• Nie Znaleziono Wyników

Śląski Działkowiec. 1936, R. 4, nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Śląski Działkowiec. 1936, R. 4, nr 9"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

O r g a n Okręgowego Zw iązku Tow arzystw Ogrodów Dziafkowych i Osiedli W o jew ó d ztw a

Śląskiego Iw. St rej.

Sionce i woda wzmacniają i hartują ciało naszej młodzieży na pólkolonjach

(2)

r

rruskawk ,i i 1>yliny

I

w

poleca

zimil Freege, K raków

Lubicz 36

faśc. Marja F re eg e= T u re tsch k o w a i D r. M ie c z y sła w K am berski

F ! 1 j a:

Katowice, Kościuszki 2 — tel. 302=27

P R O P A R A S I T

idealny środek na mszyce, gąsie­

nice i t. d.

P R O P A R A S I T

trociki w pokojach, oranżerjach itd.

Ciecz kalifornijska

„SULFOSOL“ 32—32 Be usunie bezwzględnie m ączniak na agreście, winoroślach i wszelkie inne grzy­

bowe naloty.

A p a r aty do opryskiwań Opylacze do opylania

Fabryka środków na zwalczanie szkodników ,,Universum“

P O Z N A Ń , Fr. Ratajczaka 38 / Tel. 27=49

Ż ą d a ć n a s z e b e z p ł a t n e p r o s p e k t y , P o r a d n ik i — c e n n ik i

(3)

Działkowiec Śląski

Miesięcznik Ilustrowany

Organ Okręgowego Związku Tow arzystw Ogrodów Działkow ych i Osiedli Wojew. Śląskiegi

Rok IV Wrzesień 1936 r. Nr. 9

S e o r g in ie

Georginiefisą dzisiaj inne, n iź li d a w n ie j T a m t e b y ł y p o d o b n e d o c z e r w o n y c h p iłe k , N a s tr o s z o n e i obce ni ładne, ni m iłe.

P ie r w o tn ą s w ą urod ę o b no siły ja w n ie.

N i b y w ie jskie d z ie w c z ę t a k ra sn e i p y z a t e S te r c z a ły b ez pretensji na d ł u g i m b a d y lu , A d zisiejsze to d a m y o w y t w o r n y m s ty lu , P r z e p y c h e m b a r w i linji stro jn e i b o g a te ! M a s k a r a d ą o d zien ia k a ż d a z nich się p u s z y :

Je d n e udają posta ć a s tr y , albo r ó ż y ,

T a c h r y z a n te m ą k w i t n i e , ta m ta n e n u f a r e m

L e c z chociaż olśniew ają u r o d y s w ej cza rem , S z t u c z n y ich w d z i ę k i p ł y t k i p r ę d k o o k o n u ż y Bo có ż jest w a r ta p ię kn o ść ta m , g d z ie n ie m a d u s z y f

H. Karwowska

(4)

Jak pielęgnować agrest i porzeczki

W k a ż d y m ogrodzie d z ia łk o w y m i p rz y d o m o w y m z n a jd z ie m y w ię ­ k sz ą lu b m n ie jsz ą ilość w y sa d z o ­ n y c h a g re stó w i porzeczek . Jeżeli te n ao g ó ł m ało w y m a g a ją c e k rz e w y często c h o ru ją , nie ro sn ą i nie ow o­

c u ją n ależy cie, b ęd zie to w in a złej p ielę g n ac ji, nie rz a d k o też w in a złycli odm ian i z b y t gęstego sa d z e ­ nia.

N im z a p o z n a m y się z z a sa d a m i ra c jo n a ln e j p ielę g n ac ji a g re stó w i p o rze c z ek — c h c ia łb y m p rz y p o m ­ nieć, że p ie lę g n a c ję m ogą u ła tw ić zn a cz n ie o d p o w ie d n i d o b ó r o d ­ m ia n i rozm ieszczenie.

P r z y z a k u p n ie trz e b a w y m a g a ć o d m ia n z d ro w y c h , p le n n y c h , w iel- k o -ja g o d o w y c h . O d m ia n y d ro bn o - jag o d o w e są b e zw arto ścio w e, m ało- w y d a jn e .

N a stę p n ie p a m ię ta ć , żeb y nie s a ­ d zić z b y t gęsto. P o r z e c z k i i ag resty p o w i n n i ś m y sa d zić ro o d stę p a c h 2 X 2 m na zie m ia c h lż e js z y c h i 2,5 X2,5 n a z ie m ia c h u r o d z a jn y c h . J e ­ żeli sa d z im y n a r a b a ta c h , w z d łu ż g ra n ic y lu b p rz y d ro d ze śro d k o w ej je d n ą lin ją — to r a b a ta p o w in n a m ieć c o n a jm n ie j 1,5 m szerokości.

O d s tę p od g ra n ic y s ą sia d a p o w i­

n ien w y n o sić c o n a jm n ie j 80 cm — lep ie j g d y p o sa d z im y w odległości 100 cm. N a lin ji sa d zim y a g re s ty co 2 m, p o rze c z k i co 2,5 m. N a jo d ­ p o w ie d n ie jsz ą porą sadzenia jest jesień. D o m a ły c h o g ró d k ó w p o le ­ c am ra c z e j a g re st p ie n n y ja k k r z a ­ c z asty , g d y ż p o z w a la n a lepsze w y ­ k o rz y s ta n ie te re n u , m n iej jest a t a ­ k o w a n y p rze z g ąsien icę a g re śc ia k a i je s t p le n n ie jsz y . N a jle p sz ą i n a j ­ w y d a jn ie js z ą fo rm ą p o rze c z k i jest k rz a k . N ajczęściej sp o ty k a n y m b łę ­ dem jest z b y t gęste sad zen ie. R oz­

r a s ta ją c e się k rz a k i k r ę p u ją się s z n u rk a m i, o b ręczam i lu b lis te w k a ­ m i. W ten sposób o b n iż a m y w y d a j­

ność k rz a k ó w i u tru d n ia m y j a k ą ­

k o lw iek p ielęg n ację. Jeżeli do tego d o d a m y jeszcze p o n iesio n y w y d a ­ tek n a z a k u p n a d m ie rn e j ilości k rzew ó w , to ła tw o zro zu m iem y, ile ta k i n ie p rz e m y ś la n y k ro k n as k o ­ sz tu je i ja k ie w n a s tę p stw ie tego ponosim y ciąg le s tra ty .

Po w y s a d z e n iu a g re stó w i p o rze ­ czek n a m iejsce stałe w ogrodzie, ta k o w e m u szą b y ć pielęgn ow an e.

P ie lę g n a c ja ta p rz e d s ta w ia się n a s tę p u ją c o :

1. N a w iosnę po w y sa d z e n iu p rz y c in a m y n a jsiln ie jsz e m łode p ę ­ d y k o ro n y k ró tk o za 3—4 oczkiem , słabe p ę d y w y c in a m y zu p ełn ie. W ten sposób ju ż w p ierw sz y m roku u fo rm u je m y silną, d u ż ą koronę, k tó ra w ro k u n a s tę p n y m będ zie o- w ocow ała.

P r z y tej sposobności ch ciałb y m n ad m ien ić, że n a jle p s z y m a te ria ł do sa d z e n ia jest m ło dy z t —2 le­

tn ią k o ro n k ą . S ta ry c h e g z em p la rz y nie n a le ż y k u p o w a ć .

2. K ażdeg o roku w e w rz e śn iu (nie na w iosnę, ja k to często, b łę ­ dnie, jest stosow ane) p rz e p ro w a ­ d z a m y cięcie i fo rm o w an ie koron a g re s tu i porzeczek. C ięcie w y k o ­ n u je się w n a s tę p u ją c y sposób:

a) p ę d y słabe i zag ęszczające k o ro ­ nę w y c in a m y zup ełnie. K orona k rz e w u nie p o w in n a b y ć n ig d y z b y t gęsta,

b) p ę d y jed n o ro c zn e n iezn aczn ie sk ra c a m y , siln iejsze s k ra c a m y o 10 cm , słab sze o 5 cm. C ięcie to p o w o d u je lepsze w y k s z ta łc a ­ nie się p ą c z k ó w k w ia to w y c h , a zatem o b fitsze k A v i t n i e n i e i o w o­

cow anie,

c) u k rz e w ó w sta rs z y c h p o cząw szy od 7-go ro k u w y c in a m y ro k ro ­ cznie 1 n a js ta rs z ą g ałąź, z a stę ­ p u ją c ją m ło d ą — w te n sp o ­ sób o d m ła d z a n y s y ste m a ty c z n ie k rz e w w y g lą d a zaw sze m łodo i zdro w o i ro d zi obficie.

(5)

5. W m iesiącu p a ź d z ie rn ik u lu b listo p ad z ie w d n ie pogodne, słone­

czne, n a le ż y u w sz y s tk ic h k rz a k ó w o d k ry ć ziem ię aż do k orzen i, a p rz y te j sposobności d o k ła d n ie oczyścić k rz a k i z c h w a stó w . Ziem ię w y b ie ­ ra m y od p n ia i w p ro m ie n iu k o ­ rony, n a 6—8 cm głęboko. W ziem i z n a jd u ją c e j się w o b ręb ie k r z a k a z n a jd u ją się w sz y stk ie cho ro b y i szk o d n ik i a ta k u ją c e o p isy w a n e k rz e w y . Ze ziem ią w y d o b ę d z iem y i szk od n iki, p rz e d e w sz y stk ie m j a j ­ k a i p o c z w a rk i g ą sie n icy ag reścia- k a. R ozrzucone po p o w ie rz c h n i o- g ro d u z o sta n ą zniszczone p rzez słońce, d z ia ła n ia a tm o sfe ry cz n e , częściow o p rzez p ta k i. K orzenie ta k o d k ry te p o z o sta w ia m y aż do w iosny. M rozy bow iem nie u sz k o ­ dzą k o rzen i ro ślin — p rze c iw n ie o d d z ia ły w a ją d o d atn io , g d y ż z n i­

szczą z a ro d k i sz k o d n ik ó w i chorób.

P o o d k ry c iu ziem i od k o rze n i n a ­ leży p rz y s tą p ić do o p ry s k a n ia c a ­ ły c h k rz a k ó w 5— 10% k a rb o lin e u m sa d o w n icz y m lu b 5% cieczą bordo- w sk ą . w zg lę d n ie c a ły k r z a k o b sy ­ p u je m y m iałem w a p n a palonego.

Z ależnie od w ielko ści k r z a k a d a je ­ m y 0,5—2,5 k g w a p n a n a 1 k rz a k . P rz e d o b sy p a n ie m k rz a k u w ap n em trz e b a k r z a k sk ro p ić w o d a, a ż eb y w a p n o p rz y lg n ę ło lep ie i do k o ry . W a p n o je s t d o b ry m śro d k iem ow a- do- i ćh o ro b o b ó jczy m i n aw o zo w y m

— sto su ją c go n isz c z y m y ch o ro b y i szk od nik i z n a jd u ją c e się n a n a ­ szych k r z a k a c h i z a silam y glebę w e w a p n o , k tó re do ro zw o ju a g re ­ s tu i p o rzeczek je s t b a rd z o p o trz e ­ bne. O p ry s k iw a n ie a g re s tu i p o rz e ­ czek śro d k am i chem icznem i na w iosnę n ie poleca się z tego w z g lę ­ du, że a g re st ro zp o c z y n a n a w iosnę b a rd z o w czas róść i nie rz a d k o śro d k i te u sz k o d z ą n a b rz m ia łe i częściow o ju ż ro zw in ięte p ączk i k w iato w e.

B a rd z o sk u te c z n e o k azało się sto ­ so w an ie w 1-szym ro k u w a p n a , w 2-gim k a rb o lin e u m sadow niczego, w 3-cim cieczy b o rd o sk iej.

4. W je s ie n i n a le ż y też zasilić p la n ta c je n a w o z a m i. W og ro d ach d z ia łk o w y c h i p rzy d o m o w . po leca się stosow ać g n ó j ra z n a 3 la ta a p rzez 2 la ta n a w o z y sztuczn e. G n o ­ ju do brego p rz e tra w io n e g o d a je m y 600—800 k g n a 100 n r ogrodu.

N aw o zy sz tu c z n e w ilości 10 kg k a lim a g u lu b 4 k g soli p o taso w ej, 5 kg a z o tu ia k u i 3 k g su p e rto m a sy - n y n a 100 n r .

5. W g r u d n iu k o ro n y a g re s tu i p o rzeczek k rz a c z a s ty c h z w ią z a ć p o w ró słem ze słom y. T a k p r z y w ią ­ z an e k r z a k i p o z o s ta w ia m y aż do k o ń ca lu te g o łu b p ie rw sz e j po ło w y m arc a, z a le ż n ie od zim y. G d y się

t u ż ociepli, a p ą c z k i z a c z y n a ją p ę ­

ka ć , p o w ró sła z d e jm u je m y . Z abieg ten z a b e z p ie c z a p ą c z k i p rz e d m ro ­ zam i i o p ó ź n ia częściow o w e g e ta ­ cję.

6. G d v z ie m ia ro zm a rz n ie i o be­

schnie ta k d a le c e , że m o żn a ju ż r o ­ bić, n a le ż y o d k r y te k o rze n ie p r z y ­ k r y ć z p o w ro te m ziem ią. D o tego celu n a d a je się n a jle p ie j ziem ia ko m p o sto w a, a w b r a k u teiż e z w y ­ c z a jn a zie m ia o gro d ow a. W o s ta t­

nim w y p a d k u n a s tę p u je ty lk o z m ia n a ziem i —5 ziem ie z p o d a g re ­ stó w i p o rz e c z e k d a je m y n a k w a ­ te rę a z k w a te r y św ieżą ziem ię pod k rze w y . W szę d z ie tam , gdzie d a je się św ieżą ziem ię p o d a g re s ty nie w y s tę p u je i n ie robi sz k ó d g ą sie ­ n ica a g re ś c ia k a . O d św ie ż a n ie zie­

m i koło k r z a k ó w W pły w a d o d a tn io n a ro zw ó j k r z a k ó w i ow o co w anie i je s t ro b o tą celow ą. Z a n ied b a n ie te j czynności s tw a rz a d o b re w a ru n k i ro z m n a ż a n iu się cho ró b i sz k o d n i­

ków . Z w alc za n ie sz k o d n ik ó w je s t z a d an ie m tru d n ie js z e m i kosztow - niejszem .

7. W czasie k w itn ie n ia i z a w ią ­ z y w a n ia ja g ó d d u ż e sz k o d y w y r z ą ­ d z a ją w ró b le, o b ja d a ją c z a w iąz k i m łode. N a jle p s z y m śro d k ie m je s t o sn u cie k o ro n y k r z a k a b ia łą n itk ą -— jest to z a b ie g ta n i i p e w n y .

(6)

S. Jeżeli p o ja w iła się g ąsien ica a g re ś c ia k a — n a le ż y bezw ło czn ie p rz y s tą p ić do je j z w a lcz a n ia .

P o d a m k ilk a p e w n y c h śro d k ó w z w a lc z a n ia :

a) W czesn ym ra n k ie m , g d y g ąsie­

n ice są z d rę tw ia łe chłodem no c­

n ym i nie tr z y m a ją się silnie li­

ści — o trz ą sa ć , z e b ra ć i zn isz­

czyć.

b) O p ry s k iw a n ie c a ły c h k rz a k ó w 1% cieczą b o rd o sk ą z d o d an iem 100 g zieleni p a ry s k ie j.

c) Ś rod k i ch em iczne N ollo, P iro x d z ia ła ją p e w n ie i dobrze.

d) O p ry s k iw a n ie 1—2% ro zczy n em lysolu.

e) O b s y p y w a n ie z a a ta k o w a n y c h k rz a k ó w p ro szk iem w a p n a p a ­ lonego lu b a z o tn ia k ie m m ielo­

n y m . U ż y w a m y do tego celu m ie sz k a służącego do p o d k u r z a ­ n ia pszczół.

P rz e d o k u rze n iem n a le ż y c a ­ ły k r z a k o p ry sk a ć w o d ą i do ­ p iero p ó ź n ie j o k u rz y ć . W p ół g o d z in y po z a sto so w a n iu azo t- n ia k u o p ry s k a ć k rz a k obficie w odą. eeiem s p łu k a n ia a z o tn ia- k u . W p rz e c iw n y m ra z ie azot- n ia k u sz k o d zi liście.

M szycę ta rc z o w ą , m szy cę liścio ­ w ą o raz g rz y b e k p o rzeczk o w y , k tó ry , o ile nie je s t m ąc z n ia - k iem a m e ry k a ń s k im , z w a lc z a m y p rze z o p ry sk iw a n ie i o d k a ż a n ie w a p n e m w jesien i, w sposób o p isa ­ n y po d p u n k te m 3-cim .

W raz ie p o ja w ie n ia się m ączn ia- k a a m e ry k a ń sk ie g o , k tó ry jest n a j ­ n ieb e z p ie c z n ie jsz ą c h o ro b ą a g re stu trz e b a zasto so w ać n a s tę p u ją c e śro dk i.

i. 0,5% ro zc z y n sody do p ra n ia . R ozczynem ty m z ra s z a m y cale

k rz a k i w o d stę p a c h 3 ty g o d n io ­ w y ch , od w io sn y aż do jesieni.

2. 0,4—0.5% ro zc z y n sia rc z k u p o ­ tasow ego. O p ry s k u je m y k rz e w y co 2 ty g o d n ie od w io sn y aż do zbio­

rów .

5. 0,02% ro zc z y n a rs e n ia n u sodo­

wego. O p ry s k u je m y po ra z p ie r w ­ szy n a w iosnę g d y z a u w a ż y m y m ąc z n ia k , i p ó ź n ie j jeszcze ra z po 2 ty g o d n ia c h . Je st to n ie w ą tp liw ie je d e n z n a jle p s z y c h śro d k ó w p rz e ­ ciw m ączn iak o w i.

4. 3% ro zc z y n S o lb aru . D o b ry środek. P r z y z a k u p ie p r e p a r a tu o trz y m u je m y d o k ła d n y sposób u- ż y c ia d an e g o p r e p a r a tu .

P o d a łem k ilk a śro d k ó w p rze c iw m ą c z n ia k o w i. W y b ie rz e m y z n ich jed e n , a w raz ie p o trz e b y z a sto su ­ jem y d ru g i.

N a ag reście c h o ro b a ta rza d k o w y s tę p u je a to p rze d e w sz y stk ie m d zięk i d u ż y m środ ko m ostrożności sto so w an y m p rze z z a k ła d y szk ó ł­

k a rsk ie . T am je d n a k gdzie ch o ro­

b a ta się p o ja w iła , a nie je s t ra c jo ­ n a ln ie z w a lc z a n a ro zszerza się w ; sposób g w a łto w n y i z a g ra ż a sąsie­

d n im p la n ta c jo m . W y m a g a też ta c h o ro b a b a rd z o energicznego jej z a ­ p o b ieg a n ia i tę p ie n ia . P rz y z a sto ­ sow aniu n o rm a ln ej p ielę g n ac ji a- grestó w i p o rzeczek , k rz e w y te ro- *_•

sn ą i rozw ija ją się zdro w o i ow o cu - M ją b a rd z o obficie. Je d en krzew £ ' a g re stu lu b po rzeczk i d o b rze p ielę ­ g n o w a n y d o sta rc z a od 5 do ^ 2 kg ja g ó d rocznie.

Zatem n ie d u ż a ilość k rzew ó w , ale ja k o ś ć o d m ia n i d o b ra p ielę ­ g n a c ja roślin w y w ie ra ją głó w n y w p ły w n a o p łac a ln o ść i w y d a jn o ś ć

ogrodu. R ■ H.

C z ł o w i e k k o c h a j ą c y r o ś l i n y — k o c h a i lu d z i

(7)

C z y należy drzewo miocie posadzić obok sta- rego, z tem, że stare drzew o będzie usunięte?

O bserw ując sady w łaściańskie oraz także niektóre am atorskie, często mo­

żna zauważyć, że obok drzew a sta­

rego, zgrzybiałego, przedstaw iającego starca w ostatniem stadjum suchot, pełnego chorób i szkodników, p o k ry ­ tego niezliczoną ilością wilków (pędy wodniste, w y rastające z pnia i kona­

rów), rośnie wzgl. w egetuje równie nędznie drzew o młode, które kiedyś ma dać w ielkie plony, ma się pięknie rozwinąć. D rzew ko młode posadzono tam z dobrą chęcią usunięcia drzew a starego w najbliższym czasie. D zieje się je d n a k praw ie zawsze inaczej, bo drzew o stare z roku na rok jeszcze się zostawia, aby dało choć kilka nędz­

nych, robaczywych, poplam ionych i z samego szczytu niedosięgalnych owoców, n ie. bacząc na to, ja k w iele w skutek tego cierpi drzew ko młode, które pozbawiane jest przez drzewo stare nietylko pokarm u z ziemi, ale także przedew szystkiem n a jw a żn ie j­

szego czynnika, t. j. słońca. D rzew ko młode, pozbawione pokarm ów i słoń­

ca, rozw ija się słabo i przedstaw ia obraz nędzy i rozpaczy. Kończy się zw ykle n a tem, że ta k drzewo stare ja k i młode n a d a ją się praw ie zawsze równocześnie tylko na opał.

( hcąc posadzić drzew o młode, n a ­ leży n ajp ierw usunąć z najbliższego

otoczenia w szystkie drzew a stare, k tó ­ re i tak p ręd z e j czy później m ają być usunięte, — drzew a, które grożą zaraże­

niem chorobam i i szkodnikam i, drze­

wa, które z a b ie ra ją pokarm m in eral­

ny i św iatło słoneczne. Bardzo źle czyni ten, k tó ry obok starego drzew a posadzi młode w myśli, że tymczasem ma m iejsca dosyć, a ja k się rozrośnie, usunie się drzew o stare. C ała rzecz jed n a k na tem polega, że drzew o m ło­

de ałbo w tak ic h w arun k ach wogółe się nie rozrośnie, ałbo jeśli to rzeczy­

wiście jest możliwe, to potrw a to k il­

kanaście lat i ta k też długo sterczy drzew o stare, u rą g a ją c wszelkim za­

sadom w yglądu i pielęgnacji drzew a.

Są to fakty, w zięte nie z fantazji, ale tylko z obserw acji w p rak ty ce spoty­

kanych obrazów.

Z abierając się do sadzenia drzew, m usimy to czynić z tem prześw iad­

czeniem, że chcem y z nich mieć w n a j­

bliższej przyszłości drzew a pięknie rozw inięte, rodzące pokaźne i zdrowe owoce, a nie z tem, że dadzą nam i tak tylko kiedyś drzew o opałowe lub po złam aniu będą służyć za kołek do przyw iązania doń cielęcia lub kozy, co się często sp o ty k a w sadach w ło­

ściańskich.

K. M aurer

Bób ogrodowy

(Y ic ia F a b a ) — Puffbohne D z ię k i w ie lk ie j w arto ści o d ż y w ­

czej, p rz e d e w sz y stk ie m d u ż e j z a ­ w a rto śc i czystego b ia łk a , b ób stal się od b a rd z o d a w n y c h ju ż czasów u lu b io n ą p o tra w ą w ielu n aro d ó w . W sta ro ż y tn o śc i Żydzi, G re c y i

R z y m ia n ie h o d o w a li b ó b n a w ie lk ą skalę.

W dobie o b e c n ej b ób je s t n a ro d o ­ w ą p o tra w ą F ra n c u z ó w , H o le n ­ d ró w , R o sjan , B u łg a ró w . U nas, j e ­ d y n ie Żydzi n a m ię tn ie lu b ią bób.

(8)

U ż y w a n ie b o b u d o ciera coraz to w ięcej do szerszego ogółu, ale b a r ­ dzo pow oli.

S zczególnie m ło d y b ó b je s t w y - so k o w a rto śc io w y i b a rd z o sm aczn y i zd ro w y .

R o ślin a ta z a słu g u je n a szerokie ro zp o w szech n ien ie. P o w in n a też

dzić b ób n a o d d z ie ln y ch g rz ą d k a c h

— w zg lę d n ie b rz e g a m i p rz y g ro ­ chu, k tó re m u częściow o słu ż y za ,/odporę.

B ób p o b ie ra z ziem i z n aczn e ilo­

ści p o k a rm ó w , p rz e d e w sz y stk ie m azo to w y ch , p o ta so w y c h i fosfo ro ­ w y ch . a zatem p o trz e b u je do u d a -

b y ć h o d o w a n a w k a ż d y m ogrodzie, a p rz e d e w sz y stk ie m w w ię k szy m ogrodzie.

B ób n a d a je się n a k a ż d e j ż y z n ej i m ie rn ie w ilg o tn e j ziem i. B ra k w ilgoci o b n iża zn a cz n ie plon. W o g ro d ach m n ie jsz y c h p o leca się sa-

n ia się, ziem i ży zn ej.

U p ra w a i n aw o żen ie b y ło b y n a ­ stę p u ją ce .

P ó ź n ą jesie n ią głębokie k o p a n ie

— p rzy c z e m p rz e k o p u je m y około 300—400 k g n a w o z u w s to su n k u n a 100 n r . N iezależnie od tego rozsie-

W a r z y w a — t o w i t a m i n y , k o n i e c z n e d l a z d r o w i a

(9)

w an iy 3—4 kg k a lim a g u i 1 kg a- z o tn ia k u . M ożem y zasilić ziem ię sa- m em i ty lk o n a w o z a m i sztu czn em i w ilościach: 10 k g k a lim a g u , 3 kg a z o tn ia k u , 2 kg s u p e rto m a s y n y na

100 n r.

Bób n a le ż y w y sie w a ć b a rd z o w czas n a w iosnę, g d y ż od w czesnego siew u u z a le ż n io n y je st u ro d z a j b o ­ bu. N a jle p s z y czas do siew u bę­

d zie z atem m iesiąc m arz ec do p o ­ łow y k w ietn ia.

P r z y w y siew ie k w ie tn io w y m p o ­ leca się n a sie n ie zam oczy ć p rz e d siew em n a 35 g o d zin w letn ie j w o ­ dzie.

Bób znosi d o b rze w ięk sze n a w e t p rz y m ro z k i — zatem lep iej je st z a ­ w sze w y sie w a ć m ożliw ie n a jw c z e ­ śniej. S iew y w cześn iejsze są m n iej a ta k o w a n e p rze z m szyce ja k siew y pó źn iejsze — silne ro ślin y m n iej c ie rp ią od tego n a trę tn e g o sz k o d n i­

k a, ja k ro ślin y słabe.

B ób w y sie w a m y w u p ra w ie o- g ro d o w ej w- 4 lin je n a g rz ą d k ę i co 13—20 cm n a linji po 2 z ia rn k a . N asien ie sa d zim y n a 8— 10 cm g łę­

bok o w ziem ię. N a ob sian ie g rz ą d ­ ki 10 m 2, w sposób w y ż e j o p isan y , p o trz e b a 300—400 g n asio n bo b u w ielk o ziarn isteg o . P r z y d b a łe j p ie ­ lęg n a c ji ogro d ow ej m ożem y z eb rać z g rz ą d k i 10 n r 2,5 do 4 kg bobu zielonego albo 1,5—2 k g b o b u n a ­ siennego.

Z o d m ian n a jle p sz e są:

W indsor — jed e ń z n a jw ię k s z y c h o szero kich, w ielk ich , b iały c h , zielonych lub czerw ono - bronzo-

w y cli z ia rn a c h . S ta ra , re p u to w a - n a o d m ia n a .

H o lenderski b i a ł y — b a rd z o d o b ra, p le n n a o d m ia n a o n a sio n a c h ko­

lo ru jasn ego .

H a n g -D o m n — o d łu g ich , z w ie sz a ­ ją c y c h s trą c z k a c h . B ard zo p le n ­ n a, d o b ra o d m ia n a .

Sen Ula — z n a k o m ita o d m ia n a o b a rd z b d łu g ic h s trą k a c h . O d m ia ­ n a w czesna. H. R u m u n .

Latem w ogrodzie

(Dokończenie) Interesującem zjaw iskiem życiowem u roślin jest również oddychanie.

T rudno jed n a k zauw ażyć je, gdyż brpk tu zupełnie ruchów narządów oddechowych — jak u człowieka lub zwierząt, dopiero zapomocą specjal­

nych badań możemy stw ierdzić, że rośliny oddychają. Toteż kw estja ta b y ła sporna, jeszcze w początkach XIX wieku naw et dla przyrodników . Dziś jed n a k wiemy, że rośliny oddychają tak ja k człow iek i św iat zwierzęcy:

(10)

pobierając tlen z pow ietrza, sp alają go w swym organizm ie z węglem na dw utlenek węgla, k tó ry następnie w y ­ dzielają nazew nątrz. Jednakże z po­

w rotem do atm osfery uchodzi dw utle­

nek węgla tylko przy b rak u św iatła słonecznego (np. w nocy) — w dzień natom iast na świetle slonecznem po­

tra fią rośliny rozbić go znów na w ę­

giel i tlen; węgiel zatrzy m ują a czy­

sty tlen od dają powietrzu, odświeżając je w ten sposób. Dlatego tak lekko oddycha się nam w dzień wśród zie­

lonych roślin, a płuca nasze czyszczą się i w zm acniają znakomicie.

P róby pow strzym ania dostarcza­

nia tlenu roślinom spowodowały zu­

pełne w strzym anfe ich wzrostu — a zm niejszenie lub zwiększenie jego do­

pływ u, w yw oływ ały również odpo­

w iednie reak cje u roślin.

C6 H12 Oe + 6 0 2 = 6 c: 0 2 +

c z ą s te c z k a c u k r u 6 c z ą ste c z e k 6 c z ą stec z ek

g ro n o w eg o tle n u d w u tle n k u w ęg la

Cząsteczka cukru gronowego, otrzy ­ m awszy 6 cząsteczek tlenu (O^ czą­

steczka tlenu, składająca się z 2 ato- mówT tlenu), rozkłada się na dw utle­

nek węgła (CO2) i wodę (H O ), odda­

jąc przytem aż 674000 k a lo rji gram o­

wych ciepła. (K alorja gram ow a — zw ana m ałą k a lo rją — jest to ilość ciepła, potrzebną do ogrzania t grama w ody czystej o 1“ Celsjusza).

W ynika stąd także, iż roślina, zy­

skując tyle energji cieplnej, traci p rzy ­ tem na w adze przez u bytek cukru gronowego. S trata ta zostaje jed n a k n ietylko zrównoważona, ale naw et w ielokrotnie p o k ry ta przez inne z ja ­ wisko życiowe rośliny — m ianowicie przez t. z. p rzysw ajanie (asymilację) dw utlenku węgla z pow ietrza. H odo­

w any u nas w cieplarniach w aw rzyn (Laurus Nobilis) potrafi n. p. w ciągu jed n e j tylko godziny przysw oić tyle m aterjału , ile u traci go w 30-tu godzi­

nach oddychania.

P rzy badaniu składników odżyw ­ czych, dostarczanych roślinie z ziemi

Wiemy z doświadczenia, że przy spalaniu się węgla w piecach naszych z tlenem w ytw arza się dużo ciepła:

podobnie i roślina uzyskuje przy od­

dychaniu wiele energji cieplnej, po­

trzebnej je j do w ykonyw ania w szy­

stkich czynności życiowych.

Stwierdzono, u roślin ma- terjałem dostarczającym bezpośrednio węgla do oddychania, jest cukier gro­

nowy, którego skład tw orzą cząstecz­

ki węgla i w ody — w edług n astęp u ją­

cego wzoru chemicznego: OH^Oo — przyczem C oznacza węgiel, H wodor a O tlen. (C« to 6 cząsteczek węgla, H1 2O3 = 6 cząsteczek wody, gdyż 6 X H O = H12O0).

Sam zaś proces oddychania u roślin, u ję ty we wzór chemiczny, przedsta­

w ia się następująco:

6 H, O + 674 000 kal. gram . ciepła.

6 c z ą siec z ek w o d y

przez wodę, nie zauw ażyliśm y wcale węgla — a jednak , ja k badania w y ­ kazują. stanowi on aż połowę suchej substancji roślinnej, co zresztą łatwo przy spalaniu m aterjału roślinnego zauważyć możemy.

Skąd więc biorą rośliny tak w ielkie ilości węgla? —

Otóż stwierdzno, że rośliny zielone mogą go pobierać jedy nie z pow ietrza (u roślin wodnych z pow ietrza roz­

puszczonego w wodzie). Rośliny n a­

szego ogródka czerpią przeto węgiel wyłącznie z pow ietrza. O tem, że w ę­

giel w pow ietrzu się z n a jd u je — w ie­

my wTszyscy; jest on tam zawsze tylko w postaci dw utlenku węgla (CO2) D ostarczają go atm osferze w szystkie organizm y żywe przy oddychaniu, ja k ju ż wTyżej zauw ażyliśm y; uchodzi on tam także w w ielkich ilościach przy spalaniu w piecach drzew a, w ę­

gla kam iennego i t. p. Najw ięcej jednakże w ydziela się go przy gniciu i butw ieniu m aterji organicznej, roz­

kładanej przez b ak te rje .

(11)

Obliczono, że zapasy dw utlenku w ę­

gla w całej atm osferze ziem skiej w y­

noszą około 2100 biljonów kg. (1 biljon

= 1000 mil jardów ); ponieważ zaś ro­

czne zapotrzebow anie go przez rośliny lądowe całej kuli ziem skiej wynosi od 50—80 biljonówr kg — w yczerpałby się zupełnie w przeciągu 30—40 lat: w szy­

stkie rośliny zniknęłyby w tedy z kuli ziem skiej a w raz z niemi człowiek i cały świat zwierzęcyr, zależni całko­

wicie — ja k wiadomo — od istnienia św iata roślinnego. Że jed n a k u bytku dw utlenku węgla w atm osferze naszej nie da się zauważyć, zawdzięczamy to ustawicznem u odnaw ianu się go w zaznaczony ju ż w yżej sposób.

Obecnie jest w atm osferze 0,03%

czyli w 10000 lit rów pow ietrza — 3 li­

try dw utlenku węgla z czego je d ­ nak samego węgla (C) tylko 3/h czyli 2 gram y a &/n t. j. 5 g tlenu (O). Po­

nadto w roślinach całej kuli ziemskiej

— w edług obliczeń Schrodera — uw ię­

ziony zapas węgla ma wynosić przesz­

ło połowę zaw artego w atm osferze, w organizm ach zaś ludzkich i zw ierzę­

cych \% ilości, uwięzionej w roślinach.

Przed wielu m il jonam i lat zapasy dw utlenku wręgla w atm osferze były znacznie w iększe: został on jed n ak przysw ojony i zm agazynow any przez b u jn y ówczesny św iat roślinny, z cze­

go w y tw orzyły się te liczne i bogate pokłady węgla kam iennego, w ydoby­

wane dziś na c ałej kuli ziem skiej.

O ogromie p racy , w ykonanej przez roślinę w zw iązku z przysw ajaniem dw utlenku w ęgla, może nam dać w y­

obrażenie n. p. duże drzew o o wadze w stanie suchym 50 q (1 q = 100 kg).

Połowę tego tj. 25 q przyp ad a na sam węgiel. 'O tó ż do w yprodukow ania tej ilości węgla spotrzebow ało to drzewo w ciągu całego swego życia zapas dw utlenku w ęgla aż z 12 m iljonów m etrów sześciennych powietrza.

Ponieważ b u jn y w zrost naszych ro ­ ślin jest zależny od ilości dw utlenku węgla w atm osferze, mówi się dziś w sferach rolniczych naw et o naw o­

żeniu gleby dw utlenkiem wręgla. T u­

taj zaznacza się wyższość nawozu n a ­ turalnego od sztucznych, gdyż nawóz n atu raln y przy rozkładaniu go w zie­

(12)

mi przez b ak terie. wzbogaca niższe w arstw y pow ietrza nad glebą — ró ­ wnież w dw utlenek węgla. Dzięki tem u także, że dw utlenek węgla jest nieco cięższy od pow ietrza, zn ajd u je się on obficiej w dolnych jego w a r­

stwach — właśnie tam, gdzie rosną rośliny.

Jakżeż to w spaniałe zjaw isko przy ­ stosow ania się — powiedzm y szcze­

rzej — celowości w przyrodzie!

R ozpatrzyw szy tak znaczenie węgla i jego zapasy w przyrodzie, przy g lą­

dn ijm y się teraz najciekaw szem u zja-

Jak w idzim y jest to reak cja odwro­

tna względem poznanej przy oddycha­

niu — ja k również i to, że proces p rz y ­ sw ajania dw utlenku węgla związany jest z magazynowaniem w roślinach olbrzym iej ilości energji cieplnej, dostarczanej przez słońce.

E nergję tę potrafią rośliny przecho­

w yw ać długo. Tą en erg ją słoneczną, zm agazynowaną w roślinach, żyje c a ­ ły św iat zwierzęcy, żyje i człowiek, odżyw iając się pośrednio, czy bezpo­

średnio pokarm em roślinnym . G ro­

m adzą ją rośliny ju ż w ielu setek mil- jonów lat, odkąd istnieje na ziemi śwTiat roślinny. O lbrzym i zapas tej energji zm agazynowany jest również

wt głębinach lub też w wierzchnich w arstw ach ziemi — w pokładach w ę­

gla kamiennego, brunatnego, czy to r­

fu. Same tylko zapasy węgla k am ien ­ nego w naszem górnośląskiem zagłę­

biu. zdatne do odbudowy, wynoszą około 45 m iljardów ton (45 biljonów kg) — a w iem y również, że z 1 kg n a­

szego węgla otrzym ujem y blisko 8009 k a lo rji kilogram ow ych ciepła (jedna kal. kilogram . = ilość ciepła potrzebna do ogrzania 1 1 czystej w ody o 1° C el­

sjusza — jest to k a lo rja duża).

Spalając więc węgiel kam ienny, w y ­ dobyw am y zm agazynowaną w nim

wisku: pobierania i przysw ajania dw utlenku węgla przez nasze rośliny.

Przez poznane ju ż szparki oddecho­

we w liściach dostaje się on w raz z pow ietrzem do w^nętrza liścia — do kom órek roślinnych. O św iecające i ogrzew ające liść promienie słoneczne dostarczają tyle energji cieplnej, że dw utlenek węgla rozbija się na swoje składniki: węgiel i tlen; węgiel łącząc się z wodą, tw orzy cukier gronowy

— a tlen wyzwolony uchodzi znów do atm osfery. Proces ten można przed­

staw ić następującym wzorem chemicz­

nym :

C6 H12 Oe + 6 0>

c z ą s te c z k a c u k r u 6 c z ąstecz e k

g ro n o w eg o tle n u

przez daw ne rośliny energję cieplną słońca z przed wielu m iljonów lat i korzystam y z niej. N ietylko więc człowiek sam gromadzi oszczędności swej pracy w różnej postaci: przyroda robi to oddaw na i na olbrzym ią skalę!

Coby poczęła cała ludzkość dzisiej­

sza bez tych zapasów węgla kam ien­

nego? C zyż to nie wymowne dzieło Opatrzności, któ ra tak w spaniale i mądrze urządziła przyrodę!

Ileż rozkoszy d aje człowiekowi to zagłębianie się m yślą w tajem nice przyrody; jak ich radości doznaw ali­

by: każdy rolnik, ogrodnik czy dział­

kowiec, gdyby świadomi tych t a j n i ­ ków przyrody, pam iętali w każdej chwili, że up raw iając rośliny na swych dużych czy m ałych działkach

- dbając o ich piękno i pożytek — w spółdziałają ustaw icznie w aktach twórczych odwiecznej Mądrości, Wszechmocy i Dobroci!

Lecz wróćm y jeszcze na chwilę do dalszych obserw acji zjaw iska p rzy ­ sw ajania dw utlenku węgla przez ro­

śliny.

Stwierdzono, że rośliny potrafią za­

absorbow ać około 80% energji ciepl­

nej, dochodzącej w prom ieniach sło­

necznych do rośliny; znaczna je j część zużywa się na ogrzanie roślin — re- 6 C 0 2 + 6 l l 2 O + 674 000 kal. gram. =

6 c z ą ste c z e k 6 c z ą ste c z e k d w u tle n k u w ęg la w ody

(13)

szła zaś na przysw ajanie dw utlenku węgla. Przysw ajanie to, odbyw a się tylko w zielonych częściach rośliny i na świetle słonecznem w poznanych już poprzednio kom órkach roślinnych.

D latego każda roślina stara się liście sw oje tak ustawić, ażeby b y ły oświe­

tlone przez słońce. Możemy naw et zaobserwować jakby wyścigi do św ia­

tła. Główną pracę przy tem najciekaw - szem w przyrodzie zjaw isku — p rzy ­ sw ajaniu dw utlenku węgla — w ykonu­

ją ciałka zieleni. Rośliny, nie posiada­

jące zieleni, nie po trafią przysw ajać dw utlenku węgla z pow ietrza — nie są zdolne do samodzielnego życia: ska­

zane są one do pasorzytniczego czer­

pania m aterjałów odżywczych z in­

nych organizmów (N. p. grzyby) — stąd nazyw am y je pasorzytam i.

Tajem nicę przy sw ajania dw utlenku węgla u siłu je oddaw na człowiek w y ­ dobyć od roślin — jed n a k dotąd n a­

darem nie. .Jest w' roślinach nietylko cudowna ja k a ś ale zarazem n ajp o tęż­

niejsza w świecie fabryka, która żyw i wszystko, co na świecie żyje. Jest ona w każdej naw et najm niejszej ro ­ ślinie — i wr tej traw ce, deptanej przez nas wszędzie!

O potędze tej pracy świadczą nasze w spaniałe lasy. łany zbóż, ogrody, łą k i . . . Jeden ma pow ierzchni liściowej potrafi w ciągu 1 godz. w yproduko­

wać od 0,5 — l g suchej substancji r o ­ ślinnej — z czego ja k w iem y połowa p rzypada na sam wTęgiel. H ek tar do­

b rej łąki w y p ro d u k u je w ciągu roku samego węgla do 3500 kg; rośliny lą ­ dowe całej kuli ziem skiej około 35 biljonów kg substancji suchej. W Pol­

sce w samych tylko ziarnach p ro d u ­ k u ją nasze zboża rocznie (pszenica, ży­

to, owies, jęczmień) przeciętnie 13 mil- jard ó w kg — a ziem niaków i buraków zbieram y aż 33 mil ja rd y kg.

Poznaliśmy dotąd jed y n ie cukier

sw ajania dw utlenku węgla. Z n ajd u je się on w roślinie w stanie płynnym , rozpuszczony w soku kom órkow ym Nieraz wytw7a rza się on w takiej ilo­

ści, że w ydziela się aż na pow ierzch­

nię liścia, skąd go skrzętnie zb ierają pszczółki, zanosząc do ula ja k o miód.

Pszczelarze n a z y w a ją go spadzią.

Rośliny p o trafią jed n a k szybko przem ienić c u k ie r gronow y na ziarn ­ ka mączki (skrobi), którą również z n ajd u jem y prawcie w każdej roślinie.

Prócz tego w y tw a rz a ją jeszcze rośli­

ny różne c ia łk a białkow e, tłuszcze i wiele innych produktów , które są dla nich m aterjałem zapasowym a nam służą za pokarm .

Szczupłe ram y a rty k u łu do „D ział­

kowca" nie pozw alają na obszerniej­

sze rozpatrzenie tych i innych jeszcze ciekaw ych zjaw isk życia i znaczenia roślin, choćby owych głośnych dziś i zbaw iennych dla naszego zdrow ia witam inów roślinnych.

R o zp atru jąc tu szereg zjaw isk i myśli nasuw ających się nam latem w ogródkacli naszych, pragnął''.''1 zwrócić m yśl szanow nych D ziałkow ­ ców na te p ięk n ie i głębokie tajem nice przyrody, o b jaw ia jąc e się w roślinach naszego ogró dk a i całej przyrodzie i przyczynić im tych rozkoszy, ja k ie d aje zgłębianie życia w przyrodzie.

la k mi się zdaje, że kto starannie z zam iłowaniem i znajom ością swoją rolę czy ogródek upraw ia — spełnia jak b y k a p łań sk ą funkcję w p rzy ro ­ dzie — ja k ów reym ontow ski Bory- na, k tóry obsiew ając poraź ostatni swą rolę. chciał całego siebie w nią wsiać.

Kto kocha przyrodę, ten ma dużo pierw iastników szlachetności w swej duszy — ten w idzi i wielbi w przy­

rodzie m ądrość, dobrość i opatrzność wszechmocnego S tw órcy!

(14)

N otatnik ogrodowy

na m iesią c w rzesień

W ogrodzie omocoroym: P rz e ­ r a b ia ć p rze d w cz e śn ie o p a d n ię ty ow oc n a m a rm e la d y i p o w id ełk a.

N a ten sam cel n a le ż y p rz e z n a ­ c zy ć m n ie j w a rto śc io w y , u sz k o ­ d zo n y i n ie w y ro ś n ię ty ow oc je ­ sien n y . W ino z ja b łe k jest ró w n ie sm aczne ja k zd ro w e i p o w in n o b y ć w y ra b ia n e w szęd zie tam , gdzie jest o d p o w ie d n i n a ten cel owoc. S p e ­ c ja ln ie d o b ry m i o d m ia n ia m i n a w y ró b w in są: A n to n ó w k a , K ronsel- skie, C h a rło m o w sk ie i p ra w ie w sz y stk ie o d m ia n y R enet. O sy w y ­ rz ą d z a ją n ie k ie d y w ie lk ie szk o d y n a ow ocach. Ł a d n ie w y ro ś n ię ty ow oc szczególnie n a d rze w ac h k rz a c z a s ty c h i fo rm o w a n y c h , a ta k ż e w in o g ro n a z a b ez p iec z a m y w ten sposób, że ow oc I-ej ja k o ­ ści z a w ija m y w m ałe w o reczk i m u- szłinow e. W o reczk i ta k ie m ożna sobie sam em u u sz y ć z m a te rji m u- szlin o w ej. Są ta n ie — m ogą słu ­ ży ć c o n a jm n ie j p rze z 3 la ta i d a ją z a b ezp ieczen ie p rze d osam i.

P rz e p ro w a d z ić cięcie ag re stó w i porzeczek . P rz e św ie tlić za gęste k o ro n y ty c h k rze w ó w , w y c ią ć sta re g ałęzie, p ę d y jed n o ro czu e n iez n a c zn ie p o p rz y c in a ć . C h o re k rz e w y , k tó re są o p a d n ię te m szy cą ta rc z ó w k ą lu b g rzy b k ie m , a k tó re sp o w o d u tego nie m a ją ju ż liści, o p ry sk iw a ć 5 % ro zczy n em k a r- b olineum sad o w n iczem lu b 3—5%

cieczą b o rd o w sk ą. U b rzo sk w iń i m o reli w y c ią ć w sz y stk ie słabe i zag ęsz c za ją ce z b y tn io koronę P<*'dy.

N a p o c z ą tk u m iesiąca p rz y c ią ć z b y t w y ro ś n ię tą łozę w in n ą — z a ­ bieg ta k i p rz y c z y n i się do lepszego d o jrz e n ia i z d rz e w ie n ia łozy w in ­ nej. R ów nież d ru g o rz ę d n ą łozę p rz y c ią ć n a d 1 listk ie m od n a s a d y

— u d o stę p n im y w ten sposób do ­ p ły w c ie p ła i słońca do w inogron,

a z atem u m o żliw im y lepsze d o jrz e ­ w an ie. P rz y g o to w a ć d o sta te cz n ą

ilość n aw o zó w o rg an ic zn y c h i s z tu ­ c z n y ch do z a silen ia ogrodu.

W ogrodzie w a r z y w n y m : W p ie r­

wszej połow ie m iesiąca m ożna jeszcze sad zić tru s k a w k i. P la n ta c je tru s k a w e k p o d lać 2—3 k ro tn ie , ob ­ ficie w’ raz ie suszy. W p ierw sz e j d e k a d z ie m iesiąca n a le ż y w y sia ć sa ła tę zim ow ą, s z p in a k i rz o d ­ kiew kę. U sk u te cz n ić z b ió r ceb uli, jeżeli z n a jd u je się jeszcze w og ro ­ dzie. C e b u lę w y r w a n ą rozłożyć c ie n k ą w a rs tw ą n a g rządce, gdzie w ra z ie p o g o d y m oże p o zo stać w ciągli ty g o d n ia , w p rz e c iw n y m r a ­ zie w y n ie ść n a po d dasze, gdzie n a ­ leży często p rz e k ła d a ć i w ie trz y ć aż do zu p ełnego zasc h n ięc ia szczy- p ioru. K a p u s tę zim ow ą, o ile p ę k a , p o d e rw a ć w k o rzen iu . N ie sp ie­

szyć się ze zbiorem w a rz y w zim o­

w y ch — p o w in n y one po zostać na g rz ą d k a c h aż do k o ń c a p a ź d z ie r­

n ik a , a n a w e t p ie rw sz e j d e k a d y li­

sto p a d a . W e w rz e śn iu i w p a ź ­ d z ie rn ik u w a rz y w a ro sn ą in te n ­ syw nie. P óźno z e b ra n e w a rz y w a p rz e c h o w u ją się ró w n ież lepiej.

B ielić selery liściow e, en d y w je . WT d n iu pog o d n y m , g d y ro ślin y są suche, w ią ż em y raz e m liście ły ­ kiem , n a s tę p n ie o b s y p u je m y zie­

m ią. Po 3 ty g o d n ia c h śro d k o w e liście są ju ż d o sta te cz n ie w y b ie ­

lone, a z atem z d a tn e do u ż y tk u . Jeśli w a rz y w a te są p rze z n a cz o n e w y łą c zn ie n a w ła sn e p o trz e b y , b ielim y co ty d z ie ń p o trz e b n ą ilość roślin. P rz y g o to w ać p iw n ice n a w a rz y w a t. zn. ta k o w e oczyścić, obielić, w y s ia rk o w a ć , p rz e w ie trz a ć często, p rz y g o to w a ć czystego św ie­

żego p ia s k u .

W ogrodzie o z d o b n y m : W rzesień jest n a jo d p o w ie d n ie jsz ą p o rą do z a k ła d a n ia r a b a t b y lin o w y c h , do o d m łod zenia s ta ry c h b y lin , t. j. do d zie len ia i p rz e s a d z a n ia w s z y s t­

k ich b y lin . O b c ią ć p rz e k w itłe s z y p u ły k w ia to w e .

(15)

W o sta tn ie j d e k a d z ie m iesiąca n a le ż y w y s a d z ić k w ia ty c e b u lk o w e t. j. tu lip a n y , n a rc y z e , ta c e ty , hia- centy . W c ią g u całego m iesiąca m o­

ż n a sa d zić i p rz e s a d z a ć k o n ife ry (d rzew a szpilkow e). W y sad zo n e p ó ź n ie j nie z d ą ż ą z a k o rz e n ić się p rz e d zim ą i u m ie ra ją . Jeżeli m iesiąc jest su ch y , n a le ż y r a b a ty k w ia to w e , tra w n ik i a ró w n ież k o n i­

fe ry k ilk a k ro tn ie obficie p od lew ać.

Z d a rza się czasem , że w e w rz e ­ śn iu m am y p rz y m ro z k i jed n o - lu b d w u d n io w e , k tó re niszczą d e lik a t­

n iejsze k w ia ty , p rz e d e w sz y stk ie m d a lje — po leca się zate m z a b e z ­ p iec z y ć d a lie p rze d p rz y m ro z k a m i.

T ra w n ik i kosić — drogi i ścieżki u trz y m a ć w p o rz ą d k u w zo row y m . P ielić c h w a s ty . Z k ońcem m iesiąca w y s a d z ić m o żn a b r a tk i, sto k ro tk i, n ie z a p o m in a jk i, p rz e d e w sz y stk ie m na r a b a ty św ieżo obsadzo n e k w ia ­ ta m i ćebu lko w em i.

W p o k o ju : K w ia ty p o k o jo w e w y ­ s ta w io n e do- ogro d u i n a b a lk o n y oczyścić i p rze n ieść do p o k o ju .

W T o w a r z y s tw a c h : C a ły m iesiąc w rz e sie ń n a d a je się jeszcze do z w ie d z a n ia o grodów d z ia łk o w y c h i z a k ła d ó w o g ro d n iczy ch . M ożna b a rd z o w ie le 's k o r z y s ta ć i n a u c z y ć się n a ta k ic h w y cie cz k a c h . Jeżeli k tó re T o w a rz y stw o O g ro d ó w D z ia ł k o w y c h nie z a p ro w a d z iło jeszcze w ty m ro k u ta k ic h w ycieczek , to czas jeszcze o tem pom yśleć.

W y g o to w a ć s p ra w o z d a n ia z p rz e p ro w a d z o n y c h d o św ia d cz e ń n a w o ­ zo w y ch — z n a w o z a m i sztucznem i i p rz e sła ć p o d a d resem O k rę g o w e ­ go Z w iązku. Z eb rać z a p o trz e b o ­ w a n ie n a d rz e w a i krzew y ow oco­

w e i ozdobne i z a k u p ić zbiorow o.

Z a p e w n im y sobie w te n sposób lep sz ą o bsługę i ta ń s z ą d o staw ę, r.

Jakie drzewka ow ocow e sadzić do małych ogrodów?

Sadzimy d rze w k a owocowe: 1. o ko­

ronach w zględnie m ałych, 2. drzew ka karłow e, 3. drzew k a form owane. Kto ma ogródek w ielkości 100 m k w a d ra ­ towych w sadzi ty lk o jedno drzew ko w ysokie n. p. gruszkę, „D obra Ludwi- k a “. W m iejscu jednego drzew ka w y ­ sokiego może posadzić cztery drzew ­ ka karłow e n. p. gruszy M asłówka W iliamsa. T en sposób sadzenia umo­

żliwi upraw ę ja r z y n m iędzy drzew am i wzgl. posadzeniu agrestu, porzeczek m alin lub tru sk aw ek .

Brzoskwinie krzaczaste p o trzebu ją ty lk o 4 — 8 m kw adratow ych. Brzos­

kw inie jest lepiej sadzić na wiosnę.

Zamówić wzgl. zakupić można już w jesieni. B rzoskw iń m am y za mało w Polsce i na Śląsku, dlatego sadźm y ich ja k n ajw ięcej u nas. Owoc to dobry, poszukiw any przez handel, przyn o­

szący znaczne dochody.

Cztero- lub pięcioletni krzew brzos­

kw ini odm ian w czesnych: Amsden lub Wczesny A leksander przynosi p rze­

ciętnie 15 kg owocówT w końcu lipca i z początkiem sierpnia. Płacą w tedy w handlu h urtow ym detalicznym zań

w ysokie ceny. *

Brzoskw inie u d a ją się dobrze na Śląsku ale ty lk o odm iany wczesne.

T ak samo dobrze u d a ją się winorośle odm ian w czesnych: Wczesne Lipskie żółte i zielone, W czesne M alinger, pol­

ska odm iana: T ry u m f U rbańskiego z Pleszewa, M agdalenka K rólew ska:

B urgundzkie niebieskie. Mamy tyle .ciepłych ścian do w yzyskania, które dotąd próżnują, sadźm y więc pod nie w inokrzew y. W inokrzew y jest lepiej sadzić na wiosnę. Na jesień należy je w ybrać i zakupić.

W ł. W łosik

O g r ó d d z i a ł k o w y t o p o l e ć w ic z e ń ,

z a b a w i p r z y j e m n o ś c i d l a d z ie c i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydawca: Okręgowy Związek Towarzystw Ogrodów Działkowych i Osiedli Województwa Śląskiego. Redaktor odpowiedzialny: Stanisław Hartman, Katowice.. Prezydenta

wego liczne praktyczne rady i w skazów ki ogrodnicze i organizacyjne na cały rok, różne tabele statystyczne, zbiór statutów i regulaminów organizacyj śląskich,

Śląskiego, liczącego przeszło 8 000 członków, i czytany jest nietylko przez tysięczne rzesze śląskich działkowców, ale dociera i do innych dzielnic Polski,

nowiła Redakcja „Śląskiego Działkow ca” wydać i w bieżącym roku kalendarz z tą różnicą, że kalendarz na rok 1936 jest w ydany w formacie książki

Organ Okręgowego Zw iązku Tow arzystw Ogrodów Działkowych, Przydomowych i Osiedli.. W ojew ództw a

Drzewka owocowe we wszelkich odmianach i formach, krzewy owocowe i ozdobne, zarośla żywotniki w wszelkich wymiarach.. w

Z członków tego Stow arzyszenia w yszła również in icjaty w a utwo­. rzenia cen traln ej o rgan izacji

Więc liście suszone należy chować dopiero w tedy, gdy się ogonek i główny nerw łamie. I tu n a tu