• Nie Znaleziono Wyników

Wydarzenia marcowe 1968 roku w Lublinie - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wydarzenia marcowe 1968 roku w Lublinie - Helena Świda-Szaciłowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HELENA ŚWIDA-SZACIŁOWSKA

ur. 1928; Warszawa

Miejsce i czas wydarzeń Wałcz, Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, Marzec 1968, protesty studenckie

Wydarzenia marcowe 1968 roku w Lublinie

Mnie wtedy nie było [w Lublinie]. Byłam na audycjach szkolnych w Koszalińskiem, w Wałczu. [Ja oraz] moja koleżanka, Janka Berezowska, długoletnia prelegentka Filharmonii Lubelskiej, wielka moja przyjaciółka, wsiadałyśmy do pociągu w Warszawie na Dworcu Centralnym i przyszedł zobaczyć się z nią jej syn, który pracował w Warszawie, i mówi: „Mamy tutaj szum. Awantura jest wielka z [milicją], młodzież, manifestacje i tak dalej”. Tyle nam rzucił, myśmy wsiadali do pociągu [wiedząc], że coś bardzo niedobrze się dzieje. Przyjechałyśmy do tego Wałcza, ja pierwsze – za telefon. A mój syn miał wtedy czternaście lat i przynosił mojemu ojcu obiady z KUL-u. Mój ojciec pracował na KUL-u i był emerytem KUL-owskim, że tak powiem, pracował w księgowości, w kwesturze, to się nazywało kwestura. I był taki moment, to potem mi syn opowiadał, że poszedł po ten obiad dla dziadka i długo, długo go nie ma. Dziadek się strasznie zdenerwował: „Co on sobie myśli? Dlaczego go nie ma? Czwarta godzina, nie ma go”. Okazuje się, że on nie mógł wyjść z KUL-u, bo było wszystko otoczone kordonem [milicji], on z tym obiadem czekał, biedaczysko, aż będzie mógł dojść.

Ja zadzwoniłam z Wałcza, nie mogę wyraźnie mówić, bo telefon może być na podsłuchu – no, gdzie Wałcz, gdzie Lublin, ale nie wiadomo – więc mówię: „Słuchaj, odpowiedz mi «tak» albo «nie», tylko mów «tak» albo «nie». Czy w Lublinie jest spokój?”. „Nie”. „A na KUL-u?”. „Też nie”. Pytam się: „W domu wszystko w porządku?”. „Tak”. Więc wiedziałam w każdym razie, że coś na KUL-u się dzieje.

Potem mi opowiadano właśnie jak było, że tam były też te manifestacje studenckie, to wszystko było solidarnościowe z Warszawą, pierwsza była Warszawa. I otoczony był KUL kordonem [milicji], właśnie mój syn nie mógł wtedy wyjść, i wyłapywali studentów, tam najróżniejsze rzeczy się działy, za warkocze studentkę jakąś tam ciągnęli, krzyki były: „Gestapo”, nie „Gestapo”, najróżniejsze okrzyki na ten temat. I rektor KUL-u wykupił część studentów poaresztowanych, głównie z UMCS-u, z KUL- u też, ale oni się na UMCS rzucili potem, zaraz obok było miasteczko akademickie.

(2)

Więc stąd jest właśnie przyjaźń wielka UMCS-u z KUL-em, od tego czasu się datuje.

Ale sama bezpośrednio tego nie oglądałam, tylko właśnie wiedziałam z relacji syna, bo dzwoniłam do niego, wiedziałam, co się działo.

Data i miejsce nagrania 2005-10-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

No i ta Unia Lubelska – stary pomnik, który pamiętam, jak tylko przyjechałam, on zawsze był. Ten pomnik Konstytucji 3 Maja był gdzieś w krzakach zupełnie, to dopiero za

To jest stary budynek, on został sprzed wojny, tylko teraz dobudowali tę część, która jest przy ulicy Peowiaków, taki ten blok osobny, gdzie mają tam zdaje się biura..

Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej na uroczystościach milenijnych w Lublinie w 1966 roku?. Pamiętam, kiedy przyjechał obraz

Kościół do dziś dnia tego nie uznał, bo nie ma stuprocentowej pewności, co to było, ale faktem jest mnóstwo nawróceń, tłumy ludzi do spowiedzi, więc to już był

Kino letnie było także między Sądem [Rejonowym] a Urzędem Skarbowym, taki jest maleńki placyk, jak się wchodzi w ulicę Hipoteczną, też było kino letnie tam [„Ryś”], ale

[Syn] taki z pierwszego snu zaczyna się ubierać, żal mu strasznie było, taki był rozespany, ubiera się, jeden z nich mówi: „Niech się ciepło ubierze, bo jest mróz”.. Więc

Więc wtedy słuchaliśmy radia u proboszcza i oglądało się telewizję u proboszcza i cały czas był ten nastrój wyczekiwania co będzie, cały czas się żyło myślą, co się

Pod tą bramą więzienną się stało, kawały żeśmy sobie opowiadały, żeby się śmiać, żeby nie było łez – nie wolno było płakać. Internowani mówili: „Tylko