• Nie Znaleziono Wyników

Pierwszy kontakt ze środowiskiem opozycyjnym - Bożena Iwaszkiewicz-Wronikowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pierwszy kontakt ze środowiskiem opozycyjnym - Bożena Iwaszkiewicz-Wronikowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

BOŻENA IWASZKIEWICZ-WRONIKOWSKA

ur. 1950; Słupsk

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe „Spotkania. Niezależne Pismo Młodych Katolików”, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Janusz Krupski, życie polityczne, opozycja w PRL

Pierwszy kontakt ze środowiskiem opozycyjnym

Nigdy nie wstąpiłam do opozycji. Nie było żadnych struktur organizacyjnych, do których mogłabym wstąpić. Zaczęło się od takich czysto towarzyskich, koleżeńskich czy przyjacielskich spotkań.

Osobą, która w Lublinie skontaktowała mnie ze środowiskiem opozycyjnym był Jan Michał Krzemiński. On był filologiem klasycznym i współpracownikiem pani prof.

Leokadii Małunowiczówny, w latach 70. bardzo znanej postaci na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i w Lublinie, która była kierowniczką Międzywydziałowego Zakładu Badań nad Antykiem Chrześcijańskim. Właśnie tam spotkałam Jasia Krzemińskiego, który zajmował się między innymi przepisywaniem i kolportowaniem

„Biuletynu [Informacyjnego] KOR”, dał mi wtedy pierwsze egzemplarze. Zupełnie nie pamiętam, jak to się stało, ale myślę, że to za jego pośrednictwem poznałam Janusza Bazydłę i Janusza Krupskiego. Zaczęło się od takich spotkań, podczas których rozmawialiśmy o tym, co się działo i co oni robili. Później się okazało, że lepszym miejscem do spotkań niż jakieś KUL-owskie pomieszczenia było moje mieszkanie, bardzo dobrze położone, w samym centrum Lublina.

[Kiedy moja córka] Klara była niemowlęciem, to pamiętam Janusza Krupskiego, który wystąpił kiedyś w roli opiekunki do dziecka. Jak nie miałam z kim zostawić dzieci, to on przyszedł. Pamiętam jego minę, jak trzymał ją na kolanach, cały sztywny ze strachu, bo on nie miał wtedy nic wspólnego z małymi dziećmi. [Zatem spotkania w moim mieszkaniu musiały rozpocząć się] zanim urodziła się Klara, czyli w 1976 r. Tuż przed powstaniem „Spotkań”.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-04-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Wioletta Wejman, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

Podobno ten pociąg miał gdzieś jechać na wschód, wieźć jakieś towary i właśnie od tego się wszystko zaczęło. O tym słyszałem już w

Przez cały czas tylko tutaj pracowaliśmy.. Na różnych stanowiskach,

Było to duże przeżycie, bo oni nieśli przez miasto, z KUL-u do mnie do domu, tę skrzynię na zabawki wypełnioną wydrukowanymi [czasopismami] – to były „Spotkania”,

Chodziło o niezależność od oficjalnej propagandy, od oficjalnego stanowiska również Kościoła, bo to było robione też trochę wewnątrz Kościoła, ale jednocześnie z

Teraz to jest nie do wyobrażenia, ale to były najtrudniejsze rzeczy, takie właśnie poniżające, bo bez innych można było się obejść. Dokładnie pamiętam momenty, w

Kiedyś, to jakaś okazja była, ale nie 22 lipca, tylko może 1 maja, jakoś to w lecie było i zaproponowano naszej klasie udział w takim widowisku

A jak poszedłem, chciałem kożuch zrobić, no to powiedział: „Skór nie ma w ogóle i nie wiadomo jak będzie” Musowo było sobie radzić jakoś, żeby to wszystko przeżyć.