Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego11 poświecony sprawom ... oświatowym, kulturalnym I literackim ...- - . ...■■
Nr. 3 Wąbrzeźno dnia 20 stycznia 1934 r. Rok 12
EW ANGEL JA
św. Mateusza rozdz. 5, wiersz 1-13.
Gdy zstąpił z góry, szły za Nim wielkie rzesze. A oto trędowaty przyszedłszy, pokłonił się Mu^mó- wiąc: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. I ściągnąwszy Jezus rękę, dotknął się go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczań. I był zarazem o- czyszczon trąd jego./ rzekimu Je- zus: Patrz, abyś nikomu nie powia dał ale idź ukaz się kapłanowi i ofiaruj dar, który przykazał Moj
żesz na świadectwo im. A gdy wszedł do Kafarnaum, przystąpił do Niego setnik, prosząc Go i mó
wiąc:Panie,sługa mój leży w domu powietrzem ruszony i ciężko trapio nyjest. I rzekł mu Jezus: Ja przyj dę i uzdrowię go. 1 odpowiadając setnik, rzekł: Panie, nie jestem go
dzien, abyś wszedł pod dach mój, ale tylko rzecz słowem, a będzie uzdrowioń sługa mój.
Bo i ja jestem człowiek pod władząpostawiony, mający pod so
bą żołnierze i mówię temu: idź! a idzie, a drugiemu: chodź! a przy
chodzi, a słudze mojemu: czyń to!
a czyni. A usłyszawszy Jezus dzi
wował się i rzekł tym, którzy szli zaNim: Zaprawdępowiadam wam, nie znalazłem tak wielkiej wiary w Izraelu. A powiadam wam, iż wie
le ich ze wschodu słońca i z zacho
du przyjdzie, i usiądą z Abraha mem i Izaakiem i Jakóbem w Kró lestwie niebieskiem. Asynowie Kró lestwa będą wyrzuceni w ciemno ści zewnętrzne: tam będzie płacz i
zgrzytanie zębów. 1 rzekł Jezus setnikowi: Idź, a jakoś uwierzył, niech ci się stanie. I uzdrowiony jest sługa onej godziny.
NAUKA
Co wyraziłtrędowaty słowami:
Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić?
Temi słowy wyraził swą wiarę w Chrystusa, j ako obiecanego świa tu Zbawiciela i Boga, mającego moc przywrócenia mu zdrowia, — Stąd dla nasnauka, że:
1, Powinniśmy zawsze ufać w wszechmocność Bożą, gdyż Bóg ni
kogo nie opuszcza w potrzebie. — (Psalm 106, 6, 13, 19).
2, Wszystko zdawaj my zawsze na wolę Bożą, mówiąc: Boże, jeśil Twa łaskai jeśli w tern widziszpo
żytek dla mnie, daj mi to lub owo.
Czemu PanJezus wyciągnął ramię, by dotknąć chorego?
Uczynił to:
1. Aby okazać, że jest wyższy od prawa, zakazującego dotykać trędowatych, aby się od nich nie zarazić, co jednaku Jezusa stać się nie mogło.
2. Aby okazać uzdrawiającą si łę Swego ciała, które samem dot
knięciem ręki oswabadzało od trą du. —
3. Aby nam dać przykład poko ry i litości nad chorymi, i abyśmy się za Jegoprzewodem nauczyli nie czuć wstrętu do chorych, lecz opa
trywać ich miłosiernie.
Czemu Pan Jezus nakazał trędowa temu, aby nikomu o tern nie po
wiadał?
Aby nas nauczyć, że nie mamy otrębywać dobrych uczynków na
szych dla próżnej chwały (Mat. 6, 1), gdyż ta próżność pozbawiłaby nas nagrody niebieskiej.
Czemu Pan Jezus posłał trędowa tego do kapłana?.
1. Aby uszanować prawo naka zujące trędowatym, którzy odzy
skali zdrowie, abysię stawili przed kapłanem, złożyli ofiarę i otrzyma li od niego świadectwo czystości.
2. Aby przekonać kapłanów, — gdy zobaczą nagłe uzdrowienie trę dowatego, że On, t. j. Chrystus, jest Mesyaszem.
3. Aby nas pouczyć, że kapła nów dla wysokiej ich godności na wet wtedy szanować należy, gdy ich żywot nie jest wzorowym i przy
kładnym, jak to się u ówczesnych kapłanów żydowskich nieraz zda rzało.
Czego dowodzi troskliwość setnika o sługę?
Poucza ona panów domu i na
czelników rodzin, że trzeba mieć staranie o służebnych, pielęgnować ich w chorobie, i pamiętać o wcze- snem ich opatrzeniu w Sakramenta święte. Okrutnie występniei popo- gańsku postępują ci, co w razie cho roby pozbywają się z domu sług albo też o nich wcale się nie troszczą.
S T R . 2 . N A S Z P R Z Y J A C I E L S T R . 3 .
W n a s tę p s tw ie o s ta tn ic h w y b o r ó w d o s z ło w c a łe j H is z p a n ji d o k r w a w y c h r o z r u c h ó w . N a z d ję c iu k o ś c ió ł ś w . J a n a w L o e P a n e te s , w k tó r y m u k r y l i s ię a n a r
c h iś c i i d o o k o ła k tó r e g o to c z y ła s ię w ty c h d n ia c h z a c ię t a w a lk a .
P ó ź n ą je s ie n ią n a s t ę p u j ą u p o d n ó ż a P y r e n e jó w s iln e u le w y , k t ó r e z a g r a ż a j ą o k o lic z n y m m ia s to m i w s io m . N a z d ję c iu w id z im y s a m o c h ó d o s o b o w y , k t ó r y p r z e
je ż d ż a p r z e z z a la n e u lic e P e r p ig n a n .
J e g o K r ó le w s k a M o ś ć K a h a y a , w ła d c a A n k o li ( U g a n d a , A f r y k a ) z o s ta ł n ie d a w n o o c h r z c o n y
p r z e z O jc ó w B ia ły c h .
R O Z R U C H Y S T U D E N T Ó W W H I S Z P A N J I .
Poliej* reapędz* tłumy studuutiw. Mwjuaarz w Alasee przy pamoay zaprzęgu psaw gramadzi drzewa aa apał.
G r o b o w ie c d z ie c i k r ó la a n g i e b k i e g o E d w a r d a I V , k r y j ą c y w s o b ie o d 4 5 0 ia t p r o c h y z a m o r d o w a n y c h b r a c i k r ó le w ic z ó w E d w a r d a i R ic h a r d a , z o s ta ł o b e c n ie o tw o r z o n y d la p r z a p r a w a d z e n ia b a d a ń n a u k o w y c h i u s ta l e
n ia m o r d e r c y .
- 4 -
01049
H-U-M-O-R
„Kiedy tutaj wstajesz z łóżka?
„Gdy pierwsze promyki słoneczne wpa-
Dobry adwokat.
Pana Kopytkowicza ukąsił pies i nietyl- ko podarł spodnie, lecz mocno wgryzł się w łydkę. Poszkodowany zaskarżył właści
ciela do sądu. Po sprawie spotyka go zna
jomy i pyta o wynik.
— A no nic, — odpowiada p. Kopytkie- wicz, — mój przeciwnik miał dobrego adwo
kata, który go nietylko obronił, ale udowod
nił że to ja pogryzłem psa. (m
* U lekarza.
— No źle z panem nile jest. Niech pan stosuje się tylko do moich wskazówek a może pan dożyć i siedemdziesiątki.
— Bój się pan Boga, panie doktorze, co pan mówi? Przecież ja już mam siedem
dziesiąt i trzy.
* Po ślubie.
Łodzie do wynajęcia.
„Co, dwa złote na godzinę? To jest za drogo. Niech Pan weźmie pod uwagę, że ta pani jest tylko moją siostrą. (m
(„Everybodys Weekly1') daja do mego pokoju.
„Nie jest to trochę za wcześnie?“
„Wcale nie. Okno moje wychodzi na za- chód.“
(„Guiterrez")
*
Żona: Kochany! Przed małżeństwem przy nosiłeś mi ęodzilennie podarki, a teraz mię zaniedbujesz.
Mąż: Czy widziałeś, by rybak karmił r. bę którą już schwytał? (na
„Marysiu, przecież na krześle jest pełno kurzu."
„Widocznie oddawna nikt na nim nile siedział." („Kasper1^.
U golarza.
Golarz zaciął gościa poraź trzeci. Obu
rzony gość woła:
— Na Boga! Daj mi pan także brzy-t twę, bym się miał przynajmniej czem bro
nić. *
Modlitwa dziecka.
Mały Antoś (mówiąc pacierz) pomylił się i mówił:
— I nie wódź nas na pokuszenie mię-
dzy niewiastami. (m
* W knajpce.
— Czem ci dała żona w łeb, gdyś wrócił do domu po północy?
— Ach, tą ogromną wycieraczką z drutu, co leży w przedpokoju, na której jest wy
drukowane „Witaj." (m
„Spadł mi chleb z masłem na ziemię.
Uważaj Marcelku, żeby pies go nie porwał".
„Bez obawy — położyłem na nim nogę.
(„Passing Show") (m
„Co się dziś z tern dzieckiem dzieje, ma
mo? Połknęło już trzy smoczki i jeszcze nie jest cicho. („Everybodys Weekly")
Na ulicy.
— Ładny masz na sobie garnitur. Ile cię kosztuje?
Nie wiem. Nie otrzymałem jeszcze a- wizacji sądowej od krawca. (d o
¥ Promienie X.
Cóż udała się fotograf ja mojego móz
gu?— I tak i nie, bo oto dziesiątą płytę roz
wijam i żadnego śladu dopatrzyć się nie mo
gę.
■\ . Wspomnienia.
Żona: Pamiętasz Stasiu? Pod tym pom
nikiem schodziliśmy się...
Mąż: O tak, pamiętam... Znowu stoi fctam jakilś dureń 1 czeka. - • iS
Mąż: „Janko, Janko, matka twoja wła
śnie spadła"
Żona: „Na Boga, czy odniosła jakie ra
ny ?Mąż: „Nie wiem, — gdyż jeszcze spada."
(„Passing show")