• Nie Znaleziono Wyników

Praca matki w szpitalu w czasie okupacji - Krystyna Płatakis-Rysak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca matki w szpitalu w czasie okupacji - Krystyna Płatakis-Rysak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA PŁATAKIS-RYSAK

ur. 1924; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, życie codzienne, ulica Staszica, szpital, praca matki

Praca matki w szpitalu w czasie okupacji

Mama poszła do pracy jako wolontariuszka do szpitala wojennego znajdującego się w gimnazjum Unii Lubelskiej przy Staszica 12. Oczywiście szpital został zorganizowany przez Czerwony Krzyż. To jest zdjęcie z tego szpitala. To jest moja matka. Dyrektorem był doktór Tomasz Kożuchowski, którego grób jest na Lipowej. No tu są lekarze, pielęgniarki, niektórych pamiętam, niektórych już nie rozpoznaję. Ten pan doktór Ejsmont został sprowokowany do zapisania się do konspiracyjnej organizacji pod tytułem „Biały Orzeł”. To była organizacja prowokacyjna i w rezultacie on i ci wszyscy, których on zwerbował zostali aresztowani i rozstrzelani. On został rozstrzelany na Rurach Jezuickich, tam w wąwozie są tablice pamiątkowe i tam jego nazwisko też figuruje. Tadeusz Ejsmont. To zdjęcie było zrobione w tym dniu, kiedy była organizowana wigilia dla pacjentów… Tutaj jest ślad, powiedzmy, choinka, widać ją z tyłu, tutaj jest sala z tymi kolumnami, i tutaj są wszyscy pacjenci, ranni, którzy mogli usiąść przy stole. Tutaj też jest moja matka, bo tu cały personel towarzyszył tym pacjentom. I to był bardzo dramatyczny dzień, dlatego że wtedy doszła do uczestników tego spotkania wiadomość, że zostali aresztowani, zatrzymani zakładnicy spośród, że tak powiem, najbardziej czcigodnych obywateli miasta Lublina, między innymi dyrektor gimnazjum i liceum Staszica Tadeusz Moniewski. I oni chyba w ten dzień wigilijny zostali rozstrzelani. To byli zakładnicy. Tak że matka jak wróciła z tego spotkania to była strasznie przygnębiona. Ale mama miała pracę, z tym że to był wolontariat, nie za pieniążki. Nikt z tej pracy nie liczył na żadne zapłaty.

Zaopatrzenie przynosili mieszkańcy Lublina – ziemniaki, marchew, kaszę, z tym, że to jedzenie było bardzo skromniutkie, jak nie było – to nie było, a gotowało się z tego co było. Gdy Niemcy znaleźli się w Lublinie, po pewnym czasie zajęli ten szpital, więc nim to nastąpiło, to personel szpitala postarał się jak najwięcej tych pacjentów wypisać, bo ci pozostali – a byli w randze oficerskiej, to trafili do oflagów. No ale byli tacy, których niestety nie można było ruszyć, bo byli ciężko ranni, natomiast obniżono im stopnie, zdegradowano ich do szeregowców.

(2)

Data i miejsce nagrania 2004-04-02, Lublin

Rozmawiał/a Monika Pytlarz, Dominika Jakubiak

Transkrypcja Marta Kubiszyn

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Co rano do toalety, to była latryna, wykopany głęboki dół, nad tym na dwóch pieńkach, drążek, można sobie było na tym drążku przysiąść, załatwić się,

Z tym, że w dalszym ciągu on jeszcze oczywiście daleki był od picia piwa, czy tam [palenia] papierosów, nie, był bardzo grzeczny, ale było widać, że jest dumny, że jest w

Jeżeli chodzi o babcię, coś mi babcia takiego wspominała, że jakaś kobieta, nie sądzę, żeby to chodziło o moją babcię, może o jakąś wtedy dorosłą osobę, przemycała

Bardzo mi się ta szkoła podobała – duża, były sale przedmiotowe, gabinety przedmiotowe i co bardzo sobie ceniłam – była sala gimnastyczna i dostęp do

Bo my braliśmy jajko tą szerszą częścią do góry, gdzie jest komora powietrzna, a ojciec brał jajko tym ostrym czubkiem, i zawsze trafiał w komorę powietrzną i ja zawsze

Przyjeżdżała do nas siostra mojej mamy, którą bardzo lubiłam, była bardzo wesoła, skończyła wychowanie fizyczne, ale nie wiem jak ta uczelnia się nazywała i gdzie ona była,

Ukalili, ukalili, Tahiti, Tahiti, Hawaj bóg Czasem bóg Papawaj bywa mściwy, I w okrutny wtedy wpada gniew, Palce kurczy, nowych ofiar chciwy, Leje się na wyspach Hawaj krew..

Niestety, wtedy, kiedy następowały zmiany nazw ulic już w okresie Trzeciej Rzeczpospolitej, ktoś pomylił Kazimierza Wyszyńskiego – adiutanta Marszałka, z jakimś Rosjaninem