• Nie Znaleziono Wyników

Państwowe Gimnazjum Żeńskie im.Unii Lubelskiej w Lublinie - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Państwowe Gimnazjum Żeńskie im.Unii Lubelskiej w Lublinie - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SYLWIA WARAKOMSKA-GRZYCKA

ur. 1923; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, szkoła, edukacja, Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. Unii Lubelskiej, Jadwiga Firewiczowa, Janina Mally, nauczyciele, Zofia Dobrzańska, Wanda Taczanowska, koleżanki szkolne, Julia Hartwig, Hanna Malewska

Państwowe Gimnazjum Żeńskie im. Unii Lubelskiej w Lublinie

Byłam w klasie B. W klasie B były różne koleżanki, które poznawałam po raz pierwszy. W klasie A natomiast były, uważam koleżanki wyjątkowe. Marysia Smorawińska, córka generała Smorawińskiego, Jolka Strawińska, córka adwokata, córki lekarzy, taka ekstraklasa. Mnie interesował język polski i język francuski, [w szkole] były do wyboru dwa języki obce, francuski i niemiecki. Lekcję odbywały się w tym samym czasie, tylko jedne szły na francuski, a drugie na niemiecki. Różnice między klasą A i B nasuwały się same. Różniłyśmy się wykładowcami, nas polskiego uczyła pani Zofia Dobrzańskiego, żona profesora Dobrzańskiego z KUL-u, która była raz, że krótkowzroczna, nosiła okulary, a po drugie taka mało energiczna. [W klasie]

siedziałam, jako bardzo niewysoka dziewczynka, w pierwszej ławce tuż przy stoliku prowadzącego lekcję, tuż za mną siedziała Maryla Upartówna Żydówka, która tak świetnie umiała robić na drutach, że na lekcji polskiego patrząc na prowadzącą lekcję robiła automatycznie pod stolikiem na drutach. Z uwagi na wymarzoną już wtedy przeze mnie medycynę uczyłam się bardzo łaciny. Uczący nas łaciny profesorowie niestety co roku zmieniali się, nie było to dobre dla nas, ale trudno. W klasie trzeciej uczył nas łaciny profesor Majka, niezbyt wysoki pan, troszkę otyły, uczył doskonale, ale był surowy. Raz powiedział mi, że: „Umiesz czytać wiersze łacińskie rytmicznie, czy dlatego, że tak się ich bardzo uczysz?”. Nie chciałam mówić, że to dlatego, że gram na fortepianie i rytm jest już we mnie. W klasie 3B, na wiosnę klasa postanowiła, że idziemy na wagary. Byłam przeciwniczką tego projektu i na wagary nie poszłam, ale i nie poszłam do domu, przesiedziałam w piwnicy szkolnej tyle godzin, ile trwały tego dnia lekcje. Konsekwencja była dla nas bardzo przykra, przyszła pani przełożona Firewiczowa i powiedziała: „Zmieniam wam wychowawczynię, ponieważ dowiodłyście, że pani Wanda Taczanowska nie umiała was wychować.”, [nowej wychowawczyni] nie lubiłyśmy. Pani Taczanowska uczyła

(2)

nas robót ręcznych i rysunku. Wybrałam roboty ręczne, bo rysować w ogóle nie umiem, zamiast rysunku jednocześnie były lekcje śpiewu, na które chodziłam z przyjemnością, aczkolwiek nie mam głosu. Pani przełożona Firewiczowa była osobą wymagającą i świetnie prowadzącą szkołę. Jeżeli któraś z nas coś przeskrobała, to była wzywana do gabinetu pani przełożonej, ja ani razu nie była w gabinecie, natomiast raz w czasie przerwy większej, biegając po korytarzach szkolnych wpadłam na nią w biegu. Tak się tego przeraziłam, że natychmiast uciekłam, żeby mnie tylko nie rozpoznała. Panią Firewiczową wspominam bardzo dobrze. Będąc w klasie trzeciej pani Firewiczowa zainicjowała szkolny teatr. Gimnazjum miało piękne wnętrze, wspaniałe sale lekcyjne, miała też małą scenę przy auli i nasza klasa odgrywała sztukę „Młody las”, nie pamiętam już treści sztuki, ale nie zdobyłyśmy pierwszej nagrody, o którą nam bardzo chodziło. Pierwszą nagrodę dostała któraś z klas licealnych za wystawienie sztuki Moliera, „Uczony białogłowy”. Wewnątrz szkoła była utrzymywana z niezwykłą czystością, do tego stopnia, że na przerwach mogłyśmy siadać na podłodze nie brudząc się wcale ani nie kurząc. Tak samo sale poszczególnych przedmiotów były wyposażone w odpowiedni wystrój dla danego przedmiotu. Absolwentki szkoły w przeważającej większości zdobywały wykształcenie wyższe, a wiele z nich miało nieprzeciętne talenty, Julia Hartwig, poetka i tłumaczka, Hanna Malewska, pisarka, napisał książkę „Żelazna Korona”.

Wiele uczennic brało czynny udział w ruchu oporu w czasie okupacji.

Data i miejsce nagrania 2012-08-11, Lublin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, wybuch wojny, bombardowanie Lublin, rodzice, bracia, dzielnica Dziesiąta, Zakłady Mechaniczne E.Plage i T.. Laśkiewicz,

Uczyliśmy się [tylko] przedmiotów handlowych, ponieważ okupant chciał z nas zrobić tylko takich podręcznych [pracowników], zatrudniając nas ewentualnie

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, matka, bracia, zakaz nauki, czas wolny, lokator, Zbigniew Tatrzański.. Okupacja niemiecka

Drugi raz mi się już nie udało, ponieważ zobaczył mnie kapo i... Udało się nam dowiedzieć, że cena ich wolności wynosi 8

Kiedy moja matka zobaczyła tyle osób, zawołała mnie: „Słuchaj, co, to jest?”, ja mówię: „To są moi goście.”, „To ich zaproś do domu, to zrobię jakąś herbatę.” a ja mówię:

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, Żydzi, ukrywanie Żydówki, żydowska koleżanka, stosunki polsko-żydowskie.. Ukrywanie

W czasie okupacji [zaczęłam finansowo] pomagać rodzinie, bo ojciec pracował, myśmy troje się uczyli, [a] matka zajmowała się domem.. Ojciec mi znalazł jakąś

Poza tym wówczas został pozostawiony sam sobie obóz koncentracyjny na Majdanku i mnóstwo więźniów szło przez naszą ulicę i przez nasz niemal dom prosząc o ubranie jakieś i