

ku 1722 senat gdański pozwolił mu koń­

czyć kroniki Szulca i wstępu do swojego archiwum, na drugi rok już mu i pensyą wyznaczył. Spotkała go razem na drugi rok pensya z katedrą wymowy i rymotwor- stwa w gymnazyuin , od której z początku uchylał się, nakoniec podjął się je j i 4721) w Czerwcu publicznie wyborną mową ła­

cińską zagaił. Sławny Gotsched ubiegał się

także o ten stopień. Choć zaś go i mi­

(39)

nął nie uwodził się podłą zazdrością; ow­

szem bywszy przytomnym wspomnionej mo­

wie , z tym się oświadczył, że niema sobie za wstyd, danego pierwszeństwa tak bie­

głemu i uczonemu członkowi.

W r. 17.37 dyplomatem pod dniem 22.

Marca, cesarzowa rossyiska Anna mianowa­

ła go członkiem towarzystwa petersburskie­

go nauk wyzwolonych. W krotce August III.

wyznaczył mu iurgielt 4200 talarów, który od r. 4739 do 4756 początku nieszczęśliwej dla Saxonii wojny całkowicie pobierał. Dwór saski wypłacił mu razem przez połowę za wszystkie lata roku 4763. Tenże Król pisał za nim do senatu gdańskiego z największe- mi zaletami, wyrażając, że dla staroświec­

kiej cnoty, rzadkiej nauki, nie porównanej w rzeczach polskich, i pruskich biegłości, powszechny od wszystkich odniósł szacunek nawet ze na próżuoby szukali bądź między swemi bądź i między obcemi do kierowania spraw ważnych zdolniejszego, któryby go czy roztropnością czy doświadczeniem ce­

lował. Sam tez ozdobił go tytułem radcy legacyi 4740, wszakże nadto był przezorny Lengnich iżby nie znał dobrze że w Gdań­

sku nie najlepiejby patrzono na obywa­

tela któryby się obcemi godnościami nad­

stawiał , więc ón z swemi krył się raczej niżeli sie popisywał. Jednakże wysokie o

4*

(40)

nim w Polszczę mniemanie było szczegól­

niej uprzejmym z strony Króla dla n ie­

go wyrazem. Pokazało się gdy wezwany do Warszawy etj kanclerza, udawszy się tamże za pozwoleniem urzędu gdańskiego, bawiąc tam przez 3 miesiące wszystko pomyślnie sprawił.

Po zmarłym Wittenbergu roku 1748 w W rześniu w następującym roku powierzo­

no mu dozoru gymnazyuin razem z katedrą prawa i kistoryi ale już znano jego zda- tność do wyższych w ojczyźnie usług. Gdy więc zawakowalo syndykostwo sprawowa­

ne przez owege Rozenberga, który to po-~

mógł był jego początkom i przez łat czter- dzieście dawał mu nie odmiennej przyjaźni dowody, chciano go mieć jego następcą. Po­

stąpił na ten urząd 5. Maja 1750 w same porę zakłóceń, które wyciągały niemniej biegłego jak ón był człowieka. W dziesięć dni zaraz przypadło mu jechać z dwoma radzcami do dworu. Skutek pomyślny uiścił powzięte o nim nadzieje. Starzec siedmdzie- siątletni musiał się trudzić w r. 1767 na sławny zjazd dyssydentów polskich i pru­

skich do Torunia. Gale to zgromadzenie przyjęło go z uszanowaniem, które wiekowi i wysokiej nauce jego należało.

Od dnia 2. Czerwa r. 1733, żył był w

szczęśliwem małżeństwie z Fiszerówną cór­

(41)

ką Jana Lorenca Fischera 5 najstarszego di­

akona przy kościele gdańskim Panny Ma­

ryi, wdową po Karolu Ludwiku Hoheisels profeissorze w gymnazyutn gdańskim języ ­ ków hebrajskiego i grechiego, z której miał dwie córki. Starsza wcześnie zmarła, młod­

sza w r. 1773 poszła za Karola Beniamina Lengnicha kaznodzieije gdańskiego synowca jego. Skończył życie r. 1774, dnia 28. Kwie­

tnia mające lat 84 miesięcy kilka. Przywy­

kłego od młodości do czynnego i pracowitego życia, osłabienie które prawdziwą przyczyną było jego śmierci na pół roku przed nią przykuło go do łóżka. Czuł najnieznośniej­

sze dla siebie katusze , atoli i ostatnie je ­ szcze radby był wywrzeć siły, na pełnienie, ile mu dopuszczały, obowiązków urzędo­

wych. Wstrzemięźliwość i pewny porządek życia zachowało go przy trwałej aż do 0- statniego omdlenia czerstwości i doprowa­

dziły go do sędziwego wieku, na które z młodości nie zdawało mu się zanosić. J e ­ szcze bowiem w Hali nadtargało mu sił zbytnie nad nauką sieczenie, nawet nabawi­

ło go nie lekkiej słabości. Ta też to była

mu powrodem, stałemi prawidłami szlachetną

namiętność pomnażania swojego oświecenia

w pewny karb ująć, nie wyrzekając jej się,

czego by był na sobie nie wymógł; lecz

obmyślając sposób nasycaaia jej porządniej­

(42)

szy, wziął tedy sobie za prawidło pra­

ce kończyć o ósmej, Maść się spać o dzie- siątey, wstawać o piątej albo o w pół do szóstej i ju ż wciąż pracować. Prawo to któ­

re z przypadku sobie przepisał, obróciło się w nałóg I jeżeli kiedy z trybu wystąpił, już cały dzieii był kwaśny i nie swój. Izba w której poświęcał się uczonym pracom sty­

kała się z sypialną. Tedy prawie jednym krokiem ruszał od łóżka i przysiadał się do stolika. Nic go z niej za próg nie wypro­

wadziło jeżeli nie jaka urzędowa powinność.

Śniadał z domownikami swemi. Herbata była napojem który najwięcej lubił i którym przyjmował gości i przyjaciół. Nie przery­

wał przezto obcowania swego z książkami, choć o każdej godzinie wolny miał przystęp kto chciał albo potrzebował go odwiedzić.

Żaden zaś nieznajdował w nim odludnego czyli niedogodnego dziwa albo nieokrze­

sanego bakalarza, i zrzędę porywczego na­

uczać i strofować. Mówiących uprzejmie słu­

chał i zdawał się chcieć raczej korzystać z ich światła niż ich ćmić swoim, lub przywa­

lać gwichtem przeważającej mądrości, sam

krótko i zwiezie mówił, zawrze prosto w

cel trafiając. W poufałem towarzystwie nawet

rozsępiał czoło i nie stronił od żartów. Ile

kroć wiek w którym żył na inny model tak

co do literatury jako i obyczajności prze-

(43)

ksztalcał się, (wiemy zaś jak często to przy­

padło) był i ón gotów przerabiać się na ten krój. Jawno to w pośledniejszych jego pi­

smach w których jak układ tak i ton różni się. Czyim raz był przyjacielem, był nim już zawsze. Zapewniony o jego sercu nie miał się przyczyny lękać, żeby go w przychyl­

ności ostudziło zdarzenie, nawet bojaźń za­

chwiała, albo gwałt przełomal. Ale przyja­

cielskich odezw nietrzeba było od niego wy­

ciągać, i to już mieć za wiele, kiedy ustnie przez okazją pozdrowił. Czas jego nie był prawie jego własnością; zdawałoby mu się było że powołanie swoje uczone i urzędowe ukrzywdził gdyby był choć chwilę im prze­

znaczoną do czego innego oderwał, krzywił się kiedy mu się sprzeciwiano. W drwin- kach zdarzało mu się i złośliwe niekiedy uszczypnąć. W rzeczach publicznych zapalał się. W przeciwnościach nadzieję prędko tra­

cił. Jakieżkolwiek mógł mieć przywary, wszystkie z wielkiemi cnotami, miłością do­

bra publicznego, przywiązaniem do swojej ojczyzny, ohy lą występków, gorliwością za przyjaciółmi, roztropnością, graniczyły; i na­

wet wkradały się do niego pozorem ; nie- kaziły jego szlachetności i raczej jako cie­

nie pysznego obrazu blask jego potfnosily.

W luterskiin wyznaniu był nieporuszonym

z przekonania. Obrządków które mu jego

(44)

stan przepisywał nigdy nie uchybiał. W nie*

dziele nieopuszczał nabożeństwa ani czyta­

nia pisma nawet i jego objaśniaczów. Wcze­

śnie obeznał się był z klasycznemi łacini- kaini

i av

nich sobie smakował, Horacy

i

Ta­

cyt , mieli u niego pierwszeństwo, nawet brał ich za wzór. Czytając przez cały wiek swój tak długi prawie bez wytchnienia z u- podobaniem, przy stałej i wiernej pamięci całą prawie bibliotekę miał w swojej gło­

w ie, ani mu trudno było przytaczać całko­

wite miejsca z autorów, nawet liczby kart.

Pisywał łacińskie wiersze nie zle. Gdy je ­ szcze był żakiem w gymnazyum gdańskim chwyciła mu się myśli przerabiać Eneidę Wirgiliusza. Ktoś dopadł tej ramoty składa­

jącej się z 13 arkuszy i wspomniał o niej już w jego podeszlejszym wieku. Języki grecki, polski i włoski dobrze rozumiał, ta­

kże łacińskim i francuzltiin równie snadno i doskonale mówił jak niemieckim.

Był nauczycielem w historyi polsłtiej trzech starszych synów Stanisława Ponia­

towskiego Kasztelana krakowskiego miedzy któremi znajdował się nasz ostatni Król *)

W ro zru ch a ch b e z k r ó l e w i a , p o A u g u śc ie II* S t a n is ła w P o n ia to w s k i W d a . na ó w c z a s m a z o w ie c k i s c h r o n iw ­ s z y s ię z L e s z c z y ń s k im do G d a ń sk a z n a l a z ł j u ż r o z ­ s z e r z o n ą s ł a w ę LengniCha* S am o p isu je j a k s ię m ię d z y n iem i z ą w ią z a ło ., ż c m u w y c h o w a n ie s w o ic h s y n ó w p o -

(45)

za co mu tenże z uprzejmością i wdzięcz­

nością w listach swoicli zawsze oświadczał się. Przed wyniesieniem swoim na tron pi­

sał do niego dnia 9. Czerwca 1762, list, któ­

ry tu tłómaczy się z niemieckiego. » Tyłeś mnie JWPan powodami do wdzięczności dla siebie i osobistego szacunku zobowiązał, ze prawdziwie wykroczyłbym , gdybym kiedy kolwiek mógł zapomnieć, co mu jestem wi-

w i e r z y ł . „ G d y ś po o s ta tn ie y n a s z e g o m ia sta k lę s c e u

„ n a s g o ś c i ł , m ó w i do n ie g o p r z y p is u ją c mu s w ó j k r ó tk i

„ z b ió r h is t o r y i p o ls k ie j , d la w s z y s t k i c h ł a c n y i lu d z k i

„ p o z w o l i ł e ś te ż i m n ie w s łę p u w t w ó y dom . Z p ie r w ­ s z e g o z a r a z w s z c z ę ł a s ię m ię d z y nam i m o w a o n a -

^ u k a ch s z la c h c ic o w i p o lsk ie m u p r z y z w o it y c h ; k ła d łe ś

„ n a c z e le in n y ch z n a io m o ś ć d z ie ió w i p r a w o j c z y s t y c h

„ M ia łe ś n a ó w c z a s s z e ś c iu s y n ó w * a z n ich tr z e c h

„ k t ó r y c h d o y r z a l s z y w i e k iu ż b y ł do g ru n t o w n ie j s z e g o

„ ć w ic z e n ia u s p o s o b ił. W y n u r z a ł e ś w i ę c ż y c z e n i e , w ty m

„ s p o s o b ie dać im w y c h o w a n ie , ż e b y p rzed w s z y s t k im

„ s w ó j k r a j, p o t r z e b y i p o ż y t k i o g a r n ę li, a la k p o w o li

„ p r z y w y k a l i do tej r z e c z y p o s p o lit e j , k tórej m ie li w

„ c z a s i e radam i s w e m i s ł u ż y ć . P r z y (ej o k a z ii n a m k n o -

„ ł e ś ra zem ż e ś n i e w ą t p i ł , iż b y m ia n a jlep ie j z d o ł a ł u -

„ i ś c i ć to t w o j e p r z e d s ię w z ię c ie . P r z e k ła d a łe m ci m ojo

„ n ie u d o ln o ś ć i s z c z e r z e tłó m a c z y łe m c i s ię m oją n ie

„ ( a k w i e l k ą j a k t y s ą d z iłe ś o w s z e m w c a le d rob n ą w

„ t y c h p rzed m io ta ch b ie g ło ś c ią ; j e d n a k tej s ile t w o je j

„ w y m o w y i u p rz e jm o śc i , k ió r ą n a j o p o r n ie j s z e u m y s ł y

„ z w y c i ę ż a s z , w y p a d ł o i m n ie n a k o n ic c u le d z . W y c h o -

„ w a łe m le d y , co so b ie z a n a j z n a k o m it s z y z a s z c z y t p o -

„ C zy tu je , twroich s y n ó w g o d n y m i b y d ź t w e i n i , c h o ć b y

„ i n ie z d a r z y ł b y ł im tej z a l e t y lo s u r o d z e n ia . U c z y -

^ łe in ich te d y c z ę ś c ią u stn ie c z ę ś c i ą d y k tu ją c . Z o s ła t - , , n ie g o teg o sp o so b u w y r o s ł o d z ie łk o k tó re d z isia j ( w o -

„ jem u im ie n io w i p o ś w ię c a m .u Z l ic z b y o w e j m ło d z i

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

szy się, mianowicie w rycerskich Feudalizmu czasach, wyzywanie się wodzów nie jedne zaczynało lub roztrzygalo walkę. Duch ten przechował się do pierwszej połowy

skiego na Królestwo Czeskie obran, a od Ilussitów Kazimierz Jagiellowicz, y siła turbował Hussitów Albertus, ale też od nich klęski odnosił, iednak nie

śladowanie kształtów natury nie może bydź pięknem, bo kształty te jako zmysłowe j e ­ dynie własności natury nie są pięknemi. Lecz całkiem nowy świat

Na nic j u ż nie uważając rzuca się część Lisowczyków na wyspy, gdzie j eszcze niektórych dognawszy wyinordowują, r ozj ątrzony zwycięzca kąpie się we krwi

7 .a to więcej rozrzucone, spuszcza się na spadzistość góry, a nawet w oderwanych bryłach, zdaje się być spójnikiem z obiema drugiemi skupieniami; łączy

Za którego panowania przyszło do wyższego stopnia, niż kiedy przedtym, iako się w wyższey Części pokazało.. przód w wszystkiey sławie

Sendomirski za rozkazaniem Króla Jmci do Polski się wrócił; a DwO' rzycki z Woiskiem Polskim Dymitra