• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1949, R. 21, nr 9-10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1949, R. 21, nr 9-10"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Opłata pocztowa uiszczona ryczałiem Cena 35 zł

CHRZEŚCIJANIN

EWANGELIA-ŻYCIE CHRZEŚCIJAŃSKIE-POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

„ I D Ź C I E T E D Y I C Z Y Ń C I E U C Z N I A M I W S Z Y S T K I E N A R O D Y , C H R Z C Z Ą C J E W IMIĘ O J C A , I S Y N A I D U C H A Ś W I Ę T E G O " E w . Ś w . M a t. 2 8 . 19 ,. A L B O W I E M N IE W S T Y D Z Ę S IĘ Z A E W A N G E L I Ę C H R Y S T U S O W Ą , P O N I E W A Ż J E S T

M O C Ą B O Ż Ą K U Z B A W I E N I U K A Ż D E M U W I E R Z Ą C E M U ” R z y m , 1, i e ,

Rok XX! Warszawa, Lśsiopcd — GrycSzień 1949 Nr 9 - 1 0

T R E Ś Ć : Oto się wam dziś narodził Zbawiciel... — Moc w słabości — Istota i zadanie Kościoła, Chrystusowego — „...Wzorami będąc trzody..“ — Odszedł od nas miły Brat — O fiary — W ejrzyj we mnie... — Przypo­

wieść o dziesięciu pannach - a my — Nauka muzyki — Od Admini­

stracji.

O io się wam dziś narodził Z b aw iciel.

„ O to zw ia s tu ję wam* ra dość w ielką, k tó ra będzie w szyst­

k ie m u ludow i, iż się w am dziś n a ro d z ił Z b a w ic ie l, k tó ry je s t C h ry stu s P a n w m ieście D aw id ow em “ (Ł u k . 2, 10, 1 1 ).

Radosna w ieść o narodzeniu Pana Je­

zusa dochodzi do poszczególnych ludzi różnym i drogam i. Pan Bóg, k tó ry zna serce każdego cźłbw ieka, posyła do n ie­

go „an ioła w ym ow n ego, jednego z t y ­ siąca'1 (H iob 33,23), aby o pow ied ział mu o tej radosnej w ieści. ,,Q jako śliczne są nogi tych, k tó rzy opow iadają pokój, tych k tó rzy op ow ia d a ją dobre rzec zy11, (Rzym . 10,15). O takich w łaśnie robot­

n ik ów w służbie B ożej m am y prosić P a ­ na, gd yż „żn iw o w p ra w d zie w ielk ie, ale robotników mało. Proście tedy P a ­ na żniw a, aby w ypch n ął robotniki na żniw o sw o je11 (Mat. 9,37-38).

N arodzen ie Pan a Jezusa p rze p o w ie­

dziane b y ło oddawna w w ielu p roroc­

twach S tarego Testam entu. Jakże cu­

dow nie brzm ią słow a p roroctw a Izaja- szowego, m ów iącego o przyjściu Z b a ­ w iciela : „...Oto Panna pocznie Syna, D ziecię narodzi się nam, a Syn dany jest nam 11 (Izaj. 7,14:9,6).

A le niestety, choć narodzenie Pana

Jezusa dokonało się p raw ie przed d w o - . m a tysiącam i lat, tak n iew ielu korzysta z tego narodzenia i pozbaw ia się w ten sposób zbaw iennych sk u tk ó w .p rzy jęcia Chrystusa do serca swego. P rzy czyn ą tego jest brak w ia ry Bożej, którą o tr z y ­ m uje się ze słuchania S łow a Bożego.

„W ia r a ted y jest ze słuchania, a słu­

chanie przez S łow o B o że11 (Rzym . 10,17), dlatego tak potrzebne jest głoszenie E w a n g elii — radosnej w ieści o zb a w ie­

niu. Radość ta m a b yć głoszona i stać się udziałem „w szystkiego ludu11, i dla­

tego m am y m odlić się gorąco, aby Pan dokonał przez Sw oich robotników tego cudownego dzieła podania E w an gelii.

P rzy p a trz m y się w S ło w ie B ożym jak

przy jm u ją tę radosną wieść lu dzie „d o ­

brego upodobania11. (Łuk. 2,14). M a ryi

P a n n ie zw iastow ał E w a n gelię posiany

z niebios A n io ł G abryel: „o to poczniesz

w żyw o cie i porodzisz syna i nazw iesz

im ię jeg o Jezus11 (Łuk. 1,31). M a ry ja

ma w o ln y w ybór, B óg nie zmusza bo­

(2)

2 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 9 — 10

w iem nikogo do p rzy jęcia Jezusa, m u­

si b yć ono zupełnie dobrow oln e i dla ­ tego M a ry ja pyta w p ra w d zie „Jakoż to będ zie", ale równocześnie, jako czło­

w iek „d o b rego upodobania" p rzy jm u je w ia rą zw iastow anie A n io ła i pokornie poddaje się w o li Boga. „O to służebni­

ca Pańska, niechże m i się stanie w edłu g słow a tw ego “ (Łuk. 1,38).

P r z y jm u je Z b aw iciela do serca sw o­

jego, z którego p ły n ie następnie cudo­

w n y dziękczynn y hym n: „W ie lb i dusza m oja Pan a i rozradow ał się duch mój w Bogu, Z b aw icieh i moim... bo m i u czy­

n ił w ie lk ie rzeczy ten, k tó ry mocny jest i św ięte im ię jego; i którego m iło ­ sierdzie zostaje od narodu do narodu nad tym i, co się go b o ją “ . (Łuk. 1,46-50).

Ta ką ż drogą i Józef, leg a ln y m ąż M a ­ ryi, przez w ia rę przych odzi do podda­

nia się w o li B ożej i p rzy jęcia Jezusa, jako Zbaw iciela. W chw ili, k ied y chce opuścić M a ry ję „n ie chcąc je j osław ić", ukazuje mu się w e śnie A n io ł Pański m ów iąc: „Józefie, synu D aw idów , n ie bój się p rzy ją ć M a ry j i żony tw o jej, a l­

bow iem co się z niej poczęło, z Ducha Ś w iętego jest, a urodzi syna i nazw iesz im ię jeg o Jezus: albow iem On zbaw i lud sw ój od grzech ów ich“ (M at. 1, 2 0 -21).

T e d y Jó zef mąż „dobrego upodoba­

n ia" „u czyn ił, jako mu rozkazał A n ie l Pański i p rzy ją ł żonę sw oją", a tym sa­

m ym p rzy ją ł Jezusa — Z b aw iciela do serca swego, a g d y się narodziło dzie­

ciątko, posłusznie „n azw a ł im ię jego Jezus".

A jakże dzieje się z pastuszkami, strzegącym i tej pam iętnej nocy stada sw ojego, „O to A n io ł stanął podle nich, a chw ała Pańska zew sząd ośw ieciła je ... i rzek ł do nich A n io ł: nie b ójcie się, bo oto zw iastu ję w am radość wielką...

iż się w a m dziś narodził Zbaw iciel, k tó ­ r y jest Chrystus Pan... A to w am b ę ­ dzie za znak: znajdziecie niem ow lątko u w inione w pieluszki, leżące w żło b ie"

(Łuk. 2,8-12).

Pastuszkow ie m usieli sami zdecydo­

wać, czy u w ierzyć B ogu i Jego Słow u

i iść do Jezusa, czy nie, ale poniew aż i oni należeli do lu dzi m ających to „d o ­ bre upodobanie" rzek li jed n i do dru­

gich: P ó jd źm y ż aż do Betlehem u, a o- g lą d a jm y tę rzecz, która się stała, któ­

rą nam Pan oznajmił... A tak śpiesząc się, przyszli i znaleźli M a ry ję i Józefa i ono niem ow lątko leżące w żłobie...

i u jrza w szy rozsła w ili to, co im b yło pow iedziane o tym dzieciątku". (Łuk.

2,15.17).

C h w a lili B oga z całych, w yp e łn io ­ nych radością serc — i za w ieść rado­

sną o tem, iż narodził się im Zbaw iciel, i za to, że to co słyszeli od A nioła, zga ­ dzało się w zupełności z tem, co u jrzeli na własne oczy. I ro zsła w ili tę wieść w szędy.

W yra źn ie i jasno słyszym y w tym od­

daniu przez nich ch w ały Bogu — nutę świadczącą o w ew n ętrzn ym przeżyciu odpuszczenia grzechów , n iew ysłow io-' nego pokoju i społeczności z Tym , któ­

rego im ię — w proroctw ach podane' — oznaczało „B ó g z nam i", to jest Em a­

nuel. (Izaj. 7,14; Mat. 1,23).

„T e ra z puszczasz sługę T w eg o P a ­ nie! w edłu g słow a Tw ego, w pokoju:

gd yż oczy m oje oglądały zbaw ienie tw o ­ je, któreś zgo tow a ł przed obliczem w szystkich lu d zi" (Łuk. 2,29-31). T a k i hym n dziękczynn y zanosi Sym eon w chw ili, k ied y p rzeży w a spotkanie ze sw oim Zbaw icielem .

A ten Em anuel w obcowaniu z nami o bjaw ia się jako B óg „C udow ny, R a d­

ny, B óg mocny, O jciec wieczności, K s ią ­ żę po k o ju " (Izaj. 9,6).

C h w a lim y i sław im y B oga za tak dobrego Zbaw iciela, k tó ry koi w szelkie nasze bóle i ma moc zaspokoić w szyst­

kie nasze pragnienia. M iłość Boża p ra ­ gnie zbaw ienia w szystkich ludzi i nie pom inie nikogo, bez w ielokrotn ego w skazania mu drogi zbaw ienia — Je­

zusa Chrystusa. „A lb o w ie m okazała się łaska Boża zbaw ienna w szystkim lu ­ d ziom " (T y t. 2,11).

S potkali się z Jezusem także i tacy

n iep rzy ja ciele Jego, ja k Kaifasz, H erod

(3)

N r O — 10 C H R Z E Ś C I J A N I N 3

i P iła t. I oni m ie li możność p rzy ją ć zba­

w ien ie, lub odrzucić je. W p ra w d zie P i ­ łat zapytu je: „C o ted y uczynię z Jezu­

sem, którego zow ią Chrystusem ?", ale jednak odrzuca Go i krzyżu je. I ro z­

strzygn ięcie tego pytan ia przez każde­

go, decydu je o całej wieczności.

G d y i m y usłyszym y tę radosną wieść, że dla nas, i to dla każdego oso­

biście, n arod ził się Z b aw iciel, bądźm y

lu dźm i „dobrego upodobania", p r z y j­

m ijm y Z b aw iciela do serca, abyśmy z A n io ła m i i w szystkim i św iętym i, po­

czynając od M a ry i Panny, Józefa, Sy- meona i n iezliczonych rzesz zb a w io ­ nych, m o gli w spólnie śpiewać cudow ny hym n: „C h w a ła na wysokości Bcgu, a na ziem i pokój w ludziach „dobrego u- podobania". (Łuk. 2,14).

S. Kr.

M o c w s ł a b o ś c i

„D o s y ć m asz na lasce M o je j, albow iem m o c M o ja wykony^

w a się w słabości

(2 K o r . 1 2 ,9).

„ A le czło w iek na k ło p o t się rodzi, ja k o iskry z w ęgla latają w g ó rę "

(Ijo b 5,7). Istotną treść przytoczonego zdania m ożnaby w yra zić w sposób na­

stępujący: człow iek rodzi się dla cier­

pienia, aby — jak iskry z w ęgla u lata­

jące — dążyć w zw y ż.

„O tym co jest w górze rozm yślajcie, a nie o tym co jest na ziem i" m ów i A p o ­ stoł Pa w eł. I dopiero w ów czas w szelkie nasze cierpienia znajdują sw oją pełne uzasadnienie, gd y służą temu w łaśnie celow i — naszemu uświęceniu. Dążeniu w zw y ż:' Pam iętać jednak musimy, że o ile to w łaśn ie w zla ty w a n ie nad pozio­

m y, to dążenie do ideału, jest istotnym, o niebiańskim pochodzeniu człow ieka

świadczącym , jeg o przeznaczeniem , o ty le w ynoszenie się ponad innych i du­

ma z tego pow odu —- jest w ielk im złem.

Jest tak w ielk im złem i o takiej m o­

cy, że dla p rzezw yciężen ia go A postoł P a w e ł musiał być w spom agany i n ieja ­ ko doprow adzan y do stanu czujności przez szczgólną pomoc Bożą. „ A iżbym się nie w ynosił, dany m i jest bodziec ciału...,, (2 K o r. 12, 7). N ie w iem y co było tym „bodźcem ciała". M ogła to być jakaś choroba oczu zgodnie z listem do G alacjan (4, 13 — 15), gd zie A postoł p i­

sze: „B o w iecie, żem w słabości ciała w am z początku E w a n gelię opow iadał.

A pokuszenia m ego, k tó re b y ło w ciele

mojem , nie lekce sobie w a ży li, aniście n ie gardzili, aleście m ię jako A n io ła Bożego p rzy jęli, i jako Chrystusa Je­

zusa. Jakież tedy b y ło błogosła w ień ­ stw o wasze? albow iem w am daję św ia­

dectw o iż b y b y ła rzecz można, d a lib y­

ście m i b y li w yłu p iw szy oczy w asze".

W idoczn ie przypadek ow ej choroby w sposób w idoczn y b y ł przeszkodą, czy cierpieniem , n aw et w czasie przem ó w ie­

nia P a w ła .

A le n ie jest sprawą n ajw ażniejszą stw ierdzenie, ja kiego rodzaju było to dośw iadczenie A postoła P aw ła. J a k ik o l­

w ie k b y łb y P a w ło w y „bodziec ciała", ja k i też b y łb y on w tw oim życiu — B racie i Siostro — najw ażniejszą spra­

w ą jest stw ierdzenie, że jest on od P a ­ na i że służy dla przezw yciężen ia naszej pychy.

P a trz m y na A postoła P a w ła . P ie r w ­ sze co on czyni, to m odli się. Znając do­

brze moc diabelska, w ie jednocześnie, że jest K toś siln iejszy od szatana — W szechm ogący, Ten, k tó ry przyszedł z nieba, w szedł do królestw a ducha ciem ­ ności, zw iąza ł go i zniszczył jeg o dzieło.

A postoł m odli się w łaśnie do Jezusa

Chrystusa, ja k to w idać z odpow iedzi

na jeg o m o d litw ę (2 K o r. 12, 9), gdzie

Pan przypom ina mu o S w o jej mocy,

i to w łaśnie mocy Chrystusowej.

(4)

'4

/

C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 9 — 10

T a m o d litw a P a w ła przypom in a w pew n ym sensie m o d litw ę Pana Jezusa w Getsemane. Tam Chrystus trz y k ro t­

n ie prosił Ojca, aby oddalił od N iego kielich cierpień krzyżow ych , ca łk o w i­

cie jednak poddaje się w o li Bożej. T u ­ taj P a w e ł trzyk ro tn ie też prosi Pana Jezusa, aby oddalił od n iego ten bodziec ciała, pokornie, poddaw szy się jednak Jego w oli,

I tu i tam cierpien ie n ie zostaje za ­ brane, ale zato dana jest błogosław iona moc, która pozw ala na znoszenie go.

B óg jest mocen u lżyć w e w szelkim cierpieniu. C zyni to w d w o jak i sposób.

A lb o u w aln ia od cierpień, albo też da­

je szczególną moc ich znoszenia. L o t n ap rzyk ład został w yp row a d zo n y poza obręb sądu ognia w Sodomie, natomiast trzej żyd ow scy m łodzieńcy w B abilonie m usieli przejść przez dośw iadczenie o gn ia (piec ognisty). W tym jednak w y ­ padku B ó g dał im moc zdecydow ać się na p r zy ję c ie tego doświadczenia dla ch w ały Bożej, i ja k w iern y ogień n ie m iał m ocy uczynić im k rzy w d y.

A p o stoł P a w e t o trzym a ł odpow iedź na sw oją m odlitw ę, i p rzy ją ł ją z ra ­ dością, jak k olw iek , b yła odmienna od oczekiw anej. O dpow iedź od Pan a o trz y ­ mana b y ła objaw ieniem . w ie lk ie j ta­

jem nicy, n ie tylk o dla P aw ła, ale i dla nas wszystkich, przechodzących przez dolinę cierpień. W objaw ieniu tej ta jem ­ n icy za w arta jest błoga w ieść i w n ik ­ n ijm y w te słow a zw rócone do ciebie i do mnie, a p rz y jm ijm y je z zaufaniem, gd yż są to słow a Pana Jezusa: „D osyć masz na łasce M ojej, albow iem moc M o ­ ja w yk o n yw a się w s ł a b o ś c i . (2 K or.

12, 10). T ek st grecki tego zdania m oże być przetłum aczon y rów n ież w sposób następujący: „dość jest dla ciebie M o ­ je j m iłości", co oznacza w gruncie rz e ­ czy: „n iech ci w ysta rczy M o ja m iłość".

T e j miłości, m iłości Pana naszego, w ysta rczy z pew nością na w szystkie braki i potrzeby, pokusy i napaści sza­

tańskie. Jakże słusznie zapytu je Spur- geon, m ów iąc o m iłości Chrystusow ej:

„ C z y m oże ry b a żyją ca w morzu, oba­

w ia ć się braku potrzebnej je j w od y, lub

człow iek stojący na w ierzch ołku gó ry może obawiać się, że w tych szerokich przestw orzach n ie starczy pow ietrza dla jeg o ptuc, lub m ysz zabłąkana w spich­

lerzach Egiptu, które Józef napełniał zbożem przez siedem lat, pow inna oba­

w ia ć się braku dla n iej pokarmu? — Zdaliśm y się przecież na w o lę i opiekę Jezusa Chrystusa, rozporządzającego bezbrzeżnym oceanem Bożej miłości, ła ­ ski i mocy. Jemu bow iem , O dkupicielo­

w i naszemu „dan a jest w szelka m oc na n iebie i na ziem i". (Mat. 28, 18).

O kazuje się, że niem oc nasza nie tylko nie jest przeszkodą, ale raczej w łaśnie okolicznością nader sprzyjającą działa­

niu Bożej, tw órczej siły. Podobn ie jak w w ypadku ratow ania tonącego, który raczej przeszkadza ratującem u sw ym i w ysiłk a m i i dopiero, g d y zupełnie b ier­

n ie podda się jeg o w oli, jest szybko i szczęśliw ie z w o d y w yd ob yty.

D opiero teraz staje się dla nas zrozu ­ m iała przyczyna, dla k tórej A postoł p rzy jm u je z poddaniem cierpienia, a n aw et w ysoko je ceni... „D la tego też bardzo chętnie będę się raczej chlubił z n iem ocy sw ojej ,aby w e m nie m iesz­

kała moc Chrystusow a" (2 K o r. 12, 9).

M oc B oża (po grecku „dyn am is" — siła, od tego pochodzi słowo dynam it) to ta wszechm ogąca energia, która tw o ­ rzy ła św iaty, a która w życiu A postoła o bjaw ia się w „znam ionach, cudach i m ocach". S iła ta potrzebna mu była w celu poddania pogan w ierze i dla podporządkow ania każdej m yśli C h ry­

stusowi. Z w łasnego w ięc doświadcze­

nia poznaw szy moc Bożą, m ógł p o w ie­

dzieć: „A lb o w ie m nie w styd zę się za E w a n g elię Chrystusową, poniew aż jest mocą B ożą ku zbaw ieniu każdemu w ie ­ rzącem u..." (Rzym . 1, 16). A w ięc jeśli dla u m ożliw ienia działania tej m ocy B o­

żej w nas, m am y cierpieć i znosić ów

„bodziec w c ie le " — to niechaj będzie błogosław ione to cierpienie. Ono bo­

w iem unicestwia nasze własne „ ja " i da^

je m iejsce działaniu łaski.

W ted y b ow iem gotow ość nasza dla

nieba je s t zupełna, g d y nasze „ ja " jest

(5)

N r 9 — 10 C H R Z E Ś C I J A N I N e

m artw e, a k rólu je w nas łaska Boża.

Nasza w ięc niem oc jest sprzyja ją cym w aru nkiem dla działania Bożego, pod­

czas gd y nasza siła i w yn ikająca z niej pewność siebie, to okoliczność sp rzyja ­ jąca działaniu szatana.

W yo b ra źm y sobie radosny uśmiech A p o stoła w mom entach doświadczenia i troski, gd yż zw iasto w a ły one w łaśnie błogosław ień stw o m ocy Chrystusow ej, Jego zw ycięstw a i tryum f.

A zw ró ćm y uwagę, że jest tu w y ­ m ienionych pięć różnego rodzaju do­

św iadczeń życiow ych , obejm ujących o góln ie w szystko z czem dziecko Boże spotkać się może.

B racie m ój! Siostro m oja! m oże aku­

rat w tym czasie znosić musisz naw ał- ność bu rzy jakiegoś doświadczenia, lub może le ż y ono przed tobą w n ajbliższej przyszłości. Jeśli jest tak, w iedz, że ..po­

kuszenie się nas nie jęło. tylk o ludzkie, ale w iern yć jest Bóg. k tó ry nie dopuś­

ci, abyście b y li kuszeni nad możność waszą, ale (w ra z) z pokuszeniem u czy­

ni i w yjście abyście (je) znosić m o gli".

(1 K o r. 10, 13).

A w ięc jeśli zgodzisz się je p rzy ją ć i znosić, stw orzy ono tylk o w tw oim życiu sposobność oddania ch w ały Jezu­

sowi.

W szelk ie „położen ie bez w y jś c ia " — będą m ateriałem , k tó ry zostanie przez Boga p rzetw o rzo n y w piękno świętości, siły duchowej i zw ycięstw a.

P ięciom a ranam i Jezusa Chrystusa je ­ steśmy zbaw ieni. P ięciom a też w spo­

m nianym i przez A postoła P a w ła rodza­

ja m i dośw iadczenia u w ielb ia m y C h ry­

stusa. P r z e ż y ł je sam, i to co m ów i jest w yn ik iem osobistego doświadczenia.

W poprzednim rozdziale 2 listu do K o ryn tia n (11,23-32) w spom ina w sw o­

ich przeżytych trudnościach, których w ym ien ia w ie le — w ięzien ia, b iczow a­

nie, kam ienow anie, rozbicie okrętu, n iebezpieczeństw o rozboju, zmęczenie, głód, pragnienie, chłód, nagość, bicie kijam i, trudności z pow odu fa łszyw ych braci itd. W szystkie te trudności p r z y j­

m ow ał z poddaniem , bez szem rania i z radością w duszy. M ia ł bow iem w tych dośw iadczeniach możność p rzeżyć ta­

jem n icę m ocy Chrystusowej.

N oc i dzień p rzeb ył on „ w głębokości m o rsk iej". W idocznie po katastrofie roz­

bicia się statku, g d y na falach unosiły się tylk o jeg o szczątki, na jed n ym z nich ocalał A postoł. U nosił się w śród szalejących fal, bez żadnych zdaw ałoby się m ożliw ości ocalenia. Choć niebo po­

k ry te ■•ciemnymi chmurami, oko w ia ry po przez nie w id zi wieczne, nie zacho- dzące n igd y S łow a P ra w d y . I choć z za­

padającą nocą n ieprzen ikn ion y m rok zapanow ał, a przejm u ją cy chłód dopeł­

n iał m ia ry doświadczeń dla ciała, P a ­ w eł sercem słyszy, pom im o w ycia bu­

rzy, cichy głos Z b aw iciela: nie bój się — to Ja! I P a w e ł w tym napra\vdę straszliw ym doświadczeniu — jest spo­

k o jn y a błogość w yp e łn ia jeg o duszę.

K ie d y in d zie j znów — w mieście F i- lippach, ubiczow an y siedzi w w ięzieniu.

N o g i ma zakute w kłodę. A jednak ra­

duje się i śpiewa dla ch w ały Pana Je­

zusa. C zyż nie cierpiał, g d y bracia z K o ry n tu napom inali go, że nie du­

chow nie a cieleśnie postępuje, lub po­

d e jr z liw ie p rzy jm o w a li jeg o kazania, dopatrując się w nich chytrości i chęci zysku. Stosunek do tych spraw i w y ­ niku przeżyć A postoła w ym o w n ie opi­

sany jest w 2 liście do K o ry n tia n (6,3-10) „Ż adn ego w n iczym nie dajem y zgorszenia (nikom u), aby nie b y ło zga­

nione usługiw anie nasze. A le w e w szyst­

kim zalecając (wskazując) samych sie­

bie, jako sługi Boże, w w ie lk ie j cierp li­

w ości ... w czystości, w um iejętności, w nieskw apliw ości, w dobrotliw ości, w Duchu Ś w iętym , w m iłości nieobłud- nej ... przez chw ałę i zelżyw ość, przez niesław ę i dobrą sławę, ja k o b y zw odzi- ciele (uw ażani za zw od zicieli) aleśm y p raw o w iern i, n iby smutni, w szakże za­

w sze w eseli..."

I w idzim y, że P a w e ł napraw dę b y ł silny, g d y w id zia ł i czuł sw ą niemoc.

I takie jest w łaśnie życie uświęcone, natchnione, święte, Chrystusowem u po­

dobne.

(6)

e C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 9 — 1#

P a m ięta jm y, że Jan Złotousty kied yś p o w ied zia ł: „C h ociaż b y ł on P aw łem , jedn ak b y ł czło w iek iem ". I dlatego też m o żem y b y ć naśladow cam i P a w ła w ty m w zględ zie, ja k on b y ł naśladow cą Chrystusa, k tó ry „w czo ra j i dziś, tenże i na w ie k i". (Żyd. 13,8).

On W szech m ogący i w n ajtru d n iej­

szych naszych dniach, n ie bacząc na na­

szą słabość, a n aw et dzięki niej, u św ię­

ca i posila nas. A le d zieje się to je d y ­ n ie w ów czas, g d y zostanie usunięte to, co g łó w n ie przeszkadza w nas działaniu łaski B ożej — w łasne nasze „ ja " , i gd y dośw iadczenia przych odzą na nas dla Im ien ia Jezusa Chrystusa, a n ie z p o ­ w od u naszych grzechów . „B ło g o s ła w ie ­ n i ubodzy duchem " — u bodzy sobą, w łasn ym „ja " , ci, k tó rzy m ogą p o w ie ­ dzieć z P a w łem : „Już n ie ż y ję ja, ale ż y je w e m nie Chrystus" (Gal. 2,2). A l ­ b o w iem takich jest k róles tw o " — gd yż w ła śn ie w nich króluje niebiańska na­

tura, ob ja w ia się i u w ielb ia Bóg, Jego wszechmoc, Jego świętość.

Chrześcijaństw o w gruncie rzeczy n ie jest — ja k n iek tórzy sądzą — le ­ n iw y m i bezosobow ym życiem , n iejako siedzeniem z założonym i rękam i, z w y ­

zbyciem się sw ojej in dyw idu alności na

rzecz biern ego i fa łszy w e go jednocze­

śnie poddania się innym ludziom , nie!

po stokroć nie! Ż y c ie chrześcijańskie to obecność Chrystusa w sercu i życiu czło w iek a , to służenie Jezusowi ofiarn e

i natchnione.

A n aw et je ś li nas n iesp raw ied liw ie obw iniają, to i tak n ie m am y się czem chlubić, g d y ż w gruncie rzeczy na nic innego nie zasługujem y. G d y kiedyś zapytano pew n ego pracow n ika na n i­

w ie Bożej, będącego przedm iotem ostrej k r y ty k i i osądzenia ze strony jedn ego z braci, czemu nie usiłuje obalić tych zarzutów , spokojnie odpow iedział: G d y ­ b y ten mój przeciw n ik w ied zia ł o m nie to, co ja sam w iem o sobie, m ó głb y mnie znacznie su row iej potępić.

Jesteśm y pow ołan i do tego, aby n ie siebie w ysław iać, ale aby u w ielbić i rozsław ić Jezusa Chrystusa. Jeśli rze­

czyw iście treścią naszego życia jest to dążenie, w ów czas i do nas stosuje się, niosące moc, słow o Chrystusa: „Dosyć masz na łasce Mojej, albowiem moc M oja wykonywa się w słabości".

W . F. Marcinkowski

Góra Karm el w Galilei.

„W szakże sianie się, że ktobykolwiek wzywał im ienia Pańskiego, wybawiony będzie, bo na górze Syon i w Jeruza- lem ie będzie wybawienie, jako rzeki Pan, to jest w ostatkach których Pan powoła“ .

Joel 2, 32.

(7)

N r 9 — 10 C H R Z E Ś C I J A N I N 7

Istota i zadanie Kościoła Chrystusowego

P rz e m ó w ie n ie w ygłoszone p rzez B r a ta S . K ra k ie w ic z a n a k o n fe r e n c ji te o lo g ic z n e j księży i teologów , re p re z e n tu ją c y c h wszystkie Kościoły należące do Chrześcijańskiej Rady E 'm - menicznej w Polsce. Konferencja, druga z kolei, odbyła się w dn. 4 — 6 listopada b.r. w Skolimowie k. W arszaw y.

Z e w zględ u n a w agę i a k tu a ln o ść te m a tu , zam ieszczam y p rz em ów ien ie w całości, n ie zw a żając n a je g o dość znaczną

ob jęto ść. R E D A K C J A

I. K O Ś C IÓ Ł — B U D O W L A Ź ród łem w szelk iej potrzebn ej nam

•wiedzy o K o ściele Chrystusowym , jest S ło w o Boże. I dlatego m y chrześcijanie, p rzy jm u jem y jako źró d ło słó w słow a kościół, określenie u żyw ane w N o w y m Testam encie, a m ian ow icie: ecclesia.

G re ck ie to słow o oznacza dosłow nie z e ­ bran ie w ybranych, w tym w ypadku z e ­ b ran ie w ierzących w Chrystusa, a w ięc w yw o ła n y ch ze świata. „A lb o w ie m gd zie są dw aj, albo trzej zgrom adzeni w im ię M oje, tam em jest w pośrodku ic h ". (Mat. 18, 20).

Stąd też n ie m ożem y u żyw ać słow a kościół w znaczeniu przypisu jącym p o ­ chodzenie tego słow a od łacińskiego

„ca stellu m " — zamek, bu dow la w a ro w ­ na, a w ięc łączącym się nieodłącznie 2 pojęciem budynku, św iątyni. K ościół w sensie budynku, św iątyni, istniał rz e ­ czyw iście, ale je d y n ie w S tarym Testa- m ecie, gd y ż za w iera ł w sobie w szelkie elem en ty B ożej budow li. P rzed e w s z y ­ stkim budow la ta w ykon an a została Z w yraźn ego rozkazu Bożego i w edłu g planu, ob ja w ion ego M o jżeszow i przez P a n a na gó rze Synaj. „P a trz a jż e abyś u czyn ił w szystko w ed łu g podobieństwa, jktóreć okazano na gó rze". (2 M ojż. 25,

<40). Podobn ie ja k „n am iot p rzy m ierza "

tow arzyszący lu d ow i Bożem u w jeg o w ędrów ce, tak i św iątyn ia zbudowana później przez Salomona, człow ieka p e ł­

nego mądrości, na m iejscu w skazanym D a w id ow i p rze z Boga, b y ła m iejscem gd zie „p rze b y w a ło im ię Pańskie..."

„... i będą tam oczy M o je i serce M oje po w szystke dn i". (1 K r ó l. 9, 3).

I dlatego w łaśn ie w tej św iątyni, w tym kościele ja k m oglib yśm y p o w ie ­ dzieć, każdy członek ludu Bożego p r z y ­

n ajm niej raz w roku m iał stanąć p rzed obliczem Pańskim , i uczcić G o składa­

ją c przew id zia n e w zakonie ofia ry. T a k b y ło w S tarym Zakonie. W N o w y m T e ­

stamencie, ja k m ó w i Jezus Chrystus, św iątyn ią n ie jest ju ż żaden budynek, ani określone m iejsce: „id z ie godzina, g d y ani na tej górze ani w Jerozolim ie n ie będziecie ch w a lili Ojca... aleć id zie godzin a i ju ż teraz jest, g d y p ra d ziw i ch w alcy będą chw alić O jca w ruchu i w p ra w d zie". (Jan 4, 21, 23).

A więc wszędzie, gdzie jest Jezus i wierzący Weń, chwalący Go w duchu i w prawdzie, tam jest Kościół Nowego Testamentu.

L e c z któż jest w ierzą cym i ch w alą­

cym Jezusa Chrystusa w duchu i w praw dzie? T y lk o ten, kto mocą S łow a B ożego, k r w i Jezusa i Ducha Ś w iętego n ow ym się zro d ził człow iekiem , jako m ó w i Pism o: „co się narodziło z cia­

ła — ciałem jest, a co się n arodziło z : Ducha — duchem jest... M usicie się zno­

w u n arod zić". (Jan 3, 6. 7).

W yzn a n ie P io tra : „T y ś jest Chrystus on Syn B oga ż y w e g o " (Mat. 16, 16), jest takim w yraźn ym , dobitnym św iadec­

tw em człow ieka narodzonego ną nowo, k tórego odrodzenie dokonało się z łaski B ożej, ja k to p o tw ierd za Pan Jezus:

„...bo tego ciało i k r e w nie o b ja w iły to­

bie, ale O jciec M ój, k tó ry jest w n ieb ie-.

siech" (Mat. 16, 17). Jest to też św ia­

dectw om w ew n ętrzn ej, duchowej p rze­

m iany, w w yn ik u której m ógł on na­

zw ać Jezusa sw oim osobistym Z b a w i­

cielem , Pan em i Bogiem . T a P io tro w a

w ia ra n ie b y ła jeg o w łasnym , ludzkim

uczuciem jeno, ale była darem B ożym

(8)

s C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 9 — IW

i tą w łaśn ie w iarą, o k tórej m ów i S ło ­ w o : „a lb o w ie m łaską jesteście zbaw ieni p rzez w iarę, i to nie jest z was, dar to B o ż y jest“ . ( E t 2, 8).

T a w łaśn ie w iara, czyni zeń ż y w y kam ień, kam ień będący cząstką K ościo­

ła Bożego, co też i w im ieniu nadanym mu przez Jezusa, znalazło swój w yraz.

(„petrus“ — opoczysty, skała, kamień).

T a k im ż y w y m kam ieniem zaś m oże się stać każdy, kto pod w p ły w e m S łow a B ożego p rzy jm u je Jezusa do serca sw o­

jego, co jest rów noznaczne z jeg o od ro­

dzeniem . W ra z z p rzy jęciem Jezusa o trzym u je też moc do w yp ełn ien ia w o li Bożej, do życia chrześcijańskiego:

,r ..lecz k tó ry G o k o lw iek p rzy jęli, dał im tę moc, aby się stali Synam i B o ż y ­ m i..." (Jan 1, 12). Jednym zaś z p rze ja ­ w ó w odrodzenia jest w łaśnie św iade­

ctw o.

To jest ta jedyna droga, na której siać się można członkiem prawdziwego Kościoła Chrystusowego.

K a ż d y też z w ym ien ion ych w N o w y m Testam encie chrześcijan, staw ał się nim, tc jest dzieckiem Bożym , jed y n ie p rzez dobrow oln e i, św iadom e p r z y ję ­ cie Pana Jezusa. A oto p rzyk ła d y: N a j­

św iętszej M a rii Pannie, pierw szej chrze­

ścijance przyn iósł A n io ł G a b ry je l w ieść o tem, że ma porodzić (ciało) Pana Jezu­

sa. T e j oszałam iającej wieści, n iezrozu ­ m ia łej p ie rw o tn ie dla N ie j, musiała n a j­

p ie r w uwierzyć, a następnie dobrowol­

nie ją (a w ła ściw ie Jego — Jezusa) przyjąć, co w y ra z iła w tym pełnym cu­

dow nej p ok ory i poddania zdaniu: „o to ja służebnica Pańska, niechże m i się stanie w ed łu g słow a T w eg o ..." (Łuk. 1, 38). A zaraz potem nastąpiło w yznanie, św iadectw o, pełn e radości i u w ielb ie­

nia: „W ie lb i dusza m oja Pana, i rozra­

dow ał się duch m ój w Bogu, Zbawicielu moim“. (Łuk. 1, 46. 47).

P io tr, dow ied zia w szy się o Jezusie od A n d rz e ja , brata sw ojego, dopiero po spotkaniu się z Chrystusem i p rzyjęciu Go, ja k o sw o jego osobistego Z b a w icie­

la, m ógł uczynić uprzednio om aw iane w yzn an ie. D la P a w ła głę b i serca się­

gającym św iadectw em o Jezusie — by-, ła śm ierć Szczepana. I w krótce potem w id z im y na drodze do Damaszku jego- cudow ne n aw rócenie do Jezusa, naro­

dzenie dla K ościoła Chrystusowego, o*

czem w y d a je radosne i pełne m ocy św iadectw o w bożnicach po p rzy b y c iu do celu podróży.

Tak w ięc w w yn iku p rzy jęcia Pana.

Jezusa do serca, w w yn iku takiego po­

łączenia się z Nim , dokonuje się w czło­

w ieku ta zasadnicza przem iana, która:, z grzesznika czyni „ ż y w y kam ień " K o ­ ścioła Bożego, o którym m ów i Słowo*

Boże: „ i na tej opoce zbuduję kościół M ó j". (Mat. 16, 18), „ i w y, ja k o żywe«.

kam ienie, budujcie się w dcm ducho­

w y , w kapłaństwo św ięte..." (1 Piotras 2, 5).

D latego też jest jasne i zrozum iałe, że;.

zarów no Szczepan, ja k i P a w e ł zgodnie- tw ierd zili, iż „B ó g n ie m ieszka w koś­

ciołach ręką ludzką uczynionych"..

(Dz. Apost. 7, 48; 17, 24), lecz w sercach ludzi, k tó rzy się ż y w y m i kam ieniam i, stali. „A z a ż nie w iecie, iż kościołem B o ­ żym jesteście, a Duch B o ży m ieszka w ’ was?... A lb o w ie m kościół B o ży ś w ięty jest, k tórym w y jesteście". (1 K o r. 3,.

16. 17).

Istn ieje w ięc rzeczyw iście taberna­

kulum („tabern acu lu m " — dosłow n ie nam iot), w k tórym Jezus mieszka, ale*

n ie jest to złote, lub srebrne naczynie' czy szafka, którą zamknąć można na.

klucz, a w niej Jezusa, ale jest nim:, odrodzone serce ludzkie, ciało. „Azaż;.

nie w iecie, iż ciało wasze jest kościołem:

Ducha Świętego... w ysła w ia jcież B o g a w ciele w aszym i w duchu w aszym , któ­

re są B o że". (1 K o r. 6, 19.20).

K ościół Chrystusow y jest bu dow an y w dalszym ciągu przez samego Z b a w i­

ciela, k tó ry dołącza każdego dnia no­

w e ży w e kam ienie. „ A Pan przydawał:

zborow i na każdy dzień tych, k tó rzy m ieli b yć zb a w ien i". (Dz. Apost. 2, 47), G d y budowa K ościoła zostanie ukoń­

czona w ra z z dołączeniem ostatniego*

ży w eg o kamienia, K ościół zostanie z ziem i zabrany przez Pana Jezusa..

O tym przyjściu Chrystusa po Sw ój K o -

(9)

N r 9 — 10 C H R Z E Ś C I J A N I N

jściół m ów i S łow o B oże m. in. w liście -do Tessaloniczan (1 Tess. 4, 13 — 18).

T en w łaśn ie K ościół C hrystusow y ch arakteryzu je się w szelkim i cechami w ym ien io n ym i w P iśm ie Ś w iętym , a Więc przed w szystkim innym, iż jest jeden, apostolski i powszechny. N ie jest

•sprawą niestety m o żliw ą w krótkim p rzem ów ien iu rozpatrzeć b liżej tę k w e ­ stię, tak, Se o gran iczym y się jed y n ie do p rzytoczen ia odnośnych cytat ze S łow a Bożego.

O jedności m ó w i ju ż Pan Jezus:

^,...a będzie jeden pasterz i jedna ow czarnia". (Jan 10, 16), a P a w e ł w l i ­ ście do Efezian (4, 3 — 5) m ów i szero­

k o : „...abyście zachow ali jedność ducha w zw iązce pokoju. Jedno jest ciało i jeden duch, jako też pow ołan i jeste­

ście w jednej nadziei... Jeden Pan, je ­ dna w iara, jeden chrzest..."

N a apostolski jeg o charakter w skazu­

j e zarów no ostatnia zlecona mu przez Chrystusa m isja (M at. 28, 19. 20), ja k

II. K O Ś C IÓ Ł

„S p ra w u jcież n ie pokarm , k tó ry g i­

n ie, ale pokarm , k tó ry trw a ku ż y w o ­ to w i wiecznem u, k tó ry W am da Syn c z ł o w i e c z y . ( J a n 6, 27). Chrystus w tych słow ach w y ra źn ie przykazał ucz­

niom Swoim , aby nie p rzy w ią z y w a li w a g i do spraw cielesnych, ziemskich, g d y ż nie jest to pokarm m ogący zaspo­

koić głód duszy, ale przede w szystkiem szukali i o d żyw ia li się pokarm em p ra w ­

dziw ym , duchowym , o fia ro w a n ym im p rzez Boga: „...ale O jciec M ój daje w am .chleb on p ra w d z iw y z nieba“ . (Jan 6, 32). „...Jam ci jest On chleb ż y w o ta ".

(Jan 6, 35). „Jeśli nie będziecie ciała :Syna człow ieczego i p ili k rew Jego, n ie m acie żyw o ta w sobie". (Jan 6, 53).

T o jest w ięc ten je d y n y pokarm i p o ­ żyw ien ie, które u trzym u je p rzy życiu -organizm, ja k im jest K ościół Chrystu­

sowy. „ K t o je ciało M o je a p ije k re w M oją, ma ż y w o t w ieczn y". (Jan 6, 54).

N ie m o żliw ą jest sprawą rozum em po­

ją ć treść tych słów Pańskich, ale muszą

rów n ież fakt, iż opierał się on na zasa­

dach w ym ien ion ych w D ziejach A p o s­

tolskich (2, 42). „ I trw a li w nauce Apo-r stolskiej, i w społeczności, w łam aniu chleba, i w m o d litw ach ", i w liście do E fezian (2, 20) „...zbudowani na funda­

m encie A p o stołó w i proroków ..."

Pow szechność zaś K ościoła zaznaczo­

na jest zarów no ju ż w e w spom nianej ostatniej zleconej przez Pana Jezusa m i­

sji: „...i aby b y ła kazana w imieniu Je­

go pokuta i odpuszczenie grzech ów m ię­

dzy w szystkie narody..." (Łuk. 24, 47), ja k też w św iadectw ie P io tra w C eza­

rei (Dz. A postolsk ie 10, 34), w liście P a w ła do Efezian (2,17): „...i p rzyszed ł­

szy opow ied ział pokój wam , którzyście dalekim i i którzyście b lisk im i". N a ten nieznan y Ż ydom uniw ersalizm w skazu­

je rów nież dobitnie tenże A postoł w liście do Kolossan: „G d zie n ie masz G reka i Żyda, obrzeski i nieobrzeski, cudzoziem ca: Tatarzyna, niew olnika, w oln ego, ale w szystko i w e w szystkich Chrystus". (K o l. 3, 11).

— O R G A N IZ M

one być p rzeżyciem każdego, kto człon ­ kiem organizm u — ciała Jezusowego chce być. K to życie sw oje p ośw ięcił Je-‘

zusow i tak „ja k m ów i P ism o " (Jan 7, 38), Chrystus w yp e łn i sobą życie jeg o ca łk ow icie i będzie to w idoczne i dla otoczenia, bow iem „rz e k i w o d y ż y w e j p op łyn ą z żyw o ta je g o ".

D la w ielu w y d a je się tego rodzaju życie zb yt „w ąską ścieżką", zb yt tru d­

n ym i ogran iczającym „w oln o ść". I ucz­

n iów n iektórych p rzera ziła ta „tw a rd a m o w a ", tak, że odeszli. A jednak b y li i tacy, k tó rz y w ie r z y li Panu, i w nich w y p e łn iły się S łow a M istrza: „M ies z­

k a jcież w e M nie, a Ja w was... Jam je s t w inn a macica a w yście la torośle". (Jan 15, 4. 5).

T a k jest, zostali z Pasterzem sw ym

połączeni na w ie k i i nic już ich od N ie ­

go odłączyć nie będzie w stanie: „ A lb o ­

w iem pew ien em tego, iż ani §mierć,

ani żyw ot, ani A n io ło w ie, ani księstwa,

ani m ocarstwa, ani teraźniejsze, ani.

(10)

10 C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 9 — 10

p rzy szłe rzeczy, ani wysokość, ani g łę ­ bokość, ani żadne stw orzen ie — nie b ęd zie nas m ogło odłączyć od m iłości B o żej, k tó ra jest w Jezusie Chrystu­

sie, Panu naszym 1'. (R zym . 8, 38. 39).

T o jest od tej miłości, o k tórej ju ż w P ieśn i nad Pieśn ia m i pisał Salom on:

„...alb ow iem m iłość m ocna jest jako śmierć... w o d y w ie lk ie n ie m o g ły b y za ­ gasić tej m iłości, ani rzek i zatopić, choć­

b y kto w szystkę m ajętność domu sw e­

g o dał za taką miłość, b y łb y p ew n ie w zgardzony...*' (8, 6. 7).

T a k ie w ię c połączenie z Jezusem p rze z m iłość Bożą, czyn i z nas — dzie­

c i B ożych — K ościół, ale będący n ie, orga n izacją, lecz ż y w y m organ izm em —

ecclesia — corpus C hristi m isticum (K o śció ł — m istyczne ciało Chrystusa).

K o śció ł w ię c B oży, to w łaśn ie ciało Chrystusa, składające się z członków , k tó ry m i są w szyscy zrodzen i dla życia w ieczn ego z O fia r y Jezusa na krzyżu.

C zło n k i te połączone m iłością Bożą w za je m ze sobą i z głow ą, k tó rą jest Jezus — tw o rzą całkow ity, ż y w y o rga ­ nizm . K o śció ł jest tym jed y n y m n ie­

z w y k ły m organizm em , k tó ry możność w zrostu i s iły do życia czerpie bezpo­

średnio od Chrystusa. D la tego też jest u zależn iony od N ie g o n ie tylk o jako dzieło od tw órcy, ale ró w n ież w sw oim bycie, trw an iu i w zroście. „ I wszystko poddał pod n ogi Jego, a Onego dał za g ło w ę nad w szystkim kościołem , k tó ry jest ciałem Jego, i pełnością Tego, k tó ­ r y w szystko w e w szystkich n apełn ia".

(E fez. 1, 22. 23).

K a ż d y organ izm jest tak stw orzony, ż e fu n kcjon ow an ie poszczególnych o r­

g a n ó w i członków jest ze sobą ściśle p o ­ w iązane, a n aw et najczęściej od siebie uzależnione. K a ż d y z nich w w y k o n y ­ w an iu przeznaczonych m u czynności k orzysta z pom ocy innego, m oże n ie w i­

docznego, ale n ie m n iej potrzebnego i w ażnego. Podobn ie jest w K o ściele B ożym , w k tó rym każdy członek — 'o ile ż y je — ma do spełnienia przezn a­

czone mu zadanie choćby pozornie skrom ne, i jest tak samo potrzebn y i cen n y ja k ten, k tórego działalność

w y d a je się nam n ajbardziej cenna i w i­

doczna. „T a k w ie le nas jest jednym cia­

łem w Chrystusie, aleśm y z osobna je d ­ n i dru gim i członkam i". (1 K o r. 12, 25).

Zasadniczą spraw ą jednak jest ż y c ie organizm u, życie członków jeg o. I tu w Kościele, podobnie ja k w ludzkim , zw ierzęcy m czy roślinnym organ izm ie byw a, że jakiś organ, członek choruje, m a rtw ieje, rozkłada się. Gangrena za ­ graża o rgan izm ow i zakażeniem . T a k i bezn adziejnie chory, czy m a rtw y czło­

n ek n ależy odciąć. „K a ż d ą latorośl, k tó ­ ra w e M n ie owocu n ie przynosi — od*

cina..." „...Jeśliby kto n ie m ieszkał w e M nie, precz w yrzu con y będzie jako la ­ torośl i uschnie, i zbiorą je i na ogień, -wrzucą, i zg o rz e je ". (Jan 15, 2.6) „...Je-

■śli ted y sól zw ietrzeje, czem że solić b ę­

dą? do niczego się nie godzi, tylk o aby b yła precz w yrzu con a i od lu dzi pode­

ptana". (Mat. 5, 13).

T a k w ięc c i a ł o ----organizm , jest h ar­

m o n ijn ie złożone z poszczególnych, je ­ dnako potrzebnych mu członków. „ A n iektórych B ó g postanow ił w e zborze, n ajp rzód A postołów , potem proroków , po trzecie nauczycieli, potem cu dotw ór­

ców ..." (1 K o r. 12, 28) „ I tenże dał...

E w angelisty, drugie też pasterze i nau­

czyciele..." (Efez. 4, 11).

K o śció ł w ięc B o ż y jest takim orga­

nizm em , w którym gło w ą i k ierow n i­

kiem jest Sam Jezus, a członkam i m y w szyscy, k tórzyśm y w z ię li od N ie g o zbaw ienie, w szyscy jednako potrzebni, niezbędni. Jak w ięc w yra źn ie ze S łow a B ożego w id zim y w K o ściele Chrystuso­

w y m n ie b yło w ów czas p rzy jeg o za­

łożeniu, n ie ma i dziś h ierarch ii koś­

cieln ej — n ie b y ło i n ie ma podziału na lud i duchowieństwo. Słow o B oże bo­

w iem m ów iąc o kapłaństw ie zw raca się n ie do ja k iejś grupki duchow ieństw a ale do w szystkich dzieci Bożych,, na­

zyw a ją c ich „królew sk im kapłań­

stw em " (1 P io tra 2, 9). T a k a jest w o la Boża i pow ołan ie Pańskie w odniesie­

n iu do każdego w ierzącego, cóż m y

ośm ielim y się do tego dodać?

(11)

Nr 9 — 10 C H R Z E Ś C I J A N I N 11

I I I . K O Ś C IÓ Ł — O B L U B IE N IC A Z a w a rty w 1 księdze M ojżeszow ej

opis stw orzenia E w y — m atki rodzaju ludzkiego, jest opisem stw orzenia O blu ­ bien icy C hrystusow ej — K ościoła B o ­ żego. A d a m zaś w tym w ypadk u jest obrazem Jezusa Chrystusa — ja k w ie ­ m y n azw anym przez Pism o Ś w ięte — drugim Adam em . C z jta m y w ięc, że P a n B óg zesłał na A d a m a tw a rd y sen, w czasie k tó reg o w y ją ł z boku je g o j e ­ dno żebro i uzupełn iw szy je, u tw o rzy ł niew iastę. T a k w ięc zasadniczym tw o ­ rz y w e m i w aru nkiem n iejako stw orze­

nia n iew iasty b y ło żebro (kość) w y ję ta

l boku A d am ow ego. W ten sposób stw o­

rzoną n iew iastę p rzy w ió d ł B og do A d a ­ ma, k tó ry g d y spojrzał na nią p o w ie­

dział: „T o ć teraz jest kość z kości m o­

ich i ciało z ciała m ojego i dlatego na­

zw an a będzie m ężatką, bo ona z m ęża w zięta jest. P rze to ż opuści człow iek Ojca sw ego i m atkę sw oją a p rzy łą czy Bię do żon y sw ojej i będą jed n ym cia ­ łem ". (1 M ojż. 2,23.24).

G d y A p o stoł przytacza pow yższe sło­

w a o ca łk o w itym złączeniu m ęża i n ie­

w ia sty w m ałżeństw ie, zaraz po ty m dodaje: „ta jem n ica to w ielk a jest, ale ja m ó w ię o Chrystusie i o K o ściele ".

(E fez. 5,32).

T u w ięc jest to w yp e łn ie n ie się słów przepow ied zian ych jeszcze w raju.

Pu n ktem cen traln ym S łow a Bożego i chrześcijaństw a jest akt zbaw ienia czło w iek a — krzyż, Golgota. Jezus Chrystus, k tó ry zaniósł na k rzy ż Ciało S w o je i K re w , jako o fia rę zupełną i do­

skonałą za grzech y ludzkości, nazw any jest przez Pism o Ś w ięte „d ru g im A d a ­ m em " (1 K o r. 15,45.47-49).

Zesłał B óg i na niego tw a rd y sen — śm ierć na krzyżu i złożen ie do grobu — i ze zranionego boku Jego w y ją ł k a ż­

dego z nas. K a ż d y bow iem z nas, d zie­

ci Bożych, przez k re w i ran y Baranka zrodzon y (stw orzon y) został do now ego życia dla Boga. I każdego tak zrodzo­

nego (stw orzon ego) n ow ego człow iek a p rzyp ro w a d za B ó g i oddaje Jezusowi, bó... „żaden do M n ie p rzy jść n ie może,

je ś li go O jciec M ój, k tó ry M n ie posłał, n ie p o cią gn ie". (Jan 6,44). I d zieje się tak samo p r z y tw orzeniu Kościoła, ja k i E w y . P rzy jm u je Pan Jezus każdego now ozrodzon ego człow ieka i w łącza ja ­ ko kość z „kości S w oich i ciało z ciała S w o je g o " do organizm u C ia ła S w o je ­ go — Kościoła.

D la tego też członki ciała Jezusowego kształtow ane mocą Ducha Sw. na obraz i podobieństwo dru giego A d a m a — Je­

zusa Chrystusa, stają się dziećm i B o ­ żym i.

Ż y c ie dzieci B ożych to życie szcze­

gólne, p ły n ie ono na ziem i i podlega po­

zorn ie p raw om ziem i, ale w gruncie rze ­ czy jest to życie, którego źródłem je s t Jezus Chrystus i Jego Słow o. Jezus prow a d zi sw oje dzieci, S w o im i n ie ziem skim i drogam i. On też mocą D u ­ ch a Ś w iętego pracuje nad nim i, kształ­

tu je je, oczyszcza (E frez. 5,23-27). A ce ­ lem tej p racy jest, aby K ościół — C iało Jego b y ł „p ełn y m ch w a ły K ościołem , n ie m ającym skazy czy zm arszczki, ani czegoś podobnego, ale żeb y b y ł św ię­

tym i n iepokalan ym ". (Efez. 5,27).

I je ś li rzeczyw iście zach ow u jem y się tak w obec Jezusa, ja k żona pow inna w ed le S łow a B ożego zachow ać się w o ­ bec męża, je ś li jesteśm y poddani, p o ­ słuszni, pełni miłości, i bo ja źn i (Efenz.

5,33) — tej bojaźn i św iętej nie m ającej nic w spólnego ze strachem — w ów czas błogosław i cudow nie Pan, ż y w i i o g rz e ­ wa. Tu ju ż obcu jem y z N im duchowa i z tęsknotą czekami, g d y będ ziem y mo­

g li ju ż oglądać Go tw arzą w tw arz, g d y p rzy jd z ie po K o śció ł Sw ój.

C u dow ny obraz tej ziem skiej w ę ­ d rów k i K ościoła w id zim y w S ło w ie B o żym w opisie w ęd ró w k i Rebeki, ob­

lu bien icy Izaakow ej (1 M ojż. 24). C zy­

ta m y tam, ja k Rebeka w yb ra n a przez

B oga na oblubienicę Izaakową, p ro w a ­

dzona jest do S w ego Oblubieńca przez

zaufanego i w iern ego sługę A braham o-

w ego, k tó ry jest obrazem p racy Ducha

Ś w iętego. Porzu ca ona dom rodzinny,

(12)

12 C H R Z E Ś C I J A N I N N r 9 — 10

odłącza się od ojca i m atki, i bez w ah a­

nia rusza w daleką nieznaną drogą, pod opieką i k ierow n ictw em przysłan ego je j opiekuna. Jedzie aby się połączyć ze sw ym d obrow oln ie obranym oblu ­ bieńcem, i u końca sw ej podróży, o za ­ chodzie słońca zobaczyła tego, k tó ry m iał być m ężem je j, a na w idok jeg o zsiadła z w ielb łą d a i „w z ią w s z y rań- tuch n ak ryła się“ i pokłon iła się mu.

D zieci B oże też w p ew n ym m om encie p osłyszały tę nową, dziw ną wieść, że przeznaczeniem ich pokochać Jezusa i to tak pokochać, aby stać się zupełnie

Jego własnością. I one p o rzu ciły swe daw ne życie i w y ru s zy ły w p ie lg rz y m ­ k ę pod opieką przysłan ego im p rzew o d ­ nika i pocieszyciela Ducha Ś w iętego (Jan 14,16).

A słońce łaski B ożej rzeczyw iście za ­ chodzi. N iedłu go, m y dzieci B oże u j­

rz y m y Z b aw iciela naszego w ychodzą-' cego na spotkanie* S w ej O blubienicy — K o ścioła (1 Tess. 4,16-17). I ja k R eb e­

ka na w id o k sw ojego oblubieńca — o k ryła się rańtuchem, tak m y ok ryci otrzym aną od N ie g o „b ia łą szatą godo­

w ą " padn iem y do Jego stóp.

IV . Z A D A N I A K O Ś C IO Ł A Przechodząc do końcow ej części om ó­

w ien ia istoty K ościoła Chrystusowego, pokrótce wspom nieć m usim y o jeg o za­

daniach. Z nich n ajb ardziej m oże za­

sadniczym i są: uśw ięcenie i p o głęb ie­

n ie w duchu Chrystusowym , zadanie m isyjne, p rzy go tow a n ie siebie i innych na p rzy jście Pańskie.

a) O m ó w iliśm y już przede w szyst­

k im istotę K ościoła B ożego i w ie ­ m y, że składa się on z ludzi, k tó ­ r z y p rzy ję li Jezusa Chrystusa ja ­ ko sw ojego osobistego Z baw iciela, Pan a i K ró la . Zostali następnie ochrzczeni i napełn ieni Duchem Ś w iętym .

R ozpatru jąc w dalszym ciągu Pism o Ś w ięte stw ierd ziliśm y, iż społeczność dzieci Bożych tw o rzą ­ cych ż y w y K ościół opiera się na czterech zasadniczych n iejako fila ­ rach, g d y ż trw a li i trw a ją oni w nauce apostolskiej, łam aniu chle- ba, m o d litw ie i społeczności chrze­

ścijańskiej. Dodać p r z y tym n ale­

ży, że dzieci B oże obchodzą łam a­

n ie chleba (komunię, eucharystię), n ie w sensie spożyw ania Pana Je­

zusa, ale ja k o pam iątkę śm ierci Pańskiej, ściśle jak p o w ied zia ł Je­

zus: „to czyńcie na pam iątkę M o­

ją ". (Łuk. 22,19), i jako d ziękczy­

nienie za O fia rę K rzy ża , dzięki k tórej ż y w o t w ieczn y m am y, i ja ­

ko opow iadanie (przypom inanie)

0 śm ierci Zb aw iciela. Jest to też dla Kościoła obraz „ciała Chrystu­

sow ego", a w ięc społeczności dzie­

ci Bożych m ięd zy sobą i z Jezu­

sem.

W y n i]v em ścisłego p rzestrze­

gania i literaln ego, duchowego w yp ełn ia n ia tych zasad, jest stałe pogłębian ie się w duchu Chrystu­

sow ym , uświęceniu życia, „bez którego żaden nie ogląda P a n a "

(Zyd. 12,14).

Z y c ie duchowe, zarów n o każde­

go dziecka Bożego, ja k i społecz­

ności, pielęgn ow an e musi być sta­

le, bez p rze rw i nieustannie chro­

nione od grzechu i w szelkiej h e­

rezji, którą jest odstępstwo od c z y ­ stej E w an gelii. Ż y cie chrześcijań­

skie nie jest bow iem życiem od święta, czy na pokaz, ale jest p o ­ słusznym i całkow itym podda­

niem się w o li Bożej, o bjaw ion ej w Jezusie Chrystusie..." Boć to w szystki d zieje się dla was, aby łaska ona obfitu jąca przez dzię­

kow an ie w ielu ich rozm nożyła się ku chw ale Bożej. D latego nie sła- b iejem y, ale choć się też nasz ze­

w n ętrzn y człow iek kazi, w szakże on w ew n ę trzn y odnaw ia się ode dnia do dnia“ . (2 K o r. 4,15-16).

I n ie napróżno ju ż w Starym

Testam encie, m ów iąc o K ościele

1 życiu dla Chrystusa, S łow o Bo-

(13)

Nr 9 -r- 10 C H R Z E Ś C I J A N I N

że podkreśla, iż życie chrześcijań­

skie jest ścisłą społecznością, k tó ­ ra chroniona być musi od w szel­

kich obcych, szkodliw ych w p ły ­ w ó w zew nętrznych, (odgrodzona i zapieczętow ana pieczęcią Ducha Św.). Ż y c ie to w y le w a się naze- w n ą trz jednak, będąc pokarm em i odśw ieżeniem dla um ierających, usychających, z pow odu suszy du­

chow ej panującej w szędzie, poza K ościołem . „O grod em zam knio- n ym jesteś siostro M oja, oblu bie­

nico M o ja ! źródłem zam kn iętym i zapieczętowanym ... O źródło ogrodne, zdroju w ód żyw ych , k tó ­ re płyn ą z L ib a n u " (Pieśń Salo­

mon. 4,12.15).

b) Ż y c ie w ew nętrzne, duchowe K o ­ ścioła, ja k m ów i w y ż e j w spom nia­

ne S łow o Boże, w y le w a się na ze­

w nątrz. Ono musi się w ylać, gd yż n ie na próżno p o ró w n yw a n e jest przez Jezusa Chrystusa do zdroju w o d y ży w ej, to jest płynącej (w y ­ trysku ją cej) i niosącej życie. Cóż b o w iem b y łb y to za zdrój (źródło), z którego w oda n ie płynie. G dzie n ie m a w o d y — n ie ma i źródła.

Zadaniem K ościoła jest w ięc niesienie i ob ja w ien ie E w a n g elii światu, to jest stojącym poza spo­

łecznością chrześcijańską ( = poza społecznością z Chrystusem).

N iesien ie tej pełnej radości i św iatła w ieści,"... iż przez im ię Jego odpuszczenie grzech ów w e ź ­ m ie każdy, kto W eń w ie r z y " (Dz.

A p . 10,43) — jest podstaw ow ym zadaniem Kościoła. Jest to b o ­ w iem m isja zlecona K o ścio ło w i p rzez samego Jezusa Chrystusa:

„... jako M n ie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam ... w eźm ijcie Ducha Św iętego. K tó ry m k o lw ie k grzech y odpuścicie, są im odpusz­

czone, a k tó rym k o lw ie k z a trz y ­ macie, są zatrzym an e ... czyńcie uczniam i w szystkie narody..."

(Jan 20(21-23; Mat. 28,19).

K o śció ł n azyw an y jest w N o ­ w ym Testam encie ró w n ież „solą,

św ieczn ikiem i św iatłością" (M at.

5,13-16), i „fila re m i u tw ierd ze­

n iem p ra w d y " (1 Tym . 3,15). Są to w szystko określenia w skazu ją­

ce zarów n o na działalność m is y j­

ną Kościoła, ja k i określające je j ch arakter i kierunek N ie m ogąc rozpatrzeć bard ziej szczegółow o bogactw a przytoczonego S łow a Bożego, ogran iczym y się do ilu ­ stracji i działalności m isyjn ej K o ­ ścioła nakreślonej przez Pana Je­

zusa w znanej przypow ieści o Sa­

m arytanin ie (Łuk. 10). W p rzy p o ­ w ieści tej K ościół przedstaw ion y jest jako gospoda, zaciszna i zao­

patrzona ob ficie w lekarstw a, do k tórej p rzy w iezio n y zostaje ciężko poran ion y przez zb ó jców człow iek.

I dopiero w tej gospodzie u leczo­

n y zostaje śm ierteln ie ranny, i w zaciszu je j przych odzi do rów n o­

w a g i i zupełnego zdrow ia. Jakże p ięk n ie nakreślone jest zadanie dzieci B ożych — Kościoła: opa­

trzen ie duszy śm iertelnie zran io­

nej przez grzech, przez w skazanie jed y n e go lekarza — Jezusa i Jego S łow a; w p row adzen ie następnie tej duszy, po u dzieleniu pom ocy, do społeczności — gospody, w k tó ­ rej cudow nym gospodarzem jest Jezus.

W ie le ż obow iązków , w ie le ż od­

pow iedzialności. Jaka konieczność m o d litw y, celem w zięcia pom ocy i kierunku od Pan a Jezusa, aby zaprow ad zić chorego do w ła ściw ej gospody, a nie do takiej, na k tórej w p ra w d zie nazw a i szyld w ym a lo ­ w ane n ajpiękn iej, ale w ew n ą trz k tórej nie ma jed yn ego p ra w d zi­

w e g o lekarza i gospodarza — Je­

zusa, lecz tylk o ktoś, lub coś usi­

łu je zastąpić i stw orzyć pozory Je­

go obecności. O czyw iście bezsku­

tecznie. C h ory będzie nadal cho­

row ał, jakże często nieuleczalnie, c) K o śció ł B o ży ż y je w ed łu g S łow a

Bożego. Pam iętać w ięc musi i o

słow ie Jezusa, m ów iącego o S w o ­

im p ow tórn ym p rzyjściu na zie-

(14)

w C H R Z E Ś C I J A N I N Nr 9 — 10

m ię: „P a trzcież, czuw ajcie, a m ódl­

cie się, bo n ie w iecie, k ied y ten czas b ęd zie“ (M k. 13,33). O blu bie­

n ica Chrystusowa— dzieci B oże ma bacznie patrzeć na ob ja w ia ją ce się ' znaki p rzyjścia Pań skiego; czu­

w ać — aby n ie zasnąć duchowo, n ie za jąć się innym i, zew n ę trzn y ­ mi, cielesnym i spraw am i w stop­

niu odw racającym u w agę od k ró ­ lestw a B ożego; m odlić się — za siebie i za innych, aby być goto­

w y m i godnym na p rzy ję c ie nad­

chodzącego O blubieńca — Jezusa.

T a k w ięc K o śció ł m a p rzy g o to ­ w ać się i oczekiw ać p rzyjścia P a ń ­ skiego. A le podstaw ow ym obo­

w iązk iem i zadaniem K ościoła jest św iadczyć o p rzyjściu Pańskim tym , k tó rzy n ie znają tej obietn i­

cy B ożej i je j konsekw encji. „ A nie chcę bracia! abyście w ied zieć nie m ieli, o tych, k tó rzy zasnęli, iżby- ście się n ie sm ucili jako i drudzy

k tó rzy n adziei n ie mają. A lb o ­ w iem jeśli w ierzy m y, iż Jezus um arł i zm artw ychw stał, tak B óg i tyćh, k tó rzy zasnęli w Jezusie, p rzy w ie d z ie z N im . Boć to w am pow iad am y słow em Pańskim , że my, k tó rz y ż y w i pozostaniem y do przyjścia Pańskiego, n ie u przed zi­

m y onych k tó rzy zasnęli, gd yż sam P a n z okrzykiem , z głosem archanielskim i z trąbą B ożą zstą­

p i z nieba, a pom arli w Chrystu­

sie powistaną n a jp ierw ej. Za tem m y żyw i, k tó rzy pozostaniem y, w espół z n im i poch w ycen i będ zie­

m y w obłokach, n aprzeciw ko P a ­ nu, na pow ietrze, a tak zawsze z Pan em będziem y. P rzeto ż pocie;

sżajcie jedn i drugich tem i s ło w y ".

(1 Tess.’ 4,13-18).

Znając Praw dę Bożą — zanieś­

my Ją innym. K tó ż inny Ją świa­

tu oznajmi?

Stanisław Krakiewicz.

„...Wzorami będąc trzody.. f i

„S ta rs z y ch , k tó rz y są m ięd zy w am i, -proszą j a w spółstarszy

i

świadek u c ie rp ie n ia C hrystusow ego, i u czestnik chw ały, k tó ­ r a m a być obja w iona.

P a ś c ie trzod ę B ożą, k tó ra je s t m ięd zy w am i, d og lą d a ją c j e j n ie pod przym u sem , lecz d obrow oln ie, n ie dla sprośn ego zy­

sku, ale o ch otn y m um ysłem . A n i ja k o p a n u ją c y nad dziedzic­

tw em P a ń s k im , ale w z o ra m i będąc trzod y. A g d y się okaże O n książę pa sterzy, odniesiecie niezw ięd łą k o ron ę chwały

1 P io t r a 5,1-&.

P o w od e m w szelkich brak ów i n iedo­

statków duchowych w zborach jest p rzed e w szystkim to, że pow ołan i przez B o ga starsi i pasterze trzo d y Chrystu­

sow ej, n ie dosyć pow ażn ie bio-rą do ser­

ca sw o je w ielk ie i św ięte pow ołanie.

B ardzo w ielu stoi na stanowisku, że t y l­

ko czysta nauka E w a n g elii jest w aru n ­ kiem zd row ego rozw oju duchow ego w ierzących , B ogu oddanych serc. D ru ­ d z y w idzą to w skrupulatnym p rze­

strzeganiu pew n ych zasadniczych praw b ib lijn ych , jeszcze inni w w y k o n y w a ­ niu form alności. J a k kolw iek w szystko to w spółdziała w duchow ym rozw oju człow ieka, n ie w oln o nam przeoczyć doniosłości w p ły w u , ba, w prost potęgi,

z jaką działa wzór, przykład życiowy tych, k tó rz y przodują na drodze w ia ry.

U tarło się zdanie, b y nie patrzeć na postępow anie i czyn y braci usługują­

cych Słow em , boć i oni są tylk o ludźm i i to k rew k im i (cielesnym i) ludźmi, lecz żeb y zw ażać na słowa, naukę, którą g ło ­ szą. W tym w łaśnie tk w i przyczyn a za­

stoju w duchow ym w zroście, w dążno­

ści do zupełności w Chrystusie, do do­

skonałości w Bogu. T rzo d zie ow iec Chrystusow ych brak wzoru.

K tó ż m a być w pierw szym rzędzie

w zorem dla trzody, zboru Bożego, jeśli

nie ci, k tórym pow ierzon a jest piecza

o zbór. T y m to pow inn o leżeć na sercu,

aby w tym , o czym świadczą, m o gli

Cytaty

Powiązane dokumenty

I chociaż na pewno są rzeczy, które można zmienić b ą d ź popraw ić, ab y ta konferencja stała się jeszcze lepsza, to nie wstydziłabym się zaprosić na

Ponad wszystko jednak powinniśmy się modlić. Jak wiadomo m odlitwa jest dialogiem z naszym Panem, otwarciem się na poznanie Jego woli. Przebywanie w bliskości z Nim pozw oli

konać się, jak wspaniały jest Bóg który interesuje się naszym codziennym ży­.. ciem, a jeżeli nas doświadcza, to czyni to zawsze dla naszego

naniu, że należy ono do olbrzymiej rodziny Bożej i powinno być dumne z tego, że kocha Boga, poznaje Jego Słowo i modli się do Niego.. Dziecko powinno być świadome tego,

• Kolejnym wymogiem stawianym wobec kaznodziei jest otwartość i dostępność dla innych, z czym wiąże się także jego gościnność.. Umiejętność przyciągania

I taka je s t różnica między nimi: zaletą pierwszego jest to, ż e jego wiara pozostaje niezachwiana, nawet je że li w ykaże mu się n ie w ia ­ domo ile sprzeczności,

zasnął w Bogu w 89 roku życia prezbiter Sergiusz Waszkiewicz, wieloletni pastor zboru zielonoświątkowego w Gdańsku, były członek - również wieloletni - kierownictwa

(patrz: „Gazeta Wyborcza”)? Dlaczego gromadzą się wielkie tłumy. Ostatnio N ie tak dawno też odwiedził nasz gość musiał jeździć pojazdem oszklo- zaś, jak się