• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1931.02.19, R. 3, nr 21

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1931.02.19, R. 3, nr 21"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 21 Wafiad 20OT egz Czwartek 19 lutego 1931 r. Rok lii.

Gazeta Wąbrzeską

Przedpłata: miesięcznie wynosi zł 1,50 z dostawą pocz­

tową 1,69, z odnoszeniem w dom przez specjalnych posłań­

ców zł 1,75, Cena egzemplarza pojedyńczego wynosi gr 15.

Organ Katolicko-Narodowy

UiiMi If zii iugoMo: os M, »Mi l soft

Telefon nr. 69.

M Mili 1 aUttisM: lilaiiFZBżfio, ul. cimMsiia i.

Ogłoszenia: wiersz m lim. na stronie 7-łam. gr10, na stronieONMLKJIHGFEDCBA

4-łamowej za tekstem gr 30, wtekście gr 50, naI str. gr 75. Przy powtórzeniach udziela się rabatu. Dla zagranicy 5Oo/onadwyżki.

Bóg I Ojczyzna 8 W jedności siła!

Prawdziwe obliae sanacji.

D e b a ty b u d ż e to w e c o ra z siln ie j, c o ra z w y ra źn ie j o św ie tla ją o b lic z e sa n ac ji. B e zm y śln e u c h w a la n ie k a ż­

d eg o p rz e d ło ż e n ia rz ą d o w e g o , m im o że n a w e t te lu b o w e u w a g i o p o z y c ji z d a ją się p rz e m a w ia ć d o p rz e k o n a ­ n ia ty c h i o w y c h c z ło n k ó w B . B ., d o ­ w o d z i, że s ta ł się ty lk o p o słu sz n e m n a rz ę d z ie m b ez w sz e lk ie g o p o c z u c ia o d p o w ied z ia ln o śc i w o b e c n a ro d u , w o b e c p rz y sz ło śc i, a n a w e t w o b e c p ra w a B o żeg o m im o in a c z e j b rz m ią ­ c y c h o św iad c z e ń je g o m ó w c ó w , b o g d y b y so b ie n a p ra w d ę B B . z d a w a ł sp ra w ę z o g ro m u c ięż ą c e j n a n im o d p o w ie d z ia ln o śc i, to n ie u c h w ala ł­

b y ta k p o h o p n ie i b e z k ry ty c zn ie w sz y stk ie g o , co m u k a ż ą. W d e b a ­ ta ch w y k a z a li ró ż n i sa n a to rz y ta k p rz e p as tn ą ró ż n ic ę p o ję ć m o ra ln y c h , ż e lu d z ie o c h rz e śc . k u ltu rz e Z a c h o ­ d u z p rz e raż e n iem się p y ta ją : czy to c h rz e śc ija n ie , c z y to są P o lac y , czy ra c z e j a z ja ty c c y b a rb a rzy ń c y ?

Je ż e li z n a jd u ją się ta m lu d z ie , i to c z o ło w i, k tó rz y p o c h w ala ją o k ru ­ c ie ń stw a b rz e sk ie , trz eb a p o w ied z ieć że ta cy z a tra c ili n ie ty lk o p o c z u c ie m o ra ln o śc i a le te ż i lu d z k o ści. Je ż e­

li ta m z n a jd u ją się lu d z ie , k tó rz y ju ż w c a le n ie s ta ra ją się u m n ie jsz a ć w in y k a tó w b rz e sk ic h , le c z ra c z e j p o c h w ala ją o k ru tn ik ó w , p o d n o sz ą c , że sp e łn ia li ro z k a z p rz e ło ż o n y c h , to te rn sa m em p o w ięk sz a ją g ro z ę s p ra ­ w y b rz e sk ie j, g d y ż stw ie rd z a ją , że to c i p rz e ło ż en i o p ra w có w b rz e­

sk ic h , a w ięc lu d z ie w y so k o p o sta­

w ie n i, lu d źm i z w y ro d n ia ły m i, lu d źm i b ez p o c z u c ia m o ra ln o śc i i lu d z k o ści. G o rz ej je sz c ze . Je że li w y ­ b itn i sa n a to rz y p u b lic z n ie w S e j­

m ie o św ia d c z ają , że „ B rz e ść “ je st ty lk o d a lszy m e ta p e m p la n u m a rsz . P iłsu d sk ie g o , k tó ry p o u d a n y m k rw a w y m p rz ew ro c ie m a jo w y m m ó g ł b y ł w ie lu sk a z a ć n a sz u b ien i­

c ę lu b sto s, le cz w o łał p o d z ie lić „ to“

n a tra n sze , to te rn sa m em o sk a rża ­ m a rsz . P iłsu d sk ieg o i n a n ie g o s k ła d ają o d p o w ie d z ia ln o ść z a B rz e ść . Je ż e li z n ó w sa n a cy jn y m ó w c a g ro z i sm u tn y m p o p ie lc em , g d y w ró c i m a rsz . P ., to z a p o w ia d a c h y b a , że

„ B rze ść“ b ę d z ie się p o n a w ia ć i m n o ­ ży ć. S a n a to rz y sa m i w ię c , i to n a j­

w y b itn ie jsi, g ło szą , że w P o lsc e m a b y ć sto so w a n y n a c isk w o b e c p rz e ­ c iw n ik ó w , że m a ją b y ć le k ce w a żo n e p ra w a i p rz ep isy , c h o ć b y n a w e t k o n ­ sty tu cji, g d y w y m a g a ć te g o b ę d z ie sw o iście p o jm o w a n y „ in te re s p a ń ­ stw a " , że B . B . n ie b ę d z ie z n ie m i się lic z y ć .

T e rn sa m em c z o ło w i sa n a to rz y p rz y ­ z n a ją , że w P o lsc e rz ą d z ić m a z n i- c z em się n ie licz ą ce sa m o w ład z tw o , że o lig a rch ja sa n a c y jn a k p i so b ie z w sze lk ie g o p ra w a sta n o w io n e g o , a u z n a je ty lk o n a k a z y c h w ili i p ra w a d la n ie j fa b ry k o w a n e a d u s u m p ro - fa riu m n a w ła sn y sw ó j p o ż y te k . T e ­ ra z ju ż , p o o św iad c z en ia ch s k a n d a ­ licz n y c h G a lic y , M ie d ziń sk ie g o i in ­ n y c h , n ik t ju ż się d z iw ić n ie b ę d z ie, że b e z a k tu o sk a rż e n ia p rz e trz y m y ­ w a n o w w ię zie n iu w n a jcię ższ y c h w a ru n k a c h g e n e ra łó w M a lc z ew sk ie ­ g o i R o z w a d o w sk ie g o ta k d łu g o , a ż b y li z ła m a n i fiz y c z n ie i d u c h o w o , że g e n . Z a g ó rsk i z p o d o sło n y w o jsk o ­ w e j „ z a g in ą ł" . T e ra z ju ż n ik t n ie m o ż e się d z iw ić , że b e z k a m e m i p o ­ z o stały n a p a d y n a Z d z ie c h o w sk ie g o ,

Wystawa pomorska w stolicy

będzie otwarta od kwietnia do czerwca.

p rz e m y słu w y tw ó rc z e g o i p rz etw ó rc z e­

g o , z w ią za n e g o z m o rz e m , p o d ró ż ą i tu ry sty k ą .

W k o tlin ie D o liy n u rz ą d zo n y b ę d z ie b a sen z p ły w a jąc e fi m o d e la m i o k rę­

tó w , w y k o n a n y c h p rz e z m ło d z ie ż sz k o l­

n ą ; w z n ie sio n a b ę d z ie ta k ż e la ta rn ia m o rsk a . W c e lu p ro p ag a n d y sp o ż y cia ry b , a w sz c z e g ó ln o śc i ry b m o rsk ic h u rz ąd z o n a b ę d z ie w y staw a ry b .

W W a rsz a w ie , w c z asie o d d n ia 18 k w ietn ia d o 1 c z e rw c a b r. b ę d z ie o tw a r ta w D o lin ie S z w a jc a rsk ie j w y sta w a p ro p a g a n d o w a „P o lsk i® m o rze i Z ie m ia P o m o rsk a " . P ra ce p rz y g o to w a w c z e są ju ż w b ie g u .

W ra m ac h c a ło śc i z n a jd ą się p o ­ sz c z e g ó ln e e k sp e d y cje ja k : W y staw a P o m o rz a , w y sta w a k ra jo b raz u m o r­

sk ieg o , w y sta w a sz k o ln a , w y sta w a e- m ig ra cy jn o - k o lo n ja ln a , w y sta w a

Elektryfikacja Pomorza i Poznańskiego.

O d ro k u c iąg n ą się p e tra k ta cje n a ; te m at z e le k ry fik o w a n ia z a ch o d n ie j czę­

śc i P o lsk i, o b e jm u ją ce j P o z n a ń sk ie i P o m o rz e, o ra z sz ere g p o w ia tó w są sie d ­ n ic h d a w n ej K o n g re só w k i. O n a d a n ie k o n c e sji u b ie g a się S . A . „ P o m o rsk a E le k tro w n ia K ra jo w a w G ró d k u ", o - p ie rają c się n a k a p itała c h z a g ra n icz­

n y c h , w sz cz e g ó ln o śc i n a sz w ajc arsk ie j sp ó łc e h o ld in g o w e j „ M o to r - C o lu m ­ b u s".

D la z e le k try z o w a n ia P o z n a ń sk ieg o i P o m o rz a z a m ierz o n e je st stw o rz e n ie

Krwawa masakra więźniów politycznych

w więzieniu bolszewickiem w Mińsku.

D o W iln a n a d e sz ła w ia d o m o ść o w y ­ p a d k u , ja k i z a sz e d ł w w ię z ie n iu w M iń sk u so w ie c k im . P o d c z a s ra n n e j p rz e c h a d z k i w ięźn ió w p o lity c z n y ch je d e n ze stra ż n ik ó w e k so rtu ją c y c h d o sta ł a ta k u sz a łu i p o czął strz e la ć d o sp a c e ru ją c y c h w ięźn ió w . S z a­

len iec z a b ił je d n eg o z n ic h , 2 -ch z a ś ciężk o z ra n ił. P o z o sta li w ię ź n io w ie , w id ząc, iż o sz a la ły d o zo rca w d a lsz y m c ią g u strz e la ,

Dalszy wzrost bezrobocia w Polsce

o 7 136 osób w ciągu tygodnia.

O sta tn ie ty g o d n io w e sp ra w o z d a n ie z ry n k u p ra c y za czas o d 31. sty c z n ia d o 7.

lu te g o b r. w y k a z u je d a ls z y w z r o s t liczb y b e z r o b o tn y c h o 7,136 o só b . W d n iu 7. lutego liczba bezrobotnych w yno­

siła 352,431 osób, przyczem zasiłk i u sta­

w ow e p o b ierało 122,237 bezrobotnych.

N ajw ięk sze n atężen ie bezrobocia d aw a­

M o sto w icza, N o w aczy ń sk ieg o i in n e.

R zeczy te b y ły d la w ielu n a k an ­ w ie w y d arzeń o statn iej doby aż n ad ­ to jasn e i zro zu m iałe. D ziś, g d y w S ejm ie czołow i san ato rzy rzu cili tak jask raw o czerw o n y sn o p św iatła n a cały sy stem p o m ajo w y , n ik t ju ż n ie m oże an i u n iew in n iać, an i w ątp ić, an i tłu m aczy ć. K ażd y , n ajb ard ziej n aw et zag w o żd żo n y zw o len n ik sa­

n acji, m oże w id zieć jasn o i ro zu m ieć d o k ąd n as d o p ro w ad zo n o i d o k ąd się n as jeszcze p ro w ad zi. D ziś ju ż n ie m a an i u n iew in n ien ia an i w y­

tłu m aczen ia d la żad n eg o zw o len n ik a san acji. N aju czciw si, p o zn aw szy g ro zę w y tw o rzo n y ch sto su n k ó w , w y sn u li ju ż jed yn ie m o żliw ą k o n se­

k w en cję: o p u szczają szereg i B . B . i san acji. N a ty ch zaś, co m im o w szy stk o tam zo stają, zw ala się w całej ro zciąg ło ści w sp ó ło d p o w ie­

d zialn o ść p rzed n aro d em , h isto rją i p o to m n o ścią, a p rzed ew szy stk iem p rzed B ogiem . T y ch , k tó rzy w sp ół- w in ę p o n o szą, p o staw i n aró d p o za n aw ias ży cia n aro d o w eg o , sp o łecz­

n eg o i p ań stw o w eg o , i n ap iętn u je ich p iętn em K ain a. W obec g ro zy ty ch tak w y m o w n y ch fak tó w i en u n - cjacy j arb itró w san acji n ie m oże zw o lenn ik ów san acji u n iew in n iać

p o lsk iej sp ó łk i z k ap itałem 10 m ilj. złp ty ch , w tern zag ran iczn e k ap itały m ają u czestn iczy ć w w y so k o ści 5 m ilj. zł., a k rajo w e w tej sam ej w y so k o ści. P ary ­ te t u d ziałó w fin an so w y ch m a p o cią­

g n ąć za so b ą p ary tet osób w zarząd zie, p rzy czem p rzew o d n ictw o zarząd u m ia­

łoby być o d d ane g ru p ie p o lsk iej pod p ew n em i ry g o ram i. R ealizacja p ro g ra­

m u in w esty cy jn eg o o p arłab y się o ści­

słą w sp ó łp racę ze sp ó łk ą h o ld in g o w ą

„M otor - C o lu m b u s".

rzucili się do ucieczki.

N a odgłos strzałó w przybył k o m en d an t w ięzienia, który, nie o rjen tu jąc się w sy­

tu acji i sąd ząc, iż w ięźniow ie zb u n tow ali się d ał ro zk az strzelan ia do u ciek ający ch . 2-ch w ięźniów zastrzelo n o n a m urze, 3-ch zaś zostało ran n y ch . G dy się sp raw a w y­

jaśniła, k o m en d an t polecił niezw łocznie a- resztow ać o b łąk an eg o strażn ik a.

ło się zauw ażyć w edług stan u z d n ia 7 b.

m . w n astęp u jący ch o środ k ach : w oj. ślą­

skie 58,320; Ł ódź — m iasto — 38,281, w raz z okręgiem 52,410; S osnow iec 20,441; W ar­

szaw a — m iasto 19,679; P o zn ań 16,177; C zę stochow a 14,079; K rak ó w 12,891; B ydgoszcz 12,195; L w ów 8,453; R ad om 7,697; C h rza­

nów 7,326; W ło cław ek 7,452; P iotrków

żad en w zg ląd , a n ajm n iej ju ż jak ieś w zg lęd y m aterjaln y ch k o rzy ści.

Nie chcemy siać nienawiści ani potęgować przeciwieństw, ale powo­

dowani troską o naród i państwo, wołamy do tych zwolenników: Czas powstać z letargu sanacyjnego, czas otrząsnąć się z sanacyjnej hipnozy, czas już najwyższy! S an ato rzy , n ie sąd źcie, iż ch cielib y śm y w as p o zy­

sk ać d la o b o zu n aro d o w eg o . W cale się o w as n ie u b ieg am y , zn ając m a­

ło ść w aszą! Ż ąd am y od w as, ab y ście się o d su n ęli i o p u ścili szereg i san a­

cji, tro szczącej się ty lk o o p ełn y żłób d la siebie, ch o ciażb y w szy stk o g in ę­

ło, ab y ście się od n ich o d cięli o stro , a d ziałaln o ść sw o ją o p arli o zasad y m o raln o ści ch rześc., d la en erg iczn ej o b ro n y p raw a i p raw o rząd n o ści, d la o b ro n y zasad ch rześc. w cało k ształ­

cie ży cia p u b liczn eg o , d la o b ro n y ch rz. k u ltu ry zach o d niej, d la o b ro n y D u szy N aro du ! In aczej n aró d u zn a w as jak o u m y śln y ch szk o d n ik ó w n aro d u i g rab arzy p rzy szło ści n aro ­ d u i p ań stw a p o lsk iego !

P an o w ie san ato rzy ! O statn ia ju ż g o d zina do n am y słu i n ap raw y ! C zas ju ż się o ck n ąć n ajw y ższy ! In aczej

za sen w asz d ro g o p rzy jd zie p ła­

cić N aro d o w iec.

6,429; B iałysto k 6,731; D rohobycz 6,995, B iała 5,651; G ru d z ią d z 5,631; T c z ew 5,577; O strów W lkp. 6,295; S tan isław ó w 5,384; Ż yrardów 5,546; P rzem y śl 5,006;

reszta poniżej 5 tysięcy, w tern G d y n ia 3,220.

Konfiskata

„Gazety Wąbrzeskiej

O statn i, p o n ied ziałk o w y n u m er

„G azety W ąb rzesk iej" n a sk u tek za­

rząd zen ia S taro stw a G ro d zk ieg o w T o ru n iu u leg ł k o n fisk acie. D o tej p o ry n ie jesteśm y w p o siad an iu p o ­ stano w ien ia sądow ego, zatw ierd za­

jąceg o to zajęcie. Jak n am P o licja P ań stw o w a, k tó rej w y k on an ie zaję­

cia p o ru czo no , o św iad czy ła, zab o lał p o d o b n o k o g o ś arty k u ł w stęp n y pt.

„11-ta ro czn ica" o raz fak ty w n im p rzed staw io n e. A rty k u ł ten o m aw iał w zw iązk u z 11 ro czn icą w k ro czen ia w o jsk p o lsk ich n a P o m orze rzeczo w o i n a p o d staw ie o b serw acy j ro zg ry ­ w ający ch się n a n aszy m teren ie od d łu ższeg o czasu w y p ad k ó w sto sun ek san acji, a p rzed ew szy stk iem jej tu ­ tejszy ch im p o rto w an y ch „p io n ieró w "

do P o m orza i P o m o rzan .

S zan . czy teln ik ó w n aszy ch , k tó ­ rzy teg o sk o n fisk o w an eg o n u m eru

„G azety W ąb rzesk iej" n ie o trzy m ali, a w raz z n im i n iezm iern ie ciek aw e­

go w yżej w sp o m n ian eg o arty k u ły , p ro sim y o w y ro zu m iałość.

N ie n aszą b o w iem jest w in ą, że n ie m o żn a d ziś w P o lsce m ó w ić n i p isać p raw d y o tern, co n as boli. A le jed n o jest p ew n e, a o tern i „tam ci"

w ied zieć p o w in n i, że k ag ań cem cen ­ zu ry n ie u k o i się g o ry czy an i b u ­ d ząceg o się o d ru ch u su m ień n ie stłu m i.

Przed przewrotem w Hiszpanii.

Barykady na ulicach Madrytu.

S anchez G u erra zrzekł się m isji tw o rżen ia g ab in etu.

W całej H iszp an ji w p ro w a lżono p o . n o w n ie c e n z u rę .

W P ary żu k rążą p o g ło sk i, że w H iszp an ji w p ro w ad zo n y zo stał stan w o jen n y i u stan o w io n a d y k tatu ra g e­

n e rała S aro . G en. M artin ez A nido, prze b y w ający w R y w jerze, zo stał sp ieszn ie o d w o łan y i p o w ró cił d o H iszp an ji sa­

m o lo tem .

P ary ż, 18. 2. (R adjo).

W ed łu g w iad o m o ści z M ad ry tu po ­ ło żen ie jest n ad al n iew yjaśnio n e. S po­

d ziew ają się p o w szech n ie, że u tw o rzo­

n y b ęd zie g ab in et ze zw o len n ik ó w m o- n arch ji. W czo raj w ieczo rem o d b y ła się zeb ran ie p rzy w ó d có w p arty j, k tó re w e­

szłyb y do tak ieg o g ab in etu . P rzew o d­

n iczy ł B eren g u er a o b ecn i b y li m . in.

p rzy w ó d cy lib erałó w h r. R o m an o n es i P rreto o raz zastęp ca p rzy w ó d cy k ata- lo ń czy k ó w G am bo. B eren gu er m iał o- św iad czy ć k ró lo w i, że w szy scy zeb ran i zg o d zili się n a o b jęcie tek w tak im g a­

b in ecie.

P ó źn y m w ieczo rem doszło w M a­

d ry cie do liczn y ch d em o n stracy j rep u­

b lik ań sk ich i m o n arch isty czn y ch . N a p o w itan ie k ró lo w ej, p o w racającej z A n g lji zjaw ił się n a d w o rcu tłu m lu ­ dzi, k tó ry w zn o sił o k rzy k i n a cześć m o n arch ji. D rogę z d w o rca do zam k u o d b y ła k ró lo w a pod siln ą o sło n ą. N a u - licach m iasta doszło do p rzeciw d em o n - stracy j rep u b lik an ó w . B rali w n ich u- d ział stu d en ci. K ied y p o jaw iła się po ­ licja k o n n a, d em o n stran ci zb u d o w ali b ary k ad y p rzew racając sam o ch o d y cię żaro w e i au to b u sy . W starciu z p o licją b y ło k ilk u ran ny ch .

P o m ieście ro zeszły się p o g ło sk i o b u n cie o ficeró w arty lerji, k tó ry w y­

b u ch n ąć m iał n a p ro w incji.

(2)

Bfr. t GAZETA WĄBRZESKI —czwartek, dnia IS Intego Wi r. Tir. Z1

Obowiązek chrześcijań­ ski i społeczny.

II.WVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA (środki zaradcze).

.\b y zło nędzy gospodarczej u su n ąć, po­

trzeb n a jest w P olsce rek o n stru k cja p ań ­ stw ow o - gospodarcza i sp o łeczn a n a za sad ach ch rześcijań skich .

N ależy o k reślić teoretycznie i p rak tycz­

n ie pojęcia p ań stw a, n aro d u i obyw ateli, rząd u i sp o łeczeń stw a n a zasad ach chrze­

ścijań sk ich . a n ie w olno p o d trzy m y w ać p o ­ jęcia, że „państw o jest ateisty czn em — bez- b cżn em“, jak to w y p o w iad a p o d k o m isja k o d y fik acy jn a p ań stw , p raw a m ałżeń sk ie­

go w sw oim projekcie, że p ań stw o jest ,.bogiem -bożyszczem , przed n aro d em nie- ódpow iedzialnem , k tó rem u w szyscy bez>- w zględnie słu ży ć w inni, że p ań stw o jest czem ś zu pełn ie niezależnem , bytem sam y m d la sieb ie1', — bo p ań stw o jest tw orem n aro d u , przeznaczonem d la d o b ra n aro d u m aterjaln eg o i m o raln eg o , bo p ań stw o m e jest nicżem innem , jak su w eren n em p ra­

wem n arod u, u stan o w io u em i pow ołanem d la d o b ra i obrony słu szn y ch interesów o- byw ateli. R ząd zaś n ie jest u cieleśn ien iem p ań stw a, lecz tylko rep rezen tacją p ań stw a i n aro d u , pow ołany jest n a p o d staw ie u- staw , przez n aró d p rzy jętych , n a to. by p rzep ro w adzał u staw y i p iln o w ał in tere­

sów n aro d u . N a zasad ach ch rześcijań sk ich n ależy p rzek ształcić u stró j p ań stw o w y P o l­

sk i i całe praw odaw stw o, bo n iestety zbyt dużo w prow adzono w n ie zasad so cjali­

sty czn y ch , n iechrześcijań sk ich, ateisty cz­

n y ch , k tó re w sw y ch sk u tk ach dziś m szczą si ęn a całym k raju .

I w życie gospodarczo - zarobkow e n ale­

ży w prow adzić zasad y ch rześcijań sk ie, aby zap an o w ały sp raw ied liw o ść i m iłość, aby ao stało złam an e b ezd u szn y bezw zględne sam olu b stw o , ab y w szyscy w iedzieli i p a­

m iętali, że m ają w zajem ne obow iązki.

T e ogólne w sk azan ia p o w in n i P olacy- k ato licy koniecznie w p ro w ad zać w życie, p o w in n i zrzeszać się k u p rzep ro w ad zen iu ich, bo inaczej grozi i n ain — bolszew izm . a z n im u trata w olności i w łasnego p ań ­ stw a, zu pełna ru in a gospodarcza i relig ij­

n o -m o raln a.

N a tej dążności, n a ty ch w y siłk ach jed n ak n ie w olno poprzestać, raczej w in­

n iśm y gdzie i jak tylko m ożem y, te zasad y w czyn zam ieniać.

Jed n y m z n ajp ierw szy ch i n ajk o n iecz­

n iejszy ch środków jest rozumna oszczęd­

ność we wszystkich stanach, skasowanie żyda nad stan. A le u m iar i jak n ajd a­

lej id ąca oszczędność jest w sk azan ą nie ty lk o d la kieszeni pojedyńczych obyw ateli, p o stu lat ten dotyczy w n iem n iejszy m a m oże n aw et w iększym sto p n iu , kieszeni ogólnej, p ań stw o w ej, b u d żetu p ań stw o w e­

go, w k tó ry m w y d atk i w in n e być jak n aj­

b ard ziej ograniczone. Jest bozw zględnym obow iązkiem ch rzęścijasń k im i n aro d o­

w ym w szystkich z przeprow adzonych o- szczędności rato w ać ty ch n ajb ard ziej do­

tk n ięty ch bezrobotnych, g ło d u jący ćh U - p rzy to m n ić sobie w in n i w szyscy, k tó rzy jeszcze p o siad ają, że rato w ać bliźniego — to n ie łask a lecz obow iązek. Należy wszystkiemi silami i środkami dążyć ku zlikwidowaniu bezrobocia, bo pracow nicy m ają przedew szystkiem p raw o do p racy i w ystarczającego zaro b k u , bo jałm u żn a za­

w stydza porządnego i honorow ego pracow ­ n ik a. k tó ry jest zdolen do p racy , bo w sp ar­

cia d em o ralizu ją w ielu. — A jak że m oże­

m y przyczynić się do p o m n o żen ia p racy ? K ażdy, k tó ry m oże d ać p racę i zarobek, niech je daje. C h rześcijań sk a m y śl społecz;

n i n ak azu je ten obow iązek d an ia p racy i w y starczająceg o zarobku, jeżeli i o ile je dać m ożna., a n ie należy sam o lu b n ie obli­

czać, czy ta p raca odrzuci znaczny zysk?

N iestety now oczesny liberalizm now opo-

• g ań sk i ocenia p racę li tylko ze stano w isk a k ap italizm u now opogańskiego, d ą^y w y­

łączn ie do zysków w ysokich, a zap o m in a o w zględach ch rześcijań sk o - społecznych.

Dać pracę i godziwy zarobek — więcej ma wartości, niż dać hojną nawet jałmużnę,

bo jałm u żn ę zasadniczo d aw ać należy m e-

J. I. Kraszewski. 115

B r 0 h i.

CZASY SASKIE.

(C ię,g d alszy ).

— H rab io , — m ów iła ży w a F au ­ sty n a — p raw d aż to, że się o d d ala­

cie? że m y ślicie o d jech ać? że się u su w acie i zo staw u jecie Ip ac w o lny n ie- p rzy jacielo m w aszy m ?

S u łk ow sk i p o czął się śm iać.

— Ja n ie m am n iep rzy jació ł, — rzek i sp o k o jn ie — a g d y b y m b y ł tak szczęśliw y i m iał ich (bo za zaszczy t b y m p o czy tał zaro b ić n a n ieprzy - jążń , słu żąc p an u ), w caleb y m się ich n ie lęk ał.

— C zy w y n ie d o w ierzacie? — p rzerw ała F au sty n a. — I szczery m n ie chcecie być z b iedn ą śp iew aczk ą?

A le z za k u lis w iele w id ać św iata, ale za n iem i lepiej się p o zn aje lu d zi, n iż w ’ salo n ach; ja w am , h rab io , d o­

b rze życzę, bo w y k o ch acie k ró la i ch cecie d o b ra d la teg o k raju , k tó ry ja za d ru g ą u w ażam ojczyznę. W y jesteście czy ści i p rag n iecie, ab y p a­

n a k o ch an o ; d ru d zy m y ślą o sobie, a o k raj n ie d b ają w cale.

N am arszczy ł się. S u łk o w sk i.

A le k tó ż! k to !

Jak to , w y ście tak ślep i! — za­

zd o ln y m do pracy, a zdolnym potrzeba p racy i zarobku, bo jałm u żna ich dem o­

ralizu je i od p racy odstręcza. N ie każdy m oże bezpośrednio być pracodaw cą, ale po­

średn io w szyscy stać się m ogą i pow inni w spółpracodaw cam i. A jak ?

Żądaj wszędzie i zawsze wyrobów kra­

jowych. Jeżeli każdy z n as postanow iłby sobie: n ie k u p ię żadnego arty k u łu zag ra­

nicznego, jeżeli m ogę nabyć krajow y, g d y ­ by p o stan o w ien ia tego ściśle p rzestrzeg ał, to tern sam em przyczyniałby się do pow ięk­

szen ia p ro d u k cji k rajo w ej, k tó rab y p o trze­

b o w ała znów tern w ięcej pracow ników krajow ych.

R > ąd i sam o rządy w in n y przyśw iecać dobrym p rzy k ład em . Jest jeszcze jed n a bo­

lączka, k tó rą rząd w inien u su n ąć ze w zglę­

du n a bezrobocie. W iadom em jest, że zbyt często p racu ją n a stano w isk ach u rzęd o­

w ych w zgl. sam o rząd o w y ch i p ry w atn y ch m ąż i żona, a czasem córki jeszcze i sy n o­

w ie, w jednej rodzinie żyjący, choć sam ojciec p o b iera w y starczające n a u trzy m a:

nie i życie pobory . Jest to niesprawiedli-

Echa katastrofy samochodowej pod Tuchola.

W katastrofie zginęło 3 ludzi. Sprawa przed sądem w Choj­

nicach.

C h o jn ic e , 17. 2.

D ziś ran o o godzinie 10-tej rozpoczęła się p rzed w zm ocnionym w y d ziałem k ar­

n y m sąd u okręgow ego sen sacy jn a ro zp ra­

w a sądow a. N a ław ie o sk arżo n y ch zasiadł ślu sarz — szo fer 21-letni F ran ciszek O so- w icki, zam ieszk ały w R oślince pod T u­

cholą, oskarżony o spow odow anie śm ier­

ci trzech ludzi. R ozpraw ie przew odniczy w iceprezes izby k arn ej sędzia S taruszk ie- w icz w ayście sędziów K arnow skiego i C hm ielew skiego, o skarża p ro k u rato r s. o.

S tefan ick i.

R zecz m a się n astęp u jąco .

D nia 21. czerw ca 1930 r. o godzinie 17,30 n a szosie m iędzy T u ch o lą a B ladow em , n a km . 67,8 i 67,9 sam ochód osobow y p. S zpren g la z T ucholi ro zb ił się o p rzy d ro żne d rze­

w o. T rzech lu d zi p o strad ało życie. K ry­

tycznego dnia, sam ochód k iero w an y przez szofera F ran ciszk a O sow ickiego, b aw ił w C hojnicach. O fiara k atastro fy starszy po­

steru n k o w y śp. K an teck i b aw ił rów nież w C hojnicach służbow o. O statn i spotkaw - szy się z szoferem , p ro sił tegoż by go za­

b rał do T ucholi, czem u szofer nie odm ó­

w ił. Z ajech ali do Ż alna. S am ochód sta­

n ął p rzed oberżą p. S zpajdy. T ak śp. K an ­ teck i jak i szofer w eszli n a piw ko. P rzy­

łączył się do n ich p o d ró żu jący firm y K aź- m iersk i w C hojnicach śp. K azim ierz S yno- rad zk i z C hojnic i śp. P łom ień, jed y n y sy n u rzęd n ik a gospodarczego z W ielkiej K om orzy. T en o statn i m iał przyw ieźć z

Ofiary mściwości komunistów.

W M iń sk u zastrzelił się u czo n y b ia­

ło ru sk i prof. Ig n ato w sk i o raz ciężk o ra n ił się b iało ru sk i p o eta Jan K u p ała.

P o w o d em ty ch zam ach ó w n a ży cie b y ­ ły b ezu stan n e n ap aści p rasy k o m u n i­

sty czn ej, k tó ra p rześlad o w ała Ig n ato w - sk ieg o i K u p ałę za ich n aro d o w e p rze­

k o n an ia.

Wypadek autobusowy.

W p o n ied ziałek ran o au to b u s zd ąża­

jący do N ow ego T arg u , p rzed sam em n iem al m iastem zjech ał z szosy d o ro ­ w u i u d erzy ł z całą siłą o p rzy d ro żn e

d rzew o , d o zn ając p o w ażn y ch u szko­

dzeń. O d łam k am i ro zb ity ch szyb p o ra­

n io n e zo stały 3 osoby.

w o łała, zap alając się, F au sty n a. — C zy n ie w id zicie n ic? C zyż ja w am to p ierw sza o d sło n ić i p o k azać m u ­ szę? K ró lo w a p an i n aw et zazd ro ści w am łask i k ró la, m acie n iep rzy ja­ ciela w e w szech m o cn y m o jcu G u ari- n im , a w spó łzaw o d n ik a w B rilh lu . D łu go k n u ty sp isek w cicho ści n a ­ reszcie d o p ro w ad zili do sk u tk u ; w as w y p raw iają stąd , ab y -w asze p o siąść m iejsce, ab y w am serce k ró la o d e­

b rać! I w y n ie w id zicie tego! w y d o ­ b ro w o ln ie zap rzed ajecie sw o ją p rzy ­ szłość! T en człow iek p o ch w y ci w szy stk o ; d la w as tu m iejsca n ie b ę­

dzie.

M ów iąc to, załam ała ręce. S u ł­

k o w sk i stał, słu ch ał, ale n ie czy n iło to n a n im w rażen ia, d rg n ą ty lk o i w n et ru m ien iec m u n a tw arz b lad ą w y stąp ił.

K o ch an a p an i, — rzek ł — to d o p raw d y sn y są i p rzy w id zen ia. Ja w y jeżd żam , ale sam p ro siłem o to ; ja n ie m am n iep rzy jació ł, a m am serce k ró la, k tó reg o tak jestem p ew ­ ny, że żad n a m oc w św iecie o d eb rać m i go n ie p o trafi... U spokójcie się, sig n ora, to są czcze p lo tk i, latają.

W ierzcie m i, ślep y n ie b y łem i n ie jstem , i o szu k ać m n ie n iełatw o i p o ­ zbyć się m n ie.

wością społeczną, gdy w jednej rodzinie 2 lub więcej osób pobierają dobro pensje i źyją nad stan, gdy inne rodziny dla bra­

ku pracy w nędzy żyją. Jeżeliby n asze ży­

cie gospodarcze tak i m iało ch arak ter, iżby b rak było pracow ników , nicbyśm y nie m ieli przeciw zatru dn ian iu też córek i żon w p racy zarobkow ej, choćby m iały w do­

m u rodzicielskim b y t zapew niony. P racę pozadom ow ą zaro b k o w ą m ężatek u w ażam y zaw sze za n iep o żądan ą z rozlicznych w zględów , bo stan o w isk o m ężatk i n ak iad a n a n ią w ielkie, a św ięte obow iązki, k tó re pozadom ow a p raca zarobkow a n a szw ank n araża. M ężatka zasadniczo w tenczas ty l­

ko m oże zarobkow ać, w ograniczonej m ie­

rze poza dom em , o ile m ąż stał się nie­

zdolnym do p racy , lub p rzy n ajlep szy ch ch ęciach n ie m oże zdobyć zarobku, w y­

starczająceg o n a godziw e u trzy m an ie ro ­ dziny w edle stanu . Niewłaściwem jest i sprzecznem z etyką społeczną, jeżeli p an ­ ny z zam ożniejszych n aw et dom ów , dziś p rzy jm u ją posady, aby m ieć „w łasny pie­

n iąd z n a drogie kosm etyki, k in a, teatry ,

T u ch o li p ap iero sy , a w rócić m iał k o leją.

S am ochód ru szy ł z 3 p asażeram i po 15- m inu to w em p o sto ju do T ucholi. O koło 50 m etró w od m iejsca w y p ad k u , gdzie szosa m a siln y zak ręt, ty ln e kóło sam ochodu o tarło się o p rzy d ro żn y k am ień , n astęp n ie sam ochód p rzejech ał w szy b k im tem pie przez szosę, poczem całą siłą u d erzy ł ty l­

n ą częścią o drzew o. N ieszczęście byłe straszn e. K aro serja zo stała zupełnie zd ru zg o tan a a praw re ty ln e koło p o łam ane.

P asażero w ie zo stali w y rzu ceni n a jezdnię w zgl. do row u szosow ego. P o n ieśli śm ierć n a m iejscu. S zofer zo stał w kleszczony n a sw em sied zen iu w sam ochodzie, odnosząc jed yn ie lekkie zd arcia skórne. Śp. K an ­ teck i prócz ciężkiej ran y n a głow ie, od­

n ió sł złam an ie nogi.

S zofer O sow icki zeznaje, że jech ał szyb k o ścią około 50 kim . n a godzinę. N a ch w i­

lę p rzed w y p ad k iem u sły szał n ag le trzask , a gdy się obejrzał, u jrzał o tw arte drzw i sam ochodu. O d tej chw ili rozpoczęło się nieszczęście. N ie m oże sobie jed n ak u p rzy tom nić, czy n astąp iło to w sk u tek odm ó­

w ien ia kierow nicy. D ó w in y się nie po­

czuw a. P ijan y rów nież n ie był, gdyż w y ­ p ił jed y n ie 3 szk lan k i jasn eg o piw a.

W obec n iejaw ien ia się rzeczoznaw cy p.

K atafiasa z T o ru n ia, sąd p o stan o w ił roz­

p raw ę odroczyć, celem p o w o łania w yżej w ym ienionego rzeczoznaw cy oraz k ilk u in n y ch św iadków . R ozpraw a odbędzie się w m arcu .

Triumfalny powrót lotników.

U czestnicy w łoskiego lo tu tran satlan ty ­ ckiego n a h y d rop lan ach z m in istrem D al­

bo n a czele p o w racają do k raju w e czw ar­

tek. W d n iu ty m o k rętem „C onto R osso"

p rzy b ęd ą do G enui. P o u ro czy stem p rzy­

jęciu n a cześć lotników , jak ie się odbę­

dzie w G enui, lo tn icy p rzy b ęd ą w p iątek do R zym u, gdzie uroczystości n a ich cześć trw ać b ęd ą dw a dni. L otnicy b ęd ą p rzy ­ jęci przez k ró la o raz przez M ussoliniego.

Drukarnia diecezjalna w Łodzi.

S taran iem JE . ks. b isk u p a T ym ieniec­

kiego diecezja łódzka n ab y ła d ru k arn ię, w k tó rej o d tąd będzie się d ru k o w ało pism o

•d iecezjaln e „S łow o K atolickie" oraz in n e w y d aw n ictw a katolickie.

P o czął się śm iać w esoło.

A ! sig n o ra F au sty n a, — - rzek ł

w ierzcie m i, że w am w d zięczen jestem zatro sk liw o ść o m n ie, za to d o b re m n iem an ie. W ierzcie m i, że o tej n aszej ro zm o w ie n ik o m u w św iecie n ie w sp o m n ę: zo stan ie o n a m ięd zy n am i.

C h ciał o d stąp ić, k łan iając się, od lek tyk i, gdy, załam aw szy w y ciąg n ię­

te k u n iem u ręce, F au sty n a zaw o ­ łała:

— H rab io ! b y ćże to m oże, ab y ście w y do teg o sto p n ia ślep y m i b y li?

Jestże to p o d o b n a? S zlach etn y w asz ch arak ter n ie p rzy p u szcza zd rad y , ale o n w oczy b ije: w szy scy w id zą to, czego w y w id zieć n ie chcecie.

A le bo to są p rzy w id zen ia, d o­

m y sły , p o tw arze! B riih l w in ien m i w iele, i an ib y się m ó g ł w aży ć p o rw ać n a m n ie, ch o ćb y m iał tak p o tężn y ch sp rzy m ierzeń có w , jak n . p an i i n aj­

czcig o d n iejszy p ad re...

P o trząsł g ło w ą.

F au sty n a zam ilk ła i sp u ściła oczy.

— A w ięc, co p rzezn aczo n e, to n ie u n ik n io n e! C hi alia co rte a d estin a- to, m u o re san to o d isperato — szep­

n ęła jak b y sam a do siebie. — A ddio, sig n o r co n te, i n iech O p atrzn o ść w as

d an cin g i itp.. gdy setki i tysiące wykwa­

lifikowanych ojców rodzin daremnie szu­

ka pracy. N iezgodnem jest z ety k ą sp o­

łeczną gdy żona o trzym u je lu b zatrzy m u je posadę, aby m ałżonkow ie m ogli w ystaw - n iej żyć, jeżeli tę posadę chętnieby zajął ojciec rodziny. M nożenie zarobków w jed ­ n ej rodzinie, albo p rzy d zielan ie k ilk u u- rzędów i pensyj jed n ej osobie — ze szk od ą in n y ch , w ykw alifikow anych, pozostających bez posady, n azw ać m u sim y nieporządk.em społecznym i krzywdą dla bezrobotnych.

W iem , że sp o tk a m n ie zarzu t „zacofa­

n ia", n iezro zu m ien ia prądów czasu i t. p.

T ym zarzu to m p rzeciw staw iam ideę ch rze­

ścijańsk o - społeczną, obow iązek d an ia p racy i płacy w pierw tym , którzy ich bez­

w zględnie p o trzeb ują. — N ie jestem zasad­

niczym w rogiem p racy pozadom ow ej ko­

b iet boć dzisiejsze niezdrow e sto su n k i zm u szają n iestety liczne kobiety do niej.

A jed n ak sądzę, źc z w y jątk iem pew nych dziedzin, sp ecjaln ie n ad ający ch się d la ko­

biet, proca pozadomowa kobiet jest niepo­

żądaną, nawet po części szkodliwą pod względem społecznym, przynoszącą rodza­

jowi kobiecemu ogromne szkody. L ecz cóż m ają robić — m oże ktoś zap y ta — te licz­

ne w ykształcone lub półw ykształcone p an ­ ny? C zy m ają się nudzić, b ąk i zbijać? — O . gdyby chciały, znaleźć m ogą ogrom ne

pola pracy, pracy pięknej, wzniosłej, n- szlachetniającej i sjwJeczeństwu poży­

tecznej. I w dom u zn ajd ą dużo pracy przygotow aw czej do stan u m ężatk i, m atk i i gospodyni dom u. Jak ąż pociechę, jak ’ pożytek m a społeczeństw o, ro d zin a, m ą t dzieci, z lalki, szu m n ie u rzęd n iczk ą n azy ­ w anej, k tó ra w ychodzi zam ąż bez n aj­

m niejszej znajom ości sw ych przyszłych obow iązków ? T ak ie to — zb y t często są k an d y d atk am i n a rozw ódki. N ie w zględy i w zględziki osobiste, nie sam olu b stw o i chęć u ży w an ia w inny być decydujące, lecz w zgląd n a dobro społeczne. W naszych ciężkich czasach w inno stać się zasad ą:

w szędzie i zaw sze przy odpow iednich k w a­

lifikacjach do p racy muszą mieć pierw­

szeństwo ojcowie rodzin wzgl. żonaci albo osoby wolne, utrzymujące rodzinę swym zarobkiem. W n aszy ch obecnych w aru n ­ kach te zasady przeprowadzić jest obo­

wiązkiem chrześcijańskim i społecznym.

Jeszcze jed n ą kw estję, z p o p rzed n ią zw ią­

zan ą i zasadniczo w n iej zaw artą, m uszę poruszyć, choć w iem , że sp o tk am się z o- stry m n aw et sprzeciw em . — Jest n ią p ra­

ca em erytów . Z azn aczam zgóry, że — n ie­

stety w o statn ich czasach — ..em ery to w a­

nie" u n as stam się jak b y n ag m in n ą cho­

robą, n iesp o tyk an ą w żad n y m k raju , bo nigdzie n ie zn ajd zie się ty lu „m łodych e- m erytów ", jak u n as. — D latego rozróż­

n iam 2 k ateg o rje em erytów : p rzy m uso ­ w ych — i w łaściw ych. M iędzy p rzy m u so ­ w ym i em ery tam i zn ajd ziem y dużo ludzi o pełnych jeszcze siłach i k w alifik acjach , którzy w y trącen i z w ypełnianego zaw odu, pozbaw ieni zo stali piracy i- sk azan i n a n ęd zn ą n ieraz em ery tu rę, k tó ra n ie w y­

starcza n a n ajsk ro m n iejsze n aw et życie. — W ielu z nich, którzy popadli w n iełask ę, n ie o trzy m u je żadnego zao p atrzen ia, albo b. m ałe, sk azan i w ięc są szu k ać jak iej bądź p racy i zaro b k u , ab y u trzy m ać sie­

bie i rodzinę.

P rzeciw ty m n ie * m o żn a p o d n ieść za­

rzu tu , boć zm uszeni są szu k ać i przyjąć posady, aby m ogli żyć. S ą jed n ak też „u- przyw ilejow ani em eryci", którzy otrzym ali em ery tu rę, a potem in n e dobrze p łatne posady jak o specj. m ężow ie zau fan ia na stan o w isk ach , d la k tó ry ch n ie p o siad ają zaw odow ych k w alifik acy j. T acy p o b ierają n ieraz w cale p o k aźn ą em ery tu rę, a p o n ad­ to i w y so k ą pensję. T o n ie jest ze stan o­

w isk a chrz. dopuszczalnem , jest krzyw dą d la w y k w alifik o w an y ch , którzy d arem n ie szu kają posad, lub d arem n ie o czek u ją n a podrzędnych, m arn ie o p łacan y ch posadach aw an su i stab ilizacji. E m eryci, k tó rzy po­

siad ają d o stateczn ie w ysoką em ery tu rę, że godziw ie w edle stan u żyć m ogą, nie p o ­ w inni zab ierać p o sad in n y m , zw ł. ojcom rodzin, a w olny czas raczej pośw ięcać p racy sp o łeczn ej, w zgl. katoL -ośw iatow ej, ap o sto lstw u św ieckich i t p.

p ro w ad zi i p rzy p ro w ad za... N ie b aw ­ cie długo... K ied y ś m oże p rzy p o m n ici p rzestro g ę g łu p iej F au sty n y , ale ju ż b ęd zie po czasie.

S k ło n iła g ło w ę sm u tn ie, h rab ia u jął ją za ręk ę ze w zru szen iem .

Ś liczn a i d o b ra B o rd o n i, rzek ł — w ierzcie m i, żem w am w d zięczen b ard zo ; zaw sze io, coście u czy n ili, w ielk ieg o serca dow odzi.

M ało go jest m ięd zy n am i i cen ić go u m iem . L ecz n ie jest tak źle jeszcze...

a! n ie. K ró la m o g ę n azw ać p rzy ja­

cielem , u fam m u i n ie zaw io d ę się, b ąd źcie o m n ie sp o k o jn i.

F au sty n a, n ic n ie m ó w iąc ju ż, rzu ciła się w g łąb p o rte-ch aise ‘y, a h rab ia, u śm iech n ąw szy się jej i sk ło ­ n iw szy g ło w ą, siad ł do sw o jej.

L ecz zm ien ił w tej ch w ili p o sta- n o w in ie, i lu d zio m , co go n ieśli, k a ­ zał iść d o p ałacu B riih la.

G o d zina b y ła, w k tó rej go m ógł zastać jeszcze. Z am y ślo n y , p rzeb ieg i n iew ielk ą p rzestrzeń, d zielącą od n ieg o , w b ard zo k ró tk im czasie. N ie p o trzeb o w ał an i p y tać, an i p ro sić o p rzy jęcie, b y le m in ister b y ł w dom u, bo p rzed w szech m o g ący m S u łk o w ­ sk im d rzw i się n aó w czas w szęd zb

o tw ierały , jak w zam k u . (C iąg dalszy nastąpi)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Telefon nr. na stronie 7-łam. Przy powtórzeniach udziela się rabatu. Istnieje tylko jedno trwałe i zawsze w ostatecznym wyniku zwycięskie prawo, prawo ducha. Nie podbije trwale

Grudziądz przed zjazdem1.

W tej samej drukarni (firm a „D rukarz44 przy ulicy Leszno 53 w W arszaw ie) usadow iła się i zaczęła wychodzić „W alka4', organ so­.. cjalistów sanacyjnych

dzie się w Rudaku koło Torunia (przyjazd Toruń-Miasto o go­!. dzinie 7,25) zjazd naczelników

kają wielką Konstytucją pierwiastki szlachetności, sprawiedliwości i miłości Ojczyzny... komisji dla

Z p ro ­ gram ow ego artykułu pism a, jakie ta par tja poczęła w ydaw ać, w idać jednocześnie, że stane’a ona rów nież na gruncie ściśle antysem ickim. W ysyłam

dną operę po kilka m iesięcy, a nigdy za- trząca śpiew aczka stała z założonem i w ał się ją spow iadać łagodnem i słow y, dum any król nie znużył się tą jedną,

Teraz w iem y, że ow i oficerow ie brzescy — to ludzie delikatnego serca^ którzy bynaj ­ m niej nie zasługują na potępienie, lecz należy się im uznanie, pochw ała