• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Mariański. R. 11, nr 8 (1935)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rocznik Mariański. R. 11, nr 8 (1935)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok XI. W rzesień 1935 Nr. 8

nr f r

„W sz y sc y , k tó rz y b ę d ą k ło sili C udow ny M edalik, I d o s tą p ią w ielk ich ła s k , s z c z e g ó ln ie j je ż e li go b ę d ą n o s ili n a s z y ji“ ...

- ' Hi t 11 T ,rT~ --- TV . m y ... ... ...

W Y D A W N IC T W O X X . M ISJO N A R ZY , K R A K Ó W - S T R A D O M 4

P . K . O . 4 0 4 .4 5 0

!■ . . .i, | . |, | i i ... . . .

Opłatę pocztową niszozno ryczałtem.

(2)

się do rozwoju naszego pisma, poświęconego sprawom

~ 1 Cudownego Medalika. = = = = = = ^ ^ ^

Manualiki Dzieci Marji, dyplomy do przyjęć, Medaliki z nowego srebra i aluminjum w każdej ilości i jakości można nabyć:

Redakcja Rocznika Marjańskiego Kraków — Stradom 4.

P. K. 0. 404.450.

WSZELKĄ KORESPONDENCJĘ PROSIMY ADRESOWAĆ.

R E D A K C J A „ R O C Z N I K A M A R J A Ń S K I f i Q O “

K R A K Ó W , STRADO M L. 4.

P ren u m era ta roczn a w k ra ju 3 zł. — za granicą 3*50 *ł.

N um er p ojed y n czy g r. 25.

Pieniądze najtaniej i najłatwiej przesiać czekiem P. K. O. 494MO.

W R ed ak cji z n a jd u ją się do nabycia i

( oprawny w płótno, brzeg czerw ony. 4-—ił.

. z ło ty . 4-50 , , w s k ó r k ę ... 6-60 , Dyplom przyjęcia do Stowarzyazenla... o*80 » M edale do przyjęć ( ‘ 8r*b r* ...»*» I

#JY \ x almnlnjum ... 0’30 ,

Wodę z cudownego Źródła w Lourdes wysyłamy wraz z Nowenną do Niepokalanie Poczętej na każde żądanie. Ofiary dobrowolne przeznaczam y na cele

kościelne.

Bardzo prosimy o łaskawe nadsyłanie prenumeraty tak bardzo potrzeb­

nej do ostania się naszych dzieł! Za kaidy grosz serdecznie dziękuje-

= ®y i obiecujemy stałą pamięć w modlitwach. =

(3)

CENTRALNY KRAJOWY ORGAN KRUCJATY CUD. MEDALIKA STOW. CUDOW NEGO MEDALIKA I DZIECI MARJI W POLSCE ROK XI. Redaktor X. Pius Pawellek, Misjonarz. Wrzesień 1935.

Matka Boska Bolesna.

C hrystus jako kapłan najwyższy i pośrednik między Bogiem a ludźmi m odli się za swych nieprzyjaciół. Jako prawdziwy Zbawca nawnaca ło tra dobrego przyrzekając mu królestwo niebieskie. Jako' nauczyciel i syn najlepszy chce jeszcze dać nam dowody swej m i­

łości i troskliwości względem swych uczniów i M atki swej najdroż­

szej.

Nieliczne grono serc wiernych znalazło się pod krzyżem. N ie­

które pobożne niewiasty stały zdaleka. Prawdopodobnie bowiem krzyż otoczony był żołnierzami. M arja jednak przeciska się blisko krzyża, a z nią społem i M arja Kleofasowa i M arja M agdalena, a także ,,uczeń, którego umiłował Jezus“ to jest Jan św. M arji miłość i boleść największa i najgłębsza, więc i odwaga jej większa, dla­

teg o nie zważając na niebezpieczeństwo grożące zbliża się do krzyża.

Za nią cisną się dusze najwierniejsze, żeby z M atką Jezusa uczest­

niczyć we wzgardzie i boleści Jego. W tem ,towarzystwie dusz świętych przystąpmy i my do krzyża i przypatrzmy się boleściom M arji.

I.

pod krzyżem jest prawdziwą m atką boleści i królową m ę­

czenników.

,,I stały podle krzyża Jezusowego m atka Jego“ . — Miłość prawdziwa w ierną jest i mężną, nie lęka się krzyża. — Dlatego, mówi Jan św. „stała podle krzyża" — z odwagą, męstwem praw ­ dziwie heroicznem. Złość wrogów nie trwoży jej boleści niezłama-

(4)

nego serca. Chociaż ciężko zbolała jakby nawpół ukrzyżowana, jednak stała mężnie pod krzyżem cicho, milcząc, ani się nie żali, ani narzeka, a jednak prawie razem ze Synem Swym konająca. — Bo­

leść M arji pod krzyżem jest niewysłowiona i przewyższa pojęcie ludzkie. Wszystko bowiem uderza jakby mieczem ostrym w jej serce macierzyńskie. — Miłość jej najtkliwsza, przekonanie głębokie 0 jego świętości, a oto widzi Go pomiędzy łotram i na krzyżu wzgar­

dzonego od wszystkich, naigraw anego nawet w bolesnem konaniu. — Boleści Syna najdroższego, bluźnierstwa wrogów przeszywając jakby strzały ogniste aż do głębi jej serce konające, napełniają je goryczą 1 boleścią niewymowną. Czyliż nie potrzeba tu powtórzyć skargi ża­

łosnej proroka: W ielkie jest jako morze skruszenie Twoje! Jak wody m orza niezgłębione i niezmierzone tak i cierpienia i boleści Marji.

Dorównały one zupełnie boleściom Serca Jezusa. O fiara jej, k tórą składa Bogu pod krzyżem, przewyższa wszystkie ofiary. Tam bowiem ofiaruje Syna swego jedynego .najdroższego, Boskiego. Pięknie powiada św. A ntoni: Męczennicy święci ofiarowali własne swe życie, męczeństwo M arji polega na tem, że ofiarowała życie Boskiego Sy­

na swego, k tóre dla niej było droższem nad własne życie. Męczenni­

ków świętych przedstawiają nam z narzędziami m ęczarń, które pono­

sili, Kościół św. przedstawia nam Marjię jako Królowę męczenników i dlatego przedstawia ją z ciałem martwem Swego Syna, co też jest najwymowniejszym obrazem boleści. T ak mówi o niej św. Alfons Li- g o u ri: Syn jej był jedyną przyczyną jej boleści. W szystka bowiem jej boleść pochodziła z współczucia z Jezusem cierpiącym. Patrząc bowiem na głowię Jego skłutą cierniam i, odczuwała tak żywo wszy­

stkie kolce jakby były na jej głowie. Patrząc na ręce Jego przybite do krzyża odczuwała taką boleść jakby jej własne ręce przeszywały gwoździe. W idząc całe ciało zszarpane odczuwała wszystkie te bo­

leści jakby na własnom ciele, słowem wszystkie cierpienia Jezusa od ­ bijały się żywo i głęboko w sercu Marji. Słusznie więc pozdrawia ją Kościół św. jako Królowę męczenników. Cierpienia bowiem Marji większe i głębsze są od boleści i cierpień wszystkich męczenników.

M arja przewyższa ich nadto odwagą i wytrwałością niezrównaną.

Syn jej najdroższy um iera wśród największej boleści. Ona pragnie g o rąco z Nim razem umrzeć, a jednak żyć musi, aby cierpieć dalej.

N adto m usi przyjąć m artw e ciało Jego w swe ram iona i złożyć je w zimnym grobie. Któż mógłby jej wyrównać w tych cierpieniach ? Oto obok przykładu poświęcenia się Syna Bożego, obok doskonałego wzoru cierpliwości i poddania się woli Bożej we wszystkiem Jezusa, staw ia nam Bóg za przykład i M atkę Jego Najświętszą. I Syn na krzyżu i M atka pod krzyżem wołają w spólnie: Kto chce być uczniem moim, kto chce być dzieckiem mojem, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i naśladuje mnie. Rozważ czy je­

steś podobny w cierpliwości swej m atce, a z cierpliwości swej jesteś jej synem. P roś gorąco o tę łaskę poddania się w o li' Bożej! Miłość podała oi krzyż, sprawże niechaj krzyż da miłość!

(5)

183

II.

C hrystus daje nam Marie za M atkę — iahą M atka jest '•Marja?

W pośród boleści największych Chrystus nie przestaje być Zbawcą, pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, siebie oddaje za nas, więc serce Jego nam i jest zajęte jedynie. — Już nas pojednał z Bogiem i uczynił dziećmi Bożemi, teraz z wierzchołka krzyża powagą Zbawcy przekazuje nam w osobie Jana św. M atkę Swoją jako m atkę naszą, abyśmy nie byli sierotami, lecz jako bracia jego m ieli z Nim wspólnego Ojca i M atkę wspólną. Jakże niepojęta do­

broć i miłość w tej godzinie smutku i boleści, która jest godziną szczęścia naszego. Odzywa się ku nam ze szczytu "krzyża ten sam głos m iło ści: Niewiasto, oto Syn tw ó j! Potem rzekł uczniowi: Oto M atka twoja! Pam iętajm y, że to mowa Boga Człowieka, a nie mowa ludzka, że to wola Tego, który pow iedział: niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. To nie czcze słowa, ale wyraz woli Bożej, której się nic nie oprze, więc i słowa te wyryły w sercu Matki Jego prawdziwą m acierzyńską miłość ku wszystkim uczniom Jezusa tak jak i w sercu ucznia wlały synowską ufność ku Tej Matce Bożej a teraz i Matce całej ludzkości i dlatego dodaje Jan św .: I od onej godziny wziął Ją uczeń w swą pieczę! Jakże wyraźne słowa dla nas!

Nie mówi Jan św., że go M ar ja przyjęła za syna 'swego, dla niej wola Jezusa święta, lecz mówi o sobie iż on ją .przyjął za matkę, otoczył staraniem i m iłością na jaką tylko zdobyć się może syn do­

bry, przyjął ją za m atkę nietylko dlatego, że tak rozkazał mistrz jego ukochany, lecz że to było i szczęściem jego prawdziwem. Przyjął fwięc ją jako d a r najdroższy Zbawcy swojego, jako skarb nieoceniony 1 spuściznę wielką po Zbawcy swoim. Przyjął ją do siebie i opiekował się nią aż do końca jej życia. O jakże zaszczytna i szczęśliwa po­

sługa! Przyjął ją odtąd jako jedyną pocieszycielkę swoją w swojem ubóstwie i sieroctwie. O jakże wielkie szczęście służyć 'M atce Zbaw­

cy! W edług wola Jezusa przyjął ją w im ieniu naszem jako m atkę ca­

łej ludzkości. M arja jest więc twoją M atką. Słuchaj co ci poleca Je­

zus: Oto M atka Twoja, a to słowo zawiera wszystko. Oto opiekunka i pośredniczka twoja, oto ucieczka i schronienie twoje. Jej porucz się we wszystkich potrzebach twoich z synowską ufnością! Uważ więc coś winien twej Matce, k tóra wśród największych boleści i w sie­

roctw ie prawdziwem zostaje m atką twoją, — Pytaj także dlaczego Janowi św. poleca Jezus opiekę nad m atką? bo to uczeń ukochany i kochający, wiem y w miłości, wytrwały i mężny wspólnie z m atką aż do krzyża, a nadewszystko m iłośnik czystości. Uważ jak pozyskać

■sobie najpewniej serce Jezusa. M iłością i czystością to warunek nie­

odzowny 1 żeby zostać dzieckiem godnem Matki Niepokalanej i M at­

k i pięknej miłości. Chrystus um ierający woła: Oto M atka twoja daje ostatnie upomnienie: staraj się być jej podobnym a uczcisz ją (jako m atkę i będziesz prawdziwym jej synem. Zbawca więc twój przeka­

zuje ći m atkę swoją jako wzór do naśladowania. Podnieś więc Tserce ku temu wzorowi i nie trać go nigdy z oczu i z j>amięcil W patruj

(6)

się pilnie w jej miłość, k tóra jaśnieje osobliwszym blaskiem u (stóp krzyża. Podziwiaj w iarą żywą i nadzieją niezachwianą! Patrz jak ochoczo podziela z Jezusem wzgardę i poniewierkę. — P okora w sercu M arji jest podstawą wszystkich jej cnót wzniosłych i za­

chwycających. P okorna służebnica P ańska i dlatego i stóp krzyża wśród boleści i cierpień największych jakby skałą niezachwianą w cierpliwości i męstwie prawdziwie heroicznem. — Przepaść boleści*

widok m ąk i śm ierci ukochanego Syna, złość ludzi i piekła wysi­

lając się przeciwko niej i jej synowi, nie może zachwiać jej serca pokornego a n i złamać woli w oddaniu się wiernem woli B ożej.'P o­

dziwiamy jej cichość i milczenie, ust nie otwiera an i się żali tam uskarża, owszem z m iłością zwraca swój zwrok i serce ku Synowi swemu, ofiarując z Nim siebie razem i staje si,ę współodkupicielką ludzkości. W patruj się więc w to zwierciadło doskonałości, upokórz głięboko wyznając swą słabość i nędzę, a patrząc na boleści M atki Twojej stawaj się coraz lepszym uczniem Jezusa i Marji.

Ludność katolicka na modlitwie

Wielkie dnie zamknięcia Roku jubileuszu Odkupienia w Lourdes

Zakończenie. \

Niedziela 28 kwietnia (c. d.)

P rzedostatnią Mszę św. przed zakończeniem triduum przeze E. Ks. K ardynała legata, odprawił w cudownej Grocie skrom ny Ksiądz czarnej rasy, przybyły na tę uroczystość z głębi puszczy mal- gaskiej z M adagaskaru. N astępnie ukazała się subtelna sylwetka L egata, na ten widolk tłum y ozwały się niekończącemi się entuzja- stycznemi olkrzykami. Lecz kiedy przedstawiciel Ojca św. stanął u stopni ołtarza, tłum zamilkł w czci i uszanowaniu. P onad całą doliną roztoczyła się m ajestatyczna cisza, przerywana <(tylIko szmerem fal Ga wy. W skupieniu, w rozmodlonem powietrzu unosiły sitę słowa introitu, potem m ieszane chóry lourdeńsllde śpiewały Kyrie, Gloria, Sanctus i A gnus D ei ze Mszy św. o św. Bernadecie, w której au to r ks. K anonik D a rro s zamknął swe serce i nastroje Lourdes z jego odgłosam i i szmerami pobożnych modlitw. N a Credo trjumfalnym śpiewem wzniosły się w niebo głosy 300.000 katolików. •

P o Mszy św. o godz. 16 m inut 25 radjo ogłosiło'bezpośrednie połączenie z W atykanem . Tłum y skupione, wzruszone, zamilkły, a w ciszy rozległ sitę mocny uroczysty głos Białego Męża1 W atykanu.

Nia pochylone głowy spłynęło po ła c in ie : Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Ukochani bracia i synowie, wznieśmy modlitwie do- wspólnej naszej M atki: N iepokalana Królowo pokoju, zmiłuj siię nad nam i; N iepokalana Królowo pokoju, módl sitę za nam i; N iepokalana Królowo pokoju, przyczyń się za nami.

M atko litości i miłosierdzia, K tóra byłaś obecną, kiedy N ajsłod­

szy Twój Syn rta ołtarzu krzyża dokonywał odkupienia rodzaju ludz­

kiego, Ty, coś jest naszą W spółodkupicielką przez współudział w Je­

(7)

135

g o m ęce; Ty, co raczyłaś w Twej świętej Grocie błogosławić tylu Biskupom i K apłanom całego świata katolickiego, którzy w czasie te g o Triduum świętego odnawiali ofiarę krzyżową, czy to dla wdzię­

cznego uczczenia Twych łaskawych i dobroczynnych .objawień, czy dFa złożenia Bogu podziękowania za szczęśliwe zakończenie Roku świętego Odkupienia, zachowaj w nas i zwiększaj każdego dnia, błlagamy Cię, drogocenne owoce O dkupienia i Twej Boleści. O Ty, K tóra jesteś M atką nas wszystkich, wyjednaj nam tę łaskę, byśmy w czystości obyczajów, w jedności umysłów ii zgodzie serc w usta­

lonym pokoju pomiędzy ludam i, moglii się bez trw ogi cieszyć daram i pokoju. Amen. I niech błogosławieństwo Boga Wszechmocnego, Ojca, Syna i D ucha św. zstąpi na was, na cały k raj, na m iasto i n a św iat cały“ . Tłumy odpowiedziały żywiołowemi okrzykami wdzięcz­

ności i miłości-.

Zaledwie się uspokoiło, wstąpił na mównicę Ks. Biskup Ger- lier, by z przepełnionego wdzięcznością serca wyrazić swe podzięko­

wanie. Przemawiał zarazem do wszystkich, do Jego Em inencji K ar­

d y n ała Legata, do zebrlanych Kardynałów, Biskupów i do wszystkich b ra c i w Chrystusie. Po krótkim wstępie z ust jego połynęły słowa:

„ Dzięki Ci, Boże! bo tylko taki krzyk krótkiego, synowskiego po­

dziękowania, zdolny jest wyjść z m ych ust. Dzięki, Ci Boże, Sprawco

■wszelkiego c'olra_. K tóry pozw olił.4 na tę w spaniałą uroczystość i rozjaśniłeś nią życie nasze w godzinie bolesnych niepokojów ludz­

kości.

Dzjęki Ci, Panie Jezu, Boże Kalw arji i Ołtarzy za to, że dziś i wczoraj lepiej niż kiedykolwiek odczuliśmy, że Ty Jeden Jedyny

jesteś Zbawicielem świata. I

D zięki Ci, Królowo Niepokalana, bo silniej niż kiedy pozna­

liśm y rozumem i sercem, że jesteś koniecznie i nieodłącznie zespo­

lo n a z dziełem Odkupienia. M atko Jezusa naszego Zbawcy, Któtfą rtam dane pozdrawiać tem imieniem jedynem w mowie ludzkiej, im ieniem : Naszej Matki.

Dzięki Ci, Ojcze św. 1 Jakże wyrazić Ci wdzięczność całej ludz­

kości!

N iech żyje Ojciec św., K tóry na przewodnika Triduum dał nam Swego nieporów nanego Legata.

Niech żyje Ojciec św .!

Ale dzięki i Tobie, Najdostojniejszy Księże K ardynale Legacie, k tó ry n a te uroczystości wniosłeś blask m ajestatu Twej misji i pro­

m ieniowałeś na nas Twft wzruszającą gorliwością...

Dzięki wam Najdostojniejsi Kardynałowie, Arcybiskupi, Bisku­

pi, przybyli tu w imieniu całego Chrześcijaństwa. Przełożeni G e­

neralni, których obecność stwierdza ścisłtą jedność w modlitwach

•wszystkich naszych rodzin duchownych.

Dzięki wam pielgrzymi całego świata katolickiego... dzięki

■organizatorom tych dni... dzięki tej legji nieznanej dobrych pracow­

ników, o których ludzie nie wiedzją i którzy poza uśmiechem Dzie­

wicy Niepokalanej nie p ra g n ą innych podziękowań.

(8)

Zaiste w tej godzinie, kiedy świat niespokojny ogląda się wokół za ratunkiem i zbawieniem, kiedy ze ścieśnionego obawlą serca wyrywa się wzdychanie za pokojem tak zagrożonym, czyż nie zdaje się wam, że właśnie tu, pracowaliśmy skutecznie i dobrze nad przyj­

ściem pokoju m iędzynarodowego, który pozostanie nieziszczonem m arzeniem tak długo, dopóki nie stanie się pokojem Chrystusowym.

Oto uderzający trium f sił duchowych, które dziś świat cały uznał, a które ludzkość powinna ogłosić za nieodzowny konieczność.

W reszcie dzięki Tobie m ała Bernadetko, pokorna m ała pa­

sterko naszych gór pirenejskich... Mała Bernadetto, m ała B erna­

detto, błądź błogosław iona, bo uczysz nas swym jasnym przykładem, że największe szlachectwo, — to pokora, że największy potęgą jest świętość, i że pewna i królewska droga wiedzie do Jezusa przez Jego M atkę, przez Marję do Jezusa. Amen“ .

Po Biskupie G erlier wstąpił na kazalnicę J. E. K ardynał Legat.

Przemawiał długo na tem at: „widziałem rzeszę wielką, której nie mógł nikt przeliczyć, ze wszech narodów i pokoleń i ludzi i języ­

ków: stojiących przed stolicą i przed obliczem B aranka, przyoble­

czonych w szaty białe, a palmy w ręku ich“. (Apokalipsa V II. 9).

„Jeżeli kiedy sprawdziło się powiedzenie: „kto zbytnio bada o m a­

jestacie, będzie zatłum ion od chwały", to odczuwam to moi bracia w tej chwili, kiedy spoglądam w tym zakątku Pirenejów, u stóp g ro ­ ty m asabielskiej na nieprzejrzane tłumy wszystkich narodów, m ó­

wiących najrozmaitszemi językami przed tronem B aranka Bożego, K tóry gładzi grzechy świata... W imię Chrystusa i Jego Krzyża weseli się w niebie Kościół trium fujący; w imię Chry­

stu sa i Jego krzyża cierpi, walczy i modli się tu na ziemi Kościół wojujący; w im ię C hrystusa i Jego krzyża cierpi w pokoju, w oczeki­

waniu radości wiekuistych, Kościół cierpiący. Na ten potrójny sze­

re g rodzaju ludzkiego odkupionego, pada boskie światło od zbaw­

czego krzyża, a prom ienie jego przenikają aż do cieni pierwszego grzechu. T en krzyż od 19 wieków nie przestaje nowymi w ybra­

nymi zapełniać m iejsc opróżnionych przez upadłych aniołów. On zmywa wszelkie plamy krwią, co zeń spływa. O n ; pociesza nie­

szczęśliwych, wzmacniając w nich boską miłość, a potęgi piekielne napróżno się silą, by go przemóc.

Odkupienie stanowi centrum historji ludzkości.

W zam iarach poświęcenia się za nas Jedyny Syn Ojca, Słowo Boże stało się ciałem i zamieszkało pośród nas. On, Stwórca nieba i ziemi, upokarzając się i unicestwiając, że się tak wyrazimy, n aro ­

dził się m ałem , cierpiącem dziecięciem w stajence, i poszedł ucie­

kając do ziemi obcej, poddał się w świątyni obrzezaniu jak 'jeden z pośród grzeszników. U legły był Swym stworzeniom, uchodził za syna prostego rzemieślnika. U sunął się na samotność pustyni między dzikie zwierzęta. Przez 3 lata przebiegał, nauczając drogi Palestyny.

W końcu, zanim um arł na krzyżu, który wybrał za klucz do nieba i sztandar Swego wiekuistego triumfu, w Najświętszym S akra­

mencie, pam iątce Swej męki i dobrowolnej ofiary, ukrył promienną jasność Swego zm artwychwstałego i przemienionego ciała, by po­

(9)

187

zostać z nam i aż do skończenia wieków jako K apłan i Ofiara /zara­

zem, ofiarując Swemu Ojcu niebieskiemu hołd czci, dziękczynienia, przebłagania i prośby.

O głęboka, niezgłębiona tajemnico naszych ołtarzy! Zbawiciel uchylił m artw e i jałowe ofiary i obrządki starego prawa, aby Krwią Swą dopełnił, On K apłan i Ofiara, jedynej ofiary, jedynego okupu za w iekuistą wolność. Kapłan jest drugim C hrystusem . Nie mówcie mi pyszni hałwochwalcy rozumu ludzkiego, że słowo Chrystusa nie posiada dość mocy, by chleb i wino zamienić w Swe Ciało 'i Swą Krew. Chcielibyście w waszej zarozumiałej m ądrości, by Chrystus m iał zastąpić samą nicością dawne rozliczne obiaty? by Syn Boży, nowy Melchizedech nie pom yślał, lub nie zdołał w Swej władczej potędze ponad naturę, przewyższyć rzeczywiście symbolicznej ofiary starożytnego kapłana Najwyższego ? O nie, kapłan nowego prawa, kap łan Ewangelji, którego widzicie wstępującego do ołtarza nie jest podobny ani do słowiańskich druidów, ani do rzymskich fla- minów, (fLamini byli to kapłani, przeznaczeni do służby jednego tylko bożyszcza n. p. kapłani Jowisza rekrutowali się z najwyższych klas rzymskich, przyp. redakcji), lub do rzymskich augurów, wró­

żących z wnętrzności zwierząt. On, jak tamci nie zabija i nie składa ofiar plugawych,, fałszywym i kłamliwym bóstwom. On nic takim jest jak lewici, Izraela, on nie pali kadzidła, nie składa całopalenia przed zasłoną, kryjącą jego oczom dowody bożego przymierza. Nie!

On jest wybranym do uczestnictwa w jedynym wiekuistym kapłań­

stwie Chrystusa, by czynił na Jego pam iątkę to, co On sam uczynił.

On jest drugim Chrystusem wybranym jak A aron i więcej niż A aron, bo jeżeli wstępuje na górę, jeżeli wchodzi do przybytków, to nie jak Mojżesz na górze Sion, spowitej chm uram i wśród huku grzmotów, nie do przybytków uczynionych ze skóry kozłów, jeno w zacisze W ieczernika, w głębokie ciemności Golgoty, by ofiarować i poświęcać Bogu Boską Ofiarę, K tóra gładzi grzechy świata, zaspa­

k aja sprawiedliwość Ojca, otwiera bram y niebios i sprawia, że spły­

w ają stam tąd obfite zdroje m iłosierdzia i przebaczenia, oczyszcza­

jące nie ciała, lecz dusze. T ak ciemności Golgoty, są ciemnościami wiary, bo dziedzina wiayy obejmuje rzeczy niewidzialne, a zasługa wiary polega na tem właśnie, że trwa niezłomnie kiedy braknie świat­

ła ,ta k jak M atka Dziewica trw ała u stóp krzyża, na którym umierał Jej Syn, bo wyżyny wiary wznoszą się ponad gwiazdy, tam dokąd nie sięgnie oko ludzkie, gdzie przemieszkuje Bóg w niedostępnej światłości, gdzie Bóg jest niewidzialny dla tych, co nie przeszli przez śmierć. Gdzie Syn Boży, co był ukrzyżowan z Ran 'Swych Najświętszych uczynił słońca, a z krzyża sztandar zwycięskiego po­

chodu i łup najwyższego zwycięstwa dnia ostatecznego. On jest na naszych ołtarzach. T a sama Ofiara poświęcona, zmartychpowstała, nieśm iertelna, która w stąpiła do chwały gdzie ją sławią i opiewają chóry K ościoła odkupionego i triumfującego... W krzyżu cała n a­

dzieja kościoła wiernych. Ocean ludzkości szumi, ludy jak fale, pod­

noszą się i ścierają. W kim złożymy nadzieje pokoju i uciszenia?

kto rozkaże wiatrom i burzom? kto pokieruje sercami, postanowię-

(10)

n ia m i mężów stan u , w tnudnej m isji pogodzenia praw narodów ? Nie obawiajmy się b ra c ia , w śród w zburzonych fal stą p a w cieniu tab er- naculum P a n n ieb a i ziemi, On nie przejdzie obojętnie o b o k naszej b a rk i rzucanej falam i. On przyjdzie i rzeknie nam : „U fajcie, nie nie b ójcie się, Jam je st“ . Czyż On nie przyrzekł, że będzie z naimi aż do skończenia wieków ? Od dziewiętnastu wieków On stoi prfzy boku Swej Oblubienicy, K o ścio ła, którty m im o burz i nawałnic, steruje do portu wieczności, do swego przeznaczenia... Krzyż stoi, wznosi się wśrlód zamieszek świata. Od dziewiętnastu wieków on łagodnie i spokojnie podbija świat. Od wschodu do zachodu im ię B oga wielkie jest : między nartodami i wszędzie m a miejsce czysta i święta ofiara czyniona ku chwale Jego Imienia. A jednak, choć na tym świecie od W schodu do Zachodu wznosi się ustawicznie głos zbawczej Krwi, słychać się d ają także gorzkie skargi, szem rania, i bluźnierlstwa zamiast, kornej, błagalnej i ufnej modlitwy, co wzbijać się powinna do krzyża i do ołtarza... W idzą krzyż, lecz go nie rozu­

mieją... „Z aiste wielka, głęboka i zastrlaszająca jest nędza i bieda szerząca się wśród społeczeństw. I widzimy jak nad nią pochyla się- serce C hrystusa, serce Jego Kościoła i Jego Nam iestnika. Obyż ten krzyż przyprow adził tych biednych synów m arnotraw nych do>

stóp Ojca, K tóry jest w ni^biesiech, by Jego prosili o ten chleb powszedni, którfego nie były w stanie im na stałe zapewnić ani praca,, a n i zapobiegliwość. Niestety, samo to zabieganie o chleb powszedni, w przygnębiającej niepewności o jutro, tak bez wytchnienia, a coraz natarczywiej i zwiększą tyranją pochłania siły fizyczne i m oralne u bardzo wielu ludzi, że nie pozostawia im ani chwili .spokoju, ani odrobiny wypoczynku, by m ogli pomyśleć o swej duszy. Z czołem wiecznie pochylonem nad m aterjalnem i sprawami, nie myślą o tem, by podnieść oczy n a krlzyż. Albo, jeżeli niekiedy, jakby ukradkiem jeszcze nań spojrtzą, uszy ich pozostają po największej części głuche na jego mowę, na ten głos krlzyża, co opiewa obietnice przyszłego, żywota. Nawet, jeżeli go posłyszą, senca puste i nieczułe, nie dają się i^ozgrzać ogniem m iłości Zbawcy, ani pocieszyć Jego cierpienia­

mi. Oni widzą krzyż, a le g?o nie rozumieją, nie odczuwają jego do- brfoczynnego wpływu. Co g o rsz a ! dla wielu krzyż stał się obrazą, zgfotuszeniem i głupstwem. Pow tarzają, za zaślepioną zgrają Kai- w arji: „raczyliśm y pam iętać lo Tobie i Twym krzyżu, lecz najpierw zstąp z tego krzyża, który oburza naszą pycHę! Poszlibyśmy wreszcie za Tiobą, gdyby ipiłość nie była Ci!ę ukrzyżowała dla naszego o d ­ kupienia" !

T ragizm tej nijcchlęci dlo krzyża polega na tem, że wyrasta ona na piodłożu zaprzeczania podstawowego dogm atu o grzechu pierw o­

rodnym , na odrzuceniu samej nawet itdei Odkupienia, jako krzyw­

dzącej giodność ludzką. Nic to, że siję skupiają około sztandaru rewolucji socj|alnej, że przesiąkają fałszywemi pojięciami o świecie i życiu, że loplanował ich zabobon krw i i rasy. Filozofja jednych i d rugich opiera silę na zasadach z gruntu sprzeciwiających się wie­

rne katolickiej i za żadnią cenię, Kościół nie zgodzi się wchodzić z nim i w ukłlady... Kościół katakom b, Kościół męczenników, Ko­

(11)

189

ściół wyznawców, Kościół Pąpieży i Biskupów nieugiętych i boha­

tersk ich , nie niależy tylko do przeszłości, On żyje pełnią życia — wysttartezy, by warunki, czasu teg o zażądały, a ukaże, że działa zawsze silnile, niezłomnie, nie ulegnie żladnemu pochlebstwu, nic zadrży przed żadną groźbą.

Kościół cierpi,, bo jest m atką, jest m atką, jak M arja. m atką m istycznego ciała Jezusa i każdego z Jego członków. Serce K o­

ścio ła, serce m atki zwraca się do nas, synów wiernych albo tych,

•co chcą być nim i i przez u sta widzialnej swej głowy Kościół nas poprzysięgła do zespolenia w tych dniach, na ten miejscu naszych niadzi,eji, naszych błagań, z jego nadziejami i błaganiam i. By ustały nienawiści,, by przyczyny do niezgód były usunięte, by wszędzie uszanowany był ład i spo,kój, by do serc, do ludów i narodów po­

wrócił prawdziwy pokój chrześcijański, ten pokój, który nam przyniósł na świat Chrystus Swem Narodzeniem głoszonem przez Aniołów, ten po.kój, którego przez Swe Zmartwychwstanie udzielił Swym uczniom i nam wszystkim, jako pewny zasiłek dla nas na chwil,ę Swego W niebow stąpienia. O niechże M arja Niepokalana, Która z łaski Boga tak wiele cudów zdziałała w tej G rocie Massabielskiej, wysłucha w Swej dobroci nasze błagalne wołania.

T riu m f M arji bracia moi, jest odblaskiem wiekuistego trium ­ fowania, wiekuistego zwycifęstwa Chrystusa. Widzicie go tu na tle tej groty w postaci białego posągu, przypominającego nam niebieskie widzenie, dostiępne tylko oczom uprzywilejowanego dziecięcia. Na ziemi, w tem miejscu, raczyła się ukazać Niewiasta odziana w słońce z k o ro n ą gwiazd i stąd Jej zachwycający blask, jaśniejszy od słoń­

c a otaczającego jej postać, słodszy od gwiazd z których uwita Jej k o rona promieniuje na świat. A świat — o nie wiem, czy był kiedy­

kolwiek widownią bardziej szalonych ataków piekła, przedmiotem straszniejszych wzmagań między wężem a T ą, co starła jego gło ­ wę, nie wiem — ale nigdy nie płynął nad nim tak potężny, tak pię­

trzący się prąd wiary, nadziei i miłości.

Dziewica N iepokalana, Królowa pokoju, wstępuje na ziemię w tym zakątku Pirenejów. Przychodzi do Bernadetty, czyni ją Swą powiernicą, współpracownicą, narzędziem Swej macierzyńskiej tkli­

wej m iłości i m iłosiernej wszechpotęgi Swego Syna, by odnowić w świecie C hrystusa przez nowe, nieprawdopodobne szerzenie się O dkupienia, dla wybawienia nietylko jej ojczyzny, ale z nią całego świata, z niewoli najbardziej upokarzającego i najcięższego obcego ja rz m a : z niewoli słabego i' okrutnego ciała, bezsilnego, a pysznego i zarozum iałego rozumu, z oschłości i sceptycyzmu serca.

W ielki Boże! lecz jakąże bronią, jakiem hasłem 1 Ubogie m ałe dziewczątko Soubirous, m iało wołać do lekkomyślnego lub bezboż­

nego świata, do tego świata zarozum iałego i zmysłowego: „M odli­

twy, pokuty, pokuty, pokuty". Cicho, Bernadetto, cicho! Zrozumie­

liśmy. W twem wołaniu: pokuty, pokuty, pokuty, odbija się wyraz krzyż, krzyż, krzyż. Jesteś posłanniczką M arji i Chrystusa, Który nas uczył, że kto nie weźmie krzyża i nie idzie za Nim,, nie jest Go godzień. Ty, także niosłaś swój krzyż. Dziewica Niepokalana, Ta,

(12)

00 znała ból, nie przyrzekła Ci szczęścia na tej ziemi. Życie twe będzie usiane wszelkiego Rodzaju przykrościami, cierpieniam i ciała, umysłu i s e rta . Jak pa'sterka z Dom remy (św. Joanna d ’Arc), Ty również, słuchając wzywającego cię głosu, znajdziesz twe m ę­

czeństwo, ty pasterska z Lourdes wejdziesz do historji F rancji, do hi stor ji świata, do dziejów Kościoła, do dziejów Odkupienia, do wspaniałości n ie b a : wejdziesz tam i pozostaniesz na wieki.

T tiu m f Bernadetty.

A jednak świat odpowiedział na wołanie Bernadetty. Tu .na miejscu pustkowia, którego ciszę przerywały kiedyś tylko kwilenia ptasząt i szm er płynącej Gawy, tu ponad świątynią wznosi się olbrzy­

mi znak Odkupienia, (te słowa K ardynała L egata odnosić się mogą także do tego, że ponad m iastem Lourdes na górze zwanej pic de Ger, dochodzącej do wysokości 2.612 m., wznosi się olbrzymi krzyż, który w czasie wieczornych procesji ze świecami, bywa oświetlony silnie, robi to ogrom ne wrażenie, wielki promienny krzyż widnieje daleko na ciemnem tle wieczornego albo i nocnego n ieb a), a u stóp Groty sączy się jak symbol rzeka m iłosierdzia, źródło Najśw. Dzie­

wicy. Czyż w trium fie krzyża i M arji nie spostrzegacie też triumfu B ernadetty, nad niedowierzaniem, powątpiewaniem i nieufnością, ndd mrzonkami urojonej wiedzy, nad podejściami krytyki, intrygam i zysku i groźbam i strachu ? Czemże one są w obliczu takiego zwy­

cięstwa, jak tylko hałasem przerywającym ciszę doliny, m głą, którą słońce rozprasza, cieniem i nicością. Czemże są sarkazm y pustej 1 próżnej m ądrości, naigraw ania tych rozumów, mocnych mistrzów i kierowników ludzkości, sędziów i cenzorów myśli i planów Bo­

żych, co sentencjonialnie głoszą, iż przeminęły już czasy, kiedy nie­

widomi odzyskiwali wzrok, paralitycy władzę chodzenia i poruszania się, skoro ludy spragnione światła, z wysoka zbiegają się do ,tych miejsc, w których spodobało się Bogu je im okazać ?

Lecz cóż wspominać tu fałszywą Roztropność, k tó rą Bóg od­

rzucił ? Oto, przed tą G rotą defilowały proporce i sztandary, p ro ­ porce pokoju i sztandary ojczyzny niebieskiej: widziano jak po­

chylały się na imię M arji i po przebaczenie Boga... N ajpokorniej­

si przyszli najpierwsi, oni zdążają ciągle, chorzy, niemocni, cier­

piący, opuszczeni przyszli i id ą te niedobitki ludzi, by 'wbrew nauce odnaleść siły i zdrowie. N a żadnem innem miejscu ziemi nie widziano takiego pochodu cierpienia, nie widziano podobnego prom ieniow ania pokoju, pogody ducha i radości. A dalej przybyli tu Również możni świata, lum inarze nauki, książęta i biskupi, herety­

cy, a 'nawet i niewierni.

Trium f miłości.

I my tu przyszliśmy, lecz co nas tu przywiodło, jakiż m a­

gnes nas tu przyciągnął. W iara i nadzieja, zapewne, ale przede- wszystkiem działała zwycięska miłość, bo ona tkwi korzeniam i w wie­

dze i nadzieji, a z góry czerpie siłę najwyższą. ,,A teraz trw ają wiara, nadzieja i m iłość: to troje, a z tych największa jest m iłość".

Czyż to nie miłość spraw iła, że wierni m ają jedno serce i jedną duszę? Miłość łączy w jedno królestwo Odkupieniia niebo, ziemię

(13)

191

i czyściec. Tak! miłość niebieska, miłość ziemska, każda miłość jest zjednoczeniem; zjednoczenie to obejmuje w jednej osobie boskiej naszą natur,ę z gliny i bóstwo, do tego stopnia, że człowiek staje się pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem. Tym jjośredni- kiem jest Chrystus, który n,as ukochał i wydał Sam ego Siebie na okup nas... Jest jeden Bóg i Ojciec wszystkich, wyniesiony ponad wszystko, działający za wszystkich i obecny w nas wszystkich. Jak Bóg jest jeden tak jeden też jest pośr*ednik między Bogiem 'i ludź­

m i — Jezus Chrystus. A więc odkupienie jest trium fem, zwycię­

stwem m iłości boskiej i miłości człowieczej C hrystusa dla Swego Ojca i dla nas. By rozpalić na ziemi ogień tej 'm iłości, On stąpił z niebia, stał się podobny do nas, bo miłość wymaga podobieństwa.

W Sakram encie Swej miłości, dał narri świadectwo Swego umiłowania, śpiewem przedziwnej m iłości było jego ostatnie pożegnanie z uczniami, zanim poszedłtna śmierć za naS?Umiłował nas aż do końca, dając nam za M atkę Tę której krew płynęła w Jego żyłach, kiedy przelewał ją za nas.

Zgromadźmy się około krzyża z uczniem umiłowanym, piewcą miłości, z pokutującą M agdaleną, budząc i rozpalając naszą miłość. Ście- śnijmy nasze szeregi, otoczmy ramionami krzyż, ale z Ukrzyżowa­

nym, bo w Tym Ukrzyżowanym jest nasze Odkupienie, naszę życie i nasze zmartwychwstanie, a ten co weń uwierzy chpćby .2 um arł żyć będzie, a ci co weń wierzą, nie um rą na w ieki....'Jesteśm y wszyscy synam i jednego Odkupienia i dziećmi boleści jednej M atki niebies­

kiej, jesteśmy braćm i i powołanemi do wolności dziećmi Bożymi, dlia tej wolności Chrystus złożył za nas okup. T ak Dziewico N ie p o ­ kalana, najłaskawsza i najpotężniejsza, Tiy jesteś naszą M atką. Ta gór*a i ta g ro ta przywodzą nam na pamięć obraz innej góry i innej groty Kalwarji i Grobu św. Tam łzy Twe i cierpienie M atki w stra­

szliwej godzinie Odkupienia, łączyły się z mękami ukrzyżowanego Twego Syna. W tych dniach ciempości, o Królowo męczenników Twoja w iara, Twpja nadzieja i Tłvoja miłość nie zachwiały się, skierow,ałaś je do nieba i stałaś fueporuszenie u stóp krzyża. Tam boskie słowo Twego Syna ogłosiło Cię naszą M atką, a Krew z ran Jego Przenajświętszych okryła purpurą i uświęciła Twą dla nas m i­

łość, O daj nam odwagę Twej wiary, niezłomną stałość Twej na- dzieji, gorącość Twej miłości dla Jezusa Syna Ojca i Twego Syna, naszego Zbawcy, i brata. W stawiaj sig doń za nami, ułagodź Jego sprawiedliwość... Niech przez Ciebie, Dziewico Niepokalana, Matko Zbawiciela, nasza nadziejo i nasze zbawienie, zakwitnie oliwka zgody i pokoju pa tej ziemi;, a w sercach czystość, zapał i stałość w cnociie i gotowości do o fiar w imię dobra. Niechaj zasługi Krwi Zbawcy otworzą nam podwoje nijebios i pogrążą nas w radości wiecz­

nego oglądania Ciebie o M arjo i T rójcy Najświętszej w całym blasku świętości. Amen.

P o skończonem przemówieniu kardynał L egata znowu samo­

rzutnie zorganizowała się procesja z Najświętszym Sakram entem . M onstrancję niósł ks. Nuncjusz M aglione, Nuncjusz Apostolski Francji. W procesji wzięli udział wszyscy Kardynałowie i Biskupi.

N a najwyższej terasie bazyliki belgijskie Stowarzyszenie mężczyzn

(14)

ze sztandarów swych ułożyli barwne sklepienie pod którem prze­

szedł cały pochód. Przed błogosławiącym Chrystusem pochyliło się m orze głów, a kiedy dzwoneczki ogłosiły koniec obrządów, żywioło­

wą m ocą wzniosło si|ę dziękczynienie słowami M agnifikat i Te Deum.

W ieczorem ks. Biskup G erlier podejmował dostojnych gości obiadem. A z nadejściem cieni nocy ruszyła tradycyjna procesja ze świecami. Nazajutrz 29 kwietnia ks. Biskup Gerlier urządził je-

W itaj Krzyżu! nadziejo jedyna!

sicze dla K ardynała Legata i jego świty objazd po historycznych i przepięknych m iastach i miasteczkach swej diecezji. Wszędzie ludność wylęgała tłumnie na ulice, wszędzie witały dostojnego go­

ścia sztandary i chorągw ie, kościoły przybierały odświętne szaty i tonęły w kwiećiach, a w uszach brzmiały ostatnie słowa K ardy­

n ała L egata wypowiedziane na obiedzie u ks. Biskupa G erlier po ukończeniu świętych dni. „N ajgorętsze moje życzenia zamykam w słow ach dzisiejszej Ew angeljl w którtej Chrystus trium fujący nas zapewnia o Swej władczej mocy dającej jak powiada „Pokój wam Alleluja".

(W yjątki z opisu zamieszczonego w dzienniku lurdeńskim z 12. V. 1935 rt).

(15)

Pięćdziesięciolecie ogłoszenia Św. Wincentego

patronem wszystkich dzieł miłosierdzia 1885 — 12 maja — 1935.

X. Freppel, późniejszy biskup z An- gers, w panegiryku wygłoszonym 19.

lipca 1858 r. w kościele XX. Misjo­

narzy w Paryżu, powiedział między innemi:

„Czterysta lat przed Sw. Wincen­

tym a Paulo, jeden z tych mężów, których Pan Bóg w różnyćh wie­

kach wybierał na wykonawców Swych zamiarów, widział się powołanym do zreasumowania prac natchnionych przez idee chrześcijańskie w czasach od św. Pawła do św. Augustyna i od św. Augustyna do jego czasów.

Obarczony takiem zadaniem ten nie­

zwykły mąż zbiera fa k ta iid e e , któ­

rych dostarczyła mu tradycja chrze­

ścijańska, wiąże je w całość, porząd­

kuje! * [układa z nich przeróżne kom­

binacje; bada je ze stanowiska rozu­

mu, analizuje i zgłębia. Rozstrząsa prawdy naturalne i ustawia je w je­

dnej linji, tworząc z nich jakby wspaniały perystyl wokoło świąty­

ni. Potem zapuszcza się głębiej, szy­

kuje prawdy objawione, niby wyso­

kie kolumny, które podstawą opie­

kają się na ziemi, a wierzchołkami strzelają ku niebu. Między temi na­

wami rozumu krąży tchnienie Boże, które je napełnia i ożywia. I tak stopniowo wznosi się w gókę ten gmach prawdy, którego fundamen­

tem jest wiara, pięknością miłość, a uwieńczeniem nadzieja. Wreszcie wychodzi z rąk jego wykończony bu­

dynek, podobny do tych olbrzymich pomników średniowiecznych, które z

jednej strony każą przechodniom zaj­

rzeć pod ziemię, a z drugiej spoglą­

dać w obłoki. Wszyscy znają tego męża. To Sw. Tomasz z Akwinu. Ża­

dne dzieło ludzkie nie okazuje w tym stopniu genjuszu organizacyjnego jak suma teologiczna Sw. Tomasza z A- kwinu.

Otóż twierdzę, że św. Wincenty a Paulo zrobił w XVII. w. dla miło­

sierdzia to, co Doktor Anielski w XII. w. zrobił dla chrześcijańskiej na­

uki wiary. Był on Tomaszem z Akwi­

nu w sprawach miłosierdzia. To ce­

cha jego dzieł. To cel jego posłannic­

twa.

Tak jest. Ten mąż dziwnie prosty, a przytem wielki, obdarzony był po­

dobnie jak Tomasz z Akwinu genjal- nym darem organizacyjnym i dał światu chrześcijańskiemu nową sumę, sumę wspaniałą, sumę swych wiel­

kich dzieł miłosierdzia. Zgromadził w swej duszy wszystko, co chrze­

ścijańskie, poświęcenie z biegiem wie­

ków w swem wzniosłem natchnieniu uczyniło dla ratowania nędzy i zmniej­

szenia cierpień biedaków. Ten spadek odziedziczony po minionych pokole- naich uzupełnił mistrzowskimi rzu­

tami i wzbogacił nowymi pomysła­

mi. Przekazał przyszłym wiekom tę organizację dzieł miłosiernych, którą Kościół katolicki może słusznie zali­

czyć do najchlubniejszych dzieł, j a ­ kie powstały w nowszych czasach.

Takie to posłannictwo przeznaczyła Opatrzność temu wielkiemu mężowi“

(16)

Takie piękne zestawienie Sw. Win­

centego a Paulo ze Sw. Tomaszem, z Akwinu wszystkim się spodobało zwłaszcza biskupom francuskim, k tó ­ rzy po ukazaniu się brewe papieskie 'go z dnia 4. sierpnia 1880, ogłasza­

jącego Św. Tomasza z Akwinu patro­

nem wszystkich szkół chrześcijań­

skich, gorąco prosili Ojca św. aby

Sprawozdanie z Kongregacji

„Łaska, o którą prosi w swych suplikach 303 czcigodnych biskupów i prałatów Kościoła św. i pięciu ge­

nerałów Zgromadzeń zakonnych, mia­

nowicie, żeby św. Wincenty a Pau­

lo zamianować powszechnym patro­

nem wszystkich katolickich instytu- cyj miłosiernych, które jemu zawdzię­

czają początek, została już przyznana dla całej Francji, z okazji pięćdzie­

siątej rocznicy założenia Konferen- cyj świeckich panów, przez obecnie panującego papieża Leona X III, bre- wem Christianos heroas, zarejestro­

wanym pod datą 22. czerwca 1883 r.

Następnie dekretem tej Świętej Kon­

gregacji z dnia 23. grudnia 1884 r. udzielono tego samego przywileju wszystkim diecezjom Irlandji.

Obecnie rozchodzi się o to, by ten zaszczyt i tę opiekę rozszerzyć na cały Kościół' katolicki.

Na pierwszy rzut oka może się ko­

mu nasunąć taki zarzut. Dlaczegóż chcemy dzisiaj zamianować powszech­

nym Patronem wszystkich dzieł i instytucyj miłosierdzia Świętego, któ­

ry pochodzi z nowszych czasów, bo upłynęło zaledwie półtora wieku od jego Kanonizacji, kiedy Kościół k a ­ tolicki czcił i czci na ołtarzach tylu innych bohaterów chrześcijańskich, nie mniej świętych, a o wiele s ta r­

szych, którzy wsławili się wykony- waniem chrześcijańskiego miłosier­

dzia i oddali rozliczne usługi Kościo-

najłaskawiej nadać raczył analogicz­

ny tytuł, jakim obdarzony został dok­

tor anielski, także organizatorowi mi­

łosierdzia w nowych wiekach, Św.

Wincentemu a Paulo. Także liczne Zgromadzenia Zakonne prosiły Ojca św. o tę samą łaskę dla wielkiego jał- mużnika.

Generalne] z 28. III. 1885 r.

łowi i społeczeństwu przez swe dzieła za życia, a nawet po śmierci przez swe mądre i dobroczynne instytucje?

Dla usunięcia tej trudności zdaniem referenta nie potrzeba przeprowadzać porównania między świętymi tak licz­

nymi i chwalebnymi, którzy odzna­

czali się wykonywaniem dzieł miło­

sierdzia; wystarczy przedstawić po krotce specjalne i charakterystyczne cechy miłosierdzia Sw. Wincentego a Paulo, które praktykow ał i wszę­

dzie rozszerzał.

Cechy te, a jest ich sześć, sp ra­

wiają, że cnota jego nabiera w oczach całego Kościoła i świata specjalnego i zupełne odmiennego charakteru.

I. — Podziwu godna sztuka, którą przekazał jako spadek swym synom i która wycisnęła piętno na wszyst­

kich jego instytucjach, ta sztuka, którą potrafi użyć zewnętrznego mi­

łosierdzia, zaopatrującego potrzeby ciała, by pozyskać dusze dla Boga, by odwrócić je od złego i umoralnić całe społeczeństwo. (Bulla kanoniza"

cy jn a: „Niebieskie Jeruzalem").

II. Niesłychane mnóstwo dzieł mi­

łosiernych, którym poświęcił swe ży­

cie. Miał w nich zawsze na oku ten podwójny cel:wspierać bliźniego we wszystkich jego potrzebach doczes­

nych, by w ten sposób poprawić go i udoskonalić pod względem religij­

nym i moralnym. Sławne są w dzie­

jach Kościoła ze swych wielkich

(17)

195

przedsięwzięć i obfitych owoców zba­

wienne stawarzyszenia, które założył lub zreformował. Zgromadzenie Ks.

Ks. Misjonarzy, ustanowione dla wy­

chowania i poprawy duchowieństwa, jak również do głoszenia ewangelji ubogim, prostaczkom i ludowi wiej­

skiemu: Siostry Miłosierdzia, które pielęgnują chorych, opiekują się opu- szczonemi dziećmi, starcam i i nie­

szczęśliwymi ze wszystkich warstw społecznych; Panie Miłosierdzia w miastach a Siostry Miłosierdzia po wsiach miały zaopiekować się chory­

mi w publicznych szpitalach i odwie­

dzać biednych chorych po domach;

Siostry Krzyża św., Opatrzności i śjW Genowefy, zajmujące się wychowa­

niem i wykształceniem dziewcząt biednych, narażonych na niebezpie­

czeństwo lub opuszczonych.

Prawdziwie cudowną i godną wzmianki jest fundacja tych szpitali i przytułków, które zorganizował i za­

łożył niesłychanie szybko i w dosko­

nałym porządku. Znajdują w nich opiekę opuszczone dzieci, niewolnicy, cudzoziemcy, więźniowie, Tzemieślnicy niezdolni do pracy, upadłe kobiety i marynarze. Całkiem słusznie Ko­

ściół św. oddaje mu tę pochwałę:

Nie było żadnego rodzaju klęski, któ- rejby po ojcowsku nie zaradził. W Bulli zaś kanonizacyjnej Klemens X II powiedziały Doi servus Vincentius e- ra t veluti omnium egentium e t mi- serororum perfugium et cuiusvis ge- neris pauperes... ita largis subleva- bat eleemosynis, u t communiter pau- perum P ater nuncuparetur.

III. Trzecia jeszcze zaleta charak­

teryzuje św. Wincentego a Paulo.

Był on nietylko czynnym założycie­

lem, lecz także znakomitym Mistrzem i roztropnym Prawodawcą w dziełach miłosierdzia i w sztuce zastosowania zewnętrznego miłosierdzia do zbawie­

nia dusz. Widzimy te przymioty w mądrych przepisach, zawartych w re­

gułach Ks. Ks. Misjonarzy i Sióstr Miłosierdzia i w roztropnych sta tu ­ tach, z pomocą których stworzył lub zreformował wiele zakładów i domów miłosierdzia zwłaszcza w Paryżu.

Atoli ta umiejętność Boża w wy­

konywaniu miłosierdzia, zjednoczona z wybornym umysłem organ izacyj"

nym, który pomagał mu w urządza­

niu tych instytucyj, okazała się i za­

jaśniała jeszcze bardziej w wyborze środków. Albowiem z prawdziwą przenikliwością potrafił niewiernemu i zepsutemu światu przeciwstawić ze­

wnętrzne heroiczne dzieła chrześci­

jańskiego miłosierdzia, których sam świat ze swą filozoficzną filantropją nie byłby nigdy wprowadził. Umiał też znaleść sposób na to, żeby pobu­

dzić i zorganizować nawet osoby świeckie obojga płci, z różnych warstw społecznych do wykonywania miłosierdzia .Zakładał parafjalne bra­

ctw a i inne liczne stowarzyszenia mi­

łosierne, przeznaczone do rozszerzenia po wszystkich miejscach dobrodziej­

stwa miłości ewangelicznej. Potrafił w koiW przez ćwiczenia i skuteczne nauki dopomóc do osobistego uświęce­

nia tych wszystkich, którzy pod jego sztandarem poświęcili się dziełom mi­

łosierdzia wśród świata. Chociaż sty­

kali się z osobami występnemi, nie splamili się jednak błotem świata ani tchnięniem występku, lecz ze­

brali dla siebie liczne zasługi wobec Boga.

IV. Do charakterystycznych cech instytucyj św. Wincentego zaliczyć trzeba szybki i nadzwyczajny ich rozwój. Dzisiaj niema już takiego kraju, w którymby imienia jego nie znano lub dokądby nie dotarł zba­

wienny wpływ ewanlicznej miłości dzielnych jego synów i szlachetnych córek.

V. Dalszą charakterystyczną cechą tego wielkiego apostoła miłości wi­

dzimy w płodności jego umysłu i si­

t

(18)

le rozszerzania jej na wsze strony.

Bulla kanonizacyjna oddaje mu tę wspaniałą pochwałę Et ąuoniam Ca­

ritas mensuram non habet Servi Dei virtus Galliarum term inis, restricta non est... In remotis proyinciis ani- marum salutem expetens, corporum etiam egestatibus consulere non omit- tebat, u t per teniporalia subsidia.

carnales homines ad Deum attra- heret. Wszystkie instytucje, które powstały po nim i poświęciły się jakimś szczególnym dziełom miłosier­

dzia, ukształtow ały się według je­

go ducha, i na jego wzór. Niektóre zaś z nich zaraz od początku sweg*.

istnienia oddały się pod jego niei- biańską opiekę i przyjęły jego imię.

Trudno wyliczyć te wszystkie towa­

rzystw a dobroczynne, które wypły­

nęły z tego bogatego i obfitego źró­

dła. Szczyci się niemi nasza epoka i podziwiają je nawet sami nieprzyja­

ciele Kościoła św. Bardzo często bo­

wiem w czasie klęsk udają się do tych towarzystw i oddają się z za­

ufaniem ich pełnej poświęcenia o- piece. Z wielu wymienimy: Siostry Szpitalne, Siostry Opatrzności, Sio­

stry Matki Boskiej Bolesnej, Sióstr) Wincentki, Księża Sw. Wincentego, Bracia Miłosierdzia i t. d.

Musimy jednak wspomnieć na tem miejscu o niezrównanem dziele świec­

kich Konferencyj, istniejących pod imieniem Św. Wincentego a Paulo.

Skromny był ich początek. Założył je sławny Ozanam w Paryżu w r.

1833. Dwaj papieże Grzegorz XVI.

i Pius, IX. zalecali bardzo gorliwie to stowarzyszenie i obdarzyli je licz­

nymi przywilejami. W kilku latach rozwinęło się ono w przedziwny spo­

sób i rozszerzyło aż do najdalszych krajów, gdziekolwiek znajdują się ka­

tolicy. Dzielne te stowarzyszenia po­

siadają ducha Św. Wincentego, swe­

go znakomitego m istrza i przejęły się jego zasadami oraz gorliwością w sze­

rzeniu prawdziwego miłosierdzia chrześcijańskiego. Członkowie ich od­

wiedzają domy i przytuliska przezna­

czone dla tych, którzy cierpią, zakła­

dają nowe dla dobra wszystkich klas- ubogich, służą im w podziwu godny sposób, by podnieść stan moralny, a tem samem przyczynić się do odro­

dzenia całego społeczeństwa. Podług tego wzoru uformowali się bez w ąt­

pienia szlachetni kapłani, którzy nie­

dawno zawiązali się w Paryżu w to­

warzystwie „Konferencji duchownej"' pod nazwą) i opieką św. Wincentego, by całkowicie oddać się na usługi biednych klas robotniczych, w ysta­

wionych w dzisiejszych czasach n a tyle niebezpieczeństw.

VI. Wspomnijmy wreszcie o ostat­

niej wielkiej zasłudze ogólnie dziś cenionej, którą oddaje miłosierdzie św. Wincentego a mianowicie o lecz- jiiczej i aaradęzej potędze jego przy­

kładu i instytucyj wobec zarazy przewrotnych sekt. Można nawet po­

wiedzieć, że są one środkiem nie tylko skutecznym do zapobieżenia, lecz także do złagodzenia klęsk, wyf rządzonych przez te sekty. To też znaj­

dujemy tam je między 'fłziełami zalecaj- nemi przez Leona X III w słynnej en­

cyklice: Humanum genus (de secta massonum) z dnia 20 kwietnia 1884 r. Miłosierdzie bowiem chrześcijańskie praktykowane w duchu św. Wincen­

tego z imiłą prostotą, z czułą miłością dla wszystkich, z wspaniałomyślną hojnością dla nędzy i biedy wsze­

lakiego rodzaju, stanowi doskonały sposób zbliżania się klas zamożnych do ubogich, bogactwa do nędzy. A mając ciągle na oku moralną poprawę tych osób i ucząc katechizmu tych, którym dostarcza się środków mater- jalnych, tem samem rozlewa się na nich balsam religjii i daje się im po­

znać korzyści praktyk chrześcijań­

skich oraz owoce braterstw a ewenge- licznego. Chroni się nadto prostacz-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na ołtarzu miłość odwieczna, w ołtarzu szczątki bohaterskie tych, którzy zrozumieli tę miłość i życie dla niej poświęcili godnie i wiernie jej odpowiadając

Zarazem serdecznie dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli za życzliwe i gorliwe serce, jakie nam w tych ciężkich czasach okazywali i bardzo prosimy, aby i w

Lecz ponieważ czystość jest udziałem mocnych, tych, którzy um ieją walczyć i nie cofają się przed żadną ofiarą, Serce Marii, które Medalik ukazuje nam

A kcja m isyjna wypływ a dalej 'z przykazania miłości, która jest podstawą w chrześcijaństwie: «Po tym poznają was, żeście uczniami moimi — powiedział Pan

odbyło się uroczyste przyjęcie do Stowarzyszenia Dzieci Marji A spirantek i Aniołów Stróżów, były rekolekcje jedno­.. dniowe dla nowo przyjętych Dzieci Marji,

W Tobiem Panie nadzieję położył Niech nie będę zawstydzon na wieki, Tyś świat cały wywołał z nicości, Tyś jest źródłem piękna i radości, Tyś

nie i zawsze będzie nosił dzień i noc Cudowny Medalik — będzie odmawiał trzy Zdrowaś Marjo i O M ar jo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy

Serca Pana Jezusa, odbyło się przyjęcie 12 do Dzieci Marji, 7 do aspirantek. Dzień 19 lipca święto naszego Patrona, obchodziłyśmy bardzo