i
’ S,.I
' l it e n
■
WWmR
13 M A R C A 1 9 3 8 R.
C E N A 4 0 G R O S Z Y W
W s p o m n i e n i e n o c y
k a r n a w a ł o w e j
F o t . ł m r e v o n S a n t h o
W id o k n a O r l a P e r ć i Ś w in ic ę
• ' • - v •
K ' . ' ■ • • .
.
■
Tomanowa Przełęcz od strony słowackiej
W ś*M( 5 —
Widok na Halą Gąsienicową,
a dolinach i nizinach ciepły po-
( /ji wiew w iatru i słońce podcho- dzące coraz wyżej, stopiły już śniegi i wydobyły z pod ziemi na po
łudniowych stokach kępki młodej t r a wy i pierwsze kw iaty przedwiośnia.
R ozw ijają sie bazie na rokicinach i na leszczynowych prętach. W pogodne dnie w południe m a sie czasami peł
ne złudzenie wiosny, aczkolwiek od wiosny astronom icznej dzielą nas je szcze dwa tygodnie. T ak je st n a nizi
nach.
A tymczasem w górach k róluje w całej pełni w spaniała legenda zimo
wa. T atry pokryw a gruba w arstw a puchu śnieżnego, grającego w przed- wiosennem słońcu m ir jadam i łączo
wych skier. W górach jeszcze sią n a
wet nie zaeząła w alka wiosny z zimą.
Ta w alka przyjdzie dopiero gdaieś w połowie m aja. N arazie tylko słoń
ce, wysoko już na niebie królujące przygrzew a mocno w kotłach g ó r
skich, a odbite wielokrotnie od śnie
gu jego prom ienie, opalają na bronz tw arze zwolenników białego sportu.
W T a tra c h rozpoczął sią najpiękniej
szy okres i w łaściw y sezon dla u p ra w iania sportów narciarskich. Kiedy
Na tarasie Obserwatorium Astronomicznego na Kasprowym.
2 - AS
i
Gie-wonJ, w idziany z Kasprowego.
n a nizinach p a n u ją m gły i p a d a ją de
szcze, w gó rach drzew a o k ry w a ją sią p u szystą szedzią szronu, a stoki g ó r
skie w a rstw ą świeżego śniegu. K iedy na nizinach przy g rzew a słońce, w y
w abiając k w iaty z pod ziemi, w gó
rach to słońce n a d a je k o lo ry tu i le
gendarnego u ro k u w ierchom , g r a niom i stokom , p o k ry ty m śniegiem .
Zakopane, zim ow a sto lica P olski, teraz dopiero n a b ie ra życia i sw oiste
go uroku. Zbocza g ó rsk ie zaludniły sią narciarzam i, odbyw ającym i przy w spaniałej, słonecznej pogodzie d ale
kie w ypraw y i wycieczki. R adość i śmiech k ró lu ją tu niepodzielnie.
N ajludniej je s t Obecnie przy sta c ji kolejki linow ej w K uźnicach i n a jlu dniej je s t n a K asprow ym . W agoniki kolejki linow ej przew ożą codziennie na szczyt K asprow ego setki nietylko narciarzy, ale i tych, k tó rz y ze szczy
tu tatrzań sk ieg o chcą zachw ycić oozy w spaniałą, k ró lew sk ą p ięk n o ścią T atr, spow itych w śnieżną biel, n a k tó rej słońce m alu je tączowe, ko
lorowe arabeski.
W szy stk ie z d ję c ia : D r. WACŁAW SZPERBER, K raków
Ruch przed dworcem kolejki linowej.
I Ll i S TROWAMV M A C A Z Y K T Y G O P M I O W V WYDAWCA: S P ÓŁKA WYDAWNI CZA „KURYER“ S. A.
REDAKTOR ODPOWIEDZIALNY: J A N STANKIEWICZ
KIEROWNIK LITERACKI: JU L JU SZ LEO.
KIEROWNIK GRAFICZNY: JANUSZ MARJA BRZESKI.
ADRES REDAKCJI i ADMINISTRACJI: KRAKÓW,WIELOPOLE 1 (PAŁAC PRASY). - TEL. 150-60, 150-61, 150-62, 150-63, 150-64, 150-65, 150-66
KONTO P. K. O. KRAKÓW NR. 400.200.
PRZEKAZ ROZRACHUNKOWY Nr. 11 PRZEZ URZ. POCZT. KRAKÓW 2
I L U S T R O W A N I M A G A Z Y N TYGODNI OWY
CENA NUMERU GROSZY
PRENUMERATA KWARTALNA 4 ZŁ. 50 GR.
40
JENY OGŁOSZEŃ: W ysokość kolum ny 275 mm. — Szerokość kolumny . 200 mm. — Strona dzieli się na 3 łam y, szerokość łamu 63 mm. Cała stro
na zł. 600 Pół strony zł, 300.1 m. w 1 łamie 90 gr. Za ogłoszenie kolorowe doliczamy dodatkow o 50°/o za każdy kolor, prócz zasadniczego. Żadnych . astrzeżeń co do m iejsca zam ieszczenia ogłoszenia nie przyjm ujem y
N um er i i N ied ziela , 13 m a r c a 1938 Rok IN
A S I NUMERU I I-G O :
WIOSNA NA KASPROWYM.
Piękno natury górskiej, uchwyco
ne obiektywem fotograficznym.
Str. 2.
<S»
Placów ki d yp lom atyczn a w W ar
szaw ie:
AMBASADA FRANCUSKA.
Jak się przedstaw ia nowa siedzi
ba ambasadora Republiki francu
skiej, zbudowana w parku Fra-
scatit Str. 4—5.
„TEATR NIEZALEŻNY“.m
O jedynej w swoim rodzaju sce
nie, która, założona tuż przed wielką wojną we Lwowie, wniosła w polskie życie teatralne dużo cennych walorów. Str. &—7.
m
-STsFOmNiENTE NOCY KARNAWAŁOWEJ.
Reportaż z najbardziej udanej im
prezy karnaw ału krakowskiego - •
„Balu Maskowego“ Syndykatu Dziennikarzy Krakowskich.
Str. 8—9.
OM
BOĆKI WRACAJĄ...
Najbardziej charakterystycznym ptakiem przylatującym z wiosną jest bocian, którego życie i zwy
czaje od wieków budziły zain tere
sowanie ludzi. Str. 15.
m
„WELLESLEY COLLEGE“ . Odpowiednikiem uniwersytetów w Oxfordzie i Cambridge jest dla kobiet amerykańskich „Wellesley College“, . w któi-cm życie studen
tek obfituje również w liczne im
prezy sportowe. Str. 16—17.
m CHAPEAU BAS!
Ukłon, który nieraz znamionuje charakter człowieka, przechodził przez wiele przemian, nabierając
ostatnio cech politycznych.
Str. 18—19.
m Przebój m uzyczny „ A sa “ :
ACH, TE BOCIANY!
Foxtrot St. Witczyka. Słowa L.
Janickiego. Str. 22.
ZANIM ujVv’Gn.ZY” V OKNA... g Rola mebli w okresie zimowym.
Str. 27.
m
Salon k osm etyczn y „ A sa “ : PANI W K Ą PIELI.
Przepisy na różnorodne wzmac
niające, zdrowotne kąpiele, przy pomocy których zachowamy świe
żość i elastyczność skóry. Str. 28.
Nowele. — K ącik filatelistycz
ny. — Dział gospodarstwa domo
wego. — Gimnastyka. —- Moda ko
bieca. — Humor i rozrywki umy
słowe. — Nowe książki. — N a sce
nie. — Program radjowy.
W znanej włoskiej m iejscow ości klimatycz
nej Cortina d'Ampezzo b aw ił na nartach ks.
Fryderyk W ilhelm , b. kronprinz niemiecki, którego widzim y w towarzystw ie hr. W ery B o b r o w s k ie j, artystki sce n warszawskich.
4 S -3
PLACÓWKI DYPLOMATYCZNE W WARSZAWIE
. - / J A t
P o w y ż e j w k o le : Syl wetko w ieży Eiffla wznosi się nad Pary
żem, j a k o c h a r a k t e r y s t y c z n y s y m b o l m ia s ta / ^ / \ opiera teraz przystępujem y ' ł i do opisu am basady fran cu
sk iej w W arszaw ie, poniew aż trzym am y się system u etykietalno-pro- tokólarnego. W rzeczyw istości wszakże, je żeli chodzi o pałac am basady, to należy mu się pierw sze m iejsce nietylko w W arszawie, ale — wszyscy to p rzy zh ają — naw et na świecie. T rochę w tern, oczywiście, szczęśli
wego tra fu , że je s t to najm łodszy pałac dy
plom atyczny na świecie, został więc zbudo
w any zgodnie z n a jb a rd z ie j nowoczesnem i w ym aganiam i. Gmach am basady położony jest w p ark u F rascati, a zarazem niem al w sercu śródm ieścia. Ma więc jednocześnie i ta k wielcJe po żąd an ą izolację, a jednocze
śnie położenie centralne. Został też tak sk o n struow any, aby w jednym kom pleksie bu d o w lanym zmieścić zarów no wszelkie biu ra w szystkich działów am basady i konsulatu, ja k rów nież salony recepcyjne i a p a rtam en ty pryw atne rodziny am basadora.
T rzonem p ałacu jest daw na rezydencja hr.
B ranickich, z gru n tu przebudow ana i p o w iększona przeszło w trójnasób. Długość fro n to n u w ynosi przeszło p ó łto rasta m etrów , a przecież są jeszcze w ejścia z bocznych fa
sad. Za daw nych czasów w głów nej części obecnego gm achu m ieściły się długie la ta aż dwa poselstw a (rum uńskie i duńskiej razem , dziś w ielokrotnie pow iększony im ponujący pałac mieści tylko am basadę francuską.
A m basada została uroczyście o tw a rta za
ledwie w ub. roku. In au g u racja została ucz
czona w spaniałym rautem , k tó ry zaszczyci!
sw oją obecnością P. P rezydent B. P. S pro
w adzono specjalnie artystów z „Comedie F ranęaise“ i najbardziej czołowe gwiazdy baletu O pery P aryskiej, by swemi popisam i uśw ietnili ten rau t, k tó ry rzeczywiście w y
w arł niezapom niane w rażenie i na gościach pp. am basadorostw a Noel. Równie serdecz
nie dziękow ano im za pierw szy ba! w tym gm achu. W spaniałość tego balu przekroczyła w szystko, co się w idyw ało na w arszaw skich b alach dyplom atycznych do tej pory.
Skoro, zresztą, już o balach mowa, to trz e ba przyznać, że am basada fran cu sk a zawsze w te j dziedzinie przodow ała. Poprzednicy pp. Noel na placów ce w arszaw skiej — pp.
Juljuszostw o L aroche — nie mieli, copraw -
!da, do dyspozycji tak w spaniałych a p a rta m entów ,ale p o trafili w zajm ow anym przez siebie pałacu ks. C zartoryskich w Al. Ujaz-
4 . AS
.. .
dow skiej także wydać kilk a balów , o których do dziś jeszcze się mówi.
Szczególną sław ą cie
szył się t. zw. „biały b a l“, na k tó ry m w szyst
kie panie były w bieli, oraz bal p. t. „Les livres anim ćs“ . Na tym ostatnim balu z a p ro szeni sym bolizow ali stro jem j a kiś utw'ór literacki. O kazało się, że najdow cipniejszem i pom ysłam i były najprostsze. A więc p rzyszedł p an n o r
m alnie we frak u . Gdy go przy w ejściu zapytano, ja k i u tw ó r sym bolizuje, w skazał na swój fra k i rzeki: „D obrze sk ro jo n y fr a k “, kom edję w trzech ak tac h M elchjora Lengyela. N agrodzono go b u rzą braw . P o n ie waż g ran a była w tedy sztu k a ..A dwokat i ró ża“ , pew ien p o p u larn y m ecenas p rzybył na bal z ponsow ą ró żą w b utonierce i ta k „we dw oje z ró żą“, ja k pow iedział, sym bolizow ał tę sztukę. W reszcie ów czesny poseł h o len d er
ski, E ngelbrecht, przybył z m ałżonką — u ro czą blondynką — i z pew nem jeszcze rów nież jasnow łosem m ałżeństwem .. W szyscy czw oro trzym ali się pod ręce i ośw iadczyli przy wej- sem : „Mężczyźni wolą b lo n d y n k i“, zgodnie z tytułem znanej podów czas k sią ż k i Anity Loos. Oczywiście, było też bardzo wiele osób w k o stju m ach n ad er skom plikow anych i kosztow nych.
D yplom atyczni przedstaw iciele F ra n c ji w Polsce odrodzonej nie zm ieniali się, zresztą, zbyt często. Zato godne uw agi jest, że F r a n cja przodow ała w naw iązyw aniu stosunków dyplom atycznych z o d ro d zo n ą Polską. P ie rw szy je j poseł p. P au l P ra lo n przybył do W a r
szawy 1 m a ja 1919 r. ja k o pierw szy wogóle
p o s e 1 w Polsce pi
o d z y s k a n i u niepodległości.
U rzędow ał tu, zre sztą, niesp ełn a rok. C Został potem posłem fra n c u sk im w Oslo, a n astęp n ie w L izbonie, po-
czem przeszedł n a em ery- -rQ turę. D nia 23 m arca 1920 r. 6, w okresie w ojny polsko-sow iec-
kiej w ręczył swe listy uw ierzytel- \ 9?
n iające jego n a stęp cą p. A ndre de ^ • 0<y*V, Panafieu, aby w ręczyć je p o n o w n ie * ti g ru d n ia 1924 r., ja k o pierw szy ani- • ., b asad o r (poza nun cju szem , m a jący m tę
ran g ę „ex officio “) w stolicy o d ro d zo n ej Pol- __
ski. I znów pierw szy k ro k w k ie ru n k u u z n a n ia w ten sposób m ocarstw ow ości now ej P o l
ski u czy n iła F ra n c ja , zaw sze n a jw ie rn ie jsz a i n a jse rd e c z n ie jsz a n asza so ju szn iczk a i o rę dow niczka. P o sześcio letn iej ow ocnej praev w W arszaw ie p. de P a n a fie u p rzeszedł na em ery tu rę, a n a jego m iejsce p rz y b y ł w p rz e d e d n iu niem al p rz e w ro tu m ajow ego p. Ju- Ijusz L aro ch e, k tó ry w ręczył swe listy u w ie
rz y te ln ia ją c e d n ia 29 k w ietn ia 1926 r. Po siedm iu la ta c h ch lu b n eg o p ia s to w a n ia sw ej godności zo stał p rzen iesio n y do B rukseli, a niedaw no u zy sk ał z a słu żo n ą em ery tu rę.
Do W arszaw y m ia n o w an o ówczesnego, posła w P ra d z e p. L eona Noela, k tó ry zo stał a m b asad o rem w W arszaw ie 26 m aja 1935 r. i ju ż kończy trzeci ro k sw ej d ziałalności ogrom nie cenionej zaró w n o we F ra n c ji, ja k w Polsce.
P. Noel jest w sp an iały m p o staw n y m m ężczy
zną w kw iecie w ieku, o p ię k n e j u jm u jącej postaci. W ysokie czoło, m ąd re, m yślące oczy, u jm u jący uśm iech — czynią zeń in d y w id u a l
ność, o d razu rz u c a ją c ą się w oczy i zgóry przy ch y ln ie u sp o sab iając ą. Jego m ałżonka je st — m im o -wysokiego stan o w isk a — u o so bieniem p ro sto ty , sk ro m n o ści, sp o k o jn ej a w y tw o rn ej d y sty n k cji — bez o d ro b in y b li
c h tru , p e łn a godności — bez k rz ty n ap u szo nej dum y. T ru d n o sobie też w yobrazić, jak bardzo o b o je łu b ia n i są w W arszaw ie i ja k licznie sk ła d a n o „h o m m ag e“ p an i am basa’- dorow ej n a je j p rzem iły ch „ w to rk a c h “ , g ro m adzących całą elitę to w a rz y sk ą stolicy, ja k rów nież św iat n au k o w y , lite ra c k i, polityczny i artystyczny.
O dw iedzając now y p a ła c ajn b asad y fr a n c u sk iej w p a rk u F ra s c a ti, jesteśm y odrazu o czaro w an i p rzep y ch em h allu , w k tó ry m rz u c a się w oczy a la b a stro w a k la tk a schodow a i ta k ież ściany. Schody i po
dłoga z ciem nego m a r
m u ru . — C hodnik
„ m o q u ette“ w
„bleu -ro i“ . Nad schodam i p ięk n y gobelin, po b okach dwa now oczesne złocone „appli- q ues“ o 9 odgałęzieniach św ietlnych każda.
W ielki żyrandol ze złoconego b ro n zu z 24 św iecam i. Im p o n u jące w rażenie w y w ierają k ra to w a n e drzw i z pozłacanego kutego żela
za, prow adzące do długiej g alery jk i-k u lu aru , łączącego k ra ń c e salonów . Na konsolkach w stylu L udw ika XV w idzim y tu alab astro w e wazy. D yskretnie u k ry te św iatło delikatnie je ośw ietla. H all i k u lu a r są naogół u trzym ane
iv stylu n a jz u p e łn ie j now oczesnym . — Roz
poczynam y p rzegląd salonów od w ielk iej sali recep cy jn ej, sk ła d a ją c e j się z k ilk u części, za
znaczonych k o lu m n an iiv W szystkie m eble a m basady p o ch o d zą z\y. „M obilier N atio
n a l“, w łasności państw ow ej, g rom adzącej n ajcen n iejsze m eble i p ro d u k u ją c e j now e na użytek państw ow y w k r a j n i zagranicą. W ię
kszość m ebli tych salonów recep cy jn y ch — p rzeiyażnie z drzew a orzechow ego — u tr z y m ana jest w stylu L udw ika XIV. W yściełane są ak sam item „ fra p p ć “ w: k w iaty u trzy m an e w b arw ach różow o-beige. P ięk n y dyw an z ludw ikow ej „S av o n n erie“, ozdobiony liljam l b u rb o ń sk iem i zw raca ogólną uwagę. Drugi z o w ej „H au-
ebelków no-
■amiki i lam p.
odne w ym ię
ty ch salo n ach : gi — chiński y sek retarzy k ow y „G avau“ ,
W k o le : O becny a m b a s a d o r C publiki Froncu skiej w War
szaw ie, J.
Leon Noel,
w s z \ S T K I E ZDJĘCIA FOT.
„AS".
dyw an jest ju ż now oczesny te la in e “. Je s t tu także kil w oezesnych, now ej rów nież Na ścianach cenne gobelin;
nienia są też w ty c h połąci śliczny stolik m arm urow y, z o b ra b ia n e j skóry, c e d r i piękny fo rtep ia n mahol
n a k tó ry m stoi prześliczna w aza z zielonka wego, jak b y m usującego szkła.
Na lewo w chodzim y do w ielkiej sali b alo wej, gdzie odbyły się w spom niane już w y
stępy artystów p a ry sk ic h n a ra u c ie in au g u racy jn y m ub. r. i gdzie tańczono ochoczo na pierw szym balu, w ydanym w o statk i b. r.
Tu rz u c a ją się w oczy przedew szystkięm dwa w sp an iałe gobeliny z liljam i bu rb o ń sk iem i, pochodzące z XVIII wę K rzesła w sty lu L u dwika XIV ze złoconego drzew a, wyścielane b ro k atelą „C h au d ro n “. P od gobelinam i k an a py z w yh afto w an y m i inicjał;
p ublique F ra n ę a ise “). Posad:
dębu, ściany obite tk a n in ą dw abiu, a z sufitu zw isa sześi
żyrandoli, z k ry sz ta łu i Na jed n ej ze ścian Ir:
terstw a (uścisk dlon ga) i w olności (pl
jący z klatki) obram ow ali
sów. To czołow
publi skiej z n a m l w yraz im w iern o ść Sala balow a w ielkim salone wym o podłodze i a lab a stru . Na je;
R. F. („Re- z jasnego em owego je- pponujących igo brązu, bole: bra- ności (wa-
wy fruw a szystko w
tych kło- eszczenie asad rc- francu- w ielce jak o iiicnncj
D okończenie na str. ęi-
N a le w o : Wielka sala jadalnia w am basadzie utrzymana jest w spo
kojnym, nowoczesnym stylu. — P o
n i ż e j : Fasada Ambasady francuskiej w nocnem oświetleniu.
AS-5
s
TEATR NIEZALEŻNY"
Fragment wystawy we Lwowie, urzqdzonej przed wojną przez „Teatr Niezależny": wi
doczne fotografje znanych aktorów z po
łowy XIX w. i programy różnych scen pol
skich.
Ceniony powieściopisarz i feljetonista An
toni W ysocki, um ieszczający na lamach „Asa"
cykl artykułów teatrologicznych, daje nam tym razem garść ciekawych w spom nień o je dyn ym w sw oim rodzaju, założonym przez siebie przed w ojną teatrze.
n towarzyszenie „T eatr Niezależny we r Y Lwowie“ zostało założone trzy lata
^ przed W ielką W ojną. Statut zatw ier
dziło Nam iestnictwo, z tem, że w ybory człon
ków Zarządu m ają być zgłaszane do D y
rekcji Policji, a egzem plarze sztuk te a tra l
nych przedkładane cenzurze. F unkcje cen
zora pełnił Adam Krechowiecki, red ak to r urzędow ej „Gazety Lwow skiej“ , znakom ity pow ieściopisarz i przyjaciel H enryka Sien
kiewicza.
W ówczas we Lwowie T eatr Miejski b rn ął w banałach rep ertu aru , i w szablonach gry i dekoracji. Na k ró tk o zajaśn iał talentem o rganizacyjnym Tadeusza Pawlikowskiego, ale, po pow rocie Paw likow skiego do K rako
wa, tem żywsza była we Lwowie tęsknota do przejaw ów sztuki idealnej.
Dla tego celu n a Zachodzie, we F ran cji, Niemczech i W łoszech, działały sceny n ie
zależne od wym agań, tak zw anej „szerszej publiczności“, „sceny w olne“. Istoty p rzed staw ień na tych scenach, w myśl haseł o „re form ie te a tru “, przybierały krańcow o róż
ne oblicza. W m iejsce patetycznego tonu i posągow ej pozy teatru klasycznego, a póź
niej mieszczańskiego, w P aryżu, Antoine, siłam i am atorskiem i i nakładem w ielu żm u
dnych prób, kopjow ał w sposób drobiazgo
wy, odtw arzał, praw dę, szarą praw d ę życia i atm osfery. W ibsenow skiej „Dzikiej kacz
ce“ podkreślał, może aż do przesady, z a n iedbanie m ieszkania fotografa, w ady w y
m owy jego ojca i niechlujność w yglądu su b lokatorów . P odobną m etodę stosow ał w u- tw orach innych mu współczesnych, które w prow adził n a swej m ałej i ubogiej scenie, w utw orach dram atycznych Becka, Zoli, H auptm anna.
Realizm, naturalizm .
W prost inaczej w idział dzieła lite ra tu ry dram atycznej, trak to w ał m otyw y dzieł, sym bolicznie, Georg Craig, fan tasta. P rzy jació ł
k a jego, Izadora D unkan, słynna tan cerk a i in icjato rk a fąńca, ilustrującego utw ory muzyczne, w pam iętniku swej artystycznej k a rje ry opisuje rezultaty fantazyj scenicz
nych, stylizacji tła dzieł dram atycznych, w in terp re tacji je j uw ielbianego kochanka.
„G ordon Craig był jednym z genjuszów najw iększych, niepospolitych naszej epoki.
To była istota, ja k Shelley, zrodzona z ognia i błyskawicy.
Nie grając czynnej roli w życiu praktycz- nem sceny, przeistoczył cały now oczesny teatr. Stał na uboczu i m arzył, a m arzenia te natchnęły wszystko, co sztuka dzisiejsza posiada pięknego“.
Czy słynna ta n c e rk a nie „p rzeso liła“ w po
chw ałach?
Za p rzy k ład m oże posłużyć „R osm ers- ho lm “ Ibsena.
Scena, w edle in fo rm ac ji a u to ra , m a p rz e d staw iać salon, k om fortow o, w guście m iesz
czańskim , um eblow any, w m iejscow ości p o d m iejskiej, w Norwegji.
J a k to tło u plastycznił Craig?
J a k o w nętrze św iątyni egipskiej, z p la fonem bardzo w ysokim , podn iesio n y m do obłoków i ścianam i o n ieskończonej p e r
spektyw ie... A z okna w idoczny k ra jo b ra z , zabarw iony na różow o, żółto, zielono, m iał w yglądać ja k brzegi Nilu...
Kto zrozum ie, dlaczego?
Rebekę W est w „R osm erholm ie“ g rała w tej d ek o racji trag iczk a E leo n o ra Duse.
Z początku rów nież, ja k Iz a d o ra p o d u r o kiem , Craiga, gdy je d n a k co raz b a rd z ie j z a czął się zarozum ialstw em wobec, n ie j p o p i
sywać, k azała m u w ynosić się za drzw i.
T ak skończyła się w sp ó łp raca tych d w o j
ga niezw ykłych artystów .
Pom ysły C raiga nie pozostały w dziedzb nie inscenizacji bez dalszego w pływ u. Nie zawsze, w pogoni za now ością, w zgodzie z sensem.
Z sym bolam i w ogóle lepiej... ostrożnie!
W la ta później scenę sonam bulizm u Or- cia w „N ieboskiej“ Z ygm unta K rasińskiego odgryw ano, w T eatrze P o lsk im w W a rsz a wie, na tle d ek o racji sym bolicznej. „A p rz e cież — ja k pisał o tem Jó zef K o tarb iń sk i, — poeta nie chciał, aby razem z ludźm i w nrjo- wała... k an ap a, o niem ożliw ych fo rm ach i dziw acznej długości“ .
T eatr N iezależny we Lwowńe nie szedł w ta k dalekie sfery a b stra k c ji. W ydobył i uw ydatnił w artości n ieznane w arto ści z a poznane. U rządził p ierw szą w ów czas w P o l
sce W ystaw ę T eatraln ą. W ygłoszono k ilk a naście (przez zaproszonych prelegentow i w ykładów o sztuce dram aty czn ej. I szereg 0 teatrze k onferencyj publicznych, w k tó rych w ypow iadali się poeci, esteci, k rytycy 1 publiczność. P rzed staw ien ia te a tra ln e o d
O d , . w . h « « e n . U « * » * * « » - Norwida de ik« H „T M łn i
6* AS
byw ały się w w y n ajęty c h przygodnie salach, K asyna M iejskiego, D om u K atolickiego, T e a tru Ludow ego. T erm in przed staw ien ia zap o w iad ały afisze n a m e tr w ysokie, sk o m ponow ane po m a la rsk o , nie p o d a ją c n a zw isk ak to ró w -am ato ró w , ty lk o nazw isko prezesa sto w arzy szen ia i nazw iska reżyse
rów , B arw ińskiego, M arczew skiego, Rygie- ra, Frączkow skiego. W y staw ił T e a tr N ieza
leżny, n iep rzy jęte przez T e a tr M iejski, u tw o ry u talen to w an y ch m ło d y ch a u to ró w , „Sęp"
M arji W alew skiej i „W olne d u c h y “ W ład y sław a K ozickiego, dalej, ze słow em wstęp- nem R om ana Z rębow icza kom ed ję-p o em al
„Noc tysiączna d ru g a “ C y p rjan a N orw ida, sztukę G abrjeli Z apolskiej „T resow ane d u sze“ , p o e m a t d ram aty czn y F e lic ja n a Faleń- skiego „D w orzanie k ró la M arch o łta“ , dja- logi Ju lju sz a K laczki „W ieczory flo ren ck ie ', a to z u p o w ażn ien ia tłu m acza z fran cu sk ie
go prof. S tan isław a h r. T arnow skiego i w układzie scenicznym niżej podpisanego, w końcu w u k ład zie scenicznym tegoż „U cz
tę“ P lato n a.
D okonanie tych zam ierzeń, W y staw a T e a traln a, w ykłady o sztuce d ram aty czn ej, Kon ferencje P ubliczne, p rzed staw ien ia te a tra l
ne, by ło rezu ltatem w ielu przygotow ań.
Na W ystaw ie u k az a n o z p rz e d w ielu la t afisze, m iędzy nim i afisze o pierw szych w ystępach m ło d z iu tk ie j H eleny M odrzejew skiej, p ro jek y arc h ite k to n ic z n e i m odele b u dynków te a tra ln y c h i scen, p o rtre ty a u to rów d ram aty czn y ch , p o rtre ty i fo to g rafje a k torów w ich n ajw y b itn iejszy ch rolach, szty
chy i ryciny w zw iązku z życiem teatrów w k ra ju i zagranicą. Okazy, użyczone ze zbiorów p ry w atn y ch i publicznych, zgrupo
w ano w salach, ubranych w dyw any i k w ia ty. Całość W ystawy, poczynając od barw y n ad an ej ścianom sal w ystaw ow ych, p ro je k tow ał m alarz-arty sta Balk.
Ceny biletów w stępu, ta k n a w ystaw ę ja k i na w ykłady, były kilkunastogroszow e.
W y k ład y odbyw ały się w dwóch innych salach. Prelegenci m ówili o dziełach lite
ra tu ry dram atycznej, o sztuce ak to rsk iej i reżyserskiej, o m alarsw ie dekoracyjnem , kostjum ologji, ch arak tery zacji, o te atrach w m inionych w iekach, m isterjach relig ij
nych, te a tra c h ludow ych i wogóle na tem a
ty, k tó re z tej dziedziny życia umysłowego m ogły zainteresow ać słuchaczów i obznajo- mić ich z rolą teatru , nie wyłącznie rozryw kowego.
Na K onferencjach Publicznych, żeby tak rzec, w iecach, przem ów ienia zgłaszających się do głosu zw racały się w k ierunku a k -' tualności. Staw iano zagadnienia, jak ie w o
bec społeczeństw a m a te a tr obow iązki? Czy iest rzeczą w łaściw ą prow adzenie teatru , ja ko przed sięb io rstw a handlow ego, czy też kierow nictw o poV-jnno ryzykow ać w ystaw ia
nie utw orów autorów im üdych i nieznanych?
I tak dalej.
Te rozw ażania i dyskusje om aw iały P ''z"
niej dzienniki i w ywoływ ały echa na p ro wincji, co przejaw iało się w nadsyłanych dziennikom i T eatrow i Niezależnem u ko re
spondencjach.
Głownem zad an iem stow arzyszenia były Starania o arty sty czn o ść przedstaw ień, m im o w arunków n ajtru d n iejszy ch . Nie było w ła
snej sali, ani n a koszty, prócz pryw atnej, subw encji. Za to saty sfak cją n ielada było uznanie m iejscow ej k ry ty k i. O „Uczcie“ P la
to n a, w ystaw ionej pierw szy raz we F lo re n cji, w 17-teni. stuleciu, a dru g i raz we Lw o
wie, w zm iankow ały, via W iedeń, pism a greckie.
We Lw ow ie w szyscy szli stow arzyszeniu
„na rę k ę “ . L iteraci, n ajczy n n iej G abrjela Zapolska, E dw in Jędrkiew icz i Ludw ik Sko
czylas, p ra sa , in sty tu cje społeczne, młodzież.
Miło w spom nieć, że Związek U rzędników P ryw atnych, ja k o w łaściciel H otelu Georga, w którego salach została o tw arta W ystawa T eatraln a, ta k ja k i Izba H andlow a, udzie
la ją c lo k al na w ykłady o sztuce, wymówiły się od przyjęcia czynszu za w ynajem , a to w celu przyczynienia się do p racy dla ro z
w oju k u ltu ry m iasta i k ra ju . Nie brakło i zainteresow ań ujem nych, kpin, szyderstw i k a ry k a tu r w hum orystycznych tygodni kach „Śm igus“ i „Pocięgiel“ . Ale to tylko dodaw ało otuchy. Z arząd stow arzyszenia ogłosił k o n k u rs na u tw ó r dram atyczny. Za
nosiło się n a zorganizow anie spółki a k c y j
nej, gdy tym czasem na aren ie św iata po
tężniała ak cja stro n w alczących.
W ojna!
Zespół członków stow arzyszenia ro z p ró szył się, T e a tr Niezależny zakończył swój pięcioletni żyw ót, n a zawsze.
Antoni W ysocki.
K Ą C IK
N ajnowszy znaczeK .roo cuski.
Zamieszczamy dzisiaj pełny w ykaz now o
ści za ostatnie dw a m iesiące, zgodnie z ży
czeniem Czytelników '.
Niemcy w ydały poza dw om a znaczkam i, omówionym i ju ż w „Asie“, całą serję u rzę
dową, przeznaczoną d la p rzesy łek w ysyłanych przez „NSDAP“ (p a rtję n acjo n a ln o -so cjali- styczną). O bejm uje ona w artości: za 1, 3, 4,
5, 6, 8, 12, 16, 24, 30 i 40 fenigów i m ałą sensacją są tu w łaśnie sztuki ,za 24 i 16 fen i
gów, jak ich dotąd jeszcze nigdy w Niemczech nie było. Praw dopodobnie egzem plarze nie- stem plow aiie należeć b ęd ą do rzadkości, gdyż przy ścisłej k o n tro li nie m ogą się one d ostać w ręce „pierwszego lepszego“ filate
listy.
' y E sto n ji u jrzał, nietyle „św iatło dzienne“, co ąlbunii“ zbieraczy, w ielki blok łączący 4 znaczki dobroCzy j,ne w ydane pozatem i p o jedynczo. Są Ic w ariófyi za 10, 15, 25 i 50 sent, do których oczywiście pobiera się iusn- tyczną staw k ę n a estońską „pom oc zim ow ą . Ż dośw iadczenia w iadom o, że e ś l“ ” 'skie znacz
ki bardzo zw yżkują i w arto p o starać się o mC
zawczasu. ,
D okończenie na str. 26-ej.
M O N U M EN T UZERGEDENKTEEKEN
A U ROI ALBERT A LTSER A A N K O N IN O ALBERT
• Un p ays qui to d i fend s'im pase a u respect d e taut».
H Qoil 1914)
Zf*** iand d a l zieh verdedigt dwing, Młer e erbied af»
(4 I9U) NaidPwszy b e l g i j s k i blok, z którego do
chód otZeznaczono na budowę pomnika króln A lb e rta r.cd rzekq Lzerq.
WKŁADKA
m ie & ię a s u u e tu Ą -
P R E M I E
pxx s l S o o - 2
iu z A u tfe /n a ü p w te
P R E M I E
k SPECJALNE , , .
'W ' o iy ic y x jp M jC i/u u
K I P I U t ^
'fuxq^latacA wjM tec bfw itfxi 6 oq-
AS* 7
W S P O M N I E N I E
O C Y
U a c H a w a l a w ą
w tedy się baw ili, um ieli to ro b ić inaczej, niż ci wszyscy, k tó rzy dziś ja k sen n e w i
d z ia d ła sn u ją się znu d zo n y m k ro k iem po niem al pustych w n ętrzach , w y stro jo n y c h ja k n a przyjęcie nie tych, co żyją, lecz tych, k tó rzy daw no odeszli...
T ak — to nie ulega n a jm n ie jsz e j w ątp li
wości, że d aw n iej b aw io n o się lepiej. Kto pam ięta zabaw y z p rzed w o jn y i te, k tó re u rząd zan o jeszcze przed 17-stu laty , tuż po w ojnie bolszew ickiej — ten dziś w łaściw ie nie m a co szukać n a sali balow ej. Niewiele się ona ró żn i w w yglądzie i n a s tro ju od każdego przeciętnego d an cin g u — m oże na- d kilku
( J i»‘> gdy nadejdzie karnaw ał, roz
poczynam w ęd
rów kę po sa
lach balowych, zawsze, nie
zm iennie z jed- nem p rag n ie
niem, by znowu wyczuć zaw ro t
n y rytm daw no m inionych fee- ry j tanecznych, w a b i ą c y c h przed laty oko bogactw em tua- let i kostjum ów , w yszukaną u ro d ą danserek, e-
legancją legjo- nu causeur‘ów a „biorących“
każdego uczest
n ik a owym n a strojem , o k tó rym tru d n o by
łoby powiedzieć, z czego się zro dził, kto go w niósł na pełne N a lewo: Jeden z artystycznych k o t y l j o n o w , p r z y g o t o w a n y c h n a b a l przez uczenice S z k o ł y Przem.
A rt. i S z t u k Z d o b n i c z y c h .
pogody i beztroski sale. — Czy może sp ły w ał wówczas na w irujące pary ze skrzypiec, co naprzem ian p o trafiły w yśpiew ać n a jb a r
dziej upojne m elodje daw nych w iedeńskich walców, a zaraz potem nagłym zryw em sm yczków w yczarow yw ały rytm p o ry w ają
cego m azura, czy może sam i ludzie, którzy
W pięknych stylowych kostjumaeh wystąpiły reprezentantki S z k o ł y Przemysłu A rtystycznego i Sztuk Zdobniczych. zdjącta: Fot. „AS"
wet stoi od niego znacznie „ n iż e j“, bo swym ogrom em i ośw ietleniem a ll gio rn o o d s tra sza osoby, przyzw yczajone ju ż do inn y ch ra m em ocyj tanecznych i n a b alu czujące się dosłow nie „ ja k nie u siebie w d o m u “ .
Pow ody? — odpow iedź p ro s ta : ludzie stali się p rze ra ż a ją c o w ygodni, m oże n aw et w ię
cej, niż w ygodni — żeby nic pow iedzieć, iż p o p ro stu scham ieli. P rz y k re słow o, ale n a j
w łaściw sze na o k reślen ie tego, co się dziś ob serw u je podczas nocy k arn aw ało w ej. P o e
z ja i u ro k pierw szego k ro k u m łodej p an n y n a sali balow ej — to d la w z ra sta ją c e j dziś g en eracji p o w o jen n ej ta k i sam przeży tek , ja k szn u ró w k a lub p laża p rzezn aczo n a w y łącz
nie dla kobiet. A m ężczyźni? — ty m już w ogóle się. nie chce fatygow ać. U branie fr a kow e w krótce należeć będzie do legendy.
Dziś p o siąd ą je zaledw ie k ilk a p ro c e n t z tych, k tó rzy w noc k arn aw ało w ą w ychodzą, by się baw ić. Sm oking sta ł się u n a s u n i
w ersalnym stro jem w ieczorow ym , p o w o d u jąc, że ci, k tó ry m u słu g u ją, nie ró żn ią się wyglądem zew nętrznym od u sługujących.
A n a stró j? — O! tu n iejed en podniesie głos protestu. Ja k tp ? przecież n a s tró j je st i to ja k i na d ancingach i wielu balach! — Na lew o! Komitet „Balu M askow ego S.D.K.
I z prezesem Syndykatu dr. Janem Lankauem (pierwszy od lewej) przy wejściu na bal
w Grand-Hotelu.
A tak... n a s tró j je st. Ale dzięki czem u? Otóż d aw n iej w ystarczyło sp o jrzen ie oczu p ię k nej dziew czyny, ab y m łodzież szalała i tłum nie szła w zaw ody o p alm ę pierw szeństw a w k ad ry lu , m azurze, czy k o ty ljo n ie. — Dziś n a s tró j stw arza... w ó d k a i on a n a d a je ton zabaw ie — , te j dancingow ej.
Lecz b ądźm y d o b re j m yśli! C oraz częściej bow iem p o d e jm u ją in icjaty w ę ludzie, k tó rzy p ra g n ą ' w znow ić tra d y c ję daw nych, nobliw ych zabaw k a rn aw ało w y ch w Polsce.
Stolica, a za n ią i in n e w iększe m ia sta n a szego k ra ju , z K rak o w en i n a czele, pow oli zaczynają się w yzw alać z w szechw ładnej dotąd ty ra n ji dancingów i w ulgarnych
„boites de n u it“ . Może w ięc ju ż w k ró tce n a stąpi n a tu ra ln y „ro z d z ia ł od sto łu “ pom ię
dzy niem i a b alem — n a tu ra ln y , bo d ancing stw orzony zo stał n a codzień, a b a l pozo
stanie n a jle p sz ą fo rm ą k a rn a w a ło w e j za
bawy. ,
* # *
W o statk i u rząd ził S y n d y k at D zien n ik a
rzy K rakow skich w ielk i „B al M askow y“ , k tó ry sta ł się p raw d ziw y m ew enem entem
(\
O gólny widok pomysłowo udekorowanej sali balowej w Grand-Hotelu podczas „Balu
M askowego" S. D. K.
Fragmenty balu były transmitowane przez radio — przy mikrofonie speakerzy (od lewej);
Red. A. W asilewski, red. dr. I. Kleszczyński, dr. Reguła z Polskiego Radja, p. Teresa Suchecka, p. M. W ęgrzyn i red. J. Janowski.
sfer Iuw.r
Po długim i m uło
wym sezonie tan ec zn y m zbudzono-:
K arnaw ału w chw ili, gdy m iał ju ż abdy- kow ać na rzecz sw ego następ cy — w ładcy k rólestw a P o stu i P o k u ty . Zbudzono i w trium fie w p ro w ad zo n o n a sale G rand-H ote
lu, gustow nie i pom ysłow o na tę o statn ią noc k a rn a w a łu p rzyozdobione przez grono arty stó w -m alarzy pp. B rzeskiego, Strychal- skiego i Żm udę. P ięk n y m dla o k a i pełnym najlepszych tra d y c y j w stępem balu był m a zur, k tó ry o d tań cz y ł zespół baletow y p. Ve
ry Z ah rad n ik , d a ją c p oczątek ogólnej z a b a wie. W p ro g ram ie je j nie b ra k ło w ielu im prez, k tó re em o cjo n o w ały liczne grono w y
tw ornej publiczności. W ybory królow ej i króla b alu , k tó ry m i zostali: p. Olga W aiglów na, b ra ta n ic a znakom itego uczone
go lw ow skiego i p. W ik to r Bipgański, z n a ny a rty sta d ram aty czn y i reży ser teatru krakow skiego — o raz k o ty ljo n z k o n k u r
sem tańca, w zbudziły n ajw ięk sze zain tere
sowanie.
Z p rzep ro w ad zo n ej przez k ra k o w sk ą ra- d jostację, a p rzy g o to w an ej przez red. An
toniego W asilew skiego tra n sm isji frag m en
Poniżej ; P. H a n n a Bielska, a r t ys t ka t e a t r u k r a k o w s k i e g o na „Balu
M a s k o w y m " S. D. K.
tów balu, dow iedzieliśm y się o in te re su ją cej h isto rji gm achu dzisiejszego G rand-H o
telu, w którego salach odbyw ała się zab a
wa. B udynek ten w edle zap o d an ia znanego h isto ry k a i m iłośnika K rakow a, Adam a Chmielą, pow stał z połączenia trzech k a m ienic, k tó re w XVIw. należały: n a ro ż n a do Briccego W ężyka z C hrząstow ic, stąd „W ę- żykow ską“ zw ana, a sąsiad u jąc e z n ią do d ru k a rz a M acieja W ierzbięty, w ym ieniane w spisach ja k o „W ierzbięcińskie“ . W XVII w ieku połączono te trzy kam ienice w jed n ą całość i ich w łasność przepisano n a Mo
szyńskich. K olejno w łaścicielam i dzisiejsze-' go G randu byli: J a n Grodzicki, cyrulik i ch iru rg m iejski, J a n z D em bian D em biń
ski i jego syn sta ro sta w olbrom ski F ra n c i
szek, ożeniony z U rszulą M orsztyn, słynną p a n ią krakow ską, k tó ra pałac k azała o to : czyć słupam i kam iennym i i łańcucham i,
„aby gawiedź nie m iała1 d o stęp u “. P roces o usunięcie tych słupów , ja k i m iasto w yto
czyło apodyktycznej starościnie, toczył się p rzed try b u n ałem krakow skim zgórą przez la t 7.
W r. 1873 pałac przeszedł na w łasność XX. C zartoryskich z W oli Justow skiej. N ad
budow a drugiego p iętra, now a fasad a i prze
budow a w nętrz w edle pro jek tó w inż. N itscha n ad ały budynkow i im p o n u jący i arty sty cz
ny' w ygląd. Od Radziw iłłów n ab y ł w roku 1886 gm ach dzisiejszego G randu Chronow- ski, k tó ry zainstalow ał w nim hotel, zap i
su jąc go w testam encie gm inie m. K rakow a, a ta sp rzed ała b udynek w czasie w ielkiej w ojny A leksandrow i h r. Skrzyńskiem u, b. prem jerow i i m inistrow i spraw zag ran i
cznych, po k tó ry m odziedziczyły go obecne w łaścicielki: M ar ja hr. Sobańska i W anda h r. Zam oyska. Oto k ró tk a h is to rja gm achu, posiadającego najlepsze trad y cje już w n a szych czasach, kiedyto tuż po w ojnie bol
szew ickiej przez trzy lata zrzędu urządzano ta m najelegantsze reduty, słynące z u d z ia łu w nich elity w ojew ództw a k rak o w sk ie
go, w spaniałych ram zabaw y i owego p ra wdziw ie przedw ojennego n astro ju .
„B al M askowy“ S yndykatu D ziennikarzy K rakow skich przy p o m n iał żywo owe reduty.
Przez sale G randu przew inął się korow ód w ytw ornych tu alet i pięknych kostjum ów , w śród k tó ry ch w yróżniały się kom pozycje rep rezen tan tek Szkoły P rzem ysłu Art. i Sztuk Zdobniczych. U czennice tej szkoły (wydział D okończenie na str. 18-iej.
AS-9