• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Wielkopolski : miesięcznik regionalny poświęcony zagadnieniom kultury wielkopolskiej w przeszłości i w chwili obecnej, 1946.09 nr 9

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Wielkopolski : miesięcznik regionalny poświęcony zagadnieniom kultury wielkopolskiej w przeszłości i w chwili obecnej, 1946.09 nr 9"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

INOWROCŁAW — KOŚCIÓŁ PANNY MARII

PRZEGLĄD

WIELKOPOLSKI

ROK I I - 1946 WRZESIEŃ — NR 9

(2)

PRZEGLĄD WIELKOPOLSKI

M I E S I Ę C Z N I K R E G I O N A L N Y p o d r e d a k c j ą

DR. Z D Z IS Ł A W A G R O T A i DR. W IN C E N T E G O OSTROW SKIEG O

SPIS R Z E C Z Y

D r Jerzy M todziejowski: Zarys terenowego ukształtowania W ielko­

polski ... 225

W ito ld Powidzki: W ielkopolska a idea s ło w ia ń s k a ... 231

Leszek Gustowski: Radiofonia W ie lk o p o ls k i... 239

D r A lfre d Kucner: O pom nik Adama M ic k ie w ic z a ...247

Z ruchu wydawniczego: K. Gloger: Gcrmanen im Osteuropa (D r J. Kostrzewski) . . . 249

M . Suchocki: Problematyka k u ltu ry wielkopolskiej (D r W. Ostrowski) ...253

K r o n i k a ...255

Kierownictwo graficzne: M a r i a n R o m a ł a

Sekretarz Redakcji: mgr Z o f i a O s t r o w s k a

W y d a w c a : Jan Jachowski, Poznań, Zygmunta Augusta 1. — N a k ł a d c a : Księgarnia Akademicka, spółdzielnia z odp. udziałami, Poznań, Zygmunta

Augusta 1. — A d r e s R e d a k c j i : Poznań, Lubeckiego 22, m. 2. — A d r e s A d m i n i s t r a c j i : Poznań, Zygm unta Augusta 1.

PKO V-242. W łaściciel konta: Księgarnia Akademicka, sp. z odp. udz.

Konto czekowe n r 44 w banku „Społem“ — Oddział w Poznaniu.

4102 — V III. 46. 2000 — K - 15261

(3)

P R Z E G L Ą D W I E L K O P O L S K I

M I E S I Ę C Z N I K R E G I O N A L N Y

POŚWIĘCONY ZAGADNIENIOM KULTURY WIELKOPOLSKIEJ W PRZESZŁOŚCI I W CHW ILI OBECNEJ

I I Poznań, wrzesień 1946 r. N r 9

D r Je rz y M ło d z ie jo w s k i

ZARYS TERENOWEGO UKSZTAŁTOWANIA WIELKOPOLSKI

S tanisław P aw łow ski, n ie strud zo ny badacz p o ls k ie j ziem i, m ieszkając w okresie m ię d zyw o je n n ym stale w Poznaniu, n a jw ię c e j swego czasu p o ­ ś w ię c a ł o czyw iście geograficznym problem om P o lski północno-zachodniej.

W d łu g im szeregu jego nader cennych stu d ió w geograficznych dwa szcze­

g ó ln ie s ta ły się podstaw ą niniejszego „z a ry s u ". W 1 zeszycie „Czasopism a g eo g ra ficzne g o" z tom u V I I I w zim ie 1930 ro k u u kazał się d ru kie m odczyt P a w łow skie go pt.: „R zu t oka na m o rfo lo g ię W ie lk o p o ls k i", w y g ło ­ szony w d niu 19 m aja 1929 ro k u na O g ó ln o p o lskim Zjeździe N a u czy­

c ie li G e o g ra fii w Poznaniu. W ślad za om aw ianą p u b lik a c ją p o ja w iła się w ro k p óźniej obszerna rozpraw a P aw łow skiego pt.: „O k s z ta ł­

ta ch p o w ie rz c h n i i o podziale W ie lk o p o ls k i", umieszczona w 6/7 ze­

s zycie „Badań geograficznych nad Polską północno-zachodnią" (Poznań 1931). O becnie w y d a je się rzeczą nad w y ra z w skazaną u ją ć zagadnienie u k s z ta łto w a n ia terenow ego W ie lk o p o ls k i w zarysie je j n o w y c h granic, sp rzę ga ją cych n u r ty W is ły i O dry. T a kie są bow iem n a jb a rd zie j n a tu ­

ra ln e granice w schodnio-zachodnie n ajw iększego ro zm ia ra m i w o je ­ w ó d z tw a w p o w o je n n e j Polsce.

W granicach a d m in is tra c y jn y c h dzisiejsza W ie lk o p o ls k a je d n o s tk i g e o g ra ficzn e j oczyw iście nie tw o rz y . D o lin a rz e k i N o te c i na p ó łn o c y k r a ju oraz b a g n is ty i pow odziam i ustaw icznie grożący bieg B aryczy na p o łu d n iu odcina ją p o w ia ty : P ilski, T rzciań ski, S trzelecki i część p ó ł­

nocną gorzow skiego a, ponadto zaś cząstkę ostrow skiego i ca ły p o w ia t k ę p iń s k i, od ow e j je d n o s tk i n a tu ra ln e j, ja k ą od daw na w idzą geogra­

fo w ie w dorzeczu śro d kow e j i d o lne j W a rty . R ów nież „n a uboczu"

pozostają trz y p o w ia ty nadodrzańskie pom iędzy N isą a w y ra ź n ie p o łu d ­ n ik o w y m o d cinkie m O d ry k u G ło g o w i: gubiński, k ro ś n ie ń s k i i zie lo n o ­ g ó rs k i. Podział a d m in is tra c y jn y o d d z ie lił ostatnio od W ie lk o p o ls k i o k o ­ lic e Bydgoszczy oraz In o w ro c ła w ia , p rz y d z ie la ją c je w o je w ó d z tw u po­

(4)

m orskiem u. R ów nież te re n y w p o b liżu T rze b nicy oraz O le śnicy z n a la z ły się w obrębie w o je w ó d z tw a D olno-śląskiego. T ak w ię c k o m p lik u je się w y d a tn ie dążność uzgodnienia granic n a tu ra ln e j je d n o s tk i geograficznej z w y k ro je m adm inistracyjne g o podziału. W zarysie n in ie js z y m rozpa­

try w a ć w szelako będziem y n ie ty le ścisły obszar w o je w ó dztw a , co W ie l- kopolskę w znaczeniu re g ion u geograficznego.

RówninTiość W ie lk o p o ls k i je st uderzającym ju ż na p ie rw s z y rzu t o k a rysem c h a ra kte rystyczn ym te j ziem i . Z tego też w zględu geograf do­

znaje szczególnych trudności w podziale na drobniejsze o k rę g i ta k w y ­ glądającego terenu. K ra j d y lu w ia ln e g o zasypania i to w dodatku ta k bardzo jeszcze n ie zróżn ico w a n y pod w zględem w ysokości w zglę dn ych —- ja k i przedstaw ia W ie lk o p o ls k a — m usi być ro z p a try w a n y w sensie re g io n a liz a c ji na podstaw ie syntezy k a rto g ra ficzn e j. N ader w dzięczną pom ocą w ty m sensie staje się mapa hypsom etryczna oraz je j pochodne:

mapa w yso ko ści w zg lę dn ych oraz mapa p o ch yle n ia terenu. W s z y s tk ie trz y ty p y ka rtog ra ficzn eg o obrazu W ie lk o p o ls k i ju ż od daw na są go­

tow e. Zredagow ano je w In s ty tu c ie G eograficznym U n iw e rs y te tu Po­

znańskiego pod k ie ru n k ie m Stanisław a P aw łow skiego. A u to re m p ie rw ­ szej je s t P a w ło w s k i (w y d a w n ic tw o lw o w s k ie j K sią żn icy A tla s u w 1928 roku), drugą i trzecią opracow ała Janina K am ińska w 1929 ro ku . Jed­

nakże dziś w szystkie trz y ow e m apy te ry to ria ln e n ie o bejm ują n o w y c h ziem, k tó re w te j c h w ili są w łasnością P olski i do w o je w ó d z tw a poznań­

skiego należą. To też rozw ażania nasze muszą pójść w in n y c h n ie cą k ie ru n k a c h i w ten sposób w in n y uzup e łn ić pow stałą lukę.

Jedną z najlepszych syntez hypso m e tryczn ych E uropy śro d kow e j je s t duża mapa ścienna w o pracow aniu O skara Sosnowskiego. U kazała się nakładem w a rsza w skie j „U r a n ii", zaś w y d ru k o w a ły ją jeszcze przed w o jn ą św ia to w ą za kła d y k a rto g ra ficzn e Justusa Pertesa w Gotha.

W y c in e k w spom nianej m apy p o s łu ż y ł ja k o p o d kła d do rozw ażań nad u kszta łto w a niem W ie lk o p o ls k i w szerokich granicach geograficzno-po- lity c z n y c h . Jasną je s t rzeczą, iż w y m ie n io n e p o w y ż e j ro zp ra w y Pa­

w ło w s k ie g o s ta n o w iły w ty m w y p a d k u nieodzow ną pomoc, zwłaszcza w n a jo g ó ln ie js z y m zarysie rozm ieszczenia geograficznych k ra in W ie lk o ­ polski, k tó ry c h je st przecież dość sporo i to w znacznym zró żn ico w a n iu sw o istych ty p ó w .

A n a liz u ją c sieć rzeczną W ie lk o p o ls k i dochodzim y do przekonania, że n a jg ó ln ie js z y k ie ru n e k n a ch yle n ia terenu w yznaczają o d c in k i Prosny, d olne j W a rty oraz O d ry m iędzy W ro c ła w ie m a Słubicam i. W p o b liż u u jścia W a rty do O d ry zn a jd u je się w ysokość bezwzględna. 13 m e tró w zaś k o ło K alisza w zn ie sie nia terenow e przekraczają 50 m e tró w n. p. m.

T a k w ię c są różnice w yso ko ści na ca łym obszarze W ie lk o p o ls k i. W e -

(5)

u z a s a d n ic ie p 1 E T " “ . . « W .... s t a t e c z n e

.o W i g u r a J p o w i S ^ L ^ r ^ ' ^ S l l S a ^

d o lta y poTod JemY " , a M liZ a ch Pa» I° w s k ie g o stw ierdzenie, że w ie lk ie w aldzka, k tó rą ' d z ^ p ł y n i N M e ć ^ r o d k o w ^ Prad° ! ‘na l,,ruiisko-ebers- ry n ie n w t r z e c io r z ę d "

kr£ r S ? = r i o t e r typów

w ysokosc 4 r 2 - m

= 0 t i r ?

obrazu w ych o d zi poza granice W i e l k o l u d ■ J ^ t y P o w e § ° k ra J- od daw nej ziem i sie ra dzkiej nnn P k l ' C iągnie S1^ .-łańcuchem "

zachodow i ku w zgórzom t r z e b n L ^ f w y T o ^ S H l T r T 6 7 ^ ^

Krąg. R zadki to ty p k ra jo b ra z u w W ie lk o p o ls k i^ f?

ych. N ader in te re su ją cym aspektem owego g rzbietu sa zauwa m in naProrzvkla'dIOWSk,ie e ° " PÓ,WySpY''' w yb ie g a ją ce k u p ó łno cy. T aki- górsU e N i f d a r r Pam‘ Sii , k ra jo b ra z o » o p ig kne w zgórza zielono- l kra \ m iejscow ość ta w zię ła swą nazw ę z dom inującego p o d o b l f I T * hel6mentU w y soko®ciowego. I pod K aliszem w ys tę p u ją k r o i I f e k 61113 WZgÓrz0W6' Iecz znajom ość g eo g ra fii ty c h s * Z P° ZWa J6SZCZe 113 ŚdŚlejsze ich « kla syfiko w a n ie . W ob- mak W ym ien i° nego k ra Ju w górzow ego W ie lk o p o ls k a osiąga swe m aksim um w yso ko ściow e (255 m), ja k k o lw ie k zdajem y sobie dobrze praw ę z la cze j „s lą s k o ś c i" k ra ju , niż jego „w ie lk o p o ls k o ś c i". W każdym azne sitanowi ty p o w e obram ienie p o łu d n io w e n ad w a rc ia ń s k ie j równin, je st p rz e jś c io w y m stadium k u ziem i śląskiej. y

K r a j p a g ó r k o w a t y p o c h o d z e n i a l o d o w c o w e g o ma już ch yle n ie terenow e nie przekraczające 7». W y s o ko ści w zględne wa-

(6)

Krajobraz z okolic Chodzieży

h ają się pom iędzy 20 a 80 m etram i, fo rm y teren u są rozrzucone a p o ­ chodzeniem w iążą się n a jściśle j z akum ula cją glacjalną. W y s tę p u ją w n im pag ó rko w ate m oreny denny, ozy i sm ugi m oren czołow ych, n a jty - p ę w ie j w ykszta łco n ych . W sze la kie w y n io s ło ś c i są rozrzucone nader n ie reg u le rn ie . Ich a m plituda rzadko k ie d y je s t w y s o k a (w p o b liżu rzecz­

n ych d o lin, ja k np. Góra D ziew icza i M oraska na p ółno c od Poznania).

Z arów no geologow ie ja k i geografow ie w y ró ż n ili w poznańskim k r a jo ­ brazie trz y sm ugi m oren czo ło w ych : północną, środkow ą i p o łu d n io w o - poznańską. Pierwsza lo k u je się w zdłuż d o lin y N o te c i śro d kow e j i d o l­

nej, druga ciągnie się od P niew k u K o s trz y n o w i, trzecia zaś je s t stosun­

k o w o n a jm n ie j w yra źn a i ciągnie się w y d łu ż o n y m pasem od S ła w y po­

przez Ś m igiel k u O siecznej, D olsku i Ż e rk o w o w i. W n a jb liższym są­

siedztw ie łańcuchów m o re n y czo ło w ej sp otyka m y szczególnie chao­

tyczne stosunki w yso ko ściow e. P ag ó rki są tu ju ż o w ie le od m orenow o- c z o ło w ych niższe i daleko m niejsze rozm iaram i, ponadto rozrzucone nader bezładnie posiadają w sw ym obrębie bardzo częste zagłębienia jezierne, w odą w yp e łn io n e . O to k ra jo b ra z „je z ie rn y " a przez P a w ło w ­ skiego i u czn ip w jego za liczo ny do specjalnego p o d ty p u m o re n y dennej, p a g ó rko w a te j. K ró tk a chociażby w ycie czka z Poznania k u M o ra s k ie j

228

(7)

jo r z e (153,9 m) w ystarczająco przekona nas o c h a ra kte rystyczn ym w y - zie ow e j m oreny dennej p ag ó rk o w a te j tuż na p ołud n ie od w ła ści- morena rZ° nU M ° m Skiej GÓry> W Pobliżu głębszych d o lin rzecznych m orena ow a tw o rz y nader interesujące k ra jo b ra z y , co w id a ć bardzo p ię knie na w ysoczyzm e n ad n ote ckie j w p o b liżu C zarnkow a w m ie j- T u T a S S H f Zk0W°Ka ZW,aS2CZa W GUlCZ'1' gd2ie w y soczYznow Y sto k k u p ła s k ie , doi,m e zabagm onej N o te c i spada w fa n ta styczn ie urzeżbio-

iy c parow ach i dosc głębokich, n ie m a l u rw is k o w y c h wąw ozach. I tu nader słusznie w y ró ż n ia P a w ło w s k i n ie ja k o p o d ty p k ra jo b ra z u „p a ro -

W kn° entYczne- Choć o w ie le m niejsze ro zm ia ra m i i am plitudą w yso ko ścio w ą p a ro w y zauw ażam y na stoku p ra d o lin y w a rc ia ń s k ie j, k o ło Puszczykowa, p rz y leśnej drodze ze Starego P uszczykow a w dół!

n n l 2 SadZie tYP k ra ju P agórkow atego zatraca się k u p o łu d n io w i W ie lk o - m ó w ^ ć \n W r ° W niny le k k o fa liste lu b zg°^a płaskie. T rudno w ic tu o nom enklaturze poszczególnych stre f p a g ó rko w a tych . Pa­

w ło w s k i ze sp ecjaln ym i zresztą zastrzeżeniam i d ecyduje się na w y ró ż - m em e toponom astyczne je d n e j ty lk o g ru py „p a g ó rk ó w pojezierza w ie l-

f ° J P° n ie : aŻ WłaŚnie zgru P ° w a ły się najw ię ksze je z io ra opo ski pom iędzy Żninem a K oninem nad W a rtą .

c h a r« w p a g o r k o ™ a t Y w y d m o w y je st nader dla W ie lk o p o ls k i w ie k GryS y c z n y ' kkm k y łe n ie posiada o czyw iście dość znaczne, n a j­

w iększe ze s p o tyka n ych dotychczas liczące naw et i 20«. W yso k o ś c i w zględne są je d n a k o d w ro tn ie nader n ie w ie lk ie i n ie przekraczają 20 m etrów . F o rm y w yd m o w e w y s tę p u ją „to w a rz y s k o " a p o w s ta ły s k u t­

kie m dzia łan ia w ia tró w . Daw ne obserw acje nad k ie ru n k ie m w ia n ia w ia tró w w W ie lk o p o ls c e p s ta liły ponad w szelką w ą tp liw o ś ć , że n ie m al w każdym m iesiącu ro k u przew ażają w ia tr y z zachodu z le k k im nieraz odch yle n iem k u północnem u zachodow i. O bserw acje anem om etryczne poparte badaniam i nad n ach yle n iem p n i drze w nych w W ie lk o p o ls c e D okonah tego w 1926 ro k u S tanisław P a w ło w s k i i Józef Z w ie rz y c k i, p u ­ b lik u ją c ciekaw e w y n ik i w 1 zeszycie „Badań geograficznych nad Polską połnocno-zachodnią. Z gru po w a n ia w yd m o w e p o ja w ia ją się szczególnie częs o na dnach p ra d o lin . Częstokroć w d zie ra ją się s w y m i w ę d ró w k a m i na s to k i i na w ysoczyzny. Jest ich bardzo w ie le na „m iędzyrzeczach"

W obecnej W ie lk o p o ls c e można b y w y lic z y ć k ilk a n a ś c ie obszarów w y ­ dm ow ych o o go ln ym przebiegu ró w n o le ż n ik o w y m . F a kt te n tłum aczą w spom niane poprzednio czę sto tliw ości w ia tro w e . P a w ło w s k i za uw ażył : S Z e n r l n " ; m" iejS2e w y d m y P ™ " * ^ lo k u ją się M w schód od źródła piasków . N ajbliższą P oznaniow i w ydm ą, szczególnie interesu- ją c y c h k s z ta łtó w je s t w ie lk ie połe dziś c a łk o w ic ie . . u j a r z L n e j ' w y d m y na p ołud n ie od Puszczyków ka, w poprzek to ru k o le jo w e g o do M a s in y I ta w ydm a posiada c h a ra k te ry s ty c z n y k ie ru n e k ró w n o le ż n ik o w y . M n ie j^

(8)

sze, choc n ie m niej cie ka w e w y d m y znajdu ją się w lesie s trz e ln ic y w o j­

sko w e j za G łówną.

K r a j r ó w n i n y l e k k o f a l i s t e j ma bardzo m ałe n a ch yle n ie terenu, ja k k o lw ie k w yso ko ści w zględne są w yraźne. F o rm y w ystę p u ją w sposób p rz e ry w a n y a ic h pochodzenie łą czy się z a ku m u la cyjn ą dzia­

ła ln o ścią lodow ca, tw orząc zespoły ty p o w e j m oreny dennej i d ru m lin ó w , zas z działalnością a k u m u la c ji rzecznej, tw orząc szeroko rozłożone pia- szczyska c z y li zamdry. K ra jo b ra z ten stanow i typ o w e przejście od pa­

g ó rk ó w po r ó w n in y płaskie. T y p o m a w ia n y w ystę p u je -m ię d zy Lubaszem a Rogoźnem, k o ło Rogowa, K ru s z w ic y i In o w ro c ła w ia . Ponadto pom ię ­ d z y N o w y m T om yślem i W olsztynem , m iędzy Poznaniem i Środą, na p o łu d n ie od Z ie lo n e j G ó ry i od G łogow a po Leszno. N ie b ra k go także w o k o lic y p om ięd zy K oninem a K aliszem a w y s tę p u je ró w n ie ż na całym p ó łn o cn ym stoku om a w ia nym poprzednio w zgórz Trzebnicko-O strze- szow skich.

K r a j r ó w n i n y p ł a s k i e j je st dla W ie lk o p o ls k i n a jb a rd z ie j m o rfo lo g ic z n ie w ła ś c iw y , choć w rozprzestrzenieniu go b y n a jm n ie j n ie w id a ć spodziew anej in ten syw n o ści. F o rm y w y s tę p u ją tu w sposób ć ią g ły , n a ch yle n ie niem al niew idoczne — n ie przekracza p o ło w y sto­

p n ia — a genetycznie płaszczyzna W ie lk o p o ls k a je s t ró w n in ą denuda- cyjn ą . N a jw ię k s z y obszar zajm uje ow a ró w n in a na zachód, południe i wschód od Koźm ina, stąd też nadał je j P aw ło w ski słuszną nazwę „K o ź ­ m iń s k ie j". D w ie podobne acz m niejszych ro zm ia ró w ró w n in y u lo k o ­ w a ły się po obu stronach Poznania: od zachodu i od wschodu. Rzecz ch a rakte rystyczna , że obie id e n ty c z n ie przerw ane są w środku smugam i teraso we j ró w n in y d o linn e j. O bra na zachodzie, zaś ró w n o le ż n ik o w o tu p łyn ąca W a rta na w schodzie pła skie ró w n in y owe p rz e d z ie liły sw ym i sze ro kim i dolina m i. W a żn ym c z y n n ik ie m a ntropogeograficznym je st stosunkow o znaczniejsza nad in n e te re n y żyzność gleb na rów ninach, za czym idzie w zm ożony pęd k u ro ln ic tw u . O to są owe ż a rto b liw ie znane i zwane w reszcie P olski „g ó ry ", zaorane rę ka m i W ie lk o p o la n !

K r a j r ó w n i n t e r a s o w y c h w d o l i n a c h je st ostatnim typ e m k ra jo b ra z o w y m W ie lk o p o ls k i. Są one i węższe i bardzo szero­

kie , tw orząc tzw. „p ra d o lin y] p o lod o w cow e". Ich k ra jo b ra z je s t dosta­

tecznie znany, b y go z osobna opisyw ać.

T a k oto w szkicu n in ie js z y m zapoznaliśm y C z y te ln ik a z kra jo braze m W ie lk o p o ls k i, w yd e d u k o w a n y m z a n a lizy ka rto g ra fic z n e j, co je d n a k m u ­ siało być poparte naocznym przeglądem k ra in poszczególnych. Zregio- n a lizow an ie k r a ju je s t ostatecznym celem g e o g ra fii opisow ej a do tego słu ży przede w s z y s tk im pogląd na u kszta łto w a nie terenu. Inne czy n n ik i, w g e o g ra fii ta k ważne, ja k budow a geologiczna, naw odnienie, zalesienie itp . m usiano tu św iadom ie pom inąć, b y oszczędzić m iejsca.

250

(9)

'W ito ld P o w idzki

WIELKOPOLSKA A IDEA SŁOWIAŃSKA

Wr obu sło w ia ń skich tw o ra ch państw o w ych , ja k ie p o w s ta ły przed Polską, Samona i W ie lk o m o ra w s k im , — zespolenie p le m io n s ło w ia ń ­ s k ic h nastąpiło pod przym usem a ktu a ln e j konieczności w sp ó lne j obron y zagrożonych in teresó w życio w ych . Głębszej m y ś li p a ń stw o w o -tw órczej, w yb ie g a ją c e j poza p otrze b y dnia, u s iłu ją c e j przew idzieć lo sy przyszłe zespolonych plem ion i zapew nić je na d ługie p okolenia, w państw ie Sam ona i W ie lk o m o ra w s k im tru d n o się dopatrzeć. Fakt, że oba te pań­

s tw a w k ró tc e upadły, uchodzić może za dow ód n aw et zupełnego, m y ś li ta k ie j braku.

Jasno i w y ra ź n ie za ryso w uje się ona n atom iast z ch w ilą , gdy pod k o n ie c X w ie k u z m ro ku d z ie jó w w y ła n ia ć się zaczyna Polska. Polanie n ad W a rtą , p ra o jc o w ie dzisiejszych W ie lk o p o la n , posiadają ju ż wówczas te cechy um ysłow ości, ja k ie za naszych czasów w w a lce o n a ro d o w y b y t w y k a z u ją Staszyce, M a rc in k o w s c y , W a w rz y n ia k o w ie , Jackow scy. U m ieją n ie ty lk o skupiać się w niebezpieczeństw ie do w sp ó lne j obrony, lecz m y ­ śleć o przyszłości, p rze w id yw a ć.

M ieszko I p rz e w id y w a ł mądrze, że p rz y ję c ie chrześcijaństw a z rą k n ie m ie c k ic h n ie u c h ro n i budow anego przezeń państw a przed doskonale przez niego poznaną zaborczością germ ańskiego sąsiada. P rze w id yw a nia te oparte b y ły n ie ty lk o na dośw iadczeniach, w y n ie s io n y c h z w a lk z Ge- ronem , lecz z pew nością i na doskonałym w y w ia d z ie w śród ple m io n P ołabskich. Realny, w ie lk o p o ls k i u m y s ł budow niczego P olski w id z i jasno, że w obec niebezpieczeństwa, zbliżającego się od zachodu ja k groźna, czarna chmura, je d na ty lk o is tn ie je m ożliw ość skutecznej o b ron y:

p rz e c iw s ta w ie n ie zorganizow anej masie w ro g a s iły ró w n ie zorganizo- w a n ej p le m io n słow ia ń skich . I ta k rów nocześnie z m yślą o państw ie p o ls k im na ziem i w ie lk o p o ls k ie j rodzi się m yśl słow iańska. Rodzi się ja k m yśl, daleka m om entom em ocjonalnym , oparta na re a ln ych przesłan­

ka ch potrzeb P olski ,,in statu nascendi".

M ałżeństw o M ieszka z D u b ra w ką -D ą b ró w ką i p rz y ję c ie chrze ścija ń ­ s tw a ze sło w ia ń s k ie j Pragi stanow ią podstaw ę zw ią zku p o lityczne g o

■ze szwagrem Bolesław em czeskim, dającego w id o k i ju ^ n ie ty lk o p o m y ś l­

n e j defensyw y,, lecz n ie m n ie j skutecznej o fe n s y w y na zagrożonym fro n c ie zachodnim , a ty m sam ym silnego u tw ie rd ze n ia fundam entów państw a polskiego.

B olesław C h ro b ry staje się dziedzicem zarów no M ieszkow ego w ło - d arstw a nad Polską, ja k i m y ś li s ło w ia ń s k ie j ojca. W głęboko i wszech­

s tro n n ie p rzem yślanym program ie p a ń stw o w ym najw ię kszeg o z naszych

(10)

k ró ló w idea słow iańska stanow i n ie ja k o m yśl przew odnią. W id z i on jasno, że n a jż y w o tn ie js z y interes P olski w ym aga prze de w szystkim o bron y S łow ian zaodrzańskich, że należy mieć, ró w n ie ż pieczę nad sło­

w ia ń s k im bastionem południow o-zachodnim , Czechami. G dy w ięc Prze- m y ś lid z i n ie w ie le okazują zrozum ienia dla łączności sło w ia ń skie j, zb ro jną ręką zajm uje M o ra w y i Pragę. W y p a rte m u p rz y pom ocy niemieckiej«

z Czech doskonałe w yczu cie strategiczne nakazuje ubezpieczyć p rze de w szystkim bramę, przez k tó rą N ie m cy później w b ija ją g łę b o ki k lin w k ie ru n k u p ołudniow o-w schodnim , ziem ie M ilczan, M iś n ia n i Łużyczan.

Stąd dłu ga w o jn a z cesarzem, zakończona zw y c ię s k im p o ko je m w B u - dziszynie.

\

G dy za następców M ieszka i B olka nie stało m y ś li s ło w ia ń skie j w p o l­

skie j id e i p ań stw o w e j, gdy ona później zeszła z to ró w w ie lk o p o ls k ic h , k u zachodow i skierow anych, idąc po lin ii najm niejszego oporu k u w scho­

dow i, m usiało fata ln ą siłą fa k tó w , m im o G runw aldu, dojść do ro z b io ró w Polski, do w y d a n ia całej S łow iańszczyzny zachodniej na łu p molocha, germ ańskiego.

Do now ego życia idea słow iańska zbudziła się, gdy Polska z n ikn ę ła z p o lity c z n e j m apy Europy. I znow u w stę pu je na w id o w n ię — W ie lk o ­ polską, je ż e li nie cała, to w ka żdym razie w osobie jednego ze sw ych n a j­

w y b itn ie js z y c h synów . S tanisław Staszyc, dziecię kre s o w e j naówęzas P iły, w ro d zin n ym sw ym m ieście niebezpieczeństw o n ie m ie ckie odczuw ać m usiał bardzo s iln ie i dla tego p o g lą d y p o lity c z n e C za rto ryskich , szu­

k a ją c y c h oparcia w Rosji, tra fić m u s ia ły do przekonania człow ieka, pa­

trzącego na sp ra w y trzeźw o, dalekiego od p o ry w ó w ro m antycznych.

I ten W ie lk o p o la n in staje się też ojcem polskiego słow ianoznaw stw a i now oczesnej m y ś li s ło w ia ń skie j w ogóle. Jego bow iem zasługą je st w y s ła n ie m łodego uczonego A n d rz e ja K ucharskiego na studia do k ra jó w słow ia ń skich , budzących się wszędzie do now ego życia. D z ię k i w ię c W ie lk o p o la n in o w i Staszycow i Polska doczekać się ma pierw szego p o l­

skiego s la w is ty z pra w dziw e go zdarzenia.

W głąb społeczeństw a w ie lk o p o ls k ie g o idea słow iańska p rze nika do­

pie ro znacznie później. P rzenika ze źródła, ja k ie w y try s ło nie w sam ej W ielko p olsce, lecz na ziem i n ie m n ie j P iastow skiej, na Śląsku, w s ta re j jego s to lic y zniem czonej, W ro c ła w iu .

Po upadku p ow stania z r. 1831 znalazł się na u n iw e rs y te c ie tam tejszym sp ory zastęp m łodzieży p o ls k ie j, przew ażnie W ie lk o p o la n . W śró d n ic h b y ł ró w n ie ż m ło d y poznańczyk, s tu d iu ją c y m edycynę, T e o fil M a łe c k i.

N ie w ą tp liw ie pod w p ły w e m profesora Jana E w a ng e listy P u rk y n je g o , Czecha, k tó r y b y ł n ie ty lk o b io log ie m o sła w ie w szechśw iatow ej, le cz n ie m n ie j S łow ianinem , b lis k im czeskim „b u d z ic ie lo m " K o lla ro w i, Hance*

(11)

D obrovskiem u, Jungm anow i, — M a te c k i z a ło ż y ł T o w a rzystw o L iteracko - S ło w ia ńskie, któ re g o celem b y ło „przez w spólne nau ko w e prace obeznać c z ło n k ó w : z ję zyka m i, d zie jam i i praw em lu d ó w sło w ia ń s k ic h ".

W p ie rw s z y c h latach swego is tn ie n ia to w a rz y s tw o sprawom ty m bez w ą tp ie n ia pośw ięcało n a jw ię c e j uw agi. W „P a m ię tn ik u " w y d a n y m z o k a z ji 50-lecia jego is tn ie n ia w r. 1886 „n a kład e m D ru k a rn i P olskiej w e W ro c ła w iu (Jana Szym ańskiego)", nie ma n ie s te ty spisu re fe ra tó w z la t od 1836— 1843. Spisy z la t dalszych w y m ie n ia ją ty t u ły o krą g ło siedem­

d zie sięciu re fe ra tó w na te m a ty słow iańskie. Ilu m ło d ych ludzi, p rz y ­ s z ły c h o b y w a te li W ie lk o p o ls k i, bra ło u dział w d y s k u s ji nad nim i? Trudno podać tu pew niejsze liczb y, a stw ie rd zić je d y n ie należy, że w p ły w w ro ­ c ła w skie g o Tow . L iteracko -S ło w ia ń skieg o na kszta łto w a n ie się i ro zw ó j m y ś li sło w ia ń s k ie j w W ie lk o p o ls c e m usiał być bardzo w ie lk i. Przecież szkołę tego to w a rz y s tw a przeszło k ilk u s e t studentów , k tó rz y w życiu W ie lk o p o ls k i z a ję li - czołow e stanow iska o b yw ate lskie , k tó ry c h zdanie w p rze d w o je n n y m w ie lk o p o ls k im u s tro ju d e m o kratyczn ym p rze n ika ło do tysię cy.

Dość w y m ie n ić k ilk a nazw isk b y ły c h czło n kó w te j p ierw szej s ło w ia ń ­ s k ie j org an iza cji, b y się o ty m przekonać. T e o fil M a te c k i b y ł lekarzem , k tó re g o a u to ry te t w śród o b y w a te ls tw a d o ró w n y w a ł nie m al a u to ry te to w i K a ro la M a rcin ko w skie g o . Ryszard B e rw iń ski, p óźn ie jszy re d a k to r poz­

n a ń s k ie j „G a zety P olskiej i dem okratycznego „D z ie n n ik a P olskiego"

z r. 1849, p rz y ja c ie l K a ro la Libelta, działacz p o lity c z n y z r. 1846 i 48, poeta.

P io tr Dahlm an, żołnierz z r. 1831, w ię zie ń z r. 46, p u b lic y s ta i poeta, p rz y ja c ie l znanej postępow ej p is a rk i J u lii M o liń s k ie j. M ic h a ł P okorny, le k a rz w Środzie, zasłużony w ro k u 1848. M ic h a ł S o ko ln icki, jeden z w s p ó łz a ło ż y c ie li znanego ze sw ych zasług o ko ło wzm ożenia m y ś li społeczno-narodow ej K asyna G ostyńskiego. D r B ogusław P alicki, lekarz w K ościanie, w ię zie ń z r. 46 i uczestnik w a lk r. 48. T e o fil M agdziński, działacz n a ro d o w y i poseł. A da m K a rw o w s k i, któ re g o s ło w ia n o filiz m przeszedł na syna, h is to ry k a Stanisław a, i w nuka, ró w n ie ż Adam a, prze­

w odniczącego ostatniego poznańskiego Z jazdu L eka rzy i P rz y ro d n ik ó w S ło w ia ń s k ic h ,— pedagoga E w arysta E stkow skiego, pierw szego sekretarza poznańskiego f . P. N. K azim ierza Szulca i w ie lu innych, k tó ry c h nazw iska z a p is a ły się bardzo dobrze w dziejach W ie lk o p o ls k i.

C z te ry la ta po założeniu w ro c ła w s k ie g o to w a rz y s tw a spraw a s ło w ia ń ­ ska doznaje bardzo silnego im pulsu przez w y k ła d y M ic k ie w ic z o w s k ie w C o lle g e de France. Że W ie lk o p o ls k a interesow ać się n im i m usiała szcze­

g ólnie , dow odzi fakt, że p ie rw szym w ydaw cą, ja k i do M ic k ie w ic z a zgła­

sza się o pozw olenie na d ru k w y k ła d ó w , je s t W ie lk o p o la n in , księgarz pozn a ński W . Stefański, ■ W y d a je on „A d a m a M ic k ie w ic z a . Rzecz o

(12)

L iteratu rze S ło w ia ńskiej, w y k ła d a n a w K oleg iu m F ra n cuskim " w r. 1850 (t. I.) i 1851 (t. II., III., IV .). S praw am i sło w ia ń s k im i in teresu je Się ż y w a rów nież Tow . P rz y ja c ió ł N auk, ja k tego dowodzą jego R oczniki. Pracują w n im przecież C ieszkow ski, L ib elt, w spom niany ju ż K azim ierz Szulc, M oraczew ski, Ja ro cho w ski i proboszcz K o m o rn ik (pod Poznaniem) ks.

M a lin o w s k i, uczony slaw ista, do któreg o w sprawach p is o w n i s ło w ia ń s k ie j petersburska A kad e m ia U m iejętn ości p rz y s y ła sw ych delegatów .

G dy w „w io ś n ie lu d ó w " ze s tro n y fra n k fu rts k ie g o parlam entu niem iec­

kiego p o ja w ia się groźba pod zia łu W ie lk o p o ls k i na część niem iecką i p o l­

ską, w g ło w ie K a io la L ib e lta p ow sta je m yśl p rze ciw sta w ie n ia niebez­

piecznem u p rze d sta w icie lstw u n ie m ie ckie m u ja kie go ś poważnego ciała, k tó re b y m ia ło dbać o in te re s y słow iańskie. Nasz uczony staje się in ic ja ­ torem I. Zjazdu S łow iańskiego w Pradze. W ś ró d cz ło n k ó w tego Z jazdu w S ekcji p o ls k ie j w id z im y d zie w ię ciu W ie lk o p o la n : Libelta, Jędrzeja M o - raczew skiego, B erw ińskiego, W o jc ie c h a C ybulskiego, późniejszego p ro ­ fesora lite ra tu r y sło w ia ń s k ie j w e W ro c ła w iu , Janiszew skiego, Bolesław a Łąckiego, T e o fila M agdzińskiego, K azim ierza P o tu lickie g o (z Poznania) i L u d w ik a S ydow a (z Gniezna).

G dy Zjazd ten zostaje rozpędzony, gdy w k ró tc e potem w ie lk o p o ls k a

„k o s y n ie rk a " doznaje zdecydow anej k lę s k i, nastają dla W ie lk o p o ls k i czasy bardzo ciężkie. W sze lkie sw obody, m iędzy n im i i swoboda prasy, stają się ilu z o ry c z n y m i. A b y u jść argusow ym oczom poznańskiej cen­

z u ry p o lic y jn e j, m yśl polska i słow iańska d oko n uje cie ka w e j p ró b y schronienia się poza granicam i W ie lk o p o ls k i. W y b ie ra w ty m celu, idąc szlakam i C hrobrego, łu ż y c k i Budziszyn. I w ty m fa kcie p rz e ja w ia się znow u w p ły w w ro c ła w s k ie g o to w a rz y s tw a słow iańskiego. S law ista łu ­ życki, a zarazem dru karz i w yd a w ca „S e rb skich N o w in " A rn o s z t Sm oler b y ł od ro k u 1840 rów nież studentem u n iw e rs y te tu w ro cła w s k ie g o i stał z ko le ga m i p o ls k im i w b lis k im ko nta kcie . Tenże Sm oler zostaje w y ­ dawcą polskieg o ty g o d n ik a „S ta d ło ", któ re g o redaktorem je st poeta Roman Z m orski. N ie s te ty pism o to, k tó re m ia ło służyć „d o w zajem nego m iędzy S łow iańszczyzną a narodem p o ls k im zb liże n ia ", upadło w k ró tc e , do czego p rz y c z y n iło się z b yt n ie reg u la rn e u ka zyw a n ie się.

R ównież w program ie L ig i P olskiej, k tó ra po nieszczęsnym ro k u 48 m ia ła skupić w sw ych szeregach całe życie p o lskie i stać się ce n tra lą tego życia na c a ły b. zabór p ru ski, m y ś l sło w ia ń ska p rz e ja w ia się silnie.

W in s tru k c ja c h dla organu L ig i, „G a ze ty P o ls k ie j", pow iedziano w y ra ź n ie że „n a le ż y b ro n ić zasady ta k sprzym ierzenia lu d ó w sło w ia ń skich , ja k w b liższym zakresie sprzym ierzenia Rusi z P olską".

N a jc ie k a w s z y m bodaj typem s ło w ia n o fila w ie lk o p o ls k ie g o je s t znany i zasłużony o k o ło o ś w ia ty lu d o w e j pisarz Józef Chociszew ski. Od trze-

(13)

m eszeńskiej ła w y szkolnej do późnej starości pozostaje on w ie rn y m w yzn a w cą idei s ło w ia ń skie j i o fia rn y m je j propagatorem . P row adzi stałą korespondencję z w ie lu w y b itn y m i p rze d sta w icie la m i m y ś li s ło w ia ń ­ sk ie j w całej Słow iańszczyźnie, zwłaszcza ze znanym p o lo n o file m czes­

k im Edwardem Je lin kie m . W r. 1878 w y d a je w Poznaniu ty g o d n ik

„L e ch , pośw ięcony g łó w n ie spraw om słow iańskim . W n im ,rzu ca p ro je k t założenia T o w a rzystw a S łow iańskiego. N ie zraża się fakte m upadku swego pism a — z d o tk liw ą dla sw ej pustej z w y k le kieszeni stratą m ate­

ria ln ą — spow odowanego g łó w n ie z ja d liw ą p o le m ik ą „O rę d o w n ik a " Ro­

mana Szym ańskiego i ówczesnego k le ry k a ln e g o „K u rie ra P oznańskiego", bo ju ż po ro k u w y d a je n o w y d w u ty g o d n ik „P rzegląd S ło w ia ń s k i". Lecz i tegoż pism a z b ra ku należytego poparcia ukazać się m ogło zaledw ie czternaście num erów . W ostatnim , ja k i w yszedł po rocznej p rze rw ie , pisze C hociszew ski: „S m utna to rzecz w obec ta k ie j obojętności w z y ­ w ać do w zajem ności s ło w ia ń s k ie j — jednakże trzeba działać i rozsiew ać ziarna, choć się p lo n u n ie zbierze".

G dy po Sedanie i W e rsa lu z r. 1871 położenie P olakó w pod zaborem p ru s k im staw ało się z dnia na dzień coraz nieznośniejsze, „D z ie n n ik Po­

znański m im o n ie zag o jon ych jeszcze ran z r. 63, propagow ać zaczy­

na z o k a z ji kongresu archeologów s ło w ia ń s k ic h 'w K ijo w ie (w r. 1874) m yśl zbliżenia p o lsko -ro syjskie g o . 2e m yśl ta n ie zro d ziła się p rz y b iu r­

k u re d a k c y jn y m , dow odzi fa kt, iż T ow . P rz y ja c ió ł N a u k w y s ła ło na w sp o m nian y kongres Z yg m u nta D ziałow skiego, k tó re g o p rze m ó w ie nie w y w o ła ło w K ijo w ie pub liczn ą d yskusję o spraw ie p o ls k ie j. D alszy do­

w ó d stan o w i w y s tą p ie n ie posła W ła d y s ła w a Taczanow skiego w p a rla ­ m encie n ie m ie ckim , k tó ry , dom agając się przestrzegania p ra w narodu do ję z y k a i n arodow ości oraz zniesienia rozporządzeń sp rze ciw ia ją cych się ty m praw om , o św ia dczył na posiedzeniu w d niu 20. I. 75 r.: „J e ś li nie dacie skargom naszym ucha, w te d y w narodzie naszym u tr w a li się coraz w ię c e j p izekonanie, że od Zachodu niczego spodziewać się n ie może. P rzyczyn i się to do tego, że odtąd naród nasz z w ró c i w z ro k na W schód, stąd jeszcze je d y n ie oczekując ra tu n k u ".

M a x im u m natężenia m y ś li s ło w ia ń s k ie j w W ie lk o p o ls c e zn a jd u je m y w okresie ty s ię c le c ia ś w ię ty c h m isjo n a rzy sło w ia ń skich C y ry la i M etodego.

P rzyczyn iła się do tego n ie w ą tp liw ie e n c y k lik a „G randę m unus", w yd a n a przez S tolicę A p o sto lską k u czci obu ś w ię ty c h 20. IX . 80 ro ku . P rze tłu ­ maczona na ję z y k p o ls k i i uzupełniona ich życio ryse m p ió ra ks. K an - teckiego, rozeszła się w nakład zie k ilk u d z ie s ię c iu ty s ię c y po c a ły m za­

borze, docierając nie m al do każdej chaty. M u sia ło to p rz y c z y n ić się do uśw iadom ienia sobie „s ło w ia ń s k o ś c i" przez, najszersze w a rs tw y społe­

czeństw a w ie lk o p o ls k ie g o i do dodania mu o tu ch y w dalszej w alce o b y t

(14)

n a ro d o w y zagrożony przez prusactw o. W o lb rz y m ie j pielgrzym ce dzię k­

czynnej, ja k a „a d lim in a apostolorum " w y b ra ła się pod wodzą w ie lk ie g o C h o rw ata-Jugosłow ianina, biskupa Jerzego Strossm ajera, W ie lk o p o ls k ę reprezentow ało 12 o b y w a te li. N a adres d zię kczyn n y w odpow iedzi Leona X I I I p ad ły w ówczas prorocze słow a: „P rz y g o to w u jc ie K ró le stw o Boże, bo Bóg w y b ra ł szczep sło w ia ń s k i do spełnienia w ie lk ic h zadań i w ie lk ic h przeznaczeń".

W ie lk ie c h w ile p o d n io słych wzruszeń sło w ia ń skich przeżyw a Poznań w ro k u 1884 z o k a z ji I V Z jazdu Leka rzy i P rz y ro d n ik ó w S łow iańskich.

U czestniczy w nim k ilk u k o ry fe u s z y m e d y c y n y czeskiej. Ze stro n y p o l­

s k ie j p rz e m a w ia li m. in. K azim ierz Jarochow ski, W a w rz y n ie c Engel- stjerna-Engestróm , P io tr C h m ie le w ski i A u g u st C ieszkow ski. O gólne zbratanie sło w ia ń skie następuje na S trzelnicy na M ia ste czku i podczas ra u tu w sali B azarow ej.

R ok 1885 zgrom adzić ma w tysiączną rocznicę zgonu św. M etodego, w dniu 6 k w ie tn ia , na V ele h ra d z ie p ie lg rz y m k ę ogólnosłow iańską. Poznań p rz y g o to w u je się do te j uroczystości z w ie lk ą skw apliw ością. W y b ra n y k o m ite t z w o łu je w p o ło w ie stycznia w ie lk i w ie c w sali Bazarowej, k tó r y zlecą spraw ę dw om sekcjom : obchodu w k ra ju i p ie lg rz y m k i. Poza ob­

chodam i w e w s z ystkich m iastach i m iasteczkach w G nieźnie p rz y grobie św. W o jc ie c h a odbyw ać się m ają nabożeństwa z o kta w a m i w ty c h sa­

m y c h term inach, co w V e łe h ra d zie . D ruga u chw ała w ie c u postanaw ia, że k a żd y p o w ia t w y ś le na sw ój koszt do V e le h ra d u po dw óch w ło ścia n w s tro ja ch narodow ych. I b y ła b y W ie lk o p o ls k a n ie w ą tp liw ie reprezen­

tow an a w czeskiej Częstochow ie bardzo liczn ie , g d yb y n ie spow odow any przez rząd p ru s k i zakaz a u striacki, u pozorow any — groźbą rozszerzenia się epidem ii, rzekom o p anującej w o kolicach V ełeh ra d u.

P odobnym i środeczkam i m y ś l słow iańska je d n a k zgnieść się n ie dała.

Ż y je ona dalej i ro z w ija się na ró w n i z m yślą narodow o-polską. O rg a n i­

zacjom p o lskim w N iem czech n ie w o ln o ustaw ow o łączyć się z żadną

„za g ra niczn ą " organizacją polską, a co dopiero ze słow iańską! A je d n a k n ie ma z lo tu sokolego w Pradze, na k tó r y n ie w y m k n ę ło b y się z granic p ru s k ic h po k ilk u n a s tu , czy k ilk u d z ie s ię c iu s o ko łó w naszych z W ie lk o ­ p o ls k i, B erlin a czy W e s tfa lii. S krom ny, u n ik a ją c y rozgłosu dziennikarz D io n iz y K ró lik o w s k i , któ re g o pię kne tłum aczenia p o e z ji sło w ia ń skich d ru k u je „K u ltu ra i Sztuka", dodatek lite ra c k i D zie n nika Poznańskiego, bierze u dział w zjeździe d zie n n ik a rz y sło w ia ń skich w B iałogrodzie ja k o je d y n y p rze dsta w icie l P olski. M a m y b lis k i k o n ta k t z Serbam i łu ż y c k im i, o k tó ry c h w prasie poznańskiej p is u je często, obok in n ych, n ajlep szy p rz y ja c ie l, W ie lk o p o la n in A lfo n s Parczew ski, naówczas adw oka t w K a ­

236

(15)

liszu. Siostra jego, M elania, ogłasza w Poznaniu liczne tłum aczenia łu ­ ż y c k ic h poezji.

I ty lk o siln ym zakorzenieniem m y ś li sło w ia ń s k ie j na naszym gruncie tłum aczyć należy fakt, że z c h w ilą osiągnięcia w o ln o ści ruch s ło w ia ń s k i je d y n ie w naszej d z ie ln ic y ro z w in ą ł się w całej pełni, p rz y b ie ra ją c re a ln e k s z ta łty w w y d a jn ie p ra cu ją cych tow arzystw ach : p o ls k o -ju g o s ło w ia ń ­ skim , polsko-czechosłow ackim i P rz y ja c ió ł Serbo-Łużyczan, k tó re razem w ziąw szy lic z y ły o koło dw óch ty s ię c y czynnych członków . O śro d ki te przez niespełna dw adzieścia la t swego istn ie n ia zo rg an izo w a ły k ilk a s e t w y k ła d ó w , w ie c z o ró w a rtystycznych , często z udziałem a rty s tó w z Pragi,.

Belgradu, Zagrzebia i Budziszyna, — d a w a ły in ic ja ty w ę do w y s tę p ó w w y ­ b itn y c h s ił sło w ia ń skich i w y s ta w ia n ie dram atów i oper na scenach na­

szych, do zapraszania z w y k ła d a m i uczonych słow iańskich, w reszcie o r­

g a n izo w a ły liczne w y c ie c z k i do C zechosłow acji i Jugo sła w ii.

D z ię k i ty m ośrodkom w zrastało u nas zainteresow anie dla spraw sło­

w ia ń skich , k tó re u ja w n ia ło się w lic z n ie js z y m uczęszczaniu na u n iw e rs y ­ te c k ie le k to ra ty słow iańskie. O śro d ki te d a w a ły też n ie w ą tp liw ie po­

średnio sim iejsze oparcie In s ty tu to w i Z achodniosłow iańskiem u i je g o pism u ,,Slavia O ccidentalis".

I

(16)

238

(17)

Leszek G ustow ski

RADIOFONIA WIELKOPOLSKI

Garść fa k tó w i liczb.

Ponieważ dnia 2 czerw ca 1946 r. m inęła rocznica u ru cho m ie n ia ra d io ­ s ta c ji w Poznaniu, a ju ż w lu ty m br. m in ą ł jeden pełen ro k działalności

tu t. D y re k c ji O krę go w e j P olskiego Radia — w ypada p od zie lić się fa k ta m i i liczb a m i spraw ozdaw czym i za ten okres m in io n y .

I.

W 2-giej dekadzie lutego br. uruchom ione zostały dw a pierw sze na te re n ie W ie lk o p o ls k i ra d iow ęzły, m ia n o w icie w Ja ro cinie i G ostyniu.

R a d io w ę zły to p la c ó w k i P. Radia, zaopatrzone w m ik ro fo n , o d b io rn ik i tzw . aparaturę w zm acniakow ą, k tó ra „tra n s m itu je " aud ycje rad iow e po prze­

w odach. Stąd nazw a: ra d io fo n ia przew odow a. Po przew odach ty c h podaje się słow o i m uzykę bądź do g ło ś n ik ó w u liczn ych , (megafonów) bądź m ieszkaniow ych, k tó re w łączone zo stały do sieci danego ra d io ­ węzła.

Ta form a ra d io fo n ii p rzew odow ej — z b ra ku ra d io s ta c ji w Poznaniu — b y ła je d yną , d zię ki k tó re j dnia 2 marca ubr. dw a m egafony uliczne w Poznaniu — po z górą 5 i p ó ł-le tn ie j p rze rw ie panoszenia się reżim u h itle ro w s k o -g re is e ro w s k ie g o — po raz p ie rw szy ro z b rz m ia ły p o lskim słow em i polską m uzyką. B yła to c h w ila niezapom niana dla miesz­

ka ń có w G rodu Przem ysława.

I jeszcze k ilk a dat, k tó re p rzejdą do h is to rii m ontow ania Rozgłośni P olskiego Radia w Poznaniu.

D nia 12 m arca ubr. organizacja W y d z ia łu Program owego, — pod k ie ro w n ic tw e m o gó ln ym naczelnika A lfre d a S ikorskiego, a m uzycznym p ro f. Fr. Łukasiew icza i M . Obsta — b y ła ju ż na ty le naprzód posunięta, że zaczęła nadaw ać p rogram z obecnej siedziby Rozgłośni p rz y ul. Ber- w iń s k ie g o 5. W d ru g ie j dekadzie m arca o b e jm o w a ł program ten co­

dziennie 6 godzin, od 27-go m arca tra n s m ito w a ł Poznań p rogram ra ­ d io w y z W arszaw y. A le ra d io fo n ia w ie lk o p o ls k a b y ła nadal p rze w o ­ dow a, w ię c oparta na radiow ęzłach.

T rw a ł zresztą jeszcze w o je n n y zakaz posiadania ra d io o d b io rn ik ó w i tzw . dom ow ego w y s łu c h iw a n ia a u d ycji.

G rodzisk W lk p ., d zię k i zo rganizow aniu radiow ęzła, nadaje pierw szą a u d y c ję regionalną w w y k o n a n iu zespołu ludow ego (2.4.45 r.). Z w iązek W a lk i M ło d y c h w Poznaniu daje pierw szą aud ycję chóralną pod hasłem:

Nasza m łodzież gra i śpiew a (15.4.45 r.). 1-go m aja czynnych je s t ju ż na teren ie D y re k c ji O k rę g o w e j dziesięć ra d iow ęzłów .

(18)

Pam iętna je s t m anifestacja z transm isją ra d iow ą w d niu 9 m aja, tj. z ra ­ c ji Z w y c ię s tw a N a ro dó w Zjednoczonych. Tegoż dnia nadaje R ozgłośnia w Poznaniu p ie rw szy ko n c e rt sw ej o rk ie s try salonow ej, k tó ra pod ba­

tutą M ie czysła w a G iżelskiego u trw a la sobie stopniow o o p in ię przo du ­ ją c e j o rk ie s try ra d io w e j. N a za ju trz nadaje Poznań p ie rw szy k o n c e rt m u z y k i ro s y js k ie j oraz o rk ie s try w o js k o w e j p rz y D. O. W . Poznań.

W reszcie 15-go m aja nadaje Rozgłośnia nasza po raz p ie rw szy znany dziś szeroko d ia lo g re g io n a ln y w w y k o n a n iu K aczm arka i Skrzypczaka.

A le dopiero 3-go czerw ca — d zię k i nie strud zo nym zabiegom d y re k to ra technicznego dr. M a ria n a R ajew skiego oraz d y re k to ra O krę gu A dam a Kostaszuka — odezwało się serce rozgłośni, radiostacja w Poznaniu, odbudowana d osłow n ie z p o p io łó w i zgliszczy. Tegż dnia tra n s m itu je P olskie Radio w Poznaniu z a u li U n iw e rs y te tu Poznańskiego s w ó j p ie rw szy k o n c e rt p ub liczn y.

D ru g i etap ro z w o ju ra d io fo n ii w ie lk o p o ls k ie j — a zarazem w c a łe j Polsce — rozpoczął się z c h w ilą ogłoszenia u c h w a ły Rady M in is tró w , znoszącej z dniem 26 czerwca 1945 r. zakaz posiadania ra d io o d b io rn ik ó w i słuchania a u d y c ji.

Trzeba b y ło w idzeć k ilo m e tro w e „o g o n k i re je stro w iczó w , w y s ta w ia ­ ją c y c h godzinam i przed gmachem Rozgłośni Poznańskiej oraz przed 25-oma ju ż w te d y p la c ó w k a m i — ra d iow ęzłam i na terenie tu t. D y re k c ji O krę g o w e j P. R „ aby ocenić należycie ów czesny z b io ro w y „z r y w ra d io - fo n iz a c y jn y " szerokich rzesz.

Toteż W ie lk o p o ls k a , m im o stosunkow o bardzo znacznych zniszczeń w o je n n y c h , k ro c z y w n e t w całej Polsce na czele liczbą za re jestrow a n ych o d b io rn ik ó w la m p o w ych i bezlam pow ych (detektorów ). T u te js z y D y ­ re k to r O k rę g o w y m e ld uje ju ż 1 p aździernika ubr. do W a rsza w y p rz e k ro ­ czone 25 ty s ię c y abonentów . Łączna liczba zare jestrow a n ych ra d ioo d ­ b io rn ik ó w w y n o s i p er 1. 7. 1946 r. 45.047.

Stan z a re jestrow a n ych abonentów la m p ow ych w sam ym Poznaniu p e r 1.7. br. w y n o s i 25.251. Tą liczbą osięga Poznań stan za re jstro w a n yę h ra d io o d b io rn ik ó w na ca łym teren ie w o je w ó d z tw a poznańskiego w ra z z Z iem ią Lubuską z paźd zie rn ika ubr.

Jeśli chodzi o u d zia ł poszczególnych re jo n ó w W ie lk o p o ls k i, w stanie lic z b o w y m ra d ioabonentów p er 1. 5. 46, odsyłam do diagram u n r 1. U w i­

docznione są tam zarów no lic z b y bezw zględne ja k o też odsetki, p rz y czym za rejon p rz y ję to obszar, pod le g ają cy tzw . O d d z ia ło w i R ejonow em u P olskiego Radia.

Tzw. o ddziałów re jo n o w y c h posiada tu t. D y re k c ja P. R. w Poznaniu ogółem pięć, a m ia n o w icie ; w Lesznie, O stro w ie , G nieźnie, Poznaniu oraz 240

(19)

G orzow ie. Łączna liczba w o je w ó d z k ic h p la ców e k P olskiego Radia, ra d io ­ w ę zła m i zw anych, podle g ają cych w y m ie n io n y m w y ż e j O ddziałom R ejo­

n ow ym , w y n o s i 43 p er 1. 6. 46 r.

S T A N RADIOFONII WIELKOPOLSKI p. 1.5.46r.

3562

Leszno

¡¡¡n 4i%

1760

Gorzów

3.156

17.2%

G n ie z n o

24647 I H 55’4 ?' mst. Poznań

7 .5 0 8

P S S 17,2%

Re¡ Poznański

3.054

r a m *

Ostrów

II.

R adiow ęzły i w ogóle tzw . ra d io fo n ia przew odow a b y ła nieznaną form ą ra d io fo n ii na ziem iach p olskich. N ie m n ie j objaśnić należy, że je st ona szeroko ro z w in ię ta n ie ty lk o w Z w ią zku R adzieckim , ale i w Szw ecji, N o rw e g ii, D a n ii i H o la n d ii, oraz w A n g lji i S zw a jcarji.

Specjalne uzasadnienie swego is tn ie n ia i ro z w o ju w Polsce N o w e j czerpie ona z w ie lu , napraw dę w a ż k ic h pow odów . W y lic z ę ty lk o n a j­

ważniejsze.

O d p ie rw sze j c h w ili odzyskanej N ie p od le g ło ści b y ło celem 'now ej P o lski ja k najszersze rozpow szechnienie ra d ia w ogóle. Radio dotrzeć ma pod każdą strzechę chłopską i do każdego m ieszkania robotniczego.

O grom ne u g o ry ośw ia tow e przez d łu g i czas jeszcze n ie będą w y ró w n a n e ani przez książkę, ani przez szko ły. Bardzo pow ażna liczb a m iast i m ia ­ steczek p o ls k ic h — nie w sp o m in ając o w sia ch — n ie je s t jeszcze ze le k­

try fik o w a n a .

Istn ie ją ce e le k tro w n ie są n o to ryczn ie przeciążone. W y s ta rc z y np. w s k a ­ zać choćby na m. Poznań, gdzie e le k tro w n ia — zwłaszcza po u sku te ­ cznionej rozb ud o w ie sieci abonenckiej — zn ajdu je się u kre su m o ż li-

(20)

w ości bez k o n k re tn y c h w id o k ó w na to, b y w p e rs p e k ty w ie n a jb liższych trzech la t m ogła dostarczyć np. w okresie z im o w ym d o w o ln e j lic z b y k ilo ­ w atów , naw et p rz y założeniu obecnego ty lk o zużycia. W ska zu je na to w y ra ź n ie now a ta ry fa o płat za energię e lektryczną, obow iązująca od 1 m aja br., k tó ra p rz e w id u je np. w m iesiącach zim o w ych podwyższone s ta w k i p rz y p rzekroczeniu określonego zużycia e ne rg ii w k w .

A le to jeszcze nie w szystko.

Jak w iadom o, Polska n ie p ro d u k u je jeszcze w ła sn ych lam p ka to d o ­ w y c h ani w ła s n y c h ra d io o d b io rn ik ó w lam pow ych. Z a in icjo w a n e dw a o śro d ki p ro d u k c ji radiosprzętu zn a jd u ją się dopiero w p ierw szej fazie org an iza cji. W n ajbliższych d w u latach n ie ma w id o k ó w ani na zasilanie ry n k u polskieg o znaczniejszą liczbą rad ioa p arató w rodzim ej p ro d u k c ji, ani p e rsp e ktyw re a ln ych co do p ro d u k c ji lam p ka to d ow ych.

Im p o rt sprzętu radiotechnicznego, p o m ija ją c a ktu a ln ie notaryczne b ra k i sprzętu radiow ego w ogóle we w s z y s tk ic h badanych k ra ja c h m asow ej p ro ­ d u k c ji — będzie przez czas dłuższy zapewne n ie w ie lk i. W h ie ra rc h ii bow iem ró żn o ra kich zapotrzebow ań tzw . prze m ysłó w k lu c z o w y c h — n ie szereguje radiosprzęt w ta k ie j ko le jn o ś c i, żeby można oczekiw ać od Rządu w y d a tk o w a n ia znaczniejszych dew iz na ten cel. M om ent kosztów w p ły w a ć u nas będzie przez szereg la t ham ująco na m o żliw o ści maso­

wego zakupu radiosprzętu.

M ia rą tego, ja k d o tk liw y m je st ju ż dziś bra k lam p ra d io w y c h , ko nd e n ­ satorów e le k ro lity c z n y c h , cew ek itp . — mogą b y ć np. lic z b y tzw . za re je ­ stro w a n ych ra d io o d b io rn ik ó w n ieczynnych. W sam ym Poznaniu liczb a ta dochodzi p er 1.6. br. do 3.200. A na lo g iczne lic z b y dla całej P olski szacowane są w c h w ili obecnej w w yso ko ści nie m niejszej, niż 15.000.

W rze czyw isto ści liczba ta je st daleko wyższa. W n o sić o ty m można z pow ażnych m agazynów „ra d io o d b io rn ik ó w ", o kre ślan ych dziś ja k o

„szm elc ra d io w y ", któ re g o żadnym sposobem u ru ch o m ić n ie mogą n a j­

ru ch liw sze p ry w a tn e p rzedsiębiorstw a n apraw i sprzedaży radiosprzętu.

W id o k i pow odzenia a k c ji re w in d y k a c y jn e j aparatów ra d io w y c h z N ie ­ m iec o ku p o w a n ych — są ja k dotąd — m inim alne. W ładze naczelne P olskiego Radia, na m ocy u c h w a ły o gó ln o po lskie j k o n fe re n c ji ra d io w e j, o d b y te j w dniach 18— 21. lutego br. w W arszaw ie, w n io s ły do Rządu Jedności N a ro d o w e j u m o tyw o w a n e żądanie w y d a n ia Polsce m ilio n a od­

b io rn ik ó w lam pow ych, ja k o re s ty tu c ji zniszczonego przez okupanta d o ro b ku radiofonicznego P olski przedw rześniow ej.

III.

W ie lk o p o ls k a przełam ała ju ż pierw sze zapory, stojące na drodze do radiofonizacjj. p rzew odow ej.

242

(21)

W c h w ili obchodzenia ro czn icy ra d io s ta c ji w Poznaniu, m ógł tu t.

D y re k to r O krę gu zam eldow ać C e n tra li w a rsza w skie j 9.000 zain sta lo ­ w a n ych g ło ś n ik ó w m ieszkaniow ych, oraz sieć tzw . lin ij stałych p rze w o ­ dow ych, wynoszącą 470 km , a w ię c ró w n ą odległości W rocław -G dańsk.

D y re k c ja Poznańska Polskiego Radia posiada dziś 50 w s i zradiofonizo- w a n ych ty m sposobem. W te j liczb ie kilk a n a ś c ie zra d iofo n izow an ych w stu procentach, oraz c a łk o w ic ie zradiofonizow ane m. O b o rn ik i.

Przypom inam , że ju ż dnia 1 g ru dn ia ubr. w ieś P ią tko w o (Poznań pow iat) b y ła pierw szą na teren ie P olski wsią, w k tó re j każda zagroda gospo­

darska posiada abonenta g ło śnika radiow ego. R ów nież 17 m arca br.

zam eldow ać m ógł Poznań pierw sze osiedle robotnicze, m ia n o w ic ie N aram ow ice, gdzie ka żd y dom ek ro b o tn ic z y posiada g ło śn ik ra d io w y . W czorajsze „o d cię te od św ia ta " w sie w ie lk o p o ls k ie , pozbaw ione prądu e le ktryczne g o — z y s k a ły d zię k i P olskiem u R adiu n a jd o s ło w n ie j k o n ta k t z całą Polską. Pod w ieśniaczą strzechę w ie lk o p o ls k ą dociera program o g ó ln o po lski, przynosząc: „n a u kę przed m ik ro fo n e m ", pogadanki oświa- to w o -ro ln icze , w ie ści p olityczne , p ro d u k c ję n a jp rze d niejszych o rk ie s tr salonow ych, słu ch ow iska regionalne, w y s tę p y c z o ło w y c h solistów...

Celem przyspieszenia a k c ji ra d io fo n iz a c ji w si, zw iększono znacznie p ro d u k c ję k ra jo w ą g ło śnikó w , do czego m .i. w a ln ie p rz y c z y n iła się fa ­ b ry k a g ło ś n ik ó w P olskiego Radia w e W rześni.

Celem dalszej in te n s y fik a c ji a k c ji ra d io fo n iz a c ji w s i w ie lk o p o ls k ie j, bez oczekiw ania na kosztow ną aparaturę w zm acniakow ą, -celem o bjęcia ra d io w y m g ło śn ikie m m ie szka niow ym ró w n ie ż ta k ic h w si, k tó re zb yt odlegle położone są od siedziby ra d io w ę z łó w — p rz y s tą p iło Polskie Radio w ostatnim czasie do ra d io fo n iz a c ji system em tzw . p u n k tó w zb io ro w ych . P olegają one na tym , że w p e w n ym m ie jscu in s ta lu je się ra d io o d b io rn ik w y s o k ie j k la s y o specjalnie zw iększonej m ocy la m p y g ło śn iko w e j, z k tó ­ rego przekazuje się a udycje do 25, naw et 40-tu g ło ś n ik ó w m ieszkanio­

w y c h , w łą c z o n y c h do sieci danego p u n k tu zbiorow ego. M ie jsco w o ści, pozbaw ione prądu e lektrycznego, o trz y m u ją na ten cel ra d io o d b io rn ik i b a te ryjn e .

P ie rw szym ta k im p u n kte m z b io ro w y m b y ła w ieś Gołęczewo, pow . Poznań. P olskie Radio w Poznaniu szczycić się może tym , że zacząwszy a k c ję ra d io fo n iz a c y jn ą o k ilk a m iesięcy p óźniej od in n y c h w o je w ó d z tw , w zgl. o krę g ó w d y re k c y jn y c h P olskiego Radia, oraz n a p o ty k a ją c zrazu na dużą w strze m ię źliw ość W ie lk o p o la n do te j n o w e j fo rm y ra d io fo n ii — w y p rz e d z iło ju ż znacznie w sz y s tk ie inne o k rę g i d y re k c y jn e , co n a jle p ie j w y n ik a z k ilk u poniższych liczb:

D y re k c ja Poznańska (per 1.7.46 r.) . . 10.282 g ło ś n ik ó w ,, W arszaw ska (per 1.3.46 r.) . . 5.211 „

„ Ł ó d z k a ... 5.280 „

(22)

D y re k c ja B y d g o s k a ...4.152 g ło ś n ik ó w

„ L u b e ls k a ... 2.155

„ B ia ło s t o c k a ... 1.888 ,, 1 K r a k o w s k a ...1.458

Per 1 łip ca br. posiadała D y re k c ja P. R. w Poznaniu ogółem 78 tzw . p u n k tó w z b io rn ych po w siach i m iasteczkach W ie lk o p o ls k i, niezależnie 67 w si, z ra d iofo n izow an ych p rzew odow o od is tn ie ją c y c h rad iow ęzłów .

S tw ie rd z iliś m y p rz y ty m Ra d io f o n ia w p o ls c eL Per 'o Abr. ceri 8 d.Kr rzecz znam ienną: • w ie lu. ,

O D B I O R N I K I L A M P O W E abonentów czynnych ra-

., d io o d b io rn ik ó w lam po-

odbiorniki lampowe I Dvrekcie rlefekfnc, ,

‘ derekrory w y c h posiada nadal głoś­

n ik m ieszkaniow y. N a ­ p ły w zgłoszeń o zainsta­

lo w a n ie g ło ś n ik ó w prze­

rastał w n ie k tó ry c h ty g o ­ dniach nasze zapasy d y - re k c y jn e . R o ln ic y p rze ko ­ n u ją się, ja k w ie lc e po­

m ocnym może b y ć i ra d io ­ w ęzeł i g ło śn ik miesz­

k a n io w y , d zię ki szyb­

k ie m u ro zprow adzeniu k o m u n ik a tó w i zarządzeń starostw i urzędów gm innych.

Ub. z im y i w io s n y br. m ieszkańcy n ie k tó ry c h m iast W ie lk o p o ls k i np. Leszna w s k u te k n ie re g u la rn e j d o sta w y prądu elektryczne g o ty lk o d zię ki radiow em u g ło ś n ik o w i m ieszkaniow em u m ie li a udycje radiow e, podczas gdy lam pow e o d b io rn ik i b y ły unieruchom ione.

' IV .

Liczba p ra c o w n ik ó w D y re k c ji O k rę g o w e j P olskiego Radia w Poznaniu w y n o s iła 1-go lip c a 1945 r. łącznie 229 osób, a 1-go m aja br. 336 osób, z czego za tru d n io n y c h b y ło w poszczególnych agendach D y re k c ji O k rę ­ gow ych w Poznaniu 139 osób (Rozgłośnia, Radiostacja, A g e n cja R adio­

foniczna, R adiow ęzeł i O ddział R e jo n o w y Poznań), a 227 osób na terenie w o je w ó d z tw a i Z ie m i L u b u skie j w 43 p la ców ka ch P. R., zw anych ra d io ­ w ęzłam i.

M iesięczna opłata abonam entow ą od radioabonam enta lam pow ego usta­

lona została w w yso ko ści zł 200,— , a opłata od radiow ego głośnika Z\ f ' - ' Jednocześnie je d n a k ustalono u lg o w y abonament, w ynoszący z 50,— , w zgl. z ł 25,— dla w szystkich , k tó r z y w yka za ć się mogą dow odem p ra c y zależnej w ja k ie jk o lw ie k in s ty tu c ji lu b placów ce państw ow ej, 244

(23)

sam orządow ej lu b p ry w u tn e j. — Począwszy od 1-go lutego br. nastąpiła p o d w yżka ulgow ego abonam entu od o d b io rn ik a lam pow ego m iesięcznie na z ł 75,— . N adal o bo w ią zu je p rz y re je s tro w a n iu aparatu radiow ego opłata jednorazow a w w ys o k o ś c i z ł 200,— , p rz y czym w y k a z u ją c y się dow odem z a trud n ie nia opłaca ją ty lk o 100,— . — O płata abonam entow a od detektora, oraz g ło śnika w y n o s i z ł 50,— , zam iast daw nych z ł 25,— .

Ja k w ie lk a liczba ko rz y s ta z abonam entu ulgow ego, dow odzi fa kt, że np. na terenie m. Poznania lic z y ło P olskie Radio per 1. 7. br. 21.150 abo­

n e n tó w u lg o w y c h na 25.670 z a re je stro w a n ych abonentów . M oże b yć to dowodem , stw ie rd za ją cym niedw uznacznie, że to g łó w n ie masa p ra ­ cow nicza składa się obecnie na k lie n te lę P olskiego Radia.

T y m w szystkim , k tó rz y są „n ie z a d o w o le n i" z dotychczas osiągniętego stanu o dbudow y ra d io fo n i p o ls k ie j — w a rto za „M a ły m R ocznikiem S ta tystycznym R. P." przypom nieć, że ra d io fo n ia p olska lic z y ła w r. 1925 200 (dwieście) za re je stro w a n ych abonentów ! D opiero w r. 1930 prze­

k ro c z y liś m y liczbę 200 ty s ię c y (202,6 tysię c y ) abonentów ra d iow ych.

Jeszcze dnia 1 stycznia 1931 r. stan za re jestrow a n ych radioabonentów w y n o s ił w Polsce 245,9 tysię cy.

„ M a ły R ocznik S ta tystyczn y za r. 1934" podaw ał s ta ty s ty k ę radioabo­

n e n tó w w edle 8 D y re k c ji O kręg. Poczt, i Telegr. następująco:

W a r s z a w a ...121.1 tys. Bydgoszcz . . . . 20.3 tys.

L u b l i n ... 24.4 „ K a t o w ic e ... 29.5 W i l n o ...19.2 „ K r a k ó w ... 29.7 Poznań 23,3 ,, L w ó w ... 43.9

Z p ow yższych liczb w y n ik a jasno, że W ie lk o p o ls k a ju ż p rze kro czyła obecną liczbą ra d ioabonentów stan z ro k u 1934, a z m iejsca piątego — w ysu n ę ła się na czoło.

„ M a ły R ocznik S tatystyczny za ro k 1938" (str. 338— 339) pod a w a ł stan radioa b on e n tó w w Polsce liczb ą 861.1 ty s ię c y . P rzypadło w te d y na 1.000 m ieszkańców 25 radioabonentów .

P rz y jm u ją c obecny stan ra d io a b o n e n tó w w całej Polsce liczbą okr.

250.000 radioabonentów , (lam pow . i bezlamp.), a stan zalu dn ie nia z 14-go lu teg o br. w /g „W ia d o m o ś c i S ta ty s ty c z n y c h " zeszyt 1/46, (po o dliczen iu 1.500.000 niem ców , k tó rz y przecież ra d ioa p arató w re je ­ strow ać n ie mogą), liczbą o k rą g ło 22.500.000 m ieszkańców — natenczas o trz y m y je m y 11 radioa b on e n tó w na 1.000 m ieszkańców , (albo inaczej 1 rad ioa p arat na 90 m ieszkańców ).

M ia sto Poznań, k tó re w y k a z a ło p er 14. 2. 1946 zaludnienie w w yso ko ści 268 ty s ię c y m ieszkańców , a o kr. 25.000 abonentów ra d io w y c h , posiada przeto jednego abonenta na 11 m ieszkańców , albo na 1.000 m ieszkańców 93 radioabonentów .

(24)

T ym samym w y k a z u je m iasto Poznań liczbę d z ie w ię c io k ro tn ie wyższą, a niżeli średnia, obliczona dziś dla całej Polski.

D y re k c ja O kręgow a P olskiego Radia w Poznaniu n ie o bejm uje do­

kła d n ie granic a d m in is tra c y jn y c h w o je w ó d z tw a poznańskiego. Różnice są je d n a k n ie w ie lk ie . P rz y jm u ją c w ię c zaludnienie w o je w ó d z tw a n a ­ szego w edług danych tym czasow ych z ostatniego spisu ludności liczbą 2 424.000 m ieszkańców , a liczbę ogólną ra d ioabonentów p er 1.7. br.

o krą g ło 55.000 — o trzym a m y 22,6 radioabonentów na 1.000 m ieszkańców.

Jest to w ię c w z w y ż d w u k ro tn ie wyższa liczba, a niżeli analogiczna przeciętna, obliczona dla całej P olski. Liczba ta zbliża się rów nież — co w ty m w y p a d k u je s t znam ienniejsze, — do średniej o gó ln o po lskie j o b li- ezonej p er 1. 1. 1938. W ów czas bow iem p rzyp ad ło 25 radioa b on e n tó w na 1.000 m ieszkańców.

Jeśli chodzi o techniczną odbudow ę P olskiego Radia — to p rz y p o ­ m inam , że w /g „M a łe g o R ocznika S tatystycznego 1938" posiadała

o ska następujące radiostacje: W arszaw a 1, W arszaw a 2, K ra kó w , Poznań, K ato w ice , W iln o , Łódź, L w ó w i T oruń, a w ię c łącznie 9 ra d io ­ stacji. O becnie posiadam y radiostacje: W arszaw a 1, W arszaw a 2, W arszaw a 3, a d a lej: K ra kó w , Łódź, K atow ice, G liw ice , Poznań, G dańsk' Bydgoszcz, Szczecin, oraz w bud o w ie będące Toruń, W ro c ła w i O lsztyn.' C zynnych ra d io s ta c ji m am y w ię c ju ż 11.

N atom iast ich moc w antenie, obliczona w k ilo w a ta c h , je s t w stosunku od r. 1938 mała, bo w yn o si, zam iast 281 kw ., dziś 107,5. Zatem n a o d cinku technicznym , a raczej zw iększenia m ocy ra d io sta cji, oczekuje nas jeszcze o lb rz y m i w y s iłe k , od k tó re g o zależy zasięg poszczególnych ra d iosta cji, a w ię c siła i ja ko ść o d b io ru a u d ycji.

Na ko niec nadm ienić jeszcze trzeba — n aw iązu ją c do a k c ji rządow ej i P olskiego Radia pod hasłem ra d io fo n iz a c ji k ra ju — że 22 m arca br. za­

w ią za ł się p rz y tut. D y re k c ji O k rę g o w e j W o je w ó d z k i K o m ite t Społeczny R a d iofo n izacji W ie lk o p o ls k i, na któ re g o czele stanął k u ra to r O kręgu Szkolnego w Poznaniu ob. m g r S trza łko w ski. Do ściślejszego zarządu tegoż W .K.S.R .W . w chodzi z ra m ienia m.st. Poznania w ice p re zyde n t ob. S w ie rczyń ski. A g e n d y W o je w ó d z k ie g o K o m ite tu z ra m ie n ia P.R.

w Poznaniu p ro w ad zi dr W ita lis Ludw iczak. Per 15. 6. br. lic z y ł już k o m ite t ten w z w y ż 10.000 czło n k ó w i 8 p o w ia to w y c h o d d zia łó w W o j K o m ite tu Społ. Radiof. W lk p .

W obec u tw o rze n ia się ró w n ie ż o g ó ln o kra jo w e g o Społecznego K o m ite tu R a d io fo n iza cji P olski, można w y ra z ić przekonanie, że cała ra d io fo n ia p olska — a zwłaszcza ra d io fo n ia p rzew odow a z ra d io w y m i g ło śnika m i m ie szka n io w ym i — znalazła się w sze ro kim zasięgu zainteresow ań sze­

ro k ic h mas społeczeństw a naszego, co ro k u je p o z y ty w n e rozw iązanie w ie lu tru d n o ści w dalszych etapach ro z w o jo w y c h radia w n o w e j Polsce.

246

Cytaty

Powiązane dokumenty

śladowały obce wzory, nagłe więc, masowe zjawienie się tam doskonałej ceramiki typu polskiego może być jedynie w ynikiem przybycia tu grup ludności obcej,

97 Dr Ludwik Jaxa Bykowski: Młodzież szkolna Wielkopolski i Pomorza.. w świetle badań

Wydaje się, że zagadnieniu zaludnienia ziem odzyskanych jednak zawsze jeszcze nie dość poświęca się uwagi i miejsca, i w zbyt ciasnej sprawę tę traktuje się

Jest rzeczą jednak bardzo możliwą, że pod obcą powloką mogło się utrzymać stare słowiańskie podłożeH. Kto wie czy

ronie polskiej, będę mierny i posłuszny i będę się starał o dobro jego majestatu, potomkom i Korony polskiej, a bronił od zła i roszystko czynić będę,

szcza ciekawe dla mnie b yły wiadomości dotyczące psychologii jego tworzenia. Oto raz zachodzę do mieszkania p rzy ul.. Więc głowię się i przychodzą nowe

N ow ackiego jest po raz pierw szy uargum entowane podaniem źród eł.. na s

dy strategiczne, miejscowości te sposobem amerykańskim poprzenosić na inne miejsca, przemieszać, poukrywać, —- to się wtedy na- pewno ani ludność tybylcza nie