• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.10.24, R. 1, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Wąbrzeska : organ katolicko-narodowy 1929.10.24, R. 1, nr 10"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N r. 1 0 N a k ła d 1 5 0 0 e g z . W Ą B R Z E Ź N O , c z w a rte k 2 4 p a ź d z ie rn ik a 1 9 2 9 r. R o k I.

O rg a n K a to lic k o

WM razu lugoMiio: za Ml, uwieź i sol*

B ó g i O jc z y z n a !

P r z e d p ła ta : XWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBAm ie sięc z n ie w y n o si zł 1 ,— z d o sta w ą p o c z­

to w ą z ł 1,19, z o d n o sz e n iem w d o m p rz e z sp e c ja ln y ch p o sła ń ­ c ó w zł 1 ,2 5 . C e n a e g z e m p la rz a p o je d y ń c z e g o w y no si g r 1 5 ,

N a ro d o w y

O g ło s z e n ia : w ie rsz m ilim . n a stro n ie 7 -łam . g r 1 0 , n a stro n ie 4 -łam o w ej z a te k stem g r 3 0 , w te k śc ie g r 5 0 , n a I str. g r 75. P rz y p o w tó rz e n ia c h u d z ie la się ra b a tu . D la z a g ra n ic y 5O °/o n ad w y żk i.

fcs ralakiu i attisM UairzeZoo, ul. CZMltt 1.

W je d n o ś c i s iła !

W y b o ry d o S e jm ik ó w P o w ia to w y c h .

Z a m ia ry s a n a c ji.

D o n o w y c h w y b o ró w se jm ik o w y c h s a n a cja p rz y w ią z u je w ie lk ie n a d zie je.

P o n ió słsz y k lę sk ę n a te ren ie m ia st, p ra g n ie sa n ac ja „ o d e g ra ć się " n a te ­ re n ie w si. W ty m c e lu ro z p o c z ę to ro ­ b o tę w śró d w ó jtó w , so łty só w , a ta k że w śró d sa m e j lu d n o śc i. N ie z a p o m n ia­

n o te ż o d u c h o w ień stw ie, n a u cz y cie l­

stw ie i z ie m iań stw ie.

P u sz cz o n o w ru c h w sz e lak ie n a rz ę­

d z ia n a c isk u a g ita c y jn e g o -, a ż eb y sk ład list k a n d y d a tó w d o se jm ik ó w u ło ż y ć w e d łu g ż y c ze ń sa n a c y jn y c h . W n ie k tó ry c h p o w ia ta c h c z y n n ik i sa ­ n a c y jn e są n a w e t sk ło n n e p o p rze ć p ia sto w có w , a ż eb y ic h p o z y sk a ć d la sie­

b ie a z w ró c ić fro n te m b o jo w y m p rz e­

c iw k o n a ro d o w co m .

W p rz ec iw ie ń stw ie d o w y b o ró w m ie jsk ich , k tó re o d b y w ały się p rz y w tó rze h a łaśliw e j i z g ie łk liw ej a g ita ­ c ji sa n ac y jn e j, p rz y g o to w a n ia d o w y ­ b o ró w se jm ik o w y c h to c z ą się ra c z ej ta je m n ie, p o u fn ie i b ez ro z g ło su . D z ia­

ła cz e sa n ac y jn i (w ie lc y i m a li!) u n ik a ­ ją ja k b y św iatła d z ien n e g o . W id o c z­

n ie są d zą , że w ię c ej z y sk a ją d ro g ą p o u fn ą , a n iże li ja w n ą .

W o b e c te j p o d stę p n e j g ry n a le ży z a c h o w a ć c z u jn o ś ć . W y b o ry se j­

m ik o w e są z a n a d to w a ż n e , a ż eb y je m o ż n a z o sta w ić w y łąc z n ie c z y n n ik o m sa n a cy jn y m . W z ra sta ją c e o b c ią ż e n ia p o d a tk o w e n a rz ec z sa m o rz ąd ó w d o ­ m a g ają się d o k ła d n e g o ro z p a trz en ia . Z b y t w ie lu je st d z isia j „ o p ie k u n ó w ", k tó rz y c h c ie lib y o b ją ć w sw o je w ła d a­

n ie fu n d u sz e p o w ia to w e i c z e rp a ć z n ic h n a ró ż n e cele, c z ęsto n ic w sp ó l­

n e g o n ie m a ją ce z sa m o rz ą d e m . S to su n k i b u d ż e to w e w p a ń stw ie u - ło ż y ły się z a ś w te n sp o só b , ż e c o ra z w ię c ej w y d a tk ó w p rz erz u ca się n a sa m o rz ą d y , le cz n ie d a je im się n o ­ w y c h ź ró d eł d o c h o d o w y ch . W sk u te k te g o św ia d c ze n ia n a rz e cz sa m o rz ą ­ d ó w r o s n ą z a m iast się z m n ie jsz ać . G d y n a to m iast stan m a jątk o w y lu d n o ­ śc i w ie jsk ie j p o p ra w y w ie lk ie j n ie w y ­ k a z u je .

P o ło ż e n ie ro ln ik ó w n ie n a le ż y d o z a zd ro ści g o d n y ch . K o n ju n k tu ra cen u k ła d a się ra cz e j n ie p o m y ś ln ie , co je st w y n ik ie m n ie ty lk o sto su n k ó w n a ry n k a c h św ia to w y c h , a le b łę d n e j p o lity k i g o sp o d a rcz e j a sz cz e g ó ln ie

• z b o ż o w e j. M ó w iło się w ie le o z o r­

g a n izo w a n iu p o m o c y d la ro ln ictw a , lecz b y ły to p rz ew a ż n ie ró ż o w e o b ie t­

n ice. p o k tó ry c h z o sta ło ty lk o p ię k n e w sp o m n ie n ie n a tle p rz y k re j rz e c zy ­ w isto śc i.

T . zw . a k c ja k re d y to w a o b ję ła m o ­ że n ie licz n ą część w ię k sz e g o z ie m ia ń - stw a . N ie p rz e n ik n ę ła je d n ak g łę b o ­ k o d o w a rstw śre d n ie g o i d ro b n eg o ro ln ic tw a . M im o to tu m a n i się ro ln i­

k ó w n a d a l n ę c ą c em i p rz y rz e c ze n ia m i, b y le ic h ty lk o z ła p a ć w sie ci sa n ac y j­

n e

W y b o ry se jm ik o w e b ę d ą się o d b y ­ w a ły rz e k o m o p o d h a słam i g o s p o - d a r c z e m i, w rz e cz y w isto śc i je d n ak sa n a cja sp o d z ie w a się o d n ie ść w n ic h z w y c ięstw o p o lity c z n e , a ż eb y za- ra p o rto w a ć W a rsz aw ie , że m im o w szy stk o s a n a c ja ... „ je szc z e n ie z g in ę ła 4'.

N a o s tatn i o k re s w y b o rc z y m a p rz y p a ść z b a w c z a d z iała ln o ść n o w e g o d z ie n n ik a sa n a c y jn eg o , n a d stw o rz e ­ n ie m k tó re g o ta k się tru d z ą p p . s ta ro ­ sto w ie i in n i w y ż si u rz ę d n ic y p o m o r­

scy . N o w e p ism o m a o d ra z u stan ą ć d o w a lk i, a ż eb y w w y b o rac h se jm ik o ­ w y c h o trz y m a ć p ie rw sz y c h r z e s t b o jo w y .

P rz y g o to w a n ia sa n a c y jn e g o sz tab u d o w y b o ró w se jm ik o w y c h są d o k ład ­ n ie jsz e i u m ie jętn ie jsz e , a n iż e li d o w y b o ró w m ie jsk ic h . P rz y w ó d c y sa -

u k r y w a ją c sw o je p ra w d z iw e o b li- l

n a c y jm d z ia ła ją , te ra z p o u fn ie , c z ę sto p rz y k ła d y u tru d n ia n ia ty c h p ra c ze stro n y »

1 1 K T V W l o r f iW n iA --- n _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _j___ _ . _ j . , %

cze. N ik o g o to n ie p o w in n o z m y lić , w ie jsk ą m o ż n a z g ó ry w p ły w ać o w ie le W y b o ry se jm ik o w e n a le ż y p rz ep ro - ła tw iej, n iż n a m ie jsk ą . I to je d n a k w a d z ić b e z n a m ię tn o śc i i b ez z ac ie - i/L 1_ _ _ 1

k ło śc i, le cz z a ra z em z c a łą sta n o w c z o - się ju z z a c z ął śc ią i z d e c y d o w a n ie m . N a lu d n o ść

U ro czysto ść 300-lecia k ró la Jan a S o b ieskieg o.

W a rsz aw a , 20. 10.

D z isiejsz e u ro c zy sto śc i z o k a z ji 300- le c ia u ro d zin k ró la J a n a S o b ie sk ie g o m ia ły w sto lic y p rz e b ie g b a rd z o p o d ­ n io sły :

R o zp o częły się n a b o że ń stw e m w k o ­ śc io ła c h o ra z u ro c z y stą , m sz ą św . w k a ­ te d rz e, k tó rą c ele b ro w a ł k s. k a rd y n a ł R a k o w sk i. P o n a b o ż eń stw ie u fo rm o w a ł się p o c h ó d , w k tó ry m w z ięły u d z ia ł d e le­

g a c je ró ż n y ch o rg a n iza c y j o ra z m ło d z ie ż sz k o ln a. N a c z e le p o c h o d u k ro c z y ła d e le g a c ja 20 p . u ł. im . k ró la J a n a S o b ie sk ie ­ g o , d a le j c z ło n k o w ie k o m ite tu o b c h o d u , k o rp u s o fice rsk i i d e le g a c je o d d z ia łó w g a rn iz o n u sto łe c zn e g o z g e n e rałe m S k iersk im n a czele, w e tera n i 1863 r. o ra z m ło d z ież a k a d e m ick a . P o c h ó d p rz e sz e d ł p la ce m Z a m k o w y m i K rak o w sk ie m P rz e d m ieśc iem , z a trz y m u ją c się n a c h w ilę p rz e d fig u rą M a tk i B o sk ie j Z w y ­ c ię sk ie j, g d z ie d e leg a c ja m ło d zie ż y a k a ­ d e m ic k iej z ło ż y ła w ie n ie c . N a stęp n ie p o c h ó d sk ie ro w a ł się d o k o śc io ła o o . k a p u ­ c y n ó w , g d z ie p o k a z a n iu o. K o n sta n te g o z ło żo n e z o sta ły n a sa rk o fa g u w k tó ry m się m ie śc i serc e k ró la J a n a S o b ie sk ie g o

B ezczeln a m o w a n ad p rezyd en ta P ru s W sch od n ich .

„ O d z y s k a n ie P o m o rz a je s t n a g lą c y k o n ie c z n o ś c ią " . B e rlin . 21. 10.

N a zjeźd zie p rz e d sta w ic ie li m a rc h ji w sc h o d n ie j w H a n n o w erze w y g ło sił w czo ra j d r. S ie h r n a d p re z y d e n t p ro w in c ji w sch o d n io — p ru sk ie j m o w ę, w k tó re j z n a c isk iem zap o w ied ział, że lu d n o ść n ie m ie ck a w P ru sa c h W sc h o d n ic h n ie w y - rz e k n ie się n ig d y n a d z ie i n a u z y sk a n ie p o łą c z e n ia te ry to ria ln e g o z R zeszą. P ru sy w scho d n ie — m ó w ił S ie h r — n ie m o g ą się

P rzed zw o ła n ie m sesji p arlam en tarn ej.

W o b ro n ie p rz e d z a m ie s z a n ie m . — In ic ja ty w a m a rs z a łk a D a ­ s z y ń s k ie g o . - D la u s p ra w n ie n ia p ra c p a rla m e n ta rn y c h . - In ­ te rp e la c je i b u d ż e t. — P rz e c iw n a d u ż y w a n iu try b u n y p a rla ­

m e n ta rn e j. — N a d ro d z e d o re h a b ilita c ji.

W a r s z a w a , 21. p a ź d z ie rn ik a . Z aled w ie d ziesięć d n i d zieli n a s o d o sta­

teczn eg o te rm in u z w o ła n ia se sji p a rla m e n ­ ta rn e j K o n sty tu cja g w a ra n tu je p ięć m ie­

sięcy p racy p a rla m e n ta rn e j, k tó rą m o żn a ra z ty lk o n a m iesiąc o d ro czy ć, lecz k tó rej z a m k n ą ć n ie w o ln o ; m o żn a n a to m ia st ro z­

w ią z ać sam p a rla m e n t.-

S fery sa n ac y jn e k ła d ą n a jw ię k sz y n a ­ cisk n a sp ra w ę re w iz ji k o n sty tu c ji. P rz e d ­ staw ia ją ją jak o je d n ą n a jp iln ie jsz ą k w est- ję, a u su w a ją zn aczen ie in n y c h n a p la n d ru g i. N aw et sp ra w a z a ła tw ie n ia b u d ż e tu n ie p rz e d sta w ia d la n ic h ta k ie g o z n a c z e n ia’

ja k k o lw ie k se sja z w y c za jn a je st p rzed e- w sz y stk ie m se sją b u d żeto w ą.

P o p rz e d n ia se sja b u d żeto w ca d a ła n a m p rz e d sm a k n a jp rz e d z iw n ie jsz y c h k ru czk ó w , ja k ic h się sa n a c ja c h w y ta ła d la w y tw o rze­

n ia z a m ie sz a n ia i n ie p o ro z u m ie ń , a ró w n o ­ cześn ie d la w y tw o rz e n ia złu d n eg o n a stro ju , ja k o b y ty lk o je j ch o d ziło o z a ła tw ie n ie p ew n y ch z a g a d n ie ń . T y p ow y p o d ty m w zg lę­

d em b ył w n io sek B B o w p ro w ad zen ie u sta ­ w y , u p ra w n ia ją c e j k o m isję k o n sty tu c y jn ą d o p ro w a d z e n ia o b ra d p o d czas z a m k n ię c ia sesji! M o żem y b y ć p ew n i, że i te ra z w y sk o czą k ie ro w n ic y sa n ac ji z ró ż n e m i n ie sp o ­ d z ia n k a m i, ch cąc n ie m i zaszach ow ać . p rz e­

ciw n ik ó w .

D lateg o to m a rsza łe k se jm u p o stan o w ią b u d żeto w eg o , o ileb y k o m isja b u d ż eto w a w zm ó c p ra c ę w e w n ę trz n ą se jm u . M ieliśm y n ie p rzed ło ży ła g Q n a czas.

..„„.,1., ...> ; i R ó w n o cześnie p ro je k t jeg o zm ierza d o sa n ac ji. D o w o d em u tru d n ia n i zw o ły w an ia n a d a n ia k o m isji .b u d ż e to w ej szerszy ch

n ie u c h ro n i sa n ac ji o d u p a d k u , k tó ry J G w ia zd a sa n ac y jn a b le d n ie i g a śn ie.

w ie ń ce o d sto lic y o ra z o d 20 p . u ła n ó w im . k ró la J a n a S o b ie sk ie g o .

P o te j u ro c zy sto śc i p o c h ó d ro z w ią za ł się , a d e leg a cje u d a ły się d o ra tu sz a, g d z ie w sa li o b ra d ra d y m iejsk iej o d ­ b y ła się u ro c z y sta a k a d e m ja , ,w k tó re j w z ię li u d z ia ł p . m in iste r sp ra w w e w n . g e n e ra ł S k ład k o w sk i, p . m in iste r ro ln . N ie z a b y to w sk i, k s. k a rd y n a ł R a k o w sk i, p o se ł n a d z w y cz a jn y i m in ister p e łn o ­ m o c ny A u strji.P o st, re k to rz y sz k ó ł a k a ­ d e m ic k ich , k o m isa rz rz ą d u p . Ja ro sz e­

w icz, d e le g a c ja 20 p u łk u u ł. itp . B e z p o ­ śre d n io p o n a b o ż eń stw ie w k a te d rz e św . J a n a m in iste r p e łn o m o c n y A u strji P o st w to w a rz y stw ie d y re k to ra p ro to k ó łu d y p lo m a ty c z n e g o R o m e ra u d a ł się d o k o ­ śc io ła o o . k a p u c y n ó w , g d z ie n a sa rk o ­ fa g u , w k tó ry m z n a jd u je się se rce k ró la J a n a S o b ie sk ie g o zło ży ł w ie n ie c ja k o p rz e d sta w ic ie l A u strji. U ro c zy sto ść k o ń c z y ł p rz em ó w ien ie m je d en z o o . p u c y n ó w , k tó ry p o d n ió sł z n a c z e n ie c y w iliz a c ji o d sie c z y W ie d n ia.

A N a p rz e m ó w ie n ie to o d p o w ie d zia ł m in iste r P o st z a p e w n ia jąc , że A u strja z a ch o w u je w ie k o p o m n e c z y n y w ielk ie g o b o h a tera w e w d z ię c z ne j p a m ięc i.

za- k a - d la

p o g od zić, z o b ecn y m sp o sob em u re g u lo ­ w a n ia t. zw . k o ry ta rz a i u w a ż a ją za n a ­ g lą c ą k o n ieczn o ść ro zu m n eg o z a ła tw ie n ia tej sp ra w y w d ro d ze p o ro z u m ie n ia m ię­

d zy n aro d o w eg o . D ziś i p o w ieczn e czasy o św iad czy ł m ó w ca o b o w iązu je h a sło , w y ­ ry te n a co k o le p o m n ik a p leb iscy to w eg o w M alb o rg u : „T en k ra j p o z o sta n ie n ie m ie­

ck im ".

k o m isji w o jsk o w ej p rzez p re z e sa je j p o s.

K o ściałk o w sk ieg o celem z a ła tw ie n ia w n io ­ sk u p o s. T rą m p c zy ń sk ie g o w sp ra w ie n o w e­

lizacji w o jsk o w ej p ro c e d u ry k a rn e j i k o m i­

sji a d m in istra c y jn e j p rzez p o s. P o la k ie w i­

cza w sp ra w ie w n io sk ó w o n a d u ż y c ia w y ­ b o rcze.

D ro g ą, k tó rą o b ra ł m a rsz a łe k D a sz y ń ­ sk i, je st z m ia n a re g u la m in u . O p o trzeb ie jeg o z m ia n y n ie ra z ju ż m ó w io n o w k o ­ ła ch sejm o w y ch , a le w szy stk o d o tą d p o zo ­ staw a ło p o d a w n e m u . N ie u le g a k w e stji, te ra z n a stą p i o czek iw an a rew izja.

P . m a rsza łe k D a sz y ń sk i id zie w k ie ru n k u z w ięk sz e n ia w ład zy m a rsz a łk a izb y . W ed le jeg o p ro je k tu , d o p rz y w ile jó w m a r­

sz a łk a n a le ża ło b y : w p ro w a d z an ie n a p o ­ rz ą d e k d zien n y sp ra w n o w y ch , n ie o b ję­

ty c h u c h w a lo n y m n a p o p rz e d n ie m p o sie­

d zen iu p o rz ą d k ie m ; w p ro w a d z a n ie trzecie g o c z y ta n ia p ro je k tó w u sta w ; o cen y, k tó re z in te rp e la c ji n a le ży sp e c ja ln ie sk ie ro w y ­ w ać d o rz ą d u k tó re zaś u zn ać za tzw k ró tk ie ", h a co w y sta rc z y o d p o w ied ź rz ą ­ d o w a w k sięd ze z a p y ta ń ; zw o ły w an ie k o - m isy j n ie p ra c u ją c y c h i w y z n a c z an ie im czaso w y ch p rz e w o d n ic zą c y c h ; p rz y jm o w a ­ n ie lu b o d m o w a p rz y ję c ia p o p ra w e k p o seł sk ic h p o d czas d e b a ty b u d ż e to w e j; w n o sze­

n ie n a ro z p ra w y sejm o w e p re lim in a rz a

p ra w , u k ła d a n ia sp ec ja lne g o je j re g u la m i­

n u n a czas p ra c n a d b u d żetem , w y b ó r w ięk szej ilo ści w icep rezesó w itd .

P o trz e b ę ty ch p o p ra w e k w y c z u w a li w szy scy , p ra g n ą c y p ra c y rz e te ln ej p a rla­

m e n tu o d d a w n a . Z a sa d n ic z e p ra w o k o n ­ tro li rz ą d u p rzez in te rp e la c je zo stało o sła­

b io n e p rzez zalew m a ło z n a c z ą c y c h in terp e ­ la c ji. C elo w ał w tern zw łaszcza p o s. K re m ­ p a, k tó ry p o d czas p o p rz e d n ie j k a d e n c ji w n ió sł p rzeszło 500 in te rp e la cy j a w sz y st­

k ie o d n o siły się ty lk o d o jeg o o k ręg u w y ­ b o rczeg o ! N a tu raln ie , że m o w a b y ła w n ic h o n a jd ro b n ie jsz y c h szczeg ó łach ży cia.

P o d o b n ie k lu b y m n iejszo ści z a sy p u ją rz ą d in te rp e la c ja m i w y so ce d ro biazg o w em i, w ę­

sząc w szęd y „k rzy w d ę n a ro d o w ą ". P o d z ia ł ty c h in te rp e la c y j n a m a ło w a ż n e i d o n io słe b ęd zie m ia ł n ie w ą tp liw ie d u ży w p ły w n a o sła b ie n ie d em ag o g ji i p o d n ie sie n ie p o zio ­ m u p ra c .

D o teg o sam eg o z m ie rz a ją ró w n ież w szy stk ie z a m ie rz e n ia m a rsz a łk a D aszy ń sk ieg o d o ty czące p ra c b u d żeto w ych . Ileż ta m ra z y triu m f św ię c iła d e m ag o g ja! N ie z a p o m n ia ­ n a b ęd zie u c h w a ła lew icy sejm o w ej w y p o ­ sa ż e n ia B a n k u R o ln eg o o 100 m iljo n ó w zł.

b ez w sk a z a n ia sp o so b ó w p o k ry c ia teg o w y ­ d a tk u P o d czas p ra c b u d ż eto w y c h m o ż n a śled zić istn y w y ścig p a rtji, re k la m u ją c y c h sieb ie p rz e d w y b o rcam i, b ez o g lą d a n ia się n a cało ść sp ra w p a ń stw o w y c h i cało ść b u ­ d żetu !

T e ra z m ia łb y n a p o sk ra m ian ie d em ag o ­ g ji w ięk szy w p ły w m a rsz a łe k , a n ie c h y b ­ n ie w y so ce p rz y c z y n iło b y się to d o re h a b i­

lita c ji se jm u w o p in ji sp o łe c z e ń stw a . „ Z a p e w n e i stro n n ictw a p rz e d sta w ią p o d ­ czas d y sk u sji n a d z m ia n ą re g u la m in u sw o je p ro p o zy cje. W in n y się ta m zn aleźć ta k ż e sp o so b y n a u k ró c e n ie n a d u ż y w a n ia try b u ­ n y p a rla m e n ta rn e j p rzez p o słó w , ro z sa d z a ­ ją c y c h p ań stw o w o ść. Z b y te c z n a cy to w ać d o w o d y n a słu sz n o ść teg o p o stu la tu . Je st o n w id o czn y d la k ażd eg o , k to p rz y p o m n i so b in w y stą p ie n ia m n iejsz o śc i u k ra iń sk ie j i n ie­

m ie c k ie j i k o m u n istó w . W ła d z a m a rsz a łk a w ty m w zg lęd zie w in n a b y ć ro zszerzon a, o d p o w ied z ia ln o ść jeg o za o b ra d y sejm o w e z w ię k sz o n a i n ie d o p u sz c z a ln e o g ła sz a n ie ta k ic h a n ty p a ń stw o w y c h w y stą p ień . T eg o się m a o b o w iązek d o p o m ina ć o p in ja sp o ­ łeczn a.

O sta tn ie d w ie sesje sejm o w e p o d n io sły g o zn aczn ie w o czach k ra ju . N a d c h o d z ą c a se sja b ęd zie n ie sły c h an ie p ło d n a w w y d a­

rz e n ia . K ra j b ęd zie je j p rz e b ie g śle d z ił z w y so k im n a p ię c ie m D lateg o też d o k o n y w a się ju ż o b ecn ie m o b iliz a cja p rz y g o to w a w ­ cza d o n a d c h o d z ą c e j b a ta lji. H . W .

M o n e ty p a p ie s k ie . R zy m , 21. 10.

W n a jb liż sz e j p rz y sz ło śc i C itta d el V a- tic a n o b ęd zie m ia ło sw o je w ła sn e m o n e­

ty zło te, sre b rn e i m ied z ia n e w ed le p ro ­ je k tu o b ecn ie ro z p a try w a n e g o p rzez sp e­

c ja ln ą k o m isję. M o nety zło te i sre b rn e o zd o b io n e b ęd ą p o d o b izn ą p a p ie ż a o ra l w id o k a m i b a z y lik i rz y m sk ie j, a m ie d zia ­ n e h e rb e m p a ń stw a p a p ie sk ie g o o ra z w i­

d o k ie m g m ach ó w , w z n ie sio n y c h p rzez o j­

ca św . P iu sa X I.

P o w ó d ź . B u en o s A ire s 21. 10.

W sk u te k g w ałto w n eg o p o d n ie sie n ia się p o zio m u w o d y n a rzece U ru g w a j, ty sią c e o só b z n a la z ło się b ez d a c h u n a d g ło w ą.

184 n o w y c h e m e ry tó w .

„ D zie n n ik P e rso n a ln y '1 M . S . W o j­

sk o w y ch (n r. 16) z a w ie ra 184 n a z w i­

sk a o fic e ró w , p rz en ie sio n y ch w s tan sp o c z y n k u (n a e m ery tu rę ). W sz y sc y ci z w o ln ie n i w ro z m a ity m c z a sie p rz e d te rn p rz e n iesie n i z o sta li „ d o d y sp o z y­

c ji d o w ó d c y O K .“ .

Z d y sp o z y c ji d o w . O K . V III. z w o l­

n ie n i z o stali n a stęp u ją c y o fic e ro w ie : m a j. W ład . S o k o ło w sk i, ro tm istrx T a d . K o p a c z y ń sk i, rtm . K az. D o w n a ro - w icz . p o r. J a n L isiec k i (z 8 p u łk u stras, k o n n y c h ), k p t. Z y g m . B o rth (z k a d ry 8 b a o n u sa n it.), k p t. B ro n . M a tu sz e w ­ sk i, k p t. W ło d z . D z ero w ic z, m jr. Jó z e f K a m iń sk i z 67 p p ., m jr. S ta n . B u ja - k ie w ic z z 61 p p ., m jr. E u g e n ju sz G re- szel. m jr. R y sz ard P e rk o w sk i, rtm . J a n K e ip ert, m jr. H e n ry k T o m o w ic z, k p t.

M a rja n T ra w iń sk i, k p t. Jerz y S tre sz - k o w sk i, k p t. d r. B o le sł. M ic h a lsk i I k p t. S te fa n G o łziń sk i*

(2)

Str. 2 GAZETA WĄBRZESKA czwartek, dnia U października 1929 r. Nr. W

Odczyt.

wygłoszony na akademii ku uczczeniuXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA 25-lecia wąbrzeskiego Tow. św. Wincen­

tego a Paulo w dniu 15. 10. br.

Kobieta katolicka jako obywatelka, daw­

niej i w obcnej dobie (D okończenie).

D ługoletnia w ojna rozpętała zwierze w człowieku, nauczyła go widzieć w bliźnim nie brata lecz wroga, którego wszelkiem i sposobam i, na jakie tylko w ydoskonalona technika w ojenna zdobyć sie m ogła, nisz­

czyć kazano. — Spowodowane w ojną cier­

pienia fizyczne, kalectwa straszne, udręcze­

nia m oralne ruina m aterjalna — rozbu­

dziły zawiść, gorycz, nienaw iść klasow ą i egoizm objaw iający sie w żądzy zbogace- nia sie za w szelką cene — w żądzy zado­

w olenia najniższych instynktów . Słowa i poświecenie sie — ofiara — m iłość wznio­

słych idej — m iłość bliźniego — brzm ią dziś obco, jak echo dawno przebrzm iałej pieśni, którą niegdyś słyszeliśmy, bez któ­

rej znaczenia już nierozum iem y,

Dobra nadprzyrodzone poszły w pogar­

dę, stąd ci, co kochać sie nie oduczyli, coraz bardziej czują sie samotni i coraz częściej pow tarzają słow a wieszcza: „że na­

rodu duch zatruty, to dopiero bólów ból1’.

Z każdym dniem m aleje liczba tych oby­

w ateli, co powodowani gorącem um iłow a­

niem w ielkich ideałów, gotowi są dla Boga, dla kraju — dla dobra bliźniego żyć — działać — a choćby i cierpieć!

K rasiński w „Dniu dzisiejszym 1' po­

w iada:

> .A czy wy wiecie — wy, na podłość chorzy, Lub na bezrozum — gdzie ten piorun

boży?

On w piersi ludzkiej drga i zwie sie

„m iłość"

I on rozcina tu losów zawiłość".

Zdajem y sobie nieom al wszyscy sprawę, że przeżywszy św iatow ą wojną — jesteśm y i bądziemy jeszcze św iadkam i w ielkich I przeobrażeń społecznych. — Żyjem y jakby na w ulkanie, nie wiedząc co dzień jutrzej­

szy przyniesie, jak sie rozw iążą zagadnie- (iiia społeczne, nie wiem y, jak sie rozetnie i ta „Losów zawiłość". — Jedno jest pe- fw nem , że jeżeli ludzkość nie odnajdzie w sobie tego „piorunu bożego" jakim jest m iłość, św iat krw ią i łzam i spłynie, bo co złość zniszczy, co występek zburzy — to m iłość z gruzów napo w rót postawi — zapadłą ludzkość z krw i i łez kałuży. —- Gdzie ją spychają w ystępni i krw aw i.

Czyn pośw ięcenia podniesie i zbawi.

N am kobietom w tych w ielkich chw ilach

^dziejowych, przypada szczytne zadanie od­

grodzenia ludzkości przez rozw ijanie — w ieobie — w rodzinie — w śród członków (stow arzyszeń — m iłości Boga — objaw ia­

jącej sie czynem , m iłości kraju nie lęka­

jącej się trudu ni ofiar — m iłości bliź- buego, św iadczącej dobro zawsze i wszę­

dzie.

W w olnej Polsce znaczną część pracy, nad kulturą um ysłu zajęła nam polska szkoła, ze zdwojoną zatem energją przy­

stąpm y m y kobiety, do pracy nad kulturą serca — tą kulturą, którą w wiekowej nie­

w oli tępił u nas Prusak, z konsekw encją i przebiegłością iście krzyżacką. — Setki

^tysięcy kobiet um iejących kochać Boga i

^Ojczyznę, m iljony dzieci i m łodzieży, które nauczymy rozum ieć należycie słow a: po­

św ięcenie i ofiara — oto najlepiej uzbro­

jona arm ja do odparcia w roga — oto naj­

usilniejsza i najtrw alsza dźw ignia dla chy- (lącego się do upadku gm achu państw a

naszego!

Jeszcze jedną kw estję pragnę poru- fszyć w zw iązku z tern co już powiedziałam .

; N iejednej z pań pew nie już wiadomo, że jedno z pow ażnych pism naszych, w zro­

zum ieniu grozy położenia i z najczyst­

szych pobudek m iłości Ojczyzny, rzuciło praw dziw ie natchnioną przepiękną m yśl, która pow inna stać się hasłem narodow em 3 podstawowym czynem każdego Polaka- katolika. Oto wzywa ono wszystkich, ko­

chających Ojczyznę rodaków do ofiarow a­

nia Kom unji św. za Polskę w pierw szą

sobotę każdego m iesiąca, bo cóż m oże być bardziej zbawczego dla Narodu, w oła jeden z gorących katolików i patrjorta wzorowy, W łodzim ierzz Godziszewski — jak złącze­

nie sakram entalne, istotne w m odlitw ie ludzkich serc ocziyszczonych z grzechu z Królem wieków. Gdy takie szturm y m odli­

tew ne i ofiarne, do Niebios stropu, przy­

puszczać będzie N aród w zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem , w iernie w ykonując przy tern Jego zakon, czyż m oże Stw órca odm ówić prośbom?

W szystko uzyska N aród — zdroje bło- gosław ieńtw — klęski zaś i niebiezpie-

czeństw a om iną nas. jak zły sen.

Ta liga m odliltw y za Ojczyznę — połą­

czy, pogodzi i odrodzi całe społeczeństwo.

Słowa: „Ligi" będzie Chrystus Król i Boga-Rodzica, Królowa Korony Polskiej.

Kodeksem „Ligi" będzie boska nauka Chrystusa. Zadaniem Ligi będzie: zba­

wienie Ojczyzny i dobro społeczeństwa.

Stańm y się zatem A postołam i tej św ię­

tej idei m odlitw y za Ojczyznę — niech ta krucjata M iłości i Pokoju idzie zwycię­

skim bojem przez całą Polskę i zdobywa serca dla w ykow ania potężnej Ojczyzny — m ocniejszej nad spiże, bo żyjącej w nie­

śm iertelnych duchach rodaków.

Usiłowane morderstwo.

Parobek usiłował zamordować gospodarza w celu rabunko­

wym.

W ohydny sposób usiłow ał pozbaw ić życia 69-letniego gospodarza Eugenju- sza Steinkego w G ruszczynie w pow ie­

cie poznańskim przygodnie przyjęty przez Steinkego parobek.

W dniu 16 bm . rano, gdy żona Stein- kego w yjechała do Sw arzędza, parobek ukrył się w chlew ie z przygotowany sie kiery, w ołajyc Steinkego, aby natych­

m iast przyszedł do chlewa, gdyż krow ie coś się stało. Zaalarm ow any Steinike pośpieszył do obory a ukryty tam paro­

bek uderzył w chodzycego obuchem sie­ kiery w pobliżu lew ego ucha. Gdy zbrod

Smutny bilans.

Na rozpiętości trzech dni.

Szkoda deklam acyj, szkoda szum nych m ów „m oralizatorskich", „sanacja m oral­

na" siedzi po uszy w błocku i lepiejby zrobiła, gdyby na w łasnem podw órku za­

fundow ała sobie aparaty dezynfekcyjne.

A jest co czyścić — jest. Oto bilans za­

ledwie trzech dni, które notuje „Kur- jer Poznański" (nr. 484 z dn. 18. 10. br.):

— „1. A resztow anie sekretarza kom i­

tetu wyborczego B. B. Grzybowskiego w Tczewie pod zarzutem popełnienia licz­

nych fałszerstw , sprzeniew ierzeń, pod­

szyw ania się pod cudze nazw iska, bi­

gam ii itd.

2. Sam obójstwo redaktora „sanacyjne­

go" „W iarusa Pom orskiego" w Tczewie Zaw ady w związku z aresztow aniem Grzy bowskiego i zaw ieszeniem w ydaw nictw a

„W iarusa Pom orskiego".

3. W yrok izby karnej w Grudziądzu, skazujący b. redaktora pom orskiego wy­

dania „Głosu Praw dy" Ciesielskiego na trzy lata w ięzienia i 5 lat utraty praw obyw atelskich za oszustwa, fałszerstwa w eksli itd. ,. ,

4. Spraw a posła B. B. Piotra Kosiby przed sądem okręgowym w W arszaw ie, o skarżonego o podjęcie z kasy Stron­

nictw a Chłopskiego na weksel 1200 zł. na koszta kam panji wyborczej i niezwróce- nie ich po wyborach, kiedy przeszedł do B. B.

5. K om unikat klubu parlamentarnego B. B. o usunięciu z łona klubu posła Jó-

Uroczystości kolejarskie w Bydgoszczy.

Bydgoszcz 20. 10.

Dziś odbyła się w Bydgoszczy podniosła uroczystość poświęcenia sztandaru kolejo­

wego przysposobienia wojskowego Okręgu Pom orskiego. Poświęcony sztandar jest pierw szym w Polsce sztandarem kolejowego przysposobienia wojskowego. W uroczysto­

ści wziął udział przybyły specjalnie z W ar­

szaw y p m in. kom unikacji Kiihn, kom i­

niarz spostrzegł, że Steinke nie uległ pod ciosem m orderczego narzędzia, zbiegł do lasu w pobliżu K obylnicy.

Poranionem u udzieliła pierwszej po­

m ocy córka Steinkego, zaalarm ow ana w ołaniem ojca o pom oc.

Zbrodniarz był w służbie u Stein­

kego zaledw ie od kilka dni. Przyjęty zo­

stał bez papierów i podał, że nazyw a się Bernard K ow alski.

Istnieje podejrzenie,rzekom y Ko­

w alski usiłow ał dokonać m orderstwa w celu rabunkow ym.

zefa Baćmagi, uzasadniający to sprze­

niew ierzeniem przez niego 11.000 zł. na stanow isku w ójta gm iny Zakrzew.

6. W odpowiedzi na kom unikat klu­

bu B. B. pismo posła Baćmagi, w którem tenże tw ierdzi, że czynniki „sanacyjne"

starały się odkupić od niego m andat, a później chciały go do tego zm usić przy pom ocy szantażu.

7. Zrujnow anie gospodarki m. So­

snow ca przez „sanacyjnego" prezydenta M arzyńskiego, jednego z reprezentacyj­

nych działaczy sam orządow ych B. B. i nagłe jego ustąpienie ze stanow iska bez odczekania rew izji ksiąg m iejskich.

8. Skazanie prezesa B. B. w Sosnow­

cu, inż. Stanisław a Borkowskiego, na rok w ięzienia za nadużycia i łapow nic­

two, upraw iane w państw ow ym urzędzie pośrednictw a pracy, i na 8 m iesięcy wię­

zienia za nadużycia w Lidze M orskiej i Rzecznej.

9. W iadom ość prasy w arszaw skiej o p. Eustachym Sapieże, który złożył m an dat poselski, piastow any z ram ienia B. B.

że zrujnow ał on sw ą fortunę grą w karty". —

Jak na trzy dni — to chyba w ystar­

czy.

M amy jednak nadzieję, że „radosny rozpęd" nie prędko zostanie zatrzym any i że wkrótce w ypadnie nam sporządzić dalszy „bilans".

sarz generalny Rzplitej Polskiej w Gdańsku m inister Strasburger, wojewoda poznań­

ski Raczyński, prezes dyrekcji gdańskiej P.

K. P. inż. Dobrzycki oraz przedstaw iciele władz m iejskich. Po poświęceniu sztandaru p. m inister K uhn w tow arzystwie m inistra Strasburgera, wojewody Raczyńskiego i in. osób udał się do grobu Nieznanego Po­

w stańca, gdzie delegacja kolejowego przy­

sposobienia wojskowego złożyła wieniec*

Przy m ogile obecni uczcili pam ięć bohater­

skich zm agań o wyzwolenie z pod jarzm a zachodnich rubieży polskich kilkum inuto- wem m ilczeniem . O godz. 13 p. m inister ko­

m unikacji po zwiedzeniu now obudującej się elektrow ni m iejskiej, zaszczycił sw ą obecnością odbywające się na stadjonie m iejskim pierw sze ogólne dyrekcyjne zawo dy sportowe kolejowego przysposobienia wojskowego. Po przem ów ieniach pow ital­

nych zabrał głos p. m inister kom unikacji Kuhn. Po przem ówieniu p. m inistra kom u­

nikacji, nastąpił cerem onjał w bijania gwoź­

dzi w drzewce sztandaru. O godz. 15 m in, 10 p. m inister kom unikacji Kiihn, odjechał do W arszawy.

Sekta Hodura propaguje bolszewizm.

(KAP.) Organ t. zw. kościoła narodo­

wego „Rola Boża", redagow any przez sa­

m ego przywódcę sekty, H odura, w nr. 20 podaje artykuł jednego z filarów sekty i b. proboszcza parafji w arszaw skiej kościo ła narodowego, Zawistowskiego, który wręcz pochw ala stosunek Sowietów do re- ligji, zalecając niejako sam bolszewizm.

„Bolszewizm staw ia szkoły — pisze Za­

w istow ski — i te ratują naród. O św iata ludu dokona cudu. Polacy dużo zawdzię­

czają Bismarkow i, chociaż gnębił nas i prześladow ał. Rosja już dzisiaj zawdzię­

cza dużo bolszewikom , ponieważ zniszczy li carat i cerkiew, dw a nieszczęścia na­

rodu. M oskale błogosławić będą chwilę, w której burzono tron carów i trony pra­

w osław nych biskupów. Trony te trzyma­

ły naród na uwięzi, gnębiły i oszukiw a­

ły go. Bolszewicy w skazali zło i zniszczy li je. Tu leży zasługa bolszewji wzglę­

dem narodu rosyjskiego..."

W naszych kołach rządowych istnieją zwolennicy zalegalizow ania sekty. Legali zując sektę, trzeba pam iętać, że się lega lizuje również i jaczejki bolszewickie. —

Pomnik Orzeszkowej w Grodnie.

G rodno, 20. 10.

W niedzielę dn. 20. bm . odbyło słę w G rodnie na placu Teatralnym uro­

czyste pośw ięcenie i odsłonięcie pom ­ nika Elizy O rzeszkow ej. Pom nik przed staw ia um ieszczone na w ysokim co­

kole popiersie w ielkiej partjotki. rze­

źbione w granicie przez artystę-rzeź- biarza Rom ualda Zerycha. W odsło­

nięciu pom nika w ziął udział p. m ini­

ster Czerw iński w tow arzystw ie dy­ rektora departam entu Jastrzębow skie­

go. Poza tern brali udział p. w ojew . no­

w ogrodzki Beczkow icz, ks. biskup W ładysław Bandurski, m arszałek Se­

natu Szym ański, generałow ie Litw ino- wicz, Bohatyrow icz, K leeberg, przed­

stawiciele św iata literackiego, nauko­

w ego i in.

Aresztowanie komunistów.

Katowice, 21. 10.

N a terenie G. Śląska przytrzym ano 9 członków centralnego kom itetu polskiej partji kom unistycznej, który od pew ne­

go czasu prow adzili działalność wywro­

tow ą na terenie Zagłębia Dąbrowskiego, m ieszkając ze względu na bezpieczeństwo na G. Śląsku. W szystkich przytrzym a­

nych kom unistów odstawiono do urzędu śledczego w Sosnowcu.

— Ile kosztuje pokój na dobę?

— N a pierw szem piętrze 15 zł, potem co piętro o 5 złotych m niej.

— To proszę dać m i pokój na czw ar- tem piętrze.

Powrót do gniazda.

I.

Caelum non anim um m ućant, ąui trans m arę currunt...

W ieczór był w czesnej jesieni. W śród m urów m iejskich ledw ie początek w rześnia odgadnąć było m ożna, takiem ciepłem m ało pow ietrze, tak złociste były niebiosa, taki spokój panow ał w naturze całej. Rzekłbyś, coś w iosennego

■czuć było w pow iew ie w iatru łagodnym , który przynosił zapachy liści powię- dłych, ściętego zboża i dojrzałych owo­

ców , a łudził jakby kw iatam i roztwie- rającem i się na łąkach. Często tak ostatnie dni życia w naturze są niby pierwszych w spom nieniem .

Starożytne m iasteczko ze sw em i szczytam i dom ostw gotyckich, w ieżam i kościołów , basztam i i m aram i, ozłocone zachodzącego słońca prom ieniam i, m a­

low ało się na tle niebios pełnym fan­

tazji obrazem. N a w ysokich czołach ka­

m ienic gorzały jeszcze blaski łuny za­

chodniej gdy ulice przezroczyste cień okryw ał jakby kotarą olbrzymią. Gdzie niegdzie w w ąskich oknach, o drobnych szybach, w ołów opraw nych, w idać już było czerw one ognie pozapalane przez troskliw e gospodynie.

W rynku panował jeszcze ruch dzienny, żywszy m oże niż był we dnie, bo się w szyscy śpieszyli do dom ów nocą. U kam iennej, studni w. j m>-(

środku stały dziew częta i gw arzyły przypatrując się przechodniom . D alej kilku m ieszczan, starszyzny w dostat­

nich sukniach i dziw nych kołpakach na głow ie, rozpraw iało żywo o spra­

w ach m iasta i krajów niem ieckich. N a niektórych dom ostw progach stały pa­

nie m ieszczanki z założonem i na pier­

siach rękam i posyłały sobie pytania i odpow iedzi w esołe. K upcy zabierali się do zam ykania sklepów, a chłopaki biegały około żelaznych okiennic, ha­

łaśliw ie przysposabiając sztaby, którem i je ryglow ać m ieli.

Z cieżkiem i wozy łądow nem i podróż­

ni kupcy zdążali na noclegi, szukając znajom ych znaków . K ilka gospód dla ob cych w idać było w rynku. Z okna w szczycie na drążku w yw ieszone ich orły, konie i znam iona różne, rysow ały się ciem no na niebie. W rota stały jeszcze otw orem.

Przed jedną z nich konie pańskie i sługi gotow e do drogi snadz czekały na jakiegoś szlachcica, który przed nocą na zam eczek swój chciał podążyć.

W ulicy gw ar był i dość ludu, jeszcze łacno naów czas odróżniającego się stro­ jem i obyczajem od szlachty i m iesz­ czaństw a. W śród niego, jak na m ałe m iasto, w idać było w ięcej dostatniej m łodzieży, w beretach z piórkam i, w sukniach w ykw intnych, przy m ieczy­

kach, niżby się jej spodziew ać było m oż

pachą, opraw ne w pargam in biały, i zw itki papieru, po nich poznać było m oż na studentów i po w esołych a raźnych głosach, które się z ust dobyw ały. W ięk­

sza ich część dążyła do gospodody aka­

dem ickiej pod Gołębiem Złotym, w któ­

rej drzwiach cisnęli się śm iejąc i roz­

praw iając panicze, po stroju na obcych w yglądający. K obiety przypatryw ały się im zdaleka, az za szyb ciem nych kam ie nic niejedna głów ka ścigała oczkam i złotowłosego chłopaka, którego beret aksam itny pokryw ał pukle obfite. I star sze panie m ieszczki uśm iechały się m ło­

dzieży znajom ej, bo w m ałem m iastecz­

ku nikt sobie całkiem ,obcym nie był.

Jedno z okien Złotego G ołębia stało otw orem , a przez nie dobyw ał się chóral ny śpiew studenckiej pieśni odw iecznej, nuconej po całej Europie:

G audeamus igitur, iuvenes dum sum m us...

W esoło było w tym rynku, rzekłbyś w jednej izbie, w której się grom adziła rodzina. Śm iech, śpiew y i rozm ow y krzy żow ały się i m ieniały, a koła wozów po tw ardym spiczastym bruku tętniały jak by rytm em w ielkiej tej pieśni.

A słońce zachodziło kędyś za wzgó­

rza i niebiosa blado-lilijow e osłaniały cienie i na szczytach kam ienic pow oli gasły blaski zachodu a w ystępow ały czerw ono palące się okna. I zw olna roz- a tłum coraz

4

chodzili się wszyscy,

W głębi rynku, w m ałej kam ienicz­

ce, na schodkach w iodących do draw l jej zam kniętych, siedział chłopak m ło­

dy, łokcie oparłszy na kolanach a gło­

wę trzym ając w dłoniach, i dum ał. U biór jego bardzo skrom ny, ale czysty, ozna­

czał pacholika zam ożnego pana i różnił się w ielce od niem ieckich. M iał na so­

bie suknię z rękaw am i na w yloty bura­

kow ego koloru, bram ow aną żółto, pasek na klam ry spięty, szeroką spodnią odzież i buty safjanow e ciem ne. N a gło­

w ie m ały kołpaczek pokryw ał w łosy u- cięte dość krótko i podgolone. Od pasa skórzana torebka i nóż w pochw ach wi­

szące zprzodu, na łańcuszkach, rów nież były niew ykw intne jak odzaemie.

Chłopakow i znać nudno było i sm ęt­

no, bo choć kilka razy okiem rzucił ku rynkow ii popatrzał na m łodzież, ani się m yślał do niej zbliżyć, ani bardzo cieka­

w ił za nią.

K am ieniczka, na której stopniach obrał sobie spoczynek w ieczorny, była wąsika od czoła, m ała, dosyć w ysoka, lecz jedna z najozdobniejszych w ryn­

ku. Cały dół, aż do drzwi, u których w nijścia siedział chłopak, zajm ow ało w ielkie okno, znać sklepow e, już żela®- nem i okiennicam i zasłonione. Ponad niem , na żelaznym pręcie, stał z drzew a w yrzeźbiony, złocony puhar m isterny;

który złotnika om ajm ywet.

- K3qg dalszy cratafiG'

Cytaty

Powiązane dokumenty

W y- chce się dow odzić, że stw orzenie rządu obraźm y sobie bow iem , że chociażby na innego, niż sanacyjny, nie jest m ożliw e?. p — 10 dni znaleźli się przy w ładzy m

4) Nieprawdą jest że w rzeczywistości wydano w roku 1928 tytułem remuneracji itd. przeszło 30% zysku. Natomiast prawdą jest że za rok 1928 wypłacono Zarządowi i urzędnikom

Zalecało się oczywiście poznać kraj hidzi, rozejrzeć się nieco w stosunkach, Więc przejechał się trochę po Pomorzu kolęją albo samochodem, a z ludźmi „zet­..

gdzie jest grobow iec jego

W śród tych dum zadrżał — w dole brzękły w ołów opraw ne szyby, połow a okna otw arła się zw olna, dojrzał m ałą rączkę białą, która się w ysunęła,

K to przew odzi, niech innych szanuje i z ich dobrych chęci korzysta, ale niech w ym aga porządku sam niech go strzeże.. P rzyznanie im tej koncesji nastąpić m oże

by rząd na wdasną rękę, bez zgody sejmu, za> wrał umowy z Niemcami, zrzekając się praw' przysługujących nam z traktatu wersalskiego, mianowicie, przerywając wy­..

Przekonałem się następnie więcej niż w jednym wypadku na własnem życiu, że przepowiednie, udzielane przez Teresę Neumann w tym stanie, urzeczywistniały się