• Nie Znaleziono Wyników

Rozrywki dla Dzieci. R. 5, T. 6, nr 35 (1826)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozrywki dla Dzieci. R. 5, T. 6, nr 35 (1826)"

Copied!
65
0
0

Pełen tekst

(1)

A i , ;.).i

•/, r nr i l i p s k i

(2)

i m i i m n m m m m m m i m m m

ROZRYWKI DLA DZIECI.

N er XXXV. i.

L i s t o p a d a 1 8 2 6 .

I .

WSPOMNIENIA NARODOWE.

"i TH"nr" —

0 A Ł O I Ż Y M F E L IŃ S K IM .

I V i e d y g łó w n y m te g o P ism a fcamiarem* Iest o«

b ezn aw an ie w z fa s ta ią c e y M ło d z i P o ls k ie y z 1- fnionam i s ła w n y c h i Cnotliwych o b o y g a p łc i W s p ó łz io m k ó w , n ie ź d z iw i fcapeWnfe C z y te ln i- k ó w , g d y d ziś W niem ' ttyrzĄ, im ie i o b ra ź n ie ­ śm ie rte ln e g o Autora Barbary. P r a w d a , ź e tiie tak dawno w y d a r t y to d z iń ie , p r ż y ia c io łd m , u- czn io m i o y c zy zm e * ć ż u le od t y ld Serć k o ch a ­ n y , t y le za słu g i w naukach k ra io w y ć h m aiący,, F e liń s k i nie t y lk o ż im ienia śW ego, ale i i oso­

b y , niem al Wszystkim P o la k o m iest zn a n y i pa­

m ię tn y . D zie cio m iednak in n ie y t e y m ierze od starszych s z c z ę ś liw y m , ( b o iliiź to gaśnie

Tom V L N e r X X X V , 16

(3)

lu d z i z n a k o m ity c h , k t ó r y c h o n e znad b ęd ą ie- d y n ie ze s ła w y ) za p ew n e te o nim s z c z e g ó ły , z tr o s k liw o ś c ią , ch o ć m oże b ez z w ią z k u ze b ra ­ n e , n o w e i za y m u ią ce się w y d a d zą . O głasza m ' ie w ię c śm ia ło , o głaszam tem ś m ie le y , ź e po w ię k s z e y c z ę ś c i, n ie ia tu p rzem aw iać będę.

A lo iz y F eliń sk i u ro d z ił się r o k u 1 7 7 1 , z r o ­ d z ic ó w m iern ego m a ią tk u , le c z u c z c iw y c h i do­

b r z e m y ś lą c y c h , w Ł u c k u , d a w n e y W o ły n ia s t o lic y .— O y c ie c ie g o u czu ciam i i u b io re m P o ­ la k p r a w d z iw y , S ę d zit z ie m s k i, b ie g ły p ra w n ik , w ie lc e od o b y w a te li W o ły ń s k ic h s z a c o w a n y , m ie szk a ł z w y k le w w io sk a ch d zie d z ic z n y c h s w o ­ ic h , w O so w ie, alb o w W o iu ty n ie . T a ostatn ia le ż y o p ię ć t y lk o m il od P o ry c k a ; u czę szcza ł w ię c d o te g o R o d z ic ó w T ad e u sza C zack ie go m ie szk a n ia , n a p rzó d sam , p ó z n ie y z S y n e m , i tam r ó w n ie dla w ła sn y c h z a le t , ia k dla obia- w ia ią c y c h się iu ż w d ziecięciu z a le t , m ile b y ł p rz y im o w a n y . T a d e u sz C za c k i p ó z n ie y o g r o ­ m em s w y c h n a u k , i w ie lk o ś c ią cn ó t ta k sła­

w n y , o pięć la t od m ło d ego A lo iz e g o s t a r s z y , d o s trz e g ł w nim w s z y stk ie ie g o p ięk n e s k ło n ­ n o ś c i, c z u le go p o k o c h a ł, i n a g lił O y c a , a że ­ b y staraniem i n a u k ą , r o z w iia ł te d ro g ie p r z y ­ ro d ze n ia dary. O ddał w ię c stary F e liń sk i syn a, do K o n w ik tu X X . P iifiró w w D ą b r o w ic y , g d zie

214-

(4)

X ią d z C h le b o w s k i, z a s łu ż o n y w s w y m Z a k o n ie b y ł R e k to r e m , a zn a n y z w y s o k ic h zd a tn o śc i, B o n a rsk i, P re fe k te m . T a m w r a z z P la te ra m i, K o r z e n io w s k ie m i, L u b e c k ie m i, U rb a n o w sk iem i, k s z ta łc ił się m ło d y A lo iz y F e liń s k i, i w n e t m ię­

d z y n a y p ie r w s z y c h u c z n ió w p o lic z o n y został.

S z c z ę ś liw e usp osob ien ie i e g o , p iln o ś ć , zn a c zn y w n au kach p o s tę p , rza d k a w y m o w a , d o w c ip , z y s k iw a ły m u sza cu n ek w s p ó ł- to w a r z y s z y ; d o ­ b r o ć , tk liw o ś ć s e rc a , p r z y n a d z w y c z a y n e y ż y ­ w o ś c i, ie d n a ły m u p r z y ia c ió ł; a M is tr z o w ie ie ­ g o , w id z ą c w nim o b o k n a y sz la c h e tn ie y s ze g o sp osob u m y ś le n ia , p r z y z w o it ą i k o n ie c z n ą u le ­ g ło ś ć ,, m iło ści s w o ie y i p o c h w a ł, o d m ó w ić m u n ie m o g li. L e c z sm u tne zd a rz e n ie o k r y ło ż a ło ­ b ą dni tak p o m y ś ln e ; w ła śn ie k ie d y F e liń s k i, k o ń c z y ł ia k n a y c h lu b n ie y s z k o ły w D ą b r o w ic y , u m a rł m u O y c ie c , i on iak o n a y sta rszy z r o ­ d z e ń s tw a , zo s ta ł p r z e z tę śm ierć z a w c z e s n ą , p r z y r o d z o n y m o p iek u n em d w ó c h b ra ci i trz e c h s ió s tr , p o c ie c h ą n a y w ię k s z ą i p o d p o rą stroska- n e y m atki. L u b o b a rd z o ie sz c z e na ten czas m ło d y , u c z u ł F e liń sk i c a łą o b sz e rn o ść ty c h o- b o w ią z k ó w , a ch cą c u sp o so b ić się do zu p e łn e go ich w y k o n a n ia , u m y ś lił w y d o s k o n a lić się w N a ­ u kach j p o słu szn ym b y d z ieszcze czas ia k iś , a- ż e b y zd o ln y m się u c z y n ić do rzą d zen ia sob ą i

lG *

--- 215

(5)

216 •—

dru giem i. N ie za s p o k o io n y w ię c u k o ń czo n em i w D ą b r o w ic y s z k o ła m i, d aleki od za ro z u m ie n ia tak p o w sze ch n e g o w ty m w ie k u , w o ln o ś c i sw o - i e y na to u ż y ł , ż e b y się p o św ię cić n o w e y p ra ­ c y , i u d a ł się do W ło d z im ie r z a , gdzite pod ste­

rem X ięd za A n to n o w icz a ( i ) , u m o c n ił się w zlna- iom o ści k la s sy c z n y c h w z o r o w y c h P isa rz y , i an­

g ie lsk ie g o ię z y k a n a b y ł. — P r z e b y w s z y tam czas z n a c z n y , d ogad zaiąc za c n e y M a t k i, w ła sn e g o serca i C z a c k ie g o żą d a n io m , p o łą c z y ł p r z e z n a ­ cze n ie sw o ie z lo sem te g o u c zo n e g o M ę ż a , w r a z z nim p r z y b y ł do W a r s z a w y , w s p ó ln ie p ra c o w a ł, i t o w a r z y s z y ł m u w t e y p o d r ó ż y , k ie d y w r o ­ k u 1 7 9 1 , C z a c k i, W a w r z e c k i i H o r a in , z p o le ­ cenia S e y m u , r e w iz y ą c z y n ili S k a r b u K r ó le w ­ sk ie g o w K ra k o w ie . W ię c e y ied n ak m aiąc k u n a d o b n ey L it e r a tu r z e , n iź li k u p y łe m o k r y t e y e r u d y c y i p o n ę ty , w ię c e y c z u ły na w d z ię k i z a ­ w s z e m ło d e y p o e z y i , n iź li na z b u tw ia łe sta ro ­ ż y tn o ś c i z a b y tk i, F e liń sk i w o ln y c h c h w il od g łę - b o k ie y i su ch e y z C zack im pracy,| u ż y w a ł na (1) X. Julian Antonowicz, Bazylian, mąż niepospolitey

cnoty i umieiętności, był przez lat kilka Przełożonym Szkół Włodzimierskich na W ołyniu, i słynęły więcey nad inne, gdy im przewodniczył. Potem wezwany przez Czackiego, trudnił się wychowaniem ulubione­

go iego siostrzeńca Jana Hrabi Tarnowskiego, późniey synom Wycliowańca poświęcił swe crudy, i przy nich umaił w Horochowie r. powszechnie żałowany

(6)

d alsze się ć w ic ze n ie w e F ra n cu zk im i ę z y k u , i na ro zw a ża n ie p ło d ó w le p s z y c h F ra n c y i p o e to w . W sła w ie n i K o rn el, B o a lo , L a fo n te n , R a sy n , W o l­

t e r , w c h o d z ą c y w sła w ę L a h a r p , D e l i i , w n e t u lu b ie ń c a m i ie g o z o s ta li, i zd a w a ło s i ę , ż e ich d u ch em się napaw a. D w ad zie ścia la t. m a ią c , na­

śla d o w a ł ialc n a y s z c z ę ś liw ie y , d ru g ą S a tyrę B a ­ a l a , o trudności ry m ow a n ia, T re m b e ck ie m u ią p r z y p is a ł, i n ik t t e y śm iało ści z b y te c z n ą n ie na­

z w a ł ; R a sy n a t łó m a c z y ł, M is trze m sw o im g o o b r a ł, a do lis tó w p o u f a ły c h , z d a w a ł się brać o d W o lte ra , d o w c ip i w e s o ło ś ć , od L afontena p ro sto tę i t k liw o ś ć . D w a następ uiące w yią thi to zd an ie p o tw ie r d z ą ; ta k w o w y m czasie pisał do p rz y ia c ie la F e liń s k i:

W arszaw a 23 W rześn ia 17 9 1.

» K azałe ś mi p am iętam , n a y p ie r w s z y lis t m óy

„ d o C ie b ie , z a c z ą ć od d on iesien ia , c z y iestem

„ z d r ó w ? — n ie m o ia w ię c w in a , że się lis t m óy

„ z 'le za c z y n a ć b ę d z ie ; m u szę C ię s łu c h a ć , i do-

„ n ie ś ć Ci , że m sła b sz y . N o g a m nie ta k b o li , źe

„ le d w ie będę m ó g ł z a w le c się na w ie c z ó r do T y -

„ m in ie ck ie g o , w k tó r e g o sta n cy i m am zastać ia-

„ k ie g o ś M e d y k a , k t ó r y ( o n p o w ia d a ) źe iest

»w y b o r n y . J u tro za czn ę k u ra c y ą fo r m a ln ą , a-

„ l e w ie m , ź e ani ia , ani m ó y D o k t ó r , n ie bę-

„d z ie m w ie d z ie ć , na com ia s ła b y .— P o r z u ć m y

--- 217 ---

(7)

a i8 —

„ten artykuł nudny — choroba moia niech Ci hu*

„m oru niepsuie, bo i ia się zn ie y śmieię.— P y-

„ thagor powiadał, że tylko człow iek zdrów po-

„ winien się smucić, bo odmiana iego stanu zawsze

„iest na gorsze; przeciwnie , chorego na lepsze.

„W ed ługn iego,człow iek zdrów będzie chorował,

„człow iek chory ozdrowie*e ~ zapomniał małey

„ty lk o rzeczy, że człow iek chory może umrzeć...

„ Z Literatury nic ci tą pocztą nie doniosę. Sła-

„be maiąc nogi, rzadko się w łó czę, a zd ru giey

„strony, nic też nowego n iem a... Daruy więc,

„źe pierwszy list niedokładny; wiesz, źe powsze­

c h n i e , pierwsza Sessya Seymowa schodzi na On

„racyach, pierwsza wizyta na komplementach— •'

„m óy pierwszy list zszedł w idzę, na kilku pę-

„ryodkach ni w p ię ć , ni w dziewięć. Poprawię

„się w przyszłą Sobotę..."

K raków S2 Kw ietniu 1792.

„N ie miałem przyjaciela, któ ryb y tak często

„iak T y do mnie pisyw ał, niczyich iednak listów

„zw ię k szą nie czytywałem roskoszą. Załuię źe

„są tak ładne, chciałbym na Tobie aprobować,

„ieżeli proste przyiazni w yrazy mogą bydz' kie-

„d y powtarzane aż do znudzenia. — M ó w , iak

„chcesz, ia myślę że nie m ogą; i dla tego ile ra-

„ z y częściey mi się do Ciebie pisać zdarzało, nie

(8)

2 i g

„moiemu dow cipow i, aleTw oiem u sercu ufałem.

„Jutro iuż -wyjeżdżamy z K rakow a, niechcę ie-

„dnak opuścić ostatniey poczty, która do Ciebie

„ odchodzi. Dobrze, że list m óy, choć kilku go.

„dżinami doydzie w p rz ó d y , nim cię uściskam

„ Z radością iadę do W arszawy, bo iadę do Was,

„ale ztąd nie wyiezdżam z radością. Z w ielu miai

„podobało roi się t o mieyace... W tym momen-

„cie T yś może pomyślał o Ner. Praw da, że lu-

„b ię u niey bawić — s ą tacy, którzy mnie za tc

„przesladuią... ale

„Wszak od tego eaw isła, Bracie, nasza chwała,

„Żebyśmy tak czynili iak Mistrzowie nasi;

„K o c h a ł Rasyn, i ie g o Champmełe k o c h a ła ,

Ja sig umizgam do Basi.

„N ie naygorzey mi się te cztery w ierszyki uda

„ ł y ! ale Pan Tłómacz Baiazeta nie będzie zape

„w n e kontent, źe się ia z Rasynem bratam , a z&

„palony anthuzyazmem, krzykn ie:

„Co tam za młody synal Apolina,

- „Przywłaszcza sobie sław ę, która mi należy ?

„Ja tylko ieden z Polskiey młodzieży

„Stanę się godnym Następcą Rasyna.

„G dyby przypadkiem b y ł u Ciebie, ten g o to bar-

„d zo źle dotrzym uie słow a, kiedy idzie o napi-

„sanie listu, ale któ ry, tak dobrym umie bydź

„przyiacielem i sędzią:

„Odpowiedziałby Tobie Pan Dziedzic Ligoty;

„Każdy z was do swey czystki słusznie prawo rości;

„Ty naśladuiesz Rasyna przymioty,

(9)

--- 2 2 0 ----

„Gdybyś był mniey doskonały,

„Byłby * Ciebie Rasyn cały. "

„Bazgrałbym ieszcze wierszami, ale przyznam Ci

„się, źe mi tu wierszoklece rzemiosło zbrzydło.

„W szędzie spotykam praoowitych k o lleg ó w , a

„nasz niezmordowany P ... teraz drukuie R ay

„odzyskany Miltona. Kiedym to dzieło obaczy-

„ w sz y u G re b la , szedł zły i zam yślony, zrobi­

ł e m modlitwę do Boga gustu za wierszokletami

„ Akademickiemi. Nie znalazłem iednak gdzie tu

„ią zm ów ić; Poślę więc modlitwę do W arszawy,

„która tak się kończy;

„Febie! jeżeli naszey chcesz panować ziemi,

„Przybliż tę -porę Łądanij,

„Kiedy albo uozeńsza Polska wzgardzi niemi,

„Albo oni godnemi wzgardy bydź przestaną.”

Zeby te dwa iwyiątki zupełnie zrozum ieć i ocenić, wiedzieć należy iż Feliński p rzybyw szy do W arszawy, wszedł b ył w zw iązki nayźyw- szóy przyiaźni , z dwoma M łodzieńcam i, ró- wnycb z nim la t, przym iotów i nadziei; ieden z nich b ył wspomniony w yżey, d ziedzic L ig o t y , waleczny żo łn ierz, dobry Polak, mąż cnotli­

w y, szczęśliwy tłomacz T o rn p so n a , Terencyu*

f z a , O ssy an a , Konstantyn Tym iniecki; drugim ów lld in a c z B a ia^ eta, w yborny naśladpw^ci Z a cha rę g o , St; Lam berta, M o n tesh leg o , który w swey nidobuey C e fa ie, nie tylko doszedł,

(10)

ale przeszedł, w ykończone, delikatne i smako- w ne Szymanowskiego pióro którego Imienia

■wyrazie tu nie śm iem , ale go każdy odgadnie:;..

T ych trzech p rzyiaciół, Natura nawet krewne*

mi nie u czyn iła, a iednakie serc skłonności, podobieństwo gustów i sposobu m yślenia, ten sam dar do rym otw órstw a, ścisłym węzłem ,iak*

b y rodzonych Braci spoiły, i tem nawet imietoiem się zwali. Przez trzydzieści blisko la t ż y li tak tkli- w y m w ęzłem spojeni; ani oddalenie, ani zm ian y okoliczności, nic ich serc zmienić nie potrafiło; sa­

ma nawet śmierć tego troistego węzła rozerwać nie zdołała, bo przyiazni nie przerywa zgon; zam­

knęła zb yt wcześnie dwóm z nich o c z y , ponio­

sła ducha ich .d o górnych krain, ale ży ią tu ie*

szcze w pamięci T e g o , któ ry pozostał, który ich z taką czułością wspomina, i tak o rozsze­

rzenie ich 6ławy tro s k liw y .... (a )i

Feliński przeięty uwielbieniem i wdzięczno­

ścią dla Czackiego, ciągle i wszędzie znim zo- staiąc, miłe przez niego .miał sobie poruczone zatrudnienie, Czacki zaiął się wychowaniem siostrzeńca sw ego , Jana Hrabi Tarnowskiego ; (2) Tego to pozostałego przyjaciela staraniem, i kosztem, Pi6ma Konstantyna Tyminieckiego wyszły na widok publiczny; £ Jego to częstych o Felińskim rozmów, W ydawca ma część umieszczonych tu szczegółów, do Niego były pisane listy, zktórych te i dalsze poczy­

nione wyiątki.

(11)

--- 922 ---

w chw ili przytłum ioney edukacyi publiczney, chciał mu dać iak naylepszą w domu; po wie­

r z y ł.g o w ięc wspomnianemu w y źey X. Anto­

now iczow i i Felińskiem u, który chociaż m ło­

d y, potrafił w nim tyle wzbudzić zaufania. Fe­

liński za ś, którego piękna dusza zawsze skorą była do przyiacielskich u s łu g , do udzielania św iatła, nie tylk o to zatrudnienie p rzyiął m ile, ale ieszcze i sam inne sobie obm yślił. Nie*

chcąc żadney godziny dnia swego stracić na próżno i pragnąc ile możności bydź użytecz­

n ym , bawiąc w ó w cza s, to ie st, między rokiem 1792 i 1795, parę la t w W arszawie, niemal codziennie w ieczo rem , zbierał koło siebie li­

czną m ło d zież, i w prowadził zw yczay czy­

tywania łącznie dzieł w zorow ych , i czynie­

nia nad niemi na piśmie u w a g , któreby praw dziw e ich piękności i wady poznać dały, tym sposobem on sam i ci młodzi doskonalili się w ięzykach, nabywali prawdziwego smaku, bawili się przedziw nie, a posiedzenia te zakoń­

czał skrom ny podw ieczorek, kosztem iego nay- częściey , lub maiętnieyszych z tey m łodzieży dawany. Przygotowania do tych posiedzeń, skierowanie zdań Piszących, nie mało pracy mu zadaw ały, ale Feliński serce miał tak uczynne i przyiacielskie, że w ciągu całego życia swe­

g o , długie chw ile zw y k ł b y ł poświęcać uźy-

(12)

— 2 2 5

tfcowi innych, udoskonalenia ich serca lub u- m ysłu; a z takiem baczeniem czynić tó um iał, źe nikt nie zgadyw ał, iż go przyjęty obowią­

zek , od w ażnych prac o d ryw a, albo też utru- dza. B y ł on z młodości z liczby tych rzadkich- lu d ż i, co nie ' marząc .cn ót nadzwyczaynych * spełniaią gorliw ie i ochotnie to dobro t które w ich iest mocy ; lubo też nie m aiętny, w iele w yśw iadczył, bo nie opnścił żadney sposobno-- ści przysłużenia się komu. „T a k i w ow ym cza-'

„s ie , wśród stolicy, uciech ie y , i tylu zatru­

d n i e ń , nie zapom niał, iż w Szkołach Dąbro-

„w ic k ic h , w tym samym kon w ikcie, zostaw ił-

„ubogiego Ucznia , któ ry m oże miał za sobą

„pracow itość, i tę szczególniey zaletę, że Feliń­

s k ie g o iuż i wtenczas cenić umiał. Ten uózeń

„skończyw szy nauki, gd y pow rócił do dom u,

„troskali sig Rodzice, co z nim uczynić m aią,

„ i iaki mu stan obrać ? Do w oyska sam w zrost

„ie g o , i nie zb yt krzepkie siły przeszkodę mu

„staw ia ły , zw rócić go miano do prawnictwa;

„nie miał do tego skłonności; ażeby czasu nie-

„ trw on ił, oddano go nareszcie za początkowe-

„g o bakałarza, do będących w b liz k im klaszto-

„rze na opiece dzieci. Ubolewali nad tym sa-

„m i R odzice, że stosownieyszego może i wię-

„ c e y obiecuiącego nie są w stanie wskazać mu

(13)

— 2 2 4 — ‘

losn; zaledwie kilka niedziel u p łyn ęło , odbie-

„raią list Felińskiego, który im b y ł nieznany»

„ o którym iedynie słyszeli nie raz mówiącego

„ z uwielbieniem syna. W yraża w te m piśmie:

„ że szkolną dla ich Syna maiąc p rz y ia z ń , a

„baw iąc p rzy C zackim , któ ry iako urzędnik

„znakom ity, ma sposobność uczynienia dobrze,

„przem yślał ciągle, ażeby dla swego dawnego

„K o lle g i stosowne iakie mieysce w ynalazł? Te-

„raz właśnie dogodna trafia się pora, kosztem

„Skarbu posłani bydz maią trzey młodzi dla

»doskonalenia się w górnictw ie, w ich liczbie i

„sy n wasz umieszczony. Przysyłaycie go i bądź-

„cie spokoyni o dalsze iego lo sy.“ — Z iak§ż

„radością to niespodziane szczęście przyięto!

„ Z ustronia owego syn odebrany został posła*

„n ym do W arszawy; a kiedy kraiowe okoliczno-

„ści pierw otney względem niego m yśli przy-

„w ieść do skutku nie dozw oliły, przy Czackim

„pozostał, nieodstępnie aż do zgonu tego cno­

t liw e g o M ęża b y ł p rzy nim., w Felińskim za-

„w sze znaydował Opiekuna, dobroczyńcę, p rzy­

ja c ie la , iemu wszystko w inien, i dziś ieszcze

„ z naywdzięcznieyszem wyznaie to sercem. (3) (3) Tkliwy ten szczegół iest opisany skromnem -piórem

Tego , który tey przysługi doznał. Tę zaś iego wdzięczność dla Felińskiego, winniśmy dzielić wszy­

scy, bo podaiąc przyiaznit rękę towarzyszowi szkól- uemu, przysporzył Oyczyznie cnotliwego Oby wale-

(14)

— 2 2 5 “

A le wdzięczność, nauki i przyjaźń, nieado- ła ły iednak zaiąć wszystkich uczuć i chwil Fe­

lińskiego; w ow ym czasie, tak pamiętnym tylą wielkiem i zdarzeniam i, nie było serce iego nie- mem , ani ramie bezczynne; naprzód napisał do Kościuszki, wiersz pełen ognia, a lubo nigdy nie władał orężem , dźw ignął go przecież, i po­

spieszał do obozu. Oceniaiąc zdatnośc, N aczel­

nik umiał u żyć młodzieńca do stosownych ie- m u zatrudnień; nie u żyw ał go iednak d łu go, bo wnet skończyło się w szystk o .. . .

Feliński w tedy udał się do w ieyskiey zagrody, do owego W oiutyna gdzie lata spędził dziecinne, i tam dni swoie dzielić um yślił między starania, I iakich wymagała sędziwa iuź Matka, nie dorosłe ieszcze rodzeństw o, gospodarstwo zaniedbane.

Naukom i serca związkom ozdobę tych dni pow ie­

r z y ł; i nie zawiodło go to zaufanie. Oddany uży­

tecznemu rolnika powołaniu, szukał w ulubionych sobie Francuzkich poetach, dzieła któreby w nim smak w ieyskiey rozkoszy o ż y w iło ; znalazł ie w D e lilu , i zaraz się zaiął przelaniem pierwszey pie­

śni iego Ziemianina, na ięzyk oyczysty. Ileż ta pra­

ca miłych chw il mu przyniosła! M oże milszych ie­

szcze, dostarczyło mu inne wcale zatrudnienie.

]a, uczonego i cnotliwego Pisarza, słowem , Tłomacza Podróży Anacharsysa,. głębokiego Badacza i Znawcę rzeczy Oyczystycli

(15)

J e d n ey z sióstr iego, E m ilii, dostała się iskra o- w ego rym otworczego ognia, k tó ry w nim, tlał;

skoro ią w niey od krył, troskliw ą zachętą, roz- sądnemi p o ch w a ły , a naywięcey przykładem , rozniecał ią i podsycał. M iły to musiał bydź w id o k , patrzyć na tego Brata młodego ie­

szcze, i tak rzadkim rym otworstwa obdarzone­

go talentem , prowadzącego iakby za r ę k ę , tąż samą drogą, młodszą od siebie, nadobną i nie­

mal rów nie uzdatnianą Siostrę; cieszącego się z iey postępów, w iecey prawie, niż z własnych.

Tkliw szym ieszcze b y ł obraz M łodzieńca, któ*

remu dow cip, talenta, do naypierwszych w k ra- iu tow arzystw weyście otw ierały, zamkniętego na w s i , i oddanego obowiązkom syna, brata, g o sp o d a rza .... Taka iest iednak nieomylna ra­

dość w dopełnieniu powinności, taki ow oc u- źytecznych zatrudnień, źe Feliński w tem ci- chem i iednostaynem życiu , szczęście znaydy- w ał; prawda, iź gusta iego tak b y ły rozsądne, źe w samym kwiecie w ie k u , z łona uczt i za­

b a w , tak do swych dwóch przyiaciół pisał:

„M om ent kiedy Was uściskam, będzie dla mnie

„n aym ilszym ; zapomnę o tych ro zry w k a ch ,

„k tó rew ięceym aią okazałości, niź prawdziwey

„słodyczy;które zostawuią po sobie iakąś czczość

„ i ckliwość w duszy, które nakoniec więcey za-

— 2 2 6 —

(16)

227

„zdrości w zbndzaią, gd y ich nie m am y, niż

„przynoszą rozkoszy używ aiącym ."— Nio więc dziw nego, źe starszybo lat kilka , te słowai ze swego W oiutyna przyjacielowi (przesyłał : M W łó-

„ czyć się musiałem przez czas iakiś, dziś dopie-

„ro przyiechałem do dom u; zastałem moię Ma- iftkę, E m ilię, i twoie listy; iestem tedy zupeł-

„ nie szczęśliwy, “ Bo Felińskiemu do szczęścia zawsze b y ło potrzeba, albo ustney, albo przy*

naymniey listow ney z dwoma braćmi serca swe-

v

g o, rozm ow y. Pisyw ał t e i do nich ' często.

Szkoda w ielk a, iż zb yt mała la t odległość, nie pozwala żadnym sposobem mimo nayszczersze ch ęci, pozostałemu Felińskiego i Tyminieckie- jgo P rzyjacielow i, udzielenia całkowitego ty ch listów Publiczności. Listy poufałe, te prawdzi­

w e zwierciadła człow ieka, gdzie dusza niekie^

dy lepiey*. bo trw aley i z mnieyszem foztar- gnieniem , niźli w potoczney rozm owie się ma- lu ie, potrzebuią koniecznie, aby ręka czasu u- sposobiła ie do widoku publicznego, aby śmierć zamknęła oczy wspominanym w nieb osobom , a tak słowa i zdania w nich kreślon e, nie trą­

ciły ani pochlebstwem , ani niechęcią. Ja te li­

sty miałam w ręku na dni k ilk a , i naczytać się ich dosyć nie m ogłam ; chcąc wam Dzieci dro­

g ie , choć cząstki doznaney przyiemności udzie*

(17)

lid , poważyłam się uczynić z nich niektóre w y ­ jątki, i dziś ie ogłaszam... Spodziewam się iednak, źe mi tę śmiałość w ybaczy Ten, do którego te listy pisane b y ły , wszystko co piękną duszę zgasłego Przyiaciela w y k ry w a , co charakter iego maluie, na część życia w ukryciu spędzoną, promień świa­

tła rzuca, czyżb y mogło pozostałego obrazić?

Z łożę więc wiadomość! o dalszem życiu Felińskie­

go z własnych słów iego?; będą to zapewne far­

b y naymilsze i nayprzyzwoitsze do tak nado­

bnego obrazu? a Jeśliby kto z surowych czy ­ telników w słowach jego iakiey niepoprawno- ści dostrzedz się ośm ielił, nieoh pamięta , że dla przyiazni, bez przygotow ania, od ręk i, kre­

ślone b y ły , niech na czele tych wyiątków, prze­

czyta to własne Autora Barbary przed Przyia- cielem , usprawiedliwienie: „ Zdobyłbym się mo-

„ ż e na listy, albo dowcipne, albo u czon e, z

„którychbyś miał w ięcey ro zryw k i; ale ia musiał­

b y m dopiero m yśleć, o tem co mam napisać,

„a teraz razem i piszę i m yślę, i zdaie mi się

„ ż e z tobą gadam.— Załuię Voitura i S a l-

„za/Ł«|, którzy piętnaście dni potrzebowali do

„napisania naykrótszego listu. Znać, że nie

„m ieli nigdy prawdziwych przyiaciół, źe się

„starali, żeby ich chwalono, nie żeby ich ko- cliano.

228

(18)

pchano. M óy list naydłuższy do ciebie, nie kosztu*

„ie nigdy więcey nad kilka m inut; bo nieszukąm

„daleko pięknych m y śli; i niechcę, żebyś się dzi­

w i ł memu dowcipowi, tylko żebyś poznał serce./*

15 Kwietnia 1795. * Woiutyna.

....„ B a r d z o Ci dziękuię, żeś się odezwał da

„m n ie ... Są między twem i wyrazam i takie,za

„któ re Ci szczerze wdzięczen iestem. Siostra mo-

„ia także niewiem ieśli była zupełnie nieczułą

„na tyle pochlebnych dla niey doucerów (a le

„za cóż po polsku nie napisać? słodyczy.). . . .„M asz ieszcze kawał iey tłumaczenia z Britan-

„nika. Sądz go i k rytyk u y , iak ci się podoba —

„ale koniecznie p rzyszliy mi za t o , co swoiego .,alho Tym inieckiego. Patrz, iak to dobrze mied

„siostrę, co rymuie,? w y mi będziecie przysy*

„łać swoie w iersze, a ia wam m oiey Siostry.

„Z artu ycie z niey iak chcecie, ią iednak rozu- ,,m iem , źe ieżeli zawsze będzie w niey trwa*

,,ła , taka chęć iak teraz, zasłużenia sobie na

„w asze p o ch w a ły , niedługo będziecie z niey

„ża rto w a ć... Nie uw ierzysz iakem z niey kon-

„ te n t, od czasu iak was poznała coraz w ięcey

„pracuie i coraz le p ie y .— Proszę was bardzo,

„żeb yście w pierwszym liście do mnie dali swo*

„ie zdanie <> iey wierszach, i wylknęli ieżeli

„n ie wszystkie , znaczną przynaymniey częśu Tom 1 1 . N e r X X X 17

229

(19)

„błędów. Czeka ona tego w yroku z naywię-

„k szą niecierpliwością. Oprócz naywyższego

„szacu n ku, iaki ma dla was , łatwo się domy­

ś l i c i e , źe krytyka albo pochwała przysłana o

„m il ośmdziesiąt z pod Poznania, Sieradza (4.)

„sto razy więcey czyni skutku, niż wszystkie

„komentarze z W o iu ty n a , powiadane ustnie od

„człow ieka, który tak często z nią przebywa­

j ą c , m usiał, iuź bardzo dla niey spowsze­

d n ie ć .— Ale dosyć o tym ważnym rozdziale.*.

dnia 7 Listopada 1795. z IVoiutyna.

„P raw d a, źe naylepszy iest list bez nudnych

„oświadczeń, bez płaskich buffonad, donoszący

„po p ro stu , to co może przyiaciela interesso-

„ w a ć , i takim iest właśnie tw óy ostatni. Win-

„szuię C i, źe iesteś sp o k o y n ym ... Ja równie

„spokoyny iak i ty, mieszkam w tym dom ku,

„k tó ry widziałeś , z M atką i Siostrami. Czem

„iest tw ó y W u y dla ciebie, tem moia Emilka

„dla mnie. Bawiemy się z nią tak , iak tylko

„m ożna bawić się na w s i....

dnia 15 Lutego 1796. z Woiutyna.

„ D o n o s z ę c i, że zo sta ię od K o n tr a k tó w G o ­ s p o d a r z e m na sw o iem . X ią ż e J a b ło n o w sk i w y -

„ p u ś c ił M a tc e m o ie y w p rocen cie od 70 t. d w ie (4) W Wielko Polsce mieszkali wtedy dway Felińskiego

przyiaciele; zmiany krajowe ■przymusiły ich do szu­

kania na wsi i w naukach, schronienia i pociechy.

230 ---

(20)

„w sie Klepacze , które daleko więcey Czynią

„n iż ten procent; ia tedy będę ich Arendarzem,

„ i będę dopłacał Xięciu kilkanaście t. na rok...

„O p rócz tego wypuszcza mi M atka, małą i nie

„intratną wioseczkę w Polesiu, Osowę, z któ-

„ r e y ia iednak bardzo kontent iestem. Będę w

„n ie y gospodarował d la D ziedzic, to iest ma­

miąc w zgląd na dal; i spodziewam 6if znaleść Mtam dosyd zatrudnienia przyiemnego i nieprzy­

je m n e g o , dosyć w ygody i zupełną spokoyność.

„T a k dzieląc m óy czas na mieszkanie w Klepa­

c z a c h , W Oso w ie, i w W oiutynie, na prze­

j a ż d ż k i czasem do L w o w a , do Zasławia, nie

„ro zu m iem , żebym się n u d ził, a ieśli się to

„zd arzy , to będzie moia w in a ... Gdyby czasem

„dobiedz i do D zikowa (5) i zastać tam ciebie,

„T ym ien ickiego, byłoby ,to bardzo dobrze...

dnia 15 Grudnia 1796 z Osowy.

„M uszę Ci się w ytłóm aczyć z kilkouiiesię*

„czn ego milczenia. O toź masz na to dziesięd

„p rzyczyn : i m0 Lenistw o; g° dwumiesięczna mo-

„ia choroba; 50 zakłócenie poczty przy usu­

n ię c iu Polskich Pocztm istrzów ; 40 częste prze­

ja ż d ż k i; 50 zawód ( posłańca który listy pogu-

„ b ił; 6“ zatrudnienia gospodarskie; 7m0 reszta

„p o te m ...

(5) Dzików miasteczko Hrabstwa Tarnowskich, rodziców

J a n a Tarnowskiego, 17*

(21)

„Z g a d łe ś, ż« tera® więcey dbam b pieniądze,

„ n iż daw niey... Na nowe gospodarstwo wszy-

„stkiego mi potrzeba. Postawiłem tego lata do-

„m ek tu w Osowie, i mam inź ieden pokoik

„skończony, w którym mieszkam. Domek nie

„ ta k w ielki iak w W o iu tyn ie, ale zdaie mi się,

„ ż e w ygodnieyszy — może dla teg o , źe go sam

„staw ia łem ... Chcę na nim napisać, co Ariost

„napisał na swoim :

P a r v a, sed apla m ihi, sed nulli obnoxia,

„sed non sordida (6) Ale nie śmiem dodawać:

„parta meo, sit tamen Sera domus (7 ) bo mi

„M atka daie na niego pieniędzy. Z Klepacz nie*

„w ie le ieszcze uzbierałem , bo choć mam do-

„sy ć zb oża, ale teraz nie płaci, a Osowa wiesz,

„ ż e niebardzo intratna.-— Pisząc ci tak wiele

„o tey Osowie , która podobno ma odtąd zo- ,.stać moią wsią rezydencyonalną, kiedy mam

„ w niey dom ek, ogródek i x ią ż k i, muszę ci

„dać o niey iakiekolwiek wyobrażenie. Jest to

„w ioseczka maiąca tylk o 8 dusz m ęzkich, ma

„rz e c z k i, gaiki, i wiele położeń rom ansowych,

„a le chleba dosyć m ało; le ż y o dwie mile od

„D ąbrow icy, miasteczka położonego nad H ory-

(6; M a ł y , le c z w y g o d n y , n ie z a w a d z a ią c y n ik o m u , n ie bru d n y .

(7) M o im groszem n a b y t y , n iech m n ie do sta ro ści do- - c h o w a .

— * 2 3 2 —

(22)

„n iem , które teraz zrobiono Herodem, c z y li

grodem, to iest miasteczkiem powiatowem.

„Ja w tem miasteczku dość często teraz muszę

„baw ić , b o ... b o ... zasiadam w pow iatow ym

„Sądzie. Leżałem wtenczas chory w Klepaczach,

„k ied y O byw atele na walnym Kongresie w Ż y ­ t o m ie r z u , w ło ż y li na mnie ten pow ażny u-

„rzą d . Przyznam Ci się, i e dowiedziawszy się

„ o tem , roześmiałem s i ę , i przypom niałem so-

„b ie dwa wiersze W oltera:

„Peut etre qu’un Virgile, un Ciceron sauvage,

„Est chautre deParoisse, on Juga de village. (0)

„ S i e mam ia ty le m iłości w łasney, żebym się

„m iał za Wir g ila , nawet dzikiego, ale nie chciał­

abym bydź przez całe życie Sędzią ziemiańskim.

„B o gu dzięki przecie, źe ten urząd trwa tylko

„ la t t r z y , i nie zaymuie tylk o zim ę; — resztę

„czasu będę m ógł zawsze poświęcać przyiaźn i,

„x ią ż c e , gospodarstwu...

lgoo. 28 Marca z Helenówki.

„ ...M n ie , Bogu d zięk i, w szystko dosyć pomyśl-

„ nie id zie, a kiedy się co czasem nie poszyku­

n ie, pocieszam się tym wierszykiem lubego na­

s z e g o Rasyna.

(0) Może iaki Wirgili lnb Cycero dziki —* iest gdzie or­

ganistą , lub Sędzią ziemiańskim.

— 23 5 —

(23)

234'

„Vous £tes horame enfin, łesort qui'toujours change, ..

Ne vous a point prornis unbonheur sans melange. (9J

„N a ąrędzje trzyletniey Klepacz wyszedłem do- ,, b r z e i opatrzyłem się w porządki domowe i

„gospodarskie; wioseczkę dziediiczną Osowę, na

„któ rą mam d y m issy ą od M atki, oporządzam

„iak mogę. Skończyłem domek, założyłem ogró-

„d e k , poprzyrabiałem łan ó w , pobiłem ro w y w

„mieyscach m okrych, poprostowałem drogi, i

„w p rzeszłym roku odgraniczyłem się i okopczy-

„łe m , skończyw szy szczęśliwie sprawę w Try«

„bunale graniczną, przez lat kilkanaście od me-

„g o Oyca popieraną. T o iest wszystko co do«

„b re —r- teraz Ci pow iem , co b yło trochę złe,

„O w a blondyneczka Z ... którą ieśli pamiętasz,

„będąc w tych stronach w idziałeś, ułożyw szy

„się na bardzo w yborną panienkę, była celem

„m ych ży czeń , kochałem ią i byłem kochany,

„ale familia i inni ieszcze, tak mocne mi posta-

„ w ili zawady, że ie ani Czacki, ani żaden z p rzy­

ja c i ó ł moich przełamać nie m ó g ł.,. Zalewałem

„się łzam i, ale to wszystko nio nie pom ogło.—*

„Przepędziłem w takim stanie kilka miesięcy,

„n ie znayduiąc wiele słodyczy w życiu. Ale, źe

„iak W olter mówi; C zło w iek tra p i się. i p ł a c i e (pj Jesteś człowiekiem, a los zawsze zmieniły — niepbię,

cął ei szczęścia bez, odmiany,

(24)

— 235 —

„ ia k m o ie nayniniey, i ia się p o cieszy łem nare­

s z c i e . P r z y je c h a w s z y na o w ą sp raw ę do Z y to -

„ m ie rz ą , w o k o lic a c h tu te y s z y c h p o zn ałem ie-

„ d n ę K iio w ia n e c z k ę , p an ien k ę p r z y ie m n ą , skro*

„ m n ą , c z u łą , c h a ra k te ru n a y ła g o d n ie y sze g o , h a -

„ m o r u ied n o stay n ego . — P o d o b ałem ią s o b ie , i

„ w k r ó t c e m iałem szcz ę ście i e y się' podobać. Od

„ c z t e r e c h ty g o d n i iest iu ż m o ią ż o n § , i od czte -

„ r e c h ty g o d n i iestem z u p e łn ie s z c z ę ś liw y ... M a

„ l a t sied m n aście; m aią tek ie y w y r ó w n a m e m u —

„ n ig d y m w ię c e y n ie ż ą d a ł ... A le p o d o b n o iu ż

„ d o s y ć o n ie y ; w i e m , i e p o c h w a ły c z te r o - n ie -

„ d zie ln e g o m ęża są tro c h ę p o d e y r z a n e , le c z ia

„s p o d z ie w a m się za la t k i l k a , to ż sam o Ci p o-

„ w t ó r z y ć .. . T e r a z dodam t y lk o i e y im ie i na­

z w i s k o . Z w a ła się O m ieciń ska — im ie m a Jó­

z e f a . — P a trz te d y z nas t r z e c h , ia k t ó r y n ie

„ b y łe m n a y m n ie y g o r liw y m d ek la m a to rem p rz e -

„ c i w o ż e n ie n iu , n a y p ie r w e y ż o n k o sie m zo sta ­ n ie m ... W ty m sam ym czasie k ie d y m ia d ostał

„ ż o n y , E m ilk a dostała m ęża. Jest to sy n ied y-

„ n a k P o to c k ie g o P o d c z a s z e g o , b a rd zo p o czciw e-

„ g o s ta ru s z k a , k t ó r y ie e t rod em z stron w a sz y c h ,

„ C h ło p ie c ten m aią cy d o p ie ro la t 23, ma nayle-

„ p s z e s e rc e , i zd a ie się r z e te ln ie b y d z p r z y w ią ­ z a n y do sio stry m o ie y ., . W ie s z z a p e w n e , że

„ P . ła n T a rn o w sk i że n i się z P o d k o m o rz a n k ą

(25)

„ S tr o y n o w s k ą , b o g a tą je d y n a c z k ą , k tó ra d obrą

„e d u k a c y ą ia k n a y s z c z ę ś liw ie y p r z y ję ła . M a ł­

ż e ń s t w o to n a y w ię c e y p r z y g o t o w a ł C z a c k i....

„ P a n Jan b ę d zie m u w in ie n c a łe sw o ie s z c z ę ­ ś c i e ; — ale te ż m iło ta k ie m u W u io w i b y d ź o-

„ bo w ią z a n y m .,,

t llorocłiiui (10) 1801. 13 Marca.

„ D o n o s z ę Ci k r ó t k o , ź e E m ilk a p rze d tr z e .

„ m a tyg o d n iam i p o w iła S y n a ; m oia ż o n a , k tó -

„ r a m n ie co d zień s z c z ę śliw sz y m c z y n i, sp od zie-

„ w a się ta k ż e n ieb aw n ie zo sta ć m atką. P r z e k o ­ n y w a m się co raz b a rd z ie y , ź e w ś ró d osób nam

„ m iły c h i zacisza d o m o w e g o , m o żn a k o s z to w a ć

„ ta k ie g o szczę ścia , do iak iego t y lk o w z d y c h a ć

„ t e r a z m o ż e m y ... W p o ło że n iu m o ie m , w ie s z

„ ia k ie p o w in n y bydaS m o ie .za tru d n ie n ia . O g ró d

„ i x i ą ż k i , są m o ią r o z r y w k ą . L o s , k t ó r y nas

„ r o z p ie r z c h n ą ł, r o z d z ie lił p o m ię d z y nas i po*

„ c i e c h y , k tó r e m o g ą o s ło d zić n aszą p r z y k r o ś ć .

„ T o b ie się d ostał T y m ie n ie c k i i W a rsza w a — ia

„ m a m w są sie d ztw ie Pana Jana, na k tó r e g o szczę-

„ ś c ie p a trzę z r o s k o s z ą , i k tó re g o zn a yd u ię z tem

„sa m e m zu p e łn ie sercem dla m nie iak d a w n ie y .

„ K ie d y m o g ę p o św ięcić dni k ilk a m oim ro sk o -

„ s z o m , iadę do H o r o c h o w a , d o w ia d u ję się o no- (ia ) Horoęhów, mieszkanie Hrabstwa Janów Tarnowskich

na Wołyniu.

—- 2 5 6 —

(26)

237

„ w i n y , c z y ta m n o w e x i ą ź k i , d z ie n n ik i, a nau ­ c z o n y i k o n te n t w r a c a m do d o m u ...

9 Listopada lflo i. * Horochowa.

„ . . . D o n o s zę C i, i e m am c ó rk ę z d r o w ą , rze -

„ z w ą , t łu s t ą , k t ó r e y d ałem im ie H e le n a , a że-

„ b y m u ła t w ił p r z y s z łe m u i e y a m a n to w i z n a le ­ z i e n i e r y m n d o ie y im ie n ia , i n a s tr ę c z y ł n atu ­ r a l n e p o ró w n a n ie i e y w d z ię k ó w z w d z ię k a m i

„ H e le n y G re c k ie y . M o ia J ó zia k a rm i ią sa m a ,

„ i iest r ó w n ie dla n ie y n a y c z u ls z ą M a t k ą , ia k

„ d la m n ie n a y le p sz ą ż o n ą .., N ie o d w o łu ię ia i

„ te r a z , te g o co m m ó w ił z a w s z e o n ie b e zp ie c ze ń ­ s t w a c h stan u m a łż e ń s k ie g o , i te m w ię c e y ee«

„ n ię s z c z ę ś liw o ś ć m o ie g o lo s u , k t ó r y m i t y l k o

„ s a m y c h s ło d y c z y te g o stanu k o s z to w a ć p o z w a ­ n i a . . . F r z e c z y t a y te ż D m o c h o w sk ie m u m o ia

„ d a w n e tłó m a c ze n ie p ie r w s z e y p ieśn i l'H o m m e

„ d e s Cham ps\ p r z y s z liy c ie P o le s ia k o w i s w o ie p o -

„ p r a w k i, a n a d e w szy stk o z d r o w ą r a d ę , c z y w a r-

„ t o , ż e b y m to p r z e k ła d a ł d a l e y ? . . .

3 Listopada 1804. * Osowy,

„ C ieszę się że ś z d r ó w , sp o k o y n y , i p r z y w y k ł

„ d o g o sp o d a rstw a . M n ie o n o z p o c z ą tk u n a w e t

„ s ię nie p r z y k r z y ło , a d zisia y co ra z p r z y ie m n ie y -

„ s z e m się staie. W in ie n e m to m o że sz c z ę śliw y m

„ o k o lic z n o ś c io m , i d o b r e y ż o n ie ... J u ż to p ię ć

„ l a t ia k m ó y z w ią z e k iest z a w a r t y , i p ię ć la t

(27)

„ ia k m nie u szc zę śliw ia . M am c ó rk ę i syna. H e-

„ len k a i u i u m ie w ie le b a iek K ra sick ie g o , a T o -

„ m e k n ie iest tak m ą d r y , iak m ło d y H o m e r e k ,

„ b o t e ż ie szcze i m ło d s z y ...

25 Maia 1O051 w Osowie.

„ ...W i a d o m o ś ć o t w o ie y słabości m ię z m a r­

t w i ł a , a le pocieszam s ię , ź e za p o w ro te m p ię-

„ k n e y p o r y , m u siałeś zu p e łn ie o d z y sk a ć zd ro -

„ w i e . . . N a m ó y to sm u tek n ie s te ty ! n ie m asz

„ pocieszenia! Sama p r z y ia ź ń d z ie lić g o b ę d z ie ,

„ a l e zm n ie y s z y ć n ie zd oła! T ę S io s tr ę , k tó r ą ś

„ t y z n a ł tak k o ch a n ą odem n ie i ta k g o d n ą k o - n c h a n ia , p e łn ą c n ó t, w d z ię k ó w , ta le n tó w — w s a -

„ m y m k w ie c ie w ie k u — m atk ę tr z y le tn ie g o syn -

„ k a — E m ilk ę k o ch a n ą straciłem ( n ) *

„ i e y , m o ż e i to b ie k ilk a łe z w y c iś n ie ... A c h !

„ c z e m u ż ic h n ie m o żesz p om ięszać z m o i e m i...

„ E m ilk a ... E m ilk a iu ż n i e ź y i e ! — N ie m a m m o-

* c y p rze c ią g a ć te g o lis tu . B ą d ź z d r ó w . ..

14 Grudnia 1805. z Wotosowa.

„S p o d z ie w a m s ię , źe po o d b y ty c h k ą p ie la c h

„ie ste ś z d r ó w z u p e łn ie .... czas u le c z y ł t w o ie (11) Pozazdrościło nam Niebo tey uzdatnioney R odaczki,

któraby zapewne była w rzędzie znakomitych Poetów naszych stanęła. Próby iey pióra, iako to : tłómacze- nie Kantaty Cyrce Russa i inne umieszczane w D zien­

nikach i w dziełku P. Sowińskiego O uczonych. Fol­

kach tę miłij nadzieję dawany*

— 238 —

(28)

z d r o w ie , a le n ie ta k ła t w o u le c z y m ó y sm u­

t e k . W id z ia łe m n ied a w n o syn a E m ilk i, on-

„ o d n o w ił i ra ze m o s ło d z ił tro c h ę m oie ż a le , bo-

„ c z y n i n a d z ie ię , ź e b ę d z ie g o d n y m s w o ie y M a-

„ t k i . . . W in s z u ig C i , ź e m ie szk a sz n ied alek o T y -

„ n iih ie c k ie g o , ia m y ś lą p r z y n a y m n ie y m ieszkam

„ z w a m i... Z o n a m oia i d zie ci są z d r o w e i za-

* w s z e p r z y k ła d a ią s ię n a y w ię c e y d o m o ie g o s z c z ę ­ ś c i a . M ie s z k a liś m y p r z e z ten ro k t u w W o ło -

„ s o w ie , le c z ia w ię k s z ą czę ść czasu p r z e p ę d z i­

ł e m na p o d ró ża c h . T e y iesien i sk o ń c z y łe m dział-

„ z b r a c ią , p r z e ż sąd p o lu b o w n y . W o iu t y n po-

„ d z ie lo n y na d w ie c z ę ś c i, d ostał się m oim b ra-

„ c io m ; na m nie p rzy p a d ła O so w a. M a m y te d y

„ t e r a z d w a d z ie d z ic tw a o trz y d z ie ś c i m il od sie-.

„ b i e o d le g łe : O so w ę i c zę ść W o ło s o w a . W y *,

„p a d a w ię c ied n o p r z e d a ć , a lb o p u śc ić d zierżą*

„ w ą . — T a k w y p a d n ie z a p e w n e , ż e b ę d z ie m y

„ m ieszk ać w O so w i e , g d z ie iu ż p r z y w y k łe m i

„ t r o c h ę u d o s k o n a liłe m ; a p o te m , ź e le p sza w io -

„ s k a o d ręb n a i s p o k o y n a , n iż część w e w s i z są­

s i a d a m i . B ęd ę te ż tam m ia ł fa b r y c z k ę b a ló w , , i k le p e k , k tó r e te ra z p o p łaca ją. M o ż e k ie d y

„ d la ic h p rzed ania poiadę do G d a ń sk a, i w stą-

„ p ię do w a s .,.

d, 15 Lipca iQoQ. w Osowie.

„ . . . M ia łe m b y d z w W a r s z a w ie , nie m in ą ć Ka-

839 v* “

(29)

„ m ie n ic y p o d N re m 4 4 5 , a le in a c z e y się s ta ło ...

„ A co b y to b y ła z a r o s k o s z ? W s z a k to o d ro-

„ k u 179 5* n ie w id z ie liś m y się ? P o lic z n o , w ie -

„ l e to l a t ? a lb o le p ie y n ie l i c z , b o b y się p oka-

„ z a ło ż e ś m y iu ż n i e m ł o d z i... Ja n ie p o cie szo n y

„ p o strac ie E m ilk i i W is z n io w s k ie g o ( 1 2 ) , pro*

„ w a d z ę ż y c ie ie d n o s ta y n e , i z k ą d in ą d d o s y ć

„ p r z y ie m n e , p o św ię ca ią c m ó y czas fa m ilii, p r z y ­ j a c i o ł o m , i za tru d n ien io m d o m o w y m . B a w i u

„ m n ie n a y le p sza M a t k a , i sio stra T e k l a , k tó r a

„ m i p rzy p o m in a E m ilk ę . G d y b y ś z b lisk a pa-

„ t r z y ł na n as, z a c h ę c iłb y ś się p e w n ie d o o że-

„ n ie n ia ...

d. 15 Marca 1809. w Osouiie.

„ . . . P r z e s z ły ty d z ie ń b a rd z o m i p r z y ie m n ie u -

„ p ły n ą ł . F r z y ie c h a li do m n ie A n t o n o w ic z , Tar*

„ n o w s k i, a k ie d y m ie li m n ie o p u s z c z a ć , p r z y

„ b y ł K ró p iń s k i ( 1 3 ) na dni k ilk a . P r z y w i ó z ł m i

„ s w o ię L u d g a r d ę , k t ó r ą stara się z b liż a ć c o ra z (12) W iszniowski Franciszek, młodzieniec pełen cnót i ta*

lentów, przyiaciel Felińskiego. Kochał namiętnie sio­

strę iego Emilią, i nawzaiem b y ł kochany, szczupłość maiątku przyczyną b y ła , źe mu odmówiono ie y ręki.

Od iey zamęźcia smutkowi oddany, gasł z w o ln a , a w krótce po iey śmierci źyć przestał. Przetłóm aczył bardzo pięknie wiersz o Człowieku P op a; b yłb y zape­

w ne w ięcey pisał, gdyby nie zgon zbyt wczesny.

(13) Ludw ik Krópiński, znany Autor Ludgardy, Emroda, Adolfa i Julii.

— fi 4° —

(30)

„ b a r d z ie y d o t e y d o s k o n a ło śc i, d o k t ó r e y R a sy n

„ n a s p r z y z w y c z a i ł . . . . Ja za ś i a ż iestem p r z y

„ k o ń c a o statn ie y p ieśn i W ie ś n ia k a ; w d ru g ie y

„ ie s t w ię c e y n iż d w ie śc ie w ie r s z y n o w o p rze la ­ n y c h . T a k e m się w z b ił w p y c h ę , ź e le d w ie

„ n ie są d zę i § , iu ż g o d n ą b y d ź c z y ta n ą T o b ie ..*

d. 19 Marca iQxx. w Osowie.

« . . . Ja c ią g le z d r ó w , i w s z y s c y m o i z d r o w i.

„ P ro w a d z ę ż y c ie z a w s z e ie d n o stay n e , le c z sw o -

„ b o d n e .. . N ie iestem zu p e łn ie p r ó ż n ia k ie m , a- ,, le n ie iestem s k o r y p o p isy w a ć się z m o iem i ra-

„ m o t a m i.. . C z y b y ła g ran a L u d gard a'? ia k p r z y ­ c i ę t a ? . . . Jeśliś d o b r y , n a p isz m i d łu g o o Bar*

„ b a r z e W ę ż y k a . S ły s z a łe m , ź e i O siń ski w te'y

„ m a te ry i p rac u ie — c z y s k o ń c z y ł? w c z e m się

„ r ó ż n i ą ? . . ( 1 4 )

d. 20 Sierpnia i{ji4- z Rafałówki.

„ K o c h a n y i d a w n y p r z y ia c ie lu ! P o tr z e c h la —

„ t a c h z a b u r z e ń , cie rp ie ń i n ie b e z p ie c z e ń s tw ,

„ z ia k ą ź rad o ścią o d eb ra łem lis t od c ie b ie ... Ka*

„ i d y w ie r s z ie g o b y ł ro s k o s zą d la m nie. *—• Po*

„ n ie w a ż c h w a lis z T y m in ie c k ie g o , ź e w ś ró d ta*

„ k i c h c z a s ó w , i g o s p o d a ru ią c n a y le p ie y , skoń-

„ c z y ł sw e g o T eren cy u sza , i ia się ch cę ta k ż e p rze d (14) W idać, ie iuż w te d y rodziła się w umyśle Felińskie*

go, myśl wystawienia obrazu drammatycznego, z owe- . go w ieku chw ały P olski, m yśl, którą późniey tak pięknie w ykonał, i wieczną chwałę sobie zabezpieczył.

b4"i *■*■%

(31)

„ t o b ą p o p is a ć , ż e n ie iestem z u p e łn ie p różnia­

k i e m . P o sy ła m ci ostatn ią m o ią r o b o t ę ,.. B a r -

„ barę. M o g ę ź ią z w ię k s z ą u fn o ścią k o m u po- ,,w ie r z y ć , ia k d aw n em u i n ayle p szem u p rzyia-

„ c i e l o w i, k t ó r y iednę z p ie r w s z y c h p rac m łodo*

„ ś c i m o ie y : W iersz do K o ściu szk i św iatu p o k a za ł.

„ P r z e c z y t a y ią sam n a y p ie rw e y p o c ic h u , i sp al,

„ ie ś l i o sąd zisz, źe nic 2 n ić y d o b re g o z r o b ić nie

„ m o ż n a . J eśli zaś p o w e z m ie s z o n ie y ia k ą po­

c h l e b n ą n a d zie ię , zró b m i nad n ią sw o ie u w a-

„ g i , i d ay pod k r y t y k ę o so b o m , do k t ó r y c h l i ­ s t y p rz y łą c z a m ,T y m in ie c k ie m u , i in n ym . P rz e -

„ s z l i y m i p o te m s w o ie i k a żd e g o z osob n a uw a-

„ g i , a ia z r o b ię w s z y s t k o , ż e b y m w a m d o g o ­ d z i ł ( 1 5 ) . Z iem ia n in m ó y ie s t iu ż od d w ó c h

„ la t sk o ń c zo n y , i ile m o g łe m p o p r a w n y ...

„ U c z y n iłe ś m i n a y m ilsz ą n a d zie ię , ź e <zko-

„ c h a n y m T y m in ie c k im , m nie w d o m k u m o im od-

„ w ie d z ic ie . B ęd ziesz to w isto c ie ? b ę d ę ź ia kie-

„ d y tak s z c z ę ś liw y m ? W ie d z c ie p r z y n a y m n ie y

„ t y m c z a s e m , że śm y z d r o w i, m o ia M a t k a , sio-

„ s t r a , ż o n a , d w o ie d zie ci i ia. C ó rk a m a iu ż la t

„ tr z y n a ś c ie , S yn dw anaście. C ó rk i r ę k ą p ią ty

„ A k t B a rb a ry p rzep isan y, T o b ie p o sy łam . O bo-

„ i e d zie ci (dotąd są dla nas R o d z ic ó w p o c ie c h ą ;

„m a ią d o b re serce i n a y le p sze sk ło n n o ści. Cór- b5)wj ™ y takiem dziele tyle skromności — Co to za nauka!

(32)

„ k a m a d o w c ip , o b ięcie ła tw e i p r ę d k ie , w m o -

„ m e n t się n a u c z y , le c z n ie b a rd z o tr w a le ; chło>

„ p ie c iest p o w o ln ie y s z y t w o b ię c iu , ale g ru n to -

„ w n i e y , i na d łu ż e y w s z y s tk ie g o się u c z y . —

„ M a ią te k nasz iest m iern y, u c ie rp ia ł w ostatn ich

„ la t a c h , le c z p rze c ie s t o i , i m o że się ieszcze] p o

„ m n o ż y ć ! N a lo s nasz i p o w o d ze n ie nie m am y

„ c o n a r z e k a ć : e x lr e m i p r io r u m , extrem is usąue n p r io r e s ... ( 1 6 )

d. 23 Grudnia. 1814 w Osowie.

„ ...J n t e r e s a p o śm ierci S try ia i b rata m o ie y

„ ż o n y na m n ie s p a d łe , p r zy m u s z a ją m n ie o*

„ p u ś c ić na czas iak iś O so w ę. Z a d z ie r ż a w iłe m ią

„ n a t r z y la t a , a sam z fa m ilią p rze n o szę się

„ d o d ru g ie g o m ałego d z ie d z ic tw a , o d w ie m i-

„ l e od Ż y t o m ie r z a , i od Sąd u g łó w n e g o ,g d z ie

„ s ię m u szę na n ieszczęście p ra w o w a ć o m aią-

„ t e k d la m o ich d zieci. ( 1 7 ) Ż e g n a ią c to lu b e

„ m ie y s c e , ten o g r ó d , k t ó r y sam z a s z c z e p iłe m ,

„ t e n d om k t ó r y z b u d o w a łe m , i g d zie m la t 18 , (16) ,, Pomiędzy cokolwiek posiadaiącemi, p o śled n i— wyżsi

nad tych, którzy nic nicm aią.'1 ——

(17) Jak przykro pomyśleć so b ie, że Pisarz, którego chwi­

la każda własnością b yła publiczną, bo każda mogła now y zaszczyt Literaturze oyczystey przynieść, na tak przykre zachody używ ać ich m usiał; ale oraz iakże wzrasta szacunek dla czło w iek a, który własną przy- iemnoŚG dobru dzieci poświęca.

243 *-%-

(33)

„ p r z y je m n ie s p ę d z ił , że g n a ią c m o ic h p o czci­

w y c h sąsiad ów , że g n a m i C ie b ie , od k tó re g o

„ o m il t r z y d z ie ś c i się o d d a la m ... S p o d zie w am

„ s ię n ie d łu g o w a s z y c h K r y t y k na B a rb a rę.

„ Z n a m ia sam i e y w a d y , iu ż po ie y w a m p rze-

„ s ła n iu w ie le p o p r a w iłe m .... P r ó c z tw o ic h (n a

„ k t ó r y c h n a y w ię c e y p o le g a m ) rad b ym ie sz c z e

„ k o n ie c z n ie m ieć u w a g i nad n ią T y m in ie ck ie -

„ g o , k tó r e g o ś w ia t ło , g u s t i sz c z e rą p r z y ia z ń ,

„ m y sam i p o d o b n o n a y le p ie y m o ż e m y cen ić.

„J e g o sk ro m n o ść , sa m o tn o ść , m o ż e i le n is tw o ,

„ n i e w ie lu o sob om da g o p o z n a ć , i p ra w d ę

„ r z e k łs z y , n ie w ie le ie st te g o w a r t y c h . . . d. i M ur ca 1O15. * W ołoszowa.

K ilk a dni iu ż te m u , iak ob ad w a tw o ie li-

„ s t y razem o d e b ra łe m , alem n ie m ó g ł się odw a-

„ ż y ć na n ie o d p is y w a ć , p ó k im n ie p r z e tr a w ił co-

„ k o lw i e k w so b ie 'o k ro p n e y w ia d o m o ś c i, k tó r ą

„ m i d o n io s ły ... J u ż g o w ię c n ie m a, n ie ma na-

„ s z e g o T y m in ie c k ie g o . C o za stra ta ! ile słod-

„ k i c h i sm u tn y ch w s p o m n ie ń ! ile z n ik ły c h na-

„ d z ie i! A c h ! c ze m u ż z W a rs z a w y n ie p o b ie g łe m

„ d o iego d o m u ? ie sz c z e b y m g o b y ł w id z ia ł ra z

„ o s t a t n i . . . ie s z c z e b y się b y ł y n asze [dusze p o ro -

„ z u m ia ły .. . N ie , n ie , on nie b y ł s tw o r z o n y na

„n a sz w i e k , w ie k n ie szc zę ść , i o tr ę tw ie n ia ; nad-

„ t o b y ł c z u ły , szla ch e tn y i d u m n y. J eg o pism a no.

244 —

(34)

„ n o s z ą na so b ie tę cech ę o ry g in a ln o ś c i, ia k i ie*

„ g o dusza. . C o za p ism a ! c o z a d u s z a ! N ieste*

„ t y ! ź y ł i u m a rł n ie d o s y ć z n a n y , n ie d o sy ć ce-

„ n io n y od n ie w ie lu d o b r y c h ; u m a rł o fiarą p r z e ­ ś la d o w a n ia z ł y c h i p r z e w r o tn y c h . T a k bydii

„ m u s ia ło ! ic h iest ta k w ie lu , ta k p o tę ż n y c h , tak v za z d ro sn y c h p r a w e y za s łu g i i c n o ty . — C z e g ó ż

„ m ia ł ż y ć ? — Z a c h o w a y , z a c h o w a y p r z y n a y -

„ in n ie y ie g o p a m ię ć, im ie i s ła w ę , le p s z y m d a y

„ B o ż e w ie k o m . P rz e d się w z ię c ie w yd an ia, pism

„ i e g o , iest g o d n e i e g o , g o d n e cieb ie. A le po*

„ m n iy , ź e w z g lę d e m p r z y ia c ie la , k tó r e g o -dusza

„ le n iw a m o ż e , k ie d y sz ło o s ie b ie , z a w s z e ogn i-

„ s ta b y ł a , k ie d y s z ło o p r z y ia c ió ł, n a y m n ie y sza

„ o z ię b ło ś ć , o p ie s z a ło ś ć , b y ła b y z b r o d n ią ... Je-

„ ś l i c h c e s z , w y d z ie l m i ia k ą czę ść p r a c y , k tó ra

„ c i się zd a n a y n u d n ie y s z ą , i p r z y s z liy , a oba-

„ c z y s z . C z e m u ż te ra z nie iestem w W a r s z a w ie ,

„ c z e m u ż n ie iestem z t o b ą ? . . . Z a sm u ciłeś-m n ie

„w ia d o m o ś c ią o tw o ie m z d r o w iu , ie d z d o w ó d ,

„ k u r u y się, a n a d e w s zy stk o m n ie y s ię gryaf. T r u -

„ dna to rada do w y k o n a n ia , o s o b liw ie te r a z ; w ie l-

„ k a p raw da. A c h ! c z y ż i ia nie c ie r p ię ? c z y ż

„ n i e c z u ię ? a le iest u m n ie na to le k a rs tw o ła-

„ t w e i s k u te c z n e , cią g ła praca. P rz y ie m n ie y s za

„ m o ż e , od t w o ie y , b o z w ła sn e g o w y b o r u ; a le

„ t e ż M ia s to d ostarcza ci p rz y ie m n o śc i i r o z ta r . T o m V l . N e r X X X V . 18

(35)

„g n ie n ia ,- k t ó r y c h ia nie m am . K r z e p m y się ile

„ s i ł s ta ie , a £ m o ż e g r a ta superveniet, dum non

„ sp er ab i tur h o ra ( 1 9 ) , a lb o — śm ierć... (2 0 ) N im

„d o c z e k a łe m się -waszych u w a g nad B a rb a rą, sk oń ­ c z y ł e m iu ż d ru g ą tra ie d y ą ; a le w am ani p o w iem

„ i a k ą , ani p o k a żę , p ó k i n ie o d b io rę k r y t y k nad

„ p ie r w s z ą . Z e są d łu g o ści w B arbarze, zgad zam

„ s ię .c h ę t n ie , c z u łe m to i z o s ta w iłe m u m y ś ln ie

„dla.-w as., ż e b y ś c ie k ie r o w a li m ó y ' w y b ó r , co

„m a m p r z e k r e ś lić ? C o do d ru g ie y k r y t y k i , że

„ w ni&y n ie m a d o sy ć a k c y i, ani sam się p o czu -

„ w a m ,. ani n ik t m i tego ie sz c z e nie z a r z u c ił; —

„ m o ż e się nie r o z u m ie m y .. . C zek am d o w o d ó w

„ z r o ż h io r u , i a lb o u le g n ę , a lb o w as in a c z e y

„ p r z e k o n a m ...

d. 25 Kwientia 1815. z Wołosowa.

„ P a t r z d ro g i p r z y ia c ie lu , ia k nasza korres-

„p o n d e n e y a się o ż y w i ł a , i stała się śp ie szn ą! a

„ t o w s z y s tk o dla t e g o , że m się o d cieb ie odda-

„ l i ł ( 2 1 ) ; n ić m asz te g o z ł e g o , c o b y na d ob re

„ n ie w y s z ło .. . Z gad zam się zu p e łn ie z O siń sk im , (19 )Gdy naymniey spodziewana, szczęsliwa nadeydzic

chwila

(20) Nie wiem czy może bydź co tkliwszego nad ten list...

nad to wylanie się żalu nad stratą takiego przyiaciela...

nad rozerwaniem tak ścisłego związku.

(21) W ołosow bliżey b ył Stacyi Pocztowcy, niźli Osowa — przeto regularniey listy dochodziły.

r - £246 ■

(36)

„ i e b y p o T y m in ie c k im d ru k o w a ć w szy stk o . Czu*

„ i ę n ie m n ie j ia k o n , i e w s z y s tk o p o nim iest

„ d r o g ie , i e n aw et u m y ś ln e z b o c z e n ia , z to ru bi-

„ t e g o , te y m y ś lą c e y g ło w y , m o g ą dać p o w ó d

„p o to m n o ś c i do n o w y c h szp erań, n o w y c h o d k r y ć ,

„ i n o w y c h w y d o s k o n a le ń ... N ie za d a w a y so b ie

„ ta k ż e p ra c y w gła d zen iu w ie g o d zie ła c h dro-

„ b n y c h p la m e k , te o b ra z u Rubensa n ie o szp ecą.

„ P a m ię ta s z w O ssy a n ie, w ie le ś m y w ie r s z ó w p o -

„ p i s a li , k tó r e w s z y s tk ie z d a w a ły sig g ła d sze n iż

„ i e g o , i on sam się na to z g a d z a ł, a ied n ak z o ­ s t a w i ł sw o ie r y m y , za m k n ę ła y z s y ł a , i t p . N a

„ c ó ż m am y to r o b ić po śm ie r c i, c z e g o on nie-

„ c h c ia ł p r z y ią ć za ż y c ia ? T a iakaś o ry g in a ln o ść,

„ t e n a w e t, ie śli c h c e s z , ie g o d z iw a c tw a , z k t ó ­ r y c h n ie g d yś śm ie liśm y się m u w o c z y , i on

„ s ię śm iał z n a m i, staią się te ra z d la nas szan o*

„ w n e , k ie d y p lą c z e m y ie g o straty l S p u szcza m

„ z r e s z t ą w s z y s tk o z u fn o ś c ią , na tw ó y g u s t , r o z -

„ s ą d e k i s e r c e ... C o do n a g r o b k u , t y b y ś g o p o ­ rt w in ie n n a p isa ć; — a le ż e b y ś m nie n ie o s k a r ż a ł

„ o .le n is tw o , ma3z g o . N im p r z e c z y ta s z ied n a k ,

„ z g ó d ź m y się na plan . Ja co z a w s z e p rzek ła d a m

„ p r a w d ę nad d o w c ip , ( a o n e s ą - z so b ą rza d k o

„ w z g o d z i e ) v tak w te y m ie rz e m yślę. N ag ro -

„ b e k dla N e w to n a , F ra n k lin a, Cezara, i t . p. nay*

„ d o s k o n a ls z y iest z a p e w n e , ieden w ie r s z , ieden 18*

— . 647

(37)

w - 248T —

„ w y s k o k g ie n iu s z u , ieden p ro m ień ś w ia t ła , któ-

» r y n ag le s ta w i o czo m o b ra z iu ż d o b r z e znaio*

„ m y ś w ia t u ; le c z p iszą c n a g ro b e k dla c z ło w ie -

;,k& , k t ó r y ż y ł u k r y t y , k tó r e g o nic p r a w ie za

„ ż y c i a nie b y ło d ru k o w a n e m , zd aie m i s ię , ź e

„ p rz y ia c ie le ,) k tó r z y g o sam i ty lk o d o b r z e z n a li,

„ p o w in n i zo sta w ić dla p o to m n o śc i, i u m ieścić o*

„ b o k u k o c h a n y c h p o p i o łó w , p o rtre t ie g o w o-

„ g ó ln y c h r y s a c h , n ie d u ż y ale c a ły ... O tó ż m ó y :

„K o n sta n ty n T y m in ie c k i u ro d z ił się 22 L u -

„ t e g o 17 6 7 r o k u , u m a r ł^ i7 Sierp n ia i 8 i 4 j pra-

„ w y P o la k , za c h w y c a ją c y i n ien a ślad o w n y P o e -

„ ta , w m niem aniach, w p o stę p o w a n iu , w p ism ach ,

„ w sw o ic h tłu m a cze n iach n a w e t, n o s zą c y cech ę

„ o r y g in a ln o ś c i. K o c h a n y z za p a łem od p rzy ia -

„ c i ó ł , i dla nich w y la n y , u k r y w a ł się p rze d dru-

„ g ie m i, m n ie y m o ż e p r z e z sk ro m n o ść, iak p r z e z

„ s z la c h e tn ą d u m ę, n ie z d o ln y w e y ś ć w p rzy m ie -

„ r z e z n ie p ra w o ś c ią , ani ciem n o tą. Z y ł w w ie*

„ k u w ie lk ic h o d m ia n , z a b u rz e ń i n ie s z c z ę ś ć , a

„ m a ią c y z b y te c z n ą t k liw o ś ć , p adł i e y o fia rą .

„ O d p o to m n y c h d o p ie r o , b ę d zie ia k w a r t o c e ­ n i o n y , a cześć dla p am ięci ie g o , w P o la k a c h

„ r o ś ć b ę d zie z ic h o ś w ie c e n ie m , z ic h cn o tą i

„ z ic h sła w ą .” (2 2 )

(22) Ktoby chciał poznać bliżey Konstantyna Tyrainiec- kiego, niech przeczyta tkliwy i wymowną o życiu ie*

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

T u ani sposób dłużey zostać: bo choćby Pan Okęcki moią sromotę zamilczał, to ludzie o- liego wytrąbią na cały świat; koniecznie tedy należy z ląd się

W szytko się tedy- z opatrzenia boskie- go po utściwemu rozgarnęło, i miasto w ielkiey biedy , nadarzył nam się ieszcze fortuuuy za- robeezek, bomy tu przez

trzywszy się przez czas uieiaki młodzieńcowi, uyrzał w nim obok pięknych serca przymiotów, bardzo spóźnioną i źle prowadzoną edukacyą, osądził źe iuż nie

Blisko od tygodnia w W arszawie, zaraz po przyieździe starałem się bydź przedstawionym Królowi i złożyć mu dzięki za wyświadczone mi dobrodzieystwo; pierwsze

ków cokolwiek tylko wyniosłych; w nich na dwie lub trzy stopy pod powierzchnią ziemi, znayduią się tak zwane popielnice czyli ialet na­?. czynia gliniane w które

pany został, niech wie że podskarbim iest Nieba, i że w tych któremi się cieszy dobrach, insi tak­. że część

Nie poymuię iakby się chełpić tą drobiną dobrego które się czyni, wspomnia­. wszy na to coby czynić