• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Wielkopolski : miesięcznik regionalny poświęcony zagadnieniom kultury wielkopolskiej w przeszłości i w chwili obecnej, 1946.12 nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przegląd Wielkopolski : miesięcznik regionalny poświęcony zagadnieniom kultury wielkopolskiej w przeszłości i w chwili obecnej, 1946.12 nr 12"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZEGLĄD

WIELKOPOLSKI

<

Kościół św. Mikołaja w Olszowej koło Kępna. Erygowany w 1656 roku Aułor: Antoni Serbeński — Ostrzeszów

(2)

P R Z E G L Ą D W IE L K O P O L S K I

M I E S I Ę C Z N I K R E G I O N A L N Y p o d r e d a k c j ą

DR ZD ZIS ŁA W A GROTA

S P I S T R E Ś C I

D r J e r z y M ł o d z i e j e w s k i : Boże Narodzenie w Łące M roczeńskiej 321 D r J a n B a u m g a r t : Z b io ry naukowe Poznańskiego Towarzystw a

P rzyja ció ł N auk z czasów o kupacji i stan obecny . . . 324 M r g J a n R e y c h m a n : W a le ry Eliasz a W ie lko p o lska . . . 332 S t a n i s ł a w H e b a n o w s k i . — S t a n i s ł a w S z c z e p a ń s k i : W ac­

ła w Taranczewski — .człowiek i artysta ...338 D r J a n B a u m g a r t : W spom nienie o śp. Janie Spychalskim . . 341

Z ruchu wydawniczego:

M a r i a n F r i e d b e r g : K u ltu ra polska a niemiecka (Dr G. Labuda) 343 M a r i a C z e k a ń s k a : Z biegiem O dry (Dr M. Jabczyński) . . . 344 Ziem ie Odzyskane — odzyskani ludzie (St. Radajewski) . . . 347

K ro n ika ...349

W y d a w c a : Jan Jachowski, Poznań, Zygmunta Augusta 1. — N a k ł a d c a : Księgarnia Akademicka, spółdzielnia z odp. udziałami, Poznań, Zygmunt*

Augusta 1. — A d r e s R e d a k c j i : Poznań, Garbary 65/67 m. 5.

A d r e s A d m i n i s t r a c j i : Poznań, Zygmunta Augusta 1.

PKO V -242. Właściciel konta: Księgarnia Akademicka, sp. z odp. ude.

Kierownictwo graficzne: M a r i a n R o m a ł a Sekretarz Redakcji: Mgr Zofia Grotowa

Augusta 1. — A d r e s R e d a k c j i : Poznań, Garbary 65/67 m. 5.

A d r e s A d m i n i s t r a c j i : Poznań, Zygmunta Augusta 1.

O V-242. Właściciel konta: Księgarnia Akademicka, sp. z odp.

Konto czekowe nr 44 w banku „Społem“ — Oddział w Poznaniu.

Telefon: 35-53.

6070 — X II. 46. 2000 — K -23103

(3)

P R Z E G L Ą D W I E L K O P O L S K I

/ *

M I E S I Ę C Z N I K R E G I O N A L N Y

P O Ś W IĘ C O N Y Z A G A D N IE N IO M K U L T U R Y W IE L K O P O L S K IE J W PRZESZŁOŚCI I W C H W IU O BECNEJ

Rok I I Poznań, grudzień 1946 r. N r 12

W ikto rii i Józefowi Majchrzakom Dr Jerzy Młodzie jowski

BOŻE NARODZENIE W ŁĘCE MROCZEŃSKIEJ

Łęka M roczeńska je s t średnio w ie lk ą w io s k ą pom iędzy M roczeniem a N o w ą W s ią .Książęcą, L ic z y bez m ała 100 „d y m ó w ", o czym poucza ciekaw ego kra jo zna w cę polska mapa topograficzna w s e k c ji R ych tala i B yczyny. Położona na n ie w ie lk ie j w ysoczyźnie a raczej n iz iu tk im dziale w o d n ym m iędzy dw iem a strugam i o dość z a to rfio n y c h brzegach — je st ta Łęka M roczeńska ustronną w io ską p o w ia tu kępińskiego. K ie dyś n ale ­ żała do ko m pleksu d óbr M roczenia. Jeszcze dziś stoi w n im b ia ły , p rz y ­ je m n y p ałacyk. Po p a rc e la c ji m a ją tk u W ę ż y k ó w jeszcze przed „ta m tą "

w o jn ą p o w s ta ły n ie w ie lk ie k o lo n ie z k ilk u n a s tu dom ków zaledw ie zło ­ żone. Łęka n ależy do p a ra fii grębanińskiej. D re w n ia n y k o ś c ió łe k w o to ­ czeniu starych drzew ma swą p ię k n ie zapisaną h is to rię i czeka w ciąż na bliższe n im zainteresow anie kra jo zn a w có w . N a uboczu w s i stoi m u ro ­ w ana szkoła. Do n ie j tu li się m a lu te ń k i budyneczek daw niejszej szkó łki.

Oba otoczone o w o co w ym sadem. W lic z n y c h ulach śpią pszczoły i cze­

k a ją lip o w y c h godów, m iodem płynących.

Nasz m iły gospodarz m ó w i m i, że ju trz e js z y m w ie c z o rk ie m p rz y jd ą zapewne „A n d rz e je " z M roczenia. Rad jestem , że będę m ógł ich zobaczyć, bo to p ra s ta ry p o ls k i obyczaj lu d o w y . W ieś w ie lk o p o ls k a chow a jeszcze m nóstw o d aw nych obrzędów, nie pokazuje ic h je d n a k na z b y t p u b liczn ym ry n k u m ie jskim . Trzeba się przecież zagłębić w p o k ła d y dawności, na uboczu leżące w io s k i odw iedzić a w y łu s k a się nieprzew idziane skarby o d le g ły c h w czasie i pochodzeniu obyczajów .

Jakoż z ja w ia ją się oczekiw an i goście. W obu w io ska ch n a zyw a ją ich

„A n d rz e ja m i". Zaczynają obchodzić dom ostw a od dnia św. A n d rz e ja po W ilię m n ie j w ię ce j. Cała „e k ip a " skła d a się z czterech g łó w n y c h osób:

Heroda, Sługi, Śm ierci i D iabła. Scenariusz zapisałem w ie rn ie i podaję go p oniżej w ra z z ca łym „arsenałem " p ry m ity w u .

321

(4)

W chodzi sługa podaje H e ro d o w i krzesło, na k tó ry m o sła w io n y k r ó l siada.

Herod: Jam k r ó l monarcha, ja m św iata całego, ja m je st potęgą narodu w szelkiego. Pod m oją mocą są cztery części świata, niech się n ie troszczy żadna ,,nautrata"(?), N a m ój rozkaz, na m oje wezw anie, niech feldm arszal przede mną stanie!

Sługa: Ja stoję przed tobą, n a jśliczn ie jszy Panie, co ty lk o rozkazem — w szystko ci się stanie!

Herod: A ch, sługo m ój ń a jm ile js z y ! Doszła m ię now ina, że się ma narodzić w B etlejem przedziw na Dziecina. Idźcie do Betlejem , w szystkich chłopaków do dw óch la t p ow y c in a jc ie , n aw et m ojem u synaczkow i nie przepuszczajcie!

Sługa: Ja w o lę k ró la proszę, na znak g łó w kę dziecięcia przynoszę. Za­

trz y m a j się k ró lu , bo przed ta k w ie lk im zapałem, bo tu stoi śm ierć przepowiedziana.

Śm ierć:Jam śm ierć jasnokoścista, mam kosę staloną — na ciebie się przyda. N a ciebie — o k ru tn ik u -k ró lu ! Siedem la t stalona, abym cię do tego m ajestatu w trą c iła , (ścina H e ro d o w i łeb)

D iabeł: Br — b r — b r — ju ż zdechł, ju ż go nie ma. C iało w ziem i, dusza w kieszeni. F lo re k — bierz pieniądze a ja w orek.

D iabeł po swej tyra dzie goni obecnych, „m u rz y " d zie w czyny usm o­

lo n y m i rękam i. Panuje powszechna wesołość, po czem w szyscy zebrani stoją w rzędzie i in to n u ją kolędę. Śpiew ają ją bez u działu D iabła, bo jakżeby? M e lo dia i słow a rzeczonej k o lę d y przedstaw iają się ja k na­

stępuje:

Andawiiyio t g ko. Mroczewdtą g -m 5

rs---- — k — 1— U ... b l___ i___b b 1___ ^ ___, ... h... L i ____ L

i j , j . j i ..j . p-

c - ? r .

2 . - Bc

J f c j r |

--- --- -1 »--- —----

a j l ^ - l i ś - n n ij , p T a i)l> n -lis -w ij ś w ij p i - l i , b-osimij p i- ||

do t e j w a -T e j c V ia t-k łt do t e j m a -T e j 1i(lb.o co od w i- na- tą l-k o co od

- 4 h = ^ - = p= \

lUPb o — I--- 1--- • ---x---\---1

!_ •---m--- # w--- © ---5

cka.1kt zaslalis -mi|,zasta-lis>-wij te wa-Te <jos- ta l- ki.

w i-ni żt M a ry ja , że ja po-ro- cUi- Ta 5«^- na .

M e lo d ia k o lę d y ma w sobie ty p o w y zarys pośredniego o gniw a m iędzy w ła ściw ą kolędą a pastorałką. O statnie dw a ta k ty są w ie rn y m p o w tó ­ rzeniem ¡-¡iódmego i ósmego ta k tu „M a z u rk a D ąbrow skie go ".

322

(5)

H erod i sługa " ' U U C I J

„Andrzeje" w Łęce Mroczenskiej

„A n d rz e je " m ają przez siebie przygotow ane k o s tiu m y z k o lo ro w y c h papierów . Rzecz charakterystyczna, że zaczęli chadzac ze sw ym p ry ­ m ity w n y m przedstaw ieniem w ostatnim ro k u w o jn y , m im o szykan i za­

kazów m ie jsco w e j „w ła d z y " n ie m ie ckie j. S tanow ią przyczyn ek do po­

znania dawnego obyczaju W ie lk o p o ls k i na teren ie graniczącym ezpo- średnio ze Śląskiem. N a dołączonych zdjęciach, k tó re „n a gorąco w y ­ konałem na m iejscu — w id a ć cztery postacie sam orodnych a kto ró w . H erod trzym a na berle — k rz y ż (!), Sługa ma pierś obwieszoną o r eram i (z papieru), D iabeł straszy dzieci łańcuchem p ie kie ln ym , a Śmierć b ia ­ łością swego kostium u znakom icie k o n tra stu je z usm olonym , czarnym D iabłem . Ks. J. Janiszewski w sw ym „P ow iecie kę pińskim (Kępno 1928) wspom ina o podobnym obyczaju „stra szkó w " we w si Siemianice o 15 km na pd-wsch. od Ł ę k i M roczeńskiej. Chodzą po W i l j i C iekaw a to kraina, ów p o w ia t kę piński. Zasługuje na żywsze zainteresow anie kra jo zna w có w . G dy pójdą w teren, znajdą skarby p ra w d z iw ie cenne.

W szystko tu p ię kn ie i m iłe. K ra jo bra z polod o w cow y, badany niegdyś przez ś. p. profesora Stanisława P aw łow skiego — starodaw ny obyczaj, k ry ją c y się po ustroniach w ie js k ic h , liczne drew niane k o ś c ió łk i, ludzie dobrzy i prości, gościnni p rz y tym n ie zw ykle ... oto nieznany zakątek W ie lk o p o ls k i. Sami n ie w iem y, co posiadam y!

325

(6)

Dr Jan Baumgait

ZBIORY NAUKOWE POZNAŃSKIEGO TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK W CZASIE OKUPACJI I STAN OBECNY

W ostatnim czasie społeczeństwo w ie lk o p o ls k ie zostało zaalarm ow ane k ilk u a rty k u ła m i m ie jsco w e j prasy poznańskiej na tem at c ię żkie j sy­

tu a cji, w ja k im zn ajdu ją się z b io ry n aukow e Poznańskiego T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N auk. W y s ta rc z y wskazać na a rty k u ł Jana Brzeskiego w

„G ło sie W ie lk o p o ls k im " (Nr. 205 z dnia 28 V II. 1946), ażeby docenić w całej p e łn i tro s k i o w a rto ści k u ltu ra ln e , na ja k ie narażone są przez n ie w ła ściw e ic h m agazynow anie.

W iadom o, że z b io ry te m ie ś c iły się w gmachu T o w a rz y s tw a P rz y ja ­ c ió ł N a u k p rz y u l. Sew. M ie lż y ń s k ie g o 26/27. T o w a rzystw o ja k o je d yne ognisko życia um ysłow ego W ie lk o p o ls k i w czasie ro z b io ró w stało się w odrodzonej Polsce bardzo pow ażną p la có w ką ruchu n a u ko w o -w yd a w - niczego.

Poza działalnością ściśle nau ko w ą i w yd a w n iczą T o w a rzystw o to grom adziło, o p ra co w yw a ło i udostępniało n ie ty lk o członkom , ale i szer­

szej publiczności sw oje zb io ry. C hodziło tu o z b io ry prehistoryczne, ja k ie do dziś dnia zachow ały się w M uzeum P rehistorycznym , o z b io ry num izm atyczne i artystyczne (galeria obrazów im . M ie lż y ń s k ic h ), k tó ­ ry c h zaledw ie część ocalała w M uzeum W ie lk o p o ls k im , i w reszcie 0 z b io ry , k tó re w c h o d z iły w skład B ib lio te k i Poznańskiego T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N auk, a w ięc ksią żki, rękopisy, z b io ry muzyczne, k a rto g ra ­ ficzne, m uzealia oraz p a m ią tk i po Kraszew skim .

A la rm pra sy poznańskiej d o ty c z y ł przede w s z y s tk im z b io ró w n a u ko ­ w ych, b ib lio te czn ych . B ib lio te k a p ow ołana do życia bezpośrednio po rozpoczęciu d ziałalności n au k o w e j T ow arzystw a, p o w sta ła z różn ych cennych m n ie jszych b ib lio te k , przew ażnie za ofia ro w a nych na rzecz T ow a rzystw a . Podstawę je j s ta n o w ił p rz e ję ty w ro k u 1858 księgozbiór K asyna G ostyńskiego (założonego w ro k u 1835), u zu p e łn io n y daTami różnych zasłużonych osobistości. W y s ta rc z y w y m ie n ić dar Sew eryna M ie lż y ń s k ie g o (księgozbiór w ła s n y lic z ą c y 5000 w o l. i z b io ry k a rto g ra ­ ficzne R astaw ieckiego) oraz n ajce n n ie jszy ks. p ra ła ta K oźm iana (8300 dzieł). W a rto ść B ib lio te k i p o w ię ksza ły posiadane z b io ry specjalne, ja k starych d ru ków , k a rto g ra fii,m u z y k a lii i przede w szystkim cennych rę k o ­ p isó w b ib lio te c z n y c h (lite ra ckich ), ja k ró w n ie ż ty p u archiw alnego.

Pomieszczenie m ia ły także a rch iw a rodzinne Łuszczewskich, K arśnic- k ić h i ry d z y ń s k ie S ułkow skich.

Z c h w ilą odzyskania nie po d leg ło ści Poznańskie T o w a rz y s tw o P rzy­

ja c ió ł N a u k znacznie rozszerzyło sw oją działalność ta k nau ko w ą ja k 1 w yd a w n iczą (zob. k a ta lo g w y d a w n ic tw Poznańskiego T o w a rzystw a

(7)

P rz y ja c ió ł N auk. Poznań 1938, Str. 55). W z ro s ły także jego zb io ry, udo­

stępniane w szerszym zakresie p ra c o w n ik o m n a u k o w y m oraz p o ls k ie j m łodzieży stud iu ją ce j. T o w a rzystw o P rz y ja c ió ł N a u k stan o w iło w y ­ b itn y ośrodek k u ltu ra ln y W ie lk o p o ls k i.

Stan z b io ró w w y n o s ił w d niu 31 sierpnia 1939 ro k u 141.343 w o l. d ru ków , 1912 rękopisów , 1492 a tlasów i map i 1330 nut. P odkreślić trzeba, że w obrębie z b io ró w znajdow ało się 161 in ku n a b u łó w , 417 p o lskich dru-

Wejście do Biblioteki Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu

k ó w X V I w ie k u ; w śród rę ko pisó w b y ło 473 d y p lo m ó w (także p erga ­ m inow e), 631 a utografów , w śró d z b io ró w k a rto g ra fic z n y c h m ieściło się 51 przew ażnie starszych atlasów oraz dużo cennych map, n aw et z X V I w ie ku . W B ib lio te ce także zn a jd o w a ł się zb ió r p am iąte k po K raszew skim (338 p rzedm iotów ), k tó re o trzym a w szy w darze od społeczeństw a p o l­

skiego w ro k u ju b ile u s z o w y m (1879) za o fia ro w a ł na rzecz T o w a rzystw a . Ś w ie tn y ro z w ó j T o w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N a u k u le g ł zaham ow aniu z c h w ilą w y b u c h u d ru g ie j w o jn y św ia to w e j. Choć d zia łan ia w o je n n e

(8)

ro k u 1939 n ie d o tk n ę ły bezpośrednio zb io rów , okupant n ie m ie c k i p rz y s tą p ił św iadom ie i celow o do ic h niszczenia.

B ib lio te k a T.P.N. została n a jp ie rw zam knięta i opieczętow ana (13.

v IX . 1939). 13 grudnia 1939 w y s z ło zarządzenie, podpisane przez G rei- sera, w spraw ie zabezpieczenia zb io rów , k tó re w rze czyw isto ści spo­

w o d ow a ło zniszczenie p o ls k ic h księgozbiorów . Chociaż na podstaw ie zarządzenia je d yn ą in s ty tu c ją do zabezpieczania z b io ró w m ia ła b yć

„B uchsam m elstelle", to w p ra k ty c e w kom petencję w k ra c z a ły i inne k o m ó rk i urzędowe, zabierając sobie to, co im odpow iadało lu b co im się podobało.

O fia rą n a jp rzó d grabieży, a potem lik w id a c ji p a d ły także z b io ry Poznańskiego T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N auk. Pierwszym , k tó r y samo­

w o ln ie postępow ał i zabierał, b y ł d r S iegfried Rühle, ówczesny d y re k to r Muzeum . Zabrano z b io ry kartog ra ficzn e, zniszczono w iększość pam ią­

tek po Kraszew skim , w yb ie ra n o w y d a w n ic tw a ogólno- naukow e, ks ią ż k i i czasopisma dotyczące W ie lk o p o ls k i oraz p re h is to rii i sztuki. Prze­

c iw k o sam ow oli Rühlego w y s tą p ił d r A lfre d Latterm ann, ów czesny d y ­ re k to r B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j, uw ażając się za n ajb a rd z ie j pow o­

łanego do o bjęcia całej B ib lio te k i T o w a rzystw a , stojącej od ro k u 1919 pod zarządem D y re k c ji B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j. N a to Rühle w m e­

m oriale, s k ie ro w a n ym do nam iestnika ęre isera, chciał pom niejszyć w a r­

tość i znaczenie zbiorów , pisząc, że chodzi tu o m ałą b ib lio te k ę „ eines polnischen V e re in s “ . Pismo to drogą okrężną przez K u ra to ra U n iw e rs y ­ tetu doszło do D y re k c ji B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j do zaopiniow ania.

W odpow iedzi na to Latterm ann p rz y g o to w a ł m em o ria ł w, spraw ie w a r­

tości księ g o zb io ru T.P .N ., w skazując m iędzy in n y m i na bogate piśm ień- n ic tw o w ję z y k u niepolskim .

Sprawa losu zb io ró w poszła w ten sposób w odroczenie. W reszcie zw ołano na dzień 29 lip c a 1940 ro k u zebranie, na k tó ry m m ia ła zapaść ostateczna decyzja odnośnie z b io ró w n a u k o w y c h T ow arzystw a. N a zebraniu ty m b y li obecni p rze dsta w icie le S tarostw a K ra jo w e g o (Lan­

deshauptamt), M uzeum , A rc h iw u m , B ib lio te k i R aczyńskich, M ie js k ie j i U n iw e rs y te c k ie j.

Cel o ś w ie tlił przew odniczący, g eneralny p ełno m o cnik d la zabezpie­

czania n iem ieckiego m ienia k u ltu ra ln e g o , S S -H auptsturm führer p rof. d r Hans Schleif. J a k i b y ł stosunek jego do B ib lio te k i, w y s ta rc z y p rz y to ­ czyć słowa, ja k ic h u ż y ł w p rze m ó w ie niu w stępnym . O św ia d czył on w y ­ raźnie, że „m a pra w o b ib lio te k ę spalić, zniszczyć, oddać na m akulaturę, albo sprezentow ać. Jeśli w ię c ktoś p rz y jd z ie z dokum entem u rzę do w ym ja k ie jś w ła d z y n ie m ie c k ie j, to mogę spełnić jego życzenie i trochę książek m u p otrzebnych odstąpić". W czasie k o n fe re n c ji p rze dsta w icie l B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j d r Hans M e y e r ośw iadczył, że je s t gotó w

(9)

przejąć całą b ib lio te k ę dla ce ló w n a u ko w ych B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j, co początkow o n ie w y w o ła ło specjalnego sprzeciwu.

W istocie też po u zyskan iu n a za ju trz odpow iedniego pom ieszczenia na przejęcie ta k pow ażnego zbioru, rozpoczęto dnia 31 lip ca prace transportow e. D zię ki m o je j obecności (w ty m czasie b yłe m jeszcze pra ­ c o w n ik ie m B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j) załadowano najcenniejsze rzeczy, rę k o p is y biblioteczne, część starych d ru ków , najw ażn ie jsze akta, oraz ka ta lo g i. R ękopisy ty p u a rchiw alnego zabrało A rc h iw u m Państwowe.

W tra k c ie je d n a k p ra c y zostałem k ró tk o po godzinie 10 te lefo nicznie o dw oła n y, a bezpośrednio potem przerw ano całą pracę. T y lk o rzeczy ju ż załadowane na p latform ę, przew ieziono do B ib lio te k i U n iw e rs y te c ­ k ie j, gdzie też szczęśliw ie o calały.

B y ło rzeczą jasną, że kom uś zależało na tym , ażeby n ie dopuścić do zachow ania całości zbiorów , co m ogło b y ło b y nastąpić, g d yb y w całości p rze jęła je B ib lio te k a U n iw e rsyte cka. Tym czasem dopiero po m oim p o ­ w ro c ie do Poznania w m arcu 1945 ro k u m iałem możność sprawdzić, że p rzę rw a nie prac spow odow ał bezpośrednio p. B artels ze S tarostw a K ra ­ jow ego, a w ię c c z y n n ik zw ie rzch n i M uzeum . W y b ra n o inną drogę, a m ia ­ n o w ic ie lik w id a c ję zb io ró w przez rozpraszanie z tym , że w o ln o b y ło B i­

b lio te ce U n iw e rs y te c k ie j w yb ie ra ć, ja k o o statniej.

W s z e lk ie w y d a w n ic tw a — n a k ła d y T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N a u k —•

zo stały przekazane do fa b ry k i papieru w C zerw onaku. P rzedstaw iciele fa b ry k spie a l i się ju ż ty lk o o to, czy tona ma kosztow ać 25 czy 30 ma­

te k . N ik o g o n ie o bch o dziły w a rto ścio w e prace naukow e, k tó ry c h za­

chow ano zaledw ie po k ilk a egzem plarzy każdego w y d a w n ic tw a , prze­

kazując je do B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j, k tó ra je obecnie z w ró c iła T o ­ w a rzystw u .

W ie lk ie w y d a w n ic tw a źró d łow e i b ib lio te k a podręczna przeszły do A rc h iw u m Państwowego. Tam też skierow ano oprócz rę ko p isó w ty p u a rchiw alnego, cenne a rch iw a S ułkow skich, Łuszczew skich i K a rśnickich, m ało jeszcze w y k o rz y s ta n e przez naukę polską. Część książek zabrała B ib lio te k a Raczyńskich, B ib lio te k a M ie js k a oraz B ib lio te k a S tarostw a K ra jo w eg o . C zy i ile książek w y b ra n o do Rzeszy, tru dn o sprawdzić.

W iad o m o ty lk o , że p ra c o w a li studenci z G r y fii pod k ie ru n k ie m pew nego profesora, k tó rz y na początku w y k o n y w a li Syzyfow ą pracę u sta w ia n ia k s ię g ozb io ru z num erus currens na u k ła d rzeczow y rzekom o dla lepszej p a rce la cji, co w y w o ła ło oburzenie zaw odow ych b ib lio te k a rz y n ie m ie c­

k ic h . W d odatku prace te w y k o n y w a li ze s ło w n ik ie m p o lsko -n ie m ie ckim w ręku. P rzy p a rce lo w a n iu księ g ozb io ru na ko ńcu g łó w n y zrąb ilo ś c io w y jeszcze dość poka źn y o b jęła B ib lio te k a U n iw e rsyte cka , w yw o żą c k s ią ż k i na s try c h C olegium M a rc in k o w s k ie g o na G órną W ild ę .

(10)

P arcelacja została ukończona dnia 30 p aździernika 1940 roku. K ie d y w ty m d niu służbow o b y łe m po raz ostatni w B ibliotece, zastałem już ty lk o ru in y księgozbioru. Znalazłem jeszcze pew ne akta biblioteczne, szereg książek, rozrzuconych na ziem i, np. d ru g i tom M ic k ie w ic z a „Pan T a ­ deusz", w y d a n ie p a ry s k ie z ro k u 1834, dalej k ilk a pudeł z rękopisam i i n ie k tó re rę ko pisy, będące w d ru ku (np. pracę później straconego dra Rolbieckiego). Resztki te p rzew ieziono do B ib lio te k i U n ' e rsyte ckie j.

Całe w ew nętrzne urządzenie b ib lio te k i zniszczono cał w icie . Lokale zostały częściowo zajęte ma rzecz zb io ró w p re his to ry c z n y c h i częściowo przez n ie m ie c k i żłóbek dziecięcy.

Jak ju ż wspom niałem , najcenniejsze z b io ry B ib lio te k i Poznańskiego T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N a u k u le g ły p a rc e la c ji i rozproszeniu, a ilo ś ­ ciow o n a jw ię k s z y zb ió r przekazano B ibliotece U n iw e rs y te c k ie j w Po­

znaniu. Z b ra k u odpow iedniego lo k a lu pom ieszczono je tym czasow o w C olegium M a rcin ko w skie g o , skąd na żądanie n ie m ie ckich w ładz w o j­

sko w ych m u s ia ły b yć dalej przew iezione do ko ścio ła św. M a łg o rz a ty na Sródce. U czyniono to w m arcu 1942 ro k u samochodam i w o js k o w y m i przy pom ocy je ń c ó w angielskich.

K o śció ł św. M a łg o rza ty, z a ję ty dnia 8. I. 1942 i obrócony na magazyn książek, stał się schroniskiem książek polskich. D ow ieziono tam ró w n ie ż ksią żki, w yd z ie lo n e z g łó w n e j s k ła d n ic y p rz y ul. S tola rskiej.

N atom iast p rzyw ie zio n e do B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j k a ta lo g i oraz księ g i in w e nta rzo w e zo stały w raz z e w a ku o w a n ym i zb io ram i b ib lio te c z ­ n y m i przemieszczone do ko ścio ła św. Stanisław a na W in ia r y (w m aju

1944). N ie m c y w obaw ie przed n a lo ta m i na m iasto Poznań, prze nie śli tam masę książek, przede w s z y s tk im z b io ry prasy starszej, podobnie ja k do Smogulca i do K ó rn ik a w y w ie ź li k ilk a s e t s krzyń ze z b io ró w u n i­

w e rsyteckich, uw ażając te m iejsca za b ardziej bezpieczne dla zbiorów . Nadszedł okres w a lk o Poznań. Podczas gdy k o ś c ió ł św. M a łg o rza ty zasadniczo ocalał a z n a jd u ją cy się na m iejscu ks. p rof. d r Józef N o w a c k i u m ia ł od razu roztoczyć opiekę nad całością zb io rów , to w znacznie gorszym p ołożeniu znalazł się k o ś c ió ł św. S tanisław a na W in ia ra ch , gdzie s tra ty pow iększone zo sta ły przez ludność, n ie m ającą dostatecz­

nego zrozum ienia dla w a rto ś c i k u ltu ra ln e j złożonych tam zbiorów . Tej okoliczno ści też przyp isać należy, że n ie odn a la zły się ju ż w szystkie k a r tk i ka ta lo g u i in w e nta rze B ib lio te k i. U le g ły tam rów nież częściowem u zniszczeniu n ie k tó re starsze ro c z n ik i gazet poznańskich.

S tra ty B ib lio te k i Poznańskiego T o w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N a u k są po­

ważne. Obecne położenie zaś je s t do pew nego stopnia tragiczne, w zią w szy pod uw agę ko m p letn e zniszczenie urządzenia w e w iiętrze g o.

Chociaż uszkodzony gmach został ju ż n ap ra w io n y, to jed na ko w oż n ie ­ możność urządzenia b ib lio te k i, u tra ta z b io ró w specjalnych, w szczegól­

(11)

ności rękopisów , u tra ta w ie lu cennych w y d a w n ic tw przez rozproszenie, w p ły w a ham ująco na odbudowę.

Jako podstaw a służy u ratow ana część księgozbioru, zw ieziona w ciągu listopada i g ru dn ia 1945 roku, w liczb ie około 75.000 w o l. na 36 wozach do starego gmachu. N a tu ra ln ie stan k o n s e rw a c ji z b io ró w n ie m ógł b y ć zadow alający, b y ł dla p ew nych p a rty j książek w ręcz fa ta ln y . N a j­

w iększym szko dn ikie m k s ią ż k i okazała się w ilg o ć w ko cie le św. M a ł­

gorzaty, k tó ra też spow odow ała zniszczenie k ilk u s e t książek. Inne udało się p rz y n a jm n ie j częściowo u ra to w a ć od ostatecznej zagłady. Z b ra ku regałów nie można b y ło książek złożyć na p ó łk i, ale na podłogę w w ie lk ie stosy. Rozpoczęto długą i m ozolną pracę ko n se rw a cyjn ą . W ciągu la ta 1946 ro k u k s ią ż k i odczyszczono i w ysuszono. Te same zabiegi sto­

suje się do zachow anych k a rte k ka ta lo g ow ych. O statnie zaczęto ju ż szeregować alfabetycznie.

W m iędzyczasie przew ieziono też ksią żki, ja k ie zachow ały się w M u ­ zeum W ie lk o p o ls k im (339 w ol.). W ró c iło 37 dzie ł w 72 w o l. z zakresu sztuki, w łasność T . P. N., w y w ie z io n y c h przez N ie m có w pod Drezno, skąd v ia M o s k w a p o w ró c iły do Poznania. Sporo książek w ró c iło z M uzeum P rehistorycznego (893 w o l. i 40 map), z B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j (1207 w ol.). Rów nież pew na ilość cenniejszych książek, ja k ie owego czasu zabrała B ilio te k a Raczyńskich, w ró c iła obecnie przez Publiczną B ib lio te k ę M ie js k ą (ok. 3365 w ol.), (w y d a w n ic tw a w y w ie z io n e w obawie przed n a lo ta m i do O brzycka). Tą drogą B ib lio te k a o trzym a ła ok. 2000 odezw, m ów sejm ow ych, m anifestów , broszur z d ru g ie j p o ło w y X V I il i początku X IX w ie k u . O calało też o koło 1000 w o l. d ru k ó w X V I i X V II w ie ku . Od czasu do czasu w p ły w a ją też pew ne z b io ry v ia A rc h iw u m Państwowe (narazie 99 w o l. ), skąd p o w ró c iły ro c z n ik i G azety Prus P ołu­

d nio w ych , Gazety Poznańskiej, P rzy ja c ie la Ludu i z b ió r odezw z ro k u 1848. N ie ste ty, b og a ty zb ió r rę ko p isó w a rch iw a ln ych , w ty m także a rch iw a rodzinne Łuszczewskich, K a rś n ic k ic h i S ułkow skich, w ie le książek, za­

b ra nych przez A rc h iw u m P aństw ow e (także b ib lio te k a podręczna Poznań­

skiego T o w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N auk) spłonęło w m urach A rc h iw u m w czasie w a lk o Poznań.

Ze z b io ró w specjalnych, w y w ie z io n y c h do Smogulca, ocalało szereg in ­ k u n a b u łó w (na razie 90 w ol.) i k ilk a rękopisów . W ś ró d o statnich na szczęście ocalał jeden z najcenniejszych, oznaczony n r 228. a utograf H a lk i Stanisław a M o n iuszki, o p ra w n y w p ię k n ą w iś n io w ą skórę. Rękopis ten p odarow any przez autora (około ro k u 1860) A c h ille s o w i Bonoldiem u, dostał się d ro w i Ja n o w i K a rło w ic z o w i w ro k u 1873, k tó r y o fia ro w a ł go T o w a rz y s tw u P rz y ja c ió ł N a u k w Poznaniu.

Is tn ie je słaba nadzieja, że może znajdą się jeszcze pew ne rzeczy, jed na ko w oż liczne n iepow etow ane s tra ty n ie dadzą się żadnym odszko-

(12)

Manuskrypt „H a lki“ St. Moniuszki z słynną arią Jontka: „1 ty mu wierzysz...'1

(13)

dow aniem zapłacić. R ękopisów ju ż n ik t nie z w ró ci, a rc h iw a lia przepadły ju ż raz na zawsze, z b io ry k a rto g ra ficzn e także w całości n ie w ró cą (część ic h b y ła w A rc h iw u m , część w B ib lio te ce Raczyńskich, skąd d o ta rła do utw orzonego w czasie o k u p a c ji A rc h iw u m M ie js k ie g o ), a o zbiorach m uzycznych n ie pozostało ani śladu.

B ib lio te k a Poznańskiego T o w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N auk, je ś li chodzi o d ru k i, posiadała przede w s z y s tk im cenne w y d a w n ic tw a starsze, m iędzy n im i liczne p o lskie d ru k i X V I i X V I I w ie ku . Pod ty m w zględem stano­

w iła ona n ie zm ie rn ie cenne dopełnienie z b io ró w B ib lio te k i U n iw e rs y ­ te c k ie j. B y ła ona dla badaczy d ob rym w arsztatem p ra c y n a u ko w e j.

O k u p a n t n ie m ie c k i w y rz ą d z ił nauce i k u ltu rz e p o ls k ie j ogrom ną szkodę.

W obecnej odbudow ie trzeba b y ło rozpoczynać od gmachu. O dre­

staurow ano m u ry , oszklono lo ka le, p rz y w ró c o n o p o k o je do stanu u ż y w a l­

ności. N a le żałob y odbudować i w ew nętrzne urządzenie, bez któreg o księ g ozb ió r staje się zw ycza jn ą składnicą książek* m a rtw y m kapitałem , n ie użyte cznym dla p ra c o w n ik ó w nau ko w ych . N a to trzeba w ię kszych śro d ków fin an so w ych . Zw rócono się o za siłki, uczynion o zapotrzebo­

w anie do M ieszanej K o m is ji Odszkodow ań, a tym czasem czas nagli, bo księgozbiór n ie może spełnić ro li, do ja k ie j je s t p o w o ła n y. Potrzeba tu o d p o w ie d n ie j ilo ś c i re g ałó w na m agazyn, urządzenia na czytelnię, p ra ­ cow nię, urządzenia b iu ro w e . Sam koszt re g a łó w żelaznych na um iesz­

czenie na razie 80.000 w o l. w y n o s i w e d ług złożonych o fe rt 1.275.000 zł.

Z b ra k u śro d ków trzeba b y ło uciec się do skrom nego zam ów ienia m ałej lic z b y m etrażu p ó łe k d re w nian ych , co o czyw iście n ie może rozw iązać problem u.

D latego też odbudow a B ib lio te k i Poznańskiego T o w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N auk, dla n a u k i p o ls k ie j ta k p iln a i potrzebna, uzależniona je st od u zy­

skania odp o w ie dn ich funduszów . L uka ta w nauce p o ls k ie j je st ty m d o tkliw sza, że ocalałe 60% z b io ró w n ie może b yć udostępnione p ra c o w ­ n ik o m n a u ko w ym . Jeśli zaś is tn ie ją p ra c o w n ic y n a u ko w i, k tó rz y ju ż w obecnych w a ru nka ch k o rz y s ta ją z je j zb io ró w , to dzieje się to d zię ki w ie lk ie m u w y s iłk o w i personelu b ibliotecznego i w dużej m ierze d zię k i p rz y p a d k o w i w odnalezieniu ta kie g o czy innego w y d a w n ic tw a .

Stąd alarm pra sy poznańskiej b y ł słuszny i uzasadniony. Z ciężkiego położenia zdają sobie sprawę w całej p e łn i ta k Zarząd Poznańskiego T o w a rz y s tw a P rz y ja c ió ł N auk, ja k i k ie ro w n ic tw o B ib lio te k i. Jest na­

dzieja, że d z ię k i staraniom i za siłko m M in is te rs tw a O ś w ia ty zajaśnieje lepsza przyszłość i dla te j ta k w ażnej i potrzebnej p la c ó w k i n a u ko w e j.

(14)

Mgr Jan Reychman Warszawa

WALERY ELJASZ A WIELKOPOLSKA

D la szerszej publiczności W a le ry Eljasz R adzikow ski (1840 1905) pozostał przede w szystkim autorem sły n n y c h p rze w o d n ikó w po Tatrach, czerw onych to m ik ó w , k tó ry c h w artość je st dziś ju ż ty lk o historyczna, ale które dla szeregu poko le ń b y ły nieodstępnym ,,vade m ecum " p rz y p ie rw ­ szych w ycie czka ch w T a try , A le poza ty m W a le ry Eljasz znany nam je st ja k o m alarz, a przede w szystkim ilu s tra to r, poza ty m b y ł on wszakże i h is to ry k ie m k u ltu r y , w reszcie i w y b itn y m p atriotą , działaczem społecz­

nym , b io rą c y m ż y w y udział w ro zm a itych o gó lnonarodow ych pracach tego okresu i u trz y m u ją c y m k o n ta k t z w ie lo m a w spółczesnym i sobie w y ­ b itn y m i Polakam i,

Rzecz ciekaw a, że ten k ra k o w ia n in i m iło ś n ik T atr, za m yka ją cy ram y swego życia w ą skim odcinkie m K ra k ó w — Zakopane d ziw n ie s iln y m i zw iązany b y ł w ę zła m i z daleką sobie W ie lk o p o ls k ą , W jego korespon­

dencji, w y d o b y te j przez m iło ś n ik a T a tr dr. W . P aryskiego, złożonej w M uzeum T a trzań skim w Zakopanem i uporządkow anej z grubsza w czasie p ierw szej zim y o ku p a c y jn e j 1939/40. W arszaw a reprezentow ana je s t parom a liś c ik a m i C hałubińskiego czy ja k im iś a d m in is tra c y jn y m i spraw am i re d a k c ji „K ło s ó w ", ze L w o w a je st k ilk a lis tó w od posła lu d o ­ wego Lew akow skiego, natom iast d ziw n ie o b fita je st ilość korespondencji w ie lk o p o ls k ie j. Skąd te zw ią z k i zacnego autora tatrzań skich baedeckerów z ta k pozornie odległą w ie lk o p o ls k ą ziemią?

U źródeł le ży tu n ie ch yb n ie bliższa zażyłość Eljasza z J. I. K raszew skim zadzierzgnięta jeszcze w czasie p o b y tu Eljasza na studiach zagranicą i jego p odróży a rtystyczn e j po E uropie w 1865 r, K raszew ski w ty m cza­

sie m ieszkający w D reźnie u trz y m y w a ł specjalnie ż y w y k o n ta k t z W ie lk o ­ polską, stam tąd czerpał w iększość w s p ó łp ra c o w n ik ó w i p renum eratorów do sw ych pism drezdeńskich, in te re so w a ł się też b liż e j życiem W ie lk o ­ polski, k tó re j p o ś w ię c ił w pism ach sw ych z tego okresu szereg po­

chlebnych uwag.

W j . 1866 o d b y ł K raszew ski w ycie czkę w T a try w spólnie z W a le ry m Eljaszem .1) B yć może, że już w te d y pow stała m yśl ułożenia prze w od n ika po Tatrach, w ka żdym razie K raszew ski w re a liz a c ji w y d a n ia tego prze­

w o d n ik a odegrał dużą rolę, n ie ty lk o , że zachęcał do jego opracow ania, ale p o d ją ł się jego d ru k o w a n ia w e w ła sn ej, k u p io n e j od Zorna w ła śn ie też w Poznaniu d ru k a rn i, przeniesionej do Drezna,2) oraz pośredniczył p rz y znalezieniu nakład cy, k tó ry m został znany w yd a w ca i księgarz poznański Ż upański.3)

P rzew odnik rzeczyw iście w yszedł nakładem Żupańskiego, z ry c in a m i , w ła s n y m i W a le re go Eljasza, w d ru k a rn i Kraszew skiego w D reźnie w ro k u

(15)

1869. Poznańskie to w y d a w n ic tw o z w ró c iło uw agę na autora nie ty lk o ja ko pisarza, ale i ilu s tra to ra , co wobec wzm agającego się w W ie lko p o lsce ruchu w ydaw niczego m iało duże znaczenie. R ychło też naw iązał Eljasz k o n ta k t z w ie lo m a w ie lk o p o ls k im i w ydaw cam i, a przede w szystkim z w y ­ dawcą, nauczycielem , działaczem społecznym , autorem , redaktorem w je d ne j osobie, niezapom nianym Józefem C hociszew skim . On p ie rw szy zaraz po w y jś c iu z d ru ku p rze w od n ika z w ró c ił się do nieznanego mu jeszcze w te d y osobiście Eljasza, g ra tu lu ją c m u „p ię k n e j, serdecznej k s ią ż k i", k tó rą zaraz też w y k o rz y s ta ł: „U d zie la m tu na p en sji p. E stkow - s k ie j" — pisze C hociszew ski — „ję z y k a polskiego oraz je o g ra fii — z ksią- k i Pana poznajom iłem panny z Tatram i, a u cieszyłem się w ie lce , gdy nader ła d nie o p ra co w a ły Opis pod ró ży w K arpa ty, k tó r y ja k o ćw iczenie zada­

łe m "4). R ych ło ta znajom ość przeszła w d łu g o le tn ią zażyłość a ko re s­

pondencja Eljasza z C hociszew skim trw a ją c a przeszło 35 la t nie o g ra n i­

czała się do sam ych ty lk o zagadnień w y d a w n iczych , obejm ując też sze­

reg o g ó ln ych zagadnień n a ro d o w ych i społecznych.

C hociszew ski p ro w a d z ił rozległą działalność w y d a w n ic z ą i Eljasz w y ­ k o n a ł m u ilu s tra c je przede w sz y s tk im do „D z ie jó w N a ro du P olskiego", następnie do „P iśm ien n ictw a polskiego w życio rysa ch naszych znakom i­

ty c h p isa rzy", do ro zm a itych opisów Polski, książeczki o Kościuszce i w ie lu in n y c h p o p u la rn ych dziełek, poza ty m w y k o n a ł mapę P olski do

„P rz y ja c ie la D zie ci", w in ie tę ty tu ło w ą do w ydaw anego przez C h o ci­

szewskiego pism a „L e ch". Osobno C hociszew ski w y d a ł ja k o re p ro du kcję obraz Eljasza „M ę c z e n n ic y na P odlasiu". N ieraz Eljasz k r y ty k o w a ł w y ­ d a w n ic tw a Chociszew skiego, ale to b y n a jm n ie j n ie psuło w zajem nych stosunków , k tó re u trz y m a ły się, k ie d y C hociszew ski przeniósł się do In o w ro c ła w ia .5)

Poza C hociszew skim i m n i w y d a w c y poznańscy chcą m ieć ry s u n k i po­

pularnego ju ż kra ko w skie g o a rty s ty . St. W e g ne r pisze 28 lutego 1878, że chce do s p ó łk i z firm ą N. K am ie ński w yd a ć album J. I. Kraszew skiego p rosi w ię c Eljasza o pom oc p rz y ilu s tra c ja c h .6) B olesław T w a rd o w s k i w liś c ie z 20 p aździernika 1884 p ro si o n arysow anie w in ie ty ty tu ło w e j do p ro je kto w a n e g o pisma „P raw dą a B ogiem ", k tó ra ma przedstaw iać „k o ś ­ c ió łe k w ie js k i na p ie rw szym planie, może lu d z i id ą cych do kościoła, w d a li na dru gim pla nie może c h a tk i wieśniacze, plebanię z księdzem 7).

Eljasz b y ł też je d n y m z ilu s tra to ró w do w ydanego przez tegoż T w a rd o w ­ skiego, album „W o js k o p o ls k ie K ościuszki z r. 1794" (Poznań 1894).

ilu s tro w a ł też w y d a w n ic tw a T w a rd o w skie go „K ościuszko w r. 1794 i „Tadeusz Kościuszko — Jego ż y w o t i c z y n y " (Poznań 1894). R ów nie b liz k ie b y ły stosunki Eljasza z in n y m w spółczesnym księgarzem i w y ­ daw cą poznańskim K. K ozłow skim , u któ re g o Eljasz ilu s tro w a ł — w es­

p ó ł z parom a in n y m i a rty s ta m i — „A lb u m w o js k p o ls k ic h z r. 1831"

(16)

(Poznań 1886). Do dziełka „G e o g ra fia k ra in daw nej P o ls k i" K o z ło w s k i p ro s ił Eljasza o w ypożyczenie p aru k lis z z T a tr i Podhala8).

R ychło też popularność Eljasza w W ie lko p o lsce rośnie a jego nazw isko je s t coraz bardziej znane. Im ie n iem „T y g o d n ik a W ie lk o p o ls k ie g o " zaraz po w y jś c iu pierw szego poznańskiego w y d a n ia jego p rze w od n ika zw racają się doń Klem ens K a n te cki, W ła d y s ła w O rdon i W ła d y s ła w Bełza i Ed­

w a rd C a llie r, z prośbą aby zechciał n arysow ać w in ie tę ty tu ło w ą do „ T y ­ g o d n ika ", uprzedzając go, że „szczupłość funduszów z k tó ry m i w y s tę ­ p u je m y nie pozw ala nam h onorow ać ry s u n k u w in ie tk i ty tu ło w e j, k tó ra nam je st konieczną. W in ie tk a ta ma przedstaw iać Poznań z p u n k tu obra­

nego przez Pana..."9) '

Swe znajom ości poznańskie w y k o rz y s ta ł Eljasz dla um ieszczania tam sw ych prac lite ra c k o -h is to ry c z n y c h ; tam w Poznaniu, w y d a ł swą pracę

„K o ro riy k ró ló w p o ls k ic h " (1899). B y ł to okres gdy Eljasz in tereso w a ł się in syg n ia m i k o ro n n y m i, koro na m i, skarbcem itd . B y ły to sp raw y dość w ówczas modne, w ła śn ie o ty m pisano (Kopera, Sadowski), poza ty m p lo tk a stugębnh w cią ż gło siła o rzekom ym p rze c h o w y w a n iu gdzieś p ra w d z iw y c h in s y g n ió w ko ro n n ych , o czym w w ie lk ie j ta je m n ic y w ie ty lk o k ilk a osób specjalnie w y b ra n y c h . Eljasz pozostaw ał w stosunkach z w ie lo m a osobistościam i o d g ry w a ją c y m i w ów czesnym życ iu narodo­

w y m ro le „sza rych e m in e n c y j" (np. z ojcem W a cła w e m K apucynem ), sam b ra ł u dział w w ie lu n a ro d o w ych przedsięw zięciach m iędzyzaborow ych, lu b ił też otaczać się tajem niczością, ta k żeby n ib y to przebąkiw ano, że i „o n o ty m coś w ie ". Z d ru g ie j znów s tro n y m alarstw o historyczne w ty m okresie lu b iło b a w ić się w zainteresow ania do h is to rii drobiazgów a rty s ­ tycznych, zbroi, ko ro n, in s y g n ió w , b ro n i, s tro jó w , uprzęży itd . Eljasz na­

w ią z a ł k o n ta k t z ró w n ie ż in te re su ją cym się zagadnieniam i in s y g n ió w k o ­ ronnych, koron, b ro ni, k u rk ó w etc., zacnym lekarzem a p rz y ty m zam iło­

w a n ym archeologiem i m iło ś n ik ie m starożytności autorem „A lb u m u za­

b y tk ó w p rz e d h isto ryczn ych ", „D a w n y c h cechów i b ra c tw strzeleckich w K ościan ie " dr. K. K oehlerem (1840— 1901)10), z k tó ry m sobie w y m ie ­ n ia li w ko re spo n de n cji w ie le szczegółów e ru d y c y jn y c h . N a w y d z ia ł h is to ry c z n o -lite ra c k i T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N a u k w Poznaniu zg ło sił Eljasz rozpraw ę o Szczerbcu, w k tó re j poddał k ry ty c e w n io s k i Sadow­

skiego z jego ro z p ra w y na ten sam tem at; rozpraw ę Eljasza czyta ł K o e h le r na posiedzieniu z 24 m aja 1897. „W s z y s tk ic h b. in te re s o w a ło " — d onosił potem w k a rtc e E lja szow i poznański le ka rz-a rch eo lo g 11).

O bo k tego Eljasz p is y w a ł i do pism poznańskich.: tu ta j na łam ach poznańskiego „D w u ty g o d n ik a d la k o b ie t" ukazał się jego c ie ka w y, na zebranych przez siebie na m iejscd w spom nieniach uczestników o party a rty k u ł o p ow sta n iu c h och o ło w skim (1884), ta k dziś a k tu a ln y wobec ro c z n ic y pow sta n ia chochołow skiego i b ra ku lite ra tu r y na ten tem at.

(17)

K o n ta k ty W alerego Eljasza z W ie lk o p o ls k ą b y ły w ię c b. szerokie.

G a le rii M ie lż y ń s k ic h o fia ro w a ł w r. 1878 obraz „T w a rd o w s k i zmusza d ia bła do zanurzenia się w k ro p ie ln ic y "12). G dy w r. 1889 poznańskie T o w a rzystw o Sztuk P ięknych w ezw ało a rty s tó w z całej P olski do nad­

syła n ia sw ych dzieł dla poparcia te j p la c ó w k i, n ie om ieszkał Eljasz o fia ­ ro w a ć swego dzieła „S ie ro ctw o m a tk i J a g ie llo n ó w ". Z prezesem Tpw a- rzystw a h r Engestróm em pozostaw ał w stałej ko re sp o n d e n cji13). Ścisła zażyłość łą c z y ła go z późniejszym arcybiskupem S tablew skim , m iło ­ śn ikie m T a tr i stałym b yw a lce m Zakopanego, dla któ re g o Eljasz w yszu ­ k iw a ł m ieszkanie w Zakopanem , z E. C allierem , k tó r y m u przesłał p o ­ trzebne do ja kie go ś album u w z o ry m un du ró w p ow stańców poznańskich, o c h o tn ik ó w z 1863 r., z H ie ro n im e m Feldm anow skim (1823— 1885) sekre­

tarzem T o w a rzystw a P rz y ja c ió ł N a u k w Poznaniu i tłum aczem pieśni ju g o sło w ia ń skich .

Ja kie b y ły .przyczyny ta k ścisłych zw ią z k ó w Eljasza w ła śn ie z W ie lk o ­ polską? Z je d n e j stro n y dużą ro lę odegrało w prow adzenie go przez Kraszew skiego do Żupańskiego i naw iązane przez to stosunki z po­

znańskim św iatem w y d a w c ó w i księgarzy. S tosunki te u ło ż y ły się dobrze.

O ile naw et inne stosunki w y d a w n ic z e czy handlow e Eljasza n ie zawsze d la niego u k ła d a ły się p o m yślnie o ty le na W ie lk o p o la n się nie skarżył.

O parcie ty c h stosunków na re a ln ych k u p ie c k ic h podstaw ach i ich rze te l­

ność o d p o w ia d a ły E lja szow i b o ryka ją ce m u się w te d y z tru dn o ścia m i m a te ria ln y m i. Z d ru g ie j znów s tro n y w W ie lko p o lsce , p rz y dużym ro ­ z w o ju o ś w ia ty i czyte ln ictw a , zapotrzebow anie na ilu s tra c je dla p o p u la r­

n ych w y d a w n ic tw — co b y ło w ła śn ie „g e n re " Eljasza — b y ło stale w iększe n iż w K ra k o w ie , gdzie lub ow a n o się jeszcze w d o sto jn ych e lita rn y c h , pow ażnych w y d a w n ic tw a c h ; stąd w iększe w zięcie Eljasza w W ie lk o p o ls c e co odpow iadało jego am bicjom . M ia ł on zresztą roz­

m aite żale do K rakow a. U w ażał się za niedocenionego w ie lk ie g o a rtystę m alarza historycznego, niesłusznie pom ijanego przez zazdrosną o pinię k ra k o w s k ą na rzecz ta kie g o M a te jk i czy Kossaka. U znanie ja k ie m ia ł w W ie lk o p o ls c e m ile go usposabiało do te j d zie lnicy.

Zresztą sentym ent ten p ły n ą ł i z o gó ln o na ro d ow ych przesłanek. W a ­ lerem u E ljaszow i, p a trio c ie czynnem u o dpow iadał ty p życia narodow ego w łaśnie w W ie lko p o lsce , gdzie życie m iało ch arakte r cią g łe j w a lk i na eksponow anym o d c in k u o każdą placów kę. G dy w r. 1901 B ernard C hrza no w ski w y b ra n y został do parlam entu, W a le ry Eljasz przesłał mu gratu la cje , na k tó re C hrzanow ski odpow iedział, że w śród przesłanych m u życzeń „d o n a jm ils z y c h za liczyłe m lis t czcigodnego Pana", d zię kują c mu rów nocześnie za „m iło ś ć ja k ą otacza tę biedną a ukochaną w ie lk o p o ls k ą ziem ię14). W r. 1867 zresztą b a w ił Eljasz p rze lo tn ie w Poznaniu (z K ra ­

(18)

szewskim?), w 1871 n o sił się z zam iarem przeniesienia tamże, tamteż w y d a ł za mąż swą córkę.

W ie lk o p o ls k a zawdzięcza E ljaszow i w ie le , zawdzięcza m u ilu s tra c je do sw ych p o p u la rn ych w y d a w n ic tw , zawdzięcza w ie le prac a rtystycznych nieraz bezinteresow nie, z poczucia obo w ią zku w zględem n a jb a rd zie j na­

rażonej na nap ó r w o ju ją c e j nie m czyzny d zie lnicy, oddaw anych. A le Eljasz zawdzięcza W ie lk o p o łs c e n ie m n ie j, zawdzięcza je j w dużej m ierze to, że jego prace, chociaż te drobne „z a w ę d ro w a ły pod strzechy".

A lb ow iem , m im o sw ych a m b icyj, nie został Eljasz w ie lk im m alarzem h i­

storycznym na m iarę M a te jk i. O jego obrazach ry c h ło zapomniano. Do potom ności — obok a utorstw a p rze w o d n ik ó w po T atrach — przeszedł Eljasz ja k o g ra fik, ja k o ilu s tra to r. I tu, obok jego n ie ś m ie rte ln y c h ry - cinek tatrzańskich, n ajba rd zie j może s p o p u la ryzo w a ły się jego obrazki w p o p u la rn y c h w ie lk o p o ls k ic h w yd a w n ic tw a c h . Ile ż p oko le ń p o lskich w ych o w a ło się na ilu s tro w a n y c h przez Eljasza „D ziejach P o ls k i".C h o c i­

szewskiego! D la ilu ż chłopców od la t najm łodszych —■ a należał do n ich i a uto r słów n in ie js z y c h — pow stanie kościuszkow skie k o ja rz y ło się z b a rw n y m i m unduram i pow stańców na ilu s tra c ja c h Eljasza do poznań­

skiego album u pow stania K ościuszki! A le re k o rd p o b iło C hociszew skiego

„D z ie je N a ro du P olskiego" i „M a ła H is to ria P o ls k i", k tó re ta k w Poznaniu, ja k i w A m e ryce aż do czasów n ajn o w szych w ciąż w y c h o d z iły w n o w ych w yd a nia ch za trzym u ją c stale eljaszow e ilu stra cje . N ie ty lk o w ię c tu w k ra ju , ale i tam w A m e ryce now e p o ko le n ia uczą się d zie jó w p o lskich na Eljasza obrazkach, u trw a la ją c te z w ią z k i m iło ś n ik a T a tr i szczerego pa­

tr io ty z „b ie dn ą i kochaną w ie lk o p o ls k ą ziem ią".

1) W r. 1866 p rz y 1867 C h m ie lo w s k i („J ó z e f Ig n a c y K ra s z e w s k i", W ąrs z a w a 1888, str. 354) p o d a je r o k 1867 łącząc to z po dróżą K ra sze w skie g o do W ie lk o p o ls k i (o n ie j K a le n d a rz P oznański z 1879 i „P ra c a " n r 30 z 1912) oraz do G a lic ji (por. F rą c k ie w ic z N . ,,J. I. K ra s z e w s k i w e L w o w ie i K ra k o w ie w r. 1867", K ra k ó w 1912). A le sam K ra ­ szew ski w o p isie s w e j w y c ie c z k i w „K ło s a c h " n r 167 z 1868 pisze, że w y c ie c z k a od­

b y ła się w 1866. Z resztą ry s u n e k K ra s z e w s k ie g o p rz e d s ta w ia ją c y szczyt g ó rs k i, w y r ra źn ie ta trz a ń s k i, o g ło szo n y w „P ra c y " p o z n a ń s k ie j z 1912 n r 16 posiada datę 1866. Przez p o m y łk ę m y ś la n o przez p e w ie n czas, że K ra s z e w s k i b y ł w T a tra c h w 1863 (o m y łk ę tę z ta b lic y p a m ią tk o w e j na dom u p rz e ją ł i H o e s ic k ), co na rzecz 1866 ro k u s p ro s to w a ł n ie s tru d z o n y h is to r y k X IX -w ie c z n e g o Z akopanego d y r. Z b o ro w s k i „1863 czy 1866 P rzy­

cz y n e k do p o b y tu K ra sze w skie g o w Z a ko p a n e m ", W ie rc h y , t. X I (1933). K ra sze w ski b y ł ok. 1863 r. w górach, ale n ie w T a tra c h , lecz w A lp a c h , u c z y n ił też m a ło znaną w y c ie c z k ę na M o n t Blanc.

2) Por. P a m iątka d ru k a rn i J. I. K ra s z e w s k ie g o w D reźnie, 1871, oraz O stdeutsche Z e i- tu n g 1871, 228. K ra s z e w s k i sprzedał potem tę d ru k a rn ię Ł e b iń skie m u .

3) L is ty K ra s z e w s k ie g o z tego o k re s u w s p ra w ie p rz e w o d n ik a w B ib l. J a g ie ll., k o p ie w z b io ra c h E lja s z ó w w M uz. T atrz. Por. z lis tu H. F e ld m a n o w skie g o do W . E ljasza:

„ O p ra c y W a s z e j w ie d z ia łe m i sam słyszałem , że Ż upa ński c h ę tn ie ją c h c ia łb y nabyć.

O u k ła d a c h w ie d z ia łe m t y lk o z lis tu K rasze w skie go , k t ó r y m i o d c z y ta ł Ż u p a ń ski. D z i­

(19)

sia j z a p y ta łe m go, ja k s to i z ty m w y d a w n ic tw e m . O d p o w ie d z ia ł m i, że n a b y ł rę k o p is i że się ju ż d ru k u je w D re źnie u K ra s z e w s k ie g o " [lis t z 19 lu te g o 1870 w zb io ra ch E lja s z ó w w M uz. T a trz .]. P rz e w o d n ik o m ta trz a ń s k im E ijasza p o św ię con a je s t osobna dłuższa m o ja rozp raw a , dotychczas w rę k o p is ie .

4) L is t C hocisze w skiego do E ijasza z 1870, w z b io ra c h E lja s z ó w w M uz. Tatrz.

5) S to s u n k i C h ociszew skiego z E ljaszem o m a w ia w p a ru m ie js c a c h W . S o b ko w ia k,

„J ó z e f C h o c is z e w s k i" (G niezno 1937, str. 86— 89 i 132) na zasadzie lis tó w z n a jd u ją c y c h się w te d y w T o w a iz y s tw ie P rz y ja c ió ł N a u k i w m o im po sia dan iu . Po w y jś c iu te j k s ią ż k i, ju ż w czasie m in io n e j w o jn y z n a la z ły się w z b io ra c h E lja s z ó w w M uze um T a trz a ń s k im now e, n ie w y k o rz y s ta n e p a rtie lis tó w C hocisze w skiego do Eijasza. C h a ra k te ry s ty c z n e , że w r. 1901 E ljasz p ro p o n o w a ł znanem u m u z Zakopanego W ła d y s ła w o w i Z am oyskiem u , aby C h ocisze w skiego osadził w K ó rn ik u , a b y on m ó g ł tam s w o b o d n ie oddać się d z ia ła l­

no ś c i p is a rs k ie j dla lu d u , por. S o b k o w ia k 137— 138.

6) L is t w z b io ra c h E lja s z ó w w M uz. T a trz a ń s k im w Zakopanem . 7) L is t w z b io ra c h E ljaszów .

8) L is t do W . E ijasza z 17 czerw ca 1891 w z b io ra c h E ljaszó w .

•) L is t z 11 p a ź d z ie rn ik a 1870.

10) O d r K oe hlerze po r. „T o w a rz y s tw o P rz y ja c ió ł N a u k w la ta c h 1857— 1927", Po­

znań 1927, 332— 333.

n ) K o e h le r do E ijasza 25 m a ja 1897 (Z b io ry E ljaszó w ), por. „T o w a rz y s tw o P rz y ja c ió ł N a u k 1857— 1927, str. 372 oraz R o c z n ik i TPN. X X IV , zeszyt IV , 562— 564.

12) K a ta lo g d e r G em älde G a le rie , Poznań 1911, 51.

13) L is t Engestiom a' do E ijasza z 18 lu te g o 1889, w z b io ra c h E ljaszów . 14) L is t C h rz a n o w s k ie g o do E ijasza z 21 lip c a 1901, w z b io ra c h E ljaszów .

i

\

I

(20)

Stanisław Hebanowski Stanislaw Szczepański.

W ACŁAW TARANCZEWSKI CZŁOWIEK I ARTYSTA

Prezydent miasta, m g r S tanisław Sroka, w ręczając W a c ła w o w i Taran- czew skiem u art. m a la rzo w i nagrodę lite ra c k o -a rty s ty c z n ą m iasta Poznania za ro k 1946 — n a k re ś lił c h a ra k te ry s ty k ę laureata, z k tó re j można p rz y ­ toczyć k ilk a zasadniczych m om entów .

D ziałalność Taranczew skiego w y ra z iła się przede w s z y s tk im w jego pra cy tw ó rcze j. Poza ty m laureat zasłużył się szczególnie p rz y o rg an i­

zow aniu życia artystycznego miasta, ta k przed w o jn ą ja k i obecnie, m on­

tu ją c O k rę g o w y Z w iązek P olskich A rty s tó w P la stykó w oraz P aństw ow y In s ty tu t Sztuk P lastycznych. M in is te rs tw o K u ltu ry i S ztuki doceniając poważne osiągnięcia szkoły, p o w ie rz y ło Taranczew skiem u k ie ro w n ic tw o pow sta ją ce j w Poznaniu W yższej S zkoły Sztuk P lastycznych.

Taranczew ski ma ta le n t tw o rze nia atm osfery a rty s ty c z n e j. Ż ycie k u l­

tu ra ln e Poznania zawdzięcza mu dużo, a o w ie lk im zasięgu jego p o z y ty w ­ n y c h zainteresow ań świadczą p o lic h ro m ie k o ścio łó w , ja k o pow ażny w k ła d w odbudow ie k ra ju .

S prób u jm y naszkicow ać s y lw e tk ę Taranczew skiego — czło w ie ka ar­

ty s ty .

Ż ycie Taranczew skiego w iąże się ściśle z Poznaniem. Szkoła średnia — znane gim nazjum M a rii M agdaleny — dała m u w ykszta łce nie klasyczne.

Jeszcze dzisiaj re c y tu je w iększe fra g m e n ty H om era lu b tra g ik ó w grec­

kich . Z lite ra tu rą polską zapoznał się na ta jn y c h kom pletach T o w a rz y ­ stw a im ie n ia Tomasza Zana.

Zdaje się, że od najw cześniejszej m łodości m ia ł określone upodobania.

N ie pociągała go n ig d y try lo g ia S ienkiew icza. Z p isa rzy n a jm o cn ie j p rz e m ó w ili do niego D o s to je w s k i i Stendhal. N ie bez znaczenia je st fakt, że szczególnie w b iła m u się w pam ięć scena z p o w ieści „C zerw one i czarne", k ie d y J u lia n Sorel spostrzega biskupa, próbującego w lustrze gestów sakralnych.

P otw ierdzeniem bezkom prom isow ej p o sta w y Taranczew skiego i zna­

kie m jego w yb u cho w e go tem peram entu b y łb y może obraz, któ re g o n ie n am a lo w a ł i p ew nie n ig d y n ie nam aluje, m im o w ie lu p o lic h ro m ii ko ś­

cie ln y c h — obraz C hrystusa przepędzającego ze ś w ią ty n i p rze kup n iów . Protestem p rz e c iw za s to jo w i b y ło pow stanie w r. 1935 T o w a rz y s tw a W s p ó łp ra c y K u ltu ra ln e j. Celęm tego tow arzystw a, jednoczącego lu d zi n a u k i i sztuki, b y ło szukanie n o w y c h dróg dla naszej rze czyw isto ści k u l­

tu ra ln e j. Jednym z jego z a ło ż y c ie li o bok K onstantego T roczyńskiego, prof. F lo ria n a Znanieckiego, Jana U latow skiego, je st W a c ła w T a ra n ­ czew ski, k ie ru ją c y sekcją p la s ty k i. W salonie 35, ta k nazw anym od ro k u założenia, organizuje Taranczew ski serię w y s ta w n a jw y b itn ie js z y c h

(21)

p la s ty k ó w p olskich. W re a k ty w o w a n y m po w o jn ie T o w a rz y s tw ie W s p ó ł­

p ra cy K u ltu ra ln e j p ra cuje czynnie ja k o wiceprezes, dając in ic ja ty w ę do urządzania w ie c z o ró w d ysku syjn ych , k tó re s p o ty k a ły się z dużym zain­

teresow aniem w śró d św iata n a u k i i sztu ki naszego miasta.

R ozw ój a rty s ty nie szedł u ta rty m i drogam i. W a c ła w T aranczew ski b y ł uczniem zd olnym w szkole ogólnokształcącej, choć z b y t w ie lk im in d y w id u a lis tą ja k na p otrze b y s zko ły i program u. C iągnęła go zawsze m u zyka i g ry w a ł na skrzypcach w o rkiestrze gim n azjalne j. W a ru n k i dom owe n ig d y n ie b y ły wesołe, może dlatego ty m b ardziej u c ie k a ł do u m iło w a n e j, p oczątkow o raczej 'przeczuwanej ,njiż zrozum ianej sztu ki B un to w niczy uczeń S zkoły Sztuk Z dobniczych nie znalazł uznania swego ta le n tu także w p ie rw szych la tach stu d ió w w A k a d e m ii Sztuk P ięknych w K ra k o w ie . O d k ry to go dopiero w W arszaw ie, dokąd przenosi się po 5-ciu latach stu d ió w akadem ickich. D e b iu tu je na w y s ta w ie w In s ty tu c ie Propagandy S ztuki w r. 1930. Potem z w y k łą k o le ją rzeczy przychodzą nagrody, zakupy, w y s ta w y zagraniczne.

Skąd w y ro s ła jego sztuka? G łó w n ie z k u ltu dla w ie lk ic h tra d y c ji a rty ­ stycznych, z gorącego m iło w a n ia postępu i p rze żyw an ia w szystkie g o co a ktualne w sztuce, z g łę b o kie j p otrze b y w ie d z y i z u m ie ję tn o ści samo­

dzielnego je j zdobyw ania.

„F ran cu skość" jego m a la rstw a posiada, ja k stw ie rd za ją ż a rto b liw ie p rzy ja c ie le , w y b itn e zacięcie sarm ackie.

M ie d zy in n y m i m alarstw o Taranczew skiego ma o lb rz y m ie z a le ty deko­

ra c y jn e , to znaczy u c z y te ln ia się na dużą odległość. W y n ik a stąd m alo­

w a n ie najczęściej w dużych form atach.

C zy rozsm akow ał się w ty c h o lb rz y m ic h nieraz w y m ia ra c h w p ra c o w n i p rof. K ow arskiego, czy sam do tego doszedł, dość, że czuje się dopiero w sw oim ż y w io le , gdy staw ia sobie zadanie na w ie lk ą skalę.

W społeczeństw ie w y ją tk o w o n ie w ra ż liw y m na p la s ty k ę z uporem w a l­

c z y ł T a ranczew ski od m łodości sw ej o uznanie dla rze te ln y c h w a rto ś c i a rtystyczn ych , n ie u c ie k a ł w szeroki św iat, przez w ie le la t b y ł śpiew akiem bez a ud ytoriu m .

S ym patią i p rz y ja ź n ią d a rz y li go T y tu s C zyżew ski, P io tr P otw o ro w ski, L u d w ik Puget i grupa K. P. T a k zw ana rodzim a grupa plastyczna P ryzm at nie dała m u je d n a k odpow iedzi na dręczące p ro b le m y a rtystyczne, n ie m ogła m u ro z ś w ie tlić w ła sn ej drogi. Szukał „S w o ic h " lu d z i w śró d n a j­

w y b itn ie js z y c h p ra c o w n ik ó w n a u k i i sztuki, w śró d in te le k tu a lis tó w . A le w gruncie rzeczy pozostaw ał sam ze sw oim niepokojem .

Z w ie d z ił centra sztu ki w B elgii, H o la n d ii, F ra n c ji, N iem czech, I t a lii i G re c ji — i znow u szukał sam odzielnie, zgłębiał, zastanaw iał się i p ra ­ co w a ł p rz y sztaludze.

(22)

O brazy je g o są m alow ane szybko, śpiew nie — n ic się n ie znajdzie w n ich zbytecznego. W ybalansow ane ry tm y jego m a rtw y c h natur, k o m ­ ponow anych p o rtre tó w w łasnych, w dziesiątkach różn ych w e rs ji, p ię k ­ n ych w n ę trz z w ko m p o n o w a n ym i aktam i, o ry g in a ln y c h przedstaw ień tem atów re lig ijn y c h — o piera ją się na zdecydow anych p re dy le k c ja c h k o lo ry s ty c z n y c h .

Z je d n e j stro n y zn ajdu je Taranczew ski szczególne upodobanie w n ie ­ zliczo n ych ko m b ina cja ch różow ego fio le tu , z d ru g ie j upodobanie do nasyconych, gorących b a rw p rze dm iotó w będących w cieniu.

Jeśli chodzi o określenie system u w idzenia i w y o b raża n ia a rtysty, to buduje on — p ra w ie w yłą czn ie — plamę, t. j. odległość w obrazie o piera­

ją c o k o lo ry dopełniające, i w te j m etodzie n ie chybia. Zawsze bez wahań można o kre ś lić barw ną tonację obrazu Taranczew skiego, a najcenniejsze dzieła jego odznaczają się klasycznością u kła d u i um iarem w dyspono­

w a n iu środkam i w yrazu.

A rty s ta w p e łn i s iły budzi najlepsze horosko p y na chlubną dalszą tw ó r­

czość, a przyznana nagroda m ó w i o zrozum ieniu je j przez poznańskie społeczeństw o i je st słuszną oceną w ie lk ie j pracy, ja k ą laureat na ty lu odcinkach dał swem u rodzinnem u m iastu.

(23)

Dr Jan Baumgart

WSPOMNIENIE O ŚP. JANIE SPYCHALSKIM

D nia 31 października 1946 ro k u zm arł po d łu g ie j i cię ż k ie j chorobie ś. p. Jan Nepom ucen Spychalski, b ib lio te k a rz B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j w Poznaniu, zarazem członek Z w ią z k u P olskich A rty s tó w P lastyków . U b y ł jeden z p ra c o w n ik ó w n iw y k u ltu ra ln e j, któ re g o służba dla nauki, pełnio n a g o rliw ie i o fiarnie , zawsze in n y m przysparzała owoce. W łasne jego prace w placów ce n a u ko w e j poznańskiej pozostały przew ażnie bezim ienne, choć ogrom ich p ow sta ł pośrednio w ła śn ie dzięki ś. p Ja n o w i Spychalskiem u.

Jako syn ziem i W ie lk o p o ls k ie j u ro d z ił się d nia 3 k w ie tn ia 1893 ro k u w Czeszewie (p o w ia t W ą g ro w ie c) z ro d ziców Franciszka S pychal­

skiego i M a ria n n y z dom u Stańczyk. W latach 1905— 1914 uczęszczał do gim nazjum w W ą g ro w cu, gdzie b ra ł czyn ny udział w ta jn e j o rg a n i­

za cji T o w a rzystw a Tomasza Zana, p racując w Zarządzie, p rz y końcu na stanow isku prezesa K oła. Pracą tą zaskarbił sobie zaufanie kolegów , k tó rz y z wdzięcznością w sp o m in ają k ie ro w n ic tw o śp. Jana Spychalskiego

Studia wyższe o d b y w a ł w K ra k o w ie (semestr le tn i 1914) i w B e rlin ie (od je s ie n i 1914). Uczęszczał na w y k ła d y z lite ra tu ry , sztu ki i m u zyki, po nadto w B erlin ie zainteresow ania sw oje rozszerzył na n au ki filo z o ­ ficzne. Pracę zaw odow ą rozpoczął w paźd zie rn iku 1918 ro k u w Pozna­

n iu w „O s to ji" Spółce W y d a w n ic z e j. W odrodzonej Polsce w s tą p ił z początkiem 1920 ro k u do B ib lio te k i U n iw e rs y te tu Poznańskiego.

Po ukończeniu K ursu B ib lio te k a rs k ie g o dla k a n d yd a tó w na b ib lio ­ teka rzy w b ib lio te k a c h n a u k o w y c h oraz po zdaniu państw ow ego egzam inu b ib lio te k a rs k ie g o 15/16. V II. 1920) stał się je d n y m z n a jg o r liw szych p ra c o w n ik ó w B ib lio te k i U n iw e rs y te c k ie j. Pracy p o św ię cił się całą duszą. Jako k ie ro w n ik K a to lo g u sp e łn ił sw oje zadanie zaszczytnie.

Z je d ne j stro n y pra cow a ł ja k o ten c ic h y a n o n im o w y p ra c o w n ik nad katalogiem , pracą nie wszędzie jeszcze w naszej k u ltu rz e docenianą.

Z d ru g ie j s tro n y ty tu łe m k ie ro w n ic tw a k a ta lo g u dopom agał przez zgórą 20 la t stu d iu ją ce j m łodzieży, lic z n y m p ra co w n iko m n a u ko w ym i w ogóle ko rz y s ta ją c y m ze zb io ró w b ib lio te czn ych . W s z y s tk im s łu ż y ł życ z liw ą radą i pomocą.

Ze w zględu na jego in d yw id u a ln o ść, jego w iedzę, znajom ość ję z y k ó w (oprócz k la syczn ych ję z y k angielski, francuski, niem iecki, w ło s k i i ro ­ s y js k i), doskonałe opanow anie b ib lio g ra fii, nie ograniczał się ty lk o do m echanicznego in fo rm o w a n ia tego, co podają ka ta lo g i. Sięgał dalej i g łę bie j. B y ł tym , k tó r y U dzielał lic z n y c h w skazów ek, cennych in fo r- m acyj b ib lio g ra fic z n y c h , w skazując drogę i to ru ją c od niejednego p rz y ­ c zyn ku do dużej p ra cy n a u ko w e j.

Cytaty

Powiązane dokumenty

śladowały obce wzory, nagłe więc, masowe zjawienie się tam doskonałej ceramiki typu polskiego może być jedynie w ynikiem przybycia tu grup ludności obcej,

97 Dr Ludwik Jaxa Bykowski: Młodzież szkolna Wielkopolski i Pomorza.. w świetle badań

Wydaje się, że zagadnieniu zaludnienia ziem odzyskanych jednak zawsze jeszcze nie dość poświęca się uwagi i miejsca, i w zbyt ciasnej sprawę tę traktuje się

Jest rzeczą jednak bardzo możliwą, że pod obcą powloką mogło się utrzymać stare słowiańskie podłożeH. Kto wie czy

ronie polskiej, będę mierny i posłuszny i będę się starał o dobro jego majestatu, potomkom i Korony polskiej, a bronił od zła i roszystko czynić będę,

szcza ciekawe dla mnie b yły wiadomości dotyczące psychologii jego tworzenia. Oto raz zachodzę do mieszkania p rzy ul.. Więc głowię się i przychodzą nowe

N ow ackiego jest po raz pierw szy uargum entowane podaniem źród eł.. na s

dy strategiczne, miejscowości te sposobem amerykańskim poprzenosić na inne miejsca, przemieszać, poukrywać, —- to się wtedy na- pewno ani ludność tybylcza nie