• Nie Znaleziono Wyników

Rozrywki dla Dzieci. R. 5, T. 6, nr 32 (1826)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozrywki dla Dzieci. R. 5, T. 6, nr 32 (1826)"

Copied!
57
0
0

Pełen tekst

(1)

A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A

ROZRYWKI d l a DZIECI.

]ST"

XXXII. i.

S i e r p n i a 1 8 2 6 .

I .

WSPOMNIENIA NARODOWE.

.1 7Ti i~~ ---

lV yiątki z Dziennika drugiey w Kralu naszym,

P R Z E I A Ź D Ż R I,

A N I E L C E Ł . P R Z Y P I S A N E *

W

r o k u z e s z ły m m iałaś o d e m n ie , kochana A - n i e l k o , w i e r n y opis ta k d w a lata o d b y t e y Prze*

i a ź d ź k i ; k r e ś liła m ten opis ś m i a ło , b o do o z d o ­ b ien ia g o m iałam P u ł a w y ; le c z d z i ś , c h o c ia ż z d łu ż s z e y p o w r a c a m , i u ż p o d o b n e y śm iałości do­

p u ś c ić się n i e m o g f } — d ru g ic h P u ł a w n i e m a . — W y b a c z y s z w i ę c , ź e na ten r a z , w m ie yscu do­

k ład n e go O p is u , ofiaruię C i t y l k o proste w y i ą t - k i , z D z ie n n ik a m oiego. N ie zfiaydziesz w nich n ic o s o b l i w e g o , m ałb n a w e t sk ła d u ; o zd ob i ie m o ż e W t w y c h oczach, w d z i ę k ie d y n y c a łyc h R o z -

Torn V I. N e r X X X I I . 3

(2)

r y w e k : n a r o d o w o ś ć ; a dla tego w d z i ę k u , z po.

błaźaniem p r z y ię t e zostaną.

B a d o m , 8 M aia 1826 R oku.

R a d o m , stolica W o i e w ó d z t w a Sandomierskie­

g o , o m il dwanaście od W a r s z a w y , nad r z e k ą M le ­ c z n ą , iest.iednem z d a w n ie y s z y c h miast Polskich ; in ż w r o k u 1 5 0 5 , za cz as ó w K r ó la P ra w o d a w c y A le x a n d r a , o d b y ł się tu S e y m , na k t ó r y m Szla­

c h t a , p o w iększenie s w y c li s w o b ó d o tr z y m a ła ; S ta ro w o lsk i Pisarz z panowania Z y g m u n t a III, w Opisaniu. Królestwa P o ls k ie g o , w sp o m in a o R a ­ dom iu , i c h w a li w nim d ziw n ie p ię k n y K o śc ió ł X X . Fran ciszkan ów . K r w a w a b i t w a m ię d zy P o ­ lak am i i S z w e d a m i, zaszła tu w r. 1 6 5 6 , inne n ie s zc zę ś c ia , z n i s z c z y ł y to miasto p raw ie zupeł«

n i e ; d z i ś , zn aczn ie się p o d n o s i, i n ie d łu g o w c a ­ l e p ię k n e m m iastem b ę d z ie ; t y m za ś , k t ó r z y go p r z e d k ilk u n a s tą l a t y b łotn istem , n ę dznem i bru- dnem w i d z i e l i , iu ź i dziś u p ięk nio n em w y d a w a ć się m oż e. Jakoż iest p r a w ie całe b r u k o w a n e , k a n a ły bite w o k o ł o u tr z y m u ią g o w c z y s to ś c i;

m a w i e l e d o m ó w n o w y c h i p o r z ą d n y c h , ogród p u b l i c z n y w prom ienie s a d z o n y , b ardzo p rzy ie - m n y , p l a c , na p rzeg ląd w o y s k a , i g m a c h wspa- a i a ł y r z ą d o w y , iu ź na u k o ń c z e n iu , k t ó r y w y ­ s ta w io n y w części miasta dotąd n ie za m ie szk a łe y,

(3)

d o p o m o ż e do p o w ię k s z e n ia g o , b o tam z a p e w n e R ad om ian ie s ta w ia ć n o w e d o m y z a c z n ą .- — O s o b y m ie szk aią ce w R a d o m i u , c h w a l ą b a rd z o m ile i t o w a r z y s k i e w nim p o ż y c i e ; p r ó c z k i l k u d o m ó w p r z y i e m n y c h , są iesz cze m ieysca g d z ie się cala P u b li c z n o ś ć z g r o m a d z a , g d z ie się z e zn aio m em i z e y ś ć m o ż n a ; tak ie m iest O g ró d o k t ó r y m w s p o ­ m n i a ła m , dom Resursow y z w i e l k ą s a lą, g d z ie i na sto osób obiad dać m o ż n a , i gospoda za m ia­

stem , p r z y d ro d z e W a r s z a w s k ie y b ę d ą c a , F ir le - iem z w a n a , c e l p r z e ia ż d z k i R a d o m ia n , ic h K a ­ wa w ieyska. P r z y w c h o d z i e do t e y g o s p o d y , iest s z u m n y n a p is , k t ó r y się p o d o b n ie z a c z y n a :

P r z e c h o d n iu ! stóy, i p y ta y czego ci p o trzeb a ? K a w y , poncxu, w ina, bułeczek lub chleba itd.

Z g o ł a , R adom p r z y ie m n e z o s ta w ił m i w r a ż e ­ n i e ; nie w id zia ła m w nim ż e b r a k ó w i o ż y w i o n y m m i się w y d a w a ł . T ę z a le tę p r zy p is a ć m o i e na­

l e ż y lic z n e m u w ten dzieii O b y w a t e l ó w z ja z d o w i.

Z w o le ń 9 M a ia .

S t a r o ż y t n y K o ś c i ó ł Parafialny p od o p ie k ą S.

K a t a r z y n y b ę d ą c y , w k t ó r y m są g r o b y K o ch a - n o w skich , iest całą Z w o len ia o zd o b ą . T e g r o ­ b y są p o l e w e y ręce od w c h o d u , pod K a p lic ą S . Fran ciszka z v t a n ą , z o łta rz e m O p a trzn o ś c i; na­

p is y z a ś , na m arm u ra ch w ścianę w p r a w ia n y c h .

— 5 3 —

5 *

(4)

— 54- —

Jan a Kochanow ski?go n agrobek n a yw s p an ialsz y;

z m arm u ru c z e r w o n e g o , zd o b i g o napis i po­

piersie. W p a tr y w a ła m się u w a ż n ie w tę tw arz zn a czą cą , która tak p iękną p o k r y w a ł a duszę. Już b lisk o od d w ó c h l a t , maiąc zam iar pisać o Janie Kochanow skim , zb ieraiąc g o r l iw ie w s z y s t k o co 0 nim u c h w y c i ć m o g ę , r o z m y ś la ią c nad n i m , u- w ie lb ia m go n a y w y ż e y . O b a c z y w s z y t w a r z ie g o , adało mi się źe t w a r z p rzy iac ie la w i d z ę ; b y ł a ­ b y m rada ż e b y i on p o w ie d z ia ł m i co o so b ie ; a n ad ew szystko ż e b y m nie z a p e w n i ł , c z y n i e z b y t śm iały m ó y za m ia r , c z y potrafię w y s t a w i ć go ia k b y n a l e ż a ł o ? . . . W g ro b a ch t e y K a p li c y s ą p r o c h y iego zmięszane iu ż teraz z p r o c h a m i R o ­ d z i c ó w , i o w e y na d ob n ey O r s z u l t i , k t ó r e y pa­

m ię ć łz a m i O y c o w s k ie m i u w i e c z n i ł ; tam l e ż y ta k ż e p o c z c i w y b r a t iego M i k o ł a y , zon a Kata­

r z y n a z Jasieńca, i d w a y ich s y n o w ie P io t r i A- d a m .. . . B ędąc w tem m i e y s c u , g d z ie K o c h a n o ­ w s k i tak często b y w a ł , siedząc w t e y ła w c e gdzie 1 on siadyw ał, n a d z w y c z a y n e g o d o z n a w a ła m w z r u ­ szenia. J l e i on to r a z y m o d lił się tu g o r l i w i e , w uniesieniu s w oiem P s a lm y K r ó la P r o r o k a p rze­

t w a r z a ł ; z uczuciem radości na żon ę i c ó rk i go o ta czaią ce , z w d z ię c zn o ś c ią i żalem na n a g ro b e k u k o c h an yc h R o d z i c ó w s p o g lą d a ł . . . A te raz te uniesienia, to s zcz ęście, to s e r c e , z n i k ł y ; żyi«

(5)

— 5 5

t y l k o d uch u B o g a , ż y i e im ie w pamięci P ola­

k ó w . . . O to napis n a g ro b k u w ie lc e iu ź u s z k o ­ dzonego :

Joannes K o ch a n o w sk i T ribu m is Sandom ir.

H ic q n iescit.

Ne in ja lu ta ta p raeteritet hospes e ru d itu i Ossa ta n ti v i r i ,

H oc M arin o r in d icio esto.

O b iit anno sal. z58/h die. 22 A u g . aetatis L IV .

P r z e c z y t a w s z y i p r z e p is a w s z y g o , t y l e w i e ­ działam co i p i e r w e y ; p rz e to postarałam się o następuiące p r z e t ło m a c z e n i e :

Jan K o c h a n o w s k i, W o y s k i Sandom irski T u sp o czy w a .

U cz o n y p rz e ch o d n iu / ażebyś n ie p o m in ął b e z p o z d r o w ie n ia K o ści ta k ieg o M ę ż a ,

T en M arm u r n ie c h C i s k a z ó w k ą będ zie.

U m a rł r o k u Z b a w ie n ia i58ł» dnia 22 Sierpn ia w i e k u sw o ie g o 54S®»-'

Zdaie s ię , źe nie ż o n y , ani braci l u b s y n o w ­ c ó w , ten p o m n ik iest dziełem . Jest r a c z e y u- w ie lb ie n ia i sza cu n k u niśli t k liw o ś c i d ow od em . N i e m o g ła m się d o w ie d z ie ć k t o go staw iał — m o ż e k t ó r y 2 sza cu ią cy ch K o c h a n o w s k ie g o ? m o ­ ż e Jan Z a m o y s k i a lb o M y s z k o w s k i , a bardzo- b y m rada w i e d z i e ć to z p e w n o śc ią ... Napis n a g r o b k u R o d z i c ó w p r z e z Syna p o ło ż o n y , iest następ uiący i

M . D . (*)

Petró K oclian ovio teriffi San dom iiiensi i u d ic i, et A m u e <ł»

__________ B iała czó w ejus con ju gi.

(#) L ite r y M . D . pow szechn ie na nagrobkach w idzir.ne, zna- jyionumentum Dccakum, Pom nik pośw ięcon y.

(6)

Cum tz tin e tis b eneiicii a u cto rib u # , tcn u is adm c^um reftron- de gratiae supersit ra tio .

JOANNES K 0 CHAM0 VIUJ

P arentibus in d u lgentissim is h u n c lapidem ju g ib u s rig atu m ła­

ciny mis posu i t,

O b ie ru n t a lte r anno X L V II. supra M. D . aetatls suae L X H . A ltera decenio p o st <juinquagenaria YX. filis et filiabus IV . tu*

p erstitib u s.

( te n ż e p o p o l s k u ) P. P.

P io tro w i K ochanow skiem u Sędziem u Sandom ierskiem u i A n ­ n ie z Białaczow a iego Małżonce.

G dy p o zgaśnięciu D obroczyńców , tak m ało pozostaie sposo­

bó w do okazania w dzięcznos'ci Jan K o c h a n o w s k i

N aylepszym R odzicom ten kam ień sk ro p io n y łza m i położył.

U m arł O yciec 47 n ad 1500 r o k , w ie k u sw ego 62go.

M atka w dziesięć lat po p ięć d zie sięc iu , 6 synów i 4 có rk i zostaw iw szy*

N a p r z e c iw k o K a p lic y K och an ow skich ', a ra>

c z e y S. F ra n ciszk a , iest druga S. Stanisława. Pła­

s k o r ze ź b a k o lo row a w Ołtarzu będąca musi b y d ź z a b y t k ie m bardzo d aw n y c h c z a s ó w ; starożytno*

ścią s w o ią s z a n o w n a , ale z in nych w z g l ę d ó w nie p o w in n a b y b y d z w K o ś c ie le , bo rozśm iesza.—

Ż a d n e y zasady m iary, odległości, sztuki. S. Stani, sła w podnosi H os ty ą na cal g ru b ą , i zdaie s i ę , że sam d o b r o w o ln ie kark s w ó y o k ro p n e m u B o le ­ sła w o w i nadstawia. D w a y R y c e r z e za K r ó le m

56

(7)

• to ią c y p r a w d z iw e p o c z w a r y . . . T e n p o m n ik za- p su te g o a lb o n ie d o y r z a łe g o sm a k u iu ż K o ch a ­ nowskiego o b ru s za ć m u s ia ł...

Jasieniec »8 M a ja .

Jasien iec iest to w ie ś p ię k n a , p o rz ą d n ie za ­ b u d o w a n a , w O b w o d z ie R a d o m s k im , k t ó r ą O y ­ ciec te raź n ie y sz e g o d z ie d z ic a , b y ł y M in is te r Skar­

b u , T a d e u s z M a t u s z e w i c , w y b o r n y tło m ac z P o ­ em a tu o Im a g in a cy i D e lila , i N aśladow ania C h r y ­ stu sa , z m a r ł y w E o n o n ii r. 1819- iako m ieysce k ilk o le tn ie g o m ieszkan ia s w e g o , k s z t a łt n y m pa­

ł a c e m , ła d n y m i u ż y t e c z n y m o g r o d e m , śliczn ą k a p lic ą i t k l i w y m p o m n ik ie m ozd ob ił. W pała­

c u nie z a m ie s z k a ły m ale d o b r z e u t r z y m y w a n y m , są p iękn e w id o k i o le y n o m a lo w a n e , w i z e r u n k i osób z k t ó r e m i M a t u s z e w i c ź y ł w p r z y ia z 'n i, z b i ó r x i ą g s z a c o w n y . K ap lica niedaleko P a ła c u s t o i ą c a , m ile w p ad a w o k o na d ob n ą i prostą b u d o w ą . Napis nad d r z w ia m i B ogu na cześć.—

W e w n ę t r z n y i e y sk ład o dpow iada z e w n ę t r z n e ­ m u. O b ra z p ię k n y i w i e l k i w y s ta w ia Z b a w ic ie ­ la m o d ląc e go się w O g r ó y c u ; p r a w d z i w y A n io ł w l u d z k ą postać o d z ia n y , nie m ó g ł b y m ieć m ięk ­ s z y c h w ł o s ó w , ła g o d n ie y s z e y t w a r z y , od tego c o z N i e b a , k u N i e m u zstępuie. O braz ten spro- •

w a d z o n y z D r e z n a k ilk as e t d u k a tó w m iał koszto-

(8)

— 5 3 —

w a tf.— O ł t a r z , ł a w k i , g a n e k , w s z y s t k ie pzdo- b y te y k a p lic y są m ah o n io w e z b ro n za m i i pra­

w d z i w ie sm akow ne. Szkoda, źe dotąd p o ś w i e ­ c o n ą nie ie s t ; stoi pusta i głucha. O p o d a l , w środku o g ro d u na w z g ó r k u o to c z o n y m ś w ie r ­ k am i i innemi d r z e w a m i , stoi p o m n ik g r o b o w y ; iest on z czarnego m a r m u r u , c z w o r o b o c z n y ; k t o g o sta w ia ł? k i e d y ? dla k o g o ? napisy p o e t y c z n a i obszerne objaśnią,

I.

M aryannie z Przcpendow skicf*

M atuszew icow ey N aylepszey zonie Tadeusz M atuszew ic

Mąż strap io n y C z c i, w dzięczności i żalił

P am iątkę poło ży ł, R. 1800. S ierp n ia d. 15.

I I .

U r. się R . M D C C LX V \ S ty czn ia d. X X V . B yła d łu g o

czekanem i iedynem R o d zicó w gw oicli d ziecięciem i W d. VIJ» L isto p ad a R. M DCCXC. A nioł cnoty i słodyczy*

stał się życia i losy m oiego spólnikiem ,

V III. godzina z poran k u d. 18 W rześnia, R. M D C C X JX , Jey życiu, i szczesciu m oienm p o ło ży ła ko n iec.

III.

Jey czułem u p rz y w ią z a n iu , łagodney cnocie, niezm iem rey słodyczy, w in ien e m żem skosztow ał roskoszy nay czystszy eh, które s'cisły ty lk o z g o d n y ch serc zw iązek daie uczuć. Je y w in ie n e m , że o szczęściu iak ie się znalesć może |ia z ie m i, 9 dośw iadczenia sądzić m ogę — i lu b o w c iąęu życia m oić^o, nie iednę d ro g ą straię opłakać, n ie j*dno srogie nieszczęście w ytrzvm ąc m i p rz y sz ło ,

(9)

— h. (So -1—

y k j dopiero u tra ta dała poznać duszy m oióy, całą ostrość boleści, całą g o ry cz sm u tk u , i całą trudność znoszenia p o d o bnego ciosu z c ie rp liw o ś c ią i m ęstw em ,

IV .

Z d ró y czysty i cich y co chłodem rz e z w i pow ietrze-,'co n ie r w ie b rzeg ó w , ale ic h zieloność ż y w i ­ co po m róz nie s k r z e p i, u p a ł n ie w y s u s z y , w ic h e r nic ł a tw o w z b u rz y , co szum em n ie ostrzega o s o b ie , ale

p rz y któ ry m przechodzień Zastanow i się z ochotą i c h w il u p ły w ą ią cy c h liczy ć zapom ni, zdróy tak i bydć

m oże nieiakim iey ch arak teru obrazem .

O b o k tegir pom nika iest ła w e c z k a k a m ie n ­ na; k o ło n ie y k am ień z te m i w ierszam i, z ż a l ó w O rfeusza n aśladow an em u

K oiąc rz ew n ą tęsk n o tę słodkiem lu tn i b rzm ien iem . Sam w tey u s tro n i tk liw e m zaięty w sp o m n ien iem .

Czy m ro k tiś p ił n a tu rę , czy ią św ia t o c u c ił, C iebie, kochana zono, ciebiem zaw sze n u c ił.

I ja usiadłam na t e y ła w e c z c e ; t k li w e , sm u ­ tne a razem i słodkie z a i ę ł y mnie myśli... T e n , co staw iał ten p o m n ik nie źyie... u m arł w ob- c e y i d a le k ie y ziem i, pos'pieszyła za nim c ó rk a jedyna p o śp ie s z y ło d zia tek n a d o b n y c h d w o ­ j e . . . . O ! nie p o y m u ię ia k b y m ożna lę k a ć się ś m ie r c i; t y l u iu ż do i e y k rain p o s z ł o . , g d y i nam o c z y z a m k n ie , t y l u u n ie y l u b y c h sobie i z n a jo m y c h za s ta n ie m y ; w s z y s c y d o b r z y tam się śpieszą, tam d o b r z e bydz' m u s i . ..

(*) Zofia z M atuszew iców Kicka, zgasła w k w iecie w ie k u , w W arszaw ie, d. 4- L isto p a d a 1822. ro k u (o b acz N er*i8.

f lo jr y w e k Kar: 306.)

(10)

6o —

O d o b r ą ć w ie r ć m ili o d Jasieńca iest wio­

ska B a r y c zą zw ana, i do niego n a le ż ą c a ; łączą się p ię k n ą u lic ą z d r z e w r o z m a ity c h ; ta w ioska b y ł a niegdyś d zied zictw em i m ie sz k a n ie m , r o ­ d zo n eg o S tryia Jana K ochan ow skiego, Stanisła­

w a , iest o n ie y w sp o m n ien ie, w w i e r s z y k a c h , k t ó r e p odob n o p ie rw s ze z p o d pióra O yca na­

s z y c h P o e t ó w się w y m k n ę ł y ; napisał ie w im ie­

n iu I lo d z ic a , chcącego z w a b ić brata do S y c y n y , g d z ie na ten czas z r o d z in ą mieszkał. T e w i e r ­ s z y k i iak m i m ó w io n o d ru k o w a n e nie są, i dla tego ie tu k ła d ę :

S ta n is ła w ie ! N a B ary czy , R yb n ie zliczy , A S ycyna N ie bez w in a . Z łącz o b o ie , R y b y tw o ie , Z d o b rą naszą W in a flaszą.

W i d o k B a ry czy p r z y w i ó d ł mi na pamięć i te w i e r s z y k i , i K ochan ow skiego — z tą d w s p o ­ m niałam na w id ziane niedawno w Z w o l e n iu na­

g r o b k i i na p o m n ik Jasieniecki. Z tak d r o b n e y na p o z ó r r z e c z y , p o w s ta ło w u m y ś le m oim p o ­ r ó w n a n ie w i e k a szesnastego z ośm nastym ; t y c h m y ś li nie śmiem tu w y łu s zc za ć , z w ła s z c z a i ż b y m o ż e w n ie k tó ry c h w z g lę d a c h nie b y ł y z z u p e ł­

n ą w s p ó łc z e sn y c h k o r z y ś c i ą .. .

(11)

61 Z a sta w , 20. M a ja .

N iedalek o J a n o w c a i K azim ierza na p r a w y m b r z e g u W i s ł y , w id ać z daleka iak g d y b y g a y z e t rz e c h stron w o d ą o b la n y; iest to Zastów , część iedna k i l k o m i l o w e y k ę p y , k t ó r e y inne części W i l k o w e m , Czarną, i H o te c k ą k ę p ą z o w i ą . P r a ­ w d z i w i e m ile to m ie y s c e ; u t w o r z o n e niestało­

ś c ią W i s ł y , k tóra odm ieniaiąc c o ra z k o r y t a o d ­ sypała ten b rz e g , zam ieszkałe satnemi k m io t k a ­ m i , na c a łe y s w e y p rzes trz en i nic o c z o m nie przedstaw ia p r ó c z c h a te k , p ó l m a ł y c h , s a d ó w , d r z e w , ł ą c z e k , p ł o t ó w , d r o ż y n , n a rzę d zi r o l ­ n i c z y c h i r y b a c k ic h , b y d ła , c h ło p ó w ; zdaie się b y d z iakąś z u p e łn ie od rę b n ą, c z a r o w n ą krain ą, d ru g ą O it o n y w y s p ą , S ielan ek o y c z y z n ą . O b ie ź - d za iąc to m ieysce, w c ią g łe m b y ł a m z a c h w y c e ­ niu; a w łaśn ie d rz e w a o w o c o w e w s tr z y m a n e d o ­ tąd zim n e m n i e z w y c z a y n e m k w i t ł y w t e d y ia k n a y o b f ic ie y ; w s z y s t k i e , r ó w n ie iak p o la i ł ą k i p r z y b r a n e b y ł y w ó w s t r ó y w e s o ł y , g o d o w y , k t ó r y m W io s n a na tak k r ó t k i czas n ie s te ty ! P r z y r o d z e n i e z d o b i, —- J u ź na sam ym w i e z d z i e do Zastow ia o d m ie n n y ia k w s zę d z ie w i d o k u- derza. N a p ię k n e y łą c e w z n o s z ą się po o b a stronach p rze ś lic z n e w i e r z b y , rzęd am i sadzone;

a iadąc* nieco d a le y , w i d z i się nie w ie ś ale osa­

dę zu p e łn ie ro m a n ty c zn ą . N i e stoią tam b o w i e m

(12)

02

c h a ty rzędem , ale p o ro zru can e są po c a łe y k ę ­ p i e , a w s z y s tk ie maią kształt sobie w ł a ś c i w y ; b u d o w a n e na sy p a n y c h k o p c a c h , dla w y l e w a W i s ł y , s z c z u p łe są, a w y so k ie , g d y ż p od dachem b y w a skład zb oż a i o w o c ó w ; każda zaś stoi w n a y ła d n ie y sz ym ogrodzie, b o k a ż d y osadnik ma m n ó s tw o d rz e w o w o c o w y c h i w i e r z b , ł ą c z k ę , z a g o n ó w k ilk a ; iego posiadłość iest ogrodzona;

a od w a l n e y d r o g i , w ą z k a d ro ż y n a w ś r ó d p o ­ r z ą d n y c h p ł o t ó w do iego mieszkania p r o w a d zi.—

Isie z d a r z y ło mi się n ig d y w id zie ć w m ie ys cu iedynie od k m i o t k ó w z a m ie sz k ałe m , t y l e d r z e w i o w o c ó w , t y le starania i p r z e m y s ł u , t y l e r u ­ chu, w e sołości, s w o b o d y i życia. Z a stów do dobr n a r o d o w y c h n a l e ż y , i do K a r c z m is k , b l i z k i e y w io s k i, p a ń szc zyzn ę nie u c i ą ż l iw ą odrabia. Ma*

ią c Fana daleko od siebie i g ru n ta d zie d z ic z n e , Z a sto w ia c y m y ś lą i e są w o ln i, a p r z y n a y m n i e y w ie d z ą że co ro b ią w posiadłościach s w o i c h , d ziałkom i c h , w n u k o m się dostanie. Jest stu d w u d z ie stu o s a d y , na p r z e s t r z e n i , k tó r a m ili k w a d r a t o w e y niema; a p r a w i e w s z y s c y są b a r­

dzo maiętni. Z w i e l k ą sposobnością do handlu, c h w y t a ią sięj go z zapałem, i on ich b o g a ci; o w e o w o c e zim o w e , zw łaszcza iabłka, k tó r e na iesień do W a r s z a w y na statkach p r z y b y w a i ą , p łod am i są Z a staw ia i H o te c k ie y k ę p y ; nic d z i w n e g o ,

(13)

aby na ię d n e y p r z e ia ż d z c e osadnik trz ys ta z ł o ­ t y c h za ro b ił, często zd arza się, ź e w i ę c e y ; oni ta k ż e o k o lic ę szcz ep am i zasilaią, a ozdoba i tw ó r ­ c z y n i te g o m ieysca, W i s ł a , c h o ć czasem g r o z i m ieszk ań co m ; c zęsto ic h t e ż i' w s p o m a g a ; ieśli nie d r z e w e m , to r y b a m i , do ło w ie n ia k t ó r y c h Z a s t o w i a c y n a d z w y c z a y zręcz ni; p o ł ó w Jesio­

t r ó w ' n a p r z y k ł a d im z a w s z e n a y le p ie y się p o ­ w i e d z i e . — P r ó c z t y c h z r z ó d e ł b o g a c t w a , maią je s z c z e b y d ł o , z k t ó r e m ied nak Często, k ie d y W i ­ sła p r ź y b i e r z e , w g ó r y u c ie k a ć m u s z ą ; n ie k tó ­ r z y o d w a ir iie y s i zostaią W* czasie n a y w i ę k s z y c h w y l e w ó w , saińi sied z ą w w y n ie s io n y c h m ieszk a ­ niach, a b y d ł u r o b i ą m o s t y c z y l i t r a t w y , k t ó r e u w ią za n e do w i e r z b w r a z z w o d ą się podnoszą.

T e w i e r z b y , k t ó r e Zastow oioi postać gaiu na- daią, są ( i a k w w i e l u m ieyscach w Sandomir- sk ie m ) ich nayw’i ę k s z y m d o m o w y m skarbem ; słodkierni z w a n e , b o tak i iest w istocie smak ich liś c i g a łą z e k i k o r y , rosn ą d z iw n ie piękn ie i w y ­ s o k o ; r ó w n i e iak w s z y s t k i e w i e r z b y p rzy im u ią ' się w g a ł ę z ia c h ; pięć ł o k c i w y s o k i e , na k ilk a cali g r u b e w m o ic h ocza ch sadzili,' i k ilk a r a z y d o r o k u sad zą; a s z tu c zn e m obcin aniem ko n a ­ r ó w , k a żd e m u d r z e w u k s zta łt w ie lk ie g o ś w ie c z ­ nika daią. L iśc ie ich, i k o ra , są u podobaną b y ­ dła ż y w n o i c i ą , pnie stare na o p ał słu żą, galę-

63

(14)

(5ą. ■*«**•

* ie na k o l k i i p l o t y i inne gospodarskie p o tr z e b y ; t y l e im p r z y n o s z ą c u ż y t k u , w d o m o w y m o b c h o ­ dzie uznane z o s ta ły za n a y s to s o w n ie y s ze d zie ­ w c z ą t w iano. I ta k : k ie d y k tó r e m u osadniko­

w i córk a się urodzi, sadzi g a ł ę z i, , k i lk a d z i e s i ą t , i i u ż o i e y lo s sp o k o y n y ; b o g d y m łoda Zasto- w ia n k a trzyd z ie ści w ie rz b m ę ż o w i w posagu p r z y ­ n ie s ie , za b o ga tą u c h o d z i . — T y c h W szystkic h s z c z e g ó ł ó w u d z ie lił nam P o l o w y t a m t e y s z y k t ó ­ r e g o p r z y sam ym w i e z d z i e , nastręczono nam z a p rze w o d n ik a , i k t ó r y iadąc w r a z z nami, cią­

g l e p raw ił. Już k u k o ń c o w i n a s z e y obiaźdżki*

p r z y s z ło m i z a p y tać si§ go o u rz ą d z e n ie Za sto-

■wiat k t o t u p rze c ie nad inn em i p r z e w o d z i, k t o sp ra w ie d liw o ś ć w y m i e r z a ? k t o nareszcie naystar- szy? N a te sło w a w y p r o s t o w a ł się, podn iósł g ł o ­ w ę , t w a r z iego roziaśniała, a w s k a z u ią c sam na siebie, r z e k ł : „ K t ó ż b y nim b y ł ie że li nie J a ? . ,

„ie s te m w i ę c , naprzód J a , ia k t ó r y w y s t a w ia m

„ d w ó r , r zą d , Pana, i a . . . b o ć w a m za p e w n e po*

„ w ia d a li, że m iest P o lo w y m ; dodał z e zn a c z ą ­ c y m u ś m ie c h e m ; i a , w c a łym Z a sto w iu naysta*- jjs zy , a po mnie R ad ny, c z y l i W ó y t . ” N i e w i e m c z y b y ł , c z y iest gdzie c z ło w i e k , k t ó r y b y mo- cn ie y b y ł p rze k o n an y od tego P olo w eg o , o zna­

c z e n iu sw oiem , i w ię c e y n ie m u sz czę śliw ion y...

W i d a ć , że duma nie z w a ż a na m ieysca i sto­

(15)

65

p n ie , c h ce t y l k o w i ę c e y z n a c z y ć od b liz k ic h sie­

bie; w s z y s t k o i e y .iedno c z y c i , k tó rzy , ią. ota«

c z a ią są w y s o k o l u b n iz k o , idzie i e y o t o iećjy- nie ż e b y on a b y ł a w y ź e y . T e n ż e P o lo yy y , ie- szcz e r o z m o w n i e y s z y o d c h w i l i , w k t ó r e y nam u d z ie lił taie m n ic y s w o i e y god no śc i,, o p o w ie d z ia ł nam tak p o c z ą t e k Z a sto w ia : „ D a w n o , d a w n o ,

„ k t o g o t a m spamięta k ie d y , za iakiegoś K róla ,

„ o k t ó r y m i u ź i Pam iętn ika n i e m a , i naystarsi

„ z a p o m n ie li iak się n a z y w a ł, b y ł ieden c z ło w i e k

„ b a r d z o u b o g i, r y b a k z r ze m io s ła s w e g o , m iał

„ ż o n ę i d u ż o d zie c i, a niem iał zagona z i e m i ,

„ i u ź w on czas k ęp ę tę b y ł a odsypała W isła, ale n ik t

„ i e y ie sz c z e nie d o w ie r z a ł; te,n r y b a k p r z e b rn ą ł

„ p i e r w s z y p r z e z m ia łk ą w o d ę , i z b u d o w a ł sobie

„ d o r ii e k , nasadził w i e r z b , ł o w i ł r y b y , ’ i b y ł o m a

„ d o b r z e ; o b a c z y w s z y to sąsiedzi, za c z ę li się tak«

„ źe tu g n ie źd z ić . R y b a k t e n z w a ł się Z a sy tó w ;

„ d ł u g o te ż o n o m ie ys c e Z a s y t o w e m z w a n o , a ż

„ nareszcie nie w ie m z k ą d p r z y s z ł o do te go , ź e

„ s ię Za staw ieni zowie.; ale ^ ięc h się tam z o w i e

„ i a k c h c e , r z e c z p e w n a , ź e t u c h l e b snadny i

„ s m a c z n y ; z o n e g o iednego t e ż osadnika Z asy-

„ t o w a z r o b i ło się nas o to stu d w u d z ie stu , i co-

„ r a z b y w i ę c e y p r z y b y w a ł o , iedno i e iu ż m iey-

„ s c a nie staie.” K i e d y to m ó w i ł P o l o w y , spoy- r za ła m w ła ś n ie na J a n o w ie c k i za m e k , k t ó r y do«

(16)

66

skonale t Z a stow ia w i d a ć , a w s p o m n ia w s zy na iego spustoszenie p o m yślałam sobie: « Ja k że tr w a l­

s z e d zie ła p ros te y p r a c y od p o m n i k ó w w y ­ s z u k a n e g o z b y t k u ; k ie d y w otchłani w i e k ó w i zaginą s z c z ą tk i p rze p y s zn e g o F r r le ió w m ieszka­

n i a , za k ład ryb aka t r w a ć ieszcze- b ę d z i e ! . . ” J u ż teraz n a w e t i g r ó ź b w i s ł y Za stóio się nie lęka; p raw d a , źe g o z a le w a , ale ten z a l e w nie t r w a d łu g o, i nie t y l k o że nie ż a r y w a l g d u b y ­ stra i niesforna r z e k a , le c z o w s z e m c o ra z go p rzy c z yn ia . Pan P o l o w y c h o ć na- tak dostoy- n y m u rzędzie, p rze c ie ż p r z e k o n a n y Wraz z pod*

w ładnem i, ź e ią ieden Z a sto w ia k , k t ó r y za bar­

d zo m ąd rego u c h o d z i , czaram i od b r z e g ó w od­

pędził; i t y le iest zau fa n y w c u d o w n e y m o c y te­

g o c z ło w i e k a , ile d u m n y ze sw e g o u r z ę d u 3 — W całey t e y o k o lic y , a p o d o b n o w c a łym k raia naszym, lu d w ie y sk i, b ardzo w c z a r y w i e r z y , ty-\

s'iączne ma za b o b o n y i p rzesądy. Sami t y l k o Ple­

bani za p o m ocą rozsą dk u i w i e l k i e y p rac y, mo­

g li b y tę o h y d n ą dla Chrześcian ślep o tę, zupełnie w y k o r z e n ić . O b y B ó g d o p o m ó g ł im do tego chlu­

b n e go dzieła! o b y iak n a y p r ę d z e y ie dokonali!

W ojciech ó w 20. M a ja .

P ra w ie na p o ł d ro gi z K a zim ie rza do L u b li ­ n a , w W o ie w ó d z tw ie L u b e ls k ie m iest w ieś na*

le żą ca

(17)

l e ż ą c a do H r a b in y z D z ie d u s z y c k ic h M o r s k i e y ; j y oyciechóiu, w d o s yć p ię k n e m p ołoże niu . Z a ­ s ta n o w iły m n ie w n i e y r o z w a i i n y pałacu; w ię- c e y je szc ze r o z w a l i n y w y s o k i e y w i e ż y ; ogląda­

łam ią z b l i s k a , a le d łu g o o i e y d aw n e m prze­

zn a cze n iu n ic z e g o d o w ie d z ie ć się nie mogłattt.

W ła ś c ic ie lk a tu nie m i ę s z k a ; P. E k o n o m Z ż o ­ n ą b y ł na O dpuście, K a rc zm a r z n a w e t d o p ie ro od k i l k u t y g o d n i w t e y g o s p o d z ie o siadły, nic m i p o w i e d z i e ć nie um iał. B y ł a b y m w y ie c h a ła z W o j ­ ciechow a , w r ó w n e y ia k p r z y ie c h a ła m niew iad o- m o ś c i , g d y b y nie b y ł p r z y s z e d ł do k a r c z m y , S ż e w ć ta m e c z n y . L u b i ę n ie z m ie rn ie ż p roste m i l u d z n ii rozmawiać"; i k i e d y iestem w d ro d ze c h w y t a m k i i tenid k a ż d ą s p o s o b n o ś ć ; \v t y m c e lu na popasach i n o cleg ac h ile m o g ę , n a y w i ę c e y w i z b i e k a rc ze - łn n e y siedzę, p y ta m się, badam, p r z y g lą d a m ; nie r a z n a u czę się c z e g o , a za w s z e u b a w ię . T a k się z d a r z y ł o i w 1W ojciecho w ie. O w S z e w c tro c h ę ó- k o p c o n y , z r o z ta rga n ą g ł o w ą , z b r o d ą z a r o s ł ą ; w sk ó r z a n y m f a r t u c h u , z s z y d łe m za pasem, ó- k a za ł się b a r d z o m ą d r y i w S ta ro ż y tn o ś c i b ie ­ g ł y ; d o w ie d z ia w s z y się o p rzed m iocie rńoiey cie­

k a w o ś c i , stanął p r z e d e m n ą , w z i ą ł się iedn^ r£- k ą p o d b o k i , i ta k m ó w i ł p r z e z n o s: „ Z p r z e ­ je proszeniem W i e l m o ż n e y P a n i , ia tę tzeCz w^-- ,',iaśnię.— T a w ie ż a n ie w ie m tak dalece k ie d y i

T om V I N e r X X X I I . 6

_ 67

(18)

68

„ p r z e z k o g o za in form ow an ą b y ł a , a le to wiem,

„ ż e iu ż b a r d z o dawna. Jeszcze miasta naszego Lu-

„ b l in a nie b y ł o , k ie d y ta w ie ż a i u ż sta ła , i iak

„ n i e b o s z c z y k m ó y O yc ie c p o w i a d a ł, a sły s z a ł to

„ o d D ziad a s w e g o , tu się z ie ź d źa ło d a w n ie y 0 -

„ b y w a t e l s t w o , i tu odpraw ian o e x p e d y te Sądy

„ zie m sk ie . D o p ie r o to w t e d y u s t a ło , g d y X iąźe

„ ie d e n zain form ow aw szyl^ nblin, tam ie przeniósł.

„ Z c ie k a w o śc i oglądałem tę w i e ż e , w ś r o d k u , i

„ z n a la z łe m w n i e y exp edyte nic.” — Z a b a w iła mnie jego p o w ie ś ć a z w ła s z c z a m a k a ro n izm y , z a p y ta ­ łam się w ię c o o w e g o X ię c ia , k t ó r y miał L u b l i n z ciinfotm ow ać? on tak m i odpow iedział. „ B y ł to

„ X i ą ź e ieden P o ls k i bardzo z a m o ż n y , m iał on

„ i n n e miasta, g ro d y , ale w nieb nie rad m ieszkał,

„ie d n o u p o d o b a ł sobie to m ieysce, gdzie dziś Lu-

„ b l i n st o i; dla te g o i ź tam w ie lk ie b y ł y staw y,

„ a on r y b o ł o s t w o exp edyte nad w s z y s tk ie uciechy

„ p r z e k ł a d a ł ; lin y zaś nad w s z y s t k ie r y b y lubił.

„ W tern m i e y s c u , w ó w czas nic nie b y ł o , tak

„ g o ł o iak na m o ie y d ł o n i ; {^i tu w y c i ą g n ą ł czar­

n ą i ż y la s tą r ę k ę ), on X i ą ż ę , w y b u d o w a ł w ię c

„ s o b ie dom i m ieszkał w niem c z ę s to ; d w o r z a ­ n i e ie g o , słu ż a lc y , także p o b u do w ali d orn ki; do-

„ s y ć , że w k ilkunastu leciech zainformo~vnło się

„ i a k b y małe m iaste czk o , b r a k o w a ło m u iedno

„n a zw isk a . On X ią ż e nie w ie d z ą c z k ą d ie w y m y -

(19)

- Cg -

» ś le ó , Jednego r a z u k a z a ł siec na nay w i ę k s z y m

„ s ł a w i e z a r z u c i e , i p o w i e d z i a ł do lu d z i sw oich :

„ J a k ic h r y b w t e y s ie c i o k aż e się n a y w ię c e y , od

„ n i c h n a z w ę to miasto." W y c i ą g n ę l i — za g lą d a ią

„ c i e k a w i e , a tam e x p e d y te ieden L i n ; a ź e one-

„ g o X ięcia z daw na dla iego sm aku w L in a c h L u -

„ bolinem z w a n o , i L in a ia k b y u m y ś ln ie dla nie-

„ g o w y c i ą g n i ę t o , miasto n a z w a n o L u b olin i tak

„ b y się dotąd z w a ć p o w i n n o ; t y m czasem zo w ie -

„ m y ie L u b lin e m ; b o to expedyte się d z ie ie , ź e

„ c o S t a r z y tak za in fo r m u ią , m ło d z i inak p r z e ­ r o b i ą . ” N a tem zdaniu s k o ń c z y ła się p o w ie ś ć S z e w c a ; sp raw d zen ie w n io s k u i e g o , zo s ta w ia m u c z o n y m i p r a c o w it y m S ta ty s ty k o m ; iednak zda- i e m i s ię , to podanie o lin ie b a r d z o g o d n e m za­

ją ć m ie y s c e , o b o k L e c h o w e g o gniazda o r l ą t . . . .

t '

L u b li n , 21 M a ia.

L u b li n , a p o d łu g W o y c i e c h o w s k i e g o Sltęwca, L u b o lin , miasto W o i e w ó d z k i e , zdaniem U c z o ­ n y c h , iest b a r d z o d a w n e m , i w ie le p a m ią t e k h i ­ s t o r y c z n y c h l i c z y . W piękney. l e ż y o k o l i c y , nad r z e k ą B y s t r z y c ą , w kraiu g ó r z y s t y m i ż y z n y m ; w ie ż e trz y n a s tu iego K o ś c i o ł ó w , s ta ro ż y tn ą i p o ­ b o ż n ą postać m u daią. W opisie S ta ro w o ls k ie g o c z y t a m y , ź e , lu b o nie iest tak ob szern y, w t y m

„ i e d n a k iest sta n ie, iż ani w d o m ó w wspaniałości, 6*

(20)

10 --

„ a n i w w e so ło śc i położenia* z d r o w o ś c i p o w ie trz a

„ a n i w ż y z n o ś c i ziem i i ob fitoś ci w s z y s t k ic h rze-

„ c z y , n ie t y lk o do ży c ia i w y g o d y , ale do w s p a ­ n i a ł o ś c i i z b y t k u , żad nem u w c a ły m k ra iu mia-

„ s t u nieu stę p uie. M a b a rdzo w i e l e w s p a n iały ch

„ d o m ó w , K o ś c i o łó w i K l a s z t o r ó w , ma K o lle g i-

„ a t ę i lic z n y K la s zto r X X . J e z u i t ó w ; , t r z y k r o ć

„ n a r o k o d p r a w u ie t a r g i, na k t ó r e się zgrom a-

„ d z a i ą A n g l i c y , S z k o c i , N i e m c y , W ł o s i , M o -

„ s k a l e , P e rs o w ie i O rm ia n ie ; o d p r a w u ie się tu

„ T r y b u n a ł K o r o n n y , z k ą d S z la c h t y b a rd zo w ie l-

„ k a iest lic z b a .” (*) D z i ś b y te g o opisu n i e m o ­ ż n a d osło w n ie do L u b lin a zastosować. A l e te ż od cz as ó w S ta ro w o lsk ie g o w i e l e k lę s k p o n ió sł—

t u za Z y g m u n t a III. za w ią z a ła się o w a pamiętna d o m o w a W oyn a, ó w n ieszczęsny r o k o s z Z e b r z y ­ d o w s k i e g o ; tu n ie s p o k ó y n y i m ś c iw y F e l i x Her- b u r t , z w y c ię ż o n y od nienaw istnego sob ie d o m a S ta d n ic k ic h , w złu p ie n iu b o g a ts z y c h k u p c ó w * s z u k a ł w yn a g ro d ze n ia strat w P r z e m y s lk ie m p o ­ n ie s io n y c h ; tu w o k ro p n y c h r e li g i y n y c h zatar­

gach , w i e l e l u d z i z g i n ę ł o , w ie le z b u r z o n o K o ­ ś c i o ł ó w , i spalono d o m ó w ; tu nareszcie w rokii

l 6 55 » K o z a c y m aiąc na c ze le Z ło to r e ń k a , p o d ­ s t ą p i w s z y pod to m ia s to , z b u r z y l i przedm ieścia *

(*) O p is a n ie K r ó l e s t w a P o l s k i e g o za c z a s ó w Z j g m u n t a I II . przez Stai-ow dlskiegoj str: 44.

(21)

n a y p ię k n ie y sze g m a c h y s p a lili, z n is z c z y li g o do t e g o s to p n ia , źe w p ó ź n ie y s z y c h w o y n a c h S z w e d z ­ k i c h , za Jana K a z im ie r z a i A u gu sta I I , n i e p r z y ­ jaciel p a s t w ił się t y l k o nad ostatkami d a w n ć y l u ­ dności , nad s z c z ą tk a m i w s p a n ia ły c h n iegd yś g m a ­ c h ó w , i w i e l k i c h d o s t a t k ó w . .. D z i ś iednak L u ­ b l in , za staraniem o p ie k u ń c z e g o R z ą d u zn aczn ie się p o d n o s i; co dzień n o w y c h o z d ó b na b y w a , da­

w n e o d z y s k n i e . — T a k ą sięts z c z y c ić będzie w k r ó t- c e » g d y o t w a r t y m zo s ta n ie , d łu g o z a m k n ię t y i z n i s z c z o n y , w s p a n iały K o ś c ió ł P o i e z u i c k i , dziś na K o lle g ia tę p r z e z n a c z o n y , i z n a y w ię k s ze m o d ­ n a w ia n y staraniem. M a ł o iest z a p e w n e w P olsc e w i ę k s z y c h , p ię k n ie y s z y c h K o ś c io łó w . M a l o w a ­ nia na m u rz e p r z e ś lic z n e ; o dd an y pod opiekę S, Janowi C h r z c i c i e l o w i , su f it w y s t a w ia całą P r o ­ r o k a tego i P us teln ik a h i s t o r y ą , i p r a w d z iw ie z a c h w y c a d ok ła d n ością r y s ó w , ż y w o ś c i ą k o l o ­ r ó w ; z ż a l e m p o strze g ła m m ało w a n ie ścian z w ł a ­ szcza d o l n y c h , m o c n o u s z k o d z o n e ; za r z ą d u A q - s t r y a c k i e g o , w t e y Ś w ią t y n i b y ł skład z b o ż a , ą g r u b e w o r k i , z a t a r ły n ie lito ś c iw ie w y b o r n e d zie­

ł o . — T a k ą , i w i ę c e y iesz cze n a r o d o w ą , m ieć b ę ­ dzie L u b lin o zd o b ę w m aiącym b y d ź w n e t usta­

w i o n y m P o m n i k u , na pam iątkę p o łą czen ia L itw y z K o r o n ą , na S e ym ie o d p r a w io n y m w t y m m ie ­ ście r. 15 6 9 , Już b y ł tu słup w o w y m czasie na

(22)

7 *

te n że cel p o s t a w i o n y , a le n i k c z e m n y ; dzisiey- s z y , m aią c y stać p rzed D o m e m R z ą d o w y m , nie r ó w n i e będzie w spanialszy. N a k o p c u w y ł o ż o ­ n y m d a r n in ą , ze ścieszką w ślim ak i d ą c ą , stanie O belisk lan y z ż e l a z a , z ł o ż o n y z p ię c io -ło k c io w e y p o d s t a w y , d ź w ig a ią c e y słup c z w o r o b o c z n y pół piętnasta łokcia w y so k i. N a s tr o n ie p o łu d n io w c y p o d staw y, to iest od drogi i u l i c y W a rs z a w s k ie y , iest litera m i odlew an em i ten napis :

P O Ł Ą C Z E N I E L I T W Y z K O R O N 4 . od zach od u c z y l i w ja zd u do L u b lin a :

E P O K A P O M N I K A R O K

M D L X I X .

od p ó łn o c y c z y li od D o m u R z ą d o w e g o : D w ie K o b ie t y b liz k o na d w a łok c ie w y s o k i e , podaiące sob ie r ę c e , z k t ó r y c h iedna K o ro n ę ma na g ło ­ w i e i orła po lsk iego p r z y n o g a c h , druga mitrę i p o g o ń . — Od w sch odu n akoniec te w y r a z y :

O D N O W I O N Y R O K U M D C C C X X V. (*)

K r ó t k o b a w iłam w L u b lin ie , nie m ogłam w ię c

(* ) R y s u n k u lito "rafow anego tego O b e lis k u , m ożna dostać w D y re k cy i dróg i m ostów w W arssaw i*.

(23)

o b e y r z e ć w s z y ł t k i c h iego c i e k a w o ś c i , i lak rii_

b y ł a m ani w K o śc ie le S. M ic h a ł a , ie s z c z e z a k ła ­ du L e s z k a C z a r n e g o , ani w K o ście le W i z y t e k , k t ó r y W ła d y s ł a w J a gie łło na p a m ią tk ę zw y c ię - z t w a p od G r u n w a ld e m w y s t a w i ł ; u w a ża ła m ie- dnak sz p ita l w o y s k o w y w pałacu n ie g d y ś Radzi- w i ł ł o w s k i m b ęd ą cy, a p a trz ą c na niego m yś lałam o B a r b a r z e , b o ona go Z y g m u n t o w i A u g u s to w i w posagu p r z y n io s ła ; m yś lałam o h o łd z ie A lb r y - chta X ią ź ę c ia P ru s k ie g o w nim o d b y t y m , a nay- w i ę c e y podo b n o o Jan ie -K ochanow skim , k t ó r y stoiąc t u p rze d S tefan em B a t o r y m , w z y w a i ą o s p ra w ie d liw o ś c i dla z m a r łe g o iu ź p r z y i a c ie la , pa dł ofiarą z b y t e c z n e g o w z ru s z e n ia , ofiarą p r z y - i a ź n i , i c h lu b n e ż y c i e , s w o i e z a k o ń c z y ł.

F ię k n ie y s z e U lic e L u b lin a są : K r a k o w s k ia p r z e d m ie ś c ie , R y n e k s t a r o m i e y s k i , K o r z e c ; o- b eszłam ie w s z y s t k i e ; w id zia ła m i W ie n ia w ę s ła ­ w n ą piw nicam i (■), ieszcze w n ie y dziś m n i e y , n i ź za K ras ick ie go w in a piią. A o w e y P ales try, o w e y k o n t u s z o w e y r z e s z y tak d o w c ip n ie w D o - św iad czyiiskim opisa.ney, nie_widuć w c a l e , i t e y m i b y n a y m n ie y n ie ż a l. — Zam iast p iw n ic i P a le ­ s t r y , L u b lin ma teraz t o w a r z y s tw a n a u k , r o l n i ­ c z e , m u z y c z n e , i d o b r o c z y n n e ; ma salę teatral­

n ą , ale nie ma ani D o m u r e su rso w e g o - ani pu- (*) Obacz w y ia s d z W arszaw y K rasickiego w T , II. d zieł iego.

73

(24)

fjlicznęgp p g ro d u. M a te ż b y d z m n ie y od R a­

dom ia p r zy ie m n e i t o w a r z y s k ie , ch o c iaż w ię k s ze

| lud n iey sze. — T r a f iła m w ła ś n ie na w ia z d no ­ w e g o Biskupa J W . D z i ę c i e ls k i e g o , b y ła m na N a ­ b o ż e ń s t w i e u F ary, słuchałam M s z y w c a l e pię­

k n ie p r z e z M ło d z ie ż sz k o ln ą śp ie w a n e y .

P ila szko w ice, i Czerwca.

M a ł o m ie y s c z r ó w n ą p rz e b ie g a ła m p rzy ie - pinoścją; gran iczące z S o b ie s k ą W o l ą , dziś w ł a ­ sn ość P P . D a r o w s k i c h , b y ł a n ie g d yś le tn ie m Jana III. m ieszkaniem . S ą r o z w a l i n y p a ła cu w k t ó r y m p r z e s i a d y w a ł, a w nim cała ieszcze Ka- p lic a ; iest o g r ó d i p o d w o r z e c iego r ę k ą z a ł o ż o ­ n y , w n i c h L ip y* k t ó r e W i la n o w s k i e w w ie lk o ś c i p r z e c h o d z ą . W i e ś sarna yr p r z e ś lic zn e m połoźe- p i u ; ciągn ie się na w y s o k i c h i o k r y t y c h d rz e ­ w a m i w z g ó r z a c h , pad g łę b o k i m p a r o w e m , czy*

ętą jak ł z a , k r ę t ą ia k w ą ż r z e k ą , R a d o p iie r k ą zw a n ą . Z a b u d ow an ia d w o rs k ie sę. n a p r z e c iw k o w s i , r ó w n ie p ię k n y z nich w i d o k , a z w ła s z c z a

^ m ieysca g dz ie stoi P a ł a c , i sk ąd d a w n y b y ł za:

jazd. P ałacu tego k s zta łt s z c z e g ó ln y , b o w ą z k i a d łu g i; r o z p o r z ą d ze n ie zaś iesz cze b y ł o dzi-

■wnieysze, w ię c e y K las zto rn e n iz li K r ó le w s k ie . Składał się z d u ż ę y sieni w śro d k u b ę d ą c e y , i z r ó - l y n o l e g łe y ale m n ie y sz ę y K a p li c y ; po k a ź d e y

— 7 4 —

(25)

— 7 5

za ś stronie b y ł o p o sześć iećiney m iary p o k o i ó w , p r z e c ię ty c h w z d ł u ż d o m u w ą z k i m k o r y t a r z e m ; t y m sp osob em b y ł o dwanaście o s o b n y c h pomie- sz k a ń w k s ztałc ie ę e l , k a żd a m iała d r z w i s w o ie na k o r y t a r z , i o k n o do d o łu na dziedziniec l u b o g r ó d , z m ałą w y s t a w ą . P ię tra nad nim w y s t a ­ w io n e g o ta k iź sam b y ł r o z k ł a d , p o m in ą w s z y t o , ź e iu ż d r u g ie y K a p li c y nie b y ł o . P ię tr o to n ie w ia d o m o dla c z e g o d re w n ia n e ( k i e d y c a ły d o m z białego kam ienia tak p o sp o lite g o w t y c li s t r o n a c h ) p r z y ś p i e s z y ł o z g u b ę b u d o w l i ; p r z e ­ s z ł o t rz y d z ie śc i la t te m u z g o r z a ł o w r a z z da­

c h e m ; n ik t n ie p o m y ś la ł o n o w y m , i m ieszkanie w a l e c z n e g o K r ó la p o s z ło w r o z s y p k ę p r z e d cza­

sem. Z p r a w d z i w e m u czu cie m w c h o d z iła m do K a p li c y , g d z ie ie szcz e dziś odpraw ia się N a b o ­ ż e ń s t w o ; w o łta rz u iest M a t k a Boska t r z y m a ią - ca Z b a w i c i e l a , w p o d o b ie ń s tw ie w s z y s t k i t h So- k a ls k ic h i C z ę s t o c h o w s k ic h ; t w a r z w i e l k a , cie­

m n a , ale m a lo w a n ie d o b r z e się u tr z y m u ią c e . M ą r a m y s r e b r n e , t e ż same co i za So b ieskiego J miała d ru g ie d rew nian e (*) sp o rzą d zo n e w ten g p o s ó b , iak o w e o ł t a r z y k i , k t ó r e za P ro cessyą n o s z ą ; Jan 111. takie b o w ie m m iał zaufanie w tyn^

o b r a z ie , źe g o b r a ł z s o b ą do o b o z ó w , i na po- (*) T e ram y p rzed k ilk o m a laty* niebaczny kucharz p o rą b ał

i sp a lił.

(26)

]e b i t w y v-y n o śić kazał. K t o w i e m o ż e b y ł z nim i pod W i e d n i e m , b o z P ila szk o w ic r u s z y ł Sobie­

s k i p r z e z W a r s z a w ę i K r a k ó w , na tę pamiętną w y p r a w ę . P o k a z u ią tam eczni m ieszkan ce na po­

d w ó r c u , k ilk a r z ę d ó w lip p r z e p y s z n y c h , pod k tó r e m i K r ó l Jan p r ze d w y iśc ie m , d łu g ie kazał zastaw iać sto ły , i sutą u c z tę ż o łn ie r z o m sw oim w y p r a w i ł ; tam p rze m a w ia ią c sam do k a żd e g o , p iią c do nich O c h o c z o , z a g r z e w a ł ic h dzielnie do tego m ę ztw a i p o ś p ie c h u , k t ó r e E u r o p ę za­

d z i w i ć m iały. Jakaż to musiała b y d ź w r z a w a p o d temi lip a m i! co za za p a ł! iakie k r z y k i ! dziś g łu c h e i posępne iak c i , dla m iłości k t ó r y c h , nie ieden z t y c h ż o łn ie r z y iu ź w ię c e y do ż o n y i dzie*

ci nie w r ó c i ł ! , . M o ż e Sobieski w i e l k i m p o li­

t y k i e m nie b y ł , m o ż e w ię c e y nieszczęścia niż s ła w y na P olsk ę s p r o w a d z i ł, ale iednak musiał t o b y d ź c z ło w i e k pełen p ię k n y c h s zlach e tn yc h p r z y n i i o t o w , ł a t w y , p r z y ie m n y w p o ż y c i u , i iak n ayle p szego serca. T e g o serca w id zia ła m i w P ila - szhowicnch d ow ód. W i ą ż e się z tą w s ią ( i a k z w y k l e w ty c h stronach W o i e w ó d z t w a L u b e b s k ie g o ) druga wioska a r a c z e y m ia s te c zk o ; So- bi eski w y s t a w ił go iedyn ie dla żo n i d zie ci tyc h ż o łn ie r z y , k t ó r z y szli z nim na w o y n ę ; a ponie­

w a ż żołnierskie ż o n y d a w n ie y , a p o d o b n o i te­

raz B azarkam i z o w i ą , tem u m iaste czku B azar- _ ?6

(27)

ku n a z w isk o zostało. M ie s z k a ń c y maią d otąd p r z y w i l e y od Jana III. im nadany, k t ó r y ic h

■wmieszczan p r z e t w a r z a , od w s z e l k i e y p a ń s z c z y ­ z n y u w a ln ia. D o d zisieysz ego dnia sami tam p r a w ie r z e m ie ś ln ic y m ie s z k a ią , a tr z y m a ią c y r o ­ l ę , ten ie d yn ie o b o w i ą z e k m a ią , i e ich D z ie d z ic m o ż e p o s y ła ć w iak ą ch ce d r o g ę , i że o gród P ila szk o w ie c k i c b ę d o ź y ć p o w in n i. W ty m B a - znrku iest d otąd mała k a m i e n i c z k a ; t y ł i e y op ie­

ra się o k am ien n ą g ó r ę , na k t ó r e y całe P ila s z - kow ice stoią. B y ł o to n iegd yś P iw n ic z n e g o K r ó ­ l a Jana m ie s z k a n ie ; i z n ie y ie st w c h ó d do s z e ­ ściu w y b o r n y c h l o c h ó w k o w a n y c h , g d z ie b y k i l ­ k a ty s ię c y b e c z e k p o m ie ś c ić m ożna. W pier­

w s z y m iest z d r ó y iak n a y c z y s ts z e y w o d y , k t ó r y n a p rzó d iak m ó w i ą , za piecem w m ieszkaniu P i­

w n i c z n e g o się okazał, l e c z z w r ó c o n y m do lo c h u został. W tem m ieyscu Sobieski, k t ó r y tak d zieln ie z k ie lic h e m iak z T u r k ie m p o ty k a ć się u m ia ł , p r z e s ia d y w a ł c z ę s to , i i a k ' w i e ś ć n ie sie , w n a y - w ię k s z e u p a ły , c h ę t n ie y w w in ie niśli w w o d z ie o c h ło d y sz u k ał. — W o g r o d z ie c z w o r o b o c z n y m z e trz e c h stron u lica m i l ip o w e m i o s łon ion ym , p o k a z y w a n o m i k i l k a lip w p ó ł k o ło sad zonych , na p r z e c iw k o K r ó le w s k ie g o p o k o i u ; tam b y ła kanapa z d a r n i, na k t ó r e y co dzień po o biedzie Jan III. d rzyln a ł. P rz e b ie g a ią c P ila sz k o w ic e , o-

“ 7 7 —

(28)

p isuiąc ie w t y m D z i e n n ik u , m y ś l m oia tak ź y . w o S o b ie sk im się z a ię ła , źe a b y m t y l k o czas i z d o ln o ś ć k u te m u m ia ła , g d y b y m u k o ń c z y ć po­

trafiła p o ro z p o c z y n a n e iu ź p r a c e , c h c ia ła b y m u- t w o r z y ć o b s z e r n ą P o w ie ś ć w z i ę t ą z c z a s ó w pa­

no w a n ia iego. T a epoka D z i e i ó w n a s z y c h , z k t ó - x e y i m a t e r y a łó w iest d o s y ć , zdaie m i się bar­

d z o sto so w n ą do d zieła t a k o w e g o r o d z a i u , ma n a w e t o w ą b a r w ę r y c e r s k ą , p o d o b n y m Pism om t a k p r z y z w o i t ą . Z a łu ię m o c n o , ź e niem am ie- n i u s z u , n a u k i, ła tw o ś c i W a lt e r a S k o t a ; nayda- l e y za m ięsięcy d w a , m ia ła b y P u b lic z n o ś ć Po-

\vicść historyczną z czasów So bieskieg o. A le tak — nic w i ę c e y u c z y n ić nie m o g ę t y l k o podać tę m y ś l z d a t n i e y s z y m , a sama u m ie ścić tu w ie r sz y k p r z e z K r ó la Jana napisany, k t ó r y 13. L isto p a ­ da 1694. r. dał na p o żeg n a n ie w r a z z O b raze m M a t k i B o s k i e y , ied yn ac zce córce T eressie Ku- łlegHndzie, w y d a ią c ią za E le k t o r a B aw arskiego,

I d ź i ę , gd zie niesie Fortuna C ię t w o ia , Z domu R o d zicó w , Jedynaczko m o ia , I z domu b ra c i, za oyczyste p r o g i,

B ie rz się do d rog i, N iech cię T a , co w sw ym pisze konsystorsu^

P raw a N a tu rze , n ieb u , z ie m i, m o r z u , W szechm ocna Ręka w z ią w s z y m iło ś c iw ie .

W ied zie szczęśliw ie.

N ie w in n y Jezus dla nas k rzy ż o w a n y , N iech a y cię p rzyim ie w sw e otw arte ra n y .

(29)

7 9

I niechay strzeże, zasłania i z b r o i, Z d o b roci S w o i.

Panna i Matka za w ieczn em p rzy m ierze m , N ie ch a y cię składa n iebieskiem puklerzem ^ I t w ą o y czy stą na każdą g o d zin ę ,

W zm acn ia Janinę. (*) S p ie s z , n iech c i drogę bezpieczną g o tu ią , Z a tobą oraz w ie rn ie p ostęp u ią,

K tó rym cię dało w m óc zrządzenie B oże 4 A n ie li Stróże.

I którym w Polsce ch w ała w ie k u is ta , X w k tó ry ch dom nasz opiece k o r z y sta , N ie c h a y c ię strzegą P atron ow ie ś w ię c i.

Ż y c z ę z m ey chęci.

Z a ic h m o d lit w ą , prośbą i p rz y c z y n ą , W s z e lk ie cię n iechay p rze c iw n o ści m iną 4 A B ó g obiite sz cz ę ścia , ła s k i, dary,

Z le ie bez miary*

B ło g o s ła w ie ń s tw o , które?w có rk a ch , w syn a ch4 U d zie la N ie b o , m ić y w tam tych k ra in ach , Z y c z ę ć p o ciech y ż m y ch w n u k ó w , tw ^ ch dzićci *

O y c ie c Jan trzeci.

G citdzienice Ą.. Czerwca.

G a r d z ie n ic e w ie ś nad R a d o m i r k ą , t ą ż samą r z e k ą k tó r a P ila s z k o w ic e z d o b i , należała niegd yś do w a le c z n e g o Stefana C zarne ck iego . S ą t u p ię­

k n e r o z w a l i n y z a m k u g d z ie o n m ieszkał. P r z e ­ s z ło trz y d z ie śc i l a t t e m u , K o z a k ó w b ę d ą c y c h tli p o d d o w ó d z t w e m K o c h o w s k i e g o , z a s ta n o w ił o*

g r o m n y k a m ie ń g ł a z o w y l e ż ą c y w sieni; p e w n i ź e s k a r b y p o d nim u k r y t e , unieśli* g o ż w i e l k ą (*) Ila tb Sobieskich.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

T u ani sposób dłużey zostać: bo choćby Pan Okęcki moią sromotę zamilczał, to ludzie o- liego wytrąbią na cały świat; koniecznie tedy należy z ląd się

W szytko się tedy- z opatrzenia boskie- go po utściwemu rozgarnęło, i miasto w ielkiey biedy , nadarzył nam się ieszcze fortuuuy za- robeezek, bomy tu przez

trzywszy się przez czas uieiaki młodzieńcowi, uyrzał w nim obok pięknych serca przymiotów, bardzo spóźnioną i źle prowadzoną edukacyą, osądził źe iuż nie

Blisko od tygodnia w W arszawie, zaraz po przyieździe starałem się bydź przedstawionym Królowi i złożyć mu dzięki za wyświadczone mi dobrodzieystwo; pierwsze

ków cokolwiek tylko wyniosłych; w nich na dwie lub trzy stopy pod powierzchnią ziemi, znayduią się tak zwane popielnice czyli ialet na­?. czynia gliniane w które

pany został, niech wie że podskarbim iest Nieba, i że w tych któremi się cieszy dobrach, insi tak­. że część

Nie poymuię iakby się chełpić tą drobiną dobrego które się czyni, wspomnia­. wszy na to coby czynić