ROZRYWKI
\
PRZYIEMNE I POŻYTECZNE.D Z I E Ł K O P O Ś W I E C O N E
L I T E R A T U R Z E , F O E Z Y I i R O M A N S O M .
fjiile, du!cu
p r z e z
K O N S T A N T Y N A MAJ E R A N O W S K IE G O .
T o m ik . I I L
m ■— n m n > m m n n m i i i m n i r i m n h t m
w K R A K Ó W I E
w D i u k a r n i Jo z e f a M a t e c k i e g o.
n a k ł a d e m w y d a w c y.
1826^
Z A P O Z W O L E N I E M Z W IE R Z C H N O Ś C I.
ROZRYWKI
P R Z Y J E M N E i P O Ż Y T E C Z N E .
W Y P I S , Y H I S T O R Y C Z N E . J U B I L L U S Z
R O K U 1 7 2 6 .
Gdy większa część Huropy wyznania ka
tolickiego , obchodzi w tym roku stuletnią u - r o czystość Jubileuszu; nie od rzeczy więc będzie , umieścić tu opis krótki tego obchodu religiy- nego, który się odbył w Krakowie r. j 726;
w miesiącach Kw ietniu, M a j u , Czerwcu i L ip cu ; z akt ra jec.hu:}l krakow skich} wyjęty co do słowa j do których był swoim czasie nrzędownie podany. »
P r ó cz wielu ciekawych szczegółów , za
wiera on interessowne wspomnienia, a m ia
nowicie dla Krakowian', p od względem miey- Gcowości, tylu zmianoip, u le g ły ch , ducha
Z A P O Z W O L E N I E M Z W IE R Z C H N O Ś C I.
ROZRYWKI
P R Z Y J E M N E i P O Ż Y T E C Z N E .
W Y P I S i Y H I S T O R Y C Z N E . J U B I L Ł U S Z
B O I I 1 7 2 6 .
Gdy większa część Huropy wyznania ka
tolickiego , obchodzi w tym roku stuletnią u - roczystość Jubileuszu; nie od rzeczy więc będzie , umieścić tu opis krótki tego obchodu religiy- 72 ego, który się odbył w Krakowie r. 1726, w miesiącach K w ietnia, M a j u , Czerwcu i L ip c u ; z akt rafeckich krakow skich, wyjęty co do słow a, do których był swoim czasie nrzędownie podany. «
P r ó cz wielu ciekawych szczegółów , za
wiera on interessowne wspomnienia, a m ia
nowicie dla Krakowian', p o d względem miey- ecowości, tylu zmianowi u le g ły c h , — ducha
4 W Y P I S Y
i zwyczajów przedstuletnich i tylu innych przedrrśiolów.— P rzecią g stu łat zdaje się nam, z pierwszego rzutu oka by d i nader krótkim;—
przeciez niernasz ju z dziś nikogo żyjącego }któ- ryby tey epoki był świadkiem; wszyscy ju z w ypłacili dług przeznaczeniu, — tak j a k ró
wnie za sto lat nikogo znowu z nas niebędzie, któryby mógł obecny szereg zdarzeń i odmian przyszłym następcom tpowiedzieć.
W Y d Ą G z A K T K O N S U L A R N Y C H K R A K O W S K IC H , z K S IĘ G I 53. K A R T Y 1379.
C m D r y A C T A J A Ś N IE O Ś W I E C O N E G O X I Ę C I A JM C I DISKLCJP.A K -R A -K O W S K IE G O , P R Z E D J U B IL E U S Z E M
: W Y D A N A -
"Poniew aż Jubileusz od O yca Sgo B e -
^ nedyJęta X III. królestw u Polskiemu u a 4.
„ miesiące łaskawie nadan y, ju ż przez jPro~
„ cess J. O. X iążęcia Jego Mości Biskupa K ra- ,, kow skiego. iako kommisarza stolicy S. apo-
H IS T O R Y C Z N E . 5 'j stolskiey do p ro w in c y i, d y ec ezy i, , w oje-
>, w odztw , ziem , powiatów , m ia s t , <miaste-
„ czek, wsiów i parafii iest ogłoszony, kie-
„ dy na otrzymanie Jego do stołecznego mia-
» sta K rak o w a , mianowicie do swojey kata-
„ dry i kościołów na to naznaczonych, alias ,, juxCa contenla Brąyis Apostolich i w edług ,, dawnych zw yczaiów wszystkich p raw ow ier- ,, nych chrystusow ych tak bogatych, iako i
>, u b ogich , w ysoce wspomńiony X ią ż e Jego- n mość Biskup zaprasza, na przypadające tak
„ pożądane nabożeństwo i odpust; urzędow i
>, tego miasta należy wcześnie myśleć o po- rządku i subnystencyi dla ubogich p ielgrzy-
s, mów, z dalekich krajów ciągnących i gro-
3t madzących się, aby w żyw ności i odpoczyn- -’»» ku według możności wygodę m ie li.— W ię c wszystkim przychodniom , ubogim , piel—
„ grzymom z jałm użny ży ią cy m , mieysce dla
» wytchnienia w Lazarecie tuteyszym za bra- j, mą lio w ą fundowanym w ynayduje; w któ-
6 W Y P I S Y
„ rym dla sposobnieyszego i W)’goJnieysza-- ,) go nabożeństwa jubileuszow ego, przez trzy
dni ńietylko spoczyfiek, ale i posiłek mieć ,> będą: na co kal'tki od pisarza naznaczone*
„ go na t o , odbiorą. Że zaś aa .to źadiiey fun- dficy.i .niemasż; kaczym przykładem znako- If riittey szcżodrobliwóści Jaśnie Oświeconego
„ Sji‘4żę’cia JMci Biskupa Krak. tudzież przc-
„ św ietlicy kapituły krak. którzy jałmużną juz
„ po części tó niieysce prow idow ali; w szyst-
„ kićli Jagnie O świeconych, Jaśnie W ieluiożuycb,
„ NayprzewielebineySzyćh, W ielm ożnych Jeh-
„ M ościów , tak duchownych iako i Świec- ,, kic!l w szclkiey Proemlnencyi, godności, i Kon-
„ dycyi ósob , pilnie i gorąco magistrat kra-
„ ko\yski liprasza; aby wspomriione mieysce Lazaret nazwane, szczodrobliw ą ręką za- pomagali, pewni Będąc,"£e od nieba ’sto- j, krótńą za to Ódbiolrą n agrod ę, i wiecznie i dbćźesnie. A ie mieysca pomieniónego, £ a -
„ żahef aaż^aliego iest pTbWiźo'rem J. M . Pan
H IS T O R Y C Z N E (7 Franciszek T oryau i radzca krak.—- zacnym ktożkolwiek z szczodrobliwości swojcy jat—
muźną wspomnione ubostwo zaratować i o- patrzyć zech ce, tenże odbierać ją będzie.
D o tego w kościołach na Jubileusz nazna
czonych, skrzynie jałmużniane z tabliczkami kollokowane są, z których wszelka kollekla na toż ubóstwo obróci się. Abyście pobo
żności w asze, i te skrzynie jałm użną sup- plementaw ali, tenż« inajjjistrat krakowski prósi: którą uczynność ubogim oświadczo
ną, każdemu Nifebo błogosławieństwem i d ł u - gi6in pożyciem bddaruje.—
JŃFO RM ACYA K R Ó T K A O PO R ZĄDK U W L A Z A R E C IB KR AKO W s. POD CZAS JUBILEUSZU W g o , IM
A N N O 1736. O0P R A W U IĄ C E G O SIĘ.
“ O rdynacya uczyniona do Lazaretu mia
sta Krakow a należącego, pod czas Jubileu
szu W go, w r o k u ' w y ż e y w yrażonym od- prBwuiącego się, który to ' Jubileusz, zaczy
nał się dnia 7go miesiąca Kwietnia; to jest
8 W Y P I S Y
,, w N iedzielę Dom inica Passionis nazwaną, 'rm a kończył się dnia 4go miesiąca Sierpnia w j, dzień Sgo Dominika; tenże Jubileusz trw ał i, przez 4. miesiące conłinuo: tedy ta Ordy-
„ nacya uczyniona z dyspózycyi J. O . X iaźęcia lego^tofci" Biskupa Krak. K o n sta n ty n a S za - w NiAWSKtEGO na sustentacyn pielgrzymów i
„ innych lu d zi, którzy nie mieli czóin sci-
„ steiltować się, odpraw ując Jubileusz Św ięty;
„ więc Magistrat K rak. z assystencyą J. O.
, X iążęciaJM ci Biskupa Krak dysponowali: i e -
„ b y taka wygoda b yła w L a za re cie , jako
„ tu u iżey opisano, przez w szystek czas trw a-
„ iącego Jubileuszu; ażeby ciż ubodzy piel-
» grzymowie mogli mieć wszelaką w ygodę przez
„ trz y dni każdy z osobna, to iest: ieść i pić,
„ posłanie i reclinatorium:— także dla chorych ,, ażeby była Jnfirm acya, żeb y każdy w e-
„ dług potrzeby swoiey miał dozór należyty.
„ T e n lazaret b y ł dawno w ybudow any z ro z-
^ kazu J.O . X iązęcia Jego. Mości Biskupa Krak.'
H IS T O R Y C Z N E 9
T r z e e tc k ie g o na ten czas będącego, dla za
powietrzonych ; ale że po powietrzu b y ło tak siła rew olucyi różnych, tak przez Szw e
dów , iako i przez ie prawie wszystkie poruynowane b y ły A o d ific ia , le d y J. O . X i ą ż e JMci. K o n s t a k t y S z a n ia w sk i b i
skup krak dał pew ną summę do rą k Jmci Pana Franciszka Torianiego R adzcf Krak.
prowizora natenczas będącego, ażeby restau
row ał wszystko w edług potrzeby w tym jLazarecie, żeby ei ubodzy pielgrzym i mieli swoię w ygodę. Po restauracyi Lazaretu X ią ię JMci Biskup K rak. pretendował, żeby podano Ordynacyą, iaki porządek będzie w tym L a za recie, tak dla usługowania iako i dla dyspozycyi p o traw , i wiele pielgrzym każdy powinien mieć siistentacyi na każdy, dzień, iako w w łoskich kraiach w szpita- talach, żeb y wszelaka wszelaka reguła by-, ła, którą to ordynacyą JMP. Franciszek T o - riaui Radzca Krak. ex natione Jtalica, Pro-
*o W Y r I S Y
„ w izor Lazaretu, podany od magistratu ki-ak.- J0 " “ X iążęciu Jmoi B iskupow i Krakowskiemu ,, podał t-ęż Ordynacyą X iąże JM ci. Biskup v Krak. approbował i approbowaną do druku
„ po cl ad rozkazał, dla informacyi henefaklo-
„ rom.— Na pierwszy miesiąc, b y ł osobliwym ,, Uenefaktorem J. O. X iąże JMci Biskup
„ Krak. na ten czas będący, i podjął się w i - '
„ ktować przez cały tenże miesiąc tak , iako
„ JMP. Prow izor powiadał w ordynacyi, to
„ i e s t p o trzysta IuJzi n ad zień , także drzewa
„ co się spotrzebować może przez cały czas
„ na opał do kuchnie, X iąże JMci Biskup Krak.
,, prow idow ał, ostatek Prześwietna Kapituła
„ Krak pomogła, i różnych Jmosć Henefacto-
„ rowie jałmużnę tak pieniędzm i, iako i
„ I’ictualibns ptiriis, do rąk JmPana P ro w i-
„ zora posyłaiąc. Prześwietna K apituła K rak
„ pozw oliła karbonę drewnianą postawić w
„ kościele katedralnym na Z ainku, także i 1, W ielm ożny JMC. X . Jacek Łopacjci Ą r th i-
H I S T O R Y C Z N E i i
~
>s presbyter infulatus (*) w kościele farnym
„ N ayśw iętszey P* M. w rynku przed' Cy- borium, tudzież O jc o w ie Jezuici przed koś- ciosem Sgo Piotra. Takim sposobem ubo-
„ dzy pielgrzym i i inni przychodzący na J11- bileusz ubodzy ludzie, mieli swoie sustentar
» cyą* D la lepszego porządku magistrat kra-
y9 kow ski upraszaj JMePana W ęgrzynow icza
y, Radzce Krak. kollege swego, o pozwolenie izb y dolney w kamienicy sw ojey naroźniey
y y w rynku, która idzie na S. Jana ulicę^
yy tam byfa tablica napisana, iakim sposobem
y, pielgrzym i maią odbierać kartki, i o którey
„ godzinie; w ty tnie oknie b y ł dzwonek dla v dzw onienia, aby kiedy kto p rz y id zie ,’ za~
}y raz dano kartkę i napisano iinie i przez w i**
y, sko , które to kartki są regestrowane i po- p dane ad A rchivum na ratusz miasta K ra- 2, ko w a dla informacyi na p rzyszły Czas..
(* j Ten s a m , zapewne który tak wiele do
broczynnych zapisów porobił
I ? W \ r i d Y .
„ Te kartki b y ły w yd ane dniem przedtym j, niżeli w ieli i£ć ubodzy do Lazaretu, a co n dzień 7
.
Jehmoćciów inszy te kartki wydał,,, od godziny drngiey. po południu a i do go- .„ dżiny czw artey. - A ze dla wielkiego tn-
„ multn ludai ubogich b y w a ło , i e i do szó- stey godziny musieli siedzieć na w ydaw a
ły niu tyeli k a rte k , w ię c nie mogło się według
„ ordynacyi otrzym ać, bo po czterysta i po pięćset ubogich na obiad bywało.
” D o gotowania zaś ieść w kuchni, b y— i
„ Ty trzy kucharki solariowane i trzech na-
„ ro b k ó w do usług..
” We«Uug ordy.oa.cyj takow e potraw y da—
v w ały się każdemu ubogiemu pielgrzym owi: ■ ,, którzy kartki m ieli, iak-o to:—
„ Bochenek cLleba dw ngroszn y, piw * -pór •
„ gar ca,, sztuka migsa .w .rosole, krupy
„ albo groch.
,, Sztuka w ieprzow iny do barszczu, i ,> poicya kap u sty, .a to raz na dzień dano.
H I S T O R Y C Z N E
” W postne zaś dni, iako to: w e S ro-
", d ę , w Piątek i Sobotę, dawano: porcyą clileba i piwa iako w .yźey, barszcz, kaszy p o r c y ą , kapusty porcyą i po pół śledzia
„ każdemu.
” W tym Lazarecie b y ły trzy ambony
* wystawione, z których W ielebni JchMos'ć , , X X . M issyonarze, exhorty i kazania mie-
„ w a l i , dla injormacyi każdego, iako sic ,, ma sprawić dla dostąpienia Jubileuszu Sga.
„ T e exliorty , katechizmy i kazania, zaczy—
,, n ały się każdego dnia o godzinie drugiey ,, po południu i trw ały do czwarteyj na któreu
„ katechizm mało rachując po 6,000 albo 8000,
„ ludu różnego, gromadziło się; niektórzy nie-
„ mogąc się pomieści<5. na ziemi, aże na dachy wchodzili* dla kazania. JjVJP. Prowizor podał ad
>, Archiwum na Ratusz Krakowski regestr per- ,, cepty i dystrybuty; dla informacyi na ,, na przyszły Jubileusz; tak ie sp ecyfikacją
„ porcyi wydanych przez w szystek czas J11?
» bileuszu , lak postnych , iako. i mięsiIycU
Tom ik III. 2
l4 W Y " P I S Y
"S koń izyw szy się Jubileusz Sty dnia 4go j- miesiąca Sierpnia R. P . 1726. JMcPan Pro- _ w izor tnlcczii}'c!i ubogich krakowskich, tak
#f. szpitalnych, iako te£ i na mieście miesz-
!t kaiących , dawał obiady w Lazarecie dla nich przez cztery dni, takież porcye, iako i
» przycliodniowym ubogim , których to u- bogich w Poniedziałek znaydowalo się Nro
„ 600. w e W torek Nro 5oo. w e Środę Nro
„ 45o. w e Czwartek Nro 670 osób. Po skoń-
„ czonym obicdzie w Lazarecie, przy assy-
„ stencyi sześciu xięźy, którzy odprawowali
„ mszo święte przez 4. dni za Benefakłon'>u>
„ tego mieysca i także częstowani b y li, przy ,, stole z ubogierni; ciź ubodzy śpiew ali: Te
„ Deitm laudamus etc. dziękuiąc Panu Bogu,
„ źe przy tak w ielkim konkursie ludzi ró -
« Inych w L a za recie, przez wszystek czas nie
« Umarło tylko ośm osó b , którzy byli pogrze
ją hieni z assystencyą ubogich pielgrzym ów
» Podróżnych, i innych ubogich n a ten czas.
» b ęd ących , za których dusze w Lazarecie
- H I S T O R Y C Z N E i 5 .">> odprawo w ały .się msze ś$ . według mozno-
>> ści. T en zaś wszystek porządek b y ł ad-
>, ministrowany od mjasta stołecznego K ra-
„ k o w a , z pomocą J.O. Xią£ęcia JMści Bi- ), skupa Krak. Konstantyna -Szaniawskiego , i
„ P rześw ietney K apituły krak; tudzież rożnych j, Jchmośció w B enefaktorów , per Nobilissimum i, M agistratum “Cracopiensem, za.piln ą appli- kacyą i staraniem Jmci Pana Prow izora, od
» w z w y ż pomienioney Zwierzchności depu- j; towanego. P rzez w szystek cnas Jubileuszu jj b y ł w Lazarecie kleryk ied en , który przed
„ obiadem i po óbiedzie co dzień, m odlitwy
„ rożne odpraw ow ał z Ubogiemi za Benefak-
„ torów tego mioysoa.
K O N N O T A C Y A P O R C Y I W Y D A N Y C H F K Z E Z W S Z Y S T E K C Z A S J U B IL E U S Z U .
" Ch l e b a, Bochenków dw ugroszowych
„ w yszło N ro 32,978.
Piw a konewek pułgarcowych tyleż.
” M iąsA W o ło w e g o , w rosole k r u p y , albo gro ch , porcya 1. po groszy 3. ( p or-
>, cyi tyleż.)
i6 ' W Y P I S Y
W i e p r z o w i n y d o b a r s z c z u s z t u k a d w a - ,} g r o s z o w a ( s z t u k t y l e ż)
Ka p u s t y p o r c y i t y l e ż .
" W p o s t n y z a ś d z i e ń — p i w a i c lile b a ,, i a k o w y ż e y . — B a r s z c z z k r u p a m i i ę c z i n ie n -
n e m i , k a s z a i ę c z m i e n n a z o l e ie m , p o r c y a
^ k a p u s t y i p o p ó i ś le d z i a n a i e d n ę o s o b ę .
f f le wstępie łacińskim któryś my dla krót
kości w ypuścili, wyrażono je s t : ze cały ten o- p is , dla wieczney pam ięci ingrossowany zo
staje", w końcu zaś aktu nadmieniono, &e ta
ka ordynacya wyszła z drukarni Franciszka Cezarego J K M c i i J.O X ięcia Biskupa Kra
sowskiego ordynaryinego Typograja.
R E L I G I J A , Y
B A L L A D A .
U czy c n o ty , w kolebce przyjm uje czło w ieka, P rzew odniczy mu w ż y c ia , u grobu miń czeka.
G dy na ciebie nieszczęść fala, Zewsząd wre wściekłem i grom y;
G d y tw oją cliatkę zapala Piorun zniszczenia łakomy:
A obłudnik , co to dzieli Cierpienia bliźniego szczerze Z zimną krw ią z tw e y pogorzeli Ognia do sw ey lulki bierze..:...
J ten szatan z łez szydzący,1 Piekła napojony tchnieniem:
Nim zdeym ie węgiel i skrzący-!
Pow ie ci: ” za pozwoleniem!
K iedy przyjaciel ceniony W szczęściu tak dla ciebie stałyj W upadku, zamiast obrony Przynosi ostre morały
18 R E L IG IJA
J gd y cię potwarz oczernij Żeś brata zag rążył w grobie;
A twoi słudzy niewierni
Chcą świadczyć przeciwko tobie;
G d y cię w szyscy opuszczają, N awet praw święta opieka;
A łącząc się z podlą zg ra ją, W łasny pies tia ciebie szczeka...
O! w tak bolesney potrzebie, Ze <jię niezna ludzkość głucha; — Niepłacz! — JBog został dla ciebie;
O n tw ó y oyciec— on cię słucha, W zn ieś ku Niemu twoje o czy , Duszę umocnioną w W ierze;
J cierpienie co cię tło c z y , W szczerey zanieś Mn ofierze..,..'
Niech kapłanka Jego chwały Religija się pokrzepi:
W niey podobny bądź do skały K tórą clirieli skruszyć ślepi..—
Patrz jakie ich zawstydzenie, la k słodka twoja pociecha!...
B A L L A D A x$
Patrz jak icli dręczy sumienie, T ob ie się Niebo uśmiecha...
Bo tw ó y Bóg tw ą b y ł obroną, Tw ója cię W iara zbaw iła...
Za ufność w niey położoną, Radość w tw e serce przesyła.
Ach! gdziekolwiek oczy zw rócę, W s z ę d y ciebie widzę Panie;
Jle razy się zasm ucę,
Zawsze moy Bóg, p rzy mnie stanie.
W ściekłość bałwanów morskich okręt chce po~
Skołatany od fali, już co ma zatonąć.., (chłonąć, Burza do koła się w zn io sła!
Zatrw ożeni maytkowie rzucili ju ż w io sła ! Rozpacz i narzekania zalecają morze;
Koniec świata na całym zwiastując przestworze, Niebaczni!przeciw niebu miecą złorzeczenia
Bije godzina zniszczenia!..
J cóz tam za istota niewzruszona stoi?..
Szata na niey niewieścia, weyrzenie dziewicze;
A przecież trwogi próżna, gromów się nieboi, Spokoyność je y anielskie zwiastuje oblicze;
C zysta jak dzień pogodny, lub słoneczne zorzo?
20 B E L IG IJA
Z ufnością patrzy w.niehp, z pogardą na tpoęze ; Córka to jest Palemona.-r—
Keligiją i Cnotę, w zięła z matki łona;
D rżącego cieszy brata, miłosierdziem Boga:
„ Precz od nas rp^ apz -i: ti;w;aga]
» P rec z, zaw oła, narzekania!..
\y Jedno skinienie .Pańskie, wichry porozgania;
>, W Jego potęźney w ładzy są burze i ęi$ze,
”O u te fale ukołysze;
„ On spoyrzy: a ta wściekłość morza wysilona ,, W mgnieni J oka nikczemnie u swvcli brzegów
” W świętey W ierze bądźm y stali, (skona!
„ W Bogu inieymy nadzieję, a B i" nas ocali.,, Nagle trwogę rozprasza niewidzialna władza:
Z n ikły burze, i niebo wraz się wypogądza , O kręt do Portu przybyw a.
O ! święte Religii i C noty ogniwa , Jedyne dobra człowieka!
Szczęśliwy, kto sam siebie dla was .się w yrzeka.
Altamor do niewoli bierz f- C h rzeicijan y, FCaze im w'ogniu płonąć lub oz o i <5 swe bałwany;
W idok srogich męczarni zachwiał słabe dusze;
B A L L A D A sti Teona obojetnie czeka na katusze.
Biedna sierota, z oyca w yzuta i m atki, D w a od nicli ma w pućciznie kosztowne zadatki;
Nayczystszą W iarę i Serce.
Jui zapalają stosy, krw i chciwi morderce;
Ju i nie mai wszyscy inni w tak okropney cli wili, W izerunkom fałszywych bogów liołd zło żyli j
Ona tylko sama, ona
Na stos chce bydź prow adzona!
i , W yznaw co b łę d u , rze cze , Altamorze srogi;
» Patrz? czein są w porównaniu mego,twoje bogi!
„ Oni twórn okrucieństwem plamią swe ołtarze, v M óy Bóg tchnie miłosierdziem i przebaczać kale;
tf Niepatrzećna błąd z zemstą,lecz zpolitowaniem, f, Nie przymusem nawracać, ale przekonaniem!
”Miłoś<5 mego Zbawiciela
]» Na wszystkie tw esrogości, m ęztwam i udziela;
” Dla niey męczarnie słodyczą, y» D la niey wieki cierpienia, za chwile się liczą,..
Patrz... ju i wstępuję na stosy : przebaczam ci jeszcze.., przebacz mu., o Boże!,,
?StÓ j! zawoła Al ta mor, — wyźaze są twe losy.,.
aa RELIGII A.
,, Żyj! niech prawemu Bogu hołdu nogCizłoię!
>, Poznaję wielkość lego-w twym świętym zapale
”Przyim to berło i koronę!
"Niech me ludy nawrócone JjZserCjprawdziwego Boga,cześć składają ch w ale,
Altamor padł na kolana T w arz jego ' łzami zalana Zdawała się z n ayw yiszą rozmawiać Jstotą,
I podzielił ti on z sierotą!—
GRZESIO I K R Ó L IA N K A ZIM IER Z.
pow ieś z dawnego ną&onsMU. ( * J
Jui to tam iak kto za młodu niestatek, lo na starość za w żdy odpokutuje, i po niew - czasie żal. Azaliż to nieprawda? A zaliż ni©-
Pot4>ieśó fet y 'rót*nie '/eth kilkanaście «./*- 1 vych j znayduje się u>starym , rękopiamie z drugiey połowy /1 wieku. Jedna
■ nich pod napisem D z i e c i e , umieszczo
n a ih z była w 13 Tomie P s z c z ó ł k i Krakow- skiey na karcie 3.9.— z r0^u 1^ ia .
GHZESIO tił K R Ó Ii a3 byłem świadkiem , jak Pan Stanisław Czer*
wonka od szkół zacząwszy, Boże odpuść, zlej—
brnoł daley przy zdradzie szatana w prze
różne przygody a gdzie go u y r z , gdzie go b a c z , on sam krzyw i sam zbit. B o o t o , zacząwszy jak powiedziałem od szkół , ("a u- czył się razem z nami w K rakow ie,) nie b y
ło soboty , żeb y niedostał. A za co?— Anoli tam kędyś na P ia sk u między kurdybaniki w karty grał i na w iększą obrazę u tściw ości, pobił się z niemi przy reszcie, (* ) i jedne
mu dał w czub tak siln ie, że mu dwa g u z y , jako dwa gęsie jaja w ysk o czyły i o mało nie- miec niezabitj a gospodynią wyciął, za kark led w o ją dotrzeźw ili.— Aliści znowu na. drugi tydzień w Poniedziałek, co go to szewce i ki •awce tak celebruią, pono od potopu zaczow,- szy?.... wpadł iak w icher jaki na Kaźmierz iź y d o - stw u słoniną b rody sm aro w ał, że omal go
( * ) M usiała to bydź g r a , w htórey się wy
zywają gracze ” doreszty„ j a k naprzy- ktad w K w in d ic z u .
a4 GRZESIO i KRÓL
nie zaktuły; anoli indziey na targowisku, chło
pu kiścią z maźnicy w smole zmaczaną, gębe zamazał;— toź tam babie garnek z mleczy wem rozbi/ i dostał w łeb skorupą; owo zgoła nic—
miał ieszcze i 5 la t, a iuż ze sto niegodzi- woŁci p o p ełn ił, ze na ostatek ze szkół w y gnali , pow rócił boso do domu. Ocicc go na przywitanie kiiem w yprał i widząc ze niemo- że nic wskuraĆ z niecnotą, oddał go do A r maty; (*) ale i tam niedługo zag rzał, iż go w pół roku w3rf o r o w a n o C ó ż tedy było ro
bić? musiał ci go znowu ociec dla imienia, p rzy ją ć i trzym ać w ry zie, póki się nicna- prawi; a iż mu bieda dobrze dała we znaki, m yślał s ta r y , że tam przecie co z niego zro
bi. Nieprawda! Oddał mu spichrz pod dozor, to w szyscy krad li, bo on zamiast pilnować swego d o b ra, to wichrował za białogłow y.
Razu iednego posłał go rodzic z pszenicą do Krakowa;— on wszystek grosz zabrawszy, w kar
ty puścił i iuż też nic powrócił. Zc dwadzieścia O D o A r ly litry i.
JAN K A Z IM IE R Z . %5
lat potem , nie było o nim i słychu.— Jedni m ówili że się u to p ił, drudzy ze go zatłukli chłopi w karczmie, inni £e gdzieś kark skrę
c ił, a nikt n ieźało w ał, bo niebyło cov N ietaki b j ł , młodszy brat iego Pan Grzegórz. T en ukończyw szy szkoły z w ielką zaletąr, (* ) dostał się do Pana W o jew o d y K rakow skiego, a ztarntąd we cztery lata,, do- dworu K róla Jmci; kędy z moim bratem Pa
nem Kazimierzem Moraczewskim, obay s łu ż y li piórem i głową, - a on, to ieszeze i kordem.
Ale i ten Pan Grzegórz, potrzeba wiedzieć, że lu
bo w ielki b ył statek , nie dał, sobie nikomu w pióro dmuchnąć.*— Raz,, pamiętam, graliśmy \v P a la n ta za uiikołayską furtką; a iuź się w tedy poczynało zapuszczać wąs i podgalać czuprynę, i pod zupanikiem. w ynosiło się cichaczem, ka
w ałek kor da od przygody za mia&to;— a£ tu;
( f ) W yrazy pojedyncze odmiennym drukiem■> były w języku ł a c i ń s k i m d l a oczyszczenia z nia~- karonizmit} woleliśmy j e przepolszczyói.
T o m i k . III.. 3>
afr G R Z E S IO I K R Ó L
ni zfąd ni z owąd Pan K o rd eck i, uroił sobie doń, źe mu ustawicznie przym awiapiskorzami., dla tego: i i b y ł od Ł e n c zy e y , i ćmuka na niego iakby piskorz;— z tąd od słowa do sło w a ,— chociaż Pan K ordecki tylko sobie przy
w id ział w szystk o ; porw ali się do szabel. Z początku piskorczyk brał górę i bardzo silnie napierał go do kąta; ale iak się tamten naraz o d w in ie , iak go lunie po lewem uchu, aź cały k rw ią się oblał i padł; i itiź też od te
go czasu, nie zaczepił go w ięcry.— Ale to ieszcze nic, — gorzcy raz było w drodze. Je.- chalim w tedy za Królem Jmcią do Radomia: i a ,, m oy brał i o n , i stanelim na nocleg w Opa
tow ie. W kilka pacierzy iak m y się rozgo
ścili, zachodzi dwie kolasy, każda w sześć koni , i wysiaduie z iedney iakieś wym uskane paniontko, straszliwie zadziera n o s, k rzyczy na swoie ludzie iak na psy;— tego co na ię - dneyĄiodze nie w y s k o c z y ł, kiiem za plecy ,, owego w łeb;— i ledwie cośmy zaczęli rpsswi-.
iać z papieru naszą pieczeń do pożywani*,.^
JAN KAZJM IERZ. 2 7 patrząc z okna izdebki naszy na ten rozgar- dyas; anoli wchodzi iakiś nrwipołeć w ozow y i zapowiada nam z go ry, abyśm y się w y n o sili, bo tu miody Pan W ojew odzie ( z e go dla res
pektu fam iliey nic w yrażam ) clice się u lo ko w ać na uocłeg. Spoyrzelism y tylko po sobie, i mnie bez w oli ręka się posunęła do wąsa, żem go pokrę
cił; miły brat polityk, rze k ł po łacinie do nas;
* Ustąpmy, albo co? bo kłótnia...— Ey za diabla1.
odpowiem i kręcę... i cni mi fię do szablę, bo takiey obelgi żaden szlachcic od nayw ięt- szego Pana nieprzyjołby, dopieróż od młokosa.
"Co! co! ( rzeknie Pan G rzegorz do onego urwipołcia w oiew od zicow ego,) J J i ze sobie do ,, b isa , nienapastuy! — M iy Jainiewielm oiny
„ młody P a n jesttV o jew o d zic! — H ay c i i ztąd?—
— 7'o stąd, ie mu tria z respektem ustąpić ,
„ kiedy tego chce.—* A czy tak j u i koniecznie?
ft <1 j a k tei nie?,,—
W ty m otw o rzyły się drzwi n a g le, wpa-
„ da czupurna kreatura i z fukiern zaw oła,
1 No!... i c ii? ,, — ( do swego sługi rze k n ie ;)—
2* G R Z E S IO I K R Ó L
* Het, niech cą Jaś nie wielmożnego aprendować H ola te płachetki?.. zawołay no tu moich
„ pachołków !— Eyze do stu diabłów1. M ości Panie
„ ktoś tam zac..! (krzyk n ie Pan Grzegorz, por- w a w szy zakord,^) niepłachetkuy nikogo] my tu .,, tak dobrzy j a k VF as zmo’ść; bo chocieś karocami
,, z a je c h a ł, to niemasz prawa roztrącać nie-
„ mi ludzie z a c n e — jĄ któż wy to za lu- 3+ dzie zacne?, Eyze-...' ustąpicie? albo nie? ( juźez ' n troclia łagodńiey przem ów ił, bo Pan G rze-
„ górz zayrza l mu srodze w o c z y j — ‘"N ieustą-
„ piemy nietylko, ale W aszm ości nawet nie-
„ pozwoltmy nocować tutay razem * nami , kiedyś taki fu ry a t . i., grubiian! Jzbyś, byt.
3f w uczciwe zaczął; bylibym inahsi dla fySąsz- if mości) cale kiedy w to g r a s z , to i my tu n o d g r a m y A t o z ostatnie wam rzekę!., wy- chodźcie y bo kązę. wyrugować na łeb! A t oz ,, J'Vaszmość wychodź na szatany, albo j a k
, , chwycę!..to oknem d iabli wezmą!.,n ('furiose krzyknie Jmei 'Pan G rzegorz, i dobywa kord, aż . zoczn mu iskry sypną.- — Zbiega ze dwanaście
JAN K A Z IM IE R Z 29 słag! m y toż w kord y z bratem , bo n ieb yty p rzelew k i.— Naszy dwa sługi w padają na ten tartas.— D aleyże w czuby.— Zaraz na początku dw a pachołki w ojewodzica dostały taką łaźnie, i ż e kordelasy pociskały i w nogi; ale gorzey b y ło daley: bo Pan G rzegorz u rw a w szy ka
żdego po czu p ryn ie, w y trą c ił szablę m łoko- su i b y łb y go na ży w o t p o ra ził, g d yb y nie/
m óy brat zatrzym ał impety. Ja niech wal się, przylepiłem takoż niejednemu zraz d o b ły gdziem trafił; ale i nam się, lubo n iew iele,.d o stało: bo gdzie rąbią drzewo, ta/n w iórze leci.—
Postarem u zakończyło się na tem, iźe nas Pan W oiew od zic przestał zw ać płachetkami i na- groziwszy.... kiedy już b y ł w kolasie, poiechał z liozncmi obry wki na inną karczmę , a m y o- tarłszy się ze znoiu i troch y k r y s , zawiialim nasz prow iant i poili spać iak b y nic. —
T a k i to b y ł ten Pan G rzegórz C zer
w o n k a , brat rodzony onego Stanisława; a su
mieniem pow iedzieć, b y ł czło w ie k szanuiący każdego i w szyscy go t e i czcili. Służylima
3« ’ G R Z E S IO I K R Ó L
razem pod Panem Hetmanem Czarnieckim co izeni o sobie iuź W yźey p o rzekł, więc o nim piszę daley.— Prawdą a Bogiem odwa
ga nasza była równa; ale on miał w ięcey w gtbwie, i dla tego tez w kilka lat służby, przy boku Naym iłościwszego Pana i w gabinecie pi
sy w a ł i ze Szwedami ucierał w polu, a tnia- n ow iciey pod W arszaw ą., gdzie armatki trzy sam w z ią ł, lubo nam nazaiutrz odebrane z górą, Nayiaśniejrszy Pan tak też go m iło w a ł, i e ma inaczcy niemo w ił, ieno: Grzesiaku , ,, G rzesiu , iedino m i tam, poskocz no mi tam
„ zrób no m i tam napisz no m i tam.,, — a Grzesio teź dotrzym ał w szędy iak się godzi.
P o skończotjey tey nieszczęśliwe}', lubo
- # ; ‘
wielce chw alebney woynie, K ról Jmci wiachał do W a rsza w y , kędy go płaczem radosnym tak w itan o, iakby one dziatki osierociałe, co to i o i rozum iały iźe im ociec na morzu utonąć
• on c i p rzypływ a do .portu i do serca bie-
0 W powieści na początku przywiedzionej.
j a n K a z i m i e r z . 3 i dne przytula. N iewiasty, dzieci, starce, na k o lana padały, a w olały: " A tó’z. on żyje! atob
ociec nasz nąymileyszy, obrońca nasz nayod- i> wainieyszy, je s t nam wrócon z m iłosierdzia.
t> bożego!„ W kilku mieyscacb, a o s o b liw ie j Wa Krakowskim Przedmieściu, musiał się K ró l Jmci zatrzym ow ać, bo go tlam y ob skoczyły i konia, strzem ia, łzami oblew ały. K ro i Jinci sam niemógł rozczuleniu się ostać i kilka razy powtarzał: Bóg wam błogosław9 moie wy nay- mileysze dziatki! a Pan Hetman Czarniecki, też to samo, kilka razy rdzawą rękaw icą sięgał do oczu : bo jego po K rólu Jmci, drugim zbawicielem w o
łan o .— A n o li, gdy ju z K ról Jmci w zamku szczęśliw ie stanął, a m y ieszcze stali pod nie
bem : przybliża się do mnie iakiś obdarty czło
w ie k i ch w yciw szy za kolano, rzecze: ” M ości pp P a n ie M oraczew ski, niepoznajesz to mnie t, fjPaśzmość? Jaze to jestem dawny M^aszmości kolega szkolny Czerwonka, niegodny brat Grze- ,» gorza , który podobno w wielkiey Fortunie v opływa} a i a biedak na mularza si$ wykiero*
5a „ GRZESIO I KRÓL
’n w a ł!..< w w ie lk ie y biedzie Poznałem go, i ia l mię tak ścisnął, źe stówa rzec niemogJem _ A móy B o ż e , (, bardzo skruszony po chwiley przem ów iłem J cóż się z W aszm o& ią stało? na tożeś to W M ść przyszedł tym przeklętym niestat- kie o ? — Ścisnąłem go tedy za rękę i posłałem mego pachołka do zainku, aby dał znać G rze
g o rzo w i, iźe go bardzo piluie proszę.—
A le ott niemógł p rz y ić ć , bo w tedy przy K róla Jmci tu i boku znaydował s i ę , kiedy Jego Królewska Mość Pan Nasz M iłpściwy w sali tro n o w e y , otoczon całym Majestatem , dziękow ał publice Jmci Panu Hetmanowi Czar
nieckiemu, za wielkie przysługi sobie i oyczy- znie u czyn io n e, i wspomniawszy o pamiętney porażce Szweda pod W a r k ą ,— pomiędzy w a
leczne męże policzbał siódmym z pisma, P a
na Grzegorza Czerwonkę a i mnieć tam po staremu, z w ysokiey łaski sw oiey, raczył N ay- jaśuieyszy P a n , niech w Bogu n aydłuźey i n ayszczęśliw iey nam króluie!.. śpomnieć nieda
leko za swoim G rzesiem , bo podobno sae-
JAN KAZJM IERZ. 3 3 , Silaśtym ; za co iakem się dow iedział, trzy dni czekałem u drzwi pańskich , żeb y JK M ci do nóg osobiście kark w iern y schylić; aliźci raz wyszedł’ i rzfekl do mnie: "M ości Pa n ie
„ Stanisławie Moraczewski! Z a co m i W a s z - ,, mość chcesz dztękowcicł \Albok to TPasz- ,, mość niezatfuzył na chwalebne wspomnienie ff z ust swego P a n a ? TPa^zmości brat słiizy
*, Oyczyznie g ło w ą , a TJ^aszmość P a n orę-
„ zem, ia obu TVaszmościów zarówno w sercu 9) noszę\ i iakbyś kiedy J^ciszmość uw azył, izę , cię zapom inaią, czego niespodziewamy, to ieno swemu bratu słowo przekaz, a on do nas iak by tez do własnego oyca śmiało
*, może za TWaszmością rzec. Jm ci P a n H et-
» man pow iadał nam , ze P a n G-rzegórz Czer-
>, wonka i PPaszmość społy, zawzdy się mu
» siłowaliście p rzed ocze w naywiętszey spra-
>> wie ze Szw edy, a to od początka do koń-
>, ca; /a £o p a m ^ ci m iał. Byway fj^asz-
>y mość zdrów i zaufam w naszey Królewskiey
» łaskawości... ( a odchodząc spoyrzał ieszcz#
34 GRZESIO i KRÓL
$> na mnie raz i z serca w yrze k ł: J lo i tez tt~
J, go wart.,,— Zdaw ało mi się po tych sło- Wiech, iźem w niebie z anioły rozmawiał i ta- fcem się po odeyściu M iłościwego Patia z wdzię
cznego serca i duszę rozbeczał, izem w yszed- szy, zakrywa? oczy przed ludem, tak iak się to w szkołach czasem zdarzało , kiedy człek Wyszedł skarali , aby się drudzy nieśmiali.
Jak ted y , w racaiąc się do Pana Stani
sław a 'C zerw onki, przysłano mu owę niepo- cieszna (pieść od brata, źe teraz iiieuioże przyść, ia więc tym czasem, dałem mu, cobyła możność*
dukata w ęgierskiego, a zapytaw szy go lcędy m ieszka, obiecałem niebaw y nawiedzieć go z Panem Grzegorzem . W tey tedy serdeezney W oli, kiedym y iuź na kwaterę po mieście roziech ali, a ia stanąłem u Pana Powatiskie- go na ulicy B ed n a rsk iej, poszedłem w toź do zamku sam, powołać Paiia Grzegorza , aliścim się zaraz dowiedział: źe K ró l Jmci w yp raw ił go pilnie do Krakowa na dzień i n oc, z w e - łoleini nowiny; a tak w ięcey iak tydnia ze-
JAN KAZIMIERZ. 55 szło , niżeli co m ogło b y ć z tego.— Pamiętam iże to b yło w sobotę, iak Pan G rzegórz Czer^
wonka w róciw szy za łaską Boga z drogi, kiedy mu to wszystko opow iedałem , zdał się zrazu namyślać co z tem czynić, co mnie zaraz roz
gniewało , żem na niego furknął; ” A cóż to
"W aszm ość dó stn!... żebym n iezg rze szy ł,
„ nam ysły robisz , czy masz w idzieć nieszczę-
„ iliw ego brata? aźąliź on dla tego że w m łó -
„ docie poszalał, ma iu ź niewai tać miłosier- ,, dzia? A ten Pan co iest nad nami w szystkiem i,
„ czy także się namyśla, iak widzi upokorzone
» serce, aźali ma przebaczyć?,,—
A lić on mnie od razu strą cił, powiadn- iąc że się nie oto nam yśla, czyli brata w i
dzieć, czy nie? ieno mu w głow ie t o , jakby go z nędzy od razu w yd źw ign ąć, kiedy mu go Pan Bóg dał znayść* D opieroi, my się zrozum ieli i i a rzekłem: ” 0 tem potem , tr ja go w przód w id z ie ć , w yrozu m nieć, a dopiero
» pom yśleć iak i co.„— W z ią ł tedy Pan G rze- ŁW8, garść dukatów, schował do kality, i po--.
36 G R Z C Ś IO I K R Ó L
szlim a na Nowy Św iat, gdziem -wiedział ze on ma mieszkać u mularza.
N ie prędko potrafilitny dopytać się o gospodę naszego żałuiącego grzesznika, prze- cieżeśm y ią znaleźli w podwórcu dużego mu
rowańca, i iakieś maluchne, bo naywięcey 6 lat pacliole, pokazało nam paplocąc.- źe iii mieszka mularz, ten co to iego sama z dziat
k i swy, zawzdy p ła k u ie przed sienią rano i z wieczora.,, T o baianie dzicciueha, troebe nam' poszło po sercu, ależ on niemówił nic żeby miał żeuiatym bydź , tedy to może nie oik
A liżci wchodzimy w próg;., o nióy Bo
że! co y.a widok!., troie malutkich dzieciątek,, iedno p rzy piersi u m atki, drugie na ławie z kociną igrające, dwulatek n ayw ięcey ; trze
cie z książeczką zapłakane mamrocze;— matka sm utna, ale anioł— istny anioł— żeni osłupiał.
U bóstw o i chędogość do kola,— bieda i cnota, oko przychodnia w itaią — Zarazem , ci się do
myślił, ie to nie p.odła niewiasta.... oczy; nie
bieskie w kruczey opraw ie,— w łos iak heban,,
-.JA N ;KA$iMJĘftZT
a twarz, iak, lilia, a usta.iak u dzićcięcićt—; jsl—
rtyy powiadam anioł, pytą nas bardzo^-łagodnie,, 25 w ielką czcią i obawą: , ” Kogoz ip. W asz-"
TJ 'mos6 stukają?— P a n a Stanisława Czcrwon—
■ n > £/„— Na to ostatnie inrie,> yumieńce na nię-
„ w yszły— serdecznie westchnęła i rzekła: Juz
„ ia " nieszezęsna domyiliwani się, kto p,7raszmoś6
' jy lesteście; ta k c i on -się da.wn iey.biedak n a z y -
„ w a ł-— t/ióy c i tó ni?fortunny m ałżonek! „ A le Le- jr r a z, Tiienazyfyayęięz g o TT^asęrnośó p r z e z i —
\9'tnie%boże ta k, ieiio CzapliAskim \ n ie c h c ią ł on fy w stydać zaeney f a m i l i i swoiey r ktemu wieG;
■„ p r z e z w a ł się inaczey. Któryż^ to który ą z-.
, , JJ^aszNiOH-iuw one g o P a n li. rat?., bo oh m i iui.
T, p o w ia d a ł o n im } icn o zdesperowały i ze g o u^o-j yy ze za p rze s i g w o l i {takiey. zley za słu g i. ;4 — -
Tu, rz e w liw ie . zaczęła płakać— a ia gorszy ,o<J .niew iasty, choe.iena żołn ierz; omałoru nięzagrafc w tór.— Pan Grzegorz takoż się rozczuli! iza.- cz3.ł ią za rękę ściskać, i nic uicm ógł yzee*:,, dopiero po chw iley rze k ł: 33 A gdzież on?'— uU e/ś
>} go zolaozc?— zb . (odpowie ona^ łc .g im.
... Tom ik. ł i j ..• . 'k
38, C R Z E S IO 1 R R Ó Ł
n robocie... niem al to kogo żywić?.. Oto nat czi*>e~
' )y ro istnoici t co mu n a ręce potrzemy— a on &
, krwawym potem zarobiony kaw ałek chleta ,i dzieli a nami.... a patrzy n a każde, azali
». niegłodne... a iak które doiada,... to on od- ,j łam uie ze swoiey kromki.., łzam i soli i po-
„ daie.., a pyta sif... pyta si( ieszcze: niegło- ,, dnes'.?...„— T u iu£ łz y iey zalały usta... nie m ogła w ięcey m ow y złapać, ieno iako. bóbr plakafa... — Człowiecze!., co to w bogactwach zapominasz o miłości b liźn iego, póydź no tu p ó y d ź , i ucz się czytać ewangelii, nr sercu....
bo ia ci tego lichą pierzyną niepodołam opi
sać.... to. trza na to kochanowszczyka iakiego,.
ale nie mnie ciemnego żo łn ierza , co tylko szablą się u czyłem mędrkować, ze Szw edy i:
Tatary..'— Pan G rzegórz odszedł prawie od siebie a zalu... porwał raalućkie od piersi i przycisnąw szy do swoiego serca, rzekh ”M a łe niemowie!..
, niebfdziess ty iuz w iftey ssać głodney m at-
„ ki... ą liic i Pan, B ó g d a ł m i na tu grosz j, znaczny , abym g o d zielił z wami... wszy- , sito to mam to iaibyście M y mieli..,, nie--
JAN K A ZIM IER Z. 39 f p ła czcie iuź mdłe robaczki..* niebfdziecie iuź 1, biedakami... niebędziecie iuź więcey "patrzały
„ matce i oycu na r(ce...,,—* D o b ył zaraz garść złota i w ysypał na s tó ł, a z dziecięciem się pieścił, nicpytaiąc iuź o n i c , ieno serdecznie cieszył i obiccował.—
Juz się miało ku zachodowi.M aleśm y i la k długo czekali i ł przyszedł Pan Stanisław, k tó ry iak zoczył b rata,— to mn chciał p rzy nogach upaśdź... ale ten go złapał w poły... i ca
ło w ał długo, nim do się oba przem ówili. Ja pod ten czas naylepiey dopiero poznałem dusze G rzegorza — i a iem się gniew ał na siebie, ie m go przed chw ilą pom owił o niemiłość brater
sk ą , iakm y się tu iść w ybierali.— N apłakaw szy się oba do w o li, n acieszyw szy się ie- don z drugim; po niewidzeniu od lat blisko dw udziestu, ( b o iu£ w te d y rodzic ich n ieźył, Stanisława iako niecnotę wydziedziczył, a G rze
gorzow i wioskę o d d a ł siedli p rzy sobie na ła w ie , a P a n G rzegorz rzekł do mnie:
vKolego, idź no do W ęgrzyna, tu nie daleko, u niech przyniesie nektaru'. Kiedym brata zna-
Afr GTCZESIO -i K H Ó1,
ir'$a$łyO'- ktorytn - ih i nie w;e działem 6zy^fy&:%
$ to 'mtlshgmy "<teń mify>morhent radosńi& ^odr
^-pra w ić, — A g ł^ się to stało iak 'oft dlciaL, 3łfSk t c i dopiero do' pokornego^ mar nika/ ozwał
„ się tak: ” Jrizeć w Bogn trza iifa c j ześ' móy
*, tra cie poznał i złe i dobre, i wolisz to ictk
„ tamto \ ct więc tedy niech będzie wioska twoia i twoich dzićitek, bom nie to na lichayia ntam Sf na zbyt y i ieszcże c i udzielę na zapas: a rzaaz ze się mściw ie i kochayze to' anielskie ie- ii stesiwo.... (skazuiąc na £onę p rz y d a ł) i te dzialeczki nauczay teraz cnoty, boś ią pe- w wnie p o z n a ł, kiedyś w niedoli do pracy -
nie do zbrodni się uciekł.„■—»
Na taką mowę nie tak braterską, ale o y- cow sltą ; westclm oł serdecznie Pan Stanisław i wskazał swoią Rozalię, ( tak się zwala ta cudna b iało g łow a) iakoby się nią świadcząc, o sw e y p opraw ie; a kiedyśm y sobie co nicćo pbd weselili; dopieroź nam opowiadał wszyst- luc swoie p rzy g o d y , którycli b y za rok nie-
"spisał;. — ia też tu ieno po krÓtce one pomykam tym czasem, bo ni£ey całe opiszę; i e ialc ostatnią
JAN K A ZIM IE R Z 4'i rażą powędrował od rodzica, tale się tułał i pięć lat po Mazowszu, potym z drugie tyle po L itw ie, a w izę d y t r o ił co niemiara: aze t y ł nadobny m ło
dzian, więc go i stare i młode serdecznie pragly.
On t e l młode u w o d ził, a od staryćli w ycią g a ł grosz na rozpusty. Po m iędzy w ielu , iedua:
stara w dow a na Podlasiu, dała mu się tak za
czaro w a ć, ze iey c a ły maiąteczek p rzeh u lał,
# poznawszy w somsiedztwie śliczną R ozalią , tak dziewcze niewinne usidli! , i e dla iego m iłości, zapomniała na powinności dziatw y ku rodzicom , i uciekła z nim w p łockie, k ęd y gehretn,ie ślub w zięli od lat óśtniu; a niemo- gąe potem przebłagać zagniewanych r o lz ic ó do takiey nędzy p rz y ś li: i e oto żoslał mula
rzem w W a rszaw ie, i tak z y ł.p o łp ię ta roku J u i też ten Pan Stanisław miał koło lat czterdziestu , i na prawdę do Boga i C n oty Wrócił; i dzięki te d y i Bogn Zł*--jeszcze na czas.
A ja jeszczem się nigdy i w przód i potem tak n ie n p ił, iako onego wieczora na tę rad ość.—
Zaraz nazaiutrze Pan G rzegorz wszystko zro-
s<4 2 'G R Z E S IO I K R Ó L J. K.
bił po B o g u , dat złota co potrzeba: na inną stan^yą, na ó d z ie ie , na w óz i kohie dobre;
■łw» zgoła na utsciwe brata wyposażenie i sam n a jp ie rw poiechał z nim w Podlasie do o ycó w przezacney Rozalii i tam w yro b ił zgo
d ę , bo 'Zgoda, iak dobre m ienie, to nayskorsza;
a potem go z całą fam ilią od p iaw ił do dzie
d zin y.—
'Atoź to taki b y ł ten Pan G rzegorz C zerw o n ka, którego K ról Jmci swym Grzesiem nazywał, i do śmierci go miał i przy boku i tu i przy
sercu.
U istoryą P a n a S t a n is ła w a C z e rw o n k i nieco obszernieyszą um ieiciem y, następnie. Jest ćma ciekaw a i m alująca w niewinnych kolo
r a ch , prostotę -dawnych obyczajów.
K A P R Y S Y,1
' J M P R O f T I Z O W A N I Ę K O M P O Z Y C Y I L r F I Ń S K I E c o .
*3
C o za p o s ę p n o m y ś li z a w s z e c h s t r o n m n ie t ło c s ą !..
U t r a c iłe m w e s o ł o ś ć , - - n a d z i e j ę u r o c z ą ;
Zdaje mi się źe spadam na bezdenność morza, Gdzie Qii więcey słoneczne niezaświecą zorza;
Zuikają słodkie chwile życia mego wiosny,
Smutek we mnie uderza, jak piorun w szczyt sosny ; Sam uiewieoi czego żądam,— nic mi niejest miłe...
Radbym uyrzał dla siebie otwartą mogiłę;
Cały świat znienawidzam...!krew się we mnie warzy, Ziemia po którey chodzę, stopy moje skwarzy ; Słońce... ogień piekielny rzuca na mą głowę, Rozpacz sama zaprawia dni moich odnowę , Nic mnie więcey niecieszy!... Precz marność i złota , Z którego ród swóy podły wywodzi niecnota!
T y krwią ludzką frymarczysz , ty "sumienie gwałcisz , Nie;nasz zbrodni, którey ty w powab nieprzykształćisz;
Ciebie wściekłość M e d u z y na zie:ni wylęgła, J obłudę z łakomstwem przy twym wozie sprzęgła * Ciągniyciei go nikczemnie, wy! co udajecie
29 dlą V4S miłość bliinięh wszystkicm jest na syirifccif