• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1996, R. 67, nr 9-10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1996, R. 67, nr 9-10"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W numerze:

Słowo od red akcji ---

Trochę o patriotyzmie 3

Odbudowa bram Jerozolimy 4

Jak być pewnym swej wiary? 5

III Synod Kościoła Zielonoświątkowego 7

Sylwetki

Sergiusz Waszkiewicz 8

Porozm aw iajm y ---

Łapówka i ofiara Czarodziejski kamień

10 13

Przemówienie sejmowe 14

Biblia i teologia ---

Chrzest w Piśmie Świętym (cz. 2) 18

Pytania do chrześcijan ---

21

Agencja „Razem” zachęca 22

Listy --- ---

23

Ewangelizacja w mocy Ducha Świętego 24

Encyklopedia o zielonoświątkowcach 27

W iadom ości z kraju i z e ś w ia ta --- ---

28

Zdjęcie na okładce: Grupa dzieci na obozie „Royal Rangers”

Wydawca Naczelna Rada Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce

Rada Programowa Michał Hydzik

Marian Suski Mieczysław Czajko-

Edward Czajko Kazimierz Sosulski Zespół Redakcyjny

Redaktor Naczelny Kazimierz Sosulski

Redaktorzy Edward Czajko Ludmiła Sosulska Skład komputerowy Sławomir Kasjaniuk

Artur Mikuła Opracowanie graficzne

Sławomir Bednarski Adres redakcji 00-825 Warszawa,ul. Sienna 68/70 tel. 022/6248575 w.25, faks 6204073

e-mail: agape@hsn.com.pl Konto

Kościół Zielonoświątkowy, Miesięcznik »Chrześcijanin«

PKO BP V O/Warszawa, Nr: 1557-350802-136

Czasopismo rozprowadzane jest w drodze prenumeraty. Krajowa: pojedyncza roczna - 18 zł; półroczna - 9 zł; zbiorowa (od 5 egz.) roczna -16,20 zł; półroczna - 8,10 zł.

Zagraniczna roczna: Czechy, Słowacja, - 12 USD; Europa - 18 USD; Ameryka Płn. - 24 USD; Australia i Ameryka Płd. - 30 USD.

Do krajów zamorskich wyłącznie poczta lotnicza.

Zbory Kościoła Zielonoświątkowego w yznają następujące zasady wiary:

• nieomylność całości Pisma Świętego - Biblii jako Słowa Bożego natchnio­

nego przez Ducha Świętego - które stanowi jedyną normę wiary,

• Trójjedyność Boga - Ojca, Syna i Du­

cha Świętego,

• Synostwo Boże Jezusa Chrystusa, poczętego z Ducha Świętego, naro­

dzonego z Marii Dziewicy; Jego śmierć na krzyżu za grzech świata i Jego zmartwychwstanie w ciele, Jego wniebowstąpienie i powtórne przyjście,

• pojednanie z Bogiem przez opamięta­

nie i wiarę w ewangelię,

• chrzest w Duchu Świętym, przeżywa­

nie Jego pełni i dary łaski,

• uzdrowienie chorych przez wiarę w zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa,

• zmartwychwstanie i życie wieczne.

2

(3)

Trochę o patriotyzmie

P

odróżując po Skandynawii zauwa­

żyć można przed prywatnymi do­

mami bardzo wysokie maszty z powie­

wającymi flagami narodowymi. Zdarza się to widzieć nawet przy domkach let­

niskowych. W Stanach Zjednoczonych flaga narodowa jest stałym elementem życia publicznego, umieszcza się ją tak­

że w kaplicach na przedniej ścianie, za kazalnicą. W ten sposób obyw atele tych krajów manifestują przywiązanie do swego narodu, państwa. Mówią przez to: jestem Szwedem, Norwegiem, Ame­

rykaninem i chlubię się tym.

Podczas pobytu grupy polskich du­

chownych w Seulu na szkoleniu misyj­

nym dla przedstaw icieli Kościołów z Europy Środkowej, wśród wielu zadzi­

wiających tam spraw zaskakiwała nas duma, z jaką Koreańczycy podkreślali, że jakieś urządzenie jest produkcji ko­

reańskiej, a firmy, banki, teatry często w nazwie miały przmiotnik „koreański”.

A więc jedliśmy „Korean food", byliśmy w „Korean Theatre", używaliśmy ko­

reańskich urządzeń technicznych, ob­

darowano nas koreańskimi radiomagne­

tofonami i kurtkami. Nasi gospodarze najwyraźniej uważali, że to przywilej być Koreańczykiem i posługiwać się pro­

duktami wytworzonymi w ich kraju, i przez nich samych.

P

o dcza s naszej u b ie g ło ro c z n e j konferencji kościelnej poświęconej sprawom duszpasterskim, jedna sesja dotyczyła sprawy patriotyzmu kościelne­

go. Organizatorów zainspirowało do te­

go unikanie przez niektórych naszych duchownych nazwy Kościoła Zielono­

św iątko w eg o i nad aw an ie różnym przedsięwzięciom kościelnym, zborom czy agendom nazw „anonimowych", z dodatkiem przymiotnika „chrześcijań­

ski”, a także dająca się czasem słyszeć w kazaniach naszych pastorów „samo­

krytyka" dotycząca zielonoświątkowców i Kościoła Zielonoświątkowego. Różne sprawy wytyka się wówczas zborom i Kościołom zielonoświątkowym. Zamie­

rzenia mówców w takich wypadkach są jakby pozytywne, chcą oni podkreślić niewątpliwy fakt, że przywiązanie do

Chrystusa i do Słowa Bożego jest waż­

niejsze od przywiązania do jakiegokol­

wiek Kościoła, nawet własnego, zielono­

świątkowego. I prawda, nie głosimy Ko­

ścioła, lecz Chrystusa, bo On jest naszą chlubą. Jednakże, czy dla zachowania właściwej równowagi w głoszeniu po­

winniśmy się wstydzić własnej tożsamo­

ści?

Pamiętam czasy, gdy w duszpaster­

stwie akademickim przy krakowskim ko­

ściele dominikanów z atencją przyjmo­

wano nas, pastorów zielonośw iątko­

wych, podkreślając, że to z tego ruchu

„powiało Duchem Świętym” również na Kościół rzymskokatolicki. Pamiętam też pewne wydarzenie, jakie miało miejsce kilka lat temu. W szwajcarskim Bern, podczas europejskiej konferencji cha­

ryzmatycznej, pięciusetosobowa grupa polskich młodych katolików podzięko­

wała nam, sześcioosobowej grupie zie­

lonoświątkowców z Polski, a przez nas wszystkim zielonoświątkowcom, że na początku XX wieku „odkryliśmy” Ducha Świętego i przechowaliśmy to „odkry­

cie" do dzisiaj. Poproszono nas, abyś­

my ich pobłogosławili w imieniu Jezu­

sa. Po chwili, gdy podnieśli się z kolan, w atmosferze wzruszenia, pewna ucze­

stniczka tego spotkania podeszła, by z wdzięczności ucałować jednego z pa­

storów. Na przekazanej mu wizytówce widniało nazwisko prawniczki, wykła­

dowcy Uniwersytetu Warszawskiego - Hanny Gronkiewicz-Waltz.

P

atriotyzm pochodzi od greckiego słowa patriotes - ziomek, rodak i określa miłość ojczyzny połączoną z szacunkiem dla innych narodów. Ozna­

cza to gotowość do pracy dla dobra ro­

daków, odczuwanie z nimi więzi oraz po­

święcenie dla własnego narodu. Rozu­

mieją to chyba nowo powstające w na­

szym kraju wspólnoty ewangeliczno-cha- ryzmatyczne, które dbają o dobro włas­

nej grupy, zabiegają o uznanie ich bytu prawnego, starannie dobierają swoje na­

zwy. Ostatnio jedna z nich długo walczy­

ła o nazwę oraz o to, by zarejestrowano ją jako Kościół, a nie zbór. Często jed­

nak, niestety, niektórzy członkowie takich Nr 9-10/96 (536-537) ---

bliskich nam pobożnościowo grup z lek­

ceważeniem odnoszą się do Kościoła Zielonoświątkowego postrzegając go przede wszystkim jako formalną strukturę.

Nasi młodsi pastorzy czują się więc cza­

sem nieswojo w obliczu różnych zarzu­

tów, i chcąc się przypodobać krytykom, zdejmują z kaplic szyldy z nazwą Ko­

ścioła, zastępując go jakąś nazwą ogólni­

kową. To prawda, że przymiotnik w na­

zwie naszego Kościoła jest raczej prze­

zwiskiem. Podczas synodu w 1987, gdy wreszcie stało się dla nas możliwe orga­

nizowanie od nowa swojego samodziel­

nego bytu wyznaniowego, długo staraliś­

my się dobrać jakąś zgrabną nazwę od­

dającą charakter naszego wyznania. Ale wszystkie kolejno odrzuciliśmy, pozosta­

jąc ostatecznie przy nazwie roboczej, a właściwie przy przezwisku, Tamte były wieloznaczne, za długie i ogólnikowe.

D

zisiejsza rzeczywistość religijna nie znosi anonimowości. Anonimowe - znaczy nieznane, niepewne, niebezpie­

czne. Szczególnie w sytuacji, gdy coraz głośniej brzmią alarmujące ostrzeżenia przed sektami i nieznanymi ruchami. Le­

piej od razu powiedzieć kim się jest, niż udawać jakiegoś uniwersalnego „chrze­

ścijanina”. Sporo jest dziś chrześcijań­

skich partii politycznych, stronnictw czy wspólnot. Ale ten przymiotnik niewiele już mówi. Być może dlatego właśnie ktoś ta­

kie dał ogłoszenie w gazecie: „Zaopie­

kuję się m ieszkaniem - m ałżeństw o Świadków Jehowy”.

Szanuje się ludzi, którzy nie zapomi­

nają skąd wyszli, kim są i nie starają się za wszelką cenę uchodzić za kogoś in­

nego. Człowiek wstydzący się swego nazwiska, rodziny, rodzinnej miejscowo­

ści, regionu, kraju, czy kościoła sam się o dcina od korzeni. A w yobcow anie przynosi utratę tożsamości. Nasz Pan, Jezus Chrystus, nigdy nie udawał, że jest kimś innym niż był. Zawsze powoły­

wał się na swoje związki z Ojcem w niebie, chociaż dla Żydów brzmiało to i śmiesznie, i bluźnierczo. Za to właśnie został skazany i ukrzyżowany. Różnie nazywano później Jego uczniów i wy­

znawców, ale jedno z tych określeń utrwaliło się na wieki: christianoi- chrze­

ścijanie. A przecież to też przezwisko.

Kazimierz Sosulski

3

(4)

K

s ię g a N eherniasza w ra z z K się g ą Estery n azy­

w ana jest czasem księgą „O d n o w ie n ia ” , a to d la ­ tego, że ukazuje p ro ces odn ow ien ia narodu izraelskie­

go po latach niewoli babilońskiej. P rzedstaw ia ona ta k­

że niektóre d uch ow e w arunki, od których zależne jest to odnow ienie. A p oniew aż żyjem y w cza sach , g d y Duch Święty czyni to sam o we w spó łczesn ym Kościele, w arto jest w ięc za po zna ć się w m iarę d okład nie z jej treścią.

Bóg p o w o ła ł N eh ern ia sza, by w ra z z k o le jn ą fa lą em igrantów udał się do Jerozolim y z zadaniem o d b u ­ dow y zb urzon ych i sp alon ych bram.

K ończąc cykl p ośw ięco ny tej o d b u d o w ie ch cia łbym jeszcze tylko w skaza ć na dw ie kolejne bram y.

B ram a Ź ró d la n a (3,15)

Po odbudow aniu Bramy Śmietnisk, przez którą wyno­

szono wszelkie zanieczyszczenia, a w ięc po dokonaniu oczyszczenia, przyszła kolej na Bramę Źródlaną. Brama ta podkreśla rolę Ducha Świętego w pro­

cesie b ud ow y i o dnow ienia Kościoła, Pan Jezus w Ew angelii Jana 7,37-39 w zyw a ludzi, aby przyszli do niego, a następnie, aby napili się wody, którą go­

tów jest im dać w obfitości, a wówczas z ich wnętrz popłyną rzeki wody żywej.

Przyjście do Jezusa ozna cza oczy- s z c z e n ie , g d y ż ty lk o O n m o ż e to s p ra w ić i w te d y d o p ie ro m ożn a p ić bez ograniczeń. Pod sym bolem w ód, do których z a ch ę ca nas Jezus, ukryty jest Duch Święty.

Podobna myśl zawarta jest w Liście

Ap. Pawła do Efezjan. Cały czw arty rozdział pośw ięcony jest konieczności usunięcia w szelkich zanieczyszczeń, a w s z y s tk o p o to , a b y nie z a s m u c a ć D u c h a Ś w ię te g o (4,30) i b yć pełnym je g o o be cno ści (5,18). Z d z ie c iń ­ stwa pam iętam codzienne czynności niezbędne przy za­

palaniu lam py naftowej. Zawsze zaczynało się od staran­

nego w yczyszczenia szkła. Na nic by się zdało światło sączące się przez zadym ione, nie oczyszczone szkło.

Zanim Jezus za le cił uczniom p rzyjęcie D ucha Świę­

te go i działanie w je g o m ocy (Łk 24,49; Dz 1,8), naj­

pierw o św ia dczył im, że już są czyści: „W y je s te ś c ie ju ż c z y ś c i..." {J 15,3).

O p is u ją c B ra m ę Ź ró d la n ą p o n o w n ie p o d k r e ś lić ch cia łem ko n ieczn ość o czyszcze n ia i św iętości, ch o ć

( y / k o

Słowa bez podkreślania roli Ducha prowadzi do

legalizmu ...

Odwrofnaposfawa fo

niebezpieczny, niekory-

emoc/ona//zm

u czyn iłe m to już w p o p rz e d n im o d c in k u , p rzy o pisie Bram y Ś m ietnisk. U czyn iłe m to św ia d o m ie , g d y ż roli D ucha Ś w iętego w p ro cesie b u d ow an ia i odn aw ian ia K o ścio ła p o d k re ś la ć po raz kolejny c h y b a nie trzeba.

Jest ona n ie podw ażalna i przez nikogo nie kw estiono­

wana. O dczuw am natom iast niedosyt kładzenia n acis­

ku na ko nieczn ość o czyszcze n ia i św iętości życia.

Podkreślanie zaś roli m ocy bez akcentow ania niezbę­

d ności w łaściw eg o charakteru prow adzi do n iebezpie­

cznej skrajno ści. W m oim g łę b o k im prze kon an iu Pan jest zainteresow any zarówno potężnym nam aszczeniem nas przez Duch Świętego, jak i rozwojem praw ego ch a ­ rakteru. Inaczej m ów iąc, m usim y d b a ć o rów no w ag ę m iędzy daram i a charakterem , daram i a owocam i,

B ram a W ód (3,26)

W oda w Biblii jest sym bolem zarówno D ucha Święte­

go, jak i Słowa Bożego (Ef 5,26). Skoro pop rze dn ia bra­

m a była sym bolem D ucha Św iętego - ta musi być sym­

bolem Słowa Bożego.

Tak w ięc zauw ażam y, że p od kre ś­

laniu roli D uch a Ś w ięteg o za w sze w Piśm ie Św iętym to w arzyszy a kcen to ­ w anie roli Słowa Bożego. A p ostoł Pa­

w eł z a le ca w ierzącym , aby za bieg ali o pełnię D ucha (Ef 5,18), ale nakazu­

je także, aby m ieszkało w nas obficie Słowo C hrystusa (Kol 3,16). I tylko ta­

ka posta w a je st z d ro w a i zrów now a­

żona. Pozw ala ona u nikać w p a d a n ia w n ie od pow iedzialne skrajności.

_ K a ż d e p r z e a k c e n to w a n ie g ro z i utratą rów now agi. A kcentow anie tylko Słowa bez pod kre ślan ia roli D ucha Św iętego prow adzi do legalizm u, litery Zakonu. O dw rotna postaw a - to nie­

b ezp ie czny, niekorygow any przez Słowo em ocjonalizm . Słowo i Duch w Biblii zaw sze w ystę pu ją razem, po­

d ob nie jak nie gd yś w od a w ytryskająca ze skały (2Moj 17,6; 5 M o j8 ,1 5 , 1 Kor 10,4).

Michał Hydzik Powyżej prezentujem y ostatni artykuł z cyklu:

„O dbudowa murów Jerozolimy".

Nr 9-10/96 (536-537)

M ii] «

(5)

Jak byc pewnym swej wiary?

A postoł Paweł napisał: „G d y ktoś naw raca się do Chrystusa, w g tę b i sw ej istoty staje się ca łkie m innym, n o w y m c z ło w ie k ie m . N ie je s t ju ż tym, kim był, zaczyna zu pe łn ie nowe ż ycie " (2Kor 5,17, „Słowo Ż ycia ”).

P rz e ż y c ia b a rd z o się od s ie b ie różnią. N ie k tó rz y n a ty c h m ia s t d o ­ strzegają u siebie różnicę, a u in­

nych n a s tę p u je to w oln ie j. C ho dzi nie tyle o p rze życia , co o fakt, że w m om en cie p rz y ję c ia C hrystu sa, stajem y się dziećm i Boga. A jest to początek now ego zw iązku. Jak p i­

sze apostoł Jan: „K tó rzyko lw ie k zaś go przyjęli, tym d a ł p ra w o sta ć się d ziećm i Bożymi, tym, któ rzy wierzą w im ię je g o "{J 1,12).

Nowy T estam ent w yraźnie stw ier­

dza, iż m ożem y b yć pew ni sw ego zbaw ienia i w ie czn e g o życia. A p o ­ stoł Jan s tw ie rd z ił: „T o n a p is a łe m

wam, któ rzy w ierzycie w im ię Syna Bożego, a b y ś c ie w iedzieli, że m a­

cie żyw ot w ie c z n y ’’] 1J 5,13).

Tak ja k s ta ty w k a m e ry s to i na trzech nogach, tak też niew zruszo­

na jest p ew ność naszej więzi z Bo­

g ie m , o p a rta o d z ia ła n ie w s z y ­ s tk ic h trz e c h o s ó b T ró jje d y n e g o Boga: o b ie tn ic e O jca dane nam w jego Słowie, ofiarę Syna poniesioną za nas na krzyżu i p o tw ie rd z e n ie tego w naszych se rca ch przez Du­

ch a Ś w ię te g o . M o ż n a to o k re ś lić trze m a n a g łó w k a m i: S ło w o B oże, dzieło C hrystusa i św iad ectw o Du­

cha Świętego.

ne i zaw odne. O bietnice zawarte w B ib lii, w B o ż y m S ło w ie , s ą n ie ­ zm ienne i ca łko w icie niezawodne.

Biblia zaw iera wiele w spaniałych o bietnic. Mnie, s z c ze g ó ln ie na po ­ czątku c h rze ścija ńskie go życia, po ­ m ógł w erset z ostatniej księgi B ib ­ lii. W swojej wizji Jan zobaczył, jak Jezus z w ra c a się do siedm iu zb o ­ rów. Do zboru w L a o dyce i sk ie ro ­ w ał słowa: „O to stoję u d rzw i i ko ­ ła czę ; je ś li kto ś u s ły s z y g ło s m ój i o tw o rz y d rzw i, w stą p ię do n ie g o i b ę d ę z n im w ie c z e rz a ł, a on ze m n ą ” (Obj 3,20).

ty lk o w tym ży c iu , ale p rze z c a łą w ieczność.

Dzieło Jezusa

Na u n iw e rs y te c ie natknąłem się na książkę po tytułem »Idę do nie­

ba«. Na początku pom yślałem , po ­ d o b n ie ja k w ie lu lu d z i, że ta k ie s tw ie rd z e n ie to a ro g a n c ja . I ta ka pew no ść b yła by arogancka, g dyb y to zależało tylko od nas. G d yby m o­

ja „p rz e p u s tk a ” do n ie b a za le żała od m o je g o p o rz ą d n e g o życia, nie m ia łb ym n a jm n ie jsze j n ad zie i tam się dostać.

Słowo Boże

G d y b y p o le g a ć na o d c z u c ia c h , nigdy nie b ylibyśm y niczego pewni.

Nasze nastroje są zm ienne: raz czu ­ jem y się św ietn ie, a innym razem kiepsko, w za le żn o ści od różnych czynników, ch ociażb y takich jak po­

goda, czy na przykład to, co zjedliś­

my na śniadanie. U czucia są zm ien­

--- Nr 9-10/96 (536-537)

K ie d y z a p r o s im y J e z u s a d o środka, On o biecu je, że n ig d y nas nie opuści. Do sw ych u czniów m ó­

wi: „Ja je s te m z w am i za w sze [p o w szystkie d n i]’’ (M t 28,20). Ta o b ie t­

n ic a o b e c n o ś c i J e z u s a ś c iś le się w ią ż e z inną w s p a n ia łą o b ie tn ic ą N ow ego Testam entu. Jezus o b ie c u ­ je swym naśladow com w ieczne ży­

cie (J 10,28). „Ż ycie w ie c z n e ” to ta ­ ka ja k o ś ć ż y c ia , k tó ra w y p ły w a z p o z o s ta w a n ia w b lis k ie j w ię z i z Bogiem przez Jezusa C hrystusa (J 17,3). Z a czyn a się już teraz, kiedy d o ś w ia d c z a m y p e łn i ż y c ia , ja k ie przyniósł Jezus (J 10,10) i trw a nie

W s p a n ia ła w ia d o m o ś ć z a w ie ra s ię w ty m , że n ie z a le ż y to o d e m n ie , a le o d te g o , c o d la m n ie uczynił Jezus. Nie od m oich uczyn­

ków i osiągnięć, ale od je g o dzieła na krzyżu. Dzięki temu, cze go doko­

nał na krzyżu, m oże nam oferow ać w d a rz e ż y c ie w ie c z n e (J 10,28).

Dar nie jest n agrodą za zasługi, tyl­

ko się go po prostu z w d z ię c z n o ­ ścią przyjm uje.

W s z y s tk o b ie rz e p o c z ą te k od B o żej m iło ś c i do nas: „A lb o w ie m ta k B ó g u m iło w a ł św iat, ż e Syna s w e g o je d n o r o d z o n e g o d a ł, a b y każdy, kto weń wierzy, nie zg in ą ł, ►

5

(6)

a /e m /a / ż y w o / w /e c z n y "(J 3 ,1 6 ).

W szyscy z a s łu g u je m y na z a tra c e ­ nie. Bóg w swojej m iłości zobaczył, w jakiej m atni jesteśm y i ofiarow ał je d y n e g o Syna, Jezusa, aby za nas umarł. Dzięki je g o śm ierci w szyscy, którzy uwierzą, m ogą otrzym ać ży ­ cie w ieczne.

Na krzyżu Jezus w ziął na siebie całe nasze zło. W ten sposób usu­

nął barierę m iędzy Bogiem i nami - czyli tymi, którzy osob iście przyjm u­

ją to, c o J e z u s d la n ic h w y k o n a ł.

Dlatego m ożem y b yć pewni Bożego p rz e b a c z e n ia . N asza w ina zo stała wym azana. M ożem y b yć pewni, że nigdy nie zostaniem y potępieni. Pa­

w eł mówi: „ Przeto teraz nie m a ż a ­ d n e g o p o tę p ie n ia d la tych, k tó rz y są w C hrystusie Jezusie "(R z 8,1).

Świadectwo Ducha

K ie dy ktoś się n aw ra ca , z a m ie ­ szkuje w nim D uch Święty. Istnieją d w a s z c z e g ó ln e a s p e k ty ró ż n o ro ­ dnej d z ia ła ln o ś c i D uch a Św iętego, które w sp o m a g a ją pew no ść naszej w iary w Chrystusa.

Po pierw sze, D uch Św ięty zm ie ­ nia nasze w nętrze. Kształtuje w na­

szym życiu ch arakte r Jezusa. N azy­

w a się to „ow ocem D ucha"- a jest to: „m iło ś ć , ra d o ść, p okó j, c ie rp i i -

w o ć ć , u p rz e jm o ś ć , d o b ro ć , w /er- n o ś ć , ła g o d n o ś ć i w s tr z e m ię ź li­

w o ś ć ” (G a l 5 ,2 2 -2 3 ). G d y z a m ie ­ szkuje w nas Duch Święty, „o w o c ” ten za czyna rosnąć.

B ę d ą n a s tę p o w a ć , z a u w a ż a ln e p rz e z in n y c h , z m ia n y w n a s z y m charakterze, ale oczyw iście nie po ­ jaw ią się one z d nia na dzień. Po­

w inny także n astę po w ać zm iany w n aszych rela cja ch , za ró w n o z B o­

giem , jak i z ludźmi.

Po d ru g ie , o b o k ty c h za u w a ża l­

n y c h p rz e z in n y c h z m ia n w n a ­ szym życiu, Duch Święty wnosi ró­

w nież w ew nętrzne p rze życie Boga.

Daje g łę b o k ie , o s o b is te p rz e k o n a ­ nie, że je s te ś m y d z ie ć m i B o żym i (Rz 8,15-16). Jesteśm y upewnieni o n asze j w ię zi z B o g ie m , o tym że p rze b a czył nam g rze ch y i d a ł nam w ie czn e życie. M am y tę p ew ność, p o n ie w a ż D uch B o ży nam to p o ­ św iad cza, a jest to też w id o czn e na z e w n ą trz p o n ie w a ż s ta le z m ie n ia n a s z c h a ra k te r i n a s z e re la c je z bliźnim i, ja k też p o p rz e z g łę bo kie, w ew nętrzne prze św ia dcze nie , iż je ­ steśm y Bożym i dziećm i.

Absolutna pewność

I ta k , d z ię k i B o ż e m u S ło w u , dziełu Jezusa i św iad ectw u Ducha,

ci k tó rz y w ie rz ą w J e zu sa , m o g ą b yć pewni, że są dziećm i Bożym i i m ają w ie c z n e życie. P ew ność nie je s t a ro g a n c ją , bo o p ie ra się na tym , co Bóg obiecał, a Jezus przez swą śm ierć dokonał, oraz na dzia­

ła n iu D u c h a Ś w ię te g o w n aszym życiu. Je st to je d e n z p rzyw ile jów d zie cka Bożego: absolutne przeko­

nanie o naszej w ięzi z Ojcem , pe ­ w n o ś ć p r z e b a c z e n ia g r z e c h ó w oraz życia w iecznego.

Nicky Gumbel

A utor je s t jednym z pastorów znane­

go na ca łym św iecie kościoła Świętej Trójcy p rz y Brom pton Road w Londy­

nie, je s t odpow iedzialny za prow adze­

nie kursów Alfa, które przyciągają tysią­

ce oób do Jezusa. W październiku ma odw iedzić Australię, gdzie w Sydney i M elbourne ma się o d b y ć konferencja prom ująca kursy Alfa m.in. w zborach zielonoświątkowych. A rtykuł ten został zam ieszczony w miesięczniku „Austra- lian E vangei” nr 7-8/96 i je s t fragmen­

tem z książki „Ż yciow e p y ta n ia ”, która ma się ukazać nakładem Instytutu Wy­

da w n icze g o „A gape". P olecam y p ie r­

wszą książkę tego Autora, „O powiada­

m y o Jezusie".

Ewan

W dniach 17-20 września br. w czterech miastach Polski Warszawa, Katowice, Ustroń i Wrocław, odbyły się spotkania informacyjne na temat kursu Alfa. Gary Cox, dyrektor Eurovan- gelism z Wielkiej Brytanii prezentował znaczenie ewangelizacji indywidualnej prowadzonej systematycznie przez członków zborów w oparciu o proste materiały ewangeliczne. W ciągu pięciu lat blisko pół miliona ludzi uwierzyło w Jezusa Chrystu- sa dzięki uczestniczeniu w kursie Alfa, tj, w dziesięciu cotygo­

dniowych spotkaniach, w czasie których w przystępny spo­

sób przedstawiane są zasady wiary chrześcijańskiej.

Nicky Gumbel, inicjator tego przedsięwzięcia, jest autorem znanej od roku w Polsce broszury ewangelizacyjnej „Dla- czego Jezus” ; przeznaczonej dla łudzi niewierzących, któ- rych chcemy zainteresować kursem Alfa.

Następna książka, jąka w Polsce ukazała się we wrześniu, to „Opow/adamy o Jezus/e", w której Nicky Gumbel dzieli się wizją, przedstawiaatrakcyjność i trudy prowadzenia kur­

sów oraz zapoznaje z ich funkcjonowaniem.

Na początku listopada dostępne będą dwie następne książ­

ki: „Podręczn/k //dera ' - wskazówki dla osób prowadzących

oe

spotkania i „Podręczn/k uczes/n/ka r prezentująca 14 te­

matów biblijnych omawianych podczas spotkań.

W grudniu br, ma się ukazać książka tęgo samego autora pt. „Źyc/owe py/an/a” A omawiająca 15 najczęściej zadawa­

nych pytań przez ludzi poszukujących prawdy.

Podajemy szczegóły dotyczące wymienionych książek:

„D/aczego Jezus” - s. 24, cena det. 0,40 zł., dostępna jedynie w zborach, które rok temu odbierały ją podczas konferencji w Warszawie, Jeśli będą zamówienia, możliwy jest dodruk.

.Opow/adamy o Jeżus/e” - s . 132, cena det. 4,00 zł.

'orne -,n det 2,00 zł

„Ppdżęczn* uczes/n/ka” - s. 76, cena det. 3,00 zł.

„Źyc/owe py/an/a”:- s. ok. 250, cena det. 6,00 zł.

6

Nr 9-10/96 (536-537)

(7)

Synod Kościoła Zielonoświątkowego

W dniach 20-21 września br., w siedzi­

bie Kościoła w Warszawie, obradował III zwyczajny Synod Kościoła Zielonoświątko­

wego w Polsce. Na Synod przybyło 229 delegatów (na 244 uprawnionych), którzy reprezentowali 158 zborów (na 164).

Początek nabożeństwa inauguracyjne­

go, prowadzonego przez prezbiterów: Kazi­

mierza Sosulskiego i Edwarda Czajko, za­

sygnalizował właściwe przygotowanie du­

chowe synodu przez zbory. Duchowa atmo­

sfera, jaka się przejawiła w zgromadzeniu podczas śpiewania pieśni: Alleluja, chwal­

cie Pana, O, Panu bądź cześć, Czyś sły­

szał, że Kościół jest żywy, słuchania Słowa: ' wstępnego z Drugiego Listu do Tymoteu­

sza 3,1-5.10.14-17; 4,1-5 i społecznej mod­

litwy, uświadomiła uczestnikom synodu, że nie były daremne modlitwy połączone z postem wielu zborów, które w niedzielę 15 września łączyły się przed Panem Kościoła w tej sprawie.

Kazanie synodalne wygłosił prezb. An­

drzej Luber, pastor zboru w Ustroniu. Na podstawie tekstu biblijnego: Habakuk 2,1;

3,18-19 i List do Efezjan 6,10-20, mówił jak i ważne jest, aby słudzy Boży umacniali się w Panu. Mówił o konieczności umacniania się w Bogu poprzez duchowe oczyszczenie, poprzez patrzenie na Pana i słuchanie Jego głosu, apelował o szanowanie się nawzajem i wzajemną modlitwę Bożych sług. Jest to szczególnie ważne

jakich żyjemy i ze względu na wroga, który chciałby pozbawić nas mocy Bożej. Kazanie zakończył wezwaniem.do modlitwy. Kilku­

dziesięciu prezbiterów i diakonów wyszło do przodu w oczekiwaniu na przyczynną modlitwę. Inni natomiast wyszli, aby się o nich modlić. „Jesteś o Panie wśród nas, Twoje to miejsce i czas (...)" wyznawali zgromadzeni słowami tej znanej pieśni.

Powołano Prezydium Synodu w składzie:

prezb. Mieczysław Czajko - przewodniczą­

cy, prezbiterzy: Włodzimierz Rudnicki i Mi­

rosław Zabłocki - zastępcy, diakoni: Piotr Nowak i Marek Wółkiewicz - sekretarze.

Przyjęto proponowany porządek obrad oraz powołano czteroosobową komisję skrutacyj­

ną, wniosków i uchwał z prezb. Ryszardem Januszewiczem jako przewodniczącym.

Gośćmi synodu byli dwaj zasłużeni dla Polski duchowni ze Stanów Zjednoczonych:

prezb. Chester Gretz regularnie odwiedza­

jący Polskę od 35 lat i służący nauczaniem biblijnym oraz prezb. Greg Mundis - przed­

stawiciel na Europę Centarlną Assemblies ot God (Zbory Boże), największej denomi­

nacji zielonoświątkowej w USA. Obaj prze­

kazali synodowi słowa pozdrowienia.

Przewodniczący Synodu odczytał nade­

słane depesze z życzeniami, a Prezb.

Edward Czajko przedstawił zgromadzonym propozycję przesłania synodu do Prezyden­

ta RP, Marszałka Sejmu i Ministra-Szefa Urzędu Rady Ministrów.

Prezb. Michał Hydzik, Prezbiter Naczel­

ny Kościoła, złożył sprawozdanie z działal­

ności Naczelnej Rady Kościoła w mijającej kadencji w latach 1992 - 1996. W tym okresie pow stało 31 nowych zborów i ochrzczono ponad 2500 nowo nawróco­

nych. W tej chwili połowa zborów w Ko­

ściele to zbory nowe, a pastorzy są stosun­

kowo młodzi. Obok kilkunastu większych zborów (150-600 osób), kilkudziesięciu zbo­

rów średnich1(50-150) najwięęej jeśt %bprów małych (poniżej 20 osób). Jas. to powodem m.in. problerhów finansowych w tych zbo­

rach, okręgach kościelnych,; jak też i w ca­

łym Kościele.; Prezbiter Naczelny przedsta­

wił dokonanią Kościoła jako ióałości, sprawy jakimi zajmowały się władze zwierzchnią Kościołąipraz problemy jakie: aktualnie trze

ba rozwiązać;; c

Brat Franciszek Olechnowicz, przewodni­

czący pięcioosobowej Komisji:. Kontrolującej, przedstawił sprawozdanie, i którego wyni­

ka, że komisja w okresie kadencyjnym prze­

prowadziła 40 kontroli działalności finanso­

wej NRK i agend ogólnokościelnych/praz- X przeprowadziła szkolenie dla księgowych,

pastorów i agend w dwóch okręgach.

Stwierdzono, że dokumentacja fipänsowa w księgowości Kościoła prowadzona jest wzo­

rowo; a w agendach udzielóno 36 zaleceń

=zq^óntrolnych-iabb'ecńle e^ u m o ń fa ó ja T r nańsowa prbwadzona jest: poprawnie. Na wńłóśek przęwodniczącegoikomisji kontrolu­

jącej synod udzielił absolutorium ustępującej Radzie Kościom.

m 'r Pr&'Zu'," Manan buski poiDfonwowsr zpro- madzonych, ze ustawa o 'śtósunKu Państwa do K o ścio ła Z ielonośw iątkow ego jest uzgadniana w komisjach sejmowych. Prawo przez komisją kościelną dopiero po podpi­

saniu ustawy przez Prezydenta RP. Uchwali je wtedy nadzwyczajny synod Kościoła.

; W jawnyrń głosowaniu jśynod powołał' ńa stanowisko Prezbitera Nhczelnegó Ko­

ścioła Zielonoświątkowego w Polsce, jedy­

nego kandydata przedstawionego przez dwanaście okręgów kościelnych oraz Na­

czelną Radę Kościoła, prezbitera Michała Hydzika. Będzie to trzecia kadencja prezb.

Hydzika, który na tym stanowisku już dzie­

więć lat służy zborom Kościoła Zielono­

świątkowego. Ponowny wybór jest dowo­

dem zaufania, jakim się cieszy w zborach oraz świadczy o pragnieniu dalszej stabili­

zacji. Za kandydatem opowiedziało się 214 delegatów, przeciwnych było dwóch, a od głosu wstrzymało się ośmiu delegatów.

Jednakże wystąpienie programowe no­

wo wybranego Prezbitera Naczelnego nie świadczyło, że stabilizacja oznaczać bę­

dzie stagnację. Wystąpił on bowiem z re-

wolucyjną wręcz wizją „reformy centrum”.

Zaproponował likw idację ogniw pośre­

dnich między zborami a NRK, jakimi były Okręgowe Kolegia Duchownych oraz Pre­

zydium NRK. Przedstawił wizję sześciu du­

żych okręgów kościelnych. Byłyby to okrę­

gi: północny, mazurski, wschodni, połu­

dniowy, zachodni i centralny. Prezbiterzy okręgowi wraz z prezbiterem naczelnym i jego dwoma zastępcami tworzyliby Na­

czelną Radę Kościoła, która spotykałaby się co miesiąc celem omawiania i załat­

wiania bieżących spraw Kościoła. Po dys­

kusji, wyjaśnieniach i modlitwie, w tajnym głosowaniu 205 delegatów opowiedziało się za tą koncepcją, 3 było przeciwnych, 20 wstrzymało się od głosu.

Następnie Prezbiter Naczelny ze względu na reorganizację zaproponow ał tylko ńastępujących kandydatów: prezbiterów Ma- riariśfcguskiego i Mieczysława Czajko na ź |w o ic h r^ s tę p c ó w oraz prezb. Edwarda

■Czajko na'öztonka NRK - prezbitera do kon­

t/taktów międzykościelnych i rzecznika praso- 7 wego KościołaLW głosowaniach udzielono 7 poparcia tym kandydatom i we wspólnej modlitwie proszono. Boga dla nich o błogo­

sławieństwo. Pozostali członkowie Naczelnej Rady Kościoła zostaną powołani na sześciu spotkaniach w okręgach kościelnych w A^iedodwóchjriięętęcy.

!?a"jJróp'0żyć|ę przewodniczącego syno­

du, powołano Komisję Kontrolującą w tym samym składzie co dotychczas: Franciszek Olechnowicz jako przewodniczący, Henryk Moszczyński, Zygmunt Majewski, Jan Skawł-

Sobota poświęconą była debacie progra­

mowej nad przyszłością Kościoła, zapozna­

niu się ze sprawami .wniesionymi do Komisji Wniosków i Uchwał głosowaniu nad niektó- I” 3 M B L n ich. Wróciła też sprawa wznowienia o ratogrrz Polską Radą Ekumeniczną w sprawię przyłąćzenia się Kościoła Zielono­

świątkowego do tej polskiej organizacji sku-

;; piającej yyiększe i znane Kościoły w Polsce.

Po wyjaśnieniach czemu ma służyć to przy­

stąpienie i jakie korzyści odniesie nasza -wspólnota kościelna, poddano tę sprawę : pod tajne głosowanie. 129 delegatów opo­

wiedziało się za podjęciem dialogu, a 57 było przeciwnych.

Na zakończenie odbyło się nabożeństwo z Wieczerzą Pańską. Przy Stole Pańskim us­

ługiwał prezb. Michał Hydzik w asyście prezbiterów: Mariana Suskiego, Mieczysła­

wa Czajko, Edwarda Czajko i Kazimierza Sosulskiego. Prezbiter Naczelny podzielił się Słowem Bożym z Ew. Jana 2,17 podkreśla­

jąc zdanie: „Żarliwość o dcm twój pożera mnie". Oznacza to konieczność codzienne­

go dbania o dzieło Boże przez wszystkie dzieci Boże. Potwierdzeniem, że tak się dzieje w naszym życiu był ten synod pełny rozwagi, pokoju, dobrej woli uczestników, a także i dynamizmu duchowego. Nie może nas jednak to uśpić, ponieważ jest jeszcze przed nami wszystkimi wiele wyzwań. ■

(8)

Sergiusz W a s z k ie w ic z

W sobotę 29 czerwca 1996 r. zasnął w Bogu w 89 roku życia prezbiter Sergiusz Waszkiewicz, wieloletni pastor zboru zielonoświątkowego w Gdańsku, były członek - również wieloletni - kierownictwa byłego Zjednoczonego Kościoła Ewangeliczne­

go, w skład którego od 1953 do roku 1988 zielonoświątkowcy wchodzili. Zmarły na­

leżał do grona czołowych przywódców ruchu zielonoświątkowego w Polsce.

Sergiusz W aszkiew icz urodził się 7 lis to p a d a 1907 roku w D ołg in o- wie pod N ow ogródkiem . W drugim roku ż y c ia u tra c ił m atkę. P ozostał sam z o jc e m . P o d c z a s p ie rw s z e j w ojny św iatow ej Sergiusz W aszkie­

w icz i je g o o jcie c znaleźli się na te ­ re n ie R o s ji, m. in . w M o s k w ie , g d z ie o jc ie c S e rgiusza W a szkiew i­

cza po raz pierw szy sp otka ł się ze Słowem Bożym w tam tejszym z b o ­ rze e w a n g e lic z n y c h c h rz e ś c ija n - p ro w a d zon ym p rze z Ja na P rocha- nowa - i g d zie też po doznaniu na­

w ró c e n ia do B o g a p rz y ją ł c h rz e s t w iary. N astęp nie rod zin a W a szkie ­ w ic z ó w p rz y je c h a ła na U k ra in ę , g dzie uczęszcza ła do zboru ew an­

g e lic z n y c h c h rz e ś c ija n w T im a - szówce. W 1920 roku zm arł o jcie c S e rgiusza W a szkiew icza, p oz o s ta ­ w iając sw oją d ru g ą żonę z dw om a c h ło p c a m i, k tó r y c h w o s ta tn ie j m o d litw ie p o le c ił o p ie c e W s z e c h ­ m og ące go Boga.

W 1921 roku Sergiusz W aszkie­

w icz p ow ró cił w rodzinne strony do D o łg in o w a , g d z ie n ie s te ty , lu d z i ew angelicznie w ierzących nie było.

„B ę d ą c m łodym ch ło pce m , m iałem w te d y c z te rn a ś c ie lat, n ie b a w e m z a c z ą łe m k ro c z y ć sze ro k ą d ro gą . Ale w ów cza s u św iadom iłem sobie, że je ś li b ę d ę ta k ż y ć to z g in ę na w ieki” - pisał po latach

W 1928 roku - po tę sknych po ­ s z u k iw a n ia c h w s p ó ln o ty w ie r z ą ­ c y c h - o d n a la z ł z b ó r c h rz e ś c ija n w ia ry e w a n g e lic z n e j-z ie lo n o ś w ią t- ko w có w we wsi C e reb o styń, p o ło ­ żonej trzydzie ści kilom etrów od Do­

łginow a, zbór, którem u d u s z p a s te ­ r z o w i znany w okresie m iędzyw o­

jennym d zia ła cz i ka zno dzieja zie ­ lonośw iątkow y - Jan Pańko. Doznał

p rz e ż y c ia o s o b is te g o n a w ró c e n ia d o B o g a . N a w ią z a ł te ż k o n ta k t z zboram i zielonośw iątkow ym i na tym terenie, którym p rze w o d zili - poza w y m ie n io n y m ju ż J a n e m Pańko - G rz e g o rz K raskow ski i Paweł Tur.

W tym o k re s ie S e rg iu s z W a s z k ie ­ w icz ukończył naukę w szkole p o d ­ sta w ow ej, a ta k ż e n au czył się za ­ w odu ślusarza w za kła dzie rodziny M a rc in k ie w ic z ó w , k tó rz y ró w n ie ż doznali naw rócenia do Boga.

C z y n f e w f e d e ,

że wódz, i to

wielki, poległ

dziś w Izraelu

2Sm 3 ,3 8

Po n aw ró ce niu, do ch rztu w iary S ergiusz W aszkiew icz p rzystą pił 25 w rz e ś n ia 1930 roku . O c h rz c ił go G rz e g o rz K ra s k o w s k i. Po c h rz c ie p ra cow a ł jako e w angelista w okoli­

ca ch N ow o gród ka i W ilna, g d zie w latach d w u dzie stych p ow stało wiele z b o ró w . W g ru d n iu 1931 roku, w d ru gim dniu św iąt N arodzenia Pań­

s k ie g o , d o z n a ł p r z e ż y c ia c h rz tu D u c h e m Ś w ię ty m i o trz y m a ł d a r m ów ienia innym i językam i, ch a ry z ­ m at glo ssola iii. M iało to m ie jsce w czasie n abożeństw a o d b y w a ją c e g o się w Rozkoszy, które to n abożeń­

stw o p ro w a d z ił Paweł Tur. Przeży­

cie to ca łko w icie - jak w yzna ł brat

Sergiusz - p rze kształciło je g o służ­

bę ka zno dziejską i duszpasterską.

O dtąd sw oje życie p ośw ięcił zu pe ł­

nie s p ra w ie g ło s z e n ia e w a n g e lii ła s k i B o że j. O d w ie d z a ł d z ie s ią tk i z b o ró w na te re n ie N o w o g ró d z k ie ­ go, W ile ń szczyzn y i Polesia, p rzy­

n o s z ą c w s z ę d z ie d o b rą now inę o z b a w ie n iu w J e z u s ie C h ry s tu s ie . Ponadto, jako pow ołany przez tam ­ tejsze kierow nictw o kościelne prze­

w od n ic z ą c y Kom itetu M łodzieżow e­

go, b ył o d p o w ie d z ia ln y za realiza­

c ję p ro g ra m ó w n a b o ż e ń s tw m ło ­ dzie żow ych , zjazdów , p od ró ży m i­

syjnych i kursów b iblijnych.

W 1935 roku S ergiusz W aszkie­

w ic z z o s ta ł s k ie ro w a n y na s tu d ia bib lijn o-te olo giczne do otw artego 2 m a rca 1930 roku G d ańskiego Insty­

tu tu B ib lijn e g o w G d a ń s k u , który p r o w a d z iła M is ja W s c h o d n io - E u ro p e js k a p o d p rz e w o d n ic tw e m Paula B. Petersona. Instytut założył G ustaw H e rb e rt S chm idt, Superin­

te n d e n t m is y jn y M isji W s c h o d n io - E ruopejskiej. W ykła d o w ca m i w tej szkole byli ta c y pow szechnie znani n a u c z y c ie le z ie lo n o ś w ią tk o w i ja k Donald Gee, N icholas Nikoloff, Gu­

staw Kinderm an, R. Stejlik, Gustaw H e rb e rt S c h m id t. In s ty tu t ten d o ­ brze się zasłużył d la rozwoju pracy re lig ijn o -k o ś c ie ln e j z ie lo n o ś w ią t­

k o w c ó w , za ró w n o w P o lsce, ja k i w in n y c h k ra ja c h E u ro p y w s c h o ­ dniej. S ergiusz W a szkiew icz Insty­

tu t ten ukończył w 1937 roku zd o ­ b yw a jąc tam d o b re p odstaw y b ib li­

jn o -te o lo g ic z n e , d z ię k i c ze m u b ył później znany jako d u c h o w n y g ło ­ s z ą c y z d ro w ą naukę p o d a w a n ą w interesującej form ie.

Po ukończeniu szkoły i po ordy­

nacji na urząd pre zbite ra , m ającej m ie jsce w Ł od zi 20 s ie rp n ia 1937 roku, pod p rz e w o d n ic tw e m A rtura B e rg h o lc a , S e rg iu s z W a s z k ie w ic z ro z p o c z ą ł - ja k o p a s to r - p ra c ę k a z n o d z ie js k ą i d u s z p a s te rs k ą w B a ra n o w ic z a c h . Z u w a g i na n ie ­ w ielką liczeb no ść zboru w Barano­

w ic z a c h w tym o kre sie , p ra c o w a ł również w zaw odzie św ieckim jako m onter sygnalizacji na kolei, a tak­

że uczył się w szkole kolejowej.

8

Nr 9-10/96 (536-537)

(M i J i j i i i

(9)

W 1939 roku S ergiusz W aszkie­

w ic z z a w a rł z w ią z e k m a łż e ń s k i z H eleną Łukaszew icz, znaną na tere­

nie W ile ń s z c z y z n y e w a n g e lis tk ą w z b o ra ch zielo no św ią tko w ych , która zm arła po roku trw ania małżeństwa, p oz o s ta w iw s z y m ałą có re c z k ę : Li­

lia n n ę . N a s tę p n ie w s tą p ił - ja k o w d o w ie c - w d ru g i z w ią z e k m a ł­

żeński: z Heleną z Jacuków . Z w ią­

zek ten został p ob ło go sław ion y troj­

g ie m d z ie c i: c ó rk a m i: J a n in ą (ur.

1942 r.) i M arią (ur. 1944 r.) oraz synem A leksandrem (ur. 1946 r.).

Po z a k o ń c z e n iu d ru g ie j w o jn y światowej Sergiusz W aszkiewicz n a d a l p ra c o w a ł w B a ra n o w i­

c za ch. G d y z ie lo n o ś w ią tk o w c y zachodniej Białorusi zostali zm u­

szeni - d e c y z ją w ła d z ra d z ie c ­ k ic h - d o p r z y s tą p ie n ia d o W szechzwiązkowej Unii Ewange­

licznych Chrześcijan Baptystów, S ergiusz W a s z k ie w ic z b y ł je d ­ nym z czterech działaczy zielo­

noświątkowych, którzy p o d p is y ­ wali w Moskwie tzw. ugodę sier­

pniową z sierpnia 1945 roku, w której udało się zachować - przy­

najmniej formalnie, jak się później okazało, c e c h ę c h a ra k te ry s ty ­ czną ruchu zielonoświątkowego, a m ia n o w icie w iarę w c h rz e s t D uch em Ś w ię ty m ze z n a k ie m mówienia innymi językami. W ra­

m ach U nii, p o z a k o n ty n u o w a ­ niem swojej służby pastorskiej w Baranowiczach, został powołany na s ta n o w is k o tzw . s ta rs z e g o prezbitera (zw ierzchnika okręgu kościelnego) na okręg poleski, z sie­

dzibą w Pińsku.

Z przywileju repatriacji skorzystał d o p ie ro na w y ra ź n ą i s ta n o w c z ą prośbę w spó łw yzn aw có w w G d ań ­ sku i za z g o d ą m iejscow ego kiero­

w n ic tw a k o ś c ie ln e g o . D o P o ls k i p rz y b y ł w 1947 roku. Z a m ie s z k a ł najpierw u rodziny m ałżonki w W ał­

czu, a po roku przeprow adził się do Gdańska. O bjął przew odnictw o ta m ­ tejszego zboru, który najpierw o d b y ­ w ał swoje nabożeństwa w m ieszka­

niu W a s z k ie w ic z ó w p rzy ul. P arty­

z a n tó w w e W rz e s z c z u , n a s tę p n ie p rz y ul. T ra u g u tta , a w o s ta tn im

okresie służby Sergiusza W aszkiewi­

cza i o be cnie w kościele pom eno- nickim przy ul. M enonitów 2.

Po roku 1953, k ie d y to z ie lo n o ­ ś w ią tk o w c y - c h rz e ś c ija n ie w ia ry e w a n g e lic z n e j należeli do Z je d n o ­ c zo n e g o K ościoła Ew angelicznego, S ergiusz W aszkiew icz, obok służby p a s to rs k ie j w G d a ń s k u , p e łn ił ró ­ w n ie ż fu n k c je o g ó ln o k o ś c ie ln e . W latach 1953-1978 b ył członkiem Ra­

dy K o ś c io ła . W la ta c h 195 6-19 75 b y ł w ic e p re z e s e m R ady K o ścioła . Był d łu g o le tn im p re z b ite re m o k rę ­ g o w y m na d w a d a w n e w o je w ó ­

dztwa: g d a ńskie i koszalińskie. Był prze w o d n iczą cym kilku kom isji przy R adzie Kościoła. W ykła da ł na kur­

sach i k o n fe re n c ja c h ko ś c ie ln y c h . Był o rg a n iz a to re m i g o s p o d a rz e m w ielu kursów m ło d z ie ż o w y c h , k u r­

só w d la n a u c z y c ie li s z k ó łe k n ie ­ dzielnych, konferencji d uch ow nych itp . o d b y w a ją c y c h s ię c z ę s to w G dańsku. W ykła da ł w Szkole B ib lij­

nej, p o p rz e d n ic z c e o b e c n e g o W ar­

s z a w s k ie g o S e m in a riu m T e o lo g i­

czn e g o w W arszaw ie, przy ul. W y­

bornej 20. Był znany p ow szech nie ja k o n a tc h n io n y k a z n o d z ie ja i d o ­

bry nauczyciel Słowa Bożego.

Pełnienie funkcji pastora Zboru w G dańsku S ergiusz W aszkiew icz za­

ko ńczył 7 listop ad a 1981 roku prze­

kazując ją, za z g o d ą zboru, prezb.

A n a to lo w i M a tia s z u k o w i, któ ry do G dańska w tej misji p rzyb ył po zło­

ż e n iu o b o w ią z k ó w p a s to rs k ic h w Zielonej Górze. Nie pełniąc już fun­

kcji pastora, w iernie u czestniczył w nabożeństw ach, usługując od cza­

su do czasu Słowem Bożym i cie ­ sząc się szacunkiem i pow ażaniem d o m ow n ikó w w iary. D opiero o stat­

nie d w a lata, ze w z g lę d u na stan zdrow ia, m usiał pozostaw ać w do­

mu pod czu łą opieką małżonki H eleny i dzieci.

N a le ż y z a z n a c z y ć , że S er­

giusz W aszkiewicz był także za­

a n g a ż o w a n y w d z ia ła ln o ś ć m iędzykościelną. Był aktywnym uczestnikiem działań Regional­

n e g o O d d z ia łu P o lskie j R ady E k u m e n ic z n e j w G d a ń s k u , u d z ie la ł się k a z n o d z ie js k o w wielu innych K ościołach chrze­

ścijańskich, przede wszystkim w ra m a c h d o r o c z n y c h O k ta w M odlitw o Jedność Chrześcijan.

N abożeństw o żałobne z po ­ w odu o d e jś c ia z d ocze sno ści Sergiusza W aszkiew icza o d b y ­ ło s ię 2 lip c a 1 9 9 6 ro k u na cm entarzu przy ul. Łostow ickiej w G d a ń s k u . N a b o ż e ń s tw o p ro w a d z ił p re zb . J ó ze f Suski, o b e c n y pastor Zboru w G d ań ­ sku, przy ul. M enonitów 2, zb o ­ ru, którem u p re zb ite r Sergiusz W a s z k ie w ic z w ie r n ie s łu ż y ł przez w iele lat. Słowem Bożym zaś i w spo m n ien iam i w k a p lic y cm en ­ ta rn e j i n a d g ro b e m d z ie lili się:

prezb. Edw ard Czajko, (W arszawa), prezb. M ie czysław C zajko (S zcze ­ c in ), p re z b . Z d z is ła w J ó z e fo w ic z (B yd go szcz) i prezb. Anatol Matia- szuk (G dynia).

„ D ob ry b ój bojowałem , bie gu do­

konałem, wiarę zachowałem ; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwo­

ści, któ ry m i w owym dniu da Pan, sędzia spraw iedliw y” (2Tm 4,7-8)

Edward Czajko Nr 9-10/96 (536-537)

t o & j p i :

9

(10)

O b ie p ra k ty k i, ła p ó w k a i o fia ­ ra, in s p iro w a n e są z a s a d ą : „ d a ­ w a jc ie , a b ę d z ie w a m d a n e " . Z a te m na c z y m p o le g a r ó ż n ic a m ię d z y n im i? T o s a m o h e b r a j­

s k ie s ło w o s z a h a d - d a r, m o ż e o z n a c z a ć z a ró w n o o fia r ę , ja k i ła p ó w k ę 1. Z d r a d z a to z w o d n i­

c z e p o d o b ie ń s tw o o b u p ra k ty k . D la te g o is tn ie je p e w n e n ie b e z ­ p ie c z e ń s tw o u s p r a w ie d liw ia n ia ła p ó w k i ty m , że je s t to je d y n ie

n ie w in n y p o d a ru n e k . P rzek u p s tw o

- pro b lem sp o łec zn y

Ł a p ó w k a rs tw o je s t p ro b le m e m sp ołeczn ym . O d w ie rc ie d la poziom m o ra ln y d a n e g o s p o łe c z e ń s tw a . R o z p o w s z e c h n ie n ie k o ru p c ji (ja k się p o w s z e c h n ie o k re la ła p ó w k a r­

stwo na m asow ą skalę) jest najczę- c iej rezultatem sy tu a c ji g o s p o d a r­

c z e j. Im b ie d n ie js z e s p o łe c z e ń ­ stwo, im pew ne d o b ra m aterialne, czy niem aterialne tru d n ie j są o s ią ­ g alne, tym b ard zie j p o d a tn y g ru n t d la aktów ko ru pcji. A w ię c n ie w y­

d o ln a g o s p o d a r k a je s t s y tu a c ją p o d w y ż s z o n e g o ryzyka, c z y - jak byśm y to pow iedzieli - sytuacją po ­ kuszenia. Jest to dow ód na o rg a n i­

czność pow iązań d oty c z ą c y c h róż­

nych d z ie d z in ż y c ia s p o łe c z n e g o . O czyw iście m ożna się w tym m iej­

scu z a stan aw iać, na czym p o le g a o d p o w ie d z ia ln o ś ć c h rz e ś c ija n w o d n ie s ie n iu do te g o o b s z a ru , c z y nie pow inniśm y czyn nie za an ga żo ­ w a ć się w p rz e b u d o w ę s y ste m u , który stym uluje grzech. Tu je d n a k ch cem y się zająć naturą ła p ó w ka r­

stwa i ofiary oraz d ać p ró bę o d p o ­ w iedzi na pytanie o ch rze ścija ński do nich stosunek.

10

P rze k u p s tw o w B iblii

Problem łapówkarstwa został omó­

wiony doć obszernie w Starym Testa­

mencie. Jehoszafat, król judzki daje nam następującą charakterystykę Boga: Nie­

chaj was ogarnie strach przed Panem, pilnujcie się przy tym, co czynicie, gdyż u Pana, Boga naszego, nie ma niespra­

wiedliwości, stronniczości ni przekup­

stw a (2Krn 19,7).

Z natury Boga wynika natura prawa, które On ustanowił2. D latego w Biblii s p o ty k a m y ta k ie p rz y k a z a n ie : N ie p r z y jm u j ła p ó w e k , g d y ż ła p ó w k i z a ślepiają naw et n aocznych św iad­

k ó w i fa łs z u ją s łu s z n ą s p r a w ę (5M oj 22,8). P raktyka p rze ku p stw a w yw ie ra s z ko d liw y w p ły w nie tylko na całe społeczeństw o, ale i na ży­

cie p ryw atne je d n o s tk i: Twoi p rz e ­ w o d n ic y są b u n to w n ika m i i w sp ó l­

n ik a m i z ło d z ie i, w s z y s c y lu b ią ła ­ p ó w k i i g on ią za daram i, nie wym ie­

rz a ją s p ra w ie d liw o ś c i s ie ro c ie (Iz 1,23). B urzy sw ój dom ten, kto je s t p rz e k u p n y ; le c z kto n ie n a w id z i ła ­ pów ek, b ę d zie ż y ł (Prz 15,27).

P rzytoczyłem tych kilka zaledw ie c yta tó w , ż e b y w ykaza ć, iż m en tal­

ność, która tow arzyszy p rzyjm ow a­

niu ła p ó w e k je s t c a łk o w ic ie s p rz e ­ c z n a z B o ż y m c h a r a k te r e m . W zw iązku z tym, pra ktyka ta została przez B oga zakazana. Jak zawsze, kiedy m am y do czynienia z Bożym zakazem, istnieją dobre pow ody do takiej decyzji. W tym w ypadku B ib­

lia o s trz e g a nas, że ko nse kw e ncją przekupstw a jest dew aluacja prawa, p o ję c ia s p ra w ie d liw o ś c i, c z y ró ­ w ności. Ma to w pływ nie tylko na ca ­ łe s p o łe c z e ń s tw o , k tó re g o n o rm y m oralne są coraz bardziej deform o­

w ane (bied n i zawsze b ę d ą dyskry­

minowani w dostępie do dóbr), ale i Nr 9-10/96 (536-537)

CiJtiui-jjjiiJil

na życie rod zin y (bo za czyna ją lu­

dzie m yśleć o sobie nie w katego­

riach „co m ogę tobie ofiarow ać” , ale

„jak m ogę ciebie w ykorzystać”). Tak w ięc praktyka przykupstw a jest je d ­ nym z w ielu elem entów , które w y­

w ierają w p ły w na życie sp o łe cze ń ­ s tw a . B y ć m o ż e z a b rz m i to z b y t apokaliptycznie, ale Biblia powiada, że z ka żd e g o n ie użyteczn eg o sło­

w a (tym b ard zie j c zyn u ) z d a c z ło ­ w ie k s p ra w ę w d z ie ń s ą d u , c o w skazuje, że za w szystko co c z ło ­ w iek czyni, p o n ie sie w w ie c z n o ś c i odpow iedzialność.

P rzek u p s tw o - sam o życie!

Istnieje pokusa zakwestionowania tak s u ro w e g o o są d u p rz e k u p s tw a przez w skazanie, iż negatyw ny w y­

m iar te go zjaw iska dotyczył w Sta­

rym T e s ta m e n c ie z a g a d n ie ń n ie ­ s p ra w ie dliw ości w sądow nictw ie. A w ięc jeśli ktoś dzięki łapów ce uzys­

kiw ał n ie s p ra w ie d liw y w yrok, który dla drugiej strony oznaczał krzywdę, to był to właśnie niedozwolony przy­

p a d e k prze kup stw a (np. Am 5,12).

G d y zaś m am y do czyn ie nia z sy­

tu a c ją n e u tra ln ą d la in n ych ludzi, tzn. w w yniku łapów ki nie zostanie nikomu w yrządzona krzywda, w tedy w yda je się, że jeśli naw et nie jest to p ra k ty k a g o d n a p o c h w a ły , m ożna na nią p rz y n a jm n ie j od cza su do czasu „przym kn ąć o k o ” . W ydaje mi się, że w tym w ypa dku łudzim y się częściej, niż zdajem y sobie z tego spraw ę. Jeśli „tro s k liw y ” ro d z ic da łap ó w kę kom isji rekrutacyjnej p o d ­ c z a s e g z a m in ó w sw oje j p o c ie c h y na s tu d ia , to w je j w y n ik u , k to ś zdolniejszy m oże się na owe studia nie dosta ć. Fenom en p rze ku p stw a

cćemtte i fa u te ośiicze c U um uüa

(11)

nie ma sw ojego uzasa dn ie n ia poza s y tu a c ją d e fic y tu ja k ic h ś d ó b r na rynku. „S zczególne p otraktow a nie ” , k tó re g o o c z e k u je m y p o ła p ó w c e , o z n a c z a za ra ze m z k o n ie c z n o ś c i

„m n iej s z c z e g ó ln e ” p o tra k to w a n ie innych osób . N aw et je d n a k , kied y krzyw da o soby trzeciej nie jest taka oczyw ista, to pozostaje fakt rozbu­

d z a n ia ła p ó w k ą c u d z e j n ie u c z c i­

w ości, co je s t ju ż złe sam o w so ­ bie.

Zdaję sobie spraw ę, że łapów ka m oże u ła tw ić życie w w ielu sytu a ­ c ja c h . C z ę s to m oże się o n a s ta ć kluczem do o sią gn ięcia szlachetne­

go celu (c h o c ia ż je s z c z e częściej, co tu ukrywać, celu przyziem nego).

D obrze jest przyjąć ogólną zasa­

dę, że nie pow inno się d ą ­ ż y ć do ja k ie g o ś c e lu b ez w z g lę d u na s to s o w a n e środki. Poza kilkom a skra ­ jnymi sytuacjami (np. możli­

wość uratow ania ludzkiego życia za pieniądze), używa­

n ie z ły c h ś r o d k ó w m o ż e b a rd z ie j z a s z k o d z ić s z la ­ chetnej sprawie, niż jej do ­ pom óc. Kontrowersyjne, na przykład, jest to, czy można d ać łap ó w kę c e ln ik o w i za, pow iedzm y, pozw olenie na w w óz partii B iblii do ja k ie ­ goś kraju. W ydaje się, że dla swoich celów Bóg posługuje się s w o im i ś ro d k a m i. Nie

wypowiadam się o tym tak zupełnie bez wahania. Jeśli m ożna było dać pieniądze, żeby zachow ać czyjeś fi­

zyczne ż y c ie - m oże ktoś rozum o­

wać - to tym bardziej m ożna je ofia­

rować, aby uratować życie duchow e wielu. W szystko w skazuje na to, że apostoł Paweł m usiał stanąć przed podobnym dylematem. O sadzony w Cezarei (Dz 24), m ógł w ykorzystać słabość nam iestnika Feliksa do pie­

n ię d z y i w y d o s ta ć s ię z o p re s ji.

„Dzięki temu - brzm iałby argum ent - wróci bezwłocznie do swojej apostol­

s k ie j p o w in n o ś c i n a w ra c a n ia do Chrystusa. Każdy dzień spędzony w w ięzieniu to c za s s tra co n y d la p o ­ dróży m is y jn y c h .” Jeśli je d n a k nie uległ apostoł takiej dedukcji, to w łaś­

nie chyba dlatego, że wierzył w za­

sadę, iż Boże cele realizować trzeba Bożymi sposobami.

O fia ra

- re w o lu c y jn a a lte rn a ty w a

Życie chrześcijańskie jest życiem w Chrystusie. Jest stanem zależnoś­

ci od C hrystusa. Tym b ardzie j je st chrześcijańskie, im bardziej odzwier­

c ie d la c e c h y B o ż e g o c h a ra k te ru . Dlatego Biblia oferuje nam rewolucyj­

ną alternatywę w obec praktyk świata.

Zam iast dawania ze w zględu na ko­

rzyść własną, zaleca się nam daw a­

nie ze w zględu na cudzą korzyść.

Podstawą do ofiarnej, zam iast sa­

m olubnej form y dawania, jest posta­

w a sam ego Chrystusa: Takiego b ą ­ d ź c ie w zglę de m sieb ie u s p o s o b ie ­ nia ja kie b y ło w Chrystusie Jezusie, któ ry ( ...) w yparł się sam ego siebie i p r z y ją ł p o s ta ć s łu g i (F lp 2 ,5 -7 ).

C h rystu s o fia ro w a ł s ie b ie s a m e g o nie s p o d z ie w a ją c się ż a d n y c h ko­

rzyści. Któż z w ybaw ionych bowiem jest w stanie d ać mu stosow ną re­

k o m p e n s a tę ? W d n iu in a u g u ra c ji nowej epoki w historii zbawienia, w dniu P ięćdziesiątnicy, apo stoł Piotr zw rócił się do narodu w ybran e go z następującym przesłaniem: Upam ię- ta jc ie się i n ie c h k a ż d y z w as da się o chrzcić w imię Jezusa Chrystu­

sa na o d p u s z c z e n ie g rz e c h ó w wa­

s z y c h , a o trz y m a c ie d a r D u c h a Świętego (Dz 2,38). Ten sam Piotr w

swoim liście wzyw a wiernych: Usłu­

g u jcie d rugim tym darem, który każ­

d y z was otrzymał, ja k o d o b rzy sza­

farze rozlicznej łaski Bożej (1P 4,10).

Ten krótki p rze glą d pozw ala zo ­ baczyć, że Bóg usługuje człow ieko­

wi na każdym strategicznym etapie e g z y s te n c ji lud zkiej. P o św ię ca się Bóg d la c zło w ie ka : p rzed z b a w ie ­ niem - przygotow ał zbaw ienie przez ofiarę Chrystusa, w akcie zbawienia - u rz e c z y w is tn ia ją c zb a w ie n ie p o ­ p rz e z p r z e b a c z e n ie w s z y s tk ic h grzechów , i od momentu zbaw ienia p o c z ą w s z y - d a r o w u ją c D u c h a Świętego i dary duchow e dla spra­

w ow ania tegoż zbawienia. Troskliwa o b e c n o ś ć B o ga je s t tym b ło g o s ła ­ w ieństw em , które o ta c z a nas zew-

, sząd, odkąd p rz y s tą p im y do przym ierza z Panem. Co wię­

cej, otaczała nas ona i chroni­

ła (c h o c ia ż w s p o s ó b , który w te d y nie zaw sze m oże nam się p o d o b a ł) na d łu g o przed tym, zanim zechcieliśm y przy­

zn a ć Bogu w ła ściw ą pozycję w naszym życiu.

Posiadanie takiego Boga ja­

ko swojego O jca zobowiązuje!

A p ostoł Paweł sform ułow ał to m o c n o i d o s a d n ie : B ą d ź c ie więc naśladow cam i Boga, jako d zie ci um iłowane (Ef 5,1). Nie m ożna otrzym ać bardziej w y­

m a g a ją c e g o w yzw ania. U ży­

w ając frazy „dzieci umiłowane"

śpieszy Paweł z wyjaśnieniem sen­

su miłości Bożej. Mówi: i chodźcie w miłości, ja k i Chrystus um iłow ał was i siebie sam ego w ydał za nas ja k o d ar i ofiarę Bogu ku m iłej wonności (Ef 5,2). Jak z te g o zatem wynika, nasze naśladow anie Boga oznacza naśladow anie m iłości ofiarnej Chry­

stusa3.

D a w a jc ie ,

a b ę d zie w a m dane!

Dla Kościoła czasów apostolskich (ale b yw a ło tak rów nież i później), nie był to jedynie pusty frazes. Spo­

śród z a n o to w a n ych w Nowym Te­

s ta m e n c ie , je d n ą z n a jb a r d z ie j sp ekta ku la rn ych akcji p ośw ięce nia Nr 9-10/96 (536-537)

11

(12)

b y ła z b ió rk a p ie n ię d z y na u b o g ą gm inę w Jerozolimie. W Drugim Li­

cie do Koryntian sform ułow ał Paweł d ecyd ujący pow ód, którem u służyć m a o fia rn o ś ć c h rz e ś c ija ń s k a . N ie chodzi bow iem o to, b y inni m ieli ul­

gę, a w y obciążenie, lecz ch o d zi o rów ność; w o b e c n y m cza sie niech wasz nadm iar wyrówna ich niedosta­

tek, b y i ich n ad m ia r s łu ż y ł na p o ­ krycie w aszego niedostatku, a ż e b y była rów ność (8,13-14). Podana tutaj zasada ma kapitalne znaczenie dla Kościoła, c h o ć nie zawsze w pełni d o s trz e g a n e . K o ś c ió ł ja k o „C ia ło C hrystusa” , jako organizm, jest jakby systemem naczyń połączonych: na­

sze poświęcenie, pozw ala innym ele­

m e n to m te g o C ia ła na s k u te c z n ą służbę dla nas. Wniosek jaki należy z te go w ysn u ć je st taki, że nasz d u ­ chow y rozwój w sposób nieuchron­

ny p ro w a d z i p rz e z w y rz e c z e n ie , przez z a p a rc ie się s a m e go siebie.

Słowem, stosuje się do naszego ży­

c ia p arad oks: jeśli c h c e s z zyskać, musisz stracić. W ten sposób doszli­

śmy do punktu, w którym św iecką zasadę przekupstwa, jako środka do celu, o b ró c ić m ożna w Bożą zasa­

dę: daw ajcie, a będzie wam dane.

Służenie innym jest najlepszym spo­

sobem osiągania najlepszych celów we własnym życiu. Zapew ne nie bę­

dą to te same cele, które osiągnęli­

byśm y z pom ocą łapówki, ale mamy za to gwarancję, że będ ą to cele Bo­

że. Kiedy naśladujem y Boga, jeste­

śm y p o w ie rz e n i je g o n ie z a w o d n e j p ie c z y . On tr o s z c z y s ię o d o b ro tych, którzy troszczą się o dobro in­

nych. Z a h a rto w a n y w b oju w ia ry i d o ś w ia d czo n y w Bogu Paweł, bez obawy zawodu daje Filipianom takie z a p e w n ie n ie : B ó g m ó j z a s p o k o i wszelką p otrzebę waszą, w edług bo­

g a c tw a sw eg o w chw ale, w C hry­

stusie Jezusie (4,19).

R ó żn ice m ięd zy ła p ó w k ą , a o fia rą

N a z a k o ń c z e n ie c h c ia łb y m w zwięzłej form ie uzupełnić pow yższe rozw ażanie ko ntrastyw n ym p o d s u ­ m ow aniem różn ic m ię d zy p o sta w ą

12

ofiary, a postaw ą przekupstw a. O d­

n ośn e u w a g i o d d a ją s y n te te c z n ie głów ne myśli d otych czaso w eg o roz­

ważania.

I

W akcie ofiary p rzyśw ieca nam d o b ro innej osoby, w a kcie ła ­ pów ki - d o b ro nasze.

2

W a k c ie o fia ry o b d a ro w y w a n y z o s ta je z b u d o w a n y m iło ś c ią i tro ską o niego, g d y np. o trzym uje od kogoś pom oc, żeby m ógł opłacić operację. Jest to dla niego zarówno w yraz ludzkiej m iłości, jak i - przy­

najmniej dla w ierzących - Bożej opa­

trzności. W akcie łapów ki zaś, obd a ­ ro w y w a n y u le g a d e p r a w a c ji (n a przykład lekarz, który nie będzie w y­

konyw ał rzetelnie sw oich o b o w ią z ­ ków, dopóki nie otrzym a za to sp e ­ cjalnej gratyfikacji).

3

O fiara (c h o c ia ż b y b e z in te re s o ­ w n a p o m o c w p rz e n ie s ie n iu m e b li) je s t g ło s z e n ie m e w a n g e lii, poniew aż jest naśladow aniem ofiar­

nej postaw y Boga, zaś ła p ó w ka jest p ro m o c ją m e n taln ości antyboskiej, k tó re j z a s a d ą p o s tę p o w a n ia je s t egoizm .

4

W a k c ie o fia ry u c z e s tn ic z ę w B o ż e j ś w ię to ś c i (p o ś w ię c e n iu d la innych), w akcie łapów ki, ucze­

s tn ic z ę w c u d z y c h g r z e c h a c h (chciw ości).

5

W akcie p rz e k u p s tw a p rz y c z y ­ niam się do rozkrze w ia n ia n ie­

s p ra w ie dliw ości (na uczelnię d osta ­ je się b o g a ts z y , nie z d o ln ie js z y ), zaś w akcie ofiary upow szechniam sp ra w ie d liw o ść (na p rzykład, w yró­

w nuję d ys p ro p o rc je p osiad an ia po ­ m iędzy biednym i i bogatym i).

Jacek Siemieniuk

PRZYPISY

1 Nie u le g a w ą tp liw o ś c i, że „sza- h a d ” nie obejm uje ca łe go zakresu z n a cze n io w e g o p o ję c ia ofiary (w sensie bezinteresow nego daru), o którym tutaj mowa. Słowo to ozna­

czało często ofiarę za w ybaw ienie z opresji, dar w dzięczności. Jako taki, różnił się od łapów ki tym, że ta d ru ga służyła do naginania pra­

wa, uzyskania stronniczości sądu, czy nieuzasadnionych preferencji.

Ten pierw szy sens „szahad" oce­

n ia ny b y ł w P iśm ie p ozy ty w n ie , drugi zaś, jed no zna czn ie negaty­

w nie . Z o b .: G e s e n iu s H e b re w - C ha/dee Lex/con o f fhe O/d Tesfa- m ent, s. 813, Baker Book House 1979.

2 C ho ciaż w b ardzo niedoskonały sp o só b , w p ro p o rc ji do p o c z ą t­

kow ego poziom u m oralnego, jaki r e p r e z e n to w a li H e b r a jc z y c y . E d u k a c ja m oralna, jak ka ż d a w o g ó le e d u k a c ja w y m a g a czasu.

N a ró d ż y d o w s k i, tr z e b a p rz y ­ znać, w ym a ga ł szczególnie dużo tego czasu. M oralna natura Boga je s t je d n a k b e z k o m p ro m is o w a , ja k i n ie z m ie n n a je s t w ie lk o ś ć Jego celów d la Izraela.

3 Nie chcę, m a się rozum ieć, su g e ­ ro w a ć m o ż liw o ś c i tr a k to w a n ia o fiary z n asze go życia, jako p o ­ s ia d a ją c e j c h a r a k te r z b a w c z y . T utaj, p o d o b n ie ja k na p rzykła d w k w e s tii lu d z k ie j tw ó rc z o ś c i, m a m y d o c z y n ie n ia z a ró w n o z p o d o b ie ń stw e m , jak i z różnicą.

B óg je s t S tw ó rc ą w e w ła c iw y m s e n s ie , c z ło w ie k za w a n a lo g i­

c z n y m , s ła b s z y m s e n s ie te g o słow a. P o dobnie jak człow iek nie m oże tw o rz y ć c z e g o ś „z n ic z e ­ g o ” , ale tw orzy z zaistniałych już faktów, p o d o b n ie nie m oże „z b a ­ w ić " in a c z e j, niż w z a istn ia łym fa kcie zb aw ien ia Bożego. W sło­

w a c h ap. Paw ła: w szystko ( ...) je s t z Boga, k tó ry nas p o je d n a ł z so b ą p rz e z C hrystusa / p o ru c z y / n a m s /u ź b ę p o /e d n a n /a (2 K o r 5,17-18).

Nr 9-10/96 (536-537)

ä ? /1 k p i j :

Cytaty

Powiązane dokumenty

łam z jego mocy, chociaż chrzest Duchem Świętym przeżyłam i mówiłam innymi językami... pełnienie Duchem Świętym, długo

Przeżycie chrztu w Duchu zbliżyło mnie do Boga, Słowo Boże stało się dla mnie żywe i praktyczne - nie było opisem cudów dziejących się tylko wśród

Dzięki temu, iż Nieskończony stał się na chwilę skończonym, ci którzy staną się nieskończonymi będą już mogli zostać takimi na zawsze.. Czy musiało tak się

Można się jednak modlić przez cały dzień, m ożna płakać i z głośnym jękiem zanosić modlitwy, m ożna wstawiać się za cały świat, czy też wyznawać

• Kolejnym wymogiem stawianym wobec kaznodziei jest otwartość i dostępność dla innych, z czym wiąże się także jego gościnność.. Umiejętność przyciągania

I taka je s t różnica między nimi: zaletą pierwszego jest to, ż e jego wiara pozostaje niezachwiana, nawet je że li w ykaże mu się n ie w ia ­ domo ile sprzeczności,

Toteż biorąc pod uwagę to kryterium, pod postacią syna kryje się albo Kościół, albo Chrystus (al­. bo jednocześnie Kościół i

(patrz: „Gazeta Wyborcza”)? Dlaczego gromadzą się wielkie tłumy. Ostatnio N ie tak dawno też odwiedził nasz gość musiał jeździć pojazdem oszklo- zaś, jak się