• Nie Znaleziono Wyników

SYBERYJSKAoi Uralu jo oceanu fitlliep.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "SYBERYJSKAoi Uralu jo oceanu fitlliep."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

J)& 34. Warszawa, <1. 24 Sierpnia 1890 r. T o m I X .

TYGODNIK POPULARNY. POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W IA T A . "

W W a rsz a w ie :

ro c zn ie rs.

8

k w a r ta ln ie „

2 Z p r z e sy łk ą pocz tow ą:

ro c z n ie „ 10 p ó łro c z n ie „ 5

P re n u m e ro w a ć m o ż n a w R e d a k c y i W sz e c h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a r n ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ą .

K om itet Redakcyjny

W szechświata stanow ią panow ie:

A leksandrow icz J ., Bujw id O., Deike K „ D ickstein S., F iau in M., Ju rk iew jcz K., K w ietniew ski W t., K ram -

sztyk S., N atanson J . i F ra u ss St.

„ W s z e c h ś w ia t" p rz y jm u je o g ło sz e n ia , k tó r y c h tr e ś ć m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz zw y k łeg o d r u k u w sz p alcie a lb o je g o m ie js c e p o b ie r a się za p ierw szy ra z k o p . 7>/s,

za sześć n a s tę p n y c h ra z y k o p .

6

, za d a lsze k o p . 5.

A d res ZEBed.a,ls:c 3 ri: ZKIral^cwslrie-IPrzed.mieście, iŃTr ©S.

K O L E J Ż E L A Z N A

S Y B E R Y J S K A

oi Uralu jo oceanu f i t l l i e p .

P o A z y i środkow ej przyszła kolej na S y- beryją. W sferach rządzących w P e te r s­

burgu oddaw na ju ż w idzą potrzebę p ołą­

czenia o d leg ły ch w schodnich prow incyj państw a z je g o środkiem . N ajrozm aitsze p rzyczyn y natury w ojennej, przem ysłow ej i h an d low ej, bespieczeństw o państw a i j e ­ go rozwój ekonom iczny w ym agają budow y w ielk iej drogi żelaznej, któraby nadała w ię­

kszą spójność państwu.

N a lat kilka przed w ojną krym ską w pra­

sie i sp ołeczeń stw ie rossyjskiem bardzo g o ­ rąco rostrząsano d w a projekty, czy w pierw n a leży przeprow adzić kolej żelazną z S e- bastopola do M osk w y i P etersburga, za czem p rzem aw iały w zg lęd y strategiczne, c z y też petersbursko - w arszaw ską, która ob iecy w a ła p rzyn ieść w ielk ie korzyści ek o ­ nom iczn e. D ru g i p o gląd p rzew ażył i w zię­

to się do b udow y k olei z W arszaw y do P e ­

tersburga. K olej ta jednak długi czas nie p rzynosiła spodziew anych zysk ów , a ty m ­ czasem w ybuchła w ojna Sebastopolska i przekonała, ja k dalece pierw sza lin ija b y ­ ła potrzebną. W zięcie Sebastopola przez N apoleona I I I przypraw iło Rossyją. o w ięk ­ sze straty, an iżeli w zięcie M oskw y przez N apoleona I.

W ład yw ostok znajduje się obecnie w p o ­ łożeniu zup ełn ie podobnem do tego, w ja-

! kiem zn ajd ow ał się Sebastopol przed zb u ­ dow aniem kolei m oskiew sko - sebastopol-

| sk iej. S ław n y klucz do S yb eryi w sch o ­ dniej, g łó w n y port R ossyi na oceanie W iel-

j

kim , je st ca łk o w icie bezbronny w obec na­

paści pierw szej lepszej potęgi m orskiej i, na w ypadek wojny, pozbaw iony w szelkiej po­

m ocy ze strony państwa z p ow od u braku dróg prostych i dogodnych.

T en to w zgląd niem ałej w agi sk ło n ił rząd rossyjski do p rzysp ieszen ia, ile się da, b u ­ d ow y k olei w poprzek S yb eryi, któraby p o ­ łą czy ła W ła d y w o sto k z siecią k olei R ossyi

; europejskiej i za p ew n iła obronę prow incyj azyjatyckich i brzegów d alek iego Pacyfiku.

Od lat trzech opinija publiczna w R ossyi

zajm uje się tą kw estyją, a dziś, gdy w sz y ­

stk ie studyja i badania p rzygotow aw cze do

(2)

O «0 W8ZECHS W IAT. N r 3 4 . b udow y są, ju ż u k oń czon e, nie p ozostaje n ic

innego, ja k stan ow czo porozum ieć się co do kieru n k u n ow ćj drogi projektow anej, ja k o - też c zy lin ija ma być je d n o litą k oleją że­

lazną, czy też złożoną w części z k aw ałk ów k o lei, w części z dróg rzeczn ych . Jednem słow em chodzi je sz c z e o to, czy kolej że­

lazna ma być pom ocniczką tylk o drogi w o­

dnej, czy ma być z u p ełn ie sam odzielną li- niją od U ralu aż do P acyfik u . J ed en i d ru ­ gi pogląd ma za sobą w ielu z w o le n n ik ó w . Co do nas, opiszem y w tem m iejscu , k tó rę­

dy ma iść trasa k o lei i ja k ie pod tym w zg lę­

dem istn ieją k ieru n k i p rojektow ane. D o ­ damy ty lk o , że państw o oprócz korzyści m usi m ieć je szcze na w id ok u taniość k olei.

L in ija złożon a b y ła b y o w iele tańszą od j e ­ d n olitej, chociaż u stęp ow ałab y tój ostatniej pod w zględ em strategiczn ym . Z b yt w iele czasu u p ły n ę ło b y zanim by p o siłk i pierw szą drogą zd ą ż y ły na plac w ojn y. A le p r z y ­ stąpm y do treści.

P rzed ew szy stk iem projektow ano tak zw a ­ ną lin iją strategiczn ą, która w m ałej tylk o części sk ład ałab y się z k olei żela zn ej, g łó ­ w nie zaś z d rogi w odnej. K a w a łk i k olei przeprow adzone tu przez lin ije w o d o d zia ­ ło w e p om ięd zy rzekam i m iałyb y tu zn a cze­

nie łą c zn ik ó w pom iędzy tem i ostatniem i.

N a drodze tój istn iałab y cią g ła k om u n ik a- cyja m ięd zy R ossyją europejską a W ła d y - w ostokiem ty lk o podczas sześciu m iesięcy roku, g d y rzeki S y b er y i p ołu d n iow ej są niezam arzłe i d ostępne dla ż e g lu g i. D łu ­ gość k o lei w ch od zących w sk ład tej lin ii b yłab y następująca:

O d T om ska do Irk u ck a . 15G8 w iorst O d M ysow ój (nad je z io r .

B ajk alsk iem ) do S tretień -

s k a ... 1001 Od G rafskićj do W ład y-

w o s t o k u ... 383 „ R azem . . 2952 w iorst L in iją tę d latego nazw ano stra teg iczn ą , że czy n i zadość n ajn aglejszym p otrzeb om stra teg iczn y m . C zas p rzew ozu towTarów z M o sk w y do W ła d y w o sto k u na tej lin ii skrócon yb y został do dni 90, a w kierunku odw rotnym do d n i 100 z p ow od u , że drogę |

w ypadłoby odbyw ać w górę rzek.

W o d n e kaw ałki tej lin ii b y ły b y nastę­

pujące:

O d C zelabińska rzekam i M iasem, Isetią, T obolą i z biegiem Irtyszu aż do m iejscow o­

ści Sam arowskoje; stąd w górę O bi do T om ­ ska.

Z Irkucka do M ysow oje w yp ad łob y p ły ­ nąć T unguzką i po jezio rze B ajkalskiem .

Z Stretieńska S zy łk ą , A m urem i U ssu ri do G rafskićj.

D ru g a lin ija projektow ana je st ty lk o m o­

dy fikacyją pierw szej. M ian ow icie niektóre w odne k aw ałki zo sta ły zastąpione przez k oleje, a to w celu u łatw ien ia tranzytu.

W ten sposób p rzyb yłyb y tu następujące części żelazne:

L in ija obw odow a naokoło p ołu d n iow ego brzegu B ajka­

łu od Irkucka do M ysowej . 283 w iorst O d S tretieńska do Czer-

n i a j e w a , ... 700 O d C habarów ki do G raf-

sk ić j... 400 Razem 1383 w iorst.

Co razem z poprzedniem i 2952 w iorst da­

je 4335 w iorst k olei. D ru ga ta lin ija, zm n iej­

szając podróż w odą, sprow adza czas tran zy­

tu tow arów z M osk w y do W ła d y w o sto k u do dni 78, a w odw rotnym kierunku do 80, zaś przewóz pasażerów do dni 31.

T rzecia w łaściw a lin ija uralo-pacyficzna ma się składać w yłącznie z k olei żelaznćj.

Za punkt w yjścia dla niśj ma słu ży ć Złato- ust, za ostateczny kres — W ła d y w o sto k . W porów naniu z liniją poprzednią w yp a­

d łob y do niej dodać /jeszcze następujące części żelazne:

Od Z łatousta do C zelabińska . 173 w.

Od C zelabińska do T om ska . . 1682 „ O d C zerniajew a do C habarów ki 1300 „ R azem . 3155 w.

P op rzed n io 4355 „ C ała w ięc d łu gość w yn iosłab y . 7490 w . O statnia ta droga d otknęłaby następują­

cych miast: Z łatousta, C zelabińska, Iszym u ,

T ukalińsk a, K rasnojarska i z odnogą O m -

ska i Tom ska; następnie przeszłaby przez

K ań sk , N iżn ieu d iń sk , Irkuck, M ysow oje,

W ierch n ieu d iń sk , Czytę, N erczy ń sk , Stre-

(3)

N r 34.

w s z e c h ś w i a t

. 531 tień sk , A łd a g in , C zerniajew , B ła g o w iesz

czeńsk, C habarów kę, G rafską i W ład y- w ostok. L in ija ta usunie zu p ełn ie p otrze­

bę korzystania z dróg w odnych w kom uni- kacyi bespośredniój pom iędzy R ossyją eu ­ ropejską a W ład yw ostok iem i p ozw oli od­

b y ć całą drogę z M osk w y do W ła d y w o sto ­ ku towarom w ciągu dni 75, a pasażerom w 15 dni. Szyb k ość to nadzw yczajna, szcze­

góln iej, g d y się zw a ży ogrom ną odległość ty ch dw u punktów . Z W arszaw y m ożnaby się dostać do W ład yw ostok u now ą liniją w n ieca łe 17 dni.

K o szty b ndow y jednej w iorsty kolei, przeciętnie biorąc, w y n io sły b y , w ed łu g ob liczeń in żyn iersk ich 3 6 0 0 0 rubli, a bu­

dow a całej lin ii kosztow ałaby 2 6 9 6 4 0 0 0 0 rubli k red ytow ych . J eże li zaczną budować tę lin iją odrazu w p ięciu punktach, ja k ra­

dzi sły n n y b u d ow n iczy k olei Zakaspijskiój je n e r a ł A n n en k o w , to m ożnaby ją ukoń­

czy ć w ciągu la t trzech. D ośw iadczenie n abyte podczas budow y k olei zakaspijskićj zu p ełn ie u sp ra w ied liw ia to p rzypuszczenie A n n en k ow a.

O lbrzym ia lin ija syberyjska p rzew yższa­

ła b y zn aczn ie sw oją d łu gością (p raw ie 8 0 0 0 k ilo m etró w ) w szy stk ie znane k oleje śródlą­

d ow e, n iew y łą cza ją c w ielk ich k olei p a cy ­ ficznych w A m ery ce północnej. W iadom o, że w ielk a kolej Stanów Z jednoczonych z N o w eg o Y ork u do S an -F ran cisco (U n ion and C entral P acific) otw arta w M aju roku 1869 posiada d łu gość w szystk iego 5259 k i­

lom etrów , a k anadyjska kolej pacyficzna o tw arta w L istop ad zie 1885 roku — 6 0 2 8 kilom etrów .

E k on om iczn ie biorąc, w ielk a kolej sybe­

ryjska m iałaby cech ę podw ójną: najpierw czysto rossyjską, narodow ą, g d y ż zad aw al- n iałab y in teresy pryw atne R o ssy i w posia­

dłościach azyjatyck ich , a po w tóre m ięd zyn a­

rodow ą, bo przez nią w yrob y E u rop y m o­

g ły b y iść na rynki d alek iego w schodu, g łó ­ w nie do C hin i Jap on ii.

D la R ossyi taka pierw szorzędna arteryja kom unikacyjna m iałaby je sz c z e ogrom ne znaczenie i pod tym w zględ em , że byłaby bodźcem do eksploatow ania obszarów s y b e ­ ryjskich, których bogactw a niezm ierne s k ła ­ dają się przew ażn ie z płod ów surow ych.

P o b ieżn ie chociażby w spom nim y tu o sły n ■ nym graficie A lib era, które istne góry leżą na brzegach B ajkału, o górach lapis la zu li w cale n ie eksploatow anych dla braku dróg d ogodnych, o górach w apienia nad brzega­

mi S zy łk i, o licz n y ch i niesłych an ie obfi­

tych pokładach w ęgla kam iennego, leżą ­ cych naw et w zdłuż projektow anego plantu kolei.

W ę g ie l kam ienny znajduje się praw ie na p ow ierzchni ziem i, ja k m ówi podróżnik G o ­ dlew ski i inni. Ż y ły srebrne pod N erczyń- I skiem , w ielkie m asy złota rossypane na S y - I beryi tak szczodrą ręką natury, jak m ało gdzie na ziem i, czekają tylk o na u sk u tecz­

nienie projektu, ażeby m ogły przynieść z y ­ ski potężne. B ogactw a te leżą dotychczas

we w nętrzu ziem i zu p ełn ie nietknięte, albo bardzo słabo i pierw otnem i środkam i ek s­

ploatow ane z pow odu braku ludzi. B rak lu d zi, dobrych tech n ik ów i w ytrw ałych p o ­ szukiw aczy, brak dróg i k olei, którem i m o­

żn ab y sprow adzić udoskonalon e m aszyny i narzędzia, stanow ią głów n ą p rzyczynę, że d ziew iczy ten kraj zupełnie je st n iew y zy - skiw any. Z budow anie k olei syberyjskiej zarad ziłob y złem u i w prow adziło stosunki p rzem ysłow e na lepsze tory.

D odajm y, że Syberyja posiada dotąd j e ­ szcze olbrzym ie i zu p ełn ie n iew yzysk an e b ogactw a w ogrom nych przestrzeniach le ś ­ n ych , m ogących dostarczyć drzew a o p a ło ­ w ego i budulcu. N adto je st ona stanow czo pierw szym krajem na ziem i pod w zględem futer, chociaż zw ierzęta dostarczające ich tęp ion e są bez żadnój litości. B lask swój i m iękkość futra syb eryjsk ie zaw dzięczają szczególnym warunkom m iejscow ym , jak o- to w ielk im zim nom i suchości p o w ietrza . S yberyja jest w yjątkow o m roźnym i s u ­ chym krajem na ziem i z pow odu, że w y so ­ k ie łańcuchy górsk ie zasłaniają ją od c ie ­ p ły ch i w ilgotn ych p o w ie w ó w od strony oceanu S p ok ojn ego.

Z biegiem czasu w zdłuż nowej d rogi p o ­ w staną, ja k to m ożem y w id zieć w A m eryce, centry lu d n ościow e, pow staną now e rynki, na których p rzem ysł i h andel państwa zn a j­

dą ujście pożądane. Zczasem niektóre z tych

skupień ludności mogą natyle sp otężn ieć,

że staną do skutecznej konkurencyi z ry n ­

kam i zagranicznem i. W p ły w k olei da się

(4)

532 WSZECHŚWIAT. N r 34.

odczuć daleko z a g r a n ic ą chińsko - rossyj - ską, do g łę b i C hin zan iesie ona w yroby państw a ro ssy jsk ieg o , podobnie ja k to na mniejszą, sk alę dzieje się obecnie w B u ch a- rze i A z y i środ k ow ej. S tosu n k i h a n d lo ­ w e p om ięd zy sąsiadującem i państw am i po­

w in n y otrzym ać n ow y i p otężn y bodziec do rozw oju skutkiem now ej lin ii tr a n z y ­ tow ej.

Jako linija m ięd zyn arod ow ego tranzytu, kolej syberyjska będzie m iała w ielk ie zna­

czenie, służąc do w ym ian y tow arów d a le­

k iego w schodu na produkty europejskie;

poraź p ierw szy k o leją tą cen n e tow ary w sch od n ie będą m o g ły p rzyb yw ać do E u ­ ropy w czasie ściśle ozn aczon ym , p ozw oli im to w ytrzym ać w ysok ie n aw et taryfy celn e. .

C y w iliza cy jn e zn aczen ie k olei p olegać b ęd zie na tem , że otw o rzy ona naoścież j A z y ją dla cy w iliza cy i w szczególn ości ros-

j

syjskiój i ogóln o europejskiej. O dtąd (po zbudow aniu k o lei) g d y b y n ic na drodze nie stanęło, czynniki c y w iliz a c y jn e będą m o g ły J bez przerw y się toczyć z E u ro p y do staraj A z y i.

Znajom ość S y b ery i, p oszu k iw an ia i ba­

dania naukow e tej p ółnocnej krainy, staną się n iezm iern ie u ła tw io n e i postąpią n a ­ przód d zięk i n ow op ow stałej lin ii k om u n i­

k a cy jn ej. G ieologija, m e te o r o lo g ja i kli- m atologija odpow iedzą nam na niejednę k w estyją ciekaw ą, dotąd' n ierosstrzygn iętą z p ow od u niedostępności kraju, cała w re­

szcie nauka skorzysta z tak ła tw e g o d o stę­

pu do m ało zn an ych p rzestrzen i ziem i.

M łod y u n iw ersy tet w T om sku z biegiem czasu m oże stanie się jed n e m z ogn isk u m y­

sło w y ch S yb eryi, rossad n ik iem w ied zy isto ­ tnej.

D zię k i now ym w p ły w o m i p rzybyszom z zachodu, ż y w io ły u m y sło w e i c y w iliz a c y j­

n e w ludności syberyjskiej po w inny by się w zm ocn ić, a urzędnicy i fu n k cy jo n a ry ju - sze p ań stw ow i pogodzą się z sw oim losem i przestaną uw ażać słu żb ę na S y b ery i za ciężkie, choć cza so w e ty lk o , dopuszczenie losu. N a d to n ow a k o lej, c iągn ąc się tuż

av

p o b liżu g r a n icy ch iń sk iej, w p ły n ę ła b y zbaw iennie na p ó łn o cn e p row in cyje p ań ­ stw a n ieb iesk ieg o i w n io sła b y do nich za­

p ew n e w sposób zupełnie naturalny i p o ­ kojow y czynniki ośw iaty i k u ltu ry eu ro­

p ejskiej.

P o d w zględem p olitycznym linija żelazna syb eryjsk a będzie m iała znaczenie p ier­

w szorzęd n e dla R ossyi. S tw orzy ona p e­

w ną łączność strategiczną m iędzy R ossyją europejską a azyjatycką; posiadłości w A zy i otrzym ają trw alszą podstaw ę, a tem samem p ozw olą państw u na w iększą sw obodę poli­

ty k i w sprawach europejskich. C iągnąc się w zdłuż A m uru, kolej zapew ni R ossyi po­

siadanie tej rzeki i prow in cyi nadam ur- sk iej. P osiadanie lin ii A m uru nadać może R ossyi przew ażny w p ływ w Chinach, k tóre pod niejednym w zględem nagiąć się będą m u siały do usłuchania silnej i w ojow niczej sąsiadki. K o lej ta ma niezaprzeczenie w ie l­

k ie znaczenie strategiczne w obec C hin, W z ro st i uzbrajanie C hin m usiały z b ie­

giem czasu doprow adzić do ubespieczenia lin ii A m uru, w pobliżu której C hiny, ja k w iadom o, utrzym ują znaczne w ojska, a R os­

syja n iew ielk ie siły posiada. C hiny parę razy ju ż za w a ż y ły na szalach p o lity k i eu- i-opejskiej, nap rzyk ład podczas zajścia an- glo -ro ssy jsk ieg o o A fganistan.

N ow a kolej ubespiecza W ła d y w o sto k w o­

b ec potęgi m orskiej A n g lii i liniją A m uru w obec siły lądow ej Chin. A n glija nieraz też w y w iera ła nacisk na R ossyją, posyłając eskadrę w ojenną na w ody oceanu W ie lk ie ­ go i zagrażając W ład yw ostok ow i. O baw a ta na p rzyszłość byłaby usunięta z pow odu w ielk iej łatw ości w ysłan ia posiłków do za­

grożonej p row in cyi,

N ow a arteryja kom unikacyjna posłużyć m oże w p rzyszłości i w innym celu. T ęd y zap ew n e ujrzym y, jak p ew n ego dnia pom i­

mo chęci i w ysiłków E uropy zb liży się do niej trw ożn e w idm o kw estyi żółtej, która od n iejak iego czasu zastanaw ia i w praw ia w zadum ę p o lity k ó w i ludzi stanu w E u ­ ropie.

P o gościnnem przyjęciu E uropy u siebie, oraz zasiew u cyw ilizacyjn ego, now ą drogą z k olei rzeczy C hiny i A zyja naw iedzą E u ­ ropę, będzie to zm ierzchem jej istnienia.

L ecz w ted y nie będą to ju ż azyjaci nom a­

d zi, barbarzyńcy, dzicz żądna łu p ów , krw i

i pożogi, będą to azyjaci cy w ilizo w a n i, p o ­

k ojow o usposobieni, roln icy, zahartow ani

(5)

N r 31. WSZECHŚWIAT.

w bojach ekonom icznych przez sw oję prze­

szłość historyczną, p racow n icy chciw i z y ­ sku, siln i zarów no przez życie um iarkow a­

ne, ja k i zd oln ość do zw iększania swćj liczb y. E uropę zaleje pow ódź żółtych s y ­ n ów nieba o d łu gich warkoczach, jed zą ­ cych ryż i szczury, um iejących sypiać po dziesięciu w jed n ym pokoju, um iejących oszczędzać z zarobku dw u franków na dzień. T e i tym podobne nadzieje i m y ­ śli budzi w nas projekt k olei sy b er y j­

sk ie j, podobno bardzo bliskiej u rzeczy w i­

stn ien ia.

S tefan Stetkiew icz.

0 syceniu miodu.

Sztuka sycen ia m iodu sięg a niew ątp liw ie starożytności bardzo zam ierzchłej; z m io­

dem bow iem zapoznać się m usiał człow iek ju ż w czasach, g d y koczujące obyczaje na ż y w o t osiadły zam ien ił. P rzeszed łszy od pokarm u czysto zw ierzęcego do roślinnego, uczu ł potrzebę przypraw do pow szedniego sw ego chleba i zw ró cił się przed ew szyst- kiem do p roduktów , które mu przyroda bespośrednio i ła tw o nastręczała; d latego najdaw niejsze i n ajw ażn iejsze przypraw y b y ły to sól i m iód. C en ił je też człow iek w ysoko w p ierw otn ych czasach swój k u ltu ­ ry, sk ła d a ł w ofierze bogom sw oim , w ie lb ił je w pieśniach, o d w o ły w a ł się do nich

w przysłow iach i przypow ieściach sw oich.

W ted y ju ż też zapew ne poznano, że sło d ­ ki m iód przeobrażać się może w napój u p a ­ ja ją cy , p rzypadkiem bow iem pozostaw iony rostw ór m iodu w w odzie uled z m ógł fer- m entacyi alk o h o lo w ej. Stąd też znajom ość m iodu daw niejszą je st aniżeli wina, co p o ­ tw ierd za n a w et w yraźn ie Plutarch: „Zanim poznano w inorośl, p osłu g iw a n o się m iodem , zarów no na napój ja k i do ofiar, a i teraz je szcz e barbarzyńcy, n iezn ający upraw y w i­

na, piją p ew ien napój m iod ow y, którego zbytnią słod ycz łagod zą korzeniam i c ie r p ­ k iego i w in n ego sm ak u ”. W podaniach na-

j

szy ch P ia st m iodem przyjm uje w ysłańców

niebieskich, zapew ne jed n ak napój ten s ię ­ ga czasów o w iele daw niejszych, m iód b o ­ w iem do picia, niem iecki m eth, ma podo*

bnąż nazw ę i w sanskrycie — m adhu.

P rzez całą zresztą starożytność i przez w ieki średnie m iód b ył praw ie jed y n ą zn a­

ną substancyją słodką, cukier bow iem trzci­

now y p rzyb ył do E uropy z L ew antu d o ­ piero w okresie w ojen k rzyżow ych , a u ży ­ cie go zw olna się zaled w ie rosp ow szech n ia- ło; odkąd jed n ak tak siln ie w ygórow ała fa- brykacyja cukru z buraków , miód zn acze­

nie sw e utracił, a hodow la pszczół poszła w zaniedbanie. W ostatnich w szakże cza­

sach, dzięki usiłow aniom niektórych h o ­ d ow ców , pod w pływ em zw łaszcza ulep szeń , zaprow adzonych w budow ie u łów , o d żyła daw na ta gałąź przem ysłu roln iczego, m iód b ow iem zaw sze zn ajdujezastosow anie w p ie - k arstw ie i p rzy w yrobie niektórych lik ie ­ rów, a jako miód do picia utrzym ać się m o ­ że w idocznie obok w ina, g d y na w yrób tego napoju zw rócono uw agę naw et w e F ra n cy i, m oże pod w p ły w em klęski niszczącej w in ­ nice.

J a k każdy praw ie p rzem ysł dom ow y, o d ­ leg ły ch sięgający czasów, w yrób m iodu 1 przez ciąg w iek ów istotnym n ie u le g ł zm ia-

i

nom , a w różnych okolicach prow adzi się w sposób n iew iele odm ienny. U nas pospo­

licie na 30 k w art miodu dobiera się 90 do 120 k w art w ody i m ięsza się razem do zu p ełn ego rospuszczenia m iodu. R ostw ór ten p rzele­

w a się następnie do kotła m iedzianego i przy słabym ogniu gotu je przez trzy lub cztery godziny; ciecz w skutek tego zagęszcza się>

a objętość jej m aleje praw ie o część czw ar­

tą. P o ostudzeniu ciecz cedzi się przez g ę ­ ste płótno i przelew a do baryłki otw artej, którą, się pozostaw ia w m iejscu, g d zie te m ­ peratura, od 15° do 20° C, sprzyja ferm en- tacyi. F erm en tacyja rospoczyna się po dw u lu b trzech dniach i trw a przez osiem do d ziesięciu ty god n i, a po u p ły w ie tego czasu, gd y woń alk oh olu wyx-aźn ie czuć się daje, baryłka zakryw a się na dw a tygodnie, po- czem ciecz p rzelew a się do innej beczułki, opłókanój poprzednio w inem . B eczu łk a p o ­ zostaw ia się w suchój p iw n icy przez rok, a w ted y dopiero, gdy miód ulega d ostatecz­

nem u oczyszczeniu, rozlew a się go w b u ­

te lk i.

(6)

534

w s z e c h ś w i a t

. Nr 34.

W E u rop ie zachodniej uważają, po w ięk ­ szej części g o to w a n ie m iodu za rzecz bezu­

żyteczną, a n a w et szk od liw ą. P . de L u- yen s w e F r a n c y i rospuszcza m iód w cie­

płej w od zie, w stosunku 250 do 300 g r a ­ m ów na litr w ody, rostw ór w lew a do ba­

r y łk i i p ozostaw ia w m iejscu, sprzyjającem ferm entacyi, dodając nadto, na 100 litrów cieczy 50 gram ów kw asu w in n ego. F er- m entacyja dokonyw a się zw oln a, p rzy tem ­ peraturze letniój w ym aga 5 do 6 ty god n i, w czasie ch ło d n iejszy m ciągn ie się d łu żej, n iek ied y przeryw a i u stęp u je innym ubocz­

n ym ferm entacyjom , pow odującym psucie się m iodu. D la te g o też w yrobu m iod u nie należy rospoczynać w końcu lata, a je ż e li m iód z ułów w tym czasie się w ybiera, ko­

rzystn iej będzie p r z e c h o w a ć - go p rzez zi­

m ę, a w yrób rospocząć z początk iem cie- piej pory.

W każdym razie z opisu tego w id zim y, że m etody w yrobu m iodu n ie mają u zasa­

dnienia n au k ow ego, d latego też w lo k ą się długo, a przez ten czas produkt w y sta w io n y je st na różne w p ły w y szk o d liw e. R ostw ory m iodu trudno u legają ferm entacyi a lk o h o lo ­ w ej, a p o w o d zen ie za leży od w arunków , których p rzew id zieć niem ożna.

Z tego pow odu chem ik francuski p. G a- stine, z p od n iety jed n eg o z tam ecznych p szczolarzy, p od d ał badaniu naukow em u w aru n k i sycen ia m iodu, t. j. jego ferm en­

ta cy i, c z y li zam iany na m iód do picia '). Za p u n k t w yjścia dochodzeń p. G astine p o słu ­ ż y ł skład chem iczny m iodu. P rzew ażn ą je g o część składow ą stanow ią, oczyw iście, ciała cu- k row ate, g łó w n ie zaś cu k ier g r o n o w y , czyli glukoza i cu k ier ow ocow y, czy li lew uloza, połączone z niew ielką, ilością cukru trzci­

n ow ego, czyli sach arozy, różne te rodzaje cukrów czynią razem 75 do 80 od setek ziar­

nistej m asy m iodu. C zęść p ozostałą stan o­

w i w oda z bardzo drobną ilością o lejk ó w i cia l barw iących, nie n apotykam y w szakże w m iod zie w yraźnych ilo ści substancyj or­

g a n icz n y ch a zo to w y ch , a m ateryje m ineral­

n e są ró w n ież w skąpej ilo ści, stosu n ek bo­

w iem p op iołów w yn osi za led w ie 0 ,0 5 do

*) „ S u r la f e r m e n ta t io n a lc o o lią u e d e s m ie ls e t l a p rfep a ra tio n d e l ’h y d r o m e l“ (C o m p te s r e n d u s d e 1’ a c a d . d e s s c ie n c e s , 1889, t. 119).

0,09 na sto części. F erm entacyja a lk o h o ­ lo w a , ja k w iadom o, polega n a te m ,ż e g r z y b ­ ki drożdżow e (Sacharom yces), rozm nażając się w rostw orze cukru, pow odują je g o ros­

kład. K om órki drożdżow e rozradzają się przez pączkowanie; g d y dochodzą pełni roz­

w oju, m łode kom órki oddzielają się od ko­

m órek m acierzystych, a rozw ój ten d oko­

n yw a się nadzwyczaj szybko. K om órka drożdżow a chłonie cukier z rostw oru i w y ­ dziela go w form ie zm ienionej, rosszczepia- ją c go na alkohol i na d w u tlen ek w ęgla, W rzeczyw istości w szakże d ziałaln ość ży­

ciow a grzyb k ów drożdżowych, jak to oka­

za ły badania Pasteura, M ayera, D u clau xa, R aulina, je st bardziej zawiła, n ie ogranicza się ty lk o na w ytw arzaniu w spom nianych dw u produktów , alkoholu i d w u tlenku w ę­

gla; kom órki potrzebują bow iem jeszc ze m ateryjału na zbudow anie swój błony, za­

w ierają w sobie tłuszcz i m ateryje w ycią­

gow e, pew na zatem ilość w ęgla, w odoru i tlenu, w chodzących w skład cukru, p r z e ­ tw arza się w b łon n ik , tłu szcze i inne ciała.

Oprócz tego drożdże zaw ierają w sk ła d zie sw oim jeszcze substancyje azotow e, a po spaleniu pozostaw iają popiół, złożon y z ciał m ineralnych. P o p ió ł ten drożdży, w ed łu g najnow szych rozbiorów , zaw iera około 50%

kw asu fosfornego, 38% potażu, 4% m agne- zy i, 2°/0 wapna i t. d.

Z upełny zatem przeb ieg ferm entacyi a l­

k oh olow ej, która j e s t w yrazem życia grz yb- ków d rożdżow ych, w ym aga oczyw iście obe­

cności substancyj azotow ych zarów no ja k i m ineralnych. W słodkim soku jagód w in ­ nych m ateryjały te są ju ż gotow e i sztu cz­

nie dodaw ać ich niepotrzeba; miód zaś, ja k w idzim y z p rzytoczon ego wyżej jeg o sk ła ­ du, nader ubogi jest w substancyje azotow e i m ineralne, dlatego też ferm enty a lk o h o lo ­ we nie znajdują tam dla siebie w arunków sp rzyjających , rozw ój ich odbyw a się sła b o , a ferm entacyja zachodzi len iw o, przeryw a się i je s t n iezupełną.

N a podstaw ie w ięc takiego rozum ow ania w n ió sł p. G astine, że ferm entacyja m iodu dokonyw ać się będzie żyw iej i d o k ła d n iej, je ż e li do rostw oru jeg o dodam y m ięszaninę soli, któraby dostatecznie zapew nić m ogła rozwój grzybków drożdżow ych. W p r o w a -

; d z ił w ięc do rostw orów tych sole am onija-

(7)

Nr 34.

w s z e c h ś w i a t

. 535 kalne, kw as fosforny, kw as siarczany, sole j

potażow e, m agnezyjow e i w apienne, a re- ! zultat od p ow ied ział rzeczy w iście je g o ocze- i k iw aniom , otrzym ał bow iem w warunkach takich ferm entacyje zu p ełn e i szybkie,

i

przedstaw iające zu p ełn ie cechy ferm entacyi soku w in n ego, która z początku zachodzi energiczn ie, z burzeniem , potem w oln iej, a w reszcie ustaje, g d y ilo ść w yw iązanego alkoholu niszczy dalszy rozw ój kom órek.

A b y osięgn ąć rezu ltat zadaw alniający, trzeb a było p rzep row ad zić szereg prób z różnem i m ięszaninam i, w których azot am onijakalny, kw as fosforny, potaż i t. p, zw ią zk i, zach od ziły w stosunkach rozm ai­

tych. M ięszan in y te w prow adzane b y ły do rostw orów m iodu, a ciecz tak p rzygotow a­

na poddaw aną b yła sterylizow an iu , czyli w yjałow ien iu przez zagotow anie, a naczy­

nia zam ykano zatyczkam i z w aty. P o w y ­ ja ło w ien iu rostw orów , to je s t po osw obo­

dzeniu ich od żyjątek , trzeba je było o c zy ­ w iście zasiać grzybkam i, do tego w szakże w ystarczały śla d y za led w ie drożdży, pocho­

dzących z ferm entacyi wina.

P o w ielu próbach, okazała się najkorzy­

stniejszą m ięszanina następna:

D w u zasad ow y fosforan

a m o n u ... 100 cz. na w agę W in ian obojętny am o­

n u ... 350 D w u w in ia n potasu . . 600 „ M a g n ezy ja . . . . . 20 „ Siarczan wa p n i a . . . 50 „ Sól k u c h e n n a . . . . 3 „ S i a r k a ... 1 „ K w a s w inny . . . . 250 „

1 3 7 4 cz. na w agę.

N a litr rostw oru, zaw ierającego 250 do 300 gram ów m iodu, w ystarcza 5 g p o w y ż­

szej m ięszan in y w tem peraturze 22° do 25° C. T ak zaś popraw iony przez dodatek soli sok m iod ow y zaw iera w litrze nastę­

pne substancyje:

A z o t am onijakalny . . . . 0,269 9 K w a s fo sfo r n y ... 0,195 n P o t a ż ... 0,545 M a g n e z y j a ... 0,072 r>

W apno ... 0,059 K w a s s i a r c z a n y ...

C hlorek w apnia . . . . 0,011 Siarka... 0,003 K w as w in n y , w oln y i w zw ią ­

zku ... 3,680 4,918 9

R ostw ór, zaw ierający 300 g m iodu, co odpow iada 218 g zaw artości glu k ozy, z ta­

kim dodatkiem 5 g m ięszaniny soli, w yd ał po u p ły w ie dni dw unastu 11,5 odsetek a l­

koholu na objętość, niezużyta zaś ilość cu ­ kru w yn osiła 17 g w litrze, w ypada stąd, że 17,6 odsetek glu k ozy u leg a roskladow i.

P rzy ferm entacyi zaś soku w innego ilość glu k ozy przechodzącej w alkohol w yn osi średnio 59 odsetek; w idzim y w ięc, że ró ż­

nica je st nieznaczna, tem bardziej, że przy próbach, dokonyw anych na m ałą skalę, ł a ­ tw o zachodzi utrata alkoholu przez u latnia­

nie, a sw obodniejszy aniżeli przy norm al­

nych ilościach cieczy dostęp p ow ietrza d o ­ zw ala drożdżom utleniać pew ną ilość cukru bez przeprow adzenia go w alkohol. Pi-zy- ją ć w ięc można, że przy norm alnym w y ro ­ bie m iodu w ydajność a lk oh olu będzie, co- najm niej, rów n ież znaczna, ja k i p rzy fe r ­ m entacyi soku w innego.

G d y rostw ór m iodu pozostaw iony był sam sobie, bez dodatku m ięszaniny soli, po dw u tygodniach nie w yw iazała się ani j e ­ dna odsetka alkoholu; stei*ylizacyja r o stw o ­ ru i dodatek pew nej ilości drożdży nie zm ie­

n iły zgoła rezultatu. G dy zaś natom iast do rostw oru w yjałow ion ego dodano m ięsza- ninę soli pożyw n ych , w ted y , naw et bez w prow adzenia drożdży, ferm entacyja alk o­

h olow a rozw ija się szybko i alk oh ol w y tw a ­ rza się obficie, lubo w stosunku niższym , an iżeli w cieczy w yjałow ionej; w tym bo­

w iem razie obok ferm entacyi alkoholow ej rozw ija się i słaba ferm entacyja m asłow a.

Sterylizacyja zatem cieczy potrzebna je st do usunięcia żyjątek, których procesy ż y ­ ciow e pow odow ać mogą działania uboczne i szkodliw e.

D ośw iadczenia w ięc p. G astine p o tw ie r ­ dzają w zu pełności, że z w y k łe, ru tyn iczn e sposoby w yrobu m iodu do picia doznają tak często niepow odzenia z p ow od u braku ma- teryjału pokarm ow ego d la g rzyb k ów fer­

m entacyjnych w rostw orach m iodu. Jeżeli zaś operacyja d ok on yw a się pom yślnie, to przypuszczać m ożna, że substancyje k on ie­

czne do życia kom órek drożdżow ych d o ­

stały się do cieczy w sposób niejako p rz y ­

padkow y, ja k np. za pośrednictw em beczek,

w których poprzednio p rzechow yw ane b yło

w ino.

(8)

536 Nr 3 t.

N a podstaw ie d ośw iadczeń tak ścisłych i p rzek on yw ających oprzeć się m ogą racy- jo n a ln e p rzep isy sycen ia m iodu.

R ostw ór m iodu, w stosu n k u w skazanym 250 do 300 gram ów na litr w ody, t. j. około 2 */2 do 3 funtów na garniec, p rzygotow u je się w k otle m iedzianym i do cieczy tćj w prow adza się pow yżej podaną m ięszaninę soli odżyw czych, liczą c 5 gram ów na kw artę.

S ole w inny być d ok ład n ie zm ięszane i prze­

siane przez g ęste sito. N a stęp n ie ciecz ogrzew a się aż do za w rzenia, ale w tej tem ­ peraturze utrzym uje się ją ty lk o p rzez k ilk a m inut, idzie tu bow iem je d y n ie o zn iszcze­

nie bakteryj, k tóre znajdow ać się m ogą w w o d zie, w m iod zie, albo też na ścianach k otła. G d yb y o g rzew a n ie trw a ć m iało d łu ­ żej, w celu oczyszczen ia m iodu od w osku, to w m iarę w rzen ia w ody, n ależy d olew ać jej od p ow ied n ią ilo ść , aby rostw ór n ie u le ­ g a ł zagęszczen iu . C iecz gorąca p rzepro­

w adza się do b eczek starannie w ym ytych i czystych , które nap ełn iają się ty lk o do dw u trzecich ob jętości, a po ostu d zen iu c ie ­ czy dodają się d rożdże i otw ór beczki z a ­ kryw a się ty lk o k ilk ak rotn ie złożon ym p ła t­

kiem płócien n ym , co, n iep ow strzym u jąc n iezb ęd n ego dostępu p o w ietrza , chroni ciecz od p yłu . W tem peraturze ok oło 25° C ferm entacyja rosp oczyn a się szybko i d ok o­

nyw a się z burzeniem ; po k ilk u dniach ciecz się uspakaja i z m ętnej staje się czystszą i p rzejrzystszą. W ted y , by p rzysp ieszyć zu p ełn e u k o ń czen ie ferm en tacyi, n ależy ciecz n asycić św ieżem p ow ietrzem , do czego w ystarczy k ilk ak rotn e jój p rzelew a n ie do p łytk ich naczyń. Skoro m ęty i drożdże opadają na dno, co oznacza u k o ń czen ie fe r­

m entacyi, ciecz z le w a się z d rożd ży do c z y ­ stych beczek, k tóre po za szp u n tow an iu przechow ują się w m iejscach ch ło d n y ch , o tem peraturze statecznej.

O czyw iście, zresztą, nie naszą je st rzeczą zapuszczać się w praktyczne sz c z e g ó ły tój fabrykacyi, którą p. G astine o p isa ł w d ziele C. F roissard a „C auseries sur la cu ltu re des a b e ille s”. S z ło nam raczej o n au k ow e zna­

czenie tych d ośw iad czeń , k tó ry ch w szak że d on iosłość p rak tyczn a w inna zw rócić u w a ­ gę naszych p szczo la rzy .

S. K .

0 NOWEJ RODZINIE

D I N O S A U R Y D Ó W

(D IN O S A U R IA ').

M iędzy w szystkiem i zw ierzętam i, które naszę ziem ię w dobie przedw iecznej z a ­ m ieszk iw a ły , ściąga na siebie n ajw iększą u w agę badaczów przyrody obfitość olb rzy ­ m ich ziem nych płazów (gadów ) z działu D i­

nosaurydów . Z nalezione najpierw w for- m acyjach Jura były przez d łu gi czas w roz­

m aity sposób opisyw ane. W n ow szych cza­

sach g łó w n ie badania p aleon tologa am ery­

k ańskiego O. C. Marahe zapoznały nas z te- mi dziw nem i płazam i w ym arłem i. P o d łu g badań tych b yły to płazy, żyjące w bagnach w od y słodkiój, z długą szyją i z d łu giem i kończynam i tyln em i, które im um ożliw iały chodzenie na podobieństw o ssących. W ielk ą pom ocą przy u ciążliw em chodzeniu b ył im p otężn y ogon, którym , podobnie ja k k a n g u ­ ry, ciało sw e podpierały. B y ły po części m ięsożerne, po części ż y w iły się pokarm em roślin n ym i d o sięgały rozm iarów tak o g r o ­ m nych, ja k żaden in n y m ieszkaniec ziem i.

R ozm aitość pojedyńczych typów w rod zin ie tój je s t znaczna, a pokrew ieństw o ich z in- nem i rodzajam i je s t w ielce zajm ujące. J a ­ koż te stw orzen ia z ustrojem najniższym , ja k je znajdujem y w form acyjach trzecio­

rzęd ow ych w yk azu ją b lisk ie zw iązk i z k r o ­ k od ylem , a u najbardziej rozw in iętych p rzed staw icieli teg o d ziału w szk ielecie, a szczególniej w budow ie m iednicy i nóg ty ln y ch je s t tak niezaprzeczon e p od ob ień ­ stw o z ptakam i, iż upraw nionem w yd aje się m niem anie, że ptak i p o w sta ły z tój Avłaśnie gru p y płazów ziem nych.

G łó w n y rozrost D in osau ryd ów b y ł w for- m acyi ju rajsk iej i kredow ej, gd zie z w ła s z ­ cza w n iek tórych krajach, ja k w A m eryce, są bardzo częste; w ym arła zaś ta rodzina w początku form acyj trzeciorzędow ych.

W ostatnich czasach prof. O. C. M arsh po­

dał w iadom ość o now o oznaczonej grupie tych zw ierząt, zwanój C eratopsidae, która

*) Y e s m ir N r 26, 1890.

(9)

Nr 34. WSZECHŚWIAT. 537 obejm ow ała p łazy najw iększe i n ajd ziw a­

czn iejsze ze w szystk ich dotąd znanych. T y l­

n e nogi b y ły aż dw a razy dłuższe od p rze ­ dnich i razem z potężnym ogonem p od trzy­

m yw a ły ogrom ne ciało. Ze w szystkich p o ­ zostałości najlepiej znane nam są czaszki tych arcydziw acznych zw ierząt, które ró ­ w nież dochodzą, do znacznych rozm iarów.

C zaszka m łodego okazu, którą przedstaw ia nasz rysunek w dw udziestej części natural­

nej w ielk ości, liczy 1,8 m długości; znajdo­

wano jed n ak i czaszki aż 3,3 m d łu gie. N a pow ierzch n i czaszk i w ystaje para m ocnych, praw ie pion ow o u staw ionych i tylko mało ku przodow i n ach ylon ych rogów (h), które

się je sz c z e szczególnie oddziela kość d zio - biasta (os rostrale r), u żadnego okazu d o ­ tąd niezauw ażona. K ość ta pokryw a p rze­

dni b rzeg kości m ięd zyszczęk ow ych , a jój ostry brzeg schodzi się ze spodnią częścią, tychże kości. K ość dziobiasta je s t sp łasz­

czona, a pow ierzchnia jćj chropaw a poka­

zuje, że była pokryta silnym dziobem ro g o ­ wym , odpow iadającym dziobow i na dolnej szczęce (żuchw ie), który przytw ierdzony b ył na przedniej części żu ch w y (os prae- dentale p).

D ziób ten przypom ina podobny ustrój u żółw ia i był sp ojon y z parą, rogów na czole, jak oteż z w yrostkiem na kości n oso-

O lb rz y m i p ła z T r ic e r a to p s flab e lla tu s M a rsh . C zaszka z b o k u '/

jo

n a tu r a ln e j w ie lk o ś c i, a ja m a n o so w a,

6

ja m a o czn a, c w ie rz c h n ia b ró z d a sk ro n io w a , e w y ­ r o s tk i n a ty ln e j c zg ści czasz k i, h ró g czołow y, li1 ró g n o sow y, p k o ść p r z e d n ia

zębów , q- k o ść k w a d ra to w a , r k o ść d z io b o w ata.

b ud ow ą swoją, bardzo podobne są do rogów n aszych w ołów . Jest praw dopodobne, że b y ły pokryte siln ą pochw ą rogow ą. K ońce obudw u szczęk (p ,r ) przedłużone są w dziób i m ożna przypuszczać, że rów nież były p o ­ k ryte silną p ow łok ą rogow ą.

Co się ty cz y osteologiczn ych w łasności czaszki, to utw orzona je st ona z kości s i l ­ n ych i trw a ły ch , aby m ogła utrzym ać p o ­ tężne rogi. Jam a nosow a (a) je st o d p o w ie­

dnio w ielk a i u tw orzona na dolnej części ze zrośn iętych i ścieśn ion ych kości m ięd zy ­ szczęk o w y ch (os praem axillare), od których

w ej (h'), o którym później jeszcze w zm ian­

kujem y; była to skuteczna obrona teg o stra­

szliw ego zw ierzęcia. K ości m ięd zyszczęk o- we (praem axillaria) są szerok ie i w p op rzek siln ie ściśnięte. W ew n ętrzn a pow ierzchnia ich je s t płaska, a stykają się ze sobą d o k ła ­ d nie w środku czaszki, ty lk o u starych oka­

zó w są tutaj zrośnięte, ja k rów nież i z k o ­ ścią dzioba. K u k orzen iow i rogu na czole w ystaje p otężn y w yrostek. K ości górnej szczęki są grube, odpow iednio zastosow ane a z boku w idziane zarysu trójk ątn ego.

P r zy leg a ją naprzód do kości m ięd zy szczę-

(10)

538

w s z e c h ś w i a t

. Nr 34.

kow ych na górze do kości czołow ej p rze­

dniej (praefrontale), łzow ój (lacrym ale) i p o ­ liczk ow ej (ju g a le ). K ości n o so w e (nasale) są w ielk ie, zb ite, a ku przodow i, g d zie pod­

trzym ują w yrostek rogow y ( h ') , bardzo zgrubiałe. U starych okazów ten m ały róg nosow y je s t zu p ełn ie sk ostn iały. K o ści czo­

ło w e (frontalia) są. bardzo siln e, zw łaszcza k oło p od staw y rogu. Jam a oczna (b ) je st stosunkow o m ała i pod osadą rogu p o ło żo ­ na, w ierzchnia jam a sk ron iow a (c) u w y d a ­ tnia się przez d ługą brózdę, która się cią­

gn ie od początku bardzo rosszerzon ego c ie ­ m ienia aż pod osadę rogu.

T y ln a część czaszk i je s t bardzo rossze- rzona i u tw orzon a z k ości ciem ien iow ych , których b rzegi ozdobione są o d d zieln em i guzam i albo niskiem i k olcam i, za życia zw ierzęcia ochranianem i p ok ryw ą ro g o ­ wą (e).

G łów n ym p rzed staw icielem rodziny C e- ratopsidae je s t rodzaj T riceratops, k tóry zn alezion y zo sta ł w W y o m in g u w e w scho­

dniej części g ór R ock y M ountains w s ło d ­ kow odnych pokładach kredy am erykańskiej (L aram ie G roup) wraz z innem i D in osau ra- m i, P lesiosau ram i, ż ółw iam i, liczn em i ma- łem i płazam i, ja k o też i w ielu innem i sk a ­ m ieniałościam i.

D otąd zn a n e są dw a gatu n k i. T ricera­

top s horridus ma cza szk ę w ty le n iezm ier­

nie rosszerzoną, tak, że w rodzaju p r z y łb i­

cy zakryw a ty ł zw ierzęcia; T riceratop s fla- b ella tu s (patrz rysunek) ma czaszk ę w ty le w achlarzow ato rosszerzoną, a po brzegach pokrytą kolcam i.

K a z im ie r a P rzyborow ska.

0 SYNTEZIE LEDCTTD.

W m in eralogii uznanem je st p o w szech n ie p ra w id ło , w e d łu g k tórego gru p y m inerałów m ające w sp óln e cechy g ie o m e tr jcz n e , mają także w sp óln e w łasn ości op tyczn e. N a tej zasadzie łą czy m y różn iące się sk ład em ch e­

m icznym in d y w id u a m in eraln e w ściśle o k reślon e g r u p y n ie ty lk o na podstaw ie

w spólnych w szystkim cech g eo m etryczn ych , lecz g łó w n ie na podstaw ie ich w łasności op­

tyczn ych , czy li św ietln ych , t. j. zależn ie od zachow ania się cienkiej blaszki w yciętej z m inerału w pew nym kierunku w zględ em św ia tła spolaryzow anego rów n oległego lub schodzącego się. J estto praw o o góln e, któ­

rem u jed n a k napozór n ie ulegają niektóre, n ie liczn e w praw dzie m in erały. Zdarzają się nap rzyk ład k ry szta ły aragonitu, m ające k sz ta łt słupa sześciobocznego; sądząc z for­

m y zew n ętrzn ej, n ależałob y zatem aragonit taki zaliczyć do układu sześciokątnego, gdy tym czasem ścisłe pom iary goniom etryczne oraz w łasności optyczne blaszki w yszlifow a- n6j prostopadle do długości słupa, w y k a zu ­ j e n iew ą tp liw ie, że całk ow ity napozór słup

aragonitu składa się z trzech zrośniętych z e sobą pryzm atów układu rom bow ego. Z ja­

w isko to, polegające na tem , że form y u k ła ­ du z niższą sym etryją, zrastając się po kilka- kroć ze sobą, dają postaci, naśladujące b ryły o w yższej sym etryi krystalograficznej, n a ­ zyw am y m im ezyją, czyli naśladow nictw em . A ra g o n it w słupach sześciob oczn ych je st najprostszym i n ajłatw iejszym przykładem do rospoznania tego zjaw iska. D o k ry­

ształów m im etycznych (naśladujących) na­

leży też leu cy t, m inerał bardzo rospo- w szech n ion y w law ach W ezuw ijusza i znany o d d aw n a z tego, że K laproth poraź p ierw ­ szy o d k ry ł w nim potas, otrzy m y w a n y do­

tych czas tylko z popiołu roślinnego. K sz ta ł­

tam i geom etrycznem i przypom ina d w u d zie- stoczterościan d eltoid ow y, c z y li trapezoedr, b ryłę należącą do układu z najw yższą sy- m etryją, czyli forem nego. K szta łt ten n a ­ zyw ano dawniój jeszcze leu cytoed rem od leu cytu , najlepiej go u jaw niającego. G. v.

R ath d ow iód ł jed n a k pom iaram i kątów , że leucytoedr n ie m oże należeć do układu rów - n oosiow ego (regu larn ego), lecz ż e j e s t kom - binacyją d w u piram id układu k w ad ratow e­

go; że dalej k ryształy leu cytu nie są proste, pojedyńcze, lecz stanow ią zrostki m nóstw a blaszek cienkich. P rócz tego przekonano się, że leu cy t polaryzuje św iatło, że zatem n ie m oże należeć do układu rów n oosiow ego, lecz do jed n eg o z pięciu pozostałych. Tu jed n a k zachodzi różnica w zdaniach róż­

n ych autorów: W eisbach sądzi, że le u c y ­

toedr je st form rom bow ą, a M allard zalicza

(11)

Nr 34. WSZECHŚWIAT. 539 go do u k ładu m onoklinicznego (jednoskoś-

noosiow ego). N iedaw no szczeg ó ło w e bada­

nia K lein a r z u ciły n o w e św iatło na w łasn o­

ści i budow ę leucytu. U czony ten przyrzą­

d z ił z tego m inerału szereg blaszek, w y- szlifow anych rów n olegle do ścian form z a ­ sadniczych układu rów n oosiow ego. P o ros- patrzeniu przekrojów tych pod m ikrosko­

pem , K lein p rzyszed ł do przekonania, że leu cytoed ry n ie są to k ryształy pojedyncze, lecz są zrostkam i pięciu osobników , z k tó ­ rych każdy składa się znow u z cieniuch- n ych blaszek zrośniętych i pokrzyżow anych ze sobą; blaszki te polaryzują św iatło bar­

dzo nieznacznie. P rócz tego K lein w yk a­

za ł je sz c z e w leu cycie szczególn ą anom aliją optyczną, zasadzającą się na tem , że blasz­

k a tego m inerału przy ogrzaniu do 500° C staje się izotropijną, n ie polaryzuje św iatła, t. j . m iędzy skrzyżow anem i pryzm atam i Ni- cola n ie przepuszcza w cale św iatła, cz y li innem i sło w y , przy tej tem peraturze zacho­

w u je się ja k m inerał u k ładu rów n oosiow e­

go. P o ostygn ięciu blaszka zn ów polary­

zuje św iatło i staje się dw ójłom ną. N a pod­

staw ie tego faktu K le in sąd ził, że leu cyty w ch w ili w y d zielen ia się z m agm y p rzed ­ staw iają ciała op tyczn ie izotropijne i do­

piero z biegiem czasu, po w ystęgn ięciu la ­ w y , przybierają w łaściw ą im , a przez n iego zbadaną budowę. D alsze jed n a k studyja nad tym m inerałem , ja k to poniżaj zob aczy­

m y, m niem aniu tem u zaprzeczyły.

N aprzód nadm ienić w ypada,że prof. L em - berg z D orpatu otrzym ał drobne, lecz ła ­ dnie w yk ształcon e kryształki leucytu, ja k i w ielu in n ych m inerałów , na drodze czysto w odnej. M etoda prof. L em b erga p olega na działaniu różnych rostw orów (jak sody, w ęglan u potasu, potażu gryzącego i t. d.) na proszki m inerałów w ciągu d łu g ieg o czasu i n iek ied y pod w ysokiem ciśnieniem ; w w a ­ runkach tych n astęp u je podw ójna w ym iana działających na się substancyj i z danego proszku pow staje m inerał zu p ełn ie inny.

Ze składu ch em icznego leu cy tu oraz ze sp o ­ sobu pow staw ania drogą w odną prof. L em - b erg w y w n io sk o w a ł, że je s t on m ięszaniną izom orficzną dw u m inerałów: ortoklazu in e - felin u p otasow ego i że cząsteczka je g o skła-

się z cząsteczek tych dw u krzem ianów . R ezu lta ty otrzym ane przez prof. L em ber-

I ga zn a la zły św ietn e potw ierdzenie w do­

św iadczeniach prof. L agorio z W arszaw y,

j

który przed paru m iesiącam i otrzym ał le u -

j

cy ty ze sztucznie przygotow anego szkła.

Chociaż ju ż poprzednio H au tefeu ille i F ou - quó otrzym yw ali leu cy ty przez stopienie, w yniki dośw iadczeń prof. L agorio są jed n ak tak ciekaw e i w ażne, że p ozw olę sobie op i­

sać dokładnićj ca ły ich przebieg. O d w a­

żono ok oło 2 kg proszków krzem ionki, g lin ­ k i, wapna, alk alijów i t. d. w takim stosun­

ku, w jakim one wchodzą w skład trachitu;

m ięszaninę dobrze startą stopiono w piecu h utniczym w dużym tyglu z g lin y o g n io ­ trw ałej. P o w sta łe przez stopienie prosz­

ków szkło było praw ie bezbarwne i z u ­ p ełn ie przezroczyste, a pod m ikroskopem przedstaw iało m asę całk ow icie izotropijną bez śladu różnicow ania się na m inerały.

Część takiego szk ła przełożono następnie w m ały ty g ie l p latyn ow y i w staw iono w p ie­

cyk P erota, stopiono je pow tórnie i trzy­

m ano 48 godzin w tem peraturze nieco n iż­

szej od je g o top liw ości. Ju ż pierw szego dnia szkło utraciło przezroczystość, a na je g o pow ierzch n i dostrzedz m ożna było go- łem okiem sk u p ien ia białych k u lek n ie­

p rzezroczystych, stanow iących, jak w yka.

zał następnie m ikroskop, k rystality leu cytu . S zlify sporządzone z takiej sztucznej skały zaw ierają całą historyją pow staw ania leu- cytów . B ia łe ow e k ulki pod m ikroskopem są to zaokrąglone osobniki leu cytu , lub zro stk i k ilk u naraz in d y w id u ó w , posiada­

ją cy c h te sam e w łasn ości, jak ie K lein op i­

sał po zbadaniu naturalnych leu cytów , t. j .

każdy z nich składa się z cienkich blaszek

p okrzyżow anych ze sobą i polaryzujących

św iatło. P rócz tych w ykończonych ju ż le u ­

cy tó w prof. L agorio d o strzeg ł jeszcze dw a

osobne ja k b y w ydzielenia: jed n e w p o sta ­

ciach w yd łu żon ych , m iotełkow ato sk u p io ­

n ych , inne w prześlicznych gw iazdkach sze

ścioprom iennych,' przypom inających dokła

dnie gw iazd eczk i śniegu. W y d zielen ia ig ie ł

k ow ate są to, w ed łu g ich w łasności optycz

n ych , m ik rolity ortoklazu, gw iazdki zas

stanow ią b ezw ątpienia zaczątki nefelinu

J e śli ig ie łk i i gw iazd k i zejdą się w znacz

nej liczbie, pow stają z nich, przez skom

plik ow an e zrastanie się, osobniki leucytu

Że tak je st w istocie, dow odem teg o je s t

(12)

540

w s z e c f i ś w i a t

. Nr 34 ok oliczn ość, że dostrzedz można stadyja [

przejściow e, w których rozróżniają się je -

J

szcze oba sk ła d n ik i leu cytu (ortok laz i ne- | felin ) i tylk o w środku ziarna leu cy to w eg o spajają się one m iędzy sobą w g ęstą siatkę (m ow a o przekrojach), którćj w łók n a od-

j

d z ieln e w id zialn e są za led w ie p r zy kilka-

j

setkrotnem p ow iększeniu.

N a podstaw ie wyżej podanych faktów prof. L agorio d ochodzi do następujących wniosków : 1) L e u c y t je s t p ra w id ło w y m ! zrostkiem m echanicznym bardzo cien k ich blaszek nefelinu p otasow ego i ortoklazu;

w tem różni się ten p ogląd od zapatryw ań prof. L em berga, który są d ził, że n efelin i ortoklaz w y stęp u ją w le u c y c ie , ja k o dw ie substancyje izom orficzne, na p od ob ień stw o albitu i anortytu w feld sp atach . 2 ) P rzy ogrzew an iu leu cy tu do 500° C staje się on ośrodkiem izotrop ijn ym , gd y ż blaszki n efe­

linu i leu cy tu w sk u tek n iejed n ak ow ej w ie l­

kości w sp ó łczy n n ik ó w rosszerzaln ości z le ­ wają się w masę zu p e łn ie jed n orod n ą op ty­

czn ie i nie m ogą łam ać p od w ójn ie św ia tła . O b jaśn ien ie to stw ierd za się je s z c z e przez tę o k oliczn ość, że sk a ły le u c y to w e n ie tw o ­ rzą się w g łęb i sk oru p y ziem sk iej, ja k g ra ­ n ity, lecz w stanie je sz cze rostop ion ym w y ­ lew ają się na jej p ow ierzch n ię; w g łę b i bo­

w iem , pod w ielk iem ciśn ien iem , zam iast leu cytu , stanow iącego, jak się okazuje, zro- stek m echaniczny, m u siałb y pow stać z w ią ­ ze k chem iczny p ro sty , ja k im je s t ortoklaz, lub nefelin . 3) N ajw ażn iejszym w reszcie w nioskiem je s t ten , że na tój czysto d o ­ św iadczalnej i g ien ety cz n ó j drodze dadzą się p raw d op od ob n ie w y tłu m aczyć anom a- lije op ty czn e in n y ch m in era łó w , co do k tó ­ rych n ie m am y je s z c z e sz c zeg ó ło w y c h p o ­ szukiw ań. I w m in era lo g ii, ja k w in n y ch naukach, m etoda ek sp erym en taln a p r z y c z y ­ n i się praw dopodobn ie n ajskuteczniej do zbadania takich zja w isk , które dziś n ie są d o k ła d n ie zrozum iałe.

J . M orozew icz.

NAUKI ŚCISŁE

W P R A S I E P E R Y J O D Y C Z N E J .

(n o ta t k a o k o lic z n o ś c io w a ).

P o d o b n o b a rd z o ła tw o je s t n ie n a p is a ć złej k o - m e d y i, t r u d n o je d n a k b y ć m u s i n ie n a p is a ć b ł ę ­ d n e g o a r ty k u łu n au k o w eg o w d z ie n n ik u o g ó ln y m . R a d a , p o d a w a n a k o m ed y jo p isa rz o m , w id o c zn ie n ie tr a f ia do sm a k u pp. re p o rte r o m i p rz y g o d n y m n a - tu r a lis to m p ra sy , a je ż e li k to m a ja k ie w ą tp liw o ­ śc i w ty m w zględzie, n ie c h a j p r z e jr z y k ilk a n u m e ­ ró w ja k ie g o k o lw ie k d z ie n n ik a lu b ty g o d n ik a , n ie c h p r z e k o n a się, co z a w ie ra ją s ta łe d z ia ły „D ziw ów p rz y ro d y '* , ,.N a jn o w sz y ch o d k ry ć i w ynalazków *1,

„ Z a b a w e k naukowych** i t . p., n ie lic z ą c d o ry w c z y c h s p ra w o z d a ń i a rty k u lik ó w . G ien eza ty c h n a jś m ie s z ­ n ie js z y c h n ie ra z b ą k ó w b y w a b a rd z o ro z m a ita - P o ś p ie c h i c h ę ć w y p rz e d z e n ia in n y c h w p o d a n iu e fe k to w n e j w ia d o m o ś ci, n ie d o k ła d n e z ro z u m ie n ie p o ję ć lu b w y ra zó w , a n a jc zę śc iej — p o p ro s tu — b r a k p o d sta w n a u k o w y c h w p isz ąc y m , b r a k m o ż ­ n o śc i k ry ty k o w a n ia teg o , co się p rz e c z y ta ło w ob - c era , c z ę sto k ro ć trz e c io rz ę d n e m , ź ró d le , to są zw y ­ k łe p rz y c z y n y . C z asam i je d n a k z d a r z a ją się i b a r ­ d z ie j w y ją tk o w e i w ła śn ie d z isia j o b o w ią ze k k a ż e n a m p om ów ić o p a r u b łę d n y c h w ia d o m o ś cia c h o b ie g a ją c y c h n a sz ę p r a s ę w o s ta tn ic h c za sa ch , k tó ­ r e w k r a d ły się s k u tk ie m n ie z ro z u m ie n ia to n u , w j a ­ k im b y ły p o d a n e p rz e z p ism a z a g ra n ic z n e .

N ie k tó r e n a sz e p is m a c o d zien n e d o n io sły n ie d a ­ w n o o n o w y m cu d o w n y m w y n a la z k u , o te le fo n ie ta k u d o sk o n a lo n y m , że n ie ty lk o ju ż d o p ro w a d z a n a m g ło s z d a le k a , a le p o z w ala n a w e t w id z ie ć o so ­ bę, z k tó r ą ro z m a w ia m y . N ie s te ty w szakże, z a ­ c h w y c a ją c y t e n „ e le k tro fo n o s k o p

11

n a le ż y do r z ę ­ d u b a je k . W ia d o m o ść m ia n o w ic ie o ty m w y n a ­ la z k u p o w s ta ła z d ro b n e j m isty fik a cy i n a u k o w e j, za k tó r ą o d p o w ie d z ia ln o ść , j a k c z y ta m y w „ L a Naturę**, s p a d a n a m ężó w p ra w d z iw ie z n a k o m i­

ty c h , u d z ia ł w n iej b o w ie m p rz y ję li — s ła w n y w y- n a la s c a te le g ra f u d ru k u ją c e g o i m ik ro fo n u , H u ­ g h es, o ra z n a c z e ln y in ż y n ie r e le k try k u r z ę d u p o ­ c zto w e g o w A n g lii, P re e c e . Z p o w o d u ju b ile u s z u

„ P e n n y Postage** u rz ą d z o n o w S o u th K e n s ig to n M u s eu m w L o n d y n ie z a b a w ę n a c e l d o b ro c z y n n y , a d la ś c ią g n ię c ia lic z n e g o tłu m u z a p o w ie d zia n o , m ię d z y in n e m i, d o św ia d c z e n ia z now o w y n a le z io ­ n y m „elektrofonoskopem **, k tó re g o c u d o w n ą d z ia ­ ła ln o ś ć p rz y to c z y liś m y w yżej. D o ś w ia d c z e n ia p o ­ w io d ły się rz e c z y w iś c ie w y b o rn ie , ze z w y c z a jn y m b o w ie m te le fo n e m p o łąc zo n o k o m b in a c y ją z w ie r­

c ia d e ł, ja k w n ie k tó r y c h sz tu k a c h k u g la r s k ic h i z a ­ b a w k a c h ,' d a ją c ą o b ra z o so b y u k r y te j. W e d łu g z a s a d y , że cel u św ię c a ś ro d k i, m o ż n a u s p r a w ie d li­

w ić tę m is ty fik a c y ją , k tó r ą w szak że p ism a p o lity ­

c zn e, a n a w e t n ie k tó r e n a u k o w e, p r z y ję ty ja k o

fa k t rz e te ln y , a je d e n d z ie n n ik p o s u n ą ł się t a k d a ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

B anach, Sur les operations dans les ensembles abstraits et leur application uax equations intógrales,

Jakie jest prawdopodobieństwo tego, że te trzy niezależne od siebie zjawiska będą posiadały choć jeden wspólny moment trwania.. Przy rozwiązywaniu tego zagadnienia

U tworzenie się połączeń pom iędzy heksokinazą i substratem powoduje zm iany w powinowactwie różnych grup aktyw ­ nych, prow adząc z kolei do tran sferu grupy

skich lekarzy spotkały się z ostrą krytyką ze strony współpracowników ABCC z uwagi na to, że włączono też dzieci rodziców znajdujących się w momencie

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

„Przyczynek do znajomości fauny ską- poszczetów w odnyc h Galicyi&#34; opisuje poraź pierwszy w Galicyi 34 g atun ki ską- poszczetów w odnych, prostując p rzytem

rząt znajduje się wszędzie, nic będziemy się przeto dłużćj nad niemi zatrzymywali, zwrócimy tylko uwagę na dwie osobliwości Ichtbyosaurów amerykańskich. U

Lecz w krótce istnienie siły życiowej coraz silniej staw ało się zachw ianem , a sztuczne w roku 1828 otrzym anie m ocznika przez W ohlera, pierw sza synteza