• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1969, nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1969, nr 8"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N

EWANGELIA

ŻYCIE i M YŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929 Warszawa,

Hf 8., sierpień 1969 r.

B

TREŚĆ N U M ER U : TEK ST I PR E T EK ST

„W SZYSTK O JE ST M OŻLIW E D LA W IER ZĄCEG O ”

BŁO G O SŁ A W IE N I S Ą B O G O B O JN I

PRZED P R Z Y JŚC IE M P A Ń S K IM N A U K A O T R Ó JC Y SW...

O BO JĘTNO ŚĆ

EK U M EN IC ZN A K O N FER EN C JA K O BIET

W Y DA W NIC TW A K O ŚCIELN E ZGO N B R A T A P A W Ł A W O JN A R A

K R O N IK A

K O M U N IK A T A D M IN IST R A C JI W YDAW NIC TW

M iesięczn ik „ C h rześcija n in ” w y sy ła n y jest b ezp ła tn ie; w y d a w a n ie czasop ism a u m o żliw ia w y łą c z n ie o fia rn o ść C zytel­

n ik ó w . W szelk ie o fia r y na czasop ism o w k ra ju , p r o sim y k iero w a ć na k o n to : Z jed n o czo n y K o śc ió ł E w a n g elicz n y : PKO W arszaw a, N r 1-14-147.252, zazn aczając ce l w p ła ty n a o d w r o c ie b la n k ie tu . O fia ­ ry w p ła ca n e za g ra n icą n a le ż y k ie r o ­ w ać p rzez o d d zia ły za g ra n iczn e B an k u P o lsk a K asa O pieki, n a ad res P r e z y ­ dium R ady Z jed n o czo n eg o K o śc io ła E w a n g elicz n e g o w W arszaw ie, u l. Za- górna 10.

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego.

Redaguje Kolegium w następującym składzie: Józef Mrózek (Red. nacz.), M ieczysław K w iecień (sekr.), Zdzi­

sław Repsz, Edward Czajko, Jan Tołwiński. Adres Redakcji i A dm i­

nistracji: W arszawa, ul. Zagórna 10.

Telefon Redakcji: 29-52-61 (wewn.

9). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.

RSW „ P ra sa ”. W arszaw a, S m olna 10/12. N akł. 4800 egz, O bj. 2,5 ark.

Żarn. 547. P-39.

TEKST I PRETEKST

Szczególnie w S połecznościach p ro te sta n c k ic h k aznodzieje Słow a cieszą się p ow szechnym lu b p ra w ie pow szechnym szacunkiem . W ynika to głów nie z p ra k ty k i życia zborow ego, a ta z kolei sa n k cjo n o w a n a je st w łaściw ie pow agą sam ego P ism a (por. D an, 12,3; 1 K or. 16,18; 1 Tes. 5,12; 1 Tym.

5,17). S ł o w o Boże — a w ięc w naszym w y p a d k u będzie to w y d ru ­ k o w an y t e k s t b ib lijn y — zw ia sto w a n e z w iarą , zgodnie z w olą Bożą, w Jego im ieniu, n a Jego ro zk az i w Jego D uchu, m a z kolei moc w zb u ­ dzania w i a r y w śród każd o razo w y ch słuchaczy. Z godnie z tym w L i­

ście do R zym ian, n a p rz y k ła d , czytam y; „W iara je s t tedy ze słu c h an ia, a słu c h an ie przez Słow o C h ry stu so w e ” (10,17; por. w iersze: 8—10 i 13).

Oto, ja k w ielki m a n d a t, i łączący się z nim n ie w ą tp liw y p rz y w ile j, spo­

czyw a n a każdym , kto au ten ty c z n ie troszczy się o to, aby zw iastow ać

„szczere Słow o Boże” — ja k w X V I w. zw ykli byli m aw iać ojcow ie R e­

fo rm acji.

Z ap ew n e ta k ż e z tego pow odu, w śród p rzed m io tó w nauczanych w różnych szkołach b ib lijn y ch lu b n a w y d ziałach teologicznych, ogrom ną uw agę p rz y ­ w iązu je się do p rze d m io tu zw anego h o m i l e t y k ą , czyli w y k ład u zasad k azn o d ziejstw a. A lbow iem w b re w w szelkim pozorom nie ła tw o być kazno­

d zieją Słow a, a jeszcze tru d n ie j być kazn o d zieją, k tó reg o zw iastow anie b u d u je , cieszy, n ap o m in a lu b ro znieca w ia rę słuchaczy i, co nie je s t b a g a ­ te ln e, w zbudza ich z a u f a n i e doi tre śc i Słow a, d o B o g a .

A lbow iem w śród licznych nieb ezp ieczeń stw czyhających na k aznodzieję (w iek i staż nie o d g ry w a ją w ty m w y p a d k u n ajw a żn iejsz ej roli), jednym z n ajczęściej sp o ty k a n y ch i groźnych je st „kazanie n a p r e te k s t” , zam iast

„k a z a n ia na te k s t” (biblijny), ja k to k to ś tra f n ie o kreślił. A owo „kazanie n a p r e te k s t” polega po p ro stu n a ty m , że w yg łaszający je po d aje n a j­

p ie rw i o d cz y tu je ja k iś fra g m e n t P ism a św., a n a stę p n ie w ygłasza „ k a ­ za n ie ” , k tó re treścio w o je s t bardzo m a lu tk o zw iązan e z, po d an y m na po­

czątk u t e k s t e m , albo — częściej — je s t zu p e łn ie n iezw iązane z nim . W te n sposób za m ia st k a z a n ia m am y ja k a ś dow olną i osobliw a m ow ę re lig ijn ą , albo słu c h am y „ s u b teln y ch a n a liz ” czynionych zu pełnie na m a rg i­

nesie Słow a. T ak ie „ k a za n ie” n ie m a nic w spólnego z kaz an iem „o zgorsze­

n iu K rz y ż a ”, n a w e t je śli p rz e m a w ia ją c y św iadom ie, czy nieśw iadom ie, a n ie ra z dla w y w o łan ia e fe k tu , pow o łu je się n a klasyczne m iejsce P ism a św. z 1 listu do K o ry n tia n 1, 21 nn. W ty m w y p a d k u , to nie je s t to samo.

Od tego k aznodziejskiego g rzechu nie są w o ln e żadne K ościoły, nie je s t w ięc w olna ta k ż e n asza Społeczność. Z tego pow odu w a rto je s t przypom nieć choćby w sk ró cie n a jw a ż n ie jsz e zasad y hom iletyczne, na u żytek w szyst­

kich zain tereso w an y ch .

1) Zgodność z objaw ieniem . K azan ie pow inno zaw ierać zw iastow anie o d a ­ nym ju ż i przyszłym o b ja w ien iu Bożym, to znaczy pow inno przypom inać:

zarów no p ra w d ę o ep ifa n ii (pierw szym p rzy jśc iu i o b ja w ien iu się an io ­ łom , św ia tu i ludziom ) ja k i o p a ru z ji (drugim przy jściu ) Je zu sa C h ry ­ stusa.

2) Zgodność z B iblią. W sw ojej tre śc i i fo rm ie k az an ie je s t zaw sze zw ią­

zane z B ib lią (k o n k re tn y m t e k s t e m P ism a św.), poniew aż przez k a ­ zanie Słow a Kościół głosi p ra w d ę Bożą. A by tę p r a w d ę głosić a u te n ­ tycznie, kazn o d zieja w y stę p u ją c y w im ien iu P a n a K ościoła, m u si w sw oich w ypow iedziach opierać się n a dokum encie w ia ry , ja k im je s t B iblia. Z tego- też pow odu k azn o d zieja n ie m oże uczynić fu n d a m e n te m sw ego kazania innego t e k s t u , ja k te k s t biblijn y .

3) Zgodność z pod staw o w y m i „ z n a k a m i” K ościoła, ja k im i w k o n tek ście k a z a n ia są ch rz e st i W ieczerza P ań sk a .

4) Zgodność z k o n fe sją (w yznaniem w iary), k tó re je d n a k ż e nie powinno- kolidow ać z sym bolam i w ia ry K ościoła pow szechnego.

5) Zgodność z „ d u c h em ” Z boru. K azan ie je s t zaw sze sk ie ro w a n e do lu d zi żyjących w o k reślo n y c h w a ru n k a c h .

6) M andat. K azn o d zieja pow in ien m ieć św iadom ość, że Słowo głosi tylko z tego pow odu, iż zo stał p rze z Boga pow ołany do służby Słow em . K azanie je s t działalnością grzesznego człow ieka, k tó ry jednocześnie w ie, iż został uśw ięcony przez oczyszczającą o fia rę i dzieło po jed n an ia, k tó re za niego i za w szystkich ludzi sp ełn ił Je zu s C h ry stu s. D ziałając n a rozkaz Boży,, k azn o d zieja ufa, iż jego słowom Bóg udzieli błogosław ieństw a. W tej zgod­

ności z w olą Bożą i ufności w Jego błogosław ieństw o, za w a rte je st praw o do zw iasto w an ia S łow a, i spoczyw ająca na nim ob ietn ica Boga.

7) O ryginalność. K az an ie p o w sta je jako w y ra z osobistej p o k u ty kaznodziei i jego w dzięczności w obec Boga. I ty lk o dzięki te m u k az an ie je s t i po ­ w inno być au ten ty c z n ie w olnym i ory g in aln y m słow em kaznodziei. Słowo Boże, k tó re je s t zw iasto w an e innym , m usi n a jp ie rw „p rzejść” przez um ysł i serce kaznodziei, ą dopiero potem może być sk ie ro w a n e do braci. (W zw iązku z ty m m ożna rozw ażyć za g ad n ien ie k a z a ń tzw. „ściąganych” lu b

„k ra d zio n y c h ” oraz k azań „o d g rz ew an y c h ” ).

8) A ktualność. K azan ie pow inno być u p o rzą d k o w a n e i w ygłoszone zro ­ zum iałym dla słuchaczy językiem . P ow inno zaw ierać p ró b ę w y jaśnienia.

„znaków cz asu ” zgodnie z D uchem Bożym- Nic dziwnego, że ta k po jm o ­ w an e k azn o d ziejstw o je st tru d n ą p ra c ą i głów nym zajęciem życiowym kaznodziei (B azyli Wk., Spurgeon, M oody” W. L u th i, B. G raham ). K az a­

nie pow inno oznajm ić lu b p rzypom nieć ludziom , że ich życie z n a jd u je swó}

fu n d a m e n t, sens i dopełnienie tylk o w Je zu sie C hrystusie. (o.m.) C iąg d a ls z y n a s tr . 7

(3)

„WSZYSTKO JEST MOŻLIWE DLA WIERZĄCEGO44

„A Jezus rzekł do niego: Co się tyczy owego: Jeśli coś możesz, to:

«Wszystko jest m ożliw e dla w ierzą- cego»”.

Mk 9,23 por. Mt 21,21 i Łk 17,8

J ak każda pow ażna spraw a n a ziemi zw iązana jest z w ielom a problem am i, tak samo jest też z K rólestw em Bożym. W daw nych w iekach tylko naród izraelski b y ł w y b ran y m ludem Bo­

żym, któ rem u zostały pow ierzone przez Boga tajem nice w iary i życia wiecznego. To był lud posiadający św iadectw o o żyw ym Bogu. W raz z przyjściem n a św iat M esjasza — Jezu sa C hrystusa — jeszcze bardziej palącą stało się zagadnienie in te rp re ta c ji (w yjaśniania) proroc­

tw a z p u n k tu w idzenia przyszłej historii. P rz y j­

ście na św iat P an a Jezusa C hry stu sa było p r z y g o t o w a n i e m do K rólestw a Bożego.

Dlatego w łaśnie m usiał C hrystus cierpieć i um rzeć i zm artw ychw stać dnia trzeciego, aby jak kiedyś przez lud Boży, starotestam en to w y Izrael, ta k teraz za pośrednictw em Kościoła, czyli Ciała Chrystusow ego, mogło nastać K ró­

lestw o Boże obejm ujące swoim zasięgiem w szy­

stko — now e niebiosa, i now ą ziemię.

Uczniowie uw ierzyli w P an a Jezu sa jako M esjasza, lecz najgorliw si z nich jak P io tr nie mogli tego pojąć, że M esjasz m usi złożyć swoje życie na ofiarę jako B aran ek Boży, dla zgła­

dzenia grzechu rodzaju ludzkiego1. Z tego też powodu, tak P iotrow i jak i w szystkim dziedzi­

com K rólestw a Bożego, oznajm ia P an Jezus następ ujące słowa: „Z apraw dę pow iadam wam , są niektó rzy z tych, co tu stoją, k tó rzy nie zazna­

ją śmierci, zanim nie u jrz ą K rólestw a Bożego, nadchodzącego w mocy. (Mk 9,1). To jest za­

powiedź P ańska odnosząca się do w szystkich wierzących, że zanim przyjdzie śmierć, u jrz ą K rólestw o Boże. Przeżycie w izji K rólestw a Bo­

żego w odniesieniu do trzech apostołów P a ń ­ skich jest opisane w nast. w ierszach 9 rozdz.

Ew angelii wg M arka; m iało ono m iejsce n a gó­

rze nazw anej — przez następn e pokolenia w ie­

rzących — G órą Przem ienienia.

„A po sześciu dniach w ziął Jezu s z sobą P iotra i Ja k u b a i J a n a i w prow adził ich tylko sam ych na w ysoką górę, na osobność, i przem ie­

nił się przed nimi. ... I ukazał się im Eliasz z M ojżeszem i rozm aw iali z Jezusem . A odez­

waw szy się Piotr, rzekł do Jezusa: «Mistrzu!

Dobrze nam tu być; rozbijm y trz y nam ioty:

Tobie jeden, i Mojżeszowi jeden, i Eliaszowi jeden». Nie w iedział bow iem co m a powiedzieć, bo ogarnął ich lęk. I pow stał obłok, k tó ry ich zacienił, a z obłoku rozległ się głos: «Ten jest Syn mój um iłow any, jego słuchajcie*” . (Mk

9 ,2 -7 ). '

C hrystus P an dopuścił swoich w iernych uczniów do udziału w w ielkiej tajem nicy, oto na chw ilkę dane im było oglądanie przyszłości, dana im była w izja pełnego chw ały i m ocy Syna Bożego. Przeżycie to napełniło ich radością, ale jak każda w ielka w izja spraw Bożych, n ap ełn i­

ło ich także bojaźnią. Uczniowie otrzym ali ta k ­ że bezpośrednie objaw ienie; oto Głos przem a­

w iający z obłoku oznajm ił im, iż Jezus jest um i­

łow anym Synem Bożym, którego należy słu ­ chać (w. 7). Apostoł P io tr będący zwykle rzecz­

nikiem uczniów, także teraz pierw szy przem ó­

wił, jednakże opisujący tę scenę Ew angelista pow iada o Piotrze, iż „nie wiedział, co m ów ił”, tak bow iem silne było przeżycie w izji C hrystusa w chw ale i tow arzyszących Mu św iadków sta- rotestam entow ych, iż P io tra i apostołów ogarnął lęk.

P rzeżyw anie w izji C hrystusa P an a jest m o­

żliwe tylko dla w ierzących, ten kto nie wierzy, nie może ujrzeć ani Pana, ani K rólestw a Bożego nadchodzącego w chw ale i w mocy, poniew aż nie posiada odpow iedniego zmysłu. Z m artw ych ­ w stały C hrystus otw orzył swoim uczniom zmysł, aby rozum ieli Pism a (Łk 24,45). Uczniowie w ie­

rzyli głęboko, iż P a n Jezus jest M esjaszem. W pism ach starotestam ento w ych było także p rze­

powiedziane, iż M esjasza m a poprzedzić prorok Eliasz. P a n Jezus ko m entując to m iejsce Pism a powiada, iż „Eliasz już przyszedł, i uczynili mu, co chcieli...” (w. 13). P rorok Eliasz cierpiał dla spraw iedliw ości, i cierpiał głównie przez pogań­

ską żonę króla A chaba (por. 1 Król. 19nn.).

Los proroka Eliasza stał się losem J a n a Chrzci­

ciela — najw iększego w śród proroków staro- testam entow ych — bezkom prom isowego i spra- w ieliw ego męża, k tó ry rów nież poniósł śmierć przez niew iastę. O nim to pow iedział C hrystus Pan, iż był „Eliaszem, k tó ry m iał przyjść” . C hrystus polecił uczniom, żeby o tej tajem nicy nie m ówili nikom u, aż „Syn Człowieczy nie zm artw ych w stan ie” (w. 9).

P rzeżyw anie tajem nic K rólestw a Bożego, oglądanie go w chw ale i w m ocy należy do przeżyć w ew nętrznych. G dy P an otw iera zmysł, k tó ra um ożliw ia w ierzącem u oglądanie taje m ­ nic Bożych, to wówczas naw et najw iększe pro ­ blem y sta ją się rozstrzygnięte lub łatw iej zro­

zumiałe.

Oto jeden p rzykład z życia M oody’ego w yjaśniający spraw ę zrozum ienia taje m ­ nic w iary, zaw artych w Biblii. Oto do Moo- d y ’ego po skończonym nabożeństw ie podszedł jakiś człowiek, prosząc o w yjaśnienie jakiegoś, dosyć trudnego, frag m en tu z O bjaw ienia św.

Jan a. Moody w ysłuchał uw ażnie swego roz­

mówcy, a następnie spytał go, czy jest w łasno­

ścią Jezusa, to znaczy czy jest człowiekiem od­

rodzonym i w yznającym Pana, czy też dopiero początkującym słuchaczem Słowa Bożego. Oka­

zało się, że p y tający dopiero cd krótkiego cza­

su zetknął się ze słowem Bożym. Moody zapro­

ponow ał więc, żeby jego rozm ówca zechciał do niego przyjść dopiero, gdy uw ierzy w Jezusa C hrystusa, a wówczas porozm aw iają na tem at tego u ry w k a Pism a św. z O bjaw ienia Jana.

U płynął jakiś czas. I do M oody’ego po jakim ś nabożeństw ie podszedł rzeczywiście jakiś męż­

czyzna, py tając sław nego ew angelistę, czy go

3

(4)

sobie przypom ina. M oody dał odpowiedź tw ier­

dzącą. W ówczas człowiek te n rzekł do Moo- dy’ego: „ J a już teraz nie proszę o w yjaśnienie tego fra g m en tu P ism a św., Bóg dał m i zrozu­

mieć treść Swego Słow a”. „B ądźm y wdzięczni Boga” dodał M oody — uprzejm ie żegnając się z tym , k tó ry stał się B ratem w C hrystusie.

P rzykład te n ilu stru je jed n ą n a d e r w ażną p ra w ­ dę, że nie m a człow ieka wierzącego, k tó ry by nie m iał przeżyć z Bogiem.

C hrystus P a n schodząc z G óry P rzem ienie­

nia spotyka swoich uczniów w iodących d y sputę z faryzeuszam i i uczonym i w Piśm ie. Jednakże lud stojący w okół i przysłu chu jący się d y spu­

cie, gdy ty lko u jrz a ł Jezusa, otoczył Go, w zno­

sząc okrzyki po w itania i radości n a Jego cześć.

I w ty m m om encie do P a n a podszedł jak iś czło­

wiek, ja k się okazało bardzo nieszczęśliw y czło­

wiek, i w yznał M u: „Nauczycielu, przy pro w a­

dziłem do ciebie sy n a mego, k tó ry m a ducha niemego. A ten, gdziekolw iek go pochwyci, szarpie nim, a on się pieni i zg rzyta zębami, i drętw ieje; i m ów iłem uczniom tw oim , aby go w ygnali, ale nie mogli. A On im rzekł, m ów iąc:

0 r o d z i e b e z w i a r y ! Dokądże będę z w am i? Dokądże będę was znosił? Przyw iedź­

cie go do m nie!” (w.w. 17— 19).

Ten ciężki zarzu t C hrystus P an skierow ał do w szystkich otaczających Go, a zwłaszcza zaś pod adresem — apostołów, uczniów i naśladow ­ ców. To sam o słowo w przekładzie rzym skoka­

tolickim ks. Szczepańskiego brzm i jeszcze do­

bitniej : „ P l e m i ę n i e w i e r n e”, to zna­

czy plem ię słabej w ia ry lub bez w iary. Słowo to odnosiło się także do zgrom adzonych ludzi 1 do ojca nieszczęśliwego chłopca. Oto gdy po­

w oływ ał swoich apostołów i uczniów, „tych, któ ry ch sam chciał”, pow oływ ał ich w ty m ce­

lu, żeby:

1) z Nim byli, 2) żeby zw iastow ali E w an­

gelię i 3) żeby m ieli moc w ypędzać dem ony i uzdraw iać choroby (por. M k 3,13— 14). I gdy, oto nadeszła chwila, aby p rzejaw iła się ich w ia­

ra i aby m ogli spełnić jeden z celów swego po­

w ołania, apostołowie byli bez w iary i bez mo­

cy; nie m ogli nic uczynić. I dlatego C hrystus P an skarcił ta k ostro b rak w ia ry w śród swoich uczniów.

W w ierszach 19— 22 opisany jest nieszczęśli­

w y los chłopca, którego C hrystus polecił p rzy ­ prow adzić do siebie. P ow tarzające się co jakiś czas ataki choroby, trw ającej od dzieciństw a, w ystąpiły także w chwili w ezw ania przez J e ­ zusa. N asilający się atak choroby i beznadziej­

ność sytuacji ojca, zwłaszcza zaś po ostatnim niepom yślnym doświadczeniu, a w łaściw ie po przeżyciu słabości w iary uczniów Pańskich, spraw ił, że zwrócił się do P a n a słow am i: „Jeżeli coś możesz, zlituj się n a d nam i i pomóż n a m ”.

(W in ny m przekładzie: „Z litości przy jdź nam z pom ocą”). Na prośbę ojca, Jezu s odpowiedział pytaniem : „Co się tyczy owego: «Jeśli coś m o­

żesz*”, to: «W s z y s t k o j e s t m o ż l i w e d l a w i e r z ą c e g o»”.

W Ew angelii J a n a w rozdz. 15 C hrystus P a n w y jaśń ia nam , co znaczy w ierzyć i być uczniem Pańskim . To znaczy trw ać w Nim, za­

m ieszkiw ać w Nim, przez cały czas przez Sło­

wo Boże. I gdy tak przebyw am y w Jezusie C hrystusie stajem y się św iadkam i, w idzim y i słyszym y to, co należy do sp raw K rólestw a Bożego. K to ta k trw a w Panu, słyszy i widzi tajem n ice K rólestw a, posiada także pełnię m o­

cy do głoszenia Ew angelii, k tó rą może pośw iad­

czać znakam i tow arzyszącym i — cudam i p rze­

jaw iającej się łaski Bożej. W reszcie kto trw a w P a n u posiada Słow o-obietnicę, że o co­

kolw iek by m odlił się zgodnie z w olą Bożą i w im ieniu P ańsk im — spełni się n a jego m odli­

tw ę w iary.

W ielu ludzi p y ta: czy jest w ogóle opętanie?

A wobec tego po patrzm y n a ludzi pijanych, w ataku „białej gorączki” . R zucają się n a żonę i dzieci, b iją — a n aw et zabijają w szale opę­

tan ia —- nie pam iętając i nie wiedząc, co ro­

bią! I to jest praw da, że tacy ludzie nie potrafią w ydostać się, z opanow ującej ich mocy, w łas­

nym i siłami. Ale w śród ludu Bożego jest moc, i jest m ożliwość zw ycięstw a nad straszną cho­

robą opętania. C hrystus P a n naucza, że „W szy­

stko jest m ożliw e dla w ierzącego”. Tylko trz e ­ ba m ieć tę Bożą w iarę! Uczniowie Pańscy w ie­

rzyli, ale ich w ia ra była niedoskonała. A więc i do uczniów C hrystusow ych odnosi się w iersz 24 z 9 rozdz. Ew angelii M arka, w któ ry m jest zapisane w ołanie nieszczęsnego ojca: „ W i e ­ r z ę , p o m ó ż n i e d o w i a r s t w u m e m u ”.

I ta k jak w tedy, ta k i teraz C hrystus może przyjść i przychodzi z pom ocą udzielając wiary, ale tylko tym , k tó rzy Go o nią proszą. Ew ange­

lista pow iada w dalszym ciągu, że On zgromił ducha nieczystego i nakazał m u w yjść i nie pow racać więcej do chłopca. N a Głos Jezusa w yszedł duch ze swojej ofiary, potęgując jedno­

cześnie sym ptom y choroby tak, iż chłopiec w y­

glądał jak m atrw y . Jednakże nie um arł. C hry­

stus dał m u moc, u jął go za rękę, podniósł i od­

dał do rąk ojca!

Po przeżyciu tego cudu, na osobności, ucz­

niow ie zwrócili się do P an a z py tan iem : „D 1 a- c z e g o t o m y n i e m o g l i ś m y g o w y ­ g n a ć ? ” . I odpowiedź, k tó rą oni usłyszeli jest odpowiedzią także dla w szystkich, którzy do­

żyli m ocy K rólestw a Bożego, i dlatego to jest odpowiedź, k tó ra odnosi się też do nas: „Ten rodzaj w żaden in n y sposób w yjść nie może, jak tylko przez m odlitw ę i przez post” . Albo­

w iem m odlitw a i post (czyli usilna, wzmocnio­

n a m odlitw a) posila naszą w iarę, spraw ia, że

przez naszą w iarę zaczyna działać Boża wiara,

k tó ra czyni cuda. M ódlm y się więc i pośćmy,

aby nasze m odlitw y otrzym ały w ytrw ałość

i wzm ocnienie, abyśm y mogli być pożyteczni

i służyć naszym bliźnim.

(5)

Innym razem , gdy uczniow ie Pańscy w ró ­ cili z w ielkiej m isji, a było ich siedem dziesięciu lub więcej niż siedem dziesięciu, i składając P a ­ nu spraw ozdanie, m ówili, iż głosili ewangelię, iż uzdraw iali chorych i w ypędzali dem ony w Jego im ieniu, C hrystus P a n udzielił im rów nie w aż­

nej nauki, ja k n au k a w ia ry (z M arka 9,23.29);

C hrystus powiedział, nie rad u jcie się z tego, że

się w am diabły poddają w im ieniu moim, ale rad ujcie się, że im iona w asze zapisane są w nie­

bie! A lbow iem chodzi o to, żeby nasza służba była czyniona t y l k o n a c h w a ł ę B o ­ żą, a wówczas On udziela swoim w yznawcom

m ocy Ducha.

Stanisław Krakiewicz

BŁOGOSŁAWIENI SĄ BOGOBOJNI

„Błogosław ieni, którzy żyją bez nagany, którzy chodzą w zakonie Pań­

skim ” (Ps. 119,1)

To błogosławione słowo p rze ­ m aw ia do nas w szystkich za­

rów no do starszych, jak i do młodzieży. T ym razem m am pragnienie pom ówić o m ło­

dzieży.

W iemy, że m łodzież w dzi­

siejszych czasach zasługuje — ogólnie m ów iąc —- n a naganę.

Słowo przytoczone n a w stępie z P ism a Św iętego m ów i: „Bło­

gosławieni, k tó rzy żyją bez n a ­ gany...” Obecny zaś czas, w k tó ry m żyjem y odznacza się tym , że ogólny postęp, technika, rozwój cywilizacji, w iele rzeczy zm ieniły, lecz zepsucie m oralne zostało n ad al to samo, jakie było

przed la t tysiącam i.

Bogobojni ludzie są błogo­

sław ieni — to Boże postano­

w ienie w yp ełn ia się jed n ak w każdym okresie, niezależnie zu­

pełnie od w arunków , w któ rych żyjem y. Słowo Boże zawsze upom ina człowieka, żeby nie za­

pom niał o tym , co najw ażn iej­

sze, a m ianow icie: „P am iętaj ted y n a Stw orzyciela swego w e dni młodości tw ojej...” . T a w ła ­ śnie najw ażniejsza pam ięć n ie­

jednego już u chroniła przed jaw ny m lub u k ry ty m w rogiem i śm iercią przedw czesną.

N a pam ięć przychodzi m i w tej chw ili to w ydarzenie, któ re m iało m iejsce w życiu m łodzień­

ców w Babilonie. C zytam y w rozdziale pierw szym księgi D a­

niela: „A onym czterem m ło­

dzieńcom dał Bóg um iejętność i rozum (zrozumienie) w e wsze­

lakim piśm ie i m ądrości, nad to Danielow i dał (Bóg) w yrozum ie­

nie w szelakiego w idzenia i snów...” (w. 17). Pomimo, że byli

ci m łodzieńcy niew olnikam i w pogańskim Babilonie, jed n ak po­

zostali w ierni Ż yw em u Bogu, Bogu A braham a, Izaaka i J a ­ kuba. Zachow ali w ierność i d u ­ chow ą niezależność n a obczyź­

nie, w śród pogan w niew oli ba­

bilońskiej. P rzy p atrzm y się im bliżej, abyśm y się od n ich n a­

uczyli tej w y trw ałej w ierności i nieustraszonej gorliwości w o­

bec Boga i Jego objaw ionej w o­

li, a nauczyw szy się, m ogli w każdych w arunkach dać odpór zwodniczym błyskotkom św iata, pozostać w ierny m i i bez naga­

ny przed Panem .

Daniel, Sadrach, M esach i Abedne byli — jak w spom nie­

liśm y — jeńcam i w Babilonie.

Pozbaw ieni rodzinnego k ra ju m usieli żyć w śród pogan; je d ­ n a k ta w spólna niedola nie za­

łam ała ich d u c h o w o ,/a naw et ty m bardziej zacieśnili i u trz y ­ m yw ali m iędzy sobą ścisłą spo­

łeczność i trw ali w m odlitw ie do swego Boga (Dan. 2,17— 19). Ileż to młodzieży, dzieci rodziców ew angelicznie w ierzących znaj­

d u je się poza dom em rodzinnym w k ra ju i zagranicą. Niech biorą przykład z tej księgi D aniela i niech uczą się z niej w ierności sw ojem u P an u Bogu.

R ozum ny w ładca Babilonu m iał zam iar pozyskać ty ch m ło­

dzieńców p ersp ek ty w ą k ariery życiowej, a dawszy im odpo­

w iednie w ykształcenie, mieć w nich spraw nych, w ykw alifiko­

w anych i w iernych a poddanych sobie urzędników . P rzed m ło­

dzieńcam i 'o tw ie ra ła się w spa­

niała przyszłość, m ogącą p rzy ­ praw ić o zaw rót głowy.

Niedoświadczeni w ierzący m łodzi ludzie, pełni sił i chęci czynnego życia, w każdej epoce pad ają niejedn ok ro tnie ofiarą różnych pokuszeń, k tóre tłum iąc żyw ą w iarę, czynią ich po dat­

nym i dla nałogów i uciech róż­

nego rodzaju i nieraz są powo­

dem niem oralnego życia. N ato­

m iast ci czterej m łodzieńcy — jak czytam y w księdze D aniela

— n aw et — zdaw ałoby się — w drobnym przestępstw ie, którym było jadło n a sposób pogański, u jrzeli grożące im niebezpie­

czeństw o i — posłuszni praw u Bożem u —■ uniknęli go. W ina nie pili i m ięsa nieczystego nie jedli; żyw ili się jarzynam i, k tó ­ re popijali wodą, a m im o to

„piękniejszym i byli i dziesięć- kroć bieglejsi n ad w szystkich m ędrców i p rak ty k arzy w k ra ju

babilońskim ” .

Ileż to chrześcijańskiej m ło­

dzieży ulega pokusom, i milczy w bezbożnym otoczeniu, przy odwiedzinach, n a w eselu lub in­

nych uroczystościach rodzin­

nych, p iją i jedzą jak wszyscy a nie m ają mocy, aby dać od­

pór rzeczom złym lub w ydać św iadectw o o praw dzie B ożej;

wolą milczeć, aby nie zwracać uw agi n a siebie. Taki jest po­

czątek nieszczerości wobec Bo­

ga i odchylenia się od Jego dro­

gi. N iew ierność w m ałych rze­

czach doprow adza do coraz większego zaw ikłania się, tłu ­ m ienia głosu sum ienia, do grze­

chu i upadku. D rastycznym i tragicznym w skutkach przykła­

dem tego, jest Judasz.

W racając do naszego tekstu

czytam y, że Daniel „postanowił

(6)

w sercu sw oim ” pozostać w ier­

nym Bogu. A m ógłby zdaw ało­

by się przecież usłuchać takiej zwodniczej m yśli: „moi w spół­

wyznaw cy jak też i moi rodzi­

ce nie będą przecież w iedzieć co

|emy, co pijem y i co robim y, i po cóż dla ta k drobnej rzeczy, jak jedzenie drażnić ludzi i utru d n iać sobie życie i do tego wszystkiego popsuć sobie — być może — k a rie rę ”. Tak sobie nie­

jed n a m łoda osoba mówi i ocze­

kuje, że gdy tylko uw olni się od wszelkiego nadzoru rodziców i Zboru nad sobą, wówczas po­

zwoli sobie użyć św iata i świec­

kich rozkoszy.

Takie m yśli już są zdradą swego Pana. P atrząc zaś na przykład przytoczony n a w stę­

pie, zobaczym y jak w ielkie bło­

gosław ieństw o Boże to w arzy ­ szyło ty m czterem m łodzieńcom w Babilonie, a to tylko dlatego, że postanow ili nie kalać się po­

gańskim i zw yczajam i, jadłem i

piciem i pozostać w iern ym i Bo­

gu i Jego Słowu.

W ty m w łaśnie leży taje m ­ nica ich zw ycięstw a i zw ycię­

stw a w szystkich Bożych dzieci.

Od dobrego i stanow czego po­

czątku, w łaściw ej i zgodnej ze Słowem Bożym decyzji, w iele zależy. K to od pierw szej chwili da zrozum ieć sw em u otoczeniu, że jest naśladow cą C hrystusa i w edług Słow a Bożego p ostępu ­ je, te n zyska sobie pow ażanie i uznanie n aw et w oczach na-

śmiewców. •

N a odw ażnym w yznaniu spoczyw a Boże błogosław ień­

stwo. Gdy będziesz w yznaw ał P an a Jezusa, to P a n przyzna się do Ciebie i n a ziemi i w wieczności przed A niołam i i

przed Bogiem Ojcem.

K to w prostej, dziecinnej w ierze n a P a n a spogląda i dla Jego chw ały ofiary ponosi, ten nigdy n a ty m nie traci, a zysku­

je w szystko. W yznaw cy Jezusa

C hrystusa, n ie będą zaw stydze­

ni. K ażdą wierność, P a n hojnie nagradza.

W idzim y to w yraźnie na przykładzie Daniela, Sadracha, M esacha i Abednego. P an był z nim i i błogosławił im tak mocno i w yraźnie, że było to n ajlep ­ szym św iadectw em o Bogu Ży­

w ym dla całego otoczenia. Bóg obdarzył ich m ądrością i rozu­

m em ; były to d a ry duchowe, któ re do dobrobytu i wysokiego stanow iska, im drogę u to ro ­ w ały.

Duchow e zdolności są także darem Bożym, a ci k tórzy D u­

chowi Bożem u są poddani, w sp aniałą przyszłość zapew nio­

n ą m ają i n a ziemi i w nie­

bie.

Serdecznie radzę młodzieży n ie tylko przeczytać księgę D a­

niela, ale przestudiow ać ją uw ażnie i z m odlitw ą.

Kazimierz Najm ałowski

PRZED PRZYJŚCIEM PAŃSKIM

A postoł P io tr w ostatn im rozdziale swego drugiego Listu katolickiego, to znaczy pow ­ szechnego, n apisał do nas tak : „N ajm ilsi! już ten drugi list piszę do w as ... abyście pam ię­

tali n a słowa przepow iedziane przez św iętych proroków , i n a przykazanie nasze, k tórzy (je­

steśm y) A postołam i P a n a i Zbawiciela, to n a j- pierw ej wiedząc, że p rzy jd ą w ostateczne dni naśm iew cy, w edług w łasnych swoich pożądli­

wości chodzący i m ów iący: „Gdzież jest obie­

cane Jego przyjęcie? Bo odkąd ojcowie za­

snęli, w szystko ta k trw a od początku stw orze­

nia Tego zaiste um yślnie w iedzieć nie \:h c ą ... że pierw szy św iat w odą będąc zatopiony, zginął, lecz te niebiosa któ re tera z są, i zie­

mia, mocą tego samego Słow a zachow ane są dla ognia na dzień sądu i zatracen ia niepobożnych ludzi ... . P a n nie zw leka z dotrzym aniem obiet­

nicy ... lecz okazuje cierpliw ość w zględem nas, bo nie chce, aby ktokolw iek zginął, lecz chce, aby wszyscy się do p o k u ty udali, a dzień P a ń ­ ski przyjdzie jak złodziej w nocy ...” .

Skoro A postoł P io tr zaadresow ał swój List do w szystkich chrześcijan, słow a jego skiero­

w an e są i do każdego z nas, do każdego z nas czytających dziś słowa Apostoła, pełne troski o nasze zbawienie, o u chronienie każdego z nas

od zguby w iecznej.

Są to słow a napisane przez Apostoła, k tó­

rem u D uch Boży Św ięty ukazał nie ty lk o osta­

teczne skutki grzechów ludzkich, ale i niebez­

pieczeństw a oraz cechy ch araktery sty czne cza­

sów ostatecznych, to je s t poprzedzających po­

w tórne przyjście Jezu sa C hrystusa. Duch Boży

jest w ięc w ty ch słow ach pełn ych troski i p rag ­ nien ia uch ron ienia w szystkich ludzi od potępie­

nia wiecznego. D uch Boży objaw ił je i kazał P io­

trow i te słowa napisać. P an Jezus dlatego w łaś­

nie przyszedł na Ziemię, aby zbawić człowieka.

I po to przede w szystkim posłał D ucha Św ięte­

go po Sw ym Z m artw ych w staniu i napełnił Nim w dzień P ięćdziesiąty pierw szy Swój Zbór, aby dzieci Jego opow iadały i zaniosły Jego Ew an­

gelię w szystkim ludziom. „Bo chce Bóg, aby w szyscy ludzie byli zbaw ieni” — jak to obja­

w ia A postoł P aw eł w pierw szym sw ym Liście do T ym oteusza (2,4).

Po to i dziś n apełn ia P an serca ludzkie Du­

chem Św iętym , aby i w naszych czasach była ogłoszona D obra N ow ina o zbaw ieniu ofiarow a­

nym przez Boga każdem u człowiekowi. K ażde­

m u człowiekowi, k tó ry to Boże zbaw ienie p rzy j­

mie! P rzy jm ie do serca, a nie odrzuci, nie zlek­

ceważy ...

A Ty, k tó ry teraz czytasz te słowa p rzy ją ­ łeś już z rąk Bożych zbaw ienie? Masz już w sercu pew ność zbaw ienia i wiesz, że nie bę­

dziesz osądzony przez spraw iedliw y Boży sąd za swe grzechy?

Jeśli tak — to chw ała i wielkie, n ieu stan ­ ne podziękow anie Bogu naszem u! Bogu zbaw ie­

nia naszego!

Ale jeśli nie? A jeśli nie wiesz, czyś zba­

wiony, czyś potępiony, albo jeszcze nie m yśla­

łeś o tym , może nic nie wiesz więcej poza tym,

że „jakoś tam będzie”, to wiedz, że są w Piśmie

Św iętym i tak ie słowa: „K arą za grzech jest

śmierć, ale d a r z łaski Bożej jest żyw ot wiecz­

(7)

ny w Jezusie C hrystusie, P a n u naszy m ” (Rzym.

6,23).

To objaw ienie p raw a Bożego składa się z dwóch części. W drugiej części jest ukazany ratu n e k dla grzesznika, a ra tu n e k jest w Pan u Jezusie, ale tylko dla tego człowieka, k tó ry J e ­ zusa prosił o zbaw ienie i uczynił sw ym Panem ,

i jest Mu jako P a n u — posłuszny.

Uznałeś ty, k tó ry to teraz czytasz — u zn a­

łeś już Jezu sa C h rystusa sw ym Zbaw icielem i Pan em ? W yznałeś już to Bogu i ludziom ? J e ­

śli ta k — chw ała Bogu i P a n u naszem u!

Ale jeśliś tego jeszcze nie przeżył w sw ym sercu? Jeśliś jeszcze nie w yznał Jezu sa sw ym P anem i Zbawicielem , boś jeszcze nie poznał i nie uznał żeś grzesznik, to wiedz, że pozostaje jeszcze w całej m ocy w obec ciebie pierw sza część przytoczonego ju ż p raw a Bożego — jak śmierć wieczna, potępienie ...

Śm ierć jest k a rą za grzech popełniony i popełniany, grzech nie uznan y za grzech i przestępstw o przeciw Bogu, grzech o którego przebaczenie n ie prosi się Boga i nie chce się praw dziw ie uw ierzyć, że za te n grzech um ierał n a drzew ie K rzyża n a Golgocie — Boży Syn, Jezu s C hrystus!

Kiedyś, dawno, a pisze nam o ty m pierw sza księga Biblii — grzech tak się rozm nożył i tak pow szechnie ogarnął całą ówczesną ludzkość, że aż rozgniew ał się P an Bóg. T rzeba było od grzechu uw olnić ziemię. P rzyszedł potop. Oca­

lał jedy nie ten człowiek, k tó ry w odróżnieniu od otaczającego go pow szechnie nie liczenia się z Bogiem i Jego Słowem — sam postępow ał każ­

dego dnia tak, aby się Bogu podobać. Liczył się z Bogiem, szanow ał Im ię i Słowo Boże. Oca­

lał on i jego rodzina. N azyw ał się — jak w ie­

m y — Noe. M ówił Noe ludziom w śród któ ry ch żył, że przyjdzie k a ra za grzech, m ów ił aby n a ­ w rócili się do Boga, aby zwrócili się do Boga o pomoc i ratu nek, gdyż jeśli tego nie uczynią

— zginą. Zginą oni i ich rodziny.

Nie usłuchali Noego, jedynego — zdaje się

•— ówczesnego ew angelisty, to jest zw iastuna D obrej N ow iny o ra tu n k u od k a ry za grzechy!

Nie usłuchali D obrej Now iny, i zginęli, i oni sami, i ich rodziny.

Przeszło w iele lat. W ielekroć dobry i m i­

łosierny Bóg m ów ił do ludzi przez Swe sługi,

przez proroków , ostrzegał o karze za grzech i w zyw ał grzeszących do opam iętania się, do n a­

w rócenia się od grzechu do Boga.

G dy przyszedł czas naznaczony, posłał na ziem ię do ludzi — Swego Syna — P ana Jezusa.

Posłał Go, aby oznajm ił, że Bóg m iłuje ludzi i prag nie ich zbawienia, że chce im grzechy przebaczyć, dać moc do w alki z grzechem, że chce zbawić człowieka od nieuchronnego i spra­

w iedliw ego sądu Bożego. A w yrok sądu nad grzechem jest jeden: śmierć!

P a n Jezus ogłosił ludziom D obrą Nowinę 0 Bożym zbaw ieniu dla człowieka. P an Jezus sam to zbaw ienie człow ieka przygotow ał i w y­

jednał. P a n Jezus po prostu w ziął na Siebie grzech całej ludzkości i na Siebie samego przy­

ją ł w yrok śm ierci za grzech! Za grzech nie Swój

— ale za grzech nasz, to jest i mój, k tó ry to piszę, i za grzech tw ój — k tó ry dziś czytasz te słowa o Bożym zbaw ieniu dla grzesznika!

. P an Jezus sam w y b rał pierw szych uczniów 1 postanow ił ich, jako Apostołów i nauczycieli dla nas. Sam też uczył ich, co powiedzieć nam m ają. I dlatego P io tr w Im ieniu P an a oznajm ił nam , jakie są ostateczne skutki grzechów n a ­ szych, to jest zniszczenie niebios i ziemi, jak kiedyś w odam i potopu, ta k w przyszłości ogniem. O znajm ił też P io tr jedną z ch arakte­

rysty czny ch cech czasów ostatecznych, w k tó­

ry ch — ja k kiedyś za Noego — grzech lekce­

w ażenia Im ienia i Słowa Bożego ogarnia całą ludzkość, a staje się tak powszechny, że w zbu­

dzić m usi spraw iedliw y gniew, k tó ry objaw i się ta k niespodziew anie, jak niespodzianie dla śpią­

cych ludzi okrada w nocy złodziej. Że jeszcze się te n dzień gniew u nie objawił, spraw ia to — jak nam to Apostoł P io tr oznajm ił — miłość Boża pragn ąca ocalić jeszcze kogo się da ...

Skorzystasz dziś z ra tu n k u Bożego? Jeśli dziś zawołasz do P a n a Jezusa o ratu nek , o w y ­ baw ienie cię od grzechów tw oich — dziś bę­

dziesz zbaw iony drogi C zy teln ik u ! Posłuchaj ty ch słów P an a Jezusa i przyjdź do Niego z mo­

dlitw ą a będziesz żył! „K to Słowa Mego słu­

cha” — m ówi P an Jezus — „i w ierzy Bogu, k tó ry M nie posłał, m a żyw ot w ieczny i nie przyjdzie n a sąd, ale przeszedł ze śm ierci do ży­

w ota w iecznego” .

brat Zdzisław

TEKST I

PRETEKST

(dokończenie ze sir. 2)

9) M iłosierdzie. K az n o d zie ja pow in ien p am iętać, że je s t człow iekiem i że p rze m aw ia do inn y ch ludzi, do' sw oich b ra c i i sióstr. Dlatego' też w treści, fo rm ie i d ł u g o ś c i k az an ie sk ie ro w a n e je st do ty c h ludzi-bliźnich.

K azn o d zieja ży jący z m iło sierd zia Bożego, pow inien m ieć ta k ż e m iło sie r­

ne serce dla sw oich słuchaczy. („Cieszcie, cieszcie lud M ój” — czytam y w księdze Izajaszow ej, r^zdz. 40). Po upływ ie 25—30 m in. k aznodzieja nie powinien, ju ż zw lekać ze słow em : „Amein”.

10) P okora. J e ś li k az an ie m a w zbudzić w iarą, zbudow ać, pocieszyć i n a ­ pom nieć, m oże tego dokonać ty lk o w ted y , gdy je s t owocem pokory. Ł askę Bożą o d b ie ra ty lk o te n kaznodzieja, k tó ry rozum ie i przeżyw a moc pokory.

11) D ziałan ie D ucha. G otow y „szk ie let” k az an ia, sp ełnienie w szystkich, lub p ra w ie w szystkich, w a ru n k ó w kazno d ziejsk ich nie pomoże, jeśli k azno­

dziei i jego słu ż b ie zb ra k n ie obecności i działan ia D u c h a . N ajlepszą w sk azó w k ą je st tu ta j „K azan ie o polu suchych kości” w księdze Ezechiela.

12) M ed y tacja i m od litw a. Bez m e d y ta c ji n ie m a „ p rz ejśc ia” Słow a przez św iadom ość w ia ry kaznodziei, przez jego um ysł i serce. Bez pokory nie m a z kolei p raw d ziw e j m odlitw y. W zbudzić za u fan ie słuchaczy S łow a może tylk o kaznodzieja, k tó ry uczęszcza do szkoły pokory, w którego św iado­

m ości „m ieszka” Słowo, i k tó ry miodli się. N ajw ażn iejszy m bow iem ko n ­ te k ste m k az an ia je st zaw sze c h rz eśc ija ń sk ie życie kaznodziei. .

o. m.

(8)

NAUKA O TRÓJCY ŚWI Ę TE J A E W A N G E L I Z A C J A

Żyw y Zbór Jezu sa C h ry stu sa m usi ew ange­

lizować. Zadanie to zostało zlecone przez P ana Kościoła, k tó ry pow iedział: „D ana m i jest w szel­

k a moc na niebie i na ziemi. Idźcie ted y i czyń­

cie uczniam i w szystkie narody, chrzcząc je w im ię Ojca i Sy na i D ucha Świętego, ucząc je przestrzegać w szystkiego, com w am przykazał.

A oto Ja m jest z w am i po w szystkie dni aż do skończenia św iata” (Mt. 28,18—20).

W tym artyk ule, opracow anym na p o d sta­

w ie m ateriałów Św iatow ego K ongresu E w ange­

lizacyjnego w B erlinie, chcem y zająć się pod­

staw ow ym elem entem teologii ew angelizacji, ja ­ kim. jest chrześcijańska n au ka o T rójcy Św iętej i stąd ty tu ł: „N auka o T rójcy Św iętej a ew an ­

gelizacja” .

Jeśli ew angelizacja m a być b ib lijn a m usi mieć c h a ra k te r try n ita rn y . T en c h arak ter o k re­

ślony jest rów nież w cytow anych w yżej słowach C hrystusa z Ew angelii M ateusza. Pow yższe sło­

w a w raz z błogosław ieństw em apostolskim z II L istu do K o ry n tian 13,13 stanow ią podstaw ę tzw. apostolskiego w yznan ia w iary (Apostoli- cum), k tó re jest w yraźnie try n ita rn e .

Biblia jest naszym au to ry tetem . Pism o Św ięte, k tó re je s t nieom ylną reg ułą w ia ry i po­

stępow ania, jest rac ją b y tu p ro testanty zm u. R e­

form acja dokonała odkrycia trzech w ielkich praw d, k tó re stanęły u podstaw p ro testan tyzm u jako pow rotu do chrześcijaństw a now otestam en- towego. P ierw sza praw da, zw ana fo rm aln ą za­

sadą R eform acji głosi, że Pism o Św ięte jest ostatecznym i nieom ylnym a u to ry tete m w e w szystkich dziedzinach w ia ry i postępow ania.

J e st to zasada s o l a s c r i p t u r a . D rugą p raw d ą jest u sp raw iedliw ienie z w iary, zwane m aterialn ą zasadą R eform acji. Je st to zasada s o l a f i d e. Trzecia p raw d a dotyczy pow ­ szechnego k ap łaństw a w ierzących. N auka o pow szechnym k ap łaństw ie w ierzących ogłasza w olność chrześcijańską, w yzw olenie, uniezależ­

nienie się od kapłańskiego pośrednictw a, sacer- dotalizm u i eklezjastycznej kontroli.

Zasada s o l a s c r i p t u r a została p orzu­

cona przez p ro testan ty zm liberalny. D la teolo­

ga liberalnego Pism o Św ięte nie jest a u to ry te ­ tem , nie jest spolegliwe, jest nieauten ty czne.

Porzucenie powyższej zasady było w ynikiem przyjęcia ew olucyjnego n atu ralizm u oraz tzw.

wyższej k ry ty k i. N aturalizm ew olucyjny odnie­

siony do religii doprow adził do p o w stania po­

glądu, że naród h eb rajski szedł drogą ew olucji religijnej od politeizm u do henoteizm u, mono­

teizm u i m onoteizm u etycznego. W m yśl tego poglądu B iblia jest jedynie zapisem ewolucji dośw iadczeń relig ijny ch naro d u hebrajskiego.

I stąd poszczególne księgi b ib lijn e są red atow a- ne zgodnie z tą teorią.

Przesunięcie Biblii z jej centralnej pozycji, pozbawiło ją m ocy do ew angelizow ania. P ro te ­ stan tyzm lib eraln y nie może dlatego okazać się w łaściw ym p a rtn e re m w e w spółzaw odnictw ie

z Kościołem Rzym skim . Konieczność p rzyw ró­

cenia a u to ry te tu Biblii jest rac ją b y tu chrześci­

jań stw a ewangelicznego. W innym w y pad ku bo­

w iem istn ieją tylko dw ie m ożliwości: albo p rz e j­

ście do racjonalizm u, w k tó ry m um ysł ludzki jest najw ażniejszym a u to ry tete m w spraw ach religii, albo w rócić do Rzym u, gdzie organiza­

cja kościelna jest ostatecznym au to ry tetem w spraw ach d o k try n y i etyki.

F u n d am en t b ib lijn y podtrzym uje w szyst­

kie w ielkie ru ch y ew angelizacyjne. R eform acja b yła w łaściw ie przebudzeniem religijnym . P rz y ­ wódcy R eform acji akcentow ali p raw d y nowo- testam entow e i w edług ty ch praw d usiłowali zreform ow ać Kościół. Z przykrością m usieli stw ierdzić, że Kościół okazał się nie do zrefor­

m ow ania. D latego też M arcin L uter, J a n K alw in i U lryk Zw ingli oraz ich w spółpracow nicy w ró­

cili do chrześcijaństw a now otestam entow ego, choć oznaczało to oddzielenie się od w spólnoty rzym sko-katolickiej. N a łożu śm ierci w Eisleben L u tra zapytano: „W ielebny Ojcze, czy um ierasz w tej wierze, k tó rą głosiłeś?” L u ter odpow ie­

dział: „T ak!” R eform acja w yprow adziła ludzi z in telek tu aln ej niew oli scholastyki, z ekono­

micznego jarzm a feudalizm u oraz z duchowego zniew olenia przez kapłaństw o. Ruch ten przy­

niósł m asom now e poczucie wolności. I na chw i­

lę n aw et się w ydaw ało, że to przebudzenie ogarnie całą Europę.

Przebudzenie ew angeliczne za W esleyów i W hitefielda nastąpiło dw a w ieki później i od­

k ryło ogrom ne dziedziny przeżycia (doświadcze­

nia) chrześcijańskiego, k tó re dotąd nie było w y ­ raźnie postaw ione. Odziedziczyło ono po p u ry - tan ach akcentow anie przebyw anie D ucha Św ię­

tego w odrodzonym chrześcijaninie, od luteran przejęło p raw dę o uspraw iedliw ieniu z w iary, samo zaś odkryło p raw d ę o św iadectw ie Ducha Św iętego i osobistej pew ności zbaw ienia. P rzed ­ staw iciele przebudzenia ew angelicznego XVIII w ieku m ów ili o w iele w ięcej n a tem a t św ia­

dectw a D ucha Św iętego, niż n a jakiś in n y te ­ m at b iblijny. U lubionym tek stem przem ów ień W hitefielda było Słowo z Ew angelii Łukarza:

„D uch P ański nade m n ą ” .

P rzebudzenie F inn eya w X IX w ieku n astą­

piło w w y n ik u m ocnego akcentow ania Zakonu i Ew angelii. Głoszenie Zakonu doprowadzało do przekonania o stanie grzeszności, zaś zwiasto­

w anie Ew angelii przynosiło pociechę ludziom przekonanym o swej grzeszności.

I dzisiaj zeb ran ia ew angelizacyjne Billy G rah am a ak cen tu ją Biblię jako „miecz D ucha”.

Często p o w tarzan y zw rot Billy G raham a: „Bi­

blia m ów i” jest tu bardzo charakterystyczny.

W idzim y więc, że w e w szystkich ruchach duchow ych ew angelizacja jako sw oją podstawę m iała teologię b iblijną. Teologia ta m a charak­

te r try n ita rn y , gdyż każda osoba T rójcy Świę­

tej odgryw a w ew angelizacji w ażną rolę. Ewan­

gelizacja b ib lijn a m a c h arak ter try n ita rn y . Pis­

(9)

mo Św ięte daje w łaściw e m iejsce każdej osobie T rójcy Św iętej w teologii ewangelizac-ji. Nowy T estam ent w y raźn ie mówi, że Ojciec w ybiera, co oznacza predestynację, że Syn dokonuje w y ­ kupu, co oznacza zadośćuczynienie, oraz że Duch Św ięty odradza, co oznacza zbaw ienie. H erezje pow stają z zaniedbania lu b przeakcentow ania

jakiejś praw dy.

BÓG OJCIEC W EWANGELIZACJI

M ówiąc n a tem a t roli Boga Ojca m usim y podkreślić postanow ienie Boże, w y b ó r Boży i przeznaczenie przez Boga. Boże postanow ienia tw orzą plan zbaw ienia. Pism o Św ięte w yraźn ie podaje, że odkupienie poczęte zostało z Bożej miłości. „Bóg ta k um iłow ał św iat, że dał Syna Sw ojego” (Jan 3,16). „Bóg posłał S yn a Swego, by b y ł ubłaganiem za grzechy nasze” (1 J a n 4,10). „Bóg w C hrystusie św iat z Sobą pojed­

n a ł” (2 Kor. 5,19). Łaska jest więc Bożą m iło­

ścią nak iero w an ą na nasze grzechy. Bóg jed n a k ­ że jest spraw iedliw y i ta spraw iedliw ość m usi otrzym ać zadośćuczynienie.

Rządca Kosm osu m usi być spraw iedliw y i dlatego przebaczenie grzechu nie mogło n a stą ­ pić bez zadośćuczynienia. Ojciec w ieczny w Swej nieograniczonej m ądrości przew idział środki zbaw ienia, u stalił plan zbaw ienia. Ten plan jest w y rażony w w iecznym przym ierzu od­

kupienia. W ty m przym ierzu Ojciec zgodził się dać Synow i lud, Syn zobowiązał się by ł re p re ­ zen tantem tego lu d u przez poddanie się życiu posłuszeństw a i śm ierć w cierpieniu; Duch Św ięty zobowiązał się uczynić to skutecznym w ludziach. W iem y o ty m n a podstaw ie P ism a Świętego, k tó re głosi, że istn ieje • „K rólestw o zgotow ane” (por. M t 25,34), że jest „B aranek bez zm azy i bez skazy” , k tó ry b y ł przew idzia­

n y przed założeniem św iata (por. 1 P io tra 1,19.20) i że istn ieje lu d „w y b ran y w Nim przed założeniem św iata” (por. Efez. 1,3.4). I n a tej podstaw ie Izajasz m ógł powiedzieć, że Jezus C hrystus u jrz y pracę Sw ej duszy i będzie za­

dowolony (por. Izaj. 53,11). C hrystus w y trw a ł w Sw oim cierpieniu ze w zględu n a lud, k tó ry b ył M u dany.

Bóg przew idział up ad ek człowieka, przew i­

dział zadośćuczynienie w ykonane z powodu grzesznika w ucieleśnieniu się i ukrzyżow aniu Jezu sa C hrystusa, a także przew idział tych, k tó ­ rzy pozytyw nie odpowiedzą na Bożą propozy­

cję zbaw ienia.

Boża rola w odkupieniu nazyw a się w ybo­

rem (electio). W tej dziedzinie współzaw odniczą ze sobą dw ie teorie. P ierw sza z nich znana jest pod nazw ą kalw inizm u. Nie w szyscy chrześci­

jan ie ją p rzy jm ują, ale zgodnie z nią ci, którzy ją ak cep tu ją u trzy m u ją, że Bóg w y b ra ł n iektó ­ rych, o pozostaw ił innych. K alw inizm głosi, że E w angelia m usi być zw iastow ana n a całym świecie i że ci, k tó rzy są w y b ran i p rzy jm ą ją, uw ierzą w Jezu sa C h rystusa i trw ać będą w dobrych uczynkach aż do końca. N aucza on ta k ­ że, że n ik t nie może wiedzieć, iż jest w yb ran y inaczej jak tylko przez to, że trw a w dobrych

uczynkach.

In n y pogląd zawdzięcza sw oją nazwę Arm i- niusow i (arm inianizm ), k tó ry od 1604 roku aż do śm ierci nauczał n a U n iw ersytecie w Lejdzie.

A rm inius naw iązał do preaugustiańskiego po­

glądu o w arunk o w ym w ybraniu. W Swoim w iecznym i niew zruszonym postanow ieniu Bóg postanow ił zbawić w Jezusie C hrystusie tych, k tó rzy z łaski D ucha Św iętego uw ierzą w J e ­ zusa C hrystusa i w y trw a ją w w ierze i posłu­

szeństw ie. C hrystus u m arł za w szystkich i za każdego z osobna, w ykonał pojednanie i zabez­

pieczył przebaczenie grzechów pod w arunkiem że w ierzący pozostają w ierni. Ludzie przyłą­

czeni do C hrystu sa przez w iarę m ają środki do w alki z szatanem , do odniesienia zw ycięstw a i do w y trw an ia. Bóg przew idział tę w iarę i w y ­ b rał w ierzących do zbawienia.

Pogląd, k tó ry się p rzy jm ie m a bardzo istot­

ne znaczenie w ew angelizacji. Spraw a w yboru Bożego, to nie ty lko kw estia sem antyki. Roz­

w iązanie spraw y polega n a daniu właściwego m iejsca każdej praw dzie biblijnej. Nie możemy żadnej zaniedbać. W ydaje się, że należy przy­

jąć p raktyczn y synergizm , a więc uzależnienie od łaski, odpowiedzialność każdego wierzącego i w y b ran ie w C hrystusie w szystkich, którzy w ierzą. A więc zbaw ienie jest całkowicie uza­

leżnione od Boga, a potępienie całkowicie od człowieka. Nie m ożna bow iem zrzucić n a Boga odpowiedzialności za potępienie człowieka. P is­

mo Św ięte mówi w yraźnie, że D uch Św ięty w sp iera głoszenie Słow a i uzdolnią człowieka do przyjęcia C hrystu sa jako Zbawiciela. P ropono­

w anie zbaw ienia jest realne, gdyż Bóg nie m a zam iaru naśm iew ać się z nas. Zadaniem Ducha Św iętego jest w spieranie tej oferty ożywiającą mocą. Jeśli chodzi o naw oływ anie do przyjęcia C hrystusa, to w idzim y tu ta j dw a stanow iska.

N iektórzy kaznodzieje, wielce używ ani przez Boga, nigdy nie przedłożyli słuchaczom zapro­

szenia do przyjęcia C hrystusa i nie pozwolą, by takie zaproszenie było przekazyw ane z ich k a­

zalnic. Z drugiej strony, u innych kaznodziejów zaproszenie jest n a porządku dziennym w cza­

sie przem ów ień ew angelizacyjnych. Te zapro­

szenia dały tysiącom ludzi możliwość przyjęcia Jezu sa C hrystu sa jako Zbaw iciela i Pana. W obu w ypadkach były praw dziw e i trw ałe n a ­ w rócenia. N ie m ożem y być ekskluzyw ni w n a­

szej m etodologii, a także nie sądzić tych, k tó­

rzy używ ają innych m etod niż m y. P a n je w spie­

ra przez działanie D ucha Świętego. Ogłaszanie Bożej propozycji zbaw ienia może odbywać się w różny sposób.

BÓG SYN W EWANGELIZACJI

C en traln ym elem entem ew angelizacji jest prezentow anie Jezu sa C hrystusa. Upodobało się Bogu przez głupstw o zw iastow ania zbawić tych, którzy uw ierzą (por. 1 Kor. 1,21). Zw iastow anie (kerygm a) k o n cen tru je się na ucieleśnieniu, ukrzyżow aniu, zm artw ych w stan iu i w niebo­

w stąp ien iu Jezu sa C hrystusa.

W pierw szych w iekach Kościoła istniały kon­

tro w ersje dok try naln e dotyczące Je zu sa C hry­

stusa. Chodziło o to czy m iał On jedn ą czy dwie

(10)

n atu ry , jed n ą czy dw ie wole, czy Jezus był człowiekiem, w którego C hrystus w stąp ił w cza­

sie chrztu i z którego w y stąpił przed Jego śm iercią, czy był On wieczny, czy też pierw - szyrn stw orzeniem przed w szystkim i stw orze­

niam i. W końcu na Soborze w Chalcedonie ustalono p raw o w iern y pogląd n a osobę Jezusa C hrystusa. Stw ierdzono, że posiadał On pełne dwie n a tu ry : boską i ludzką. J e s t On praw dzi­

w ym Bogiem z praw dziw ego Boga i praw dzi­

w ym człow iekiem z praw dziw ego człowieka.

J e st „jed en pośrednik m iędzy Bogiem i ludź­

mi, człowiek C hrystus Jezus, k tó ry siebie sa­

m ego złożył jako okup za w szystkich, aby o ty m świadczono w e w łaściw ym czasie” (1 Tym.

2 ,5 -6 ).

Taki jest p raw ow ierny pogląd, pogląd P is­

m a Świętego, apostolskiego w yzn ania w ia ry i w yznań w iary całego chrześcijaństw a. C hrystus jest w spółistny z Ojcem, m a te sam e atry b u ty . Dla naszego zbaw ienia został ucieleśniony, żył doskonałym życiem, czynił cuda, dał okup za grzechy przez śm ierć n a krzyżu, zm artw y ch­

wstał, w stąpił n a niebiosa, pełni kapłań sk ą służ­

bę w staw ien n ictw a i przyjdzie pow tórnie, aby panow ać na wieki.

W ysoka pozycja C hry stu sa b y ła zawsze podkreślana przez p ro testan ty zm ew angeliczny i jest ona w stęp n ym w arun k iem ew angelizacji.

M usi być zw iastow ane praw d ziw a boskość P a­

n a naszego Jezu sa C h rystusa i Jego rzeczyw iste człowieczeństwo. N iepraw idłow e, niebiblijne p o ­ dejście do osoby Jezu sa C hry stu sa podcina ko­

rzenie m isji i ew angelizacji.

Ew angelizacja m usi być zw iastow aniem po­

jednaw czego ak tu Golgoty. P ism o Św ięte n a u ­ cza, że C hrystus u m arł dla nas, za nas, aby po­

jednać nas z Bogiem.

Ew angelizację m usi cechować p a rty k u la ­ ryzm w iary chrześcijańskiej. W nauce lib eral­

nego skrzydła w spółczesnej teologii m am y u n i­

w ersalizm , k tó ry głosi, że w szyscy ludzie zostali odkupieni przez C hry stu sa i pojednani z Bogiem i naw et, gdy nie w ierzą, są zbawieni. Bardzo tru d n o pogodzić te n uniw ersalizm z n au k ą b i­

blijną. Biblia powiada, że E w angelia m usi być

głoszona wszędzie, że śm ierć C hrystusa dotyczy w szystkich ludzi, ale skuteczna jest jedynie dla tych, k tó rzy uw ierzą. Pism o Św ięte podkreśla odpowiedzialność w przy jęciu C hrystusa. W y­

raźn ą a lte rn a ty w ą tego jest stan zguby i wiecz­

nych mąk, o czym także m ówi Pismo.

DUCH ŚWIĘTY W EWANGELIZACJI

W tej spraw ie przytoczym y praw ie w ca­

łości w ypow iedź Dr. H arolda Jo h n a Ockengi w ygłoszoną na K ongresie B erlińskim :

E w angelizacja zależy od działania Ducha Św iętego. W spółczesna teologia odkryła nowe zainteresow anie w podkreślaniu działania Ducha Św iętego. D uch Św ięty jest bow iem źródłem procesu odnow ienia w Kościele. Duch Św ięty odgryw ał p otężną rolę na każdym etapie odku­

pienia: w stw orzeniu, objaw ieniu, natchnieniu, inkarnacji, zadośćuczynieniu, zm artw ychw sta­

niu, utw o rzeniu Kościoła, w przedsięw zięciach m isyjnych, w życiu m odlitw y, wierzących, w p rzekształceniu w ierzącego na podobieństw o C hrystusa, itd. P ra ca D ucha Św iętego jest w stęp ny m w a ru n k iem ew angelizacji. Celem ew angelizacji jest doprow adzenie ludzi do C hry­

stusa. To jest dzieło D ucha Świętego. Duch Ś w ięty przekonuje, n aw raca i odradza. Bez działania D ucha Św iętego nie są m ożliw e żad­

ne w ysiłki ew angelizacyjne.

N ajw iększą potrzebą Kościoła jest naw ie­

dzenie D ucha Św iętego. Przebudzenie duchowe w Kościele jest u w aru nk ow an e naw iedzeniem D ucha Św iętego. O śm ielam y się przy ty m w ie­

rzyć, że now e zainteresow anie pracą Ducha Św iętego jest w stępem do tego przebudzenia.

A przebudzenie może m ieć m iejsce w każdej chw ili przed pow tórnym przyjściem naszego Pana.

T ak jak w czesny i późny deszcz został przy ­ obiecany Izraelow i (Ozeasz' 6,3) i jak Bóg obie­

cał w ylać D ucha Swego na w szelkie ciało (Joel 2,28) tak, jesteśm y przekonani, m ożem y do­

świadczyć czasów duchow ego naw iedzenia i w dniach dzisiejszych. M iejm y w iarę w Boga, dla którego w szystko jest możliwe,

(c)

OBOJĘTNOŚĆ

Pow szechnie znane je st p o w iedze­

nie '0 chrzęści jamach pierw szych w ieków : „patrzcie jalk oni m iłu ją się..” T ak m ów ili p oganie o w ie rz ą ­ cych z pierw szych kilku w ieków chrześcijaństw a. To b y ła n ajw ięk sz a broń 'w ierzących owych czasów, k tó rą zdobyw ali dusze d la C h ry stu ­ sa i Jego nauki. O taczający ich św ia t’ pogański był ju ż ta k p rze sy ­ cany niepraw ością, rozbojem , p u s t­

k ą duchow ą, iniem oralnością i in ­ nym i grzecham i, że now ą w artość

duchow ą — tym .razem trw a łą i piękną, za p reze n to w an ą przez c h rz e ­ ścijan, p rz y ją ł z p o czątk u ze zdzi­

w ieniem , później podziw em , aż w reszcie zaczął jej p ra g n ą ć ja k człow iek duszący się — świeżego pow ietrza. Je st niezaprzeczalnym faktem , że od w ielu ju ż w ieków chrześcijaństw o jako całość, trw a

„ n a z góry upatrzo n y ch pozy cjach ” nie p osuw ając się zdecydow anie n a ­ przód. Dlaczego talk je st? Czy d la ­ tego, że je st te ra z m n ie j k azno­

dziejów, m n ie j egzem plarzy Biblii, m niej środków finansow ych, gorsza k o m u n ik acja? Nie, tego w szy stk ie­

go jesit b ard z o dużo i coraz więcej przybyw a. D ru k a rn ie tow arzystw b iblijnych zapew ne p ra c u ją na p e ł­

nych obrotach, icoraz w ięcej przy­

byw a rad io w y ch pro g ram ó w relig ij­

nych, to w arzystw a ew angelizacyjne i ew angeliści („zależni” i „niezależ­

n i”), zw łaszcza n a zachodniej p ó ł­

kuli — rodzą się ja k grzyby po deszczu. S tu d ia teologiczne w n ie ­ których k ra ja c h są n a d a l bardzo m odne. D laczego1 je d n ak w skali św iatow ej ilościowo chrześcijan nie p rzybyw a, lecz ubyw a n aw e t? Czy dlatego tylko, że p rzyrost n a tu ra ln y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miało by to w ielkie znaczenie dla ew angelicznych chrześcijan polskiego pochodzenia, wzm acniało ich kontakt ze „starym Krajem ”, służyło też dobrze rozumianej

Fakt naw racan ia się dzieci należy w znacznej m ierze przypisać tem u, że już w początkach istnienia Zboru prow adziło się szkołę N iedzielną dla

jest czysta, tak czysta jest też miłość Boża. Od w iary bow iem uzależniona jest skuteczność naszej wszelkiej prośby.. Dzięki Ci, Panie, że w yraźnie i

skwie w dniach 4!—7 października 1966 roku Kościół Ewangelicznych Chrześcijan-Baptystów w ZSRR przyjął jako obowiązujące w całym K ościele3 zasady wiary

Zjednoczony Kościół Ew angeliczny jest ty ­ pem wolnego kościoła i stanow i rad y k aln e skrzydło p ro testan ty zm u polskiego.. W edług nauki

towany, a czyste Słowo Boże było przez prostych, skromnych ludzi rozsiewane z miłością, obficie i wytrwale, więc bardzo szybko przybywało zborowi tych, którzy

W szystkie w izje prorockie Starego T estam en tu odnosiły się do drugiego przy jścia Pańskiego.. Członkowie ciała Jezusow ego, Jego Kościoła m ają przed sobą

dla naszego zbawienia zniósł męki fizyczne i 0 wiele większe udręki duchowe, że dla nas był odrzucony przez Boga i przeżył wielkie milczenie Boga, wreszcie