KATOWICE - NOWE OTWARCIE
CENA 5 ZŁ (w tym 5% VAT)
= ? ó z
Z T __ i
1 1 i j ^
CO I—
< - o . — >
yj O
ISSN: 1425-3917 NR INDEKSU 33328X
i
Nr 6 (212)
• ROK XIX • CZERWIEC 2013ISSN 1425-3917
06
9 771425 391301
_ JÓZEF WYCISK:
Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach _ _ _ _ _ _ _ MARIA
KORUSIEWICZ i MACIEJ M.
SZCZAWIŃSKI o poetyckiej młodości _ _ _ _ _ _ _ HENRYK SZCZEPAŃSKI:
Najstarsze księgarnie Katowic __ ___ WIESŁAW
KOSTERSKI:
„Król węgiel nie myśli abdykować”
Poezja i proza:
BĄTKIEWICZ,
OSSOWSKA, PARMA,
WYCZÓŁKOWSKA
Europejski Kongres Gospodarczy, odbyw ający się w Katowicach, w dniach 13-15 maja 2013 ro
ku, po swojej V edycji pozostaje najbardziej zna
czącym tego typu w ydarzeniem w Europie Centralnej, ważnym dla całej Europy. W trakcie trzech kongresowych dni jeden z paneli dyskusyj
nych poświęcony był również kulturze widzianej z gospodarczego punktu widzenia. O tym, czy kultura się opłaca i czy kulturę można liczyć, dys
kutowano w Teatrze Korez, podczas pierwszego dnia Kongresu. Na zdjęciu: Moderatorem panelu
„Europa wzrostu. Przyszłość gospodarki europej
skiej” był prof. Jerzy Buzek.
(Więcej, na tem at EKG w artykule Józefa W yci
ska na s tr 6).
Premiera musicalu „My Fair Lady” Fredericka Lo- ewe odbyła się 11 maja br. w Operze Śląskiej w Bytomiu. W postać głównej bohaterki tego wie
czoru wcieliła się Anna Noworzyn, natomiast pro
fesora Henry’ego Higginsa kreował Artur Święs.
Spektakl wyreżyserował Robert Talarczyk.
(O bytom skiej prem ierze pisze Wiesława Kono- peiska na str. 56).
24 maja premierą „Zbójców” Friedricha Schillera, Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Kato
wicach zakończył sezon teatralny 2012/2013. Jest to ostatnia premiera teatru pod dotychczasowym kie
rownictwem Krystyny Szaraniec i Tadeusza Brodec
kiego. Spektakl w reżyserii Krzysztofa Babickiego przenosi dramat niemieckiego romantyka (napisany w 1781 r.) w epokę kapel rockowych. Młodzieńczy bunt osiemnastolatka, chęć naprawy niesprawiedli
wego świata czy rodzinne konflikty pozostają nie
zmienne. Po ponad dwustu latach świat nadal kręci się wokół tych samych problemów. Autorem sceno
grafii jest Marek Braun, muzyki - Marek Kuczyński, kostiumy zaprojektował Sławomir Smolorz.
24 maja, po premierze „Zbójców" Tadeusz Bradecki - dy
rektor artystyczny Teatru Śląskiego otrzymał Srebrny Me
dal Zasłużony Kulturze - Gloria Artis, W imieniu ministra Bogdana Zdrojewskiego odznaczenie wręczyli marszałek woj. śląskiego, Mirosław Sekuła oraz wicemarszałek, Aleksandra Gajewska (na zdjęciu). Ta prestiżowa i hono
rowa nagroda przyznawana jest przez ministra kultury i dziedzictwa kulturowego od 1991 r. osobom i instytucjom szczególnie wyróżniającym się w dziedzinie twórczości artystycznej i działalności kulturalnej. Dyrektor T. Bradec
ki kierował katowicką sceną od 2007 r. „Dziękuję oczywi
ście całemu zespołowi, ale przede wszystkim publiczno
ści katowickiej za sześć wspólnie spędzonych sezonów i trzydzieści osiem premier. Myślę, że zrobiliśmy kawał nie najgorszej roboty. Przychodźcie państwo do katowickie
go teatru. Głęboko wierzę, że ten zespół was nigdy nie za
wiedzie” - powiedział, odbierając medal, Tadeusz Bradec
ki dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego.
EWA PARMA Felix
T o było głupie, Felix - nie tacy jak ty płonęli na naszych oczach w bezpiecznej kapsule, co m iała być wyzwaniem dla nie wiadomo kogo W iedz też, że wielu nigdy się nie dowie, ominie cię ich wściekłość, gdy co rano czekają na deszcz, lekarstwa i miskę strawy To jakaś kosmiczna pomyłka, że wróciłeś cały i zdrowy:
albo się wszechświat zapomniał, albo spijasz śmietankę stuleci, stosów ksiąg i stosów, na których wielu widziało cię w wizjach zanim dosięgnął ich ogień M ogłeś choć powiedzieć coś niezwykłego jak Galileusz czy Bruno, a ty po prostu usiadłeś na krawędzi machając nogami, by wyrzec tylko ten banał, że Ziem ia jest mała i dałeś popatrzeć tym, których nie stać na odlot N iech choć przez moment spojrzą na siebie stamtąd, cholerne pępki świata,
kreatury z przerostem pragnień, sto pociech
15.10.2012
EWA PARMA (ur. 1961). Anglistka. De
biut w r. 1987. Publikowała poezję, prozę i przekłady w polskich i amerykańskich magazynach literackich. Wydała tomiki:
Tylko dla modliszek (1991) i W strefie ognia (Mamiko 2010) oraz wspólnie z siostrą Joanną Kem Hajer Blues i inne historie (Mamiko 2012).
Rys. Wojtek Łuka
W NUM ERZE: 6 (2 1 2 ) R O K X I X C Z E R W IE C 2 0 1 3
6. J ó ze f Wycisk AFRYKA, ANTRA PIRY D A ZO N I RESZTA
8. O poetyckiej młodości w Katowicach rozmawiają M aria Korusiewicz i Maciej. M. Szczawiński REJON ZNACZEŃ
14. Rozmowa z profesorem Jackiem Wodzem KOCHANE DZIECI W ŁADZY 16. Robert Passia SYMBOL DO ROZBIÓRKI
18. Henryk Szczepański NARODZINY BIBLIOPOLIS. Najstarsze księgarnie Katowic 22. Witold Turant ANGIELSKA KSIĘŻNA ZE ŚLĄSKA
26. M arek Kosma Cieśliński KATOWICE STOLICĄ M ŁODOŚCI 29. Maria Sztuka GNIEWNI I AMBITNI. „Śląski Shakespeare”
34. Wiesław Kosterski KRÓL WĘGIEL ANI MYŚLI ABDYKOWAĆ
58. Mariola Konieczna Z MIASTA KRÓLÓW DO KRÓLEW SKIEJ HUTY - CZYLI JAK TO Z PORTEM POETYCKIM BYŁO
75. Andrzej M ystek MUZYKA NIEBEM , POEZJA GW IAZDAMI 76. Maria Sztuka ŚLĄSKIE STRACHY I DEM ONY
FE L IE T O N Y 33. P O Z A K A D R E M
Feliks Netz IMAGINE
39. N O TA TN IK SP Ó Ź N IO N E G O PR ZY B Y SZA
M arek S. Szczepański POGRANICZE POLSKO-CZESKIE NA KRESACH RZECZYPOSPOLITEJ (I) 40. B IB L IO T E K A N O C Ą
Krystian Gałuszka OTW IERANIE DRZW I 41. Henryk Waniek DLACZEGO ŚLĄSK...? (5) 46. ŚLĄ SK IE SA CRU M
. Ks. Henryk Pyka RODZINA JEZUSA 47. ŚLĄSKA O JC Z Y Z N A PO L S Z C Z Y Z N A
Jan M iodek ROZNAZYWAĆ SIĘ 52. A R C H I-T R A F
Wojciech Grabowski W ILLE Z ULICY WARSZAWSKIEJ 59. M IĘ D Z Y N UTAM I
Magdalena D ziadek 5. FESTIWAL PRAWYKONAŃ NOSPR. KATOWICE DO RAPORTU 65. A N EG D O TY
Henryk Bzdok PLA STY K A
28. Bogdan Widera BARDZO DOBRY NIŻ
48. Wiesława Konopelska B ELLM ERIA D A IZA PU SZK O W A N Y ŚWIAT
49. Waldemar Jama FOTOGRAFIA I . .. PUSZKA PANDORY. Galeria Pusta Centrum Kultury im. K. Bochenek w Katowicach
50. STAROWIEYSKI: PLAKATY, RYSUNKI, SZKICE. Wystawa w M uzeum w Sosnowcu 51. Witold Kociński RAZ JESZCZE BYKOW I CHWAŁA!
FOTOGRAFIA NA OKŁADCE: Zbigniew Sawicz, Katowice, 2013.
DTP: STP „KorGraf” , 40-081 Katowice, ul. Dąbrówki 15/12, tcl. 32 354-09-88, 32 781-06-48.
Druk: PW „Tolek” DRUKARNIA IM. KAROLA MIARKI, 43-190 MIKOŁÓW, ul. Żwirki i Wigury 1.
Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i zmian tytułów w tekstach przyjętych do druku oraz skra
canie korespondencji.
Warunki prenumeraty: poprzez Oddziały i Delegatury „RUCHU” - na terenie całego kraju. Bezpośrednio - w sekretariacie Redakcji oraz w urzędach pocz
towych. Wpłat należy dokonywać na konto: G T L - redakcja miesięcznika „Śląsk”. PKO PB SA I O/Katowice 92 102023130000 3302 00202176. Prenumera
ta roczna - 60 zł, półroczna 30 zł. Pismo w prenumeracie jest dostarczane pod wskazany adres bez dodatkowych opłat.
Cena egzemplarza 5 zł (w tym 5% VAT). ISSN: 1425-3917 Nr indeksu: 33328X
Redaguje zespól:
KRYSTIAN GAŁUSZKA - redaktor naczelny FELIKS NETZ - zastępca redaktora naczelnego WIESŁAWA KONOPELSKA - sekretarz redakcji MARIA SZTUKA - dział kulturalny
BOGDAN WIDERA - dział społeczno-historyczny WOJCIECH ŁUKA - dział graficzny
MIROSŁAW KORBEL - nadzór techniczny i poligraficzny e-mail: korgraf@korgraf.com.pl IRENA FALKIN-SIBIGA, ANNA STRUMIŁOWSKA - korekta
F O T O R E P O R T A Ż
11. Zbigniew Sawicz. KATOWICE - NOW E OTWARCIE TEA T R
42. Rozmowa z M arcinem Herichem, reżyserem, dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A 'Part W TEATRZE INTERESUJE M NIE ŻYWA OBECNOŚĆ
54. Danuta Lubina-Cipińska JAK M AJ TO GLIW ICE 55. Joanna Warońska W IRTUALNY RAJ
57. Danuta Lubina-Cipińska LALKI, M ASKI I SZEKSPIR O PE R A
56. Wiesława Konopelska ŚLĄSKO-LONDYŃSKA ELIZA DOOLITTLE K S IĄ Ż K I
60. Dariusz Kozłowski SZUKANIE M ĄDROŚCI
61. Barbara Nowicka CHEVROLETEM N A W STECZNYM 62. Edyta Antoniak-Kiedos SAMOTNOŚĆ JEŻA
63. Edyta Korepta ŚLĄZAK Z HISTORIĄ W TLE 64. Bogdan Widera KRÓTKO O KSIĄŻKACH P O E Z JA I P R O Z A
1. W IE R S Z NA O T W A R C IE Ewa Parma FELIX
21. Andrzej Bątkiewicz W IERSZE POŚMIERTNE
30. Natalia Ossowska SKUWKA. Scenariusz filmu krótkometrażowego 36. Irena Wyczółkowska M ITOPLOTKI
STAŁE R U B R Y K I 4. ŚL Ą SK I M IE S IĄ C 5. L IS T Y
44. E K O L O G IA
Jolanta M atiakowska JAKA ENERGETYKA - TAKIE POWIETRZE!
6 6. Z Ż Y C IA B IB L IO T E K
Maria Kucharska, Mirela Przybyła BIBLIOTEKA - NIEOGRANICZONA PRZESTRZEŃ INFORM ACJI I KULTURY
67. Z N A K I I TW A R ZE M IA STA K A T O W IC E
M EDAL „SPRAWIEDLIWY W ŚRÓD NARODÓW ŚWIATA”
6 8. O P O L S K IE
N O TA TN IK I K U LTU RA LN E 69. Janusz Wójcik OPOLE
70. Wiesława Konopelska KATOWICE 72. Jan Picheta BIELSKO
73. Joanna Kotkowska CZĘSTOCHOWA 74. Jacek Sikora ZAOLZIE
WYDAWCA: GÓRNOŚLĄSKIE TOWARZYSTWO LITERACKIE W KATOWICACH 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13, tel. 32 253-62-21, e-mail: redakcjaslask@onet.pl, slask@neostrada.pl, www.gtl.org.pl WSPÓŁWYDAWCA: BIBLIOTEKA ŚLĄSKA, 40-021 Katowice, tel. centr. 32 20 83 700,
informacja: info@bs.katowice.pl,sekretariat: bsl@bs.katowice.pl ADRES REDAKCJI: 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13, tel./fax 32 206-82-71
Projekt objęty mecenatem
MIASTA KATOWICE ■J t e f l . PROGRAMU
OPERACYJNEGO PROMOCJA
1 CZYTELNICTWA
Zrealizowano w ramach
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
w Katowicach
Urząd Marszałkowski Województwa
Opolskiego
ogłoszonego przez MINISTRA KULTURY
I DZIEDZICTWA NARODOWEGO
- 0 2
KATOWICE
dla odmiany
■ W IELKANOC upłynęła w śniegu większym niż w Boże Narodzenie. Kolizje, białe drogi, inten
sywne opady śniegu, narciarze, kuligi - takiej wiel
kanocnej zimy najstarsi górale nie p am iętali...
■ NAJW IĘKSZY na świecie papieski pom nik Jana Pawła II stanął w Częstochowie w Parku M i
niatur Sakralnych. M ierzy 14-metrów (dla porów nania pomnik Chrystusa Króla ze Świebodzina mie
rzy 33-metry). Wykonano go z fiberglassu. Jego fundatorem jest Leszek Łysoń, prezes Parku Minia
tur. Łącznie pomników, popiersi i figur Papieża Po
laka jest w kraju ponad 600, a w województwie ślą
skim prawie 40. Rekordowym w „odsłanianiu”
pom ników był 2000 rok, kiedy to przybyło 50 pa
pieskich obiektów.
■ ZMARŁ prof. Tomasz Jura, grafik, autor pla
katów i rysunków satyrycznych, ilustrator takich pism ja k „Szpilki”, „Panorama”, „Ekran”. Zawo
dowo związany z ASP w Katowicach. W tym ro
ku obchodziłby jubileusz 70-lecia urodzin i 45-le- cia pracy twórczej i pedagogicznej.
■ PARKOWANIE w Katowicach jest od 2 kwiet
nia droższe. Za pierwszą godzinę płacimy 2 zł (do tej pory było 1,5 zł), za dragą 2,4 zł, za trzecią 2,8 zł i po 2 zł za każdą kolejną. Nie płacą nic - co jest novum - posiadacze aut elektrycznych.
■ KRAKOW ICE, czyli Śląsk i M ałopolska ra
zem. 5 kwietnia odbyło się na Wawelu uroczyste po
siedzenie sejmików województw m ałopolskiego i śląskiego. Podpisano strategię dla rozwoju Polski południowej do 2020 r.
■ KOLEJKA na Skrzyczne była w tym roku otwarta dłużej, do 7 kwietnia, a to z powodu dosko
nałych warunków narciarskich. Wiosenny przegląd kolejki przełożono. Podobnie zresztą postąpiono w Szczyrku, w Czymej Solisku.
■ ŚLĄSCY lekarze zarabiają mniej niż ich bran
żowi koledzy z województwa m azowieckiego, czy świętokrzyskiego. W stolicy ordynator na eta
cie dostaje 12,6 tys. zł, w K ielcach 12,2 tys. zl, a w Gliwicach, Katowicach, czy Sosnowcu są to kwoty kilkakrotnie niższe. Trzeba jednak pamiętać, że lekarze z powodzeniem dorabiają w prywatnych placówkach i przychodniach.
■ ROZPOCZNIE się przebudowa kompleksu trzech małych skoczni narciarskich w centrum Wi
sły. Trenował tu - jako młody chłopak - Adam Ma
łysz. Prace kosztować mają prawie trzy miliony zło
tych: w yburzone zostaną trzy zdew astow ane skocznie, a na ich m iejscu powstaną nowe. Inwe
stycję w spiera miasto, M inisterstwo Sportu i Ślą
ski Urząd Marszałkowski.
■ W IELKI tenis gościł w katowickim Spodku, gdzie od 8 do 14 kwietnia rozegrano turniej WTA Tour BNP Paribas Katowice Open. Była A gniesz
ka Radwańska, Czeszka Petra Kvitova, Włoszka Ro
berta Vinci, Japonka Misaki Doi - a więc prawdzi
we gwiazdy światowego tenisa. Impreza ma szansę wejść do kalendarza stałych imprez. A na margine
sie - w stolicy województwa nie funkcjonuje już ani jeden klub tenisowy, ostatni Pro-Ten w Janowie za
kończył działalność w marcu. Trzeba więc popra
cować „od podstaw” nad przyszłością tego sportu w naszym regionie.
■ N A umowach śmieciowych pracuje w naszym województwie około 60 tysięcy osób i choć to za
ledwie kilka procent zatrudnionych, problem jest ważny, bo dotyczy głównie m łodych osób. Dlate
go ujmują się za nimi związkowcy. Według specja
listów zaś likwidacja „śm ieciówek” oznacza utra
tę konkurencyjności rynku pracy.
■ UNIW ERSYTET Śląski w ycofa się z Rybni
ka? To prawdopodobne, bo Uczelni nie stać na do
płacanie do zamiejscowego oddziału w Rybniku 700 tysięcy złotych rocznie, więc zaproponowała, by władze miasta pokrywały koszty jej funkcjonowa
nia. Ale miasto jakoś nie je st chętne.
■ MOST na autostradzie A l w Mszanie ma opóź
nienie, ale się buduje - takie oświadczenie w yda
ła firma Alpine Bau odnosząc się do informacji o możliwości wstrzymania inwestycji. Firma uspo
kaja, że prace prowadzone są na bieżąco i konsul
towane z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Au
tostrad, a term in oddania m ostu z odcinkiem autostrady przed końcem roku - realny.
■ POGOTOWIE strajkowe ogłosił „Sierpień 80”
we wszystkich kopalniach i zakładach Katowickie
go Holdingu W ęglowego, który zatrudnia 19 tysię- cy pracowników. W kopalniach zawrzało, bo pra- codawca bez uzgodnień ze związkami, w ciągu jednej doby obniżył wysokość premii górnikom o 10 proc.
■ POŻA R w „W ieczorku” będzie kontrolow a
ny - strawi około 1200 ton węgla. Po co? B y prze
testować now ą technikę wydobyw czą polegającą na zgazowaniu węgla. Odpowiednie dotlenienie
C O
Z a p is w y d a rz e ń z m ie s ią c a p o p rz e d z a ją c e g o
z a m k n ię c ie n u m e ru
i podpalenie spowoduje, że na powierzchnię dotrze m ieszanina gazów (m.in. metan, wodór), paliwa równie cennego ja k węgiel. Eksperyment zaplano
wano najesień, ale ju ż teraz trwają przygotowania.
Będzie to pierwsza na tak dużą skalę podziemna pró
ba i to w czynnej kopalni.
■ WALĄ się bytomskie kamienice. 12 kwietnia w ciągu kilku godzin runęły stropy i część elewa
cji w trzech kam ienicach w centrum Bytom ia przy ul. Jagiellońskiej 12, Chorzowskiej 12 oraz Pie
karskiej 27. Ofiar na szczęście nie było, ale tylko dlatego, że budynki były niezamieszkałe. Talach pu
stostanów, które grożą samoistnym zawaleniem jest w Bytom iu sporo, a koszty ich ro z b ió re k -ja k tłu
m aczą urzędnicy - są horrendalne. I zwalają winę na pogodę i topniejący śnieg, który nadw ątlił do reszty m izerną konstrukcję tych ruder. I zapo
wiadają kontrole stanu technicznego kamienic.
■ PIERW SZY koncert w NO SPR ju ż za nami.
Choć trwa, a właściwie dobiega końca budowa oka
załej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, odbył się w niej 12 kwietnia koncert z okazji zatknięcia wiechy na ukoń
czonym, stalow ym dachu. M uzycy zgrali w W iel
kiej Sali Koncertowej ku uciesze budowlańców.
■ SILESIA Fashion Day, trzecie z kolei towa- rzysko-m odow e wydarzenie, m iała m iejsce 12 kwietnia w westybulu U rzędu W ojewódzkiego w Katowicach. W roli modeli i m odelek tradycyj
nie ju ż osobistości ze świata nauki, kultury, sztuki, polityki i mediów.
■ PRZEDW YBORCZE harce w Rybniku. 15 kwietnia ten region odwiedził Jarosław Kaczyński, prezes PiS wspierając swojego kandydata Bolesła
wa Piechę w wyborach uzupełniających do Sena
tu RP. A Leszek M iller zjechał w kopalniane cze
luście w K W K Zofiów ka z kandydatem SLD Krzysztofem Sajewiczem.
□ REM O N TY torow isk tram wajowych trwają ju ż nie tylko w Katowicach. Podobne prace rusza
ją w Zabrzu, Chorzowie i Sosnowcu. Do końca 2014 r. zostanie w tych ostatnich trzech m iastach zm o
dernizowane 46 km torów.
■ KORFA NTY Michael, praw nuk Wojciecha, przywódcy HI powstania śląskiego, którego pomnik stoi w Katowicach, odkryw a swoje korzenie i co
raz częściej byw a w m ieście swojego wielkiego przodka. I przekonuje się jak wielkim prestiżem cie
szy się na Śląsku ich rodowe nazwisko. Pan Micha
el czyta wszelkie_książki o sw oim pradziadku, in- te re su je się Ś ląsk iem . I ch o ć m iesz k a w amerykańskim Dallas to kupił nawet w Katowi
cach m ieszkanie... przy alei Korfantego.
■ TAKŻE nasi biegacze 15 kwietnia brali udział w pamiętnym maratonie bostońskim, na mecie któ
rego doszło do zam achu terrorystycznego. Byli to m. in. Wojciech Szymczak, czy Tomasz Hamerlak, niepełnosprawny reprezentant Startu Bielsko-Bia
ła. Dopisało im szczęście, podobnie ja k 29 innym polskim reprezentantom. Przypomnijmy, że w za
machu zginęło trzech widzów. Rannych zostało trzy
sta osób.
■ JAWORZNO chce zaprzyjaźnić się z Chińczy
kami, a konkretnie miastem Yiwu, j ednym z najwięk
szych ośrodków handlu hurtowego na świecie.
W Jaworznie działa od kilku lat Chińskie Centrum Handlu Hurtowego i mieszka tu chyba najwięcej w naszym regionie Chińczyków - oficjalnie trzystu.
■ WIELEBNY Ślązak Małopolaninem. Abp Wik
tor Skworc, metropolita katowicki, otrzymał 19 kwietnia w krakowskim Collegium Maius tytuł Ma
łopolanina Roku 2012 w „uznaniu posługi duszpa
sterskiej, zaspokajania religijnych i duchowych potrzeb Małopolan oraz działalności charytatywnej na rzecz ludzi ubogich, pokrzywdzonych i wyklu
czonych” . Tytuł przyznawany jest od 1995 r. przez Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski.
■ RACIBORSKI zbiornik bez unijnych pienię
dzy. 350 m in zł z Unii Europejskiej, które miały zo
stać wydane na budowę Zbiornika Przeciwpowo
dziowego Racibórz Dolny sfinansuje modernizację W rocławskiego W ęzła Wodnego. Koszt budowy zbiornika to aż 1,03 mld zł. Naszym urzędnikom nie w ystarczyło 16 lat na przygotowanie inwestycji.
RZGW nie traci optymizmu i deklaruje, że budo
w a zostanie ukończona w 2017 r. Ruszyła ona i tak bez dotacji unijnej. Jest realizowana ze środków kra
jow ych (256 m in zł), pożyczki Banku Światowe
go (284 min zł) i kredytu Banku Rozwoju Rady Eu
ropy (490 m in zł).
■ STANĘŁY prace przy rewitalizacji tuneli Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej w Zabrzu, po wypadku jaki wydarzył się 19 kwietnia, gdy 13 pracow ników podtruło się tlenkiem węgla. Podej
rzewa się, że nastąpiła awaria wentylacji, nie w y
klucza się też błędów technicznych pracujących tam urządzeń.
■ KAPITU ŁA Teatralnej Nagrody Muzycznej im. Jana Kiepury przyznała Gliwickiemu Teatrowi M uzycznem u nagrodę w kategorii „najlepszy sce- nograf-kostium olog”, która przypadła Barbarze Ptak. W ręczenie podczas gali 16 maja.
■ NOW OCZESNY dworzec autobusowy otwar
to w Tarnowskich Górach. Prace budowlane trwa
ły półtora roku, obiekt jest najnowocześniejszy w Polsce. I zamiast zdezelowanych wiat stoi impo
nująca hala dworcowa z punktami obsługi pasażer
skiej, kioskiem, kawiarenką i restauracją, a także po
czekalnią. Dach dworca połączony został z peronem, dzięki czemu pasażerowie nie mokną. Każdy przy
stanek (pięć na peronie, szósty przy dworcu) jest wy
posażony w elektroniczne tablice. Tak powinno być wszędzie.
■ POSYPAŁA się rządząca województwem ślą
skim koalicja PO-RAŚ-PSL, która decydowała o lo
sach regionu przez 873 dni. 22 kwietnia przew od
niczący RAŚ Jerzy G orzelik, ku zaskoczeniu wszystkich, złożył podczas sesji Sejmiku rezygna
cję ze stanowiska członka Zarządu Województwa.
Radni PO byli zszokowani, a opozycja zaniemówi
ła z radości.
■ CZESCY przestępcy grasują po polskiej stro
nie. Kilka tysięcy drobnych przestępców wyszło na wolność po styczniowej amnestii z okazji 20-le- cia samodzielnego państw a czeskiego, którą ogło
sił były ju ż prezydent Vaclav Klaus. Można ich spo
tkać w Cieszynie i okolicy, gdzie odnotowano wzrost przestępczości. W pierw szym kwartale zatrzym a
no kilkunastu czeskich przestępców, najczęściej są to drobni złodzieje i oszuści.
■ LAS na katowickim rynku? Czemu nie, sko
ro nie m a wyrazistej koncepcji zagospodarowania centrum miasta i to pomimo ldlku prestiżowych kon
kursów recepta wydaje się prosta - zieleń, zieleń i jeszcze raz zieleń. Kazimierz Kutz proponuje ta
ki „powrót do natury” i stworzenie m iejsca praw
dziwego wypoczynku, oddechu dla wszystkich ka- towiczan. A tego m iastu najbardziej brakuje.
■ ŚLĄSKIE m iasta są ju ż w Google Street View - ta niezwykle popularna funkcja Google Maps pozw ala internautom na wirtualne prze
chadzki po miejscach, które utrwalono w formie pa
noram icznych zdjęć. Teraz znalazły się w niej ślą
skie m iasta [m.in. Racibórz, Tarnowskie Góry, Pszczyna, Katowice, Bytom, Zabrze]. Zdjęcia \ ^ - konywano latem 2012 r., więc „widokowych” nie
spodzianek m oże być sporo. Warto sprawdzić.
■ STATYSTYKA często kłam ie, ale warto wiedzieć, co o nas mówi. M am y więc najwyższe w kraju emerytury, dość dobrze zarabiamy, ale je steśmy gorzej wykształceni. I nie pijemy mleka. Czy to prawda? Teraz liczby - 15,9 proc. osób z w yż
szym wykształceniem jest w woj. śląskim, w opol
skim 13,6 proc., w m azowieckim 23,6 proc. Em e
ry c i d o sta ją u n as n a jw y ż sz e w k raju świadczenia - średnio 2173 zł brutto, z przeciętnym wynagrodzeniem 3553 zł brutto jesteśm y na dru
gim m iejscu w kraju po m azowieckim - 4243 zł.
Te dane pochodzą z Narodowego Spisu Ludności i M ieszkań A D 2011.
KRONIKARZ
Fot. ZbigniewSawicz
. Ł ó d ź C ie sz y n <®>
C e n tru m h a n d lo w e
Katowice, aleja Górnośląska
M o je s p o tk a n ie z A n n ą G e r m a n w K a to w ic a c h
- 7 m a j a 1971 r o k u , w r e jo n ie p la c u W o ln o śc i Po przeczytaniu artykułu Jana Co- fałki: śląskie epizody A nny G erm an (nr 4/2013), chcę podzielić się m oim spotkaniem z A nną Germ an, w czasie jej pobytu w K atow icach. D zisiaj ju ż wiem , że było to 7 m aja 1971 roku, a w ięc w p rz e d e d n iu u ro c zy steg o otw arcia hali w idow iskow o-sporto- _ wej w K atow icach.
Praw dopodobnie w tedy A nna G er
man (w przerwie między próbami) szła chodnikiem w rejonie placu Wolności.
Ja wtedy byłam na przystanku autobu
sowym przy tej ulicy, czekając na au
tobus linii 130 (K atow ice - Szczygło
w ic e ). O b o k m n ie p r z e c h o d z iła A nna G erm an. M im o upływ u praw ie 42 lat zapam iętałam Jej ubiór. B yła ubrana w długi irchow y płaszcz kolo
ru brązow ego, w łosy jasn e, rozpusz
czone, puszyste.
Stojąc na przystanku, obcej pani po
wiedziałam: „to je st Pani A nna G er
m an”. W idocznie A. Germ an to usły
szała, bo uśm iechnęła się do m nie i potwierdziła gestem głowy, że - tak.
Owa obca pani stojąca na przystanku w yjęła z torebki kartkę i poprosiła A n
nę Germ an o autograf. Oddając kartkę ze swoim podpisem też się uśm iechnę
ła. Szkoda, że wtedy (prawie 42 lata te
mu!) zabrakło mi odw agi zrobić to sa
mo, zastanawiałam się w autobusie.
Potem telew izja K atow ice nadała ów program ze „spodka” z udziałem
A nny Germ an i Państw ow ego Z espo
łu Pieśni i Tańca „Śląsk” (żeńska część chóru).
Oglądając dziesięcioodcinkowy telewi
zyjny serial, A nna German tajemnice bia
łego anioła”, myślę o tamtym spotkaniu w Katowicach i jej pięknym uśmiechu i skinieniu głowy w moją stronę.
Knurów, w kw ietniu 2013 r.
M A RIA G RZELEW SK A K nurów
U stroń 14.05.2013 Szanow na Redakcja M iesięcznika
Społeczno-K ulturalnego
„Śląsk”
Katowice, ul. D w orcow a 13 W aszym czy teln ik iem je ste m p ra w ie od p o cz ątk u w y d aw an ia m ie
sięczn ik a. N a sam w id o k pięknej stro n y ty tu ło w ej rad u je się serce.
T re ś c i z a w a rte w m ie s ię c z n ik u
„Ś ląsk ” są aktualne i potrzebne, m y ślę, że nie tylko Ślązakom .
Urodziłem się w samym sercu Śląska to znaczy w Katow icach a dokładniej w Wełnowcu przy ul. Gen. Hallera, któ
rej ju ż nie ma. Zmiany, które w Weł
now cu się dokonały, nie są najszczę
śliw sze, p rzyzna to każdy, kto ten teren zna. M oże plany urbanistyczne przewidują zachowanie tego, co zacho
w ania godne jest.
P rzeg ląd an ie „Ś ląsk a” zaczynam n ietypow o - od ostatnich stron p o św ięconych p lastyce. S zanow na P a
ni K o n o p elsk a w ym ienia w p ie rw szym num erze 2013 roku tw órców katow ickiej ASP. P ragnę zaznaczyć, że w y m ie n ie n i p ro fe so ro w ie b yli w K ato w icach także tw órcam i i n a u czy cielam i średniego szkolnictw a p la s ty c z n e g o to je s t: 2-le tn ie g o L ic e u m S z tu k P la s ty c z n y c h oraz 5-letniego L iceum Technik P lastycz
nych.
Szkoły te pod dyrekcją St. M arcino- w a m ieściły się przy ul. Stawowej.
ASP, LSP i LTP pow stały w tym sa
m ym czasie, co niew ątpliw ie było za
sługą katow ickich plastyków.
Z przejęciem w spom inam atm osfe
rę m ojej średniej szkoły z jej na
u c zy cielam i i u czniam i, do której przyjął m nie sam Dyr. Stanisław M ar
cinów.
Z pow ażaniem i serdecznym i pozdrow ieniam i RUDOLF PIW KO U stroń
Fot. JanuszSzewczyk
Uroczystość otwarcia Kongresu. Przemawia wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk.
Po co kom u E u ro p ejsk i K ongres G ospodarczy w K atow icach? Co z niego w ynika, co nam d aje? Takie p y tan ia często p o ja w iają się w czasie tego spo
tk an ia. M ieszkańcy m iasta sk a rż ą się n a k o rk i, n a to, że nie m a gdzie z a p a r
kow ać, a m alkontenci u ty sk u ją na... No w łaśnie, n a co?
Afryka,
J Ó Z E F W Y C I S Kantrapirydazon i reszta
I
J
eśli chcemy powiedzieć coś o Kongresie w jednym zdaniu to, od kilku lat zresztą, mamy pod ręką dość praktyczną formułkę - „Trzy dni debat, 6000 uczest
ników, 1 0 0 paneli dyskusyjnych, a wszyst
ko to w 10 miejscach Katowic”. Zamiast
„ 1 0 miejsc” czasami warto włożyć „ 1 1
miejsce”, ale reszta pozostaje taka sama.
Czy zatem Kongres także jest taki sam?
O Europejskim Kongresie Gospodar
czym, organizatorzy i osoby do niego zbliżone powiadają, że był ważny. Ważny dla Polski, Europy i świata. Inni dodają, że
znaczący, jeszcze inni, że przełomowy i tak dalej. O minionym Kongresie jedno mo
żemy powiedzieć na pewno, czyli to, że był jubileuszowy, bo piąty.
Czy jednak był inny od poprzednich?
W pewnym sensie - tak. Warto zauważyć to, że organizatorzy starają się modyfiko
wać tematykę obrad, dorzucając to i owo.
Kongres się już nie rozrasta. Nie przyby
wa lokalizacji, nie przybywa liczby gości.
Za każdym razem jednak lekko modyfiko
wana jest tematyka, co przydaje temu spo
tkaniu pewnej atmosfery nowości. W ubie
głym roku w specjalny sposób potraktowa
no współpracę z Chinami, a w tym roku wątek ten kontynuowano. Oprócz tego po
jawił się inny, nowy wątek czyli Afryka.
Jak powiedział prowadzący ów panel by
ły prezydent A leksander K waśniew
ski - patrzymy na ten kontynent przez wie
le stereotypów, jedni przez pryzm at
„W pustyni i w puszczy” Sienkiewicza, in
ni, może bardziej wyrobieni, przez pryzmat książek Kapuścińskiego. O tym, że niektó
rzy postrzegają ten kontynent oczami
„Elemetarza” Mariana Falskiego były pre
zydent, chyba z litości, nie wspomniał.
Uczestniczący w debacie dr Jan Kulczyk stwierdził z kolei, że rozmawiamy o Afry
ce o dziesięć lat za późno, dlatego nie tyl
ko Polska, ale cała Europa chyba przega
pią to, co teraz dzieje się na tym kontynencie. Wprawdzie Kwaśniewski podkreślał, że dziesięć, czy dwadzieścia lat temu Polska miała inne, bardziej pilne za
dania do rozwiązania, to jednak nie da się ukryć, że to właśnie on, jako prezydent, był ostatnim polskim politykiem , który przed niedawną podróżą premiera do Afty- ki złożył tam oficjalną wizytę.
Kulczyk przypomniał także, jak słaba jest oficjalna reprezentacja naszego kraju na tym kontynencie, jeśli policzymy am
basady i konsulaty. Na wątpliwość, że Afiy- ka to liczne ryzyka, odpowiedział, że po
nosi się je wszędzie. Ten, kto mógł sobie kupić firmę deweloperską w Hiszpanii, al
bo bank na Cyprze także mógł ponieść koszt biznesowego ryzyka. Ważne jednak jest to, co mówili goście z Afryki, a repre
zentowali oni kilka krajów i niektóre kon
tynentalne organizacje. Podkreślali, że Afryka nie czeka na pomoc, nie chce
żadnych nauk, ale zwyczajnej współpra
cy. Przytaczali więc liczby mówiące o tym, jak wielki jest to rynek, jak korzystna jest demografia tego kontynentu i jak szybko przyrastać będzie liczba konsumentów.
Czyli mówili o wielkich szansach rozwo
ju współpracy. Padały liczby mówiące 0 tym, o ile milionów zwiększy się liczba ludności tego kontynentu w wieku od dwu
dziestu do czterdziestu lat, o ile wzrośnie liczba klasy średniej i tak dalej. Słuchając tych wyliczeń zastanawiałem się, czy Masaj mający cztery woły jest bogaty czy biedny. A dokładniej rzecz ujmując - czy na tak wielkim kontynencie, z taką na przy
kład infrastrukturą transportową, kilkaset milionów to dużo, czy mało? Kiedy słu
chałem opinii na temat Afryki przypomnia
ła mi się jeszcze inna, jakże świeża kwe
stia z ostatnich tygodni. W jednej z informacji Boeing poinformował, że je
den z „polskich” Dreamlinerów wróci do kraju po przeglądzie w centrum serwi
sowym w Etiopii. Po podaniu tej informa
cji wielu, naprawdę wielu pytało mnie, czy przypadkiem nie popełniłem błędu i czy aby na pewno chodzi o Etiopię. Te pyta
nia są kolejnym przykładem tego, jak postrzegamy Afrykę.
Tymczasem, jak podkreślał Jan Kulczyk, czas ucieka. Polska, ale i Europa Central
na ma okazję skorzystać ze swego rodza
ju renty. I nie chodzi o to, że wielu miesz
kańców tego kontynentu kończyło studia na przykład w Polsce, co z natury rzeczy ułatwia współpracę. Chodzi o postrzega
nie. Posłużę się cytatem „W przeszłości Eu
ropejczycy traktowali nas często z wyższo
ścią. Nasze doświadczenia z Europą Centralną są jednak inne i podchodzimy do niej z większym zaufaniem. Wiemy, że traktuje ona Afrykę jak równego sobie part
nera” - powiedział Wylbur Simuusa, Mi
nister Gruntów, Zasobów Naturalnych 1 Ochrony Środowiska Zambii. Nie muszę chyba w tym miejscu przypominać, że nie byliśmy nigdy krajem kolonialnym, że ma
my swoje doświadczenia w walce o nie
podległość i wolność, że budujemy gospo
darkę wolnego rynku od niedawna i że także niedawno budowaliśmy podstawo
we struktury państwa zupełnie od nowa. To są doświadczenia, które powodują, że je steśmy postrzegani inaczej. Od tego są po
litycy, aby te kwestie rozgrywać na naszą korzyść. A za politykami powinni iść przedsiębiorcy. Tymczasem...
Nie ma w Polsce dobrej odpowiedzi na to, jak kwestie światowe, czy europejskie przenieść do szarej rzeczywistości. Zbyt czę
sto odnosimy wrażenie, że w naszym kra
ju polityka istnieje dla polityki, że po to ma
my polityków, aby zajmowali się sami sobą. W tym sensie opinia Kulczyka o tym, że w Afryce polska dyplomacja praktycznie nie istnieje, zapewne nikogo o palpitacje ser
ca nie przyprawiła. A szkoda.
Pytają niektórzy, jaki sens ma Kongres, twierdząc, że nic z niego nie wynika dla regionu, dla kraju. Nie zgadzam się z ta
ką opinią. A nawet jeśli by tak było, to nie jest to problem Kongresu, ale całej resz
ty. Zdaję sobie sprawę, że polska przed
siębiorczość to głównie małe i średnie fir
my, działające na rynkach lokalnych. To jest właściwie wspaniałe, że mamy tylu
mikro-, małych i czasami średnich przed
siębiorców. Naszym problemem jest jed
nak to, że mniej więcej tyle samo mamy ich od dwudziestu lat. Polskie firmy jakoś nie chcą rosnąć. Zdarzają się, to prawda, przykłady innego podejścia do filozofii biznesu. Niedawno odszedł od nas twór
ca światowej firmy kosmetycznej, mamy firmę, która zatrzęsła w posadach świato
wym rynkiem okien, są producenci mate
riałów dla budownictwa. Wydaje się jed
nak, że po dwudziestu latach transformacji polskich dużych graczy, przynajmniej na europejskim rynku powinno być chy
ba więcej. Czy problem ten spędza sen z oczu politykom? Kto szuka przyczyny tego, że polskie firmy nie chcą rosnąć?
A skoro mówimy o Afryce (choć równie dobrze moglibyśmy rozmawiać o Chi
nach - problem jest ten sam) - ile naszych małych i średnich firm będzie zaintereso
wanych współpracą z Afryką? Kto skorzy
sta z oferty i z nadarzającej się okazji? Kto będzie odcinał kupony od tego, że nigdy nie byliśmy krajem kolonialnym? Przecież takie pytania nie powinny być kierowane do organizatorów Kongresu. Oni jedynie stwarzają okazję, podają coś na tacy,
„podrzucają” jakiś temat. Reszta zależy od... reszty. Dlatego trudno jest mówić o tym, co w praktyce daje Kongres. Mo
że dać wiele i może nie dać niczego.
Przy okazji warto podjąć jeszcze jeden wątek, dotyczący kongresów w ogóle, ale tego w szczególności. Dziennikarze obser
wujący to wydarzenie często pasjonują się tym, ilu polityków się pojawiło. Aktualnych polityków. Ważni są więc premierzy, ko
misarze unijni, czasami ministrowie.
W medialnych relacjach mówi się więc o tym, co dany polityk powiedział. Nie są
dzę jednak, aby sześć tysięcy ludzi przy
jeżdżało do Katowic tylko po to, aby wy
słuchać opinii jakiegoś polityka. Wprost przeciwnie. Ważniejsze jest bowiem to, co dany polityk usłyszał. A co z tą wiedzą zro
bił, to już coś zupełnie innego... Poza tym rola polityka na Kongresie wdzięczna nie jest. Jeśli wejdziemy na przykład na panel dotyczący służby zdrowia - polityk nasłu
cha się, że ustawy o leczeniu transgranicz- nym nadal nie ma, a powinna już być. Je
śli mamy panel dotyczący ciepłownictwa czy energetyki w ogóle - polityk nasłucha się, że „trójpaku” nie ma, a przecież powi
nien już być. Jeśli rozmawiamy o turysty
ce, polityk usłyszy, że rozwiązania bronią
ce interesów klientów upadających biur podróży powinny być już gotowe. Jeśli roz
mawiamy o finansach publicznych, wie
lu uczestników Kongresu może zapytać, dlaczego nadal nie wiemy, jakajest przy
szłość OFE? Kongres pokazuje politykom, szczególnie tym krajowym, że cały czas mają jakieś zadanie domowe do odrobie
nia. Dlatego warto docenić to, że jeszcze nadal przyjeżdżają na Kongres.
Skoro Kongres odbywa się w Katowi
cach, pojawia się pytanie: - a co z górnic
twem? Owszem, było. Natomiast, nie po raz pierwszy zresztą, ważniejszy był te
mat emisji dwutlenku węgla. I nie po raz pierwszy, właśnie z tego Kongresu popły
nęło w świat stwierdzenie, że polityka kli
matyczna nie może niszczyć europej
skiej wytwórczości. Dlatego też pojawiło
się sporo twierdzeń o tym, że cele polity
ki klimatycznej powinny wprawdzie po
zostać takie same, jednak ona sama powin
na zostać przedefmiowana i urealniona.
A jeśli mówimy, że jej cele powinny być takie same to oznacza, że na pewno nie po
winno się zaostrzać jej norm, o co apelo
wał prof. Jerzy Buzek.
Czy tego chcemy, czynie, Kongres jest kojarzony z gómictwen, energetyką, a co za tym idzie i polityką klimatyczną. Od
bywa sie przecież w Katowicach... Taki jest stereotyp, takie jest myślenie gości przyjeżdżających do tego miasta, tak re
lacjonują to spotkanie dziennikarze spo
za regionu. Chciałoby się, aby było ina
czej . Czy może to zmienić na przykład fakt, że od czterech lat w czasie Kongre
su, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębior
czości wręcza swoje nagrody dla innowa- cyjnych firm i dla takich w łaśnie rozwiązań? Zdarzenie to umyka wielu ob
serwatorom, może dlatego, że relacjonu
jąc je należałoby powiedzieć, iż nagrodę w dziedzinie współpracy biznesu z nauką otrzymał projekt „Asymetrycznie podsta
wione pochodne antrapirydazonu jako cy- tostatki modelujące oporność wielowie
kow ą kom órek now otw orow ych” . Należałoby też wspomnieć, że nagrodzo
no „Innowacyjne związki o wysoce selek
tywnej toksyczności jako potencjalne leki o przełomowym znaczeniu dla ryn
ku chemoterapeutyków przeciwgrzy- bowych”. Nie można byłoby pominąć
„W prowadzenia produkcji implantów do osteo-syntezy blokowanej urazów kości”. Jak widać ten kawałek publicysty
ki ekonomicznej do łatwych nie należy, więc trudno się dziwić, że łatwiej kojarzyć katowicki Kongres z górnictwem. Tak jest prościej. Jeśli chcemy jednak zbudować gospodarkę opartą na wiedzy, nieszczę
snym i asymetrycznie na dodatek podsta
wionym pochodnym antrapirydazonu trzeba będzie przyjrzeć się dokładniej.
Czekamy na Centrum Kongresowe w Katowicach. Obrady w dziesięciu czy jedenastu lokalizacjach, to dla obserwa
torów i uczestników prawdziwe wyzwa
nie. Choć podobno uczestnicy coraz czę
ściej chwalą sobie ten pomysł, ponieważ mogą poznać miasto, za każdym rokiem inne, w innym miejscu rozkopane. Podob
no buduje to markę miasta, które dyna
micznie się rozwija. Oby tak było. Nato
m iast faktem je st to, że Europejski Kongres Gospodarczy krok po kroku, ale jednak buduje swoją markę, swoją specy
fikę. I prawdę powiedziawszy - nie robi tego na przekór powszechnie panują
cym przekonaniom, wykorzystuje stereo
typy do budowania jeszcze mocniejszej wizji. Skoro Kongres odbywa się w Ka
towicach, nie unika kwestii górnictwa, energetyki, czy w ogóle - energii. Skoro odbywa się w Polsce, mówimy o przemia
nach, o tym co zmieniono i co warto zmie
nić. Skoro odbywa się w Europie Central
nej - mówimy o znaczeniu tego regionu w całej Europie i Unii Europejskiej.
Czy potrafimy to wykorzystać? Jeśli chcemy wiedzieć, jaki sens ma organizo
wanie Kongresu, to jest to pytanie do nas samych, a nie do jego organizatorów.
Fot. ZbigniewSawicz
O p o e ty ck iej m ło d o śc i w K a to w ic a c h ro z m a w ia ją M A R IA K O R U S IE W IC Z
i M A C IE J M . S Z C Z A W IŃ S K I
Rej on znaczeń
Maciej Szczawiński: Poproszono nas, byśmy powspominali naszą literacką młodość.
M aria Korusiewicz: Mało „twarzowa”
sytuacja.
MS: Obawiasz się nut sentymental
nych?
M K: Obawiam się nudy ewentual
nych odbiorców. Ta nasza młodość... by
ła właśnie nasza. I minęła, jak wszystko.
Dzisiaj są inne czasy.
MS: Ale może ktoś się przejrzy w tym naszym wczoraj? Rozpozna jakieś podo
bieństwa, zdziwią go różnice... W końcu to był cholernie ciekawy i dynamiczny moment, nie uważasz?
M K: jak się ma 16 - 17 lat to wszyst
ko jest cholernie ciekawe i dynamiczne.
No ale na bok ceregiele. W końcu nasze wchodzenie do literatury, czy też może raczkowanie w literaturze, zaczęło się krótko po grudniu 1970 roku.
MS:_ Mocno zapamiętałem ten mo
ment. Święta, sylwester, Nowy Rok, po
tworna zima, zabici ludzie w Gdańsku i w Gdyni, potem koszmar kłamstw w te
lewizji, te gazety...
M K: Ja to wszystko poznałam bardzo szybko i niejako od środka, bo miałam wielu znajomych po miastach nadmor
skich i oni w szczegółach potrafili powie
dzieć co tam się naprawdę stało.
MS: A potem był Gierek i nowe roz
danie.
M K : Moi rodzice i w ogóle rodzina kontestowali cały ten „porządek”, więc złudzeń jakichś szczególnych nie było.
M S: No dobrze, ale dla nas ten począ
tek dekady to jednak coś związanego z na
dziej ą. Trudno żeby było inaczej. Mamy paręnaście lat, śmierć jest mimo wszyst
ko czymś zupełnie abstrakcyjnym, wokół gra jeszcze najwspanialsza muzyka z dru
giej połowy lat 60...
M K: ...jeszcze pogra chwilę, zanim jej nie zaleje disco-galareta...
MS: ...czytamy ambitną literaturę, zja
damy wszystkie rozumy. Ja się licytuję z niejakim Witkiem Grzybowskim w Pa
łacu Młodzieży (właśnie przeczytałem
„Kraksę” Durrenmatta, on na to wynio
śle „poczytaj sobie „Fizyków”). Piszemy pierwsze wiersze.
M K : No, mamy fajne „Rifle” z pewe- xu, niektórzy zaczynają wyjeżdżać za gra
nicę, ja w swoim liceum zaliczam wtedy fakultet językowy, angielski oczywiście.
Dużo się czyta, pisze, w kinach są genial
ne filmy.
MS: Też polskie. Tamten Wajda. Mor
genstern, Konwicki...
M K : ...Fellini, Bunuel, Bergman...
Szkoda gadać. Świat jakby zaczynał się troszkę przed nami otwierać.
M S: Ale najważniejsze było, zaczy
nało być, pisanie. Do literatury w cho
dziliśmy oboje nie kuchennymi schoda
mi, ale przez drzwi. To były drzwi
Klubu Literackiego Pałacu M łodzieży w Katowicach.
MK: Na pierwszym piętrze podłużny po
kój, w którym było dużo krzeseł i gdzie spo
tykali się „młodzi piszący”. Ja tam zapuka
łam i zobaczyłam między innymi ciebie.
MS: Od wiosny 1972 roku przychodzi
łem tam ze swoim kolegą z klasy, Micha
łem Ogórkiem, bo to było dla nas jakieś bardzo specyficzne i atrakcyjne miejsce.
Wszyscy mniej więcej w tym samym wie
ku, wszyscy nieźle wygadani, oczytani, chyba też pewni siebie.
M K : Oj tak.
MS: Ale też z wdziękiem i polotem, jak mniemam. Dosłownie „żarliśmy” książ
ki, bardzo różne zresztą, skakaliśmy so
bie do oczu, ostro kpili, popisywali bły
skotliwością... IX LO w Katowicach.
Słynny Kawalec czyli „pawilonówka”
na Koszutce. Pani Olga Kańtochowa, nasza przeznakomita polonistka po pro
stu poinformowała, że takie miejsce ist
nieje. I tyle. Ja ją podziwiam do dzisiaj za mądrą i skuteczną powściągliwość. Do
brze wiedziała, że do takich miejsc się nie zachęca na siłę, nie nakłania, nie zachwa
la. Takie miejsca się wskazuje. Komu to potrzebne, zostaje.
M K: No i zostaliśmy. Między innymi.
Ja co prawda chciałam wtedy iść na bio
logię, albo na zoologię, całkiem inne świa
ty, ale w „Dzienniku Zachodnim” wyczy
tałam coś o konkursie poetyckim dla młodzieży. Dobra, napiszę wiersz. A wier
sze pisałam z łatwością. „Urodziny bab
ci”, „imieniny cioci”, „piesekjest chory”...
Więc pojechałam na ten konkurs i go wy
grałam. Wtedy też w moim LO, czyli w Konopnickiej, poinformowano o tym miejscu w Pałacu.
M S: Ktoś może powiedzieć „śmiesz
ne” . Macie dzisiaj prawie sześć dych na karku, coś tam zdążyliście zrobić, na
pisać, przeżyć, a wciąż wspominacie ja kiś klub dla młodzieży szkolnej.
M K: Oboje wiemy, że miejsca znaczą
ce i „przestrzeń święta” mają różne imio
na. I lokalizacje. Co tym rządzi, co decy
duje? Pewnie przypadek, jak wszystkim.
Ale nam dane było przekraczać granice tam w łaśnie, w tym długim pokoju na pierwszym piętrze. Między krzesłami.
MS: Czekają na nas dwie panie. Jedna nieco starsza, dystyngowana dama, pani Józefina Rebeś...
M K : ...dystyngowana, ale pozwoliła nam mówić do siebie „pani Ziuto”...
MS: ...i Basia Krawczyńska, młodziut
ka, bardzo ładna i bardzo inteligentna blondynka, w której, oczywiście męska część klubu natychmiast zaczęła się pod- kochiwać.
M K: One były trochę starsze od nas.
Ale co najciekawsze nie wytwarzały żad
nych takich szkolnych hierarchii, nie po
uczały, nie karciły, nie narzucały swoje
go zdania...
MS: ...ale to też nie było jakieś „róbta co chceta”. Każdy mówił co myśli, co czy
ta, co pisze, ja się nieraz nieźle pewnie roz
pędzałem w tych swoich mniemaniach, ale trzeba też było uważać, bo Basia Krawczyńska umiała być subtelnie, ale za- bójczo ironiczna, co przy jej urodzie po
trafiło zaboleć.
M K: Do Klubu wtedy przychodzili bardzo różni, ale - jak dziś na to patrzę to nie mam wątpliwości - naprawdę cie
kawi ludzie. To się od razu czuło, widzia
ło, słyszało. Powiedziałeś o Michale Ogórku. Ja pamiętam bardzo wyraźnie Andrzeja Pańtę.
MS: Pańta! No właśnie... To był szok!
M K: Dziwny, intrygujący człowiek, który zafascynował nas swoją innością.
Niewyraźna dykcja, osobliwy wygląd, pa
miętasz? Kurtka „szwedka”, sczesane na czoło włosy i przekrzywione okulary.
MS: Uczeń Technikum Rolniczego w Nakle Śląskim. On był „z zewnątrz”.
Ten Klub, ty, ja, Ogórek... W ogóle to by
ły dzieci inteligenckich katowickich ro
dzin w większości. Pańta przybywał jak barbarzyńca. I, jak to barbarzyńca, rozbił nas w proch.
M K: Kolejny konkurs poetycki, w ju ry Ernest Bryll i Feliks Netz, klubowa eli
ta w pełnej gotowości, od ambicji aż dy
mi, a tu wychodzi jakiś mamroczący i nieznany nikomu dziwak w okularach sklejonych plastrem.
MS: Szkła miał zawsze zapalcowane...
M K: ...cały był zapalcowany. Wyjmu
je z kieszeni zmiętą kartkę i czyta moc
ny, gęsty od znaczeń wiersz.
MS: Pamiętam do dziś tytuł tego wier
sza: „Mowa wysokopienna”.
M K: On wtedy już czytał chyba Kar
powicza? Przybosia na pewno... Feliks Netz i Bryll trochę osłupieli na początku.
Zdaje się, że także trochę nie dowierzali
„zapakowanemu”, bo tam był jeszcze je
den kapitalny tekst Pańty, o pisaniu wier
szy właśnie, a on to porównywał do pięt- nastorundowej walki bokserskiej w wadze ciężkiej. Niesłychany pomysł. Konteksty!
A potem dali mu natychmiast pierwszą na
grodę i Kijonka przygotował mu debiut w „Poglądach”.
MS: Skoro wspominamy pojawienie się Pańty, to ja muszę jeszcze dodać, że to od niego dowiedziałem się, w 1972, że istniał ktoś taki jak Rafał Wojaczek.
On przyniósł mi jego wiersze wydruko
wane rok po śmierci w „Gazecie Wroc
ławskiej”. Ale jeśli chodzi o najmłodsze środowisko literackie Śląska ty też sil
nie zaznaczałaś obecność. Pisałaś nie jak nastolatka. To było mroczne, cierpkie, bardzo cielesne.
M K : Ja się wtedy rozczytywałam w symbolistach francuskich. Rimbaud, Verlaine, też Oskar Miłosz. Mój ulubio
ny. Ja z tymi książkami chodziłam, spa
łam, czyli te „kwiaty zła” spijałam co
dziennie, rano i wieczorem. Na Sylvie Plath czy Anne Sexton przyjdzie czas już za chwilę, będę tłumaczyć. To jest tak czę
sto, słyszysz od kogoś „o, to jest podob
ne do...”, a ty nie znasz wcale, nie czyta
łeś, więc się rzucasz żeby odnaleźć nieznaną siostrę czy brata, rozpoznać w nim, albo, bywa czasem, odrzucić.
MS: To jest jak sądzę pewne szersze zjawisko, taki pokoleniowy głód, kiedy szuka się w młodości transgresji, ciem
ności, uświęconego twórczością szaleń
stwa. Ja z tych samych zapewne powo
dów czytałem wtedy Wojaczka. Poza tym to jest również rejon cierpienia, które uwierzytelnia autentyczność. A my po
trzebowaliśmy wtedy czegoś „naprawdę”, bo wokół było dużo fikcji. Również w literaturze. Mam na myśli tych wszyst
kich nadętych, wydawanych i celebrowa
nych literatów, te oficjalnie koncesjono
w ane w ielkości w spisach lektur, czasopismach etc. Byli też naturalnie istotni, wiarygodni artystycznie pisarze.
Cóż z tego, skoro nie rozpłomieniali wy
obraźni, nie potrafili stworzyć własnego mitu, porwać, oszołomić. Ich można było cenić ew. podziwiać. Ale to za ma
ło. Emocje zbyt letnie. Stąd pewnie te twoje „francuskie mroki” i moja eksta
tyczna lektura np. „Nieskończonej kru
cjaty”.
MK: Myślę i czuję bardzo podobnie jak ty. Podobne też widzę obrazy. Na przykład ten numer miesięcznika „Poezja”, chyba z grudnia 1971 roku, i nekrolog. Obok du
ża fotografia młodego mężczyzny o sym
patycznej, acz ponurej „byronowskiej”
urodzie, data urodzin i śmierci, nieodle
głe, i dwa wiersze, jeden „z ręką”...
MS: ...Lecz nagle zwisła ręka / 1 wol
ne palce czeszą / Chłodne włosy przecią
gu / Co przechodzi p o d krzesłem...
M K : To było dla nas nie tylko prze
cież literackie, nie tylko artystyczne. To się potem pam ięta przez cale życie.
Tym mierzysz później różne skale wy
wyższeń czy upadków. Ciekawe, że w tym numerze „Poezji” był zdaje się tekst żegnający też tragicznie, też mło
do i parę lat wcześniej zmarłego poetę W łodzimierza Szymanowicza. Potem Elżbieta Wojnowska zaśpiewała „Zapro
ście mnie do stołu”.
MS: Ale myśmy już wcześniej zapro
sili innych. Na przykład Wojaczka. To się czuło mimo tych smarkatych lat, gdzie przebiega granica, gdzie jest ta rzeczywi
sta gęstość i siła prawdy w wierszu. Nikt tu nie ocenia skali cierpień czy bólu, tyl
ko artystyczny protokół.
M K: Na szczęście mieliśmy wtedy możność obcować z twórcami nie tylko w tych rejonach. Czyli nie tylko śmierć tragiczna potrafiła nas przekonać i całe to stowarzyszenie umarłych... Byli dzięki Bogu też fascynujący i gotowi się z na
mi spotkać żywi. Potrzebowaliśmy prze
cież rozmowy. Skomentowania naszych tekstów. Chcieliśmy też patrzeć na nich, jak wyglądają, jak się noszą, jak mówią.
W Katowicach było o tyle fajnie, że - na
turalnie bez cienia jakiejkolwiek poufa
łości, ale życzliwie i cierpliwie - trakto
wali nas Tadeusz Kijonka i Feliks Netz.
To są postaci i osobowości nie do prze
cenienia. Wtedy i nie tylko wtedy. Poza tym oni się przyjaźnili z autorami o na
prawdę dużych nazwiskach, o potężnym dorobku, więc nie tylko dzięki legendar
nej Ziucie Rebeś, ale dzięki ich kontak
tom zaglądali do tego naszego klubu i Jerzy Harasymowicz i Tadeusz Nowak i Tadeusz Śliwiak, Ernest Bryll... Czytali swoje nowe wiersze, czasem oceniali nasze.
MS: Pamiętam jak Harasymowicz, który doprowadził mnie zresztą rychło do emocjonalnej schizofrenii, bo uwiódł natychmiast swoją liryką, a ja nie mogłem się oderwać od Wojaczka - przyjechał z brulionem „Baru na Stawach”. Siwie
jąca rozczochrana czupryna, beżowy roz
ciągnięty sweter, przekrwiony wzrok.
Oj nie był on sympatyczny wtedy. Ktoś na sali coś głośniej powiedział, a Harasy
mowicz: „To ja mogę już nie czytać! Nie podoba się to do widzenia! Wracam do Krakowa. Zresztą od tygodnia mam grypę, nie będę tu gardła zdzierał...”. I coś w tym stylu. A na to Ogórek: „Przepra
szam, ale z grypą nie ma żartów...”. Po
wiało grozą. Na szczęście Ziuta uratowa
ła spotkanie, jedno z lepszych jakie pamiętam, bo wierszami szybko nas za
chwycił, a potem zwyczajnie nie chcia
ło mu się wracać, taka była rozmowa.
MK: A Tadeusz Nowak? On przyjechał wtedy ze świeżo wydanymi „Psalmami”, szczupły, po jakiejś poważnej operacji no
gi, sam to powiedział, miał takie długie ciemne włosy i wyglądał jak Chrystusik z wiejskiej kapliczki. Pamiętam, że bez przerwy palił w czasie spotkania...
M S: ...takie cieniutkie, „Damskie”, i tylko do połowy.
M K: Feliks Netz też palił, ale na pew
no nie „Damskie”.
MS: „Camele” chyba...
M K : Niekiedy fajkę.
M S: Ciem ne gęste włosy. W łosy
„w dobrym gatunku” (tak mówili też o Cybulskim)...
M K: ...gęste do dzisiaj...
MS: Netz był bardziej ostry, Katego
ryczny w ocenach. Bardziej niż Tadeusz Kijonka.
M K : K ijonka. M arynarki. Jedna na pewno czarna skórzana. Nigdy w dżin
sach. Za to wtedy baki i włosy zaczesa
ne do tyłu. Trochę natchniony, liryczny.
Trochę ironiczny. Złotousty.
MS: No i pojawia się Wilhelm Szew
czyk.
M K : Postać.
MS: Do niego mieliśmy najdalej. Nie to pokolenie, nie ta pozycja, nie ten styl. Czyli kontakt raczej trudny. Ale ja się lubiłem w niego wpatrywać, w tę je go potężną łysą czaszkę, w okulary (za
wsze miał znakomite), w to jak celebru
je zapalanie cygara. Kontakt był wtedy naturalnie przelotny. Jakieś spotkanie autorskie, redakcja „Poglądów”, póź
niej, już na początku lat 80. miałem za
szczyt wielokrotnie gościć w jego willi na Fitelberga i nagrywać audycje. I wte
dy też się tak gapiłem ukradkiem, i my
ślałem sobie: „Szczawiński popatrz, za
pamiętaj, to Wilhelm Szewczyk, a ty pijesz whisky w jego bibliotece, zapamię
taj jak dobiera słowa, jak ścisza głos że
by wysubtelnić ironię, jak się »odgraża«, że odsunie w końcu te doraźne publicy
styczne prace i dokończy tłumaczyć Ho
racego”...
M K : Szewczyk to na Śląsku „obszar sakralny”. Dzisiaj miałam taki wykład właśnie, podział czasu na przestrzeń świętą i nie świętą. Czyli sacrum jako re
jon znaczeń. Wilhelm Szewczyk święty zapewne nie był, ale znaczenia wypromie- niowywał intensywnie. On tutaj coś takie
go zrobił na Śląsku z życiem kulturalnym, z życiem artystycznym, że wyznaczył
„pole orientacji”. Rzecz najważniejszą.
MS: Skoro mówimy teraz o panu Wilhel
mie to powiedzmy też o jego „Poglądach”.