ROCZNIK L X 1929 ZE S ZY T V
S Z K O Ł A
O R G A N S T O W A R Z Y S Z E N I A C H R Z E Ś C I J A Ń S K O - N A R O D O W E G O :: :: :: N A U C Z Y C I E L S T W A S Z K Ó Ł P O W S Z E C H N Y C H ::
M I E S I Ę C Z N I K
POŚWIĘCONY SPRAWOM WYCHOWANIA W OGÓLNOŚCI, A W SZCZEGÓLNOŚCI SZKOLNICTWU POWSZECHNEMU.
Redaguje: M i c h a ł S i c i ń s k i ze współudziałem Komitetu redakcyjnego Redaktor odpowiedzialny: A n t o n i n a T y * z k o w * k a .
Adres Redakcji i Administr. Warszawa, Senatorska 19. Konto P.K. O. 10.185
Prof. L. JAXA-BYKOW SKl (Poznań).
S Z K O Ł A P O W S Z E C H N A , J E J C E L E I I S T O T A . S z k o ła pow szechna jest w y tw o re m n a jn o w szych czasów.
W y ro s ła z dążeń k u ltu ra ln e g o podnie sienia sz e ro k ic h mas lu d ności i z ro b ie n ia z n ich o b y w a te li społeczeństw a, św iadom ych s w ych o b o w ią z k ó w , nie o b c y c h ż y c iu n a ro d u i państw a. Od s k ro m n y c h p o c z ą tk ó w , w y ra ż a ją c y c h się w s z k ó łk a c h p a ra fia l
nych, doch o d zim y obecnie n ie ty lk o do jaknajdalszego ro z p rz e s trz e n ie n ia się i u ję c ia ogółu o b y w a te li w obręb s z k o ły ta k, b y b y ła ona rz e c z y w iś c ie pow szechną, ale i stopniow e go po d niesienia jej p oziom u w y ch o w a w cze g o i naukowego', w ię c dziś o g ra n icze n ie się do n a u k i czyta n ia , pisania i czte re ch d zia ła ń ra c h u n k o w y c h jest anachronizm em , dziś ogół, m usi b yć ośw ie
c o n y i m ieć zasób w ia d o m o ści ogólnych, nie zb ę d n ych dla życia w spółczesnego o b yw a te la .
J a k często jednak, ta k i tu, re fo rm a to rz y i e ntuzjaści idą za d a le k o i pragną ze s z k o ły pow szechnej z ro b ić ,,pół u n iw e r
s y te tu “ , zapow iad ając, że dla zro zu m ie n ia p e w n y c h zagadnień n a u ko w ych , czy dla odczucia p ię k n o ś c i a rty s ty c z n y c h nie zb ę d ny jest p e w ie n poziom d u c h o w y , zależny od w ie k u i od u z d o l
nień w ro d z o n y c h 1).
*) Dla ¡przykładu podaję, że nip. z rachunków w 7-ym roku nau
czania wyimaga się omawiania z młodzieżą 14-letinią równań 2-go stopnia, które przed wojną b y ły tematem nauki w klasie V II gimnazjalnej, wiięc
S ta n o w is k o ta k ie k r y je pow ażne nieb e zp ie cze ń stw a : z je d nej s tro n y zniechęcenia m ło d zie ży z p o w o d u z b y t w y s o k ie g o p ro g ra m u , z d ru g ie j — uczenia p o z o ru i b lic h tr u ta k ze s tro n y ucznia, ja k n auczyciela . J e ś li m a m y n a k re ś lić w ła ś c iw y p ro gram, p o w in n iś m y w ię c ro z w a ż y ć : 1) d la kogo szko ła p o w szechna jest przeznaczona, 2) do czego m a dążyć i do czego s w ych w y c h o w a n k ó w d o p ro w a d z ić .
O dpow ia d a ją c na p y ta n ie pierw sze, m u sim y s tw ie rd z ić , że 1) szko ła pow szechna jest przeznaczona d la d z ie c i od la t 7 — - 14, a w ię c m usi się lic z y ć z psycholog ią dziecka, za in te re s o w a niem , ro z w o je m u m y s ło w y m i fiz y c z n y m ; 2) }ako pow szechna w in n a być ta k sko n stru o w a n a , b y p ro g ra m jej w c a łe j ro z c ią gło ści b y ł dostępn y i rz e c z y w iś c ie opa n o w a n y w oznaczonym czasie przez ogół m łodzieży, w ię c p rze z w s z y s tk ic h z w y ją tk ie m n ie d o ro z w in ię ty c h , k tó r z y p o w in n i b yć s k ie ro w y w a n i do s z kó ł specjalnych.
P ro g ra m w ię c p o w in ie n b y ć ta k sko n s tru o w a n y , b y ogół p rz e c h o d z ił go w p rze cią g u przepisane go siedm iolecia, in a cze j b o w ie m , je ś lib y ś m y go p o s ta w ili na p oziom ie w yższym , szko ła p rze sta n ie b y ć pow szechną, a stanie się szko łą dla w y b ra n y c h , gdy ogół o g ra n ic z y się do p ro g ra m u 4 czy 5 klas, niepełnego i n ie p rzyg o to w u ją ce g o do p rzyszłe g o ż y c ia o b y w a te ls k ie g o .
S elekcja p o w in n a w szkole pow szechnej o g ra n iczyć się do d w u k ie ru n k ó w i o dbyć w d w u etapach. U w stę p u i w p o c z ą t
k o w y c h la ta c h w y łą c z y ć po 3 — 4 la ta c h n ie d o ro z w in ię ty c h . P o z o s ta li p rz e s z lib y p e łn y k u rs s z k o ły pow szechnej, b y po jej sko ń cze n iu albo w ejść do za w o d ó w p ra k ty c z n y c h , z e w e n tu a ln ą n a u ką d opełn iającą, albo do s z k ó ł za w o d o w ych , albo p rz y p o n o w n e j s e le k c ji m o g lib y k o rz y s ta ć ze specjalnie d la n ic h z o r
g a n izo w a n ych s z k ó ł śre d n ich o g ó ln o k s z ta łc ą c y c h 5-cio, czy 6 -cio le tn ic h , k tó r e b y o c z y w iś c ie d a w a ły te same u p ra w n ie n ia , co gim nazja 8 -m io le tn ie . N ie p rz e s z k a d z a ło b y to ró w n ie ż p rz y j-
w wieku lat 17, z historii wymaga się zrozumienia „prądów społecznych“ ,, j. polski chciałby w ostatnim roku nauki dać obraz literatury, na którą gimnazjum przeznacza 3 pełne tata nauki w najwyższych klasach! Pomi
jając stronę utylitarną, czy w tym wieku roztrząsanie tych kw estyj nie jest jaskrawym „werbalizmem“ , oo więcej wdrożeniem d o b l a g i i p o w i e r ze h o w n o ś c;i?
— 117
rm owaniu u c z n ió w z uko ń czo n ą szk, 7 -k la s o w ą po o d p o w ie d n im egzam inie do odnośnej k la s y gim nazjum 8 -letniego .
Co się ty c z y p u n k tu drugiego, to p ro g ra m p o w in ie n znów uw zg lę d n ia ć p o trz e b y sz e ro k ic h mas o b y w a te ls k ic h , k tó re m a
ją być ośw iecone, a nie k u s ić się o fa b ry k a c ję fa łs z y w e j ,(in te li
gencji lu b z a ro z u m ia ły c h „p ó łu c z io n y c h ". O czyw iście zakres p o trz e b i w ym agań zależy od ogólnego p o z io m u k u ltu ra ln e g o , od w a ru n k ó w i sto s u n k ó w lo k a ln y c h . In n y m o n b y ł daw niej, in n y dziś, in n y będzie w przyszło ści, in n y p rz y u s tro ju m o n a r- ch istyczn ym , in n y w R ze czyp o sp o lite j, gdzie k a ż d y o b y w a te l jest p o w o ła n y doi je j k ie ro w a n ia , choćby pośredniego i odpo
w ia d a za jej losy, odnośny też b y ć m usi w ś ro d o w iska ch w ie l
k o m ie js k ic h i fa b ry c z n y c h , a w u s tro n n e j w si. A b s o lw e n t szko ły pow szechnej p o w in ie n b yć m o ra ln ie w y ro b io n y m ta k je d n o s t
ko w o , ja k społecznie, znać p rz y ro d ę i h is to rję ojczystą, b yć do
sta te czn ie p rz y g o to w a n y m do życia społecznegoi w sw oim ośrodku, a u z d o ln io n y m do e w e n tu a ln e j dalszej p ra c y na d sobą i in te le k tu a ln e g o sam okształcenia , a zarazem m ieć p o d s ta w y n a u ko w e do dalszego k s z ta łc e n ia się w gim nazjum .
Z a kre s to skro m n ie jszy, niż ro zle g łe h o ry z o n ty w sp ó łcze snych p ro g ra m ó w , ale p rze cie ż w a ż n y społecznie i je d n o st
k o w o i je ś li szko ła pow szechna zadanie to w ca łe j ro z c ią g ło ś c i spełni, d o ko n a d z ie ła w ie lk ie g o i rze czyw iste g o , gdy dziś z k o nieczności, dążąc do gra n ic d la ogółu n ie d o stę p n ych zaw odzi, a n a w e t zniechęca lu b w yp a c z a 1). N a le ż y ściśle ro z g ra n ic z y ć zakres i przeznaczenie s z k o ły pow szechnej i gim nazjum , w y łą czyć n ie zd ro w ą ry w a liz a c ję . In n a ta m w in n a b yć m łodzież, in ne zadanie. I to nie ty lk o dziś ale i w p rzyszło ści, b o m im o ogólnego w z ro s tu k u lt u r y i o ś w ia ty , je d n a k niem a i nie będzie ró w n o ś c i in te le k tu a ln e j w y c h o w a n k ó w , a ic h w a rto ś c io m p o w in n y o d pow ia dać odm ienne s z k o ły o odm iennej o rg a n iza cji.
Jeszcze jedna p ro za iczn a uwaga. U k ła d a ją c p la n y, n a le ży lic z y ć się z m ożnością re a liz a c ji w n ie d łu g im czasie, w ię c ja k ic h ś 10-ciu la ta ch . S nucie dalszych p la n ó w , to p o m y s ły p a p ie ro w e , k tó re n im w e jd ą w życie, będą p rze sta rza łe . O czy-
') Odpowiedzi przy egzaminach wstępnych do wyższych klas gim
nazjów świadczą o braku wiadomości elementarnych, a zupełnej powierz
chowności danych naukowych i literackich.
w iś c ie zasadnicze znaczenie ma siła fin a n so w a p a ń stw a i spo
łe cze ń stw a i c z y n n ik a tego nie w o ln o le k ce w a żyć.
U w ażam , że n a u c z y c ie ls tw o s z k ó ł pow szechnych, ja k o sto
jące u w a rs z ta tu p ra c y w zro zu m ie n iu w ażności w yrobienia powszechnego ogółu, pow in n o w ty m k ie ru n k u z w ró c ić swą d zia ła ln o ść k ry ty c z n ą i tw ó rc z ą , p rz e d y s k u to w a ć dzisiejsze program y, oznaczyć w y ty c z n e i o p racow ać szczegółow e p la n y praw dziw ej i realnej szkoły powszechnej, a ta p ra ca będzie bez p o ró w n a n ia ow ocniejsza, i użyteczniejsza dla O jczyzny, n iż ha
ła ś liw a kam panja p rz e c iw do tych cza so w e m u i w y p ró b o w a n e m u u s tro jo w i gim nazjów .
Od R e d a k c ji. Pom ieszczając a r ty k u ł p. p ro f. B y k o w s k ie go, jednego z n a jw y b itn ie js z y c h pedagogów i p io n ie ra n o w y c h k ie ru n k ó w w pedagogice i psycholog ii, chcem y zapoznać ogół n a u c z y c ie ls tw a z jego poglądam i. N iezależnie od poglądów , ja k im d a w a liś m y n ie je d n o k ro tn ie w yra z, o tw ie ra m y dyskusję na łam ach „ S z k o ły “ na te m a t celu i p ro g ra m u s z k o ły pow szechnej, w z w ią z k u z zam ierzoną przez w ładze, jej re fo rm ą .
JÓZEF N AŁĘ C Z (Warszawa).
R E F L E K S J E P R O G R A M O W E .
O d dłuższego czasu ro z w ija się za ró w n o na ła m a ch p ra s y fachow ej, ja k i w o rganizacja ch n a u czycie lskich , a n a w e t w p ra sie codziennej dyskusja na te m a t re w iz ji p ro g ra m ó w szko ln ych . W d y s k u s ji te j za b ie ra ją ró w n ie ż głos c z y n n ik i u rzę d o w e z M in is te rs tw e m W R. i O. P. na czele.
T a k ro z le g ła i w szechstronna dyskusja d o w o d z i przede- w s z y s tk ie m jednej rzeczy, a m ia n o w ic ie , że obecna szko ła w Polsce, bez w zg lę d u na jej k a te g o rję , nie sp e łn ia n a le życie ty c h zadań, ja k ie w k ła d a na n ią życie i k tó ry c h sp e łn ie n ia do
maga się ż y w io ło w o w p ro s t społeczeństw o.
C zy szko ła pow szechna, czy szko ła śre d n ia o g ó ln o -k s z ta ł- cąca, czy te ż szko ła z a w o d o w a w y k a z u je liczn e b r a k i i to b ra k i raczej odczute, n iż dostrzeżone i zrozum iane. W w ie lu b o w ie m p rz y p a d k a c h , po stw ie rd z e n iu , że uczeń, kończąc szkołę n ie w y n o s i z n ie j ta k ic h re z u lta tó w w ie lo le tn ie j n a u k i, ja k ic h w ym aga od niego życie — na za p yta n ie , na czem te b ra k i
— 119
polegają, n ie u m ie m y znaleźć jasnej o d p o w ie d zi, a zd o b yw a m y się na b a rd zo z d a w ko w e k o m u n a ły ty lk o .
D yskusję na te m a t zadań s z k o ły i sposobów ic h sp e łn ie nia u tru d n ia d z iw n ie rozdm uchan a k w e s tja u s tro ju szko ły. P ro blem ten, n ie w ą tp liw ie jeden z najd o n io śle jszych z p u n k tu w i
dzenia w y c h o w a n ia społeczeństw a, nie w y c z e rp u je zagadnienia.
,,P ry n c y p ia ln a “ dyskusja na te m a t s ie d m io le tn ie j s z k o ły p o wszechnej, s z k o ły śre d n ie j 4, 6 czy 8 -le tn ie j, czy też s z k o ln ic tw a t. z w. zaw odow ego ro z n a m ię tn ia d y s k u ta n tó w , k tó r z y za
pom inają w to k u d ysku sji o celach, a schodzą do oceny s z k o l
n ych (nieraz is to tn ie p alących) p ro b le m ó w : k w a lifik a c y j n a u c z y cie lskich , uposażeń, sam orządu i t. p. A nie chodzi o to, czy szko ła n a zyw a się pow szechną, czy średnią, lecz o to, a b y k a ż d y o b y w a te l m ó g ł i m u sia ł przejść p rze z ta k ą szkołę, k tó r a go nale życie p rz y g o tu je do ż y cia i do p ra c y o b y w a te ls k ie j.
T ym czasem d y s k u tu je m y na te m a t te o re ty c z n e j w yższo ści szko ły, tego czy tam tego ty p u , a uczeń s z k o ły pow szechnej x -te g o o d d z ia łu k o m p ro m itu je się b ra k ie m znajom ości najele- m e n ta rn ie jszych w iadom ości, p o trz e b n y c h w życiu . P rze d k o - legą ró w n o rz ę d n e j k la s y s z k o ły śre d n ie j p rzyzn a je (bez w s ty du, bo na o d p o w ie d zia ln o ść n a u czycie li), iż tego się nie u czył, a o d w ro tn ie też uczeń s z k o ły śred n ie j n ie ra z z d u m ie w a się, w ie le to w ia d o m o ści n a b y li jago ró w ie ś n ic y w szkole p o wszechnej.
P ro fe s o ro w ie u n iw e rs y te tó w zała m u ją ręce z ro zp a czy z p o w o d u n ie p rz y g o to w a n a a b s o lw e n tó w gim n a zjó w do p ra c y u n iw e rs y te c k ie j.
R odzice rozpaczają, że ic h d zieci, nie będące „tu m a n a m i p ra co w a ć muszą całe p o p o łu d n ie nad p rz y g o to w a n ie m się do le k c y j, iż nie mogą nadążyć z czasem, a n ic nie um ieją. W y m agania podobno są m ałe, a nie m ożna im zadość u czynić.
N a u c z y c ie ls tw o n a rze ka , że je st p rze p ra co w a n e , p rz e c ią żone o b o w ią z k a m i w szkole i k o n ie czn ą p ra cą w domu.
W szyscy zatem są n ie za d o w o le n i, s tra ty zaś ponosi c a ły N a ró d i całe Państw o.
T a k i re z u lta t d ow odzi, że szko ła nie sp e łn ia nale życie swego zadania.
W o s ta tn ic h m iesiącach m ie liś m y sposobność z e tk n ię c ia ze szko łą i jej re z u lta ta m i na o rg a n izo w a n ych w ró żn ych
O k rę g a c h S z k o ln ych w ysta w a ch . W y s ta w y te r o b iły w ra że n ie im ponujące, czasem w p ro s t oszałam iające. D o w o d zą one, że szko ła w Polsce ro z w ija się, że n a u c z y c ie ls tw o pracuje, że m ło dzież m oże z ro b ić w ie le . A jedn a k?
P iszący te s ło w a o d n ió sł na jednej z ta k ic h w y s ta w w r a żenie zupełnego oszołom ienia, a o p u ścił w y s ta w ę p e łe n ob u rzenia, k tó r e w m ia rę dalszych re fle k s y j p o tę g o w a ło się.
W y s ta w a p rz e d s ta w ia b o w ie m d o ro b e k n a u czycie la i u cz
nia, W y s ta w ia się o czyw iście ty lk o d o ro b e k p o z y ty w n y , a nie b ra k i,
W szko ła ch pow szechn ych i śre d n ich w Polsce jest p o n a d 4 m iljo n y u czn ió w . P a m ię ta jm y o te m !
P rz y p a trz m y się te ra z ekspona tom w y s ta w o w y m . W id z i
m y zatem cudow ne w p ro s t w y k re s y , w y p ra c o w a n ia , prace rę c z ne, w y n ik i p ra c o w n i fizyczn ych , chem icznych, ś w ie tn e m apy plastyczne, genjalne p ra w ie ilu s tra c je , a rty s ty c z n e obrazy, zdu
m iew ające w y ra c h o w a n ia m a te m a tyczn e i t. d. i t. d. K to to z ro b ił? — U c z n io w ie . — A ilu z p o m ię d zy ty c h czte re ch m iljo - n ó w u c z n ió w m ogło się zdobyć na ta k ie re z u lta ty .
B e z w ą tp ie n ia w śró d ta k ie j m asy p o w o ła n ych , k ilk a , k i l kanaście, czy n a w e t k ilk a d z ie s ią t ty s ię c y u czn ió w uznać n a le ż y za w y b itn ie u z d o ln io n ych , czasem może n a w e t genjalnych.
A le szkoła, to nie te skrom ne tysiące, lecz w ła śn ie ta m te m i
ljo n y uczn ió w , k tó r y c h d o ro b k u na w y s ta w ie nie w id z im y . Czy zdajem y sobie z tego spraw ę, że n a u czycie l, k t ó r y pra g n ie osią
gnąć ta k ie p ię k n e r e z u lta ty p ra c y u czn ió w n a jzdoln iejszych, m usi zaniedbać ty c h w s z y s tk ic h uczn ió w , k tó r z y nie należą do ty c h n a j-n a jzd o ln ie jszych .
A je ż e li ja k iś w y ją tk o w o u z d o ln io n y n a u c z y c ie l p o tra fi osiągnąć w sw o im p rz e d m io cie w y b itn e re z u lta ty u w s z y s tk ic h p ra w ie u czn ió w , (to „p ra w ie je st konieczne ), to o d w ro tn a stro n a m edalu w y s tą p i w p rz e d m io ta c h in n ych .
S z k o ła pow szechna i średnia w Polsce ro z w ija się w k ie ru n k u n ie za w odow o ści, a ogólnego w y k s z ta łc e n ia .
Słuszna jest te n d e n cja w k ie ru n k u u m o ż liw ie n ia in d y w i
dualne j specjalizacji, lecz ja k ie k o lw ie k ustępstw a, czy u ła tw ie n ia pod ty m w zględem nie p o w in n y p a ra liż o w a ć zadania g łó w nego.
— 121
D o ja k ic h sprzeczności p o tra fim y dojść w im ię p o s tę p u i ro zw o ju , w y s ta rc z y w skazać na ta k i p rz y k ła d . W la ta c h o s ta t
n ich k ła d z io n o za ró w n o w szkole pow szechnej, ja k i średniej s iln y n a c is k na to, a b y u c z n ió w w s z y s tk ic h uczyć w sze ro kim sto su n ko w o z a kre sie ry s u n k ó w i śpiew u. J e ż e li uczeń w ty c h p rz e d m io ta c h nie osiągał w ym a g a n ych re z u lta tó w , b y ł dys
k w a lifik o w a n y . P rzez p alce n a to m ia s t p a trz o n o na ujem ne r e z u lta ty w ra ch u n ka ch , gra m a tyce , o rto g ra fji i t. p. m im o, że ta m te p rz e d m io ty w ym agają u z d o ln ie ń p e w n y c h specjalnych.
P rz e jrz y jm y p ro g ra m y szkolne. P ro g ra m y s z k o ły p o wszechnej odznaczają się p e w n ą m aksym alnością. M a ło k to z ro d z ic ó w , n a w e t t. zw . in te lig e n tn y c h , za d a ł sobie tru d u za
poznania się z ic h bogatą tre ścią . A je ż e li to u c z y n ił, to n ie je d n o k ro tn ie sp o strze g ł z p rzerażenie m , że pod w zględem ilo ś c i w ia d o m o ści o g ó ln ych (ze s z k o ły elem e n ta rn e j? ) m im o, że u k o ń c z y ł gim nazjum , a m oże i w szechnicę nie będzie m ó g ł k o n k u ro w a ć ze sw ojem d zie ckie m , ko ńczącem z p o m yśln ym re z u lta te m szko łę pow szechną. W n io s e k te n n ie z u p e łn ie jest, n ie s te ty , żartem . P ro g ra m s z k o ły pow szechnej jest ta k u ło żo n y, że w y klu czo n e jest jego w y k o n a n ie . P ro g ra m te n m usi b yć u w a ża n y za p ro g ra m o w ą d e k la ra c ję , lecz n ie m oże b yć u w a ża n y za n o r
mę szko le n ia m łodego p o k o le n ia . R e z u lta t je st ta k i, że w ż y ciu, a raczej w szkole, w y k o n a n y je st ty lk o częściow o, bo in a czej b y ć nie może. R e z u lta t je st ta k i, że uczeń np. t r z y ra z y u czy się w h is to rji o B o le s ła w ie K rz y w o u s ty m , a ani razu o Kościuszce, R e z u lta t jest ta k i, że uczeń um ie w y ry s o w a ć d ro gę M agelana, ale nie o rje n tu je się, czy A m e ry k a je st wyspą, czy pó łw ysp e m , i czy nie znajduje się na zachód od A z ji.
A p ro g ra m s z k o ły śre d n ie j? — T e ż n ie w ie le lepszy, choć z in n y c h p o w o d ó w . W szkole średniej m im o w s z y s tk o p o zo sta ło w ię ce j śladów z czasów zaborczych, a ro z w ó j i zm iana p r o g ra m ó w w y n ik a ły z różnego ro d z a ju p ró b o d k la syczn ie n ia g i
m nazjum .
W ra c a ją c do p ro g ra m ó w s z k o ły pow szechnej, n ie m ożna nie zauw ażyć, że p ro g ra m y te są d zie łe m lu d z i b a rd zo d o b re j w o li, p ragnących , a b y p o ls k a szko ła pow szechna sta n ę ła ja k - n a jw yże j. D la te g o p ro g ra m te n je st n ie s łych a n ie ro z w in ię ty .
D o u ło ż e n ia je d n a k dobrego p ro g ra m u nie w ysta rcza , ani d o b ra i gorąca w o la , ani g łę b o k a znajom ość p rz e d m io tó w
s z k o ln y c h . P o trz e b a jeszcze znać szkołę, n a u c z y c ie li i uczniów , trz e b a znać w a ru n k i p ra cy, w a ru n k i uczenia i uczenia się w tej szkole.
O rga n iza cja s z k o ły pow szechnej i jej p ro g ra m u zdaje się w s k a z y w a ć na to, że a u to rz y p ra g n ę li z ro b ić coś arcydobreg o, ale p rz e s z k o d z iło im to, że do s z k o ły ta k ie j sami nie ch o d zili, ani w niej nie u c z y li, ani też nie p o s y ła li do niej sw oich dzieci.
Ż ycie w ym aga od s z k o ły o g ó ln o kszta łcą ce j b a rd zo w ie le , bo żąda, a b y ta szko ła dała sw oim uczniom te n a jn ie z b ę d n ie j
sze w iadom ości, k tó re w ż y c iu i p ra c y o b y w a te ls k ie j są n ie odzow ne. P o m ija m y św iadom ie k w e s tję u s tro ju s z k o ły . J a k a k o lw ie k będzie zasada u s tro jo w a szko ły, w ym aganie jej w yże j p ostaw ion e, pozostanie to samo. A w ięc, W y , k tó rz y u k ła d a c ie p ro g ra m y i W y , k tó r z y te p ro g ra m y w y k o n y w a c ie , baczcie, a b y szko ła te m u zasadniczem u w ym a g a n iu o d p o w ie d ziała. P a m ię ta jcie o tem , że szko ła ogó ln o kszta łcą ca nie jest przeznaczona dla w y b ra n y c h d z ie sią te k ch o ćb y ty s ię c y , ale d la m iljo n ó w d zie ci p o lskich , dla całego społeczeń stw a i jego p rzyszło ści.
Je ż e li decyd u je cie się na selekcję m ło d zie ży, czy to w y b itn ie u z d o ln io n y c k , czy to w y b itn ie upośledzonych, to p a m ię ta jcie , że po se le k c ji i po o d rzu ce n iu k w ia tu i liś c i pozostanie pień, to znaczy m iljo n y p o ls k ic h dzieci, za k tó ry c h p rz y g o to w a n ie do fu n k c y j w ż y c iu N a ro d u W y ponosicie o d p o w ie dzialność.
W y s ta w y są p o żyteczne i p otrzebne , ale w y s ta w a nie jest m ie rn ik ie m tego co jest, — le cz tego na co nas stać, a to me jest to samo.
Z p ro g ra m a m i w ią że się ściśle k w e s tja m e to d y szkolnej.
W Polsce od za ra n ia o rg a n iz a c ji s z k o ln ic tw a p o ja w iły się u s iło w a n ia w k ie ru n k u d o skona lenia m e to d nauczania w szkole.
N auczanie w szkole sta n o w i ty lk o część zagadnienia naucza
n ia w ogólności: Z resztą te rm in w a d liw y , bo nie jest „n a u c z a n ie “ , ale „u c z e n ie “ . C zy c h w a le b n y te n pęd d o p ro w a d z ił do o d p o w ie d n ic h re z u lta tó w ?
H eureza, e k s p e ry m e n ta liz m ś w ię c iły i św ięcą tr y u m fy jeszcze b a rd zo często. A że osiąga się ta k ie re z u lta ty , iż uczeń 7 -o d d z ia łu s z k o ły pow szechnej lub 3 k l. gim nazjum -na w ą tp li
w ości, czy pisać „m ą ż “ czy „m a s z “ , bo w y c h o d z i od sło w a „m ą
— 123 —
k a “ , że ta k i uczeń zastanaw ia się, czy s tru s ia za lic z y ć do k r ę go w có w czy do p rze żu w a ją cych , że uczeń po skończeniu n a u k i h is to rji ma k ło p o t, do k tó re j d y n a s tji za lic z y ć D ą b ro w skie g o , to w in a nie m etody, lecz jej w a d liw e g o stosow ania.
U w ażam y, że nie m etoda św ia d czy o w a rto ś c i nauczania, lecz re z u lta ty , w zg lę d n ie sposób stosow ania m etody.
Je ż e li uczeń p o tra fi z p a m ię ci w y lic z y ć , ile jest 12 azy 23, to w in im y nie m etodę, lecz n a u czycie la (o tę p o c ie u< zn ia nie m ów im y).
N ow oczesne m e to d y zdążają do tego, aby z ja k n a jm n ie j- szem w y s ile n ie m ucznia, dać m u m aksim um w ie d z y (to ma być jedna z z a le t „d a lto n iz m u “ ). A le jest ja kiś zasadniczy b łą d v ' stosow aniu m etod nauczania w naszych szkołach. B łą d ten w y ra ż a się w tem , że uczeń p ra cu je w szkole, a w ró c iw s z y do domu, m usi w ie le d łu g ic h godzin p ra co w a ć nad tem , a b y pójść n a z a ju trz do s z k o ły p rz y g o to w a n y m . B łą d w y ra ż a się ta k ż e w tem , że u czn io w ie , zw łaszcza ch ło p cy, oka zu ją w y b itn ie m a ło p rz y w ią z a n ia do s z k o ły i n a u c z y c ie li. P a n o w ie w y c h o w a w c y i o rg a n iz a to rz y zastanów cie się nad tem , gdzie le ż y ź ró d ło z ła !
A jeszcze jedno! W szkole now oczesnej ta k u s iln ie d ą ży
m y do tego, a b y u czniom u p rz y je m n ić pracę szkolną. Z d a w a ło b y się, że n ic ta k nie p o w in n o u p rz y je m n ić n a u ki, ja k ro b o ty ręczne (zabaw ki), śpiew , g im nastyka.
Z a p y ta jm y się uczniów , ja k ie są ich p o g lą d y na godziny o b o w ią z k o w e ty c h p rz e d m io tó w . P rze w a żn ie u słyszym y o d p o w iedź, że n ie w ia d o m o poco ic h m ęczą i czego chcą. W ie lu u czn ió w n a w e t u z d o ln io n y c h w ty c h k ie ru n k a c h sta ra się w ja k iś sposób w y k rę c ić od ty c h p rzy m u s o w y c h p rzyje m n o ści. P o dobnie m a się rzecz z g im n a styką . N ik t nie w ą tp i, że szkoła now oczesna w in n a dbać o z d ro w ie fizyczn e d zie cka i n ig d y chyba nie pod n ie sie m y z tego p o w o d u z a rz u tó w .
P rz y p a trz m y się je d n a k le k c jo m g im n a s ty k i w szkołach.
P o m ija m y system y — to rzecz fa ch o w có w , h ig je n istó w , le k a rz y . K lasa cała oddaje się prze z p e w ie n u ła m e k g o d zin y ćw icze n io m , je ż e li to są ć w icze n ia na p rzyrzą d a ch , to ty lk o część k la s y ć w i
czy, reszta czeka, p rz y p a tru je się i k ry ty k u je . N ajle p szym spo
sobem pożyteczne go spędzenia g o d zin y g im n a s ty k i staje się ćw icze n ie w y b itn ie ru ch o w e na w o ln e m p o w ie trz u i je ż e li ta k , to czy nie będzie w ła ściw sze m p rz e trz y m a n ie u c z n ió w za m ia st
5 godzin w szkole, w ypuszczenie ic h w ogóle po 4 godzinach.
N a o g ó ł m ło d z ie ż y naszej do u ż y w a n ia ru c h u nie trz e b a zachę
cać. A zdarzają się sm utne w y p a d k i, że le k c ja g im n a s ty k i w sali o d b y w a się na 5, a n a w e t na 6-ej le k c ji. T u ta k ż e coś jest nie w p o rz ą d k u . T u ta j przyjem ność p rzym u so w a z p o w o d u w a d li
w ego stosow ania m e to d y i p ro g ra m u staje się nieznośnym , lu b cona jm n ie j p rz y k ry m o b o w ią zkie m .
A te ra z n a le ży się za sta n o w ić nad tem , k to i w ja k i spo
sób p o w in ie n dążyć do ulepszen ia i u d o sko n a le n ia obecnego stanu rzeczy.
A le o te m osobno.
F. JAROS (Skierniewice).
K S Z T A Ł C E N I E W O L I D Z I E C K A W O K R E S I E S Z K O L N Y M .
(Dokończenie).
S kończyć zre sztą w yp a d a z dygresją w d zie d zin ie teorjł'.
W s z a k d z ie ł tra k tu ją c y c h o te o re ty c z n e m k s z ta łc e n iu w o li lit e ra tu ra pedagogiczna posiada dużo. N a to m ia s t o tem , ja k ta s p ra w a p rz e d s ta w ia się w p ra k ty c e szkolnej, ja k n a u c z y c ie l ma się zabrać do d z ie ła k s z ta łc e n ia w o li, c z y li jednem słow em k o n k re tn y c h w s k a z ó w e k pod ty m w zględem nie ty lk o w naszem p iś m ie n n ic tw ie , ale i obcem n ie znajduje m y.
Z adaniem b liż e j o kre ślo n e m w sp ra w ie k s z ta łc e n ia w o li jest, p o w ta rz a m , ro z w ó j c e lo w y c h p rz y z w y c z a je ń c z y li n a ło gów, O tó ż n a ło g ó w nie m ożna nauczyć w p rze cią g u jednej ani n a w e t k ilk u le k c y j. Jest to k w e s tja c a ły c h m ie się cy, a n a w e t la t. T a k p rz e to długo m usi trw a ć le k c ja poszczególnego na
ło g u . N ie p ro d u k c y jn e m b y ło b y w z ią ć ja k iś jeden nałóg, naprz.
na łó g m ilc z e n ia w kla sie i p o je d y ń c z y te n te m a t k o n ty n u o w a ć w p rze cią g u c h o cia żb y m iesiąca czasu. N a le ż y łą c z y ć jednocze
śnie k ilk a te m a tó w p o d o b n ych w ta k zw aną je d n o s tk ę m e to dyczną, d la k tó r e j specjalnie p o św ię cić p e w ie n o kre s czasu.
N a stę p n y o k re s w in ie n b yć prze zn a czo n y na k s z ta łc e n ie d ru g ie j g ru p y nałogó w , ale jednocześnie z k o n ty n u o w a n ie m te m a tó w g ru p y p o p rze d n ie j i t. d.
W p ro g ra m ie k s z ta łc e n ia w o li uw a ża łe m za w skazane u w z g lę d n ić n ie k tó re te m a ty na p o z ó r banalne, ja k naprz. u m ie
125
jętność z a m y k a n ia d rz w i lu b u m iejętność d okładn ego ubrania, się, gdyż ja k w ie m y , te dro b n e a k ty spraw co d zie n n ych sta^
n o w ią dość w ażne ogniw a w system ie życia je d n o stki,
P ro g ra m w y p e łn ia ją d w ie serje je d n o ste k m e to d yczn ych , z k tó ry c h p ie rw s z a d o ty c z y ro z w o ju system u życia, druga — m e to d y p ra cy.
G rupa tem atów , jako jednostki metodyczne, S e r j a A .
I. D zie d zin a p o rz ą d k u in d yw id u a ln e g o .
a) S ugerow a nie czysto ści d schludno ści z e w n ę trz n e j (czy
stość tw a rz y , rą k , o d p o w ie d n ie u trz y m a n ie w ło s ó w , paznogci, czystość u b ra n ia , obuw ia).
b) D o k ła d n o ś ć w u b ra n iu (zapięcie g u zikó w ).
c) P osiadanie c h u s tk i do nosa.
II. D zie d zin a p o rz ą d k u obyczajow ego podczas le k c ji.
a) S ugerow a nia u m ie ję tn o ś c i m ilcze n ia , k ie d y należy. N ie zbędne są w ciągu le k c ji p a u zy jedno lu b d w u m in u to w e w olne od bezw zględnego m ilcze n ia . S tosow ać te p a u zy p o c z ą tk o w o co 5, co 10 m in u t).
b) N ie ru ch o m e po zo sta w a n ie na m ie jscu przeznaczonem . c) U m ie ję tn e z zachow an iem ciszy bezw zględ nej p rz e c h o dzenie p rze z kla sę w ra z ie w y w o ła n ia do ta b lic y lu b m apy.
III. D zie d zin a p u n k tu a ln o ś c i w czasie.
a) S ugerow a nie p u n k tu a ln o ś c i w codziennem p rz y c h o d z e n iu do szko ły.
b) P u n k tu a ln e na głos d z w o n k a p rze d le k c ją zajm ow anie m iejsc przeznaczon ych.
c) P u n k tu a ln e z ja w ia n ie się na le k c ję g ie r ru c h o w y c h lub w y c ie c z k ę p rz y ro d n ic z o -g e o g ra fic z n ą .
IV . D z ie d z in a na le żn ych u te n s y lij.
a) S ugerow a ć posiadanie p rz y sobie ta k ic h niezbęd nych rz e czy ja k : p ió ro , o łó w e k , gum kę, s c y z o ry k , c y rk ie l, ekierkę,, e w e n tu a ln ie zaś: n o ż y c z k i, m ło te k , obcążki, p a p ie r k o lo ro w y , p la s ty lin ę stosow nie do u p rz e d n ie j dyspozycji.
V . D z ie d z in a p o rz ą d k u obyczajow e go podczas pauz.
a) S ugerow a ć za chow an ie się w kla s ie bez k rz y k u , hałasu.
b) Z a ch o w a n ie się na k o r y ta r z u bez k rz y k u , hałasu, b ie gania, b ija ty k i.
c) Z a ch o w a n ie się na p o d w ó rz u szko ln e m bez z b y tn ie j s w a w o li, k rz y k u głośnego, k łó tn i, rz u c a n ia k a m ie n ia m i lu b cegłam i.
V I. D zie d zin a p o rz ą d k u obyczajow e go ogólnego.
a) U m ie ję tn o ść z a m yka n ia (k ie d y należy) za sobą d rz w i.
b) U m ie ję tn o ść m ilcze n ia , k ie d y należy.
c) U m ić ję tn o ś ć nie p rze szka d za n ia n ik o m u sw oją osobą.
S e r j a B.
I, D zie d zin a m e to d y k i.
a) P rz e c iw d z ia ła ć te n d e n cjo m re g re s y jn y m w pracach p iśm ie n n y c h i ry s u n k o w y c h (strona graficzna).
b) P rz e c iw d z ia ła ć tend e n cjo m re g re syjn ym w w y p ra c o - w a n ia c h piśm iennych.
c) p rz e c iw d z ia ła ć te n d e n cjo m re g re s y jn y m w p ra ca ch pa
m ię c io w y c h .
II.
a) W to k u le k c y j u n ik a ć p y ta ń ła tw y c h , s ta w ia ć tru d n ie j
sze (w ięcej sy n te ty c z n e m n ie j a n a lityczn e ) i p rz y m in im a ln e j p o m o cy m e to d yczn e j w y m ó c za d a w a ln ia ją cą odpow ie dź.
b) P raca ro zp o czę ta m usi być d o p ro w a d zo n a do końca.
c) P raca zadana m usi b yć za w s z e lk ą cenę dokonana.
U w a g a . P raca n ie w y k o n a n a lu b n ie d o ko ń czo n a p o w o d u je de
s tru k c ję w o li.
III.
a) D o s ta rc z y ć u c z n io w i sposobności czyn ie n ia w y s iłk ó w fiz y c z n y c h (marsze gim nastyczne, w y c ie c z k i).
b) D o s ta rc z y ć sposobności c z y n ie n ia w y s iłk ó w fiz jo lo g ic z n ych (zastosow aniem absolutnego m ilc z e n ia i b e zru ch u podczas le k c ji).
c) D o s ta rc z y ć sposobności c z y n ie n ia w y s iłk ó w u m y s ło w y c h (zadaw aniem tru d n y c h p y ta ń , tru d n y c h w zględnie tem a
tó w do w y p ra c o w a ń s z k o ln y c h i d om ow ych, z e w e n tu a ln e m sto so w a n ie m d w u g o d zin n ych le k c y j).
U w aga. N a ro z ta rg n ie n ie i nieuw ag ę reagow ać ud zie la n ie m d a w k i sensacji za b stra h o w a n e j z te m a tu le k c y jn e g o celem
— 127 —
w zb u d ze n ia z a in te re s o w a n ia c z y li „ a p e ty tu in te le k tu a ln e g o “ i w y w o ła n ia u w a g i b ie rn e j ucznia.
IV .
a) S ugerow a ć u c z n io w i m o żliw o ść stanow czego postępu p rz y u d zia le jego ch ę ci i d o b re j w o li.
U w aga. N ie p o zb a w ia ć ucznia w ia r y w s iły w ła sn e i jego zdolności um ysłow e.
b) S ugerow ać czyn ie n ie w y s iłk u ja k o jedynego środka do p o k o n y w a n ia tru d n o ś c i ż y c io w y c h .
c) P rz y k ła d e m w łasnem nie u sta n n ie sugerow ać u c z n io w i w y trw a ło ś ć ja k o daninę jego tw ó rc z o ś c i, aby osiągnąć cel osta
te c z n y :
Przygotować jednostkę do życia twórczego.
P ro g ra m u tego nie uw ażam w c a le za d zie ło skończone i nizm ienne w sw ej tre ści, ale podaję go, ja k o p ro je k t p o d le g a ją c y d ysku sji, e w e n tu a ln y m p rz e o b ra ż e n io m i do p e łn ie n io m . P ro g ra m te n zre sztą nie jest k w in te s e n c ją sp ra w y. P u n k t cięż
k o ś c i s ta n o w i tu ta j m etoda. P o w ta rza m , że n ie o d łą czn e m i ce
cham i m e to d y k s z ta łc e n ia w o li są: ko n se kw e n tn o ść, p o w ta rzalność, trw a ło ś ć c z y li w y trw a ło ś ć w w ym a g a n iu . R o z p a trz y m y te ce ch y po k o le i.
K o n se k w e n tn o ś ć d z ia ła n ia polega na tern, że w p ro w a d z o na w w y k o n a n ie jedna z p ro g ra m o w y c h je d n o ste k m e to d y c z nych, nie m oże być po k ilk u dniach z ig n o ro w a n a lu b za n ie d bana, ale ja k o re g u ła o bow iązu jąca, ja k o k a n o n n ie n a ru s z a ln y m usi trw a ć bez żadnych o d c h y le ń dotąd, d o p ó k i nie stanie się o rg a n iczn ą w ła sn o ścią w y c h o w y w a n e j je d n o s tk i. K o n ty n u u ją c daną grupę te m a tó w nie m ożna na c h w ilę tra c ić z u w a g i te m a tó w p o p rze d n ich , k tó r e muszą być n ie zm ie n n ie w y k o n y w a n e . N ajściślejsza e g z e k u ty w a jest n iezbęd nym w a ru n k ie m p o w o dzenia.
P o w ta rza ln o ść. D la d o ko n a n ia czyn u pojedyńczego w y s ta rc z y : w y o b ra ż e n ie , poznanie, uczucie, w re szcie pew ne p o czucie o b o w ią z k u ; je d n a k czyn te n p o je d y n c z y nie będzie m ia ł c h a ra k te ru z ja w is k a u strojow ego , nie w y tw o r z y n ow ej d ro g i p o łą cze ń n e rw o w y c h , będzie o b cy „p ra w u fu n k c y j“ . D o p ie ro p o w ta rz a n y , w y tw o r z y zm ianę ro z w o jo w ą , c z y li „u sp o so b ię -
n ie " psychiczne, zm echanizuje fu n k c ję chcenia, stanie się orga
niczną s kło n n o ścią je d n o s tk i, p e w n ą jej p o trz e b ą fiz jo lo g ic z n ą bo ta k ie jest p ra w o nałogu. S iła zaś n ałogu u w a ru n k o w a n a jest ilo ś c ią pow ta rza n e g o d ziałania .
T rw a ło ś ć . W o lę niedość jest podniecać, ale trz e b a ją u p ra w ia ć syste m a tyczn ie . D o b ra u p ra w a m usi trw a ć czas dłuższy.
Czas jest sp rzym ie rze ń ce m p ra w d z iw e g o nałogu. M a łe w y s iłk i codzienne, ale czas d łuższy trw a ją c e , k s z ta łc ą naszą zdolność do w y s iłk u trw a łe g o , zdolność do p o k o n y w a n ia w s z e lk ic h tr u d ności ż y c io w y c h . Z dolność do w y s iłk u trw a łe g o to g w arancja rz e c z y w is te j k u lt u r y naszej. W o la s iln a i tr w a ła m usi b yć u g ru n to w a n a na nałogach trw a ły c h . T rw a ło ś ć n a ło g ó w zdobyć m ożna ty lk o sposobem długieg o ic h u p ra w n ie n ia . G u lta c a v a t la p id e m
non v i sed saepe cadendo.
T a k ie syste m a tyczn e ł m e to d yczn e w y k o n a n ie p rogram u, je ż e li nie g w a ra n tu je c a łk o w ite j d o sko n a ło ści m o ra ln e j (nasz p ro g ra m jest ty lk o fra g m e n te m w y c h o w a n ia ), to je d n a k w za
k re s ie p rz y g o to w a n ia w y c h o w a n k a do system atycznego życia i w y tr w a łe j p ra c y je s t ś ro d k ie m w y p ró b o w a n y m i p ra w ie n ie zaw odnym . J e ż e li sposobem m e to d y c z n y c h ć w ic z e ń na u czym y naszych u c z n ió w tego, co dziś b ra k u je , m ia n o w ic ie : o d p o w ie d n ie g o za ch o w a n ia się w danem m ie jscu i d a n ym czasie, za ch o w a n ia m ilcze n ia , k ie d y należy, sku p ie n ia u w a g i stosow nie do o k o lic z n o ś c i, w y k o n y w a n ia n a le życie i b e zw zg lę d n ie zada
nego zle ce n ia czy p ra c y , p o k o n y w a n ia n a p o ty k a n y c h tru d n o ś c i, je ż e li n a u czym y ic h b y ć p u n k tu a ln y m i zawsze i w szędzie, do
trz y m y w a ć danego słow a, panow a ć nad sobą, w re szcie zawsze i w szędzie b yć sobą, to — non plus u ltr a — odnie sie m y sukces rz e c z y w iś c ie re a ln y . A prze cie ż żadnym nakazem tego n igdy n ie d o ko n a m y i z m e to d y te j w in n iś m y zrezyg n o w a ć ra z na zawsze. D laczego je d n a k trz y m a liś m y się jej dotychczas u p a r
cie? — Bo b y ła ła tw a , a ś w ia t lu b i rze czy ła tw e , choć one nie p ro w a d z ą do celu.
M e to d a n a u ko w e g o k s z ta łc e n ia n a ło g ó w jest tru d n a , a na
w e t m ozolna, w ym aga ze s tro n y w y c h o w a w c y p rze d e w szyst- k ie m s iły i n ie u g ię to ś c i c h a ra k te ru , w o li niezło m n e j, w y tr w a ło ści, s iły sugestyjnej, znajom ości g ru n to w n e j duszy d zie cka , p e w n e j in w e n c ji d y d a k ty c z n e j, w re szcie znajom ości ra c jo n a liz m u życio w e g o . D o k try n e rs tw o b o w ie m tu n ic nie m a do
129 —
c z y n ie n ia , a p ro w a d z ić m oże do pedagogicznego zn a ch o rstw a , k tó re ła tw o znajduje g ru n t do swego ro zw o ju .
C zy m am y te z a le ty na d o b ry c h w y c h o w c ó w ? N a tu ra ln ie , że nie, bo sam i nie p rz e c h o d z iliś m y szko ły, k tó r a specjalnie k s z ta łc iła b y naszą w o lę . D la te g o m usim y zacząć pracę od sie
bie. Z a c z n ijm y chcieć, a — v o u lo ir c'e st p o u v o ir, chcieć i m óc—
t o g w a ra n cja pom yślnego dzia ła n ia .
M. MISCHKE (Poznań).
N O W E D Ą Ż E N I A W N A U C Z A N I U W I E R S Z A . D o św ia d cze n ie uczy, że u tw o r y p ro za iczn e z w y k le po k r ó t k im czasie z u p e łn ie lu b częściow o p rz y n a jm n ie j w p a m ię ci naszej za n ika ją , podczas gdy w ie rsze i p o e m a ty w n ie j długo, c a łk o w ic ie i w ie rn ie z a trz y m y w a n e b yw a ją . J a k to tłu m a c z y ć ? N ie w ą tp liw ie ścisłym z w ią z k ie m , ja k i is tn ie je m ię d zy w ierszem a duszą lu d z k ą . P o tra fi się ona b o w ie m ro ze n tu zja zm o w a ć dlań p o d o b n ie ja k d la m u z y k i. A są p rze cie ż w m uzyce i w ie rs z u pew ne w spólne p ie rw ia s tk i, k tó re nas pociągają. Do n ic h należą p rz e d e w s z y s tk ie m ry m , ry tm , ta k t, re fra in , m o d u la cja i inne.
Z b u d z iw s z y w nas u czu cia s y m p a tji, p o tra fią te p ie rw ia s tk i s k o m b in o w a ć je n astępn ie z z a in te re so w a n ie m d la tre ś c i u tw o ru m uzycznego lu b p o e m a tu i p rz y c z y n ić się w re szcie do tego, że te zostaną długo w naszej p a m ię c i i św iadom ości. U d zie ci doch o d zi do tego jeszcze z a m iło w a n ie do w ie rs z y o c h a ra k te rz e n a s tro jo w y m lu b d ra m a tyczn ym , o tre ś c i, za c z e rp n ię te j z ic h o to cze n ia i śro d o w iska , z cz y n ó w b o h a te rs k ic h , m in io n y c h i u ro jo n y c h w y d a rze ń . N a te c z y n n ik i, stojące w ścisłym z w ią z k u z duszą dziecięcą, n a le ż a ło b y te d y z w ró c ić szczególną uwagę p rz y w y b o rz e w ie rs z y d la dzieci.
W o b e c ró ż n o lito ś c i p o e m a tó w ta k pod w zględem tre ś c i ja k i b u d o w y ora z w a rto ś c i lite ra c k ie j n ie do p o m yśle n ia b y ło b y ic h szablonow e o p ra c o w y w a n ie w szkole. N ie d o p u szcza l
ne je s t ró w n ie ż p rz e p ro w a d z e n ie na w ie rs z u a n a liz g ra m a ty c z nych, w y s u w a n ie zasad e ty c z n y c h lu b lo g iczn ych , a lb o w ie m w ie rs z je st i n im zawsze w in ie n pozostać u tw o re m lite ra c k im , d z ie łe m s z tu k i.
C zęsto je d n a k zapom ina się o tem , szczególnie w ś ró d a u to ró w „W y p is ó w s z k o ln y c h " lu b „K s ią ż e k do c z y ta n ia “ a n ie
k ie d y ta kże i w ś ró d u czących ję z y k a p o lskiego . „S u m ie n n i z p o m ię d zy n ic h o p ra co w u ją z w y k le k a ż d y w ie rs z w sze ch stro n nie, „ b y uczeń p o zn a ł jego e stetyczne w a lo ry i b y go następnie u zn a ł ja k o ź ró d ło czystej i szlachetnej ro z k o s z y .
C el b e zw zględ nie słuszny. Z obaczm y je d n a k, czy d ro g i doń w io d ą ce te ż są ta k ie m i. N ajczęściej dąży się do tego celu za- pom ocą ustalonego p rze z siebie lu b ja k iś k o m e n ta rz w zo ru , p rz e p ro w a d z a ją c to analizę z a w a rty c h w e w ie rs z u m yśli, to syntezę m y ś li p rze w o d n ie j, g łó w n e j tre ś c i, c h a ra k te ry s ty k i osób, a czasem n a w e t ro z b ió r duszy p o e ty . Ile ż p rz y te m ro z d ra b n ia n ia , prze żu w a n ia , p o w ta rz a n ia p ię k n y c h jego m y ś li pod b a n a ln ym n ie ra z k ą te m w id ze n ia ? Ile ż to ra z y ro z ry w a się n ie m iło s ie rn ie jego u tw ó r ja k n ie s fo rn y d z ie c ia k s to k ro tk ę ? Czy w ię c tę d y droga do ta k w znio słe g o celu? N ie. W z o ry , schem aty, szablony stanow czo trz e b a w y k lu c z y ć p rz y o p ra c o w a n iu po e m atu, a lb o w ie m tego ro d z a ju „te o rje z a m ie n iły b y sztukę n ie w ą tp liw ie na rz e m io s ło “ .
J a k już p o p rz e d n io w spom niano, w ie lk a część a u to ró w i n a u c z y c ie li fa w o ry z u je w ie rsze o te n d e n c ji u m o ra ln ia ją ce j lu b pouczającej, nie bacząc p rz y te m na w ła ś c iw ą ic h w a rto ś ć lit e ra c k ą . D o w o d z i to zarazem o z b y t m ałem ic h zro z u m ie n iu dla duszy dziecięcej, k tó r a w ię ce j sp rzyja u czu ciu a n iż e li ro z u m o w i i nauce m o ra ln o ści. D la te g o też k o n ie c z n ie u n ik a ć n a le ży d ro biazgow e j a n a lizy, z b y tn ie g o grom adzen ia p y ta ń i objaśnień.
N ie ch n a to m ia s t na w ra ż liw ą duszę d z ie c k a w p ły w a i o d d zia łu je całość w iersza. O na b o w ie m ty lk o daje n a tu ra ln e i p ra w d ziw e p ię kn o , a nie jej części, poszczególne s tro fy , zdania, m yśli. Z ro zu m ie d zie cko tę całość je d n a k je d y n ie w te d y , gdy je u p rz e d n io analog icznem i do w ie rs z a p rze życia m i, dośw iadcze
n iam i, m y ś la m i i u czu cia m i u p rz e d z im y , A je ż e li to się stanie, p e w n y m b y ć można, że w ie rs z n a p ra w d ę będzie o w ą k ry n ic ą szlachetnej radości. T rz e b a je d n a k za sta n o w ić się nad tem , w ja k i sposób n a le ż y zapoznać d z ie c i z w ierszem .
P og lą d y na sposób o p ra c o w a n ia w ie rsza są ro z m a ite ; m o- jem zdaniem je d n a k ta k b y ć n ie p o w in n o . Zasadniczo jedno b o w ie m ty lk o je st w yjście . Nauczyciel niechaj deklam uje — dzieci niech słuchają p rz y z a m k n ię ty c h o c z yw iście ksią żka ch . W y maga to — rzecz jasna — od n a u c z y c ie la c o k o lw ie k p ra c y , m ia n o w ic ie w y u c z e n ia się w ie rsza napam ięć, (p rzyn a jm n ie j w m ło d
— 131 —
szym w ie k u ) ć w ic z e n ia się w d y k c ji — m oże n a w e t p rze d lu strem , b y m óc w y k o rz y s ta ć w całej p e łn i i ś ro d k i pom ocnicze, ja k ie m i są m im ik a i g e styku la cja . A ty lk o w z o ro w a d e kla m a cja odniesie pożąda ny s k u te k , o ż y w ia ją c p o n u rą kla sę i budząc u d z ie c i te same uczucia, k tó re p a n o w a ły w sercu p o e ty , k ie d y d a n y w ie rs z pisał. N a jw a żn ie jszym te d y m om entem , a n a w e t p u n k te m k u lm in a c y jn y m w tra k c ie o p ra c o w a n ia w ie rsza jest jego w ygłoszenie . To, czego nie osiągną żadne p rz y g o to w a n ia , żaden ro z b ió r, żaden k o m e n ta rz , żadne objaśnienia, w y w o ła ć może w duszy d zie cka o d p o w ie d n io p rze z n a u czycie la re c y to w a n y w ie rsz. N ie znaczy to je d n a k b yn a jm n ie j, że k a ż d y z nas b yć m usi a rty s tą . W y s ta rc z ą z w y k łe s iły p rze cię tn e g o c z ło w ie ka, b y w żyć i w czuć się w m y ś li p o e ty i sta ra ć się m odulacją głosu, gestem i m im ik ą to w y ra z ić , co jego cieszyło i sm uciło.
D la te g o te ż w zasadzie nauczyciel pierw szy wygłasza dany utwór poetycki.
Po skończonej re c y ta c ji następu je c h w ila w y tc h n ie n ia , k o nieczna dla zró w n o w a ż e n ia duszy d ziecięcej — no i n a u czy
ciela. A d o p ie ro p o te m c z y ta ją u c z n io w ie w ie rsz, z w y k le po- cichu, z w ra ca ją c p rz y tern uwagę na te w y ra z y i z w ro ty , k tó re pom im o ana lo g ij z ic h ż y cia o m ó w io n y c h p rz e d d eklam acją, lu b p rze z ś ro d k i d y k c ji, u ż y ty c h podczas niej, p o z o s ta ły jeszcze n ie zro zu m ia n e m i. N astępują w ię c te ra z objaśnie nia w ą tp liw y c h lu b n ie zn a n ych w y ra z ó w , o k tó re d zie ci same p y ta ć — a w m yśl zasady s z k o ły p ra c y — sam odzielnie zd o b yw a ć w in n y . P rz y stą p ić te ra z m ożna do głośnego i p ię kn e g o c z y ta n ia w ie rsza ; zaleca się to szczególnie na sto p n ia ch niższych, gdzie m ło d zie ż d o p ie ro zapoznać trz e b a z m o d u la cją głosu i t. p. ś ro d k a m i p o m ocniczem u U c z n io m sta rszym — zw łaszcza p o d ty m w zględem u ta le n to w a n y m — n a to m ia s t p rze ka za ć m ożna pracę tę do d o mu, b y osiągnąć w te n sposób in d y w id u a ln e i ró ż n o lite , a nie w z o ro w a n e na n a u c z y c ie lu lu b p e w n y c h uczniach re c y to w a n ie poem atu.
Z tego też p o w o d u odnoszę się z pew ną re z e rw ą do d e k la - m acyj ch ó ro w y c h . B y dać u czn io m możność do a k ty w n o ś c i, za
leca się ta k ż e p o d z ia ł w ie rs z a na ro le . D z ie c i c h ę tn ie się na te m p o lu popisują, dając te m samem n a u c z y c ie lo w i d o b rą spo
sobność poznan ia i k o rz y s ta n ia z ic h in d y w id u a ln o ś c i, A chęć d ra m a ty z o w a n ia z ro z u m ia n y c h i u m iło w a n y c h u tw o ró w p o e
ty c k ic h i zw ią za n a ściśle z n ią konieczno ść p rz y s w a ja n ia sobie ró l, jest n a tu ra ln y m bodźcem do nauczenia się w ie rs z a napa- m ięć jeszcze p rze d w y d a n ie m odnośnego p o le ce n ia od n a u czy
ciela.
P o ko ch a zaś m ło d zie ż p o e m a ty o p ra co w a n e n ie ty lk o w te dy, gdy z ro z u m ia ła ic h treść, lecz o ce n iła ta k ż e ic h p ię kn o , ic h w a rto ś ć a rty s ty c z n ą . D o jd z ie ona do tego zro z u m ie n ia przez z w ró c e n ie u w a g i na w sz y s tk o to, czem w ie rs z p o tr a fił ją w p r o w a d z ić w z a c h w y t. D a w n ie j n ie u w zg lę d n ia n o p ra w ie w ca le w n auczan iu w ie rsza c z y n n ik ó w , do tego p rz y c z y n ia ją c y c h się.
W ro z w a ża n ia ch nad e s te ty k ą w ie rsza dążyć je d n a k do tego trze b a , b y d z ie c i za pom ocą p e w n y c h w s k a z ó w e k i ć w ic z e ń sa
me o d n a la z ły i z ro z u m ia ły ś ro d k i a rty s ty c z n e , k tó re m i poeta się p o s łu g iw a ł. D o b rz e p rz y te m będzie z a sta n o w ić się w p ie r w szym rzę d zie nad w ra że n ia m i, k tó re na nie w y w a rła całość w iersza. M o ż n a tu te ż s tw ie rd z ić z w ią z e k p o m ię d z y tre ś c ią a napisem , podać in n y , podob ny, u zasadn iony ra c ją jego b y tu .
N astę p n ie d o p ie ro z w ró c ić n a le ż y uw agę na budow ę z w ro te k i o m ó w ić ry tm , zgodność k o ń c ó w e k c z y li rym , stopy, n ie k ie d y ta k ż e u d o w o d n ić, dlaczego ko n ie czn a jest nagła z m ia na rym u . W k o ń c u p o le ca się odszukan ie szczególnych ś ro d k ó w a rty s ty c z n y c h , k tó re p r z y c z y n iły się do tego, że w ie rs z nas w z ru s z y ł, r o z tk liw ił, za sm u cił lu b ro z w e s e lił, słow em , że nam się p odob ał.
W y lic z y ć tu trz e b a jeszcze d o w o d y żyw ości, dźw ięczności, z w ię z ło ś c i, o b ra zo w o ści s ty lu , z w r o ty re to ry c z n e , ja k w y k r z y k n ik i, p y ta n ia , n ie d o m ó w ie n ia , a p o s tro fy , gradacje, a n ty te z y , r ó w n ie ż i fo rm y m o w y, m ia n o w ic ie p o ró w n a n ia , przenośnie, p rz e sadnie, e p ite ty , p e rs o n ifik a c je , iro n je i t. p. N ie znaczy to je d n a k, że b y k o n ie c z n ie p rz y k a ż d y m w ie rs z u w sz y s tk o o m ó w ić i u c z n ió w d ro b ia zg o w o ścią zanudzić. O g ra n iczyć się n a le ży do n a jb a rd z ie j is to tn y c h ś ro d k ó w a rty s ty c z n y c h , zachodzących w danym poem acie. K to po d o b n e m i ć w ic z e n ia m i rozpocznie ju ż w o d d zia ła ch średnich, a u sta rszych d zie ci je sto p n io w o rozszerzy, p e w n y b yć może, że u ro b i w n ic h p o w o li z m ysł este
ty c z n y i z a m iło w a n ie do p oezji, ry w a liz u ją c e z z a in te re s o w a n ie m do p ro z a ik i.
P oszanow anie n ie k ie d y d la ta je m n iczo ści, a zawsze dla n ie u c h w y tn e g o n ie ra z a rty z m u w ie rsza u z b ro ją m ło d zie ż p rze d
- 133
d e p ra w a cją ta n d e ty lite ra c k ie j, szerzonej p rze z b e z w a rto ś c io w e w y d a w n ic tw a i u licę .
P rz y te j sposobności nie mogę p rz e m ilc z e ć p e w n y c h u tw o ró w p o e ty c k ic h , tra k to w a n y c h zazw yczaj po m acoszem u; m am tu na m y ś li p io s e n k i lu d o w e i g w a ro w e .
N ie tu m iejsce, b y szeroko ro z w o d z ić się o n ic h ; w skażę ty lk o k r ó tk o na ic h tra d y c y jn o ś ć , n a tu ra ln o ść, p ro s to tę , m elo- dyjność i re g jo n a lizm , d la k tó r y c h je u w z g lę d n ić w a rto w nauce ję z y k a p o lskie g o . A tym czasem zapom inają o n ic h n a w e t i p ro g ra m y n a u ko w e . W sp o m in a ją c już o nich, z w ró c ę jeszcze uw agę na b ra k z w ią z k u w e w n ę trzn e g o p o m ię d z y p rzepisane m i lu b po- leco n e m i do o p ra c o w a n ia w ie rs z a m i z jednej, a b ra k ie m łą c z ności z m a te rja łe m p ro z a ic z n y m z d ru g ie j s tro n y . T ru d n o d la tego te ż m ó w ić o k o n c e n tra c ji w nauce ję z y k a polskie g o . A je d n a k n a le ż a ło b y się je j domagać ta k , ja k dąży się w d y d a k ty c e obecnie ró w n ie ż do p oznan ia u tw o ró w p o e ty c k ic h i p ro z a ic z nych, k o n ie c z n y c h do obopólnego z ro z u m ie n ia i w zajem nego u z u p e łn ie n ia się. Ze w zg lę d u zaś na to, że w in n o się zapoznać m ło d zie ż z u tw o ra m i p o e ty c k ie m i najp rze d n ie jsze j ja k o ś c i, p o tę p ia ć trz e b a te ż dużo p o d rę c z n ik ó w , k tó re nie o d p o w ia d a ją ty m w ym ogom , a je d n a k u żyw a n e b y w a ją w nauce ją z y k a p o l
skiego. D om agać się n a to m ia s t w y p a d a m a te rja łu ź ró d ło w e g o lu b p rz y n a jm n ie j b a rd zo s ta ra n n ie zre d a g o w a n ych „W y p is ó w lite r a c k ic h " .
P ragnę w k o ń c u jeszcze z w ró c ić uw agę na sta n o w isko , k tó re zajm uje obecna d y d a k ty k a nauczania w ie rsza do a k ty w ności ucznia. A c z k o lw ie k z w ró c o n o na n ią tu i ó w d zie w n i
nie jszych ro z w a ża n ia ch uw agę m im ochodem , pośw ięcę je j oso
bno jeszcze k ilk a słów .
W ia d o m o , że d zie cko do la t d zie się ciu m n ie j w ię c e j m y ś li obrazam i. K o rz y s ta z tego d y d a k ty k a , posługując się zam iast m ozolnego u ro b ie n ia szablono w ej d ys p o z y c ji w iersza, ry s o w a n ie m scen z niego, a p ołożon e p o d ry c in a m i p o d p is y oznaczają g łó w n e m y ś li poem atu. Z naczenie o b cych w y ra z ó w i z w ro tó w z d o b yw a ją d z ie c i w ró ż n y sposób (np. zapom ocą s ło w n ik a i en- c y k lo p e d ji), zapisując je sobie do w ła s n o rę c z n ie zo ło żo n ych m i- n ja tu ro w y c h s ło w n ik ó w . Z ebrane ilu s tra c je , czyta n e opisy, za
obse rw o w a n e na w y c ie c z k a c h zja w iska , w ła sn e p rz e ż y c ia lu b o b ra z k i, rzucone p rze d rozpoczęciem w ła ś c iw e j le k c ji na e k ra
nie zapom ocą a p a ra tu p ro je kcyjn e g o , służą do w y w o ła n ia na
s tro ju , p o trze b n e g o d la z ro zu m ie n ia w iersza.
P rz y p ię k n e m c z y ta n iu i m e m o ro w a n iu w ie rsza p am iętać też należy, że n ie k ie d y uczeń będzie m u sia ł go o d p o w ie d n io czyta ć lu b d e kla m o w a ć. Żądajm y zatem od u ta le n to w a n y c h w ty m k ie ru n k u u c z n ió w w ię ce j a n iż e li od m niej zd o ln ych . T a k , ja k n ie k a ż d y z nas posiada ta le n t w sze ch stro n n y, nie dom agaj
m y się te ż ry s u n k ó w od w s z y s tk ic h dzieci, d ra m a ty z o w a n ia od n ie a k to ró w .
J e ż e li chodzi o d o b rą d y kcję , k o rz y s ta jm y , gdzie to m o ż li
w e, z najn o w szych zd o b yczy te c h n ik i. W z o ro w e re c y ta c je , tra n s m ito w a n e p rze z ra d jo lu b re p ro d u k o w a n e na p ły ta c h g ra m o fo n o w y c h d o b rą tu n ie ra z oddać mogą p rzysługę. W ie lk ie m ia sta n a d to dają jeszcze m ożność p osłucha nia specjalnych im prez, u rzą d za n ych prze z z a w o d o w y c h re c y ta to ró w , a rty s tó w p la c ó w k i żyw ego sło w a lu b też p o zw a la ją w y k o rz y s ta ć p rz e d s ta w ie n ia te a tra ln e dla dzieci. W re s z c ie i w ć w icze n ia ch ję z y k o w y c h na ka ż d y m k r o k u u w zg lę d n ić m ożna a k ty w n o ś ć dziecka.
U p ra w ia się w ię c podczas le k c ji w ym ia n ę zdań. U c z n io w ie s ta w ia ją sobie p y ta n ia , opow iad ają, ro z w ią z u ją p ro b le m y u stn ie lu b p iśm iennie, rysu ją ; w dom u lu b w szkole w y ra ż a ją w n a jro zm a itsze j fo rm ie te w ra że n ia , k tó ry c h d o zn a li podczas o p ra c o w a n ia w iersza.
NA MARGINESIE SPRAWY WYCHOWANIA NIELETNICH PRZESTĘPCÓW.
Sprawą nieletnich przestępców i przestępczyń zajęta się żywo peda
gogika ostatnich czasów. Sądy dla nieletnich, specjalne zakłady wycho
wawcze, wycofanie dzieci z więz eń dla dorosłych, chęć zamienienia kary- odwetu na wychowanie, wszystko to świadczy dodatnio o głębszem za
interesowaniu się wykolejonemi i opuszczonemu' dziećmi. W Polsce, po- m.mo najlepszych chęci aż trzech ministerstw: sprawiedliwości, ośw aty i opieki społecznej, sprawa młodzieży moralnie zaniedbanej przeżywa obecn e okres chaosu, z, którego mamy nadziej?, wyłonią się racjonalne zakłady wychowawcze, o ujednostajmonem systemie wychowawczym, co jest bardzo ważną kwestją. Drugą palącą kwestią jest brak zakładów d'a dziewczynek. Oprócz S. S. Magdalenek, które przyjmują dziewczęta od lat 14, nie mamy w Polsce ani jednego zakładu, gdzie możnaby skierować moralne upośledzone dziewczynki. Jedynie M ;,n. Sprawiedliwości zorga
nizowało przy więzieniu karnem dla kobiet (Dzielna 26) oddział dla nie
letnich winowajczyń. Oddział ten stoi zupełnie na wysokości swego za
135 —
dania. Już przy wejściu na korytarz, wyłożony barwnym chodnikiem, nie chce się wierzyć, że tylko jedne drzw i oddzielają ten zakątek od więzie
nia dla kobiet. Z szerokiego i jasnego korytarza wchodzi się do jadalni, gdzie również, stół nakryty białym obrusem, książki i ozdobione ściany*
robią jak naj^psze wrażenie.
Dziewczynki są czysto ubrane, w pracowni mają pracę dostosowaną, do upodobań i usposobień. Uczą się szycia, robót ozdobnych, prania i goto
wania. Sypialnie mają wzorowo czyste i higienicznie przewietrzane. Na spacer wychodzą dwa razy dziennie, podczas letnich miesięcy częściej
Mają ładnie urządzone klasy, bibliotekę i łazienkę. Po wyjściu z od
działu utrzymują kontakt z wychowawczyniami, niektóre zwracają się do oddziału z każdą swą troską. Oddział nie jest jednak zakładem wycho
wawczym na dłuższą metę i dziewczęta po odsiedzeniu kary idą zaraz w świat. Pommo tego rezultaty wychowawcze są duże i stosunek dziew
cząt do opiekunek bardzo miły. Ale trzeba zaznaczyć, że oddział jest in
stytucją zamkniętą i pomimo jak najłagodniejszego traktowania dzieci jest rygor ściśle przestrzegany.
Dobry stosunek pomiędzy oddziałem a wychowankami należy przy
pisać umiejętnemu w yborow i wychowawczyń.
A teraz przypomnijmy sprawę studzieniecką, tak głośną, w szaty skandalu przybraną i na żer sensacyj ulicznych rzuconą.
W oddziale dla nieletnich, oprócz odpowiedzialnej za wszystko in
spektorki, mamy, na osiem, dziesięć do szesnastu dziewcząt, stałą, w y - kw alif kowaną nauczycielkę - wychowawczynię, która do swej pomocy ma wykwalifikowaną nauczycielkę robót i dwie dozorczynie. W Stu- dzieńcu zaś było chłopców 300. Podzieleni byili na 13 rodzin. Na czele każdej rodziny stał wychowawca-ojciec. W ychowawcy owi rekrutow ali się z pomiędzy instruktorów rzemieślniczych. W ykwalifikowanych sił nie było. Bo i nauczyciele szkolni nie mieli za sobą żadnych specjalnych stu
diów, nie znali pedagogiki leczniczej.
Ci wszjrscy ludzie zupełnie nie byli przygotowani do obcowania, z dzieckiem psychopatycznem. Skąpo wynagradzani, bez wykształcenia, i bez kw alifikacyj stanęli wobec tak wielkiego zadania jak wychowanie- dzieci wykolejonych, chorych, nerwowych. Musieli je przystosować do
życia społecznego, przyzwyczajać do pracy. Musieli b yć ludźmi w ybra
nymi z tys ąca.
I oto taki niekompetentny i mało inteligentny wychowawca - ojciec- musiat obcować z 30 — 40 najtrudniejszemi do prowadzenia dziećmi. Sę
dzia,. adwokat, pedagog teoretyk —• -mają do czynienia zawsze tyłka- z jednym moralnie upadłym chłopcem. Oni nie mają pojęcia jak inaczej wygląda tłum złożony z takich chłopców. Oni nie mają pojęcia jak strs- sznie trudnem jest wtedy zadanie wychowawcy.
I chociaż słusznie ukarano szereg osób za znęcanie się nad nietet nimi, jednak niesłusznie przypisano im całą winę. Znacznie głębiej le j w iny szukać należy. W ychowawcy studzie-nieccy byli tylko ofiarami nie
odpowiedniego powierzenia im tak odpowiedzialnych stanowisk.
SPRAWY SAMOKSZTAŁCENIOWE.
Wykłady przez radjo. Komisja w ykładów pedagogicznych przez radio działającą z upoważnienia władz szkolnych, organizuje w maju r. b.
następujące odczyty:
Środa, 1 maja o godz. 17: prof. Zbigniew Lipecki „Matematyka na świeżem powietrzu“ .
Czwartek, 2 maja o godz. 12: 'p. Edmund Jankowski „M a j w ogrodzie“ .
Sobota, 4 maja o godz. 17: Z cyklu „Polska Współczesna“ p ro l dr.
Stanisław Arnold „Przyrodzony obszar Polski w procesie historycznym“ ..
Poniedziałek, 6 maja o godz. 17.25: Prof. Stanisław Adamczewski:
„M iłość ku drzewom u Stefana Żeromskiego“ .
Środa, 8 maja o godz. 17: dr. Konstanty Strawiński: „Ochrona ro
ślin w Polsce i zwalczanie szkodników“ .
Poniedziałek, 13 maja o godz. 17.25: prof. dr. W ładysław Maliniak
„Ewolucja poglądów współczesnych na państwo“ .
środa, 15 maja o godz. 17: p. Ryta Gnus „Piosenka dziecięca (z ilu
stracją muzyczną)“ .
Czwartek, 16 maja o godz. 12.05: p. Aleksander Janowski: „Jedźcie do Poznania“ .
Sobota, 18 maja o godz. 17: p. Marja Kuropatwińska „Ogrody dział
kowe a kultura miast“ .
Środa, 22 maja o godz. 17: z cyklu „Polska Współczesna“ dr. Jatt M ydlarski „Charakterystyka antropologiczna ludności ziem polskich“ .
Czwartek, 23 maja o godz. 12,05: prof. dr. Feliks Kotowski. Egipt ży w y i umariy“ .
Sobota, 25 maja o godz. 17: dr. Stanisław Tync: „Ćwiczenia slow- nikowo-stylistyczne w nauczaniu języka polskiego“ .
Poniedziałek, 27 maja o godz. 17.25: dr. Bogdan Suchodolski. „D aw ne i nowe koncepcje historii ku ltu ry “ .
Środa, 29 maja o godz. 17: por. Stanisław Pietkiewicz. „Polskie mapy dla turystów “ .
OCENY I SPRAWOZDANIA.
Świat, Dom i Szkoła. Rok. I. N -ry 1, 2, 3, 4, z r. 1929. Warszawa.
Z dniem 1 lutego b. r. Rada Szkolna m. st. W arszawy zaczęta wydawać tygodnik dla rodziców dzieci szkół powszechnych. Myśl dobra, gdyż w założeniu chodziło o zainteresowanie rodziców szkołą, o podniesienie życia kulturalnego najuboższych sfer rodzicielskich, o zagadnienia peda
gogiczne, tak obce tym szerokim warstwom ludności. Gdy jednak przyj
rzym y się tym czterem numerom ogarnia nas zdziwienie, a poniekąd i obu
rzenie. Pismo redagowane jest w ten sposób, że każdy artyku’ik ma jakąś nieuchwytną tendencję, zupełnie nieodpowiadającą założeniu i celowi pisma.
Naogół artykuliki są mdlę i bez głębszego znaczenia. Styl i forma pozo- -stawiają bardzo dużo do życzenia. Jest tam wśród nich kilka udatniej-